Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 03, 2024, 20:03:37


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 [11] 12 13 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Kosmiczne DNA CZŁOWIEKA, pochodzenie BIAŁYCH LUDZI  (Przeczytany 206823 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #250 : Kwiecień 07, 2011, 11:28:31 »

za jakosc myslenia odpowiada jakosc mentalnych owocow+pasozytow (homeostaza),
a co za tym dzie JĘZYK pojec, znaczen senow.
Oraz metodologia pracy z tym aspektem człowieka.

Jej efekty odwzorowuja sie w DNA.
Dlatego na dzis roznice sa wieksze niz 99,99%
Zapisane
pheasant
Gość
« Odpowiedz #251 : Kwiecień 07, 2011, 13:12:43 »

       
Cytuj
Oto następny tekst pt.:
Dlaczego "ONI" zostawili nas samych. Dlaczego nas nie odwiedzają?

Sorry ale na tytuł przytoczonego przez Jacka tekstu to mi się tylko jedna odpowiedź nasuwa.
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #252 : Kwiecień 08, 2011, 00:28:09 »

Cytuj
Sorry ale na tytuł przytoczonego przez Jacka tekstu to mi się tylko jedna odpowiedź nasuwa.

Jaka ? ciekawi mnie ona
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
between
Gość
« Odpowiedz #253 : Kwiecień 08, 2011, 08:28:14 »

za jakosc myslenia odpowiada jakosc mentalnych owocow+pasozytow (homeostaza),
a co za tym dzie JĘZYK pojec, znaczen senow.
Oraz metodologia pracy z tym aspektem człowieka.

Jej efekty odwzorowuja sie w DNA.
Dlatego na dzis roznice sa wieksze niz 99,99%

Jest możliwość całkowitego 'odrobaczenia'? Czy zawsze będzie pasożyt?
A może na jakimś etapie to już bardziej symbioza (coś jak bakterie w naszych jelitach)?
I skoro jest mi wygodnie życ w symbiozie to po co się pozbywać 'obcego'?
I skoro wygodnie, to może już nie 'obcy' a 'swój'? Uśmiech
pozdro
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 08, 2011, 08:41:47 wysłane przez between » Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #254 : Kwiecień 12, 2011, 12:48:38 »

Pierwsza osoba na świecie z dodatkowym DNA
Wpisany przez pc
Poniedziałek, 11 Kwiecień 2011 19:15 -
Dwuletni Alfie Clamp jest pierwszą osobą na świecie, u której zdiagnozowano dodatkowy
łańcuch DNA. Chłopiec urodził się niewidomy, a dodatkowo ze znaczną niepełnosprawnościa.
To skłoniło lekarzy do przeprowadzenia na nim dużej ilości testów - podaje dailymail.co.uk Te
sty wykazały niespotykaną modyfikacje w jego siódmym chromosomie, która do tej pory nie
została nawet nazwana przez badaczy.
Lekarze nie wiedzą, czy te zmiany i stan jego DNA wpłynie na długość życie lub ogólną
kondycję dziecka. Alfie odzyskał wzrok i teraz czeka go operacja jelit, które zostały mocno
uszkodzone.
- Byliśmy kompletnie przybici, kiedy lekarze powiedzieli nam jak poważny jest stan naszego
syna - opowiadają Gemma i Richard Clamp. Rodzice bardzo szybko odkryli, że stan ich syna
jest bardzo zły. Już po kilku dniach w domu, kiedy przestał oddychać, a jego usta stały się sine,
musieli wezwać karetkę.
Od urodzenia oprócz problemów ze wzrokiem, chłopiec ma bardzo słabe mięśnie, które nie
pozwalają mu nawet odwrócić się w łóżeczku. Ponadto cierpi na poważne problemy trawienne,
a także źle reaguje na zmiany temperatur.
Zdaniem lekarzy, rodzice Alfiego, którzy posiadają również zdrową 10-letnią córkę, nie mogli
zapobiec chorobom syna. Teraz jego zdrowie stopniowo ulega poprawie, jednak nadal nie
wiadomo co jest przyczyną zmian w DNA.onet.pl

http://www.przyszloscwprzeszlosci.info/teraniejszo/88-nauka/2698-pierwsza-osoba-na-wiecie-z-dodatkowym-dna

czyżby początek transformacji?
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 12, 2011, 12:51:36 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
arteq
Gość
« Odpowiedz #255 : Kwiecień 12, 2011, 13:16:36 »

Zgodnie z zapewnieniami ewentualna transformacja miała poprawiać/zwiększać możliwości ludzi, w tym przypadku, na nieszczęście dla dziecka upośledza je.
Zapisane
greta
Gość
« Odpowiedz #256 : Kwiecień 12, 2011, 13:32:03 »

A moze to uposledzenie dzisiejsze,jutro bedzie fenomenem intelektualnym?

Kto to wie.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #257 : Kwiecień 12, 2011, 13:32:32 »

Być może to dziecko ma inne,niezwykłe zdolności. Tego nie wiemy. Jeszcze. Dopóki się nie uaktywnią.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #258 : Kwiecień 12, 2011, 14:28:25 »

Z tego co zrozumiałem to ta rzekoma transformacja miał podnosić i ciało i umysł.
Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #259 : Kwiecień 12, 2011, 17:25:42 »

nic nie dzieje się od razu- zwłaszcza działanie ewolucji, i nie ma się co spodziewać natychmiastowych rezultatów, natomiast anomoalii w świecie zwierząt, nie wyłączając ludzi mamy aż nadmiar ostatnio,-
ale to coś znowu nawiązujące co przepowiedni I.H.- iż na świecie będą pojawiać się różne nie znane do tej pory mutacje..
żółw z dowma głowami, czy chociażby ten cielak..
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 12, 2011, 17:44:37 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
arteq
Gość
« Odpowiedz #260 : Kwiecień 12, 2011, 20:25:50 »

Przysłowie "pokorne ciele dwie krowy ssie" nabiera nowego znaczenia...
Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #261 : Kwiecień 15, 2011, 11:44:12 »

Dogoni, lud z Afryki i ich mitologia

 Czy pradawni bogowie z systemu gwiezdnego Syriusza odwiedzili przed 5000 lat jedno z afrykańskich plemion? Dogonowie zamieszkujący Mali w Afryce posiadają znaczną wiedzę o Syriuszu, której nie mogli pozyskać od gości z Zachodu. Czy możliwe, że ów lub był, jak próbowali nas przekonywać wszelkiej maści pisarze, żywym dowodem na odwiedziny obcej cywilizacji. A może to nic więcej, jak jeden wielki mit?

Historia o plemieniu Dogonów, którzy posiedli w starożytności zaawansowaną wiedzę o systemie gwiezdnym Syriusza zyskała światową sławę w roku 1976 dzięki książce Roberta Temple’a pt. „The Syrius Mystery” („Tajemnica Syriusza”). Była to wyczerpująca książka i jedna z najważniejszych pozycji lat 70-tych w dziedzinie starożytnych astronautów.

Syriusz to najjaśniejsza gwiazda na nocnym niebie, która stała się wyznacznikiem w starożytnym egipskim kalendarzu a także znalazła się w centralnym punkcie wierzeń wolnomularzy. Zgodnie z wierzeniami niektórych ludów, Syriusz to miejsce, skąd pochodzą przodkowie rasy ludzkiej.
 Źródło:  http://www.infra.org.pl/historia-/paleoastronautyka/554-zagadkowa-wiedza-dogonow

===========================================

Puma Punku - dowód na odwiedziny ?

 Pierwsze informacje o Puma-Punku przywieźli ze Starego Świata konkwistadorzy. W połowie XVI wieku Pedro de Cieça określił  Puma-Punku jako jedno miejsce budowy „z gigantycznymi posągami i ogromnym tarasem. Nikt nie widział tego niesamowitego miejsca w innym stanie, jak tylko w ruinie”.

„A choć sądzono drzewiej, iż ruiny owe dziełem są Inków, niczem twierdza na wypadek prowadzenia przez nich wojen, teraz wszakże uznano, iż przeciwnie: są to ruiny budowli sprzed potopu [...]. Gdybyż to było dzieło Inków na równinie, wody pozbawionej, a kopane tak głęboko, to Hiszpanie nie potrafiliby nigdy stworzyć budowli tak cudownej i o takiej piękności. Tym, co najbardziej podziwiam, są tak wspaniale dopasowane do siebie kamienie [...]".

W pierwszej połowie XIX wieku francuski paleontolog Alcide Charles Victor d'Orbigny (1802–1857) podróżował po Ameryce Południowej. Napisał, że w Puma-Punku są monumentalne bramy, stojące na poziomych kamiennych płytach. Podał, że jedna z tych monolitycznych platform ma 40 metrów długości. Dziś nie ma już tych płyt, połamały się, pokruszyły, rozpadły, zniszczone zębem czasu. To jednak, co pozostało, jest wystarczająco monumentalne, aby wzbudzać respekt.

Drezdeński archeolog Max Uhle (1856 – 1944) jest uważany za „ojca archeologii peruwiańskiej”, określa się go nawet mianem „drugiego odkrywcy Peru”. W Królewskim Muzeum Zoologicznym i Antropologiczno-Etnograficznym Uhle poznał geologa i badacza-podróżnika Alphonsa Stübla (1835–1904), który wydał trzytomowe dzieło o wykopaliskach archeologicznych w Peru. Po wieloletnich wspólnych badaniach Uhle i Stiibel wydali pracę „Ruiny Tiahuanaco na wyżynie starożytnego Peru”. Księga ta ma 58 cm wysokości, 38 cm szerokości, waży dziesięć kilo i zawiera najdoskonalsze po dziś dzień szczegółowe rysunki i dokładne, co do milimetra, dane Puma-Punku.

Puma-Punku zafascynowało obu uczonych. Stanąwszy przed zagadką, postanowili dokładnie zmierzyć oraz sporządzić i zabrać do kraju szkice obiektu. Stübel pisał:

„Najdziwniejszy fragment ruin Puma-Punku tworzą znajdujące się tu jeszcze »platformy« i porozrzucane między nimi całe lub spękane bloki kamienia, niezwykle różnorodne pod względem kształtu, wielkości i sposobów obróbki. Są tu kamienie w kształcie płyty, równo obrobione płyty z lawy, mające niewielkie, bramkowate wyrobienia, kamienie z nieckowatymi wyżłobieniami, kamienie z ornamentami krzyżowymi, z niewielkimi wnękami oraz z bardzo lub niewiele wystającymi listwami, i niezliczone inne kształty. Obecny stan ruin świadczy – z wyjątkiem trzech wielkich płyt głównych, lezących na jednej linii – o wielkiej nieregularności. Trzy zaś tak zwane płyty główne leżą w linii północ-południe, zajmując miejsce mające 43 metry długości i około 7 metrów szerokości”.

Max Uhle był przypadkowym świadkiem ćwiczeń w strzelaniu, jakie urządziła sobie tu jednostka boliwijskiego wojska. Gdyby budowniczowie Puma-Punku nie planowali, że budowle te przetrwają wieczność, pozostałoby po nich ledwie rumowisko, a może nawet i nie.

Puma-Punku znaczy „lwia brama”. Ale nie widać tu już żadnej bramy. Nic dziwnego, bo Hiszpanie, a po nich Indianie, rozbijali wszystko na kawałki i wynosili, co tylko dawało się stąd wynieść czy wywlec.

Okolica ta sprawia, wedle opisu Siegfrieda Hubera, wrażenie zdumiewająco ruchliwego placu budowy:

„Miejsce to wygląda jak warsztat kamieniarski, w którym mistrzowie i czeladnicy dopiero co odeszli od pracy, aby zjeść podwieczorek, wkrótce zaś na powrót do niej przystąpią, wziąwszy młoty i dłuta do ręki. Wydaje się, że nieogarniona liczba po mistrzowsku ociosanego i wygładzonego materiału, płyt, bloków, kamieni młyńskich, fragmentów fryzów, kamiennych siedzisk, bram czeka tutaj na transport”.

Kiedy przyjrzymy się temu, co jest w Puma-Punku, zagadką będzie problem transportu tych elementów. Alcide d'Orbigny pisze, że znajdujące się dziś w trzech kawałach płyty główne widział jeszcze w całości, kiedy miały ponad 40 m każda. Kamienny kloc długości 40 m i 7 m szerokości, tkwiący nie wiadomo jak głęboko, jest mniej więcej wielkości jedenastopiętrowego budynku. Ale w stanie surowym był zapewne znacznie większy i cięższy, bo przecież nadawano mu kształt, obrabiano go. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. W Puma-Punku nie ma jednak odpadów po obróbce kamienia. Reasumując: kamienne bloki o wadze kilkuset tysięcy ton transportowano na bezleśną wyżynę, a ponieważ nie dysponowano dzisiejszymi platformami niskopodwoziowymi i dźwigami, robiono to siłą ludzkich mięśni.

Dziś wiadomo, że przynajmniej granit znajdujący się w Puma-Punku był niegdyś wydobywany w Cerro de Skapia koło dzisiejszej Zepity w Peru, odległej o dobre 60 km od ruin budowli.

 Indiańskie legendy mówią, że Puma-Punku zostało „wzniesione przez bogów zaledwie w jedną noc", w pracy tej nie uczestniczyli ludzie, bogowie zaś, umiejący latać, zniszczyli własną budowlę, podniósłszy ją, obróciwszy w powietrzu i spuściwszy na ziemię...
 
 Źródło:  http://wigwam02.republika.pl/Wigwam34/pumapunku.html

Scaliłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 15, 2011, 20:15:37 wysłane przez Dariusz » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #262 : Kwiecień 15, 2011, 13:55:56 »

Teotihuacan , miasto "Wielkich Przedwiecznych" ?

Już Aztekowie wierzyli, że to miejsce jest święte. Nazywali je "Miejscem, w którym ludzie stali się bogami" - mówią naukowcy.
(..)
Amerykański badacz Hugh Harleston Jr. w czasie prowadzonych przez siebie badań założył, że budowniczowie miasta musieli posługiwać się jakąś jednostką miary, po czym ustalił, że wszędzie powtarza się wielokrotność odcinka równego 57 metrom. Na tej podstawie odnalazł najmniejszą jednostkę miary stosowaną w mieście, która wynosiła 1.059 m. Nazwał tę miarę hunab co w języku Majów oznacza jednostka. To był klucz. Wszystko co następnie zmierzono było wielokrotnością tej jednostki. Wkrótce okazało się, że piramida Quetzalcoatla, piramida Słońca i piramida Księżyca mają odpowiednio 21,42,63 hunab - stosunek ich wysokości wynosi 1:2:3, bok rzutu poziomego piramidy Quetzalcoatla równa się jednej stutysięcznej biegunowego promienia kuli ziemskiej. Jednak nie to było największym zaskoczeniem...

Przy pomocy komputera, Harleston odkrył, że położenie piramid i tarasów Cytadeli odpowiadało przeciętnym odległościom od Słońca poszczególnych planet: Merkurego, Wenus, Ziemi i Marsa. Jeśli przyjąć odpowiednią skalę, odległość Ziemi od Słońca równa się 96 hunab, Merkury leży w odległości 36, Wenus 72, a Mars 144 hunab. Zaraz za Cytadelą sztucznym kanałem, który jest dziełem budowniczych płynie strumień San Juan - odległość od kanału do osi Cytadeli wynosi 288 hunab, o dalsze 520 hunab leżą ruiny nieznanej budowli, tu zaś odległość, w skali, odpowiada odległości dzielącej Słońce od Jowisza. O 1845 hunab dalej, na końcu Drogi Zmarłych, oś piramidy Księżyca wyznacza odległość dzielącą Uran od Słońca. Nie zapomniano również o Neptunie i Plutonie, których odległości (odpowiednio 2880 i 3780 hunab od Słońca) wyznaczają kolejne budowle umieszczone wzdłuż łagodnie wznoszącego się zbocza Cerro Gordo, z 17-stopniowym odchyleniem na wschód od bieguna geograficznego. Tak zaprojektowany model Układu Słonecznego był widoczny w całości z każdego miejsca kompleksu.

Zanim wyjaśnię czemu właśnie tak zostało to wybudowane, przejdźmy do jeszcze jednego odkrycia, które spędza sen z powiek badaczom, którzy oczywiście nie mają pojęcia o Wielkich Przedwiecznych, choć akurat w tym przypadku są dość bliscy prawdy.

W jednym z pomieszczeń obok Cytadeli odkryto komnatę, która została wyłożona wielkimi płytami miki. Mika - jest to materiał niezwykle elastyczny i odporny na temperaturę 800 stopni Celsjusza. Wykorzystuje się ją w przemyśle elektrotechnicznym jako materiał żaroodporny i izolacyjny tam gdzie mają miejsce wyładowania elektryczne.

Komnata wyłożona miką (a dokładniej jej pewną odmianą, która na dodatek nie występuje w Ameryce Środkowej) sprawiła w zdumienie odkrywców z tego względu iż wg naukowców budowniczowie kompleksu byli ludem epoki kamiennej, więc nie mogli ani nie powinni wiedzieć nic na temat wysokich temperatur topiących metal, którego nie znali...I tu właśnie rodzą się podejrzenia, że pomieszczenie to stworzyły potężniejsze istoty. Jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy ograniczeni w swych umysłach naukowcy zbliżają się do odkrycia istnienia Wielkich Przedwiecznych.
Wyjaśnijmy teraz dlaczego Wielkim Przedwiecznym zależało na tym, by wybudować tak wielki model Układu Słonecznego i czemu podarowali budowniczym materiał, którego nie mieli prawa znać...

Na ziemi istnieją dwa takie miejsca wyobrażające Układ Słoneczny. Teotihuacan oraz Giza w Egipice. Zostały one wybudowane po to by być centrami, w których skupi się nowa cywilizacja, którą władać będą Przedwieczni po przebudzeniu. Za każdym razem kiedy dwie (lub więcej) planet układało się w linii prostej między ziemią a słońcem odprawiano tu krwawe i ohydne rytuały mające na celu przywołanie Przedwiecznych do naszego świata. I właśnie tu w Teotiuacan w czasie odprawiania rytuałów obecność nadchodzącego Przedwiecznego była wyczuwalna najsilniej. Powodowało to wyładowanie elektryczne, które momentalnie mogłyby spopielić całe miasto i mieszkańców... gdyby właśnie nie pomieszczenie z miką, które służyło za swoisty piorunochron. Jednak za każdym razem nie udało się przywołać Przedwiecznych, gdyż będzie to możliwe dopiero gdy gwiazdy staną w porządku, a planety utworzą jedną linię ze Słońcem, wtedy to właśnie w tych miejscach obrazujących Układ Słoneczny utworzą się bramy, przez które niczym szarańcza wleją się Wielcy Przedwieczni, a wraz z nimi terror i zagłada znanej nam cywilizacji...


http://paradoks.net.pl/read/5911

Gdyby z powyższego odrzucić bajania o krwiożerczych przedwiecznych, oraz krwawych rytuałach, to warto zwrócić uwagę na to, że budowniczowie  Teotihuacan , kimkolwiek byli,  znali elektryczność. W komorze z miki generował się prąd elektryczny ,który wzbudzało określone ustawienie się planet. Co taki generator mógłby zasilać to już inna bajka. Może owe wspomniane Portale ?

Zapisane
Lucyfer
Gość
« Odpowiedz #263 : Kwiecień 15, 2011, 15:29:32 »

Cytat: east
Amerykański badacz Hugh Harleston Jr. w czasie prowadzonych przez siebie badań założył, że budowniczowie miasta musieli posługiwać się jakąś jednostką miary, po czym ustalił, że wszędzie powtarza się wielokrotność odcinka równego 57 metrom. Na tej podstawie odnalazł najmniejszą jednostkę miary stosowaną w mieście, która wynosiła 1.059 m. Nazwał tę miarę hunab co w języku Majów oznacza jednostka.

Półton

Półton to najmniejsza odległość