Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 22:27:47


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 [15] 16 17 18 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Reinkarnacja ...  (Przeczytany 202347 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #350 : Czerwiec 07, 2010, 15:12:45 »

Trochę nie rozumiem reinkarnacjii.
Co mi z tego, że wciele się w nowe ciało(życie), skoro nie będę pamiętał tego które prowadzę teraz, wszystkich osób które kocham, przeżyć które sprawiały mi wiele radości...
W ogóle ostatnio myślę dużo o swojej śmierci... nie potrafię sobie tego wyobrazić, dalej sie jej boję.
Także nie potrafie sobie wyobrazic wieczności oraz tej pustki gdyby człowiek umierał już na zawsze(brak życia po śmierci).
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #351 : Czerwiec 07, 2010, 15:53:19 »

no tak właściwie po śmierci nie ma życia bo ciało umarło- w tym sensie zakończyło się ono,-
z autopsji mogę ci powiedzieć że istniejesz, ale nie jesteś tym czym byłeś/uważasz się w tej chwili- ciężko cokolwiek opowiedzieć jak to jest bez tego futerału/skafandra,- jednak jak się domyślasz już nic nie czujesz bo nie masz ciała fizycznego, czym jesteś/jesteśmy w tamtej postaci też nie wiem, ale prawdą jest że tam to zupełnie nie ten świat i ten świat w mgnieniu oka nie będzie cię zupełnie interesował- choć to nie właściwe określenie, ponieważ nie masz już mózgu do interesowania się, itd.
Tak więc oba światy są kompletnie oderwane od siebie, a to aktualne życie/księga życia zostanie zakończona i zapamiętana na zawsze, mówiąc o miłości i bliskich to pewnie takich uczuć/odczuć tam nie ma- więc nie ma się o co martwić, a wszystkich tam na pewno "spotkasz". Umieranie to nie miłe doświadczenie, ale na pocieszenie powiem że podobno same narodziny są o wiele bardziej bolesne dlatego ich nie pamiętamy. Co do amnezji karmiczne to też mnie to trochę irytuje, choć z drugiej strony ciężko się uczyć pamiętając wszystko co w poprzednich wcieleniach, no i prawdopodobnie wielka nuda z tego wynikająca, a jaki to ma sens to odp. po drugiej stronie.

Pozdrawiam wszystkich po śmierci klinicznej

PS. co zabawne nie mam żadnej traumy po tym doświadczeniu Chichot- nie ma się czego bać!

http://www.life-after-life.paranormalium.pl/artykul.php?id=13
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2010, 16:00:29 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
wiki
Gość
« Odpowiedz #352 : Czerwiec 07, 2010, 16:03:32 »

Hironobu15, może  jest to tak jak pisze Sugier wszystko dzieje się równocześnie czyli wszystkie wcielenia mają miejsce w tym samym czasie, którego tak na prawdę nie ma Uśmiech a celem jest to żeby zebrać różnorakie doświadczania, wszystko co możliwe na tej planecie po zebraniu tych doświadczeń czas na inną planetę, moim zdaniem ma to sens.

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
kamil771
Gość
« Odpowiedz #353 : Czerwiec 07, 2010, 16:22:06 »

Trochę nie rozumiem reinkarnacjii.
Co mi z tego, że wciele się w nowe ciało(życie), skoro nie będę pamiętał tego które prowadzę teraz, wszystkich osób które kocham, przeżyć które sprawiały mi wiele radości...

I to jest bardzo mocny dowód przemawiający za tym,że reinkarnacja nie istnieje!
Reinkarnacja to wymysł grup rządzących starożytnymi Indiami polegająca na tym,że społeczeństwo jest posłuszne władzy,w zamian w kolejnym wcieleniu jest im obiecane szczęście i dostatek,
natomiast jeżeli obywatele nie będą posłuszni to w kolejnym wcieleniu zostaną robakami,gadami lub innymi zwierzętami....
to jest coś w rodzaju straszaka.....
Reinkarnacja nie istnieje,przykro mi.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #354 : Czerwiec 07, 2010, 16:27:00 »

reinkarnacja to nie straszak tylko odpowiedzialność
być może zgodnie z naszymi aktualnymi oczekiwaniami niektórzy po prostu się anihilują i koniec jazdy;)

The. Boy. Who. Lived. Before
http://www.youtube.com/watch?v=1RRs7fXjs_w
http://chomikuj.pl/bartman70
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2010, 18:44:43 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #355 : Czerwiec 07, 2010, 17:45:58 »

Kamil771, a pamiętasz szczegół po szczególe wszystko od Twojego urodzenia? A nawet sprzed  roku?!  Opowiedz mi, proszę, każdą chwilę z osobna. Czy to jest dowód, że nie istniałeś? Nasz mózg operuje tak małym procentem możliwości, a w naszej świadomość istnieje tylko to, co jest powtarzane, i uświadamiane. Jeśli nie, to tak jakby nie istniało. Poza tym zbyt bolesne przeżycia już z tego obecnego istnienia są  wypierane w podświadomość, stąd trauma - sen, gdyż organizm by tego nie wytrzymał. Psychika ma określoną wydolność jak serce nerki, wątroba, płuca....bo można zwyczajnie "przepalić " łącza.

Znasz może psychiatryczne przypadki studentów, których mózg po szkole średniej nie wytrzymywał nadmiaru informacji na uczelni; zaczynało się od silnych bółów głowy i lądowali na w/w oddziałach. A im bardziej w przeszłość, tym czasy bardziej okrutne, nie mówiąc o porodzie, który do najmilszych nie należy. Mój np. napewno nie i wolę tego nie pamiętać. Wolę też nie pamiętać cierpień jakie przeżyłem, czy fizycznych, czy psychicznych, ani żadnych przykrych zdarzeń, gdyż trudno jest wtedy iść do przodu.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2010, 21:38:24 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #356 : Czerwiec 07, 2010, 18:01:40 »

Dziękuję za odpowiedź. Strona którą podałeś także jest ciekawa.
Songo, mógłbyś wyjaśnić dlaczego narodziny są bardzirj bolesne od śmierci i dlaczego tak jest?
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 08, 2010, 22:46:37 wysłane przez Hironobu15 » Zapisane
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #357 : Lipiec 11, 2010, 15:48:07 »

Witam!
Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie reinkarnacji. Kiedy dusza opuszcza ciało to od razu decyduje się na nowe życie w nowym ciele czy, np: może odczekać jeden dzień lub cztery lata? Może ziemskie jednostki czasu za bardzo tu nie pasują ale chciałem to zobrazować jako przyjście na świat w określonym czasie po śmierci tu na Ziemi;)
Pozdrawiam!
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #358 : Lipiec 11, 2010, 16:17:35 »

Michael Newton w swych książkach; "Życie między wcieleniami", "Wędrówka dusz", znakomicie odpowiada na takie właśnie pytania poprzez relacje hipnotyczne swoich pacjentów. Naprawdę warto poczytać.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2010, 16:18:28 wysłane przez Thotal » Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #359 : Lipiec 11, 2010, 16:17:47 »

tam ziemskie prawa fizyki nie obowiązują, i czas liniowy też nie,-
poza tym w przestrzeni nie-materialnej upływ czasu chyba nie ma większego sensu.
Co do tych narodzin to nie znam odpowiedzi dlaczego tak jest, ale o ile wiele osób pamięta swoją śmierć kliniczną, to nie znany mi jest przypadek kogoś kto pamięta swoje narodziny,- gdzieś już padła taka info. że dusza wciela się zaraz po odcięciu pępowiny, no ale to szczegóły techniczne bym powiedział, co do bólu to tak gdzieś wyczytałem- przecież tego nie pamiętam Duży uśmiech
Myślę że wracamy kiedy się na to zdecydujemy i jest to potrzebne do dalszej nauki i doświadczeń- wszystko zależy od naszej wolnej woli i naszego poziomu rozwoju.

http://chomikuj.pl/jaala?fid=233678163
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2010, 19:11:15 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #360 : Lipiec 11, 2010, 19:07:26 »

Bardzo dziękuję za odpowiedzi!;)
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #361 : Lipiec 20, 2010, 00:04:54 »

Nie wiem czy dobrze ale umieszczam tu
My, nieśmiertelni

Autor: Lech Galicki (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

Słowa kluczowe: cmentarz, grabarze, śmierć, OOBE, astral, anestezjolog, zjawa, zagadka, operacja, ja, myśl

2010-07-12 10:38:19
Czy istnieje życie po życiu?

Czy istnieje życie po życiu? / fot. PantherMedia
Byłem tam. Ja, myśl tylko. Ja dusza tylko. Widziałem ciało moje. Moja ręka, której nie miałem, trzymała rękę postaci ze światła. Odpowiadałem: tak, ustami, których nie miałem... Wiedziałem, że o grabarzach mówią, iż są jak tanatopraktycy... Fenomenżycia po śmierci. Anestezjolog i zjawy.

I.

Kiedy przeżywa się śmierć w jej funkcji przyjęcia,

ziemia objawia się jako łono.

Gaston Bachelard

Jesienne liście wirując wolno spadają z drzew. Już niedługo nagle powieje silny wiatr i wszystkie spadną kobiercem na cmentarny teren. Grabarze skończyli swoją pracę. Jeszcze któryś pedantycznie wyrównuje dno dołu, do którego zostanie opuszczona trumna. Teraz przerwa, a potem zakopywanie uprzednio wykopanych i wykopywanie tych miejsc na groby, które później zasypią ziemią i odpowiednio uformują.

Nie chcą rozmawiać, bo co kogo obchodzi, co czują podczas swojej pracy. Czy oprócz mechanicznego, rutynowego działania myslą, na przykład o tym: "nie ma nic pewniejszego od śmierci i nie ma nic mniej pewnego niż jej godzina". Spotykają się codziennie. W końcu jeden z nich wyraża zgodę na krótką rozmowę i, jak śmieją się pozostali, staje się rzecznikiem prasowym grabarzy.

Piotr

"Jest coś takiego w człowieku, że może się przyzwyczaić do czynności, które kiedyś zawsze wywoływały w nim lęk, czy też wręcz obrzydzenie. Ja jestem dość dziwnym grabarzem. Studiowałem medycynę. Przerwałem studia - może zbyt często myślałem o sensie ludzkiego bytowania - i trafiłem właśnie tu. Z premedytacją. Wiedziałem, że o grabarzach mówią, iż są jak tanatopraktycy, czy też lekarze sądowi. No więc jestem nim z wyboru, a moje narzędzia pracy to szpadel, deski, liny... Miejsce pracy: cmentarz. Jest on odgrodzony od reszty miasteczka płotem, tak jakby żywi chcieli zbudować zaporę między zyciem, które mają, a śmiercią tych, którzy odeszli.

Tak, to tylko metafora, ale coś w tym jest. Na początku wszystko tu było dziwne, a nawet straszne. Często znieczulałem codzienne przygnębienie i śmiertelny nastrój, ot, ćwiarteczką wódki. Inaczej bym nie wytrzymał. Teraz już przyzwyczaiłem się - zarówno do cmentarnego nastroju, jak i do ćwiartki. Ciągle boję się jednak, że przyjdzie czas, a nadejdzie, iż będę musiał opuszczać do grobu trumnę z ciałem bliskiej mi osoby. Wtedy chyba ucieknę. A może nie?

Mnie też ktoś kiedyś będzie zasypywał grobowym piachem. Śmierć jest straszna, bo ostateczna, ale sprawiedliwa. Dla wszystkich jej starczy. Raz kopiemy grób dla bogatego, to znowu dla żebraka. We wtorek pogrzeb pięknej panienki i w tym samym dniu starej kobiety, która całe swoje życie unieruchomiona była w wózku inwalidzkim. Kto tak dziwnie i zapewne precyzyjnie układa rozkłady jazdy naszego życia i śmierci? Pan rozumie, wie? Bo ja nie!

W trakcie pogrzebów, gdy tak stoję z boku, spoglądam na zapłakanych żałobników i myślę sobie: a co wy tak łkacie, kiedy to i wasz los. Często, gdy kopiemy świeżą mogiłę, znajdujemy ludzkie kości i czaszki nawet. Ze starych pochówków. Patrzę wtedy na taką czaszkę, biorę w chronione rekawicami dłonie i w głębi duszy myślę: żył tak jak ja, oddychał, śmiał się, płakał...Gdzie teraz jest? Tego nie wiem. Jedno czuję: dobrze jest być. Nawet grabarzem. A może aż grabarzem. Dzisiaj chowamy lekarza".

Jesienne liście wolno wirując spadają z drzew.

a.

Ja

liść żółty

opadłem na ziemię tak niespodziewanie

gdy wiatr uderzył niepostrzeżenie

proszę drzewo o godzinę rozmowy

choćby o minutę na słów kilka

o jedną chwilę

zapomniałem powiedzieć dziękuję

zapomniałem powiedzieć przepraszam

a tyle czasu miałem

ja

liść żółty

opadłem na ziemię tak nagle

bez słowa

gdy nadszedł mój dzień

gdy przyszła moja godzina

minuta

chwila

nie zdążyłem

i leżę w ziemi błotnistej

liść opadły

ja

II.

Fenomen  życia po życiu, życia po śmierci, czy też doświadczenia z pobytu poza ciałem, zwany jest w skrócie OOBE (Out of the Body Experience). Od wielu lat zjawiskiem tym zajmuje się zarówno nauka instytucjonalna oraz psychotronika. Badający mogą się opierać wyłącznie na relacjach osób wyrwanych ze śmierci klinicznej i przywróconych do ziemskiego życia.

Z literatury znane są ogólnie wrażenia osób, które przeżyły stan OOBE. Uczucie oderwania się od własnego ciała fizycznego, wychodzenie przez tunel ciemności w kierunku świetlistego otworu, retrospektywny obraz własnego bytowania na ziemi, aż do momentu narodzin oraz spotkanie z istotą pomagającą im w przejściu do innego stanu egzystencji. To te podstawowe.

Co ciekawsze, wspomnienia z OOBE, które wystąpiły u innych pacjentów są całkowicie odmienne i często wręcz negatywne. Pozostaje trzecia grupa badanych, która  w trakcie narkozy, reanimacji lub stanu ekstremalnego - nie odczuwała, nie pamięta dosłownie nic.

Profesor Dean Shiels opublikował wyniki własnych badań nad wiarą, nie popartych żadnymi relacjami, w OOBE wystepującą w rozmaitych kulturach. Zebrał dane z  około siedemdziesięciu  krajów krajów, przede wszystkim Trzeciego Świata. Okazało się, że wiara ta występuje tam u dziewięćdziesięciu procent populacji. Prawie powszechnie.

Ciało astralne, to według psychotroników znajdująca się w ciele fizycznym superdokładna kopia obrazu naturalnego ciała człowieka, utworzona z bardzo delikatnej materii. Zgodnie z przypuszczeniami, to właśnie ono opuszcza swojego ulegającego zniszczeniu, ubogiego krewnego(ciało materialne) i pozwala nam być świadkami własnej śmierci na ziemskim padole.

III.

Rozmowa z dr med. Henriettą Uherek, anestezjologiem.

W wypowiedzi rozmówczyni autor wplótł swoje pytania, tak, aby tekst był bardziej przejrzysty i krótszy. Wywiad był autoryzowany.

Czy ktoś z chorych zgłosił się do mnie, aby opowiedzieć o swoich dziwnych przeżyciach, które wystapiły u niego podczas operacji? Zawsze staram się, aby pacjent spał na tyle głęboko, żeby nie dopuścić do ewentualnego przerwania takiego procesu. Nie, nikt spontanicznie nie przyszedł do mnie z podobnym problemem. Nawet po bardzo poważnej operacji lub zabiegu reanimacyjnym. Natomiast raz wykazałam wielką ciekawość i próbowałam dowiedzieć się od jednego ze zreanimowanych pacjentów, co pamięta, co odczuwał podczas krótkiego okresu śmierci klinicznej. Nie mogły nastąpić wówczas duże zmiany w mózgu. Stwierdził, że woziliśmy go szybką, bardzo oświetloną windą. Mówił, że bardzo szybko przemieszczał się do góry. W rzeczywistości leżał na podłodze, nie żył, był reanimowany i szybko powrócił do świadomości.

Skąd więc ta oświetlona, szybko unosząca się winda?

Można to porównać ewentualnie do opisywanego swego czasu przez Raymonda Moody'ego w książce Życie po życiu wrażenia błyskawicznego poruszania się w tunelu.

Czy tego typu odczucia mogą wywoływać stosowane podczas operacji środki medyczne?

Tak. Sposób znieczulenia i rodzaj użytego środka. Jest to moja prywatna opinia. Obserwacja własnego ciała z boku była prawdopodobna przy narkozie eterowej. Zbyt płytkim znieczuleniu. Natomiast, gdy w grę wchodzi głębokie znieczulenie barbituranami i halotenem, jest to prawdopodobnie zupełnie niemożliwe. Następuje wówczas zablokowanie funkcji percepcyjnych mózgu. Ale myślę, że tego rodzaju wrażenia może zrelacjonować chory, który nie jest znieczulany, lecz umiera.

Na czym to polega?

O to trzeba już ewentualnie zapytać psychotronika i mieć przekonanie, że w człowieku fizycznym znajduje się jeszcze postać niefizyczna.

Ciało astralne?

Tak. Niektórzy określają to pojęciem: dusza. A istota ta składa się prawdopodobnie ze świadomości, podświadomości i dopiero te dwie nałożone na siebie części stanowią to, co nazywane jest ciałem astralnym. Z tym, że matrycę między ciałem astralnym, a ciałem fizycznym stanowi przypuszczalnie jeszcze ciało energetyczne. Ono też prawdopodobnie sprawia, że istnieje możliwość wymiany pomiędzy tymi dwoma ciałami i ich połączenie. Ta teoria przemawia do wyobraźni. Podkreślam - tych wiadomości nie wyniosłam z Akademii Medycznej. Jednak spotkałam się prawdopodobnie z przejawem pozafizycznej egzystencji człowieka cztery razy i zawsze w szpitalu. Podczas dyżurów.

Najbardziej frapujący przypadek? 

Było to w Z. Miałam dyżur w czterech oddziałach. Odpoczywałam po zajęciach. W dyżurce. Nagle ogarnęło mnie przemożne uczucie, że ktoś stoi w drzwiach. Leżałam w łóżku i nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Moje ciało było jak z ołowiu. Mimo to myślałam precyzyjnie i za wszelką cenę usiłowałam opanować moje ciało. Jednocześnie ta, jak później to określiłam, zjawa przekazywała mi, nie wiem, w jaki sposób, kim jest. Szukała pomocy. Myślę - koniecznie muszę biec na chirurgię, bo tam coś się dzieje. W tym czasie usłyszałam na schodach kroki. Zjawa znikła. Wbiegła pielęgniarka. Natychmiast trzeba iść na chirurgię, bo ktoś umiera. Pytam: czy chodzi o panią X. - A skąd pani doktor wie? - krzyknęła  zdumiona pielęgniarka. - Nie wiem, nie wiem! - wołam i biegnę na chirurgię. Niestety stwierdziłam zgon pacjentki X. Podkreślam, że nie była to osoba, z którą w jakiś sposób byłam uczuciowo związana. Po prostu pacjentka z jednego z czterech oddziałow. Był to nagły zgon w czasie snu, a przyczynę - rozległy zator tętnicy płucnej - ujawniono w trakcie sekcji. Myslę, że na pewno istnieje dalsze trwanie przynajmniej części osobowości człowieka. Nie wiem w jakiej postaci. Poza przekonaniem, że z ciała fizycznego uwalnia się po śmierci widziane przeze mnie, nazwijmy to, ciało astralne - więcej nie wiem. Jakie są dalsze losy człowieka uwolnionego z fizycznej klatki, to zagadka. W tym względzie nie mam doświadczenia.

b.

Ja jestem władcą nieposkromionym,

poletka, które Światło mi dało,

a to misternie, z komórek tkane,

moje stworzone i glinne ciało,

gładzone ręką w położnym puchu,

i prowadzone w mocarnym chwycie,

wolne, posłuszne w każdym swym ruchu,

a w głębi Światło, a w głębi Życie,

i wola wolna, niebo i piekło,

w dzbanie, co nie zna swego naczynia,

i pęka z czasem, bo Jestem rzekło,

wieczność bez końca, zasługa, wina,

i jestem władcą nieposkromionym,

w zgrzebnym tunelu powiadam: amen

w całunu kokon zwijam embriony,

i idę w wszechświat za moim Panem.

IV.

Doprawdy trudno opowiedzieć o przeżyciu, którego sam doświadczyłem. Na dodatek było ono tak niezwykłe, że na samo wspomnienie moje ciało przebiega dreszcz. Rozmawiali ze mną na ten temat niemieccy lekarze, psychologowie, również psychotronicy. Próbowałem (pod pseudonimem) zasygnalizować w prasie, że coś takiego zdarza się w rzeczywistości. Dawałem ogłoszenia, w których prosiłem o kontakt osoby, które doświadczyły w swym życiu wyjścia poza własne ciało. Bez odgłosu. Zdecydowałem się opisać ten przypadek, który miał miejsce w trakcie zabiegu operacyjnego w Klinice Steglitz w Berlinie. Przed laty. Pacjentem byłem ja.

Miałem ciężkie okaleczenia twarzy. Pęknietą czaszkę, złamaną kość jarzmową... Natychmiast poddano mnie wielu badaniom: rentgen, tomografia komputerowa, badania krwi, oczu... rutynowe zabiegi. Bałem się operacji, gdyż nie wiedziałem jakim zabiegom zostanę poddany i jaki jest stopień ryzyka. Leżałem w izolatce i modliłem się. Odczuwałem wewnętrzną ciszę. Także inną niż zwykle formę koncentracji. W każdym razie byłem w pełni świadomy.

Operacja. Narkoza całkowita. Odczuwałem chłód i niepewność. Nie wiem dokładnie, kiedy usnąłem. I nagle... To było niesamowite! Nie do wiary! Czułem, że cała moja świadomość opuszcza moje ciało. Jakby była z niego wysysana. Jakby uchodziła z ciała mojego. Nie miałem żadnego ciała. Byłem tylko myślą. Zaszokowany i zdziwiony. Ujrzałem bokiem, z góry wszystkich, którzy brali udział w procesie operacyjnym. Pięć osób w zielonych uniformach medycznych, a także moje ciało. Lekarze zupełnie mnie nie interesowali. Mógłbym ich usłyszeć, lecz nie to mnie w niezwykłym zagubieniu i zadziwieniu sytuacją interesowało.

Niespodziewanie wpłynąłem, przeniknąłem, nie wiem... do labiryntu świateł. Inaczej nie jestem tego w stanie opisać. Była to niemożliwa do opisania struktura jasności. Miałem wrażenie, że płynę przez różne wymiary. Widziałem między nimi granice, ale nie potrafię ich opisać. To nie były materialne podziały. Na dodatek wiedziałem, miałem świadomość, że ktoś mi pomaga w tej podrózy. Była to postać ze światła. Stale miałem wrażenia, że trzyma mnie za rękę, choć ani ramion, ni rąk nie miałem. Nie miałem przecież ciała.

Wymiary, w których przebywałem, zmieniały się, a świetlista istota nieprzerwanie do mnie mówiła. Nie pamiętam jej  głosu. Wiem, że czasami odpowiadałem: tak. Czułem ją całym moim jestestwem i świadomością. Zaś wszystko było bardzo spokojne, jasne i przyjemne...

Nie potrafię powiedzieć, jak i kiedy wróciłem do mojego ciała. W momencie przebudzenia zdawało mi się, wiedziałem, iż zabrano mnie z tamtej strony. Mamrotałem pod nosem: - Chcę wrócić, chcę wrócić, chcę...

Ale gdzie?

c.

Byłem tam,

ja myśl tylko,

ja dusza tylko,

widziałem ciało moje,

unosiłem się zdumiony,

odchodziłem daleko,

moja ręka,

której nie miałem,

trzymała rękę postaci ze światła,

odpowiadałem: tak,

ustami,

których nie miałem.

Byłem tam. 

                                                      *       *      *

 Opisane zdarzenia nie są fikcją literacką. Autor dołączył do tekstu  wiersze własne: a, b, c.