Tytuł: Odp: Karol WojtyÂła -Jan Pawel II Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 29, 2011, 20:53:46 To byÂł dÂługi proces, ktĂłry musiaÂł odbywaĂŚ siĂŞ etapami. Dokumenty trzeba byÂło wytÂłumaczyĂŚ, rozjaÂśniĂŚ, pokazaĂŚ, dlaczego sÂą waÂżne w Âżyciu spoÂłecznym i prywatnym, jak w ich duchu dziaÂłaĂŚ. Ale teksty byÂły po Âłacinie, a wÂładza zezwoliÂła na wydrukowanie tÂłumaczenia zaledwie w 10 tysiÂącach egzemplarzy. Czyli gdyby caÂły nakÂład ÂściÂągn¹Ì do Krakowa, zabrakÂłoby materiaÂłu dla zespo³ów. ZaczĂŞto wiĂŞc przepisywaĂŚ je na maszynie przez kalkĂŞ. Jedni pisali, drudzy rozwozili, kolejni przekazywali dalej. Trudny byÂł teÂż dobĂłr przewodniczÂących: musieli posiadaĂŚ intuicjĂŞ organizacyjnÂą, umiejĂŞtnoœÌ referowania i prowadzenia dyskusji. W tamtym czasie w Polsce nie byÂło takich osĂłb. WojtyÂła wymyÂśliÂł, Âżeby siĂŞgn¹Ì do przedwojennych grup Akcji Katolickiej. SzukaliÂśmy teÂż jakichkolwiek, nawet ró¿aĂącowych grup przyparafialnych, byleby ludzie juÂż siĂŞ znali i byli zorganizowani. Tak to siĂŞ zaczĂŞÂło.
PamiĂŞtam, jak kard. WojtyÂła szacowaÂł, Âże wszystkich zespo³ów uda siĂŞ powoÂłaĂŚ, ostroÂżnie szacujÂąc, piĂŞĂŚdziesiÂąt. A powstaÂło ich ok. 500. ZdarzaÂły siĂŞ oczywiÂście fikcyjne zespoÂły, poniewaÂż rozpadÂły siĂŞ zaraz po zaÂłoÂżeniu, ale intensywnie pracowaÂła minimum poÂłowa. NiektĂłre pracujÂą nieformalnie do dziÂś! Motorem byÂło kilkanaÂście osĂłb, tzw. Komisja G³ówna. PrzewodziÂł bp StanisÂław SmoleĂąski, asystowaÂł i rzÂądziÂł kard. WojtyÂła. Komisja musiaÂła stworzyĂŚ koncepcjĂŞ dokumentĂłw synodalnych, ale nie zestaw nakazĂłw, jak postĂŞpowaĂŚ – bo nie o to tu chodziÂło, tylko o drogĂŞ, jakÂą przebywamy, jak siĂŞ zmieniamy, jak zmienia siĂŞ KoÂśció³. Szkieletem okazaÂła siĂŞ nauka o kapÂłaĂąstwie powszechnym, czyli wszystkich ochrzczonych, a wiĂŞc o uczestnictwie kaÂżdego ochrzczonego w potrĂłjnej misji Chrystusa. Chrystusa jako: Pasterza, KapÂłana, KrĂłla. Kluczem byÂło uzasadnienie i zrozumienie tych zagadnieĂą. Misja pasterska polega na uczestnictwie w trosce o KoÂśció³, g³ównie przez przekaz wiary, i np. program na pierwszy rok prac mĂłwiÂł o przekazie wiary w rodzinie. Ludzie mogli to natychmiast wcielaĂŚ w Âżycie w domach. Rodzice usÂłyszeli, Âże ich zadaniem jest uczestnictwo w nauczaniu KoÂścioÂła, szczegĂłlnie w czasach, kiedy religia nie byÂła obecna w szkole. KaÂżdy dokument byÂł podzielony na trzy czĂŞÂści. Pierwsza – to gÂłos Boga i gÂłos Soboru do czÂłowieka. Druga – obraz sytuacji, jaka jest w tej dziedzinie w Âżyciu ludzi (uczestnikĂłw zespoÂłu). Trzecia – wyciÂągniĂŞcie wnioskĂłw, wskazanie, co robiĂŚ, aby pogodziĂŚ woÂłanie Boga i Âżycie codzienne. WojtyÂła bardzo pilnowaÂł tego podziaÂłu. Nie chciaÂł, aby wysun¹Ì na pierwszy plan oceny sytuacji, bo to mogÂłoby doprowadziĂŚ do wypaczenia interpretacji czĂŞÂści teologicznej, ktĂłra jest mowÂą Boga. RzeczywistoœÌ socjologiczna jest zaÂś tak krzykliwa, Âże powoduje bunt i chĂŞĂŚ zmian tego, co nam nie pasuje. KardynaÂł chciaÂł, Âżeby najpierw wsÂłuchaĂŚ siĂŞ w sÂłowo BoÂże, a dopiero potem harmonizowaĂŚ Âżycie – spĂłjne Âżycie chrzeÂścijaĂąskie jest najwaÂżniejszym Âświadectwem KoÂścioÂła. A do takiego Âświadectwa jako KoÂśció³ juÂż doroÂśliÂśmy? To, co robimy – musi byĂŚ wiarygodne. A Âżeby byÂło wiarygodne, my musimy byĂŚ inni. Co z tego, Âże ktoÂś wygÂłosi piĂŞknÂą homiliĂŞ? To jest pytanie, coÂście przyszli widzieĂŚ: trzcinĂŞ chwiejÂącÂą siĂŞ od wiatru, czÂłowieka odzianego w miĂŞkkie szaty? Kiedy przed laty w ParyÂżu obserwowaÂłem miejscowych ksiĂŞÂży: w krawatach, z maÂłymi krzyÂżykami w klapach marynarek, byÂłem zgorszony. DziÂś widzĂŞ to jako protest. PĂłki nie nastÂąpi przeÂłom wewnĂŞtrzny, wszelkie tego typu znaki sÂą nieczytelne. Z czegoÂś trzeba zrezygnowaĂŚ – z czegoÂś, co nie jest istotne. AutentycznoœÌ polega teÂż i na tym, Âże jeÂżeli coÂś jest preferowanÂą, sprawdzonÂą liniÂą KoÂścioÂła, to trzeba siĂŞ tego trzymaĂŚ. A jeÂżeli sÂłuchamy ludzi, ale i tak z gĂłry wiemy, co zrobimy, bo „ludzie gÂłupi, co mogÂą wiedzieĂŚ”? Trzeba ludzi wysÂłuchaĂŚ, nawet jeÂśli nie majÂą racji. Tymczasem Âżadnej krytycznej opinii nie moÂżna w naszym KoÂściele przedstawiĂŚ, bo jest to traktowane jako wyjÂście poza ortodoksjĂŞ. MoÂże jeszcze nie doroÂśliÂśmy, Âżeby to rozwiÂązaĂŚ, ale zacznijmy myÂśleĂŚ, co z tym zrobiĂŚ. Niestety, za daleko to zaszÂło... KoÂśció³ musi byĂŚ czytelny, nie moÂże siĂŞ chowaĂŚ za ÂżadnÂą gardĂŞ. Jak siĂŞ pomyli – to siĂŞ poprawia. Jak zgrzeszy – przeprasza. I powinien wzbudzaĂŚ entuzjazm – bo byĂŚ czÂłowiekiem wierzÂącym to piĂŞkna sprawa. CiĂŞÂżko sprzedawaĂŚ wysiÂłek jako ciepÂłe buÂłeczki, a jednak widaĂŚ, Âże mÂłodzieÂż chce byĂŚ w KoÂściele. Trzeba wiarĂŞ traktowaĂŚ jako integralnÂą czêœÌ Âżycia, a nie jako pĂłjÂście do koÂścioÂła i zapalenie Âświeczki Panu Bogu. Chyba jednak coÂś siĂŞ w Polsce zmienia na lepsze? JeÂżeli braĂŚ jaskó³kĂŞ za zapowiedÂź wiosny, to polityka w stosunku do rocznicy 10 kwietnia i katastrofy smoleĂąskiej byÂła takÂą jaskó³kÂą. UwikÂłanie siĂŞ w politykĂŞ jest fatalne, fatalne jest Radio Maryja z tym uwikÂłaniem. To dwa mankamenty. Co wiĂŞcej: prĂłbuje siĂŞ przy pomocy tekstĂłw soborowych przekonywaĂŚ, Âże biskupi sÂą powoÂłani do robienia polityki. OczywiÂście, jeÂśli polityka to roztropna troska o dobro wspĂłlne, to jasne, Âże powinni siĂŞ w niÂą angaÂżowaĂŚ wszyscy. Ale biskupi angaÂżujÂą siĂŞ w to, kto ma rzÂądziĂŚ, a to juÂż wkroczenie na pole minowe. Poza tym – ten koÂścielny triumfalizm! W samym Krakowie mamy dziesiĂŞciu infuÂłatĂłw; kiedy idÂą razem, wyglÂądajÂą jak orszak ÂświĂŞtych polskich. Wielu biskupĂłw uwaÂża, Âże ma wÂładzĂŞ wiĂŞkszÂą od papieÂża. Nie leÂży w ich mocy zwalnianie proboszczĂłw przed wiekiem emerytalnym, wiĂŞc posyÂłajÂą do proboszcza siepaczy, ktĂłrzy dyskutujÂą z nimi, pĂłki nie podpiszÂą rezygnacji. To straszliwy brak myÂślenia w dÂługiej perspektywie: kryzys kapÂłaĂąstwa juÂż dotkn¹³ PolskĂŞ, bĂŞdzie siĂŞ pog³êbiaĂŚ, i starsi proboszczowie mogliby pracowaĂŚ jeszcze kilka lat. Ale mÂłode wilki juÂż skaczÂą na stanowiska. Tylko Âże znajdÂą siĂŞ w koĂącu w sytuacji, kiedy nie bĂŞdzie miaÂł im kto pomĂłc, wiĂŞc bĂŞdÂą na parafii pracowaĂŚ sami. Kluczowe sÂą nominacje biskupie, bo w tym i nastĂŞpnym roku caÂły „stary” Episkopat odejdzie: CzĂŞstochowa, ÂŁĂłdÂź, Gliwice, Katowice, ÂŁomÂża na biskupa czeka Lublin. Ale problem powinien widzieĂŚ nie tyle nuncjusz, co sami biskupi. Tymczasem na obradach Konferencji Episkopatu Polski... CzĂŞsto wstyd mi za te spotkania. Bo na czym polegajÂą? Uchwalanie patronĂłw, tytu³ów bazylik i wielu innych drobiazgĂłw. Na miÂły BĂłg, przecieÂż trzeba siĂŞ zaj¹Ì ludzkimi problemami! Problemami tak trudnymi, Âże zĂŞby bolÂą – ale my kultywujemy stary styl niedotykania tego, co trudne. JeÂżeli mĂłwi siĂŞ dziÂś o kryzysie KoÂścioÂła, moÂże naleÂżaÂłoby zwoÂłaĂŚ nastĂŞpny SobĂłr? SobĂłr to wielkie wydarzenie religijne i spoÂłeczne o dÂługofalowym dziaÂłaniu. SobĂłr WatykaĂąski II skorzystaÂł z wielu przemyÂśleĂą ludzi wiary i teologĂłw, ktĂłrzy przeÂżyli I i II wojnĂŞ ÂświatowÂą, pod¹¿anie Âświata do materializmu w liberalnych systemach wolnoÂściowych. SobĂłr byÂł wiĂŞc odpowiedziÂą na wspó³czesnoœÌ Âświata i jego b³êdnÂą trajektoriĂŞ. Naturalnie, Âże od 1965 r. dziaÂło siĂŞ wiele rzeczy, ktĂłrych SobĂłr jeszcze nie znaÂł, Âżeby wspomnieĂŚ tylko rewolucjĂŞ seksualnÂą 1968 r.; wydarzeĂą takich byÂło wiele, ale wszystkie szÂły tÂą samÂą, zdiagnozowanÂą trajektoriÂą. Dlatego SobĂłr nie straciÂł niczego ze swojej aktualnoÂści. Najpierw wiĂŞc trzeba go poznaĂŚ i uczyĂŚ siĂŞ nim ÂżyĂŚ, bo to wspaniaÂłe osiÂągniĂŞcie – czego dowodem pontyfikat Jana PawÂła II, g³êboko zharmonizowany z nauczaniem soborowym. Nie wszystkim siĂŞ to podobaÂło, ale papieÂż czerpaÂł z Soboru peÂłnÂą garÂściÂą. I to siĂŞ okazaÂło skuteczne. WeÂźmy wystÂąpienia w Ameryce PoÂłudniowej, konfrontacje ze Âświatem komunistycznym i z liberalizmem – to byÂło zakorzenione i czerpaÂło si³ê z myÂśli soborowej. MyÂślimy wiĂŞc, jak wykorzystaĂŚ to, co juÂż mamy. A potem bĂŞdziemy siĂŞ zastanawiaĂŚ, co dalej – tymczasem sytuacja znĂłw stanie siĂŞ nowa, bo w takim tempie zmienia siĂŞ Âświat. Jestem przekonany od lat, Âże pomysÂł zwoÂłania nowego Soboru jest chybiony, na tĂŞ chwilĂŞ wci¹¿ niepotrzebny. PorzuciĂŚ bogactwo, ktĂłre SobĂłr nam daÂł, po to, Âżeby wejœÌ w wymianĂŞ myÂśli i stawiaĂŚ na boku to, co juÂż jest przemyÂślane i dobre – to pomysÂł nieproduktywny. Bp Tadeusz Pieronek (ur. 1934 r.) jest prawnikiem. W latach 1993-98 byÂł sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, w latach 1998–2010 przewodniczÂącym KoÂścielnej Komisji Konkordatowej. Rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 1998–2004. http://religia.onet.pl/wywiady,8/zejscie-z-piedestalu,341,page1.html |