Niezależne Forum Projektu Cheops

Człowiek i zdrowie => Człowiek i społeczeństwo => Wątek zaczęty przez: Kahuna Sierpień 31, 2009, 18:55:49



Tytuł: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Sierpień 31, 2009, 18:55:49
Czy to nie Ty i Kiara macie wziac/wzieliscie slub na poludniu Francji??
Nie mam nic przeciw i nie moge miec,ale jesli to prawda,lub nie,to
i tak zycze wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Zycia.
Milosc jest szczesciem,.wiec niech tak sie stanie.
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Sierpień 31, 2009, 19:14:59

Czy to nie Ty i Kiara macie wziac/wzieliscie slub na poludniu Francji??
Nie mam nic przeciw i nie moge miec,ale jesli to prawda,lub nie,to
i tak zycze wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Zycia.
Milosc jest szczesciem,.wiec niech tak sie stanie.
Pozdrawiam.

Ale sobie polecialas?  ??? ??? ??? ::) ::) A skrzydelka nie zabolaly?
Skad masz taka plotke o rzekomym moim slubie? Usmialam sie do bolu. ;D ;D ;D ;D
Dla wszystkich zaciekawionych , nie wychodze za maz ani na poludniu ani na polnocy. Ani z Kaplanem , ani z nikim innym.
Basta. :) :) :) :) :)

I jeszcze jedno milosci nie mozna wiezic zadnymi slubami , bo szybko zamienia sie w nieszczescie.
Ale jak ktos lubi to czemu nie?

A swoja droga Milosc jest Szczesciem! :) :)

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: arteq Sierpień 31, 2009, 19:47:31
I jeszcze jedno milosci nie mozna wiezic zadnymi slubami , bo szybko zamienia sie w nieszczescie.

Ależ bzdura. Więc według Ciebie ślub jest więzieniem miłości? Chyba wyłącznie w mniemaniu osób które mylą miłość z innymi uczuciami/ odczuciami. Taką opinię często wygłaszają osoby które po prostu nie były w stanie dotrzymać ślubów bo ich miłość była jakaś lichawa...
Co to za "miłość" którą ślub jest w stanie szybko zmienia w nieszczęście?


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: ptak Sierpień 31, 2009, 20:10:22
Miłość jest wolnością. Gdy obwarujesz ją ślubami (przyrzeczeniami),  zamkniesz ją w klatce,
uwięzisz w swoich oczekiwaniach i wymaganiach … jak długo wtedy miłość będzie gościć? 


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Sierpień 31, 2009, 20:15:04
Ludeczkowie kochani, znów schodzimy z tematu.


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Sierpień 31, 2009, 20:15:16
Miłość jest wolnością. Gdy obwarujesz ją ślubami (przyrzeczeniami),  zamkniesz ją w klatce,
uwięzisz w swoich oczekiwaniach i wymaganiach … jak długo wtedy miłość będzie gościć? 

Calkowicie zgadzam sie ze zdaniem Ptaka. Jezeli jest prawdziwa milosc , jej sluby ( kontrakty papierkowe) wcale nie sa potrzebne.
Zwiazek oparty na milosci powinien trwac doppki milosc trwa , anie ze wzgledu na podpisane akta.
Sprawdzone i potwierdzone wieloscia rozwodow iz slub gwarantem milosci nie jest.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: arteq Sierpień 31, 2009, 20:22:23
U mnie przeszło 10 lat i jest coraz lepiej. Jeżeli w odpowiedzi macie powiedzieć: "widocznie potrzebujesz takiego "wymuszenia/kajdan" aby kochać i być przy wybranej osobie..." to lepiej się nie odzywajcie, bo na idiotyczne pomysły nie zamierzam odpowiadać.

Jeżeli naprawdę kogoś kochasz to nie boisz się odpowiedzialności i związku, ba cieszysz się, że i w ten sposób możesz potwierdzić swoje uczucia. Chyba, że jesteś tchórzem niepewnym tego co czujesz, a słówkami "miłość" mydlisz drugiej osobie oczy. A w wolnych związkach zawsze traci najwięcej kobieta. Ślub to także wyraz odpowiedzialnosći i troski - np. w przypadku tragicznych zdarzeń losowych - dziedziczenie, renty...
Miłość to też odpowiedzialność i wierność słowom/zapewnieniom. Chyba że masz na myśli taką "miłość": "będę Cię kochała... aż mi się nie znudzisz..."

edit: Kiaro, odsetek rozpadów "wolnych związków" jest jeszcze większy. A jeżeli "kochający" zostawi kobietę /kobietę z dzieckiem na lodzie bo "miłość" wygasła to przynajmniej mają jakieś prawa. Kto jak kto, ale taka bojowniczka o prawa kobiet powinna byc tego świadoma.
Wiem, że zaraz zaczniesz wrzeszczeć o naruszaniu prywatności - ale czy jesteś w stanie przyznać się ile Twoich "miłości" wygasło? Stąd takie, a nie inne Twoje poglądy?


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: Kiara Sierpień 31, 2009, 20:30:44
Nie dyskutujemy o odpowiedzialnosci , a o milosci, bo odpowiedzialnosc za druga osobe ponosi sie rowniez bez kontraktu malzenskiego. Prawo to reguluje.

Jedni lubia to inni drugie, co nie znaczy ze musi to byc przymusem ustawowym w regulacji zabezpieczen prawnych , bo to jest juz kontrakt cos za cos.

Pieknie jak ktos sptyka druga osobe i kwitnie miedzy nimi milos, ale malo logiczne jest myslenie iz tylko dlatego ze wzieli slub.A gdyby go nie wzieli to co? Milosc by zwiedla? Kiepska by zatem byla.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: Val Dee Sierpień 31, 2009, 20:35:22
ślub to wspaniała sprawa

ślubować ukochanej osobie, że się będzie ją kochało do końca życia to coś pięknego :)

oczywiście jak ktoś zdaje sobie sprawę, że to za długo to ślubów niech nie zabiera i po sprawie :)

i to nie jest żaden kontrakt ale coś wzajemne przyrzeczenie i oznaka miłości

bo jest coś piękniejszego niż obietnica wierności, szacunku i miłości aż do grobowej deski?


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: ptak Sierpień 31, 2009, 20:41:35
Artku, uczucia same potwierdzają się, bez podpisów na papierze… i miłość nie zna strachu …
Zabezpieczenia dla rodziny poprzez małżeństwo, to zupełnie odrębna sprawa nie mająca związku z istotą miłości.
No i nie zatrzymasz miłości żadnymi przysięgami, ni zaklęciami, gdy postanowi odejść …

Życzę kolejnych lat w szczęściu z ukochaną.  :)


Tytuł: Odp: Pytania do Kapłana 718 cdn.
Wiadomość wysłana przez: arteq Sierpień 31, 2009, 20:43:13
Kiaro, nie odwracaj kota ogonem - ślub jest dla mnie przypieczętowaniem i jednym z wyrazów PRAWDZIWEJ miłości. Sam ślub nie gwarantuje miłości, lecz prawdziwa miłość nie boi się ślubu - wręcz przeciwnie: kocham Cię prawdziwie i jestem tylko Twój i udowodnię Ci to na wszelkie sposoby. Ślub kontraktem? Współczuję tak myślącym tchórzom. Nawet jeżeli założymy na chwilę tę brednię to prawdziwie kochając boisz się deklaracji i zapewnień? Twierdzenie "nie potrzebuję" jest w takim przypadku zwykłym tchórzostwem i przejawem niepewności uczuć - więc wtedy nie wycierajmy sobie gęby miłością.

Nie dyskutujemy o odpowiedzialnosci , a o milosci, bo odpowiedzialnosc za druga osobe ponosi sie rowniez bez kontraktu malzenskiego. Prawo to reguluje.
Ależ dyskutują o miłości dyskutujemy równiez o odpowiedzialności, bo prawdziwa miłość niesie w sobie także odpowiedzialność. A strach przed ślubem jest przejawem chęci uniknięcia części odpowiedzialności, ślubując bierzesz wszystkich na świadków, że dotrzymasz obietnic. Znowu kłania się odpowiedzialność za słowa i czyny.

Jedni lubia to inni drugie, co nie znaczy ze musi to byc przymusem ustawowym w regulacji zabezpieczen prawnych , bo to jest juz kontrakt cos za cos.
Tak rózne rzeczy lubią rózne osoby - ale wtedy nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie szastajmy miłością.

Pieknie jak ktos sptyka druga osobe i kwitnie miedzy nimi milos, ale malo logiczne jest myslenie iz tylko dlatego ze wzieli slub.A gdyby go nie wzieli to co? Milosc by zwiedla? Kiepska by zatem byla.
I to pisze osoba która wzbrania się przed potwierdzeniem miłości? Napisze coś co zapewne do Ciebie i tak nie dotrze: w KK ślub jest jednym z sakramentów. Sakramenty są postanowieniami w których Bóg umacnia i pomaga człowiekowi wytrwać.

Nie znam żadnej kobiety która uczciwie przyznałaby: nie pragnę/nie chcę ślubu z osobą którą kocham... Czasami same się oszukują twierdząc inaczej - a powody tych twierdzeń są rózne - także niemożność wzięcia ślubu.

 


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Sierpień 31, 2009, 21:40:38
Dariuszu,moje pytanie skierowalem do Kaplana 718 i tam powinno pozostac,bez przenoszenia do innego watku.

Kiaro,nie polecialem za daleko i skrzydelka mi nie odpadly.To
nie bylo stwierdzenie faktu,lecz zwykle,bez zlosliwosci,pytanie
do Kaplana 718.Na wypadek zalaczylem rowniez(szczere) zyczenia
pomyslnosci.Zyczenia podtrzymuje i nie ma znaczenia,czy to Ty Kiaro
jestes jego wybranka,czy tez zupelnie inna osoba.
Kaplanie.Nie zen sie nigdy,bo Kiara ma zawsze racje!?.
Poza tym,nie przyszlo mi do glowy,Kiaro,ze to jest dla Ciebie
niemozliwe,wrecz niedorzeczne.Smiej sie wiec do bolu,bo wierze,ze
ten smiech wyjdzie na zdrowie i nie zamieni sie nigdy w placz rozpaczy.
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kiara Sierpień 31, 2009, 22:18:54
No jest niedorzeczne  i to bardzo ze wzgledu rowniez na roznice wiekowa moja i Kaplana. A najwazniejsze to ze nie bylismy w sobie nigdy zakochani , nawet nigdy w zyciu sie nie widzielismy i nie snulismy takich planow.

Mozna Kaplanowi pogratulowac narzeczonej , pisal o tym , ale to nie ja , ja nie mam 18 lat jak jego wybranka. O tym tez pisal i perypetiach z jej rodzicami, wiec dziwie Ci sie Kahuno skad takie skojarzenia.
Tak wiec rozbawily mnie szczerze te gratulacje , gdy nic nie wiesz kto z kim i dlaczego?

Tak to prawda nie mam zamiaru zawierac  zawierac zadnego zwiazku malzenskiego. Tak z moim zrozumieniem milosci zawieranie zwiazku malzenskiego przezemnie nie jest mozliwe i jest niedorzeczne , to prawda.
Ale tak jest dla mnie, kazdy sam wybierze droge wlasciwa dla siebie.
Moje racje sa dla mni Kahuno , dla Ciebie sa Twoje ( zawsze wlasciwe) tak juz jest i byc powinno.

Ja nie wyrzekam sie milosci , nic podobnego , nie wyrzekam sie cudnego bycia z ukochanym , to nie to.
Mowie tylko o zawarciu zwiaku malrzenskiego i podpisaniu jakiegos kontraktu.
Co to , to nie.

Rowniez pozdrawiam serdecznie Kahuno.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: arteq Sierpień 31, 2009, 22:58:36
Jeżeli obietnice wygłoszone przy świadkach w imię miłości, stwierdzające że: będę Cię szanowała, będę Ci wierna, uczciwa i pozostanę z Tobą do końca swoich/Twoich dni jest dla Ciebie nie do przyjęcia to o jakiej miłości mówisz?
Która z powyższych deklaracji stoi w opozycji do miłości?
Podpisem potwierdzasz, że takie zdarzenie - deklaracja - miała po prostu miejsce. Publiczne wyznanie miłości też jest nieodpowiednie?


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Sierpień 31, 2009, 23:25:10
Kiaro,z jednej strony to ladna melodia,ktora grasz juz od dluzszego
czasu,z drugiej, slysze jakies zgrzyty,konsonanse a nawet brak harmonii.
Przeczytaj sobie listy Pawla z Tarsu n/t milosci.Dowiesz sie,a na pewno w to wierzysz,ze milosc nie wybiera i nie buduje zadnych barier
wiekowych,wyznaniowych,jest niezalezna od naszej wiedzy,woli,
wyksztalcenia,zapatrywan ..itp..itd..mozesz wpisac tu co zechcesz.
Tak wiec nie widze tu zadnych sprzecznosci,jesli chodzi o wiek,a moje
gratulacje..?.to nie gratulacje.. a zyczenia osoby,ktora dobrze zyczy.
Wszystko jest wiec mozliwe,Kiaro,i rzeczy niedorzeczne moga sie stac
dorzecznymi.Czego zycze serdecznie.
PS.
O Kaplanie nie czytalem(jego ostatnie posty),wiec moje skojarzenia
z Toba nie sa chyba obrazajace..?Dla zadnej ze stron..?


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Sierpień 31, 2009, 23:38:45
to poczytaj Kahuno i potem dopiero pisz, to tak na przyszłość!

718'


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kiara Wrzesień 01, 2009, 00:28:54
Kahuno to slyszysz co jest dla Ciebie mozliwe do uslyszenia na ten momet, nic wiecej.
 Milos to milosc rozpala serca ludzi i dziwne zachodza zdarzenia, nie mniej jednak warunek niezmienny, musi sie rozpalic do danej osoby.

Jezeli nie zaistnieje , nie rozkwitnie ( a wymusic tego niczym nie mozna) , co wowczas znaczy wszystko bez niej?
Przepieknie opisuje Pawel z Tarsu, i to prawda tak jest.
 Nie mniej jednak ani ja , ani Kaplan nigdzie nie niusowalismy ze mamy sie ku sobie. Dlatego wielka smiesznosc wywolalo we mnie Twoje pisanie, nie byla to zadna zlosliwosc , byla to szczera radosna reakcja.
I nie ma w tym zgrzytow ni dysharmoni , jest prawda odczuc , ktore zaistnialy.

Milosc jest zalezna od naszej woli ( realizacja jej) , masz wolna wole , mozesz pojsc droga namalowana przez nia , lub nie.
No chyba ze rodzina zmusza do malzenstwa  z dozgonnym kontraktem , ale to juz nie jest milosc

Kiara :) :)

ps. Czy wiek dla milosci nie gra roli naprawde? Nie dla milosc roli on nie odgrywa zadnej, idetycznie mozna kochac 100 latka , jak i 1 latka, to prawda.
Ale... , realizacja takiego zwiazku jako malzenstwa nie jest mozliwa, tak wiec wiek  jednak odgrywa  role
w momecie wchodzenia w intymnosc zwiazku.

Gdyby jednak arteq z jakichs powodow zostal sam ( czego mu absolutnie nie zycze) , to proponuje milosc i wiazek z partnerka rowna prawnuczce, no moze nie wnuczce tez moze byc.
Wszak dla milosci wiek nie istnieje a szkoda czasu z czekaniem na cialo swietliste.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: arteq Wrzesień 01, 2009, 00:46:39
Kahuna, może powinieneś założyć forumowe biuro matrymonialne "Pod mirtową gałązką" ?    ;D

PS. daj już im spokój...

PS2. jak już każdy będzie miał świetliste ciało [a co najmniej Ci najbardziej rozwinięci - do których zaliczają siebie oczywiscie K. i 7,18] to chyba wiek nie będzie odczuwalny jak teraz?  ;] 
Dobra, już spokój.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Wrzesień 01, 2009, 00:52:48
Kaplanie 718.
Nie spodziewalem sie podziekowan za zyczenia na nowej drodze zycia
ale..ale arogancja zawsze na wierzch wyplynie.Chocby nie wiem jak ja maskowac.
Nie,nie bylo moim zamiarem kojarzyc forumowiczow i biura matrymonialnego
nie zakladam.Nie wiedzialem tylko,ze pytanie do Kaplana rozpeta taka
burze!Ciiiii...dosyc juz tego.Milosc jest szczesciem i basta. ;D


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Val Dee Wrzesień 01, 2009, 14:50:35
cytując Kiarę:

"uderz w stół a nożyce się odezwą" ;P

coś jest na rzeczy che che :)


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kiara Wrzesień 01, 2009, 14:54:07
Kaplanie 718.
Nie spodziewalem sie podziekowan za zyczenia na nowej drodze zycia
ale..ale arogancja zawsze na wierzch wyplynie.Chocby nie wiem jak ja maskowac.
Nie,nie bylo moim zamiarem kojarzyc forumowiczow i biura matrymonialnego
nie zakladam.Nie wiedzialem tylko,ze pytanie do Kaplana rozpeta taka
burze!Ciiiii...dosyc juz tego.Milosc jest szczesciem i basta. ;D

Kahuno nie badz cyniczna pytanie  do Kaplana ? Czy gratlacje z okazji zwiazku malzenskiego kaplana i Kiary.

Basta , bo jesli zart to niesmaczny, a jesli na takich niedopowiedzianych informacjach sie zawsze opierasz , to powrot do calosci wiedzy.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Wrzesień 01, 2009, 15:28:32
Jeżeli ludzie się "kochają", a boją się wzajemnych zobowiązań, nie ufają sobie nawzajem, czyliż to jest związek prawdziwy? Bojąc się dopełnić jakichś tam "głupich zobowiązań" ( czytaj :formalności), bo "miłość" jest wolna i ponad to, nie traktują siebie nawzajem takie jednostki aby przedmiotowo? Nie spodobasz mi się, to precz mego życia! A póki wydaje mi się, że cię kocham, to wypiję z ciebie najlepsze soki. :P
.
Czyż u podstaw nie istnieje zatem założenie, że ty mnie zniewolisz metalową obrączką i zobowiązaniem wzajemnego poszanowania?  Ja cię kręce, a to ci dopiero "miłość"!  Rozmawiamy o "chemii" związku, czy budowaniu zdrowej i pięknej relacji? Przede wszystkim świadomej, dla której nie ma przeszkód. Ot, i co!

Czyli że prawdziwa"miłość" boi się jakichkolwiek ograniczeń ? A to nie jest sama w sobie wolna??? I  nie wykracza poza wszystko? Czego się boi? Zwykłego papierka, urzędnika? "Miłość" dla której małżeństwo, to okowy zaprzecza swojej istocie, o której się tu próbuje dyskutować.                                                                                                                                                         


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Val Dee Wrzesień 01, 2009, 15:39:49
a to nie jest tak że przy małżeństwie zamyka się jakieś trzecie oko i czakry? ;P


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Wrzesień 01, 2009, 17:35:48
Kahuno nie badz cyniczna pytanie  do Kaplana ? Czy gratlacje z okazji zwiazku malzenskiego kaplana i Kiary.

Kiaro,nie ma w moich postach ani grama cynizmu.Pytanie do Kaplana
zadalem,poniewaz nie bylem pewien,czy to Ty,czy inna osoba.Zyczenia
zlozylem rowniez bez wzgledu na to.Poniewaz Kaplan nie odpowiedzial
a zrobilas to Ty kiaro,(przy okazji wyjasniajac,ze to nie o Ciebie chodzi),wiec tu powinna sie dalsza dyskusja zakonczyc.Ale Ty dalej
ciagnelas temat w taki sposob,jakby to sprostowanie do mnie nie
dotarlo,niepotrzebnie zreszta.Jesli chodzi o niedopowiedziane informacje,to dlatego zadaje sie pytania,aby nie opierac sie na nich
i wyjasniac przypuszczenia lub domysly.Czyz jest grzechem zadanie
pytania?Lub zlozenie zyczen?Bo jesli tak,to nie mam wiecej pytan,
koncze ten temat.A zyczen dla Kaplana nie wycofuje,choc bardzo
wspolczuje 19-letniej wybrance.To tyle i koniec.
Pozdrawiam.
Tak,teraz juz na pewno wiem,ze biura matrymonialnego dla forumowiczow
nie otworze,bo by mnie zjedli w pare miesiecy od otwarcia. ;D


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Wrzesień 01, 2009, 19:00:50
sobie współczuj pseudohuno  >:D

braku mózgu bo gdybyś go miał to takich chamskich wypowiedzi byś uniknął, to tyle!

718'


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Wrzesień 01, 2009, 19:09:17
a to nie jest tak że przy małżeństwie zamyka się jakieś trzecie oko i czakry? ;P

Nie, nie jest tak napewno!!!


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kiara Wrzesień 01, 2009, 19:21:53
Nie mniej jednak prawdziwa milosc do istnienia nie potrzebuje gwarancji urzedowego przypieczetowania , ni zatwierdzenia jej prawnego. Jezeli jest to jest i z tym i bez tego.
Ludzie ze strachu iz obiekt moze wycofac sie ze zwiazku szukaja tych urzedowych praw dla siebie, nie da niej.
 Bo jak sie okazuje po ilosci rozwodow i one milosci dalszego trwania gwarantem nie sa.

Milosc to wolnosc , dana sobie oraz partnerowi, to nie zakaz , ni nakaz. Ale milosc nigdy nie krzywdzi wic jest trwa rowniez bez papierkowych gwarancji i metalowych kolek.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: zodiakus71 Wrzesień 01, 2009, 19:23:26
Zgadzam się z przedmówcą nie zamyka się trzecie oko i czakry , wręcz przeciwnie ale partnerka zazwyczaj życzy sobie zamykania pierwwszego i drugiego oka jak inna kobieta o miłej aparycji się zbliża  ;D


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: chanell Wrzesień 01, 2009, 19:31:14
Zgadzam się z przedmówcą nie zamyka się trzecie oko i czakry , wręcz przeciwnie ale partnerka zazwyczaj życzy sobie zamykania pierwwszego i drugiego oka jak inna kobieta o miłej aparycji się zbliża  ;D


Tiak........................................;)   bo wasze partnerki zawsze są dla was najpiekniejsze :P


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: arteq Wrzesień 01, 2009, 20:44:28
sobie współczuj pseudohuno  >:D
braku mózgu bo gdybyś go miał to takich chamskich wypowiedzi byś uniknął, to tyle!
O, z tym się nie zgodzę. Robi z Was wała, a Wy nie załapaliście...


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kapłan 718 Wrzesień 01, 2009, 21:00:31
o! arteq A KIEDY Ty się z kimś zgodziłeś???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????...

718'


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: kot Wrzesień 01, 2009, 21:04:38
Dobre pytanie,choć odpowiedź znana. :) :)


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: janusz Wrzesień 01, 2009, 22:03:38
Tematem tutaj poruszanym jest miłość w związkach zalegalizowanych i wolnych i tego się trzymajmy.W Polsce jest pięć milonów matek i ojców wychowujących samotnie dzieci.Powodem rozwodów jest sytuacja ekonomiczna tych rodzin.Praca zarobkowa jednego z rodziców za granicą powoduje,że długoletnia rozłąka i brak bezpośrednich kontaktów z rodziną doprowadza do jej rozpadu.Często zadawanym wtedy pytaniem jest - co stało się z łączącą te pary miłością.Nabardziej przeżywają tą sytuacje, nierozumiejące ją dzieci.Jest to problem coraz bardziej w naszym kraju narastający.
Przypominam tutaj piszącym aby nie używali wulgaryzmów i do nich nie prowokowali.To będzie karane usuwaniem postów.     


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: east Wrzesień 01, 2009, 23:13:34
Jeżeli obietnice wygłoszone przy świadkach w imię miłości, stwierdzające że: będę Cię szanowała, będę Ci wierna, uczciwa i pozostanę z Tobą do końca swoich/Twoich dni jest dla Ciebie nie do przyjęcia to o jakiej miłości mówisz?
Która z powyższych deklaracji stoi w opozycji do miłości?
Podpisem potwierdzasz, że takie zdarzenie - deklaracja - miała po prostu miejsce. Publiczne wyznanie miłości też jest nieodpowiednie?
Arteq rozumiem Twoją postawę. Myślałem kiedyś bardzo podobnie, jeśli nie identycznie. Przysięgałem w Kościele, przed Ołtarzem i ludźmi i  Bóg mi świadkiem ,że byłem wtedy szczery i wierzyłem w to co mówiłem.
"Do grobowej deski " ha ha ha  .
Jednakże człowiek nie zna swojej przyszłości , nikt  jej nie zna, nie można przewidzieć co się wydarzy w przyszłości oraz czy sami się nie zmienimy. Czasami dzieją się takie historie ,że nie można inaczej postąpić , jak tylko odwołać swoje śluby. W imię szacunku , uczciwości oraz miłości właśnie, tych prawd, które najbardziej cenisz - choć może to zabrzmieć niewiarygodnie. Nie ma sensu szukać winnych ( kto bardziej winny?).
Powiem z własnego doświadczenia : miłość nie ustaje nigdy. Nawet, gdy nie możesz inaczej postąpić jak się rozwieść, to nawet wtedy nie ustaje.

      Sam ślub to również czynności administracyjne. To kontrakt społeczny. Wiąże obie strony na wiele sposobów, a w tym także majątkiem. Stopień skomplikowania tych zależności czasami bywa tak duży, że nawet, gdy dwoje ludzi zgodnie już postanawia, że nie mogą ze sobą wspólnie żyć to i tak przychodzi im wspólnie stawić czoła niełatwym i kosztownym kwestiom prawnym ( wspólne kredyty, majątek do podziału, kwestia dzieci ), a co dopiero wtedy, gdy para rozstaje się w nieprzyjaźni. Czasami ludzi to przerasta i wolą już niczego nie rozwiązywać. Wiele osób żyje w fikcyjnych związkach małżeńskich,a tak na prawdę osobno. Przysięga małżeńska sprowadza się do zachowania  statystyki w urzędach i na plebanii.  Oczywiście to chora sytuacja i bardzo zakłamana, dlatego powinna być szybko i skutecznie rozwiązana, a jednak Instytucje (np KrK ) skutecznie i długotrwale blokują leczenie tej "choroby".
Powyższy akapit to nie jest na szczęście opowieścią  z mojego życia, ale znam takie historie. Po takich doświadczeniach ludzie stają się przeciwnikami małżeńskich kontraktów "na wszelki wypadek".
 
Ale i tak "głupieją", gdy znowu się zakochują. Dla osoby, którą się kocha zwykle traci się zupełnie głowę oraz tzw "zdrowy rozsądek" :) Gdy zażąda ona "dowodu" w postaci ślubu , to znowu staniemy na głowie, żeby tak się stało he he.

Z drugiej strony jeśli obojgu zakochanym za dowód wystarczy tylko ( i aż ) uczucie, to nie ma takiej siły, która mogłaby nakazać im zawierać kontrakty. Nic i nikt nie może w ten wybór ingerować.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: arteq Wrzesień 02, 2009, 00:21:08
Powiem tak: nie jesteś w stanie zmusić drugiej osoby do dochowania przysięgi, ale sam możesz w niej wytrwać.

Kiedyś był okres zapoznawczy, spotykanie się, następnie narzeczeństwo - ludzie mogli podejmować bardziej świadome decyzje. Teraz jest to wyśmiewane, są zamienniki w stylu "mieszkanie na próbę". W głupim sklepie wyśmieją Cię gdy poprosisz o żelazko na próbę na 2 tygodnie, a tutaj żąda się człowieka do prób...


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: jeremiasz Wrzesień 02, 2009, 09:29:03
Małżeństwo jako zalegalizowany związek (w ramach prawa cywilnego czy kościelego)  to jest w ogóle śmieszna sprawa.

Dlatego, że ludzie obiecują (o matko - przysięgają) sobie coś (miłość, wierność,itp) co i tak jest SKUTKIEM bycia w dobrym związku.

Tak naprawdę, dopiero kiedy związek się kończy można ocenić jego "wartość". Czy była tam miłość, czy była tam wiernosć, czy była tak przysłowiowa uczciwość małżeńska.

Jest to postawione na głowie.

Ludzie obiecują sobie miłość i to ma im zapewnić dobry związek.
A przecież miłość to skutek dobrego związku.

Nie możesz obiecać komuś miłości. Obiecać możesz, że wypierzesz skarperki albo wytrzepiesz dywan.
To jakaś kompletna paranoja.

To tak jakby komuś obiecać, że jak pójdziesz na nieznaną komedię do kina (nawet znanego reżysera) to będziesz się dobrze bawił.
Przecież to kompletna bzdura.
Możesz mieć nadzieję na dobrą zabawę ale pewności nigdy.

To tak, jakby idąc na wycieczkę w nieznane góry obiecywać, że widoki Cie zachwycą.

Obiecujemy, co gorzej, przysięgamy coś, czego NIE JESTEŚMY W STANIE obiecać.

Powinniśmy obiecywać NADZIEJĘ, że wytrwamy w miłości. Tak byłoby uczciwiej.

pozdrawiam


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: arteq Wrzesień 02, 2009, 09:56:19
Tak naprawdę, dopiero kiedy związek się kończy można ocenić jego "wartość". Czy była tam miłość, czy była tam wiernosć, czy była tak przysłowiowa uczciwość małżeńska.
Według mnie wartość związku mozna okreslic w dowolnej chwili jego trwania.
Oczywiście ślub sam w sobie nie jest gwarantem miłości, miłość automatycznie nie pojawi się z chwilą wzięcia slubu, natomiast wynikiem prawdziwej miłości jest chęć bycia z wybrana osobą, związek z nią czyli małżeństwo.

Obiecujemy, co gorzej, przysięgamy coś, czego NIE JESTEŚMY W STANIE obiecać.
Jeremiasz, jeżeli uważasz, że nie jesteś/będziesz w stanie dotrzymać miłości, wiernosci i uczciwości to masz rację - nie obiecuj. Tylko uczciwym wtedy będzie abyś nie zawracał takiej osobie głowy. Powiedz jej wprost zanim zamieszkacie razem: istnieje możliwość, że Cie opuszczę, że nie wytrwam przy Tobie, MUSISZ to zaakceptować, pogodzić się z tym...
Robicie to? Czy też przemilaczacie jako "oczywistość"? 
Tak, ślub to jedna z najpowazniejszych decyzji w życiu, poprzeczka jest bardzo wysoko. Ludzie nie przygotowują się dobrze do wyzwania a potem zdziwienie, że są kontuzje i nie wyszło i pojawia się niechęć... do odpowiedzialnych deklaracji.

Co do porównań do filmówi wycieczek - okres spotykania się i narzeczeństwa jest po to abyś upewnił się, że będziesz zadowolony z "filmu" i "widoków". Tak ja to widzę.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: jeremiasz Wrzesień 02, 2009, 11:05:09
Cytuj
Jeremiasz, jeżeli uważasz, że nie jesteś/będziesz w stanie dotrzymać miłości, wiernosci i uczciwości to masz rację - nie obiecuj.
A Ty jesteś stanie powiedzieć co będziesz czuł za 5,10,20 lat?...
NIE JESTEŚ.
Możesz mieć tylko nadzieję.
Owszem, możesz obiecać że będziesz wierny (czyli np. poskromisz swoją seksualność), możesz obiecać, że będziesz uczciwy (czli np. będziesz sie dzielił równo obowiązkami domowymi), ale nie możesz obiecać swoich EMOCJI.
One są poza zasięgiem twoich obietnic.
Chyba, że miłość rozumiesz jako intelektualną deklarację. Ot... "mam taki pogląd, że cię kocham" , coś na równi "jutro założe niebieską koszulę"

Cytuj
Tak, ślub to jedna z najpowazniejszych decyzji w życiu, poprzeczka jest bardzo wysoko. Ludzie nie przygotowują się dobrze do wyzwania a potem zdziwienie, że są kontuzje i nie wyszło i pojawia się niechęć... do odpowiedzialnych deklaracji.
Dzięki. Nie wiedziałem. Toś mi chłopie teraz przygadał.

Cytuj
Co do porównań do filmówi wycieczek - okres spotykania się i narzeczeństwa jest po to abyś upewnił się, że będziesz zadowolony z "filmu" i "widoków". Tak ja to widzę.

No wiesz Arteq, jeżeli przez 50 lat małżeństwa pozostaniesz takim samym człowiekiem, zero zmian, ani fizycznie (ani jeden siwy włosek), i psychicznie... to tylko pogratulować...  betonu.

Wiesz, moja żona miała identyczne poglądy jak Ty.
Do momentu kiedy musiała się rozwieść z poprzednim mężem.
Czego Tobie serdecznie nie życzę.

pozdrawiam


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Wrzesień 02, 2009, 11:11:09
sobie współczuj pseudohuno 

braku mózgu bo gdybyś go miał to takich chamskich wypowiedzi byś uniknął, to tyle!

718'

Hmmm..jesli chodzi o chamstwo,to wystarczy spojrzec na twojego awatara,
a nad nim jest licznik chamstwa - punkty forum(-46).I to juz mowi
wszystko i jest niezbitym dowodem tegoz.No chyba,ze jest to jakas
kolejna,magiczna liczba ,oprocz 718,nad rozszyfrowaniem ktorej strawiles 9 lat zycia,.i ktora nikomu i do niczego sie nie przyda.
Nawet psu na bude..
Gratulacje!


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Wrzesień 02, 2009, 12:50:48
To tak, jakby idąc na wycieczkę w nieznane góry obiecywać, że widoki Cie zachwycą.

pozdrawiam


Szanowny Jeremiaszu!

Gdy się czyta Twoje wywody, to sama prawda i logika. Jesteś, zdaje się mistrzem w intelektualizowaniu.  Nie mniej Twoje racje oparte są wciąż na ego.

A propos tej wycieczki, to nie trzeba znać gór, by zachwycić się widokiem. Dla człowieka wielkiej wrażliwości, a więc przestrzeni wewnętrznej, piękno jest we wszystkim. Bo, czyż wszystko w swej istocie nie ma "boskiej" natury?  Był nawet taki kierunek w poezji: turpizm, który uczył dostrzegać je w brzydocie, w najbardziej pospolitych przedmiotach codziennego użytku, etc. A czyż człowiek nie jest piękny w starzeniu, w codzienności. Nie dostrzeże tego ten, kto nie dojrzał do takich jakości.

Kilka dni temu opowiadano mi  o tragicznym losie chorej rencistki, której to odumarł konkubin, i który nie zdążył uregulować spraw majątkowych. Na  mieszkanie, które należało do niego, położyła łapę już wystarczająco zamożna, ale chciwa jego rodzinka; i w ten oto sposób wspomniana wyżej konkubinka stała się  z dnia na dzień żebraczką. Zamiast renty mogła mieć jego całkiem dobrą emeryturę...Jest w totalnej rozpaczy. A przecież mu zaufała, bo tak ją kochał...

Cytuj
Jeremiasz, jeżeli uważasz, że nie jesteś/będziesz w stanie dotrzymać miłości, wiernosci i uczciwości to masz rację - nie obiecuj.
A Ty jesteś stanie powiedzieć co będziesz czuł za 5,10,20 lat?...
(...) ale nie możesz obiecać swoich EMOCJI.
One są poza zasięgiem twoich obietnic.


Jeremiaszu, jeżeli "nie możesz obiecać swoich emocji", to nie wchodź w żaden związek. Nad emocjami trzeba pracować, jak mądrze piszesz: poskramiać. Małżeństwo jest lepszym testerem, aniżeli tzw. wolny związek, gdzie zawsze ma się tę "furtkę". Sztuką wielką bowiem, jest zobowiązać się być z kimś na poważnie i nie zawłaszczyć go do końca. W wolnym związku można pograć, bo (on, ona) może mnie w każdej chwili zostawić. Poczucie bezpieczeństwa jest wciąż zachwianie, co bardzo godzi w poczucie wartości partnera, rodzi nerwowość, niepewność...ale gra wciąż się toczy! Bywa, że niejedna panna sugeruje małżeństwo, a jej wielbliciel znika nagle niczym kamień w wodę. Czar prysł. Co najmniej zastanawiające!!!

W małżeństwie natomiast ludzie  myślą, że nie muszą już grać, ale z tego też powodu nierzadko przekraczają granice. I to jest doskonała lekcja na uważność, takt i ogromną mądrość zasadzającą się na świadomym szacunku do siebie i drugiej istoty. Tak dziwnie się składa, że tam gdzie nie ogranicza nas z pozoru nic, mamy tendencje do samoograniczania, lub tego drugiego. Warto zatem zaryzykować taką relację na poważnie i do końca. Wiele można się nauczyć, ale trzeba o tym wiedzieć, że to jedno z najdoskonalszych terytoriów.
Poza tym, to o ile pamiętam, w USC nie ma żadnych przysiąg, a tylko normalne zobowiązanie wzajemnego poszanowania, zapewnia to także regulację prawną nie tylko dot. kwestii majątkowej, spadkowej, ale dotyczy potem również i dzieci.

Myślę  jednak, że w Nowym Świecie nie będzie potrzeba  i takich nawet zobowiązań. Ale to już rozważania przekraczające obecny temat.



Z pozdrowieniami

koliberek po 33-kroć szlachetny ;)



Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Kiara Wrzesień 02, 2009, 15:19:43
Koliberku 33 sytuacja staruszki nie wyplywa z braku milosci jej partnera , a z braku ustaw prawnych uczciwie regulujacych takie sytuacje. Zreszta z tego co wiem to 5 lat zwiazku udokumetowanego w konkubinacie daje podstawy prawne do wielu rzeczy.

To ludzie ustala sami co chca obecnie doswiadczac , czy zwiazow papierkowych , czy zwiazkow nie papierkowych. A zycie pokaze , ktore sa naprawde bardziej trwale.
Te , ktore maja urzedowa "smycze", czy te , ktore sa polaczone miloscia , ktora z milosci nigdy nie tworzy uwiezi z wiezi.

Tak sobie pozwolilam napisac, a odpowie Ci zapewne jeremiasz.

Kiara :) :)



Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: arteq Wrzesień 02, 2009, 15:49:38
Koliberku 33 sytuacja staruszki nie wyplywa z braku milosci jej partnera , a z braku ustaw prawnych uczciwie regulujacych takie sytuacje.
Hmmm... są ustawy prawne regulujące te rzeczy, ale nie skorzystali z nich. Widać tutaj naocznie to na co zwracałem uwagę - miość to także odpowiedzialność i troska. Postąpili zgodnie z zaleceniami Kairy a wbrem moim - teraz kobieta płacze...
Patrzcie na owoce.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Wrzesień 02, 2009, 19:40:11
I owszem, po pięciu latach konkubin nabywa prawa. Los jest jednak nieprzewidywalny. Nie napisałam, że to była staruszka. Przy obecnych przemianach Pani Śmierć ma pełne ręce roboty i nie specjalnie zważa na wiek. Można nie doczekać i tych pięciu lat. Są i takie sytuacje, że razem budują gniazdko, potem  jedno odchodzi i trudno o sprawiedliwy podział.

Znam taki układ, gdzie on przedstawia sobą ogromny potencjał energetyczny, ale jest mniej praktyczny i obraca się doskonale w świecie inteletu i poza tą sferą już. Gorzej zaś z tzw. "materią".  Ona zaś "robi kasę"; wybudowała dom, ale dopiero wtedy, gdy go spotkała.... I nie zdaje sobie w ogóle sprawy, że intensywnie "jedzie na jego energii". Co jest widoczne dla postronnego, w miarę zorientowanego obserwatora.
Z tego też powodu zdarzył się u niego znaczny spadek energii, co uświadomił sobie wreszcie sam, że nie potrafił się bronić przed jej "wampiryzującymi" skłonnościami. Nie robił z tego tragedii, tylko próbował wyciągnąć wnioski. Jednakże ona postanowiła go porzucić, gdyż w jej mniemaniu, on "już nic nie wnosi do ich związku".

Byłam słuchaczem pokrętnych i żenujących usprawiedliwień tej modliszki.  A nie zdążyli oni  pomieszkać w tym domu razem te pięć lat. W jej opinii wszystko należy wyłącznie do niej, bez względu na to, że włożył on tam wiele swojej fizycznej pracy także, ale nie były to bezpośrednio jego pieniądze. On zajęty był ponadto opieką nad jej trudnym synem i chorą "zalzhaimeryzowaną"  matką. Takich sytuacji jak powyższa nie rozstrzygnie żaden sąd.

Dlatego od kliku lat upraszam o definicję miłości, przynajmniej na miarę tutejszych tęgich umysłów i speców, bo zdaje się mamy takich co najmniej kilku...
Bez tego fundamentu, ta dyskusja i niejedna tutaj, wydaje  się być bezprzedmiotowa.


z ukłonem wobec Szanownych Istności:

koliberek



Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: east Wrzesień 02, 2009, 23:41:40
Ale co tu definiować , Koliberku, i o co tak na prawdę walczyć ?
Cóż On - niepraktyczny, uczyniłby z majątkiem ? A ona, wielce zaradna - po cóż jej majątek bez miłości ? Czy tym majątkiem poradzi sobie z trudnym synem i chorą matką ?
Bez małżeństwa w takim związku  rozstanie jest , jakby to nazwać "bardziej definitywnie skuteczne"  - szybko pozbawia złudzeń, ale też szybciej można zająć się tym, co na prawdę ważne - własnym rozwojem - zamiast tkwić w trudno rozwiązywalnym  i wciąż rozdrapującym rany układzie.

Postawię tu kontrowersyjną tezę, że w pewnym sensie małżeństwo to więzienie wewnątrz publicznie podjętych zobowiązań .
Kiedy człowiek jest zakochany to nie dostrzega tego więzienia , a jeśli nawet, to uważa je za słodką wolność.
Kiedy oboje są skupieni na sobie na wzajem to sam akt małżeński jest właściwie tylko dodatkiem do ich związku.
Wszystkim takich związków życzę.
Kiedy jednak , z rożnych przyczyn, ludzie dochodzą do wniosku, że nie mogą ze sobą być, to instytucja małżeństwa staje się ich gehenną. Muszą się z tego wyzwolić.
Uczucia nie mają nic wspólnego z konsekwencją dotrzymywania obietnic. Można oczywiście się uprzeć i w imię obietnicy trwać w czymś, co umarło, ale czy jest w tym jakikolwiek sens ? Czy można sobie nakazać kochanie ? A może wystarczy udawać, że wszystko jest OK ?
W każdym związku chodzi o to, aby dawać siebie i siebie angażować, współdzielić się sobą. Odpowiedzialność za dzieci również ponoszą obie strony bez względu na to, jaki jest ich status prawny , albo uczuciowy.


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Wrzesień 03, 2009, 01:01:05
Jemu majątek nie jest potrzebny, to nie tego formatu mężczyzna. To dla niej ten majątek ma znaczenie. Zdobyty nie tylko jej wysiłkiem. Chodzi tu o instrumentalne traktowanie drugiego człowieka, o przyzwolenie sobie na to, gdyż "tak naprawdę to nie mamy wobec siebie żadnych zobowiązań i fora ze dwora!"

Jak to powiadają: " okazja czyni złodzieja i coś w tym jest". Może, nie istnieje takie pojęcie jak miłość? Uczucia i owszem. Ale jak twierdzisz - one umierają nierzadko. Dlaczego? Bo, druga strona nie spełniła naszych oczekiwań?  A czyż te nie biorą się z ego, wzajemnych utarczek o dominację itp... i wtedy następuje niedojrzałe "good by"?

Nie zamierzam oceniać takich postaw, bo błądzić jest rzeczą ludzką. Wynikałoby z tego, że  uczucia, które mogą obumrzeć, to nie miłość. Prędzej pożądanie oparte na wzajemnej atrakcyjności itp...Więc, cóż to jest miłość między dwojgiem. Cóż, to jest w ogóle miłość? Co jest gwarantem udanego związku? Lepsze dopasowanie, znalezienie drugiej połówki" Jak się okazuje, to wtajemniczeni powiadają, że można znaleźć drugą połówkę i zniszczyć z nią relację, by potem znów rozpaczliwie się szukać...

Widzisz, jeśli chodzi o wspomniany związek, to on zdał sobie sprawę, że jak masz energię, to jesteś potrzebny, więc wziął się w garść i znów są razem.  Przy tym, uczy się w tym usytuowaniu zadbać o swoje granice i potrzeby, a ona szacunku do jego samozaparcia i szerszego spojrzenia na rzeczywistość. Ponieważ jego życie było w śmiertelnym niebezpieczeństwie, wtedy właśnie robiła wszystko, by od niego odejść, co też i po części uczyniła uciekając na ten czas za granicę.

Jednakże zdumiała ją jego determinacja, umiejętność pracy ze sobą najpierw. Oraz to, że posiada rzeczywistych przyjaciół, którzy nie opuścili go  w potrzebie. Zatrzymała ją też przy nim jego tajemnica na "nieśmiertelność", gdyż wyraźnie przebija z niego ten potencjał, choć to ona teraz tryska zdrowiem...

Postawię tu kontrowersyjną tezę, że w pewnym sensie małżeństwo to więzienie wewnątrz publicznie podjętych zobowiązań .
Kiedy człowiek jest zakochany to nie dostrzega tego więzienia , a jeśli nawet, to uważa je za słodką wolność.
wspólnego z konsekwencją dotrzymywania obietnic.

Eaście!

Weź pod uwagę to wreszcie
iż wolnego wewętrznie człowieka
nie ograniczają żadne pęta, ni więzienie
 
Zniewolone zawsze czuje się i tylko ego.
resztę Drogi Kolego, pozostawiam do oglądu
przez Twe Wnętrze, czyli sumienie...*



Gwoli uzupełnienia dodam jeszcze, iż  bohater tej opowieści otrzymał  on niedługo potem dom w spadku i pieniądze; bowiem, mimo niestabilnego jeszcze stanu zdrowia opiekował się z całym oddaniem, chorą ciotką. Ma też mieszkanie. Nie zrezygnował jednak z tej relacji, gdyż kieruje nim zwyczajna empatia, zrozumienie i chęć świadomego uczestnictwa i doskonalenie się w układzie, który wcześniej stworzyli z tą kobietą.. Nie szukał innej, ani nie był urażony takim potraktowaniem. Dzisiaj w śnie przyszła do mnie informacja o ich rychłym malżeństwie. Kto wie, kto wie...

Z tej historii można wysnuć niejakie i to dość odważne wnioski... Ot i co!


koliberek uff!
 ;)^-^
* Szanowny Eaście!

 nie traktuj to jako osobisty przytyk, zbyt CIe szanuję, ale wiesz "licencja poetica" ;)


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: jeremiasz Wrzesień 03, 2009, 07:55:18
Cytuj
A propos tej wycieczki, to nie trzeba znać gór, by zachwycić się widokiem. Dla człowieka wielkiej wrażliwości, a więc przestrzeni wewnętrznej, piękno jest we wszystkim. Bo, czyż wszystko w swej istocie nie ma "boskiej" natury?  Był nawet taki kierunek w poezji: turpizm, który uczył dostrzegać je w brzydocie, w najbardziej pospolitych przedmiotach codziennego użytku, etc. A czyż człowiek nie jest piękny w starzeniu, w codzienności. Nie dostrzeże tego ten, kto nie dojrzał do takich jakości.
Masz 100% racji ale pod jednym warunkiem. Sam (Sama? - wybacz, nie znam Twojej płci a Koliber jest rodzaju męskiego) napisałeś "dla człowieka wielkiej wrażliwości".
Może precyzyjniej byłoby "dla człowieka odpowiednio rozwiniętego duchowo" - masz rację, taki człowiek we wszystkim znajdzie miłość, wszystko potrafi pokochać, i paradoksalnie, jest mu zupełnie obojętnie z kim pójdzie przez życie.
Bo dla niego samo pójście przez życie jest już wystarczającym cudem, od drugiego człowieka niczego nie oczekuje, każdą chwilę traktuje jak coś niezwykłego. Tak rozwinięty człowiek dosknale zna swoje ciało i umysł, umie przewidzieć ich reakcje, ich sztuczki, itp.. Dla takiego człowieka deklaracja, że będzie kochał całe życie.. jest oczywista.

Pytanie tylko - ilu jest takich ludzi?
Zwykły, przeciętny człowiek, czy tego chce, czy nie, kieruje się jakimś interesem podczas wchodzenia w związek. Może nawet nie uświadamia sobie tego interesu, tego, że oczekuje spełnienia jakiś swoich potrzeb.
Jemu się np. "podoba" jego dziewczyna. Nie rozumie nawet co to znaczy, że mu się "podoba".  A Ci którzy ustalają tekst przysięgi małżeńskiej oczekują od niego, że zrozumie sens słowa "miłość".
Bo jeżeli mam deklarować ŚWIADOMIE miłość na całe życie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.

Zapytaj ludzi na ulicy czy wiedzą co to miłość. I sam oceń wg tego jaki procent zawierał swoje małżeństwo świadomie.

Cytuj
Jeremiaszu, jeżeli "nie możesz obiecać swoich emocji", to nie wchodź w żaden związek. Nad emocjami trzeba pracować, jak mądrze piszesz: poskramiać. Małżeństwo jest lepszym testerem, aniżeli tzw. wolny związek, gdzie zawsze ma się tę "furtkę". Sztuką wielką bowiem, jest zobowiązać się być z kimś na poważnie i nie zawłaszczyć go do końca. W wolnym związku można pograć, bo (on, ona) może mnie w każdej chwili zostawić. Poczucie bezpieczeństwa jest wciąż zachwianie, co bardzo godzi w poczucie wartości partnera, rodzi nerwowość, niepewność...ale gra wciąż się toczy! Bywa, że niejedna panna sugeruje małżeństwo, a jej wielbliciel znika nagle niczym kamień w wodę. Czar prysł. Co najmniej zastanawiające!!!
Pozwolę się nie zgodzić.
Z tym małżeństwem jako formalny związek (obojętnie czy kościelny czy nie) to jest trochę tak, że owszem, daje pewne poczucie bezpieczeństwa, szczególnie kobiecie. Ona bowiem w okresie ciąży, porodu i wychowywania dziecka jest w dużym zakresie pozbawiona możliwości zarobkowania.  Więc, "papierek", w jakimś tam sensie jest "gwarancją", że ojciec dziecka się nie ulotni jak kamfora.
W tym sensie, mogę się jedynie zgodzić z tym, że jeżeli nie mam zamiaru wziąść odpowiedzialności za rodzinę (choćby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodzić w formalny związek.

Jeszcze takie słówko co do emocji. Nie uważam, że należy je "poskarmiać", zbytnio przypomina mi to "tłumić".
Uważam, że powinno się je świadomie wyrażać, pozwalać na ich przepływ. Użyłem "poskromić swoją seksualność" w kontekście wierności. To też temat na zupełnie oddzielną dyskusję.

Piszesz, żę w małżeństwie ludzie myślą, że nie musza już grać.
Celne stwierdzenie.
Ale oznacza to także, że wcześniej ciąglę odgrywali komedyjkę. Że ich intencje nie były czyste. Od samego początku.
Że wchodzili w związek licząc na to jakie korzyści dla siebie osiągną z tego, że są z drugą osobą.
Wachlarz tych korzyści jest szeroki - a to bezpłatny seks, a to zabezpieczenie finansowe, a to podniesienie swojej stopy życiowej, a to dowartościowanie się, a to chęć zaimponowania otoczeniu swoim partnerem, itp, itp

Jest więc tak, że małżeństwa zawierane są już góry w pewnym interesie a okrasza się to pięknymi słowami o miłości, itp.
Smutne to wszystko.

pozdrawiam


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Wrzesień 03, 2009, 12:07:06
Szlachetny Jeremiaszu!

Tu jestem koliber i to zdecydowanie wystarczy. Nie ma znaczenia moja płeć, ani pochodzenie, ale to co chcę przekazać.
Piszesz: "ilu jest takich świadomych?" Otóż, niewielu, ponoć o wiele więcej biorobotów. Ale to są ich wybory. Nie nam ich zbawiać, ale wskazać jedynie jak dojść do świadomości siebie samych. Zresztą to już było nieraz i dawno czynione.

Przerażające jest jednak to, co piszesz w trzeciej części. Ludzie, którzy  wiedzą, że się zwiążą nie muszą dodatkowo grać ( każdy z nas odgrywa jakieś role, ale to osobny aspekt) Grają ci, którzy nie wiedzą na czym stoją.
Poza tym jeżeli ktoś chce kosztem drugiej osoby realizować własne oczekiwania, to zrozumie prędzej, czy później, że nie tędy droga.

Piszesz też:
Bo jeżeli mam deklarować ŚWIADOMIE miłość na całe życie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.  

No, właśnie: CO TO JEST? I  to jest tu najważniejszym zadaniem, a nie wchodzenie w spory, jak tu się nierzadko zdarza.

oraz:
W tym sensie, mogę się jedynie zgodzić z tym, że jeżeli nie mam zamiaru wziąść odpowiedzialności za rodzinę
(choćby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodzić w formalny związek.
 

Jeśli się nie chce wziąć odpowiedzialności za rodzinę, to nie należy wchodzić w żaden związek! Takie jest moje zdanie. W wolnym związku mogę narazić rodzinę na upokorzenie porzucenia i zaniedbania?
I czyż w wolnym związku seks jest płatny, skoro w zalegalizowanym, jak piszesz "bezpłatny"?.

Piszemy o "poskromieniu emocji". Sądziłem, że zachodzi raczej proces skanalizowania emocji, bądź przetransformowanie ich na zdrowe uczucia, a nie tłumienie. Czyżbyś seks tłumił? To bardzo niebezpieczne dla zdrowia! Wiem, jakoś z tego wybrnąłeś, ale....A czy zabezpieczenie finansowe drugiej osoby i siebie także, to jakiś grzech, czy raczej przejaw troski i szacunku do siebie nawzajem? Liczenia się z potrzebami., które są gwarantem przeżycia, bądź godnego życia, a do tego ma każdy prawo. Wymieniamy się energią, choćby poprzez seks, to dobrze jeśli i tutaj wszystko też jest wspólne. I jaki tu interes? Raczej zdroworozsądkowe postawienie sprawy. Wszak "w zdrowym ciele, zdrowy duch."

Poza tym w razie czego, sąd rozstrzygający problem, wie na czym stoi. Ustało współżycie i ekonomia nas rozdziela, uczucia "umarły"...I sprawa jest jasna. Sąd pomógł w sprawiedliwym zazwyczaj rozdzieleniu i nie ma wzajemnych pretensji. A może jednak związek nie obumarł, tylko tak nam się wydaje. Przed sądem można nierzadko się otrząsnąć i opamiętać. Albo inaczej : wiele wspaniałych związków uległoby rozbiciu, bo poddali się kryzysowi, a wizja sądu oddaliła tę decyzję. I okazało się, że jednak są dla siebie stworzeni.

A jeśli ktoś "chce zaimponować swoim partnerem", to biada jemu, co nam do tego. To on podejmuje takie decyzje. To jednak osobna kwestia i uboczna tego, o czym traktujemy. Szpanować można wszędzie i w wolnym związku. To nie ma siły przetrwania.
Miło się z Tobą rozmawia Jeremiaszu, bo trzymasz tu poziom, ale smutne jest Twoje widzenie. Choć nie pozbawione w pewnym sensie, a przynajmniej częściowo podstaw.

Pozdrawiam

koliberek


Tytuł: Małżeństwo | ma - Łże`ństwo
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Wrzesień 03, 2009, 12:29:59
nie rozumiem tematu topika.

Piszesz, że ma Łże`ństwo
..Czy dobrze domyślam sie że chodzi ci o "podstawowa komorka" Łże Elity?


Czy chodzilo o jakies inne oszustwo?

ew. Któz jest POSIADACZEM ("ma") owo ŁŻE`ństwo?!..


Tytuł: Odp: Małżeństwo - związek zalegalizowany a miłość
Wiadomość wysłana przez: Linda Wrzesień 03, 2009, 12:42:08
 :)Uwazam ,ze chcac sie wypowiedziaec w tym temacie nie mozemy opierac sie na ocenach innych zwiazków..to nie fer...
  Kazdy wybiera własna droge...nie wazne czy to jest malżeństwo ,czy wolny zwiazek.Tu i tu trzeba byc poprostu uczciwym wobec siebie człowiekiem....to wszystko...zaufanie to najwazniejsza rzecz w kazdym zwiazku .Jesli zaufania zaczyna brakowac..to poczatek konca