Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 06, 2024, 07:22:39


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Ezoteryka - czym jest  (Przeczytany 31069 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #25 : Październik 01, 2009, 05:53:39 »

A do jakiej gałęzi ezoteryków należą piszący horoskopy dla gazet? ;P
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #26 : Październik 01, 2009, 06:57:15 »

Do OszołoTandetoEzoteryki Chichot
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #27 : Październik 01, 2009, 07:57:02 »

Tane, obawiam się, że Twoje wytłumaczenia niczego nie dadzą.
Nawet gdybyś komuś tłumaczył 100 razy to ten ktoś i tak "wie" lepiej.
Nieważne czy chodzi o ezoteryków, katolików, hydraulików czy elektryków.
Taki ktoś już ma w głowie taki a nie inny stereotyp i nie chce się niczego dowiedzieć.
A cała dyskusja nie ma na celu zdobycie takich czy innych wiadomości.
To czyste zmaganie się, ot taka potyczka. Żeby pokazać kto komu dokopie na słowa.
Ja sobie odpuszczam.

pozdrawiam
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #28 : Październik 01, 2009, 12:47:47 »


Powiem Ci tak - mówisz o kinder-ezoterykach, czyli właśnie takich, co wierzy w każdą bajeczkę i łyka każdą rzecz, byle była "nie z tej ziemi". Jest takich wielu, nie przeczę. Podobnie, jak trudno spotkać prawdziwego satanistę - jakieś 90% to kinder-sataniści, wszędzie rysujący odwrócone pentagramy, witający się "Ave, Satan!" i odprawiający infantylne rytuały w stylu "czarnej mszy".

Niestety, zarówno prawdziwych ezoteryków, jak i prawdziwych satanistów (tak jak i prawdziwych pogan, itp) jest jak na lekarstwo, a ta dziecinna większość robi im niezbyt dobrą opinię.


Istotnie, ktoś, kto łyka wszelkie "ściemy" nie może być ezoterykiem, bo to przeczy temu pojęciu, a ezoteryków jest jak na lekarstwo, niestety. Są to zbyt potężne umysłowości, by zmieściły się np. w ramach internetu, czy innych medialnych środkach, może poza nielicznymi wyjątkami, ale i w to wątpię. Niestety, mnóstwo próbujących utożsamić się z tym mianem, czy tzw "duchowością",  w praktyce jest jak najdalej od tych jakości. Lecz ten precedens dotyczy tudzież i wszystkich innych wyznań i poglądów.



Swoją drogą, nie o wyznawane zasady mi chodzi w rozróżnieniu Katolik vs katol. Chodzi o to, że katolik (prawdziwy, wierzący głęboko w prawdy głoszone przez kościół) to ktoś, kto nie tylko kościelny punkt widzenia przyjął, ale i go dogłębnie rpzeanalizował pod kątem merytorycznym, który umie swój pogląd uzasadnićwłasnymi spostrzeżeniami, słowami, przemyśleniami. Katol z kolei, to ktoś, kto ŚLEPO podąża za Kościołem, ale gdy postawić go przed trudnymi pytaniami, potrafi jedynie jak mantry powtarzać to, co mówi kościół, nie popierając tego własnymi argumentami czy przemyśleniami.

Nie neguję żadnej ścieżki, uważam, że wszystkie są rownoważne. Cynicznie patrzę tylko na tych, którzy nie podążają WŁASNĄ ścieżką, którzy nie wybrali ścieżki mądrze i świadomie, a jedynie jak owce na rzeź idą za stadem i przywódcą.

.
Pogląd uzasadnić słowami, przemyśleniami, to za mało, należy przede wszystkim udowodnić czynami . A czy ścieżki są równoważne? Gdyby tak było, świat byłby w niczym nie zakłóconej harmonii. Myślę raczej, że należy im dać prawo do linii rozwojowej i własnych wniosków. Cynizm, niestety, w niczym takim idącym na rzeź baranom  Zły(bo, nie owcom), raczej nie pomoże, a wręcz utwierdzi w ich mylnych przekonaniach.

 Uśmiech 2
« Ostatnia zmiana: Październik 01, 2009, 15:27:54 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #29 : Październik 02, 2009, 09:27:42 »

Cytat: koliberek
Pogląd uzasadnić słowami, przemyśleniami, to za mało, należy przede wszystkim udowodnić czynami .
kiedyś wyczytałem przykład, który to ulustruje.
Można być świetnym fizykiem czy biologiem a jednocześnie codziennie bić swoją żonę.
To przykład wiedzy egzoterycznej - oddziaływuje tylko na jakiś fragment ludzkiego życia. Bycie noblistą z fizyki nijak się ma do tłuczenia żony.
Zupełnie przeciwnie jest z wiedzą ezoteryczną.
Ona wpływa na KAŻDY aspekt życia człowieka.

Cytuj
A czy ścieżki są równoważne? Gdyby tak było, świat byłby w niczym nie zakłóconej harmonii. Myślę raczej, że należy im dać prawo do linii rozwojowej i własnych wniosków. Cynizm, niestety, w niczym takim idącym na rzeź baranom  Zły(bo, nie owcom), raczej nie pomoże, a wręcz utwierdzi w ich mylnych przekonaniach.

Równoważne w tym sensie że prowadzą (prędzej czy później) do tego samego celu, to tak.
Ale czy równoważne w jakości? Chyba nie.

Weźmy taki przykład: załóżmy, że człowiek "przerabia" "problem" pt: afirmacja życia.
Tutaj generalnie można wyróżnić dwie ścieżki:
- pierwsza, w której świadomie poszukuje sposobu na to, aby tę afirmację życia w sobie wzbudzić. Przygląda się z podziwiem każdemu aspektowi życia, jego prawidłom, itp. i skutkiem tego jest autentyczny zachwyt nad życiem.
- druga, w której człowiek np. ciągle utyskuje na swoje życie. Przydarza mu się np. ciężka choroba. Później, kiedy z niej wychodzi także jest zachwycony życiem.

Jak widać - skutek taki sam ale jakość scieżki zupełnie inna.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2009, 09:52:30 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #30 : Październik 02, 2009, 17:47:46 »


kiedyś wyczytałem przykład, który to ulustruje.
Można być świetnym fizykiem czy biologiem a jednocześnie codziennie bić swoją żonę.
To przykład wiedzy egzoterycznej - oddziaływuje tylko na jakiś fragment ludzkiego życia. Bycie noblistą z fizyki nijak się ma do tłuczenia żony.
Zupełnie przeciwnie jest z wiedzą ezoteryczną.
Ona wpływa na KAŻDY aspekt życia człowieka.

Tzn ezoterycy nie biją swoich żon, nie kłamią i nie oszukują?
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #31 : Październik 02, 2009, 18:58:15 »

Nie, ezoterycy nie biją swoich żon, nie oszukują, nie napadają, na chama się nie pchają... Chichot. Chyba, że Ci pseudo ezo, kato, jeho, islo, etc...... A i to nie wszyscy. Można się inaczej nad bliźnim znęcać, albo półznęcać, ćwierć znęcać.... albo może i wcale. Zależy od zdolności wrodzonych i tych nabytych Zły I jak znam Ptaka, toby rzekł, że i od wolnej woli, jak kto woli! Chichot
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2009, 19:04:00 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #32 : Październik 05, 2009, 12:41:59 »

Ponieważ ciężko sobie wyobrazić wiedzę, która wpływa na każdy aspekt życia, proponuję przyjrzeć się swoim przekonaniom religijnym. One także mają szeroki zakres oddziaływania.
Różnica taka, że przekonania religijne przychodzą do nas z zewnątrz, a podobnego ciężaru gatunkowego wiedza ezoteryczna pochodzi od nas samych.

Poprzednio pisałem o różnicy w jakości scieżki.
I tak jak w poprzednim przypadku, ścieżka wybrana samodzielnie nawet jeżeli trudna, zwykle jest zupełnie innej jakości niż ścieżka "narzucona" w tym przypadku np. przez religię.
Pierwsza, poprzez samopoznanie, prowadzi nas do celu np. miłość do swoich rodziców,
druga poprzez zakazy i nakazy usiłuje także do tego celu nas przyciągnąć ("Szanuj ojca i matkę swoją")
I znowu - cel taki sam lub podobny, jakość scieżki zupełnie inna.

Dlatego ezoteryczne "kochaj bliźniego swego" zawsze wypływa z miłości,
religijne "kochaj bliźniego swego" bardzo często wypływa ze strachu.

zawsze dwie ścieżki, zawsze dwa bieguny.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 12:42:41 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #33 : Październik 05, 2009, 13:01:07 »

Są jednak wielkie osobistości duchowe, które sercem i milością torowały sobie drogę przez życie, ci z nich, którzy należeli do ugrupowania religijnego nazwano świętymi i stoją w kościołach jako niedościgłe wzorce na "podwyższonych" miejscach.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #34 : Październik 05, 2009, 13:23:17 »

tak Thotalu, gdyż ich wiedza wynikała z ich poszukiwań i była prawdziwą ezoteryką.
Jezus, Budda, Mahomet, niektórzy "święci", itp - każdy z nich sam dotarł do pewnych rzeczy, doznał "objawienia".

Tak właśnie rodzi się religia - ktoś do czegoś dochodzi i próbuje tę wiedzę przekazać innym.
Jak na ironię, tych, którzy doznają objawienia jest jak na lekarstwo, cała reszta to ślepi naśladowcy.

pozdrawiam

Edit1:
zauważ, że religijna ścieżka także prowadzi do celu. W inny sposób, często przewrotny, ale prowadzi.
Tak jak choroba często prowadzi człowieka do umiłowania życia (pokazując mu kruchość jego egzystencji),
tak samo religia, często prowadzi do miłości poprzez strach.

Edit2:
a propos "lekarstwa". Wyczytałem kiedyś, że można komunię św. traktować jak homeopatyczne lekarstwo.
Zresztą, jeżeli przypatrzysz się np. w jaki sposób powstaje "święcona woda" to ewidentnie zobaczysz tutaj analogię do tworzenia kolejnych potencji lekarstw homeopatycznych. Przypadek?


 
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 13:37:36 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #35 : Październik 05, 2009, 14:07:14 »

Dlatego ezoteryczne "kochaj bliźniego swego" zawsze wypływa z miłości,
religijne "kochaj bliźniego swego" bardzo często wypływa ze strachu.

zawsze dwie ścieżki, zawsze dwa bieguny.
Nie rozumiem dlaczego stwierdzasz to z taką pewnoscią? Skąd taki pomysł? Jakies konkretne badania to potwierdzają, czy tez jest to wyłączine Twoje luźne przypuszczenie? W ogóle jak mozna kochac kogoś pos strachem? Uważasz, że to byłaby miłość? Zastanów sie jescze raz nad tym co napisałeś.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #36 : Październik 05, 2009, 14:49:09 »

Badania historii kościoła dowodzą że działa on na zasadach handlowych.
Dajesz - odbierasz, coś za coś, kij i marchewka. Strach zaczyna się wówczas, gdy powstaje brak, a gdy czegoś brakuje, trzeba to uzupełnić, bo bedzie jeszcze większy strach i jeszcze większe niedobory.
Tak powstał mit, że jak będziesz grzeczny, posłuszny (bogobojny), to "niebiosa" pozwolą ci mieć nadzieję, a jak nie, to jakichkolwiek nadzieii zostaniesz natychmiast pozbawiony.

Strach wypływający z ciągłego niedoboru pozbawia cię miłości do samego siebie, nie wierzysz w siebie, nie wierzysz w drugiego człowieka, jesteś opętany poszukiwaniem iluzji, a wystarczy...
pozbyć się mentalnych niedoborów, zacząć prawdziwie kochać siebie, zaufać swojej intuicji, uwierzyć w drugiego człowieka...


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #37 : Październik 05, 2009, 16:05:37 »

cóż, ja jestem gnostycznym alchemikiem, znając oba znaczenia tych słów - GNOSIS i AL-KHEMI można zrozumieć co mam na myśli...

jest to NAJSTARSZA gałąź ezoteryki jaka istnieje - oczywiście w sensie WEWNĘTRZNYM!

i znanie etymologii słowa EZOTERYKA wszystko wyjaśni, ja zdecydowanie jestem ezoterykiem

ESOTERIC
    1655, from Gk. esoterikos "belonging to an inner circle," from esotero, comp. adv. of eso "within." In Eng., originally of Pythagorean doctrines. According to Lucian, the division of teachings into exoteric and esoteric originated with Aristotle.

Etymology Dictinary

nie mam siły tego tłumaczyć, wszystko jest chyba zrozumiałe, podkreślę, że EZOTERYK to "należący do wewnętrznego kręgu" i tutaj ode mnie dwa słowa, to nie wybujałe ego wcale - WEWNĘTRZNY czyli ten w NAS, WEWNĄTRZ, zwrócenie się do głębi własnego siebie (90% nie używanych pokładów mózgu czy jak ktoś woli niewidzialny świat czyli piekło [hell])

718'
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 16:07:56 wysłane przez Kapłan 718 » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #38 : Październik 06, 2009, 07:46:06 »

Jak już pisałem, posadowienie w jednym biegunie automatycznie pozwala nam odczuć także drugi na zasadzie przeciwieństwa, kontrastu.

weźmy dwa przeciwieństwa:
choroba-zdrowie - usadawiając się na biegunie 'choroba' możemy w pełni odczuć wartość zdrowia.
strach-miłość: kiedy porządnie się przestraszymy, wtedy jesteśmy w stanie odczuć prawdziwą wartość miłości. (ot, popatrzcie na dziecko, które czegoś się przestraszyło - szuka pocieszenia w ramionach matki)

Zauważcie, że podczas posadowienia w biegunie "negatywnym" (choroba, strach, cierpienie) pojawia się pragnienie opuszczenia go. Zwykle polega to na tym, że ktoś ma już dość obecnego stanu i np. postanawia wyrwać się fizycznie czy psychicznie z tego co trzyma go w tym biegunie.

W tym momencie, np. maltretowana przez męża kobieta żyjąca w ciągłym strachu ucieka od męża.
Człowiek, który np. przez swoje zaniedbania doprowadził swoje ciało do choroby postanawia dbać o niego przykładnie.
Wierny, który straszony był wizją takiego czy innego piekła, zrywa z takim pojmowaniem religii i wybiera miłosiernego boga.
Itp, itp...

Stąd wniosek, że dla osób posadowionych w biegunach "negatywnych" droga do zdrowia prowadzi poprzez chorobę, do miłości poprzez strach i do życia poprzez śmierć.

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2009, 07:59:13 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #39 : Październik 06, 2009, 07:57:35 »

Wszystkie doświadczenia, szczególnie te najcięższe prowadzą do celu...
Celem jest pełna harmonia.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #40 : Październik 06, 2009, 08:03:19 »

Wszystkie doświadczenia, szczególnie te najcięższe prowadzą do celu...
Celem jest pełna harmonia.

Czyli objęcie świadomością OBU biegunów jednocześnie.
czyli ta mityczna "jedność przeciwieństw"
Kiedy żyjesz albo-albo (dzielisz) to ciągle miotasz się pomiędzy skrajnościami.
Kiedy żyjesz "i to, i to" (łączysz) osiągasz harmonię.

tak to widzę
pozdrawiam

Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #41 : Październik 06, 2009, 08:08:55 »

 Uśmiech
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #42 : Październik 06, 2009, 08:11:29 »

9 lat temu wybrałem sobie motto magiczne na ścieżce rozwoju - POPRZEZ CIEMNOŚĆ DO ŚWIATŁA - wtedy nie zdawałem sobie jak NEGATYWNA jest ta ciemność!

zrozumiałem na sobie samym, odczułem to bardzo boleśnie, że trzeba przejść przez piekło aby trafić do nieba - ezoterycznie mówiąc

początek mojej drogi to istny EZOTERROR (wątek "nie ma róży bez kolców") w myśl "co cie nie zabije to cię wzmocni", to jest prawdziwe doświadczenie w rozwoju duchowym

aby odczuć błogość trzeba cierpieć najpierw, spyta ktoś czemu? a no dlatego, że jak nadejdzie ta błogość TRZEBA potrafić odczuć tą różnicę - im drastyczniej jest na początku tym lepiej odczuwa się tą błogość

BŁOGOŚĆ jest najważniejsza! (pozdrowienia dla Dana Wintera)

Kapłan 718'