Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 22:20:06


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: UMYSŁ - świadomość ...  (Przeczytany 11238 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Styczeń 22, 2012, 14:53:55 »

W wielu wątkach "pokątnie" poruszamy zagadnienie umysłu, świadomości, niższego i wyższego "ja" i aby to wszystko zogniskować w jednym miejscu utworzyłem ten temat.
W jednej z książek, którą niedawno czytałem, natknąłem się na ciekawe rozwinięcie tego tematu, nim jednak to znajdę i zamieszczę w tym wątku, pozwolę sobie na wklejenie innego, również ciekawego tekstu:

UMYSŁ NIE WIEM

Witam Was. Miałam napisać coś o Zen, ale pomyślałam, że dobrze byłoby zacząć od troszkę długiego wstępu, abstrahującego od filozofii wschodu, czy raczej będącego przełożeniem jej na język zachodu. Zapytam więc: czy zdarzyło się Wam kiedyś zrobić samemu sobie krzywdę wynikającą z błędnego myślenia, zupełnie nieadekwatnego do rzeczywistości? Nie tolerować jakiejś osoby, która okazała się całkiem w porządku kiedy ją lepiej poznaliśmy? Bać się jakiegoś wyjazdu w nieznane, który okazywał się całkiem przyjemny, a nowe miejsce bardzo sympatyczne? Wymyślić sobie, że fajnie byłoby mieć dobrze płatną, prestiżową pracę i męczyć się całe życie jako prawnik, zamiast zostać mechanikiem bo od dziecka lubiło się dłubać przy samochodach? Żyć w zgodzie z jakąś ideologią, która w jakimś momencie wydała się zupełnie błędna? Przykład mniej ogólnikowy: moja kumpela jakiś czas temu wymyśliła sobie, że musi znaleźć prace od razu po obronie magisterki. Biegała znerwicowana szukając roboty przez parę miesięcy, jeszcze przed obroną, nic nie mogąc znaleźć, a jednocześnie nie dając sobie wytłumaczyć, że nic się nie stanie jeśli trochę dłużej pobędzie na utrzymaniu rodziców. W końcu załamana faktycznie pojechała do domu i dopiero po dwóch czy trzech tygodniach dotarło do niej, że faktycznie się myliła. Rodzice nie zbiednieli, za to bardzo ucieszyli się że pobyła z nimi.

Na pewno każdy z nas, kiedy przyjrzy się swojemu życiu bez oszukiwania samego siebie i zwalania winy na innych znajdzie nie jedną taką sytuację. Wymyślamy sobie coś co w naszym mniemaniu będzie dla nas dobre, bez czego nie możemy cieszyć się życiem, a czego zdobycie da nam pełnię szczęścia. Poświęcamy masę czasu i energii na realizację naszych zamierzeń, załamujemy się kiedy nam się nie udaje, albo dziwimy się czemu w głębi serca wcale nie czujemy się lepiej kiedy już osiągamy nasz ubzdurany cel. Dopiero po czasie, wyciszając się, nabierając dystansu do całej sprawy dochodzimy do wniosku, że wcale nie tego do czego dążyliśmy nam szkoda, ale dni straconych na gonienie za tym i zamartwianie się, że tego nie mamy. Zdajemy sobie sprawę,że gdyby w którymś momencie swojego życia nie kierowali się umysłem, a odczuciami przypuszczalnie mogliby być dużo szczęśliwsi.

Podobnie może okazać się, że kłócimy się z kimś tylko temu, że ma inne podejście do życia, próbujemy narzucić mu własne, bo wydaje nam się, że jest lepsze. Może chodzić o poważne kwestie typu: „jak można żyć z kimś bez ślubu?” , albo odwrotnie : „po jaką cholerę wy się chajtacie, mi bez papierka jest tak dobrze” ; narzekamy też na drobiazgi, ktoś ma bałagan w mieszkaniu,a my nie możemy zrozumieć że dla niego tak jest ok i akurat woli porobić coś innego niż sprzątać.
W tym momencie pojawia się Buddyzm, który tak naprawdę sprowadza się do wyłączania umysłu (mówię tu o tym tzw. „małym umyśle”, mózgu, jest jeszcze pojęcie „wielkiego umysłu”, „wyższego ja” , naszej prawdziwej natury, ale o tym później). Umysł myślący to umysł tworzący projekcje : ocenia, osądza, wie. Umysł który nie myśli, tzw umysł „nie wiem” widzi świat takim jakim faktycznie jest.

Umysł myślący może być zaśmiecony ideologią czy poglądami, które mogą nami pokierować jeśli zidentyfikujemy się ze swoim umysłem. Wyobraźmy sobie taką sytuację: żyjemy w Niemczech jakieś 70 lat temu. Żył wtedy taki pan, który uważał, że na świecie będzie lepiej kiedy nie będzie na nim Żydów. Chociaż żyjąc w Polsce w dzisiejszych czasach możemy mieć ówczesnych Niemców za potworów, wydaje mi się, że gdybyśmy byli na ich miejscu, manipulator taki jak Hitler przekonałby i nas, że obozy koncentracyjne są na świecie niezbędne. Pewnie tak jak oni, mordowalibyśmy ludzi tylko dlatego, że różnią się od nas tak iluzoryczną rzeczą jaką jest narodowość, o której WIEMY, że jest zła. Podkreślam słowo „wiemy”, bo gdybyśmy nie kierowali się czymś co mamy wpojone, bylibyśmy w stanie dojrzeć w nich istoty takie jak my, które też czują i cierpią i na pewno nie wyrządziły nam takiej krzywdy, żeby musiały za to zostać zgładzone.

Podobny holokaust jak kiedyś na Żydach ma obecnie miejsce na zwierzętach. Są hodowane w nieludzkich warunkach, a potem zarzynane w potworny sposób, bo jest popyt na ich mięso. Mamy od pokoleń zakodowane w umysłach, że mięso trzeba jeść, bo – cytując moją znajomą – „jest zdrowe, ma witaminy, wapń czy coś tam”. Jasne że kiedy nie ma co jeść je się mięso, ale w czasach kiedy mamy dostęp do wszystkich produktów roślinnych, które są w stanie zastąpić zwierzęce białka czy żelazo, nie ma najmniejszej potrzeby żyć z czyjegoś cierpienia. My tym czasem odcinamy się od tego zupełnie, nasze umysły są tak sprytnie zaprogramowane, że nawet widząc cierpienie mordowanych zwierząt, są w stanie zupełnie odseparować je od mięsa zapakowanym w folię, a potem podanego na talerzu. Umysł mówi: „to smaczne, lubię to jeść, mama karmiła mnie tym od dziecka wiec musi być dobre. A nawet jeśli nie jest to mam ważniejsze sprawy i nie zawracajcie mi głowy jakimiś zwierzętami ”.

Ocieram się teraz o kolejną kwestię o której mówi Buddyzm i wszystkie religie, a mianowicie o nieczynieniu krzywdy innym. Nie możemy być szczęśliwi kiedy ktoś przez nas cierpi. Nieważne czy człowiek czy zwierze, wszyscy jesteśmy częścią większej całości. To trochę tak jak w rodzinie albo gronie znajomych – nie mogę się dobrze czuć, kiedy moje dziecko poważnie choruje, a przyjaciel stracił pracę i od pół roku nie ma co ze sobą zrobić. Jasne że nie chodzi o to żeby popaść w depresję z ich powodu, ale robimy wszystko co w naszej mocy aby im pomóc. W miarę jak poszerza się nasza świadomość, poszerza się też grono osób, o które dbamy. W którymś momencie nie są to już tylko rodzina i znajomi, ale wszystkie czujące istoty. Głodnych trzeba nakarmić, spragnionych napoić. Nie obchodzi mnie czy głodny jest najlepszy kumpel czy Afgańczyk, którego pierwszy raz w życiu widzę na oczy, a o którym mój umysł mówi, że jest z jakiegoś podejrzanego narodu i może zaraz będzie chciał coś wysadzić w powietrze. Jeśli jest głodny, karmię go, jeśli potem mnie okradnie nie zaczynam go nienawidzić, ale współczuję mu w jego cierpieniu i staram się w miarę możliwość pomóc. Pamiętam sytuację jaką miała kobieta, u której kiedyś mieszkałam: jakiś dzieciak z bloku, którego wszyscy uważali za potwora, bo był dla wszystkich chamski, a do czasu do czasu natłukł jakiegoś kolegę wyleciał zaryczany z domu, wpadł na nią, coś tam nawrzeszczał i chciał biec dalej, ale ona go zatrzymała. Powiedziała tak ciepło i spokojnie, że jeśli ma jakiś problem w domu, jeśli czegoś potrzebuje, to zawsze może do niej przyjść. Chłopak patrzył się na nią wielkimi oczami, nic nie powiedział, tylko odszedł, ale od ta pani jest jedyną osobą na osiedlu dla której jest uprzejmy. Tak bardzo zaszokowało go, że ktoś może mu współczuć, chcieć mu pomóc, zamiast go tępić. A kobitka tylko i wyłącznie przez chwilę nieświadomie utrzymała umysł nie wiem. Nie przejmowała się tym, że „wszyscy wiedzą, że on jest zły”, bo przecież nie wiemy też co go do takiego stanu doprowadziło. Chciała tylko i wyłącznie pomóc. I chyba chociaż trochę się udało.

Dlatego Buddyzm uczy, żeby odrzucać wszelkie myślenie. Wypracowane są do tego narzędzia takie jak mantra, medytacja czy pokłony. Kiedy przestajemy próbować opisać świat umysłem, zaczynamy właściwie funkcjonować, niezależnie od tego gdzie się wychowaliśmy, jaką mamy karmę itd. Nasz umysł jest przede wszystkim narzędziem, nie jest nami samymi i w żadnym wypadku nie powinniśmy się z nim identyfikować. Możemy go używać, bo raczej trudno byłoby napisać program komputerowy nie używając mózgu, z oddychaniem też mogłyby być pewne problemy, ale bądźmy świadomi że jesteśmy czymś więcej. Rozpoznanie swojej prawdziwej natury, czyli poznanie odpowiedzi na pytanie „czym jestem?” , zjednoczenie z „wyższym ja” jest w buddyzmie nazywana oświeceniem. Chrześcijaństwo mówi o tym jako o poznaniu Boga, czyli o zbawieniu. To bez różnicy, określenia i narzędzia do tego używane mogą być różne, cel jest jeden: stan pełni szczęścia dla wszystkich czujących istot.

Skończę w tym momencie, bo już się mocno rozpisałam, ale w zasadzie cały ten wpis jest dopiero wstępem. Mam wrażenie, że poruszyłam dużo wątków, żadnego tak na prawdę nie skończyłam. Jeśli coś konkretnie Was zainteresuje albo będzie kontrowersyjne – piszcie, postaram się rozwinąć temat jak najszybciej. Pozdrawiam!

Ola Chlebus

http://nowaatlantyda.com/2010/08/06/umysl-nie-wiem/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #1 : Styczeń 28, 2012, 09:41:46 »

Syntezując informacje z różnych Źródeł nie mogłem nie zauważyć, że umysł to jedno z narzędzi jakie ma do swojej dyspozycji człowiek.
Przenosząc świadomość poza umysł decyduje ja człowiek, czy w ogóle uruchamiam działanie. Czy rozumiem zaistniałą sytuację.
Bez zauważenia, zrozumienia swojej budowy - składowych utożsamiamy się z tezą wciskaną nam przez różne religie i niektóre dziedziny nauki o własnej marnocie, kruchości i niedoskonałości.
Pojawiają się obszary dostępne bogom, półbogom, na kontakt z którymi ma wyłączność wyizolowana grupa kapłanów, ,,mistrzów" czy też innych pośredników.
Ten, który Wie nie boi się - bo Wie że nie ma czego się bać.
Lęk - zły doradca wynika z niewiedzy, braku zrozumienia
Autorytety wiedzą więc sie nie boja i wiedzę wykorzystują dla własnych korzyści
Oni ustalają zasady, tworzą teorie, a my już jako stadko, czy też ,,owczarnia" ustalamy ramy naszego postrzegania, odbioru i możliwości, automatycznie negujemy fakty, bo nie pasują do teorii, czyli zapisu w umyśle,który przyjął program autorytetów, którym powierzyliśmy myślenie za nas, przestajemy szukać odpowiedzi, zaczynamy odrzucać fakty, bo nie pasują do tego co głoszą autorytety
Włączamy stare schematy działania, które w nowej nieznanej sytuacji reagują lękiem.
Nie chcemy Wiedzieć, Boimy się Wiedzieć.
Zasada jest tak prosta,(a jak prosta to odrzucona przez intelektualistów Uśmiech).
Tylko i wyłącznie poprzez nowe doświadczenia, pytania i kontakt z wnętrzem powiększamy nasze zrozumienie i zmieniamy zapisy w oprogramowaniu umysłu.
Nasze decyzje stają się wtedy świadome i efekty tych działań są podstawą do samodzielnych wniosków, prowadzących do świadomych zmian lub świadomego pozostawienia oprogramowania.
W stanie obserwacji możemy świadomie zmieniać program umysłu, modyfikować go lub całkowicie kasować
Wtedy umysł z pozycji decydenta zaczyna stawać się naszym bardzo użytecznym narzędziem, podlegającym naszym decyzjom.
Zaczynamy sami świadomie o sobie decydować i odbierać impulsy z przestrzeni poza umysłem.
Wiedza o tej rzeczywistości istniała zanim ta rzeczywistość powstała i zanim powstały uniwersytety i religie.
Te odkrywają jedynie fragmenty tej wiedzy. I też mogą je wpleść w teorie z pozorami prawd objawionych, które często służą interesom małych grup, np. autorytetów naukowych, religijnych
Jeśli oddajemy się pod kontrolę umysłu i tym samym kontrolę autorytetów religijnych i naukowych, będziemy wierzyć, że Ziemia jest płaska, podobnie jak dzisiaj wielu uważa, że życie to zlepek atomów, lub, że jesteśmy nic nie znaczącymi w tej rzeczywistości istotami, bez żadnego wpływu na to co się wokół nas dzieje.

„Żyłem na krawędzi szaleństwa, poszukując powodów.

 Jak opętany waliłem do drzwi.

Otwierają się. Pukałem od środka”.

fragment wierszu Dżalaluddina Rumiego,  Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 28, 2012, 15:08:41 wysłane przez Przebiśnieg » Zapisane
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #2 : Maj 02, 2012, 16:45:09 »

Do Kobiety

W zatoczonym przez Człowieka kole dziejów jest cała paleta doświadczeń  Uśmiech
Doświadczając kontaktu z drugim człowiekiem na zasadzie syntezy można skorzystać z jego doświadczeń widząc lub nie jego wnioski Uśmiech
Ostatnio dużo na rożnych forach mówi się o współpracy kobiet z mężczyznami  Uśmiech
Kobiety chętnie piszą o czasach swojej niedoli (np inkwizycja...), której doświadczyły ze strony mężczyzn.
Często mimo zapewnień o tzw ,,zrozumieniu" konieczności tych doświadczeń nie można nie oprzeć się odczuciu i przeczuciu, że u dużej części z nich (mówię o tych ,,rozwijających się Język) to tylko gołosłowie, pusta deklaracja.
Przysiadłem trochę nad tym faktem, skupiłem się Uśmiech
Zamaskowana lub nie niechęć dużej większości tzw ,,Wiedzących Kobiet"  do mężczyzn była wręcz przysłowiowa.
Zadałem pytanie o powód
Ot co mi przyszło
Dawniej żyła tutaj młoda kobieta. Dziewczyna – Kore.
Została porwana i zgwałcona przez Hadesa (lub inne imię, miana nie są ważne)
Przeżyła wielką krzywdę (choć to była część doświadczeń, które miała przeżyć)
Przeżyć żeby wzrosnąć ponad to, urosnąć jako Człowiek.
Zyskać - tylko zyskać
Ale...
Pamięć krzywdy wypaliła dużą dziurę w sercu Kobiety i nie przeszła ponad tym w pierwszej inkarnacji.
W drugiej miała lepsze ciało, więcej predyspozycji, większą ,,pozycję"
Umownie nazwana przez Greków Persefoną, krzywdziła wszystko i wszystkich dookoła.
Znowu nie przeszła ponad tym i w końcu sama znowu została pokrzywdzona.
Uznała to za niesprawiedliwość, za to, że jej się nie należało, to ona była ofiarą uznała, że swoich ofiar nie musi pamiętać.
W trzeciej była Zorją, Zorianną, Wojowniczką
Ciało jeszcze doskonalsze, predyspozycji jeszcze więcej ,,pozycję" potężną - szczyt można by rzec
Zoria
Negująca możliwość jakiejkolwiek współpracy z mężczyznami.
Jedyna powinnością mężczyzn, która tolerowała była ich wierna służba
Podania mówią, że jeżeli już uległa słabości (ciało fizyczne ma swoje potrzeby) ,,szczęśliwiec", który dostąpił zaszczytu albo był tracony natychmiast, albo w pierwszym szeregu szedł do boju.
I tak znowu nie przeszła ponad tym i
znowu znalazł się mężczyzna na jej drodze silniejszy niż jej sługi, silniejszy niż ona i znowu ją poniżył
W czwartej reinkarnacji...
W dziewiątej reinkarnacji to się powtórzyło, inni aktorzy, inna sceneria, ten sam wątek.
Teraz w dziesiątej?
Z doświadczenia należy wyciągnąć wnioski, nie pozwolić, by było ono ciężarem na wieczności.
Tylko i wyłącznie wyciągniecie wniosku pozwoli zrozumieć, zneutralizować...
Wyciągając wnioski Człowiek krzepnie rozwija się.
Rozumie, a nie tylko deklaruje, ze rozumie iż Doświadczenie, nawet najbardziej bolesne jest doświadczeniem, nie karą, ani nagrodą.
Brak zrozumienia powoduje, że doświadczenie staje się  tematem i myślą przewodnią  fundamentem każdego życia(wcielenia), które przeżywasz.
Wyciągnięcie Wniosku neutralizuje.
Wyciągnięcie Wniosku niesie zrozumienie i spokój(ciszę)
Wyciągnięty Wniosek niesie wolność tzn otwiera furtkę do zrozumienia Całości.
 p.s
Do napisania tegoż postu zmotywowany zostałem po trzykroć.
I - kiedyś we śnie widziałem jak po śmierci predyspozycje jednej z ,,mądrych kobiet" przechodzą na te których ciała istniały.
II- bardzo ładny artykuł na jednym z ezoterycznych forum, które już nie istnieje ,,Do Kobiety" - mimo dużej wiedzy o energiach, czułem, ze niechęć do mężczyzn autorki postu bardzo obniżała jego jakość energetycznie
III -w życiu na co dzień bardzo dużo spotykam teorii bardzo mało zauważam realizowania Dlaczego teoretycy mówiąc, że nie utożsamiają się z ciałem fizycznym, nie przechodzą z gadania do działania.
Są teoretykami Uśmiech
Praktyk stosuje i sprawdza to co wie
Łatwiej jet wtedy zauważyć, zrozumieć przejść ponad, przerobić.
Głupio jest mieć do siebie pretensje o to jakie spodnie na tą chwile sobie zafundowaliśmy i jak wyglądają po praniu, które sami wykonaliśmy, by sprawdzić jakie wygodne po tym praniu będą
 Duży uśmiech

« Ostatnia zmiana: Maj 02, 2012, 20:20:33 wysłane przez Przebiśnieg » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #3 : Maj 02, 2012, 17:38:28 »

Cytuj
kobitka tylko i wyłącznie przez chwilę nieświadomie utrzymała umysł nie wiem. Nie przejmowała się tym, że „wszyscy wiedzą, że on jest zły”, bo przecież nie wiemy też co go do takiego stanu doprowadziło. Chciała tylko i wyłącznie pomóc
W tym "umyśle nie wiem" nie ma myśli, jest intuicyjne działanie, bez myślenia, (oraz bez myśliciela myślącego myśli)  i to ono zwykle okazuje się w efekcie najbardziej skutecznym.

Cytuj
Nasz umysł jest przede wszystkim narzędziem, nie jest nami samymi i w żadnym wypadku nie powinniśmy się z nim identyfikować. Możemy go używać, bo raczej trudno byłoby napisać program komputerowy nie używając mózgu, z oddychaniem też mogłyby być pewne problemy, ale bądźmy świadomi że jesteśmy czymś więcej. Rozpoznanie swojej prawdziwej natury, czyli poznanie odpowiedzi na pytanie „czym jestem?” , zjednoczenie z „wyższym ja” jest w buddyzmie nazywana oświeceniem.
Ok, tylko KTO poznaje ? Kto używa umysłu z którym się nie identyfikuje ? Buddyzm ma na to jakieś nazwy , Brahman (wszystko co jest ) i Atman (doświadczający ,ten ,który zawiera się w Brahmanie, ale wydzielony). Z tym, że  ... są to koncepcje z umysłu Chichot
Pojawia się bowiem na wyższym etapie nowa istota tzw "wyższe ja". Nie ważne jak oświecone, ale to JA znowu zajmuje miejsce kontrolera rzeczywistości. I co ? I nic. Świat jest taki, jaki jest pomimo - a może właśnie z powodu - tego JA , jakkolwiek wysokie i oświecone by nie było Mrugnięcie

@Przebiśnieg
Cytuj
Tylko i wyłącznie poprzez nowe doświadczenia, pytania i kontakt z wnętrzem powiększamy nasze zrozumienie i zmieniamy zapisy w oprogramowaniu umysłu.
Nasze decyzje stają się wtedy świadome i efekty tych działań są podstawą do samodzielnych wniosków, prowadzących do świadomych zmian lub świadomego pozostawienia oprogramowania.
W stanie obserwacji możemy świadomie zmieniać program umysłu, modyfikować go lub całkowicie kasować
Wtedy umysł z pozycji decydenta zaczyna stawać się naszym bardzo użytecznym narzędziem, podlegającym naszym decyzjom.

Co masz na myśli pisząc o decydencie, który zmienia program umysłu ? Kim on jest ? Czy może zmienić fizycznie rzeczywistość ? Nad czym masz władzę tak na prawdę ? Co kontrolujesz ?

Poza tym świetne rozpoznanie mocy Wyciągania Wniosku. Jednakże zauważ, iż tożsamość kobiety ,którą opisujesz, nie pozwalała na wyciągnięcie wniosku z powodu ...... właśnie tegoż utożsamienia. Większy opór rodzi większe działanie - dostajesz więcej tego, czemu się opierasz.
 Właściwie to Wnioski nie tyle są "Wyciągane" ( bo i kto miałby być sędzią we własnej sprawie ?) , co przychodzą w drodze "olśnienia"  niczym genialne wynalazki Duży uśmiech O ile tylko pozwolisz "sobie"  , niczym Archimedes , na wystarczający relaks (na przykład w wannie)  Mrugnięcie ,taki zupełnie bez żadnego przywiązania do tożsamości, czy oczekiwań. Wtedy ten "wewnętrzny" głos z łatwością się przebije poprzez dotychczasową zasłonę z iluzji.

Większość genialnych wynalazków wcale nie została wymyślona. One TAM cały czas są. Utrzymanie zasłony iluzji skutecznie rozdziela Istnienie od właściwych odpowiedzi .
Zatem jedyna rzecz pozostała do ponownego zintegrowania z wiedzą to rozpuszczenie iluzji rozdzielenia - tego "nas", "mnie" , "mojego" , JA.

pozdr
ps. a w ogóle to świetny temat się zrobił .
Zapisane
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #4 : Maj 02, 2012, 18:47:01 »

East jestem cierpliwy więc cierpliwie zadam pytanie  Uśmiech
Czy znana Ci jest budowa Człowieka?
Jeżeli znasz to pozwolę sobie zadać następne Uśmiech
Czy stosujesz w praktyce to co wiesz.? Cool
Wiesz czy wierzysz? Język
Co do rozumu to warto zasilić go energią serca.
Co znaczy dobry zły?
By wszystko wiedzieć Duży uśmiech trzeba wszystkiego dotknąć
pozdr Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 02, 2012, 18:49:48 wysłane przez Przebiśnieg » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #5 : Maj 02, 2012, 21:14:30 »

Przebiśniegu ,Twoje pytania trafiłyby na podatny grunt jeszcze jakiś miesiąc/dwa temu.

Natychmiast zapytałbym "O jaką budowę człowieka Ci chodzi ? Psychologiczną , fizyczną , systemu nerwowego ?"
Wiesz, niektóre modele naukowe już wprost twierdzą, że człowiek zarządzany jest poprzez świadomość za pośrednictwem rezonansu informacji zachodzącego w mikrotubulach komórek - stąd bierze się cała reszta ogólnie nazwana "budową człowieka". Ale to tylko jeden z modeli teoretycznych wymyślonych przez jakieś JA, jakiś umysł.

Dziś nie ma kto Ci odpowiedzieć na temat co wiem, co stosuję, bo ten, któremu wydawało się , że wie zweryfikował "siebie" i wyszło mu, że jest iluzją . Proces rozpuszczania siebie trwa Chichot
Widać teraz tą całą zabawę w której iluzoryczny Ty zadajesz pytania iluzji JA Duży uśmiech

Czy to nie zabawne w jaki sposób energia jest bezsensownie mielona ?

Nie trzeba wszystkiego dotykać, bo nie ma potrzeby wiedzieć, bo nie ma komu tego się dowiedzieć.

Wiedzenie pojawi się właściwe w odpowiednim czasie i zostanie odczute tak, jak już się kiedyś to wydarzyło - niczym olśnienie
Olśnienie, a nie koncepcja zbudowana z myśli przez iluzję ,której wydaje się , że myśli myśli Duży uśmiech

Usilne trzymanie się myślowych koncepcji tylko będzie spowalniało cały proces przejścia na częstotliwość świadomości,a w dodatku może się on stać wtedy bolesny.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #6 : Maj 02, 2012, 22:57:36 »

Bardzo trafne są twoje spostrzeżenia Przebiśnieg na temat powrotu do wrażliwości kobiet. Jednak musisz wziąć pod uwagę iż nie wszystkie w jednym czasie rozkwitają swoim pięknem. Jedne już są pięknymi kwiatami a inne dopiero mają zawiązki pąków uczuciowych.

Nie mniej jednak te które osiągnęły już paletę barw i zapachów uczuć już są tu i teraz. Rozwój uczuć odbywa się dzięki wrażliwości odbioru odczuć a temu towarzyszy wrażliwość zmysłów wszystkich , czyli odblokowane i zwiększona ilość połączeń nerwowych w ciele fizycznym.

Na wszystkie te czynniki wpływa ilość i jakość naszych doświadczeń , czym większy depozyt traumatycznych tym większe odbicie w piękno i pozytyw ( oczywiście nie wszystkich , bo są i tacy którzy wybrali istnienie w cieniu nie w świetle), ale taka jest zasada.

Jakoś spotykasz kobiety w "pakach " uczuciowych , szkoda iż nie miałeś okazji przytulić pełnego rozkwitu.
Życzę Ci tego z całego serca.


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #7 : Maj 03, 2012, 19:12:17 »

Szanowna Kiara jak wcześniej już zadeklarowałem nie ośmieliłbym się wrzucić wszystkich do jednego worka Uśmiech
Z tego prostego powodu, że coś takiego jak odpowiedzialność zbiorowa oraz rozwój zbiorowy moim skromnym zdaniem nie istnieje, gdyż kto co posieje to zbierze Uśmiech
Dzięki za życzenia  Uśmiech
East jak zadeklarowałem stosuje syntezę Uśmiech
Z całym szacunkiem i z za przeroszeniem nawet malutkiego bąka nie puszczę by kogoś do czegokolwiek przekonać Uśmiech
Wymieniając się wiedzą współpracuje - przekonując ingeruję (dołączam do rożnej maści guru)
brrr aż mnie ciarki przeszły Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 04, 2012, 08:29:59 wysłane przez Przebiśnieg » Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : Październik 15, 2012, 17:44:25 »

<a href="http://www.youtube.com/v/rY7XXdRUK8k?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/rY7XXdRUK8k?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Przebiśnieg
Gość
« Odpowiedz #9 : Październik 15, 2012, 19:38:44 »

Dodam tylko, że Peter cytując Kartezjusza, który ,,umysł zostawił kościołowi" wyjaśnił dlaczego nauka, naukowcy do tej pory współpracują z kościołem Duży uśmiech
Bardzo krótko i zrozumiale Duży uśmiech
to pa Duży uśmiech
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #10 : Październik 21, 2012, 14:57:14 »

Do Kobiety

W zatoczonym przez Człowieka kole dziejów jest cała paleta doświadczeń