Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 04, 2024, 07:59:13


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: TECHNIKI MEDYTACYJNE  (Przeczytany 17853 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Sierpień 27, 2009, 11:31:38 »

To watek w którym chcę się skupić li tylko na technikach medytacji, nie na tym czy ktoś stosuje, czy nie lub jakie kto ma odczucia w tej materii. Temu służą istniejące juz tematy.
A naszło mnie na utworzenie wątku gdyż wpadła mi w łapska publikacja Osho opisująca różne metody medytacji.


      

Tytułem wstępu cytat z publikacji TECHNIKI MEDYTACYJNE autorstwa Osho:

Co to jest medytacja?

Medytacja to stan nie-umysłu. Medytacja to stan czystej świadomości bez żadnej zawartości. Zazwyczaj świadomość jest zapełniona śmieciami, przypomina lustro okryte kurzem. Umysł to ciągły ruch – poruszają się myśli, poruszają się pragnienia, poruszają się wspomnienia, poruszają się ambicje – nieprzerwany ruch! Dzień po dniu. Umysł funkcjonuje nawet gdy śpisz – śni. Wciąż myśli, wciąż jest w zmartwieniach i niepokojach. Przygotowuje się do następnego dnia, toczą się podziemne przygotowania.
To nie jest stan medytacji. Medytacją jest coś dokładnie odwrotnego. Gdy nie ma ruchu i myślenie ustało, nie porusza się żadna myśl, nie wzbudza się żadne pragnienie, gdy jesteś całkowicie wyciszony – to wyciszenie jest medytacją, i w tym wyciszeniu poznaje się prawdę, nigdy inaczej. Medytacja to stan nie-umysłu.
A do medytacji nie dotrzesz przez umysł, gdyż umysł sam siebie napędza. Do medytacji można dotrzeć tylko odstawiając umysł na bok, będąc spokojnym, obojętnym, nieutożsamionym z umysłem; widząc przechodzący umysł, ale nie utożsamiając się z nim, nie myśląc, że „ja nim jestem”.
Medytacja jest świadomością „ja to nie umysł”. Gdy ta świadomość wejdzie coraz głębiej, powoli, powoli, pojawią się chwile – chwile wyciszenia, chwile czystej przestrzeni, chwile przezroczystości, chwile, gdy nic się w tobie nie wzbudza i wszystko jest nieruchome. W tych chwilach ciszy poznasz kim jesteś – i poznasz tajemnicę tej egzystencji.
Przychodzi pewien dzień, dzień wielkiego błogosławieństwa, gdy medytacja staje się dla ciebie stanem naturalnym.
Umysł to coś nienaturalnego – nigdy nie będzie twoim stanem naturalnym. Ale medytacja to stan naturalny – który zatraciliśmy. Jest to raj utracony, ale raj, który można odzyskać. Spojrzyj w oczy dziecka – spojrzyj, a zobaczysz ogromne wyciszenie, niewinność. Każde dziecko przychodzi w stanie medytacji, ale musi być wprowadzone w zwyczaje społeczeństwa – musi być nauczone myślenia, kalkulowania, rozumowania, argumentowania; musi być nauczone słów, języka, koncepcji, i powoli, stopniowo, traci kontakt ze swoją niewinnością. Staje się skażone, zanieczyszczone społeczeństwem. Staje się wydajną maszyną; już nie jest człowiekiem.
Jedynym, czego potrzeba, jest odzyskanie tej przestrzeni. Już jej zaznałeś, gdy więc po raz pierwszy zaznasz medytacji, będziesz zaskoczony – pojawi się w tobie wielkie odczucie jakbyś już to znał. I to odczucie jest prawdziwe – już to znasz. Zapomniałeś. Diament zagubił się w stercie śmieci. Ale jeśli zdołasz go odkryć, znajdziesz ten diament ponownie – jest twój.
Tak naprawdę nie można go utracić, można go tylko zapomnieć. Rodzimy się jako ludzie medytujący, ale potem uczymy się nawyków umysłu. Ale nasza prawdziwa natura pozostaje ukryta gdzieś w głębi, niczym podziemny strumień. Któregoś dnia – wystarczy nieco kopania – stwierdzisz, że to źródło wciąż bije, źródło świeżych wód. A znalezienie go jest największą radością w życiu.

Medytacja to nie koncentracja

Medytacja to nie koncentracja. W koncentracji jest jaźń, która się koncentruje, i jest przedmiot koncentracji. Jest dualizm. W medytacji nie ma nikogo wewnątrz i nie ma niczego na zewnątrz. To nie jest koncentracja. Nie ma podziału na wnętrze i zewnętrze. Wnętrze płynie w zewnętrzu, zewnętrze płynie we wnętrzu. Przestaje istnieć rozdział, granica, kres. Wnętrze jest na zewnątrz, zewnętrze jest wewnątrz; jest to świadomość nie-dualistyczna.
Koncentracja jest świadomością dualistyczną. Dlatego koncentracja powoduje zmęczenie, dlatego gdy się koncentrujesz, czujesz się wyczerpany. A nie możesz koncentrować się przez 24 godziny, musisz skorzystać z wakacji, odpocząć. Koncentracja nie może stać się twoją naturą. Medytacja nie męczy, medytacja nie wyczerpuje. Medytacja może stać się czymś na całą dobę – dzień w dzień, rok w rok. Może stać się wiecznością. Sama w sobie jest odprężeniem.

Pierwszą rzeczą jest poznanie medytacji. Wszystko inne jest wtórne. Nie mogę ci powiedzieć,  że powinieneś medytować, mogę ci tylko wyjaśnić co to jest. Jeśli mnie zrozumiesz jesteś w medytacji – nie ma w tym żadnego nakazu. Jeśli mnie nie zrozumiesz nie będziesz w medytacji.

Koncentracja to działanie, działanie woli. Medytacja to stan bez woli, stan nie-działania. To odprężenie. Po prostu zapadasz się we własne istnienie, a to istnienie jest tym samym co bycie Wszystkim. W koncentracji umysł funkcjonuje na podstawie wniosku – coś robisz. Koncentracja wynika z przeszłości. W medytacji nie kryje się żaden wniosek. Nie robisz nic konkretnego, po prostu jesteś. Nie ma w tym przeszłości, jest to nieskażone przeszłością. Nie ma w tym przyszłości, jest to czyste od wszelkiej przyszłości, I to Lao Tzu nazywa wei-wu-wei – działaniem przez nie-działanie. Tak mówią mistrzowie zenu – siedzę w ciszy, nic nie robię, przychodzi wiosna i trawa sama rośnie. Pamiętaj: sama – niczego się nie robi. Nie wyciągasz trawy – wiosna przychodzi i trawa sama rośnie. Ten stan – gdy pozwalasz życiu płynąć własnym nurtem, gdy nie chcesz kierować, gdy w żaden sposób nie chcesz go kontrolować, gdy nie manipulujesz, gdy nie narzucasz żadnej dyscypliny – ten stan czystej niezdyscyplinowanej spontaniczności to właśnie medytacja.
Medytacja jest w teraźniejszości, czystej teraźniejszości. Medytacja jest natychmiastowością. Nie możesz medytować, w medytacji możesz być. Nie możesz być w koncentracji, możesz się koncentrować. Koncentracja to coś ludzkiego, medytacja to coś boskiego.

Wybieranie medytacji

Od samego początku znajdź coś, co do ciebie przemawia.
Medytacja nie powinna być narzuconym wysiłkiem. Jeśli będzie narzucona, od samego początku skazana jest na niepowodzenie. Coś narzuconego nie uczyni cię naturalnym. Nie potrzeba tworzyć zbędnego konfliktu. Trzeba to zrozumieć, gdyż umysł ma naturalną skłonność do medytowania – jeśli dasz mu coś, co do niego przemawia jeśli jesteś ukierunkowany na ciało, są sposoby dotarcia do Boga przez ciało, ponieważ ciało również należy do Boga. Jeśli czujesz, że jesteś ukierunkowany na serce – modlitwa. Jeśli czujesz, że jesteś ukierunkowany na intelekt – medytacja.
Ale moje medytacje są w pewnej mierze odmienne. Starałem się opracować metody, które mogą być wykorzystywane przez wszystkie trzy typy. Wiele się w nich korzysta z ciała, wiele z serca i wiele z inteligencji. Wszystkie trzy elementy są ze sobą połączone i na różnych ludzi w różny sposób oddziaływują.
Ciało, serce, umysł – wszystkie moje medytacje idą w tym samym kierunku. Zaczynają od ciała, idą przez serce, docierają do umysłu, a potem wykraczają dalej.
Zawsze pamiętaj – to, co lubisz, może wejść w ciebie głęboko; tylko to może wejść w ciebie głęboko. Lubienie oznacza po prostu, że to coś ci odpowiada. Rytm tego jest z tobą w harmonii; między tobą i tą metodą jest jakaś subtelna harmonia. Gdy polubisz jakąś metodę, nie stawaj się wobec niej skąpy – wejdź w nią na tyle, na ile zdołasz. Możesz robić ją raz dziennie, lub – o ile to możliwe – dwa razy dziennie. Im więcej będziesz ją robił, tym bardziej ją polubisz. Porzucaj daną metodę dopiero gdy zniknie radość – wtedy to, co miała ona zrobić, zostało zrobione. Szukaj innej metody. Żadna metoda nie może doprowadzić do samego końca. W tej podróży wiele razy będziesz musiał przesiadać się z pociągu na pociąg. Dana metoda doprowadzi cię tylko do jednego stanu. Poza nim nie będzie przydatna, już się spełniła.
O dwóch rzeczach trzeba więc pamiętać – gdy polubisz jakąś metodę, wejdź w nią tak głęboko, jak jest to możliwe, ale nigdy nie stawaj się od niej uzależniony, bo pewnego dnia będziesz i ją musiał porzucić. Jeśli za bardzo się od niej uzależnisz, stanie się czymś w rodzaju narkotyku – nie możesz jej zostawić. Przestanie cię cieszyć – nic ci nie daje, a stała się nawykiem. Wtedy można w niej trwać, ale kręcisz się w kółko; dalej nie może cię ona poprowadzić.
Niech więc radość będzie tym wyznacznikiem. Jeśli jest radość, trwaj w niej, trwaj do ostatniej drobiny radości. Trzeba wycisnąć ją do samego końca. Nie wolno zostawić ani odrobiny tego soku... ani jednej kropli. A potem zdobądź się na porzucenie jej. Wybierz jakąś inną metodę, która znów daje ci radość. Wiele razy trzeba będzie dokonywać takich zmian. Zależy to od człowieka, a bardzo rzadko zdarza się tak, żeby jedna metoda wystarczyła na całą podróż Nie potrzeba robić wielu medytacji, gdyż możesz robić coś, co wprowadzi zamieszanie, co jest sprzeczne, i pojawi się ból.
Wybierz dwie medytacje i trzymaj się ich. A tak naprawdę chcę, żebyś wybrał jedną – tak byłoby najlepiej. Lepiej jest powtarzać wiele razy to jedno, co ci odpowiada. Wtedy wejdzie to coraz głębiej. Próbujesz tylu rzeczy – jednego dnia próbujesz jednego, drugiego dnia czegoś innego, i wymyślasz coś swojego – a wtedy możesz wprowadzić wiele zamieszania. W księdze tantry jest sto dwanaście medytacji. Można zwariować! Już jesteś zwariowany!
Medytacje to nie zabawa. Czasem mogą być niebezpieczne. Bawisz się z subtelnym, bardzo subtelnym mechanizmem umysłu. Czasem coś drobnego, co robiłeś, a z czego nie zdawałeś sobie sprawy, może stać się niebezpieczne. Dlatego nie próbuj niczego wymyślać i nie rób swoich własnych pomieszanych medytacji. Wybierz dwie i po prostu próbuj ich przez kilka tygodni.

Stwarzanie przestrzeni do medytacji

Jeśli zdołasz stworzyć jakieś specjalne miejsce – małą świątynię czy zakątek domu – gdzie możesz medytować codziennie, nie używaj tego zakątka do żadnego innego celu, ponieważ każdy cel ma własną wibrację. Wykorzystuj ten zakątek tylko do medytacji i niczego innego. Ten zakątek naładuje się i będzie co dnia czekał na ciebie. Ten zakątek będzie cię wspierał, to otoczenie stworzy pewną wibrację, szczególną atmosferę, w której z większą łatwością możesz wchodzić coraz głębiej. To dlatego tworzono świątynie, kościoły i meczety – po to właśnie, by mieć miejsce istniejące tylko dla modlitwy i medytacji.
Jeżeli możesz wybrać do medytacji stałą porę, to także będzie wielką pomocą, bo ciało, umysł, to mechanizm. Jeśli jadasz co dzień o tej samej porze, o tej właśnie porze ciało zaczyna wołać jeść. Czasem możesz nawet robić mu numery. Jeśli jadasz o pierwszej i na zegarze jest akurat pierwsza, jesteś głodny – nawet jeśli zegar wskazuje niewłaściwą godzinę i jest dopiero jedenasta czy dwunasta. Patrzysz na zegar wskazujący pierwszą i nagle czujesz w środku głód. Twoje ciało to mechanizm.

Gdy mówię „medytuj”, wiem że przez medytację nikt nie dociera; ale przez medytację docierasz do miejsca, gdzie żadna medytacja nie jest możliwa.

Także twój umysł jest mechanizmem. Medytuj codziennie w tym samym miejscu, o tej samej porze, a stworzy to w ciele i umyśle głód medytacji. Codziennie o tej właśnie porze twoje ciało i umysł będą domagać się, abyś wszedł w medytację. Będzie to pomocne. Tworzy się w tobie przestrzeń, która staje się głodem, pragnieniem.
Na początku jest to bardzo dobre. Póki nie jesteś tu, gdzie medytacja stała się naturalna i możesz medytować gdziekolwiek, w dowolnym miejscu, o dowolnej porze – dotąd wykorzystuj te mechaniczne środki ciała i umysłu jako pomoc.
Daje ci to pewien klimat – gasisz światło, w pokoju palisz jakieś kadzidło, zakładasz określony strój, jesteś na pewnej wysokości, masz pewną miękkość, masz dywan jednego rodzaju, przyjmujesz jakąś pozycję. Wszystko to pomaga, ale niczego nie jest powodem. Jeśli ktoś inny zachowa się tak samo, może to być przeszkodą. Każdy powinien znaleźć swój własny rytuał. Rytuał ma ci tylko pomóc w rozluźnieniu się i czekaniu. A kiedy jesteś rozluźniony i czekasz, (o się dzieje; tak, jak sen – Bóg do ciebie przychodzi. Tak, jak miłość – Bóg do ciebie przychodzi. Nie możesz sprawić tego wolą, nie możesz tego wymusić.

Bądź rozluźniony i naturalny

Można być obsesyjnie opętanym przez medytację, i obsesja jest problemem – byłeś opętany pieniędzmi, teraz jesteś opętany medytacją. Pieniądze nie są problemem, obsesyjne opętanie jest problemem. Byłeś opętany przez handel, teraz jesteś opętany przez Boga. Nie handel jest problemem, ale obsesja. Trzeba być luźnym i naturalnym, przez nic nie opętanym, ani przez umysł, ani przez medytację. Tylko wtedy – kiedy jesteś bez zajęcia, bez obsesji, gdy płyniesz – zdarza się to Najwyższe.

Tyle w sprawie wyjaśnień udzielonych przez Osho.

Źródło:
TECHNIKI MEDYTACYJNE - PORADNIK PRAKTYCZNY OSHO

*********************************************************************

     Medytacja śmiechu

Każdego ranka, po przebudzeniu, zanim otworzysz oczy, przeciągnij się jak kot. Rozciągnij każde włókienko ciała. Po 3–4 minutach, nadal z zamkniętymi oczami, zacznij się śmiać. Przez pięć minut po prostu się śmiej. Początkowo będziesz to robił, ale wkrótce odgłosy twoich usiłowań wywołają szczery śmiech. Zatrać się w tym śmiechu. Może minie kilka dni zanim nastąpi to naprawdę, tak bardzo jesteśmy nieprzyzwyczajeni do tego zjawiska. Ale szybko stanie się to spontaniczne i zmieni cały twój dzień.
Tym którzy mają trudności z totalnym śmiechem, lub czują że ich śmiech jest fałszywy, Osho sugeruje prostą technikę:
Rankiem, wcześnie, przed zjedzeniem czegokolwiek, wypij prawie wiadro wody – ciepłej, z rozpuszczoną solą. Wypij ją, i zrób to szybko, inaczej nie zdołasz dużo wypić. Potem pochyl się i wypłucz gardło tak, by woda popłynęła z powrotem. Będzie to wymiotowanie wodą – i oczyści ci przełyk. Nie trzeba nic innego. W przełyku jest blok, taki, że gdy tylko chcesz się śmiać, on na to nie pozwala.
W jodze jest to niezbędna procedura, którą trzeba przejść. Nazywana jest „oczyszczeniem koniecznym”. Oczyszcza silnie i daje bardzo czysty przełyk – rozpuszczają się wszystkie bloki. Będzie cię to bawić i przez cały dzień będziesz odczuwać tę czystość. Śmiech i łzy, a nawet mowa, wychodzić będą z bardzo głębokiego środka.
Rób to przez dziesięć dni, a wkrótce będziesz miał najlepszy śmiech w okolicy!

 OSHO

*******************************************************************

    Medytacja złotego światła

Jest to prosta metoda przemieniania energii i prowadzenia jej do góry. Proces ten należy powtarzać przynajmniej dwa razy dziennie.
Najlepszą porą jest wczesny ranek, tuż przed wstaniem z łóżka. Kiedy tylko poczujesz, że jesteś czujny, przebudzony, rób to przez 20 minut. Rób to od razu, natychmiast, bo gdy wychodzisz ze snu, jesteś bardzo, bardzo delikatny, przyjmujący. Gdy wychodzisz ze snu, jesteś bardzo świeży i to działanie wejdzie bardzo głęboko. To wtedy, gdy wychodzisz ze snu, jesteś mniej w umyśle niż kiedykolwiek – stąd pojawiają się przerwy, którymi ta metoda przeniknie do twojego najgłębszego rdzenia. A wczesnym rankiem, gdy się budzisz, i gdy budzi się cała ziemia, na całym świecie jest wielka fala energii przebudzenia – skorzystaj z tej fali, nie przegap okazji.
Wszystkie dawne religie mówią o modleniu się wcześnie rano, gdy wzeszło słońce, gdyż wschód słońca jest wzejściem wszystkich energii w egzystencji. W takiej chwili możesz unosić się na narastającej fali energii – będzie to łatwiejsze. Wieczorem będzie to trudne, energie będą opadać – wtedy będziesz zmagał się płynąc pod prąd. Rankiem płyniesz z prądem.
Połóż się tak, jak leżysz w łóżku, na plecach. Oczy miej zamknięte. Gdy wdychasz, wizualizuj wielkie światło wchodzące do ciała przez głowę, jakby to słońce wzeszło gdzieś w pobliżu twojej głowy, jesteś pusty w środku i to złote światło wlewa się do głowy, i idzie, idzie, głęboko, głęboko, i wychodzi przez palce stóp. Gdy wdychasz, rób to z tą wizualizacją. To złote światło będzie pomocne. Oczyści całe twoje ciało i uczyni je absolutnie pełnym twórczych możliwości, jest to męska energia.
A gdy wydychasz, wizualizuj coś innego – ciemność wchodzącą przez palce stóp, wielką, ciemną rzekę wchodzącą palcami stóp, podchodzącą do góry i wychodzącą przez głowę. Oddychaj wolno, głęboko, abyś mógł prowadzić wizualizację, jest to żeńska energia. Uspokoi cię, uczyni cię przyjmującym, wyciszy, da odpoczynek. Rób to bardzo wolno – a zaraz po śnie możesz oddychać bardzo głęboko i wolno, ponieważ ciało jest wypoczęte, odprężone.

Umysł to cierń,  a wszystkie techniki to ciernie służące wydobyciu tego  pierwszego ciernia.

Drugą najlepszą porą jest czas gdy idziesz spać, wieczorem. Połóż się na łóżku, odpręż się przez kilka minut. Gdy zaczniesz czuć, że wahasz się między snem i czuwaniem, właśnie pośrodku, znów zacznij ten proces. Rób to przez 20 minut. Jeśli zaśniesz w trakcie, będzie to najlepsze, gdyż to działanie pozostanie w podświadomości i będzie stale wywierać wpływ.
Jeśli będziesz stosować tę prostą metodę przez trzy miesiące, będziesz zaskoczony – nie ma potrzeby tłumienia, przemiana już zaczęła się dziać.

 OSHO

*********************************************

    Czekanie na wschód słońca

Na 15 minut przed wschodem słońca, gdy niebo staje się nieco jaśniejsze, po prostu czekaj i patrz tak, jak wyczekuje się umiłowanej – z takim napięciem, w tak głębokim czekaniu, z taką nadzieją i ekscytacją – a mimo to spokojny. A słońce niech wschodzi, obserwuj je. Nie trzeba patrzeć usilnie otwartymi oczyma, możesz mrugać. Odczuwaj jak równocześnie wschodzi też coś wewnątrz ciebie.
Gdy słońce pojawi się na horyzoncie, zacznij odczuwać, że jest blisko twojego pępka. Podchodzi do niego, i tu, w pępku, wznosi się, wznosi się, powoli. Wznosi się słońce, i wznosi się też ten wewnętrzny punkt światła. Dziesięć minut wystarczy. Potem zamknij oczy. Gdy najpierw widzisz słońce z otwartymi oczyma, tworzy to negatyw, a więc gdy zamkniesz oczy, możesz ujrzeć słońce świecące wewnątrz.
I zmieni cię to nadzwyczajnie.

OSHO

**************************************

    Chwała wschodzącemu słońcu

Wstań o piątej rano, przed wschodem słońca, i przez pół godziny po prostu śpiewaj, mrucz, jęcz, stękaj. Te dźwięki nie muszą mieć żadnego sensu. Muszą być egzystencjalne, nic nie znaczące. Mają cię cieszyć, to wszystko – to jest ich znaczenie. Kołysz się. Niech stanie się to wychwalaniem wschodzącego słońca i zaprzestań tego dopiero gdy słońce już wzejdzie.
Utrzyma to w tobie rytm na cały dzień. Już od rana będziesz w harmonii i stwierdzisz, że dzień jest inny; jesteś bardziej kochający bardziej troskliwy, bardziej współczujący, bardziej przyjacielski – mniej gwałtowny, mniej w złości, mniej ambitny, mniej egoistyczny.

Pierwszym, co należy robić, jest śmiech, gdyż wprowadza to nastawienie na cały dzień. Jeśli obudzisz się ze śmiechem, wkrótce zaczniesz czuć jak absurdalne jest to życie. Nic nie jest poważne – nawet z twoich rozczarowań można się śmiać, nawet z twojego bólu można się śmiać, nawet z ciebie można się śmiać.

OSHO





                         


« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2009, 20:03:38 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Wrzesień 05, 2009, 13:22:52 »

*******************************************

     Bieganie, jogging i pływanie

Zachowywanie czujności w ruchu jest łatwe i naturalne. Gdy siedzisz w wyciszeniu, zaśnięcie jest naturalne. Gdy leżysz na łóżku, bardzo trudno jest zachować czujność, bo cała sytuacja sprzyja zaśnięciu. Ale w ruchu, rzecz jasna, nie możesz zasnąć, funkcjonujesz uważniej. Jedynym problemem jest to, że ruch może stać się mechaniczny.
Naucz się stapiać w jedno ciało, umysł i duszę. Znajdź sposoby, w których możesz funkcjonować jako pewna jedność.
Biegającym zdarza się to wiele razy. Pewnie nie myślałeś, że bieganie może być medytacją, ale biegający czasami doznają ogromnego przeżycia medytacji, i są zaskoczeni, bo tego nie szukali – kto by pomyślał, że biegnący człowiek doświadczy Boga? A tak się dzieje. A teraz bieganie coraz bardziej staje się nową formą medytacji.
Może to nastąpić podczas biegu. Jeśli kiedyś biegałeś, jeśli radowało cię bieganie wcześnie rano, gdy powietrze jest świeże i młode, i cały świat wraca ze snu, budzi się – biegłeś, i ciało wspaniale funkcjonowało, świeże powietrze, nowy świat, na nowo zrodzony z ciemności nocy, wszystko wkoło śpiewało, czułeś się żywy... przychodzi ta chwila gdy biegnący znika i zostaje tylko biegnięcie. Ciało, umysł i dusza zaczynają działać razem – nagle wyzwolony jest wewnętrzny orgazm.

Medytacja to lek. To jedyny lek. Zapomnij więc o swoich problemach po prostu wejdź w medytację.

Biegający czasem przypadkowo napotykają doznanie czwartego, turiya, ale przegapiają je – myślą, że ich radowanie się tą chwilą było tylko skutkiem biegnięcia – że to cudowny dzień, zdrowe ciało i taki piękny świat, i że był to tylko jakiś nastrój. Nie zauważają tego – ale sądzę, że gdyby to zauważali, biegający może zbliżyć się do medytacji tak bardzo jak nikt inny.
Jogging może być ogromną pomocą, pływanie może być ogromną pomocą. Wszystko to trzeba przemienić w medytacje.
Porzuć te stare wyobrażenia o medytacji, że medytacją jest tylko siedzenie pod drzewem w jakiejś pozycji jogi. To tylko jeden ze sposobów, i dla paru osób jest on może odpowiedni, ale nie nadaje się dla wszystkich. Dla małego dziecka nie jest to medytacja, jest to tortura. Ola młodego człowieka, który jest pełen życia, wibrujący, jest to tłumienie, nie medytacja.
Rankiem zacznij bieg. Zacznij od połowy kilometra, potem jeden kilometr, w końcu dojdź do przynajmniej pięciu kilometrów. Biegnąc używaj całego ciała. Nie biegnij tak, jakbyś był w kaftanie bezpieczeństwa. Biegnij jak małe dziecko, używając całego ciała – dłoni i stóp – i biegnij. Oddychaj głęboko, brzuchem. Potem siądź pod drzewem, odpocznij, poć się, niech przyjdzie chłodny wietrzyk; odczuwaj spokój. Będzie to bardzo głęboką pomocą.
Czasem po prostu stań na ziemi, bez butów, i czuj chłód, miękkość, ciepło. Cokolwiek ziemia gotowa jest dać w tej chwili, odczuwaj to i pozwól temu przez siebie przepływać, i pozwól swej energii spływać do ziemi. Bądź połączony z ziemią.
Gdy jesteś połączony z ziemią, jesteś połączony z życiem. Gdy jesteś połączony z ziemią, jesteś połączony z ciałem. Gdy jesteś połączony z ziemią, stajesz się bardzo wrażliwy i scentrowany – i to tego właśnie potrzeba.

To jest cała sztuka medytacji – jak być głęboko w działaniu, jak wyrzec się myślenia i jak przekształcić tę energię, która porusza się w myśleniu, w świadomość.

Nigdy nie stań się ekspertem od biegania – bądź amatorem, aby można było zachować czujność. Jeśli odczujesz, że bieganie stało się automatyczne, porzuć je – spróbuj pływania. Jeśli to stanie się automatyczne, wtedy tańczenie. Pamiętać należy o tym, że ruch jest jedynie sytuacją służącą stworzeniu świadomości. Dopóki stwarza świadomość – dobrze. Gdy przestanie stwarzać świadomość, przestanie być przydatny, zmień go na inny ruch, w którym znów będziesz musiał być czujny. Nigdy nie pozwól, aby jakakolwiek aktywność stała się automatyczna.

OSHO

********************************************

     „Opracowałem pewien sposób...”

Umysł jest bardzo poważny, a medytacja jest absolutnie niepoważna. Gdy to mówię, możesz być zdezorientowany, bo ludzie ciągle z wielką powagą mówią o medytacji. Ale medytacja to nic poważnego. Przypomina zabawę – niepoważną. Szczera, ale niepoważna. Nie jest czymś takim, jak praca, bardziej przypomina zabawę. Zabawa nie jest aktywnością. Nawet gdy jest aktywna, nie jest aktywnością. Zabawa to sama przyjemność. Taka aktywność do nikąd nie zmierza; nie ma żadnej motywacji. Jest to raczej sama czysta, płynąca energia.
Ale jest to trudne, bo tak bardzo jesteśmy zajęci aktywnościami. Zawsze byliśmy tak aktywni, że aktywność stała się głęboko zakorzenioną obsesją. Nawet we śnie jesteśmy aktywni. Jesteśmy aktywni nawet wtedy, kiedy myślimy o odprężeniu. Nawet z odprężenia czynimy aktywność; aby się odprężyć, czynimy wysiłki. To absurdalne! Ale tak się dzieje na skutek mechanicznych nawyków umysłu.

Kiedyś tak się zdarzyło, że dwa psy obserwowały ludzi robiących medytację dynamiczną. Jeden z nich mówi drugiemu: ‘kiedy to robię mój pan daje mi pigułki na robaki’”

Co więc robić? Tylko nie-aktywność doprowadza do wewnętrznego centrum, ale umysł nie potrafi wyobrazić sobie nie-aktywności. Co więc robić?
Opracowałem pewien sposób. A polega on na tym, żeby być aktywnym do takiego stopnia, że aktywność po prostu ustaje – bądź aktywny do szaleństwa, tak, że umysł, który pragnie być aktywnym, zostaje wyrzucony z organizmu. Dopiero wtedy – po głębokim katharsis – możesz zapaść w nie-aktywność i mieć przebłysk tego świata, który nie jest światem wysiłku.
Gdy poznasz ten świat, możesz w niego wchodzić bez żadnego wysiłku. Gdy go poczujesz – jak być po prostu tu i teraz, nic nie robiąc – możesz w każdej chwili w niego wchodzić; gdziekolwiek jesteś, możesz w nim pozostawać. W końcu możesz być na zewnątrz aktywny, a wewnątrz w głębokiej nie-aktywności.
Metody oparte na katharsis są wynalazkiem współczesności. Za czasów Buddy nie były potrzebne, ponieważ ludzie nie byli tak stłumieni. Ludzie byli naturalni, żyli prymitywnie – życiem niecywilizowanym, spontanicznym. Dlatego vipassana – vipassana oznacza wgląd – dawana była przez Buddę ludziom wprost. Ale teraz nie możesz od razu wejść w vipassanę. A nauczyciele, którzy nadal nauczają vipassany bezpośrednio, nie należą do tego stulecia – są w tyle o dwa tysiące lat. Owszem, czasem mogą pomóc jednej czy dwóm osobom na sto, ale to niewiele, ja wprowadzam metody oparte na katharsis, by najpierw zostało zneutralizowane to, co cywilizacja ci uczyniła – abyś znów stał się prymitywny. Z tej prymitywności, z tej pierwotnej niewinności, wgląd staje się łatwo dostępny.

OSHO







« Ostatnia zmiana: Wrzesień 08, 2009, 17:51:44 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Wrzesień 08, 2009, 18:01:01 »

MEDYTACJA DYNAMICZNA
praktykowana w ośrodkach Osho codziennie rano


Gdy kończy się sen, cała przyroda ożywia się; noc minęła, nie ma już ciemności, słońce wstaje i wszystko staje się świadome i czujne, jest to medytacja, w której musisz być ciągle czujny, świadomy, uważny – cokolwiek robisz. Pozostawaj obserwatorem. Nie zgub się.
Łatwo jest zgubić się. Oddychając, możesz zapomnieć. Możesz tak bardzo stać się jednym z oddychaniem, że zapomnisz o obserwatorze. A wtedy przegapiasz cel tej praktyki. Oddychaj najszybciej, najgłębiej, jak to możliwe, włóż w to całą swą energię, ale nadal pozostawaj obserwatorem. Obserwuj to, co się dzieje jakbyś był widzem, jakby to wszystko działo się komuś innemu, jakby wszystko działo się w ciele, a świadomość jest po prostu scentrowana i obserwująca. To bycie obserwatorem musi być zachowane we wszystkich trzech fazach. A gdy wszystko się zatrzyma i w czwartej fazie staniesz się całkowicie bierny, nieruchomy, ta uważność sięgnie szczytu.
Medytacja dynamiczna trwa godzinę, składa się z pięciu części. Można ją robić samemu, ale energia będzie potężniejsza gdy praktykuje się ją w grupie. Jest ona doznaniem indywidualnym, dlatego nie zwracaj uwagi na ludzi wokoło i cały czas miej oczy zamknięte, a najlepiej zasłonięte przepaską. Najlepiej robić ją z pustym żołądkiem i w luźnym wygodnym stroju.
Jeśli miejsce nie pozwala na hałasowanie, możesz robić cichą odmianę – zamiast wyrzucać dźwięki z siebie, niech hatharsis w drugiej części zachodzi całkowicie w ruchach ciała. W trzeciej części dźwięk „hu” może być wybijany w ciszy, wewnątrz, a piąta część może stać się tańcem pełnym ekspresji.

    Część pierwsza – 10 minut

Oddychaj chaotycznie nosem, koncentrując się stale na wydechu. Wdechem ciało zajmie się samo. Rób to najszybciej i najmocniej jak to jest możliwe – a potem jeszcze nieco mocniej, aż dosłownie staniesz się oddychaniem. Dla wspomożenia gromadzenia energii wykorzystuj naturalne ruchy ciała. Poczuj jak energia gromadzi się, ale nie puszczaj jej w czasie tej pierwszej części.

    Część druga – 10 minut

Wybuchnij! Puść wszystko, co tylko potrzebuje być wyrzuconym na zewnątrz. Oszalej totalnie, wrzeszcz, krzycz, płacz, skacz, trzęś się, tańcz, śpiewaj, śmiej się, rzucaj się na wszystkie strony. Niczego nie powstrzymuj, całe ciało utrzymuj w ruchu. Często na początku pomaga odrobina udawania. Nigdy nie pozwól, żeby umysł ingerował w to, co się dzieje. Bądź totalny.

   Cześć trzecia – 10 minut

Z podniesionymi rękami podskakuj i możliwie najgłębiej wykrzykuj mantrę „HU! HU! HU!” Przy każdym opadnięciu na ziemię, na podeszwy stóp, niech dźwięk ten wbija się głęboko w ośrodek seksu. Daj z siebie wszystko, wyczerpuj się totalnie.

    Cześć czwarta – 15 minut

Stop! Zatrzymaj się w bezruchu, w takiej pozycji, w jakiej jesteś. W żaden sposób nie układaj ciała. Kaszlnięcie, poruszenie – cokolwiek – rozproszy przepływ energii i cały wysiłek pójdzie na marne. Bądź obserwatorem wszystkiego, co się z tobą dzieje.

    Cześć piąta – 15 minut

Świętuj i raduj się razem z muzyką i tańcem, wyrażaj wdzięczność wszystkiemu. Zachowaj to szczęście w sobie przez cały dzień.
Ktoś powiedział, że medytacja, którą tutaj robimy, zdaje się być czystym szaleństwem. Tak jest. I jest tak z pewnego powodu. W tym szaleństwie jest metoda, została ona dobrana świadomie.
Pamiętaj – z własnej woli nie możesz oszaleć. Szaleństwo tobą owładnie. Tylko wtedy możesz oszaleć. A jeśli wchodzisz w szaleństwo z własnej woli, jest to coś zupełnie innego. Kontrolujesz wszystko, a kto potrafi kontrolować nawet swoje szaleństwo, ten nigdy nie oszaleje.

Drwal,  kamieniarz – nie potrzebują robić medytacji opartej na katharsis – robią ją przez cały dzień. Ale dla człowieka współczesnego wszystko się zmieniło.
 
Osho mówi o niektórych reakcjach mogących nastąpić w ciele na skutek głębokiego katharsis medytacji dynamicznej.
Jeśli odczujesz ból, zwróć na niego uwagę i nie rób nic. Uwaga to potężny miecz – tnie wszystko. Po prostu zwróć uwagę na ten ból.
Siedzisz chociażby cicho w ostatniej części medytacji, bez ruchu, tyle doznań czujesz w ciele. Czujesz, że martwieje ci noga, jakieś swędzenie w dłoni, czujesz mrówki wędrujące po ciele. Wiele razy spoglądasz, ale mrówek nie ma. To mrowienie jest wewnątrz, nie na zewnątrz. Co masz zrobić? Czujesz, że martwieje ci noga? Obserwuj, całą uwagę skup na niej. Czujesz swędzenie? Nie drap się. To nie pomoże. Po prostu zwróć na to uwagę. Nie otwieraj oczu. Zwróć uwagę do wewnątrz i tylko czekaj i obserwuj. Po paru sekundach swędzenie zniknie. Cokolwiek się dzieje – nawet jeśli czujesz ból, ostry ból w brzuchu czy głowie. Dzieje się tak, gdyż w medytacji zmienia się całe ciało. Zmienia się jego chemia. Dzieje się coś nowego i ciało jest w chaosie. Czasem podziała to na brzuch, gdyż w brzuchu stłumiłeś wiele emocji, i wszystkie one zostały pobudzone. Czasem przyjdzie ci ochota wymiotować, poczujesz się niedobrze. Czasem odczujesz ostry ból w głowie, gdyż medytacja zmienia wewnętrzną strukturę mózgu. W trakcie medytacji jesteś w prawdziwym chaosie. Wkrótce wszystko się uspokoi. Ale na razie wszystko jest w nieładzie.
Co masz więc robić? Po prostu zobacz ten ból w głowie, obserwuj go. Bądź obserwatorem. Po prostu zapomnij, że to robisz – i stopniowo wszystko ucichnie, i ucichnie tak pięknie i z takim wdziękiem, że nie uwierzysz jeśli tego nie doznasz. Zniknie nie tylko ból głowy – bo energia, która stwarzała ten ból, jeśli jest obserwowana, znika – ta sama energia staje się przyjemnością. Energia jest ta sama.

Medytacja zaczyna się katharsis a kończy świętowaniem.

Ból i przyjemność to dwa wymiary tej samej energii. Jeśli zdołasz pozostać w wyciszonym siedzeniu i zwracać będziesz uwagę na to, co cię rozprasza, wszystkie rozproszenia znikną. A gdy znikną wszystkie rozproszenia, nagle uświadomisz sobie, że znikło całe ciało.
Osho przestrzega przed przekształceniem obserwowania bólu w kolejny fanatyzm. Jeśli nieprzyjemne symptomy fizyczne – boleści i bóle czy nudności – utrzymują się dłużej niż 3–4 dni codziennej medytacji, nie ma potrzeby być masochistą – zwróć się o poradę do lekarza. Odnosi się to do wszystkich medytacji Osho. Baw się!

OSHO
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 12, 2009, 13:08:37 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Wrzesień 12, 2009, 13:07:57 »

MANDALA

Jest to inna potężna technika oparta na katharsis, która stwarza krąg energii prowadzących do naturalnego scentrowania. Składa się ona z czterech części po 15 minut każda.

    Cześć pierwsza – 15 minut

Z otwartymi oczami biegnij w miejscu, zaczynając powoli i stopniowo przyspieszając coraz bardziej. Unoś kolana najwyżej jak zdołasz. Równe i głębokie oddychanie poruszy energię wewnątrz ciebie. Zapomnij o umyśle i zapomnij o ciele. Trwaj w tym biegu.

    Cześć druga – 15 minut

Usiądź z zamkniętymi oczami, otwartymi ustami i szczęką luźno opuszczoną. Łagodnie zacznij krążenia ciała od pasa, jak trzcina poruszająca się na wietrze. Poczuj wiatr kołyszący cię z boku na bok, do przodu i do tyłu, wkoło i wkoło. Doprowadzi to twoje przebudzone energie do ośrodka pępka.

Nie mogę stworzyć dla ciebie nieba. To dlatego wszystkie moje techniki medytacyjne najpierw stwarzają piekło.

    Cześć trzecia – 15 minut

Połóż się na plecach, otwórz oczy i z nieruchomą głową zacznij wirować oczami w kierunku zgodnym z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Poruszaj nimi po całym okręgu, jakby śledziły minutową wskazówkę wielkiego zegara, ale rób to najszybciej jak to możliwe. Ważne jest, by usta były otwarte, a szczęka rozluźniona. Oddech ma być łagodny i równy. Doprowadzi to scentrowane energie do trzeciego oka.

    Cześć czwarta – 15 minut

Zamknij oczy i leż nieruchomo.


    Potrzeba katharsis

Codziennie na 60 minut po prostu zapomnij o świecie. Niech cały świat zniknie z ciebie i ty zniknij ze świata. Zrób zwrot w tył, zwrot o 180 stopni, i po prostu wejrzyj do wewnątrz. Na początku zobaczysz tylko chmury. Nie przejmuj się – twoje stłumienia stworzyły te chmury. Natkniesz się na złość, nienawiść, chciwość i wszelkiego rodzaju czarne dziury. Stłumiłeś je, są więc. A twoje tak zwane religie nauczyły cię tłumienia, przypominają więc one rany. Ukrywałeś je.
Stąd mój nacisk najpierw na katharsis. jeśli nie przejdziesz wielkiego katharsis, musiał będziesz przejść wiele chmur. Będzie to męczące, a ty możesz być tak niecierpliwy, że wrócisz do świata, i powiesz: „Nic tam nie ma. Nie ma lotosu i nie ma aromatu, sam smród, śmieci”.
Wiesz to. Co napotykasz, gdy zamykasz oczy i zaczynasz wchodzić do wewnątrz? Nie trafiasz na te piękne krainy, o których mówią buddowie. Napotykasz piekła, agonie, stłumione i czekające na ciebie. Złość, gromadzącą się z wielu żywotów. Wszystko w bałaganie, chce się więc pozostawać poza tym. Wolisz iść do kina, do klubu, spotkać się z ludźmi i plotkować. Wolisz pozostać czymś zajęty aż do zmęczenia i zaśnięcia. Tak żyjesz, taki jest styl twojego życia.
Gdy więc zaczynasz patrzeć do wewnątrz, naturalnie, jesteś bardzo zdumiony. Buddowie opowiadają o wielkim dobrodziejstwie, wielkim aromacie, o tym, że napotkasz kwitnące kwiaty lotosu – i o aromacie, który jest wieczny. A kolor tych kwiatów pozostaje taki sam, nie zmienia się. Mówią o tym raju, mówią o tym królestwie bożym, które jest w tobie. A gdy ty wchodzisz do wewnątrz, napotykasz tylko piekło.
Widzisz nie krainy buddów, ale obozy koncentracyjne Adolfa Hitlera. Naturalnie, zaczynasz myśleć, że to wszystko bzdura, że lepiej pozostać na zewnątrz, i po co bawić się tymi ranami? To też boli. I z ran zaczyna wypływać ropa, i jest to brudne.
Ale katharsis pomaga. Jeśli wejdziesz w katharsis, jeśli przejdziesz przez medytacje chaotyczne, wszystkie chmury wyrzucisz na zewnątrz, wszystkie te ciemności wyrzucisz na zewnątrz, a wtedy świadomość umysłu staje się łatwiejsza.
I właśnie dlatego kładę nacisk najpierw na medytacje chaotyczne, a potem na medytacje wyciszenia, najpierw medytacje aktywne, potem medytacje bierne. W bierność można wejść tylko wtedy, gdy wszystko to, co przypominało śmieci, zostało wyrzucone. Złość została wyrzucona, chciwość została wyrzucona... warstwa na warstwie, wszystko tam jest. A gdy to wyrzucisz, z łatwością możesz wśliznąć się do wnętrza. Nic nie stoi na przeszkodzie.
I nagle – jasne światło krainy buddów. I nagle jesteś w totalnie innym świecie – świecie Prawa Lotosu, świecie Dharmy, świecie Tao.