Oglądałem wczoraj film pt "Surogaci". Banalna fabuła, ale scenariusz ciekawy. Nawet sam pomysł, że w filmie grają roboty kierowane przez ludzi był niezły, chociaż gra aktorska straciła tu w ogóle znaczenie. I taki był chyba zamysł reżysera, aby pokazać sztuczny, plastikowy świat w taki właśnie sposób, żebyśmy sięgnęli do refleksji nad naszym własnym życiem.
Ludzie budzą się rano, wykonują te same czynności, bezrefleksyjnie, automatycznie. Przyglądaliście się kiedyś ludzkim twarzom w autobusie z rana ? Szare, ściągnięte twarze, bez wyrazu, bez życia. Niczym surogaci. I oni widzą to samo patrząc na nas, każdy z nich. Tak jakbyśmy byli oddzieleni od siebie na wzajem o tysiące kilometrów. W pracy prowadzimy inne życie ,niż po pracy, można powiedzieć, że wcielamy się w role, które zostawiamy za sobą "po 16tej", pozostawiając za sobą automatyzm. Coraz częściej ta "16ta" to fikcja, wielu ludzi wraca do "siebie" po 20tej. A po drodze jeszcze zakupy "plastikowego" jedzenia w najbliższym super-hiper markecie. Wygląda na to, że całe życie to surogacja już teraz. A potem oglądasz taki film o wymyślonym świecie, o własnym życiu, życiu sąsiadów, kolegów ,znajomych. Nie dosłownie taki sam. My mamy złudne poczucie rzeczywistości i wartości naszego życia. Dla nas żebrak na ulicy to taki "worek mięsa" , ktoś nie wart zajmowania się nim, bo jest brudny, śmierdzący, w łachmanach, nieogolony, wyrzutek. Ten przysłowiowy żebrak musi radzić sobie zupełnie sam, musi po prostu przeżyć bez zewnętrznego,sztucznego zasilania.
A może właśnie taki jak w filmie, groteskowy świat jest naszą przyszłością ?. A może ta przyszłość jest już teraz taka , na pewnym poziomie. A tych poziomów jest wiele ...
Podejrzewamy przecież , że nasze fizyczne ciała (niektórzy nazywają je wprost - skafandry), a nawet nasze umysły to nie jest wszystko czym/kim jesteśmy. Ludzie od wieków poszukują odpowiedzi na pytanie "KIM JESTEM ?". Każda niemalże religia mówi o życiu poza ciałem. Mówi się wprost o duszy, która kieruje ciałem. Czy to nie jest surogacja ? Z tym ,że ciało nie pamięta już swojego "operatora" ( w filmie nie mówi się o ludziach, tylko o operatorach ).
Kto z Was nie ma przeczucia, że nasze emocje i uczucia mogłyby wyrażać się bardziej wyraźnie, głęboko ? Wzdychamy do najwyższych uczuć miłości staramy się o tym mówić , przeżywać, lecz spotykamy niezrozumienie, samotność, czasem wrogość dawnych przyjaciół. Dziwimy się jaki ten świat jest okrutny, jak wiele w nim "biorobotów" ,a może po prostu tak samo źle postrzega nas operator tamtego innego ciała ?
Co musi się stać, aby człowiek dostrzegł w drugim człowieka ?
Moim zdaniem należy najpierw spojrzeć na siebie na własne uwarunkowania.
Potem jak najwięcej dowiadywać się o mechanizmach na jakich rzeczywiście funkcjonuje wszechświat i my w nim.
Być może dawno dawno temu ludzie zdawali sobie sprawę z głębokiego połączenia wszystkich istot , używali kwantowego internetu , porozumiewali się językiem fal, rezonansu, telepatią. Potrafili tworzyć materię z energii próżni. Dopóki nie zaczęła się zabawa w tą grę komputerową zwaną życiem. Ktoś przejął centralkę i uniemożliwił samodzielną kontrolę ?
Gdzie jesteś mój operatorze, chciałoby się zawołać
Żyjesz tam jeszcze gdzieś we mnie ?
pozdr
East