Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 16:31:27


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Smierc  (Przeczytany 30983 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #25 : Listopad 03, 2010, 13:23:45 »

Spojrzałem śmierci w oczy

Ewa Mickiewicz

Środa, 3 listopada (05:46)


Większość z nas boi się śmierci i rzadko o niej myśli. Są jednak tacy, którzy twierdzą, że byli po drugiej stronie. I wrócili - odmienieni. Tak jak Łukasz Krępa z Krakowa. Dla niego zapaść serca okazała się cennym darem losu. "Umieranie nie boli" - zapewnia. "Czułem się tak, jakbym skakał na bungee, albo wchodził nagi do wanny pełnej wody".

Łukasz twierdzi, że po zapaści stał się innym człowiekiem /materiały prasowe

24 września 2005 roku, sobota. Łukasz ogląda z tatą mecz w telewizji. W przerwie idzie do kuchni. Wyciąga z zamrażarki piwo. Pociąga jeden łyk, drugi. - Nagle mnie zblokowało, poczułem gorycz. Coś tak jakby ugrzęzło mi w piersi. Chciałem napić się wody - wspomina. Jego ojciec słyszy huk upadającej na podłogę szklanki. "Synu!" - krzyczy.

Jak oswoić lęk przed śmiercią? Czy można się do niej przygotować? Pogodzić z tym, że jest częścią naszego życia i nosimy ją w sobie od momentu narodzin? O umieraniu i naszym strachu przed tym mówi prof. dr hab. Zbigniew Nęcki. więcej »
Przedtem

Łukasz ma 35 lat. Pracuje w gazowni, jest prezesem założonego przez siebie Stowarzyszenia Krakowskiej Ligi Halowej. Zdrowy, przystojny, pełen energii. Dba o siebie - siłownia, basen, sauna. Minusem jest to, że dużo pali, mało śpi, ma coraz więcej obowiązków. Jego pasja to hokej. Jak gra Podhale Nowy Targ - siedzi na trybunach, kibicuje. O śmierci nie myśli - bo po co?

- Człowiek, który ma dużo rzeczy do zrobienia, jest aktywny, zazwyczaj nie zastanawia się nad tym. Nawet pogrzeb jest dla niego refleksją nad zmarłym, nie nad sobą. "Musimy myśleć pozytywnie" - tak radził zawsze trener Henryk Kasperczak - mówi Łukasz. I on tak właśnie robił.

Wszystko widziałem z góry

Najpierw błyśnięcie, flesz. Potem zaczęła się akcja. - Czułem cały czas powiew wiatru. Żadnego bólu, to było bardzo przyjemne uczucie, taka podnieta. Doznanie prawie że erotyczne. Bardzo mi było ciepło. Nie widziałem siebie, ten ktoś, kto ze mnie wyszedł, patrzył na to wszystko z góry. Potem był przeskok - to tak wyglądało, jakby mi ktoś z powrotem oczy przykleił. Wydawało mi się, że wszystko trwało kilka godzin, a nie dwie minuty - opowiada Łukasz. Choć od tego zdarzenia minęło pięć lat, on wciąż pamięta każdy szczegół.


Zapaść, omdlenie - tak napisali lekarze w historii choroby. Przyjechała karetka. Podali mu adrenalinę, zrobili EKG, zabrali do szpitala. Wyszedł na własną prośbę. Wszystko zaczęło docierać do niego powoli, po około tygodniu. Zaraz, jak się przebudził, nie pamiętał nic.

- Nie wiem, dlaczego to się ugruntowało w mojej świadomości dopiero po jakimś czasie. W pierwszej chwili myślałem, że to był sen, ale potem obrazy, niczym puzzle, zaczęły się układać, urzeczywistniać, stały się żywe.

Skąd ty to wszystko wiesz?

Szpital. Łukasz widzi drzwi. Wchodzi. Patrzy na kobietę, która spaceruje po korytarzu - jest jej zimno, prosi o szlafrok. Czuje jej niepokój, pamięta okna w szpitalu zamalowane na biało. Płaczące dziecko w beciku. Opowiedział później o tym swojej mamie. Skąd ty to wiesz? - zapytała go. To były fakty związane z jego narodzinami. Nigdy wcześniej o tym nie rozmawiali.

Później było dorastanie - żłobek, przedszkole... szkoła podstawowa, średnia, pierwsze kroki w zawodzie. Widział, jak dostał kijem od pani, nie radził sobie z wierszykiem, poszedł na wagary, zdawał egzamin maturalny. Przyjazdy rodziny z Nowego Targu, wspólne Wigilie...

- Ja tego nie pamiętałem jako dziecko. Ale to było niewątpliwie moje życie. To wszystko mi się przydarzyło. Słyszałem rozmowy na mój temat w szkole, rozmowy moich trenerów od piłki nożnej, dotyczące mojej kariery, bo grałem lata w futsal, rozmowy moich rodziców o których wcześniej nie wiedziałem - twierdzi Łukasz. - "Coś z nim trzeba zrobić, on nie rozwija się tak, jak nasz starszy syn" - to powiedziała moja mama do taty, martwiła się. Mój brat lepiej się uczył, miał umysł ścisły. A ja byłem humanistą - dodaje.

To byłem przecież ja

Rodzice nie uwierzyli mu - mama, choć początkowo zszokowana tym, co jej opowiedział, wielu rzeczy nie potwierdziła, bo zwyczajnie nie pamiętała. W pracy, gdy usłyszeli jego relację, nazwali go wariatem. On sam miał wątpliwości.
 
 


Poszedł do szpitala na ul. Kopernika w Krakowie, gdzie się urodził, by zobaczyć, jak teraz wygląda. Nie wpuścili go na oddział położniczy. Rozmawiał z psychologiem, chciał sprawdzić, czy nie majaczy, czy "nie odjechał za bardzo". Ale potem, gdy zaczął się zastanawiać, wszystko się uporządkowało. - To niewątpliwie było moje życie - mówi Łukasz. - Bo jak inaczej wyjaśnić te fakty, zdarzenia? - pyta.

Znajomi reagowali różnie. Jeden, gdy usłyszał jego opowieść, popłakał się. Niektórzy wyśmiali go, zignorowali, byli zaniepokojeni.

- Wystraszyłem ich, zakłóciłem ich tryb życia. Oni się tego boją, że odejdą, nie wiedzą, że to może być przyjemne. Ludzie są zakochani w świecie, gdzie wszystkiego można dotknąć, wszystko można zobaczyć. I do nich to nie przemawia. Że człowiek może być niewidzialny, unosić się i wszystko widzieć z góry.

Sporo osób jednak było poruszonych jego relacją. Czy wpłynęło to w jakiś sposób na ich życie? Tego Łukasz nie wie. Ale on sam się zmienił, nawet bardzo.

Chcę doczytać tę książkę


- Ta sobota na pewno sporo zamieszała w moim życiu. Z dnia na dzień - po kilku latach - rzuciłem palenie. Zacząłem bardziej dostrzegać innych ludzi, troszczyć się o swoje zdrowie, cenić ciszę, spokój. Stałem się bardziej pracowity, robię więcej dla siebie, dla innych, mam swoją pasję. Skończyło się dla mnie życie bez kontroli nad sobą, bez refleksji. Człowiek czuje się po takim wydarzeniu mocniejszy, powstaje w nim tak jakby tarcza ochronna - mówi Łukasz.

- Śmierć to nie jest teraz dla mnie coś strasznego. To tylko uszkodzenie ciała, a człowiek tak naprawdę istnieje nadal. Przyjemnością i radością jest to, że człowiek się rodzi, ale jak odchodzi, to też jest radość, tylko taka bardziej osobista. Inni płaczą, lamentują, nie mogą się z tym pogodzić, wpadają w szał - a śmierć, ja tak myślę, jest dla umierającego przyjemnością. To jest tak niesamowite, że chcę opowiedzieć o tym jak największej liczbie osób - dodaje.

- Nie wiem, dlaczego akurat mnie to spotkało. Cenię sobie teraz bardziej życie, bo wiem, że można je w każdej chwili - choć w przyjemny sposób - stracić. Ale po co? Ja chcę tę książkę, moją historię, doczytać do końca, czystymi rękami, żeby jej nie pobrudzić.

INTERIA.PL
http://polskalokalna.pl/wiadomosci/malopolskie/krakow/news/spojrzalem-w-oczy-smierci,1551985
« Ostatnia zmiana: Listopad 03, 2010, 14:26:12 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
m11
Gość
« Odpowiedz #26 : Listopad 03, 2010, 14:19:12 »

Na sam koniec powtórzę to co jest pewne i jasne:
Ci wszyscy ludzie (a ten z opowieści Songo powyżej w szczególności) nie umarli!!
Nie wiem dlaczego dokonuje się jakiś dziwny proces konwersji: człowiek traci przytomność, może jest bliski śmierci --> z jakiegoś niezrozumiałego nam powodu uruchamiają się procesy dotychczas zazwyczaj nieaktywne --> człowiek po przebudzeniu interpretuje to jako stan po śmierci. Po jakiej śmierci ja się pytam??? Tam nie było śmierci.

m11
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #27 : Listopad 03, 2010, 17:18:24 »

East, po śmierci ciała też się ono przepoczwarza… i żyje dalej w przeróżnych robalach, roślinkach, bakteriach… i również dzieje się to wg określonych praw oraz jakiegoś projektu… ale czy jest to zmartwychwstanie?  Mrugnięcie
Przepoczwarzenie się gąsienicy w motyla zawsze mnie fascynowalo w szczególny sposób. Nie daje mi spokoju pytanie jak to jest możliwe, że życie pojawia się nagle, niespodziewanie i organizuje materię, przyobleka się w nia. Nie chodzi mi tutaj o trawienie materii przez inne żywe istoty, bo to są procesy dość dobrze poznane. My sami również musimy coś jeść, aby żyć. Ale w kokonie nic nie zostaje zjedzone przez coś innego. W kokonie poczwarki po kompletnym rozkladzie gąsienicy PO JEJ ŚMIERCI jest tylko martwa materia. I nagle ten proces ulega odwróceniu - z materii powstaje żywy organizm. Samoorganizuje się. Nie z zarodka, nie z nasionka, ani przez pączkowanie, ale z "pierwotnej zupy" !!!
Życie z niczego !
W tym momencie, choć w innym kontekście, chciałoby się zapytać slowami m11 :

Cytuj
Po jakiej śmierci ja się pytam??? Tam nie było śmierci.

Nie było , bo tak na prawdę jej nie ma.

Osoby, które opowiadają swoje historie powróciwszy hmm z odmiennego stanu świadomości po 20 minutach, czy PÓŁTOREJ GODZINIE były oficjalnie uznane za martwe w medycznym rozumieniu tego terminu. Krew nie krąży, mózg nie otrzymuje tlenu, mija godzina. Godzina dla człowieka w takim stanie to już martwica tkanek. Mija kolejne  pól godziny i  jednak budzi się do życia. Powraca do życia, albo też .... nigdy martwy nie był  i nie będzie ....  bo śmierć nie istnieje.
Zapisane
soook
Gość
« Odpowiedz #28 : Listopad 06, 2010, 14:08:51 »

  I tak można patrzeć na śmierć
 
http://januszdabrowski.prv.pl/Serwis/nauka/smierc/index.htm
 
  co i jak .
 
« Ostatnia zmiana: Listopad 06, 2010, 14:11:44 wysłane przez soook » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #29 : Listopad 07, 2010, 18:04:41 »

No to gdzie pofrunął mój post?  Duży uśmiech

A może Kamil tchnął zbyt silną emocję/energię?
« Ostatnia zmiana: Listopad 07, 2010, 18:06:18 wysłane przez ptak » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #30 : Listopad 07, 2010, 22:06:43 »

No to gdzie pofrunął mój post?  Duży uśmiech

A może Kamil tchnął zbyt silną emocję/energię?

Twój post powędrował do wskazanego przez Ciebie wątku, bo scalać można, wejście jest tylko przyblokowane.
Już nad tym rozmyślamy, myślę, ze coś z tego wyjdzie.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #31 : Listopad 11, 2010, 14:12:37 »

Rozważania o słuszności stosowania kary śmierci przeniosłem tu:

http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=2815.300

Wątek już "działa".  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2010, 14:13:01 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #32 : Listopad 11, 2010, 14:30:56 »

Spirytyzm mowi, ze mordercami sa mlode dusze.
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #33 : Styczeń 07, 2011, 22:09:26 »

 Cytując za jednym z największych psychologów i filozofów świata Colinem Sissonem :

'' Trwające przez całe życie postawy, przekonania, wybory, wzorce zaczynają coraz bardziej dawać
  o sobie znać w ciele fizycznym – niektórzy nazywają to starzeniem się. 
Nikt  jednak nie umiera ze starości !
Każdy umiera z powodu przyczyny, która jest skutkiem
  braku wewnętrznego szczęścia''.

Otóż to.

A gdyby to rzekł niejaki Jezus pewnie dodał by :
 kto ma uszy do słuchania niechaj słucha......
« Ostatnia zmiana: Styczeń 07, 2011, 22:10:06 wysłane przez Silver » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #34 : Styczeń 08, 2011, 11:41:55 »

Cytując za jednym z największych psychologów i filozofów świata Colinem Sissonem :

'' Trwające przez całe życie postawy, przekonania, wybory, wzorce zaczynają coraz bardziej dawać
  o sobie znać w ciele fizycznym – niektórzy nazywają to starzeniem się. 
Nikt  jednak nie umiera ze starości !
Każdy umiera z powodu przyczyny, która jest skutkiem
  braku wewnętrznego szczęścia''.

Otóż to.

A gdyby to rzekł niejaki Jezus pewnie dodał by :
 kto ma uszy do słuchania niechaj słucha......

W powyższej wypowiedzi zawiera się potężna sprzeczność, a mianowicie starzejemy się (też) i umieramy z powyżej wymienionych powodów. Śmierć ze starości, a to dobre sobie. Wszak można żyć miliony lat, a nawet nigdy nie umierać...o czym widać nie wiedział jeden z Mistrzów Sissona Leonard Orr,  dlatego wziął i sobie dość przedwcześnie umarł, co było niemałym szokiem dla jego prawie już wyznawców. Życzę zatem jego znakomitemu uczniowi, by wymknął się kostuszce i nie zasilał w sobie w ogóle czegoś takiego jak starość i umieranie. Gdyż nieświadomie będzie przeczył samemu sobie.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 08, 2011, 11:58:56 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
dczion
Gość
« Odpowiedz #35 : Styczeń 08, 2011, 11:53:33 »

Czesc Silver tez zastanawialem sie pare razy nad smiercia jednak zawsze trapilo mnie jedno pytanie czy rezygnujac ze smierci musieli bysmy zrezygnowac z narodzin, i jeszcze to uczucie szczescia kture jest lekiem na wszystkie rany do kturego prubujemy dostac sie kazda mozliwa sciezka, jeden z moich przyjacol kiedys powiedzial ze narkotyki czy alkochol zastepuja nam milosc i szczescie a zatem gdzie szukac tego szczescia, napewno Bog moze napelnic nasze sarca szczesciem po same brzegi naprzyklad w takim idealnym swiecie ale pod jaka postacia w swiecie materialnym gdzie zwyklosc to cud a cud to zwyklosc, bo choc by nawet popatrzec na ocean czy w gwiazdy albo naj prosciej na drugiego czlowieka czy mozna by go uznac za zwykly cud? Uśmiech.
Wracajac szczescia dla mnie proces narodzin byl jego kulminacja jest ogromna energia jak porazenie piorunem moze drugi taki zastrzyk dostane kiedy narodza sie moje wnuki a potem prawnuki moze wtedy moje serce wypelni sie po brzegi szczesciem co doda mi checi do wiecznego zycia aby przekazac calom swoja sciezke zycia wraz z calym tobolkiem doswiadczen mlodszemu pokoleniu, jednak po tych wszystkich przemysleniach blizsze mojemu sercu jest fakt narodzin dawania szczescia potm jego przyjmowania a nastepnie ustapic miejsa mlodszym by mogli cieszyc sie wlasnym szczesciem a raczej PELNIA ZYCIA.

Pozdrawiam dczion Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #36 : Styczeń 08, 2011, 12:49:36 »

Cytuj
Życzę zatem jego znakomitemu uczniowi, by wymknął się kostuszce i nie zasilał w sobie w ogóle czegoś takiego jak starość i umieranie. Gdyż nieświadomie będzie przeczył samemu sobie.

Koliberku miły ja bym tego nie życzył . Śmierć ciała to dezintegracja materii , jej powrót do stanu pierwotnego, można by napisać nawet  - kwantowego. Jeśli przyjmiemy, że świadomość nie umiera nigdy, a tylko zmienia skafandry, to życie wieczne jest po prostu faktem. Można by życzyć jedynie pamięci na temat swoich przeszłych wcieleń, o ile to jest komuś potrzebne. Moim zdaniem rozwój zasługuje na kontynuację więc nie bardzo rozumiem dlaczego tracimy pamięć o założeniach sprzed urodzenia się, które tutaj, na ziemi , w tych ciałach, przyszliśmy wypełniać. Dlaczego rodząc się nie wiemy kim tak na prawdę jesteśmy ? Tak samo rola zaprogramowanej śmierci komórki (apoptaza ) nie jest dla mnie do końca jasna. Na pewno dałoby się wydłużyć biologiczny czas życia człowieka zmieniając czas życia komórek. Już sama myśl o tym ( plus wiedza) może to spowodować. W taki sposób, ze nasze ciała starzeć by się mogły znacznie wolniej. Mielibyśmy więcej czasu na rozwój.
Innym sposobem "pokonania" śmierci jest hibernacja - tak jak to ma miejsce w przyrodzie. Teraz, zimą drzewa 'śpią", ale wiemy, że kiedy nastanie wiosna życie rozkwitnie Uśmiech

Wszystko to jednak są dywagacje na temat przedłużenia życia, a nie na temat roli i znaczenia śmierci.
W pewnym sensie śmierć jest potrzebna po to, aby umożliwić rozwój. Spójrzmy na to z takiej perspektywy : nowe dokonania w dziedzinie nauki nie tyle dzieją się dlatego, ze są nowe, ile dlatego, że umierają ci, którzy okopali się w starych ideach Mrugnięcie
Nasze możliwości poznawcze i rozwojowe w pewnym momencie spowalniają , aby w końcu osiągnąć swój kres , co jest w znacznym stopniu warunkowane możliwościami urządzeń do dekodowania, interfejsów, czyli naszych mózgów i ciał. Logiczne jest ,że nadchodzi taki czas, żeby przesiąść się na lepszy model Mrugnięcie

pozdr
East Mrugnięcie
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #37 : Styczeń 08, 2011, 13:11:30 »

East, bardzo trafnie zwróciłeś uwagę na istotny szczegół. Na okopywanie się za życia we własnych wierzeniach, poglądach, czyli na kostnienie jednostkowej świadomości. To faktycznie uniemożliwia rozwój, tworzenie czegoś nowego.
Stąd śmierć, jako wybawicielka. Nowe życie niesie nowy ogląd rzeczywistości, nowe możliwości. Potencjał jest niezmierzony.
I jakże często starzy ludzie wręcz proszą o śmierć, gdy ciało i umysł stają się zbyt ciasnym więzieniem.

Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #38 : Styczeń 08, 2011, 13:53:11 »

Może i w tym konkretnym przypadku powinno się to rozstrzygnąć inaczej i masz rację Eaście Drogi!> Ciekawe jak wyglądałby nasz los przy uruchomieniu 12 helis? Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email