Witaj Koliberku33,
przyznam że chyba się nie zrozumieliśmy.
Przede wszystkim, nie opisuje mojego związku i moich motywów wstępowania w związek. Po prostu pisze o moich przemyśleniach dotyczących związków w ogóle. Tak jak je widzę w społeczeństwie.
Po drugie, muszę się zgodzić z Eastem - dla dobrego związku, opartego na prawdziwej miłości, żadne "papierki" nie są potrzebne.
Natomiast ludzie, którzy się boją o swoją przyszłość oczekują od partnerów różnych gwarancji.
Jaka bowiem może być przyczyna inna niż strach, że oczekuję od kogoś, że "potwierdzi" urzędowo lub kościelnie swój związek.
Zawarcie małżeństwa ma też kontekst społeczny. To trochę tak jakby wszystkim dookoła powiedzieć - tak, jesteśmy małżeństwem.
Tutaj także głównym motorem jest strach. Dawniej pewne rzeczy były możliwe tylko w małżeństwie. Chyba najważniejsza - seks. Zawracie małżeństwa oznaczało niejako społeczne przyzwolenie na to, że oni mogą ze sobą spółkować.
Odwracając - bez małżeństwa spółkowanie niedopuszczalne.
W wielu doktrynach religijnych czy społecznych seks małżeński jest ok, poza małżeński jest BE.
Zawarcie małeństwa pozwala nie bać się, co ludzie powiedzą, że "on ze mną sypia".
Bo jeżeli mam deklarować ŚWIADOMIE miłość na całe życie to chyba tylko wtedy kiedy WIEM co to jest.
No, właśnie: CO TO JEST? I to jest tu najważniejszym zadaniem, a nie wchodzenie w spory, jak tu się nierzadko zdarza.
No właśnie - co to jest? Toż to swoisty paradoks - deklarujemy publicznie miłość do kogoś a nikt tak naprawdę nie wie o czym mowa.
W tym sensie, mogę się jedynie zgodzić z tym, że jeżeli nie mam zamiaru wziąść odpowiedzialności za rodzinę
(choćby finansowej) to fakt, lepiej nie wchodzić w formalny związek.
Jeśli się nie chce wziąć odpowiedzialności za rodzinę, to nie należy wchodzić w żaden związek! Takie jest moje zdanie. W wolnym związku mogę narazić rodzinę na upokorzenie porzucenia i zaniedbania?
I czyż w wolnym związku seks jest płatny, skoro w zalegalizowanym, jak piszesz "bezpłatny"?.
1. Nie każdy związek to rodzina. Rodzina to zwykle rodzice+dzieci. Sama para to jeszcze nie rodzina. Można być w związku i wcale nie mieć ochoty na potomstwo.
2. Wolny czy zarejestrowany nie ma nic współnego z upokorzeniem czy zaniedbaniem.
3. W wolnym związku seks jest także bezpłatny. Punkt dla Ciebie. Ale już mniej społecznie akceptowalny.
Piszemy o "poskromieniu emocji". Sądziłem, że zachodzi raczej proces skanalizowania emocji, bądź przetransformowanie ich na zdrowe uczucia, a nie tłumienie. Czyżbyś seks tłumił? To bardzo niebezpieczne dla zdrowia! Wiem, jakoś z tego wybrnąłeś, ale...
Mi także chodzi o skanalizowanie emocji. Nie o tłumienie.
Fakt jest natomiast taki, że z tym skanalizowaniem np. popędu seksualnego w związkach (jakichkolwiek) bywa różnie.
Tutaj wchodzimy na tematy wierności, niewiernosći, itp, itp - zupełnie inna dyskusja.
.A czy zabezpieczenie finansowe drugiej osoby i siebie także, to jakiś grzech, czy raczej przejaw troski i szacunku do siebie nawzajem? Liczenia się z potrzebami., które są gwarantem przeżycia, bądź godnego życia, a do tego ma każdy prawo.
Nigdzie nie pisałem, że to grzech.
Pisałem tylko że osoba zawierająca formalny związek często o ten byt materialny przestaje się martwić, ma go zabezpieczony niejako. A przynajmniej w takiej iluzji żyje.
Odpowiedzialny człowiek nie zostawia swojej rodziny obojętnie czy jest w wolnym czy formalnym związku.
To po prostu inna cecha.
Odpowiedzialny nie oznacza taki, który zawiera związek formalny. To zupełnie inne sprawy.
Zawarłem swoje małżeństwo po 3 latach mieszkania z rodziną.
Z powodów czysto hmm, prawnych. Po prostu, jako małżeństwo pary posiadają większe prawa.
Nie ja ustalałem te zasady, więc musiałem się temu podporządkować.
Natomiast jeżeli chodzi o uczucia to nie widzę żadnej zmiany. Było dobrze i jest dobrze.
W jednej ksiażce trafiłem na piękne zdanie:
w życiu robimy coś albo z miłości albo ze strachuUważam, że większość małżeństw zawieranych jest ze strachu. Niestety.
pozdrawiam