Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 08, 2024, 14:59:59


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 [14] 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 40 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: upadek religii 2009  (Przeczytany 361923 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Lucyna D.
Gość
« Odpowiedz #325 : Styczeń 26, 2009, 23:59:30 »

Tenebrael, wiem, że jest tak z ludzką pamięcią, jak piszesz, ale dotyczy to również osób (może jeszcze w większym stopniu) osób, które w danym wydarzeniu nie brały głównego udziału! W opisanym przeze mnie przypadku oczywiste jest, że 12-latek będzie miał prawdziwsze wspomnienie tego, co NAPRAWDĘ zaszło niż pozostali "świadkowie".
A regresing jest wiarygodny, bo w hipnozie nie wspominasz, lecz niejako jeszcze raz przeżywasz, to co było (np. ból jest odczuwany tak, jakby się dział naprawdę).
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #326 : Styczeń 27, 2009, 07:50:35 »

Lucyna D - nie masz racji. Dotyczy to wszelkich śladów pamięciowych, których nie pamiętasz bezpośrednio, a które sobie musisz przypominać. Tego typu badania prowadzili na różnego rodzaju sytuacjach. Jakie efekty znaleźli?

1. Przypominanie sobie dwóch odrębnych zdarzeń jako jedno (np pamiętasz, że byłas na jednej imprezie u kogoś, mimo, że w rzeczywistości były to dwie, i to w odstępie roku (!) czasu).

2. Przypominanie sobie zdarzeń, których wcale nie było (to nawet przetestowałem - wkręciłem bratu, czy pamięta wyjazd do Hiszpanii, jak miał 7 lat. Wystarczyło podsunąć kilka "faktów", a on sobie "przypomniał" i dorobił własne wspomnienia (!)).

3. Przypominanie sobie zdarzeń, ale nie w tym czasie, nie w tym miejscu, i nie w tym kształcie, jak były.

I nie ma to znaczenia, czy uczestniczyłaś w wydarzeniach, czy brałaś w nich główny udział etc. Przy leciutkiej sugestii (z zewnątrz albo autosugestii) możesz sobie przypominać albo wydarzenia niezaistniałe, albo zaistniałe, ale takimi, jakie chciałabyś, by były, albo zaistniałe takie, jakimi SĄDZISZ, że były, albo dobrze pamiętać ale w złym kontekście etc.

Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, by kreować sztuczne "wspomnienia" z poprzednich wcieleń. Możesz je wtedy żywo "przeżywać" - ale to będzie jedynie Twoje odczucie. Tak samo zresztą, jak wspominając głęboko jakieś wydarzenie, też je możesz na nowo "przeżyć".

Co tu jeszcze można dodać? jeśli wierzyć, ze regressing jest wiarygodny, to musiałoby istnieć kilkuset (!) Napoleonów i kilkudziesięciu Juliuszów Cezarów (!). Bo tylu ludziom w regressingu okazało się, że byli takowymi postaciami w poprzednich wcieleniach ;]

EDIT: Zauważ jeszcze jedno. Ilu ludziom w regressingu okazywało się, że albo nie inkarnowali w czasach, ktore ich interesują, albo, jeśli już, że zajmowali tam niską pozycję, byli np. chłopem, niewolnikiem, robotnikiem? Ilu ludziom wyszło, że np chcieli zobaczyć, jak wyglądał dwór Ludwika XIV, ale nie mogli tam wejść, bo byli wtedy pomniejszym kupcem, który handlował cebulą? Praktycznie zawsze "okazuje się", że byli kimś, kto ich interesował, że mieli do niego dostęp, albo że mieli możliwość zobaczyć to, co ciekawe, rozwijające, interesujące? Czy nie daje Ci to do myślenia?

EDIT2: Co do kreowania nieprawdziwych wydarzeń, czy też zniekształcania tych istniejących - to ma nawet tak duże podstawy, że stosuje się to w sądzie. Nie mozna zadawać tzw. "tendencyjnych pytań". Dlaczego? Bo gdy zapytasz: "Czy widział pan tam tego człowieka w czerwonych jeansach, czarnej kurtce i z wygoloną na łyso głową?", świadek może wygenerować (nieświadomie i nieintencjonalnie) to wspomnienie. Natomiast jeśli spytasz: "Czy coś sobie jeszcze przypominasz?" - wtedy nie podsuwasz mu sugestii, ze ktoś czy coś tam jeszcze było, stąd nie ma punktu odniesienia dla kreacji wspomnień.

Przy regressingu natomiast jako bodziec dla kreacji działają Twoje własne pragnienia, kim chciałabyś być w tamtych czasach, czy też kiedy chciałabyś, abyś była inkarnowana. A taki bodziec w zupełności wystarczy, by wygenerować masę zupełnie niezaistniałych "przeżyć".
« Ostatnia zmiana: Styczeń 27, 2009, 08:09:14 wysłane przez Tenebrael » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #327 : Styczeń 27, 2009, 09:09:01 »

Moim wspomnieniem z poprzedniego wcielenia była ogromna rozpacz i strach związane z martyrologią II wojny światowej.
Potworne zimno, druty kolczaste, sceneria z obozu koncentracyjnego nie jest powodem do nakręcania opowieści o królewiczu z bajki, którą sugeruje Tene (wieczny opozycjonista Buziak). Opowiadam tę historię tym, którzy zbyt pochopnie wkraczają w te rejony, by ze szczególną rozwagą przystępowli do regresingu, jako strefy wielkiej niewiadomej...
Edgar Cayce, największy mistrz w tej dziedzinie miał mnóstwo doświadczeń i rozpoznanych ludzi z poprzednich wcieleń, warto sięgnąć po jego materiały i nie zmyślać teorii o życzeniowym scenariuszu w czasie regresingu.

Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #328 : Styczeń 27, 2009, 09:25:30 »

Thotal - nie zmyślam teorii, a jedynie podaję, jak łatwo można tworzyć fałszywe wspomnienia. A skoro jest to możliwe odnośnie wspomnień w tym życiu - to dlaczego nie miałoby być możliwe i we wcześniejszym? Nie twierdzę jednocześnie, że KAŻDY regressing jest fikcją, ale że wiele z nich może takie być. A które są, a które nie są? Tego już nie stwierdzisz.

A co do Twojego regressingu - i widzisz? Znowu było to znaczące wspomnienie. Tu z kolei w znaczeniu negatywnym. A ja się pytałem, czemu nie ma jakoś świadectw regressingu do przeszłych wcieleń, w których było się kimś kompletnie nie znaczącym, prowadzącym nieciekawe życie, nie obfitujące ani w bardzo "dobre", ani "złe" momenty? Zawsze, dziwnym trafem, są to wspomnienia mocno emocjonalne albo znaczące z punktu widzenia wiedzy/władzy/etc.
Zapisane
Stanley
Gość
« Odpowiedz #329 : Styczeń 27, 2009, 11:13:01 »

Cześć >Tenebrael< !

   To ja Ci opowiem swój auto regresing: "w trzeciej "lekcji" wstecz przed aktualną pozbawiłem życia ponad 100 osób, a w następnych dwóch musiałem przyjąć podobny rodzaj zejścia w adekwatnie cięższy sposób jako zwieńczenie wyjątkowo ciężkiego (czyt. piekielnego) życia.
   Obecnie wygląda to tak: Urodził mnie (moja obecna kochana mama) mój największy, śmiertelny wróg; żoną moją jest drugi poprzedni, życiowy "opozyt", a moje dzieci (szt. 2) są poprzednimi moimi oprawcami z dwóch poprzednich, kolejnych wcieleń.
   Też mi szczena opadła kiedy się tego dowiedziałem osobiście. Całe szczęście, że już po całkowitej przemianie transcendentalnej. Gdyby nie ona to nie wiem jak mógłbym zrozumieć taki rodzaj implikacji wynikających z pojęcia "Lekcja Rozwoju Ducha/Duszy".  Kiedy będziesz gotowy coś takiego przetrawić swoim cielesnym umysłem, to dowiesz się wszystkiego o własnej "zsyłce" i "lekcji ducha" na Ziemi - tego jestem pewien. Słuchaj tylko Swego Serca, nikogo nie krytykując.
"Ignorancja jest największą głupotą. Kiedy człowiek przestaje być ignorantem, jednocześnie przestaje też być głupcem". - Nie pamiętam kto to powiedział, lecz wiem dopiero teraz - jak bardzo się nie mylił. Pozdrawiam Ciepło.
Pozostałych LDW i OS jak zwykle również.   
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #330 : Styczeń 27, 2009, 11:15:46 »

Widocznie, zapamiętane momenty z poprzedniego wcielenia są punktami strategicznymi do "przerobienia" w następnym. Mało ważne zapominane są już w teraźniejszym, a te które wnoszą ważne elementy mogą być przenoszone na kilka następnych wcieleń.

Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #331 : Styczeń 27, 2009, 11:47:58 »

Stanley - Tylko zauważ, że znowu wszystko opiera się na bardzo emocjonalnych doznaniach. Wszystkie poprzednie "wcielenia" były dla Ciebie w taki czy inny sposób znaczące. Ja natomiast bardzo bym chciał poznać kogoś, kto przeżył regressing, i wszystko, co zobaczył, to mało znaczące życia, proste, zwykłe, nie obfitujące w rewelację. Ale takich jak na razie nie poznałem - wszyscy nagle "widzieli" coś ważnego (z takiego czy innego powodu), a nic najprostszego, zwykłego. Stąd moja podejrzliwość w stosunku do regressingu. Przy czym nie jest to jednoznaczne zaprzeczenie, a po prostu poczucie, że "coś tu nie gra"

Dodam jeszcze jedno od siebie. Często piszesz o patrzeniu sercem, o tym, jak to się składa wszystko w całość, gdy nie patrzysz rozumowo. Widzisz, ja patrzę sercem, i to właśnie serce przy wielu takich rewelacjach podpowiada mi "STOP!, uważaj, zastanów się. Oceń, zobacz, przeanalizuj, bo czegoś tu brakuje". To, że potem analizuje, wynika właśnie z głosu serca, z tego wewnętrznego instynktu. Możliwe, że Tobie Twój instynkt mówi co innego, mnie natomiast mój podpowiada coś odwrotnego.

Thotal -  czyli postulujesz, że jednak na świecie było tych kilkuset Napoleonów? ;>
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #332 : Styczeń 27, 2009, 11:48:53 »

Thotal, tak właśnie jest nie pamiętałam swojego całego poprzedniego życia tylko momenty najbardiej emocjonalne np. tuz przed śmiercią, momenty decyzyjne i konfliktowe z moimi przekonaniami, rozczarowania i wielkiej ropaczy bądź miłości.

Zresztą o czym tu dyskutować, że tak jest.... hmmm tak jest w tym życiu, nie pamietasz codziennych monotonnych wydażeń ze sczegółami a tylko te szcególnie emocjaonalne, tak już zbudowana jest psychika człowieka.

Pozdrawiam Uśmiech


Thotal -  czyli postulujesz, że jednak na świecie było tych kilkuset Napoleonów? ;>

Gdzie? podczas regresingu czy w zakładach dla obłąkanych? to chyba mała różnica.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 27, 2009, 11:51:25 wysłane przez wiki » Zapisane
Lucyna D.
Gość
« Odpowiedz #333 : Styczeń 27, 2009, 11:53:54 »

Cytuj
1. Przypominanie sobie dwóch odrębnych zdarzeń jako jedno (np pamiętasz, że byłas na jednej imprezie u kogoś, mimo, że w rzeczywistości były to dwie, i to w odstępie roku (!) czasu).

2. Przypominanie sobie zdarzeń, których wcale nie było (to nawet przetestowałem - wkręciłem bratu, czy pamięta wyjazd do Hiszpanii, jak miał 7 lat. Wystarczyło podsunąć kilka "faktów", a on sobie "przypomniał" i dorobił własne wspomnienia (!)).

3. Przypominanie sobie zdarzeń, ale nie w tym czasie, nie w tym miejscu, i nie w tym kształcie, jak były.

To jest ciągle przypominanie sobie w obecnym życiu, w dodatku zdarzeń mało istotnych.
Dam przykład. Ja niewiele pamiętam z pierwszych lat życia. Wiele rzeczy, które "pamiętam", znam tak naprawdę ze zdjęć i opowieści. Niektóre są pewnie zniekształcone. Ale jest kilka faktów, którym nikt w mojej rodzinie nigdy nie zaprzeczył, choć o niektórych z nich rozmawialiśmy dopiero po wielu latach.
1. Topienie się w rzece w wieku 2,5 lat (pamiętam niemal "jak dziś", a nigdy o tym nie rozmawialiśmy; jak już byłam dorosła, przypomniałam to tacie, bo to z jego winy się topiłam; i po jego reakcji poznałam, że tak właśnie było; co więcej, po tym wypomnieniu mu nauczyłam się pływać, choć przez całe dotychczasowe życie nie mogłam);
2. Pobyt w Solinie z tatą tylko (a miałam jeszcze mamę i brata) w wieku 2,5 lat - kopałam wielką, dmuchaną piłkę po małym balkonie -  była to dla mnie bardzo nowa i dziwna sytuacja, pierwszy raz byłam daleko poza domem, bez mamy i brata; nie znałam wcześniej balkonu ani takich wielkich piłek. To było duże przeżycie dla tak małego dziecka.
3. Jedzenie plasteliny w przedszkolu, razem z kolegą (stąd możliwość weryfikacji, bo odnalazłam go na Naszej Klasie i oboje to pamiętamy, mieliśmy po 4-5 lat). Była z tego potem wielka granda. Oprócz tego wiele jeszcze innych zdarzeń z przedszkola, mniej emocjonalnych, ale mimo wszystko zapamiętanych, bo wiążących się np. z poczuciem przykrości.
4. Jeszcze jedno ważne zdarzenie z przedszkola mi się przypomniało, a pamiętam je "jak dziś". Był stan wojenny i pewnego dnia wyjątkowo nie mogła po mnie i kuzyna przyjść mama, więc wyszliśmy z przedszkola razem. Wiedzieliśmy, że takim małym dzieciom nie wolno samym chodzić po ulicach. Ale minęła nas milicja. Wielkim pędem w wielkim strachu dotarliśmy do domu prabaci i płakaliśmy. Prababcia nie mogła za nic zrozumieć, o co nam chodzi, więc w wielkiej emocji "plątaliśmy się" w zeznaniach, mówiąc między innymi, że milicja nas pytała, ile mamy lat (o dziwo, kuzyn opowiadał zgodnie ze mną, mimo że niczego nie ustalaliśmy), i że odpowiedzieliśmy, że 8 (a byliśmy w zerówce). Ale ja zawsze wiedziałam i do tej pory wiem, że milicja po prostu nas minęła samochodem, a reszta... no cóż, strach ma wielkie oczy... Dla dzieci takie niby błahostki urastają do wielkich rzeczy i zapadają glęboko w pamięć, o ile z jakichś powodów nie zostaną wepchnięte w podświadomość.


Cytuj
I nie ma to znaczenia, czy uczestniczyłaś w wydarzeniach, czy brałaś w nich główny udział etc. Przy leciutkiej sugestii (z zewnątrz albo autosugestii) możesz sobie przypominać albo wydarzenia niezaistniałe, albo zaistniałe, ale takimi, jakie chciałabyś, by były, albo zaistniałe takie, jakimi SĄDZISZ, że były, albo dobrze pamiętać ale w złym kontekście etc.

Błahostki można wmówić, ale nie, że np. uciekałeś przed milicją w wielkim strachu i z płaczem, w wieku 6 lat.

Cytuj
EDIT: Zauważ jeszcze jedno. Ilu ludziom w regressingu okazywało się, że albo nie inkarnowali w czasach, ktore ich interesują, albo, jeśli już, że zajmowali tam niską pozycję, byli np. chłopem, niewolnikiem, robotnikiem? Ilu ludziom wyszło, że np chcieli zobaczyć, jak wyglądał dwór Ludwika XIV, ale nie mogli tam wejść, bo byli wtedy pomniejszym kupcem, który handlował cebulą? Praktycznie zawsze "okazuje się", że byli kimś, kto ich interesował, że mieli do niego dostęp, albo że mieli możliwość zobaczyć to, co ciekawe, rozwijające, interesujące? Czy nie daje Ci to do myślenia?

Zamiast słowa regressing (zastrzeżone dla pewnej metody) wolę używać terminu regresja wieku (chodzi o to samo w sumie). Otóż wiele czytałam o regresjach i sama nie tylko byłam na regresji, ale i potem miałam różne przebłyski i sny z poprzednich wcieleń. I wiem jedno: regresja nie jest do zabawy. Jeśli ktoś chce wiedzieć, kim był w innym życiu, by zaspokoić swoją ciekawość/ego, to jest bardzo prawdopodobne, że w podczas sesji regresji do Twojej podświadomości podczepią się "psikuśne" byty. Są jeszcze inne teorie wyjaśniające tę mnogość "Napoleonów", ale nie znam ich za dobrze.
Tak czy inaczej, w sesjach opisanych w książce, którą polecam w innym wątku ("Regresing - nieskończoność istnienia") wspomnienia zawsze są "zwyczajne". Tzn., owszem, są to ważne momenty w życiach, ale te życia były całkiem zwyczajne, właśnie jako chłop, w najlepszym wypadku syn jakiegoś inteligenta itp. Te życia przeważnie smutno się kończyły (i tu był zarzut ze strony mojej mamy,  bo w książce "Życie po życiu" te opisy nie są aż tak smutne).
W moich życiach też różnie bywało. W tym życiu odnalazłam kilka osób z przeszłości, niektóre z nich są tu na forum. Jak już wspomniałam, w tym życiu przyszło mi nie słyszeć - a na to zarobiłam nie jednym życiem...
Tak to jest, Tenebrael.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 27, 2009, 11:58:06 wysłane przez Lucyna D. » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #334 : Styczeń 27, 2009, 16:57:22 »

Osoby obłąkane, chorzy psychicznie, to jednostki nawiedzone przez byty z niskiego astralu, w ogromnej mierze nadające się tylko do egzorcyzmów, a nie leczenia farmakologicznego.  Niski astral opowiada tylko to, co chce usłyszeć ego z podobnego poziomu.

Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #335 : Styczeń 27, 2009, 18:26:59 »

Osoby obłąkane, chorzy psychicznie, to jednostki nawiedzone przez byty z niskiego astralu, w ogromnej mierze nadające się tylko do egzorcyzmów, a nie leczenia farmakologicznego.  Niski astral opowiada tylko to, co chce usłyszeć ego z podobnego poziomu.

Pozdrawiam - Thotal Uśmiech

A teraz mi powiedz, jak obiektywnie można stwierdzić, kto jest obłąkany, chory, a kto zdrowy? Niestety, ale zdrowie psychiczne jest tylko nazwą, odnoszącą się do ludzi, ktorych zachowania mieszczą się w pewnych "średnich" granicach. Na tej podstawie możnaby powiedzieć, że P. Lucyna JEST obłąkana.

Ale mając to na uwadze, nigdy nie wiesz czy ten, kto uważa się za kolejne wcielenie Napoleona, faktycznie nim nie jest. Ani czy ten, kto ma wspomnienia z bycia nim, faktycznie je ma, czy jest to jedynie projekcja jego chorego umysłu.
Zapisane
Lucyna D.
Gość
« Odpowiedz #336 : Styczeń 27, 2009, 18:46:22 »

Cytuj
Ale mając to na uwadze, nigdy nie wiesz czy ten, kto uważa się za kolejne wcielenie Napoleona, faktycznie nim nie jest. Ani czy ten, kto ma wspomnienia z bycia nim, faktycznie je ma, czy jest to jedynie projekcja jego chorego umysłu.

Z książki "Reinkarnacja - nieskończoność istnienia" dowiesz się, jak sprawdzić, wspomnienia są faktyczne (ale musi byś seria regresji, nie jedna).
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #337 : Styczeń 27, 2009, 20:02:23 »

Cytuj
EDIT: Zauważ jeszcze jedno. Ilu ludziom w regressingu okazywało się, że albo nie inkarnowali w czasach, ktore ich interesują, albo, jeśli już, że zajmowali tam niską pozycję, byli np. chłopem, niewolnikiem, robotnikiem? Ilu ludziom wyszło, że np chcieli zobaczyć, jak wyglądał dwór Ludwika XIV, ale nie mogli tam wejść, bo byli wtedy pomniejszym kupcem, który handlował cebulą? Praktycznie zawsze "okazuje się", że byli kimś, kto ich interesował, że mieli do niego dostęp, albo że mieli możliwość zobaczyć to, co ciekawe, rozwijające, interesujące? Czy nie daje Ci to do myślenia?


Mi wyszło, że byłam niewolnikiem........

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #338 : Styczeń 28, 2009, 02:27:08 »

A ja się pytałem, czemu nie ma jakoś świadectw regressingu do przeszłych wcieleń, w których było się kimś kompletnie nie znaczącym, prowadzącym nieciekawe życie, nie obfitujące ani w bardzo "dobre", ani "złe" momenty? Zawsze, dziwnym trafem, są to wspomnienia mocno emocjonalne albo znaczące z punktu widzenia wiedzy/władzy/etc.

otóż Tene tak się sklada, że jeśli chodzi o te poprzednie wcielenia i sens regeressingu hipnotycznego to polega na tym, żeby w TYM ŻYCIU wyciągać wnioski z tego co wtedy przepracowała dana dusza - miliony ludzi nie było nigdy NIKIM WIĘCEJ niż jak to napisałeś zwykłym człowiekiem bo nie było to im do NICZEGO potrzebne, taka karma mozna powiedzieć, ale sporo (nie milinony a znacznie mniej) ludzi było ZAWSZE kimś ważnym na stanowisku, raczej mistrz zakonu rycerskiego nie odrodzi sie jako zebrak bo jego dusza jest juz bardzo stara i musi kontynuować drogę i kolejne wcielenia juz nie będą niższe lecz na równi lub wyższe - ta to działa właśnie, ja moje wcielenia odkrywam nie za pomocą regressingu ale obserwując obecne zycie i nagle zdając sobie, że 10 lat robiłem coś automatycznie i gdy na chwilę się zatrzymałem (blisko śmierci) okazało się, że można nad tym zapanować i że po prostu przypominałem sobie to co robiłem w poprzednich wcieleniach, od małego dziecka mam pewne zainteresowania pojawiły się znikąd jakby - taki jest plan Stwórcy ale zamiast mu ślepo podlegać można godząć się z tym iść tą drogą świadomie a to piękne uczucie Uśmiech

parę dni temu zrozumiałem czemu podpdpisuje sie na forum cheopsa, które ma w pewnym sensie związek z Egiptem od początku czyli od 2005 roku jako - Kapłan 718, była to lekcja przypomnienia, wiem jaki Kapłan, z której epoki egipskiej - odnalazłem go w chronologii, zeby mieć pewność, że istniał - istniał i przed śmiercią robił to co ja od urodzenia a to już jest bardzo mocny dowód - jest ich więcej ale są to moje odczucia i wspomnienia a jak się nagle okazało a nie byłem tego świadom ten kapłan ma bezpośredni związek z liczbą 718 - bardzo bezpośredni delikatnie mówiąc... nie można mieć większego!

718'
« Ostatnia zmiana: Styczeń 28, 2009, 02:28:42 wysłane przez Kapłan 718 » Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #339 : Styczeń 28, 2009, 07:12:03 »

Kapłan 718 - o, i skoro masz taki dowód - najpierw sobie przypomniałes o tym kapłanie i czym się zajmował, po czym go odnalazłeś i faktycznie się okazało, ze tak istotnie było - to już można spokojnie uznać. Chodzi mi bardziej o to, że gros ludzi w regressingu może wcale nie odczuwać poprzednich wcieleń, a jest to tylko projektcja ich podświadomości (nota bene, w hipnozie pracuje się właśnie z podświadomością). Nie twierdzę tu oczywiście, że wszyscy i zawsze, ale warto potwierdzać swoje przeżycia w regressingu - Ty to zrobiłeś i tu nie mam zastrzeżeń. Nie mam też zastrzeżeń do ludzi, którzy np widzieli siebie jako jakąś postać, znali swoje imię, i jakieś szczegóły z życia, po czym dotarli do tej postaci, i wszystko się potaiwerdziło. To jest jak najbardziej ok.
Zapisane
Lucyna D.
Gość
« Odpowiedz #340 : Styczeń 28, 2009, 10:42:15 »

Cytat: Kapłan 718
miliony ludzi nie było nigdy NIKIM WIĘCEJ niż jak to napisałeś zwykłym człowiekiem bo nie było to im do NICZEGO potrzebne, taka karma mozna powiedzieć, ale sporo (nie milinony a znacznie mniej) ludzi było ZAWSZE kimś ważnym na stanowisku, raczej mistrz zakonu rycerskiego nie odrodzi sie jako zebrak bo jego dusza jest juz bardzo stara i musi kontynuować drogę i kolejne wcielenia juz nie będą niższe lecz na równi lub wyższe


Nie zgadzam się z tym, w tym względzie nie ma reguły. Sa bardzo nieliczne dusze, które zawsze wcielają się, by odegrać jakąś ważną rolę (przychodzą z wysokich przestrzeni, innych cywilizacji - w tym momencie to nieistotne, dość że ich dusze wyróżniają się swoim poziomem na tle innych). Ale życia, jakich inne dusze doświadczają, są przeróżne i nierzadko skrajne, i to nie jest tak, że mistrz zakonu nie może się inkarnować w ciało kogoś "zwykłego". Przynajmniej mój przypadek tego dowodzi - moje obecne życie jest całkiem zwyczajne w porównaniu do tych, które już "zaliczyłam".
Ale nie będę opowiadać, kim byłam, bo i tak nikt mi nie uwierzy.
Zapisane
memphis
Gość
« Odpowiedz #341 : Styczeń 28, 2009, 10:46:30 »

Sprobuj Lucynko, ja sie przynajmniej postaram uwierzyc oki?
Zapisane
Lucyna D.
Gość
« Odpowiedz #342 : Styczeń 28, 2009, 10:54:17 »

Przepraszam, ale nie.
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #343 : Styczeń 28, 2009, 13:32:57 »

rozumiem Lucynę - ja też nie powiem o jakiego Kapłana chodzi bo wtedy wszyscy by się dowiedzieli o co chodzi - jest to tak spójne, że można prześledzić resztę wcieleń a nie chce, żeby to stało się publiczne, bo dotyczy to mnie i jest to osobiste doświadczenie, pomijając już to że i tak nikt nie uwierzyłby w to - ale to nie kwestia wiary lecz czegoś zupełnie innego...

Lucyna mówiłem właśnie o przypadkach gdy pewna dusza inkarnuje się tylko w postaci, które zmieniają aktualnie świat i wcielając się w żebraka nie było by żadnej lekcja bo to nie idzie wtedy w górę ale w dół - niektórzy takich lekcji nie potrzebują wcale...

718'
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #344 : Styczeń 28, 2009, 16:11:02 »

Śmieszne, że dusza kóra wciela się w prostą, pokorną osobę miałaby tracić na rozwoju i się w nim cofać. W takim razie jej dotychczasowy poziom "doskonałości" jest g...o warty.
Zapisane
kot
Gość
« Odpowiedz #345 : Styczeń 28, 2009, 16:28:33 »

Dusza się nie cofa w rozwoju.Uważasz Arteq,,że dusza ministra jest bardziej zaawansowana w duchowym rozwoju od duszy biednego i ślepego włóczęgi?
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #346 : Styczeń 28, 2009, 16:30:32 »

Dusza się nie cofa w rozwoju.Uważasz Arteq,,że dusza ministra jest bardziej zaawansowana w duchowym rozwoju od duszy biednego i ślepego włóczęgi?

kot - to postulował Kapłan, Arteq właśnie się z tym nie zgodził ;]
Zapisane
Stanley
Gość
« Odpowiedz #347 : Styczeń 28, 2009, 16:30:34 »

   Tutaj znajdziesz  >Arteq< m.in. wyjaśnienie także i swojego dylematu.

http://skocz.eu/cd12a2

Pozdrawiam LDW i OS. 
Zapisane
kot
Gość
« Odpowiedz #348 : Styczeń 28, 2009, 16:35:00 »

Sory,Żle zrozumiałem Arteq-a.
Zapisane
kot
Gość
« Odpowiedz #349 : Styczeń 28, 2009, 16:51:55 »

Kapłanie,sory ale ostro się mylisz.Często dusze żebraków,osób kalekich,lub innych żyjących w skrajnym ubóstwie,żyjących i umierających w męczarniach są duszami bardzo wysoko rozwiniętymi duchowo.Trudny plan życia,kóry sobie zadali daje im kolejne,bardzo wysokie doświadczenia duchowe,którego nie zdobędą w takim zakresie ludzie tacy,jak większość z nas.Być może w przyszłym życiu Ty również wybierzesz taką drogę rozwoju duchowego.
Zapisane
Strony: 1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 [14] 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 40 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.171 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

stadniniakonna dragonworld carstworosyjskie patrzdz meute-de-loups