Niezależne Forum Projektu Cheops

Człowiek i zdrowie => Człowiek i społeczeństwo => Wątek zaczęty przez: Thotal Listopad 20, 2010, 22:34:36



Tytuł: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 20, 2010, 22:34:36
Ciekawy artykuł...

Syndrom matki i dziwki
Opublikowano: 20.11.2010 | Kategorie: Seks

Jakiś czas temu z ust mojej znajomej usłyszałem takie słowa:

„W tych czasach faceci postrzegają kobiety przez zupełnie skrajne pryzmaty – albo przez pryzmat spokojnej, ułożonej partnerki, statecznej i pozwalającej mężczyźnie czuć się bezpiecznie, albo przez pryzmat ladacznicy, spełnienia samczych fantazji, pragnień i żądz, kobiety uległej i wyuzdanej… Kompletnie nie zdają sobie sprawy, że w każdej kobiecie te dwie sfery istnieją równolegle. A tej drugiej, ciemniejszej, w głębi ducha się boją. Boją się, że nie byliby w stanie poradzić sobie z otwartością kobiet w seksualnej sferze. A kobiety na tym cierpią.”

Nie muszę dopowiadać jak zaintrygowała mnie ta wypowiedź. Był ciąg dalszy…

„Kobieta musi się kryć ze swoją seksualnością, bo inaczej zostanie jej przyczepiona łatka kobiety łatwej, rozwiązłej, która nie będzie wierna swojemu mężczyźnie. Każda kobieta zakłada, że w przyszłości będzie chciała się stać partnerką, żoną, również matką. Więc albo będzie udawała porządną, albo co najwyżej stanie się kandydatką na kochankę.”

Panowie, mamy problem. Poważny problem. Jest pewna sprzeczność między tym jakie wzorce nam się wpaja, a a tym jaka jest rzeczywistość.

Pamiętam, że kiedy byłem młodszy byłem święcie przekonany, że to właśnie mężczyźni są seksualnymi zwierzętami, a dobre kobiety to takie, które są powściągliwe i cnotliwe. Żeby mi to jeszcze podkreślić, jako zły przykład pokazywano mi kobiety, które podkreślały swoją atrakcyjność i seksualność strojem albo zachowaniem. Wpojono mi w ten sposób wzorzec. Dziwne to było, bo moje męskie żądze skierowane były nie w kierunku tych, które stawiano mi za porządny wzór, ale tych, które wiedziały jak wywołać pokusę.

Dodatkowo w niektórych poznanych przeze mnie parach, gdzie kobieta należała do tych ułożonych, mężczyzna w rozmowach na osobności nie krył się z tym, że pożąda inne kobiety. Oczywiście szanował i doceniał swoją kobietę za rolę jaką pełni ona w jego życiu, ale widać było że nie ona stanowi centrum jego fantazji.

Był też moment w którym zacząłem się zastanawiać „co tu jest nie tak?”. Po kilku otwartych i zarazem dyskretnych rozmowach z kobietami wnioski były dla mnie szokujące. Owe kobiety pragnęły doświadczyć od swoich mężczyzn ogromnej namiętności, dzikiej rozkoszy, nawet wcieliłyby się z chęcią w rolę kurtyzany spełniającej każdą jego zachciankę, aby zakosztować szalonego, nieskrępowanego i wyuzdanego seksu z nim. Takiego, po którym nawet sąsiedzi wyjdą zapalić. Ale… Była też w tym wszystkim obawa. Obawa, że mężczyzna się wystraszy, zmieni o niej zdanie, zacznie ją podejrzewać, że się puszcza na lewo i prawo, będzie chorobliwie zazdrosny i związek się rozpadnie. Blisko w takiej sytuacji jest do powtórzenia scenariusza, który przybrały ich matki, zgadzając się na taki właśnie sposób życia. Porzuciły nadzieję, że wielka namiętność kiedyś przyjdzie i zaczytywały się w Harlequinach, które przynajmniej ich fantazje zaspokajały.

No właśnie. Co tutaj nie gra…? Seksualność jest jedną z naszych najsilniejszych potrzeb. I kobiet i mężczyzn. Jeżeli kiedykolwiek miałbyś lub miałabyś wątpliwości co do tego – stań nago przed lustrem i zastanów się w jakim celu natura stworzyła Cię w takim kształcie. Jaki jest sens we wtłaczaniu kogoś w rolę która byłaby zaprzeczeniem powyższego? Może to tylko prowadzić do ciężkich frustracji.

Skąd się więc to bierze? Gdzie jest tego źródło? Jest ono w nas, mężczyznach. My jesteśmy przyczyną. Dlaczego? Z powodu strachu. A jakie jest źródło tego strachu? Jest ich kilka.

Pierwszym jest najbardziej pierwotny strach przed wychowaniem nieswojego potomstwa. Czyli przed zdradą. Jak najbardziej zrozumiały. Aby go uniknąć, mężczyzna ma wybór. Albo być dla swojej kobiety prawdziwym samcem, najlepszym wyborem jakiego mogła dokonać, albo może wybrać kobietę, która swoim zachowaniem nie będzie przejawiała takiego zagrożenia – grzeczną, ułożoną, jak to czasem słyszę od niektórych facetów – „taka po prostu żona”. W skrajnym przypadku może ją w taką „po prostu żonę” zmienić. Jak myślisz, które z tych rozwiązań jest prostsze w wykonaniu? Zmienić siebie na lepsze czy wybrać gotowe? Jakie więc rozwiązanie statystycznie najczęściej spotykasz wśród innych mężczyzn? I zaczyna się błędne koło. Kobiety chcą trwałego związku i nie bać się samotności, mężczyźni chcą „wybrać gotowe” i nie bać się o swoje geny. Do czego to skłoni kobiety w takim układzie?

Niechęć do zmiany siebie i stawania się lepszym od siebie wczoraj jest drugą z przyczyn. Męskie Ego nie zaakceptuje przecież faktu, że możemy być istotami niedoskonałymi. W końcu to my jesteśmy panami tego świata, silnymi fizycznie i dominującymi. Problem się pogłębia.

Trzecim źródłem jest szerzenie przez mężczyzn, przez nas samych, poglądu, że szanowanie atrakcyjności seksualnej przez jej uzewnętrznianie i podkreślanie zasługuje na pogardę. Ile razy można usłyszeć opinie „ale lachon” albo „ta to się pewnie puszcza” albo „taka to na moją kobietę się nie nadaje”. Przedmiotem opinii zazwyczaj jest bardzo atrakcyjna i seksownie ubrana kobieta. Ciekawy jest fakt, że te przejawy pogardy to jest kamuflaż dla strachu albo poczucia niskiej wartości faceta, który je wypowiada. Jest to skompensowanie świadomości, że nigdy nie będzie mógł takiej kobiety posiąść, ale wciąż będzie jej pożądał. Oczywiście nigdy się do tego nie przyzna, ale jaki efekt będą miały jego słowa? Wspomniane źródła i płynące z nich przekonania sprawiają, że pomijamy najbardziej kluczową sprawę. Chwile, w których kobieta czuje się dla mężczyzn atrakcyjna, uwielbiana i pożądana, są dla niej jednymi z chwil dla których warto żyć. Każda chce czuć się piękna i seksowna. Zwłaszcza dla swojego wybranego mężczyzny. Dlaczego więc nie pozwala się jej na to, albo pozwala się jej być taką tylko na początku znajomości? Później rola się zmienia – „Kochanie, dość szaleństw, teraz będziesz ułożoną partnerką, a w przyszłości stateczną matką”.

Co się może dziać dalej? Natury nie oszukasz. Potrzeb tak silnych jak seksualność nie zlikwidujesz. W skrajnej wersji albo kobieta się poświęci i stanie się ułożoną partnerką, a znudzony spokojem mężczyzna będzie ją zdradzał, albo będzie udawała przed nim ułożoną i to ona będzie zdradzała. W Wielkiej Brytanii zrobiono kiedyś test DNA na grupie reprezentatywnej, z którego wyszło że grubo ponad 10% dzieci ma innego ojca niż ten „oficjalny”. Zgaduję, że te 10% to były „wpadki”. O ile większa jest więc skala samych zdrad? Dlatego napisałem na początku tego artykułu, że mamy problem, panowie. Bez zauważenia i docenienia faktu, że nasze kobiety są równie seksualnymi istotami jak my, możemy się skazać powoli acz konsekwentnie na życie w nieświadomości.

Dla mnie osobiście odkrycie prawdziwej seksualności kobiet było czymś niesamowitym. Przez większość czasu kobieca seksualność jest pod „obstrzałem”. Zwróćcie uwagę jak niewiele jest momentów kiedy mogą one wyrazić się w pełni i zachowywać się nieskrępowanie. Są to momenty kiedy albo nie ma wokół facetów, albo ci, którzy są obdarzeni są pełnym zaufaniem. Widzieliście może kiedyś jak się zachowują kobiety na męskim striptizie? Cała sala pełna jest dziko piszczących, albo nawet skaczących z zachwytu kobiet. Na babskich wieczorach dzieją się rzeczy, których nie zobaczycie nigdzie przy świetle dziennym. Mieliście kiedyś ochotę po prostu na seks (pytanie retoryczne) z pierwszą atrakcyjną kobietą? Kobiety mogą mieć dokładnie taką samą ochotę. Na pierwszego przystojniaka. Seksualność jest obecna cały czas. Tylko, że ty możesz powiedzieć o tym publicznie, ona nie – bo zostanie napiętnowana jako rozwiązła.

Chyba dlatego kobiety mają zmysł wyczuwania, których facetów muszą się pilnować, a wobec których mogą czuć się swobodnie. Tych drugich jest niewielu niestety. Ci drudzy są w pełni spójni z własną seksualnością, potrafią uszanować i docenić seksualność kobiet, podkreślać ją jako zaletę i zachęcać do tego żeby kobiety czuły się swobodnie. Pytanie więc do ciebie – do której kategorii chciałbyś się zaliczać?

Bliska znajoma koleżanki, którą cytuję na wstępie artykułu, zaufała kiedyś facetowi, który na pewno nie był z tej drugiej kategorii. Dwudziestokilkuletnia wdowa, kobieta po przejściach. Po roku żałoby stwierdziła, że już czas wyjść z pozycji „biednej wdowy” i zacząć żyć na nowo. Powstały nowe znajomości, życie towarzyskie etc. Na jednej z imprez poznała faceta. Spodobał się jej bardzo, chemia zagrała i spędzili razem noc. Nad ranem on ją podsumował w najgorszy sposób mówiąc, że jest łatwa, że się nie szanuje i że on nie wyobraża sobie dalszej znajomości z nią. Kobieta się załamała. Pikanterii dodaje w tym fakt, że ten facet, był trzecim facetem w jej życiu, poza pierwszym chłopakiem i jej mężem… Była to jej jedyna taka przygoda.

Rozumiecie już skąd się to wszystko bierze? Rozumiecie dlaczego kobiety muszą się tak pilnować i dlaczego niekiedy wzbiera w nich frustracja?

W najszczęśliwszych parach, które poznałem, był zawsze mężczyzna, który potrafił cały czas ze swoją kobietą flirtować i figlować. Potrafił sprawić, że kobieta miała ochotę dla niego paradować po domu w bieliźnie, na wyjścia wbijać się w mini i wysokie szpilki, a podczas kolacji w restauracji drażnić go nagą stopą przesuwaną na jego udzie pod stolikiem. W tych parach kobiety miały farta poznać mężczyzn, którzy akceptowali i uwielbiali w nich obydwie strony ich tożsamości – jasną (spokojną, ciepłą i miłą) jak i tą ciemną (zabawą, nieskrępowaną i seksualną).

Chcę żebyście to w pełni zrozumieli, gdyż temat, który wam przedstawiłem, jest jednym z najbardziej istotnych dla waszej gry wewnętrznej. Jeżeli chcecie stać się mężczyznami uwielbianymi przez kobiety to trwanie w starym systemie przekonań może być poważną przeszkodą.

Mam nadzieję, że pobudziłem szare komórki do myślenia i do odniesienia tego artykułu do rzeczywistości w jakiej żyjecie. Bo mogą z tego myślenia wypłynąć naprawdę ciekawe wnioski.

Autor: Tomasz Rudnik
Zdjęcia: Simón Pais-Thomas
Źródło: iThink

TAGI: Kobiety, Mężczyźni



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Linda Listopad 21, 2010, 19:10:21
  :)

A to na podsumowanie tego tematu...żart przekopiowany z netu....

Trzy kobiety, 30 latka, 40 latka i 50 latka spotykają się w barze i szukają rad na poprawienie swojego życia seksualnego. Wpadły na to, że ubiorą się w lateks i szpilki. Na drugi dzień spotykają się w barze i opowiadają jak poszło, zaczyna najmłodsza:
- U mnie świetnie. Mąż wrócił, zobaczył mnie, rzucił wszystko i w sypialni kochaliśmy się 2h.
Druga na to:
- U mnie też super, wprawdzie trochę krócej, bo już nie może tyle co kiedyś, ale dawno się tak nie kochaliśmy.
Trzecia siedzi cicho.
- No a u Ciebie Danka? Jak było opowiadaj!
- Dajcie spokój mój wpadł do domu zobaczył mnie w lateksie z pejczem obok drzwi do sypialni i krzyczy: "CO NA OBIAD BATMANIE!"  ;D




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: banita Listopad 21, 2010, 19:33:17
Thotal= przez pewien czas myślałam, że to Twói tekst a nie Rudnika...
Jednak Twój przedruk świadczy, że widzisz w nim wiele mądrości na co dzień:)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Listopad 21, 2010, 21:22:28
Owe relacje zmierzają w różnych kierunkach  ;D:

(http://zderzenia.blox.pl/resource/zgodnosc.jpg)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 21, 2010, 23:12:24
Żyjemy w zakłamanym świecie, wszyscy jesteśmy zainteresowani seksem, wszyscy chcemy spełnienia i bliskości, ale zachowujemy się tak, jakby ten temat dotyczył tylko innych...

Dlaczego oszukujemy samych siebie?
Dlaczego oszukujemy swoich ukochanych?
Dlaczego godzimy się na życie w zakłamaniu?



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 22, 2010, 00:01:35
Kobieta i mężczyzna… to układ największej siły grawitacyjnej w całym kosmosie… no i wielka tajemnica Stwórcy…   ;D

Thotal, nie wszyscy żyją w zakłamaniu.  :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 22, 2010, 08:01:54
Ptaku,
Czy znasz osoby bezpruderyjne, otwarcie dyskutujące o seksualności, o potrzebach?
Czy dużo znasz takich ludzi?


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Listopad 22, 2010, 09:49:04
Spotkali sie dwaj kumpe: Co u ciebie slychac, a no mam problem.
Zapoznalem moja dziewczyne z moimi rodzicami. No i co, pyta kolega, a no mam problem. Mama narazie akceptuje ja, jednak
z ojcem jest cos nie tak, naprawde tego nie rozumie, bo ona  jest podobna do mojej matki, jest tak gospodarna jak moja matka, skromna jak moja matka nawet jest podobna do matki, ale ojciec jej wyraznie nie lubi.

Pozdrowienia Rafaela.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 22, 2010, 11:50:34
Ptaku,
Czy znasz osoby bezpruderyjne, otwarcie dyskutujące o seksualności, o potrzebach?
Czy dużo znasz takich ludzi?

Pozdrawiam - Thotal :)

Thotalu, znam takie osoby, aczkolwiek niewiele.  :)
Poza tym, rozmowa na owe tematy między partnerami różnić się musi nieco od rozmowy publicznej. I nie ma wówczas mowy o pruderii, tylko o ludzkiej potrzebie zachowania swojej intymności. Pruderia pojawia się, gdy człowiek zadaje kłam sam sobie, zniekształca własne poglądy, by dostosować je do funkcjonujących powszechnie opinii.

Co do zamieszczonego przez Ciebie artykułu, to zgadzam się z jego autorem. Niestety, funkcjonuje w społeczeństwie wiele mitów i przekłamań na temat seksualności człowieka. Dużą zasługę ma w tym KK, jako najbardziej opiniotwórcza instytucja, niestety. Tym dziwniejsze, że jakby funkcjonująca poza poruszaną sferą.

Wracając do relacji w związku. Uważam, że otwartość i szczerość w tej kwestii (nie tylko zresztą w tej), to podstawa. Inaczej relacje nie będą zdrowe, ani harmonijne. A to przenieść się musi  na inne dziedziny życia. I potem mamy problemy społeczne. Często nie wiązane z ich pierwotną przyczyną. O problemach w związku już nie wspomnę.

A to właśnie od związku, a przede wszystkim od siebie samego należy zacząć odkłamywanie. Tylko, czy łatwo jest odrzucić fałszywe poczucie wstydu, gdy kodowano nas przez całe życie? I to nieraz tak skutecznie, że zablokowane zostały nawet sfery odczuwania?
No i najistotniejszym czynnikiem, o którym zbyt mało się mówi przy okazji rozmów o seksie, jest miłość. Bo gdy jej brakuje, związek zawsze będzie kulał. Seks również.


Pozdrawiam wyzwolonego Thotala  ;)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Listopad 22, 2010, 13:03:01
Dochodzę do wniosków, że powodem dużych trudności w utrzymaniu dobrych i długofalowych relacji związku jest po prostu poprzestawianie miejscami pewnych zachowań. Każdy związek wymaga zapału w pracy nad jego budowaniem opraz zachowania własnie odpowiedniej kolejnośći działań.
Z tego co obserwuję to często jest tak jakby bez przygotowania powierzchni (odrdzewianie, matowanie, podkład) od razu nanieść lakier. Wtedy jest jedynie kwestiączasu kiedy piękny, lśniący lakier zacznie odpadać... No ale i na to jest polecane "rozwiązanie", w imię wolności olej rdzewiejący element i idź do kolejnego...


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 22, 2010, 13:24:10
Kolejność działań? Czyli tradycyjnie, po bożemu? Czyli jak?  ;D
I czy jesteś pewien, że to gwarancja sukcesu?



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 22, 2010, 14:51:38
dlatego jak ukladanka sie psuje
ludzie bawia sie w ekstatycznym teatrzyku
z wlasnorecznie napisanym podzialem na role
co nosi nazwe romans.. ;)

i na chwile maja spokoj
i wypelniaja swoje wizje

ale tu tez nie moga znalezc ukojenia
bo jak sie "wyda" to zawsze znajdzie sie krytyk/cy..
z wypasionym swietym oburzeniem i brakiem zrozumienia deficytu uczuc..


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 22, 2010, 15:16:21
I tak się jakoś dziwnie składa, że to najczęściej owi krytycy, z tym wypasionym świętym oburzeniem tkwią z swoich chorych związkach, gdzie miłość dawno szlag trafił. A miejsce jej zajęły kłótnie, niezrozumienie, nienawiść, często rękoczyny, nałogi itp.
Jednak boją się dobić trupa, bo posucha w sercu na uczucie. Więc tkwią w szarości i mizerności. Albo zakochują się w kimś „obcym” i narażają się na krytykę innych wypasionych swoją świętością.   ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 26, 2010, 17:47:29
Miłość to wolność...
albo inaczej, tylko człowiek wolny, dający wolność swojemu ukochanemu może liczyć na wzajemność.

Krytycy z "wypasionym świętym oburzeniem" są zaprzeczeniem wolności, są zniewoleni i zniewalają innych.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 26, 2010, 17:54:06
Święte słowa, Thotal... 
Ach, ta świętość!  ;D

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Listopad 26, 2010, 22:33:50
Nie wiem czy to było do mnie. Jeżeli tak to mam jedną odpowiedź: Wasze stanowisko-słowa przeciwko moim faktom-owocom.
Ptak, Thotal - pytanie chyba osobiste - ale taka jest dyskusja: czy macie za sobą nieudane (albo sprecyzuję, bo zaraz wymigacie się, że nawet te które się rozpadły były udane, bo czegoś Was tam nauczyły...) bądź rozpadnięte, zerwane związki w kontekście partnera? (także takie w których w imię miłości daliście sobie wolność...)
Na zachętę: ja nie...


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 26, 2010, 22:39:07
hm...arteq moze to ci rozjasni 8)

http://www.youtube.com/v/IQfwgzoiq4c?fs=1&amp;hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/IQfwgzoiq4c?fs=1&amp;hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Listopad 26, 2010, 22:49:25
Nie, nie rozjaśniło. Jeżeli chcesz podejmować dyskusję to może wypowiedz się konkretnie zamiast uciekać za obrazki...


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 26, 2010, 23:13:24
Nie Arteq, to nie było do Ciebie, nawet mi nie przeszedłeś przez myśl.
Co do moich związków, to nie widzę powodu, by pisać o tym publicznie i nie rozumiem jaki miałby być tego cel.
Osobiste doświadczenia moje, Twoje, czy Thotala o niczym jeszcze nie przesądzają. Bo to zaledwie doświadczenia trzech osób na siedem miliardów.
Poza tym, nawet rozpad związku, w którym dano sobie całkowitą wolność, nie przeczy zdaniom wypowiedzianym przez Thotala.

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 26, 2010, 23:20:51
arteq,
moje słowa skierowane były do wszystkich zniewolonych, odezwałeś się pierwszy, a twoje EGO nie pozwoliło Ci nie udzielić mi lekcji "prawidłowego" postępowania. Moja odpowiedź na taką zaczepkę może być tylko jedna, ilość związków jest nie istotna, ważna jest ich jakość...  Prawdą jest, że za każdym razem uczymy się siebie, zbieramy doświadczenia, uczymy się MIŁOŚCI

Artykuł na wstępie nie był żadną prowokacją, są tam poruszone ważne dla każdego kwestie, czy potrafimy zrozumieć swojego partnera seksualnego we wszystkich jego niewyjawionych potrzebach? Czy żona/mąż są szczerzy, czy deklaracja uczuć jest proporcjonalna do rzeczywistych możliwości. Tam gdzie nie ma wolności jest tylko układ, tam gdzie jest układ rządzi się umysł, a umysł zabija wszelkie uczucia.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: chanell Listopad 27, 2010, 01:13:18
Znalazłam dzisiaj takie zdanie i myślę że dotyczy ono obydwu stron :

 ''Mężczyznę można "wykastrować" jednym zdaniem: Wolę, abyś był moim przyjacielem niż kochankiem.''
— Woody Allen


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: kamil771 Listopad 27, 2010, 13:59:26
Uważam podobnie jak Artek,
Thotal i Ptak musieli w życiu zrobić coś złego,(np zdrada) i teraz próbuje min na tym forum usprawiedliwić się przed światem,wmawiają sobie nawzajem,że nic się nie stało,i próbują przekonać do swoich racji innych forumowiczów.
Bardzo prawdopodobne że dostali porządną reprymendę od wielu osób,i czują się upokorzeni  i stąd ich uraz do takich wartości jak odpowiedzialność i moralne zachowanie.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 27, 2010, 17:26:28
Przez całe życie robię "coś złego" ;D, zachwycam się urodą kobiet, flirtuję, ale kocham się świadomie...
Nie zniżyłbym się do bylejakości i przypadkowości, nigdy nie interesowało mnie wyżycie się za pieniądze. Bardzo szanuję siebie i swoją ukochaną. Nigdy natomiast nie byłem zazdrosny, bo sam nie lubię być obiektem zazdrości, bardzo cenię sobie wolność i ofiaruję ją w miarę możliwości wszystkim dookoła.

Zdaję sobie sprawę że ludzi zniewolonych przez doktryny moja postawa może razić, ale to już ich problem, pozwalam im na odmienne zdanie ;)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Listopad 28, 2010, 20:36:24
Kamil, nie stawiaj znaku równości pomiędzy swoimi a moimi poglądami czy też wyrażaniu ich - taka mała prośba. Ponieważ ktoś mógłby pomyśleć, że również stwierdzam że niby Ptak czy Thotal zrobili coś złego - nie wiem czy zrobili czy nie.

Wydźwięk mojej wypowiedzi chciałem aby był taki: pomimo, że wielokrotnie moje poglądy, zasady, postępowanie jest krytykowane na tym forum (jako np. poddawanie się manipulacji i ogłupianiu, owczy pęd czy brak wolności) to chciałem pokazać, że przynosi dobre i pozytywne owoce, co nie zawsze ma miejsce w przypadku osób krytykujących i sugerujących, że ich droga jest bardziej świadoma, uduchowiona i cechuje ją większy rozwój.

Ptaku - tak jak mówiłem, wiem, że propozycja kierunku dyskusji wkracza na tereny prywatne - dlatego nie będę ciągnął za język - zwróćmy jednak uwagę, że sugerujemy ludziom (prezentują własne poglądy jako zasadne) pewną ścieżkę w bardzo ważnej dziedzinie życia. Z tego powodu mogą wymagać od nas potwierdzenia pewnej wiarygodności. Każdy oczywiście zrobi jak uważa.

Jedyne co mi jednak nie dawało spokoju po napisaniu posta - że chyba brzmi nieco pysznie, butnie czy arogancko, szczególnie końcówka. Z powodu odniesienia się innych forumowiczów do jego treści - nie będę go edytował. Jednak za ten wydźwięk jest mi wstyd, nie powinno to tak wyglądać. Przepraszam, postaram się na przyszłość wykazać więcej pokory.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Listopad 28, 2010, 21:33:01
Arteq, nie musisz się kajać - żyjesz przykładnie i to się liczy, bowiem: po owocach ich poznacie ich. A tak a propos: to intuicja u Ciebie coraz lepsza... I słowo coraz bardziej wyważone i mądre.

za to ja coś na deserek mam:


ona i on

tajemnica to wielka -
dwa życia, które życie tworzą
a nie jakiś tam guzik z pętelką

choćbyś słów powiedział wiele
i przykazał, czy na wiarę zwykłą
być ze sobą mają, czy też uświęceni

w monastyrze albo kościele -

czy od siebie zależni lub zupełnie wolni
grzeszni czy święci, czy za swoje postępki
do nieba, lub piekieł będą wzięci...

spokojny bądź - ich wybór to i sprawa
o czym sami  dowiedzą się niebawem!

jak dzieci od zapałki i ognia potem
możesz przestrzec i owszem -

lecz wcześniej czy później
i tak wyjdziesz na wroga -

a co najmniej na zupełnego idiotę!  :D






Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 29, 2010, 10:43:21
cytuje 6 minutowy filmik:

"musisz przelknac kochanka/kochanke - nie ma gadania.."
"jest wszystko to co miedzy wami jest lacznie z tym o czym sie nie mowi"
"czyli tajemnice tez sa wazne w zwiazku?"
"zwiazek rozwiazlych dusz - niech ci bedzie"
"no wiec zrob sobie skok w bok siedz cicho i wracaj do domu"   ::) 8)


http://www.youtube.com/v/OtgN84fyWSQ?fs=1&amp;hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/OtgN84fyWSQ?fs=1&amp;hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 29, 2010, 13:08:12
Są różni ludzie i różne życia. Tyle wiemy o sobie, na ile potrafimy siebie ogarnąć.
W filmiku padło stwierdzenie. "Chcesz przetrwać w związku – nie pytaj za dużo."
Ale, gdy poznasz najmroczniejsze tajemnice, gdy wiemy o sobie wszystko, wtedy jest dobrze, wtedy jesteśmy wolni i spokojnie można oddać się miłości. Jeśli miłość jeszcze jest i jeśli człowiek potrafi  wybaczyć zdradę.
Najważniejsze, to czuć.

Nie jesteśmy tu na długo. Jeśli mamy szczęście, trafi się nam parę miłych wspomnień.
Trafić się też może miłość, ta prawdziwa, tak długo wyczekiwana, wymodlona…
I gdy trafi się poza związkiem, czy musi być przekreślona? Czy w ogóle jest to możliwe?

Owszem, można nie burzyć starego związku w imię takich wartości, jak odpowiedzialność za rodzinę, dzieci, itp. To indywidualny wybór, na miarę możliwości doświadczających.
Tylko, co z miłością? Można zamieść ją pod dywan? Bo normy, bo społeczeństwo, bo oczekiwania innych?
I w tym momencie człowiek wpada w pułapkę. Musi w końcu wybrać. Albo mówi starej partnerce/partnerowi całą prawdę i wspólnie mierzą się z problemem. Albo żyje dalej z tajemnicą. Jednak, czy wówczas nie zabija się siebie? Czy dzień po dniu nie zaprzecza się samemu sobie?
Wydaje się, że to kwestia hierarchii wartości. Ich ustawienia.
I należałoby zastanowić się, jakie to rodzi owoce? Bo każde kłamstwo, nawet w fazie tajemnica, powoduje dysharmonię z samym sobą, również ze światem. A to uniemożliwia wejście w wyższą fazę drgań.
I czy miłość na tym zyskuje? A może jest to właśnie początek jej końca? Bo czy miłość może opierać się na kłamstwie? Chyba, że nie jest to kłamstwo, tylko… no właśnie co?
Tak się zastanawiam.


@ Arteq.
Co do Twego wcześniejszego pytania, to mogę jedynie powiedzieć, że właśnie teraz doświadczam opcji z dawaniem komuś całkowitej wolności. Jest to wzajemne. Co z tego wyniknie? Czas pokaże. 
Jednak rodzi się w tym momencie pytanie. Co z oczekiwaniami, marzeniami, pragnieniami? Czy one nie zaburzają owego dawania wolności? A może wolność w związku, to tylko fikcja?




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Listopad 29, 2010, 13:15:36
Mówi żona do męża;
- widziałam cię z młodą dziewczyną, obściskiwaliście się, jestem pewna że to twoja kochanka...
- no to co z tego, czego się czepiasz, chcesz być pozbawiona domu, samochodu, kosztowności i wysokiej pozycji społecznej?
- no nie, chyba nie... Ale widziałam też twojego kolegę z młodą laską, to jego kochanka?
- tak, kręcą się już jakiś czas ze sobą.
- to wiesz co, nasza jest ładniejsza.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Listopad 29, 2010, 18:07:21
Ta...widziałem ten wywiad kiedyś kilka razy, i mimo że Maciej to mój przyjaciel, a nawet bratnia dusza, nie podzielam tego stanowiska. Ale że nasz bohater był kiedyś w normalnym związku małżeńskim, a ona znalazła sobie potem drugiego i wyszła za mąż, to musiał wypić kielich goryczy. Przeżył to nadzwyczaj boleśnie, gdyż również bardzo kochał swoją córkę. To zostawia ślad i jest cieniem w tych następnych związkach. Na szczęście ten wywiad jest  już dość starawy, a jego Podmiot przechodzi wciąż wielką metamorfozę. I to taką coraz bardziej pozytywną.

Natomiast, polecam koniecznie film "Joe Black". Ten film, to jeden wielki przekaz. Jest tam też scena, kiedy anioł śmierci ( Brad Pitt) pyta jednej (drugoplanowej) niezbyt atrakcyjnej postaci, na czym polega jej szczęście w małżeństwie. Wypowiedź jest tak porażająco prosta. Dotyczy tajemnicy, a raczej jej braku w związku. Osobiście, preferuję taki model i jestem szczęśliwy  w swoim związku. Wciąż też jesteśmy coraz bardziej w sobie zakochani. A lat upłynęło więcej niż kilkanaście, a wyzwań i prób zdecydowanie więcej...

Ptaszeczka również doszła do pięknych wniosków. Raduje się serce, raduje się dusza, gdy czyta się takie przemyślenia!


Pozdrawiam ciepło :):


koliberek33


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 29, 2010, 19:43:10
Prawdziwa milosc nie klamie , tam gdzie ona plonie klamstwo juz nie istnieje.
Tam gdzie jest klamstwo jest strach ... przed czym? Ale to jeszcze nie jest milosc , to sa dopiero oczekiwania z pragnieniami.
Bo milosc jest absolutnie czysta nie ma zadnych oczekiwan.

Kto ja raz poznal wie iz rozkwita pieknem , harmonia i szczesciem. Tam gdzie sa takie wartosci oczekiwania sa juz zbedne.

Oczekiwania sa na miare tego co juz znamy , na tej bazie tworzymy przyszle zdarzenia , czyli ograniczamy sie przeszloscia.
A milosc? Ona obdarowywuje nas niespodziankami , pieknem tego czego jeszcze nie bylo , co moze rozkwitnac z uczucia , ktore dopiero wzrasta ponad to , ktore kiedys juz przezywalismy.

Lepiej wiec nie miec oczekiwan zadnych zaufac milosci i szczesciu oraz radosci  , ktore ona niesie.

Jak niewiele , a jak wielkiego wysilku trzeba by zaufac bezgranicznie.

Kiara :) :)


ps. Wyborow dokonuje kazdy z nas indywidualnie co i na jakom miare jest jego szczesciem.
Jednak zawsze powinna istniec w nas wiedza iz zwiazek jednego czlowieka z drugim jest swietosciom , ktorej trzeci naruszac nie ma prawa.

Nie ma prawa, ale... prawo ma zawsze , zlamac i zdeptac nawet swietosc.
Bo istnieje wolna wola.

Tylko co dalej?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 30, 2010, 12:48:04
Cytat: Kiara
ps. Wyborow dokonuje kazdy z nas indywidualnie co i na jakom miare jest jego szczesciem.
Jednak zawsze powinna istniec w nas wiedza iz zwiazek jednego czlowieka z drugim jest swietosciom , ktorej trzeci naruszac nie ma prawa.

Nie ma prawa, ale... prawo ma zawsze , zlamac i zdeptac nawet swietosc.
Bo istnieje wolna wola.

Tylko co dalej?

No, dobrze, świętość. Tylko co, gdy stary związek jest już martwy uczuciowo a jeden z partnerów spotyka miłość poza związkiem. Natomiast nie może zerwać starego związku, gdyż wiążą go różne zależności, nie do zerwania na dany czas. Partner czuje się odpowiedzialny za rodzinę. A partnerki nie chce ranić i dlatego nową miłość trzyma w tajemnicy.

I teraz mamy dylemat. Co z prawami nowej miłości? Czy jest ona poza nimi? Przecież też tworzy się nowy związek, jednak już bez znamion świętości? I tylko dlatego, że trzeba chronić martwy związek, bo tak nakazują normy, bo kiedyś złożyło się ślubowanie?
Przecież w ten sposób człowiek staje się niewolnikiem i to największego kalibru. Bez prawa do ponownego przeżywania miłości, gdy stare uczucie już się wypaliło, gdy nie ma nic poza obowiązkami.

Czy właściwym krokiem jest zabicie wówczas nowej miłości? To przecież operacja na samym sobie, to jakby zabicie siebie samego i skazanie się na poniewierkę uczuciową. A człowiek ma przecież prawo kochać. Również byłoby to zabiciem osoby, którą się pokochało i która pokochała. Co z odpowiedzialnością w tym zakresie, skoro mówimy już o odpowiedzialności za stary związek?

Czy konieczne jest tu przypisanie winy osobom, które spotkało to szczęście, a może nieszczęście, że się w sobie zakochali? Czy faktycznie można mówić tu o winie?
Miłość nie wybiera, jest wolna. Ale niesie konsekwencje, jak każde uczucie. Bo nie przeżywa się uczuć w oderwaniu od życia i różnych zapętleń sytuacyjnych.
A krzywda? W opisanej wyżej sytuacji, kto będzie najbardziej skrzywdzony i poprzez co?
Przez nieumiejętność wyboru? Ale jakiego wyboru i wg jakich kryteriów? Wg kryterium norm społecznych, czy naturalnego prawa do bycia wolnym w sferze uczuciowej?

Są to niełatwe wybory i każdy dokonuje ich na własną miarę. Czy mamy jednak prawo osądzać i przypinać łatki na cudzych życiach z napisem <świętość> lub <niemoralność> ?
I co dalej?
A co, gdy sytuacja taka spotka zagorzałych sędziów? Czy dalej będą tacy niezłomni w swoich osądach?

Miłość przecież nie wybiera. To my wybieramy życie z nią lub bez niej.
Czy wybór jest słuszny lub mniej słuszny? Jakikolwiek by nie był, jest to nasz wybór i nasze jego konsekwencje. A cudzy osąd, to ingerencja w cudze życie.
Czy może się mylę?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 13:17:14
Zadalas mi Ptaku duzo pytan.

Na nie wszystkie jest odpowiedz postaram sie to zrobic.
Po pierwsze czy chciala bys byc w roli oklamywanego partnera?

Czy chciala bys byc kims kogo traktuje sie jak kamien u nogi i z litosci nad Toba utrzymuje jakoms pokraczna forme zwiazku?

Co Twoim zdaniem blokuje ludzi w mowieniu prawdy?

Odpowiedzialnosc za rodzine z poprzedniego zwiazku i prawna i moralna nie mija razem z rozstaniem sie partnerow.

Zycie w klamstwie natomiast bardzo koliduje z cala otoczka  prawosci i godnosci tworzona wokol wlasnej osoby.

Sa ludzie dla ktorych zycie w klamstwie  jest  normalnoscia , ja mowie w moim imieniu ; dla mnie nie.

Zatem jezeli z roznych powodow zwiazek jest martwy a nie mozna prosic o rozwod , jest separacja z cala odpowiedzialnoscia za rodzine.
Jezeli nie separacja prawna ,  to prawda powiedziana partnerowi. Prawda  ktora otwiera podejmowanie nowych decyzji zyciowych . Jednak ucziwie z wiedza partnera.
Co blokuje takie decyzje? Nie oszukujmy sie zawsze to samo strach przed czyms , lub naszymi wyobrazeniami niemozliwosci z wielu wzgledow.

Czy milosc moze byc zablokowana czym kolwiek? Nie , nigdy , jezeli sie kogos kocha naprawde to nie naraza sie go na dyskonfortowe ponizajace sytuacje.

Jezeli sie kogos kocha to z milosci do niego robi sie wszystko by milosc miala szanse  tworzyc sytuacje  czyste i piekne.

Milosc to nie koniecznosc bycia fizycznego obok , to uczucie , ktore mozna realizowac rowniez z daleka kiedy  okolicznosci jeszcze nie pozwalaja na  zaistnienie jej calkowitego  piekna.

Ja nikogo nie oceniam i nie wartosciuje , moge i mam prawo wypowiedziec sie na temat gdy widze sytuacje , gdy jestem pytana.
Co nie znaczy iz komukolwiek czegokolwiek zabraniam , wymuszam na nim decyzje wbrew jego woli.

Realizacja zycia jest osobistym aktem opartym na osobistym systemie wartosci.

Moj jest inny , czyjs jest inny.

Wazne by to co sie pieknie mowi rownie pieknie realizowac we wlasnym zyciu.By nie istniala dysharmonia miedzy mysla slowem i czynem.

A jezeli jeszcze sie tego nie potrafi? To nic ,przezywanie pojawiajacych sie sytuacji to sprawdziany nas wobec nas , bysmy mogli wyciagac wnioski , piekniec i isc dalej jako Istoty juz nie krzywdzace ni siebie ni innych.

Dzieje sie tak w roznych aspektach naszego zycia , naprawde we wszystkich, intymnosc , uczuciowoosc , godnosc i partnerstwo jest podstawa tworzenia osobistego obrazu.


Jakim on bedzie? Takim jakim go stworzymy sami sobie.

Kiara :) :)



ps. Jeszcze raz , ja nie jestem od oceniania i osadzania ludzi , kazdy to moze i powinien czynic sam wobec siebie.

Ja natomiast nie przekraczam granic moich wartosci , by nie ranic nikogo i nie byc raniona.

Ale zeby moglo rozkwitnac pieknem nowe , trzeba by stare brzydkie dalo mu miejsce. Czyli nie zakladamy pieknej  nowej sukni  na stara podarta brudna i cuchnoca rozpadem, prawda?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 30, 2010, 14:17:40
Pytania nie były kierowane bezpośrednio do Ciebie, Kiaro, a raczej do każdego z nas z osobna. 
Ale dobrze, że odpowiedziałaś.
I nie mogę się w wielu kwestiach z Tobą nie zgodzić.

Na pewno, nie chciałabym znaleźć się w roli okłamywanej partnerki. Chociaż zdaję sobie sprawę, że jest to bolesne, wolę jednak prawdę. Ale to ja.
Niewątpliwie masz również rację, że oprócz innych względów, za utrzymywaniem w tajemnicy nowej miłości stoi strach. Strach przed tym, że trzeba byłoby podjąć jakieś kroki, że sytuacja mogłaby wymknąć się spod kontroli, że zburzyłaby spokojne dotąd, w jakiś sposób ustabilizowane życie.
I tak, sytuacja czasami nas przerasta.

Z kolei rodzi się pytanie o jakość nowej miłości. Nie mi oceniać innych, wiem jedynie jak ja postąpiłabym w danej sytuacji. Bo faktycznie, czy miłość nie wymaga oczyszczenia z tego ją brudzi?
Tylko, czy miłość może cokolwiek zabrudzić? Ona jest przecież wolna od ludzkich ułomności.
Miłość sama w sobie jest nieskażona i trwa ponad wszystkim. Może jedynie być, albo nie być. Reszta, to okoliczności jej towarzyszące, a te dotykają bardziej EGO, niż samą miłość. 

Co jest więc brudzone? Miłość, czy człowiek?
No i czy ów brud to grzech? Czy istnieje w ogóle grzech, gdy człowiek to istota doświadczająca różnych opcji i możliwości?
Wciąż rodzą się nowe pytania, bo nic nie jest jednoznaczne. Nawet wyznawane dziś wartości, jurto mogą przyjąć zupełnie inny kształt.
 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 15:30:04
Zadajesz pytania retoryczne.

Milosc jako uczcie , energia jest czysta. Zachowania ludzkie towarzyszace realizacji tego uczucia tworza sytuacje nie zawsze piekne.
Pokazuja osobowosc czlowieka , ktory sklada deklaracje zbyt czesto bez pokrycia o pieknie i nieskazitelnosci swojej osoby oraz tworzeniu dzieki nim piekna dla siebie i innych obdarowywanych tym uczuciem.

Na biel wlasnej osobowosci pracuje sie cale zycie, milosc jej nigdy nie brudzi , niegodne zachowania tak.
Owszem trudne jest zycie z kregoslupem moralnym "twardym" , powiedziala bym bardzo trudne. Takie "naginanie" go do sytuacji , szukanie tlumaczen siebie , itp.... jest o wiele latwiejsze.

Ale...  w taki sposob zyjac nie osiaga sie bieli , co najwyzej jakoms barwe , ale czy najpiekniejsza i wymarzona?

Czlowiek ewoluuje , rozwija sie i rozkwita pieknem dzieki doswiadczeniom osobistym. Dzieki dokonywaniu wyborow tego co w systemie wartosci uzna za piekno , dzieki dazeniu do owego piekna.

Tylko jaki system wartosci uznaje za wlasny , jakimi kryteriami sie kieruje?

Czy nie krzywdzenie i nie bycie krzywdzonym juz potraktowal jako swoj priorytet? Czy zrozumial zasade iz co czyni innemu czyni tak naprawde sam sobie , bo w swoja swiadomosc i bagaz zdarzen do doswiadczen wpisuje owe kreacje jako te ktorych wartosci nie zna i przezyc osobiscie bol bedzie mosial zeby go innym juz nie zadawac.

Czy zatem warto wchodzic w zdarzenia , ktore i tak i tak odbija pietno swojej niedoskonalosci na nas?

Na to pytanie kazdy powinien odpowiedziec sobie sam.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 30, 2010, 15:43:35
Witaj Ptaku
Wiele pytań a temat niezwykle ciekawy. Wydaje mi się że wielu ludzi takie dylematy miało choć raz w swoim życiu.

Pytasz
Cytuj
Czy właściwym krokiem jest zabicie wówczas nowej miłości? To przecież operacja na samym sobie, to jakby zabicie siebie samego i skazanie się na poniewierkę uczuciową. A człowiek ma przecież prawo kochać

W pytaniach, które zadajesz pojawia się dylemat WYBORU. Wybór polega na ALBO-ALBO i w potocznym rozumieniu tzw uczciwości wydaje się , że innego wyjścia nie ma, to znaczy, że trzeba dokonać wyboru.
Nie wnikając głębiej w sytuację tego konkretnego wyboru można by zastanowić się nad czymś jeszcze innym.

Chciałbym tu poruszyć  w tym temacie kwestię  Miłości do wielu ludzi

To nie w naszej kulturze, ale wiadomo, że istnieją takie, nawet prawnie usankcjonowane w których np mężczyzna ma wiele żon. W naszej kulturze też sie tak dzieje, ale nie w strefie małżeńskiej. Jedna kobieta może mieć kilku partnerów i każdego z nich kochać inaczej. To się zdarza na przykład w związkach z konieczności na odległość, na przykład gdy on jest marynarzem, a ona czeka samotnie miesiącami w domu, ale ma kochanka, albo dwóch. On z kolei ma pannę w każdym porcie ;)
To są życiowe sprawy.
Kluczem jest tutaj wspólna przestrzeń, ta miłość, która dotyczy tylko tych dwoje ludzi, nikogo więcej. W tej strefie nie ma prawa nikt inny przebywać i nie zawsze chodzi tu o przestrzeń seksu.
Kiedyś dawno temu oglądałem piękny serial z Richardem Chamberlainem pt " Ptaki ciernistych krzewów" . On - ksiądz, potem kardynał, i jego kochanka do której latami wracał. Wierni sobie po grób w pewnym sensie.  Piękny związek i świetny film o miłości, która istnieje PONAD doczesność, a nawet ponad święte śluby.

Oczywiście można odrzucić taką formulę, dzielenie się ukochaną osobą z innymi. Czy jest to jednak do końca miłość , czy już może bardziej chęć posiadania kogoś dla siebie na wyłączność.
Zadam te najważniejsze pytania :
Czy można kochać tą osobę i wszystkie jej wybory życiowe z przeszłości wraz ze wszystkimi konsekwencjami w teraźniejszości BEZWARUNKOWO ?
Czy da się zaakceptować fakt, że trzeba się z kimś dzielić tą osobą, może nawet przez cale życie ?

Tak jak ludzie dzielą się miłością po prostu...

Ciekawi mnie jaką rolę Kiara w tak pogmatwanej sytuacji widziałaby dla miłości bezwarunkowej.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 30, 2010, 15:53:48
Cytat: Kiara
Zadajesz pytania retoryczne.

Może moje pytania są retoryczne, a może nie?
Wydaje mi się, że warto uściślić pojęcie „twardego” kręgosłupa moralnego. Bo niekoniecznie musi on prowadzić do piękna. Czasami twardość oznacza utknięcie w czymś, co uniemożliwia pójście dalej. A Wszechświat i jego przejaw jest raczej względny. I to my tworzymy ową względność poprzez oscylację między dobrem a złem, między słuszne a niesłuszne, między kochać szczerze a tkwić w martwocie starego związku.

Między biegunami jest jeszcze cała skala wartości. Oraz człowiek doświadczający owych wartości poprzez swoje wybory.
Czerń i biel dają całą paletę barw. Po co są barwy?
I kiedy jest krzywdzenie? Czy jest na to jednoznaczna odpowiedź? A może owo krzywdzenie jest w istocie dobrem, bo doprowadza do niego zaangażowane w daną sytuację osoby?

Twardość widzenia gubi czasami prawdę.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Listopad 30, 2010, 16:08:15
Mam takie nieodparte wrażenie, że w takich historiach nie za bardzo o miłość chodzi, ale o jej iluzję, może chemię. Miłość to dojrzałość, to wielka świadomość. Wówczas nie ma potrzeby szukania jej na zewnątrz, ponieważ sami ulegamy ustawicznej transformacji i partner znajdujący się obok nas także. Jeżeli jesteśmy właściwie i wciąż kreatywni, to absolutnie nie ma takiej opcji, że żyje się w podwójnym związku. Nie ma też miejsca na żadne oszustwo, niedopowiedzenia. Tam gdzie nie ma u podstaw prawdy w każdym przejawie, tam nie ma jeszcze miłości, a chcice ego, a w najgorszym przypadku naszej biohemii.

Miłość bowiem nigdy nie rani, zwłaszcza najbliższych, bo nawet gdy nie mówi im się prawdy, to i tak odbierają to energetycznie, zwłaszcza gdy się dzieli się jeszcze z nimi życie i łoże. To straszliwe upokorzenie dla partnera, ogromny brak szacunku do niego, to hajdamaczenie własnym słowem, czy nawet przysięgą. A zwłaszcza jeśli dotyczy to matki. Osobie która dała życie należy się szczególna estyma, nie mówiąc, że poświęciła ileś lat i zabiegała o los dzieci i rodziny.

I taka samą odpowiedzialność ponosi ten trzeci ( ta trzecia)! A Ty, który nie masz nie masz najprostszej odwagi powiedzieć partnerowi prawdy, skoro już uwikłałeś się w "nową historię", to jak możesz potrafić kochać? Jedno wyklucza drugie. Oszukujesz wtedy obydwie osoby, a najbardziej siebie. I wszystko zakrawa na Twój kaprys. A miłość, to słowo - parawan, za którym może się kryć odurzenie itp... Ponadto jeśli umarła miłość w związku, (choć cóż to znaczy???) gdzie kiedyś ponoć kochaliśmy, to świadczy jedynie o naszej niedojrzałość i najwyrażniej o braku kreatywności, oraz świadomości przez duże S...

Ale załóżmy, że ta druga strona jest już zupełnie niereformowalna, głupia i jej zalety przeistoczyły się wyłącznie w wady (sic!) etc.. ( co też nie świadczy dobrze o nas, gdyż wedle chińskiego przysłowia: tylko za wielkim mężczyzną stoi wielka kobieta); to gdy cały czas postępujemy słusznie i godnie, rozwiązanie przyjdzie samo i ta nie chcąca z nami godnie kroczyć osoba,  sama automatycznie "odpadnie". I nie będzie wtedy to nas nic kosztowało. Rozwiązanie pojawi się samo, bez kłamstw i cierpienia z żadnej strony. Inaczej być nie może. Jeżeli jest, to znaczy że mamy jeszcze wiele ze sobą do zrobienia.


To wszystko jest o wiele prostsze, aniżeli się wydaje. Zresztą Kiara dość klarownie to tłumaczy.


 :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 16:13:30
Milosc bezwarunkowa to wolnosc , calkowita wolnosc , w niej nie ma osoby wiezionej naszymi wyborami jej dobra. Jest danie wolnosci jej doswiadczaniu.

Gdzie w takim ukladzie jest kilku partnerow i kilka partnerek?

Osoba ktorej dajemy calkowita wolnosc z powodu milosci do niej dokonuje wlasnych wyborow , nigdy nie boi sie mowienia prawdy, naprawde nigdy.

Czy zwiazki wielopartnerskie w jedna i drugom strone sa dobre , wlasciwe? Dla tych ktorzy wspolnie z partnerami podejmuja takie decyzje , tak. Ale wspolnie z powiadomieniem ich o tym oraz ich akceptacjom.
Taki rodzaj doswiadczen wlasciwy na dany momet z jakiegos wzgledu.

Jednak wzorcem jest splatanie sie w milosci z jednym partnerem , nie piecioma ni dziesiecioma.

Pelnia Stworcza to 2 , jeden mezczyzna i jedna kobieta , taki uklad sieje ziarno zycia.

Tak wiec mozna rozwazac wiele i mozna sobie wybierac rozne doswiadczenia i tlumaczyc wlasnymi usprawiedliwieniami rozne opcje . Mozna...

Bo rozne sa momety rozwojowe roznych ludzi potrzebujacych roznych doswiadczen.

Czy silny kregosluo etyczno moralny jest czyms zlym? Dla tych , ktorzy jeszcze niepotrafia go osiagnac naturalnie i zmuszaja sie imecza w byciu w takim stanie tak. Bo nie mozna nic robic wbrew odczuciu swojego dobra.
Nie jest wlasciwe kopiowanie czegos i kogos , wlasciwe jest osiaganie czegos samemu.

Wowczas jest cenne i cieszy prawdziwie.

Twardosc nigdy nie gubi swojej prawdy , swojej osobowosci , bo nic nie jest w stanie wniknac w jej struktory by je zaburzyc soba i zmienic jej osobowosc. Tak moze sie dziac z czyms co jest miekkie i przyjmuje cudze za swoje.

Twarde to wcale nie znaczy nie delikatne , wrecz przeciwnie moze byc delikatne cieple , jasne i bardzo piekne.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 30, 2010, 16:36:41
Witaj Ptaku ponownie
Cytuj
A może owo krzywdzenie jest w istocie dobrem, bo doprowadza do niego zaangażowane w daną sytuację osoby?

Twardość widzenia gubi czasami prawdę.
No tak. Można na taką sytuację patrzeć z perspektywy w której ludzie są całkowicie odrębnymi indywidualnościami - tu czarny ty, a tam białe ja - ale przecież wiemy , że tak nie jest. Wszystko, co nas otacza to przejawy połączonej świadomości. Wszystko jest sprzężone ze wszystkim - jakby "przemieszane kolorami".  I to jest ta druga perspektywa. Pierwsza rani moje "ja", żąda wyboru, a druga akceptuje "ja" jako składnik większej całości.
Właśnie takie sytuacje, o jakich piszesz Ptaku wydarzają się ludziom (moim zdaniem) nie po to, aby ich krzywdzić, ale aby dokonali WYBORU wewnątrz siebie, wyboru punktu postrzegania. Na to jedno mamy na pewno sami wpływ.
Można bowiem rozmawiać o duchowości, o Jedności i Przebudzeniu do nowego wymiaru, ale bez osobistych doświadczeń w tym zakresie, bez konfrontacji własnego "ja" z tym, co teoretycznie się wie Jedność nie ma wielkiego znaczenia. I dlatego Wyższa Jaźń stawia przed nami właśnie takie , rzeczywiste doświadczenia życiowe.

Witaj Kiaro
piszesz
Cytuj
Twardosc nigdy nie gubi swojej prawdy , swojej osobowosci , bo nic nie jest w stanie wniknac w jej struktory by je zaburzyc soba i zmienic jej osobowosc. Tak moze sie dziac z czyms co jest miekkie i przyjmuje cudze za swoje
Skostniałe, twarde struktury , niezmienność .. czegoś takiego nie ma. Nawet góry kruszeją z czasem i zamieniają się w piasek. Czyni to między innymi miękka , zmienna, uległa woda. Woda, która jest w stanie przyjąć nie tylko dowolny kształt , ale nawet zmienić wewnętrzną strukturę wedle zewnętrznych informacji ( pisałem już o energoinformacyjnych właściwościach wody - homeopatia , albo eksperymenty Masaru Emoto).

Powtórzę - wg mnie, jeśli kochasz bezwarunkowo- to potrafisz kochać również "cudzymi oczyma", stać się niemal drugą osobą  , wczuć się w nią , w jej sytuację, a nawet, co więcej - przekazać wszystkie swoje uczucia i całą swoją empatię.
W naszych rozważaniach o miłości to przemiana energii "porażki" życiowej we własny rozwój . Rozwój siebie i drugiej osoby. Nawet jeśli to oznacza rozstanie. Rozstanie to pozorny rozpad. Okopanie się na wypracowanej z góry własnej, wieloletniej  tożsamości to skostnienie i odrzucenie innych możliwości jako niedobre ( tak odczytałem Cie koliberku33, sorry ) to jednoczesne wystawienie się na działanie "wody" czasu, uczuć, płynności wszystkiego. Skostnienie to śmierć. Chodzi oczywiście o przykład tzw "trójkąta" w którym jedna osoba jest nieświadoma. Nie mówię tu o pięknie rozwijającej się miłości dwojga ludzi, koliberku ( gratulacje swoją drogą ).


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 30, 2010, 16:41:48
Masz rację east, jednak  stosy wciąż płoną, tylko inaczej.

Osąd kreuje własną świętość. Niemożność zobaczenia od środka każdego układu skazuje go na powierzchowne widzenie. I powierzchowne osądzenie.
A to, co najważniejsze, staje się niewidoczne.
I jak ma się do tego bezwarunkowa miłość do każdego człowieka?



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 17:42:11
Skostnienie to smierc.......

Zaden brylant szlifowany zdarzeniami zycia nie jest materia , ktora przyjmuje wlasciwosci zdarzen nadajacych mu wartosc, zaden.


Natomiast ( juz pisalam w powuyzszych moich  postach) decyzjonalnosc o potrzebach doswiadczen , o ich niezbednosci jest tylko i az wylacznoscia indywidualna.

Mozna czynic mnustwo rozwazan , mozna szukac mnustwa usprawiedliwien dla siebie , mozna , bo naturalne jest bronienie sie EGO.

Jednak zasada jest zawsze jedna i niezmienna; Nie czyn drugiemu  czego nie chcial bys by tobie uczyniono.

Czy zatem bycie kochankiem cudzej zony , lub kochanka cudzego meza , ktore zadaje bol jest czynieniem dobra?

Skoro ukrywa sie te fakty przed partnerami ( zawsze z jakiegos powodu , ktory generuje strach) to znaczy iz nie ma milosci i piekna w tych czynach. Nie ma w nich  czynionego dobra ni sobie ni innym.

Jednak etyka , moralnosc , prawosc i godnosc ludzka w pojeciach roznych ludzi rozne barwy przybiera.

Gdy komus sie one podobaja , dobrze sie z nimi czuje , ma potrzebe ich doswiadczania? To jego sprawa niech tak zyje.

Ale . niech nie usiluje swoimi wartosciami zaslaniac nieskazitelnosc wzorca doskonalosci, bo sie nie da tego zrobic.

Z roznych wzgledow mozna usilowac usprawiedliwiac rozne czyny nie niosace doskonalosci , mozna czemu nie?

Ale i tak i tak nie mozna oklamac swojej Duszy , ktora bedzie dazyla do "otrzepania sie" z niegodnosci ludzkich wyborow , ktore na chwile z jakiegos wzgledu wybrala jako swoje przezywanie.

Jezeli powstala dyskusja i ktos usiluje rozwazac rozne konfiguracje zachowan ( swoich czy nie to niewazne) , jednak wazne ze nie ma pewnosci czy sa one sluszne i piekne.
Gdyby tak bylo dyskusja by nie zaistniala.

Zasada jest jedna; To co dla mnie jest dobre i wlasciwe nie musi byc dobre dla kogos i odwrotnie.

Ale gdy zadno z nas nie odczowa dyskonfortu sytuacji , tworzy swiat napelniony cudna zlota energia milosci. bycie w niej nie budzi juz dyskonfortu i powodow do dyskusji.

Jej piekno idobro i szczescie sa wartosciami wspolnymi dla wszystkich zyjacych Istot. Nazywa sie to wspolnota wibracyjna Energii.

Bywaja rozne o roznych barwach jednak nie wszystkie chca przebywac w tych barwach , ktore nie sa istota ich osobowosci.

Na tym zakoncze moj udzial w tej dyskusji gdyz nie mam zamiaru nikogo przekonywac do priorytetu mojego systemu wartosci nad niczyim.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Listopad 30, 2010, 17:45:58
Widzisz East, w swojej wypowiedzi poszedłem dokładnie w odrotnym kierunku. Inaczej odczytałeś moją wypowiedź, a raczej jeszcze jej nie odczytałeś. Właśnie w tej wypowiedzi zawiera się płynność, nieustająca zmiana, transformacja, metamorfoza; ale taka od wewnątrz. Nie dochodzi wtedy  do problemów tych czysto "zewnętrznych". A jeśli już, to niejako rozwiązują się same, czasem  poprzez  odejście, kiedy jest to już potrzebne obydwu stronom, a czasem nawet poprzez śmierć i jest to wówczas już  dla obydwu stron wyzwolenie, bez cienia bólu i żałości. Czyli zmiana jak najbardziej. Zatem nie widzę tu miejsca dla skostniałości, jakiejkolwiek stagnacji.

Pisałem o permanentnym rozwoju poprzez kreację, która sama przez się zakłada ruch, przemianę, a wtedy nie ma już miejsca na kłamstwa, etc...co już nadto wyraziście podkreśliłem. Dlatego moje opinie wykraczają poza wszelki osąd, jakąkolwiek kategoryzację. Jak można ustatyczniać, oceniać, klasyfikować, to co jest twórcze i nacechowane prawdą, czyli miłością, bowiem dla mnie jedno znaczy, to samo co drugie. Bo gdzie Prawda tam i Miłość.

I oczywistym też jest, że osobę nieprzygotowaną taka prawda, taka miłość może boleć, ale nigdy nie zrani ją poza jej poziom ego. A dla ego, płacz i ból jest raczej błogosławieństwem, aniżeli przekleństwem. Natomiast kłamstwo, matactwo boli i zabija na każdym poziomie. I każdego...

Istnieją związki, które zaświadczają o sensie kreacji, i efektach z tym związanych. A jest ich na świecie na pewno więcej niż kilka, gdzie oboje pracują nad własnym rozwojem, a przynajmniej jedno. Są oni też autorami książek z tej dziedziny i podkreślają, że wraz ze wzrostem świadomości ich związki przeżyły fazę transformacji i są w miarę upływu  coraz bardziej  szczęśliwe. Zresztą znam taki przykład osobiście. Również i taki gdzie on zdążył już popełnić błąd, ale miał odwagę się przyznać, i teraz razem wychowują dziecko z nieprawego łoża i są zwyczajnie wszyscy szczęśliwi.  A tamta matka by je po prostu zabiła dla własnej wygody, czy z innych tylko jej znanych "przyczyn"... Zresztą takich przykładów jest dużo więcej. Ale jak rzekłem, gdzie jest rzeczywista świadomość, nie musi dojść i do takich zdarzeń i w następstwie wyborów.


Pokornie całuję rączki poprzednikom ;)



koliberek33





Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 30, 2010, 17:55:34
east swietne/potezne pytania  ;D

Cytuj
Czy można kochać tą osobę i wszystkie jej wybory życiowe z przeszłości wraz ze wszystkimi konsekwencjami w teraźniejszości BEZWARUNKOWO ?
Czy da się zaakceptować fakt, że trzeba się z kimś dzielić tą osobą, może nawet przez cale życie ?

ja mam na to jednozdaniowa odpowiedz:
1 tak bo to sztuka kochania siebie w kims/kogos w sobie-jednoczesniena-raz
2 tak bo akceptacja rzeczywistosci to potezne narzedzie-ale nie chodzi o akceptacje w pol.sensie jezykowym
ale o [akceptacje] w znaczeniu [brak rozpadu:podmiot/przedmiot]


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Listopad 30, 2010, 18:21:55
Wszystkimi pazurkami podpisuję się pod tymi odpowiedziami purratu! :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 30, 2010, 18:31:00
no to przybijam piateczke  ;D 8)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 18:56:13
Kocha kogos z calym bagazem jego osobowosci to normalne i naturalne, jednak powtarzam kochac milowac to nie jest rownoznaczne byc dla kogos ofiarom, skladac siebie w ofiarze.

Dzielc sie kims z kims w sensie fizycznym chodzi wam o seks?
O tym juz pisalam , to kwestia wyborow osobistych trojkatow , czworokatow i innych wielokatow...

Nie mniej jednak wzorcem doskonalym jest para, czyli 2 kobieta i mezczyzna.

Co wcale nieznaczy ze kazdy musi zyc wedlog tego wzorca.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 30, 2010, 19:29:43
east swietne/potezne pytania  ;D

Cytuj
Czy można kochać tą osobę i wszystkie jej wybory życiowe z przeszłości wraz ze wszystkimi konsekwencjami w teraźniejszości BEZWARUNKOWO ?
Czy da się zaakceptować fakt, że trzeba się z kimś dzielić tą osobą, może nawet przez cale życie ?

ja mam na to jednozdaniowa odpowiedz:
1 tak bo to sztuka kochania siebie w kims/kogos w sobie-jednoczesniena-raz
2 tak bo akceptacja rzeczywistosci to potezne narzedzie-ale nie chodzi o akceptacje w pol.sensie jezykowym
ale o [akceptacje] w znaczeniu [brak rozpadu:podmiot/przedmiot]

Niezwykle i mądre odpowiedzi. Chylę czoła. Swoją drogą, myślę podobnie, a nawet rozszerzam to myślenie dalej ..
Kochać kogoś, to znaleźć z nim/nią wspólną przestrzeń . Co nie oznacza zaraz limitowania współprzestrzeni , którą ta osoba dzieli z innymi.

Paradoksalnie może to właśnie spełniać warunkowanie przez Kiarę uczynione :
Cytuj
Jednak zasada jest zawsze jedna i niezmienna; Nie czyn drugiemu  czego nie chcial bys by tobie uczyniono.

Bo co, jeśli ja nie chcę, aby mnie ograniczano w wyrażaniu mojej miłości ? Zgodnie z powyższą zasadą nie chciałbym również nikogo limitować w tym względzie ..

Czy taka postawa może być krzywdząca ?
Gdzie nakreślilibyście jej granice ?

Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?

chyba pokomplikowałem ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: zigrin Listopad 30, 2010, 19:47:02
Witam, drodzy Panowie i Damy. :)

Moim zdaniem, z tą bezwarunkową miłością i akceptacją nie jest taka prosta sprawa, jak się to wielu z Was wydaje. Ludzie lubią, a nawet kochają… dzielić wszystko na kategorie (najchętniej na pół: plus/minus, czarne/białe, męskie/żeńskie, itd…). Bardzo dobrze, gdy szukają także sposobów na ponowne połączenie połówek. Mam jednak wrażenie, że na jedno takie połączenie potrzebują dokonać wielu podziałów…  ;D
Nie chcę przez to wykazać, iż jest to jakiś absurd, bo wszystko ma jakiś cel, ale chcę abyśmy po prostu mieli tego świadomość. Wydaje mi się, że największym spotykanym błędem, jest łączenie (które w rzeczywistości jest dzieleniem… ;D) miłości bezwarunkowej z miłością, jako polarnego bieguna (miłości biegunowo uwarunkowanej…). Dochodzi tu często do zabawnych sytuacji, gdy głosiciel miłości bezwarunkowej jednocześnie jej (słowem i czynem…) zaprzecza…

Co więc naprawdę znaczy miłość bezwarunkowa ? To co dosłownie pisze – bezwarunkowo wszystko…
Gdy dokonamy najmniejszego podziału na miłość i strach, to automatycznie nie jest już miłość bezwarunkowa, gdyż jest to miłość uwarunkowana jakimś (choćby najmniejszym) lękiem. Dotyczy to także wszystkich „niepotrzebnych śmieci”, na które musi się znaleźć miejsce dla miłości bezwarunkowej. 

Uważam, że tzw. „bród” ma „zastosowanie” w każdych niekompletnych i wybrakowanych układach (związkach). EGO jest wręcz wyśmienitym wynalazcą tzw. „kategorii rzeczy niepotrzebnych”, jak zresztą i wszelkiego innego kategoryzowania. Nawet, idealnie dobrana i kochająca się para może być posądzona przez czyjeś EGO jako wybrakowana – wszak, połączyła się w celu przyszłego (dopiero…) doświadczania większej harmonii…
Gdyby ustała chęć sprzątania jakiegoś „brudu”, wówczas zatrzymałaby się cała dynamika wszechświata, bo doświadczenie miłości bezwarunkowej stałoby się na tyle kompletne, iż ustałyby wszystkie wiry…
W Absolucie wszystkie siły są ze sobą w idealnej harmonii. Natomiast rolę cząstek doświadczających wirtualną lokalną dysharmonię, jest pełne doświadczenie i zjednoczenie…

Z widoku najbardziej obiektywnej perspektywy, nie istnieją rzeczy niepotrzebne…
Ba, nawet poruszanie tzw. rzeczy „niepotrzebnych” również jest potrzebne… skoro istnieje…

Najbardziej owocne układy/relacje łączą się by się dzielić, a dzielą się by się mnożyć…  ;)

Z (pro)kreatywnym pozdrowieniem… :)   


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 19:50:46
east naprawde zastanawiam sie co chesz powiedzie?


Czy naprawde uwazasz iz krzywdzenie kogokolwiek jest pozytywne?

Mozna tworzyc filozofie z filozofi , oj mozna Ego by siebie usprawiedliwic stac naprawde na wiele.


Mozna tez dodac plan przedurodzeniowy i jeszcze ze cierpienie uszlachetnia i wznosi ...

Tylko gdzie w tym jest wasza tak zawsze deklarowana chec bycia tylko w szczesciu i radosci bez cierpienia?

Bo ja jako moja przestzen zycia wybieram wlasnie takom opcje. Reszta to droga poznwania i dokonywania wyborow  w byciu w niej.

Kiara :) :)


ps. Zadna zdrada ( samo znaczenie slowa niesie juz kontekst zla) nie jest niczyim dobrem. Usilowanie wmowienia komukolwiek ze jest to dobrem tworzy paranoje. Przynajmniej dla mnie i nikt mnie nie przekona ze jest inaczej.


Milosc bezwarunkowa to akceptacja istnienia wszelakich odmiennosci jest to sluszne i jak najbardziej wlasciwe. Ona nie walczy z niczym i nikim.

W jej obliczu "zlo" odzyskuje pamiec dobra ktorom niesie w swoim jadrze. Ale milosc bezwarunkowa to jasnosc i cieplo , to piekno i dobro , to szczescie i ekstaza harmonni. Jezeli brakuje takich elemetow w milosci jakiej kolwiek jest dopiero w drodze do uzyskania swojej doskonalosci.


Czy jest zla? Nie jest na miare mozliwosci jej przezywania przez ludzi zanurzonych w niej.


Wiesz east w taki sam sposob mozna rozwazac bicie zony z milosci przez czlowieka tak rozumiejacego jej okazywanie.
No i dalej co..... "Czy taka postawa może być krzywdząca ?
Gdzie nakreślilibyście jej granice ?

Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?".....

samo zycie.....


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Listopad 30, 2010, 20:14:26
Cytat: east
Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?

Właśnie. Cały czas pytam, czy rezygnacja z miłości, gdy ona już zaistniała, jest działaniem słusznym i ze wszech miar etycznym? Oczywiście mając na względzie „dobro” osoby nieświadomej tego faktu.
A co z dobrem własnym i dobrem tego, który kocha, lecz nie osobę, z którą mieszka?
Czy rezygnacja w takiej sytuacji z uczucia nie naraża dwoje kochających się ludzi na szwank?
Przecież zasada nie czyń komuś, co Tobie nie miłe w tym wypadku uderza w dwie osoby, na korzyść trzeciej. Tej, która już nie kocha i nie jest kochana, a mimo to, jej byt materialny i wszelkie inne potrzeby są przez partnera zabezpieczane.

Czy można mieć monopol na uczucia kogokolwiek?
Jedyna nieprawidłowość wg mnie, to brak poinformowania dotychczasowego partnera o zaistniałym uczuciu.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Listopad 30, 2010, 20:24:29
Kiaro , ale ja nie pisałem o tym, co Ci się w głowie roi , czyli
Cytuj
Wiesz east w taki sam sposob mozna rozwazac bicie zony z milosci przez czlowieka tak rozumiejacego jej okazywanie.
No i dalej co..... "Czy taka postawa może być krzywdząca ?
Gdzie nakreślilibyście jej granice ?

Miłość to miłość, a bicie to bicie.  Pisałem o tym, że miłość do kogoś powinna liczyć się z bezwarunkową akceptacją sytuacji życiowej tej osoby , bo na przykład jest ona uwikłana w stary układ.
Stąd wynikały moje pytania, czy istnieją granice wyrażania własnej miłości do takiej osoby i na ile jednak powinniśmy się samoograniczać w jej wyrażaniu biorąc ( albo i nie ) pod uwagę osoby trzecie. Cały czas piszę o "trójkątach" ( wielokątach hehe) , a nie o prymitywnym przykładzie, który Kiaro podałaś. Trochę empatii proszę ;)
To nie są takie same rozważania. Wyczuwasz chyba czym się różnią ?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 30, 2010, 20:29:32
dla oko-ucho/ucho-oko

so now what?
so now what?  8)


http://www.youtube.com/v/iDqkgR-JX60?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0x3a3a3a&amp;color2=0x999999"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/iDqkgR-JX60?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0x3a3a3a&amp;color2=0x999999" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 23:16:16
Kiaro , ale ja nie pisałem o tym, co Ci się w głowie roi , czyli
Cytuj
Wiesz east w taki sam sposob mozna rozwazac bicie zony z milosci przez czlowieka tak rozumiejacego jej okazywanie.
No i dalej co..... "Czy taka postawa może być krzywdząca ?
Gdzie nakreślilibyście jej granice ?

Miłość to miłość, a bicie to bicie.  Pisałem o tym, że miłość do kogoś powinna liczyć się z bezwarunkową akceptacją sytuacji życiowej tej osoby , bo na przykład jest ona uwikłana w stary układ.
Stąd wynikały moje pytania, czy istnieją granice wyrażania własnej miłości do takiej osoby i na ile jednak powinniśmy się samoograniczać w jej wyrażaniu biorąc ( albo i nie ) pod uwagę osoby trzecie. Cały czas piszę o "trójkątach" ( wielokątach hehe) , a nie o prymitywnym przykładzie, który Kiaro podałaś. Trochę empatii proszę ;)
To nie są takie same rozważania. Wyczuwasz chyba czym się różnią ?


Krzywdzenie to krzywdzenie ... jakie? Fizyczne czy psychiczne? Ktory bol moze byc wiekszy? Czy istnieje jakas gradacja?

W imie czego? Dobra? Czyjego dobra? Gdzie sa granice dobra i zla? Kto i w imie jakich kryteriow jest upowazniony ustanawiac dobro drugiego czlowieka?

Czy mozna kochac kogos kto jest w innym zwiazku? Pewnie ze mozna , milosc nie musi miec zadnych granic.
Mozna kochac i kochac sie w kazdym czlowieku. Bez znaczenia jest to czy on/ona sa w zwiazku i ile maja lat.
Bo milosc nigdy nikogo nie krzywdzi.

Ale .. realizowac swoje fizyczne zamysly w imie milosci wiedzac ze sie krzywdzi inna osobe nieswiadoma niczego.
Nawet w imie wlasnych uczuc , to moim zdaniem z moim systemem wartosci jest niemozliwe.

Bo to ze ktos czegos nie wie swiadomie to i tak i tak na polach energetycznych ta informacja dochodzi do niego.
Jak?

Otoz jest maz z zona polaczony ( i to bardzo) spleciony zwiazkiem uczuciowym , przysiegami i wspolnym zyciem. Dopuki swiadomie obydwie strony nie rozlacza tych wiezow one trwaja.
Ta jednia ( nie myslcie ze nie sa jednia) posiada wspolne pola informacyjne z ktorych korzystaja obydwoje.

Czy zatem nieswiadomosc ktoregos z partnerow naprawde jest nieswiadomoscia? Czy zapis zachowan drugiego jest niedostepny pierwszemu?
Jest dostepny , tylko nie zawsze odczytywany , nie zawsze chciany swiadomie.

Czy zatem zwiazki pozamalzenskie sa dobrem dla zdradzanego partnera?  Czy sa budujace i upekszajace nasza osobowosc?

Nie rozwazm zadnego konkretnego przypadku , bo nie mam prawa i woli nikogo osadzac.
Dyskutujemy nad sytuacjom teoretyczna.

Jest tylko jedna opcja powiedzmy prawidlowa na istnienie trojkatow.
A jest nia swiadoma zgoda partnera , zony/meza i nic wiecej.


Kiara :) :)


ps. Gdyby wasze udawadniania prawidlowosci istnienia takich ukrytych milosci poza malzenskich byly dobre piekne i prawidlowe to zdradzane zony nie wnosily by z tego powodu pozwow do sadu. nie uzyskiwaly by rozwodow z orzeczeniem winy partnera ktory zdradza.

Chyba wszyscy sedziowie nie maja poplatania z pomieszaniem i nie potrafia docenic piekna milosci w "skoku w bok"?
Wydaja ochydne wyroki nie ceniac "dobra" jakie czyni zdradzajacy partner kryjacy swoja zdrade przed malzonkiem?

Milosc jest piekna , kazdy niezaleznie od wieku i sytuacji zyciowej ma do niej prawo, ale nalezy zachowac godnos wlasna i uszanowac godnosc bylego partnera przed wejsciem w kolejny zwiazek. A nie oburzac sie ze nieetyczne zachowanie oparte na milosci nie budzi aplauzow.

U mnie nie.

Ale zycze kazdemu zakochanemu mozliwosci urzeczywistnienia swoich uczuc w pelnej godnosci osobistej. Z wielkim szacunkiem dla bylego , lub prawie bylego partnera.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Listopad 30, 2010, 23:31:41
Kiara jakie ty poematy piszesz... :o
kiedy masz czas na...M..?..  8)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Listopad 30, 2010, 23:38:22
Kiara jakie ty poematy piszesz... :o
kiedy masz czas na...M..?..  8)


Cale moje zycie jest M.... Tak wiec nie brakuje mi czasu.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 01, 2010, 00:02:08
Cytat: east
Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?

Właśnie. Cały czas pytam, czy rezygnacja z miłości, gdy ona już zaistniała, jest działaniem słusznym i ze wszech miar etycznym? Oczywiście mając na względzie „dobro” osoby nieświadomej tego faktu.
A co z dobrem własnym i dobrem tego, który kocha, lecz nie osobę, z którą mieszka?
Czy rezygnacja w takiej sytuacji z uczucia nie naraża dwoje kochających się ludzi na szwank?
Przecież zasada nie czyń komuś, co Tobie nie miłe w tym wypadku uderza w dwie osoby, na korzyść trzeciej. Tej, która już nie kocha i nie jest kochana, a mimo to, jej byt materialny i wszelkie inne potrzeby są przez partnera zabezpieczane.

Czy można mieć monopol na uczucia kogokolwiek?
Jedyna nieprawidłowość wg mnie, to brak poinformowania dotychczasowego partnera o zaistniałym uczuciu.


Jeśli istnieje rzeczywista miłość ( choć, cóż to za określenie i czego tak naprawdę???), ale pozwólmy sobie już na tę umowność; otóż, jeśli jest to właściwe zespolenie, odnalezienie się tych połówek, to rezygnacja, albo nierezygnacja nijak się ma do tego faktu. Tzn. nie traci się nigdy takiej osoby, bo to uczucie zawsze jest. Niezniszczalne.

Wówczas bierze się inne priorytety pod uwagę. Bo, to co jest, to jest i nic tego nie jest w stanie zmienić...Zatem bez najmniejszych obaw należy  rozejrzeć się, czy inni są gotowi przyjąć to za fakt i czy mają siłę uporać się z taką nagłą zamianą miejsc, zwłaszcza jeśli dzieci są brane pod uwagę, jakoże przysparzanie świadome cierpienia innym nie przyniesie dobrych owoców!

W obliczu powyższych faktów rezygnacja jest tylko transformacją naszego uczucia, jego sublimacją i umocnieniem, wzniesieniem na nieogarniony i święty piedestał... czyli  w takie "rejony" gdzie sami do siebie czujemy o wiele większy szacunek, a i nasza połówka także! A to dlatego, że nic co piękne i prawdziwe w przyrodzie nie ginie, jeśli już, to się jedynie tylko umacnia. 

Czyli najprościej ujmując, rezygnacja w takiej sytuacji jest pozorna (no, bo z czego, z tego co niezaprzeczalnie istnieje?) i jest znakomitym akceleratorem. Jest próbą wielkiej miary i testem na szlachetność. Nagroda za to jest olbrzymia. Skąd to wiem? Ano dane mi było doświadczyć.... Wtedy dopiero zaczyna się tzw. prawdziwa miłość, ( acha, i nie muszą to być zaraz połówki, wystarczy, że ćwiartki... :D) jeśli oczywiście nie była wcześniej mirażem, bądź wirtualnym zwidem. Nie ma zatem lepszej możliwości, aniżeli przekonać się na własnej skórze. Gdybaniem nie dojdziemy prawdy i nie uzyskamy odpowiedzi, ale doświadczaniem tak.

Przed chwilą w TVP Kultura skończył się przeznakomity spektakl oparty na Czechowie, który poruszał kwestie nad którymi debatujemy. Był tak poruszający i odpowiadał na zawarte tutaj pytania. Wczoraj z kolei film, który także niemniej boleśnie dojmująco i wyraziście poruszał ten temat. Wystarczy mieć oczy i uszy otwarte, zwłaszcza wtedy, jeśli jeszcze się nie wie, czy nie czuje najbardziej oczywistych kwestii, a dotyczących zasady: "kochaj bliźniego swego jak siebie samego".  Wiem, w praktyce z reguły jest najtrudniejsze, to co najprostsze, a zatem  prośmy (o rozwiązanie...), a będzie nam dane!



Z serdecznym dobranoc. :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 03, 2010, 22:37:36
a zapowiadał się temat ciekawie...

Niestety i tutaj także go rozmyto przy pomocy górnolotnych stwierdzeń, pouczeń i obdarto z... prozy życia. Dyskusja w większości tematów po jakimś czasie sprowadza się do tego samego - tak, takie określenie ciśnie mi się na usta - bełkotu o miłości, wolności, dualizmach, jednościach, niby-doskonałości.
Kolejny raz czuję się jakbym czytał - pomimo użytych określeń i słów - suche, beznamiętne wypowiedzi, teorię z książek, za grosz życia... Jakby słowa wypowiadały zjawy, program komputerowy, a nie ludzie z krwi i kości.

Sporo postów - szczególnie Kiary - mógłbym wkleić do większości z tematów i nikt nie zauważyłby różnicy...


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Grudzień 03, 2010, 23:45:32
Masz rację artqu. Bo przecież Miłość, to śpiew skowronka nad łanem pszenicy falującym złociście w powiewach orzeźwiającego wiatru. To ciepło słońca ogrzewającego nasze kości i zmysły. To także wspomnienie wspaniałych wakacji u boku tej Jedynej. To energia, której nie muszę rozumieć i analizować w kontekście praw rządzących Wszechświatem. Muszę i chcę ją czuć i przeżywać, póki każda moja komórka i tkanka tego pragnie.

To przez Miłość piszę wiersze i niestraszna mi żadna choroba, bo ona mnie uleczy i da nadzieję na lepsze jutro. Nie potrzebuję i nie chcę żadnych definicji tego szczególnego stanu mojego jestestwa. Wystarczy radosne bicie serca...


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Betti Grudzień 03, 2010, 23:59:04
Mala mentalita
Pewien facet powiedział: "Wystarczyłoby mi zmienić się w kobietę, chociaż na jeden dzień, aby poprawić w sposób znaczący swój byt materialny".

To zaskakujące wyznanie daje wiele do myślenia. Czyżby mężczyźni byli aż tak dwulicowi? Swoje partnerki nękają zazdrością, a sami, gdyby im tylko stworzyć warunki, korzystaliby z kobiecych atutów w iście wyrafinowany sposób. Szokujące? Tylko początkowo. Takie podejście wynika z biologiczno-fizycznych uwarunkowań, a zaborczość nie jest tyko naleciałością wychowania, lecz wrodzonym odruchem dominacji otoczenia. Zauważmy przecież, że w świecie zwierząt odruchy kopulacyjne u samców bardzo często nie mają związku z seksualnością. Odruch kopulacyjny jest potrzebą zdominowania otoczenia, wrodzoną potrzebą bycia Alfą.

Jak pisze John Fischer w swojej książce "Okiem psa": "Osobnik Alfa ma prawo do najlepszych kąsków i je pierwszy. Reszta stada zadowolić się musi tym, co Alfa pozostawi, a i to do czasu, gdy nie zdecyduje się zjeść coś jeszcze". Właśnie, dlatego homoseksualizm w wydaniu męskim jest społecznie nie do przyjęcia. Dominować można tylko kobiety, gdyż one wewnętrznym instynktem się temu podporządkowują i jest to całkiem naturalny odruch.

Kobieta jest przecież "stroną przyjmującą". Równouprawnienie, pod tym względem, jest zatem całkowicie niewykonalne i pozostanie jedynie w sferze nieuzasadnionych, feministycznych marzeń. Nieuzasadnionych, gdyż będących wbrew naturze, która stworzyła kobietę dla konkretnego celu. Niestety kultura i wychowanie ową rolę wypacza, przez co owa staje się li tylko dla kobiety cierpieniem.

Czemu ten mężczyzna zabawiałby się beztrosko swoim kobiecym ciałem?

Można by błędnie pomyśleć, że takie podejście inicjuje wrodzona pogarda do kobiet, która zdominowała męską część populacji. Byłoby to jednak stwierdzenie tendencyjne i niesprawiedliwe.

Mężczyźni, biologicznie rzecz ujmując, mają swoje narządy seksualne "na zewnątrz", stąd też ich lekkie podejście do nich. Kobiety mają narządy seksualne "wewnątrz", dlatego ich seksualność przeżywana jest na innym, wewnętrznym poziomie. Zauważmy, że jeżeli mężczyzna "klepnie" kobietę w pośladki to jest to naruszenie jej sfery osobistej. Jeżeli podobną czynność wykona kobieta wobec mężczyzn, nie nazwiemy tego naruszeniem czegokolwiek. Gotów byłby jeszcze zdjąć spodnie i krzyczeć w zachęcie: klep mnie, klep kochanie, byłem dzisiaj niegrzeczny. No chyba, że owa klepiąca będzie wyjątkowo odrażająca, oczywiście.

Dokładnie podobnie rzecz się ma z męskim podejściem do ciała. Używanie go nie stanowi w tym wypadku dla panów żadnych problemów. Gdyby, więc mieli możliwość zmienić się czasowo w kobiety, najstarszy zawód świata byłby bardzo aktywną profesją. Oczywiście pod warunkiem, że nie zmieniliby się mentalnie, czyli ich stosunek do ciała pozostałby nadal "męski".

Skąd ta zaborczość?

Cóż, kobieta dla mężczyzny zawsze pozostanie swoistym trofeum a przecież trofeum, którym się trzeba dzielić do niczego się nie przydaje. Trofeum musi być osobiste, niemalże opatentowane. Tu znowu nasuwa się skojarzenie ze światem zwierząt. Kiedy suka ma cieczkę, włóczy się za nią cały szpaler potencjalnych tatusiów. Nie dopuszcza ich bynajmniej do siebie. Czeka na najbardziej wytrzymałego.

U ludzi jest podobnie, tyle że okres czekania jest krótszy. Przedstawicielki naszego gatunku są zdecydowanie bardziej "elastyczne". Jak jednak traktowane są panie, co to i tu i tam lubią? Nie cieszą się zbyt pochlebną opinią. Czemu? Odpowiedz jest prosta, żadne z nich trofea.

Kobiety kreują rzeczywistość

Na całym świecie są miejsca, gdzie kobiety są wyjątkowo poniżane. Są sprzedawane, wykorzystywane, gwałcone, poddawane obrzezaniu, ale kto tak naprawdę za tym stoi? Czy za ten tragiczny stan rzeczy należy obwiniać panów. Nie koniecznie. Mężczyźni pomimo wszystko są bardziej podatni na zmiany. Mężczyźni mają też w sobie więcej współczucia. Kobiety potrafią sobie z tym uczuciem doskonale radzić, gdyż są odporniejsze psychicznie, a co za tym idzie mają niesamowitą wręcz zdolność "duszenia" w sobie emocji.

Ów mechanizm został ciekawie ukazany w filmie "Pan i pani Smith". Główna bohaterka jest gotowa walczyć niemalże na śmierć. Jej partner wręcz przeciwnie, walczy do momentu, kiedy racjonalizm daje o sobie znać. Kobiety potrafią być zawistne i mściwe. Nauczyły się walczyć podstępem. Mężczyźni z reguły walczą wprost, głównie dla zaznaczenia swojego terytorium. Dają sobie wtedy "po pysku", ustalają granice, a następnie idą na piwo. Kobiety zupełnie nie rozumieją tego mechanizmu. Nie jest rzadkością widok mamuś rozdzielających walczących o prawo do piaskownicy przedszkolaków.

Chłopcy tak mają i to jest zdrowe, ale u przedstawicielek płci pięknej takie sytuacje zawsze będą budziły lęk. Dla nich walka to zapowiedź tragedii, nie rozumieją bowiem jej mechanizmów. Ich walka (kobiet) nie zna przecież granic, bo w przeciwieństwie do mężczyzn, ich walka nie ma z reguły sensu. Kobiety do walki, szczególnie wobec siebie, motywuje zazdrość. Rywalka staje się wtedy wrogiem numer jeden, którego należy bezwzględnie zniszczyć, a nie mu dorównać. Wręcz nieprawdopodobnym byłoby pójście z nią na kawę, do kosmetyczki czy do solarium.

Kobiety walcząc, walczą do upadłego. Pomijam tu sytuacje walki o życie potomstwa. Walczą wtedy jak przysłowiowe lwice, są to jednak zachowania instynktowne. Szkoda, że i one zostały mocno zmienione przez tzw. cywilizowaną kulturę.

Muzułmanki cierpią i są poniżane

Ich katami są mężczyźni? Mężczyźni, wychowani przez swoje matki, w duchu bycia kimś lepszym. Celem życiowym muzułmanki nie jest zmiana stanu rzeczy. Jej celem jest wyjście za mąż i urodzenie jak największej ilości synów. Rodzenie dziewczynek jest przekleństwem. Kobieta, która rodzi chłopców ma zapewnioną starość i ważne stanowisko w rodzinie. Teściowa w rodzinie muzułmańskiej liczy się najbardziej. Teściowa potrafi wyrzucić z domu nieproduktywną (bezpłodną lub rodzącą same dziewczynki) synową, wiedząc jednocześnie, że skazuje ją tym na śmierć.

Jedna z najbardziej przejmujących scen, to scena z filmu "Kwiat pustyni", w którym stara kobieta dokonuje w makabryczny sposób obrzezania, wycięcia genitaliów, małej, niespełna trzy letniej dziewczynce i na boga, jest to film oparty na faktach. Codziennie tysiące dziewcząt, w imię zwyczaju, tradycji czy kultury, zostaje poddanych temu zabiegowi, a wykonawcami owego rytuału są właśnie kobiety. Być może znalazłby się i męski wykonawca tej procedury, myślę jednak, że byłyby to wyjątki. Dla mężczyzn już samo oglądanie porodu, że tak powiem "od dupy strony", jest nie lada przeżyciem, więc cóż tu mówić o obrzezaniu.

Bohaterce filmu, notabene znanej dziś modelce, udaje się uciec zarówno fizycznie jak i mentalnie z tego chorego systemu. Jej szczęście polega na tym, że dość wcześnie zostaje odcięta od wpływu matki. To bolesne doświadczenie jest niczym odcięcie pępowiny, przez którą przedostaje się cały ten mentalny balast zwany kulturą czy wychowaniem.

"Europejskie obrzezanie"

To przygnębiające, ale ową procedurę obrzezania dokonuje również kultura europejska, gdzie ponad 70% kobiet nie doświadcza przyjemności seksualnej lub przeżywa tylko jej namiastkę. Czy nie jest to mentalne wycięcie tej części nas, która odpowiada za doznawanie rozkoszy?

Przykłady wpływu mentalności na życie kobiet można mnożyć w nieskończoność. We Włoszech, jeszcze dwadzieścia lat temu żona musiała uzyskać zgodę męża, aby wyjechać za granicę. W Polsce, nie kto inny jak właśnie kobiety podtrzymują system patriarchalny. System, który poniża kobiecość na każdym kroku, a jednocześnie utrzymuje się z rent i emerytur tysiąca Polek! Nie trudno zauważyć, że na zgromadzeniach religijnych (mszach, procesjach, pielgrzymkach) jedynymi facetami okazują się często tylko ci w sutannach i habitach. Reszta do damskie zaplecze. Cóż, tak zwana moralność, zwyczaj czy kultura nadal tkwi w rękach kobiet, które jak na złość, nic nie chcą znowelizować.

Jedna z włoskich pisarek Dacia Maraini pisze: "Kobiety z pokoleń mojej matki czy babki nawet nie pomyślałyby o tym, żeby odejść. One uważały, że małżeństwo jest rodzajem przeznaczenia, czymś na całe życie".

To kobiety wychowują głupich mężczyzn

Same ubolewają, że im nikt nie pomaga, ale jak synkowi trafi się "babka z jajami" to siekierą gotowe by ją zarżnąć. Matki wychowują swoje dzieci ukazując im ich miejsce i rolę w życiu. Troskliwie umacniają i prostują poglądy swych pociech tak, by w dorosłym życiu odpowiedzialnie pełniły swoje (matek) przeznaczenie.

Synek powinien być mężczyzną, córka kobietą, wszyscy wg wizji kobiety-matki. Zakorzenia się to w kulturze i trwa przez kolejne pokolenia. Pokolenia "dominujących" mężczyzn i "uległych" kobiet. Okazuje się, że mimo, iż to mężczyźni wypełniają karty historii, to jednak kobiety kreują rzeczywistość, w jakiej przychodzi wszystkim żyć. To kobiety dają wzór fałszywej moralności, gnębiąc wszelki przejaw emancypacji. To kobiety mogłyby zmienić świat, ale wolą przemoc i niewolę. Nadal, nawet w najbardziej cywilizowanym kraju, mężczyzna jest nadrzędnym celem w życiu kobiety.

Czy to jakaś bliżej niezidentyfikowana siła rządzi nami, kobietami? Myślę, że swoistej identyfikacji owej siły dokonał Lars von Trier w swoim dziele "Antychryst". Ukazał w nim całą tragedię, jaką niesie za sobą mentalność. Młoda kobieta pisze książkę o naturze kobiet. Stara się dociec, dlaczego kobiety w średniowieczu pomawiano o współpracę z diabłem, nazywano czarownicami i palono na stosach? Niestety, jako kobieta nie potrafi się sama zdystansować do tego, co pisze i ulega owym chorym treściom. Zaczyna wierzyć w zło tkwiące w kobietach i w niej samej. Kolejnym etapem jest udowodnienie, że tak naprawdę jest, aż w końcu dochodzi do samoukarania. Po drodze reżyser nie zapomniał ukazać jak rodzi się nieuzasadniona nienawiść do męskiej populacji. Samoukaranie polega na wycięciu tego, co stanowi naszą, kobiecą seksualność. Czyż nie te same argumenty, a mianowicie zło tkwiące w naturze kobiet, stoją za obowiązkiem obrzezania kobiet w Somalii?

Cechą, którą szczerze podziwiam u mężczyzn, jest ich swoista zdolność dystansowanie się. Jak dzieci potrafią bawić się życiem, przez co są de facto zyskują wolność. Kobiety przywiązują się i angażują, tworząc tym samym kierat dla samych siebie. Jeden z moich ulubionych cytatów pochodzi z filmu "Gorączka". Neil Mc Cauley, w rolę którego wcielił się Robert De Niro, zwykł był mawiać: "Nie wolno przywiązywać się do czegoś, czego (…) nie porzucisz w ciągu 30 sekund".

Pytanie wbrew pozorom nie brzmi: czy potrafisz to zrobić? Pytanie brzmi: czy chcesz to zrobić? Pozycja kobiet wynika z ich nieumiejętności czy z braku chęci?

* (j. wł) zła mentalność
http://interia360.pl/artykul/mala-mentalita,41291


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 04, 2010, 17:44:00
Artqu, oj nie lubisz Ty Kiary nie lubisz! Jakoś nie po chrześcijańsku to!. Można się z kimś nie zgadzać częściowo a nawet we wszystkim, ale żeby zaraz aż tak? Tyle czasu upłynęło, a konflikt dalej trwa. Chodzi o to jak TY z nią rozmawiasz, gdyż co jest na drugim planie. Liczy się bowiem ton wypowiedzi.

Widzę, że kreujesz się na speca, że my bez praktyki, bujamy w obłokach, że to dla Ciebie górnolotne. Ano, widzisz, tylko Ci ludzie, którzy mnóstwo wycierpieli i dostali mocno w kość od życia, od jego prozy, mogą dojść do takich górnolotności. Inaczej się nie da! Jak nie poczujesz najpierw smaku łez, nie poczujesz i smaku szczęścia w całej jego okazałości. Zapewniam.

Przynajmniej w moim przypadku. Wszystko co tutaj piszę, wynika z moich doświadczeń. Bardzo głębokich doświadczeń. Nie pozazdrościłbyś mi takiej prozy życia, o nie! I obawiam się, że mało kto tutaj...Napisz do mnie prywatnie, a naświetlę Ci przynajmniej tło moich doświadczeń, jeśli chodzi o relacje. Zapewniam Cię, że skóra Ci się zjeży. Dlatego wiem, co znaczy cierpienie, porzucenie na rzecz sekty, choroba, w tym też poważne kalectwo, zdrada i wybaczanie, rzeczywiste poświęcenie, wreszcie też i  śmierć,  rezygnacja dla drugiej osoby ( nie chodzi tu o trójkąt, gdyż na to nie pozwalałem sobie nigdy) i dzięki temu znam też smak piękna, świadomej pracy w związku i mnóstwa też takich codziennych, małych rezygnacji,  nie mówiąc o rzuceniu na szalę wielkiej kariery....etc... I na tej właśnie podstawie mogę pisać, tak jak piszę i na tej też podstawie mogę pisać o kreacji w związku, (o jego świętości, czyli czystości też!), jak też i o Kreacji w ogóle.



A artykuł jest nieco tendecyjny. Napisała go bowiem  osoba, mająca szczere chęci, ale widać że nie nadąża jeszcze owa treść za  rzeczywistym doświadczeniem autorki.



koliberek33


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2010, 18:31:55
Alez koliberku 33 nie ma co sie unosic. Widac nasz arteq moze z tych  z tych ?  Co to z jednej strony dom rodzina zona dzieci i kosciolek w niedziele ,  a z drugiej ukryta kochanka i wolna milosc. Moze to dla niego jest norma? Moze, nie wiem?

Duzo facetow posiada takie dwie twarze , zatem jak kobiety osmiela sie krytykowac takie postawy , nastepuje natychmiast swiete oburzenie i atak.

No bo dlaczego skoro to milosc dajaca im tyle przyjemnosci i rozkoszy? Przeciez to normalne prawo samcow i samic ....

Tylko .... , tylko czy nadal mezczyzna  i kobieta  sa  tylko  samica i samcem? Czy jeszcze nie stali  sie  Ludzmi  panujacym nad swoimi emocjami?

A niby kosciol w naukach przedmalzenskich uczy.. , a niby arteq te zasady gloryfikuje. A niby ludzie rozwinieci duchowo to wiedza No tak , niby.... a gdy zycie stawia sprawdzian przed Czlowiekiem wowczas wiekszosc zostaje w tej nibylandii.

Nie nalezy rozpaczac , to nic tragicznego i nie w nieskonczonosc. Kiedys nastapi przejscie z  dania mozliwosci niesienia  przez emocje ( ktore tez sa uczuciami milosci , jest to milosc emocjonalna)  nad panowaniem nad nimi. Zycie piekna glebia MILOSCI.

Wowczas Czlowiek zrozumie sens tej dyskusji i usmieje sie serdecznie z tak drapieznego stanowiska zajmowanego wczesniej.

Kiara :) :)


Ps. Nie jestem nastolatka przeszlam bardzo trudna droge zyciowa , posiadam olbrzymi bagarz doswiadczen  pieknych i ciezkich, zatem nie pisze na podstawie wiedzy "wyssanej z palca".

Zycie nauczylo mnie jednej waznej rzeczy; kregoslup etyczno moralny ( ten wbrew pozorom twardy) jezeli ktos posiada i on wyznacza mu mozliwosc wchodzenia  , lub  nie w rozne sytuacje nigdy pozniej nie ponosi konsekfecji ktore brudza biel osobowosci.

To nie jest dar od Boga , to jest przeolbrzymia praca codzienna nad samym soba, to sztuka dokonywania wyborow , ktore zawsze daja plon.

Jaki?



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 04, 2010, 21:10:18
Witaj Kiaro, piszesz

Cytuj
Zycie nauczylo mnie jednej waznej rzeczy; kregoslup etyczno moralny ( ten wbrew pozorom twardy) jezeli ktos posiada i on wyznacza mu mozliwosc wchodzenia  , lub  nie w rozne sytuacje nigdy pozniej nie ponosi konsekfecji ktore brudza biel osobowosci.
Nie wiem, pewnie posiadam zupełnie inny bagaż doświadczeń, ale wiem, że nikt nie wychodzi z problemów wybielony niczym Vizir  ;)
Popełniam błędy, które mają swoje konsekwencje, staram się ich skutki minimalizować .Nie śmiałbym twierdzić , że jestem taki czyściutki i w ogóle, bo tak tylko może ego sądzić. Wybujałe ego wybiela siebie niebotycznie.
W stosunkach damsko-męskich mam również doświadczenie niejakie i wiem, że wybielanie siebie to podstawowy błąd . Kobieta powinna znać mój "brud" i wiedzieć z kim ma do czynienia zanim będzie za późno, zanim się rozczaruje niepotrzebnie. Niech lepiej nie wchodzi ze mną w związek, jeśli nie ma przekonania co do pełnej akceptacji mojej mrocznej , męskiej strony. To jest po prostu UCZCIWE.
Dzięki świadomości na temat własnego "brudu" łatwiej mi pojąć i zaakceptować wady kobiety, jej odmienność, jej intymny świat.
Moim zdaniem to nie najwyższe noty decydują o atrakcyjności potencjalnego związku, tylko świadomość wzajemnych ułomności i wzajemna zdolność do ich akceptacji.
Ciężko by mi było żyć z Aniołem  ;) Czułbym się ciągle tym gorszym hehe ;)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2010, 22:26:46
Alez east niewlasciwie mnie zrozumiales.
Czym innym jest doswiadczanie roznych zadrzen , wchodzenie w nie z okreslonym systemem wartosci by go podnosic. A czym innym posiadanie juz posiadanie wyzszego ( przynajmniej takie deklaracje) i wbrew temu sprzeniewierzanie sie sobie.

To dwie rozne rzeczy, ktore sa mozliwe , bo mamy wolna wole. Ale przy "twardym kregoslupie teyczno moralnym" jz sie nie czyni takich rzeczy.

Piekno osobowosci tworzy sie doswiadczajac , zanurzajac sie i w brzydocie i w doskonalosci, tak rozwija sie kazdy. Ja tez. Napisalam iz mam przeogromny bagaz osobistych doswiadczen , bo mam i to nie tylko pozytywnych ( bo nie posiadala bym calkowitej wiedzy), ale...

Gdy juz osiagasz pewien poziom "bieli" nie sprzeniewierzasz sie sobie z premedytacjom by ja "brudzic" niegodnoscia zachowan.

Nie oceniamy Ludzi ( oni w roznych sytuacjach niezbednych dla nich) dokonuja wyborow , by ewoluowac pieknem.

Oceniamy sytuacje , poprzez ocene jej rowniez mozemy stwierzic czy chcemy sie w niej zanurzyc czy nie.

Bielenie osobowosci to podejmowanie decyzji dzisiaj innych niz wczorajsze , ktore nie uwazamy za dobry wybor dla siebie.

Czy ja jestem Aniolem? Mysle ze kazdy Czlowiek nim jest , tylko wiedze o tym ma jeszcze uspiona.

Tak wiec i Ty tez nim jestes i to bardzo pieknym Aniolem.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 04, 2010, 22:29:07
Kiara idz praktykowac...na zdrowie    :-*     8) 8) 8) 8)
burek ktory szczeka najglosniej nie daje mleka 8) 8) 8) 8)

nie sama klawiatura czlowiek zyje
no chyba ze...sama klawiatura zyje  8) 8) 8) 8)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 04, 2010, 22:52:12
Burek daje mleko????????????????? Od kiedy??????????????? ;) :) :) :) :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Grudzień 04, 2010, 22:55:54
Kiara napisała:

Ps. Nie jestem nastolatka przeszlam bardzo trudna droge zyciowa , posiadam olbrzymi bagarz doswiadczen  pieknych i ciezkich, zatem nie pisze na podstawie wiedzy "wyssanej z palca".

To brzmi, jak fragment z CV.

I sądzisz, że to Cię upoważnia do objęcia roli nauczyciela w temacie: Jak kochać, by być szczęśliwym?
To nie jest kurs nauki jazdy ani gotowania. Moje uczucia nie potrzebują "instruktora", choćby nie wiem jak był doświadczony. A i mnie tych "doświadczeń" nie brakuje, tylko nie ośmielam się ich wciskać nikomu na siłę, bo to sfera ezoteryczna. Liczy się tylko wrażliwość na odczuwanie szczęścia. Rzecz bardzo indywidualna, nie poddająca się regułom i "doświadczeniom", zwłaszcza innych osobników. To jest MÓJ wewnętrzny świat i NIC nikomu do tego...


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 04, 2010, 23:14:07
Cytat: arteq
a zapowiadał się temat ciekawie...

Niestety i tutaj także go rozmyto przy pomocy górnolotnych stwierdzeń, pouczeń i obdarto z... prozy życia. Dyskusja w większości tematów po jakimś czasie sprowadza się do tego samego - tak, takie określenie ciśnie mi się na usta - bełkotu o miłości, wolności, dualizmach, jednościach, niby-doskonałości.
Kolejny raz czuję się jakbym czytał - pomimo użytych określeń i słów - suche, beznamiętne wypowiedzi, teorię z książek, za grosz życia... Jakby słowa wypowiadały zjawy, program komputerowy, a nie ludzie z krwi i kości.

Sporo postów - szczególnie Kiary - mógłbym wkleić do większości z tematów i nikt nie zauważyłby różnicy...

Cytat: Kiara
Widac nasz arteq moze z tych  z tych ?  Co to z jednej strony dom rodzina zona dzieci i kosciolek w niedziele ,  a z drugiej ukryta kochanka i wolna milosc. Moze to dla niego jest norma? Moze, nie wiem?

Jaka jest Twoja norma Kiaro? Poniżenie i zeszmacenie „przeciwnika”?
Niedobrze mi się robi, jak czytam tak niskie i podłe insynuacje. I Ty mówisz o twardym kręgosłupie etyczno moralnym? Ty mówisz o swojej bieli?
Przypatrz się sobie Kiaro , dobrze się przypatrz i patrz dotąd aż cokolwiek zobaczysz.
Ja nie widzę bieli.




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Grudzień 05, 2010, 09:32:40
Cytuj
Cytat: Kiara
Widac nasz arteq moze z tych  z tych ?  Co to z jednej strony dom rodzina zona dzieci i kosciolek w niedziele ,  a z drugiej ukryta kochanka i wolna milosc. Moze to dla niego jest norma? Moze, nie wiem?


No po tym, ja tez.Kiara daleka od osadzania,posadzania,oceniania i oczerniania..zwatpilem naprawde.
Na prozno, Ptaku, namawiasz Kiare na zobaczenie czegos,czego i tak nie jest w stanie,bo Kiara nie dosc,ze nie widzi siebie,to i nawet nie chce zobaczyc.Jej wizjonerskie i prorocze plany dla ludzkosci juz daja w leb,a bedzie jeszcze weselej w 2012-tym.Oczywiscie dla nas,nie dla Kiary718.Ooops..Jeden "718"zwial z tego forum z podkulonym ogonem,drugi/a moze jakos wytrzyma do konca - w co osobiscie bardzo watpie,gdyz przez dwa dlugie sezony, bedzie Jej bardzo trudno pisac o tym samym,w sposob iscie katarynkowy.No i trzeba bedzie duzo odwagi by zachowac twarz i spojrzec sobie prosto w oczy,chocby przed lustrem.Mam jednak duze watpliwosci,czy i wtedy Kiara czegos sie w sobie dopatrzy...oprocz bieli,milosci i wszelakich innych "doskonalosci" - of, course.
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 05, 2010, 16:49:40
Widac nasz arteq moze z tych  z tych ?  Co to z jednej strony dom rodzina zona dzieci i kosciolek w niedziele ,  a z drugiej ukryta kochanka i wolna milosc. Moze to dla niego jest norma? Moze, nie wiem?

Dom - tak, rodzina - tak, dzieci - tak, "kościółek" - tak, kochanka - nie, nigdy; "wolna miłość" - nie, nigdy. Cóż mogę powiedzieć - doskonale wiadomo, że nie ma możliwości aby na forum obronić się przed tego typu pomówieniami, bo i niby jak? Mam poprosić żonę aby się wypowiedziała? Zaraz mogę w odpowiedzi usłyszeć, że to podstawiona osoba, a gdybym natomiast próbował udowadniać, że to jednak ona - mogę usłyszeć, że przecież na tym polega dwulicowość aby mieć to w ukryciu przed żoną... Poprosić znajomych? Sprawa wyglądałaby podobnie. Oczywiście nie można również zarzucić Kiarze bezdyskusyjnych pomówień bo ucieknie za "może" i dolepione "nie wiem". To tak samo jakby o kimś powiedzieć: "może on jest skończonym kretynem... nie wiem". Zresztą, szkoda strzępić języka na takie przepychanki - kto ma pojęcie o socjotechnikach doskonale widzi o co chodzi, kto ma intuicję - czuje, każdy może oceniać po owocach.

Wracając jednak do sedna wątku - własnie ze względu na szacunek do innych, w tym konkretnym przypadku - kobiet, nigdy nie brałem od nich czegoś na co nie zasługiwałem albo nie mógłbym uczciwie odwdzięczyć się tym samym. Jest to szczególnie istotne w kwestii intymności i bliskości cielesnej. Z obserwacji widzę, że nawet wiele kobiet nie wie jakie to ważne, co taka czystość może dać, jak może pomagać w związku, być może tego nie wiedzą, bo niestety wcześniej - z rożnych powodów - odeszły od tego. Mam tego świadomość dlatego nigdy nie igrałem niczyimi uczuciami, nigdy nie zbliżałem się do nich cieleśnie, bo wiedziałem, że nie mi to się "należy". Wiem, że gdybym zachował się inaczej to skrzywdziłbym daną osobę. Wiem, że można skrzywdzić kogoś - nawet bardzo, a pomimo tego dana osoba może nawet tego nie zauważyć.
W tym i wszystkich innych wątkach piszę swoje spostrzeżenia i doświadczenia, oraz opisuję jak sam zachowuję się w życiu i co z tego wynikło/wynika, zawsze jestem w tym prawdziwy. Dlatego również nie boją się konfrontacji czy weryfikacji tego co piszę, tego o czym mówię. Fakt, w tym wątku, w jednym z postów swoją postawę, racje, przedstawiałem w sposób który mógł być odebrany jako zarozumiały - za to już przeprosiłem. 

Swoje uwagi odnośnie formy i treści dyskusji w tym temacie przedstawiłem. Zgodnie z nimi uważam, że zbyt dużo tutaj bicia przysłowiowej piany, rozmywania tematu, ogólników za którymi można się chować, ot zwykłego lania wody. Jeżeli chcecie komuś pomóc, poradzić wypowiadajcie się konkretnie, rzeczowo - wtedy ma to rację bytu. Przecież ludzie żyją w konkretnym świecie, wśród konkretnych spraw, problemów, sytuacji, a nie wyłącznie bujają w obłokach. Praktycznie każdy wybór który muszą podjąć musi mieć konkretny wymiar, skutek, nie mogą wtedy zasłaniać się wywodami filozoficznymi.

Koliberek, oczywistym jest, że nie przepadam za treścią i formą wypowiedzi Kiary - nigdy się z tym nie kryłem. Nie zgadzam się z pewnymi z jej poglądów, mówię otwarcie, że nie wierzę w jej zapewnienia, uważam, że w pewnych sytuacjach manipuluje - oczywiście staram się wtedy wskazać dlaczego. I wcale nie jest to sprzeczne z duchem chrześcijaństwa. Wydaje mi się, że myślisz pojęcie akceptacji z tolerancją. To, że jestem jawnie niechętny jej naukom przecież nie oznacza - jak może wynikać z kontekstu Twojej wypowiedzi - że życzę jej źle, czy też gdyby była w potrzebie odwróciłbym się od niej jako człowieka.
Tak, o pewnych swoich poglądach wypowiadam się z pewnością bo widzę jakie przynoszą owoce. Być może postępowanie zgodnie z tym co staram się propagować uchroniło mnie od konieczności przeżywania rozpadu związku, dawania komuś "wolności", zdradą... Czy jest 100% gwarantem spokojnego życia? Czy uważam, że pozjadałem wszystkie rozumy? Nie. Ale moje zasady znacząco zwiększają szanse na udany związek, udane życie, z szczególnością w zakresie na który mamy wpływ. Widzę to nie tylko w odniesieniu do własnego życia lecz również i innych którzy hołdują podobnym poglądom i wprowadzają je w czyn. Być może powinienem wypowiadać to w formie mniej konfrontacyjnej - pracuję nad tym. Ale zawsze lubiłem jasne sytuacje i mówienie wprost a nie za plecami.   

Co do sugestii o byciu dwulicowym jest pewien sposób na forum. Aby się o tym przekonać czy jestem "jednotwarzowym" oraz czy moje opinie nie zmieniają się w zależności od tego gdzie czy z kim rozmawiam kilkakrotnie dałem na forum oficjalne przyzwolenie aby każdy kto tego zapragnie mógł odnosić się czy też ujawniać moje PW. Czy Kiara może również odważnie stanąć i powiedzieć/zezwolić na to samo? Kto jeszcze jest gotów?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 05, 2010, 18:58:03
No coz arteq , przepraszam Cie za "Widac nasz  arteq moze z tych  z tych ?  Co to z jednej strony dom rodzina zona dzieci i kosciolek w niedziele ,  a z drugiej ukryta kochanka i wolna milosc. Moze to dla niego jest norma? Moze, nie wiem?"

Ale byla to swiadoma i wyrachowana prowokacja do napisania wlasnie takiego tekstu jak napisales.

Akurat w tym wzgledzie ufam w slowa artqa  w 100%.

W tym temacie pojawily sie dziwne i nienaturalne ( moim zdaniem) opinnie iz bycie w trojkatach i wszelakich wielokatach jest dobrem oraz prawidlowoscia gdy towarzysza temu uczucia.

Poniewaz ( tak mysle) wiekszosc czytelnikow i uczestnikow forum ma podobne zdanie o Tobie w temmacie uczciwosci malzensko- rodzinnej , byl to sposob bys je wypowiedzial wedle swoich prawdziwych wartosci a nie niecheci do mnie.

I ta opinnia mozna juz zamknac temat by nie ingerowac w cudza sfere decyzjalnosci a podsumowac zagadnienie jako takie.


Kiara :) :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 05, 2010, 20:09:20
Cytat: Kiara
Ale byla to swiadoma i wyrachowana prowokacja do napisania wlasnie takiego tekstu jak napisales.

Dziwna to praktyka wymuszania na kimś, poprzez wyrachowaną prowokację napisanie tekstu potwierdzającego własne poglądy. Mój system wartości nie przewiduje takich zachowań. Ale widocznie nie znam bieli.

Cytat: Kiara
W tym temacie pojawily sie dziwne i nienaturalne ( moim zdaniem) opinnie iz bycie w trojkatach i wszelakich wielokatach jest dobrem oraz prawidlowoscia gdy towarzysza temu uczucia.

Kolejna manipulacja, bo nikt nie wyraził takiej opinii, że bycie w trójkątach i wielokątach jest dobrem oraz prawidłowością, nawet gdy towarzyszą temu uczucia.
To Twoja ocena i próba ukazania dyskutantów w niekorzystnym świetle. I jakoś mnie to już nie dziwi. 

Cytat: Kiara
I ta opinnia mozna juz zamknac temat by nie ingerowac w cudza sfere decyzjalnosci a podsumowac zagadnienie jako takie.

Nie uważam, by temat wymagał zamknięcia, tym, bardziej, że niewiele tak naprawdę zostało poruszone. A dyskusja, jeśli jest prowadzona z poszanowaniem dyskutantów, nie ingeruje w cudzą sferę decyzyjności.  No chyba, że stosuje się świadomą i wyrachowaną prowokację.



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 05, 2010, 20:53:07
Kiaro, według mnie było tak: powiedziałaś to co zamierzałaś i po chwili zadumy tudzież postach innych forumowiczów zdałaś sobie sprawę, że po prostu przesadziłaś, a te konkretne "podejrzenia" były jednoznacznie śmieszne. Być może zobaczyłaś, że zbyt mocno się odsłoniłaś, a rozdźwięku pomiędzy deklaracjami a czynami nie da się już ukryć. Być może spodziewałaś się całkowicie odmiennej reakcji z mojej strony - np. jakiegoś wybuchu agresji? W związku z tym naprędce przytoczona historyjka z prowokacją. Przecież ja nie oburzałem się na krytykę dwulicowości w kwestii oszukiwania kobiet, ba sam od dawna to piętnowałem. Pogrążasz się coraz bardziej.

Przecież w treści postu do którego miałabyś mnie sprowokować nie powiedziałem nic czego nie powiedziałbym wcześniej, po prostu powtórzyłem spokojnie wcześniejszą opinię. Nie zmieniam w nim również swoich poglądów, nie odkrywam żadnych nowości...  

Cóż Kiaro, jeżeli chcesz możesz uprawiać dalej swoje gierki, podchody, nauczania, nie zamierzam Ci tego zabraniać. Zastrzegam sobie jedynie prawo aby móc się do tego odnieść tytułem komentarza.

Tak ja to widzę, tak ja to czuję.  

edit: i na tym ze swojej strony zakończę.

 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 05, 2010, 21:15:02
O, tylko trochę mnie nie było, a tu widzę, że niechcący nieźle narozrabiałem, bowiem wywołałem burzę niejaką! Ale będę skromny i nie przypiszę sobie zaraz całej zasługi. ;)

Artqu, od dawna wiadomo, że Twoja postawa dotycząca kwestii partnerskiej jest jednoznaczna i oczywista. I masz u mnie szacuneczek, co już wcześniej wyraźnie podkreśliłem. Wcale nie musisz tyle tłumaczyć i udowadniać, przynajmniej mnie, że tak jest, gdyż to wiedzą chyba wszyscy, a cóż dopiero Kiara. Dlatego też odebrałem to jako dość żartobliwą prowokację, bo wie się  jaki jesteś w tych sprawach, gdyż podobny temat już tu figuruje. Osobiście zaglądam rzadko i czytam od czasu do czasu, a jednak to jest dla mnie jasne!!!

Rzeczywiscie zdanie zabrzmiało niezbyt zręcznie. Może gdyby Kiara powiedziała Ci to wprost, to byście się oboje uśmiechnęli i od razu zrozumieli. Mnie się wydaje, że powinniście się spotkać osobiście. Może  oboje zdziwilibyście się, że ten "papier" czyli klawiatura jest dość zimna w przekazie.

Nie piszę tego, żeby bronić Kiary dla samego bronienia, bo sam stawałem czasem okoniem, jeśli mi coś nie grało w jej wypowiedzi. Jednakże  rozumiem doskonale jej wywody dotyczące relacji, są one dla mnie jasne, słuszne i widać, że "wydoświadczone", a nie takie tam teoretyczne trele -morele. Poza tym niechaj ktoś znajdzie mi na ziemi człowieka, który się nigdy nie myli,  to takiemu oczywiście "konia z rzędem". Okazuje się, że i bogowie nieźle w kulki, czy tam kości sobie z nami pogrywali. Kiara zamieszcza coraz więcej mądrych i wyważonych myśli, podobnie Ty Arteq; nie można Twoich postów porównać z tymi jeszcze ze starego forum i początków tego. Zrobiłeś milowy krok i niejedna tutaj osoba także...

Są wypowiedzi, które podważam bez względu na to kto napisał, czy mój przyjaciel Ptak, czy Kiara, czy Arteq. Ale też się mogę pomylić. Nie aprobuję jednak, gdy wszyscy huzia na Józia. Gdy się kopie leżącego, albo tego, który nie może się bronić. Nie aprobuję także, jeśli ktoś pouczając kogoś, robi identycznie tak samo, zmienia jedynie nieco nomenklaturę, jednakże przekaz jest w treści energetycznej taki sam jak atakowanego. Stosowanie ping-pongów w komunikacji jest czymś prymitywnym i wyraża postawę agresji. Rozumiem: uczynić zwierciadło, to przynajmniej może poskutkować, jeśli oczywiście "przeciwnik" jest choć trochę reformowalny i  nie idzie w zaparte; no ale  to niełatwa sztuka i wymaga sporego talentu, by zwierciadło owe żadnych rys nie miało...

Ale, cóż wszyscy się wciąż uczymy, jedni z natychmiastowym niemal skutkiem, inni z wolniejszym, a inni tylko przelewają z pustego w próżne, albo mają znakomity sposób na ładowanie swoich wątpliwych w rzeczywiste treści, zbiorników. Cóż, można i tak: wolna wola, jednak konsekwencje nic na temat wolnej woli nie wiedzą. Jakoś tak już jest!

Dla mnie najbardziej cenne Artqu jest to,  że napisałeś, iż nie życzysz Kiarze źle. Tak, to jest po chrześcijańsku. I to cieszy!


Z serdecznym pozdrowieniem :)


koliberek33


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 05, 2010, 22:09:33
Zauważam, że "twarde moralnie kręgosłupy" są zwyczajnie pozbawione wyobraźni...
Są tak zmanipulowane dogmatami, zaduszone poprawnością zachowań, że nie widzą niczego poza nimi.
Ciekawi mnie, dlaczego dla siebie atrakcyjne postrzeganie miłości wynoszą do rangi wzorca dla mniej moralnie rozwiniętej społeczności.
Dlaczego nie pozwalają się kochać ludziom inaczej niż sami? Dlaczego tolerancja jest wadą, a wzorem konserwatywny beton?
Pewnie nigdy nie odpowiedzą na pytania szczerze, bo najczęściej nie zdają sobie sprawy, że wyuczone, zaprogramowane postawy wcale nie są ich, tylko ich nauczycieli.


Potrafię sobie wyobrazić męża kochającego wszystkie trzy swoje małżonki z wzajemnością, potrafię sobie wyobrazić wiele innych relacji męsko damskich bez oceniania, piętnowania i wydawania wyroków...



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 05, 2010, 22:34:51
Jak to dobrze, że są jeszcze ludzie z wyobraźnią i tolerancją na inność, nawet tą wielokątną.  :D

Daje to nadzieję na różnorodność wzorców, czyli na totalną wolność, a nie zniewolenie poprawnością wyznawanego stwórcy.
No i gdzie jest powiedziane, że stwórca jest jeden? Dogmat taki bardzo ogranicza i staje się dyktatem jego wyznawców. Tym bardziej, gdy wyznawcy wiedzą lepiej od samego stwórcy, co jest poprawne i właściwe, a co takim nie jest.
A każdy głos przeciwny jest zaraz podciągany pod walczące siły ciemności. Niezła manipulacja. Tylko, że spod jasnych szat często wystają ciemne.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 05, 2010, 22:41:49
Widzisz Thotal, kolejny raz zarzucasz manipulację dogmatami i - jak dostrzegam - ma być to Twój kluczowy i przekonujący kontrargument w dyskusji. Jednak z jakiś powodów nie wchodzisz już w konkrety, nie raczysz wskazać dlaczego np. moje zachowania czy poglądy w tej materii są np. "nieodpowiednie", niewłaściwe czy zmanipulowane.
Dlaczego pewne wytyczne podaję jako wzorce? Przecież to wielokrotnie tłumaczyłem - ze względu na owoce jakie przynoszą, konkretne. Czy jedynymi Twoimi argumentami mają być suche i praktycznie niczym nie poparte stwierdzenia w stylu "brak wyobraźni"? To na czym ma polegać ta "wyobraźnia"? Na ułańskiej fantazji i zasadzie "rób co chcesz, bez względu na konsekwencje" czy może jednak "miej wyobraźnię aby przewidzieć konsekwencje"?

Nie rozumiem dlaczego uważasz, że nie pozwalam kochać ludziom inaczej niż uważam to za najlepsze? Jak rozumiem, Ty kochasz inaczej. Wobec tego czy pojawiłem się w Twoim domu i "porozstawiałem" wszystkich według własnego widzi mi się? Nie. Czy nawoływałem z tego powodu do rękoczynów, nienawiści czy lżenia? Też nie. Mylisz wobec tego tolerancję z akceptacją czy propagowaniem. Tak jak Ty, tak samo i ja mam prawo aby zachęcać do swoich zasad, wyrażać swoje poglądy. Jeżeli potrafimy je czymś poprzeć, uwiarygodnić - a najlepiej swoim życiem - to jest wtedy uczciwe.

Na jakiej podstawie stwierdzasz, że np. moje postępowanie, zasady wcale nie są moimi lecz zaprogramowanymi? Co jest złego także w tym gdy uważamy za słuszne poglądy innych, szczególnie gdy ich zasadność jest potwierdzana przez życie? Co jest złego w tym, że np. zachęcam do czystości przedmałżeńskiej jako formy szacunku dla drugiej osoby, czy jako dowodowi miłości oraz solidnych fundamentów pod udany związek? Do tego mogę poprzeć to zarówno własnym życiem jak i... statystykami.
Thotal, jeżeli zobaczę, że to czym Ty się kierujesz przynosi lepsze efekty, więcej szczęścia otoczeniu niż moje zasady to poważnie się zastanowię nad tym aby dać się Tobie "zmanipulować". Jeżeli jednak potwierdzeniem mają być tylko ogólniki i suche słowa w stylu "mylisz się", "jesteś zmanipulowany" to pozwól zostać mi przy swoich...


edit:
Thotal, podałeś "przykład" z 3 małżonkami i kochającym je wszystkim mężem. Wobec tego mam pytanie - z którą z nich (i ewentualnie dziećmi) spędzi np. Święta? Do których dzieci w nocy będzie wstawał? Którą żonę przytuli w nocy? Której z nich spojrzy głęboko w oczy i powie: jesteś dla mnie najważniejszą osobą? Której z nich powie: chcę każdą chwilę spędzać tylko z Tobą? Z którą wyjedzie na urlop?
Myślę, że stwierdzenia w stylu "kocham je wszystkie" jest niczym innym jak uspokajaniem, podduszaniem własnego sumienia.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 05, 2010, 22:43:18
relacje mesko damskie/damsko meskie
tylko twarza w twarz  8) 8)
oddechem w oddech  8) 8)

wchodze na pch i czytam  8) 8)
na mojej twarzy pojawia sie szeroki usmiech  8) 8)

http://www.youtube.com/v/w4s6H4ku6ZY?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0x5d1719&amp;color2=0xcd311b"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/w4s6H4ku6ZY?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0x5d1719&amp;color2=0xcd311b" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="385"></embed></object>



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 05, 2010, 23:20:05
Arteq,
Twoje EGO nie pozwala Ci nie wykreować się na IDEAŁA ;D, a ja tylko próbuję Tobie i tobie podobnym zasugerować inne możliwości, bez propagowania wyimaginowanych wartości. Coś co zadziała u Ciebie nie musi funkcjonować u innych, dając innym wolność wyboru lepiej zrozumiesz i docenisz swoje wybory.
Uważam, że tak zwana czystość przedmałżeńska przez Ciebie i nie tylko kreowana, zaprowadziła już niejednego/niejedną do dewiacji i zboczeń. Siła seksualnych potrzeb jest silniejsza od prawideł wymyślonych przez chętnych władzy religijnych i politycznych przywódców. Patologie zauważysz sam, a kiedy dojdziesz do wniosku, że uratujesz wszystkie małżeństwa dzięki podobnej do swojej postawie, to napisz mi że to ja się mylę...

Nikogo nie zamierzam zmanipulować, chciałbym aby każdy sam umiał myśleć i postępować. Chciałbym, aby każdy sam osobiście decydował o własnym życiu, aby kochał bez fałszywej moralności, żeby bardziej czuł niż "rozumiał"...



Pozdrawiam - Thotal :) 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 05, 2010, 23:43:28
Aby ukrócić wstawki o ideałach - nie uważałem się i nie uważam za jakikolwiek ideał i tego się trzymajmy.

Thotal, po prostu zachęcam do otwartej i konkretnej dyskusji. Wtedy ktoś kto weźmie w niej udział czy choćby tylko będzie się przypatrywał sam zadecyduje czy i co jest dla niego, co może wziąć, a czego woli unikać. Zachęcam to konkretów, a nie chowania się za ogólnikami i luźno rzucanymi stwierdzeniami, które to mogą mieć niewiele wspólnego z rzeczywistą sytuacją.

Podałeś pogląd na temat męża kochającego 3 żony - ok, osobiście nie wydaje mi się to realne - napisałem dlaczego, zadałem kilka pytań aby naświetlić sytuację - nie raczyłeś się do nich odnieść...
Będę również zobowiązany za dodatkowe wyjaśnienia - dla mnie będzie to poszerzenie posiadanych informacji - jak, kogo i dlaczego czystość przedmałżeńska doprowadziła do dewiacji, proszę tylko w miarę konkretnie. Według mnie czystość przedmałżeńska właśnie uczy panowania nad popędem, żądzami oraz uczy patrzeć na drugiego człowieka w szczególności jako posiadającego uczucia, a nie źródło zaspokojenia seksualnego. Uczy również wierności i cierpliwości.

Czy naprawdę uważasz - tak można odczytać z Twojej wypowiedzi - że siła seksualnych potrzeb jest silniejsza od chęci wyboru przez człowieka danego zachowania/"prawideł"? Przecież to brzmi okropnie, zwierzęco. Tak jakbym słyszał, że panowanie nad żądzami jest nieodpowiednie, niewskazane... Zapewniam, że można doskonale panować nad popędem seksualnym. Zresztą, gdyby tak nie było ulice roiły by się od gwałcicieli... Czy czasami nie trzeba się najzwyczajniej posiłować z własnym egoizmem, czy wtedy też możemy dla wygody i jednoczesnego spokoju sumienia pociągnąć to pod "nie uleganie prawidłom" i olać wysiłki?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 06, 2010, 00:06:45
Arteq, a co złego jest w seksie przedmałżeńskim? Określasz jego brak, jako czystość. Czyli, seks przed zawarciem małżeństwa brudzi. Dlaczego po ślubie znów jest czysty?
Czy tylko dlatego, że tak ustanowił kościół?

A co powiesz o rozpadzie małżeństwa, co wcale nie jest taką rzadkością tylko z tego powodu, że po ślubie okazało się, że małżonkowie są zupełnie nie dopasowani pod względem seksualnym?
Wiadomo, że energia seksualna jest potężną energią i gdy brak jest harmonijnego i satysfakcjonującego współżycia, różne mogą być tego konsekwencje. Od zdrady poczynając, poprzez wszelkie dewiacje aż po rozpad związku. Może dałoby się tego uniknąć, gdyby przed ślubem partnerzy jednak „wypróbowali” siebie?

Wiem, powiesz zaraz, że miłość rozwiązuje wszelkie problemy, ale często jest tak, że owe problemy doprowadzają do zaniku miłości. Życie  niestety to potwierdza.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 06, 2010, 00:15:19
problemy nie doprowadzaja do zaniku milosci
zycie niczego nie potwierdza a czesto uczy

ci co nie potrafia sie uczyc obrastaja w problemy|odzierajac sie jednoczesnie z milosci


..

http://www.youtube.com/v/EjAoBKagWQA?fs=1&amp;hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/EjAoBKagWQA?fs=1&amp;hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 06, 2010, 00:31:17
problemy nie doprowadzaja do zaniku milosci
zycie niczego nie potwierdza a czesto uczy

ci co nie potrafia sie uczyc obrastaja w problemy|odzierajac sie jednoczesnie z milosci

To prawda, że  <ci co nie potrafia sie uczyc obrastaja w problemy|odzierajac sie jednoczesnie z miłości>.
Prawdą też jednak jest, że miłość często ma krótki żywot. Potwierdzają to statystyki rozwodowe.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 06, 2010, 00:53:42
Czy to przypadek, że wśród kleru jest tak duży odsetek dewiantów i pedofili? Pomyśl o szerokiej rzeszy zboczeńcach, skąd wzięły się u nich odejścia od normalności.
Uważam, że niezaspokojone potrzeby seksualne, brak zrozumienia i życie w zakłamanym świecie fałszywej moralności kazała im zamknąć się w psychozie, którą w odpowiednich do tego chwilach ze zdwojoną siłą uzewnętrzniają.

Arteq,
nie pytaj mnie jak się czuje mąż trzech żon, bo nie wiem. Osobiście mam jedną, i ciesze się z tego powodu ;)

Zasada czystości przedmałżeńskiej mogła istnieć w czasach kiedy panny młode miały siedemnaście lat, ale dzisiaj kiedy nauka trwa do lat dwudziestu czterech i więcej, gdzie kobiety dążą do robienia kariery zawodowej i wychodzą za mąż w wieku trzydziestki, utrzymanie absencji seksualnej mogłoby doprowadzić do ciężkich chorób psychicznych i fizycznych. Fanatycy religijni chcieliby być ważniejsi od natury, ale nigdy im się to nie uda ;D
Seks jest wynikiem naszej fizyczności, niektórzy, ci co chcą wywołać w nas poczucie winy nazywają to zwierzęcością, a ja ich posądzam o celowe manipulowanie, mamy się czuć gorsi, podli, grzeszni...
Jeśli zdają sobie sprawę z tego co czynią, tym gorzej dla nich :(


Żeby było jasne,
rozwiązłość, brak zrozumienia prawdziwej istoty partnerstwa uważam za wynik cywilizacyjnej ucieczki w ślepą uliczkę...
Wszystkie pornosy, filmy i świerszczyki, wyuzdane video klipy, reklamy oparte na gołych cyckach wzięły się z potrzeby uzewnętrznienia seksualności człowieka. Setki lat ukrywania naturalnych potrzeb przeobraziło się w nagłą erupcję i lawinowe karykaturalne obnażanie się. Czy jest to złe albo dobre? Nie, to tylko wynik poprzednich działań, reakcja na szeroko zakrojoną akcję.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 06, 2010, 10:38:25
Thotal.,  propos Twojego postu, przypomniało mi się, jak za komuny marynarze ( oraz członkowie ich rodzin w odwiedzinach na statek ) byli sprawdzani przez celników w porcie najbardziej pod kątem wynoszenia zagranicznych "świerszczyków" . Mogłeś przenieść nawet kilka butelek whiskey ( o ile zostawiłeś jedną na "bramce") , banany, słodkie pomarańcze , czekolady, albo ..coca-cole za "odstępne" , ale za "świerszczyk" miałeś od razu bana hehe. Wiem to z osobistego doświadczenia ;)

Komuna byla bardziej purytańska pod tym względem niż dziejszy kler ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 06, 2010, 10:54:03
Młodzi Hiszpanie też odreagowują... ;D
Przeniesione z  sfora.pl


Oto światowa stolica prostytucji. Coraz młodsi klienci
hiszpania | prostytucja | prostytucja | rewolucja | seks | stosunek | partner | kobieta

 
Fot. sxc.hu
Tu znajduje się największy dom publiczny w Europie.

39 procent hiszpańskich mężczyzn przynajmniej raz korzystało z usług prostytutki. Dla porównania w Holandii - 14 procent, a w Wielkiej Brytanii - około pięciu procent.

TYLE ZARABIAJĄ POLSKIE PROSTYTUTKI>>

Aby sprostać liczbie chętnych szacuje się, że w całej Hiszpanii jest aż 300 tysięcy prostytutek - pisze "The Independent".
Pracują wszędzie: w klubach, przy drogach i w przydrożnych barach. Niedawno tuż przy granicy z Francją powstał największy dom publiczny w Europie - Club Paradise. Pracuje w nim aż 180 osób!

Spada też średnia wieku, mężczyzn korzystających z usług "cór Koryntu". Jeszcze dziesięć lat temu był to 40-letni, żonaty mężczyzna. Teraz to 30-latkowie.

CO TRZECI FACET UPRAWIAŁ SEKS Z PROSTYTUTKĄ>>

Młodzież widzi, że jest to o wiele prostszy sposób na zaspokojenie niż poszukiwanie dziewczyny w dyskotece - donosi gazeta.
Zdaniem specjalistów to efekt kilkudziesięciu lat rządów Franco i jego polityki moralności. Teraz kraj ciągle przeżywa rodzaj wyzwolenia seksualnego.




Pozdrawiam - Thotal :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 06, 2010, 11:57:18
Cytat: Thotal
Arteq,
nie pytaj mnie jak się czuje mąż trzech żon, bo nie wiem.
Ja też nie wiem, ale podejrzewam, że czuje się zaspokojony, przynajmniej seksualnie.  ;)
Może nawet cierpi na przesyt? I w końcu nie wiadomo, co lepsze a co gorsze? Ale jak chciał mieć sad, to niech nie narzeka na nadmiar jabłek.  ;D
Pytanie jak czują się żony? 

Cytat: Thotal
Seks jest wynikiem naszej fizyczności, niektórzy, ci co chcą wywołać w nas poczucie winy nazywają to zwierzęcością, a ja ich posądzam o celowe manipulowanie, mamy się czuć gorsi, podli, grzeszni...
Dobrze, że zwierzęta nie mają takich dylematów, inaczej fauna pewnie by się nam znacznie przerzedziła.
Ale i u nich występują problemy z seksualnością. Wiele gatunków pod kuratelą człowieka (klatki zoo) nie chce się rozmnażać. Czyżby przestając z człowiekiem zaczęli wstydzić się swojej seksualności i zwierzęcości?  ;)

Thotal, wybacz te małe dygresje, nie chcę mieszać Ci w temacie.

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 06, 2010, 12:42:52
I tym sposobem temat nam się pięknie rozmył...bowiem, gdy zaczyna brakować argumentów, to się podaje ogólniki, statystyki. A tak ładnie o parach, trójkątach i wielokątach się zaczęło. Osobiście, myślę, że i czworokąt i dwunastokąt etc... może zaistnieć, jeśli wszystkim to  odpowiada i nikt nie cierpi.  Jednakże, wynikać to powinno ze świadomej decyzji każdej ze stron. I dojrzałości. Oraz potrzeby. To chyba najważniejszy wyróźnik. Potrzeba, a nie dzika żądza!

Propagowanie, że seks ma być przedmałżeński, albo już po... jest znowu narzucaniem sztucznych norm i podziałów. Jedynym wyznacznikiem może być, jak rzekłem wcześniej, świadome i odpowiedzialne obchodzenie się ze sferą seksu i intymności uczuciowej (jakże delikatnej, o czym każdy dobrze wie!!!), jak też z drugim, czy drugimi, oraz z sobą samym. Jeżeli jednak w/w  sfera dominuje naszą osobowość, to Arteq słusznie określa ją jako zezwierzęcenie.

I oto cała odpowiedź. Gdyż, o takim kręgosłupie tu mowa. Myślę, że brak wyobraźni, ale tym, którzy tego nie pojęli i odczytują zbyt literalnie zamieszczone, co poniektóre tutaj wypowiedzi. Jednakże, każdy odczytuje tylko wg swoich możliwości i swoją miarą odmierza, stąd nieporozumienia. A na to, to już nic nie można. Tłumaczyć w kółko też nie ma sensu, bo pojmie ten kto dojrzał, a kto nie, to niech jak to "jabłko w sadzie wisi na drzewie jeszcze i o słoneczku marzy" :)

Ps. A Hiszpania, to nie ta, co kiedyś. Mnóstwo tam teraz Marokańczyków, i innych, w tym wiele Polek i Polaków , którzy zasmakowali w seksie i używkach. Słoneczko przypieka, to i chucie daleko większe aniżeli w takiej zamglonej i szarej Wielkiej Brytanii chociażby. :P


 O0


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 06, 2010, 13:16:46
Niektórzy moralizowanie mają we krwi. Ciekawe z jakiej potrzeby to wynika i czy nie przesłania osobowości, jakakolwiek by ona nie była? Mniemanie, że wie się lepiej, co dla drugiego dobre, prowadzi daną osobowość drogą sztywności zasad i norm.

A Wszechświata nie da się utwardzić. Ulepić z niego można wszystko, gdy wyobraźnia giętka i kreatywna. Zasklepienie w jedynie słusznym obrządku życia prowadzi do jego zwyrodnienia. I życie daje wówczas popalić. Aż przepali wszelkie sztywności.
Ot, co…  ;D

Nie na darmo podstawową cegiełką budulcową materii jest wielościan, a w nim kątów wiele…  ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 06, 2010, 16:08:38
Oj, biedni, biedni Ci "niektórzy"... :D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 06, 2010, 16:20:47
Kątów wiele, Ptaku  - w 3D, a nawet ponoć i więcej wymiarów ;)
Natomiast w stosunkach damsko-męskich, zauważyłem, że niektórzy używają tonu moralizatorskiego. W stosunkach damsko-męskich zaś niewiele jest kątów prostych, a nawet, rzekłbym, że przypominają one fraktal ;) Mimo to, że prosto nie jest, to jest w tym jakaś piękna harmonia. Sztuką jest ją zauważyć nawet w najbardziej zawiłych fraktalnych zawijasach :) .. czasami trudno o to , gdy jest się w samym środku zakrętu, ale trzeba ufać , przede wszystkim sobie, że nasza własna ścieżka ma sens i w końcu się jakoś  "wyprostuje".
Wiem, jak to jest, gdy wydaje się prosto tak oceniać nie swoją sytuację życiową i wiem, że nie każdy musi być empatą na tyle, aby się wczuć bez osądzania ani wartościowania ludzi.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 06, 2010, 16:32:28

(...);) Mimo to, że prosto nie jest, to jest w tym jakaś piękna harmonia. Sztuką jest ją zauważyć nawet w najbardziej zawiłych fraktalnych zawijasach :) .. czasami trudno o to , gdy jest się w samym środku zakrętu, ale trzeba ufać , przede wszystkim sobie, że nasza własna ścieżka ma sens i w końcu się jakoś  "wyprostuje". (...)

Wiem, jak to jest, gdy wydaje się prosto tak oceniać nie swoją sytuację życiową i wiem, że nie każdy musi być empatą na tyle, aby się wczuć bez osądzania ani wartościowania ludzi.
 
O, i nawet nasz East z Ptakiem moralizuje, ale o to właśnie chodzi (w wypowiedzi powyższej napewno!)
Byle do Harmonii, czyli Prawdy, a tam już nikt i nikogo nie skrzywdzi!


 :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 07, 2010, 23:46:49
Szkoda że nie wypowiadają się tu młodzi ludzie...
Tak zwane doświadczenie życiowe jest przeszkodą w odnajdywaniu prawdy, bo ta prawda staje się subiektywnym ograniczeniem...

Żywioł (seksualność człowieka) bez moralizatorskich ocen jest czystą prawdą :)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 07, 2010, 23:52:36
Szkoda że nie wypowiadają się tu młodzi ludzie...
Tak zwane doświadczenie życiowe jest przeszkodą w odnajdywaniu prawdy, bo ta prawda staje się subiektywnym ograniczeniem...

Żywioł (seksualność człowieka) bez moralizatorskich ocen jest czystą prawdą :)



Pozdrawiam - Thotal :)

Kazdy wiek ma swoje prawa , ale tez ma swoja wiedze.

Albo korzysta sie z niej jak z madrosci lub sprzeniewierza sie jej.

Mlodzi ludzie posiadaja jedna , dwie barwy wiedzy , nie mozna od nich wymagac znajomosci calej palety. Ale mozna przekazywac im wartosci , ktore pomoga im zyc tak w mlodosci , by w dojrzalosci nie wstydzili sie swojej przeszlosci.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 08, 2010, 00:17:45
Dobrze że nie mam potrzeby wstydzić się swojej przeszłości...

Poczucie wstydu to kolejna manipulacja naszym sposobem rozumowania, manipulacja i ukierunkowanie EGOtycznych zachowań.




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 08, 2010, 00:46:33
Ja bym raczej powiedziala iz poczucie wstydu w stosunku do jakichs wlasnych zachowan jest sposobem ludzkim wartosciowania ich.

Przynajmniej ogolnie przyjetym okreslajacym godnosc i niegodnosc czynow.

Zazwyczaj ludzie zachowuja w swojej prywatnosci opowiesci o wlasnych nieudolnosciach znajac ich jeszcze niska wartosc.
Nie jest to reakcja nieprawidlowa , powiedziala bym normalna.
Dopiero gdy przybiera forme  dewartosciowania siebie z powodu nieumiejetnosci czegos , miast odwagi poszukiwan i nauki , moze stac sie problematyczna kwestia.
Z ktora nalezy sobie poradzic.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 08, 2010, 00:53:41
Kiara,
mam nadzieję że poradziłaś już sobie ze swoimi ułomnościami...
Mam nadzieję że opowiesz jak to się robi... ;)




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 08, 2010, 01:38:52
Kiara,
mam nadzieję że poradziłaś już sobie ze swoimi ułomnościami...
Mam nadzieję że opowiesz jak to się robi... ;)




Pozdrawiam - Thotal :)


Nie mam zadnych ulomnosci , ale mam doswiadczenia bardzo piekne i te mniej piekne , ktorych opowiesc publiczna bardzo by mnie zawstydzila.
Wszystkie razem budowaly moja osobowosc , zapewne jeszcze nie raz w drodze do doskonalosci  popelnie rozne bledy dokonujac wyborow.
Naprawde  jeszcze daleko mi do jej osiagniecia. Mysle ze skoro Ty juzwyszedles poza wstydliwe bledy mozesz sie podzielic osiagnieciem doskonalosci?

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 08, 2010, 01:45:13
Poczucie wstydu jest błędem w drodze do doskonałości...



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 08, 2010, 09:24:47
To może należy ustalić, co każdy z nas określi jako wstyd. Bo może nie warto nawet kruszyć kopi, jeśli różne mogą być konotacje tego samego... A Thotal taki zwolennik Kiary, a teraz tak poniżej pasa, choć niby żartem. Oj, co się to porobiło. East też kiedyś był zachwycony. Widać, jak wiele się wydarzyło, a ja tyle przegapiłem. ;)

Są wszystkiego granice, wstyd wstydem, ale ekshibicjonizm raczej jest niewskazany i niesmaczny. Nawet jeśli dotyczy najpiękniejszych przeżyć między dwojgiem ( w tym chociażby i seksu).

Zdaje się, że każdy mówi tu z zupełnie innych pozycji, niby o tym samym, ale jednak zupełnie nie!


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 08, 2010, 09:48:04
show no shame   8) 8) 8) 8) O0
shake it baby  8) 8) 8) 8) O0
higer  >:D >:D
break it down  >:D >:D


http://www.youtube.com/v/NU2U-_V8608?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0xe1600f&amp;color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/NU2U-_V8608?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0xe1600f&amp;color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 08, 2010, 10:28:53
...i znowu się nic nie wyświetla. Może Purrat podaj linka, to przynajmniej odczytam, co i jak.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: songo1970 Grudzień 08, 2010, 10:36:44
...i znowu się nic nie wyświetla. Może Purrat podaj linka, to przynajmniej odczytam, co i jak.

to cię źle wcześniej odczytałem- najprawdopodobniej nie masz zainstalowanej odpowiedniej "wtyczki" w przeglądarce,-
proponuje zainstaluj "Google Chrome" i po bólu.

pozdr.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 08, 2010, 11:08:29
koliberku, ja dalej jestem "zachwycony" tym co piszą Kiara i Thotal. To tylko moje ego ocenia co jest "właściwe" , a co nie jest właściwe. Z różnych punktów widzenia to różnie wygląda. Na przykład czasami z poziomu tożsamości, która jest sumą zdarzeń przeszłych oraz wpojonych programów w dzieciństwie dokonuję innej oceny niż ta, która pojawia się ( intuicyjnie ) na  poziomie Wyższej Jaźni. Czasami trudno jest wybrać która prawda jest ta najlepsza - zewnętrzna, czy ta, która wypływa z głębi serca ;)
Odwieczny dylemat i naczelna zasada :  po pierwsze nie szkodzić. Tylko czy tak do końca, w relacjach damsko-męskich jest to możliwe ? I czy słuszne ?
Zwłaszcza w wielokątnych relacjach ? ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 08, 2010, 11:55:56
show no shame   8) 8) 8) 8) O0
shake it baby  8) 8) 8) 8) O0
higer  >:D >:D
break it down  >:D >:D

>Purattu<,
czy mogłabyś bardziej po naszemu, bo wielu forumowiczów jest na bakier z angielskim.

I jeszcze jedno, zgodnie z regulaminem proszę, nie używaj ciągów tych samych znaków/buziek.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 08, 2010, 12:12:56
Pytasz East, czy to jest słuszne i czy się da nie krzywdzić? Pisałem o tym gdzieś wcześniej jak to jest z tym "krzywdzeniem". Wydaje mi się, że jeśli bardzo świadomie pracujesz ze sobą, to takie dylematy coraz bardziej będą się eliminować. I jeszcze: to co krzywdzi "ego", może być zbawcze dla innych planów. Ale, żeby to wiedzieć, to należy wciąż utrzymywać kontakt z Wnętrzem, czego życzę  nam z całego serca. I dziękuję za mądrą jak zwykle odpowiedź. Tak, elastycznym być należy, byle nie sprzedajnym, a myślę, że Ty posiadasz, jak zwykle, swoją klasę.

Co do wielokątów, tom osobiście nie dojrzał jeszcze do tych wymiarów w relacjach, mogę jedynie przypuszczać. Niemniej, jeśli mamy zawsze jak najczystsze intencje wobec siebie i innych, to mimo popełnianych błędów i tak to będzie przebijać na tyle wyraźnie, że to, co się popsuje na chwilę,  a może na jedno, czy kawałek życia, to i tak wcześniej czy później się naprawi.

Czego serdecznie i sobie i Tobie życzę. :)


Songo, dzięki za podpowiedź, ale wcześniej wszystko grało i te małe obrazki mi się wyświetlały.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 08, 2010, 13:21:03
Cytuj
czy mogłabyś bardziej po naszemu, bo wielu forumowiczów jest na bakier z angielskim.

I jeszcze jedno, zgodnie z regulaminem proszę, nie używaj ciągów tych samych znaków/buziek.

tak Dariuszu
twoje zyczenie jest jak rozkaz
prosze:
po waszemu  8)

show no shame 
badz bezwstydny

shake it baby
potrząsnij TYm

higer
wyzej

break it down
rozwal to

na zyczenie zamiast emotikonek - cool/afro...zimny murzyn lol!! 

songo 1970 racja z tym do kolibra...koliber wepnij sobie wtyczke ;)
a napisami specjalnie dla ciebie koliberku 33: grandmaster flash ScOOrPIo


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 08, 2010, 13:27:35
A ja dalej nie rozumiem, choć po polsku jest.  ;)
Czyli, czym ma potrząsnąć bezwstydnik i co ma rozwalić, względnie czym?  ;D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 08, 2010, 14:20:12
Puracie, wielkie dzięki! Uwielbiam jak tak się dzielimy na wy i my! A jeszcze lepiej gdy  na ja i wy! >:D Jakże to buduje wiarę w człowieka. Chyba, że iście są ludzie i nie ludzie! ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 09, 2010, 14:17:46
oi...oi...
wiara w czlowieka
bez czlowieka
przez monitor najlepiej..

 wetknieta ta wtyczka?  8)

wysylam:

it takes courage to enjoy
juz slysze Dariusza upominajacego ponownie..

wiec po waszemu  ;)
trzeba odwagi by moc sie endzojowac  8)

http://www.youtube.com/v/bOrGYzNUBVM?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0x3a3a3a&amp;color2=0x999999"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/bOrGYzNUBVM?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0x3a3a3a&amp;color2=0x999999" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 10, 2010, 10:25:08
Arteq, a co złego jest w seksie przedmałżeńskim? Określasz jego brak, jako czystość. Czyli, seks przed zawarciem małżeństwa brudzi. Dlaczego po ślubie znów jest czysty?
Czy tylko dlatego, że tak ustanowił kościół?
Oczywiście, że nie tylko dlatego. Seks przedmałżeński "brudzi" głównie psychikę człowieka. Ludzie sięgają po najgłębsze pokłady intymności fizycznej w oderwaniu od poziomu intymności psychicznej. Nie jest przeciez rzadkością gdy - szczególnie mężczyźni - mamiąkobiety obietnicami związku, udają by po prostu zaciągnąć je do łóżka. Kobiety w szczególności tracą na takim seksie, zabijana w ten sposób jest ich subtelność. Nadal uważam, że uczciwym jest aby w związku móc się zrewanzować tym samym - miłością za miłość, czystością za czystość. Powstrzymywanie się od seksu podczas poznawania się kieruje własnie nasze działania na bliskość duchową, poznawanie się, dopasowywanie. Seks jest tak silnym bodźcem, że może właśnie przysłaniać prawdziwy obraz drugiej osoby. I potem są problemy, w szczególności gdy seks powszednieje, bo bez silnej więzi emocjonalenej fizyczność potrafi szybko tracić na atrakcyjności. To nie są moje wymysły - wystarczy rozejrzeć się dookoła, otoczenie to potwierdza. Obustronna czystość potrafi niesamowicie spajać - rozumiem jednak, że jest to cięzkie do zrozumienia osobom które tego nie doświadczyły. Dodam jeszcze, że jest dużo mniej rozpadów małżeństw które doszły do niego w czystości, a w szczególności jest to widoczne w poźniejszym życiu, w byciu wiernym. Po prostu kto nauczył się czekać, nauczył się jak jest to ważne i intymne, nauczył skupiać się na duszy, osobowości drugiej osoby zdaje sobie sprawę, że bardzo skrzywdziłby druga osobę. Ludzie którzy traktują seks w sposób luźny mają zdecydowanie mniejsze hamulce.   

A co powiesz o rozpadzie małżeństwa, co wcale nie jest taką rzadkością tylko z tego powodu, że po ślubie okazało się, że małżonkowie są zupełnie nie dopasowani pod względem seksualnym?
Czy myslisz, że jeżeli pomedzy nimi była dobra więź emocjonalna nie mówiąc o miłości nie poradziliby sobie z odmiennymi temperamentami w sferze seksualności? Nie wierzę w to i mówię to z własnego doświadczenia życiowego. Uprzedzę od razu ewentaulane uwagi - wypracowanie wspólnej ściezki w tej dziedzinie nie oznacza wcale cierpienia, rezygnacji czy wyrzeczeń. Wystarczy uczucie, szczere rozmowy, nieco zrozumienia i chęć do pracy - to wszystko. Byc moze Ci ludzie - tak podejrzewam - nie znali się dosyć dobrze, a mieli n aten temat odmienne przeświadczenie. Jeżeli stało się tak jak mówisz to ponadto mogę stwierdzić, że seks był dla nich jednak najważniejszy... duzo ważniejszy niż deklarowana miłość.

Jeżeli ludzie nie potrafią się powstrzymac od seksu mamy do czynienia ze zezwierzęceniem, kierowaniu się wyłącznie instynktem, braku poszanowania dla drugiego człowieka. Do tego tworzą doskonałe podłoże pod patologie - bo co zrobią gdy zona będzie chora "długoterminowo"? Przymusza ja pomimo wszystko czy po prostu zdradzą tłumacząc się potrzebami? 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 12:52:43
To jest prawdziwa argumentacja, bo jak widać poparta głębokim doświadczeniem. Jeszcze raz szacuneczek! :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 13:33:31
Cytat: Arteq
Seks przedmałżeński "brudzi" głównie psychikę człowieka.

Brud bierze się z myśli nieczystej lub zniewalającej, nie z energii seksualnej. Jeśli przypisujesz sobie zezwierzęcenie, to się zezwierzęcasz. Jeśli kochasz się wzniośle, to się wznosisz.
Oczywiście, że piękniejszy jest seks, gdy wynika z miłości ale, czy daje mi to prawo do potępiania ludzkich wyborów? Zasłanianie się osobistym doświadczeniem niczego nie dowodzi, bo każdy ma swoją prawdę. Ani lepszą, ani gorszą.
 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 10, 2010, 13:58:33
Seks to seks a milosc to milosc. Wcale nie musza isc w parze. Jest seks bez milosci i milosc bez seksu.

Nie mniej jednak seks to naturalny sposob do prokreacji i w tym celu jak by byl stworzony. Jednak ludzie nauczyli sie korzystac z przyjemnosci , tora daja bez koniecznosci prokreacji.

Ba nawet nauczyli sie nim manipulowac i zastapili , lub zrownali seks z miloscia , a to nie tak.

Seks zwiazany jest z emocjonalnoscia z przezywanie emocji , ktore mu towarzysza. Jednak za kazdym razem rgazm rozladowywuje nasze "baterie zycia" , zmniejsza sie potecjal energetyczny osobisty.
Bylo juz o tym sporo.
Panowanie nad emocjami a nad seksualnymi najbardziej jest olbrzymia sztuka.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 14:41:44
Pewnie, że seks i miłość nie muszą iść w parze, jednak lepiej, gdy idą. Jest dużo piękniej. Ja osobiście, nie preferuję seksu bez miłości. Jednak to tylko mój wybór i potrafię uszanować cudze.
Czy korzystanie z przyjemności, nawet, gdy nie służy ona prokreacji jest czymś złym? I czy musi zaraz świadczyć o zezwierzęceniu? Oraz nie panowaniu nad emocjami?

Takie rozumienie seksu zdaje się wgrał nam KK i jak widać dość skutecznie. Nawet osoby z kręgów ezoterycznych tym się podpierają.
Dodatkowo straszą zużyciem energii życiowej.

Pytanie, prawda to, czy mit? Bo oficjalne stanowisko nauki, poparte licznymi badaniami oraz dowodami jest zupełnie odwrotne.
Owszem, nie raz słyszałam ezoteryczne opinie, że szczególnie mężczyźni tracą energię wskutek orgazmu. Ale jakie są na to dowody? Czy rozładowanie napięcia i wymiana energetyczna z partnerką rzeczywiście jest utratą energii? A może jedynie jej transformacją? Przesunięciem wyżej i/lub napełnieniem nią każdej komórki ciała? Czyli równomiernym doenergetyzowaniem?

Kiaro, jakie masz dowody, że jest inaczej?
Zapewne mężczyźni ciekawi są prawdy w kwestii, tak dla nich istotnej. A co z kobietami? Również tracą, czy może zyskują?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 10, 2010, 14:58:49
Brud bierze się z myśli nieczystej lub zniewalającej, nie z energii seksualnej. Jeśli przypisujesz sobie zezwierzęcenie, to się zezwierzęcasz. Jeśli kochasz się wzniośle, to się wznosisz.
Oczywiście, że piękniejszy jest seks, gdy wynika z miłości ale, czy daje mi to prawo do potępiania ludzkich wyborów? Zasłanianie się osobistym doświadczeniem niczego nie dowodzi, bo każdy ma swoją prawdę. Ani lepszą, ani gorszą.
To tylko tłumaczenia, zresztą średniej jakości. To nie są tylko moje doświadczena życiowe, to są również doświadczenia wielu, wielu innych osób, to są rówinez opinie psychologów, psychiatrów - czyli ludzi którzy na codzień zajmują się tymi zagadnianiami, to są w końcu wyniki bezdusznych statystyk. Zauważyłem już dawno pewna prawidłowość - czasami także u siebie - gdy nie jesteśmy w stanie sprostać pewnym wysokim, aczkoliwek zasadnym standardom to próbujemy je zdewaluować, pomniejszyć wartość czy w skrajnych przypadkach po prostu wyśmiać.
Czy naprawdę nikt z Was nie marzył o szcześliwym, udanym życiu z jedną osobą przez całe życie? Chcę tylko unaocznić, że dużo cześciej udaje się to ludziom wyznającym "moją prawdę" niż Waszą - tj. zwolenników luźnego/luźniejszego seksu.

Nawet natura człowieka za tym przemawia - oczywiście ta jej część która pozwala się wznosić człowiekowi, bo jak wiadomo jest także jej mroczny odcień. Czy wiecie, ile czasu rozwija się układ rodny kobiety od pierwszej miesiączki do stanu "odpowiedniego do współzycia"? Czy wiecie, że organizm sam wypracowuje sobie odporność na pewne bakterie które nosi inny człowiek... Czy wiecie, że do zachwiań flory bakteryjnej pochwy, zakażeń, upławów dochodzi znacznie, znacznie częściej u kobiet zmieniających partnerów.
Gdzie Ptaku znalazłas oficjalne stanowisko nauki które mówiłoby że luźny seks jest lepszy dla człowieka niż wierność jednej osobie - zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym? 

Co do opinii Kiary - strata energii w seksie. Rozróżniłbym tutaj jednak właśnie dwie strony. Jeżeli seks jest przygodny, ma służyć zaspokojeniu potrzeb - to zgodzę się, że wypala. Jeżeli jest ściśle związany z miłoscią, wiernością i odpowiednim czasem - uważam, że jednak dodaje energii i witalności.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 10, 2010, 15:08:13
Pewnie, że seks i miłość nie muszą iść w parze, jednak lepiej, gdy idą. Jest dużo piękniej. Ja osobiście, nie preferuję seksu bez miłości. Jednak to tylko mój wybór i potrafię uszanować cudze.
Czy korzystanie z przyjemności, nawet, gdy nie służy ona prokreacji jest czymś złym? I czy musi zaraz świadczyć o zezwierzęceniu? Oraz nie panowaniu nad emocjami?

Takie rozumienie seksu zdaje się wgrał nam KK i jak widać dość skutecznie. Nawet osoby z kręgów ezoterycznych tym się podpierają.
Dodatkowo straszą zużyciem energii życiowej.

Pytanie, prawda to, czy mit? Bo oficjalne stanowisko nauki, poparte licznymi badaniami oraz dowodami jest zupełnie odwrotne.
Owszem, nie raz słyszałam ezoteryczne opinie, że szczególnie mężczyźni tracą energię wskutek orgazmu. Ale jakie są na to dowody? Czy rozładowanie napięcia i wymiana energetyczna z partnerką rzeczywiście jest utratą energii? A może jedynie jej transformacją? Przesunięciem wyżej i/lub napełnieniem nią każdej komórki ciała? Czyli równomiernym doenergetyzowaniem?

Kiaro, jakie masz dowody, że jest inaczej?
Zapewne mężczyźni ciekawi są prawdy w kwestii, tak dla nich istotnej. A co z kobietami? Również tracą, czy może zyskują?



Zaczne od konca.

Nie trzeba daleko szukac , wystarczy obserwowac siebie po stosunku seksualnym ( szczeglnie mezczyzni) , czy tryskaja energia? Czy wyczerpani szybko zasypiaja by przez sen "doladowac swoj akumulator"?
Podobnie jest z kobietami , my reagujem tez chwilowa utrata formy i musimy odczekac ciutke na jej powrot.

Nie jest tak ze po seksie czlowiek ma werbe i moze "gory przenosic" , tak wiec wnioski nasuwaja sie same , wystarczy obserwacja siebie,A samemu mozna stwierdzic czym sie placi za chwile orgazmu.

Ja bym powiedziala ze nikt nikogo niczym nie straszy a informuje o niepropagowanych aspektach wiedzy zwiazanej z seksse.

Powiedziala bym iz osoby z kregow ezoterycznych ( szczegolnie z dlugim stazem w nich) juz takich  oczywistych pytan nie zadaja  bo zwyczajnie przez kilkanascie lat poznaly ta oczywista  wiedze.

"Czy korzystanie z przyjemności, nawet, gdy nie służy ona prokreacji jest czymś złym? I czy musi zaraz świadczyć o zezwierzęceniu? Oraz nie panowaniu nad emocjami? "
Ptak.

Oczywiscie moze a nie musi , czesciej jednak jest , niz bywa , czego dowodem jest skupienie sie wiekszosci na seksie jako przyjemnym  doznaniu , jak lizanie lodow , np.

Chyba az nadto widoczna jest moda na zachowania czysto seksualne na calym swiecie , przekierowanie uwagi doroslych a nawet mlodziezy i dzieci.

Nie trzeba nikogo uswiadamiac dlaczego? Bo chodzi o energie o jej jak najwiekszy strumien w kierunku tych , ktorzy z niej korzystaja.

Ptak , jezeli Tobie takie oczywiste oczywistosci ( po kilku latach pobytu na forum) trzeba kolejny raz tlumaczyc , to idzie sie zalamac.

Czy naprawde nic z tej wiedzy nie pozostalo w Twojej glowie? Nic , ale to nic?

Wejdz w archiwum forum i odszukaj dyskusje na ten temat ,byly , nawet Stolo w nich uczestniczyl.Przy propagowanej akcji orgazmu wszystkich ludzi w tym samym momecie.

Pisalismy dlaczego i jak czlowiek w trakcie orgazmu traci panowanie nad swiadomoscia swoja. Wowczas mozna mu swszystko wkodowac ,ale rowniez oczyscic pamiec i pobrac informacje z podswiadomosci.
Wystarczy zeby mial seks z "osoba" - wyslanikiem odpowiedniej opcji ( amy nie wiemy kto kim jest) by przez taka partnerke/partnera dokonac wszystkiego co sie tylk chce.

A co nas zabezpiecza przed tymi gierkami? System etyczno moralny.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 16:04:44
Spotkałem niegdyś mężczyznę zajmującego się problemem prostytutek. Okazało sie, że są to kobiety, które mają najkrótszą średnią życia i najczęściej umierają na raka narządów rodnych, podobnie kobiety zmieniające partnerów.

Jak to jest z utratą energii? Jasne, że się ją traci i fajnie jest żyć w takim związku gdzie oboje o tym wiedzą. I panują nad sytuacją, a seks jest czymś bardzo sporadycznym i wynika z prawdziwie miłosnego pod każdym względem zespolenia. Przy takiej opcji w górę idzie ta głęboka więź uczuciowa i wzrasta szacunek do siebie nawzajem.. I to jest fantastyczne. A z palca tego nie wyssałem...

Nadużywanie seksu osłabia, znosi na niziny każdą, nawet tę najpiękniejszą relację. Przy obniżaniu permanentnym wibracji  rozmieniamy uczucia względem siebie, popadamy w znudzenie partnerem, depresję,  niezadowolenie. Potrzeba nam wówczas dodatkowych pobudzeń i tak napędzamy to, co teraz wszechobecne : wyuzdaną seksualność, pornografię łącznie z dewiacjami, a także prowokujemy zdradę.

Czemu mężczyźni częściej tracą energię? Ponieważ na przestrzeni stuleci, to oni nadużywali seksu, natomiast w konkretnej relacji wszystko zależy od wibracji obojga; i jeśli ona jest "głupsza", słabsza energetycznie, to mu jak nic pobiera energię, jeśli jest odwrotnie, to on zabiera jej. Dlatego niektórzy sprytnie poprzez seks ładują sobie zbiorniki i szukają odpowiednich samców naładowanych informacjami, czy samiczek. Nie zawsze czynią to świadomie, ale rachunek i tak zdać trzeba będzie.





 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 16:07:07
Na początek prośba o nie załamywanie się Kiaro, tylko z tego powodu moich pytań. To, że pytam nie znaczy, że nie pamiętam wcześniejszych dyskusji.
Doskonale je pamiętam, nawet sama w nich uczestniczyłam, co nie znaczy, że wszyscy mają je pamiętać. Jest wielu nowych użytkowników na forum i rozmowa toczy się teraz. Powinnaś Kiaro radować się, że prawda może ponownie zagościć. Dlaczego zatem poddajesz mnie osądowi? Tak bardzo przeszkadzają Ci moje pytania?
Są one celowe i będę je nadal zadawać. Taka jestem. 
Akceptacja odmienności się kłania.  :)

Co do obserwacji po stosunku. A czyż po wizycie np. u energoterapeuty człowiek nie odczuwa podobnych symptomów? Czyż nie ma chwilowego rozluźnienia, nawet senności? To normalna reakcja organizmu, który dostał zastrzyk energii. Organizm musi mieć czas na jej rozprowadzenie i akomodację.
Powyższy argument więc do mnie nie trafia. Dobrze pamiętam, jak na starym forum na zarzuty Leszka tłumaczyłaś, że jego złe samopoczucie wskutek przebywania w Twojej obecności brało się ze zbyt dużej różnicy potencjałów, oraz z przyjęcia sporej dawki energetycznej.
Więc jak to jest?

Co do oczywistości wiedzy ezoterycznej, dla mnie nie jest ona wcale taka oczywista i nadal będę ją zgłębiać oraz poddawać weryfikacji. Bez względu na to, jak bardzo się to niektórym nie podoba.
Natomiast zgadzam się z twierdzeniem, że obecnie na świecie panuje moda na zbytnie epatowanie seksualnością człowieka w oderwaniu od miłości. Jednak, jak słusznie wcześniej zauważył Thotal, jest to odreagowywanie tematu tabu stworzonego przez KK i społeczne instytucje. O celach tego była już mowa.

I jeszcze jedno.
Jeśli prawdą jest, jak piszesz Kiaro, że podczas orgazmu człowiek  traci panowanie nad swoją świadomością i można mu wóczas wszystko wkodować, to czy w małżeństwie nie ma miejsca podobna sytuacja? A że ponoć 80% ludzkości, to syntetyki, więc owe 20% wciąż jest przekodowywane? Bo nie sądzę, aby wszyscy ludzie z iskrą bożą zawierali związki z sobie podobnymi. 

Zatem, chroń nas panie boże przed seksem i orgazmem?  ;D
A szczególnie przed seksem z syntetykiem. Bo pewnie to wtedy następuje przepływ energii w celu jej wyrównania? I syntetyki (jako Ci o niższym potencjale) są zasilane życiową energią człowieka?
Tylko jak odróżnić takiego osobnika, gdy się kocha? W dodatku w uświęconym związku? I zgodnie z systemem etyczno moralnym?
Chyba za dużo pytań.  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 16:13:42
Seks, seksem, ale o zasadzie naczyń połączonych zawsze pamiętać należy.  8)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 20:28:02
Może jestem odmieńcem, ale zaraz "po" mogę przerzucić ze dwie tony, skrzydła mi rosną i latałbym bez końca... ;D

To nie prawda że seks pozbawia energii, seks jest energetyzujący.

Uważam też, że ludzie o dużym potencjale seksualnym mają większe możliwości w rozwoju duchowym, mogą bowiem przekształcić fizyczną energię na duchową. Pewnie to wyższa szkoła jazdy, ale tym którzy mają większe potrzeby tworzą się alternatywy ;D



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 21:15:10
Cytat: Thotal
  Pewnie to wyższa szkoła jazdy, ale tym którzy mają większe potrzeby tworzą się alternatywy   

Byleby nie na „Alternatywy 4”…  ;D




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 10, 2010, 21:16:00
Skoro wszystko wiesz  i pamietasz Ptaku , to przekazuj  informacje ,wybacz ale ja nie mam czasu na kilkukrotne powtarzanie tego samego.
Informacje sa w archiwum wystarczy po nie siegnac.

Przeplyw energii w trakcie orgazmu ma skutek zalezny od energii partnerow i wielu okolicznosci z tym zwiazanych . O ktorych pisalam wyzej.

Gdy wysoki potecjal energetyczny odbiera osoba o niskim moze  dyskonfor, w odwrotnej sytuacji rowniez.

Najlepiej dgy obydwie posiadaja idetyczny i splatajac sie uczuciem tworza pole powiekszone , miast obnizone do nizszego.

Jednak jest to indywidualny wybor , nich kazdy robi co chce.
Ja nikogo niczym nie strasze ( nie wiem dlaczego ciagle mi to wmawiasz?) , ja zwyczajnie odpowiadsam na pytania , czyli informuje.

Jezeli ktos uwaza iz seks jest sposobem do osiagniecia wysokiego poziomu rozwoju duchowego to , powodzenia zycze.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 21:23:00
Kiara napisała;
"Gdy wysoki potecjal energetyczny odbiera osoba o niskim moze  dyskonfor, w odwrotnej sytuacji rowniez."

Nijak nie umiem tego zrozumieć :(




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 21:31:21
No ja toże, ni czorta nie ponimaju!  :o


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 10, 2010, 21:33:48
Kiara napisała;
"Gdy wysoki potecjal energetyczny odbiera osoba o niskim moze  dyskonfor, w odwrotnej sytuacji rowniez."

Nijak nie umiem tego zrozumieć :(




Pozdrawiam - Thotal :)


Jezeli kostke lodu przyblizysz do pieca , ona ( gdyby miala odczucia) czula by dyskonfort i strach.

Gdy wrzatek wlozysz do zamrazarki ( on gdyby mial odczucia) oczuje dyskonfort i strach.

W obydwu wypadkach istnieje zaburzenie energetyczne naturalnych stanow ktore sa przestzeniami zycia tych osobowosci.

Wyrownywanie potecjalow w gore , czy w dol to proces pokonywania zaburzen.

Jednak w dol na max w dol to pozbawianie zycia. A w gore nawet na max w gore to kolejne etapy rozwoju.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 21:36:49
Widocznie głęboki sens przeznaczony jest tylko dla wtajemniczonych ;)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 21:40:56
Tak czy inaczej, piec ogrzeje kostkę lodu, zamrażalnik schłodzi wrzątek, więc chyba jest ok.?  ;D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 10, 2010, 21:57:44
Kiara napisała;
"Gdy wysoki potecjal energetyczny odbiera osoba o niskim moze  dyskonfor, w odwrotnej sytuacji rowniez."

Nijak nie umiem tego zrozumieć :(




Pozdrawiam - Thotal :)

Rzecz chyba o jakiejś odmianie wampiryzmu energetycznego. :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 10, 2010, 22:00:16
kimi hi o take
yoki mono misen
yukimaruge

rozpalze ogien
niezla ci rzecz pokaze
balwan ze sniegu



basho
....................

najlepszy mowca
uzywa niewielu slow

mencjusz




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 22:05:02
Darku,
czy podejrzewasz że będąc bardziej uskrzydlonym "po" niż wcześniej mogę być uważany za wampira energetycznego?
Czy wszyscy skrzydlaci są na podobnym poziomie? ;D



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 22:08:15
O kurczę, to żem już wtajemniczony, bo doskonale rozumiem ten przekaz, pomimo literówek, ha!ha! Gdy wysoki potecjal energetyczny odbiera osoba o niskim moze  dyskonfor, w odwrotnej sytuacji rowniez." ;) I jakie to prościuchne.

Ps. Literatura, kino, nierzadko mówią o kobietach wampach, ale są również i tacy mężczyźni. Wówczas jeden z partnerów  w takim związku się ładuje, a drugi powoli niknie. Sypią mu się jego przedsięwzięcia, kariera, zdrowie, a drugi czuje się coraz bardziej happy i mocarny! Ten drugi mocarniejszy (coraz bardziej w miarę "hapania" energii) ma z reguły o  wiele więcej wdzięku, i smaku i znakomicie potrafi uwodzić.

I kiedy partner już nie ma z czego dawać, to wamp najczęściej zdradza i szuka następnej ofiary. Jest taka książka stricto psychologiczna o dawcach i biorcach, która potwierdza, to o czym tutaj piszę. I wg której właśnie biorcy (wampy) zdradzają w przeciwieństwie do dawców!

A zdradzać można wszędzie, nie tylko w bliskich relacjach. Czyli dystansik do wszelkiej maści zdrajców jak najbardziej wskazany...



koliberek33 ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 10, 2010, 22:13:47
Darku,
czy podejrzewasz że będąc bardziej uskrzydlonym "po" niż wcześniej mogę być uważany za wampira energetycznego?
Czy wszyscy skrzydlaci są na podobnym poziomie? ;D


Nie wiem jak inni skrzydlaci, ale ja mam ponoć fazy (diagnoza Kiary)…   :D mogę zatem służyć pomocą dla poszkodowanych po…  ;D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 22:22:21
Widzę że wtedy kiedy jestem miły, czarujący, flirtuję i staram się być atrakcyjny dla płci przeciwnej jest to jednoznaczne z oceną ; zdrajca ;D
Kiedy czuję się lepiej "po" to znaczy ; wampir ;D


Dziękuję za wszystkie budujące mnie oceny...


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 10, 2010, 22:22:57
Cytat: Thotal
Darku,
czy podejrzewasz że będąc bardziej uskrzydlonym "po" niż wcześniej mogę być uważany za wampira energetycznego?

No co Ty, żartujesz sobie? ;)
To teraz ja Ciebie zapytam, czy masz o mnie tak niskie mniemanie?  ;) ;D

Cytuj
Czy wszyscy skrzydlaci są na podobnym poziomie? ;D

A, chyba tak, przynajmniej wg niektórych teorii. Jednak ja ten akurat aspekt postrzegam nieco inaczej, tzn. od zakrystii. Czyli, że nie "skrzydlaci" wampirzą , a na nich dokonują tego niecnego procederu ci bez skrzydeł. Coś w stylu ..., jak napisał >koliberek<.



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 22:38:15
Widzę że wtedy kiedy jestem miły, czarujący, flirtuję i staram się być atrakcyjny dla płci przeciwnej jest to jednoznaczne z oceną ; zdrajca ;D
Kiedy czuję się lepiej "po" to znaczy ; wampir ;D

. Dziękuję za wszystkie budujące mnie oceny...


Pozdrawiam - Thotal :)

"Tyś powiedział..." Osobiście nie znam tej drugiej Twojej flirtującej etc... strony, jeśli już, to bardziej tę zjadliwostkowatą ;)

A Dariusz i ja odnieśliśmy się do postu Kiary, który jest wystarczająco nośny, ale jeżeli się pod tym niektórzy sami i z własnej woli podpisują, to ich osobista sprawa. Nie można powiedzieć, że tego nie widzimy; i to nawet dość wyraźnie.  Ale to wszystko - widzieć, nie znaczy oceniać zaraz!


 :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 22:46:03
Koliberku,
nie szukaj zjadliwych flirtujących stron, nie szukaj w innych niedoskonałości, szukaj je w sobie, zrozum je i zrób wszystko by stały się budujące...



Pozdrawiam - Thotal :)
 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: krzysiek Grudzień 10, 2010, 22:46:29
A wiecie, jaka jest różnica pomiędzy seksem małżeńskim i pozamałżeńskim?

Taka sama, jak między świniobiciem i polowaniem  ;D Tak dzisiaj słyszałem. No, co...  ;D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 22:50:55
A najzabawniejsze, że w ogóle nie muszę szukać. Czy szukasz piasku na plaży, albo wody w rzece? Plaża jest plażą, a rzeka, rzeką. A koliberek uwielbia od czasu do czasu przeglądać się w takich lustereczkach. Nieźle sam się wtedy bawi!!! :D

Mówisz, żeś flirtujący, (no!, no!)to patrz wyżej: propozycję już jawną otrzymałeś... :D Są na takich ochotni, że hej!


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 10, 2010, 22:59:59
Darku,
czy podejrzewasz że będąc bardziej uskrzydlonym "po" niż wcześniej mogę być uważany za wampira energetycznego?
Czy wszyscy skrzydlaci są na podobnym poziomie? ;D


Nie wiem jak inni skrzydlaci, ale ja mam ponoć fazy (diagnoza Kiary)…   :D mogę zatem służyć pomocą dla poszkodowanych po…  ;D
Możliwe, że prawdziwy poszkodowany to ten, który sie najbardziej "nahapal" PO ( czy tam w PO ;) )
Faza jest suuper, kiedy następuje rezonans zarówno w fazie, amplitudzie jak i częstotliwości ;)
I żadne moralizatorstwo Kiary tego nie zmieni. To są prawa fizyki :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 23:18:00
Koliberku,
są istoty z którymi nie potrafię flirtować... zbyt niskie loty :(




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 23:18:02
East, zauważyłeś, że wszyscy tu moralizujemy? Cała istota tego forum na tym polega. Jeśli mówisz o seksie jak o częstotliwościach (ale fajne to też, podoba mi się!); to język naukowy wybrania Cię od tego tutaj apriori -forumowego tonu? Może na strico naukowym forum tak jest, ale nie tutaj (i broń panie boże! );)

Budujemy tu wszak nową Uniwersalną Etykę, Nową Świadomość ( lub wreszcie Świadomość Kim Jesteśmy Naprawdę), zatem szukamy wspólnych płaszczyzn; w takim więc odniesieniu nie ma jak narazie innych możliwości jak właśnie wzajemne uczenie się, napominanie, czyli moralizowanie itp...

I to nie jest wcale, samo w sobie, pejoratywne miano; zresztą Kiara podawała oczywiste tutaj fakty. I nie mówi ona w stylu: zabraniam ci tego, czy tamtego, bo... Wskazywanie na pewne zależności i związane z nimi konsekwencje jest tutaj nie tylko prawem, a wręcz obowiązkem, gdyż oblicze tej witryny aż się oto prosi.


Amen!!! :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 10, 2010, 23:20:01
Uważam też, że ludzie o dużym potencjale seksualnym mają większe możliwości w rozwoju duchowym[...]

I w ten sposób dotarliśmy do ciekawej konkluzji: poziom rozwoju duchowego jest wprost proporcjonalny do rozmiarów wacka... :]


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 23:24:09
Koliberku,
są istoty z którymi nie potrafię flirtować... zbyt niskie loty :(

Pozdrawiam - Thotal :)

Życzę Ci zatem koliberkowej* lekkości i radości, jak się tam dostaniesz, to już nie będziesz musiał flirtować, być uwodzicielski etc.... Będziesz naprawdę happy i wreszcie sam z siebie, bez żadnych podpórek. Tylko właściwe poczucie wartości uwalnia od wszelkich takich gier. A teraz, jakem nickowy koliberek, ( o kolibrze i jego cechach przeczytałem potem)to bez żartów już wreszcie: życzę Ci tego z całego serca :).


* o istocie energii kolibra poczytasz w indiańkich kartach, w książce: Karty uzdrawiającej mocy.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 23:40:31
Każdy czyta to co chce przeczytać...
Wielkość WACKA jest ważna dla tradycjonalistów, dla ludzi spłycających relacje męsko damskie, dla tych którzy liczą, mnożą i co najgorsze dzielą.
Jeśli zrozumiesz energetyczne funkcjonowanie każdego człowieka, jeśli zauważysz pracę siedmiu czakr, to pewnie dojdziesz do wniosku, że ci którzy mają harmonijny, równo poukładany potencjał będą bardziej zdrowi, bardziej wydajni.
Ludzie z kulejącym libido, to nie święci, tylko chorzy, bez względu na panujące  religijne przeświadczenia.

Arteq,
nie spodziewałem się po Tobie takich prymitywnych reakcji.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 10, 2010, 23:47:18
Ażebyś wiedział arteq, że to ma związek, ale tylko wtedy, gdy mądry umie ten potencjał przetransformować. To znaczy, gdy nie trwoni tej energii na prawo i lewo, ale ją wznosi. To rzeczywiście "wyższa szkoła jazdy" :)

A wacek ;)? Bardzo taktowne i zarazem obrazowe określenie męskiej "poniższości". Nie widzę w tym nic prymitywnego. Dosadnie i skrótowo; czasem warto tak zamknąć myśl, bez zbędnego rozwodzenia się, a wszyscy wiedzą o co chodzi!

 :)

Acha, jeśli już mówimy o czakrach, to mówmy o dwunastu.

 :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 10, 2010, 23:49:23
Za to ja spodziewałem się po Tobie - być może niesłusznie - większego dystansu do siebie i poczucia humoru.

Poważniej, to nie wiem dlaczego starasz się wmówić mi jakieś kulejące libido, szczególnie w religijnym kontekście. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Czy jeżeli uważam, że seks nie jest najważniejszy, a do tego należy podchodzić do niego z rozsądkiem i szacunkiem do innych to ma być to tożsame z zachwianiem libido, tudzież prostą droga do zachwiań psychicznych? Nie rozumiem dlaczego żyjąc w zgodzie z prezentowanymi poglądami, do tego widząc ich dobre owoce mam mieć niepoukładany potencjał.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 10, 2010, 23:50:23
Koliberku,
dobrze że masz karty z uzdrawiającą mocą, może one Cię uratują.
Jestem radosnym człowiekiem, lubię żartować, flirtować, być miłym i pogodnym, jeśli tacy ludzie jak ja Cię niepokoją, to masz poważny problem...



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 10, 2010, 23:57:10
Uważam też, że ludzie o dużym potencjale seksualnym mają większe możliwości w rozwoju duchowym[...]

I w ten sposób dotarliśmy do ciekawej konkluzji: poziom rozwoju duchowego jest wprost proporcjonalny do rozmiarów wacka... :]

 :) :) :) :) :) :) :) :)

I za ten tekst proponuje dla artqa nagrode roku w postaci wpisu do forumowych "Złotych Myśli".

 :) :) :) :) :)

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 11, 2010, 00:02:08
Nie czułem się niepokojony, ale teraz już tak, gdy takim "radosnym i serdecznym" tonem odpowiadasz na moje jak najszczersze względem Ciebie życzenia. Jeśli wolisz jednak nieustającą prowokację i walkę, to czyń to beze mnie. Wiesz, niektórzy, jeśli nie mogą przez seks, to prowokują inaczej... I dobrze wiesz, że jesteś w tym mistrzem. Wiesz też, że zbyt długie przebywanie z jednym nauczycielem, blokuje rozwój. Zatem za nauki, które otrzymałem serdeczne dzięki ( to absolutnie nie kpina!), ale zdaje się, że pora mi dalej już iść...

Z najlepszymi Życzeniami Tobie i Twoim najbliższym.


koliberek33 ^-^


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 11, 2010, 00:03:57
Arteq,
przeczytaj artykuł z pierwszej strony, jeśli zrozumiesz cokolwiek, to zwierz się swojej żonie, posłuchaj co ONA ma do powiedzenia i przełóż to na życie...
Kobieta i mężczyzna mają dwie natury, to że wydaje Ci się że wiesz wszystko o swojej ukochanej świadczyć może tylko o ignorancji i pospolitej głupocie, męskim szowinizmie i braku wyobraźni.

Nie rozumiem też dlaczego wymyśliłeś sobie niski potencjał, że niby ja Ci go wmawiam, to był tekst przeznaczony dla wszystkich, nie jesteś "jedynym" dla których się wyrażam.



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 11, 2010, 00:13:45
Nigdzie nie napisałem i nie twierdziłem, że wiem wszystko o swojej ukochanej, bo ma kobieca naturę. Doskonale wiem, że pewnych kobiecych zachowań nie da się zrozumieć, bo... nawet one same ich nie potrafią wytłumaczyć. Dlatego nauczyłem się je obserwować, przewidywać efekty i szanować. Z żoną bardzo często rozmawiam - właśnie rozmawiamy, a nie mówimy do siebie... Właśnie na podstawie tych rozmów, doświadczeń, obserwacji, wypowiedzi innych oraz ich sytuacji życiowych prezentuje poglądy inne niż Ty. I zawsze jestem gotów stanąć z nimi naprzeciwko Ciebie.

O potencjale, omamieniu przez religię i co mnie niby dołuje nic sobie nie wymyślałem - czytałem po prostu Twoje stwierdzenia i poglądy.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 11, 2010, 00:31:52
Problem w tym, że wszystko odbierasz do siebie...
Też, tak jak wielu uważasz że kobieta jest najlepszym towarzyszem człowieka, ale nie za bardzo rozumie samą siebie. Starasz się jak możesz, ale wiesz że kobieta nie wytłumaczy sobie niczego, bo one już takie są... Doskonale wiesz jak rozmawiać z małżonką by wiedziała to co powinna wiedzieć, wasze rozmowy są szczere...

Mam tylko jedno pytanie, czy Ty zawsze musisz być na wierzchu?



Pozdrawiam - Thotal :) 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 11, 2010, 11:26:16
Rozumiem, że nie takie były Twoje intencje ale zdanie o kobiecie jako najlepszym przyjacielu człowieka brzmi niezbyt sympatycznie dla kobiet, kojarzy się ze zdaniem: "pies jest najlepszym przyjacielem człowieka". Nie uważam, że kobiety nie rozumieją siebie lecz czasami im się to zdarza - to subtelna w wypowiedzi ale w realiach duża różnica. Myślę, że kobiety i mężczyźni celowo są tak różni od siebie aby wzajemnie doskonale się uzupełniali, uczyli się i byli dla siebie ciekawymi, nawzajem się doskonalili.

Odpowiadając na pytanie - nie, nie zawsze, ale uczciwie też przyznaję że zwracano mi na to uwagę - że potrafię być zaciekławym i upartym w sprawach dla mnie ważnych, w argumentowaniu swojego stanowiska. Aczkolwiek gdy uważam, że mam jeszcze coś do powiedzenia to mówię. Pytałem się czy w takich sytuacjach moje argumenty są czcze czy też bezpodstawne - otrzymałem odpowiedź: niestety nie. Gdy widzę, że ktoś ma jednak rację a ja się mylę czy w sytuacji gdzie ja zawiniłem to od razu i wprost się do tego przyznaję zamiast się wić i wykręcać - to także mi "wytknięto". Tak staram się działać.
Przypatruję się temu - tym opiniom.   


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 11, 2010, 12:32:45
Czasami zbytnie poczucie odpowiedzialności prowadzi do gubienia istoty rzeczy.
Wówczas duch staje zbyt ciężki przygniatając swoją zasadniczością. A życie, szczególnie relacje męsko-damskie, to czysta poezja.
Tu trzeba wirtuozerii a nie miażdżenia argumentami.
Ale każdy gra, na ile mu wyobraźni i polotu staje.

Dobrze, gdy również mężczyzna jest przyjacielem kobiety, i to najlepszym.  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 11, 2010, 12:48:40
No właśnie - mężczyzna przyjacielem kobiety ( i wzajemnie ). To powinna być podstawowa podstawa ;) że się tak wyrażę , w stosunkach damsko-męskich.
Bywa tak, że miłość ogarnia ludzi natychmiast , niczym ogień, a kiedy przygasa ( proza życia ) to albo się ją "ratuje" szukając wciąż nowych sposobów na podsycenie ognia, albo , bez podsycania, odsłania spalone zgliszcza ..
Natomiast przyjaźń z której wyrasta miłość nie ma wiele wspólnego z ogniem, ale i nie pozostawia zgliszcz, nie niszczy tak,  jak ogień.
W sumie nie wiadomo co lepsze ;)
Pofrunąć wysoko jak Ikar - ze skutkiem wiadomym ( ale cóż to był za lot !! ), czy posłuchać się swojego wewnętrznego Dedala :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 11, 2010, 13:14:12
Wydaje mi się, że miłość z niczego nie wyrasta. Ona albo się pojawia, sama z siebie, albo nie.  :)
Natomiast przyjaźń ułatwia jej życie i może podsycać ogień. Ale, to miłość decyduje o pozostaniu lub odejściu.

I nawet, gdy Ikar spadnie i roztrzaska się, skrzydła odrastają, jak nadzieja.   ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 11, 2010, 15:56:01
Ewentualnej wirtuozerii, jak też wielu subtelności ze względów technicznych nie ma jak przedstawić na forum w czytelnej formie. Dodatkowo, wtedy zwykłe lanie wody można by usiłować pod to podciągnąć. Argumenty są namacalne i tym samym niewygodne dla oponentów którzy ich nie mają.
Bycie wiernym sobie i wypracowanym zasadom w żadnym stopniu nie podcina skrzydeł.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 11, 2010, 17:19:56
Namacalność argumentów? Bo znasz receptę na życie?
Ale to tylko recepta dla Ciebie, na Twoje choroby i uzależnienia. Swoimi zasadami nie uszczęśliwisz każdego.
Każdy sam musi wypracować własny przepis. I tak, dla poety „solidność” rzemieślnika może być niestrawna.   ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: arteq Grudzień 11, 2010, 17:43:17
Widzę, że w tym momencie należy zakończyć rozmowę, ciągnięcie jej to będą tylko przepychanki. Ze swojej strony daję konkrety i zachęcam do ich weryfikacji, sprawdzenia owoców, Ty ze swojej strony od dłuższego czasu uciekasz w ogólniki.
Tak, każda sytuacja jest indywidualna, lecz zdrowe zasady są uniwersalne. Tak jak spodnie - każdy potrzebuje własnego rozmiaru, ale spodnie to spodnie.
Jako linę obrony swoich poglądów, a tym samym podważania moich, przyjęliście aby przypiąć mi łatkę "rzemieślnika" czy "sztywniaka" bo staram się wypowiadać konkretnie i w sposób możliwy do weryfikacji. Sami - z jakiś względów - unikacie takiej weryfikacji, czyżby z powodu, że stosowania tych poglądów/zasad rożnie wypada w rzeczywistości (tak podpowiada mi intuicja)?
Co jest nie do zaakceptowania przez Was w moich poglądach? To, że nawołuję do szerokiego szacunku dla innych, może to, że zalecam przede wszystkim na początku budowanie więzi emocjonalnej a nie fizycznej, może zachęcanie do wierności i monogamii a tym samym solidnych fundamentów dla żony i dzieci, czy wreszcie wysokość poprzeczki...

na tym zakończę.
 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 11, 2010, 18:33:01
Tylko obustronna współpraca, prawda, szacunek, odpowiedzialność i rzetelność właśnie, bez której Dedal nigdy nie zbudowałby skrzydeł; wreszcie wzajemne zrozumienie, przyjaźń, bez której nie ma żadnej miłości, a tylko jej mrzonki typu: zauroczenie, oszołomienie itp.; a także dłuższy staż aniżeli dni kilka, tygodni, miesięcy, czy wreszcie lat, mogą prowadzić do prawdziwej poezji w związku.

Jeśli ktoś mi powie, że wciąż ją odczuwa, mimo prób różnych, czasem nawet bardzo ciężkich i ma za sobą lat dzieści, to mu uwierzę. A zapewniam, że jest to jak najbardziej możliwe i wprost proporcjonalne do wzrostu świadomości obojga i respektowania uniwersalnych podstaw, które są ponad wszelkimi "zaściankowymi" prawami moralnymi. A po czym je poznać? Ano po tym, że sprawdzają się wszędzie i w każdej sytuacji. Od Murzynka Bambo po Anaruka z Grenlandii.

Natomiast, gdy je przekraczamy, to natychmiast budzą się pytania, wątpliwości wszelakie; w lżejszym przypadku zaczyna nas łaskotać sumienie; potem jednak, lub tego wrażliwszego, i bardziej empatycznego, to już mocno zaczyna, ale gryźć....I to jest zasadniczy, oraz najlepszy wyróżnik, czy przekroczyliśmy granicę, za którą zaczyna się powolna destrukcja dla nas, a więc i zarazem dla oblicza Wszechświata i na ile ją przekroczyliśmy.

A ponieważ wszyscy jesteśmy jednością, to trudno mieć zamknięte oczy i udawać bezwzględną tolerancję ( to tylko jedno z praw!!!), jeśli obok ktoś wchodzi w niebezpieczną dla wszystkich fazę. Nie reagować na niebezpieczeństwo i głupotę (  odwrotnie powinienem to napisać), to znaczy być już martwym, za życia pogrzebanym...


 ^-^


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 11, 2010, 19:18:31
Masz rację koliberku, nie udawaj bezwzględnej tolerancji, prostuj wszelkie fazy u innych, reaguj na głupotę bliźnich
a z pewnością zapewnisz sobie zaszczytne miejsce w panteonie zbawicieli świata.  ;D

Tylko na litość boską, pozostaw innym trochę swobody w definiowaniu swojej miłości.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 11, 2010, 20:38:18
Za przyznanie mi racji i takie prognozy serdeczne dzięki. A bierze się to stąd, że po prostu wiem, co piszę.  :)

A Ty chciałeś poezję w miłości, tom o niej napisał i poszerzył jeszcze o długie lata. I przede wszystkim o własne sprawdzone doświadczenia.

To, co napisałem powyżej, blokuje Ciebie? Ano, zastanawiające. Nawet nie za bardzo odniosłem się do Twojej wypowiedzi, tylko kontynuowałem post Artqa. Ale niby w czym moje powyższe zdania blokują Ciebie? Nie ja wybieram Ci kolejnych partnerów i nie ja z nimi doświadczam, to co doświadczasz TY...Nie spotykamy się i to ja podjąłem taką decyzję, nawet nie TY!

Mam natomiast dość wyrazisty i sprecyzowany pogląd na bycie z drugim. I oby mi się udało to realizować dalej. I tym się właśnie dzielę. Czyżby nie wolno mi było mieć własnych poglądów i je uczciwie wyrażać? I tylko tyle. Czy zabroniłem Ci  obecnej, lub jakiejkolwiek innej Twojej relacji? Czyż nie powiedziałem, że jeśli potrzebujesz jej doświadczyć, to proszę i bardzo, ale zważ na konsekwencje, jeśli nie jest to oparte na czystych, jasnych zasadach. I jeśli jest ktokolwiek, kto może na tym jeszcze ucierpieć.

I nigdy bym tego nie zrobił, gdybym nie został wciągnięty w owe wątpliwości i pytania do mnie skierowane. Za wyrażenie swojej opinii otrzymałem publiczny policzek: w temacie, który założyłem: pozytywne myślenie. Oto on:

"(...) tylko prawdziwy przyjaciel będzie cieszył się z powodzenia przyjaciela. Fałszywego zaś zaleje fala zazdrości i inne negatywne uczucia… i taka jest prawda. Ludzie często maskują zazdrość udawaniem przyjaźni i fałszywym śmiechem. A w rzeczywistości nie mogą znieść czyjegoś szczęścia. „Dobrymi” radami i ingerencją  próbują je zburzyć..."

Koliberek dokładnie wiedział w jakim to było kontekście i do kogo tak naprawdę było skierowane. Niemnej opinie jego na temat relacji są wciąż niezmienne i ma odwagę je przytaczać. Jeśli kogokolwiek ogranicza, to co mówi, czy pisze, to już nie do niego z tym problemem. Są inni specjaliści od takich złożoności  i nieadekwatnych do sytuacji insynuacji i podejrzeń. Koliberek, nie potrafi jednak już  być przyjacielem, jeżeli ktoś aż tak podważa jego rzeczywiste uczucia i intencje. A jeszcze do tego uwiadamia o tym wspólnych znajomych. Tak na prawo i na  lewo.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 11, 2010, 21:02:59
Arteq , pisałeś wprawdzie do Ptaka, ale i ja wtrącę swoje 3 grosze ;)

Cytuj
Ze swojej strony daję konkrety i zachęcam do ich weryfikacji, sprawdzenia owoców, Ty ze swojej strony od dłuższego czasu uciekasz w ogólniki.

A czego się waćpan spodziewasz ? że ten wątek zamieni się w poradnię psychologiczną ? Moim zdaniem analogie i metafory mają swoje "poetyckie " piękno , które choć pozornie, wydaje się niepraktyczne , to wszak sztuka buduje mosty między ludźmi, a niekoniecznie rzemieślnicze wyrobnictwo ( nie umniejszając w niczym sprawnym rzemieślnikom - artystom użytkowym ;) ) . Między wierszami można czasem przekazać więcej, a przy tym bezpiecznie nie wchodzi się w intymną strefę adwersarza. Bo i po co, jeśli ten tego sobie nie życzy ?

koliberku

Cytuj
Tylko obustronna współpraca, prawda, szacunek, odpowiedzialność i rzetelność właśnie, bez której Dedal nigdy nie zbudowałby skrzydeł;

O ile pamiętam, to Dedal zbudował skrzydła z miłości do syna Ikara. To była jego motywacja. Zbudował je sam - dla siebie i syna , po czym przyleciał po niego i wyciągnął z niewoli. To miłość solidna i troska poniosła Dedala w przestrzeń ,ale w tej opowieści los Ikara jest smutny. Otrzymał skrzydła, którymi się upajał latając aż do słońca, by skąpać się w szczęściu uniesienia. Nie na to jednak przyjacielskie skrzydła były zaprojektowane. Ikar roztrzaskuje i siebie i skrzydła w sromotnym upadku. Możliwe, że zaraz wyrosły mu nowe ;) , ale martwemu Ikarowi już nie pomogłyby wcale.

Cytuj
czy przekroczyliśmy granicę, za którą zaczyna się powolna destrukcja dla nas

Destrukcja, czy zbawienie ? Dla jednych obawa przed przekroczeniem swojej  "granicy" będzie tak silna, że wyprojektuje za nią ( na drugą stronę ) wszystkie najgorsze epitety, aby tylko uzasadnić jej nieprzekraczalność, dla innych będzie to po prostu wspaniały krok w rozwoju.
Piękne jest to, że człowiek może mieć swoje zasady, których się trzyma , którymi się chwali i z którymi jest mu dobrze, ale czy te same zasady przykładane do bliźnich nie są już przekraczaniem pewnych granic intymności i niezależności drugiego człowieka ?

Cytuj
A ponieważ wszyscy jesteśmy jednością, to trudno mieć zamknięte oczy i udawać bezwzględną tolerancję ( to tylko jedno z praw!!!), jeśli obok ktoś wchodzi w niebezpieczną dla wszystkich fazę

Ingerencja w czyjąś relację intymną przypomina trochę naprawianie świata na silę. Jak wojny krzyżowe. Łatwo kogoś obrzucić własnym rozumieniem grzechu,a stąd już tylko kroczek do świętej wojny. Tylko, że wojna rodzi ofiary, zło , okrucieństwo. I czymże okazują się te piękne  zasady ( choćby oparte na wieloletnim doświadczeniu życiowym ) wówczas , gdy Ikarowi dodatkowo podcina się skrzydła, aby za wysoko nie poleciał ?

Moim zdaniem granica leży tam, gdzie kończy się przykład ( własny, lub metaforyczny), a jej przekroczenie to uznanie "niebezpiecznej dla wszystkich fazy" tam, gdzie jej wcale może nie być tak na prawdę. Wówczas sztandar przeciwko "zamkniętym oczom" oraz "bezwzględnej tolerancji" to tylko pretekst do wkroczenia na nie swoje terytorium. W imię własnych, "jedynie słusznych" zasad.

Co do Jedności, którą jesteśmy - ta jedność polega też na tym, aby pozwolić innym na popełnianie ich własnych doświadczeń, tych samych, które sami zasmakowaliśmy jako "błąd" , lub które uznajemy za błędne. Dlatego, że tak na prawdę to nie wiemy co dla kogoś jest potrzebną lekcją. Założenie to wymaga wprowadzenia pojęcia Wyższej Jaźni, oraz planu poza materialnego, a nawet nieśmiertelności duszy jako naszej prawdziwej Istoty nieskończenie ważniejszej niż tożsamość. Dopiero wtedy widać sens tego, co nazywamy Jednością.  Bo skąd wiadomo, czy ingerując w czyjąś relację , oceniając ją , nie zaburzamy planu, który tamta Wyższa Jaźń wprowadza w życie ? Działalibyśmy wówczas przeciwko Jedności, chociaż zgodnie z przyjętymi przez siebie złotymi zasadami.

Cały czas piszę oczywiście o stosunkach damsko-męskich.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 11, 2010, 21:04:44
Koliberku, znam Twoje długie doświadczenia, więc daruj sobie moralizowanie. Zbawiaj świat wedle swoich świętych zasad,
tylko pozwól, że sama będę określać, co dla mnie dobre.
Nie wtryniam się do Twego życia i oczekuję wzajemności. I nie sądź innych po sobie.
A publiczne insynuacje są wręcz niesmaczne. Tyle w temacie.
Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 11, 2010, 21:30:04
...tak o tym właśnie piszę Drogi Eaście. Miałem wspomnieć też o Ikarze, i całym kontekście, ale ta historia jest nadto znana. Miłość podparta innymi jeszcze cechami jest konstruktywna. Szkoda, że Ikar nie przejął się słowami i przestrogą ojca...ładnie to opisałeś i  poetycko.

Nie piszę wcale o "swoich zasadach", to dopiero by było!!! Proponuję czytać uważniej, albo wszystkie moje posty dotyczące tej kwestii jak też wszystkich innych. Piszę o tym, co łączy nas wszystkich. I o takiej nieprzekraczalności, czy przekraczalności, wedle woli swojej. Żadnej innej Szanowny Eaście. Piszę o prawdzie uniwersalnej, o ustawicznym budzeniu świadomości i jak to się wspaniale przekłada na relacje..

Kto Cię uwiadomił, że jakoby zaingerowałem. W Ciebie? Ptaka? Skąd takie insynuacje, przecież nie podjąłem tematu ingerencji w ogóle??? Nie poznaję Cię!!! Owszem, nie aprobuję jedynie nie załatwionych trójkątów ( czy wielokątów), kiedy oszukuję się obydwie strony i ktokolwiek cierpi. Czy nie aprobowanie pewnych zachowań i nie wprowadzanie tego we własne życie, oraz wyrażenie takiej opinii na czyjąś prośbę, albo w dyskusji na ten temat jest ingerencją? Mało, napisałem, choć innymi słowy, że akceptuję, a to zupełnie co innego aniżeli aprobata, ale o tym już nie raz pisałem!

Znamy się ładnych parę lat. W czym zaingerowałem w Twoje osobiste, intymne życie, a może ktokolwiek z tutaj obecnych zarzuci mi coś takiego. Wszak publicznie pisałeś o swoim rozwodzie. Czy usłyszałeś jakąkolwiek radę, czy ocenę z mojej strony, bowiem pozwalasz sobie pisać( tylko, że w kontekście czego?):

Ingerencja w czyjąś relację intymną przypomina trochę naprawianie świata na silę. Jak wojny krzyżowe. Łatwo kogoś obrzucić własnym rozumieniem grzechu,a stąd już tylko kroczek do świętej wojny. Tylko, że wojna rodzi ofiary, zło , okrucieństwo. I czymże okazują się te piękne  zasady ( choćby oparte na wieloletnim doświadczeniu życiowym ) wówczas , gdy Ikarowi dodatkowo podcina się skrzydła, aby za wysoko nie poleciał (...)
 

... o jakim też grzechu  mówisz? Nie używam takich określeń, chyba że żartobliwie, ale też raczej unikam . Wystarczy, że Ikar załatwił się sam, ku rozpaczy ojca zresztą i naszego współczucia wiekowego już nadto!


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 11, 2010, 21:51:58
koliberku drogi piszesz
Cytuj
Owszem, nie aprobuję jedynie nie załatwionych trójkątów ( czy wielokątów), kiedy oszukuję się obydwie strony i ktokolwiek cierpi. Czy nie aprobowanie pewnych zachowań i nie wprowadzanie tego we własne życie, oraz wyrażenie takiej opinii na czyjąś prośbę, albo w dyskusji na ten temat jest ingerencją?


Właśnie o to mi chodziło we fragmencie ,który przytoczyłeś z mojej wypowiedzi. I większa część mojej wypowiedzi odnosiła się do tego, co Ty sam tu wyraziłeś na forum - nikt mnie nie uwiadamiał ekstra ;)

"Nie załatwione trójkąty " .. a co to znaczy ZAŁATWIONY TRÓJKĄT ?? .. albo nie załatwiony ?
I skąd założenie, że ktokolwiek cierpi ? A jeśli już, to kto cierpi najbardziej ??
Bo równie dobrze cierpieć może ten, kto chciałby w pełni kochać , a nie może , bo ktoś tam w trójkącie uważa, że  ma "święte prawo" małżeńskie, którego nie odpuści mimo, że miłości już nie ma w tym wcale ? Tak również może być, o czym nie wiemy, więc nie wiemy kto cierpi tak na prawdę. Kiedy węzeł staje się łańcuchem to kto jest poszkodowany ?
Czy wówczas lobbowanie  swojej postawy w imię zasad dalej  jest  czyste  ?  I to wtedy, gdy same zasady ( węzeł małżeński ) w tym konkretnym przypadku mogą nie grać czysto  ?
Na tzw "zachodzie" rozwody słono kosztują tych, którzy chcą zerwać papierowe więzi .. U nas dodatkowo spotyka się to z ostracyzmem publicznym.

To tylko problem teoretyczny rzecz jasna i nie mówimy tu o nikim konkretnym.

Dziękuję Ci koliberku za Twoją empatię do mnie i życzę Ci tego samego wobec przyjaciół Twoich. Trudno mi bowiem zrozumieć przyjaźń w której zasady są ważniejsze niż ludzie. Odnoszę się tu do słów Twoich do Ptaka :
Cytuj
...Nie spotykamy się i to ja podjąłem taką decyzję, nawet nie TY!

Wybacz, ale tego nie rozumiem. Pewnie o wielu sprawach nie wiem, sorki.

koliberku pytasz
Cytuj
... o jakim też grzechu  mówisz?

Wyraziłem się tak o rozumieniu grzechu  - grzechu jako czegoś w czyimś mniemaniu niedozwolonego, niewłaściwego. Może nie najlepszego słowa użyłem , nie wiem.

 .
Cytuj
Wystarczy, ze Ikar załatwił się sam, ku rozpaczy ojca zresztą i naszego współczucia wiekowego już nadto!

Chodzi o to, ze ów Ikar miał do tego święte prawo.  Otrzymał skrzydła i użył ich według własnego planu. Cokolwiek ze skrzydłami uczynił to miał do tego prawo. Ojciec -Dedal  ( dla naszych potrzeb może być też rozumiany jako przyjaciel ) zrobił co mógł DLA NIEGO. Możliwe, że płakał potem długo zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby nie konstruować skrzydeł wcale. Ikar byłby wówczas żył dalej, choćby i w niewoli.
Tylko .. czy to właściwe rozumowanie ? Niby tak  - z perspektywy przyjaciela. Ale z drugiej strony , Dedal pokonał granice niemożliwości -skonstruował skrzydła z miłości. Czego nikt nie zrobił inny. I podarował Ikarowi szczęście ich używania, choćby krótkie szczęście, ale jakże intensywne.
Co jest ważniejsze więc ? Dać przyjacielowi skrzydła, czy dla jego "dobra" pozwolić mu na egzystencję w niewoli ? Przecież to nie Dedal , tylko Ikar wybrał swój los. Obaj przekroczyli próg niemożliwego.



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 11, 2010, 22:27:14
To przeczytaj całą moją wypowiedź. Jeśli kogoś darzysz serdecznością i odpowiadasz mu na jego pytania do ciebie skierowane, a ktoś publicznie (cytatę przytoczyłem) i prywatnie wobec Twoich wspólnych znajomych, także dyskredytuje Ciebie i nie wierzy w szczerość Twojej intencji,  to co byś zrobił? I jeślibyś w nieskończoność przekonywał, że życzysz mu jak najlepiej pod każdym względem, ale jeżeli i tak Cię przyjaciel oskarży o fałsz i zazdrość etc..., to co byś zrobił? Teraz też tak Ptakowi życzę, ale on i tak nie uwierzy. Mam flaki wypruć, albo dla dowodu się powiesić. Jestem już bardzo tym umęczony.

Jeszcze raz pytam, czy brak aprobaty jest ingerencją??? Jeśli Twoje dziecko idzie na głęboką wodę , a nie umie pływać i pyta jeszcze Ciebie o radę, czy warto to zrobić - to jak się zachowasz? Możesz mu wytłumaczyć, możesz go wepchnąć do wody, albo zabronić zupełnie! Teraz sam oceń, co jest ingerencją, a co nie? Czy aprobujesz utonięcie dziecka? Pewnie nie, ale ważne jak do tego podejdziesz. Może to być ingerencją, ale nie musi, to zależy od Twojej umiejętności rozróżnienia, co jest co i jak się zachować, by uratować dziecko, gdy wyraźnie prosi o radę, ale nie zmuszać go do niczego i nie zabraniać na siłę. Najlepiej jak popłyniesz z nim razem i pokażesz, a jeszcze lepiej gdy nauczysz je pływać, czyli podzielisz się swoim doświadczeniem. I o tym właśnie piszę i to właśnie uczyniłem, i nic ponato! A jeśli zostało inaczej zrozumiane, to już nic na to nie poradzę. Jestem na tyle świadomą siebie osobą, że ponoszę całkowitą odpowiedzialność za to, co mówię i piszę.

Mogę tylko się wycofać i ew. w innej postaci opowiedzieć, że nie chciałem niczego złego i nie popełniłem żadnej zbrodni, niczego nikomu nie zabroniłem, do niczego nie przymusiłem, i chciałem z całego serca jak najlepiej. Wyraziłem tylko opinię jak Dedal Ikarowi. Najśmieszniejsze, że wszystkie inne przestrogi, o które byłem pytany były słuszne. Już tyle piór się innych jeszcze stopiło, a szkoda można było wyżej poszybować jeszcze.

Ale jeśli Ikar tak pragnie, to po prostu stopią mu się skrzydła i tylko o tym tu mowa, o niczym więcej Szlachetny Eaście.  . I to jego osobisty wybór, nie może wówczas nikogo innego za to oskarżać! Reszta to daleko idące nadinterpretacje. Tylko skąd się one biorą? Bardzo mnie to zadziwia.  I smuci, że wciąż jestem nierozumiany. Nie to mam na myśli, o co tu jestem posądzany. I to tylko przez ustalony i bardzo ścisły krąg ludzi. Czyż to nie zastanawiające? ???

Ps. Nie stosuję ani kar, ani nagród w stosunku do swoich dzieci, nie zabraniam niczego i odwrotnie. Rozmawiam, czasem przestrzegam, ale to w skrajnych przypadkach. Jestem z nimi i interesuję się ich życiem po prostu. Dlaczego miałbym inaczej traktować partnerów, czy przyjaciół? Gdzież tu logika?

I jeszcze jedno, nie piszę, co jest właściwe, a co nie. To jest wartościowanie, a ja zupełnie nie w takim ujęciu przedstawiam problem. Zresztą, tyle już o tym pisałem. Zależy z jakiej perspektywy na to spojrzysz. Pisałem o pewnych uniwersalnych podstawach i o samo egzekwowaniu się ich, czy samoregulacji, tu nie ma mojego widzimisię. W odniesieniu do tych zasad akceptuję wszystko, toleruję etc... ale nie muszę przyklepywać i aprobować, co godzi w harmonię Wszechświata. I proszę nie przymuszać  mnie do tego, gdyż to jest ewidentne rzutowanie a nawet ingerowanie i wymuszanie na mnie swoich własnych zachowań, czy światopoglądu. Też mam prawo do własnych postaw i przemyśleń!

I uprzejmie proszę o tym pamiętać!
 :)


A teraz serdeczne dobranoc Tobie i wszystkim.

koliberek33 :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 11, 2010, 23:13:08
koliberku
Cytuj
Jeśli kogoś darzysz serdecznością i odpowiadasz mu na jego pytania do ciebie skierowane, a ktoś publicznie (cytatę przytoczyłem) i prywatnie także dyskredytuje i nie wierzy w szczerość Twojej intencji,  to co byś zrobił?

To bym swoją postawą, czynami, a nie słowami działał. Nie można deklarować się czyimś przyjacielem, a jednocześnie publicznie pisać o tym kimś, że " prywatnie także dyskredytuje i nie wierzy w szczerość intencji". To się brzydko nazywa "obrabianiem tyłka ".

Podobnie odczytuję poniższą wypowiedź

Cytuj
I jeślibyś w nieskonczoność przekonywał, że życzysz mu jak najlepiej pod każdym względem, ale jeżeli i tak Cię przyjaciel oskarży o fałsz i zazdrość etc..., to co byś zrobił?

Nie da się , według mnie pogodzić dwóch spraw w powyższej wypowiedzi. Po pierwsze tego, że życzysz komuś jak najlepiej uważając za swojego przyjaciela , a jednocześnie w tym samym zdaniu pisać, że oskarża Cię o fałsz i zazdrość. To już poważny zarzut i to publicznie rzucony.

Pytasz co ja bym zrobił ? Nie wybielałbym siebie publicznie kosztem tamtej osoby i nie jątrzył tej sprawy tak, bo zauważ, że czynisz to do mnie, osoby postronnej, a ta, którą opisujesz taktownie milczy mimo, że padają tu ostre słowa. Załóżmy , że ta osoba też wie o Tobie różne rzeczy, to co, ma się tu bronić poniżej pasa ?
To , że tego nie robi jest wymowne samo za siebie.
To są  sprawy nie na publiczne dywagacje w damsko-męskim wątku, uważam .

Prawdziwych przyjaciół poznaje się .... czasami po ich bolesnym milczeniu ..

Ale również i  czasami po tym, że dodają skrzydeł, choćby nawet przestrzegali i nie zgadzali się z wyborami swojego kochanego Ikara.. .. nigdy zaś nie podcinają skrzydeł tych niby w trosce o dobro przyjaciela. I to w locie ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 12, 2010, 01:53:05
Manipulacje drugim człowiekiem zaczynają się od narzucania mu odpowiednich zachowań. Chcąc prowadzić nieustanną kontrolę wystarczy wdrożyć w życie "prawa moralne".
Zauważam że im więcej dyktatu w sferze relacji męsko damskich, tym mniej miłości i poszanowania.
Ktoś sobie uzurpuje panowanie nad współmałżonkiem i wmawia mu że to dla jego i wspólnego dobra, a ofiara godzi się na taką rolę. Żyją długo i "szczęśliwie" ;D

Zauważam że manipulanci bardzo chętnie sięgają po krytykę odmiennych od swoich zachowań, chełpią się dyktatorskimi poczynaniami wobec współmałżonków i wmawiają wszystkim, że to jedyna słuszna droga...


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 12, 2010, 03:13:31
East, nie uraziłeś mnie, nie denerwuję się, ale nie pozwalam, na aż tak daleko idące niezrozumienie mnie.  Nasza obecna relacja z Ptakiem jest niełatwa, więc to jak wsadzania palca między drzwi, zatem to nie groźba, ale opis sytuacji czy wręcz przestroga. A to mi chyba jeszcze wolno? A o przyjaźni pisałem w formie przeszłej, szkoda, że wyraźniej nie podkreśliłem. Czy można nazwać przyjacielem osobnika, który Cię permanentnie zdradza? Przyjaźń kojarzyła mi się z lojalnością, ale zostało to zupełnie nie uszanowane. Więc więzy zostały rozwiązane!

Kochaj kogo chcesz i ile chcesz, ale wtedy trudniej o obiektywizm, co należy wziąć pod uwagę. Zawsze Cię wyjątkowo szanowałem i nic się nie zmieniło. Nieopatrznie zacząłeś się wtrącać, a to nie pomaga, gdyż znasz zaledwie jedną stronę medalu. I nie zrobię Ci nic, a TY coś mi zrobisz, ponad Twoje tu na piśmie oskarżanie mnie? ;) Nie ja pierwszy użyłem określenia: "obrabianie tyłka". A tak w ogóle, to nie mam w zwyczaju pisać o sprawach, które nie są poparte faktami. Jeśli napisałem o czymś, to znaczy, że to miało miejsce.!!!To nie jakieś tam rozważania o bogu, czy androidach... Mówię o konkretach zaistniałych na jawie!

Nigdy nie pisałem, że się duchowo rozwijam, ani, że  chcę, nawet swego czasu zanegowałem to zupełnie. Inaczej to wszystko widzę... Nie podejrzewaj mnie też  o złość, bo pomyślę, że rzutujesz  to na mnie, gdyż mam cały wieczór wystarczająco dobry  humor ( zresztą cały czas i szczególne powody do tego); jeno rzeczowy jestem jak nigdy, albo raczej prozaiczny wreszcie. ;D I widzę, jednak, że cię frustruję coraz bardziej... Daruj zatem, nie specjalnie to bowiem!

Czemu wśród tylu dobrych i cennych rzeczy, które napisałem, dopatrzyłeś się tyle złego we mnie a tak mało dobrego? Podobnie Ptak. Mam na myśli  159 post zwłaszcza, od którego teraz wszystko się zaczęło i kilka poprzednich w podobnym tonie. Pisałem nawet o dwunastokątach ;) i dalej odżegnany jestem od czci i wiary, żem taki zasadniczy, surowy i bezwzględny, niewyrozumiały, sztywny... Ajaajaj! Pisałem nawet o swoich trudnych sytuacjach i doświadczeniach, (a nikt się nie wychylił, o nie, wszyscy tacy święci, nawiedzeni, pełni uroku i wdzięku) Pisałem wreszcie o swojej niedojrzałości do wielokątów i wciąż i wszystko źle! Znaczy się, pisać nie mam  tutaj  wcale, bo i tak w czambuł wszystko i o kant dupy!!! Zdaje się też, że pora się już zacząć w ogóle żegnać. I jeżelim nigdy tu łez nie lał i wbrew pozorom, pretensji do nikogo nie miał, to i teraz tym bardziej jeszcze!  :)

Sie idzie już spać tym razem naprawdę, i nie lubi się Thotala, on ma u mnie tak od początku za całokształt :D  I pisać, ani przepowiadać się z nim nie będzie! Ciebie dalej się lubi, a Ptak się nie kwalifikuje do żadnych takich kategorii,  niech se w spokoju zatem żyje i co nawarzył  szczęśliwie pije. :D

A tak w ogóle, to wszystkich i wszystko kocha się bezwarunkowo, czegom się pilnie tutaj uczył w końcu przez kilka lat!

Z privietem zatem  i błogosławieństwem jak zwykle:

 :D

koliberek33


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 12, 2010, 11:51:09
Podsumowujac;

Zdrady w zwiazkach( bo tak naprawde o tym dyskutujemy) nie byly , nie sa i nie beda prawidlowoscia istnienia owych zwiazkow. Tak bylo jest i bedzie.

Zdrady jak samo slowo mowi niosa w sobie negatywne uczucia , bol i cierpienie osob zdradzanych , oraz niedoskonalosci moralno etyczne osob zdradzajacych.

Takie sytuacjebyly i sa , oraz beda dopoki ludziom beda niezbedne tego typu doswiadczenia dla wlasnego rozwoju.
Prozno mowic iz ludzie zdradzajacy , to ci wysoko rozwinieci duchowo , bo tak nie jest , gdyby tak bylo tego typu zachowania byly by juz poza nimi.
Ale tez nie mozna mowic iz sa to ludzie zli , nie,  oni nie sa zli , sytuacje , ktore tworza ( pomimo swoich chwilowych emocji szczesliwosci ) nie sa dobre w odniesieniu do doskonalosci do ktorej dazymy wszyscy.

Wszystko co powoduje krzywdzenie chociaz jednej osoby nie jest doskonale. A czy zle? Pojecie  osobiste zla i dobra jest zalezne od osobistej wrazliwosci , czyli rozwoju duchowego i systemu wartosci prezetowanego przez kogos.

Przed wejsciem w jakomkolwiek sytuacje zyciowa warto sie zastanowic momet; Czy chciala bym by ktos inny zrobil mi to co ja mu robie? I to wieloaspektowo w kontekscie drugiej kobiety i jej dzieci , calej tej drugiej rodziny.

Kazda sytuacja niesie w sobie sprawdzian nas na jakims poziomie , a tak naprawde wielu poziomach bo wszystko jest wieloaspektowe.

Nie wiesz kim jest zona Twojego kochanka , lub maz Twojej kochanki , nie wiesz na co go stac w desperacji , co moze wyrzadzic sobie , Tobie , lub czlonkom rodziny w wielkim uniesieniu nerwowym?  Jak  on/ona cierpi i jakom odpowiedzialnosc ponosisz za to cierpienie wchodzac w taki uklad swiadomie.

Czy to malo ?

Tak wiec prowadzenie dyskusji jest wlasciwe i potrzebne, bez osobistych wycieczek w ocenianie ludzi. Sytuacje tak , mozna i trzeba oceniac.

Jednym jeszcze sa niezbedne takie doswiadczenia ( i niech je maja) , a innym juz nie , z tego powodu moga o nich pisac przez inny pryzmat wiedzy i odczuc. Bo ja zwyczajnie posiadaja , nie sa tylko teoretykami.


Bronienie kgokolwiek przez powiedzmy pryzmat wylacznie  lojalnosci z nim , dla mnie jest smieszne , naiwne , bez zrozumoienia powagi sytuacji.
To takie , np; nie wazne co robisz i jak zle , ja i tak bede mowic ze dobrze bo cie lubie.

Bowiem utwierdzanie kogos iz dokonal dobrego prawidlowego wyboru ( w odniesieniu do etyki , moralnosci i niekrzywdzenia) jest wyrzadzaniem mu krzywdy w utwierdzaniu i przytakiwaniu falszywym wzorom.

No coz? Nie wszyscy jeszcze to rozumieja , nie wszyscy potrafia panowac nad emocjami , i nie wszyscy potrafia sie powstrzymac od upustu zolci w strone nielubianej osoby gdy nadaza sie okazja.

Jednak cokolwiek by nie napisac i coklwie nie gloryfikowac ( w osobistych zlosliwosciach) , nikt nimi nie przysloni prawdy , ktora mowi az nadto wyraznie; Nie czyn drugiemu co Tobie nie mile.

A czy komus jest mile bycie zdradzanym przez kochanego partnera? Czy ktos chce byc ta zdradzana osoba?
Czy chce niesc na sobie , bol i cierpienie tej zdradzanej osoby?
Czy naprawde wiesz co dzieje sie za "drzwiami" tego zwiazku do ktorego wdzierasz sie na trzeciom/trzeciego  nie chcianom przez pierwsza?

Oczywiscie zwiazki sie rozpadaja , uczucia wypalaja sie szybciej niz mogly by trwac , tak sie dzieje.

Jednak zeby budowac kolejny trzeba zakonczyc poprzedni. Zakonczyc na wszystkich planach zgodnie z obowiazujacymi zasadami moralnymi i prawem rowniez.

Przeciez nikt nie buduje nowego domu na starym juz rozpadajacym sie , bo on nie postoi dlugo , rozpadna sie obydwa.

A stare przyslowie mowi. Na cudzym nieszczesciu swojego szczescia nie zbudujesz! I to prawda stara jak istnienie czlowieka.


Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 12, 2010, 12:59:53
Witaj Kiaro
piszesz

Cytuj
Tak wiec prowadzenie dyskusji jest wlasciwe i potrzebne, bez osobistych wycieczek w ocenianie ludzi. Sytuacje tak mozna i trzeba.
Oczywiście, że jest potrzebne tylko nie ma co czlowieka traktować z góry , a nawet powiem, że trzeba się starać unikać ocen przez pryzmat wlasnego doświadczenia, o ile to możliwe. Jeśli już to nie tak, by komuś dopiec do żywego. Można pisać o sobie i tylko w odniesieniu do siebie i swojej przeszlości bo tym się nie krzywdzi nikogo trzeciego. Co więcej,  to jest jakby autoterapia :) O ile to komuś potrzebne.

Cytuj
Jednym jeszcze sa niezbedne takie doswiadczenia ( i niech je maja) , a innym juz nie , z tego powodu moga o nich pisac przez inny pryzmat wiedzy i odczuc.

Otóż to i nikomu nic do tego. Doświadczenia po prostu są na dany moment takie, jakich na prawdę potrzebujemy ,choć niekoniecznie są to mile doświadczenia. Należy docenić to, że ktoś chce się podzielić swoimi rozterkami , albo poruszyć jakiś ważny dla niego temat, a nie od razu jeeechać po tej osobie jak po lysym koniu. Ze swojej, oczywiście lepszej, oczywiście najwyższej i najwspanialszej perspektywy ;)
Cytuj
Bronienie kgokolwiek przez powiedzmy pryzmat lojalnosci , dla mnie jest smieszne , naiwne , bez zrozumoienia powagi sytuacji.
Jedyna powaga sytuacji istnieje na poziomie tożsamości. Jeśli ktoś sam nie mial podobnych doświadczeń to nie potrafi wczuć się w sytuację drugiego człowieka, wtedy czyjeś zrozumienie i empatia są dla niego śmieszne i naiwne. Poczucie naiwności i śmieszności to zawoalowana ocena czyjejś empatycznej postawy. ALe to też dobrze , że tak piszesz , Kiaro bo tym samym wywołujesz dysonans pomiędzy tym co piszesz o miłości bezwarunkowej, a tym jaka jesteś na prawdę i dzięki temu lepiej można się poznać. Witaj prawdziwa Kiaro . Piszę to bez złośliwości, po prostu teraz jesteś dla mnie bardziej ludzka. I nie piszę tego w odwecie za Twoją ocenę. Ot ocena jak wiele innych :)

Cytuj
Bowiem utwierdzanie kogos iz dokonal dobrego prawidlowego wyboru ( w odniesieniu do etyki , moralnosci i niekrzywdzenia) jest wyrzadzaniem mu krzywdy w utwierdzaniu i przytakiwaniu falszywym wzorom.
Czlowiek dokonuje wyboru. Ani lepszego ani gorszego. Dokonuje tego wedlug wlasnego wzoru, jaki na dany moment uważa za najlepszy. I nikt lepiej od tej osoby nie wie czy ten wybór jest dobry czy nie. Ta osoba wie więcej o danej sytuacji niż ktokolwiek z zewnątrz.I trzeba ufać, że wie co robi. Już parę postów wcześniej napisalem,że sytuacja moze wyglądać zupelnie inaczej niż to postronni postrzegają. Możliwe, ze martwy związek istnieje tylko na papierze i nie ma tam miłości, a jest po protu układ , który teraz blokuje drogę prawdziwej miłości. Kto komu tu wyrządza na prawdę krzywdę i gdzie tak na prawdę kryje się fałsz ? Czy węzeł małżeński pomiędzy obojętnymi sobie ludźmi to dobry i piękny,czy raczej już fałszywy wzór ?
Też tak może być i wtedy "prawidłowy" wybór w odniesieniu do etyki i moralności to wybór decyzji przeciwko  martwym więzom , Więzom, które są zasilane przez program pt małżeństwo . Inna kwestia, że szkodliwe oprogramowanie ( bo w nowych warunkach jest już szkodliwe , choć kiedyś wspierało ) trzeba najpierw wykasować, aby można było zacząć coś nowego, ale to już inna historia.


Cytuj
No coz? Nie wszyscy jeszcze to rozumieja , nie wszyscy potrafia panowac nad emocjami , i nie wszyscy potrafia sie powstrzymac od upustu zolci w strone nielubianej osoby gdy nadaza sie okazja.
Nie bardzo rozumiem czy to jest uwaga do mnie. Bo jeśli tak, to spieszę donieść, że lubię koliberka i to nawet bardzo, ale lubić to nie znaczy powstrzymywać się przed wykazaniem tego , co ze mną nie rezonuje w jego wypowiedziach. I mogę się nawet mylić, ale odpowiadam na to, co we mnie zgrzyta i to piszę. Ktoś to odbierze jak wylew żółci ( podług swoich wzorów ) a ktoś inny , na przykład adresat moich wypowiedzi uśmiechnie się po prostu i powie "eeech east, to nie tak, no ale spoko, skoro tak to widzisz , to trudno ". Albo się wścieknie i mnie zwymyśla. No i też dobrze. Damy sobie po plaskaczu i sytuacja się oczyści. To znaczy tak robią zwykle faceci, czego kobiety nie potrafią zrozumieć.Mężczyźni potrafią dać sobie w zęby po czym razem iść na piwo :)
Kobietom trudno to pojąć :))

Cytuj
Jednak cokolwiek by nie napisac i coklwie nie gloryfikowac ( w osobistych zlosliwosciach) , nikt nimi nie przysloni prawdy , ktora mowi az nadto wyraznie; Nie czyn drugiemu co Tobie nie mile.
Tak , racja. Nie czyń drugiemu co Tobie niemile, ale czy to oznacza, że trzeba prawdziwą miłość odrzucić wbrew sobie ? Czy nie można znaleźć takiego rozwiązania, aby nie skrzywdzić kogoś za bardzo, a jednocześnie nie odrzucić swojego prawdziwego uczucia ?
Nie twierdzę, że namiętna miłość jest ze wszech miar sprawiedliwa. Niestety miłość może być egocentryczna, ale czy przez to mniej piękna ? mniej prawdziwa ?

Cytuj
A czy komus jest mile bycie zdradzanym przez kochanego partnera? Czy ktos chce byc ta zdradzana osoba?
Czy chce niesc na sobie , bol i cierpienie tej zdradzanej osoby?
Kiaro ja wiem akurat o czym piszę, bo jestem po rozwodzie. I wierz mi ( to tylko pryzmat mojego doświadczenia, które z innych wątków ludzie znają już trochę ) , że nie zawsze pojawia się ból, cierpienie i upokorzenie u mnie nic takiego nie miało miejsca, a wiesz czemu ? Bo ja sam nie bylem święty. Sam zaniedbałem wiele symptomów , sam popełniłem wiele błędów. I jeśli człowiek widzi, ze coś mu się w życiu wali, to niech najpierw sam uczciwie przed samym sobą do lustra i  z czystym sumieniem powie , że jest czyściutki i ze się nie przyczynił ani trochę do rozpadu związku. Niestety ludzie mają wprogramowany taki sprytny wirus, który nazywa się "projekcja win" . I to polega na tym, że program wyszukuje sobie ofiarę na zewnątrz siebie i projektuje na nią wszystkie swoje niepowodzenia. Wystarczy zaczepić się o pierwszą czyjąś winę i dalej to już idzie gładko. Tylko, ze często wtedy mylimy przyczyny z rezultatem. Taki wirus do pewnego stopnia pomaga ludzkiej tożsamości  funkcjonować w rzeczywistości, gdyż stanowi podstawę istnienia tej tożsamości. Bo Moja Tożsamość jest naj naj och , ach, a winni wszyscy wkoło. A ta moja biedna tożsamość to taka pokrzywdzona ofiara buuuu. Malo takich spraw przed sądem, gdzie wywlekane są wszystkie brudy - oczywiście tej drugiej strony tylko. Nigdy własne. No bo ich przecież nie ma , prawda ?
Cytuj
Czy naprawdę wiesz co dzieje sie za "drzwiami" tego zwiazku do ktorego wdzierasz sie na trzeciom nie chcianom przez pierwsza?
Tego nie wiemy właśnie i cala moja pisanina opiera się na tym, że nie wiemy jak to jest na prawdę tam za drzwiami . Zwracam uwagę na to, że różnie może być i nie zawsze czarne jest czarne a białe jest białe.
Acha i żeby Cię nie kusiło , Kiaro, to od razu wyjaśniam, że moje relacje z ludźmi są czyste , nie wtryniam się do nikogo. No może tu, na forum "wsadziłem palca między drzwi" między kolibra a ptaka, jak to ślicznie ujął koliberek  ;D. Najdelikatniej jak potrafiłem , a jeśli uraziłem to przepraszam.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Silver Grudzień 12, 2010, 13:04:14

 Nasza obecna relacja z Ptakiem jest niełatwa, więc to jak wsadzania palca między drzwi, zatem to nie groźba, ale opis sytuacji czy wręcz przestroga.


Koliberku drogi...

 Odżegnuję się absolutnie od roli jakiegoś adwokata i prokuratora
, bo '' nie sądzcie, a nie będziecie sądzeni''.
Tylko w dalszym ciągu NIE ROZUMIEM tej Twojej roli, którą tutaj odgrywasz - pokrzywdzonego dziecka.
Co gorsza.... odgrywasz ją publicznie...
Lecz taki sposób biernej ekspresji nie wiele zmienia ...!

Powiem uczciwie - nie dało by mi coś takiego zrobić...!
Widocznie emocje gurują nad Twoim zdrowym rozsądkiem.

Wiesz... kiedyś tak chodziłem sobie po cmentarzu i te nieodreagowane uczucia zranionego dziecka kazały mi sądzić : stanąłem przy jednym z grobów i powiedziałem sam do siebie : o Ty skurczybyku tyle narobiłeś złego, a przy następnym grobie... a Tobie to już nie wspomnę ile łez przez Ciebie wylano.
Ale...minęło trochę lat, aż zrozumiałem ten społeczny, prymitywny, zwierzęcy relatywizm o nazwie - ktoś uczynił mi coś złego...!

NIKT nie uczynił mi NIC złego, tylko złem było widzenie rzeczy wypaczonych, lęk przed utratą czegoś ?..!, życie w systemie zysków i strat, porównań - co lepsze, a co  gorsze i co było dla mnie korzystne, a co nie.
A taki zakamuflowany sposób życia powodował Osąd innych ludzi i sytuacji.
Lecz Ci wszyscy byli dla mnie nauczycielami....
Rujnowali moje życie po to, abym wziął odpowiedzialność za niego, a nie rozlewał łez i czuł się bezwolną i pokrzywdzoną ''ofiarą''.

Nikt nie jest wstanie uczynić mi NIC złego ! Posiadam Wszystko co powinienem mieć i niczego nie utraciłem. Jedynym ''złem'' są złudne punkty widzenia i widzenie rzeczy wypaczonych.
Wobec powyższego dokonałem rodowego wybaczenia tym, którzy zmarli
i tym którzy żyją....
Utrzymywanie zadr w sercu kosztowało mnie sporo życiowej energii, ponieważ było ono w istocie negatywizmem.
Dziś Ci, którzy zmarli są wolni i Ci co żyją także...
Oto droga...którą nazywa się świadomością serca, lub inaczej dojrzałość serca...

Napisałem to Koliberku dlatego, ponieważ czuję, że zrozumiesz na czym polega siatka zdarzeń i zrozumiesz, że pod tą pozorną powierzchnią rzeczy, kryje się zupełnie inna prawda.
Ale, tylko do Ciebie należy wybór, czy zrobisz potężny krok naprzód, czy dalej będziesz tkwił w podobnym schemacie życia.

Jeżeli ta lekcja z Ptakiem niczego więcej Was oboje nie nauczyła, oprócz kolorowej symfonii słów, którą tu wypisujecie i udowadniacie publicznie to i owo, TO wybaczcie... ale czuję się jak w dżungli.
Oczywiście NIE piszę tylko Ciebie, ale i tak samo PTAKA ponieważ obydwoje nawzajem próbujecie udowadniać tu swoje myśli - emocje, które nie są Wami, a nawet za bardzo do Was NIE przynależą.



 




 
 

 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 12, 2010, 14:11:36
Manipulacje drugim człowiekiem zaczynają się od narzucania mu odpowiednich zachowań. Chcąc prowadzić nieustanną kontrolę wystarczy wdrożyć w życie "prawa moralne".
Zauważam że im więcej dyktatu w sferze relacji męsko damskich, tym mniej miłości i poszanowania.
Ktoś sobie uzurpuje panowanie nad współmałżonkiem i wmawia mu że to dla jego i wspólnego dobra, a ofiara godzi się na taką rolę. Żyją długo i "szczęśliwie" ;D

Zauważam że manipulanci bardzo chętnie sięgają po krytykę odmiennych od swoich zachowań, chełpią się dyktatorskimi poczynaniami wobec współmałżonków i wmawiają wszystkim, że to jedyna słuszna droga...


Thotal, nic dodać, nic ująć.
Wypowiedź Twoją uzupełnię jeszcze własnym spostrzeżeniem, że często tzw. moraliści, by sprostać sytuacjom życiowym jedne zasady łamią drugimi, bo życie jest bardziej bogate i skomplikowane oraz wymyka się spod sztywnych reguł i klasyfikacji.

Tzw. moraliści żyją w złudnym przekonaniu o własnej nieskazitelności a brudy, jakie przy tym wytwarzają próbują przenosić na tych niemoralnych. Wyrządzają przy tym o wiele więcej krzywd, niż Ci paleni na stosach. Potrafią zbrukać najbardziej czyste uczucie, by siebie wynieść na piedestał doskonałości. I bezwiednie ukazują swoją prawdziwą twarz inkwizytora. 

I często jest tak, że zza głoszonych zasad wyziera biedna, poraniona, chora osobowość. O tak niskim poczuciu własnej wartości, że domaga się sądów i osądów drugiego człowieka.

Cóż, stosy płonęły zawsze i pewnie długo jeszcze płonąć będą, dopóki człowiek nie nauczy się wpierw kochać, szanować i rozumieć siebie samego. Od tego należy zacząć. Ale wymaga to odwagi spojrzenia we własne oczy. Gdy w nich będzie czystość, czystość też będzie dostrzegalna w innych.
Takie to proste, a takie trudne zarazem.
Zaś publiczne pranie własnych brudów, na pewno nie sprzyja ich pozbyciu się, ani osobistemu pięknieniu.

East, Silver, również z Wami się zgadzam. Mądrze piszecie.
 
Pozdrawiam  :)




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 12, 2010, 14:28:05
No oczywiscie east  analiza cudzego postu... z oczywistoscia ewidetna wiedzy Twojej najlepszej , co autor mial na mysli... No bo jak by inaczej????

A pod koniec solidny "kopniak" ocena dewartosciujaca  autora z mila mina niby to dobroci i bezinteresownosci.

A przeciez moj powyzszy post nie mial odniesienia do zadnej konkretnej osoby.Odnosil sie jedynie do sytuacji.
Jaki  jest wiec cel oceniania mnie?

Co wiec zadzialalo? Przyslowiowe nozyce?

Zastanow sie east ile jest w Tobie nienawisci do mnie i dlaczego? Co ja  w Tobie powoduje?

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 12, 2010, 15:25:21
East, to idziemy na piwo, plaskacze mamy już za sobą! :D Silverze Szanowny, przeczytałem pierwsze zdanie i nie więcej, gdyż nie widzę w tym sensu. Ty wciąż nie rozumiesz o czym tutaj piszę. Wpadasz tu czasem i bierzesz się za wychowywanie. Nie czuję się ani pokrzywdzony, ani nie mam do nikogo pretensji, ani żalów, ale nie mam też ochoty już więcej robić za "trzepak" ani za kubeł na pomyje. Nie myl wyraźnego sprzeciwu z żalami, czy wypłakiwaniem się. Chyba, żem wielki kiep i nie umiem tego właściwie przekazać, a to wtedy o wybaczenie proszę Jego i wszystkie tu Zacności i Szanowności! ;)

Może po prostu wyłącz na chwilę intelekt, i odrzuć całą swoją fantastyczną wiedzę, a pojmiesz co jest naprawdę grane, bo jak narazie wciąż się błąkasz choć tak:" mądrze i w dobrej intencji" piszesz . I wierzaj mi, za to Cię szanuję, gdyż widzę to doskonale, ale w tym konkretnym przypadku zwróć się raczej do tych, którzy Ci się wypłakują wprost i osobiście, gdyż koliberek nie czuję się pokrzywdzony. Ma świadomość procesu i próbuje zrobić z tym porządek najlepiej jak potrafi :D. I więcej nauczy się na swoich błędach, aniżeli na perorowaniu pozbawionym wiedzy z Wnętrza. I to jeszcze do tego nie własnym.

Oczywiście przy całym szacunku do Twoich poszukiwań. Koliberek w dużej mierze się zgadza z Twoimi teoriami, ale nie znaczy, że od dawna nie widzi w nich pewnych luk i niedostatków. Może dlatego że takie to jeszcze nie do końca "wydoświadczone"! Ale są i tak na pewno cenniejsze od wielu innych tutaj!!!

Dlatego pozdrawiam Cię najserdeczniej jak mogę. :)


koliberek33


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 12, 2010, 15:59:44
Kiaro
Staram się pisać o tym, co we mnie tkwi i czemu odpowiada moje wnętrze na określone treści, te na przykład , które przeczytam. I w tym sensie masz rację pisząc

Cytuj
Co wiec zadzialalo? Przyslowiowe nozyce?

Tak. Uderzyłaś w stół, a nożyce się we mnie odezwały. Cytaty pochodzące od Ciebie do których się odniosłem pod Twoim postem zadziałały na mnie jak uderzenie w przysłowiowy stół. Pewnie to jeszcze skutek całkiem nie tak dawnych doświadczeń w moim życiu, których skutki ciągną się we mnie do tej pory. Skutki w sensie przemyśleń nad sobą. Zauważ, ze kiedy piszę o tożsamości, to zwracam się do swojej własnej tożsamości, a niekoniecznie do Ciebie osobiście. Rozprawiam się tutaj z własnymi "demonami" więc nie bierz tak wszystkiego do siebie. Co prawda dostrzegam również pewne zachowania w Tobie ( które i we mnie funkcjonują ) , ale używam ich tu tylko jako przykładu dla omówienia zasady działania tożsamości i programów, którym wszyscy podlegamy oczyszczając się z nich w mniejszym bądź większym stopniu.

Czysta Istota , tak jak Czysta Miłość wyzierają wtedy spod obcych programów z którymi już nie mamy podstaw by się identyfikować po ich publicznym zbanowaniu. Mówię tu o swoich programach przede wszystkim i o tym jak ja to rozumiem. A że czasami dotknie to kogoś, na przykład Ciebie, no to cóż .. zasada nożyc ;)
Cytuj
Zastanow sie east ile jest w Tobie nienawisci do mnie i dlaczego? Co ja  w Tobie powoduje?

No właśnie nie wiem co, ale jest coś , co mi zgrzyta w środku na niektóre Twoje wypowiedzi. Wyczuwam jakąś sztuczność , są takie jakby nazbyt książkowe.Oderwane od prawdziwego życia. Mimo , ze formalnie nie ma się o co i po co przyczepiać. Rzucasz jakimś tekstem, tak bezosobowo, do nikogo konkretnie, a mimo to ów tekst rodzi u mnie dziwny opór, sprawiasz, że jakby dotyczy mnie osobiście, jakbyś to do mnie właśnie pisała. Może ta moja reakcja to część autoterapii ;)

Zadziwiające tylko, że nazywasz  to coś we mnie aż NIENAWIŚCIĄ. Niczego takiego do Ciebie nie czuję. Ale pewnie Ty wiesz lepiej , bo "więcej"  widzisz ;)
Tak czy inaczej jest to cenne spostrzeżenie dla mnie. Wystarczy napisać o swoich prawdziwych odczuciach, a zaraz pojawi się reakcja. Tylko czemu od razu nienawiść ? Dziwne , że tak to odbierasz.

ps. koliber, jak zawitam kiedyś w Twoje strony to musowo na piwo :)

a co sądzicie o tym tekście  ( z onetu hehe )

"- Zdradzamy, bo mamy niezaspokojone potrzeby bliskości, satysfakcjonującego współżycia, ale też docenienia jako mężczyznę czy kobietę. Jeśli ktoś inny jest je w stanie zaspokoić, wtedy pokusa, aby z tego skorzystać jest ogromna. Zdradzamy, kiedy w związku nie ma dobrej komunikacji; partnerzy nie umieją rozmawiać o problemach. Mimo wszystko nie chcemy się rozstać, ze strachu przez zmianami w życiu, z powodu obaw, czy sobie poradzę, czy będę się widywał z dziećmi, jak będzie wyglądało życie. Koszty rozpadu związku, emocjonalne i finansowe, są często wyższe, niż bycie w związku, nawet jeśli nie do końca jest satysfakcjonujący – wyjaśnia Radosław Jerzy Utnik, psycholog i seksuolog z Kliniki „Nasze Zdrowie” w Warszawie.
(...)
i dalej z tego arta "Nie chce wszystkiego zaczynać od zera. Nie zostawię swoich synów. W naszej kulturze seks jest tematem tabu. A to też potrzeba fizjologiczna. Z żoną od dawna sypiamy sporadycznie, ona nigdy nie potrzebowała zbyt wiele seksu, ale to nie jest najważniejsze. Kocham ją. Właściwie psychicznie jej nie zdradzam, a mimo to czuje się podle, ale najbardziej chyba boję się, że to się wyda. Ona nigdy by mi tego nie wybaczyła. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym ją stracić. Zrobię wszystko, żeby żona nigdy nie dowiedziała się o moich wyskokach. Tamte kobiety, to tylko seks, fizyczność, nic więcej – przekonuje Jacek."
(..)
i dalej "Zdrada pokazuje, że coś jest nie tak i musimy to przepracować. Budzi nas z letargu, uświadamia, jest objawem problemów. Często dopiero po zdradzie partnerzy zaczynają rozmawiać o swoich potrzebach, decydują się na terapię – mówi Radosław Jerzy Utnik."


tekst stąd  http://partnerstwo.onet.pl/1632951,4704,,kocham_ale_zdradzam,artykul.html


pozdrawiam
East


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 13, 2010, 10:23:35
A cóż możemy  powiedzieć o powyższym tekście, gdyż już wszystko zostało w tej kwestii powiedziane.  Przytaczając ów tekst zaprzeczasz East wszystkim Twoim poglądów jakie tutaj umieszczałeś, czy wcześniej na temat miłości bezwarunkowej, a potem Nowej Świadomości, a raczej jej przejawienia. I Kreacji wreszcie. Zdaje się, że tutaj mówimy o nowych treściach. Oczywistym jest dla wszystkich, że nie przychodzimy na Ziemię doskonali, że mamy wiele z sobą do zrobienia.

Podobnie w związkach. Wiążąc się z kimś mamy świadomość, że nie wstąpiliśmy do raju. Że partner będzie miał wiele do zrobienia, podobnie, my sami. Jeżeli nie weźmiemy pod uwagę takiego"obrazu", to lepiej, żebyśmy w ogóle nie wchodzili w żadne związki, gdyż nasza obopólna niedoskonałość z góry zakłada możliwość zdrady, bo on, ona, to, czy tamto... I tak zaczyna się powolne zbydlęcenie, mówiąc za Witkacym... >:D
 
Gdyż powód do zdrady jest zawsze!!! W takim ujęciu oczywiście. I wszystko można wówczas usprawiedliwić. Nawet swój wampiryzm także (pisałem o tym jako nierzadkim motywie zdrad), miast pracować ze sobą i nad związkiem. Może faktycznie przed zawarciem jakiegokolwiek związku, ( małżeńskiego, czy wolnego), należy się poważnie zastanowić, a nie od razu hop do łóżka!!!

Seks złudnie, ale też bardzo wiąże, (rzadko jest inaczej) zwłaszcza jeśli to jest pierwsze spotkanie i dotyczy młodej dziewczyny, która zaczyna świata nie widzieć poza ukochanym z tego tylko powodu... Nie mówiąc o konsekwencjach typu ciąża, i to wtedy, kiedy on chciał tylko sobie ulżyć. Dotyczy to też bardzo wygłodniałych seksualnie.

Pan, który napisał ów artykuł ma niezaprzeczalną rację, ale to myślenie "starego człowieka", z nieprzejawioną zupełnie świadomością, albo  "biorobota", skoro już o nich była mowa. ;) Oczywiście, nie możemy aprobować takiej bezświadomej postawy, ale akceptować jak najbardziej. I przede wszystkim nie oceniać, a co najgorzej potępiać tych, którzy jak to East napisałeś "nagrzeszyli". Jedyne, co można zrobić, to uświadomić, oraz  "nauczyć ich pływać", o czym wyżej już pisałem. A jeśli nie chcą i tego i do tego jeszcze  świadomie krzywdzą innych, najczęściej własną rodzinę, lub tych "trzecich"; to już ich wybór i oni będą ponosić konsekwencje. I nikt inny, ale to oni sami wystawiają o sobie świadectwo i ocenę także. A takich należy zostawić i iść dalej, bowiem: "to ich zdrady i ich własne, nowe moralne zasady" >:D

Pisałem bardzo jasno o tym, jak się sprawy rozwiązują same, w tę, czy we w tą, jeśli jest się świadomym każdego swojego kroku.  I wtedy taki problem jak zdrada w ogóle przestaje istnieć. Bo, rzeczywiście nie buduje się nowego domu na starych fundamentach. Każde uwikłanie, splątanie można rozwiązać, jeśli się tego naprawdę chce. Chyba, że się nie chce i dogadza swoim egotycznym chcicom.

I na koniec jeszcze, zasadnicze pytanie: czy Człowiek Świadomy,  mówiąc innym, bardziej powszechnie używanym językiem: "Człowiek Duchowo Rozwinięty" może sobie pozwolić na zdradę, skoro u jej podstaw leży kłamstwo?



Dziękuję, więcej pytań nie mam. :)


Z serdecznym życzeniem sobie i wszystkim innym, "każdego świadomego kroku": :)



koliberek33 :)





Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 13, 2010, 12:00:51
Żyjemy w potwornie zakłamanym świecie, co innego mówimy, co innego robimy, zakładamy maski i oszukujemy najczęściej samych siebie.
Moralizatorstwo jest właśnie wyuczoną grą dla potrzeb takiego samoszukiwania. Aktorstwo popłaca w pozyskiwaniu poklasku innych, gorzej jednak działa na końcowy wynik zrozumienia siebie. Jeśli jednak nie zauważamy swojej aktorszczyzny, nie doświadczamy w związku z tym wyrzutów sumienia i poprawy, to pewnego pięknego dnia ktoś nas boleśnie doświadczy prawdą rzuconą prosto w oczy, zdradą i innymi "nauczkami" - samo życie... ;)

Zdrada to tylko gra umysłu, to umysł może czuć się zdradzony bo uzurpuje sobie prawo własności do innego człowieka.
Czy ktokolwiek powinien być właścicielem drugiego człowieka? Czy może mieć prawo do egzekwowania prawa własności jakiejkolwiek części jego ciała? Jeśli nie, to nie powinien również dysponować prawem wyborów, nie powinien ograniczać nie swojego ciała.

Miłość to wolność, na wszystkich poziomach doświadczeń, brak wolności, ograniczanie, to całkowite zaślepienie egotycznego umysłu i kompletny brak zrozumienia czym jest MIŁOŚĆ



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 13, 2010, 13:15:07
Otóż to, Thotal, masz całkowitą rację.
Znam takich aktorszczyków, co to własne życie mają popaprane do granic możliwości, ale na zewnątrz grają doskonałość i nieskazitelność. Innym zarzucają to, z czym sami nie mogą sobie poradzić na co dzień. Często nawet tego nie zauważają, bo ich program działa skutecznie, powodując własną ślepotę.

I tak wiodą życie w przekonaniu o własnej słuszności, stają się tyranami dla otoczenia i własnej rodziny a potem dziwią się, że ludzie jakoś się od nich odwracają, że wokół pustka uczuciowa.
Aby zaś siebie wybielić i usprawiedliwić, zakładają maski moralizatorów, nie rozumiejąc wiele z tego o czym z taką gorliwością prawią.  No i życie doświadcza ich.

Jeśli ktoś nie potrafi dać wolności sobie, przede wszystkim od zniewalających go dogmatów - nie da jej drugiemu człowiekowi. Zaś wolność jest przejawem MIŁOŚCI.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: m11 Grudzień 13, 2010, 13:29:42
Cytuj
Thotal
Zdrada to tylko gra umysłu, to umysł może czuć się zdradzony bo uzurpuje sobie prawo własności do innego człowieka.

Zdrada to operator dwuargumentowy. Ty zaś zrobiłeś z niego jednoargumentowy. Po drugie zdrada wiąże się ściśle ze związkiem dwóch osób, więc czy na charakter pojmowania zdrady w związku nie ma wpływu dwoje osób, a nie tylko jedna?
Wcześniej pisałeś o dyktacie praw moralnych, a czy ewentualne narzucenie przez ciebie takiej, czy innej wizji zdrady (lub w ogóle jej braku) nie jest dyktatem "prawidłowych" zachowań moralnych?

Wiąże się to zresztą z tym co piszesz dalej, że miłość do wolność. Tak zgadzam się, że miłość oferuje wolność, ale często czyjaś wolność oznaczą jednocześnie czyjąś "niewolę". Więc miłość to wolność, a jednocześnie umiejętność ograniczenia sobie tej wolności. Dopiero efekt połączenia obydwu tych procesów można w moim przekonaniu nazwać miłością obopólną.

m11


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 13, 2010, 14:04:57
Oddalanie się od siebie w sferze uczuciowej polega na próbach zdobywania "terenów" przynależnych drugiej osobie.
Brak wolności powoduje ograniczanie uczuć, co w konsekwencji prowadzi do _ZDRADY?.
Zdrady, ale kogo? Kogoś kto chce nami manipulować? Czy samych siebie?
Czy myśl, że ktoś mnie wykorzystuje (choćby w niewinnych sprawach) jest już zdradą? Czy wykorzystując "ukochaną" osobę nie zdradzamy jej jeszcze bardziej?

Jeszcze raz się powtórzę, zdrada to gra umysłu, walka o najlepszą pozycję w układzie partnerskim, zdrada to dbanie o własne egoistyczne potrzeby. Seksualne zdrady przychodzą później, są konsekwencją tych "mniejszych" zdrad.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 13, 2010, 14:12:54
Największą ZDRADĄ jest odebranie sobie prawa do postrzegania własnej istoty, jako całkowicie wolnej od wszelkich wytworów mentalnych. Często nazywanych prawami moralnymi.
W uwikłaniu owych „praw”, jednostka zawsze będzie spętana i pętać będzie innych.

A WOLNOŚĆ, to nadanie sobie i drugiemu człowiekowi możności samostanowienia, w każdej fazie istnienia. To zgoda na odmienną wizję w postrzeganiu świata i na doświadczenia wynikające z owej wizji. 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: m11 Grudzień 13, 2010, 14:48:23
Tak zgadzam się z Wami, że u podstaw miłości stoi wolność, ale zdrada nie zawsze wiąże się z brakiem wolności drugiej strony. Nie można stawiać znaku równości, czy może raczej implikacji pomiędzy nimi. Mam wrażenie, że wasze rozważania stają się coraz bardziej teoretyczne.

Piszesz Thotal, że brak wolności powoduje ograniczanie uczuć co prowadzi do zdrady. OK - zgadzam się. Ale to tylko część sytuacji. Znam związki, gdzie zdradzającym związek (także w fazie przedseksulanej) była osoba zagarniająca czyjąś wolność, a nie ta szanująca wolność drugiej strony. Jak swoją teorię chcesz przełożyć na tę sytuację? Powiesz, że widocznie ten co zdradził czuł się w rzeczywistości ograniczanym?

Natomiast ty Ptaku piszesz, że "WOLNOŚĆ, to nadanie sobie i drugiemu człowiekowi możności samostanowienia, w każdej fazie istnienia. To zgoda na odmienną wizję w postrzeganiu świata i na doświadczenia wynikające z owej wizji.". OK - także się zgadzam. Ale tak samo jak Thotal dostrzegasz jedną stronę medalu ignorując w ogóle drugą. Gdyby posłużyć się językiem matematyki, to uważasz, że wolność jednej i drugiej osoby to zbiory rozłączne, które w związku ładnie się sumują, a nie wykluczają w pewnych jego częściach. Ale to przypadek idealny i nierzeczywisty. Zawsze w związku są obszary podlegające "negocjacjom". "Odmienna wizja w postrzeganiu świata" może się wzajemnie wykluczać. W ogóle nie widać tego w twojej teorii.

m11



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 13, 2010, 15:36:06
Koliberek,
zaślepiony własnym Ego, nawet nie próbuje zauważyć, że moje wypowiedzi mogą tyczyć wielu, wielu ludzi - nie tylko Jego :(

Wiem że mnie nie lubi, bo wie że nie lubię obłudy i z całą konsekwencją unaoczniam to moim rozmówcom (taką mam zaletę - od najmłodszych lat), prawda, jak mówi przysłowie kłuje w oczy, a niektórzy lubią patrzeć tylko tak jak im wygodnie.

Żeby było jasne, pisałem do wszystkich tych, którzy słowo miłość przekształcają na moje...
MOJA żona, MÓJ mąż, MOJE prawo itd, tak działa umysł, chce coraz więcej i więcej, a ci co przeszkadzają mu w pracy to najwięksi wrogowie, nawet kochany do tej pory partner ;) Wojna trwa, nigdy się nie kończy, chyba że przy realizacji ostatniego fragmentu przysięgi małżeńskiej.
Wiem że nie wszyscy chcą wiedzieć, że ich umysł to największy wróg odczuwania miłości, wolą trzymać się tej suchej gałęzi i twierdzą że "mój umysł to ja", a wszystko co sobie myślę służy mojemu dobru. Niestety jest odwrotnie...



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: m11 Grudzień 13, 2010, 16:00:54
Cytuj
Ptak
"Jeśli nie, zarówno jedna strona jak i druga powinna uszanować wizję partnera"

No właśnie - ja cały czas piję do tego "uszanowania". Nie chcę Cię już bardziej naciskać, ale to słowo NIC nie znaczy. Jest ładnym eufemizmem, którym można skwitować sprawę. Mnie interesuje jak konkretnie to uszanowanie ma się przejawić jeśli obszary są sprzeczne, a żyć ze sobą chcemy. I jak to ma się do zachowywania "swojego i cudzego obszaru wolności bez naruszania wolności" jeśli nie można go utrzymać w postaci jakiej byśmy sobie tego życzyli.

m11


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 13, 2010, 16:06:02
Ponieważ nie utrzymuję z Ptakiem żadnych kontaktów osobistych, nie mamy możliwości narażać się na ewentualne zdrady ;D

Pozdrawiam na wesoło - Thotal :)

No i mimo tego, że utrzymujesz kontakty ze swoim ptakiem osobistym, to również nie narażasz się na możliwość zdrady. Prawda?  ;D

Pozdrawiam również na wesoło  :)


=================================================================================================
Cytat: m11
  No właśnie - ja cały czas piję do tego "uszanowania". Nie chcę Cię już bardziej naciskać, ale to słowo NIC nie znaczy. Jest ładnym eufemizmem, którym można skwitować sprawę. Mnie interesuje jak konkretnie to uszanowanie ma się przejawić jeśli obszary są sprzeczne, a żyć ze sobą chcemy. I jak to ma się do zachowywania "swojego i cudzego obszaru wolności bez naruszania wolności" jeśli nie można go utrzymać w postaci jakiej byśmy sobie tego życzyli.

M11, a czego się spodziewasz? Że dam gotową receptę na każdy przypadek nieudanego związku? Niestety, każdy sam musi ją sobie znaleźć. Nawet poprzez doświadczanie zdrad, bo każde doświadczenie prowadzi do wyższego rozumienia. A rozumienie do uszanowania, wolności i miłości.

Pozdrawiam  :)

Scaliłem posty. Janusz.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2010, 16:22:43
No i temat się nam pięknie rozwija. Każdy ma prawo odnieść się do CYTATU, którym staralem się zainteresować . I tylko  koliberek odwrócił to moje zamierzenie jak zwykle w "subtelny"  sposób :
Cytuj
Przytaczając ów tekst zaprzeczasz East wszystkim Twoim poglądów jakie tutaj umieszczałeś, czy wcześniej na temat miłości bezwarunkowej, a potem Nowej Świadomości, a raczej jej przejawienia.

Rozróżnij proszę to, gdy ktoś poddaje pod dyskusję CZYJEŚ kontrowersyjne treści od tego, co ta osoba sobą wyraża.

To nie jest takie trudne, tylko trzeba troszkę pomyśleć ;)
Każdy ma tu prawo CYTOWAĆ i podawać pod dyskusję czyjeś opinie , fakty albo wydarzenie i NIE MUSZĄ te cytaty być zgodne ze zdaniem osoby, która cytuje.
Dziękuję za uwagę koliberku :)


Witaj Ptaku
Cytuj
Największą ZDRADĄ jest odebranie sobie prawa do postrzegania własnej istoty, jako całkowicie wolnej od wszelkich wytworów mentalnych.

I dodałbym do tego jeszcze kontrowersyjne "oraz wytworów materialnych" .To już komplet będzie :)
Prawo to znakomicie spełnia się w stosunkach damsko-męskich, ale znowuż w świecie , który nas otacza prawo do pełnej wolności, choć konstytucyjnie gwarantowane, jest fikcją. - ale to na inny wątek.
Natomiast zakres tej osobistej wolności wobec partnera sami sobie limitujemy biorąc pod uwagę oczekiwania tej drugiej osoby/partnera. Najczęściej nasza wolność kończy się tam, gdzie, uważamy, chcielibyśmy , aby nam partner nie właził nam ;) , czyli nie wywijamy  numerów jakimi nie chcielibyśmy być sami potraktowani. Jeśli sami tą zasadę będziemy ściśle przestrzegać, to zdrad nie będzie. Najczęściej, jak w cytowanych przykładach, sprawy się komplikują na tle seksu, ale nie tylko przecież.
Są ludzie, którzy za zdradę uważają już samą myśl , albo choćby podziw wobec innej osoby niż partnerka. Zakładając, że nie są hipokrytami, to tego samego będą oczekiwać od swojego Partnera. No i tu się wszystko zaognia. Mężczyźni się spotykają z zarzutami, ze oglądają się na obce kobiety, albo że przeglądają sobie CKM ;) no bo im się robota grafika w photoshopie podoba na przykład ;)
To niby śmieszne przykłady, ale na prawdę takie zachowania są definiowane jako poważna zdrada i są powodem konfliktów nawet w udanych małżeństwach . Moim zdaniem jest to przegięcie polegające na zawłaszczaniu dla siebie partnera oparte na egotycznej potrzebie posiadania.

Ale teraz przejdźmy na chwilę na biegun przeciwny- np. społeczeństwo muzułmańskie. Tam mężczyzna ma prawo mieć kilka żon i one muszą się dzielić nim między sobą. Tak więc kwestia wielości partnerów wynika z umowy społecznej , albo tradycji, a inaczej - z wprogramowanej tożsamości poprzez bezwiedne naśladownictwo, a nawet sam fakt urodzenia się na jakimś terytorium. Czy potępimy tradycję muzułmańska ? Tak, tylko że potępimy ją w oparciu o tożsamość na której sami wyrośliśmy. To wynika z ograniczeń jakie stawia jednostkom społeczeństwo zaś etyka, albo moralność zależy tu od stopnia utożsamienia się z tradycją na której wyrośliśmy. Rozumiejąc ten mechanizm nie będziemy potępiać stylu życia muzułmanina bo to "nie nasza bajka".

Jeśli teraz ktoś , świadomy tego, iż etyka i moralność to kwestia umowna, odrzuci to , co krępuje jego wolność wyrażania siebie w zakresie stosunków damsko-męskich, i znajdzie do tego partnera, który również takiego samego odrzucenia dokona, to wtedy cóż stoi na przeszkodzie aby wejść w związek w którym jedno z partnerów, albo obydwoje nawet, pozostają w innych jeszcze , otwartych związkach ?

Jak myślicie, czym to "grozi" ?
I czy wtedy można mówić w ogóle o zdradzie ?



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 13, 2010, 16:35:01
Ponieważ nie utrzymuję z Ptakiem żadnych kontaktów osobistych, nie mamy możliwości narażać się na ewentualne zdrady ;D

Pozdrawiam na wesoło - Thotal :)

No i mimo tego, że utrzymujesz kontakty ze swoim ptakiem osobistym, to również nie narażasz się na możliwość zdrady. Prawda?  ;D

Pozdrawiam również na wesoło  :)



A właśnie ten osobisty kiedyś mnie zdradził, bo nie "poleciał" tak daleko jak chciałem:)




Pozdrawiam - Thotal:)



east,
dałeś  dobry przykład na temat świadomości poczynań innych kultur w zakresie ilości współmałżonków. Jeśli umysł pozwoli na tolerancję posiadania wielu żon nie ma żadnych zdrad, niema problemów z powodu bycia zdradzonym.

Wódz Masajów chwalił mi się że ma czterdzieści żon, kiedy zapytałem co one robią jak on jest na polowaniu, zapewniał mnie że są wierne... ale ani ja, ani on w to nie wierzymy ;D Tam tak jest, temperamenty gorące, a krew nie woda. Droczyłem się z nim zadając takie pytania i wiem że nie istotne są zachowania dotyczące moralności w pojęciu europejczyka, tam liczy się cała wspólnota, wszyscy wychowują dzieci, wszyscy są odpowiedzialni za plemię.

Europejczyk zamknął się ze swoją kobietą i dzieciakami w betonowym pudełku, udają że są porządni i tyle jego co sam w to uwierzy ;)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2010, 16:40:09
Zbuntowany aniol Thotalu ;) odmówil wykonania rozkazu ?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: m11 Grudzień 13, 2010, 16:42:22
Cytuj
M11, a czego się spodziewasz? Że dam gotową receptę na każdy przypadek nieudanego związku?

Wcale tego nie oczekuję. Nie wiem tylko dlaczego uważasz, że to o czym rozmawiamy (czyli niespójność "pól wolności" :) ) jest cechą związków nieudanych. To przecież jest cecha wszystkich związków. W ten sposób wracamy do tego co powiedziałem na samym początku, że standardowo musimy kalkulować ograniczanie swojej wolności (a także idąc dalej wolności innych - oczywiście z pełną akceptacją obydwu stron). A mówienie o możliwości wspólnego bliskiego życia z innymi bez tego (czyli w pełni realizując własną wolność) to twór hipotetyczny nie istniejący w rzeczywistości i dlatego nie warto się nim w ogóle zajmować.

Niestety ta konstatacja wprowadza pewien nieład do waszych pięknych aczkolwiek teoretycznych rozważań.

m11


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 13, 2010, 16:49:53
Eaście Kochany, wszak masz prawo wklejać, wskazałem jedynie na niekonsekwencję, i wyjaśniłem dokładnie dlaczego. Bom się zdziwił, że zadajesz pytania, na które już dawno tu odpowiedziałeś i nie tylko, zresztą,  Ty.  Jednak czasem się zapędzamy, lecz dzięki Tobie tyle mogłem się teraz dowiedzieć. I jestem Ci bardzo za to wdzięczny. Bardzo! Nic nie dzieje się ot, tak sobie... I nawet nie wiesz, jak mi pomagasz. :)

Może napisałbym tu teraz więcej, ale muszę do obowiązków już, bom nieźle je wczoraj i dziś zaniedbał. Poza tym pisałem Ci o fiksacji komputera i to pisanie jest teraz okrutnie męczące i zabiera mi mnóstwo czasu i jeszcze nie takie jest, jakbym tego pragnął.


Serdeczności Tobie bardzo, bardzo wiele!


 :) :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: komandos040 Grudzień 13, 2010, 17:11:40
Witam.:)
Widzę, że poszukujecie w swoich wnętrzach preparatów, lekarstw na zranione dusze.
Tak jak to było przedstawione we wcześniejszych postach rozmówców, tylko czyste serca
obojga w związku, dają podstawę solidnego fundamentu na wieczne czasy.
Zachwianie tej podstawy stabilności moralnej, powodują pęknięcia i rozpady.
A resztę już znacie z własnych Waszych przeżyć, potknięć i doświadczeń w życiu.
Pozdrawiam świątecznie. 8)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2010, 17:32:41
Witaj m11
Cytuj
mówienie o możliwości wspólnego bliskiego życia z innymi bez tego (czyli w pełni realizując własną wolność) to twór hipotetyczny nie istniejący w rzeczywistości i dlatego nie warto się nim w ogóle zajmować.
Niestety ta konstatacja wprowadza pewien nieład do waszych pięknych aczkolwiek teoretycznych rozważań.

M11 a Ty próbowałeś tak w praktyce ? To nie jest łatwe z osobą uwikłana w tożsamość kulturową. Potrzeba by dwojga o wieeelkiej otwartości. I wtedy się uda. Tak sądzę też teoretycznie. Ale podoba mi się Twój "matematyczny" język porównań. Gdybym miał go kontynuować to wyjaśnieniem jak rozłączność może być łączna - odpowiedź na bezkonfliktowe przenikanie się rozłącznych zbiorów - może być .. rezonans. Co pomyśli jedno , to wyraża drugie :) W pewnych zakresach fal częstotliwości ludzie rezonują ze sobą mimo, że w innych w ogóle nie muszą się nawet rozumieć. Inne fale zajmują tę samą przestrzeń, ale nie są "wywoływane" poprzez dostrajanie się. Chodzi o tę samą fazę. Jak łapiemy tę samą fazę to wystarczy się na niej skupić :)

Thotalu napisałeś bardzo ważną według mnie rzecz :
Cytuj
tam liczy się cała wspólnota, wszyscy wychowują dzieci, wszyscy są odpowiedzialni za plemię.

Bierzesz odpowiedzialność za wszystkich dając od siebie, dzieląc się sobą i tym co masz, bo tu działa zasada "rdzewiejącego pieniądza" . Zdrowa zasada, w której przetrwanie zależy od kondycji wspólnoty -rodziny . Ile z siebie dasz, tyle do Ciebie wróci, a jeśli znów to puścisz w obieg to się pomnoży u innych. Wobec tego im więcej Ciebie w drugim człowieku tym pewniejszy Twój własny los.A przecież źle dla siebie nie zrobisz. Tym samym nie zaszkodzisz innym, bo w nich jesteś Ty.  Szkoda, że tzw cywilizacja zachodu zapomniała o tej zasadzie .


pozdrawiam


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 13, 2010, 17:45:04
No, no .. nasi panowie maja marzenia wielokatnych posiadaczy!!!!!

1. Sprawa , czy maz arab pozwala swojej zonie miec innych mezow? Czy jest to system bezwglednych wlascicieli ograniczajacych prawa posiadanym wlasnoscia , czyli swoim zona?

Czy kobiety w tym systemie moga wyrazac swoje zdanie , czy sa przymuszane , prawem i karami ustalanymi przez mezczyzn?

2. Czy 14 zon moze miec prawo do ( dla kazdej) do 14 mezow?

Czy my  mamy cofac sie do praw i stylu zycia plemiennego?

No to dodam iz sa na swiecie rowniez grupy plemienne gdzie kobiety maja po kilu mezow a mezczyzni chdza z zaslonietymi twarzami.

I co wy na to mili panowie? Moze chcieli byscie zeby te zasady zaistnialy w waszych zyciach?
Czy chcieli byscie byc ukamieniowani za spojrzenie w strone innej kobiety ? Bo wlasnie takie prawo obecnie i nadal istnieje w krajach muzulmanskich i dotyczy kobiet.

No bo jak rownosc w zwiazkach i wolnosc dzialania to obowiazujaca idetycznie obydwie strony. Czyli faceci w burkach , kamieniowanie lub oszpecanie twarzy za spojrzenie na przeciwna plec , ktora nie jest mezem.Ale rowniez mezowie tworzacy harem zony.

Mysle ze wowczas latwiej panom bylo by zrozumiec zasade wolnosci. Czyli co znaczy byc wolnym i dawac wolnosc.

Kiara :) :)


ps. Jezeli umysl posiadacza 14 zon pozwoli kazdej na posiadanie 14 mezow to wowczas mozemy zaczac dyskusje o akceptacji i braku zdrad. Ale nie wczesniej!

Bowiem pozwolenie sobie na posiadanie 14 zon , to tylko realizacja jakichs fantazji na temat zwiazku, a ograniczanie im wolnosci ( twierdzeniem iz one mnie nie zdradzaja) jest dowodem ograniczania ich zycia seksualnego wylacznie do wlasnej osoby.

Cytowanie takich przykladow jest ciaglym powieaniem wzorca dominacji mezczyzny z prawem wylacznosci do wszystkiego Rowniez rozumienia wolnosci i zdrady.

Czyli Kali moze ukrasc krowe , bo Kali ma prawo miec wszystko co chce. Ale niech nikt sie nie wazy ukrasc krowy Kalego!!!!! Bo to juz kradziez!!!


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: komandos040 Grudzień 13, 2010, 19:55:43
Kiaro, to jest chore !!!!
Ale Araby też są chorzy. I to nieuleczalnie na "Jichad". ;D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: m11 Grudzień 13, 2010, 20:26:00
Cytuj
Thotal
Europejczyk zamknął się ze swoją kobietą i dzieciakami w betonowym pudełku, udają że są porządni i tyle jego co sam w to uwierzy

Widzę, że Thotal zbuntował się przeciwko naszej kulturze ;) Cóż - nie jestem znawcą Masajów - ale wiem, że każdy człowiek, który kocha drugą osobę to nie chce dzielić się bliskością i intymnością z innymi. Także w tych "otwartych" kulturach. Nawet jeśli ludzie to akceptują to zazwyczaj z uwagi na uwarunkowania kulturowe, ale uczucia mówią same. Kiedyś oglądałem film dokumentalny o kobietach w Iranie. Problemy "sercowe" takie same jak w naszym społeczeństwie monogamicznym.

East
Nie wiem czy mnie zrozumiałeś, ale wieeeelkiej otwartości wymaga raczej postawa Thotal'a w tym temacie. Rozumiem, co chce przekazać i częściowo się z nim zgadzam - co do założeń, czy idei na pewno. Ale - wedle mnie - poszedł w swoim kierunku o wiele za daleko ku ortodoksji byle dalej od idei w których się pierwotnie wychował.

A jeśli mamy mówić o łączeniach zbiorów wolności to raczej mamy do czynienia z interferencją. Wspólne elementy się wzmacniają, a przeciwne wygaszają i tak wg mnie powinno być w życiu.

m11


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2010, 20:48:26
No, no .. nasi panowie maja marzenia wielokatnych posiadaczy!!!!!
Mi nie rozchodzi się o marzenia posiadaczy, tylko o unaocznienie pewnej ZASADY. Nie możemy negować społecznych uwarunkowań , które istnieją gdzieś indziej, gdyż dla tamtych społeczności są to uznane przez nie najwłaściwsze na dany moment rozwiązania. Tak wybrali i tak mają. I my STĄD ich zasad nie zmienimy.
Generalnie chodzi mi o zasadę WYBORU . A właściwie o uzmysłowienie sobie, że to same uwarunkowania są złe. Można tak i można inaczej. Oceniając je jako niewłaściwe dokonujemy tego tylko i wyłącznie ( jak ja lubię ten zwrot ;) ) w oparciu o własne uwarunkowania. One są kwestią umowną. To po pierwsze.

Cytuj
1. Sprawa , czy maz arab pozwala swojej zonie miec innych mezow? Czy jest to system bezwglednych wlascicieli ograniczajacych prawa posiadanym wlasnoscia , czyli swoim zona?

To już Twoja ocena , Kiaro. Dokonujesz pewnego rodzaju ostracyzmu w oparciu o własne uwarunkowanie. W cywilizacji otwartego społeczeństwa nie powinno być przymusu, ale również ostracyzmu i zakazu WYBORU takiej formy damsko-męskich relacji. Zgodzisz się ze mną ?
Cytuj
Czy kobiety w tym systemie moga wtrazac swoje zdanie , czy sa przymuszane , prawem i karami ustalanymi przez mezczyzn?

Przymuszanie karami jest złe, ale mi nie chodzi o wybór polegający na PRZYMUSZANIU, bo to nic z WYBOREM nie ma wspólnego. Chodziło mi tylko o ukazanie innej , umownej relacji damsko-męskich stosunków, która istnieje. Bo nie wszystkie kobiety są hurtowo przymuszane. Na pewno znajdzie się wiele takich, które w tamtych warunkach uznają panujący model za słuszny i właściwy. Czy masz prawo im to na silę odbierać ? Tak jak Sarkozy, który ZAKAZAŁ noszenia burek bo tak i już ?

Cytuj
2. Czy 14 zon moze miec prawo do ( dla kazdej) do 14 mezow?

U nas każda kobieta może mieć jednego męża - tak się umówiliśmy w naszej tradycji kulturowej.

Cytuj
Czy my cofamy sie do praw i stylu zycia plemiennego?

A widzisz i tu jest kwestia tego, czy cofamy się .. a może to dobry model według niektórych ludzi i wart kultywowania ?. Podobne eksperymenty ( komuny hippiesowskie ) istniały nawet w Europie i do dziś są jeszcze ,jak Christiania w Danii , miejsca, gdzie się one tlą, choć pewnie nie w swojej oryginalnej, plemiennej formie.
Cytuj
No to dodam iz sa na swiecie rowniez grupy plemienne gdzie kobiety maja po kilu mezow a mezczyzni chdza z zaslonietymi twarzami.

I co wy na to mili panowie? Moze chcieli byscie zeby te zasady zaistnialy w waszych zyciach?

Jeśli by jakaś grupa ludzi umówiła się na taką formę społeczna w której kobieta ma kilku "mężów" na zasadzie dobrowolności, to co byłoby w tym nagannego ? To kwestia umowna. I wcale nie trzeba byłoby zachowywać innych , okrutnych pomysłów jak kamieniowanie. Bo nie mówię tu o ślepym naśladownictwie, tylko cały czas o WYBORZE. Wybór = dobrowolność.

Cytuj
No bo jak rownosc w zwiazkach i wolnosc dzialania to obowiazujaca idetycznie obydwie strony.

Owszem równość i wolność, a to wyklucza nierówne traktowanie takie jak nakazy noszenia burek, albo też i ZAKAZY noszenia burek. Wolność wyklucza coś takiego jak kamieniowanie - czyli pozbawienie wolności do życia.

Cytuj
Czyli faceci w burkach , kamieniowanie lub oszpecanie twarzyza spojrzenie na przeciwna plec , ktora nie jest mezem.Ale rowniez mezowie tworzacy haremy zony.

Mysle ze wowczas latwiej panom bylo by zrozumiec zasade wolnosci. Czyli co znaczy byc wolnym i dawac wolnosc.
Nie rozumiem jak ograniczanie wolności miałoby pomóc zrozumieć zasadę wolności. Piszę o kwestii UMOWY społecznej, a nie o przymusie. Sam wyraz UMOWA polega na tym, że strony się UMAWIAJĄ co do pewnych reguł na zasadzie równorzędności stron. Nie rozumiesz Kiaro pojęcia umowy ?

Cytuj
ps. Jezeli umysl posiadacza 14 zon pozwoli kazdej na posiadanie 14 mezow to wowczas mozemy zaczac dyskusje o akceptacji i braku zdrad. Ale nie wczesniej!

No właśnie , o takiej wolności możemy zacząć dyskutować teraz.

Cytuj
Cytowanie takich przykladow jest ciaglym powieaniem wzorca dominacji mezczyzny z prawem wylacznosci do wszystkiego Rowniez rozumienia wolnosci i zdrady.

Samo cytowanie przykładów jest jedynie ich cytowaniem , bo one istnieją bez względu na to jak bardzo byś chciała na nie oczy zamknąć. To że ktoś cytuje nie znaczy, że się z tym zgadza, a tylko przywołuje jako przykład możliwych odmienności, czy Ty tego prostego faktu nie rozumiesz ? Zupełnie jak koliberek..
Niedługo zaczniesz dyktować co można a czego nie wolno cytować. Ostracyzm znowu ? Cenzura ?

pozdrówka


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 13, 2010, 21:32:28
Eaście Kochany, wszak masz prawo wklejać, wskazałem jedynie na niekonsekwencję, i wyjaśniłem dokładnie dlaczego. Bom się zdziwił, że zadajesz pytania, na które już dawno tu odpowiedziałeś i nie tylko zresztą, Ty.  Jednak czasem się zapędzamy, lecz dzięki Tobie tyle mogłem się teraz dowiedzieć. I jestem Ci bardzo za to wdzięczny. Bardzo! Nic nie dzieje się ot, tak sobie... I nawet nie wiesz, jak mi pomagasz. :)

Może napisałbym tu teraz więcej, ale muszę do obowiązków już, bom nieźle je wczoraj i dziś zaniedbał. Poza tym pisałem Ci o fiksacji komputera i to pisanie jest teraz okrutnie męczące i zabiera mi mnóstwo czasu i jeszcze nie takie jest, jakbym tego pragnął.


Serdeczności Tobie bardzo, bardzo wiele!



 :) :) :)


I jeszcze więcej serdeczności!


koliberek33 :)



Ps. Zapomniałem się podpisać wcześniej i pewnie stąd się tu znowu zacne imię  moje u Easta pojawiło - ale już chyba wszystko jasne, co??? Jednak coś mi moja intuicja podpowiada, że z naszego piwa nici? Nagrabił żem se bardzo tym wskazaniem niekonsekwencji ???


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 13, 2010, 21:51:04
"Posiadanie" kogokolwiek, jednej czy też wielu żon uważam za zbrodnię, kamienowanie i wycinanie żyletką łechtaczek też. Wolność wyboru sposobu na życie jest największym darem jaki mamy sposobność ofiarować drugiemu człowiekowi, dając wolność pozwalamy drugiemu człowiekowi z niej korzystać, a to korzystanie może doprowadzić tylko do jednego - możliwość zrozumienia i nauki samego siebie.

Zazdrość jest wynikiem chęci posiadania i straty posiadanego dobrodziejstwa, bez zazdrości można żyć, myślę że dojrzały emocjonalnie człowiek powinien się jej pozbyć, by miłość mogła się równać wolności :)

Dla mojej ukochanej założę burkę i stringi, poświęcę się w wielu kwestiach, ale jak zauważę że mną manipuluje, od razu wszystko to ściągam ;D



Pozdrawiam - Thotal :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 13, 2010, 21:57:31
east kobiety w islamie nie posiadaja prawa wyboru , nie jest to zadna umowa. To jest NAKAZ , PRZYMUS zycia wedle prw Islamu.
Tu nie ma mowy o zadnej dobrowolnosci wyboru , jest obowiazek stosowania sie do praw i zasad , albo kara , zbyt czesto rowna snmierci lub okaleczeniu.

Wejdz w temat i poczytaj.
Nie ma mowy nawet o opuszczeniu religii , kto to zrobi oficjalnie podpisuje wyrok smierci na siebie. Tak wiec akurat ta opcja nie ma nic wspolnego z wolnoscia wyboru i poszanowaniem praw czlowieka.Poligamia meska zwiazana jest z ta religia a nie inna.

Czlowiek to nie kopulujace  wedle potrzeb zwierze.
Intymne kontakty czlowieka opieraja sie na uczuciu milosci do partnera ( przynajmniej byc tak powinno). Jeszcze raz wracamy do wzorca , ktorym jest DWA , czyli 1 zenski i 1 meski tworzacy CALOŚĆ - JEDNIĘ, ktora jest doskonaloscia wzorcem Stworcy , poczatkiem.
Czy Ty to rozumiesz? Tak wiec nie trzy , nie cztery i nie piec , a dwa; 1 kobieta i 1 mezczyzna stanowia idealna opcje doskonalego zwiazku w ukladzie tworzacym polaczenie , czyli malzenstwo.

Owszem nie wszyscy juz osiagneli poziom doswiadczen innych opcji by ta oczywistosc wyznaczala ich wzor.
Poszukuja innych doswiadczen , maja takie potrzeby? Ich sprawa.

To co jest wzorem zycia plemiennego wiekszosc z nas ma juz za soba jako doswiadczenia istnienia. Ale dla mlodych dusz jest to nadal atrakcja.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 13, 2010, 22:04:38
Chyba trochę w temacie:

Wolny związek. Czy to jest w ogóle możliwe?

Oda do wolności
Autor: MariaMagdalena      2010-12-09 09:25:35

Czy zgadzacie się państwo z twierdzeniem Schopenhauera, że "wolnym człowiek jest tylko wtedy, gdy jest samotny"? Z czym właściwie zwykliśmy kojarzyć stan zwany samotnością?


Czy samotność jest smutna, tchórzliwa, brzydka lub odrażająca? Czy raczej, tragiczna, głęboka, odważna i wielka?
"I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci"
Właściwie, po cóż nam taka obietnica? Z reguły, po latach wspólnego pożycia, stają się ona utrapieniem i łańcuchem zniewolenia. Anatomicznie i biologicznie ulegamy ciągłym przemianom. Mówi się, że co siedem lat, dochodzi w człowieku do całkowitej wymiany wszystkich komórek, tworzących nasz organizm. Proces ten zachodzi w nas, niezależnie od tego czy tego chcemy czy też nie. Również, czy tego chcemy czy nie, przemianom ulega nasza psychika, niestety tej nie pozwalamy w wolności egzystować.
Jeden z moich ulubionych filozofów współczesnych, pisał, że człowiek jest prawdziwie szczęśliwy tylko wtedy, gdy owo szczęście nie jest zależne od drugiej osoby. Jeżeli mówisz, że kochasz, twierdził, a jednocześnie nie jesteś w stanie powiedzieć swojemu partnerowi, że nie jest ci on potrzebny do szczęścia, to nie kochasz prawdziwie, lecz egoistycznie i obłudnie.
Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy czytałam te słowa, wyraz oburzenia malował mi się na twarzy. Jak to, myślałam, przecież partnerstwo jest właśnie po to, żeby nawzajem siebie obdarowywać szczęściem. Faktycznie, tak właśnie jest, ja niestety źle owo szczęście pojmowałam.
Czy wchodząc w związek z drugim człowiekiem, mam prawo od niego wymagać, by nasze partnerstwo trwało, aż do grobowej deski? Czy mój partner może tego wymagać ode mnie? Czy w ogóle miłość musi zakładać bycie razem? Myślę, że zobowiązania, jakie narzucamy sobie nawzajem nie sprzyjają naszemu rozwojowi wewnętrznemu i mam tu na myśli indywidualny wymiar tego rozwoju.
Co powinnam zrobić, jeżeli mój mąż nagle oświadczy mi, że pragnie odejść by poznać świat? Dajmy na to, oświadczy mi, że bardzo mnie kocha, ale potrzebuje przestrzeni, innych doznań i zmiany otoczenia. Czy powinnam mu na to pozwolić? Czy w ogóle na miejscu jest mowa o jakimkolwiek pozwoleniu? Myślę, że większość ludzi oceniłaby hipotetyczną postawę mojego męża, jako egoistyczne pozbycie się odpowiedzialności. Jeżeli to ja potrzebowałabym odejścia i pozostawienia pewnych spraw, w tym dzieci i rodziny samych sobie, do egoizmu dołączyłoby jeszcze wyrodne macierzyństwo.
Czy słusznie? Czy potrzeba wolności jest potrzebą egoistyczną? Wychodzi często na to, że raz nieopatrznie wypowiedziane słowa stają się dekretem na wieczność. Nic, więc dziwnego, że umieramy w poczuciu niespełnienia. Kiedyś przeczytałam pewien dialog:
- A więc, to był twój pierwszy lot? Bałeś się?
- Wiesz, prawdę mówiąc nie odważyłem się porządnie usiąść.
Życie jest jak lot, którego się boimy. Umyka nam, przecieka przez palce, zaś własną wartość widzimy tylko wtedy, gdy wymalowana jest w oczach osoby, którą kochamy. Powiecie mi pewnie, że łatwo mi to mówić, gorzej byłoby gdybym de facto stanęła przed wyborem: mój związek czy wolność partnera. Być może, mój facet jest spokojny i nie ciągnie go zdobywanie świata, szczególnie jego "cycatej" części, ale… Co byłoby gdyby…? Mogę tylko przypuszczać, co bym zrobiła i jak bym się zachowała, ale życzę sobie żebym, zarówno mojemu mężowi, jak i każdej innej osobie, potrafiła zawsze i w każdej sytuacji ofiarować wolność, żeby ich życie nie wyglądało jak sparafrazowany dialog:
- A więc to było twoje pierwsze życie? Bałeś się?
- Wiesz, prawdę mówiąc nie odważyłem się porządnie pożyć.

http://interia360.pl/artykul/oda-do-wolnosci,41562


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 13, 2010, 22:44:11
Do bycia wolnym i dawania wolności swoim ukochanym trzeba być odważnym...

Darku, to znakomity artykuł, pozwalający zrozumieć istotę życia :)



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 13, 2010, 23:07:11
Dzięki Darek za ten art .Tylko uważaj bo tu za cytowanie niektórzy ludzie od czci i wiary odsadzają ;). Znaczy skoro cytujesz to jesteś taki jak bohaterzy Twoich cytatów :)))  ( to nie moja opinia )

Kiaro, a Ty dalej nie rozumiesz o czym piszę. Mam Ci to napisać wyraźniej ?

Nie popieram tego co islam robi kobietom !!!! Jasne ??!!
Podobnie jak Thotal. Ty jednak znowu wybierasz się Kiaro na jakąś "świętą wojnę"  eech .

a dalej piszesz :
Cytuj
Czlowiek to nie kopulujace  wedle potrzeb zwierze.

Zatem nie mamy popędu seksualnego ? nie mamy cial ani komórek tak jak zwierzęta ? nie mamy genów tak jak one ? Nie wolno nam kopulować sobie ? ;)

Cytuj
Intymne kontakty czlowieka opieraja sie na uczuciu milosci do partnera ( przynajmniej byc tak powinno).

Czyli seks bez miłości jest nie wskazany (zakazany?) wg Ciebie ? Jeśli tak, to całkiem blisko Ci do KrK ;)
Cytuj
Jeszcze raz wracamy do wzorca , ktorym jest DWA , czyli 1 zenski i 1 meski tworzacy CALOŚĆ - JEDNIĘ, ktora jest doskonaloscia wzorcem Stworcy , poczatkiem.

wzorca powiadasz hmhm. Skoro to wzorzec, to też jest uwarunkowanie jakieś. Odstępstw od wzorca nie ma ? Więc gdzie tu wolność ? Wzorzec !!  - to takie chrześcijańskie  :)

Cytuj
Czy Ty to rozumiesz? Tak wiec nie trzy , nie cztery i nie piec , a dwa; 1 kobieta i 1 mezczyzna stanowia idealna opcje doskonalego zwiazku w ukladzie tworzacym polaczenie , czyli malzenstwo.
No dobrze, a jak to wygląda Kiaro w świecie dusz, albo myślicieli na przykład ? Dusza nie ma ciała i podobno może połączyć się w Jednię ( z innymi). Czy jest połączona tylko z JEDNĄ jakąś duszą czystą miłością, czy również z innymi duszami ? Bo jeśli z więcej niż jedną to już nie pasuje do Twojego wzorca :) To poligamia !! o zgrozo .. co na to Stwórca ? ;)

Cytuj
To co jest wzorem zycia plemiennego wiekszosc z nas ma juz za soba jako doswiadczenia istnienia. Ale dla mlodych dusz jest to nadal atrakcja.
No nie do końca mamy za sobą.Spoleczeństwa to takie jakby rozbudowane plemiona. Jeśli zaś chodzi o stosunki damsko-męskie, to wzorzec 1:1 też nie wiem czy tak za dobrze sluży ludziom.
No bo jest tak - jestem sam, a tam są wszyscy.
Potem znajdujemy partnera/kę i jak się już połączymy to linia graniczna przebiega tak : tu jesteśmy MY (1+1) , a tam reszta świata. Rodzina podstawową komórką jest. Zakłada gospodarstwo domowe i żyje dla potomstwa. To są nasze uwarunkowania w naszej cywilizacji, nasze umowy społeczne , rozumiem to i szanuję, ale to nie zmienia faktu ROZDZIELENIA .
Oddzielamy siebie od reszty ludzkości. Tu my- tam oni. My kontra oni. Nasza miłość ( bezwarunkowa?) jest lepsza niż ich, tej całej reszty, która się myli  ..
We wzorze plemiennym Masajów o którym wspomniał Thotal nie ma takiego podziału na ja+partner/ka oraz reszta świata. No bo skoro nikt nie wie czyje dziecko jest z kim to na wszelki wypadek uznają wszystkie dzieci za swoje własne i każdego/każdą za partnera/kę :) To zupełnie inne myślenie oraz inna postawa. Moim zdaniem polega ona na tym , że " ja jestem CZĘŚCIĄ każdego" .Ja JESTEM każdym... wszystkim.
I tu już nie potrzeba tłumaczyć czym jest Pełnia lub Jednia. Oni tym żyją na co dzień.
Który wzorzec jest gorszy, a który lepszy  ? nie wiem, ale na pewno Stwórca, który jest Wszystkim to wie :))


ps. koliberku nie zamartwiaj się tak ..piwko dalej aktualne :))



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 14, 2010, 00:08:38
East! Nie polecałbym seksu bez miłości nikomu, ale to już wywód na osobny całkiem temat!  A pozornym odstępstwem od wzorca jest homoseksualizm. Dochodzi wówczas do przesterowania potencjałów: z męskiego na żeński, lub odwrotnie, stąd pozorne odstępstwo.

Ojej, a więc jednak piwko!!! I już fruwam :)


 :) :) :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kiara Grudzień 14, 2010, 01:31:36
W swiecie energii milosc jest norma istnienia , nie ma potrzeby sladania przysieg i obietnic , ktore sie  ustala i lamie lamie.
To dotyczy swiata ludzi.

W swiecie energii powstaja "zwiazki" w ktorych energie splataja sie ze soba. Takie powiedzmy wibrujace miloscia bezwarunkowa energie do siebie  nazywa sie energiami splecionymi.

Jest to przekazywanie sobie nawzajem siebie , calej wiedzy o swojej istocie wypelnionej miloscia.
Dwie Energie splataja sie ze soba rownoczesnie , nie piec i nie trzy.

Osobowosc Energii w Zaswiatach przejawia sie przez cechy ostatniego wcielenia , moze byc meska lub bardziej zenska. Ale to nie jest odpowiednik doslowny plci fizycznej , bo Energia plci nie posiada.
Jest to wiec bez znaczenia jakie swoje cechy bardziej eksponuje w momecie splecenia z druga Energia. Przekazuje , dzieli sie swoja osobowoscia. Jednia to nie idetycznosc , kazda z Energii posiada wlasna niepowtarzalna wibracje , barwe i osobowosc.
Moc energetyczna osiaga sie na drodze  bardzo , bardzo wielu wcielen , ona jak i osobowosc  oraz system wartosci ktorym one zyja decyduja o przestrzeni energetycznej w ktorej bytuja Energie.

Nie ma zadnych wyznaczonych konkretnych granic , ktore zabraniaja komukolwiek bytowac w danej przestrzeni.
O tym , kto gdzie decyduje jedynie wlasne poczucie konfortu , lub dyskonfortu bycia w danej przestrzeni.

Tak wiec milowac miloscia bezwarunkowa inne Energie to nie to samo co splatac sie z nimi  w splocie najwiekszej miloscia.
Tego nie czyni sie ze wszystkimi.

Kiara :) :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 14, 2010, 02:03:47
A ja jednak nalegam na usunięcie owych postów, jako że niosą wiele przekłamań i nieprawdziwych informacji. Aby je zaś sprostować musiałabym naruszyć sferę prywatną wielu osób, a tego czynić nie chcę ani nie mogę.

Kahuna, jazz, to piękna muzyka, bez fałszywych brzmień. Zaś wątek, to nie śmietnik ani dziennik dla sfrustrowanych osób. Do tego służą blogi.

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Grudzień 14, 2010, 02:14:10
Cytuj
Ptak
Kahuna, jazz, to piękna muzyka, bez fałszywych brzmień.
Bardzo dobrze wiem,Ptaku,bo uprawialem jeszcze nie tak dawno.Dalej uwazam,ze posty Wasze moga pozostac gdzie sa,bez prostowania,bo i tak juz nie da sie wyprostowac wiele,bez dalszego gmatwania.
Pozdrawiam.
 


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 14, 2010, 11:23:15
Cytuj
Ptak
Kahuna, jazz, to piękna muzyka, bez fałszywych brzmień.
Bardzo dobrze wiem,Ptaku,bo uprawialem jeszcze nie tak dawno.Dalej uwazam,ze posty Wasze moga pozostac gdzie sa,bez prostowania,bo i tak juz nie da sie wyprostowac wiele,bez dalszego gmatwania.
Pozdrawiam.

Kachuna, to Ty jesteś jazzman? Jakie talenty jeszcze ukrywasz?  ;)
A właśnie, 11=12-2010 zmarł jeden z legendarnych jazzman`ów James Moody. http://www.wprost.pl/ar/222138/Legendarny-jazzman-nie-zyje/
Ale Tobie, chyba to nie grozi?

Co do postów, to nie rozumiem owej obsesji koliberka na moim punkcje, a raczej na swoim. Chyba mam prawo do swobodnego dobierania sobie przyjaciół? Bez późniejszego molestowania z ich strony, gdy przychodzi czas na zakończenie chorych relacji?
Czy widzisz jakiś powód, by świat był o tym powiadamiany?   
Tu jest wątek o trochę innym charakterze relacji.  A tkwienie w nieuleczalnie chorym związku (bez względu na jego charakter) to rozkład za życia. O dalszych tego konsekwencjach dla ciała i ducha nie wspomnę.

Pozdrawiam  :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 14, 2010, 11:26:57
Niecały miesiąc temu pojawiła się na rynku znakomita książka: "Balladyny i romanse", Ignacego Karpowicza; 575 stron za 50 złoty. Z uwagi na jej niesamowitą treść mającą też kapitalny związek z tutejszym tematem, to naprawdę bardziej, niż warta tych pieniędzy, więc polecam szczególnie.

Zresztą, fantastycznie przyjęta przez krytykę, jako objawienie  i też gorąco polecana!

Uważam, że to znakomity prezent pod choinkę dla każdego!!! Ale żeby ocenić jej formę literacką, to trzeba samemu koniecznie przeczytać, bowiem zawiera tak wiele niespodzianek; pod względem formalnym i przekazu też! Życzę przyjemnej lektury, ale inny  być nie może, gdyż czyta się ją wspaniale. Lekko i z humorem zarazem. I z zastanowieniem nad współczesnymi zmaganiami, oraz  nad każdym niemal przejawem rzeczywistości, poprzez pryzmat różnych relacji właśnie. Tych tradycyjnych, uwikłanych, zakazanych, oraz tych współczesnych, wolnych, zamkniętych i niedomkniętych, wiejskich, miejskich, trójkątnych, "dulskich" , przeorientowanych i tych zupełnie wyzwolonych też!!!

Jeden z takich smaczków, a odwołujących się do tego, o czym my tutaj, jest min. na str 111. Ale jednak warto przejść przez całość tych niezwykle fascynujących opowieści.


  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 14, 2010, 11:53:43
http://zdrada.zlotemysli.pl/

Może kogoś zainteresuje ta "pozycja"?




Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 14, 2010, 12:58:57
http://www.youtube.com/v/3Ko852-LS9Y?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0xcc2550&amp;color2=0xe87a9f"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/3Ko852-LS9Y?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0xcc2550&amp;color2=0xe87a9f" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Grudzień 14, 2010, 13:19:47
Cytuj
A właśnie, 11=12-2010 zmarł jeden z legendarnych jazzman`ów James Moody. http://www.wprost.pl/ar/222138/Legendarny-jazzman-nie-zyje/
Ale Tobie, chyba to nie grozi?
Wielu jazzmenow juz zmarlo odkad jestem w Ameryce,ale mnie to chyba nie grozi,bo nie jestem legendarny. ;D
Cytuj
Czy widzisz jakiś powód, by świat był o tym powiadamiany?
Nie widze,stalo sie i juz.Jednak dzieje sie to tu i teraz,jest zywe i autentyczne,na tym forum,a juz myslalem,ze to forum jest martwe i nie niezalezne.Czy nie jest to fantastyczne?Cenne?I Ty Ptaku chcesz to wszystko pod dywan,a perly do smietnika?Przeciez Wasze posty to najwartosciowszy material,jak do tej pory i stad moj sprzeciw,zeby nie usuwac stad ani jednego.Ubolewam jedynie nad tym,ze Dedal z milosci do Ikara odcial Mu skrzydla,choc bardziej pasuje mi tu zemsta -nietoperza.Ale coz,deklaracje deklaracjami,a prawda jak oliwa...
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 14, 2010, 14:09:06
Kahuna, może i masz rację. Niech sobie będą te posty (skoro zaistniały), ku przestrodze jak być nie powinno. Oczywiście, w relacjach damsko-damskich. Już bez wnikania - przyjacielskich, czy też nie. Bo czy to teraz ważne? Węzeł zdaje się nie był gordyjski i dał się rozsupłać. Tak sądzę.  ;)

Co do jazzu, możesz nam zdradzić na czym grałeś/grasz? Zaś ową legendarność da się jeszcze załatwić… póki człowiek żyje…   :)
Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 14, 2010, 14:10:05
Relacje męsko damskie są bardzo często obserwowane przez ewentualnych rywali, a kobiety są mistrzyniami w wojnach podjazdowych.
Facet drugiemu da w ryja i spokojnie mogą iść sobie na piwo. Dziewczyny natomiast mają specyficzny dar niekończącego udowadniania sobie nawzajem swojej wyższości. Na przykład "zaliczą" męża koleżanki tylko po to by udowodnić jej, że "takich" to ona może mieć na pęczki, ale nie chce, bo na jej poziomie faceci są z dużo wyższej półki. Te wszystkie uszczypliwości, zjadliwości z pełnym uśmiechem na twarzy są bardzo często nie zauważalne przez chłopaków, ta zabawa jest przeznaczona tylko dla dziewczynek ;D

Naoglądał się Thotal tych gierek, a że jest wyczulony na manipulacje, bardzo chętnie je unaocznia, lubi wystawiać perfidię na światło dzienne, ot tak, dla zabawy, żeby było weselej ;D



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 14, 2010, 14:14:11
Thotal, obyś tylko nie załapał wirusa perfidii, poprzez owo oglądanie.   ;D

Pozdrawiam  :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 14, 2010, 14:20:43
Rzeczywiście, dla perfidnych mogę być odbierany jako perfidny, ale ten wirus zostaje uleczony w momencie wyjawienia całej prawdy...



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Grudzień 14, 2010, 14:26:01
Na gitarze basowej.Ale to ciezki chleb,bo i "wiosla" i "piecyki"waza dosc sporo.No i w razie rozroby,trudno z tym szybko uciekac.  ;D To tyle z mojej strony w relacjach mesko-damskich.
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 14, 2010, 14:38:56
No to pewnie też się nieco naoglądałeś z pozycji basisty. Jak widać rozróby są wszędzie. Czyżby człowiek nie potrafił bez nich?
Ale widocznie anielskość-sielskość nie w jego (człowieka) naturze. Od tego są anioły.  Choć i one potrafią zdradzić.  ;D

Pozdrawiam i dzięki za info.   :)


Ps. Szkoda, że chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami w dziedzinie tak ważnej, jak relacje męsko-damskie.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 14, 2010, 14:54:19
W tej chwili na TVP Kultura leci słynny film "Pod osłoną nieba" Ona biała, zdradza męża, lecz w podróży po Afryce on zachorował na tyfus, co dla niej jest szokiem i ponownym uświadomieniem sobie ich więzi. Ale oczywiście on (John Malkovic) umiera. Potem zrozpaczona ona, dostaje się do karawany, a wreszcie do haremu..... Świetne nawiązanie do tutejszych rozważań, nie mówiąc, że to wielkie kino i znakomicie nakręcony film!
 

:)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: komandos040 Grudzień 14, 2010, 15:35:30
east kobiety w islamie nie posiadaja prawa wyboru , nie jest to zadna umowa. To jest NAKAZ , PRZYMUS zycia wedle prw Islamu.
Tu nie ma mowy o zadnej dobrowolnosci wyboru , jest obowiazek stosowania sie do praw i zasad , albo kara , zbyt czesto rowna snmierci lub okaleczeniu.

Wejdz w temat i poczytaj.
Nie ma mowy nawet o opuszczeniu religii , kto to zrobi oficjalnie podpisuje wyrok smierci na siebie. Tak wiec akurat ta opcja nie ma nic wspolnego z wolnoscia wyboru i poszanowaniem praw czlowieka.Poligamia meska zwiazana jest z ta religia a nie inna.

Czlowiek to nie kopulujace  wedle potrzeb zwierze.
Intymne kontakty czlowieka opieraja sie na uczuciu milosci do partnera ( przynajmniej byc tak powinno). Jeszcze raz wracamy do wzorca , ktorym jest DWA , czyli 1 zenski i 1 meski tworzacy CALOŚĆ - JEDNIĘ, ktora jest doskonaloscia wzorcem Stworcy , poczatkiem.
Czy Ty to rozumiesz? Tak wiec nie trzy , nie cztery i nie piec , a dwa; 1 kobieta i 1 mezczyzna stanowia idealna opcje doskonalego zwiazku w ukladzie tworzacym polaczenie , czyli malzenstwo.

Owszem nie wszyscy juz osiagneli poziom doswiadczen innych opcji by ta oczywistosc wyznaczala ich wzor.
Poszukuja innych doswiadczen , maja takie potrzeby? Ich sprawa.

To co jest wzorem zycia plemiennego wiekszosc z nas ma juz za soba jako doswiadczenia istnienia. Ale dla mlodych dusz jest to nadal atrakcja.

Kiara :) :)
east kobiety w islamie nie posiadaja prawa wyboru , nie jest to zadna umowa. To jest NAKAZ , PRZYMUS zycia wedle prw Islamu.
Tu nie ma mowy o zadnej dobrowolnosci wyboru , jest obowiazek stosowania sie do praw i zasad , albo kara , zbyt czesto rowna snmierci lub okaleczeniu.

Wejdz w temat i poczytaj.
Nie ma mowy nawet o opuszczeniu religii , kto to zrobi oficjalnie podpisuje wyrok smierci na siebie. Tak wiec akurat ta opcja nie ma nic wspolnego z wolnoscia wyboru i poszanowaniem praw czlowieka.Poligamia meska zwiazana jest z ta religia a nie inna.

Czlowiek to nie kopulujace  wedle potrzeb zwierze.
Intymne kontakty czlowieka opieraja sie na uczuciu milosci do partnera ( przynajmniej byc tak powinno). Jeszcze raz wracamy do wzorca , ktorym jest DWA , czyli 1 zenski i 1 meski tworzacy CALOŚĆ - JEDNIĘ, ktora jest doskonaloscia wzorcem Stworcy , poczatkiem.
Czy Ty to rozumiesz? Tak wiec nie trzy , nie cztery i nie piec , a dwa; 1 kobieta i 1 mezczyzna stanowia idealna opcje doskonalego zwiazku w ukladzie tworzacym polaczenie , czyli malzenstwo.

Owszem nie wszyscy juz osiagneli poziom doswiadczen innych opcji by ta oczywistosc wyznaczala ich wzor.
Poszukuja innych doswiadczen , maja takie potrzeby? Ich sprawa.

To co jest wzorem zycia plemiennego wiekszosc z nas ma juz za soba jako doswiadczenia istnienia. Ale dla mlodych dusz jest to nadal atrakcja.

Kiara :) :)
1 +1 = 2 czyli "jednia 100%.
A, 1 + 14= 15?
14 + 1 = 15, czyli burdel, harem i wszelkie inne paskudztwo niemoralne i wyuzdane, bo nie mające jedni pierwotnego wzorca Stwórcy :1 +1 = 100%


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Silver Grudzień 14, 2010, 16:06:33

  Chyba mam prawo do swobodnego dobierania sobie przyjaciół?

Nie zapomnij o Silverze...  ;D


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 14, 2010, 16:27:58
Cytat: Silver
Nie zapomnij o Silverze...   
Ależ jak mogłabym zapomnieć o swoim bracie? Toż to więcej niż przyjaźń.  :D

A wracając do zdrady dokonanej przez niektórych aniołów, to chyba jedynie człowiek je osądził i nazwał upadłymi. Czy jednak przestały one być tym, kim są? Czy odebrano im cokolwiek wskutek ich wyboru?
Czy Miłość Wszechświata już ich nie obejmuje?

Dlaczego zatem człowiekowi tak trudno jest wybaczyć jakąkolwiek zdradę? Może dlatego, że sam zdradzał wiele razy? I nie potrafił sobie przebaczyć=zrozumieć?
Że mentalnie tkwi jeszcze w fazie upadku?

Wydaje się, że jak człowiek powstanie z kolan, nie będzie już mowy o zdradach ani wszelkich niedoskonałościach. Bo ujrzy siebie takiego jakim jest i zagra pieśń zwycięstwa (najlepiej na gitarze basowej  ;)).  I żadnej rozróby więcej… chociaż, kto wie?  ;D




Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 14, 2010, 23:33:37
Sądziłem, że już wszystko napisałem w tym wątku i już nie muszę tutaj w ogóle wracać. Ale tak sobie myślę o syndromie Ikara, gdyż do takich rozmiarów urósł ten symbol tutaj, a i nie tylko tutaj. A to pewnie dlatego, że znakomicie przekłada się on nasze rozważania; tudzież posiada o wiele szerszy jeszcze zasięg.

W sumie napiszę jeszcze teraz o tym, co powyżej, ale z "pozycji Ikara". Dedal ofiarowując skrzydła, ofiarował sobie i Ikarowi, nie tylko możliwość wolności, ale co za tym idzie doznania piękna, radości, dystansu, zachwytu i rozkoszy wreszcie. No, bo czymże może być taki lot?  O to zapytać należy orła i sokoła, lub chociażby podróżujących samolotami ( namiasteczka, ale zawsze coś!)...

Ikar poszybował nie na skrzydłach możliwego wyzwolenia, ale pragnienia, czy nawet żądzy doznawania, oraz zwyczajnej niefrasobliwości.

Nie zaufał Ojcu i wyniósłszy się nieco za wysoko, doświadczył nie tyle rozkoszy z doznawania obrazu pod nim i przed, ale cierpienia z nadmiaru żaru, wreszcie upadek znamionujący się niewyobrażalnym lękiem przed śmiercią, oraz nagle uświadomioną rozpaczą za straconymi nadziejami, plus uświadomienie sobie zlekceważenia prośby ojca, gdyż celem było wyzwolenie z niewoli, na którą tak długo czekali (chociaż czynnie). I utraty iluś letnich marzeń i nadziei, a także wyobrażeń o przyszłości...

"Zbrodnią" jest podciąć skrzydła i nie pozwolić lecieć, tak jak "zbrodnią" niefrasobliwość i lekkomyślność, czy też wręcz swoisty rodzaj pychy: ty sobie ojcze mów, a ja i tak wiem swoje!  Ten sam Ikar mógł doświadczyć podwójnej wolności i radości. Raz z samego faktu lotu i rozkoszowania się nim na spokojnie, a potem uzyskanej wolności w swojej ojczyźnie...

Jednakże niecierpliwość serca, czy umysłu może stać się zgubną. Nigdy bowiem, działanie  zgodne z Potrzebą nie doprowadzi do tak straszliwej traumy.

Czym bowiem to jest dla duszy? Ano, odradza się w następnym wcieleniu z potwornym lękiem, gdyż jak wiadomo ciało przechowuje pamięć z poprzednich wcieleń. Przekłada się to nawet na straszliwe nie zdiagnozowane przez medycynę bóle w konkretnych miejscach wynikających, z takiego, a nie innego rodzaju  śmierci, czy wreszcie zabójstwa , ( np. śmierć od sztyletu, uduszenie, utonięcie, itp....) wreszcie na tzw. niewytłumaczalne cierpienia i choroby (nierzadko określane też jako hipochondria, lub histeria, depresja lękowa, endogenna i mnożyć by jeszcze...lub w ogóle nie nazwane jednostki...).

Oczywiście taka trauma powoduje ( w "syndromie ikarowym" na pewno - czyli cały czas mam symbol na myśli!) potężny lęk, wręcz fobie. I to, co w poprzednim wcieleniu miało być wolnością, w następnym (-nych) zamieni się w ograniczanie, nieuświadomione zasilanie nieszczęścia, a może nawet despotyzm i wzmacnianie potężnego lęku u swoich potomków i nie tylko, wreszcie ucieczkę  we wszelkie bezpieczne dogmaty włącznie z systemami, filozoficznymi, religijnymi, czy też sektami wreszcie. Byle bezpieczniej i pewniej. Może się to także objawiać chorobliwym uzależnieniem od woli ojca, matki, szefa, systemu a także ślepym posłuszeństwem. Etc...etc...

Że też nie wspomnę o reperkusji dla CAŁOŚCI. I w żadnym wypadku (nomen omen ;)) nie jest to przekraczanie niemożliwego, ale wikłanie się i zapętlanie. Czyli cena jest olbrzymia. I jeszcze raz konkludując: nie otrzymanie, czy podcinanie skrzydeł jest taką samą zbrodnią, jak niewłaściwe skorzystanie z daru wolności. Ale prawo do niefrasobliwości itp. czyli wolna wola istnieje niezaprzeczalnie. Tylko, czy warto z niego korzystać, choć przecie można? I czy Dedalowi należy się potępienie za to, że jest tylko i aż Dedalem???Oczywiście, jeśli krótkowzroczność, może wpaść w ogóle na taki nieszlachetny z założenia pomysł? Bo i tak nierzadko w życiu bywa, a nazywa się to zrzucaniem odpowiedzialności za swoje błędy i niepowodzenia na innych. Wręcz jest to nagminny jeszcze casus.


Powtórzyłem n-ty raz, to co pisałem wyżej, tylko nieco innymi słowy. Myślę, że  nie mam już w tej kwestii nic do dodania. Wystarczy odnieść to do sytuacji, o których tutaj mowa.


 

To powiedział koliberek i choć nie orzeł jeszcze, ale zawsze coś... :)



Ps. Nie przypadkiem użył też dużej litery w słowie ojciec.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 15, 2010, 00:10:39
Czasami jedna szalona chwila więcej jest warta, niż całe bogobojne życie. 
Kto jej nie doznał, rozprawiać będzie o niefrasobliwościach i zbrodniach, o stratach i zyskach…

I cóż ktoś, kto choć raz nie poleciał tak do końca, na zatracenie, może wiedzieć, co czuł Ikar?


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 15, 2010, 00:48:42
Ano, ano! Jeśli to do mnie było, to chętnie podzielić się mogę moim szaleństwem. I tego mi na pewno nie ubędzie!  A nic nie ma bardziej u mnie wątpliwego, aniżeli cała ta "bogobojność"!!! Kiedyś za to mi ścięli łeb, choć taka ona już zreformowana była, ale jednak bogobojna, więc grzesznik żem teraz, nad grzeszniki :D. Ale właśnie dlatego, żem poznał smak szaleństwa i niejedną cenę płacić musiałem na przestrzeni niejednego wcielenia, to nietrudno mi sobie wyobrazić stan Ikara przed i po....

Na to wszystko najlepszy jest blues i jazz. I taniec. Inne opisy  tzw. rozwoju, czy pracy ze sobą zostawiam tym bardziej uduchowionym. Znalazłem bowiem dodatkowy sposób na rozładowanie i neutralizowanie swojej karmy. I cieszę się, żem jednego swojego "nie przyjaciela" zdołał tym zarazić, choć z wielkim trudem i dopiero pół roku temu, ale poczekam sobie spokojnie na efekty, bo że to działa, to pewne! Oczywiście, jeśli ów nie przyjaciel, nie zarzuci doświadczania tak pięknych zainteresowań. Tam jest cała feeria szaleństwa i niewyobrażalnej rozkoszy także. Ba! I nikomu to nie szkodzi, a nawet działa we właściwym kierunku!



Ps.To, żem na tory nie za bardzo dozwolone wszedł, to wziąć mi niechybnie pod uwagę należy, albowiem matka zawsze mówili mi, i znajomi i najbliżsi też, żem taki wiecznie naiwny i łatwowierny...( teraz, dość jednoznacznie się to nazywa! >:D) Więc basta! Tym bardziej, że moje dywagacyje ostatnie, i nie tylko ostatnie, żadną supozycyją, ani odniesieniem do nikogokolwiek tutaj, nie były!  A po swoich traumatycznych doświadczeniach z ostrymi narzędziami ( zwłaszcza w ręku kata) dotąd się boję, a nożyczek zwłaszcza :D :D :D!


 ;D

Spokojnej nocy szaleńcom, a boziobojnym jego doznania wreszcie!!! A jak granice w tym względzie ustalać, to już wiadomo, bo żem takie mądrości na ten temat na wypisywał, że ho! i jeszcze raz ho! Ojej, bo pozazdroszczom mi jeszcze!

...a więc szybkiego hop do łóżka i jak struś pod poduszkę, chociażem wciąż jeszcze:


koliberek33 :)



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Grudzień 15, 2010, 08:58:54
Cytuj
Post >purattu< z muzyką jazz'ową przeniosłem tu:

Szkoda,Darku,bo on(Miles Davis)bardzo tam pasowal i nikomu nie szkodzil.Juz mialem purattu wyrazic spozniona wdziecznosc za udana "oprawe"muzyczna,ale jak,jak Go tam juz nie ma?A moze raz,w drodze wyjatku,uda sie przywrocic tego posta?Bylbym wdzieczny.
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 15, 2010, 11:15:24
Miles Davis, niezaprzeczalny "bóg trąbki", jest ponad wszystkim i pasuje wszędzie! Też jestem za, gdyż w dziale "Muzyka" zapodawałem go nie raz i ten utwór także, a tu taki przerywnik, przydałby się szczególnie. Bowiem to wspaniała uczta dla zmęczonych życiem w relacjach, a także tych samotnych i tych  umęczonych nieustanną tęsknotą czy też pościgiem za nimi!

Wszyscy, jak się okazuje mamy te "piekielne" ciągoty, bez względu na to, ile plujemy na te wszelkie i święte też, instytucje pomiędzy dwojgiem zawarte. ;)


Ps. Zapomniałem o szczęściarzach, otóż ci szczęśliwi, tym mocniej chłonąć będą dźwięki jego muzyki! I ów stan pogłębiać. Czego nieodparcie wciąż i wszystkim bez wyjątku, życzy:


koliberek33 :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: east Grudzień 15, 2010, 11:27:43
witaj koliberku

Cytuj
"Zbrodnią" jest podciąć skrzydła i nie pozwolić lecieć, tak jak "zbrodnią" niefrasobliwość i lekkomyślność, czy też wręcz swoisty rodzaj pychy: ty sobie ojcze mów, a ja i tak wiem swoje!  Ten sam Ikar mógł doświadczyć podwójnej wolności i radości. Raz z samego faktu lotu i rozkoszowania się nim na spokojnie, a potem uzyskanej wolności w swojej ojczyźnie...

Wiesz przecież koliberku, że  "krew nie woda". A tzw rozważność z wiekiem przychodzi. Ale nawet wówczas zawodzi czasem pod wpływem chwili, w której chce się po prostu żyć i .. płonąć. Nawet ze świadomością krótkotrwałego lotu. Człowiek może cale swoje szczęście odnaleźć w tym "szaleństwie". Jedni smakują życie po kawałeczku , rozważnie i dokonują czynów niezwykłych , przekraczając samych siebie, jak Dedal, a inni z podarowanych skrzydeł korzystają bardziej intensywnie, ale krócej niestety.

Cytuj
Jednakże niecierpliwość serca, czy umysłu może stać się zgubną. Nigdy bowiem, działanie  zgodne z Potrzebą nie doprowadzi do tak straszliwej traumy.

Traumy ? Czymże jest ta trauma ? Wszak sam twierdzisz, że niejedno mamy życie i nie raz jeszcze pojawi się okazja, aby je smakować powoli i rozważnie przeżuwając chwile. I czymże jest tu Potrzeba ? Może to uwarunkowanie umysłu ? Potrzeba według kogo/czego ? Ty sam nakreślasz swoje potrzeby i je wartościujesz. Ważysz co bardziej korzystne dla ego, a co mniej. Wystarczy tylko zdać sobie z tego sprawę .
Kto wie co najlepsze jest dla człowieka bardziej niż on sam z perspektywy w której się aktualnie znajduje ?
Można tylko swoim przykładem ukazać inną, swoją perspektywę, lecz która jest ta najwłaściwsza ? To chyba tylko Wyższa Jaźń wie ;)

Cytuj
Czym bowiem to jest dla duszy? Ano, odradza się w następnym wcieleniu z potwornym lękiem, gdyż jak wiadomo ciało przechowuje pamięć z poprzednich wcieleń.

Uważaj , co projektujesz , koliberku.
Nie bardzo rozumiem, jak ciało, które rozkłada się na czynniki pierwsze i którego już nie mamy może przekazywać pamięć do nowego ciała narodzonego ileś tam lat ( tysięcy lat ) później ?  Jeśli już , to pamięć rezyduje poza ciałem, w Polu w formie holograficznego zapisu i może być ( np regresja hipnotyczna ) w pewnych warunkach przywołana. Jeśli miałoby być tak, ze nowe ciało jednak "pamięta" swoje przeszłe życie co objawia się np skłonnościami do chorób ,nałogów,  bólami, cierpieniem etc, to oznaczałoby tylko, że nasz organizm ma połączenie - poprzez Pole - z zapisem holograficznym z poprzedniego życia. Możliwe,. że niektóre zapisy są tak silne , że wpływają na nowe ciało. Ale .. to jest właściwie kwestia tego jak mocno utożsamialiśmy się z poprzednią sytuacją życiową.
Niedawno czytałem o takim przypadku dziewczynki w Indiach  Przypadek byl bardzo dobrze udokumentowany, bo sam Ghandi powołał specjalną komisję do zbadania tego przypadku. Kilkuletnia dziewczynka twierdziła, że ma męża w innym mieście i podawała nie tylko dane tego człowieka, ale też opisywała dokładnie dom, rozkład sprzętów, imiona dzieci, znajomych, położenie "swojego" domu. Po sprawdzeniu okazało się, że wszystko się zgadza co do joty. To jeden z niewielu świetnie udokumentowanych przypadków reinkarnacji. Okazało się,że mężczyzna którego opisała byl wdowcem, jego żona zmarła przy porodzie. Facet ten ponownie się ożenił, a tu taki zonk. Przyjeżdża do niego mała dziewczynka i mówi, że jest jego żoną , która się zreinkarnowala. I to dopiero jest trójkąt :) !! Ostatecznie dziewczynka nie wróciła do swojego byłego męża, pozwoliła sobie i jemu na normalne, osobne życie Zrozumiała, że pamięć tożsamości może być przekleństwem, a usilne trzymanie się mar z przeszłości to błąd. To tak tytułem nawiązania do tematu oraz utożsamień.

Cytuj
Oczywiście taka trauma powoduje ( w "syndromie ikarowym" na pewno - czyli cały czas mam symbol na myśli!) potężny lęk, wręcz fobie. I to, co w poprzednim wcieleniu miało być wolnością, w następnym (-nych) zamieni się w ograniczanie, nieuświadomione zasilanie nieszczęścia, a może nawet despotyzm i wzmacnianie potężnego lęku u swoich potomków i nie tylko, wreszcie ucieczkę  we wszelkie bezpieczne dogmaty włącznie z systemami, filozoficznymi, religijnymi, czy też sektami wreszcie. Byle bezpieczniej i pewniej. Może się to także objawiać chorobliwym uzależnieniem od woli ojca, matki, szefa, systemu a także ślepym posłuszeństwem. Etc...etc.
..

Ale to nie jest reguła koliberku i ten "zaklęty krąg" można przerwać. Jeśli tu i teraz zaczniemy żyć w Radykalnym Wybaczeniu i nie przywiązywaniu się do określonych wartości czy mniemań co do jedynie słusznych założeń, to przerwiemy ten krąg. I skąd taka pewność u Ciebie, że upadek Ikara musiał odbić się na jego przyszłości ? Może odwrotnie właśnie - Ikar uwolnił się od swoich powinności oraz od oczekiwań jakie stawiano przedni nim - żeby był dobrym i grzecznym dzieckiem, że musi być wdzięczny, że ma się słuchać i dolecieć ku wolności .. no bo jakaż to wolność, gdy OTRZYMUJESZ skrzydła na kredyt ? To nigdy nie będą Twoje skrzydła.
No chyba, ze Prawo Karmy utożsamiasz z prawem powinności , z długiem do spłacenia. I odsetki rosną i rosną i rosną .. nie da się wypłacić ..
A Dedal ?  Ten dopiero musiał mieć traumę. Jego zamysł wziął w łeb , chciał dobrze, a wyszło jak zawsze ;) Co z tym zrobił Dedal ? Uwiązał się karmicznie czy uwolnił się od winy i kary ?

.
Cytuj
I w żadnym wypadku (..) nie jest to przekraczanie niemożliwego, ale wikłanie się i zapętlanie.

to już zależy od punktu widzenia. Twój jest inny i najlepszy dla Ciebie na etapie więzi karmicznych.

 
Cytuj
Czyli cena jest olbrzymia. I jeszcze raz konkludując: nie otrzymanie, czy podcinanie skrzydeł jest taką samą zbrodnią, jak niewłaściwe skorzystanie z daru wolności.

Cena, dług, właściwe -niewłaściwe .. wszystko to zależy od sprzężenia zwrotnego pomiędzy ludźmi. Powiedzmy, że Ikar po śmierci ogląda swoje życie, swój szaleńczy lot. Nie tylko, że ogląda to jeszcze czuje to, co odczuwał Dedal  po Ikarowej katastrofie. Jak wiele zależy tu od samego Dedala.. Czy będzie to żal, niemożność pogodzenia się z losem, samo-obwinianie siebie, albo obwinianie Ikara ? Dopiero wtedy Ikar może stwierdzić, czy chce czy nie chce w przyszłym życiu odpłacić się / odpokutować. Bo jeśli nie spotka się z winą ( obwinianiem) , to nie będzie za co płacić.
Więc ostatecznie, choć nie do końca może z Twoimi intencjami słusznie koliberku stwierdzasz :

Cytuj
Bo i tak nierzadko w życiu bywa, a nazywa się to zrzucaniem odpowiedzialności za swoje błędy i niepowodzenia na innych.

Projektowanie win ( błędów), których nie ma. Zatem więcej zrozumienia dla nieodpartej potrzeby najwyższych lotów poza granice uwarunkowań społecznych i ludzkich oczekiwań, a wówczas nie będzie potrzeby za to płacić karmą ;)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: ptak Grudzień 15, 2010, 12:18:00
Cytat: east
Projektowanie win ( błędów), których nie ma. Zatem więcej zrozumienia dla nieodpartej potrzeby najwyższych lotów poza granice uwarunkowań społecznych i ludzkich oczekiwań, a wówczas nie będzie potrzeby za to płacić karmą   

Nie mówiąc już o tym, że nie ma żadnej karmy.  Tzw. karma, to jedna z idei, którą nieopatrznie powielamy, jak wiele innych rzeczy.
Jest to największy zniewalacz człowieka, trzymający w zaklętym kręgu. Tylko umysł wolny od tego i podobnych programów potrafi wyekspediować ducha na wyżyny bytu. BYTU, nie uwarunkowanego jakimikolwiek doktrynami.

Wówczas po śmierci będzie jedynie wolny wybór, a nie konieczność.

Jednak ludzie wciąż wolą tkwić w swoich winach i ich zmazywaniu. I tak bez końca. Mimo, że żadnych win ani grzechów nie ma.

Jest tylko czyste ISTNIENIE.

Reszta, to wartościowanie i niepotrzebne wikłanie się.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 15, 2010, 12:22:45
Dedal mówi do Ikara
- słuchaj, żebyś nie wiadomo jak się kręcił, to i tak dupa zostaje z tyłu...
Poleciał Ikar na złamanie karku, bo nie wierzył staremu, który ma ciasny zaprogramowany łeb nieszczęściami, że siła rażenia ojcowskiego chciejstwa może go zabić. Ciało zostało zabite, ale raz wyzwolona dusza nie pozwoli już na przywiązywanie się tylko do przyziemnych powinności.


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: koliberek33 Grudzień 15, 2010, 12:53:23
Eaściku Drogi! ) (Tym razem pięknie i zdrobniale, za to piwko przyobiecane :D) Gdybyś tak poszedł dalej, aniżeli tylko Wyższa Jaźń, czy też intelekt,  tzw. mały umysł, to zupełnie inaczej odebrałbyś, to co przedstawiłem powyżej (tylko się przypadkiem, nie obraź na koliberka!) Ale nawet z pozycji Wyższej Jaźni jest to jak najbardziej słuszne rozumowanie. I każdy mądry Anioł Stróż (Twój, czy nie Twój)tak by Ci podpowiedział. Po coś jesteśmy w takiej postaci i na Ziemi też i po coś ego w materii nam służy. Oczywiście ma być dla nas tarczą, a nie kolcami, byśmy się przypadkiem w odrażającego jeżozwierza nie zamienili.  [ jeżozwierzu,( zwierzu) tak na wszelki wypadek, przepraszam cię]  :D

Jednakże, żeby karmę neutralizować, to musimy wyjść daleko poza Wyższą Jaźń (nt. Super ego!) Nie mówiąc już o prawdziwej Kreacji. Ale, co możesz kreować i jak, jeśli nie poznasz najprostszych praw fizyki, takich jak prawo przyciągania i topienia się w wysokiej temperaturze chociażby, oraz konsekwencji takiego upadku.

Tak więc: samo zrozumienie procesu, wiedza na jego temat i wskazanie, nie jest projektowaniem, właśnie pisałem o niepotrzebnym zasilaniu, wzmacnianiu! Najbardziej projektuje i zasila lęk, emocja. Nazywanie czegoś na zimno nierzadko działa jak magia unicestwiania ( to jest takie moje osobiste nazwanie). I tym mocniej działa, im bardziej świadoma osoba, czyli życzliwa światu, to określa. A więc spokojna głowa.

Może powinienem napisać: fizyczność (do której należy nie tylko ciało materialne, ale astral i mental także), a więc pardon za nieścisłość. To określenie utkwiło mi jeszcze z psychoterapeutycznych studiów w połączeniu z całą nietradycyjną i szamańską też wiedzą  od Kaukazu, Indie, po Andy, a także przeprowadzanych w związku z tym procesów pokazujących jak to działa... Tak się tam mówi o tym, czyli skrótowo - pamięć ciała, ale wszyscy wiedzą o co chodzi.

A potrzeby wynikają z Harmonii Wszechświata. Poobserwuj Przyrodę, jej cykle, a zrozumiesz. Nawet zwierzęta, te które polują, nigdy nie wychodzą poza potrzebę, a człowiek nieustannie tak.

Tak, czytałem historię tej dziewczynki dawno temu i niejedną podobną. Był też taki amerykański profesor, który badał problem inkarnacji, jeździł po Indiach i nie tylko, w tym celu i dokumentował to potem oczywiście. TV Polska kiedyś też  udokumentowała takie zdarzenie. Dotyczyło tragicznie zmarłej dziewczynki. Była również niesamowita historia chyba w Ustce, kiedy ona zabiła jego za zdradę i siebie i odrodzili się jako bliźnięta. Wstrząsającą historia opisana w prasie przez wielkiego przeciwnika inkarnacji, któremu ta tragiczna historia otworzyła wreszcie oczy! Ale to już gdzieś tutaj opisywałem...

Jednak ta dziewczynka była odrodzonym, ale dzieckiem, więc nie było tu już żadnego trójkąta, a poza tym, to już nowa osobowość, jak też nowe decyzje podjęte przed ponownym przyjściem na świat.

A że krew nie woda, to wiem, a jakże!!! Nikogo zatem potępić nie mogę, a jedynie przestrzec, by się przypadkiem za bardzo boleśnie nie poparzył! ;) Ale jeśli ktoś się czuje potępiony, tzn. że sam siebie potępił, lub potępia jeszcze innych!

Gdy masz pełną Świadomość, tzw. Radykalne Wybaczania nie jest w ogóle potrzebne. Rozumiesz wszystko i wszystkich. Ale gdzieś tu już kiedyś dokładnie argumentowałem, jak to działa, więc powielał się nie będę, bo zresztą nie w temacie...

Także, wszystko co w tym i poprzednich tematach pisałem, to właśnie o możliwości przerwania tego tzw. "zaklętego kręgu". A prawo karmy, to prawo przyczyny i skutku;  inne konotacje są absolutnie zbędne, gdyż jest i tak wystarczająco bezwzględne.

A skąd wiem, jak to mogło z takimi "ikarami" zdarzyć się później? Ano, miałem takie wcielenie z podobnym upadkiem, choć z bardzo wysokiej skały do wody, i nieźle poczułem jak to potem przekłada się na rzeczywistość. Dość podobna historia, ale jednak...a poza tym, to się trochę człowiek życiem i doświadczeniem innych i z poprzednich wcieleń też interesuje...( dużo teraz wszelkiej literatury na ten temat!). Gdyby jednak taki ikar miał wyższą świadomość, to nie miałby potem żadnych ograniczeń, i traumy, ale Ikar nie miał zbyt wielkiej świadomości, skoro pofrunął, gdzie pofrunął... ale załóżmy, że masz rację i  jeśli z było z nim o kej, to był w tej konfiguracji jeszcze ojciec, o czym słusznie wspomniałeś.  Więc karma ojca przejdzie potem na syna, a więc jednak cierpienie...

Zresztą Ikar jest tu przenośnią, symbolem. Chodzi o te wszystkie karmiczne nasze uwikłania. Ponoć co siódme wcielenie się odpoczywa i jest wówczas high live! I cóż wtedy dla takiego urlopowicza, nasze tutaj rozważania? I tak w nic takiego i żadne tam jakieś karmy i konsekwencje nie uwierzy.  :(


Ale koliberek wie, że taka nasza pasza, cośmy se ją sami sobie nawarzyli  ;D! Więc roboty i neutralizowania, na szczęście wiele. A propos  roboty, kiedy Ty East pracujesz, bo jażem wolny, a czasu mi to czortowskie pisanie zabiera tyle, a tu taka zima piękna za oknem, więc wyfruwam. Przerywać zaklęty krąg (karny, ha!ha!! ) ;)

A propos, czy TY utożsamiasz się tak bardzo z Ikarem, gdyż takie mam odczucie. Moje dywagacje nie były do nikogo personalnie  adresowane. Nawet do siebie. W szkołach już nie przypadkowo mówią szczególnie o tym micie. Jednak wspomnienie o nim tutaj, było dla mnie niezłym przyczynkiem do rozważań. Dziękuję więc za podjęcie rękawicy, wspólne dywagacje mogą skończyć się niezłymi wnioskami dla bliźnich naszych braci w cheopsie i nie tylko, być może nawet!!!


A więc hauk!  ;) I bałwanki na śniegu lepić!


 :D :D :D


Ps. (...) Lot i upadek Ikara stanowią szeroko rozpowszechniony symbol ludzkiego dążenia do realizacji własnych celów wbrew naturalnemu porządkowi świata, a jednocześnie symbol nadmiernej ambicji. Jest on częstym motywem w sztuce, przeważnie realizującej przypisywaną mu treść symboliczną, występującym już w greckim malarstwie wazowym i freskach pomejańskich. Jednym z bardziej znanych późniejszych realizacji jest Upadek Petera Bruegela Starszego (Bruksela, Musées Royaux). (...)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ikar



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Grudzień 15, 2010, 21:42:33
Wszystkie posty odbiegające od tematu usunąłem.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Kahuna Grudzień 15, 2010, 21:44:50
Cytuj
Umożliwię Ci więc podziękowanie i przywrócę go na pierwotne miejsce.
Darku,juz jestem wdzieczny Tobie za przywrocenie postu purattu,a purattu dziekuje za Miles'a Davis'a. ;D
Pozdrawiam.


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Grudzień 16, 2010, 23:00:13
Relacje męsko damskie dokonują się na różnych poziomach, jedne łamią dotychczasowe przyjęte zasady, inne utrzymują się tylko według "sprawdzonych" norm. Jednak wszystkich (chociaż w różnej mierze) dotyczy zazdrość.

Uczucia pochodzą od serca, a strachy, zazdrości i nienawiści prosto z głowy.
Mówią że miłość to choroba psychiczna, że w tym czasie umysł zostaje wyłączony przez różnego rodzaju hormony (endorfiny, testosterony i inne takie tam ;)). Kiedy przestają działać do głosu dochodzi stary sprawdzony umysł, powoli spokojnie zaczyna przejmować kontrolę nad zaistniałą sytuacją i zabawa zaczyna się na nowo ;D To znaczy, zmęczeni nudą upierdliwego umysłu zaczynamy szukać nowej słodkiej w działaniu, narkotycznej endorfinki ;D

Umysł nigdy nie lubił uczuć, uczucia to jego największy wróg, on kocha emocje, bo wie że te mogą zabić miłość.
Czy umysł ma sumienie?
- ma na pewno logiczne wytłumaczenie trudności w jego pojmowaniu...


Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Betti Grudzień 21, 2010, 07:40:09
W imię postępu: postęp w imionach                                                                                                                                                                                                Niesamowite, jak bardzo oderwanymi od życia sprawami zaprzątają sobie głowę ludzie opętani ideologią. Tym razem popełnili jednak błąd, który ukazywał będzie ich śmieszność jeszcze przez wiele pokoleń, a którego nawet (tradycyjne) czas i spreparowane podręczniki historii nie będą w stanie zatrzeć.

Lewicowy rząd pogrążonej w kryzysie Hiszpanii dla ratowania gospodarki musiał przyhamować trochę swoje fanaberie ekonomiczne, jednak postanowił to sobie zrekompensować zdwojeniem wysiłków na polu obyczajowym.

Po wielu sukcesach na tym polu, takich jak kilkukrotne zwiększenie liczby rozwodów, pozbawienie ojców resztek praw, czy mianowanie na połowę ministerialnych stanowisk kobiet (w tym na stanowisko ministra obrony pani w zaawansowanej ciąży), przyszedł czas na szarżę przeciw jednej z najstarszych tradycji tzw. "patriarchatu". Jak zachwyca się pewien lewicowy polskojęzyczny tygodnik, rząd Hiszpanii pośród szalejącego bezrobocia (20%, dwukrotnie większe niż średnie UE), spadającego PKB (-3,7%), ogromnego deficytu budżetowego (-11,2%) i rosnącego długu publicznego (64%) znalazł czas na mieszanie w nazwiskach swoich obywateli.

Hiszpanie, inaczej niż reszta świata, posiadają mniej agnacyjny system dziedziczenia nazwisk: każde dziecko swoje nazwisko dziedziczy po obu rodzicach i nosi podwójne, z tym, że nazwisko odziedziczone po ojcu jako pierwsze. Jednak już to wystarczyło, by rozwścieczyć feministki. Postanowiono więc ten zwyczaj zmienić.

Ponieważ jednak zabrały się za to feministki, a więc kobiety zupełnie pozbawione logicznego myślenia ( http://interia360.pl/artykul/feministyczne-mondrosci,35966 ), więc postanowiły ową niedorzeczną zmianę wcielić w życie w sposób równie niedorzeczny jak ona sama.

Idea przekazywania potomkom nazwiska po linii męskiej jest dla naszego gatunku tak naturalna jak jest dla niego i paru innych gatunków naturalnym stadna patrylinearność: grupy szympansów utrzymują swoją ciągłość dzięki pozostawaniu w nich kolejnych generacji samców, podczas gdy samice odchodzą z nich w wieku dojrzewania, poszukując kojarzenia z osobnikami ze stad z nimi niespokrewnionych. Robić problem z tradycji dziedziczenia nazwiska po ojcu, to jak uznawać za jedną pszczelą kolonię potomstwo danego trutnia spłodzone w różnych ulach, a nie potomstwo tej samej królowej, spłodzone z różnymi trutniami. Tyle o niedorzeczności postępowej idei mieszania w nazwiskach. Teraz o niedorzeczności sposobu wprowadzania jej w życie. 

Wprowadzając tę ideę w życie socjaliści musieli uporać się z problemem matematycznym, który ich przerósł. Otóż gdy dzieci dziedziczyły nazwiska obojga rodziców, swoim dzieciom nie mogły przekazać ich obu, gdyż z czasem spowodowałoby to eksplozję długości nazwisk. Dla n-ego pokolenia nazwisko miałoby 2^n członów. Dlatego dzieci, owszem, dziedziczyły nazwiska obojga rodziców, ale już ich dzieci dziedziczyły po nich jedynie nazwisko ich ojca, czyli obu swoich dziadków. Znosząc zasadę nadrzędności nazwiska ojca, feministki zlikwidowały barierę wykładniczego wzrostu długości nazwisk.                 

Nie są jednak aż tak bezmyślne, żeby wspomniany przez mnie "problem matematyczny nie do przejścia" stanowiło dla nich właśnie to. One też przyjęły zasadę przekazywania dziecku przez rodzica tylko jednej części jego nazwiska. Jednak, aby być "sprawiedliwym płciowo", przyjęły zasadę, że zawsze ma być to człon alfabetycznie pierwszy. Chyba dostrzegasz już, drogi Czytelniku, to, czego feministki nie były w stanie dostrzec: z każdym pokoleniem nazwiska Hiszpanów zaczynać się będą na litery coraz bliższe początkowi alfabetu.

Jeżeli ponumerujemy litery alfabetu liczbami odpowiadającymi ich kolejności, wtedy okaże się, że dla obecnego równego rozkładu inicjałów nazwisk wśród wszystkich liter alfabetu, dla którego średnia odległość inicjału od początku alfabetu wynosi 1/2 długości tegoż alfabetu, oraz dla losowego ze względu na inicjał nazwiska dobierania się ludzi w (małżeńskie) pary, w pierwszym pokoleniu osób dziedziczących nazwiska według nowych zasad średnia odległość inicjału ich głównego nazwiska od początku alfabetu wynosić będzie 1/3 tegoż alfabetu. Dla pokolenia zrodzonego z tego pokolenia będzie to 2/9. Ogólnie rzecz ujmując, dla n-tego pokolenia potomków kolejnych następujących po sobie i nie zachodzących na siebie pokoleń odległość inicjału ich głównego nazwiska od początku alfabetu wynosić będzie (2^n-1)/(3^n) długości alfabetu. Dla inicjałów obu ich nazwisk będzie to (2^n-2)/(3^n-1) długości alfabetu.

Zjawisko par międzypokoleniowych trochę spowolni ten, sam w sobie powolny, proces. Podobnie uczynią migracja oraz furtka zostawiona przez socjalistów parom małżeńskim, pozwalająca im, jeżeli zechcą, samemu zdecydować, po kim ich dziecko będzie miało odziedziczyć główny człon nazwiska. Co więcej, efekty procesu zbliżania się inicjałów nazwisk do początku alfabetu zaczną być widoczne, dopiero gdy pokolenia o inicjałach nazwisk przesuniętych w ten sposób zdominują starsze pokolenia. Należy też zauważyć, że jeżeli chodzi o średnią odległość od początku alfabetu inicjałów obu nazwisk, to dla nich proces zbliżania się do litery "a" zacznie się dopiero w drugim pokoleniu. Widocznego efektu feministycznych kombinacji możemy się więc spodziewać dopiero za jakieś 100 lat.

Wtedy jednak o szaleństwach feminizmu wszyscy dawno już zapomną. Naturalny porządek rzeczy, również w dziedzinie nazwisk, zostanie przywrócony niczym w seksmisji. A charakter hiszpańskich nazwisk, niczym pisownia niewymawianych końcówek francuskich wyrazów, wprowadzona dla "estetyzacji" tego języka poprzez upodobnienie go do łaciny, pozostanie jedynie historyczną ciekawostką, pozostałością po dawnym obłędzie…
http://interia360.pl/artykul/w-imie-postepu-postep-w-imionach,41760       


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: purattu Grudzień 27, 2010, 13:45:33
spoks Kahuna  8) tez mi pasowal davis i rodzaj 'maski' na poczatku obrazka
ale przede..skrecona/rozkrecona nieskonczonosc trabkujaca..wszystkim

dzis to

http://www.youtube.com/v/amRtD-4aNyA?fs=1&amp;hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/amRtD-4aNyA?fs=1&amp;hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed></object>

                                                       STOP|START FORMAT IT  ;)




http://www.youtube.com/v/Ex1qzIggZnA?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0xe1600f&amp;color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/Ex1qzIggZnA?fs=1&amp;hl=pl_PL&amp;color1=0xe1600f&amp;color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="505"></embed>
</object>


FATBOY SLIM - PRAISE YOU proste jest dobre  ;)
z przeslaniem: chwalic/czcic/wielbic jakby Dariusz pytal  ;D



Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Thotal Styczeń 16, 2011, 08:19:03
Wszystkim zaangażowanym w zrozumienie relacji męsko damskich, gorąco polecam ten artykuł. Myślę że dotyczy on każdego, nawet, a może przede wszystkim, bardzo młodych ludzi rozpoczynających życie w tych relacjach.

http://www.sm.fki.pl/mezczyzno-pokaz-jak-sie-kocha.htm



Pozdrawiam - Thotal :)


Tytuł: Odp: Relacje męsko-damskie
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Styczeń 30, 2011, 19:12:07
Tajemnica intymności

Święte obcowanie to celebracja ponownego złączenia się z Bogiem. Można to wyrażać na poziomie wewnętrznej energii lub przez związki z innymi. Tylko jedna rzecz jest do tego naprawdę niezbędna: intymność.

Intymność oznacza zniesienie wszelkich barier. Zapory te mogą odgradzać cię od drugiej duszy albo od innych cząstek ciebie. Najdalej posunięta intymność to stopienie się z Bogiem w stanie pełni. Jesteś przekonany, że teraz jest to niemożliwe ze względu na charakter twej fizycznej egzystencji. Na płaszczyźnie fizykalnej stajesz przed wyzwaniem, jakim jest odtworzenie tej pierwotnej boskiej jedni za pośrednictwem fizycznych i emocjonalnych ciał.

Intymność może się wyrażać na wiele sposobów, na przykład przez emocje. Wielu ludzi łączą głębokie uczuciowe stosunki z przyjaciółmi, kochankami, rodziną. Intymność emocjonalna oznacza wpuszczenie drugiej osoby do swego wnętrza – swej jasnej i ciemnej strony. Oznacza ukazanie im swej prawdziwej jaźni. Dla ludzi może to być wstrząsające przeżycie.

Ten strach można wyrazić przez porównanie z sytuacją, kiedy stajesz zupełnie nagi przed tłumem ludzi, którzy bacznie ci się przyglądają. Taką myśl może budzić przerażenie! Równie zatrważająca jest dla niektórych ludzi intymność emocjonalna. Paradoks tkwi w tym, że nie możesz być w pełni kochany, jeśli cały się nie odsłonić, z wszelkimi swymi ułomnościami. I zawsze będziesz miał tego świadomość.

Innym przejawem intymności jest miłość fizyczna. Seks może być próbą ustanowienia boskiej więzi. Może zaznałeś kiedyś duchowych przeżyć obcując fizycznie z drugą osobą i miałeś wrażenie, jakbyś zbliżył się do Boga. Jest to podstawowe założenie praktyk tantryzmu, które uczą cię odsłaniania swej wrażliwej strony przed drugą osobą, abyście razem mogli dotrzeć do Boga. Akt zjednoczenia fizycznego zakłada intymność – i na nic nie zda się oszukiwanie samego siebie czy partnera.

Trzeba mieć na uwadze to, że aby spełnić Boskie pragnienie doświadczenia odrębności, uznaliście, że musicie zachować swą separację, po to, aby doświadczyć jej w całej pełni. Wymyśliliście sposoby na utrzymanie odrębności od siebie nawzajem. Pomysłodawcą i realizatorem całego przedsięwzięcia jest ludzkie ego, które od wieków umacnia w was poczucie oddzielności.

Ilekroć słyszysz wewnętrzny głos: “Nie mogę otworzyć się przed tą osobą, nie jestem jej wart" albo “Ona mnie nie pokocha" czy “Ona jest mądrzejsza ode mnie", dajesz się wciągnąć w gry ego. To one trzymają cię na dystans. Ego dopina swego, lecz twoja dusza pragnie zbliżenia. Stąd bierze się wewnętrzny konflikt. Chcesz się otworzyć przed innymi, ale nie pozwala ci na to ego.

Za każdym razem kiedy twoje ego bawi się w odrębność, w twym polu energetycznym i ciele emocjonalnym powstają zatory. To niemal jak mur, który cię otacza ze wszystkich stron. Tworzą go wszystkie wątpliwości, jakie masz na swój temat, i wymysły ego, które nie pozwalają ci siebie kochać. Kiedy dwoje ludzi chce ustanowić związek, te mury muszą runąć, dopiero potem możliwa jest prawdziwa więź.

Na początku znajomości mury te przejawiają się w postaci lęków i poczucia zagrożenia. Ponieważ dla ego perspektywa zburzenia tych ścian jest tak przerażająca, ludzie na ogół próbują budować związki bez naruszania tych murów. Nie potrafią zdobyć się na intymność. Gdy bariery są zachowane, w związku rodzą się konflikty i nigdy naprawdę się nawzajem nie poznajecie. Nie na tym polega intymne obcowanie.

Aby mogła zaistnieć prawdziwa bliskość, trzeba usunąć bariery, rozebrać mur. Droga do tego wiedzie przez odsłonięcie własnej jaźni, wrażliwości na zranienie, lęków, niepewności. Ukaż partnerowi swe tajemne pragnienia, swoje zalety, na równi z mroczniejszymi stronami. Nie chowajcie się przed sobą nawzajem. Odsłaniając się, rozbijacie dzielący was mur.

Usuwanie cegieł z muru dla każdego będzie przebiegać inaczej, ale konieczne do tego jest wzajemne porozumienie. Musicie wytworzyć wspólnie strefę bezpieczeństwa, w której oboje będziecie czuli się swobodnie całkiem obnażeni. Może to być trudne, ale na pewno się opłaca.

Załóżmy, że mężczyzna i kobieta pragną zbudować wspólną intymną przestrzeń. Ze względu na odmienność płci różnią się energią, mają inne potrzeby i inaczej je wyrażają. Jak stworzyć razem intymną przestrzeń, kiedy ma się wrażenie, jakby rozmawiało się z przybyszem z innej planety? Oto kilka idei do rozważenia.

Męskie i kobiece potrzeby

Przyjrzyjmy się najpierw, w jaki sposób obie płcie przetrawiają swoje emocje. Dla lepszego zobrazowania posłużymy się uogólnieniami. Kiedy w kobietach wzbierają uczucia, których nie potrafią nazwać, muszą o tym porozmawiać, gdyż to pomaga im je określić. To wywołuje u mężczyzn irytację. Od tego często zaczynają się kłótnie, ponieważ podstawowe potrzeby obu stron nie są rozpoznane.

Kiedy kogoś przepełniają uczucia, a przetwarza właśnie w sobie energię kobiecą, może czuć potrzebę porozmawiania o tym. Potrzeba mu wtedy jedynie kogoś, kto go wysłucha, a nie doradcy czy przewodnika. Jeśli słuchacz ukierunkowany jest na męską energię, może czuć się nieswojo, ponieważ jako człowiek czynu będzie chciał rozwiązać zaistniały problem zamiast po prostu być i reagować emocjonalnie.

Nie należy jednak zakładać, że osoby z przewagą energii męskiej wykazują taką samą potrzebę komunikowania uczuć. Mężczyzna raczej unika słownego wyrażania swych uczuć. Jego emocje nie są związane z mową. Osoba z męskiej orientacji często chce, aby dano jej spokój, i w samotności przetrawia uczucia na swój własny sposób. Próby nakłonienia jej do zwierzeń mogą tylko pogorszyć jej samopoczucie.

Jeśli chcesz pomóc komuś, kto wykazuje męskie cechy osobowości, zapewnij mu ciszę, spokój, swobodę. Jest to trudne dla kogoś o kobiecej uczuciowości, ponieważ sprawia wrażenie porzucenia. Osoba taka zacznie wątpić w to, czy jest kochana, kiedy partner się odsuwa i pragnie, aby zostawiono go w spokoju. Ironia polega na tym, że im więcej przestrzeni i samotności kobieta daje mężczyźnie, tym bardziej jest ceniona i kochana!

Prawdziwe zjednoczenie wymaga uznania różnic w męskich i kobiecych potrzebach. Jeśli potrafisz uszanować swoich bliskich, będziesz budował solidne i trwałe związki. Zaznasz intymności i jej potęgi.
Nie zapominaj, że każdy ma w sobie męską i żeńską energię. Zapuść się do swego wnętrza, rozpoznaj swe potrzeby i nie obawiaj się ich wyrażać. Jeśli zarówno twoja męska jak i kobieca strona zostaną zaspokojone, może wyniknąć z tego coś wspaniałego – namiętność. Może wiązać się z seksem, ale nie musi. Namiętność nie związana z seksem może oznaczać pasję życia. To podniecenie płonące z odkrycia własnego połączenia z wszechświatem. Wiedzie do integracji i najgłębszego świętego obcowania.

Namiętność i jedność nie muszą pociągać za sobą spędzania każdej chwili z kochaną osobą. W gruncie rzeczy, kiedy jesteś naprawdę zakochany i pojawia się namiętność, czas spędzony osobno może również mieć swe uroki, ponieważ stale będziesz wyczuwał obecność ukochanej czy ukochanego. Macie tu za zadanie stać się istotami pełnymi – o zrównoważonej męskiej i żeńskiej energii. Wasze związki jako istot pełnych będą bardziej udane.

Do kwestii monogamii podchodzi się rozmaicie. Niektórzy uważają, że można darzyć miłością zmysłową więcej niż jedną osobę naraz. Inni twierdzą, że kochać w ten sposób można tylko jedną osobę. Można na to spojrzeć jeszcze inaczej – ostatecznym zjednoczeniem się z Bogiem jest osiągnięcie intymności, szczególnie uczuciowej intymności. Oznacza to uznanie drugiej osoby za cząstkę siebie. Ponieważ i tak wszyscy jesteście ze sobą nawzajem połączeni, możecie zaznać emocjonalnej intymności z każdą inną osobą na świecie.

Jaki wyraz nadacie uczuciowej intymności, kiedy ją już osiągniecie, to zależy od was. Jej przedłużeniem może być seksualna intymność, ale nie musi. Związki oparte na intymności prowadzą do wyższej jaźni, niezależnie od tego, czy posiadają wymiar erotyczny czy nie.

Ludzie obawiają się prawdziwej intymności. Gdyby nie strach przed nią, wasze związki wyglądałyby zupełnie inaczej. Wyobraźcie sobie społeczeństwo, w którym każdy czuje się z każdym tak swobodnie i blisko, że nie ma żadnych tajemnic. Uległaby zmianie struktura społeczna. We wszelkich kontaktach interpersonalnych panowałyby uczciwość i szczerość.

Indywidualne preferencje i praktyki seksualne nie stają na przeszkodzie duchowemu oświeceniu. Nie istnieje uniwersalna moralność! Wasze pożycie seksualne stanowi odbicie waszego wnętrza i waszej zdolności do intymności. Seks nie jest sprawą najważniejszą. Chodzi o to, aby żyć uczciwie i brać odpowiedzialność za swoje czyny. Niektóre osoby uznane za święte żyją lub żyły w celibacie. Jeśli przyjrzeć się bliżej różnym tradycjom duchowym Ziemi, okazuje się, że w kwestii uprawiania seksu istnieją ogromne rozbieżności.

W jednym z odłamów obecnego chrześcijaństwa przywódcy duchowi zachowują celibat. Lecz wschodni mistrzowie tantryzmu wstrzemięźliwości płciowej nie przestrzegają. W tej sprawie nie ma jednoznacznej odpowiedzi: każdy powinien odnaleźć to, co sprawdza się najlepiej w jego przypadku. Co zatem przybliża cię do intymności a tym samym do Boga?

Pamiętaj, że jesteś zarówno istotą duchową jak i istotą fizyczną. Obie mają swe własne potrzeby. Nie osiągniesz pełni zaprzeczając jednej z nich. Musisz wypracować między nimi równowagę. Ilekroć tłumisz czy wypierasz cząstkę siebie, zbaczasz z drogi ku pełni. Nie zapominaj, że wszystko można wypaczyć. Dla niektórych seks jest sposobem na osiągnięcie wyższego stanu świadomości, dla innych środkiem służącym do zdecydowanie negatywnych celów. Liczą się przede wszystkim twoje pobudki oraz dążenie do intymności.

...

Lissa Royal, Milenium r.11


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

hobbit lolwfpolska doggis lodux wrickenridge