Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 21:20:37


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość  (Przeczytany 27471 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Szmer
Gość
« : Grudzień 03, 2010, 15:24:23 »

Temat utworzony po podziale innego wątku.


Cytuj
Na szczęście tylko Ty tak myślisz ..
Ja się zgadzam w zupełności z tym, co Ptak napisała, a jeszcze dodam od siebie, że kiedy rozpamiętujesz swoją przeszłość, kiedy nią żyjesz na co dzień, to Cię wiąże mentalnie. Ludzie uwikłani w przeszłość poprzez nią postrzegają teraźniejszość swoją i nie są w stanie otworzyć się na coś nowego. Właśnie tak działa na przykład PROGRAM szkolnictwa. Wobec tego programu określenie  " Oświata " to nadużycie. Owszem, do pewnego stopnia szkoła wyjaśnia jak i co funkcjonuje, ale jednocześnie ugruntowuje wiedzę, która jest niepełna , albo zdezaktualizowana.

Czyli człowiek ma być pusty? To wynika z waszej wypowiedzi. Rozpamiętywać przeszłość? Mamy się jej bać? Widzę że nie rozumiecie podstawowej zasady funkcjonowania człowieka. Teraźniejszość jest czymś niepoliczalnym. To jest jedynie impuls, który funkcjonuje na podstawie przeszłości. Czy to naszej czy świata nas otaczającego. To że teraz to czytasz wynika tylko i wyłącznie z Twojej przeszłości... z umiejętności, które kiedyś nabyłeś. Tak jest z każdym, najmniejszym elementem naszego życia. Teraźniejszość jest jedynie impulsem, przez który przelatuje cała nasza przeszłość, impuls ten kreuje dalszą przeszłość. Przeszłość to doświadczenie. Jeżeli uciekasz od przeszłości to twój teraźniejszy impuls, ta twoja chwila, nie działa, lub działa zupełnie przypadkowo. Jeśli człowiek nie żyje przeszłością to jest nikim, pustką. To przeszłość kształtuje Ciebie a nie impuls teraźniejszości. Ten impuls to jedynie narzędzie, które na podstawie twoich dotychczasowych wartości kreuje kolejne. Teraźniejszość sama w sobie niczego nie tworzy. Ja to tak widzę...

Cytuj
Nawet, jeśli człowiek przyjął program pt religia to też ma do tego prawo
Mają... ale czy mają wybór? Czy w takiej sytuacji są wolni?

===================

Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisałeś oczywiście się zgadzam, ale póki co cały czas, niektóre osoby starają się wmówić nam że należy zapominać.

Scaliłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 12:34:42 wysłane przez Dariusz » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #1 : Grudzień 03, 2010, 17:16:10 »

Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisałeś oczywiście się zgadzam, ale póki co cały czas, niektóre osoby starają się wmówić nam że należy zapominać.

Szmer, a które to osoby starają się wmówić, że wybaczając należy zapominać o przeszłości? Możesz wskazać jakiś cytat?
Zapisane
Szmer
Gość
« Odpowiedz #2 : Grudzień 03, 2010, 18:31:28 »

Tenebrael, no nie wiem. Z tym co napisałeś oczywiście się zgadzam, ale póki co cały czas, niektóre osoby starają się wmówić nam że należy zapominać.

Szmer, a które to osoby starają się wmówić, że wybaczając należy zapominać o przeszłości? Możesz wskazać jakiś cytat?

Cytuj
Ważne, co każdy człowiek wybiera na daną chwilę. Bo tylko chwila obecna się liczy. Przeszłość, albo jest w nas uwięziona i działa destrukcyjnie, albo uwolniona.
W tym sensie rozumiem wybaczenie. Puszczenie wolno. Odpuszczenie „grzechów”, bo tylko sobie je odpuszczamy.

Skoro przeszłość ma nie być "w nas uwięziona" to należy ją uwolnić... pozbyć się jej. Wskaż proszę tą "chwilę", "pokaż paluszkiem" nie używając przy tym przeszłości.
I mam jeszcze jedno pytanie... ja swojej przeszłości (w totalnej całości) nie "uwalniam", niczego nie zapominam i staram się za wszelką cenę nie zapomnieć. Trzymam wszystko i wracam do tego wszystkiego kiedy tylko się da, do tych bolesnych doświadczeń i do tych szczęśliwych. Siedzi to we mnie głęboko i bardzo aktywnie... i staram się to utrzymać. Uważasz to za coś złego?
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #3 : Grudzień 03, 2010, 18:51:33 »

I znów niezrozumienie całości przekazu a chwytanie się pojedynczych słów. Cały czas wyjaśniam, że chodzi o uwolnienie negatywnych i rozwalających nas emocji związanych z przeszłością. To je (emocje) powinniśmy puścić wolno, mimo zachowanej pamięci, bo tej nie da się wymazać. I nie ma takiej potrzeby.
Zmieniamy siebie i swój  stosunek do zaszłych faktów. I tylko to.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #4 : Grudzień 03, 2010, 19:06:33 »

Tene  piszesz
Cytuj
Dlaczego więc sama, swoimi słowami, chcesz, zgodnie z własną definicją, ograniczać prawa innych, do posiadania i głoszenia własnej wizji rzeczywistości?


I bardzo słusznie, jeśli to zdanie dotyczy relacji człowiek-człowiek. Natomiast w relacji człowiek-Instytucja równości być nie może, bo jej nie ma.
W tej chwili wygląda to tak :  "człowiek w służbie Bogu" - Bogu reprezentowanemu  przez Instytucję, zauważmy. Nikt nie ma prawa interpretować oficjalnie Biblii i jej głosić niż  pośrednicząca Instytucja. Kiedy mamy do czynienia z Instytucją, a nie z Księdzem-człowiekiem ?
Ano wtedy , kiedy jest hierarchia, dyscyplina, reguły, regulaminy, statuty, nakazy i zakazy, rejestry, przysięgi i świadkowie. Wszystko to w imię Boże oczywiście. Oto Instytucja , która uważa, że ma prawo interpretować ( choćby na kazaniach ) to , co Bóg miał na myśli. A ludzie muszą słuchać i nie marudzić.
I oni , wierni się z tym godzą. Skoro tak, to ich wybór, o ile w tym jakikolwiek prawdziwy , wolny wybór był.

W moim rozumieniu relacji człowiek-instytucja nie ma znaku równości. Instytucja ma SŁUŻYĆ człowiekowi  jak maszyna, a nie zarządzać ludźmi. Instytucja musi być podrzędna. Warto wiedzieć i widzieć to, że w religii  cały przekręt polega na tym, że człowiek ma służyć Bogu.
Gdyby tak było to po co miałbyś wolną wolę człowieku, po co Bóg by stwarzał Ciebie na "swój obraz i podobieństwo swoje " ?
Wystarczyłoby stworzyć robota i go zaprogramować. Tak się jednak składa, że człowiek powstał znacznie wcześniej niż religie. Dopiero religie zaczęły  programować  umysły pod kątem wiary. Nie wiemy kto lub co wymyśliło religię, ale to fascynujący wynalazek, który został dobrze przemyślany przez swojego twórcę. On bazuje na naturalnej,duchowej potrzebie człowieka. Nie wiemy kto jest twórcą, ale wiemy ,że są podobne wynalazki, opierające się na społecznych potrzebach gromadzenia się i zbiorowego wyrażania - Państwa, granice, partie polityczne, organizacje , fundacje , stowarzyszenia ..

Religie upadną, kiedy człowiek zrozumie, że Wszechświat cały stoi do jego dyspozycji i na jego rozkazy. Dosłownie czeka na Twoją myśl, pomysł, intencję, aby ją wzmocnić.
Religie dobrze o tym wiedzą, dlatego manipulują ludźmi, aby swoją myśl oraz intencję kierowali oni poprzez portal danej wiary. Skoro człowiek tak czyni, to Wszechświat to wspiera. Widocznie istota, której Wszechświat ma służyć właśnie tego chce.

I jeszcze do Szmera mam słów kilka

Cytuj
Czyli człowiek ma być pusty? To wynika z waszej wypowiedzi. Rozpamiętywać przeszłość? Mamy się jej bać?

Jakie "bać " ? O co chodzi z tą pustką ? Przeszłość jest zamknięta, skończona , niezmienna. Koniec - było wydarzyło się . Nie ma tu żadnej pustki . Nie zgadzam się z Twoim następnym wywodem

Cytuj
Widzę że nie rozumiecie podstawowej zasady funkcjonowania człowieka.

Przyjmujesz dla siebie określone zasady, dogmaty i wg nich funkcjonujesz. Nie każdy musi to tak postrzegać i rozumieć, jak Ty.
Cytuj
Teraźniejszość jest czymś niepoliczalnym. To jest jedynie impuls, który funkcjonuje na podstawie przeszłości. Czy to naszej czy świata nas otaczającego. To że teraz to czytasz wynika tylko i wyłącznie z Twojej przeszłości... z umiejętności, które kiedyś nabyłeś. Tak jest z każdym, najmniejszym elementem naszego życia.

Otóż przeszłość , jak wyżej wspomniałem jest zakończona, ale nie zgodzę, się , ze teraźniejszość ściśle wynika wprost z logiki przeszłości. Na przykład jeden człowiek w obliczu tragedii się załamie, a drugi wprost przeciwnie - wzmocni. Nie przeszłość - suchy fakt - o tym decyduje, tylko ten człowiek w jego TERAZ. Człowiek istnieje TERAZ a nie wczoraj. Uwikłanie się w zdarzenia z przeszłości to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej tożsamości. Gdyby tak było to postęp byłby niemożliwy. Nikt by niczego nowego nie szukał, no bo przecież zostało to już w przeszłości ( np w szkole) objaśnione, ktoś postawił kropkę i amen i tyle. Na szczęście tak nie jest. Poddajemy przeszłość weryfikacji , a dzieje się to teraz. W tej chwili od milionów ludzi się oczekuje , że uczynią jutro przewidywalny krok, a oni nie - teraz postanawiają spróbować inaczej. Pod wpływem impulsu, intuicji czy przeczucia. Przeczucia nie wynikają z przeszłości. Według kryterium przeszłości wydają się alogiczne. Mogą być uważane za  chaotyczne, szmerze, ale tylko przez kogoś, kto nie ufa sobie - swojej Wyższej Istocie - uważając , że jej nie ma. Dlatego ludzie uciekają od TERAZ , jak najszybciej przechodząc nad tym do planów na jutro w oparciu o wczoraj. Nie dostrzegając samego BYCIA właśnie w tej oto chwili. O tym wspaniale pisał Eckhart Toole .
A skoro nie wnikasz w TERAZ to naturalne ,że widzisz to tak , jak następuje
Cytuj
Teraźniejszość jest jedynie impulsem, przez który przelatuje cała nasza przeszłość, impuls ten kreuje dalszą przeszłość. Przeszłość to doświadczenie.

A z następnego Twego wywodu inne wnioski bym wyciągną ..

Cytuj
Jeżeli uciekasz od przeszłości to twój teraźniejszy impuls, ta twoja chwila, nie działa, lub działa zupełnie przypadkowo. Jeśli człowiek nie żyje przeszłością to jest nikim, pustką. To przeszłość kształtuje Ciebie a nie impuls teraźniejszości. Ten impuls to jedynie narzędzie, które na podstawie twoich dotychczasowych wartości kreuje kolejne. Teraźniejszość sama w sobie niczego nie tworzy. Ja to tak widzę..
.
Odwrotnie. Pozwalasz przeszłości sterować sobą. I właśnie o to chodzi między innymi religiom, Dlaczego dzieci tak szybko się chrzci, komunia św, religia w szkole, co Niedziela nauka klepania pacierza, tych samych modlitw bez zrozumienia ( bo tradycja, bo tak robią rodzice i dziadkowie ) ? Dlatego, bo cały ten System opiera się właśnie na TWOIM  rozumieniu przeszłości. Bo tego uczą Cię najpierw , czyli, że " To przeszłość kształtuje Ciebie a nie impuls teraźniejszości ". Kompletnie niewierząca osoba wychowana w środowisku ateistycznym również wierzy w dokładnie ten sam dogmat, to samo założenie : To przeszłość kształtuje Ciebie a nie impuls teraźniejszości. Według mnie ten dogmat nie wytrzymuje próby ostatecznej. Kiedy nadchodzi śmierć, przeszłość umiera. Ludzie zastanawiają się wtedy, czy dobrze przeżyli swoje życie, czy można było postąpić czasem spontaniczne, opierając się na teraźniejszym impulsie, zamiast być niewolnikiem swojej przeszłości z której, jak uważali, zawsze musi wynikać następny krok..

Ale to tylko moje zdanie
Zapisane
Szmer
Gość
« Odpowiedz #5 : Grudzień 03, 2010, 21:28:46 »

Cytuj
Przyjmujesz dla siebie określone zasady, dogmaty i wg nich funkcjonujesz. Nie każdy musi to tak postrzegać i rozumieć, jak Ty.
To nie są określone zasady tylko fakty. Każdy w ten sposób funkcjonuje. To cała Twoja przeszłość/doświadczenie definiuje Ciebie. Nawet jeśli podejmujesz decyzję "teraz" to i tak wpływ na tą decyzję ma przeszłość, która powoduje że jesteś zdolny w ogóle podjąć jakąkolwiek decyzję. To że teraz piszesz czy czytasz wynika z tego że nauczyłeś się tego kiedyś. Twój impuls, twoja świadomość wykorzystuje całą przeszłość/doświadczenie jakie posiadasz.
Więc przeszłość może i na pierwszy rzut oka jest zakończona ale w rzeczywistości jej istotą jest oddziaływanie na ten impuls, który nazywamy "teraz".

Cytuj
Uwikłanie się w zdarzenia z przeszłości to niewolnictwo wobec wmówionej, albo wyuczonej tożsamości. Gdyby tak było to postęp byłby niemożliwy
Kompletnie błędny tok rozumowania. To właśnie przeszłość pozwala nam na dalszy rozwój. Spójrzmy na to na przykładzie liczenia.
Gdyby nie brać pod uwagę przeszłości to Twoje liczenie wyglądałoby tak:

1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1,1....

Nie dopuszczając przeszłości, twój proces stoi cały czas w jednym miejscu resetując się. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę przeszłość to liczenie wygląda tak:

1,2,3,4,5,6,7,8,9.... 999...

liczbę 999 (rozwój) osiągnęliśmy tylko dzięki temu że ciąg 1-998 stanowi przeszłość. Impuls teraźniejszości, który prowadzi liczenie oraz cała przeszłość tworzy cały, nieskończony ciąg, który wciąż się powiększa. W ten sposób się rozwijasz. Gdyby nie przeszłość to codziennie uczyłbyś się od nowa chodzić. Przeszłość to całe twoje poznanie, dzięki któremu jesteś zdolny do dalszego poznania. Także teraźniejszość to tylko (lub aż) impuls, który w tej danej chwili wykorzystuje całą twoją przeszłość do postawienia kroku dalej... kroku, która zaraz również się stanie przeszłością, doświadczeniem, zbiorem wartości, które Cie definiują.

Cytuj
Na przykład jeden człowiek w obliczu tragedii się załamie, a drugi wprost przeciwnie - wzmocni.
To dzięki swojej zdobytej wartości podejmie taką decyzję. Tragedia, która też stanowi przeszłość, postawi kolejny krok i wzbogaci tego człowieka o kolejne doznania. I w tym wypadku nie istotne czy są one pozytywne czy negatywne. Równie dobrze może skończyć się tak że ten człowiek, który przeżył wiele cierpienia, za 10 lat okaże się znacznie szczęśliwszym człowiekiem niż ten, który wtedy, jednorazowo i pozornie wydawał się silniejszy. Bo w rezultacie na ich kolejne "przygody" będzie miała wpływ całość ich życia/przeszłości.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 03, 2010, 21:29:45 wysłane przez Szmer » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #6 : Grudzień 03, 2010, 22:10:31 »

Stare przyslowie mowi ( a przyslowia sa madroscia narodu) czym skorupka za mlodu nasiaknie tym na starosc  traci.

Czyli cale przeszlosc odgrywa niesamowita role w terazniejszosci , ktora tworzy przyszlosc.

Jeżeli ktoś cale swoje życie będzie opierał na niskim systemie wartości ( , kradł ,łajdaczył się i zabijał ), bo przynosi mu to korzyść i przyjemność ,  tak zbuduje swój świat. To próżno oczekiwać by pozniejsze życie wiódł prawe , godne i etyczne.

W jego świecie pewne zachowania , które stworzyły jego kręgosłup etyczno moralny przy nadarzającej się okazji i tak i tak pokażą jego twarz.

Przeszłość  bowiem tak ukształtowała jego kręgosłup moralny iż jego norma są takie a nie inne zachowania.

Tylko zdecydowane przeciwstawienie się dawnym zwyczajom  i normom może to zmienić. Ale to nie jest proste , bo trzeba wyzerować  przeszłość  i to nie słowem a czynem.

I drugie przysłowie; " Po czynach ich poznacie...." , czyli po owocach , a nie po tym jak pięknie o czymś mówią.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Grudzień 03, 2010, 22:19:55 wysłane przez Kiara » Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #7 : Grudzień 03, 2010, 22:29:10 »

I bardzo słusznie, jeśli to zdanie dotyczy relacji człowiek-człowiek. Natomiast w relacji człowiek-Instytucja równości być nie może, bo jej nie ma.
W tej chwili wygląda to tak :  "człowiek w służbie Bogu" - Bogu reprezentowanemu  przez Instytucję, zauważmy. Nikt nie ma prawa interpretować oficjalnie Biblii i jej głosić niż  pośrednicząca Instytucja. Kiedy mamy do czynienia z Instytucją, a nie z Księdzem-człowiekiem ?
Ano wtedy , kiedy jest hierarchia, dyscyplina, reguły, regulaminy, statuty, nakazy i zakazy, rejestry, przysięgi i świadkowie. Wszystko to w imię Boże oczywiście. Oto Instytucja , która uważa, że ma prawo interpretować ( choćby na kazaniach ) to , co Bóg miał na myśli. A ludzie muszą słuchać i nie marudzić.
I oni , wierni się z tym godzą. Skoro tak, to ich wybór, o ile w tym jakikolwiek prawdziwy , wolny wybór był.

Nie zgodzę się z tym, co piszesz. Byłoby tak, gdyby instytucja była monolitem, struktura oderwaną od czynnika ludzkiego. A tak nie jest. Instytucję tworzą ludzie, i jej żywot też podtrzymują. Istnieją, bo są ludzie, którzy przychodzą. I nie chodzi mi jedynie o wiernych, ale o WSZYSTKICH ludzi w danej instytucji.

Niestety, bardzo prosto nam myśleć, że np KK to manipulujący kler i biedni, zmanipulowani wierni. Tylko zapominamy, że kler nie powstał tak ot, z kapusty. Jedni księża umierają, inni przystają do KK. Zapominamy, że taki Ratzinger, dzisiaj zwany Benedyktem, też kiedyś był małym chłopcem, zwykłym wiernym. Że kiedyś był zwykłym księdzem. I tyczy się to każdego duchowego, od dołu do samej góry hierarchii. Zostali księżmi, bo widzieli w tym sens, wartość. Bo widzieli celowość tego, by interpretować Biblię tak, a nie inaczej.

Ergo, to są ludzie. Ludzie, którzy tworzą tą instytucje, pojedyncze jednostki, które tworzą grupę. Grupę niejednolitą, tak jak i ludzie nie są jednolici. Ludzie mający wiele różnych motywacji, charakterów, celów.

Dlatego uważam, że traktowanie KK jako monolit, a kontaktów z nim - jako kontaktów człowiek-instytucja, jakby KK był monolitem, jest bezzasadne. Ta grupa, od najprostszego wiernego do papieża, powstała dlatego, że ludzie wierzą w to, uznają to za sensowne, celowe.

Cytuj
W moim rozumieniu relacji człowiek-instytucja nie ma znaku równości. Instytucja ma SŁUŻYĆ człowiekowi  jak maszyna, a nie zarządzać ludźmi. Instytucja musi być podrzędna.

Ale zapominasz, że tą instytucję też tworzą LUDZIE. Nie jest to bezosobowy twór, maszyna - ale grupa ludzi.

Cytuj
Warto wiedzieć i widzieć to, że w religii  cały przekręt polega na tym, że człowiek ma służyć Bogu.
Gdyby tak było to po co miałbyś wolną wolę człowieku, po co Bóg by stwarzał Ciebie na "swój obraz i podobieństwo swoje " ?

Dla Ciebie nie ma to sensu. Dla mnie też nie. Ale są ludzie, dla których ma. A że nie możemy udowodnić istnienia takiego a nie innego bóstwa, nie uważam, byśmy mieli jakiekolwiek prawo negować czyjąś wiarę.

Cytuj
Dopiero religie zaczęły  programować  umysły pod kątem wiary. Nie wiemy kto lub co wymyśliło religię, ale to fascynujący wynalazek, który został dobrze przemyślany przez swojego twórcę. On bazuje na naturalnej,duchowej potrzebie człowieka. Nie wiemy kto jest twórcą, ale wiemy ,że są podobne wynalazki, opierające się na społecznych potrzebach gromadzenia się i zbiorowego wyrażania - Państwa, granice, partie polityczne, organizacje , fundacje , stowarzyszenia ..

I tu widzę kolejny błąd myślowy, lub też pewne nieuzasadnione założenie ad hoc.

Mianowicie, skąd teza, że istniał programator? Skąd teza, że ktoś konkretny stworzył religię? Wielokrotnie wykazywano, że rzeczy takie jak grupy wspólnie coś kultywujące, czy wyznające podobne poglądy, potrafią (tak, łącznie z hierarchią, etosem etc) powstawać samoistnie. Nie musi być żadnego programatora.

Dlatego uważam, że takie założenie jest błędne. Albo inaczej - że samo zakładanie istnienia inicjatora jest nieuzasadnione.

Problem w tym, że ów inicjator jest konieczną składową spiskowej teorii o celowym stworzeniu religii dla podporządkowania ludzi. Bez tego założenia - teoria upada. A nie ma żadnych dowodów na słuszność tegoż założenia, natomiast sporo dowodów na to, że samoistne powstanie jest jak najbardziej możliwe.

Cytuj
Religie upadną, kiedy człowiek zrozumie, że Wszechświat cały stoi do jego dyspozycji i na jego rozkazy. Dosłownie czeka na Twoją myśl, pomysł, intencję, aby ją wzmocnić.
Religie dobrze o tym wiedzą, dlatego manipulują ludźmi, aby swoją myśl oraz intencję kierowali oni poprzez portal danej wiary.

Znowu jest to założenie ad hoc. Skąd wiedza, że wiedzą? Skąd ta pewność? Manipulacja zakłada działanie celowe. A gdzie dowody na to, że takie jest to działanie - celowe? Równie możliwym jest, że sytuacja znowu zaistniała samoistnie - że człowiek sam założył sobie kajdany, i że całą heirarchia kościelna jest równie skuta nimi, co najpośledniejszy wierny.


Oczywiście nie chcę tutaj powiedzieć, że NA PEWNO jest, jak piszę. Ale jest to równie (nie)prawdopodobna teza, co teza o celowym działaniu i odgórnym stworzeniu. Na żadną z nich nie mamy bowiem dowodów, a jedynie osobiste przemyślenia i domysły. 

========================

Czyli cale przeszlosc odgrywa niesamowita role w terazniejszosci , ktora tworzy przyszlosc.
Jeżeli ktoś cale swoje życie będzie opierał na niskim systemie wartości ( , kradł ,łajdaczył się i zabijał ), bo przynosi mu to korzyść i przyjemność ,  tak zbuduje swój świat. To próżno oczekiwać by pozniejsze życie wiódł prawe , godne i etyczne.
W jego świecie pewne zachowania , które stworzyły jego kręgosłup etyczno moralny przy nadarzającej się okazji i tak i tak pokażą jego twarz.
Przeszłość  bowiem tak ukształtowała jego kręgosłup moralny iż jego norma są takie a nie inne zachowania.

Nie jest to do końca prawdą. Ogromny wpływ ma też aktualne środowisko. Wpływ tegoż środowiska świetnie przedstawia znany chyba wszystkim słynny "eksperyment więzienny" Zimbardo. W eksperymencie tym w ciągu 2 dni (!!!) ze zwykłych, nieagresywnych ludzi (zostało to wcześniej przebadane), powstała grupa brutalnych oprawców. Natomiast praktycznie od razu po zakończeniu eksperymentu, wszystko wróciło do normy.

Tak więc wyuczone wzorce to jedynie jeden z czynników. Drugim, mającym tak samo duże, jeśli nie większe znaczenie, jest AKTUALNA sytuacja, aktualne środowisko.

Cytuj
Tylko zdecydowane przeciwstawienie się dawnym zwyczajom  i normom może to zmienić. Ale to nie jest proste , bo trzeba wyzerować  przeszłość  i to nie słowem a czynem.

Przeciwstawienie się brutalności za pomocą brutalności? To może teraz ja zacytuję pewną frazę: "Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich"...

Cytuj
I drugie przysłowie; " Po czynach ich poznacie...." , czyli po owocach , a nie po tym jak pięknie o czymś mówią.

Jeśli miałbym tak poznawać, musiałbym uznać, Kiaro, że praktykujesz nienawiść bezwarunkową. Bo o miłości mówisz, a jadem plujesz.

EDIT:

I nie mówię tego z niechęci do Ciebie. Ale jeśli mam być szczery, to mam wrażenie, że widzisz przysłowiową drzazgę w oczach innych, ale belki w swoim nie zauważasz. Że mówisz o miłości, mając w sobie (co widać po postach) ogromne pokłady nienawiści. W dodatku - co dla rozwoju duchowego gorsze - wydajesz się absolutnie wypierać ze świadomości tą kwestię. Teoretycznie głosisz wolność, nieocenianie innych, suwerenność. Ale nie zauważasz chyba, że w Twoich postach wciąż pobrzmiewa wyższość, jakbyś uważała, że posiadasz wiedzę lepszą od innych, pochodzącą z wyższych niż inni poziomu świadomości, do której trzeba dojrzeć do Twojego (w rozumieniu - wyższego) poziomu świadomości.

Nie wiem, czy mam rację, ale zastanów się nad tym. Bo stawianie siebie w pozycji nauczyciela, nie dopuszczając do siebie myśli, że czasem warto być uczniem, może prowadzić jedynie do duchowej stagnacji, zapatrzenia w siebie, a zamknięcia na innych.

Scaliłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2010, 12:43:03 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #8 : Grudzień 04, 2010, 01:46:53 »

Napisalam cala przeszlosc to znaczy wszystkie elemety w niej zawarte.

Tak , moje stanowisko dotyczace prawosci i godnosci jest niezlomne , naprawde nic,  ale to nic go nie nagnie do mody i wygody zycia.

A zatem bede w waszych oczach kims dziwnym i niezrozumialym , zdaje sobie z tego sprwe.
Bardzo trudno jest uwierzyc iz ktos zyje wedle tego o czym pisze, no coz?
Trzeba sie dopatrywac przeroznych rzeczy , bo byc to nie moze prawdziwe.

Jezeli narazanie siebie przy  odkrywaniu  klamstw , matactw , oszustw z roznych systemow jest objawem nienawisci bezwarunkowej do ludzi? To dosyc dziwne wnioski , ale coz?

Widzisz wiekszoscia ludzi mozna manipulowac , mna nie , wiekszosc ludzi mozna zastraszyc , mnie nie.

U wiekszosc ludzi mozna przekodowac system wartosci , u  mnie nie.

Tym sie roznie od wiekszosci ludzi niczym poza tym. Gdybym nie byla wlasnie taka , nie mogla bym robic tego co robie.

Moim zadaniem jest pokazywac , odkrywac , odslaniac wszystko co niesie falsz i oblude , manipulacje i okrucienstwo.

Ludzie na swoj sposob beda  korzystali , lub nie  beda korzystali z tej wiedzy.
Chory system sie broni , pomimo ewidetnego zla czynionego nadal probuje odwracac uwage.

Na ziemi wszystko czyni sie ludziom przez ludzi inaczej byc nie moze. Tak wiec krzywdzeni byli i sa ludzie a inni ludze w imie tego systemu zrobia wszystko by temu zaprzeczyc. By mogl on trwac nadal.

Trzeba w koncu zrozumiec iz Stworca oraz wszystkie wartosci dobra to jedno a religijne przekrety sluzace  systemowi i okreslonej grupie ludzi to drugie.

Kiara Uśmiech Uśmiech

ps. Naprawde nie wzruszaja mnie takie opinnie na moj temat , kazdy moze pisac co mu sie tylko podoba.
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #9 : Grudzień 04, 2010, 03:47:06 »

I znów niezrozumienie całości przekazu a chwytanie się pojedynczych słów. Cały czas wyjaśniam, że chodzi o uwolnienie negatywnych i rozwalających nas emocji związanych z przeszłością. To je (emocje) powinniśmy puścić wolno, mimo zachowanej pamięci, bo tej nie da się wymazać. I nie ma takiej potrzeby.
Zmieniamy siebie i swój  stosunek do zaszłych faktów. I tylko to.


 Opisywany przez Ciebie Ptaku proces ma trochę inną konotację, choć niewątpliwym faktem jest, że (jak piszesz) chodzi tutaj  o uwolnienie się od negatywnych aspektów, gdzie owe aspekty reprezentują pola energii zaweżające naszą świadomość kilku myślowych schematów !!!

Zasadniczo chodzi tu  o zrozumienie faktu, że wszelkie emocje jak lęk, poczucie winy, depresja, wstyd, frustracja itd...itp.  nie są wcale złe, lub (jak piszesz) rozwalające, a rozwalające jest tylko takie o nich myślenie, czyli ich osądzanie...

Czyli mamy do czynienia z mechanizmmi obronnymi, które nie pozwalają
 zaakceptować swoich własych uczuć.
Więc zmiana stosunku do zaszłych faktów polega na zrozumieniu, że coś wcześniej osądziliśmy jako złe, lub krzywdzące, gdzie w istocie osądziliśmy NIE zdarzenie lub sytuację, lecz osądziliśmy tylko własne emocje. Coś
Przykład : jeśli napiszę, że Ptak wypisuje bzdury na internetowych forach może wywołać to na poziomie biologicznej homeostazy określone emocje.Nie ma to nic wspólnego z prawdą, lecz ma wiele wspólnego z przesądem ( przed -sądzimy) jednak możesz poczuć się pokrzywdzona  i niesłusznie osądzona i  poczuć się źle, ponieważ wywoła to konflikt wewnętrzny.
Ale, przecież żadna czyjaś  opinia i zdanie nie może mieć na nas żadnego wpływu i nie wywoła żadnych emocji, jeżeli tylko będziemy posiadać odpowiednie poczucie swojej własnej wartości....!

W psychologicznych teoriach psychodynamicznych, proces nieświadomego przypisywania własnych przekonań, wartości lub innych procesów subiektywnych innym, powoduje reakcję zwrotną...
Ta reakcja zwrotna w postaci różnych życiowych zdarzeń wywołuje u nas właśnie emocje.A te emocje powodują, że czujemy się źle, czuje się nawet podle i koniec końcem wszystko osądzamy jako złe i spychamy to ze swojej świadomości do... podświadomości.
Rozpoczynamy proces tłumienia swojej własnej osobości, swojego własnego pola  życia, walcząc ze swoim własnym doświadczeniem.
A takie postępownie prowadzi wprost do chorób, psychoz i  przedwczesnej śmierci.

Więc na czym polega uwolnienie sie od ''negatywnych'' aspektów ?

Polega na : zrozumieniu tego co się działo i nie osądzaniu ich jako ''negatywne''.

Według  założeń psychoanalizy treści uznane, osądzone jako złe, niekorzystne, lub krzywdzące są natychmiast  wypierane ze świadomości i funkcjonują dalej w podświadomych warstwach osobowości ujawniając się w postaci projekcji (realnych zdarzeń w naszym życiu) i  prowadząc wprost dalej do nieadekwatnej interpretacji zdarzeń.
Więc, czy możemy się dziwić, że tylu naukowców pracuje w wojskowych laboratoriach wymyślając coraz to nowsze i doskonalsze rodzaje broni do zabijania.Czy możemy się zatem dziwić GMO, systemom władzy, kontroli, przemocy, czy możemy się dziwić temu, że 80 milionów ludzi umiera z głodu  skoro tworzą ją właśnie tacy ludzie, których życie opiera się na lęku i agresji. Boisz się więc atakujesz. Walczysz, chcesz dominować, zdobywać po to tylko, aby zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa.

Bez najmniejszej przesady można powiedzieć, że planete Ziemię zamieszkują istoty, gdzie ich życie jest relatywnie lustrzanym odbiciem ich własnych iluzji i projekcji - menadrów myśli i strachu.....
Mamy, więc wspaniałe technologie, wspaniałą naukę, kulturę, sztukę, wspaniałe biznesy, a druga strona tego samego ''złotego'' medalu przedstawia żałosną rozpacz.
Przedstawia żebraków wołających o pomoc.....!
Stąd tyle niepokojów, wojen, nienawiści, walki, stąd tyle chorób, patologii, głodu, nędzy i ścieżek zalanych łzami.....

Zrozumienie procesów dotyczących nieświadomych przekonań o sobie samym, świecie i wszechświecie, a zarazem  uwolnienie  się od nich stanowi zatem punkt wyjścia z tego... Matrixa.
Problem  polega na tym, że dotyczy to jak na razie znikomej części populacji ludzkości...
Wystarczy posłuch