Niezależne Forum Projektu Cheops

Rozwój duchowy => Bóg i religie => Wątek zaczęty przez: Rafaela Maj 22, 2011, 12:52:40



Tytuł: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Maj 22, 2011, 12:52:40
Życie przed wyborem na papieża.

(http://1.1.1.2/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol02.jpg) (http://1.1.1.1/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol06.jpg) (http://1.1.1.4/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol09.jpg)

Dzieciństwo i młodość
Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach
Matka chrzestna papieża, Maria Wiadrowska z dziećmi
Ks. Figlewicz z ministrantami
Tablica w Wadowickiej Bazylice z datami narodzin oraz wyboru Karola Wojtyły na Biskupa i Papieża

Karol Wojtyła urodził się w Wadowicach jako drugi syn Karola Wojtyły i Emilii z Kaczorowskich. Ród Wojtyłów wywodzi się z Czańca k. Kęt i Lipnika (obecnie dzielnica Bielska-Białej). Ród Kaczorowskich pochodzi z Michalowa k. Szczebrzeszyna[1].

Karol Wojtyła został ochrzczony w kościele parafialnym dnia 20 czerwca 1920 roku przez księdza Franciszka Żaka, kapelana wojskowego. Rodzicami chrzestnymi Karola Wojtyły byli Józef Kuczmierczyk, szwagier Emilii Wojtyły, i jej siostra, Maria Wiadrowska[2].

Zachowały się relacje, że rodzice nadali przyszłemu papieżowi imię Karol na cześć ostatniego cesarza Austrii Karola Habsburga. Drugie imię Józef, miał zawdzięczać Karol cesarzowi Franciszkowi Józefowi. Papież spotkał się kiedyś z cesarzową Zytą, żoną ostatniego cesarza Austrii Karola I Habsburga, witając ją słowami "Miło mi powitać cesarzową mojego ojca". W rodzinie Wojtyłów silna była więź sympatii z Austrią. Ostatnim błogosławionym, którego Jan Paweł II wyniósł na ołtarze, był właśnie ostatni cesarz Austrii bł. Karol I Habsburg[3][4].

Rodzina Wojtyłów żyła skromnie. Jedynym źródłem utrzymania była pensja ojca – wojskowego urzędnika w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w stopniu porucznika. Matka pracowała dorywczo jako szwaczka. Edmund, brat Karola, po ukończeniu wadowickiego gimnazjum studiował medycynę w Krakowie i został lekarzem. Wojtyłowie mieli jeszcze jedno dziecko – Olgę, która zmarła zaraz po urodzeniu w 1914 w Krakowie. Papież wspominał ją w opublikowanym po śmierci testamencie – na równi z rodzicami i bratem. Fakt urodzin i śmierci starszej siostry Papieża ujawnił francuski dziennikarz i filozof André Frossard, autor wydanej w 1982 roku książki Nie lękajcie się! Rozmowy z Janem Pawłem II.

W dzieciństwie Karola nazywano najczęściej zdrobnieniem imienia – Lolek. Uważano go za chłopca utalentowanego i wysportowanego. Regularnie grał w piłkę nożną oraz jeździł na nartach. Bardzo ważnym elementem życia Karola były wycieczki krajoznawcze, a także spacery po okolicy Wadowic. W większości wycieczek towarzyszył mu ojciec.

Jego matka zmarła 13 kwietnia 1929 roku, w wieku 45 lat. Trzy lata później, w 1932, w wieku 26 lat zmarł na szkarlatynę jego brat Edmund. Chorobą zaraził się od swojej pacjentki w szpitalu w Bielsku.

Od września 1930 roku, po zdaniu egzaminów wstępnych, Karol Wojtyła rozpoczął naukę w 8-letnim Państwowym Gimnazjum Męskim im. Marcina Wadowity w Wadowicach. Już w tym wieku, według jego katechetów, wyróżniała go także ogromna wiara. W pierwszej klasie ks. Kazimierz Figlewicz zachęcił go do przystąpienia do kółka ministranckiego, którego stał się prezesem. Katecheta ten miał znaczny wpływ na rozwój duchowy młodego Karola Wojtyły.

Podczas nauki w gimnazjum Karol zainteresował się teatrem – występował w przedstawieniach Kółka Teatralnego stworzonego przez polonistów z wadowickich gimnazjów: żeńskiego im. Michaliny Mościckiej i męskiego im. Marcina Wadowity (zobacz też: Dramaturgia, teatr).


Studia i dojrzewanie duchowe

14 maja 1938 Karol Wojtyła zakończył naukę w gimnazjum otrzymując świadectwo maturalne z oceną celującą, która umożliwiała podjęcie studiów na większości uczelni bez egzaminów wstępnych. Karol Wojtyła wybrał studia polonistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia rozpoczął w październiku 1938 roku.

W pierwszym roku studiów Wojtyła przeprowadził się wraz z ojcem do rodzinnego domu matki przy ul. Tynieckiej 10 w Krakowie. Pozostał wierny swej pasji – piłce nożnej, uczęszczał na mecze Cracovii. Czas od października 1938 do lutego 1941 roku to okres wytężonej nauki Karola na studiach, spotkań grupy literackiej, a także tworzenia własnej poezji. W lutym 1940 poznał osobę ważną dla swego rozwoju duchowego. Był to Jan Tyranowski, krakowski krawiec, poza swą pracą zawodową zafascynowany duchowością chrześcijańską, w tym mistyką. Tyranowski prowadził dla młodzieży męskiej koło wiedzy religijnej. Uczestniczący w nim Wojtyła poznał wówczas i po raz pierwszy czytał pisma św. Jana od Krzyża.

Dnia 18 lutego 1941 roku po długiej chorobie zmarł ojciec Karola Wojtyły. W 1942 i 1943, jako reprezentant krakowskiej społeczności akademickiej, udawał się do Częstochowy, by odnowić śluby jasnogórskie.

Wojna odebrała K. Wojtyle możliwość kontynuowania studiów, zaczął więc pracować jako pracownik fizyczny w zakładach chemicznych Solvay. Początkowo od jesieni 1940 przez rok w kamieniołomie w Zakrzówku, a potem w oczyszczalni sody w Borku Fałęckim. W tym okresie Wojtyła związał się też z polityczno-wojskową katolicką organizacją podziemną Unia, która starała się między innymi ochraniać zagrożonych Żydów.

Jesienią roku 1941 Karol Wojtyła wraz z przyjaciółmi założył Teatr Rapsodyczny, który swoje pierwsze przedstawienie wystawił 1 listopada 1941. Rozstanie Wojtyły z teatrem nastąpiło nagle w roku 1942, gdy postanowił studiować teologię i wstąpił do tajnego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, gdzie 1 listopada 1946[5] otrzymał święcenia kapłańskie. W tym samym czasie rozpoczął w konspiracji studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W okresie od kwietnia 1945 do sierpnia 1946 roku Karol Wojtyła pracował na uczelni jako asystent i prowadził seminaria z historii dogmatu.

Był to też okres rozwoju literackiego Karola Wotyły. Pierwszy zbiór wierszy Renesansowy psałterz, powstały 1939 roku (wydany w 1999), ma jeszcze charakter poetyckich pierwocin; jest też wyrazem hołdu dla wielkiej tradycji, w tym dla Jana Kochanowskiego. Wczesną dojrzałość młodego poety ujawniają utwory powstałe podczas wojny, w tym poemat Pieśń o Bogu ukrytym, o charakterze wizyjnym i mistycznym, nawiązujący twórczo do św. Jana od Krzyża. Jako poeta Wojtyła łączył precyzję stylu oraz intelektualizm z wizyjnym charakterem ekspresji lirycznej. Tworzył poezję metafizyczną.

Kapłaństwo, praca naukowa i twórcza
Karol Wojtyła jako wikary w Niegowici
Karol Wojtyła na spływie kajakowym

13 października 1946 roku alumn Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie Karol Wojtyła został subdiakonem, a tydzień później diakonem. 1 listopada 1946 roku kardynał Adam Stefan Sapieha wyświęcił Karola Wojtyłę na księdza. 2 listopada jako neoprezbiter odprawił mszę św. prymicyjną w krypcie św. Leonarda w katedrze na Wawelu. 15 listopada Karol Wojtyła wraz z klerykiem Stanisławem Starowieyskim poprzez Paryż wyjechał do Rzymu, aby kontynuować studia na Papieskim Międzynarodowym Athenaeum Angelicum (obecnie Papieski Uniwersytet Świętego Tomasza z Akwinu (Angelicum)) w Rzymie. Przez okres studiów zamieszkiwał w Kolegium Belgijskim, gdzie poznał wielu duchownych z krajów frankofońskich oraz z USA. W 1948 roku ukończył studia z dyplomem summa cum laude.

Pod kierunkiem wybitnego teologa, dominikanina Reginalda Garrigou-Lagrange'a napisał po łacinie rozprawę doktorską Zagadnienie wiary u świętego Jana od Krzyża (tytuł oryginału: Doctrina de fide apud S. Ioannem de Cruce[6]). Dla potrzeb doktoratu nauczył się języka hiszpańskiego, by czytać teksty renesansowego mistyka w oryginale. Z powodu braku funduszy na wydanie rozprawy drukiem nie uzyskał stopnia doktorskiego. Tytuł ten został mu przyznany na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w grudniu 1948 r. na podstawie tej samej dysertacji.

W lipcu 1948, na okres Karol Wojtyła został skierowany do pracy w parafii Niegowić, gdzie spełniał zadania wikarego i katechety. Wolny czas starał się spędzać z młodzieżą na łonie natury. W sierpniu 1949 roku Karol Wojtyła został przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie[7]. Tam założył mieszany chorał gregoriański. Nadal wyprawiał się na wycieczki z młodzieżą. Podczas wielu wycieczek ksiądz Wojtyła starał się zmylić ówczesną milicję i dlatego zdejmował sutannę i kazał nazywać się „wujkiem”.

W 1951 po śmierci kardynała Sapiehy, Karol Wojtyła został skierowany na urlop w celu ukończenia pracy habilitacyjnej. Dużo uwagi poświęcał także pracy publicystycznej, pisał eseje filozoficzne (np. Personalizm tomistyczny – o Tomaszu z Akwinu, O humanizmie św. Jana od Krzyża) i szkice. Często publikował w krakowskich periodykach katolickich: miesięczniku "Znak" i "Tygodniku Powszechnym". W związku z habilitacją podjął systematyczne studia nad myślą etyczną fenomenologa Maxa Schelera, którego pisma czytał w oryginale niemieckim. Pisał wiele m.in. na temat chrześcijańskiej etyki seksualizmu. Dnia 12 grudnia 1953 jego praca Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maksa Schelera [taka spolszczona wersja imienia w tytule] została przyjęta jednogłośnie przez Radę Wydziału Teologicznego UJ, jednak Wojtyła nie uzyskał habilitacji z powodu odmowy Ministerstwa Oświaty.

Karol Wojtyła powrócił do przerwanych obowiązków. Wykładał m.in. w seminariach diecezji: krakowskiej, katowickiej i częstochowskiej (mieściły się one wszystkie w Krakowie) oraz na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jego wykłady obejmowały głównie teologię moralną i etykę małżeńską, ale ogarniały też szeroko pojętą historię filozofii. Były precyzyjne i trudne, Wojtyła ujmował jednak studentów jako profesor wprawdzie wymagający, lecz życzliwy, otwarty na rozmowę i sprawiedliwy.

============================================================================

Kapłaństwo, praca naukowa i twórcza
Karol Wojtyła jako wikary w Niegowici
Karol Wojtyła na spływie kajakowym

(http://1.1.1.2/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol11.jpg) (http://1.1.1.3/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol12.jpg) (http://1.1.1.5/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol14.jpg) (http://1.1.1.4/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/karol13.jpg)

13 października 1946 roku alumn Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie Karol Wojtyła został subdiakonem, a tydzień później diakonem. 1 listopada 1946 roku kardynał Adam Stefan Sapieha wyświęcił Karola Wojtyłę na księdza. 2 listopada jako neoprezbiter odprawił mszę św. prymicyjną w krypcie św. Leonarda w katedrze na Wawelu. 15 listopada Karol Wojtyła wraz z klerykiem Stanisławem Starowieyskim poprzez Paryż wyjechał do Rzymu, aby kontynuować studia na Papieskim Międzynarodowym Athenaeum Angelicum (obecnie Papieski Uniwersytet Świętego Tomasza z Akwinu (Angelicum)) w Rzymie. Przez okres studiów zamieszkiwał w Kolegium Belgijskim, gdzie poznał wielu duchownych z krajów frankofońskich oraz z USA. W 1948 roku ukończył studia z dyplomem summa cum laude.

Pod kierunkiem wybitnego teologa, dominikanina Reginalda Garrigou-Lagrange'a napisał po łacinie rozprawę doktorską Zagadnienie wiary u świętego Jana od Krzyża (tytuł oryginału: Doctrina de fide apud S. Ioannem de Cruce[6]). Dla potrzeb doktoratu nauczył się języka hiszpańskiego, by czytać teksty renesansowego mistyka w oryginale. Z powodu braku funduszy na wydanie rozprawy drukiem nie uzyskał stopnia doktorskiego. Tytuł ten został mu przyznany na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w grudniu 1948 r. na podstawie tej samej dysertacji.

W lipcu 1948, na okres Karol Wojtyła został skierowany do pracy w parafii Niegowić, gdzie spełniał zadania wikarego i katechety. Wolny czas starał się spędzać z młodzieżą na łonie natury. W sierpniu 1949 roku Karol Wojtyła został przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie[7]. Tam założył mieszany chorał gregoriański. Nadal wyprawiał się na wycieczki z młodzieżą. Podczas wielu wycieczek ksiądz Wojtyła starał się zmylić ówczesną milicję i dlatego zdejmował sutannę i kazał nazywać się „wujkiem”.

W 1951 po śmierci kardynała Sapiehy, Karol Wojtyła został skierowany na urlop w celu ukończenia pracy habilitacyjnej. Dużo uwagi poświęcał także pracy publicystycznej, pisał eseje filozoficzne (np. Personalizm tomistyczny – o Tomaszu z Akwinu, O humanizmie św. Jana od Krzyża) i szkice. Często publikował w krakowskich periodykach katolickich: miesięczniku "Znak" i "Tygodniku Powszechnym". W związku z habilitacją podjął systematyczne studia nad myślą etyczną fenomenologa Maxa Schelera, którego pisma czytał w oryginale niemieckim. Pisał wiele m.in. na temat chrześcijańskiej etyki seksualizmu. Dnia 12 grudnia 1953 jego praca Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maksa Schelera [taka spolszczona wersja imienia w tytule] została przyjęta jednogłośnie przez Radę Wydziału Teologicznego UJ, jednak Wojtyła nie uzyskał habilitacji z powodu odmowy Ministerstwa Oświaty.

Karol Wojtyła powrócił do przerwanych obowiązków. Wykładał m.in. w seminariach diecezji: krakowskiej, katowickiej i częstochowskiej (mieściły się one wszystkie w Krakowie) oraz na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jego wykłady obejmowały głównie teologię moralną i etykę małżeńską, ale ogarniały też szeroko pojętą historię filozofii. Były precyzyjne i trudne, Wojtyła ujmował jednak studentów jako profesor wprawdzie wymagający, lecz życzliwy, otwarty na rozmowę i sprawiedliwy.
Biskup, kardynał, papież
Wizytacja Kościoła Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie oo. Karmelitów na Piasku – początek czerwca 1967, tuż przed nominacją kardynalską
Ulica Franciszkańska 3, „Okno papieskie” nad bramą wjazdową do Pałacu Biskupiego w Krakowie
Herbwojtyly.png

4 lipca 1958 r. Karol Wojtyła został mianowany biskupem tytularnym Ombrii, a także biskupem pomocniczym Krakowa. Konsekracji biskupiej ks. Karola Wojtyły dokonał 28 września 1958 w katedrze na Wawelu metropolita krakowski i lwowski, arcybiskup Eugeniusz Baziak. Współkonsekratorami byli biskupi Franciszek Jop i Bolesław Kominek. W 1962 roku został krajowym duszpasterzem środowisk twórczych i inteligencji. Na okres biskupstwa Karola Wojtyły przypadły także obrady Soboru Watykańskiego II, w których aktywnie uczestniczył. Już w tym okresie bardzo dużo czasu poświęcał na podróże zagraniczne w celach ewangelizacyjnych i religijnych.

Jako biskup przyjął, zgodnie z obyczajem, hasło przewodnie swej posługi, które brzmiało: Totus Tuus (łac. Cały Twój). Kierował je do Matki Chrystusa. Inspiracją stał się barokowy pisarz ascetyczny, francuski św. Ludwik Maria Grignion de Montfort i jego książka Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, z której Wojtyła przejął koncepcję „niewolnictwa duchowego”, rozumianą jako dobrowolne i ufne oddanie się w opiekę Matce Boskiej.

13 stycznia 1964, półtora roku po śmierci swego poprzednika, arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, Karol Wojtyła został mianowany arcybiskupem metropolitą krakowskim. Podczas konsystorza z 26 czerwca 1967 został nominowany kardynałem. 29 czerwca 1967 roku otrzymał w Kaplicy Sykstyńskiej od papieża Pawła VI czerwony biret, a jego kościołem tytularnym stał się kościół św. Cezarego Męczennika na Palatynie.

Jako biskup diecezji krakowskiej wizytował parafie, odwiedzał klasztory (w tym zgromadzenie albertynów, założone przez św. Adama Chmielowskiego, Brata Alberta). W 1965 otworzył proces beatyfikacyjny siostry Faustyny Kowalskiej, z której Dzienniczkiem oraz orędziem Miłosierdzia Bożego zapoznał się wcześniej. Spotykał się z inteligencją krakowską, zwłaszcza ze środowiskiem naukowym i artystycznym. Ponadto jeździł na Podhale i w Tatry.

Ogłosił drukiem (pod pseudonimem Andrzej Jawień) dramaty: Przed sklepem jubilera i jak misterium ujęte Promieniowanie ojcostwa, także poematy. W 1969 wydał filozoficzną monografię z zakresu antropologii Osoba i czyn, a w 1972 – książkę o II Soborze Watykańskim. Pomimo obowiązków duszpasterskich systematycznie prowadził wykłady na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, kształtując tam swą szkołę badawczą z zakresu etyki. Według świadectwa Tadeusza Nowaka, kardynał Wojtyła w 1970 roku był przeciwny rozsyłaniu i czytaniu w diecezji krakowskiej listu pasterskiego jaki Episkopat Polski przygotowywał na 50-tą rocznicę wojny polsko-bolszewickiej[8].

Zyskał dojrzałość jako myśliciel, sięgając do rozległej tradycji filozoficznej (grecka etyka klasyczna, św. Tomasz z Akwinu, fenomenologia), lecz też do Biblii i do mistyki (zawsze mu bliski święty Jan od Krzyża) i budując harmonijnie koncepcję zarówno z filozofii jak i teologii: człowieka jako integralnej osoby. Człowiek jest zadomowiony pośród świata jako byt cielesno-duchowy, otwarty na transcendencję, a godność i wolność dał mu Bóg. Tym sposobem Wojtyła stał się wybitnym przedstawicielem personalizmu. W filozofii reprezentował neotomizm fenomenologizujący. Swoje poglądy stosował też i przedstawiał w pracy duszpasterskiej.

Stał się znanym poza Polską autorytetem. Był obok prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, najważniejszą postacią Episkopatu Polski. Z „prymasem Tysiąclecia” (bo tak nazywał kard. Wyszyńskiego) ściśle współpracował, okazując szacunek dla jego doświadczenia i mądrości. Jako kardynał odbywał podróże zagraniczne, zapraszany też przez środowiska uniwersyteckie. Wiosną 1976 papież Papież Paweł VI zaprosił go do Watykanu, by głosił tam rekolekcje wielkopostne (wydane później w publikacji książkowej).

Na zwołanym po śmierci Jana Pawła I drugim konklawe w roku 1978 Wojtyła został wybrany na papieża i przybrał imię Jana Pawła II. Wynik wyboru ogłoszono 16 października o godzinie 16:16. Formalna inauguracja pontyfikatu miała miejsce w trakcie mszy św. na Placu Św. Piotra 22 października 1978[9].

Scaliłem posty
acentaur



Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Maj 22, 2011, 14:11:42
Papież-Polak

(http://1.1.1.4/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/papa_belweder.jpg)  (http://1.1.1.5/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/agcza.jpg)  (http://1.1.1.2/bmi/www.lodz.mm.pl/~polzibi/moja/jpII-clinton.jpg)  (http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.katedraplock.pl/images/simple_text_img_1.jpg&imgrefurl=http://www.katedraplock.pl/cat.php%3Ff_id_cat%3D94&usg=__hrB6-VFnyfNUfqKBmMVlbAxkJ5o=&h=292&w=539&sz=62&hl=pl&start=12&zoom=1&tbnid=HVgI7-BWHDfo1M:&tbnh=72&tbnw=132&ei=VX_ZTb3uAsWUswbkp-D3Ag&prev=/search%3Fq%3DPapie%25C5%25BC%2Bw%2BP%25C5%2582ocku%252Bfoto%26hl%3Dpl%26client%3Dfirefox-a%26hs%3Dc3G%26sa%3DX%26rls%3Dorg.mozilla:pl:official%26biw%3D1280%26bih%3D580%26tbm%3Disch0%2C1368&itbs=1&biw=1280&bih=580)   (http://www.katedraplock.pl/idcat.php?f_id=90&f_id_cat=92#)

Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski, jak również pierwszym po 455 latach (od czasu pontyfikatu Hadriana VI) biskupem Rzymu, niebędącym Włochem. Wielokrotnie sam przywoływał spełnione proroctwo Juliusza Słowackiego z wiersza „Słowiański papież”. Wybór na głowę Kościoła os oby z kraju komunistycznego wpłynął znacząco na wydarzenia w Europie Wschodniej i Azji w latach 80. XX wieku.

Wykładniki pontyfikatu
Papież Jan Paweł II podczas Audiencji Generalnej w dniu 29 września 2004 na Placu św. Piotra w Rzymie

Od 14 marca 2004 roku pontyfikat Jana Pawła II jest uznawany za najdłuższy, po pontyfikacie Świętego Piotra i bł. Piusa IX. Był papieżem przez 26 i pół roku (9666 dni). Długość jego pontyfikatu podkreśla także kontrast z papiestwem jego poprzednika Jana Pawła I, który papieżem był jedynie 33 dni.

Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował o wiele więcej osób niż jakikolwiek poprzedni papież. Ogłosił błogosławionymi w sumie 1338 osób, kanonizował 482 świętych podczas 51 uroczystości[10]. Trudno powiedzieć, czy kanonizował więcej świętych niż wszyscy poprzedni papieże razem wzięci, ponieważ wiele zapisów wczesnych kanonizacji jest niekompletnych, zaginionych lub niedokładnych.

Podczas swego pontyfikatu Jan Paweł II powołał więcej kardynałów niż którykolwiek z jego poprzedników. Na dziewięciu konsystorzach papież kreował kardynałami 231 duchownych katolickich (zobacz też: Kardynałowie z nominacji Jana Pawła II).

W 1989 roku Jan Paweł II otrzymał, wyjątkowo jako jedyny laureat, nagrodę Wiktora przyznawaną przez Akademię Telewizyjną (Wiktory 1989).

Podczas jego pontyfikatu ponad 300 milionów ludzi przeszło na katolicyzm[potrzebne źródło].

Osobistym sekretarzem Jana Pawła II przez cały pontyfikat był Stanisław Dziwisz, obecnie kardynał.

Zwyczaje Jana Pawła II
Obelisk upamiętniający nadanie Roma Termini w Rzymie imienia Jana Pawła II

Za pontyfikatu Jana Pawła II, dzięki samemu papieżowi, nastąpiły ogromne zmiany w Watykanie, a także w postrzeganiu osoby papieża przez społeczność zarówno katolicką jak i pozostałych chrześcijan oraz wyznawców innych religii. Zaraz po swoim wyborze na Stolicę Apostolską, przy składaniu homagium nowo wybranemu papieżowi, Jan Paweł II nie pozwolił prymasowi Wyszyńskiemu uklęknąć przed sobą. Pierwsze przemówienie wygłosił po włosku, a więc w języku narodu, do jakiego przemawiał. Do tej pory przyjęte było, że papież zawsze swoje pierwsze przemówienie wygłasza po łacinie. Do kolejnych nowości w tym pontyfikacie należą:

    liczne pielgrzymki (zagraniczne oraz parafii we Włoszech),
        zwyczaj całowania ziemi kraju, do którego przybywał z pielgrzymką,
        msze święte dla wielkich tłumów, organizowane na stadionach, lotniskach, placach itp.,
        wygłaszanie całych homilii lub choćby krótkich sentencji w języku kraju, do którego przybywał z pielgrzymką (porozumiewał się swobodnie w językach: polskim, włoskim, francuskim, niemieckim, angielskim, hiszpańskim, portugalskim, łacinie i klasycznej grece),
        udział zespołów folklorystycznych w czasie mszy,
    spotkania z duchownymi innych wyznań oraz odwiedziny świątyń różnych religii (chrześcijańskich oraz niechrześcijańskich),
    udział w przedsięwzięciach artystycznych: koncertach, występach zespołów, projekcjach filmowych,
    prywatne spotkania z wiernymi,
    bezpośrednie spotkania z ludźmi w trakcie pielgrzymek,
    żarty i bezpośredniość w kontaktach z ludźmi.

Wprawdzie już począwszy od Jana XXIII papiestwo zaczęło rezygnować z niektórych elementów ceremoniału, jednakże Jan Paweł II zniwelował większość barier, przyjmując postawę papieża bliskiego wszystkim ludziom, papieża-apostoła. Nie zmieniło się to nawet po zamachu.

Papież młodych

Jan Paweł II chętnie spotykał się z młodymi ludźmi i poświęcał im dużo uwagi. Na spotkanie w Rzymie 31 marca 1985 roku, który ONZ ogłosiło Międzynarodowym Rokiem Młodzieży, napisał list apostolski na temat roli młodości jako okresu szczególnego kształtowania drogi życia (Dilecti Amici), a 20 grudnia zapoczątkował tradycję Światowych Dni Młodzieży[11]. Odtąd co roku przygotowywał orędzie skierowane do młodych, które stawało się tematem tego międzynarodowego spotkania, organizowanego w różnych miejscach świata (odbyło się ono również w Polsce – Częstochowa, 1991). Zaraz po ogłoszeniu daty beatyfikacji przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich, kard. Stanisław Ryłko poinformował, iż Jan Paweł II zostanie patronem Światowych Dni Młodzieży[12].


 


=========================================================================


Material wzielam z : http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Pawe%C5%82_II#Zobacz_te.C5.BC

Spis treści
[ukryj]

    1 Życie przed wyborem na papieża
        1.1 Dzieciństwo i młodość
        1.2 Studia i dojrzewanie duchowe
        1.3 Kapłaństwo, praca naukowa i twórcza
        1.4 Biskup, kardynał, papież
    2 Wykładniki pontyfikatu
        2.1 Papież-Polak
        2.2 Zamach na Jana Pawła II
        2.3 Podróże
        2.4 Papież a wyznawcy judaizmu
        2.5 Ekumenizm i stosunki międzyreligijne
        2.6 Zwyczaje Jana Pawła II
        2.7 Papież młodych
    3 Choroba i śmierć
        3.1 Testament
        3.2 Pogrzeb
    4 Reakcja mediów oraz polityków
        4.1 Ogłoszenie żałoby narodowej
        4.2 Reakcja mediów i świata polityki
        4.3 Jan Paweł II Wielki
        4.4 Następca Jana Pawła II
    5 Proces beatyfikacyjny
    6 Dokumenty papieskie
        6.1 Encykliki Jana Pawła II
        6.2 Listy apostolskie
        6.3 Adhortacje apostolskie
        6.4 Konstytucje apostolskie
    7 Krytyka
    8 Twórczość i publikacje
        8.1 Poezja
        8.2 Dramaturgia, teatr
        8.3 Filozofia
        8.4 Książki, które wydał jako Karol Wojtyła
        8.5 Książki, które wydał jako Jan Paweł II
        8.6 Wydawnictwa muzyczne
    9 Nagrody i wyróżnienia
        9.1 Filmy
    10 Zobacz też
    11 Przypisy
    12 Bibliografia
    13 Linki zewnętrzne


Scaliłem posty
acentaur

=============================================

ZAMACH
13 maja 1981 roku o piątej po południu na Placu Św. Piotra Papież jak zwykle jechał swoim białym jeepem i ściskał wyciągnięte do Niego dłonie pielgrzymów. Była to dokładnie ta sama pora dnia i godzina co wtedy, kiedy Karol Wojtyła został papieżem.
Nagle padło pięć strzałów, gołębie wzbiły się w powietrze, zapadła głęboka cisza. Nagle ludzie zobaczyli jak auto zawraca, a ks. Dziwisz podtrzymuje bezwładną postać Papieża. Jego twarz była bardzo blada i na twarzy nikł jego sztuczny uśmiech. Samochód udał się jak najszybciej do centrum sanitarnego, gdzie był ambulans. Dla Ojca Św. rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem. Okazuje się że Jan Paweł II nie jest w tej karetce co powinien być, nie ma ona jednak pełnego wyposażenia. Jest on przenoszony do następnej, gdzie szybko rusza do Polikliniki Gemelli. Minęło 8 minut i karetka była pod kliniką. Stamtąd przygotowany personel wiezie Papieża na 10 piętro i pada decyzja szybkiej operacji. Od czasu strzału stracił on już 3,5 litra krwi. O 18.47 lekarze informują że żaden ważny organ nie został uszkodzony. O godzinie 20.10 jest komunikat że operacja dobiega końca pomyślnie. Operacja skończyła się o godzinie 23.35. Jednak koło północy Ojciec Św. budzi się z narkozy i pyta ks. Dziwisza: "Czy odmówiliśmy kompletę?" Na Placu Św. Piotra wciąż pozostają tłumy i chcą wiedzieć co się dzieje w klinice. Ludzie w miejscu postrzału postawili fotografię błogosławionego Jana Pawła II, a przed pustym fotelem papieskim postawili obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wielu ludzi zaczęło modlić się o zdrowie Papieża, zostały pootwierane wszystkie kościoły na całą noc. Lekarze informują 23 maja, że Wojtyle nie zagraża niebezpieczeństwo. Ze szpitala wychodzi 3 czerwca, ale okazuje się, że musi wrócić ponownie, gdzie wychodzi ze szpitala już zupełnie zdrowy 14 sierpnia. Zamachowiec Turek Ali Agca został aresztowany na miejscu zbrodni, sąd go skazał 22 lipca 1981 na dożywocie. Papież zaraz po wyjściu ze szpitala przebaczył zamachowcowi i nazwał go "bratem". Spędził z nim 20 minut w celi rozmawiając. Wojtyła wie, że żyje za sprawą cudu i zawdzięcza to Matce Boskiej Fatimskiej, a zakrwawioną stułę podarował Matce Boskiej Częstochowskiej. Od momentu zamachu papież jeździ w "szklanej klatce", czyli Papamobile, który ma szyby kuloodporne.


PIELGRZYMKI

Pierwsza Pielgrzymka do Polski (2 - 10 czerwca 1979 roku)
Planowana przez Papieża-Polaka pielgrzymka do Polski bardzo niepokoiła władze komunistyczne. Przewidywano, że biskup Rzymu rozbudzi uśpionego ducha narodu. Najbardziej niepokoił się przywódca Związku Radzieckiego Leonid Breżniew, który sugerował, by Papieża do Polski nie wpuścić. Ostrzegał on I sekretarza PZPR tymi słowami: "Róbcie jak uważacie, byle byście wy i wasza partia później tego nie żałowali". Jednak doszło do rozmowy między prymasem Wyszyńskim a sekretarzem partii Edwardem Gierkiem i jednak doszło do porozumienia gdzie Papież mógł przylecieć do Polski.
Hasło Pielgrzymki:
"Niech stąpi duch twój i odnowi oblicze ziemi Tej ziemi - wyprorokował Polakom Jan Paweł II w pamiętnym czerwcu `79

Druga Pielgrzymka do Polski (16 - 23 czerwca 1983 roku)
Druga pielgrzymka nastąpiła w trudnych warunkach dla Polski, trwał wprowadzony 13 grudnia 1981 roku stan wojenny. Przyjazd Papieża spodziewano się już 1982 w sierpniu w związku z 600-lecia Obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej. Papież wykorzystywał każdą sposobność do kontaktu z ludźmi. Spotkał się z profesorami KUL, dawnymi współpracownikami, z robotnikami, uczonymi, studentami, a nawet z chórem Akademii Teologii Katolickiej i wszędzie witały go tłumy.

Trzecia Pielgrzymka do Polski (8 - 14 czerwca 1987 roku)
Pretekstem do tej wizyty była 50 rocznica Kongresu Eucharystycznego w Poznaniu, ale naprawdę było inaczej Papież chciał zapoczątkować tradycję regularnego pielgrzymowania do ojczyzny co cztery lata. Władze komunistyczne nie chciały aby na trasie pielgrzymki znalazł się Gdańsk, spotkanie z Wałęsą oraz odwiedziny grobu ks. Popiełuszki na warszawskim Żoliborzu, ale Jan Paweł II był nieprzejednany. Podczas pierwszej pielgrzymki Papież nas budził podczas drugiej pocieszał, teraz chciał więcej "wymaga".

Czwarta Pielgrzymka do Polski (część 1: 1 - 9 czerwca 1991 roku)
(część 2: 13 - 16 sierpnia 1991 roku)
Witając Polskę na lotnisku pod Koszalinem, Papież powiedział: "Raduję się z tego wielkiego dobra, jakie się stało i wciąż się dokonuje w mojej Ojczyźnie. Serdecznym moim pragnieniem jest głosić pokój moim Rodakom. Ten pokój, który umniejsza zwątpienie, przywraca zgodę i pobudza do miłości.

Dziesięciogodzinna Wizyta (22 maja 1995 roku)
Zgodnie z tradycją zapoczątkowaną w 1979 roku po czterech latach Papież znowu odwiedza Polskę. Tym razem jest to wizyta nieoficjalna, złożona przy okazji kanonizacji w Ołomuńcu na Morawach Jana Sarkandra. Papież pragnie odwiedzić rodzinne miasto świętego, Skoczów, a przy okazji rzucić okiem na ukochane Beskidy. Wizyta trwała tylko 10 godzin.

Piąta Pielgrzymka do Polski (31 maja - 10 czerwca 1997 roku)
To już trzecia pielgrzymka do wolnej Polski. Choć nie wolnej od podziałów. W Kościele trwał spór o obecność w życiu publicznym oraz odwlekana przez rząd ratyfikacja konkordatu ze Stolicą Apostolską.

Szósta Pielgrzymka do Polski (5 - 17 czerwca 1999 roku)
Najdłuższa, 13 dniowa pielgrzymka do Polski była wielkim wyścigiem. Organizatorzy rywalizowali między sobą o wielkość i okazałość swoich ołtarzy, a wierni poszczególnych diecezji o to, kto więcej razy zagłuszy głos Papieża okrzykami i barwami, aura nie mogła zd ecydować się, która wersja - zimno, ulewa czy też omdlewająco, upalna będzie odpowiedniejsza dla tej wizyty Ojca Świętego. Papież odwiedził 22 miasta a jego hasłem pielgrzymki było przesłanie "Bóg jest miłością", a tematem było - osiem ewangelicznych błogo sławieństw.


Jan Paweł II od początku lat 90. cierpiał na postępującą chorobę Parkinsona. Mimo licznych spekulacji i sugestii ustąpienia z funkcji, które nasilały się w mediach zwłaszcza podczas kolejnych pobytów papieża w szpitalu, pełnił ją aż do śmierci. Nagłe pogorszenie stanu Zdrowia papieża rozpoczęło się 1 lutego 2005 r. Przez ostatnie dwa miesiące życia Jan Paweł II wiele dni spędził w szpitalu i nie udzielał się publicznie. Przeszedł grypę i zabieg tracheotomii, wykonany z powodu niewydolności oddechowej. W czwartek 31 marca wystąpiły u Ojca Świętego silne dreszcze ze wzrostem temperatury ciała do 39,6°C. Był to początek wstrząsu septycznego połączonego z zapaścią sercowo-naczyniową. Uszanowano wolę papieża, który chciał pozostać w domu. Podczas mszy przy jego łożu, którą Jan Paweł II koncelebrował z przymkniętymi oczyma, kardynał Marian Jaworski udzielił mu sakramentu namaszczenia. 2 kwietnia o godz. 7.30 papież zaczął tracić przytomność a o godz. 19.00 wszedł w stan śpiączki. Monitor wykazał postępujący zanik funkcji życiowych. O godz. 21.37 osobisty papieski lekarz Renato Buzzonetti stwierdził śmierć Jana Pawła II. Ojciec Święty Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia 2005 r. po zakończeniu Apelu Jasnogórskiego, w pierwszą sobotę miesiąca i wigilię Święta Miłosierdzia Bożego, w 9666 dniu swojego pontyfikatu. W ciągu ostatnich dwóch dni życia towarzyszyli mu nieustannie wierni z całego świata.

2276092346_122ab145a1_s.jpgPogrzeb Jana Pawła II odbył się w piątek 8 kwietnia 2005r, w którym uczestniczyło na placu św. Piotra ok. 300 tys. wiernych oraz 200 prezydentów i premierów a także przedstawiciele wszystkich wyznań świata, w tym duchowni islamscy i żydowscy. Po zakończeniu nabożeństwa żałobnego, w asyście tylko duchownych z najbliższego otoczenia, papież został pochowany w podziemiach bazyliki św. Piotra, w krypcie Jana XXIII, beatyfikowanego w 2000 r.

 

13 maja 2005 r. papież Benedykt XVI (następca Jana Pawła II) zezwolił na natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, udzielając dyspensy od pięcioletniego okresu oczekiwania od śmierci kandydata, jaki jest wymagany przez prawo kanoniczne. Formalny proces rozpaczał się 28 czerwca 2005 r., kiedy zaprzysiężeni zostali członkowie trybunału beatyfikacyjnego. Postulatorem został polski ksiądz Sławomir Oder. 2 kwietnia 2007 r. zakończyła się faza diecezjalna procesu i wszystkie akta zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji ds. kanonizacyjnych.


Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Maj 31, 2011, 18:59:03
                                               Jan Pawel II - Wiersze


Prosiłem Boga o wodę,
Dał mi ocean.
Prosiłem Boga o kwiat,
Dał mi ogród.
Prosiłem Boga o drzewo,
Dał mi las.
Prosiłem Boga o przyjaciela,
Dał mi CIEBIE.
 



Jest we mnie kraina przeźroczysta
w blasku jeziora Genezaret -
i łódź... i rybacza przystań,
oparta o ciche fale...
i tłumy, tłumy serc
zgarnięte przez Jedno Serce,
przez Jedno Serce najprostsze,
przez najłagodniejsze -

Jan Paweł II
 

PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM

Wybrzeża pełne ciszy

***

Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem.
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.

Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem
w głębiny przechylonym.

Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów
cieniom, tylko trwać
coraz jaśniej i prościej.

Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi
zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej -
a idąc krok łagodzi
 - i tą ciszą trafia najgłębiej.

***

To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią
do tego poranka zimą.
Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno,
a jednak nie możesz wyjść z podziwu.

Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym,
nie podnosząc swej twarzy, bo po co -
- i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany,
czy tu w głębi zamkniętych oczu -

Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia,
oprócz słów odszukanych z nicości -
ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia,
które będzie całą treścią wieczności.

***

Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.

A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.

Więc w takiej ciszy ukryty ja - ja liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.


***

Ktoś się długo pochylał nade mną.
Cień nie ciążył na krawędziach brwi.
Jakby światło pełne zieleni,
jakby zieleń, lecz bez odcieni,
zieleń niewysłowiona, oparta na kroplach krwi.

To nachylenie dobre, pełne chłodu zarazem i żaru,
które się we mnie osuwa, a pozostaje nade mną,
chociaż przemija opodal - lecz wtedy staje się wiarą i pełnią.

To nachylenie dobre, pełne chłodu zarazem i żaru,
taka milcząca wzajemność.

Zamknięty w takim uścisku - jakby muśnięcie po twarzy,
po którym zapada zdziwienie i cisza, cisza bez słowa,
która nic nie pojmuje, niczego nie równoważy -
w tej ciszy unoszę nad sobą nachylenie Boga.


***

Pan, gdy się w sercu przyjmie, jest jak kwiat,
spragniony ciepła słonecznego.
Więc przypłyń, o światło z głębin niepojętego dnia
i oprzyj się na mym brzegu.

Płoń nie za blisko nieba
i nie za daleko.
Zapamiętaj, serce, to spojrzenie,
w którym wieczność cała ciebie czeka.

Schyl się, serce, schyl się, słońce przybrzeżne,
zamglone w głębinach ócz,
nad kwiatem niedosiężnym,
nad jedną z róż.


***

Stać tak przed Tobą i patrzeć tymi oczyma,
w których zbiegają się drogi gwiazd -
O oczy, nieświadome Tego, Kto w was przebywa,
odejmując Sobie i gwiazdom niezmierny blask.

Więc wiedzieć jeszcze mniej, a jeszcze więcej wierzyć.
Powieki powoli zamykać przed światłem pełnym drżeń,
potem wzrokiem odepchnąć przypływ gwieździstych wybrzeży,
nad którymi zawisa dzień.

Boże bliski, przemień zamknięte oczy
w oczy szeroko otwarte -
i nikły podmuch duszy drgającej w szczelinach róż
otocz ogromnym wiatrem.


***

Często myślę o tym dniu widzenia,
który pełen będzie zdziwienia
nad tą Prostotą,
z której świat jest ujęty,
w której przebywa nietknięty
aż dotąd
- i dalej niż dotąd.

A wtedy konieczność prosta coraz większą się staje tęsknotą
za owym dniem,
który wszystko obejmie taką niezmierną Prostotą,
miłosnym tchem.






Pieśń o słońcu niewyczerpanym


***

Kiedy smutek się zmiesza z wieczorem -
 - podobne do siebie są z barw -
razem stają się dziwnym napojem,
który z lękiem nachylam do warg.

Więc, ażeby  w tym niepokoju
nie pozostawiać mnie samego,
odjąłeś  grozę wieczoru,
dałeś wieczności smak chleba.

Gdy z bezmiaru wyłaniałeś czas
i opierałeś się na przeciwnym brzegu,
usłyszałeś daleki mój płacz,
i od wieków wiedziałeś, dlaczego.

Wiedziałeś, że takiej tęsknoty,
która raz się napiła z Twych ócz,
nie nasycą słoneczne zachwyty
lecz rozkrwawią jak brzegi róż.


***

Jest we mnie toń przeźroczysta,
dla mych oczu zasnuta mgłą -
kiedy, jak potok upływam zbyt bystro,
na tak głębokie nie zasługuję dno.

Tam Pan mój co dzień przychodzi i pozostaje -
smuga krwi gdy zatapia się w śnieg -
- i poznany wzajemnie poznaje
i wzajemną obfitością tchnie.

Gdyby wtedy ktoś toń przeźroczystą
potrafił odsnuć z mgły,
ujrzano by - w jakiej nędzy -
ujrzano by - w kim -

i ujrzano by - jaka światłość
zalewa przyćmioną toń,
ujrzano by - w sercu ludzkim,
najprostszym z słońc.





***

Uwielbiam cię siano wonne, bo nie znajduję w tobie
dumy dojrzałych kłosów.
Uwielbiam cię siano wonne, któreś tuliło w sobie
Dziecinę bosą.

Uwielbiam cię, drzewo surowe, bo nie znajduję skargi
w twoich opadłych liściach.
Uwielbiam cię, drzewo surowe, boś kryło Jego barki
w krwawych okiściach.

Uwielbiam cię, blade światło pszennego chleba,
w którym wieczność na chwilę zamieszka,
podpływając do naszego brzegu
tajemną ścieżką.






... - bo nie ma takiej wdzięczności, aby objęła nieskończoność,
żeby serce objęło Ciebie słoneczną smugą czerwoną -...


Każde życie, nawet najmniej znaczące dla ludzi,
ma wieczną wartość przed oczami Boga.

Każde życie określa się i wartościuje
poprzez wewnętrzny kształt miłości.
Powiedz mi, jak jest twoja miłość,
a powiem ci, kim jesteś.
Jan Paweł II
 




Bliskość, która przywraca ci kształt.
On odszedł.
Kiedy odchodzi człowiek, bliskość ulatuje jak ptak,
w nurcie serca zostaje wyrwa,
w którą się wdziera tęsknota.

Tęsknota - głód bliskości
Odkupienie - fragm. Jan Paweł II.
 
   


                                                      Do sosny polskiej

Gdzie winnice, gdzie wonne pomarańcze rosną,
Ty domowy mój prostaku, zakopiańska sosno
od matki i sióstr oderwana rodu
stoisz sieroto pośród cudzego ogrodu.

Jakże tu miłym jesteś gościem memu oku,
Bowiem oboje doświadczamy jedego wyroku,
I mnie także pielgrzymka wyniosła daleka,
I mnie w cudzej ziemi czas życia ucieka.

Czemuś, choć cię starania cudze otoczyły,
Nie rozwinęła wzrostu, utraciła siły?
Masz tu wcześniej i słońce, i rosy wiośniane,
a przecież twe gałązki bledną pochylone.

Więdniesz.
Usychasz smutna wśród kwitnącej płaszczyzny
I nie ma dla ciebie życia, bo nie ma ojczyzny.
Drzewo wierne!

Nie zniesiesz wygnania, tęskonty
Jeszcze trochę jesiennej i zimowej słoty,
a padniesz martwa!
Obca ziemia cię pogrzebie.
Drzewo moje.
Czy będę szczęśliwszy od ciebie?

pażdziernik 1995
Copyright by Jan Paweł II
W Rzymie autorstwo tego wiersza przypisują Janowi Pawłowi II, po tym, jak górale zakopiańscy przywieźli papieżowi do Watykanu małą sosnę.
Zasadzono ją w ogrodach watykańskich. Niestety, pomimo usilnych wysiłków ogrodnika watykańskiego sosenka uschła, umarła


                    Wiersz papieża dla matki z 1939 roku

Nad Twoją białą mogiłą
kwitną białe życia kwiaty-
o, ileż lat to już było
bez ciebie- przed iluż to laty?
Nad Twoją biała mogiłą ,
od lat tylu już zamkniętą
-jakby w góre coś wznosiło-
coś,tak jak śmierć niepojęte.
Nad Twoją białą mogilą,
o Matko, zgasłe Kochanie-
za całą synowską miłosć
modlitwa:
Daj wieczne odpoczywanie-
Copyright by Karol Wojtyla 1939r
http://www.youtube.com/watch?v=DpQH5xxAFXw&feature=related


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Maj 31, 2011, 19:16:36
                        JAN PAWEŁ II W POEZJI POLSKIEJ

BIAŁY PIELGRZYM

Tchnący ciepłem dłoni bijący
światłością nieba
łączący miliony
miłością ojca

W katedrze sumień
w psalmach spełnień
o jedno spojrzenie
dojrzalszych

Twoja dobroć ojcowska
jak otwarta dłoń samarytanina
w oazie przemian jutrzenka aureoli

W nadziei i miłości
spełnionych modlitw
Cały Twój.

/ Janusz Kozłowski /


SŁOWIAŃSKI PAPIEŻ

Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron.

Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze;
Świat mu to proch!

Twarz jego, słowem rozpromieniona,
Lampa dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło, gdzie Bóg.

Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud
Jeśli rozkaże, to słońce stanie,
Bo moc to cud!

On się już zbliża rozdawca nowy
Globowych sił:
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;

W sercach się zacznie światłości bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc to duch.

A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat;

Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
A chór aniołów kwiatem umiata
Dla niego tron.

On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń;

Gołąb mu słowa w hymnie wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że duch już świeci
I ma swą cześć;

Niebo się nad nim piękne otworzy
Z obojga stron,
Bo on na świecie stanął i tworzy
I świat, i tron.

On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos;

Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Moc ta przez duchy będzie widzialna
Przed trumną tu.

Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz:
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo, gad,

Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;
Wnętrze kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.

/ Juliusz Słowacki, 1848 /


TAK TRZEBA

Całował ziemię polska
i różne polskie twarze
i różne ściskał dłonie

choć nie wszystkie samochody są odkryte
i nie wszystkie są biało-żółte
nie wszystkie ręce błogosławią
nie wszystkie uzbrojone są w krzyż
nie wszyscy są aż tak odważni
by Jezusowi z Nazaretu
przybić pieczątkę w paszporcie

trzeba mówić prawdę przez głośnik
prawdę złudzeń już dawno wyzbytą
Papież nie ma zupełnie dywizji
jego bronią jedyną jest prawda
nie dał się rozbroić

a nuż jednak
Pan Bóg pomoże
i gest życzliwy białego mocarza
da pokój nawet wściekle przestraszonym
do im tego pokoju
o który nie walczą
amen

/ Jan Turnau /


ELEGIA WATYKAŃSKA

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu - mówi się w moim kraju
Słowiańsko-łacińskim, a mowa szeleści spółgłoskami jak drzewo pełne wiatry.

Tedy przybyliśmy, aby znaleźć ten sam dach jednakowo przeźroczysty
Dla promieni, wodę żyda, która wypełnia ciało po brzegi.
Przybyliśmy, aby odnaleźć Człowieka, który przywita nas po ojcowsku
Otwartymi ramionami Bazyliki w miejscu, gdzie kiedyś rozbrzmiewał cyrk.
Zbrodnia. Plama ciemności. Pustka jak po drzewie wyrwanym z korzeniami.
Na męczeńskim placu pokątne cienie kupczą srebrnymi monetami
I czym się da. Tedy my, pielgrzymi z łacińsko-słowiańskiego kraju,
Skupiamy się w miejscu hańby, przed czarnym oknem odmawiamy różaniec,

Śpiewamy pieśni Matce Bożej, słuchamy w skupieniu poezji
I okrzyków evviva Papa. Gdzieś w górze, na szczycie Bazyliki -
Żądne widoków stado ludzkie pomniejszone do wymiarów mrówek.
Gdzie jesteś, Ojcze ? W twoich ogrodach żwir na ścieżkach ćwierka,
Że nie ma cię tu; w Zamku Anioła, gdzie chronili się papieże,
Anioł ogłasza ciszę, wszak i tam cię nie ma.
Mówiłeś: jakże mam iść do brata mojego w pancerzu,
A teraz szukamy cię w Wiecznym Mieśćie gościnnym dla pielgrzymów i zbrodniarzy.

Gdzie jesteś? Twój głos odbija się echem już nie w magnetofonie,
Lecz wszędzie tam gdzie przebacza się w imię Miłości i wciąż
Dobrej Nowiny: Wy wszakże miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie...

Bądźcie miłosierni, jako i Ojciec wasz miłosierny jest.
W tych słowach jesteś ukryty, jak dawni chrześcijanie
W katakumbach. W glebie z lawy zastygłej drążysz dalej korytarze
Do głębi ludzkiego losu, do granic skamieniałego słońca,
Do imperium naszej pychy i rozbitych atomów naszego sumienia.
Forum współczesnego świata przypomina cmentarzysko sprzedawców swojego ja.

Koloseum współczesnego świata rozsypuje się, próchnieje jak ząb mądrości.
Kapitol współczesnego świata jest pudłem instrumentu, w którym
Ducha harmonii można spotkać tylko o północy.
Na Kapitol współczesnego świata wstępuje się w powadze po klawiaturze schodów
Michała Anioła. Tu jesteś Ojcze, który przemawiasz z kliniki
Gemelli do nas płaczących i śpiewających Jezus Królem...

/ Bogusław Żurakowski /

(Śniłem, że Papież...)


Śniłem, że Papież w komży tak skrwawionej
Aż narodową barwę miała - stał u progu
I czekał milcząc by my otworzono...
Dom byt bez okien. Drzwi jak wieko grobu
Lecz nie wiadomo skqd było wiadomym
Że w środku coś chrobocze, pełga jak westchnienie
Jak kamień niedobity...

Wreszcie otworzenie
Nadeszło, rozłamały się wrota z łoskotem
I Papież wszedł do środka. I wybiegł z powrotem
I wracał I wybiegał w sutannie dźwigając
Obłamki które były ciałem jego kraju
Układał je mozolnie mrucząc - O, ten kamień
Bardzo wyraźne na Wawelu znamię
A to od Częstochowy kawałek ołtarza
A to ździebełko Narwi...

Świat za nim powtarzał
Skrzypiące nazwy i próbował skleić
Tak jako być powinno. Lecz nie po kolei
Nie podług prawdy było, bo sens był złamany
I przed narodów okiem kraj nieznany
Odradzał się tak straszny że każdy się wzbraniał
Dotknąć palcem i sprawdzić jego Zmartwychwstania.

/ Ernest Bryll /

JAN PAWEŁ II

Przychodzę do was z daleka
Zostawiam
Wysokie Tatry
I katedrę wawelską
We mnie

Wiele umarło
Odpłynęło
Abym mógł być
Tu gdzie Piotr
Razem z wami

Byłem
Polakiem
Dziś jestem rzymianinem

Wyciągam ręce
Które znają
Pracę kamieniołomu
Ja słowiański papież
Jadłem chleb na kartki
I często klękałem na grobach
Rozstrzelanych braci

Teraz urosła moja parafia
Jeżdżę po całym świecie
Łamiąc się ze wszystkimi
Swoją homilią

Tak
Wiele światowego zła
Grzechu
Przemocy
Nienawiści
Zasłania
Twarz Boga
Niech
Zstąpi Duch Twój
I napełni ziemię
Tę ziemię
Gdzie człowieczy brat

/ Jerzy Czarnota /


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Maj 31, 2011, 19:52:55
SŁOWIAŃSKI PAPIEŻ / Juliusz Słowacki, 1848 /  to chyba nie na temat Jana Pawła II . Jakoś rok się nie zgadza, ale treść zadziwiająco uniwersalna ..
Tylko to dziwne zestawienie Słowiański - Papież. Jakby to jedna wiara była. A może jest ?
Wszystko jest jednością, chociaż drzewiej różnie z tym bywało , a i dzisiaj morderstwa w imię różnic. Ale nie ważne nazwy, ważna treść.

=========================================

Seweryn Krajewski śpiewa wiersze Karola Wojtyły .http://www.youtube.com/watch?v=BPleQTossTw&feature=related

JAN PAWEŁ II - PATER NOSTER-OJCZE NASZ -http://www.youtube.com/watch?v=tb2QUVe-aUo&feature=related

KAROL WOJTYŁA - Sonet VIII - RENESANSOWY PSAŁTERZ -http://www.youtube.com/watch?v=8qhDSRLOI2M&feature=related

JAN PAWEŁ II "POWROTY DO OJCZYZNY" -http://www.youtube.com/watch?v=nnhy9E3MIQk&feature=related

Jan Paweł II - Papież ważne słowa -http://www.youtube.com/watch?v=fU02v-3TSFw&feature=related

Jan Paweł II - Papież - kremówki -http://www.youtube.com/watch?v=XA2XZZEDAwY&feature=related

Jan Paweł II - Papież dzieciom -http://www.youtube.com/watch?v=6xrh-9guM4c&feature=related

Barka - Jan Paweł II - Papież -http://www.youtube.com/watch?v=MF3UAOIjkJM&feature=related

Jan Paweł II - Papież GÓRALU CZY CI NIE ŻAL.... -http://www.youtube.com/watch?v=he0Bt00_RLA&feature=related


Jan Paweł II- Święty za życia -http://www.youtube.com/watch?v=AmufWOkxhvY&feature=related

Karramba-Jan Paweł II -http://www.youtube.com/watch?v=goajNgYweAk&feature=related

Jan Paweł II - Papież śpiewa -http://www.youtube.com/watch?v=9F5GYIt1hYE&feature=related

Czarna Madonna -http://www.youtube.com/watch?v=V6_YRFFFkvQ&feature=related

Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk" - Barka -http://www.youtube.com/watch?v=glsDThZQftQ&feature=related

Jan Paweł II - Papież (pieśń o Wadowicach) -http://www.youtube.com/watch?v=rtnSs_mLm7I&feature=related

JAN PAWEŁ 2 - TELEDYSK -http://www.youtube.com/watch?v=YvtzvE0k_78&feature=related

JAN PAWEŁ 2 - PATER NOSTER - OJCZE NASZ -http://www.youtube.com/watch?v=uWgu5KG1Wjs&feature=related

Jan Paweł II - Papież NIE ŻYJE 21:37 -http://www.youtube.com/watch?v=kN1ookmofkc&feature=related

Ogłoszenie Śmierci Jana Pawła II / John Paul II death announcement -http://www.youtube.com/watch?v=ZB1SDHTXabI&feature=related

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Czerwiec 01, 2011, 12:07:17
Nauczanie Papieża Jana Pawła II:
Encykliki

    Centesimus Annus (1991)
    Dives in Misericordia (1980)
    Dominum et Vivificantem (1986)
    Ecclesia de Eucharistia (2003)
    Evangelium Vitae (1995)
    Fides et ratio (1998)
    Laborem Exercens (1981)
    Redemptor Hominis (1979)
    Redemptoris Mater (1987)
    Redemptoris Missio (1990)
    Slavorum Apostoli (1985)
    Sollicitudo Rei Socialis (1987)
    Ut Unum Sint (1995)
    Veritatis Splendor (1993)

Jan Paweł II
ENCYKLIKA CENTESIMUS ANNUS
Do czcigodnych braci w episkopacie
do kapłanów i rodzin zakonnych
do wiernych Kościoła katolickiego
i wszystkich ludzi dobrej woli
w setną rocznicę encykliki
Rerum novarum

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/centesimus_1.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA DIVES IN MISERICORDIA
O Bożym Miłosierdziu
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/dives.html


Jan Paweł II
ENCYKLIKA DOMINUM ET VIVIFICANTEM
O Duchu Świętym w życiu Kościoła i świata
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/dominum_1.html


Jan Paweł II
ENCYKLIKA
ECCLESIA DE EUCHARISTIA
OJCA ŚWIĘTEGO
JANA PAWŁA II
DO BISKUPÓW
DO KAPŁANÓW I DIAKONÓW
DO ZAKONNIKÓW I ZAKONNIC
DO KATOLIKÓW ŚWIECKICH
ORAZ
DO WSZYSTKICH LUDZI DOBREJ WOLI
O EUCHARYSTII W ŻYCIU KOŚCIOŁA
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/eucharistia_17042003.html


Jan Paweł II
ENCYKLIKA EVANGELIUM VITAE
do biskupów,
do kapłanów i diakonów,
do zakonników i zakonnic,
do katolików świeckich
oraz
Do wszystkich ludzi dobrej woli
o wartości i nienaruszalności
życia ludzkiego
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/evangelium_1.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA
FIDES ET RATIO
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/fides_ratio_0.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA LABOREM EXERCENS
O pracy ludzkiej (z okazji 90. rocznicy encykliki Rerum novarum) w której zwraca się do czcigodnych braci w biskupstwie, do kapłanów, do rodzin zakonnych, do drogich synów i córek Kościoła oraz do wszystkich ludzi dobrej woli
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/laborem.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA REDEMPTOR HOMINIS
w której u początku swej papieskiej posługi zwraca się do czcigodnych braci w biskupstwie, do kapłanów, do rodzin zakonnych, do drogich synów i córek Kościoła oraz do wszystkich ludzi dobrej woli
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/r_hominis.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA REDEMPTORIS MATER
O błogosławionej Maryi Dziewicy
W życiu pielgrzymującego Kościoła
Jan Paweł II
ENCYKLIKA REDEMPTORIS MATER
O błogosławionej Maryi Dziewicy
W życiu pielgrzymującego Kościoła

Jan Paweł II
ENCYKLIKA REDEMPTORIS MISSIO
O stałej aktualności posłania misyjnego
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/r_missio_1.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA
SLAVORUM APOSTOLI
Skierowana do biskupów i kapłanów, do rodzin zakonnych, do wszystkich wierzących chrześcijan w tysiącsetną rocznicę dzieła ewangelizacji świętych Cyryla i Metodego
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/slavorum.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA SOLLICITUDO REI SOCIALIS
Skierowana do biskupów, kapłanów,
rodzin zakonnych, synów i córek Kościoła
oraz
wszystkich ludzi dobrej woli
z okazji
dwudziestej rocznicy ogłoszenia
Populorum progressio
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/sollicitudo.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA UT UNUM SINT
O działalności ekumenicznej
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/ut_unum_1.html

Jan Paweł II
ENCYKLIKA VERITATIS SPLENDOR
Do wszystkich biskupów Kościoła katolickiego o niektórych podstawowych problemach nauczania moralnego Kościoła
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/veritatis_1.html

Jan Pawel II powiedzial: Kazdy katolik powinien zapoznac sie z tymi Encyklikami- sa one bardzo wazne w zyciu czlowieka.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Czerwiec 06, 2011, 14:51:00
Jak zrobić kremówki papieskie?

Kariera kremówki zwanej papieską rozpoczęła się 16 czerwca 1999 roku, kiedy to papież Jan Paweł II wspomniał w czasie spotkania z mieszkańcami Wadowic o tym, jak w młodości chodził do cukierni właśnie na kremówki

Ciasto doczekało się nie tylko swojego miejsca wśród wypieków proponowanych przez różne firmy cukiernicze, ale także niemal ogólnopolskiej dyskusji, której nikt jeszcze nie zdołał zakończyć. Okazało się bowiem, że to co w niektórych regionach kraju nazywa się kremówka, w innych uchodzi za tzw. napoleonkę. Co prawda zwolennicy kremówki sugerują wyraźne różnice między owymi ciastkami, ale nikt tak naprawdę nie podjął się zbadania problemu i udowodnienia racji którejś ze stron.

Tak czy inaczej ciastko zwane kremówką charakteryzuje się dobrze wypieczonym spodem i blatem wykonanego z ciasta francuskiego, przełożonego delikatnym, rozpływającym się w ustach kremem.

Będzie potrzebne:
będzie potrzebne:
uproszczone ciasto francuskie:
500 g mąki
1 łyżeczka soli
250 ml lodowatej wody
500 g bardzo zimnego masła

krem:
5 żółtek
1 kostka miękkiego masła
2 łyżki śmietankowego budyniu
1 szklanka mleka
¾ szklanki cukru
250 ml słodkiej śmietany 30 lub 36%
2 śnieżki

Kremówki, zgodnie z tradycją, szczególnie jeżeli mowa o kremówkach papieskich, robione są na bazie ciasta francuskiego. Do jego wykonania będą potrzebne:

30 dag mąki
30 dag masła
1 całe jajko
1 łyżka octu
2 łyżki wody

Wszystkie te składniki należy połączyć ze sobą i wyrobić z nich elastyczne, nieklejące się do rąk, ciasto. Powinno się odstawić je na kilka godzin do lodówki, aby dobrze się schłodziło. Najlepiej, aby była to cała noc. Po wyjęciu ciasta z lodówki trzeba je rozwałkować, prowadząc wałek tylko w jedną stronę. Ciasto w czasie wałkowania trzeba lekko posmarować masłem i posypać niewielką ilością mąki. Wałkujemy tak długo, aż powstanie duży prostokąt, składamy go dwa razy i nadal wałkujemy, ponownie tylko w jedną stronę.

Ciasto należy podzielić na dwie części, każdą z nich rozwałkować do rozmiarów blachy i piec osobno w temperaturze 180 stopni, aż uzyska złoty, rumiany kolor.

Przygotowanie masy do ciasta rozpoczyna się od utarcia ze zwykłym cukrem i cukrem waniliowym żółtek. Następnie należy dodać do nich szklankę mleka i wszystko dokładnie wymieszać. Nieustannie energicznie mieszając, całość gotować przez około 4 minut na niewielkim ogniu, aby nie przypalić. Kiedy masa wystygnie, należy ją wystudzić i dodać do niej lekko podgrzane, miękkie masło, utrzeć je z całą masą.

Kiedy obie części ciasta francuskiego wystygną, na jedną z nich nakładamy masę do kremówek, zaś drugą połową nakrywamy i wstawiamy do lodówki kilka godzin, aby było mocno schłodzone. Podajemy pokrojone na niezbyt duże kwadraty i posypane cukrem pudrem.

Zycze smacznego. Prosze nie liczyc kalori.  Rafaela


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Czerwiec 27, 2011, 13:33:28
Cud Jana Pawła II w Fatimie ?

Piątkowa rocznica upamiętniająca objawienia fatimskie była poświęcona dziękczynieniu za beatyfikację Jana Pawła II. Pielgrzymi zgromadzeni w portugalskim mieście po zakończeniu uroczystości byli świadkami niezwykłego zjawiska. Słońce zostało otoczone wielobarwną aureolą, zgromadzeni uznali to za znak od zmarłego Ojca Świętego. Tym bardziej, że
fatimskim objawieniom z 13 maja 1917 roku towarzyszył niewytłumaczalny „taniec słońca”.

http://www.malopolskatv.pl/cud-jana-pawla-ii-w-fatimie/


Monety z wizerunkiem Papieża

Film poświęcony serii monet okolicznościowych, które Narodowy Bank Polski wprowadził do obiegu w czwartek 28 kwietnia 2011 r., aby upamiętnić beatyfikację papieża Polaka, Jana Pawła II.

Jest to pięć rodzajów monet: trzy złote, jedna srebrna i jedna ze stopu Nordic Gold, o następujących nominałach:
- 1000 zł — moneta złota o średnicy 50 mm, w nakładzie 500 sztuk;
która osiągnęła w systemie Kolekcjoner cenę 30 000 zł;
- 100 zł — moneta złota o średnicy 21 mm, w nakładzie 8 tysięcy sztuk;
która osiągnęła w systemie Kolekcjoner cenę 1780 zł;
- 25 zł — moneta złota o średnicy 12 mm, w nakładzie 10 tysięcy sztuk;
która osiągnęła w systemie Kolekcjoner cenę 500 zł;
- 20 zł — moneta srebrna o średnicy 38,6 mm w nakładzie 80 tysięcy sztuk;
która osiągnęła w systemie Kolekcjoner cenę 168 zł;
- 2 zł – ze stopu Nordic Gold, w nakładzie 1 miliona sztuk


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: komandos040 Czerwiec 27, 2011, 19:10:58
Witam. :)
Mam akurat 2 i 20 zł.
Brakuje mi 25 i 100zł Au.
O 1000zł nie wspomnę. :)
Na początku licytacji w NBP była 15000zł, stanęło na 35.000.
Niektórzy szaleli i na "kup teraz" na Allegro dawali nawet od 38- 40.000zł.
Pozdrawiam.:)
Pas.
Obecnie : - 2 zł – ze stopu Nordic Gold, w nakładzie 1 miliona sztuk warta jest 4/4,50 do 5 zł.
O woreczkach nie wspomnę.;)


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 19, 2011, 21:42:51
                                                                            Choroba i śmierć

Jan Paweł II od początku lat 90. cierpiał na postępującą chorobę Parkinsona. Mimo licznych spekulacji i sugestii ustąpienia z funkcji, które nasilały się w mediach zwłaszcza podczas kolejnych pobytów papieża w szpitalu, pełnił ją aż do śmierci. Jego długoletnie zmagania z chorobą i starością były osobistym przykładem głoszonych na ten temat poglądów, w których podkreślał godność ludzkiego cierpienia i odnosił je do męki Chrystusa. 13 maja 1992 papież ustanowił nawet Światowy Dzień Chorego.

Nagłe pogorszenie stanu zdrowia papieża zapoczątkowane było grypą oraz zabiegiem tracheotomii. Zmarł 2 kwietnia 2005 po zakończeniu Apelu Jasnogórskiego, w pierwszą sobotę miesiąca i wigilię Święta Miłosierdzia Bożego, w 9665. dniu swojego pontyfikatu. W ciągu ostatnich dwóch dni życia nieustannie towarzyszyli mu wierni z całego świata, śledząc na bieżąco wiadomości dochodzące z Watykanu.

W czwartek 31 marca tuż po godzinie 11, gdy Jan Paweł II udał się do swej prywatnej kaplicy, doznał silnych dreszczy, po których dostał temperatury 39,6 stopnia. Był to początek ciężkiego szoku septycznego połączonego z zapaścią sercowo-naczyniową. Wywołała je infekcja dróg moczowych w osłabionym chorobą Parkinsona i niewydolnością oddechową organizmie.

Uszanowano wolę papieża, który chciał pozostać w domu. Podczas mszy przy jego łożu, którą Jan Paweł II koncelebrował z przymkniętymi oczyma, kardynał Marian Jaworski udzielił mu ostatniego namaszczenia. 2 kwietnia, w dniu śmierci, o godzinie 7.30 rano papież, zaczął tracić przytomność, a późnym porankiem przyjął jeszcze watykańskiego sekretarza stanu kardynała Angelo Sodano. Później tego samego dnia doszło do gwałtownego wzrostu temperatury. Około godziny 15.30 bardzo słabym głosem papież powiedział: "Pozwólcie mi iść do domu Ojca". O godzinie 19 wszedł w stan śpiączki, a monitor wykazał postępujący zanik funkcji życiowych. Osobisty papieski lekarz Renato Buzzonetti stwierdził śmierć Jana Pawła II o godzinie 21.37, ale elektrokardiogram wyłączono dopiero po 20 minutach od tej chwili.

7 kwietnia 2005 został opublikowany testament Jana Pawła II.

                                                                                Pogrzeb

Pogrzeb Jana Pawła II odbył się w piątek 8 kwietnia 2005 r. Trumnę z prostych desek z drewna cyprysowego (symbolu nieśmiertelności) ustawiono wprost na rozłożonym na bruku placu św. Piotra dywanie. Mszy świętej koncelebrowanej przez kolegium kardynalskie i patriarchów katolickich Kościołów wschodnich przewodniczył dziekan kolegium, kardynał Joseph Ratzinger (jedenaście dni później wybrano go na nowego papieża - Benedykta XVI). Uczestniczyło w niej na placu św. Piotra ok. 300 tysięcy wiernych oraz 200 prezydentów i premierów, a także przedstawiciele wszystkich wyznań świata, w tym duchowni islamscy i żydowscy. Wielu zgromadzonych na uroczystości ludzi miało ze sobą transparenty z włoskim napisem santo subito ("święty natychmiast"), przy pomocy których postulowali uznanie Jana Pawła II świętym "z woli ludu" i niezwłocznie. W całym Rzymie przed ekranami rozstawionymi w wielu miejscach miasta zgromadziło się 5 mln ludzi, w tym ok. 1,5 mln Polaków.

Po zakończeniu nabożeństwa żałobnego, w asyście tylko duchownych z najbliższego otoczenia, papież został pochowany w podziemiach bazyliki św. Piotra na Watykanie, w krypcie Jana XXIII, beatyfikowanego w 2000 roku. Prosty grobowiec o głębokości 1,7 m, przykryty marmurową płytą z napisem "Ioannes Paulus II 1920-2005", jest spełnieniem zapisu z testamentu, który mówił o "prostym grobie w ziemi". Grobowiec Jana Pawła II znajduje w krypcie w pobliżu miejsca, gdzie według tradycji znajduje się grobowiec św. Piotra.

Procesji z trumną przewodniczył kardynał kamerling, Eduardo Martinez Somalo. W Grotach Watykańskich trumnę złożono w drugiej, cynkowej, którą szczelnie zalutowano, a tę w trzeciej, wykonanej z drewna orzechowego. Do trumny został włożony woreczek z medalami wybitymi w czasie pontyfikatu Jana Pawła II oraz umieszczony w ołowianym pojemniku akt, który zawiera najważniejsze fakty z okresu jego pontyfikatu. Trumny zostały opatrzone watykańskimi pieczęciami. W złożeniu trumny uczestniczyli jedynie najbliżsi współpracownicy papieża, arcybiskupi Stanisław Dziwisz i Piero Marini.

Jan Paweł Wielki

Po śmierci papieża, wielu duchownych przedstawicieli Watykanu, a także wielu wiernych oraz w mass-mediach zaczęto dodawać mu nowy przydomek nazywając go Janem Pawłem Wielkim. Tylko trzech papieży w historii Kościoła katolickiego nosiło taki przydomek.

Przydomek ten pojawił się po raz pierwszy w homilii wygłoszonej przez kardynała Angelo Sodano w czasie żałobnej mszy na placu św. Piotra w niedzielę 3 kwietnia 2005 (nazajutrz po śmierci Jana Pawła II) oraz w publikacjach Tygodnika Powszechnego. Również nowy papież, Benedykt XVI, rozpoczął swoje wystąpienie od słów: "Po wielkim papieżu Janie Pawle II...". Wyraz temu daje często, kiedy wspomina swojego poprzednika.

Następca Jana Pawła II

Następcę Jana Pawła II konklawe wybrało 19 kwietnia 2005. Został nim jeden z najbliższych współpracowników zmarłego papieża, niemiecki kardynał Joseph Ratzinger, który przyjął imię Benedykta XVI.

http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?action=post;topic=6901.0;num_replies=8

„Gdzie jest Bóg, tam jest przyszłość”

Z ks. prał. Stanisławem Budyniem – rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech – rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

ZdjęcieBazylika św. Jana Chrzciciela – kościół Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie
Fot. Anna Gadacz

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Z jakim nastawieniem Niemcy oczekują na papieża Benedykta XVI, który jest ich rodakiem?

KS. STANISŁAW BUDYŃ: – Trzeba sobie najpierw uświadomić, jaka jest sytuacja Kościoła katolickiego w Niemczech. Mianowicie, 1/3 ludności stanowią katolicy, 1/3 to ewangelicy i 1/3 po zjednoczeniu Niemiec nie należy do żadnego Kościoła albo należy do różnych sekt. W związku z wizytą Benedykta XVI można więc spotkać różnego rodzaju opinie: pochlebne, radosne, wyrażające dużo nadziei, ale i krytyczne, skrajne, przeciwne. Jak podkreśla Konferencja Episkopatu Niemiec, Ojciec Święty przyjeżdża do wszystkich ludzi dobrej woli, a przede wszystkim pragnie umocnić w wierze swoich braci. Powołuje się na Jana Pawła II, który również tak czynił.

– Czy można porównywać Polaków z Niemcami pod względem gościnności wobec papieży?

– Ojciec Święty Jan Paweł II był w Niemczech trzy razy: w 1980 r., w 1987 r. i w 1996 r. Każda z tych papieskich pielgrzymek miała wówczas inny charakter. Jan Paweł II przyjeżdżał do Niemiec jako szósty papież w ich historii (ostatni był 700 lat wcześniej). Przyjeżdżał w określonym celu – chciał obudzić w Niemczech ducha ekumenizmu, potrzebę rozmów. Podkreślał, że przyjeżdża do kraju Lutra, i cieszy się, że tu jest. Ta pierwsza wizyta była przyjęta bardzo pozytywnie. W 1987 r. Jan Paweł II pogłębiał swoje idee, wtedy zaczął ogłaszać pierwszych błogosławionych. Pokazał, że w kraju, gdzie panowała kiedyś nienawiść, wyniszczenie osoby ludzkiej, byli również święci. W 1996 r. przyjechał w określonej sytuacji politycznej, po zjednoczeniu Niemiec, i wyrażał radość, że w Europie bez rozlewu krwi dokonało się wielkie zjednoczenie, że Polska jest wolna i Niemcy są zjednoczone, a on ma możliwość z kanclerzem Kohlem przejść przez Bramę Brandenburską. Można go wtedy było określić jako Papieża jedności Europy. Taka była wizja Jana Pawła II.
Benedykt XVI był już w Niemczech dwa razy. Zaraz po śmierci Jana Pawła II przybył do Kolonii, ale była to wizyta bardzo krótka i tylko na jedno wydarzenie (na Światowy Dzień Młodzieży – przyp. red.). Nie była ona traktowana jako wizyta o znaczeniu ogólnopaństwowym. Podczas drugiej wizyty – do Bawarii uważano, że Ojciec Święty przyjeżdża niejako do swojej rodziny, bo Bawarczycy lubią podkreślać swoją niezależność. Nie była to więc także oficjalna wizyta w Niemczech. Dopiero obecna, trzecia wizyta Benedykta XVI ma charakter uniwersalny. Skierowana jest jakby do całego narodu niemieckiego.
Warto tu przywołać słowa ks. Hansa Langendörfera, sekretarza Konferencji Episkopatu Niemiec, że wizyta papieska ma trzy zasadnicze cele: polityczny, kościelny – katolicki oraz ekumeniczny.
W świadomości Niemców istnieje zawsze swego rodzaju ultramontanizm, czyli to, co dzieje się ponad górami, a co odnosi się do Rzymu. W związku z tym nastawienie do papieży było tu zawsze nacechowane pewną rezerwą, jakimś zastrzeżeniem. Krzyczano w Niemczech: My jesteśmy Kościołem. Teraz zaś często zadaje się pytanie: Czy my jeszcze jesteśmy Kościołem? Oczywiście, chodzi o Kościół katolicki.

Cały artykuł można przeczytać w „Niedzieli” nr 39/2011

http://www.nowogrod.neostrada.pl/J.P.II.htm
...............................................................................

 



Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 19, 2011, 21:54:29
                                   
                                           Charakterystyka Karola Wojtyły wygłoszona przed beatyfikacją

kg (KAI) / Watykan

Oto polski tekst przemówienia, jakie wikariusz papieski dla diecezji rzymskiej kard. Agostino Vallini skierował do Benedykta XVI, prosząc go w wyniesienie na ołtarze Sługi Bożego Jana Pawła II. Przemówienie to zawierało zarówno prośbę, jak i krótki życiorys przyszłego błogosławionego.

Wikariusz generalny Waszej Świątobliwości dla diecezji rzymskiej pokornie prosi Waszą Świątobliwość, abyś Czcigodnego Sługę Jana Pawła II Papieża zechciał łaskawie wpisać do grona błogosławionych.

Karol Józef Wojtyła urodził się w Wadowicach, w Polsce 18 maja 1920 jako drugi syn Karola i Emilii Kaczorowskiej. Przyjął chrzest 20 czerwca tegoż roku w wadowickim kościele parafialnym. (oklaski) Jego beztroskim dzieciństwem i młodością wstrząsnęło przedwczesne i niespodziewane odejście jego matki zmarłej w 1929 roku, gdy Karol miał 9 lat. Trzy lata później zmarł również jego starszy brat Edmund, a w 1941 roku w wieku 21 lat Karol stracił także ojca. Wychowany w najlepszej tradycji patriotycznej i religijnej, nauczył się od ojca – człowieka głęboko wierzącego - pobożności i miłości bliźniego, którą ożywiał żarliwą modlitwą i praktyką życia sakramentalnego. Charakterystyczne rysy jego duchowości, którym pozostał wierny do końca życia, to szczere nabożeństwo do Ducha Świętego i miłość do Matki Bożej. Szczególnie głęboki i żywy był jego związek z Maryją, który przeżywał z czułością syna pozostającego w objęciach matki, ale też z męstwem rycerza zawsze gotowego do wypełnienia rozkazu swojej Pani: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie”.

Całkowite zawierzenie Maryi, które jako biskup wyraził w zawołaniu „Totus Tuus”, ukazało również tajemnicę Jego postrzegania świata oczami Matki Bożej. Bogata osobowość młodego Karola dojrzewała w przeplataniu się jego zdolności intelektualnych, moralnych i duchowych z wydarzeniami jego czasów, jakie naznaczyły historię jego ojczyzny i Europy.

W latach gimnazjalnych zrodziło się w nim zamiłowanie do teatru i poezji, które rozwijał przez działalność w grupie teatralnej istniejącej przy wydziale filologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, na które zapisał się w roku akademickim 1938. Podczas nazistowskiej okupacji Polski kontynuował potajemnie studia, łącząc je przez 4 lata z pracą robotnika w zakładach Solvay, żyjąc problemami społecznymi świata pracy i zdobywając cenną spuściznę doświadczeń, które później wykorzystał w swym nauczaniu społecznym najpierw jako arcybiskup krakowski, a następnie jako papież.

W owych latach dojrzało w nim pragnienie kapłaństwa, ku któremu zbliżył się, uczestnicząc od października 1942 roku w tajnych kursach teologii przy seminarium krakowskim. W rozeznaniu powołania kapłańskiego bardzo pomógł mu człowiek świecki Jan Tyranowski – prawdziwy apostoł młodzieży. Od tej pory młody Karol zyskał jasne przekonanie o powszechnym powołaniu wszystkich chrześcijan do świętości i o niezastąpionej roli, jaką w misji Kościoła mają do odegrania ludzie świeccy.

Wyświęcony na kapłana 1 listopada 1946 roku, nazajutrz w wymownej atmosferze Krypty świętego Leonarda katedry na Wawelu odprawił swoją pierwszą Mszę święta. Wysłany do Rzymu w celu uzupełnienia formacji teologicznej został studentem Wydziału Teologicznego na Angelicum, gdzie obficie czerpał ze źródeł zdrowej nauki oraz przeżył swe pierwsze spotkanie z żywotnością i bogactwem Kościoła powszechnego, korzystając z uprzywilejowanej możliwości, jaką dało mu życie za żelazną kurtyną. Wtedy też doszło do spotkania księdza Karola ze świętym Ojcem Pio z Pietrelciny.

W czerwcu 1948 r. Karol Wojtyła obronił swoją prace doktorską, uzyskując najwyższą ocenę i powrócił do Krakowa, by rozpocząć działalność duszpasterską jako wikariusz w parafii. Swą posługę pełnił z entuzjazmem i wielkodusznością. Uzyskawszy habilitację rozpoczął wykłady na Wydziale Teologicznym UJ. A po jego likwidacji – na wydziale teologicznym seminarium krakowskiego oraz na KUL. Wieloletni kontakt z młodzieżą i studentami pozwolił dogłębnie poznać niepokój ich serc. Młody kapłan stał się dla nich nie tylko nauczycielem, ale także przewodnikiem duchowym i przyjacielem.

W wieku 38 lat został mianowany biskupem pomocniczym krakowskim. 28 września 1958 roku przyjął sakrę biskupią z rąk arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, którego następcą został jako arcybiskup w 1964 roku. 26 czerwca 1967 roku papież Paweł VI kreował go kardynałem. Będąc pasterzem archidiecezji krakowskiej natychmiast zyskał uznanie jako człowiek mocnej i odważnej wiary, bliski ludziom i ich rzeczywistym potrzebom. Był rozmówcą, który potrafił słuchać innych i nawiązywać dialog, ale bez ulegania kompromisom. W ten sposób potwierdzał wobec wszystkich pierwszeństwo Boga i Chrystusa jako fundamentu nowego i prawdziwego człowieczeństwa i źródła niezniszczalnej godności osoby ludzkiej. Umiłowany przez swoich wiernych, ceniony przez braci biskupów budził zarazem lęk u tych, którzy widzieli w nim przeciwnika.

16 października 1978 roku został wybrany biskupem Rzymu i papieżem, przyjmując imię Jana Pawła II. (oklaski) Jego pasterskie serce, całkowicie oddane sprawie Królestwa Bożego, rozszerzyło się na cały świat. Miłość Chrystusowa zaprowadziła go do odwiedzania parafii rzymskich, głoszenia Ewangelii we wszystkich środowiskach. To miłość była siłą sprawczą jego niezliczonych podróży apostolskich na różne kontynenty, podejmowanych w celu utwierdzania w wierze braci w Chrystusie, pocieszania smutnych i zniechęconych, niesienia orędzia pojednania między Kościołami chrześcijańskimi, budowania mostów przyjaźni między wierzącymi w jednego Boga a ludźmi dobrej woli. Jego świetlane nauczanie miało na celu wyłącznie głoszenie zawsze i wszędzie Chrystusa – jedynego Zbawiciela człowieka. W swoim niezwykłym zapale misyjnym umiłował szczególnie młodych. Zwoływane przezeń Światowe Dni Młodzieży (oklaski) miały, według niego, za zadanie głoszenie nowym pokoleniom Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii, aby byli oni głównymi twórcami swej przyszłości i aby współpracowali przy tworzeniu lepszego świata.

Jego troska jako pasterza powszechnego przejawiała się w zwoływaniu licznych zgromadzeń Synodu Biskupów, w ustanawianiu diecezji i jednostek kościelnych, w promulgowaniu Kodeksów Prawa Kanonicznego Kościoła łacińskiego i Kościołów wschodnich oraz Katechizmu Kościoła Katolickiego, w ogłaszaniu encyklik i adhortacji apostolskich, aby sprzyjać pobudzaniu w ludzie Bożym elementów intensywniejszego życia duchowego; ogłosił Nadzwyczajny Jubileusz Roku Odkupienia, Rok Maryjny, Rok Eucharystii i Wielki Jubileusz Roku 2000.

Porywający optymizm, oparty na zaufaniu w Opatrzność Bożą, pobudzał Jana Pawła II, który przeżył tragiczne doświadczenia dwóch dyktatur, doświadczył zamachu na swoje życie 13 maja 1981 roku a w ostatnich latach został dotknięty pogłębiającą się chorobą, aby stale spoglądać ku horyzontom nadziei, wzywając ludzi do burzenia murów podziałów, aby nie popadać w zniechęcenie, aby podrywać się do lotu ku odnowie duchowej, moralnej i materialnej.

Swoje długie i owocne życie doczesne zakończył w Pałacu Apostolskim w Watykanie w sobotę 2 kwietnia 2005 roku, w wigilię Niedzieli „In albis”, którą sam nazwał Niedzielą Bożego Miłosierdzia.

Jego uroczystości pogrzebowe odbyły się na tym właśnie Placu św. Piotra 8 kwietnia 2005 roku. Ujmującym świadectwem dobra, jakie po sobie pozostawił, był udział wielu delegacji przybyłych z całego świata, miliony kobiet i mężczyzn, wierzących i niewierzących, którzy rozpoznali w nim widoczny znak miłości Boga do ludzkości.

                                                     Polacy dziękowali za beatyfikację Jana Pawła II

st, rl (KAI) / Rzym (2011-05-04 09:50)

W rzymskiej Bazylice Santa Maria Maggiore polscy biskupi pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza dziękowali Bogu za beatyfikację Jana Pawła II. We Mszy św. uczestniczyło około 50 biskupów polskich, a także przedstawiciele episkopatu Białorusi. Wierni przybyli z Polski, Litwy, Ukrainy i Białorusi, a także przedstawiciele Polonii szczelnie wypełnili tę papieską bazylikę. Z uroczystościami beatyfikacyjnymi zbiegło się bowiem Światowe Spotkanie Polonii, które odbywa się właśnie w Wiecznym Mieście.
Witając przybyłych archiprezbiter tej bazyliki, kard. Bernard Law wyraził podziękowanie dla polskiego Kościoła za świadectwo złożone w niezwykle trudnym okresie dziejów, świadectwo wierności Bogu i Chrystusowi, wielkiego umiłowania Matki Bożej. Następnie amerykański purpurat poprosił o przedstawienie więzi Jana Pawła II z tą bazyliką ks. infułata Michała Jagosza, kanonika kapituły bazyliki Santa Maria Maggiore.

Ks. Jagosz podkreślił, że nie ma drugiego takiego sanktuarium maryjnego jak Bazylika Santa Maria Maggiore, które mogłoby się poszczycić tak długą lista świętych i błogosławionych, którzy nawiedzali to miejsce. Są wśród nich papieża, kardynałowie, biskupi, świeccy, duchowni, założyciele i założycielki wielu zakonów i zgromadzeń czy instytutów, jak choćby: marianie, zmartwychwstańcy, zmartwychwstanki, nazaretanki, niepokalanki, klawerianki, benedyktynki miłosierdzia bł. Kolumby Gabriel, urszulanki szare. „Wszyscy oni mieli święty nawyk, aby o wszystkim mówić Matce, jak to określił nowy Błogosławiony” - powiedział ks. prałat Michał Jagosz. Jak dodał „owocem tych dialogów” był wzrost świętości ale też rozwój ich dzieł, których fundatorowi związali swoje losy i swych wspólnot z czczonym tutaj obrazem Bogurodzicy.

„W tajemnicy świętych obcowania jest z nami św. Jacek, którego relikwie znajdują się w tejże bazylice z pieczęcią ks. kard. Karola Wojtyły i św. Kinga, której podobizna wykonana przez Guido Reni zdobi jedną ze ścian kaplicy, trwając w hołdzie Maryi ocaleniu ludu rzymskiego” - wymieniał kanonik Bazyliki Santa Maria Maggiore. Podkreślił, że Kościół w Polsce, ojczyzna, zawsze była tu obecna przez swych przedstawicieli, którzy tu przychodzili jak np. św. Stanisław Kostka, mówiąc: wszak to Matka moja.

Ks. Jagosz przypomniał, że to właśnie w tej świątyni dziękowano za zwycięstwo pod Wiedniem z bł. papieżem Piusem IX, błagano Boga w intencji Ojczyzny po stłumieniu Powstania Styczniowego, dziękowano za tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce, za beatyfikację Jerzego Matulewicza, za stulecie sióstr klawerianek, dzieło bł. Teresy Ledóchowskiej, za kanonizację św. Jadwigi Królowej, św. Faustyny Kowalskiej, bł. Sancji Szymkowiak, bł. Celiny Borzęckiej, bł. Stanisława Papczyńskiego czy bł. Marii Luizy Merkert.

„Ale trzeba również wspomnieć to, że przed 50. laty w każdy pierwszy czwartek miesiąca, a potem w każde święto maryjne, staraniem Papieskiej Akademii Niepokalanej odprawiano tutaj Msze św. za „Kościół milczenia”. Nam zaś dane jest doświadczać skutków tych modlitw, zwłaszcza kiedy przedstawiciel tego Kościoła, syn narodu polskiego, z Katedry Piotrowej wołał: nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi” - mówił ks. Jagosz.

Kapłan wspominał również wizyty najpierw księdza, potem biskupa, kardynała a wreszcie papieża Wojtyły w Bazylice Santa Maria Maggiore. Jak przypomniał po raz pierwszy ks. Wojtyła był w tym miejscu 64 lata temu, 1 maja 1947 r. „Był wtedy od kilku miesięcy studentem Angelicum, a był to pierwszy miesiąc poświęcony Maryi poza ojczyzną. Chciał więc rozpocząć go celebrując Najświętszą Ofiarę Eucharystyczną w bazylice Jej poświęconej” - przypomniał. Podkreślił, że następne wizyty związane były z Soborem Watykańskim II oraz rocznicami tego wydarzenia. Już jako papież Ojciec Święty odwiedzi Santa Maria Maggiore w 20-lecie Soboru, następnie w 25-lecie oraz na 30-lecie, „dla wyrażenia wdzięczności za opublikowany Katechizm Kościoła Katolickiego”.

„Przed naszą ikoną Salus Populi Romani Jan Paweł II oddawał Kościół w opiekę Maryi w roku zamachu w 1981, z okazji 1600-lecia Soboru Konstantynopolitańskiego I i 1550-lecia Soboru Efeskiego oraz swą diecezję rzymską w trakcie Roku Maryjnego” - wymieniał ks. prałat Michał Jagosz. Jak dodał z wdzięcznością Bazylika wspomina jego „statio mariana” z okazji uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP czy na zakończenie procesji Bożego Ciała oraz cztery wizyty z okazji Roku Maryjnego, który zainaugurowany został właśnie w Santa Maria Maggiore.

Zwracając się do obecnych w świątyni kapłan wezwał wstawiennictwa Jana Pawła II, prosząc, by ten przyszedł z mocą, jak błogosławiony, „słowa swoje zamień w czyn, Bóg niech będzie uwielbiony, by pamięć zachować i tożsamość, aby być świadkiem miłosierdzia”.

„Dziękując Miłosierdziu Bożemu za dar nowego błogosławionego będziemy prosić o to, by testament jaki pozostawił naszej ojczyźnie i całemu światu był przez nas realizowany, aby ciągle żywa była pamięć o błogosławionym” - mówił ks. Jagosz. Wyraził również nadzieję, że przemierzanie rozsianych po całej Polsce szlaków papieskich będzie coraz bardziej budzić u ludzi świadomość potrzeby „formacji i dobrego sumienia”, aby też powiększało się grono błogosławionych, wywodzących się z kręgu oddziaływania Jana Pawła II.

Na zakończenie kapłan zwrócił uwagę, że wychodząc z Bazyliki Santa Maria Maggiore należy spojrzeć na Bramę Różańca, która Kapituła ze swym archiprezbiterem ufundowała dla uczczenia Roku Różańca, 25-lecia pontyfikatu i wprowadzenia tajemnic światła. Prałat podkreślił szczególnie wyrażone w Bramie Różańca przesłanie nowo błogosławionego modlącego się na kolanach z różańcem w ręku. „Pragnął, by nas ta modlitwa broniła przed utratą pamięci o wielkich dziełach Bożych, których nam w swoim miłosierdziu nie szczędzi, abyśmy żyli tajemnicami a nie sekretami i plotkami, wtedy na nasze ufne Ave Maria Najświętsza Panna odpowie i nam, tak jak kiedyś św. Bernardowi z Clairvaux „Ave Bernarde”, jak odpowiedziała Janowi Pawłowi II: Ave błogosławiony Janie Pawle II”.

Natomiast w homilii Prymas Polski abp Józef Kowalczyk zachęcił do zgłębienia przesłania Jana Pawła II oraz kierowania się nim w życiu osobistym i społecznym. Metropolita gnieźnieński, który przez 11 lat kierował Sekcją Polską watykańskiego Sekretariatu Stanu i w tym charakterze ściśle współpracował z Janem Pawłem II a następnie był jego przedstawicielem w ojczyźnie podkreślił, że wielką łaską było „pielgrzymowanie przez życie w czasie jego pontyfikatu”.

Za wielkie szczęście uznał możliwość spełniania zadań i posług, które zlecił, cieszenie się zaufaniem nowego błogosławionego. Podkreślił wymowę sprawowania liturgii dziękczynnej w bazylice Matki Bożej Większej, gdzie 8 grudnia 1978 r. na początku swego pontyfikatu Jan Paweł II zawierzył siebie i swoją posługę Matce Bożej czczonej tam w obrazie Salus Populi Romani. Wskazał też na wymowną datę 3 maja, uroczystość Matki Bożej Królowej Polski, głównej patronki naszej Ojczyzny. „Dziś dziękujemy Bogu w pokorze ducha także za to, że to właśnie w Polsce dojrzewało powołanie Jana Pawła II. Z Polski wyszedł i do niej wracał jako pielgrzym, myślą i sercem pozostając jej synem” – podkreślił abp Kowalczyk.

Prymas Polski zauważył, że posługę Jana Pawła II należy odczytywać jako wyraz działania Bożej Opatrzności. Przed sześciu laty, kiedy odchodził do Domu Ojca świat zrozumiał, „że odszedł człowiek, który całe życie poświęcił Bogu i służbie drugiemu człowiekowi. Odszedł człowiek, który w zjednoczeniu z Chrystusem szedł przez ziemię, z wiarą, nadzieją i miłością, ku Bożemu przeznaczeniu. Człowiek niezwykły, człowiek święty, autorytet i odnowiciel współczesności, który odnajdywał drogę do człowieka w najdalszych zakątkach ziemskiego globu”. To on zawrócił bieg historii, przyczynił się do zmiany postaw i myślenia milionów ludzi, służył ludziom z miłością, „budząc w nich świadomość własnej godności, praw i obowiązków". "Swoją postawą uczył nas, jak się kocha Kościół i człowieka, jak się go wspomaga, i jak ubogaca duchowo; jak bezinteresownie pomnaża się dobro wspólne”- zaznaczył metropolita gnieźnieński.

Jednocześnie podkreślił, że Jan Paweł jest wielkim darem dla Polski, dla Europy, dla świata i dla Kościoła, a pomogły to jeszcze lepiej odkryć i zrozumieć jego odejście i beatyfikacja. Nawiązując do owoców jego życia i pontyfikatu abp Kowalczyk wyraził nadzieję, że będą się rodzić następne owoce, a „jego nauczanie pozostaje bowiem wciąż aktualne i nie przestaje być dla nas wyzwaniem”.

Metropolita gnieźnieński nawiązał do słów listu episkopatu Polski przed beatyfikacją Jana Pawła II, w którym pasterze naszego Kościoła wyrażali pragnienie, aby była ona dalszym ciągiem jego niezwykłego życia i służby, dalszy, ciągiem dziejów wiary, nadziei i miłości na polskiej ziemi.

„Beatyfikacja Jana Pawła II otwiera przed nami nowe perspektywy na przyszłość. Przede wszystkim zobowiązuje nas do jeszcze uważniejszego i bardziej twórczego odczytywania dziedzictwa zawartego w słowach, w jego osobowości, w stylu życia i służby. Drogowskazy, jakie pozostawił nam Ojciec Święty, niech nam pomagają w stawianiu czoła nowym wyzwaniom i niech inspirują nasze życie osobiste oraz społeczne. Błogosławiony Jan Paweł II niech będzie naszym duchowym przewodnikiem na drogach wolności, jedności i solidarności” – powiedział prymas Polski.

Abp Kowalczyk zauważył, że w brewiarzowej liturgii czytań we wspomnienie liturgiczne bł. Jana Pawła II będziemy przypominać słowa Ojca Świętego wypowiedziane podczas inauguracji pontyfikatu, 22 października 1978 r., gdy apelował on, aby pozwolono mówić Chrystusowi do człowieka. „Te słowa stanowią program naszego działania i pracy nad sobą. Zechciejmy je zgłębić i wyjść z tej Bazyliki z konkretnym postanowieniem” – zaapelował Prymas Polski.

We Mszy św. dziękczynnej wzięli udział kardynałowie Stanisław Dzwisz, Henryk Gulbinowicz i Kazimierz Nycz, przewodniczący episkopatu, abp Józef Michalik, wiceprzewodniczący – abp Stanisław Gądecki. Z Białorusi przybyli biskupi: Aleksander Kaszkiewicz, Władysław Blin i Antoni Dziemianko.

http://beatyfikacjajp2.niedziela.pl/informacja.php?doc=aktualnosci_informacje&id=0065

=========================================================================

                                           Watykańskie wyjaśnienia w sprawie relikwii

tc, se/ Radio Watykańskie (2011-04-27 13:10)

Podczas uroczystości beatyfikacyjnych Jana Pawła II będzie wystawiona relikwia nowego błogosławionego. Będzie to ampułka z krwią Papieża Polaka. Poinformowało o tym Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Wyjaśniono, że krew pochodzi z pobrania, jakiego dokonano w ostatnich dniach życia Jana Pawła II dla potrzeb ewentualnej transfuzji. Choć ostatecznie do zabiegu tego nie doszło, to zachowały się cztery ampułki z krwią. Dwie z nich są w posiadaniu kard. Stanisława Dziwisza, a pozostałe zatrzymały zakonnice pracujące w rzymskim szpitalu Dzieciątka Jezus. Właśnie te dwie ostatnie ampułki umieszczono w relikwiarzach. Po uroczystościach beatyfikacyjnych jeden z nich pozostanie pod opieką Papieskiego Urzędu ds. Celebracji Liturgicznych, a drugi powróci do sióstr.

Watykańskie Biuro Prasowe wyjaśniło przy okazji, że krew zachowała się w stanie płynnym dzięki obecności substancji przeciwzakrzepowej.

http://beatyfikacjajp2.niedziela.pl/informacja.php?doc=aktualnosci_informacje&id=0051
...................................................
http://slajdzik.pl/slajd/centrum-j-p-ii-relikwie,29075

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 20, 2011, 09:31:40
JAN PAWEŁ II - refleksje o człowieku wielkiego dialogu z Bogiem, ludźmi i światem. Cz.1.


Refleksja Arcybiskupa Michalika dotycząca osoby, posługi i nauczania papieża Jana Pawła II. Część 1.

Wprowadzenie

Jan Paweł II Papież, Karol Józef Wojtyła, urodził się 18 maja 1920 roku w Wadowicach i tam został ochrzczony 20 czerwca tegoż roku; święcenia prezbiteratu otrzymał 1 listopada 1946 roku w kaplicy arcybiskupów w Krakowie. Doktoryzował się na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza w Rzymie (1948).

Ogłoszony 4 lipca 1958 roku biskupem Ombi, przyjął święcenia biskupie 28 września 1958 roku w Krakowie;

Ojciec Soboru Watykańskiego II i uczestnik wszystkich Synodów Biskupów, 13 stycznia 1964 roku mianowany arcybiskupem krakowskim, 26 czerwca 1967 roku mianowany kardynałem;

Wybrany Papieżem Kościoła Powszechnego 16 października 1978 roku, 22 października tegoż roku jako 263 następca św. Piotra uroczyście rozpoczął posługę Biskupa Rzymu. 13 maja 1981 roku przeżył krwawy zamach na swe życie.

Człowiek licznych talentów, poliglota, oryginalny i twórczy filozof, etyk i teolog, a także poeta. W ciągu 24 lat pontyfikatu opublikował 13 encyklik, 18 adhortacji i konstytucji apostolskich, 92 oficjalnych listów apostolskich, zatwierdził nowy Kodeks Prawa Kanonicznego i Katechizm Kościoła Katolickiego. Odbył 97 podróży apostolskich poza Włochyl, zwizytował niemal wszystkie parafie Diecezji Rzymskiej (niektóre wielokrotnie). Kanonizował i beatyfikował rekordową liczbę świętych, jak żaden dotychczasowy papież.

Ilość prac naukowych, artykułów i książek napisanych o Janie Paw-le II mieści się w kilku tomach (systematyczną Bibliografię Polską na temat tego pontyfikatu wydaje Fundacja Jana Pawła II w Rzymie); najlepsza biografia Papieża Jana Pawła II napisana przez George Weigela (Kraków, 2000), liczy 1151 stron, Kalendarium życia Karola Wojtyły („Znak" 1983) - 910 stron. Mamy też do dyspozycji bardzo ciekawy autobiograficzny wywiad Papieża ze znakomitym dziennikarzem Vittorio Messori „Przekroczyć próg nadziei".

Podjęcie się kilkudziesięciominutowej prelekcji na temat tego pontyfikatu jest niewątpliwie brakiem roztropności, którą jednak przyjąłem chętnie, jako że o ludziach nam bliskich lubimy mówić całe życie, a niekiedy korzystamy skwapliwie, aby uczynić to także wobec szerszego grona.

Przywołując postać Jana Pawła II wiem, że nie będę w stanie zaspokoić w pełni oczekiwań historyków ani dziennikarzy, czy też znawców tego wielkiego pontyfikatu. Podzielę się przeto refleksjami bardzo luź-nymi o Człowieku, którego miałem szczęście poznać i od którego otrzymałem bardzo wiele. Nieumiejętność mówcy nie ubliża - mam nadzieję - temu, o którym mówi, zwłaszcza, że wielcy ludzie nie potrzebują pa-negiryków. Zasługują aby byli obecni w naszej pamięci.

W niniejszej prezentacji starałem się oprzeć na faktach, ale jest ona niewątpliwie subiektywna, jak zawsze kiedy ma miejsce fascynacja osobą drugiego człowieka. Na usprawiedliwienie mam to, że ten Pa-pież zafascynował miliony. Zaniepokoił też i wrogów, co widzieliśmy 13 maja 1981 roku.

Dziękuję Instytutowi Biografistyki Polonijnej za niezwykle cenną ideę wydawniczą realizowaną przez kolejne VII już Międzynarodowe Sympozjum, które ratuje od zapomnienia nazwiska i dzieła Polaków twórczo zaangażowanych na całym świecie w doskonalenie świata kultury, wiedzy, religii, w tworzenie cywilizacji dobra i piękna, w ujawnianie bogactwa duchowego i materialnego, tworzonego przez Ludzi znad Wisły i Odry, znad Bugu, Sanu i Narwi.

Ksiądz Kardynał Karol Wojtyła, Jan Paweł II jawi się nam wszyst-kim jako człowiek, wielki humanista, a przy tym świadek wiary, zwłaszcza przez swą gorliwość pasterską i rany odniesione 13 maja 1981 roku. Jest to niezwykle uzdolniony i autentyczny współczesny człowiek, który epokę w której żyje zna, a nawet ją wyprzedził. Szacunkiem i miłością cechuje się jego relacja do świata i do drugiego człowieka. Są ludzie przez których promieniuje niezwykła jakaś no nowość, nadprzyrodzoność, staje się ona i nam bliższa. W przypadku Karola Wojtyły widać od najmłodszych jego lat, jak żył ideałami wiary wrażliwej na piękno świata, otwartej na sprawy i ludzi. Potwierdzają to najwcześniejsze jego pisma:

Jest we mnie kraina przeźroczysta w blasku jeziora Genezaret... Bo jesteś samą Ciszą, wielkim Milczeniem, uwolnij mnie już od głosu, a przejmij tylko dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach (Karol Wojtyła, Pieśń o Bogu ukrytym, 1944).

Profesor, biskup i kardynał Kościoła nie tylko ubogacał wiedzę, naukę i kulturę Polski, on ją tworzył razem z innymi, szczególnie razem z kard. Stefanem Wyszyńskim i świątobliwymi biskupami swego czasu. On jawi się nam jako rzadki przykład współtwórcy współczesnej kultury o wyraźnej, mocnej inspiracji religijnej i bardzo ludzkiej, tak ważnej we współczesnym świecie.

Jest wzorem współpracy i otwarcia na idee, dzieła nowe i różnorodne, na problemy, trudności i na ludzi różnych przekonań i kultur, a przy tym - zostawia im miejsce obok siebie - ze wszystkimi ludźmi, duchownymi i świeckimi, prostymi i uczonymi ma wspólny język poszukiwania prawdy i promocji dobra. Chętnie spotyka się z politykami, artystami, wierzącymi i nie mającymi łaski wiary.

Człowiek spokojnej, dalekosiężnej mądrości jest skory do słuchania, oszczędny w sądach radykalnie jednostronnych, otwarty na sprawy małe i wielkie, jednostkowe, indywidualne i społeczne, widać jak czuje się odpowiedzialny przed Bogiem za swoje słowa i czyny, za swój urząd, za świat i Kościół, który jest mu Domem, jest naszym wspólnym Do-mem. Dlatego tak intensywnie broni pokoju i promuje dialog między religiami (Asyż stał się tu symbolem).

Niektóre myśli Jana Pawła II jakby nie pasowały do świata współ-czesnego, on bowiem patrzy głębiej i widzi dalej w sprawach wiary, etyki i w sprawach społecznie ważnych. Tytułem egzemplifikacji moż-na by przytoczyć „dominanty" jego credo życiowego. Jest ich wprawdzie bardzo wiele, bo to człowiek wizji szerokiej, uniwersalnej, ale wymienię to, co mnie szczególnie uderza w Kardynale Karolu Wojtyle i Janie Pawle II.

Znajduje on od lat nowe światło i moc argumentacji nowej, spotęgowanej: to przecież obrońca życia, który od dziesiątków lat konsekwent-nie, odważnie i mądrze broni godności ludzkiej i walczy o prawo do życia poczętego człowieka. Personalizm Karola Wojtyły jest na wskroś praktyczny, konkretny, jak praktyczne jest całe chrześcijaństwo. Ten personalizm zabrzmiał szczególnie wyraźnie kiedy Jan Paweł II bronił życia jako takiego niezależnie od interesów potęg światowych w jedno-ści z ludźmi i systemami uczciwymi (jest ich coraz mniej), jak to widzieliśmy na arenach światowych w Kairze (r. 1994) i Pekinie (r. 1995).

Jan Paweł II ma rzadką cechę rozeznawania tego, co najważniejsze i dlatego swój personalizm rozszerza na każdego człowieka na ziemi, można powiedzieć, że uzupełnił go wizją solidaryzmu społecznego bro-niąc samej idei solidarności wobec krzywdzonych i zagrożonych ludzi w różnych państwach i sytuacjach. W czasie stanu wojennego (1981 r.) w Polsce Papież nie przestał mówić o Solidarności (mowę zamieniając w modlitwę, kiedy już wszyscy przestali wierzyć w siłę społeczną tego ruchu), przeniósł odpowiedzialność i zainteresowanie całego Kościoła i świata na sprawy społeczne. Widać to wyraźnie w encyklice Laborem exercens (14.09.1981), gdzie Jan Paweł II kieruje wezwanie do solidar-ności i wspólnego działania ludzi pracy (nr 8). W nadziei, że wymiar przedmiotowy pracy nie weźmie góry nad wymiarem podmiotowym -odbierającym człowiekowi jego godność (nr 10).

Ciekawe, że Papież nawet w ostrej konfrontacji z fałszywymi kon-cepcjami czy błędami nie daje się zepchnąć do postawy polemicznej lub defensywnej, ale pozostaje nauczycielem pozytywnym i cierpliwym. Jest nim i obecnie kiedy jednoczącej się Europie przypomina zasady etyczne, wartości kulturotwórcze i religijne, z których ta Europa wyrosła.

Warto zauważyć, że społeczne nauczanie Jana Pawła II było od po-czątku obserwowane i oceniane przez najwyższe komitety do spraw religii w ZSRR. Oto, co podkreślano w tajnych dokumentach: Kościół coraz jaśniej widzi, że prywatna własność powinna służyć celom społecznym, a nie egoistycznym interesom grup posiadaczy. Własność państwowa, jeśli nie służy interesom społecznym, powinna być społecznie kontrolowana, bo ani kapitalizm, ani socjalizm nie zdołają zlikwi-dować niesprawiedliwości społecznej i groźby wojny. W Polsce, (pisał w 1979 r. zaniepokojony Kurojedow), Jan Paweł II zwrócił się do rzą-du kraju i innych państw socjalistycznych, żądając niczym nieograniczonej wolności religii. Papież niejednokrotnie oświadczał, że w cywilizowanym społeczeństwie wolność religijna jest podstawowym prawem.

Oczywiście, za tego rodzaju obserwacjami szły instrukcje ujawniające metody przeciwstawiania się „antysocjalistycznemu kursowi Watykanu" (por. Rada ds. Religii przy Radzie Ministrów ZSRR, cyt. za „Więź", lipiec 2002, 101-110).

Można chyba z przekonaniem powiedzieć, że Papież łączy społeczną naukę Kościoła z teologią, motywując myślenie społeczne Słowem Bożym. W tym świetle społeczna rola Kościoła polega przede wszystkim na promocji integralnego rozwoju osoby ludzkiej, który staje się możliwy, o ile człowiek jest wolny, a także otwarty na budowanie dobra wspólnego.


Człowiek dialogu

Jan Paweł II jest przede wszystkim pasterzem Kościoła Katolickie-go i z całą gorliwością pełni swoje zadania religijne. Jednocześnie jest człowiekiem współczesności, świadomym, że wartości religijne niosą ze sobą szczególną dynamikę społeczną i że wśród różnych religii, katoli-cyzm (chrześcijaństwo) ma do spełnienia rolę wyjątkową.

Wyrazem szacunku Kardynała Wojtyły do każdego człowieka było jego otwarcie na ludzi duchowo bogatych, niezależnie od ich wykształ-cenia, przekonań filozoficznych, religijnych, wiary lub niewiary. Dla-tego spotykał się chętnie - z potrzeby serca raczej niż z przymusu -z wszystkimi. Taki sam pozostał jako papież.

To człowiek wiary, a nie strategii apostolskiej, teologii czy wiedzy religijnej. I cały sposób jego bycia biskupem diecezji, czy biskupem Koś-cioła Powszechnego jest właściwie oddziaływaniem wiarą, modlitwą, człowieczeństwem, zdolnościami, Bogiem i łaską. Kościół dla niego jest żywym ciałem Chrystusa (w duchu św. Pawła, por. 1 Kor 12,12 nn.), a nie instytucją, w której pozostają do zrealizowania takie czy inne zadania. Dowodem zewnętrznym na to stwierdzenie jest znany fakt, że Kardynał Wojtyła bardzo wiele czasu na pracy intelektualnej spędzał w swej prywatnej kaplicy, gdzie miał nawet zainstalowany niewielki stolik przy którym pracował, w obecności Najświętszego Sakramentu. W ten sposób jego przemyślenia intelektualne są jednocześnie przesy-cone wiarą, odniesieniem do Boga, modlitwą.

Szczególnie znaczący dla każdego papieża jest jego stosunek do kar-dynałów i biskupów. Jan Paweł II i w tej dziedzinie okazał się nowato-rem. I tu promieniowała jego humanitas, jego znajomość Kościoła i lu-dzi, zdolność zidentyfikowania problemów i zagrożeń oraz szukania dróg wyjścia a nawet i dobór odpowiednich ludzi.

Symptomatyczny był jego stosunek do osób, jakie po wyborze za-stał w Sekretariacie Stanu i na czele poszczególnych Kongregacji, Rad i Sekretariatów Watykańskich. Nie ulega wątpliwości, że tych ludzi dobiera sobie Papież bezpośrednio.

Kardynałem Sekretarzem Stanu był za Pawła VI i Jana Pawła I Jean Villot, który tuż po wyborze Jana Pawła II złożył napisaną od-ręcznie rezygnację. Opublikowało ją L'Osservatore Romano dołącza-jąc też osobistą odpowiedź Jana Pawła II - prośbę o pozostanie na do-tychczasowym stanowisku. Wkrótce chory kardynał Villot zmarł. Jego następcą został długoletni zastępca abp Agostino Casaroli, który jak wiadomo, reprezentował odmienne spojrzenie na dialog z marksistami.

Jan Paweł II akceptuje ludzi takimi, jacy są, o swoich współpracowni-kach kurialnych zawsze mówi z uznaniem. Różnorodność myśli i cha-rakterów uważa za ubogacenie. Ceni nie tyle spolegliwość, ale zaanga-żowanie i prawość.

Tuż po I Konklawe w roku 1978 Francuzi dzielili się swymi wraże-niami. Mieli świeżo w pamięci wybór Jana Pawła I, który po przyjęciu wyboru, zapytany przez Sekretarza Konklawe o najbliższe życzenia, poprosił aby nie odstępował go Kardynał Sekretarz Stanu. W podob-nej sytuacji Jan Paweł II poprosił o odszukanie Sekretarza Osobiste-go (dopiero wtedy zrozumiałem sens telefonu do rektora Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie z Konklawe zanim jeszcze nowy papież udzielił pierwszego błogosławieństwa z poleceniem, aby odszukać ks. Stanisława, jego osobistego sekretarza). Francuski komentarz był taki: Zrozumieliśmy, że ten Papież z rządami w Kościele poradzi sobie sam, ale potrzebuje kogoś bliskiego, kto weźmie odpowiedzialność za rytm ży-cia codziennego, osobistego. A był to rytm nowy, oczekiwany w nowości, ale zaskakujący w realizacji.

Papież chciał wiedzieć wszystko o sprawach i ludziach. Oprócz roz-mów urzędowych, hierarchicznych w stylu i formie zaczęły się robocze śniadania (przeważnie ze świeckimi), obiady i kolacje, na których goś-cili wszyscy, kardynałowie, biskupi, prezydenci, a nawet królowie, ale też zwykli wierni i księża, i to nie tylko krakowscy, dosłownie szli wszy-scy pragnący coś przyjąć z mądrości i dobroci Papieża lub mu o czymś powiedzieć. A dawali wiedzę o świecie i Kościele, wyrażali opinie swoje i cudze (niekiedy wzajemnie się wykluczające), czynili obserwacje przy-jemne i przykre, bo i takie temu Papieżowi można było powiedzieć. On słuchał, rozważał je w sercu, niósł swemu Panu na modlitwie i... rozpo-czynał kolejny dzień lektur, spotkań, podróży i pracy.

Kardynałowie Seniorzy, tzn. ci którzy przekroczyli 80 rok życia i utracili prawo głosu na Konklawe także mieli swoje spotkania przy papieskim stole. Cenili je bardzo i dawali znaki swojej radości, przy-wiązania do Kościoła i lojalności wobec Papieża. Niekiedy jednak ubo-gacali Kościół swoimi doświadczeniami, obawami i postulatami zmian. Prasa od czasu do czasu ujawniała krytyczne spojrzenie niektórych kardynałów seniorów np. nt. zarządzenia Pawła VI, który 80-latków zdecydował się uwolnić od obowiązku uczestniczenia w wyborze swego następcy, Jan Paweł II nie wycofał zarządzenia ze względu na szacunek wobec mądrości Pawła VI (por. 30 giorni, 12, 2001).

Nowy styl spotkań zaczął imponować biskupom przyjeżdżającym do Stolicy Apostolskiej z tzw. pięcioletnimi sprawozdaniami ad limi-na. Każdy osobiście rozmawia odtąd z Papieżem a spotykają go także w grupach, a przede wszystkim na Mszy św. koncelebrowanej, na pry-watnej audiencji oraz na prywatnym posiłku, co stwarza kolejną oka-zję do refleksji nt. poszczególnych diecezji i problemów przeżywanych w kościelnym regionie czy konkretnym kraju. Spotkanie z następcą św. Piotra ma wielkie znaczenie dla każdego biskupa, jest bowiem re-alizacją praktyczną i konkretną komunii apostolskiej Kościoła. Każ-dorazowy Synod Biskupów odbywany w Rzymie i podróże apostolskie do poszczególnych krajów mają także w programie spotkanie Papieża z biskupami miejsca, co jest potwierdzeniem szacunku Papieża do ich pasterskiej posługi. Sam bardzo intensywnie przeżywałem takie spo-tkania i byłem świadkiem podobnych przeżyć wielu ludzi.

Wiemy, że kościelny Urząd Piotra sprawia, że każdorazowy Papież mówi z autorytetem apostolskim i w sprawach wiary jest szczegól-nie uważnie słuchany. Komentowane są potem i interpretowane jego przemówienia lub wyrażenia. Mają swój ciężar gatunkowy w Kościele. Prywatnie nasz Papież pozostaje sobą i zasłynął jako człowiek mający charyzmat słuchania. Z czasem, z biegiem lat, coraz więcej wsłuchuje się w Kościół żywy i w głos świata, jaki do niego dochodzi poprzez ludzi. Zawsze miałem wrażenie, że goście Papieża za dużo chcą przekazać a za mało umieli, chcieli czerpać z jego wiedzy, mądrości i wizji, z do-świadczeń i rozeznań Papieża - człowieka, obserwatora świata i ludzi. Nieraz też myślę sobie: żal, iż tyle wiedzy i mądrości - sądząc po ludzku - kiedyś się zmarnuje. Ale tylko po ludzku i to z naszej strony patrząc, bo Papież woli słuchać, może równocześnie modli się i słuchając ludzi słucha Boga!

Po jednej z pierwszych podróży do USA byłem zaciekawiony, jak Ojciec Święty odbiera ten kraj. Dla nas, pochodzących z Europy ujarzmionej przez komunizm, Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia były pewnym ideałem życia społecznego i demokratycznego, jednym słowem był to wolny świat, stwarzający tyle możliwości ludziom. Chłonęliśmy pierwsze encykliki Papieża i czytaliśmy przemówienia, w których ja-wiły się krytyczne słowa pod adresem obydwu ideologii: ateistycznego marksizmu i liberalizmu w kapitalizmie. Czy była to mądrościowa sentencja wypowiedziana dla podtrzymania równowagi ocen między „Wschodem" i „Zachodem", czy świadectwo przekonań Papieża? Spytałem o to wprost. Ojciec Święty ujął odpowiedź w zdaniu, które uważam za jeden ze złotych kluczy do zrozumienia jego służby. "Cóż, Amerykę trzeba dziś bronić przed nią samą". Na wiele lat przed 11 września roku 2001...

Czytaj dalej

 



Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 21, 2011, 09:03:27
JAN PAWEŁ II - refleksje o człowieku wielkiego dialogu z Bogiem, ludźmi i światem.                                 Cz.2.

Refleksja Arcybiskupa Michalika dotycząca osoby, posługi i nauczania papieża Jana Pawła II. Część 2.

Teologia Jana Pawła II

Bibliografia rozpraw naukowych poświęconych Kardynałowi Karolowi Wojtyle wzrosła niepomiernie od jego wyboru na Stolicę Piotrową i przekracza dziś możliwości precyzyjnego wyliczenia. Wśród szczególnie intrygujących tematów są nowe wyzwania etyczne współczesności oddanej w ręce nauki czyli czystego rozumu, często pomijającego zależność od swego Stwórcy.

Jan Paweł II podjął się zadania niezwykłego i broni ludzkość przed nią samą. Czyni to świadomie, wskazując na niebezpieczeństwa związane z przekreśleniem podstawowych praw, wpisanych w naturę człowieka. Niezależność od Boga i porządku natury staje się współcześnie pokusą oryginalności, wobec której takie instytucje jak Kościół nie powinny milczeć. Na głos Papieża czekają dziś liczni ludzie, instytucje, Kościoły, wspólnoty religijne. Jan Paweł II nie unika zagadnień trudnych i wsparty refleksją swych współpracowników i teologów oraz Akademii Papieskiej przypomina zasady, pryncypia, które pozwolą na wybór dróg bezpiecznego rozwoju. Prawo, które zostało przez Boga wpisane w naturę wyznacza pewien wewnętrzny porządek, który człowiek zastaje, i który powinien zachować. Wszelkie działanie, które sprzeciwia się temu porządkowi, nieuchronnie uderza w samego człowieka (Jan Paweł II, Zamość, 12.06.1991 r.)

Ksiądz Karol Wojtyła jako naukowiec wyszedł z poważnego środowiska naukowego w Krakowie. Wprawdzie w Seminarium Duchownym nie przeżywał zbyt regularnych zaliczeń, semestrów czy sprawdzianów, bo czas wojny narzucił mu inny sprawdzian i rytm formacyjny, ale spotkał się tam z solidnym, krytycznym myśleniem filozofii i teolo-gii chrześcijańskiej. To już tam zrozumiał, że ważniejsze jest „być niż mieć" i skuteczniejsze oddziaływanie wywiera ten, kto potrafi właściwie „być niż wiele działać". Jakość bycia rozpromienia, intensyfikuje i czyni skutecznym zjednoczenie z Bogiem, bytem pełnego istnienia, o czym nie wszyscy pamiętamy. Chrześcijańskiej koncepcji Boga nie można odłączać od człowieka i świata. Miarą wiary i miarą miłości Boga jest nieustannie stosunek do człowieka (miłość bliźniego). Miarą godności jest fakt, że człowiek jest osobą i tę osobowość realizuje w relacji do osobowego Boga i innych osób - ludzi. Stąd płynie fascynacja prof. Karola Wojtyły personali-zmem. Dawał temu wyraz w swoich licznych publikacjach, wykładach, dyskusjach (np. Miłość i odpowiedzialność, Osoba i czyn, Osoba: pod-miot i wspólnota).

Wśród krakowskich profesorów Wydziału Teologii Uniwersytetu Jagiellońskiego nie brakło ludzi wybitnych. Można by ich wymienić przy-najmniej kilku. Odegrali bowiem ważną rolę w trudnych latach ograniczenia wolności przez marksistowską, narzuconą ideologię: Filozof ks. Kazimierz Kłósak, którego dialog z materializmem dialektycznym rozpoczął się tuż po wojnie i wydrukowane wtedy dowody na istnienie Boga wg św. Tomasza cytowali przez długie lata także marksiści, bez-skutecznie rozbijając ich niepodważalną logiczną ścisłość. Znanym teologiem był ks. Ignacy Różycki, człowiek dużego serca chociaż zewnętrznie bardzo suchy, a w wykładach wprost sylogistyczny. Wybitnie zdolny dogmatyk, który nie stronił od ścisłości metafizycznej w wykładzie wia-ry, ale miał przy tym wiele innych pasji i zainteresowań, które świadczyły o bogactwie jego osoby. To ks. Różycki zauważył wybitne zdolności i walory swego ucznia i zwrócił nań uwagę Kardynała A. Sapiehy, który tuż po przyśpieszonych święceniach kapłańskich jesienią 1946 r. wysłał go na studia doktoranckie do Rzymu. Kiedyś Ojciec Święty wymieni go jako jednego z największych współczesnych teologów obok de Lubaca, Ursa von Balthasara i Congara, co oczywiście nie wszystkich satysfakcjonuje. O księdzu Ignacym Różyckim mógłbym przytoczyć wiele wspomnień i anegdot. Słuchałem jego wykładów na Akademii Teologii Katolickiej i wielokrotnie zdawałem egzaminy. Uczestniczyłem też w seminarium naukowym, gdzie przez cały rok analizowali-śmy nr 58 Konstytucji o Kościele, wszystkiego dwa zdania o obecności Maryi w Tajemnicy Chrystusa i Kościoła, i mogę powiedzieć, że była to wielka szkoła myślenia teologicznego i egzamin wiary naszego wymagającego profesora.

Ksiądz Karol Wojtyła - uczeń naukowego środowiska krakowskiego, potem je jako Biskup i Papież bardzo intensywnie otwierał na wszystko, co mądre i dobre, co piękne, ważne i Kościołowi w trzecim tysiącleciu potrzebne.

Kardynał Karol Wojtyła był przez lata profesorem na KUL-u i w swoim Metropolitalnym Seminarium Duchownym, ale równolegle był zatroskany o cały Kościół w Ojczyźnie i dlatego dążył do podwyż-szenia poziomu naukowego we wszystkich Seminariach Duchownych w Polsce. To za jego czasów opracowano siatkę „połączeń" naukowych, która miała umożliwiać strukturalny związek Seminariów Duchownych z katolickimi uczelniami i motywować alumnów do zdobywania dyplomów magisterskich i doktorskich. To za jego czasów powołano szereg nowych Fakultetów, Wydziałów i Instytutów Życia Rodziny, Teologii Katolickiej, a także Fakultetów Interdyscyplinarnych.

Po wyborze Jana Pawła II okazało się, że nowy Papież nie chce ze-rwać kontaktów z nauką i wiedzą i chętnie przebywa w gronie naukow-ców o szerokim wachlarzu zainteresowań, dlatego zorganizował serię corocznych spotkań i sympozjów naukowych podczas wakacji w Castel Gandolfo. Wkrótce okazać się miało, że nauka kościelna potrzebuje nowej mobilizacji sił, i że dotychczasowe struktury naukowe Stolicy Apostolskiej można ubogacić nowymi Uniwersytetami. Jan Paweł II niebawem powołał też do istnienia Papieską Akademię Życia i Papieską Akademię Społeczną, włączając do Panteonu zasłużonych naukow-ców wielu niezwykłych ludzi. Papież zresztą, wierzy w pracę zespołową i dlatego zreformował Kurię Rzymską, powołując do istnienia nowe instytucje i wprowadzając nowych ludzi (tytułem przykładu niech posłuży: Związek Zawodowy Pracowników Watykańskich lub Papieska Rada ds. Służb Zdrowia)

Profesor filozofii, etyki i teologii, oryginalny myśliciel i mówca oka-zał się wprost niezwykłym uczniem mistyków i obrońcą nowych duchowości w Kościele. Jeżeli posłuchamy wypowiedzi założycieli nowych ruchów i stowarzyszeń kościelnych, dowiemy się, że ten Papież nie tylko roztacza nad nimi parasol ochronny ale wprost jawi się jako promotor Fokolarynów, Drogi Neokatechumenalnej, Charyzmatyków, Comunio-ne e Liberazione, S. Egidio, Quinta Dimensione i wielu innych, nowych wspólnot. Jednocześnie Franciszkanie, Karmelici, Dominikanie i inni widzą w nim człowieka żyjącego duchowością św. Jana od Krzyża, tomistę, który kocha Boga, ludzi i świat nie mniej od św. Franciszka.

Człowiek wszechstronny, o szerokich zainteresowaniach w sobie tylko wiadomy sposób potrafi połączyć uniwersalną wizję nt. teorii tłumaczących człowieka i świat z praktyką i specjalizacją poszczególnych dziedzin.

Czas i ludzie stawiali w ostatnich latach tego Papieża pod świa-tłem jupiterów i groźbą pomiarów „laserowych" w różnych dziedzinach. Zawsze wychodził z nich obronną ręką. Stawał się wtedy „wyczynow-cem" w wielu dyscyplinach, że wymienię dla przykładu pasję jego ży-cia: obronę praw Boga i człowieka do istnienia, do konkretnego istnie-nia w historii. Szczególnie ujmuje i przekonuje determinacja Papieża w obronie człowieka najbardziej bezbronnego, zaledwie poczętego, najsłabszego, zdanego na sumienie lub „widzimisie" matki i lekarza, polityków i prawników. Wrażliwy humanista gotowy do wyrozumiałego rozgrzeszania błądzących i słabych, potrafi zdecydowanie bronić zasad przed zakamuflowanymi błędami we współczesnej myśli i w aksjologii. Tak było z decyzją wobec zafałszowań teologicznych księdza H. Kunga, czy ideologii teologicznej, którą była tzw. „teologia wyzwolenia". W ten sposób na naszych oczach pojawiła się rola i funkcja urzędu Pio-trowego jako stróża wiary: Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci (Łk 22,32).

Jan Paweł II nie boi się rozeznawać trudne sytuacje Kościoła i szukać rozwiązań. Staje wtedy odważnie wobec wyzwań narastających w różnych obolałych miejscach. Broni słabych i przestraszonych, przyjmując na siebie ataki prasy. Byliśmy i jesteśmy tego świadka-mi wielokrotnie (np. Nikaragua i tamtejsza „polityka" marksistowska, Holandia i kontestacja wewnętrzna, USA i „feminizm" zakonnic, etc). Ten Papież nie boi się stawiania wymagań w nauczaniu i dyscyplinie kościelnej. Zdecydowane są jego wypowiedzi nt. kapłaństwa kobiet, celibatu i in. Dlatego też nie „uciekał" przed tematem czystości w czasach najświeższej rewolucji seksualnej. Widział potrzebę podjęcia pogłębionej refleksji nad tematem miłości ludzkiej już jako młody biskup -profesor i dlatego napisał - nie bez konsultacji ze świeckimi - swą nie-zwykłą książkę „Miłość i odpowiedzialność". Jako Papież widział roz-wijający się kryzys mentalności świata w dziedzinie najistotniejszych relacji ludzkich i dlatego przez cztery pierwsze lata pontyfikatu, pod-czas audiencji generalnych, systematycznie rozwijał temat teologii cia-ła ludzkiego i seksualności człowieka a i w swej twórczości poetyckiej dał wyraz fascynacji Bożym planem zawartym w stworzeniu człowieka „mężczyzną i niewiastą". Jest to jedna z najśmielszych od stuleci prezentacja teologii ciała ludzkiego, żywa duszpastersko, bo osadzona na zdrowym i moralnym fundamencie filozofii i antropologii personalistycznej. Wśród prac i publikacji naukowych poświęconych temu, co oryginalne w teologii Jana Pawła II największą liczbę prac poświęcono właśnie teologii ciała ludzkiego.

Szczególnym wyrazem odpowiedzialności Jana Pawła II za przekaz wiary jest jego nauczanie codzienne, a także zawarte w dokumentach oficjalnych, encyklikach oraz Katechizmie Kościoła Katolickiego, jako pierwszym od Soboru Trydenckiego obowiązującym wykładzie wiary. Ten Papież wejdzie do historii Kościoła jako szczególny realizator uchwał II Soboru Watykańskiego przez promocję zrównoważonej litur-gii (otwartej na wymagania współczesności, ale podtrzymującej więzi z tradycją łacińską) oraz jako autor nowego Kodeksu Prawa Kanonicz-nego (25.01.1983) ujmującego w ramy legislacyjne dynamikę życia kościelnego.


Duchowość Jana Pawła II

Duchowość to sfera tajemniczego związku człowieka, mającego swoją cielesno-duchową osobowość, czyli tożsamość z osobowym Bogiem, który jest czystym Duchem. Związek ten jest na tyle rozpoznawalny na zewnątrz, na ile autentyczny, wewnętrznie nierozdzielny. Właściwie człowiek nie bardzo sobie zdaje sprawę, czym na zewnątrz zdradza swą duchowość. A jednak ujawnia ją wszędzie i wszystkim.

Wygląda na to, że jednym ze znaków prawdziwej duchowości jest spokojny, harmonijny rozwój człowieczeństwa. I odwrotnie, zdrowa duchowość nie rozwinie się bez cnót naturalnych, bez tego ludzkiego fundamentu, który jest konieczny, aby wszystko było na właściwym miejscu. Bóg na pierwszym, a wszystko inne na swoim miejscu.

Jednym z paradoksów prawdziwej mistyki i sprawdzianem jej nad-zwyczajności jest właśnie to, że mistyk staje się bardziej zwyczajny, niejako „normalnieje" w głąb, odnajduje siebie, staje się pełniejszym człowiekiem, staje się dziecięco radosny i dojrzalszy, mądrze wolny. Widać to u mistyków np. św. Franciszka z Asyżu i w św. Ignacego Loyoli (po przeżyciu w Manresie zdobył trwałą pogodę ducha, równowagę i poczucie realizacji; tam zaczął pisać swe „Ćwiczenia duchowne") albo u św. Teresy Wielkiej, która po ekstazach zdumiewała siostry swą zwyczajnością, humorem, autoironią i normalnością w pracach. A już kiedy widziała którąś z sióstr na przydługich wzruszeniach i wzdychaniach za cudownymi zdarzeniami, co prędzej odsyłała ją do prac ogrodowych albo kuchennych, aby się nieco rozerwała.

O duchowości człowieka, o jego wierze i miłości do Boga i ludzi naj-więcej mówi jego człowieczeństwo: jego cierpliwość, równowaga ducha, prawdomówność i pracowitość, czystość i ubóstwo, łagodność i stanow-czość i tyle innych reakcji, o których by teraz wypadało powiedzieć. Poprzestańmy przynajmniej na niektórych.

Wśród zachowań Jana Pawła II widać jego konsekwencję i dalekowzroczność w dochowaniu wierności wobec idei i przyjaźni wobec ludzi raz obdarowanych tym uczuciem. Stąd nikogo już dziś nie dziwi miłość Papieża do ojczyzny, szacunek wobec narodowych zwyczajów i tradycji oraz fakt, że przy stole Jana Pawła II jest przez wszystkie lata miejsce dla przyjaciół starej daty, do których dołączają nowi ludzie i to zarówno świeccy jak i duchowni niezależnie od środowiska, pozycji społecznej czy religii. Przyjaźń, koleżeństwo z ławy szkolnej czy uniwersyteckiej jest dla tego człowieka święte. Stąd ich stała obecność w Castel Gandolfo i na Watykanie, obecność, która ubogaca intelektualnie i duchowo, pomagając Papieżowi zachować kontakt ze światem, nauką, kulturą.

Ten Papież jest wierny nie tylko ludziom ale i ideom. Widać to w wielu sprawach. Dla mnie przykładem jest tu wspomniana już obrona życia poczętego i niezłomna w tej sprawie konsekwencja młodego księdza, potem kardynała i papieża. Piękna choć rzadka to wśród ludzi cecha. Innym przykładem jest jego wrażliwość na piękno świata i przyrody, i wierność górskim wędrówkom. Papież wyraźnie potrzebuje ruchu, wody i gór, aby żyć.

Podczas przemówienia na I papieskie Boże Narodzenie Jan Paweł II wspomniał o pragnieniu odwiedzenia Betlejem - miejscu urodzin Pana Jezusa. Deklaracja ta wzbudziła u jednych uznanie za polityczny nonkonformizm, dla innych była znakiem braku realizmu politycznego wobec sytuacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego na zachodnim brze-gu Jordanu, ale Papież do tematu wracał przez kilkanaście lat, aż go wreszcie zrealizował w roku Jubileuszowym. Dla mnie to dowód na coś, co można by nazwać wiernością „pierwszej miłości", prawdziwej i pięknej miłości.

Czytaj dalej

















Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 21, 2011, 09:05:55
JAN PAWEŁ II - refleksje o człowieku wielkiego dialogu z Bogiem, ludźmi i światem. Cz.3.

Refleksja Arcybiskupa Michalika dotycząca osoby, posługi i nauczania papieża Jana Pawła II. Część 3.

Modlitwa

„Zaglądanie" w życie modlitewne drugiego człowieka jeszcze za jego życia uchodziło dawniej za nietakt. Mówienie o swojej drodze modlitewnej uważano za wyraz samochwalstwa i braku skromności. Można było jednak mówić o doznanych nadzwyczajnych łaskach, o cudach nawróceń i uzdrowień, o ratunku w zagrożeniach, jako że uważano to za obowiązek dania świadectwa prawdzie o działaniu Boga w naszym życiu, o bezsile człowieka i nadzwyczajnej dobroci Ojca.

Dzisiaj czasy są inne - pole dyskusji poszerza się i w tej dziedzinie. Obserwatorzy Papieża bywają natarczywi z różnych pewnie racji, z ciekawości, sympatii i pobożności. Andre Frossard opowiadał w swoim wywiadzie z Janem Pawłem II, że postawił pytanie o modlitwę Papieża, o jej początki i rozwój. Papież odpowiedział swoistym wspomnieniem z lat młodości, kiedy to ojciec zapytał młodego ministranta Ka-rola, czy modli się do Ducha Świętego i zalecił mu następnie ten rodzaj modlitwy, jako ważną drogę w życiu wiary.

Sam Papież niejednokrotnie dawał sygnały jak wyglądało poszukiwanie osobistej drogi jego modlitwy, kiedy wspominał okres swojej kariery robotniczej i wpływ Jana Tyranowskiego, świeckiego inteligenta, na młodych uczestników Koła Żywego Różańca. To wtedy dowiedział się o drodze „oczyszczającej, kontemplacyjnej i jednoczącej z Bogiem" i rozpoczął systematyczną pracę nad sobą, zgodnie ze wskazaniami św. Leonarda a Porto Maurizio, św. Jana od Krzyża i Teresy Wielkiej. To wtedy włożył do swego robotniczego plecaka i chłonął Traktat o prawdziwym nabożeństwie do N.M.P. św. Ludwika Marii Grignon de Mont-fort.

Kolejne wprowadzenie w tajemnicę swego życia modlitewnego uczynił Papież w książkach „Przekroczyć próg nadziei" oraz „Dar i Tajemni-ca". Niezwykle piękne, bo szczere, urzekające prostotą są te wyznania: Najpowszechniej się mniema, że modlitwa to rozmowa. W rozmowie jest zawsze ,ja" i „Ty". Początkowo doświadczenie modlitwy uczy, że ,ja" wy-daje się tu wiodące. Potem przekonujemy się, że naprawdę jest inaczej. Wiodące jest ,Ty"... W modlitwie najważniejszy jest Bóg (Przekroczyć próg nadziei, 2).

O co modli się Papież? - radość i nadzieja, a zarazem smutek i trwoga ludzi współczesnych są przedmiotem modlitwy Papieża... Zmaganie się o zwycięstwo dobra w człowieku i w świecie rodzi właśnie potrzebę modlitwy (tamże, 3). Modlitwa jest najprostszym sposobem uobecnia-nia Boga i Jego zbawczej miłości.

Uczestnicy mszy papieskich sprawowanych w katedrach, na placach czy w zaciszu prywatnej kaplicy dzielą się szczodrze swymi wrażenia-mi i mówią o skupieniu, które promienieje z tego człowieka, który staje się wtedy „bryłą modlitwy". Liczni świadkowie dziękują od lat temu „pierwszemu chrześcijaninowi" za pomoc modlitewną, za udział zwykły i szczery w uwielbieniu i dziękczynieniu Majestatowi Nieskończonego Boga, a także za modlitwę wstawienniczą, którą Papież usługuje spra-wom i konkretnym ludziom. Sam nazwał te zadania swoją geografią modlitwy.

Modlitwa jest nieodłącznie związana z posługą Papieża i Kościo-ła. Jan Paweł II mówił o tym tuż po wyborze, przy okazji odwiedzin Mentorelli: modlitwa jest pierwszym zadaniem i niejako pierwszym sy-gnałem papieża, tak jak jest pierwszym warunkiem jego posługiwania w Kościele i w świecie (29. X. 1978).


Nauka społeczna

Ludzie śledzący myśl papieską podkreślają, że charakterystyczną cechą nauczania Jana Pawła II jest rytm publikacji jego oficjalnych dokumentów. Teologia przenika rzeczywistość ziemską a pobożność szuka kryteriów poprawności w otwarciu na trudne niekiedy sytuacje współczesnego świata. Jan Paweł II łączy głębokie podstawy filozoficzne i teologiczne ze wskazaniami praktycznymi o charakterze duszpasterskim. Dlatego we wszystkich jego encyklikach można natrafić za-równo na wątki teologiczne, jak i społeczne, dokładnie jak w jego życiu, jak w życiu Kościoła i jak powinno być w życiu każdego człowieka.

Wiara i kultura, Bóg i człowiek, natura, świat i nadprzyrodzoność spotykają się w sercu człowieka. Dlatego nawet w tak bardzo teologicznej encyklice jak „Dominum et Vivificantem", o Duchu Świętym (1986 r.), mamy wyraźną wypowiedź na aktualne tematy społeczne, co szczerze uradowało chrześcijańskich społeczników (Cz. Strzeszewski).

Swoje społeczne nauczanie zawarł Jan Paweł II nie tylko w kilku encyklikach, ale aktualizuje je niemal na co dzień w nauczaniu zwy-czajnym, będącym świadectwem zatroskania o cierpiących, niezależnie od ich religii, przekonań czy narzuconej ideologii. Dlatego przypomi-na, że państwo powinno chronić wolność sumienia wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego jaką religię lub światopogląd wyznają (Lubaczów, 3.06.1991).

Bywają niekiedy na arenie międzynarodowej sytuacje trudne, cenzurowane przez międzynarodowe centra i agencje jak chociażby konflikty na Bałkanach, wojna izraelsko-palestyńska, bombardowania Libanu, Afganistanu, blokady nałożone na Iran i Kubę, lub stan wojenny w Pol-sce, ale Papież wielokrotnie potrafi wracać do spraw pozornie przegra-nych, budzi sumienia świadomy, że jest to jedyna droga do uratowania człowieczeństwa i wyjścia z najtrudniejszych sytuacji. Niektóre z poruszonych kwestii jak np. problem feudalnej niesprawiedliwości związanej z międzynarodowym zadłużeniem państw biednych, wymagał nie tylko dobrego rozeznania i studiów, ale i determinacji w ujawnianiu zafałszowania i powiązań współczesnych „struktur grzechu". Podobnie ryzykowne okazało się napiętnowanie światowego ataku na rodzinę, podstawowego prawa do życia (aborcja - eutanazja) i eksperymentów genetycznych.

Papież ujawnia jednak w ten sposób swoje niezwykle zaufanie do ludzi kultury, do świata nauki, do duchowieństwa i świeckich. Wszyscy ludzie i każdy człowiek jest powołany aby czynić sobie ziemię podda-ną, aby realizować zadania wyznaczone nam przez Stwórcę, aby bronić prawdy.

Dla tego Papieża i dla Kościoła staje się coraz bardziej oczywiste, że „nauczanie i upowszechnianie społecznej nauki wchodzą w zakres ewangelizacyjnej misji Kościoła" (Sollicitudo Rei Socialis 41), bo rozwój człowieka i ludzkości odbywa się na zasadzie integralności. Brak w ja-kiejkolwiek dziedzinie i miejscu jest brakiem w całości. Papież widzi zarówno negatywne wskaźniki niedorozwoju społecznego (przedział między bogatą Północą i biednym Południem ciągle rośnie, zaostrza się też militaryzm Wschodu i Zachodu, rośnie bezrobocie) jak i znaki pozy-tywne (np. rośnie świadomość godności każdej osoby ludzkiej, uznanie dla praw człowieka, coraz szersze jest też przekonanie o radykalnej współzależności wszystkich, uznanie wartości pokoju, budzi się także poszanowanie środowiska naturalnego).

Papież postuluje, że dzisiaj konieczne się staje przyjęcie szerszej koncepcji rozwoju, która nie ogranicza się do ekonomii, ale widzi po-trzebę uwzględnienia także wymiarów kulturowych, transcendentnych i religijnych człowieka i społeczeństw.





Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 21, 2011, 09:09:34
Urząd Piotra

Przyzwyczaili się dziennikarze do prowadzenia podsumowań papie-skich podróży, których liczba z każdym rokiem rośnie. Podróży zagra-nicznych i tych poza Watykan, do parafii i diecezji na terenie Włoch. Wszystkie są wyrazem gorliwości apostolskiej następcy świętego Piotra, który ma utwierdzać braci w wierze. Czynili to - na szczęście - i inni papieże, zwłaszcza w pierwszych „mocniejszych" latach ich pontyfika-tów, ale Jan Paweł II stał się sługą słowa przez wszystkie dziesiątki lat i widać, że nie zamierza poniechać tego zadania, które można wypeł-niać w różny sposób. On je realizuje dosłownie od pierwszych godzin po wyborze, od inauguracji pontyfikatu, kiedy wołał o otwarcie drzwi Chrystusowi, aż po ostatnie dni mimo wyraźnych trudności zdrowot-nych. Zdumiewającą rzeczą jest też niezwykła odpowiedź ludzi na to papieskie przezwyciężanie niemocy.

Otwartość Papieża sprawia, że liczba krajów mających stosunki dy-plomatyczne ze Stolicą Apostolską podczas tego pontyfikatu nie tylko się uwielokrotniła i doszła do 185 według Annuario Pontificio z roku 2002, ale że nawiązały je kraje nawet o symbolicznej liczbie katolików, i że Jan Paweł II i tam jedzie dawać świadectwo ewangelii, głosić ją wszelkiemu stworzeniu (klasycznym przykładem może tu być wizyta i spotkanie z młodzieżą w Maroku w pierwszych latach pontyfikatu albo ostatnia wizyta w Azerbejdżanie).

W ostatnich latach wzrosło zainteresowanie działalnością Kościoła w świecie, a stało się to mimo ataków antykościelnych i promowanej w środkach przekazu sekularyzacji. Wzrósł też autorytet moralny Sto-licy Apostolskiej, jako że głos Papieża jest obecny w trudnych i zawiłych sytuacjach współczesnego świata. Głos to zawsze wyraźny, kulturalny, ale bardzo często, mimo wszystko niewygodny.

Trudności płyną z okoliczności, że świat nasycony jest modą, libe-ralizmem i zmiennością swojej hierarchii wartości, a Kościół i Papież przywołuje transcendencję Boga i mówi o godności każdego człowieka stworzonego na Jego obraz i podobieństwo, głosi konieczność życia we-dług niezmiennych i wspólnych wszystkim ludziom zasad wypisanych na „tablicach serca". Mam wrażenie, że Papież broni w ten sposób nie tylko Ameryki, Rosji, Polski i Italii przed nią samą, ale broni też czło-wieka przed nim samym.

Często wśród dziennikarzy jawi się pytanie o politykę Stolicy Apo-stolskiej, której sama obecność na światowej arenie już jest faktem „po-litycznym". W moim przekonaniu polityką Watykanu za czasów Jana Pawła II jest nie mieć polityki, pozostać poza wpływami nacisków, oczekiwań na zyski i sukcesy, zachować wierność rozpoznanej praw-dzie, bronić jej i promować uniwersalizm chrześcijański poprzez obronę praw człowieka, przypominając jednocześnie o jego obowiązkach.

Jan Paweł II poznał historię XX wieku aż nadto dobrze i to od pod-staw, od fundamentów. Dzięki temu zna lepiej niż wielu ludzi aspira-cje i nadzieje ideologii totalitarnych, które przewaliły się przez Polskę i świat w ubiegłym stuleciu. Nie mógł i nie chciał zaakceptować zafał-szowań i paktów niesprawiedliwych, zbudowanych na tych zafałszowa-niach, bolały go zakłamania Jałty i milczenie wobec prześladowanych za wiarę w Rosji, Chinach, Sudanie i w innych krajach.

Nic przeto dziwnego, że po ukazaniu się społecznych encyklik Jana Pawła II na jego biurku natychmiast pojawiały się protesty i z Moskwy, i z Waszyngtonu z tej racji, że Papież nie wykazuje aplauzu ani wobec ateistycznego marksizmu, ani wobec liberalnego kapitalizmu, uznając obydwa systemy za pozbawione należytej, integralnej wizji człowieka i świata. Humanizm chrześcijański głosi pełną prawdę o człowieku jako osobie i obrazie Boga i dlatego jest nie do pogodzenia z marksi-stowską i każdą materialistyczną koncepcją człowieka, społeczeństwa i świata. Jan Paweł II okazał się też konsekwentnym zwolennikiem rozdziału teologii od polityki, promując zdecydowanie dystans Kościoła (i ludzi Kościoła) od struktur politycznych i stanowisk partyjnych. Stąd się bierze dystans Stolicy Apostolskiej wobec „teologii wyzwolenia" i brak zgody na przyjmowanie stanowisk ministerialnych przez księ-ży w Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Ideologia „walki klas" czy walki stronnictw politycznych nie jest drogą Kościoła XXI w. Jest nią dialog, niekiedy cierpliwy dystans, przebaczenie, słowa przeproszenia (jakże częste w ustach tego Papieża) i czynna miłość.

Wydaje się, że w dotarciu do papieskiego credo nt. nauki społecznej Kościoła szczególnie może pomóc lektura i analiza jego najważniejszych przemówień wygłaszanych do biskupów w Meksyku, CELAM (1979), w Puebla i innych miejscach oraz przemówień wygłaszanych w czasie pierwszej podróży do Polski (1979). Wszystkie te przemówienia, podob-nie jak i wszystkie inne teksty, napisał osobiście Papież jeszcze świeży wrażliwością polskiego biskupa. Wrażliwością serca pasterza i poety, człowieka wiary i mistyka, który musiał przejąć odpowiedzialność za Kościół i kościoły lokalne. Poznał je i pokochał na nowy już sposób.

Mogę dodać, że dla mnie ten Papież w 25 roku pontyfikatu coraz piękniej wraca do I roku swej papieskiej posługi, do czasu pierwszej miłości Kościoła i człowieka. Podobnie bardzo wiele można dowiedzieć się o tym Papieżu z jego pierwszej encykliki „Redemptor hominis". Jest tam i wyznanie z dnia „narodzin" tj. z 16 XI 1978 r. i antropologia personalizmu chrześcijańskiego, który Jan Paweł II przywiózł ze sobą do Rzymu z Polski i postanowił być głosem tych, którzy nie mają głosu i zachęcać świat i ludzi, że warto „bardziej być niż mieć" (Redemptor hominis, 15d).


Listy do kapłanów

Są kolejną oryginalnością tego pontyfikatu. Przesyła je Jan Paweł II corocznie prezbiterom na Wielki Czwartek. Są przykładem świeżości duszpasterskiej Papieża zatroskanego o tych, którzy są jego „przedłu-żeniem" i powinni nieustannie na nowo objawiać swój charyzmat bycia jedno z Chrystusem w służbie Bogu i ludziom". On żyje codziennie sa-kramentem swego kapłaństwa i chciałby, abyśmy i my ożywiali w sobie świadomość bycia alter ego Chrystusa (drugim ja Chrystusa).

Kiedy to piszę, stają przed oczyma mojej duszy te rozległe - i jakże zróżnicowane - dziedziny życia ludzi, do których jesteście, Drodzy Bra-cia, posłani w Winnicy Pańskiej. A skoro winnica ta przyrównywana jest równocześnie do „owczarni", wraz z charakterem kapłańskim staje się Waszym udziałem w niej charyzmat duszpasterski: znamię szcze-gólnego podobieństwa do Chrystusa - Dobrego Pasterza. Właśnie Wy w szczególny sposób nosicie na sobie to znamię. Bo chociaż troska o zba-wienie drugich jest - i powinna być - na różny sposób udziałem każdego członka wielkiej wspólnoty Ludu Bożego, jest i powinna być udziałem naszych świeckich braci i sióstr, jak o tym tak szczodrze wypowiedział się Sobór Watykański II, to jednak od Was, od Kapłanów, wszyscy ocze-kują tej troski i tego zaangażowania, bardziej i inaczej niż od kogokol-wiek ze świeckich.

Bardziej i inaczej właśnie dlatego, że Wasz udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa różni się od ich udziału istotą a nie stopniem tylko.

Kapłaństwo zaś Jezusa Chrystusa jest pierwszym źródłem i nie-ustannym, niezmiennie skutecznym wyrazem tej troski o zbawienie, któ-ra pozwala nam patrzeć na Niego właśnie jako na Dobrego Pasterza. Czyż te słowa „dobry pasterz daje życie swoje za owce" nie odnoszą się właśnie do ofiary krzyża, do definitywnego aktu Chrystusowego kapłań-stwa? Czyż one nie wskazują nam wszystkim, których przez Sakrament Święceń Chrystus Pan uczynił w szczególny sposób uczestnikami swego Kapłaństwa, drogi, jaką mamy również kroczyć? Czyż nie mówią one, że naszym powołaniem jest szczególna troska o zbawienie naszych bliź-nich: że ta troska jest szczególną racją bytu naszego życia kapłańskiego, że ona właśnie nadaje mu sens - i tylko przez nią możemy też odnaleźć pełny sens naszego własnego życia, naszą doskonałość, naszą świętość? Mówi na ten temat na różnych miejscach Dekret Soborowy Optatam totius (List z r. 1979,5).

To z szacunku do kapłaństwa powołanych rodzi się szacunek i po-trzeba kapłaństwa powszechnego wiernych. Papież wie, jakie siły drzemią w człowieku i nieustannie próbuje je uruchomić dając ludziom klucze do ręki, chce aby byli pełniej ludźmi poprzez pokonanie siebie i otwarcie na piękno śladów Boga zawarte w każdym człowieku.

Co roku, a niekiedy częściej, Papież udziela święceń biskupich i ka-płańskich w Bazylice Świętego Piotra. To wyraz jego służby w Kościele, posługa sakramentalna, którą realizuje każdy biskup, a mówi w tym wypadku o świeżości wiary Jana Pawła II i stylu przeżywania swego autentycznego kapłańskiego powołania mimo upływu lat. Z tej także racji Jan Paweł II corocznie chrzci, błogosławi małżeństwa i zasiada w konfesjonale, aby słuchać spowiedzi wiernych i jednać ich z Bogiem. Wskazuje tym samym nam wszystkim na to, co powinno dawać radość i sens naszemu kapłaństwu. To świadectwo nie pasuje do wielu tęsknot polityczno-społecznych, które się mogą zrodzić w sercach zmęczonych i zniechęconych. Jan Paweł II jawi się Kościołowi i światu jako nauczy-ciel pozytywny, dysponujący solidną i pokorną wiedzą, wrażliwy na prawdę, ale strzegący jej z miłością, człowiek o błyskotliwej i wszech-stronnej inteligencji, której wyrazem jest jego humor, nie stroniący od autoironii. Ten humanista, filozof i teolog oprócz wiedzy dysponuje mą-drością, ale robi wszystko, aby nie ujawniać jej zbyt natarczywie.

W sytuacjach bardzo trudnych nie skarży się na swój los, nigdy nie ujawnił postawy roszczeniowej w stosunku do innych. Bije z niego na-turalność człowieka odkupionego, bliskość, a w czasie spotkań niemal rodzinność. Promieniuje z niego jakaś inna, wolna i piękna rzeczywi-stość, inny świat. Wiara nazywa to nadprzyrodzonością.


Poetycki charyzmat Wojtyły - Papieża

Jest faktem, że wartość ludzi poznajemy poprzez ich słowa i czyny. Czasami pytamy ze zdumieniem jak to było możliwe, że jeden człowiek zdołał tyle dokonać? Jeszcze większym zdumieniem napełnia nas czło-wiek, który ma liczne zainteresowania i poważne, liczące się dokonania w wielu dziedzinach. Ksiądz Karol Wojtyła zapisał się w Polsce jako filozof, teolog i duszpasterz. Jako biskup krakowski i kardynał realizo-wał kolejne, ważne zadania, których było wiele i w Polsce i w Kościele Powszechnym, że wspomnę jego udział w Soborze i Synodach rzym-skich. Był tam najbliższym współpracownikiem papieży i biskupów.

W tym samym czasie dynamizował i uwspółcześniał Kościół w Pol-sce, choćby przez to, że tworzył i realizował programy duszpasterskie, że promował apostolstwo świeckich przez trudny, ale ścisły kontakt z intelektualistami katolickimi i środowiskami naukowymi. To prze-cież kardynał Wojtyła pozwolił na wykłady profesorów krakowskich na ATK - państwowej przecież Uczelni.

Jest jednak jedna, szczególna dziedzina twórczości księdza Karola Wojtyły (której mimo pozorów nie zaniechał), koncentrująca w sobie, jak w soczewce całą wrażliwość ludzką i formację duchową Papieża. Poezja, twórczość poetycka, która zapowiada nam wszystko co już wi-dzieliśmy w tym Papieżu i wszystko, czego jeszcze możemy być świad-kami.

Ostatnim papieżem - poetą był Eneasz Piccolomini, który przyjął imię Piusa II (1458-1464), a więc trzeba było prawie pięciuset lat, aby na Stolicy Piotrowej zasiadł człowiek o wrażliwości poety. Poety głębo-ko religijnego, który nie chce swoim ,ja" napełniać świata i ludzi, ale zostawia w sobie samym miejsce dla Boga i człowieka:

Miejsce moje jest w Tobie. Twoje miejsce jest we mnie.

Jest to wszakże miejsce wszystkich ludzi...

...jestem przez wszystkich pomnożony w Krzyżu, który na tym miej-scu stał...

Miałeś miejsce na ziemi przez Twoje Ciało. Miejsce zewnętrzne Ciała zamieniłeś na miejsce wewnętrzne, mówiąc „bierzcie i pożywajcie z nie-go wszyscy (Wędrówka do miejsc świętych).

Dzięki poezji Karola Wojtyły otrzymujemy światło nowe w spoj-rzeniu na wiele spraw. Widzimy jak pozostał wierny Bogu i sobie, jak szedł godnie w trosce o to, co ważne i najważniejsze. Pracował i cierpiał z innymi i dla innych. Kochał świat i ojczystą ziemię.

Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas: z niej się wyłaniam... (Myśląc Ojczyzna, 1974 r.)

Współczesny kod kulturowy odrzuca miłość ojczyzny, redukuje po-jęcie patriotyzmu (czasami nawet cynicznie wyśmiewa te treści), które chyba też coraz mniej rozumie. Spora część „postępowych" Polaków od-rzuciła poczucie godności, płynące z dziedzictwa historycznego, z więzi narodowej przekazywanej przez pokolenia. Nastała moda na „odbrąza-wianie" i wprost oczernianie polskości. Wielu takich, co się polskości wyrzec nie potrafią, zwątpiło w nią. W tej sytuacji Jan Paweł II jawi się jako wymagający nauczyciel patriotyzmu. Widać to w jego poezji i ca-łym nauczaniu: Przyszłość Polski zależy od Was i musi od Was zależeć. To jest nasza Ojczyzna - to jest nasze „być" i nasze „mieć". I nikt nie może pozbawić nas prawa, ażeby przyszłość tego naszego „być" i „mieć" nie zależała od nas (Westerplatte, 1987).

Mówiąc, że więcej się można nauczyć od poetów, niż od filozofów (H. G. Gadamer) i to nie tylko w dziedzinie poprawnego myślenia, ale myślenia sprawdzonego życiem i przeżyciem. Dróg do poznania prawdy jest wiele, poezja jest drogą specyficzną, zrodzoną z wrażliwości szcze-gólnej i z wyczucia piękna. Poeta - jak nikt inny - potrafi wprowadzić człowieka w świat swojej kultury i religii, uczynić innych uczestnikami własnych przeżyć, dobra i piękna, bólu i tragedii, wprowadzić w nowy świat wartości.

Niektóre z określeń, właściwe Janowi Pawłowi II mógł sformuło-wać tylko Papież - Poeta; np. trzeba bardziej być niż mieć, albo zachęta wobec młodzieży: musicie od siebie wymagać choćby inni od was nie wymagali. Piękny charakter „wojtyliański" mają też tytuły licznych dzieł i dokumentów kardynała Wojtyły, np.: „Miłość i odpowiedzial-ność" (tytuł, który mówi wszystko o tej książce), „Osoba i czyn", „Wiara i rozum", „Ewangelia życia", „Przekroczyć próg nadziei" i inne.

Szczególna wrażliwość wierzącego poety i głębia kontemplacji pro-wadzi go, być może, do przeżyć szczególnych, „mistycznych" w spojrze-niu na Boga i Jego dzieła. Człowiek wśród nich stoi na pierwszym miej-scu i dostarcza przeżyć, doświadczeń, nadziei i oczekiwań. Człowiek jest przecież obrazem Prawzoru Nieskończonego.

Poezja Karola Wojtyły odznacza się dużą intensywnością treści fi-lozoficznej i promieniuje teologią, wiarą, czyli tym wszystkim, czym żyje Autor i czym nie może się nie podzielić z innymi. Ciekawe, że już w młodzieńczych dramatach widać ich zdecydowaną wymowę moral-ną, przez co ukazują rysy duchowości Autora bardziej niż Jego talenty i niepospolite zdolności.

Miłość i Prawda egzaminują przeżycia i pasjonują wszystkich po-etów, poczynając od Pawła z Tarsu, który jest autorem niezrównanego hymnu zapisanego w 13 rozdziale I Listu do Koryntian (musiał tych Koryntian kochać w szczególny sposób, a kochał ich miłością bardzo wymagającą, co widać z innych radykalnych upomnień tegoż Listu).

Karol Wojtyła jest poetą przede wszystkim religijnym, sacrum w jego poezji ma znaczenie podstawowe. Jego najgłębsze przeżycia ro-dzą się z wiary, gdzieś w bliskości Boga. To jest jedno z bardzo waż-nych, istotnych jego świateł. Inną cechą jest realizm, znajomość ży-cia, osadzenie w historii. Mocne posadowienie rzeczywistości na ziemi, zgodnie z przekonaniem, że nie ma konfliktu między Bogiem i światem, ani między duszą i ciałem w człowieku.

A u stóp Prawdy trza Miłość założyć, u węgłów trzeba, przy ziemi, przy ziemi -przyjmie się ona, choćby wśród bezdroży, i pobuduje, podniesie, odmieni -

- We waszych mowach o Prawdę wołacie... (Jeremiasz)

Jest jeszcze jeden aspekt Karola Wojtyły - poety. Jego związek z kulturą, historią, Narodem, z którego wyrósł. Młody, zaledwie dzie-więtnastoletni Karol Wojtyła, który pisze dramaty - znamy 6 ich ty-tułów - daje świadectwo przeżyciom osobistym, ale ujawnia pośrednio rolę środowiska kulturalnego, z którego wyszedł. Wadowice z okresu międzywojennego, to niewielkie miasto, niewielkie, ale bardzo aktyw-ne religijnie i kulturalnie. Życzliwość ludzka, kontakty i więzy przyjaź-ni, które przetrwały próby czasu, pokazują czym wtedy bywały polskie, prowincjonalne miasta i wioski (innym przykładem może tu być Sta-nisław Pigoń i jego książka: „Z Komborni w świat"). Karol od dziecka „oddychał" teatrem i w szkole, i w kościele. Jak podają biografie, jako ośmioletni chłopiec odwiedzając brata Edmunda w szpitalu w Bielsku recytował chorym poezję i przedstawiał scenki teatralne (por. Bolesław Taborski, Wprowadzenie do „K. Wojtyła, Tutte le opere letterarie, Mi-lano 2001). Zbliżył się i nawiązał kontakty z najwybitniejszymi ludźmi teatru po rozpoczęciu studiów na UJ w Krakowie i trwało to przez cały okres okupacji niemieckiej (Juliusz Osterwa, Mieczysław Kotlarczyk, Tadeusz Kudliński i inni).

Kontakt z teatrem „Żywego Słowa" pozwoli przyszłemu papieżowi cenić słowo, ujawniać piękno mowy - tak ważnego narzędzia codzien-nej pracy apostolskiej Biskupa Rzymu. Dostrzegli to obserwatorzy już 16 października 1978 roku.

W swej twórczości poetyckiej - podobnie jak w filozofii i teologii -Karol Wojtyła jest oryginalny sobą. Konsekwentnie realizuje wizję człowieka i odczytuje Boży plan zawarty w stworzeniu. Próbuje przy-wrócić wartość i treść słowa, a czyni to w czasach, gdy tak wiele błąka się słów pustych. Jego dramaty i jego poezja jest z gruntu intelektual-nie religijna i dzielnie się broni przed dewocją.

W dziełach poetyckich Karola Wojtyły jest kilka podstawowych idei, można by je nazwać kamieniami węgielnymi:

1° Bóg Osobowy, żywy, Bóg chrześcijan, który wprowadza człowieka w Tajemnicę życia Trójcy Świętej. Ojcostwo Boga promieniując ojco-stwem, stwarza człowieka i pozwala mu zrozumieć siebie samego:

Jakże bardzo cię kocham, mój Ojcze,

dziwny Ojcze, zrodzony w mej duszy,

Ojcze, który we mnie się urodziłeś, by mnie urodzić...

Ojcze mój, ja walczę o ciebie. Bądź ty we mnie,

Jak ja chcę być w tobie...

... Ojciec, ojciec, czymże brzmi to słowo? „

(Promieniowanie Ojcostwa, 1964).

2° godność człowieka, który odnajduje się w relacji do drugiej oso-by, a przede wszystkim do Boga - Osoby. Karol Wojtyła bardzo czę-sto w swych utworach posługuje się symbolicznym imieniem Adama, pierwszego człowieka, aby szukać z nim głębi człowieczeństwa.

3° cierpienie, krzyż i ból obecny jest już w pierwszym wierszu Ka-rola Wojtyły poświęconym zmarłej matce, ale wraca niejednokrotnie w przyszłej twórczości (Hiob, Jeremiasz):

i ugruntował Boży Syn

zakon swój Nowy

z ofiary, męki i z cierpienia.

Oto cierpienie, co gruntuje -

Oto cierpienie, co przemienia.

(Hiob)

Ludzie bezdomni w swych mieszkaniach zamieszkują na nowo Ziemię przez Krzyż (Wędrówka do miejsc świętych, 1956)

Krzyż Chrystusowy zawiera w sobie dobro, wielki potencjał dobra. Prowadzi do odrodzenia, do wolności:

Zauważyliście już zapewne, że ja mówię o Krzyżu. O naszym wspól-nym Krzyżu, który jest przekształceniem upadku człowieka w dobro, a jego niewoli w wolność. (Brat naszego Boga, 1950)




Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 21, 2011, 09:11:55
Tajemnica śmierci to: tajemnica Przejścia... to zapis głęboki dotych-czas nie odczytany do końca... Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele... Jeden z nas wielu przeszedł w poprzek wszystkich nurtów mija-nia... To Przejście nazywa się Pascha - mysterium.
(Rozważanie o śmierci, 1975)

To może kontemplacja cierpienia dokonana językiem poezji, pozwa-la mu znosić je w rzeczywistości ontycznej. Dlatego na pytanie o cier-pienie, to dotykalne, rzeczywiste Papież odpowiada: owszem można po-wiedzieć, że Bóg jest „bezradny" wobec ludzkiej wolności. Rzec można, że Bóg płaci za ten wielki dar, jakim obdarzył tę istotę, którą stworzył na swój obraz i podobieństwo... ale Bóg jest zawsze po stronie cierpią-cych... (Przekroczyć próg nadziei, 11)

4° także temat miłości jest obecny we wszystkich pismach i dziełach Karola Wojtyły - księdza, biskupa, papieża. Miłość przenika też jego poezję. Miłość ta jednakże nie jest ograniczona do wymiarów biologicz-nych, ale jest darem i zadaniem, wyzwaniem Boga wobec człowieka:

Miłość jest ciągłym wyzwaniem rzucanym nam przez Boga,

rzucanym chyba po to, byśmy sami wyzwali los...

lękam się jeszcze o miłość, o to wyzwanie człowieka. (Przed sklepem jubilera, 1960)

Miłość jest miarą człowieczeństwa, traci wartość człowiek, który nie kocha, nie nawiązuje tej właśnie relacji z drugim człowiekiem. Mi-łość ludzka nie jest wolna od cierpień, załamań, odwrotów. Domaga się maksymalizmu, wiedzy i ofiary, i woli obojga darzących się miłością.

Miłość jest syntezą istnienia dwojga ludzi,

która się w pewnym punkcie jakby zbiega

i z dwojga ludzi czyni jedno.

(tamże)

Autor dramatu o sakramencie małżeństwa posługuje się piękną metaforą na ukazanie pustki, w którą weszła Anna przez kryzys mał-żeński i zamierza sprzedać swą obrączkę. Jubiler waży ją długo, czyta wewnątrz wygrawerowane monogramy i datę ślubu, wreszcie stwier-dza, że obrączka jest bez wartości - „nic nie waży". Waga stale wska-zuje zero... bo żadna obrączka z osobna nic nie waży - ważą tylko obie, (tamże).

Kończąc te refleksje owym poetyckim stwierdzeniem, zaznaczyć należy, że każdy człowiek z osobna dostąpił wielkiej wartości właśnie dzięki temu, że Chrystus związał się z nim wspólnotą Miłości, która osiągnęła swój szczyt na Kalwarii. Nic nie waży urząd, nawet Piotrowy, jeśli nie jest złączony „obrączką" zaślubin z tym, którego na ziemi zastępuje. To „zastępstwo" łatwe jest pod Cezareą Filipową w glorii rozmnażania chleba, czy uroczystego wjazdu do Jerozolimy. Jednak prawdziwe cuda dziać się zaczęły wówczas, gdy podniesiony na Krzy-żu pociągnął wszystkich do siebie. Piotra w tej wspólnocie nie było. Były jednak jego łzy, które przywróciły Go wspólnocie w poranek Zmartwychwstania. Nic nie waży najbardziej genialny człowiek - zda się mówić Jan Paweł II - jeśli na jego życiu nie wygrawerowano imion wspólnoty, do której włączyła go data Chrztu Świętego.

I jeszcze jedna obserwacja. Dziwić musi zachowanie świata, który nie dostrzega Hiobowego cierpienia Papieża. Zbawienie dokonuje się nie na placach hepeningów, ale w cieniu Krzyża. Jan Paweł II uczył się go strofami poezji, w końcu zaczął pisać najwspanialszy hymn o Bogu ukrytym - Bogu, który jest siłą i mocą jego ewangelizacji, właśnie te-raz, kiedy z wysokości Krzyża dostrzega pełniej tajemnice świata i cichym, acz nigdy nie złamanym przez niewierność głosem, zda się o tym światu rozmiłowanemu w jupiterach i sztucznych ogniach mówić. Czy świat to usłyszy? Warto się o to modlić. Tej modlitwy w świetle jupi-terów i wobec milionów wiwatujących uczy nas Jan Paweł II i to jest chyba synteza jego poezji i teologii, jego wiary i społecznej nauki.


               Archidiecezja Przemyska

O rodzinie
ZAMYŚLENIA

Każdy człowiek ma prawo do rodziny dobrej, zdrowej, gdzie czuje się bezpiecznie i dokąd chętnie wraca, aby regenerować siły do realizowania swych zadań.

http://jmichalik.episkopat.pl/wypowiedzi/2945.1,JAN_PAWEL_II_refleksje_o_czlowieku_wielkiego_dialogu_z_Bogiem_ludzmi_i_swiatem_Cz_1.html




Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Wrzesień 21, 2011, 11:10:10
Kiedy człowiek patrzy spoza danego dogmatu i kanonu na twórczośc Karola Wojtyły to widzi coś innego niż tradycyjni klakierzy-lepiej-wiedzacy. Dziwnie się czyta komentarz w stylu
Cytuj
Dzięki poezji Karola Wojtyły otrzymujemy światło nowe w spoj-rzeniu na wiele spraw. Widzimy jak pozostał wierny Bogu i sobie, jak szedł godnie w trosce o to, co ważne i najważniejsze. Pracował i cierpiał z innymi i dla innych. Kochał świat i ojczystą ziemię.
do wypowiedzi, w której  o Bogu nic nie ma, ani o cierpieniu.

Cytuj
Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas: z niej się wyłaniam... (Myśląc Ojczyzna, 1974 r.)

Zapomnijmy przez chwilę o autorze tej wypowiedzi. Gdyby dosłownie wniknąć w treść, to (przynajmniej ja) widzę człowieka, który umiejscawia Ojczyznę w swoim sercu i poprzez nie łączy się z KAŻDYM . Z tej przestrzeni pochodzi - z serca. Nie ma tu mowy o takiej czy innej ziemi, ani żadnym Bogu. To jest raczej templariuszowskie " tam kraj twój, gdzie serce twoje". W moim rozumieniu - ojczyzna to ludzkość_we_mnie i ja_w_ludzkości, co świetnie określa zwrot "przeszłość dawniejsza niż każdy z nas".  Ale oczywiście ci_co_wiedzą_lepiej , co święty miał namyśli dookreślą zaraz, że "każdy z nas" tyczy się Polaków i polskiej ziemi, choć o tym nie ma mowy.

I jeszcze jeden wiersz
Cytuj
Jakże bardzo cię kocham, mój Ojcze,

dziwny Ojcze, zrodzony w mej duszy,

Ojcze, który we mnie się urodziłeś, by mnie urodzić...

Ojcze mój, ja walczę o ciebie. Bądź ty we mnie,

Jak ja chcę być w tobie...

... Ojciec, ojciec, czymże brzmi to słowo? „

(Promieniowanie Ojcostwa, 1964).
Oto dylematy człowieka poszukującego oświecenia :) Człowieka, który pragnie nawiązać kontakt z wewnętrzną przestrzenią , pragnie ją spersonifikować -bo umysł tego potrzebuje -  i robi to nadając jej formę Ojca, a ściślej  "dziwnego Ojca". Jak dla mnie to wygląda na poszukiwanie "Wyższego Ja", siebie samego, bo "ojca" zrodzonego z własnej duszy.

Ale i tutaj dorobiono gębę wierszowi komentarzem :
Cytuj
1° Bóg Osobowy, żywy, Bóg chrześcijan, który wprowadza człowieka w Tajemnicę życia Trójcy Świętej. Ojcostwo Boga promieniując ojco-stwem, stwarza człowieka i pozwala mu zrozumieć siebie samego

Chociaż nie ma tam ani słowa o Trójcy..

Moim zdaniem Karol Wojtyła niestety skazał się na takie pokrzywione komentarze przez sam udział w takiej a nie innej ( jedynej możliwej na jego czasy w tym Kraju ) formacji religijnej. Co więcej, oni go teraz wyświęcili i będą jeszcze bardziej przekręcać oryginał bo wszak święty to katolicki więc myśli katolickie być musiały, żadne inne. A jeśli ktoś widzi w Wojtyle człowieka duchem wolnego od wszelkiej maści form  - tym gorzej dla tego kogoś. Niestety.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 23, 2011, 22:47:34
Maciej Zięba OP
                                                      Epoka Jana Pawła II. Zrozumieć niezwykły pontyfikat.

III. WPŁYW MAGISTERUM PONTIFICIUM JANA PAWŁA II NA SAMOŚWIADOMOŚC KOŚCIOŁA

Pora spojrzeć w przyszłość. Wielkość pontyfikatu Jana Pawła II polega nie tylko na jego wielkich, historycznych osiągnięciach. Jego nauczanie oraz działania otworzyło też przed Kościołem nowe horyzonty. Dlatego warto i należy wskazać te podstawowe papieskie osiągnięcia, a także intuicje i pomysły, które głęboko zmieniły stosunek Kościoła do wielu konkretnych zagadnień i do całej rzeczywistości, które już dzisiaj wpływają na nasze życie, ale – mam taką nadzieję- w jeszcze większym stopniu będą na nie wpływać w przyszłości.

Jan Paweł II wniósł w swój pontyfikat doświadczenie zawodowego filozofa, który umie profesjonalnie uprawiać systematyczną refleksję, zwłaszcza tę wyrastającą na skrzyżowaniu tomizmu i fenomenologii, dopełnione szeroką wizją teologiczną oraz osadzone w doświadczeniu polskiej filozofii i kultury. To połączenie zaowocowało wieloma twórczymi osiągnięciami.

Antropocentryzm metodologiczny

Dla papieża niesłychanie ważna, rzec można, rdzeniem jego myślenia była zawsze antropologia, antropologia filozoficzna i teologiczna. Papieskie zogniskowanie rozważań na człowieku ksiądz kardynał Marian Jaworski nazwał przed laty antropocentryzmem metodologicznym, a Andrzej Kijowski napisał przed laty w jednym z komentarzy, że Jan Paweł II: „mówi o Bogu językiem humanistycznym, a o człowieku – językiem mistycznym”. Ja zaś - nieco żartobliwie – twierdzę, że Papież zaopatrzył Kościół w „homometr”. Znaczy to, że analizę rzeczywistości rozpoczynamy nie od pryncypiów etycznych, prawd teologicznych, metafizycznych założeń lub analiz historycznych czy ekonomicznych, ale zawsze zaczynamy ją od antropologii. Kiedy więc przykładowo analizujemy ustroje społeczne, to mało nas obchodzi jak się nazywa dany ustrój, wtórnie też pytamy: czy i na ile odwołuje się do chrześcijaństwa, jaką ma przeszłość i jakie szczytne cele, ale zawsze zaczynamy od analizy jakie cechy człowieka preferuje dane rozwiązanie społeczne. Jeśli w danym ustroju i społeczeństwie zachowana jest ludzka wolność, szanowana rozumna natura człowieka, wspierane jest budowanie więzi społecznych i istnieje troska o słabszych, jednym słowem jeśli szanuje on godność osoby, to wszystko jest w porządku i warto taki ustrój popierać. Jeśli jednak któryś z tych parametrów jest ignorowany lub wręcz ograniczany to, choćby uwodził chrześcijan piękną terminologią, czy nawet kusił przywilejami, musimy być bardzo uważni oraz krytyczni.

Kolejnym pozytywnym efektem skoncentrowania się na antropologii są nowe możliwości dialogu z ludźmi niewierzącymi oraz z przedstawicielami innych tradycji i kultur. Dialog na tematy teologiczne jest dziś często uznawany – zazwyczaj niesłusznie - za prozelityzm, czy akt nietolerancji. Rozmowa o człowieku i jego problemach nie budzi takich kontrowersji. Dialog prowadzony z niechrześcijanami na temat kondycji współczesnego człowieka ułatwia odnalezienie wspólnych wartości, umożliwia poruszanie najbardziej fundamentalnych zagadnień.

Pamiętajmy zarazem, że podstawa antropologii Jana Pawła II, ma charakter teologiczny, że bez Chrystusa w pełni nie zrozumiemy człowieka. Dzisiaj coraz lepiej dostrzegamy bardzo prorocze były te słowa z homilii inaugurującej pontyfikat. Wielu nowożytnych myślicieli uważało w ostatnich stuleciach, że jedynie odrzucając Kościół oraz chrześcijaństwo zbudujemy świat pełnego i czystego humanizmu. Jeszcze nie tak dawno takie piękne postacie jak Tadeusz Kotarbiński, i takie – znacznie mniej piękne – postacie jak Jean Paul Sartre wierzyły, że jedynie ateizm przynosi pełnię humanizmu, że – używając frazy Sartre’a – „jeśli Boga nie ma człowiek jest wszystkim, a jeśli Bóg jest człowiek jest niczym”. Okazało się jednak, że humanizm ów odgrodzony od Boga i szczelnie zamknięty w świecie fizyki i chemii, biologii oraz genetyki, nie miał żadnych racjonalnych podstaw i pękł jak bańka mydlana. Dzisiaj już po prostu nie istnieje. W odpowiedzi na owo zarysowane od Oświecenia przeciwstawianie Boga jako konkurenta człowieka, Papież napisze w Dives in misericordia: „Im bardziej posłannictwo, jakie spełnia Kościół jest skoncentrowane na człowieku, im bardziej jest rzec można antropocentryczne, tym bardziej musi się potwierdzać i urzeczywistniać w teocentryzmie.” A potem dodaje: „O ile różne kierunki dziejowej i współczesnej myśli były i są skłonne rozdzielać, a nawet przeciwstawiać sobie teocentryzm i antropocentryzm, to natomiast Kościół idąc za Chrystusem stara się wnosić organiczne zespolenie obojga.”

Cóż nam to daje? Po pierwsze, myślę, że w czasach, kiedy pojęcie człowieka jako osoby jest coraz silniej kwestionowane, papież pomógł nam dostrzec, że idea ta faktycznie ma charakter teologiczny, że to Boży obraz w człowieku jest źródłem jego godności. Gdy pozbawiamy człowieka wymiaru teologicznego, transcendentnego odniesienia do Pana Boga i odrzucamy, że został on stworzony na obraz Boży, nieuchronnie staje się on, w skali mikro, niczym więcej niż wysoko przetworzoną fizyką i chemią realizującą zakodowany w genach program, a w makroskali – nic nie znaczącą drobinką, mniejszą od atomu, zagubioną na peryferiach ekspandującego kosmosu.

Według wielkich tradycji religijnych Wschodu człowiek jedynie w doczesności jest indywidualny, jest też wtedy samotny i stale cierpi, gdyż zanurzony jest w czasie, ale kiedyś, w przyszłości, zgubi swą indywidualność, roztopi się w Pełni, zwaną atmanem lub bramanem, czy nirwaną, i stanie się jej częścią. Indywidualność zatem nie jest tu przyjmowana jako coś twórczego i dobrego, pozytywnego, jest raczej przyczyną pęknięcia oraz cierpienia.

W współczesnej kulturze Zachodu człowieka postrzega się diametralnie inaczej: kosmosem jest indywiduum i jego doznania, najistotniejsze jest moje „ja”, wobec innych winienem kierować się niezobowiązującym altruizmem, ale w gruncie rzeczy oznacza to, że inni są o tyle potrzebni o ile ułatwiają mi życie, o ile dostarczają mi doznań pozytywnych. Stawiając kropkę nad „i”, trzeba jasno powiedzieć, że ponieważ na dłuższą metę życie z „innymi” zawsze ogranicza, niekiedy wręcz krępuje moją wolność, więc w gruncie rzeczy „piekło to inni”, co poniekąd zarazem oznacza: „niebo to ja” tyle, że jest to „niebo podszyte nieszczęściem” – kruche, niepewne i przemijające.

Wtedy, pod koniec lat 70., gdy papież stwierdził, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa, wydawało mi się, że chciał przez to powiedzieć, iż bez Chrystusa nie można dogłębnie zrozumieć człowieka, że nie da się dostrzec pełni jego powołania. Dzisiaj myślę, iż papieskie stwierdzenie miało moc znacznie większą, że bez Chrystusa człowieka nie można zrozumieć w ogóle. Nie można bowiem człowieka zrozumieć bez chrześcijańskiej koncepcji osoby, według której każdy został obdarzony godnością, wolnością, rozumnością i — jako byt społeczny — powołany jest do budowania relacji z innymi. Tych tez nie da się udowodnić naukowo, dokładnie tak samo jak nie da się udowodnić naukowo tez przeciwnych, ale wynika z nich alternatywa, że albo człowiek jako osoba jest bytem transcendentnym, albo też jest jedynie produktem kosmosu zanurzonym w wytworzoną przez siebie kulturę i wszystko co czyni jest immanentne, ma charakter kulturowy. Także etyka. Oznacza to jednak, że płynące z uznania godności człowieka pojęcie jego praw ma – i często podkreślają to przywódcy z Bliskiego, a zwłaszcza Dalekiego Wschodu – charakter kulturowy i stosowanie go do innych kultur jest „zachodnim imperializmem”. Z jednej strony, mają rację, bo pojęcie praw człowieka jest w ich kulturze czymś nowym, jest bowiem produktem kultury chrześcijańskiej, ale ze strony drugiej, w praktyce oznacza, że nie wolno torturować Francuzów, Polaków, czy Greków, Natomiast torturowanie Arabów, Chińczyków lub Wietnamczyków jest rzeczą naturalną. Tertium non datur.

Dlatego nawet jeśli człowiek niewierzący twierdzi, że żadnego człowieka nie wolno torturować, to nieświadomie i implicite wyznaje również: „człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa”.

[Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. (Redemptor hominis)]

(1979)

Dyskurs o kondycji ludzkiej, o uwikłaniach człowieka, jego szansach, wyzwaniach i zagrożeniach, przed którymi staje, otwiera przestrzeń do rozmowy, spotkania ponad podziałami religijnymi, a także z osobami niewierzącymi, agnostykami czy ateistami. Uwalnia to zarazem tradycję Kościoła od różnych uwarunkowań i kontekstów. Rozmawiamy bowiem po prostu o człowieku i jego powołaniu i jest rzeczą oczywistą, że Kościół musi bronić praw osoby, w tym praw człowieka. Co prawda, wspomnieliśmy już o tym, świecie zachodnim prawa człowieka do dziś są rozpoznawane jako zdobycz rewolucji francuskiej skierowana przeciw Kościołowi. Z tego też powodu szerokie kręgi katolików – zwłaszcza we Francji – odnosiły się do koncepcji praw człowieka z dużą niechęcią. Jednakże pojęcie praw człowieka, mając lekkie wsparcie w okresie antyku i silniejsze w średniowieczu, w formie dojrzałej pojawiło się w XV–XVI wieku w kręgu kultury chrześcijańskiej. Ogromne zasługi dla jego ugruntowania i upowszechnienia ma Akademia Krakowska1 (o czym później trzeba będzie powiedzieć więcej) oraz słynna szkoła z Uniwersytetu w Salamance, a także niektórzy papieże. Dlatego zasługą Jana Pawła II jest nie tylko umocnienie systematycznego zaangażowania Kościoła w obronę praw człowieka, co staje się oczywiste, gdy spojrzymy na nie w perspektywie antropologicznej, a nie historycznej, ale też nadanie tej koncepcji centralnej pozycji w korpusie nauczania społecznego Kościoła. W swojej programowej encyklice Redemptor hominis Papież pisze bowiem o „z a s a d z i e praw człowieka”, która konstytuuje związki społeczne. To bardzo istotne i brzemienne w skutki stwierdzenie jako, że w nauce społecznej Kościoła „zasada” posiada swoje wyraźnie określone i podstawowe znaczenie. „Zasada” jest czymś znacznie więcej niż opisem albo postulatem, jest normą naturalno-prawną, to znaczy, że sytuuje się u samych fundamentów katolickiej nauki społecznej, a zatem jest też normą etyczno-społeczną zawierającą w sobie absolutne kryterium oceny oraz imperatyw do podjęcia działania.


[Czyż ktoś na świecie może się dziwić, że papież (…), który przyszedł na Stolicę Apostolską z Krakowa, z tej archidiecezji, na terenie której znajduje się obóz oświęcimski, pierwszą encyklikę swego pontyfikatu zaczął od słów Redemptor hominis [Odkupiciel człowieka] — i że poświęcił ją w całości sprawie człowieka, godności człowieka, zagrożeniom człowieka, prawom człowieka! Niezbywalnym prawom, które tak łatwo mogą być podeptane i unicestwione… przez człowieka! Wystarczy ubrać go w inny mundur, uzbroić w aparat przemocy, w środki zniszczenia, wystarczy narzucić mu ideologię, w której prawa człowieka są podporządkowane wymogom systemu… podporządkowane bezwzględnie, tak że faktycznie nie istnieją. (Homilia w obozie Oświęcim-Brzezinka, 1979)]


Koncentracja nauczania Jana Pawła II na antropologii sprawiła, że bez kłopotu mógł on również wskazywać na zalety systemu demokratycznego. Wcześniej Kościół miewał problemy z oceną demokracji. Raz jeszcze powtórzę, z racji uwikłań historycznych mogło być to dosyć zrozumiałe. Dopiero Pius XII2, skonfrontowany w czasie drugiej wojny światowej z doświadczeniami totalitaryzmów sowieckiego i nazistowskiego, przemyślał zastrzeżenia Kościoła wobec demokracji. Wcześniej uważano, że oświecony władca lepiej sobie poradzi z kierowaniem państwem niż zniewolony przez zmienną opinię publiczną rząd demokratyczny. Poglądowi temu przeczyło jednak zupełnie nowe i tragiczne doświadczenie XX wieku. Rzecz jasna od niepamiętnych czasów pojawiali się w ludzkiej historii tyrani teraz jednak totalitarna władza zawłaszczała całe państwo i całą swoją siłę oraz nowoczesną technikę kierowała przeciwko własnym obywatelom, systemowo prześladując całe grupy społeczne czy narodowościowe, np. kułaków, Żydów czy Tatarów. Dlatego po II wojnie światowej Kościół wycofał się z strukturalnej krytyki demokracji i zaczął dostrzegać jej zalety. Od Jana Pawła II możemy się, nauczyć, iż dobrze rozumiana demokracja jest czymś dobrym, że może sprzyjać dobru człowieka, jego kreatywności, budowaniu społecznych relacji i dobra wspólnego. Oczywiście, demokracja sama w sobie nie stanowi panaceum na wszystkie problemy związane z władzą, jest niesłychanie labilna, może też być nadużywana. Opiera się jednak – w stopniu większym niż inne ustroje - na partycypacji obywateli, na założeniu ludzkiej rozumności i twórczości, dlatego sprzyja poszanowaniu godności człowieka. Te bardzo istotne zalety systemu demokratycznego pokazał dopiero Jan Paweł II, który mimo historycznych uwarunkowań kształtowania się współczesnej demokracji w wrogości do Kościoła, właśnie z racji antropologicznie patrzył na nią pozytywnie, acz nie bezkrytycznie (por. zwł. Centesimus annus). Podobnie też postrzegał wolny rynek: pokazywał, że najoszczędniej zużywa zasoby i najlepiej zaspokaja ludzkie potrzeby, że pobudza on ludzką kreatywność, wymusza pewien rodzaj samodyscypliny i współpracy, a rozwija się dzięki wzajemnemu zaufaniu. Dlatego – z racji antropologicznych - Papież uczył, że można mu nadać głęboko chrześcijański sens. Nie błogosławił jednak wolnego rynku jako takiego, wiedząc, że wolny rynek może także niszczyć godność osoby i służyć dehumanizacji.

Warto przy tym zauważyć, że z licznych badań przeprowadzanych w ostatnim dziesięcioleciu wynika, że firmy, które przestrzegają w swej działalności zasad etyki, rozwijają się dużo lepiej, co paradoksalnie oznacza, że etyka po prostu się opłaca, bo obniża koszta negocjacji, umów, transakcji, kontroli. Mają więc spory dylemat skrajni liberałowie, którzy byli przekonani, że w życiu ekonomicznym etyka jest niepotrzebna. Z powyższego wynika również, że dla Kościoła bogatszego o analizy Jana Pawła II otwiera się szeroka płaszczyzna do dialogu z współczesnym demokratycznym i wolnorynkowym państwem. Papież pokazał, jak można — w świetle Ewangelii — tak zredefiniować demokrację i wolny rynek by wspierały godność osoby. Od Centesimus annus możemy pokazać w sposób pozytywny, w jaki sposób można realizować chrześcijańskie powołanie w świecie instytucji wolnorynkowych i demokratycznych.

[„Nowa ewangelizacja”, której współczesny świat pilnie potrzebuje (…), musi uczynić jednym ze swych istotnych elementów głoszenie nauki społecznej Kościoła, który zdolny jest dziś, jak za czasów Leona XIII, wskazywać słuszną drogę i podejmować wielkie wyzwania współczesnej epoki, podczas gdy ideologie tracą wiarygodność. Tak jak wówczas, trzeba dziś powtórzyć, że nie ma prawdziwego rozwiązania „kwestii społecznej” poza Ewangelią (…). Centesimus annus, 1991)]

Trzeci wielki temat, także podjęty przez Jana Pawła II w imię godności człowieka i przekraczania ograniczeń historii, to dialog z judaizmem i Żydami. Krytyczna refleksja nad przeszłością jednoznacznie pokazuje, że antysemityzm i wszelkie inne nurty myślenia „anty-”, myślenia skierowanego przeciwko konkretnym ludziom czy grupom społecznym, są z gruntu niechrześcijańskie. „Po nauczaniu Jana Pawła II nikt nie może już utrzymywać, że można łączyć katolicyzm z choćby cieniem antysemickich poglądów” – napisał jeden z komentatorów pontyfikatu, Richard J. Neuhaus. Oczywiście, przede wszystkim jednak chodzi o pozytywny wymiar ludzkiego pojednania oraz dialogu, który wzbogaca wszystkich jego uczestników

[Zgłębiając się we własną tajemnicę, Kościół Chrystusowy odkrywa więź łączącą go z judaizmem. Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i — można powiedzieć — naszymi starszymi braćmi. (Przemówienie w Synagodze Większej w Rzymie, 1986)]

Stąd też bierze się także potrzeba i postęp ekumenizmu, który kładzie nacisk na braterstwo w wierze i na budowanie jedności, a sprzeciwia się myśleniu, według którego inni są obcy, bo od nas odeszli, albo dlatego, że nie uznają jakiejś ważnej dla nas prawdy wiary. Perspektywa antropocentryczna zmniejsza podziały między ludźmi. To przerzucanie mostów przez Jana Pawła II, który jak każdy papież nosi też tytuł pontifex maximus, ponad wyznaniami, religiami i kulturami stało się znacznie łatwiejsze właśnie dzięki papieskiej koncentracji na refleksji nad człowiekiem. Rachunki krzywd można wypisywać sobie nawzajem bez końca, ale do niczego dobrego to nie doprowadzi, a z pewnością nie do pojednania. Znacznie lepiej jest kontynuować dialog, patrząc na drugą stronę sporu jak na braci i siostry. Taką właśnie perspektywę promował niestrudzenie Jan Paweł II. Papieski metodologiczny antropocentryzm otwiera więc przed Kościołem szeroką wspólną płaszczyznę dyskusji ze światem współczesnym, z różnymi narodami, religiami, grupami społecznymi, kulturami.

czytaj dalej....






Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 23, 2011, 22:50:36
Teologia ciała

Inną wartością odbudowywaną przez Jana Pawła II w świecie po rewolucji seksualnej lat sześćdziesiątych XX wieku, w świecie mocno reklamowanej erotyki, w którym zostały zniesione wszelkie tabu, w którym rozwijają się rozliczne formy prostytucji, seksturystyka i niezwykle dochodowy przemysł pornograficzny, jest ukazanie znaczenia ludzkiej płciowości. Do Soboru Watykańskiego II w Kościele dominował w tej dziedzinie rygoryzm moralny i swoista podejrzliwość wobec seksualnej natury człowieka, małżeństwo zaś pojmowano przede wszystkim jako instytucję służącą prokreacji. Do dziś niektóre modlitwy w rytuale sakramentu małżeństwa sugerują, że mąż i żona winni posiadać dzieci, głównie w tym celu aby pomnażać liczbę wyznawców Chrystusa — tak jakby Pan Jezus przede wszystkim domagał się, tego by Go chwaliło jak najliczniejsze grono Jego uczniów. Małżeństwo nigdy nie powinno być traktowane „technicznie”, np. jako ważne dla pomnażania „substancji narodowej”, o której mówią niektórzy politycy, bo zawsze chodzi przecież o osoby, a nie jakąś „substancję”. Do Vaticanum Secundum za podstawowy cel małżeństwa uznawano właśnie prokreację, innym zaś było remedium concupiscentiae: lekarstwo na pożądliwość. Wzajemne zaspokojenie seksualne, dozwolone w małżeństwie, miało ustrzec przed grzechami z powodu „pożaru zmysłów”. Taka wizja małżeństwa była jednak uboga i bezosobowa, mimo że chrześcijaństwo od początku promowało równość mężczyzny i kobiety oraz niezwykle ceniło godność małżeństwa.


Jan Paweł II, który tą tematyką w sposób twórczy zajmował się już od lat ’50 (a lata 60 to „Miłość i odpowiedzialność i „krakowski” projekt Humanum vitae), jako papież ukazał odmienną optykę, konstruując nową i spójną katolicką wizję ludzkiej płciowości i małżeństwa. Swej oryginalnej teologii ciała poświęcił aż 130 katechez wygłaszanych podczas środowych audiencji ogólnych w latach 1979–1984. Cała rzeczywistość płci zostaje w niej potraktowana integralnie, papież potraktował bowiem płeć przede wszystkim daną teologiczną. Nie jest przecież tak, że Pan Bóg przez przypadek uczynił nas mężczyznami lub kobietami. A jeżeli był to Boży zamysł, że stworzył nas mężczyznami oraz kobietami, i nasza płciowość jest Bożym darem, to ten fakt ma swoją wagę, a to znaczy, że w naszej płciowości jest zawarty ważny sens teologiczny. Księga Rodzaju mówi o tym bardzo mocno: Pan Bóg stworzył człowieka, „na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Papieskie rozważanie wychodzi od tych właśnie biblijnych słów: „stworzył go: mężczyzną i niewiastą”, pokazując, że mężczyzna i kobieta razem — i to nie tylko w wymiarze erotycznym, ale przede wszystkim w wymiarze osobowym — są pełniejszym obrazem Pana Boga niż osobno. Bóg stworzył człowieka, mężczyznę i niewiastę, „na obraz Boży go stworzył” — ta właśnie komunia osób: kobiety i mężczyzny, jest odbiciem teologicznej intuicji o Trójcy Świętej jako komunii Osób Boskich w pełni otwierających się na siebie i ofiarujących się sobie nawzajem. Communio personarum, komunia osób, wyzwala z pułapek rygoryzmu czy hedonizmu i każe całkiem inaczej spojrzeć na spotkanie mężczyzny i kobiety w sakramencie małżeństwa.

Prowadzi to też do pogłębienia refleksji nad komunią osób co w oczywisty sposób wpływa na refleksję nad całą etyką seksualną oraz nad wspólnotą małżeńską, ale posiada także szerszy wymiar spotkania międzyludzkiego

Były rektor Uniwersytetu Laterańskiego, obecny patriarcha Wenecji kard. Scola, komentując katechezy Jana Pawła II, idzie jeszcze dalej i dochodzi do wniosku, że dogłębne przestudiowanie personalizmu zawartego w „teologii ciała” doprowadzi z czasem do nowego postrzegania wszystkich innych podstawowych tematów podejmowanych przez teologów, takich jak Bóg, Trójca Święta, Chrystus, Kościół, łaska, czy sakramenty. Natomiast papieski biograf George Weigel w „Świadku nadziei” konkluduje: „Tych 130 katechez jako całość stanowi coś w rodzaju teologicznej bomby zegarowej, która wybuchnie z dramatycznymi konsekwencjami kiedyś w trzecim tysiącleciu Kościoła. Gdy to się stanie, być może w XXI wieku, teologię ciała uzna się zapewne za moment przełomowy nie tylko w teologii katolickiej, lecz również w historii myśli nowożytnej. Od 350 lat zachodnia filozofia podkreśla, że zaczyna się od podmiotu ludzkiego, podmiotu myślącego. Filozof Karol Wojtyła potraktował poważnie ten „zwrot ku podmiotowi”, Jan Paweł II zaś potraktował go poważnie jako teolog. Dowodząc, iż podmiot ludzki jest zawsze podmiotem u c i e l e ś n i o n y m, zaś owo ucieleśnienie jest istotne dla jego samoświadomości oraz stosunku do świata”3

Ta konstatacja amerykańskiego biografa Papieża wprowadza nas na kolejny ważny fundamentalny obszar myśli Jana Pawła II.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THW/zrozumiecpont_jp2.html







Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Wrzesień 29, 2011, 20:47:19
                                                                  Zejście z piedestału

Stefan Wilkanowicz | Tygodnik Powszechny | 9 Czerwiec 2011 | Komentarze (4)
 

- Panuje u nas daleko posunięty indywidualizm, a biskupi czują się utwierdzeni na swoich tronach, że wizja Kościoła soborowego nie jest im potrzebna - mówi w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" bp Tadeusz Pieronek. - Trzeba bić na alarm: biskupstwa w Polsce to dwory. A dwór i służba to fałszywa wizja Kościoła - dodaje.

Bp Tadeusz Pieronek fot. Waldemar Kompała / Agencja Gazeta
Stefan Wilkanowicz: Podczas beatyfikacji Jana Pawła II jego następca zwracał uwagę, że Kard. Wojtyła był twórczo obecny na Soborze Watykańskim II, a jako papież wcielał w życie soborowego ducha. A przecież mam wrażenie, że duch Soboru nie wszedł w pełni do Kościoła w Polsce.

Bp Tadeusz Pieronek: Bo nie dojrzeliśmy do wykorzystania doświadczenia i dorobku Soboru! Panuje u nas daleko posunięty indywidualizm, a biskupi czują się tak utwierdzeni na swoich tronach, że wizja Kościoła soborowego nie jest im potrzebna. Bo mają władzę. I uważają, że lepiej myślą niż wszyscy ci, którymi rządzą, bo... sam nie wiem – myślą, że mają natchnienie? Rzecz nazwał po imieniu o. Ludwik Wiśniewski i hierarchowie mają mu to za złe. Sam napisałbym podobnie. Trzeba bić na alarm: biskupstwa to w Polsce dwory. A dwór i służba to fałszywa wizja Kościoła. Na Soborze powiedziano jasno: wiernymi Kościoła są wszyscy jego członkowie, od papieża po świeckiego. I odpowiedzialność za wspólnotę rozkłada się na wszystkich.

Te postanowienia Wojtyła planował wprowadzić w Polsce poprzez Synod Krakowski, zwołany w 1972 r.

To był synod duszpasterski, czyli obejmujący całość życia człowieka. To go odróżniało od dotychczasowych synodów jurydycznych, gdzie zbierało się duchowieństwo, aby ustawiać życie Kościoła zgodnie z własną wizją. A ponieważ uporządkować sprzeczne pomysły mógł tylko biskup-władca, synod polegał na tym, że świeccy-poddani słuchali, co ekscelencja ma do powiedzenia.

Dołącz do nas na Facebooku

Jak rewolucyjne było podejście Wojtyły, świadczą problemy, na jakie wcześniej napotkał. W 1971 r. zwrócił się do prymasa Stefana Wyszyńskiego z propozycją zwołania synodu plenarnego (ogólnopolskiego) – bez skutku. Nie zyskał poparcia. Poprosił więc jako metropolita krakowski o przeprowadzenie synodów w podległych diecezjach: częstochowskiej, krakowskiej, katowickiej, kieleckiej i tarnowskiej. Katowice zrobiły synod jako pierwsze, co wywołało dobrze rozumianą konkurencję. Kolejny był Kraków. Inne diecezje odpowiedziały, że nie mają zaplecza. Wtedy kardynał postanowił rzecz poprowadzić sam, w formie Duszpasterskiego Synodu Archidiecezji Krakowskiej.
- Panuje u nas daleko posunięty indywidualizm, a biskupi czują się utwierdzeni na swoich tronach, że wizja Kościoła soborowego nie jest im potrzebna - mówi w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" bp Tadeusz Pieronek. - Trzeba bić na alarm: biskupstwa w Polsce to dwory. A dwór i służba to fałszywa wizja Kościoła - dodaje
Kiedy w 2003 r. skończyłem rozmowę z Janem Pawłem II o Ukrainie, zapytał: czy w Polsce pamięta się o Synodzie Krakowskim? Musiałbym udzielić przykrej odpowiedzi, więc wymijająco pokiwałem głową.

Papież wiązał z dziedzictwem tego Synodu wielkie nadzieje dla Kościoła w Polsce. Bo Synod, zwłaszcza na zebraniach plenarnych, kiedy gromadzili się ludzie z całej diecezji, był wielkim świętem: głosowania, Msza i agape. Wojtyła cenił to wydarzenie ze względu na jego podwójny efekt. Pierwszy – otwierał ludzi na siebie. I to w sensie szerokim, bo i w życiu cywilnym nie mieli okazji do takich spotkań, i w życiu religijnym częściej zapewne spotykali się z proboszczem niż z kolegami. Mieli więc satysfakcję, że mogą zabrać głos, do tej pory nikt się ich o nic nie pytał. Po drugie ludzie, którzy przeszli Synod, zdobyli doświadczenie dla życia obywatelskiego i wyzwań stojących przed Polską po 1989 r.

Mam doświadczenie nie tylko Synodu Krakowskiego, ale też późniejszych: Metropolitalnego i Plenarnego. Ten ostatni, zwołany w latach 90., został przez biskupów potraktowany jako zło konieczne. Szybko zaczęli go kontestować. Nie szło się ich doprosić o cokolwiek. Niektórzy mówili mi: „Nie, bo ja będę robić synod diecezjalny”. Na miłość boską! Rób sobie diecezjalny, ale wspomóż plenarny, bo to działanie ogólnopolskie.

Dlatego ważne było przezwyciężenie podejścia, że za Kościół odpowiadają duchowni, a wierni są petentami. Kard. Wojtyła dawał ten sygnał: wszyscy są odpowiedzialni za Kościół.

A pamiętajmy, jak dla duchownych istniejąca wówczas sytuacja była wygodna. Znajdowali się na piedestale, powołując się na władzę mogli wszystko. Tymczasem Sobór opisał służbę kapłańską przez ewangeliczny obraz umywania nóg. Kard. Wojtyła miał przekonanie przełomowe w Kościele, że także świeccy przekazują wiarę – w życiu rodzinnym, w pracy – więc trzeba ich słuchać. To była pierwsza myśl, którą wyraził w odpowiedzi na apel Jana XXIII o sugestie co do planowanego soboru. Wojtyła z jednej strony położył w niej nacisk na konieczność zmian instytucjonalnych (m.in. aby dać możliwość powrotu do Kościoła kapłanom, którzy kapłaństwo porzucili), a z drugiej strony snuł wizję odpowiedzialności za Kościół wszystkich, którzy do niego należą. Wykazał się oczytaniem w tzw. nowej teologii, która dążyła do otwarcia Kościoła na świat, a świata na Kościół. Wiarę religijną podważano niemal wszędzie. W krajach zniewolonych narzucano poglądy sprzeczne z chrześcijaństwem, w krajach zachodnich pieniądz zasłonił prawdy ostateczne.
Kard. Wojtyła miał szczęście, bo udało mu się z komunistycznej Polski wyjechać na wszystkie cztery, coroczne sesje Soboru.

Nie opuścił żadnych obrad Soboru. Chociaż raz był tego bliski. Gdy wypadła tygodniowa przerwa z okazji Wszystkich Świętych, pojechał na Sycylię. Spotkał się z abp. Katanii Guidem Luigim Bentivoglio. W dniu, w którym miał lecieć z powrotem na obrady, pojechał jeszcze zobaczyć Etnę. Schodząc z wulkanu, usiadł na kamieniu i zaczął odmawiać brewiarz. Zakłopotany kierowca ponaglał go, bo wkrótce miał odlecieć samolot, a Wojtyła spokojnie się modlił. Gdy w końcu dojechali na lotnisko, było 15 minut po planowanym odlocie. Ale okazało się, że na pokładzie znajduje się abp Bentivoglio, który spodziewając się w samolocie spotkać Wojtyłę, przekonał załogę, żeby poczekała.

Na szczęście! Bo podczas Soboru był jednym z nielicznych biskupów całkiem samodzielnie myślących. Na pierwszej sesji biskupi mieli swoje spotkania, podczas których Prymas Polski wyznaczał im tematy, na które mieli się wypowiadać. A Wojtyła mimo to wybierał dodatkowo te tematy, na których się znał. Sam swoje wypowiedzi i interwencje pisał i wygłaszał po łacinie. Dał się poznać. Dlatego powierzono mu pracę dotyczącą dwóch ważnych tematów.

Jeden to kwestia wolności religijnej. „Dignitatis Humanae” była deklaracją rewolucyjną – i Wojtyła ma w tym swój udział! Ludzie Kościoła robili z tej wolności karykaturę, narzucając wiarę siłą; tymczasem Bóg daje wiarę, ale to człowiek się na nią otwiera. Nie ma wartości to, co człowiek da Bogu z przymusu. Drugi temat zaowocował konstytucją „Gaudium et spes”, do której Wojtyła wniósł doświadczenie komunistycznego zniewolenia: ścierania się zła i dobra w sytuacji, w której to zło ma do dyspozycji wszystkie narzędzia – a mimo to dobro nie dało się stłumić. To nie były przelewki, bo ludzie ginęli za wiarę. Więc głównie tymi tematami zajmował się kardynał w przerwach Soboru. Wojtyła czuł się w Rzymie słuchaczem tego, co Bóg mówi do Kościoła.

Pamiętam, że już w czasie trwania Soboru mówiło się o wiośnie, która ma zawitać do Kościoła. Ale jednak w Polsce sprawa nie była tak oczywista, jak na Zachodzie, bo po prostu nie było pełnej możliwości informowania o działaniach i sensie soborowych prac.

Sobór propagandowo pokazywano jako walkę pomiędzy konserwatystami, rozumianymi jako Kościół, a nielicznymi progresistami, których utożsamiano ze zwolennikami marksizmu. Wojtyła wiedząc, że Sobór nie jest dla katolików w Polsce jasny, pisał z obrad listy do swoich diecezjan, informując o bieżących pracach. Kiedy przyjeżdżał do Krakowa z Rzymu, zawsze miał w kościele św. Anny wykład o ostatnich pracach Soboru.
A wokół Soboru rzeczywiście istniała specjalna, wiosenna atmosfera. Już ustalenia pierwszej sesji – odwrócenie ołtarza twarzą do ludzi i wprowadzenie języków narodowych – były rewolucją. Wierni nierozumiejący, co się mówi podczas Eucharystii, stali się aktywnymi uczestnikami Mszy. Dla Wojtyły to był znak działania Ducha Świętego poprzez Sobór. Mówił wprost, że ma poczucie zaciągania długu jako ten, kto został posłany, by służyć Chrystusowi (czyli Kościołowi).

Kard. Wojtyła po Soborze opracował studium „U podstaw odnowy” i starał się rozpocząć ogólnopolską inicjatywę dla realizacji soborowych uzgodnień.

Tyle że starania ogólnopolskie się nie powiodły. A książka była niejako podręcznikiem dla synodu – syntezą Soboru widzianego oczyma Wojtyły. Bo dokumenty Vaticanum II to obszerne, hermetyczne dzieło, więc sama lektura nie owocowała przyswojeniem. W 1971 r. Wojtyła stworzył komisję, która przez 12 miesięcy przygotowywała synod. Data została wybrana celowo: w 1979 r. przypadała 900. rocznica śmierci św. Stanisława, biskupa i męczennika, czczonego przez Wojtyłę patrona diecezji i Polski. Był on też znakiem sporu między państwem a Kościołem, ateizmem a wiarą: święty zabity przez króla za nieposłuszeństwo i upominanie się o prawa wiernych. Wojtyła skorzystał z tradycji pasterzowania Stanisława przez 7 lat – na tyle samo zaplanował synod. W takim czasie można było zmieścić poważny wysiłek duszpasterski, którego celem było przekazanie dorobku soborowego społeczeństwu polskiemu.

No właśnie: nie tylko wiernym, ale całemu społeczeństwu. Dlaczego?

Społeczeństwo było indoktrynowane, oficjalny pogląd na świat wykluczał religię, ludzie byli poranieni przez agresywny ateizm, cenzurę, represje. Ludzie byli niedoinformowani, skażeni doktryną komunistyczną, a przede wszystkim zastraszeni. Nie gromadzili się i nie rozmawiali na tematy gospodarcze, polityczne czy religijne, bo to było ścigane. Atmosfera braku wolności powodowała, że nie było instytucji, do której można było się zwrócić.

Tu wracamy do Synodu Krakowskiego: trzeba było stworzyć płaszczyznę, która byłaby miejscem do rozmowy i dialogu – niekoniecznie na tematy religijne – gdzie ludzie mogą się przed sobą otworzyć. Kard. Wojtyła działając religijnie, budząc poczucie godności i wolności człowieka, osiągnął cel nieoczekiwany, a może z nadzieją zakodowaną od początku? Że coś pęknie, ludzie przestaną się bać i zdecydują się wziąć odpowiedzialność za to, co się wokół nich dzieje. Z tego narodziła się myśl, by powstały zespoły synodalne. Zespołem miało być grono ludzi, którzy brali do ręki teksty soborowe, czytali je, komentowali, przy okazji także modlili się, czytali Pismo święte, ale też: poznawali się nawzajem i otwierali na siebie.

czytaj dalej

=========================================================

To był długi proces, który musiał odbywać się etapami. Dokumenty trzeba było wytłumaczyć, rozjaśnić, pokazać, dlaczego są ważne w życiu społecznym i prywatnym, jak w ich duchu działać. Ale teksty były po łacinie, a władza zezwoliła na wydrukowanie tłumaczenia zaledwie w 10 tysiącach egzemplarzy. Czyli gdyby cały nakład ściągnąć do Krakowa, zabrakłoby materiału dla zespołów. Zaczęto więc przepisywać je na maszynie przez kalkę. Jedni pisali, drudzy rozwozili, kolejni przekazywali dalej. Trudny był też dobór przewodniczących: musieli posiadać intuicję organizacyjną, umiejętność referowania i prowadzenia dyskusji. W tamtym czasie w Polsce nie było takich osób. Wojtyła wymyślił, żeby sięgnąć do przedwojennych grup Akcji Katolickiej. Szukaliśmy też jakichkolwiek, nawet różańcowych grup przyparafialnych, byleby ludzie już się znali i byli zorganizowani. Tak to się zaczęło.

Pamiętam, jak kard. Wojtyła szacował, że wszystkich zespołów uda się powołać, ostrożnie szacując, pięćdziesiąt. A powstało ich ok. 500. Zdarzały się oczywiście fikcyjne zespoły, ponieważ rozpadły się zaraz po założeniu, ale intensywnie pracowała minimum połowa.

Niektóre pracują nieformalnie do dziś! Motorem było kilkanaście osób, tzw. Komisja Główna. Przewodził bp Stanisław Smoleński, asystował i rządził kard. Wojtyła. Komisja musiała stworzyć koncepcję dokumentów synodalnych, ale nie zestaw nakazów, jak postępować – bo nie o to tu chodziło, tylko o drogę, jaką przebywamy, jak się zmieniamy, jak zmienia się Kościół.

Szkieletem okazała się nauka o kapłaństwie powszechnym, czyli wszystkich ochrzczonych, a więc o uczestnictwie każdego ochrzczonego w potrójnej misji Chrystusa. Chrystusa jako: Pasterza, Kapłana, Króla. Kluczem było uzasadnienie i zrozumienie tych zagadnień. Misja pasterska polega na uczestnictwie w trosce o Kościół, głównie przez przekaz wiary, i np. program na pierwszy rok prac mówił o przekazie wiary w rodzinie. Ludzie mogli to natychmiast wcielać w życie w domach. Rodzice usłyszeli, że ich zadaniem jest uczestnictwo w nauczaniu Kościoła, szczególnie w czasach, kiedy religia nie była obecna w szkole.

Każdy dokument był podzielony na trzy części. Pierwsza – to głos Boga i głos Soboru do człowieka. Druga – obraz sytuacji, jaka jest w tej dziedzinie w życiu ludzi (uczestników zespołu). Trzecia – wyciągnięcie wniosków, wskazanie, co robić, aby pogodzić wołanie Boga i życie codzienne. Wojtyła bardzo pilnował tego podziału. Nie chciał, aby wysunąć na pierwszy plan oceny sytuacji, bo to mogłoby doprowadzić do wypaczenia interpretacji części teologicznej, która jest mową Boga. Rzeczywistość socjologiczna jest zaś tak krzykliwa, że powoduje bunt i chęć zmian tego, co nam nie pasuje. Kardynał chciał, żeby najpierw wsłuchać się w słowo Boże, a dopiero potem harmonizować życie – spójne życie chrześcijańskie jest najważniejszym świadectwem Kościoła.
A do takiego świadectwa jako Kościół już dorośliśmy?

To, co robimy – musi być wiarygodne. A żeby było wiarygodne, my musimy być inni. Co z tego, że ktoś wygłosi piękną homilię? To jest pytanie, coście przyszli widzieć: trzcinę chwiejącą się od wiatru, człowieka odzianego w miękkie szaty?

Kiedy przed laty w Paryżu obserwowałem miejscowych księży: w krawatach, z małymi krzyżykami w klapach marynarek, byłem zgorszony. Dziś widzę to jako protest. Póki nie nastąpi przełom wewnętrzny, wszelkie tego typu znaki są nieczytelne. Z czegoś trzeba zrezygnować – z czegoś, co nie jest istotne. Autentyczność polega też i na tym, że jeżeli coś jest preferowaną, sprawdzoną linią Kościoła, to trzeba się tego trzymać. A jeżeli słuchamy ludzi, ale i tak z góry wiemy, co zrobimy, bo „ludzie głupi, co mogą wiedzieć”? Trzeba ludzi wysłuchać, nawet jeśli nie mają racji. Tymczasem żadnej krytycznej opinii nie można w naszym Kościele przedstawić, bo jest to traktowane jako wyjście poza ortodoksję. Może jeszcze nie dorośliśmy, żeby to rozwiązać, ale zacznijmy myśleć, co z tym zrobić. Niestety, za daleko to zaszło...

Kościół musi być czytelny, nie może się chować za żadną gardę. Jak się pomyli – to się poprawia. Jak zgrzeszy – przeprasza. I powinien wzbudzać entuzjazm – bo być człowiekiem wierzącym to piękna sprawa. Ciężko sprzedawać wysiłek jako ciepłe bułeczki, a jednak widać, że młodzież chce być w Kościele. Trzeba wiarę traktować jako integralną część życia, a nie jako pójście do kościoła i zapalenie świeczki Panu Bogu.

Chyba jednak coś się w Polsce zmienia na lepsze?

Jeżeli brać jaskółkę za zapowiedź wiosny, to polityka w stosunku do rocznicy 10 kwietnia i katastrofy smoleńskiej była taką jaskółką. Uwikłanie się w politykę jest fatalne, fatalne jest Radio Maryja z tym uwikłaniem. To dwa mankamenty. Co więcej: próbuje się przy pomocy tekstów soborowych przekonywać, że biskupi są powołani do robienia polityki. Oczywiście, jeśli polityka to roztropna troska o dobro wspólne, to jasne, że powinni się w nią angażować wszyscy. Ale biskupi angażują się w to, kto ma rządzić, a to już wkroczenie na pole minowe. Poza tym – ten kościelny triumfalizm! W samym Krakowie mamy dziesięciu infułatów; kiedy idą razem, wyglądają jak orszak świętych polskich.
Wielu biskupów uważa, że ma władzę większą od papieża. Nie leży w ich mocy zwalnianie proboszczów przed wiekiem emerytalnym, więc posyłają do proboszcza siepaczy, którzy dyskutują z nimi, póki nie podpiszą rezygnacji. To straszliwy brak myślenia w długiej perspektywie: kryzys kapłaństwa już dotknął Polskę, będzie się pogłębiać, i starsi proboszczowie mogliby pracować jeszcze kilka lat. Ale młode wilki już skaczą na stanowiska. Tylko że znajdą się w końcu w sytuacji, kiedy nie będzie miał im kto pomóc, więc będą na parafii pracować sami.

Kluczowe są nominacje biskupie, bo w tym i następnym roku cały „stary” Episkopat odejdzie: Częstochowa, Łódź, Gliwice, Katowice, Łomża na biskupa czeka Lublin. Ale problem powinien widzieć nie tyle nuncjusz, co sami biskupi. Tymczasem na obradach Konferencji Episkopatu Polski... Często wstyd mi za te spotkania. Bo na czym polegają? Uchwalanie patronów, tytułów bazylik i wielu innych drobiazgów. Na miły Bóg, przecież trzeba się zająć ludzkimi problemami! Problemami tak trudnymi, że zęby bolą – ale my kultywujemy stary styl niedotykania tego, co trudne.

Jeżeli mówi się dziś o kryzysie Kościoła, może należałoby zwołać następny Sobór?

Sobór to wielkie wydarzenie religijne i społeczne o długofalowym działaniu. Sobór Watykański II skorzystał z wielu przemyśleń ludzi wiary i teologów, którzy przeżyli I i II wojnę światową, podążanie świata do materializmu w liberalnych systemach wolnościowych. Sobór był więc odpowiedzią na współczesność świata i jego błędną trajektorię. Naturalnie, że od 1965 r. działo się wiele rzeczy, których Sobór jeszcze nie znał, żeby wspomnieć tylko rewolucję seksualną 1968 r.; wydarzeń takich było wiele, ale wszystkie szły tą samą, zdiagnozowaną trajektorią. Dlatego Sobór nie stracił niczego ze swojej aktualności.

Najpierw więc trzeba go poznać i uczyć się nim żyć, bo to wspaniałe osiągnięcie – czego dowodem pontyfikat Jana Pawła II, głęboko zharmonizowany z nauczaniem soborowym. Nie wszystkim się to podobało, ale papież czerpał z Soboru pełną garścią. I to się okazało skuteczne. Weźmy wystąpienia w Ameryce Południowej, konfrontacje ze światem komunistycznym i z liberalizmem – to było zakorzenione i czerpało siłę z myśli soborowej. Myślimy więc, jak wykorzystać to, co już mamy. A potem będziemy się zastanawiać, co dalej – tymczasem sytuacja znów stanie się nowa, bo w takim tempie zmienia się świat.

Jestem przekonany od lat, że pomysł zwołania nowego Soboru jest chybiony, na tę chwilę wciąż niepotrzebny. Porzucić bogactwo, które Sobór nam dał, po to, żeby wejść w wymianę myśli i stawiać na boku to, co już jest przemyślane i dobre – to pomysł nieproduktywny.

Bp Tadeusz Pieronek (ur. 1934 r.) jest prawnikiem. W latach 1993-98 był sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, w latach 1998–2010 przewodniczącym Kościelnej Komisji Konkordatowej. Rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 1998–2004.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/zejscie-z-piedestalu,341,page1.html

Scaliłem posty
darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 01, 2011, 21:53:29
                                                                   Krew papieża

Krzysztof Pilawski | Przegląd | 29 Kwiecień 2011 | Komentarze (337)

                                 Hierarchowie Kościoła jak w średniowieczu budują swoją potęgę na relikwiach.

Wszystkie pamiątki po Janie Pawle II 1 maja staną się relikwiami. Najcenniejsze zgromadził kard. Stanisław Dziwisz. Wykorzystując zawartą w relikwiach moc, metropolita krakowski zawalczy o faktyczne przywództwo w polskim Kościele.

W testamencie sporządzonym w marcu 1979 r., zaledwie kilka miesięcy po wyborze na papieża, Karol Wojtyła zapisał: "Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc".

Ks. Stanisław to Stanisław Dziwisz, który w 1963 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk Karola Wojtyły, ówczesnego biskupa krakowskiego. Trzy lata później został osobistym sekretarzem Karola Wojtyły i nie odstępował go aż do śmieci. Z racji wieloletniej bliskości i testamentowego zapisu miał największe możliwości uzyskiwania rzeczy osobistych Jana Pawła II.

21 października 2010 r. kard. Dziwisz wmurował poświęcony przez Benedykta XVI

kamień węgielny

pod wznoszony w Łagiewnikach ośmioboczny kościół – pierwszy na świecie pod wezwaniem Jana Pawła II. Świątynia stanowi część powstającego tu Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się!". W zamierzeniu metropolity krakowskiego ma ono być światowym ośrodkiem kultu Karola Wojtyły. Znajdą się tu m.in.: Instytut Jana Pawła II, multimedialne muzeum, ośrodek szkolenia wolontariatu, centrum konferencyjne, hotel, dom rekolekcyjny, dom pielgrzyma, park medytacyjno-rekreacyjny, amfiteatr, plenerowa droga krzyżowa, pole kempingowe. Koszt inwestycji oszacowano wstępnie na 200 mln zł.

"Mamy nadzieję, że już w przyszłym roku pojawią się tu relikwie Ojca Świętego", mówił w czasie wmurowania kamienia węgielnego kard. Dziwisz. Budowa nowego kościoła zbiega się z beatyfikacją papieża. Od dawna planowano oddanie wiosną br. tzw. dolnego kościoła – tu powstaje Kaplica Relikwii, w której zostaną umieszczone relikwie Jana Pawła II.

W czasie ubiegłorocznych uroczystości ks. Jan Kabziński, prezes Centrum Jana Pawła II, zapowiedział, że budowana świątynia będzie pierwszym kościołem, w którym znajdą się relikwie Karola Wojtyły. Nie wyjawił, jakie będą to relikwie ani czy będą wśród nich tzw. relikwie pierwszego stopnia – fragmenty ciała.

Temat szczątków Jana Pawła II wywołał tuż po jego śmierci prezydent Krakowa Jacek Majchrowski: "Chcemy, żeby serce największego krakowianina i Polaka spoczęło na Wawelu". Spekulowano, że możliwe jest

oddzielenie papieskiego serca

od reszty ciała i złożenie go na Wawelu kilka dni po uroczystościach pogrzebowych w Watykanie. Nie było to jednak wykonalne. Kościół dopuszcza naruszenie ciała zmarłego dopiero po beatyfikacji – w celu pozyskania relikwii.
Sprawa wróciła po trzech latach, gdy wydawało się pewne, że Karol Wojtyła zostanie ogłoszony błogosławionym w 30. rocznicę wyboru na papieża – 16 października 2008 r.

Bp Tadeusz Pieronek, były przewodniczący krakowskiego trybunału ds. beatyfikacji Jana Pawła II, w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" nie wykluczył, że serce papieża trafi na Wawel. Rozpętała się dyskusja, w czasie której spekulowano, powołując się na źródła kościelne, że polskie kościoły mogą raczej liczyć na fragmenty kości niż serce. Już wtedy o fragmenty ciała Karola Wojtyły zabiegały m.in. sanktuaria w Ludźmierzu (ma ono już m.in. papieskie buty, ornat i sutannę), Licheniu (tu przechowywana jest m.in. kremowa mitra papieska, tu też znajdują się apartamenty, w których Jan Paweł II przebywał od 6 do 8 czerwca 1999 r.) i na Jasnej Górze, a także setki kościołów w Polsce i na całym świecie.

W maju 2008 r. ośrodek PBS DGA na zlecenie "Gazety Wyborczej" przeprowadził sondaż, w którym zadał trzy pytania dotyczące papieskich relikwii. Pierwsze miało charakter fundamentalny: "Kościół rozważa, by po beatyfikacji Jana Pawła II pobrać części jego ciała i jako relikwie rozesłać je do różnych Kościołów w Polsce i na świecie. Czy jest Pan/Pani za, czy przeciw temu pomysłowi?". 11% respondentów wybrało odpowiedź "Zdecydowanie tak", także 11% wskazało na opcję "Raczej tak". Aż 68% uczestników sondażu było przeciwnych dzieleniu ciała papieża i rozsyłaniu jego fragmentów (43% wybrało wariant "Zdecydowanie nie", a 25% – "Raczej nie").

Ten pogląd potwierdzała odpowiedź na trzecie pytanie sondażu: "Czy chciał(a)by Pan/Pani, czy też nie chciał(a)by Pan/Pani, by w Pana/i kościele znalazł się fragment ciała Jana Pawła II?". 42% ankietowanych wskazało wariant "Zdecydowanie nie", 26% – "Raczej nie", a głosy na "tak" rozłożyły się identycznie jak w pierwszym pytaniu (11% – "Zdecydowanie tak" i 11% "Raczej tak").

Inaczej wyglądała odpowiedź na pytanie drugie: "Czy Pana/Pani zdaniem serce Jana Pawła II powinno, czy nie powinno trafić jako relikwia do Katedry na Wawelu?". 50% uczestników sondażu odpowiedziało na "tak" (w tym 26% zdecydowanie). Zdecydowanych przeciwników tego rozwiązania było 24%, a umiarkowanych – 18%. W fakcie, że większość ankietowanych

nie chciała dzielenia ciała

Jana Pawła II ani rozsyłania fragmentów jako relikwii, ale połowa dopuszczała oddzielenie serca i przekazanie go na Wawel, nie ma sprzeczności – to wynik polskiej, a nie katolickiej, tradycji oddzielnego chowania serc wybitnych postaci (np. serce Chopina umieszczono w warszawskim kościele św. Krzyża, a Józefa Piłsudskiego złożono w wileńskim grobie jego matki). Ponadto Wawel w świadomości Polaków kojarzy się w większym stopniu z państwem niż z Kościołem. Zwolennicy przeniesienia serca papieża do Polski chcieli je złożyć w krypcie św. Leonarda, która także bardziej niż z Kościołem (Karol Wojtyła odprawił w niej m.in. pierwszą po otrzymaniu święceń kapłańskich mszę) kojarzy się z historią Polski – tu spoczywają m.in. Jan III Sobieski, Tadeusz Kościuszko, książę Józef Poniatowski i gen. Władysław Sikorski.
Brak decyzji w sprawie beatyfikacji w 2008 r. wyciszył spekulacje w sprawie relikwii. Ożyły one w roku następnym, gdy na terenie dawnych Krakowskich Zakładów Sodowych "Solvay" na dobre ruszyła budowa Centrum Jana Pawła II. Z wytyczonego tam placu Jana Pawła II widać wieżę sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. W sanktuarium Bożego Miłosierdzia znajduje się grób św. Faustyny Kowalskiej (beatyfikowanej przez Jana Pawła II w 1993 r.,

kanonizowanej w 2000 r.), której doczesne szczątki złożono w wielu polskich kościołach – w tym roku trafiły one nawet na Haiti. Z tej perspektywy wyznaczenie przez Benedykta XVI beatyfikacji Jana Pawła II na 1 maja wydaje się zgodne z intencjami metropolity krakowskiego – w tym roku 1 maja będzie ustanowione przez poprzedniego papieża Święto Bożego Miłosierdzia (to ruchome święto, wypadające w następną niedzielę po Wielkanocy).

We wrześniu 2009 r. krakowski "Dziennik Polski", powołując się na własne źródła, poinformował, że w czasie wylewania fundamentów kościoła w Centrum Jana Pawła II przygotowano

miejsce dla drewnianej trumny,

w której pochowano Jana Pawła II. Dziennikarze zainteresowali się wówczas relikwiami z ciała. Ks. Robert Nęcek, rzecznik kard. Dziwisza, twierdził, że "Kościół odchodzi od dosłownego traktowania relikwii", a bp Stanisław Budzik, sekretarz generalny Episkopatu Polski, uznał za najcenniejszą relikwię przestrzelony w czasie zamachu 13 maja 1981 r. i zakrwawiony pas papieskiej sutanny, którą Jan Paweł II ofiarował sanktuarium na Jasnej Górze w 1983 r. W klasztorze Paulinów jest cała kolekcja pamiątek papieskich, które 1 maja staną się relikwiami, od małych – różańca i złotego serca, do całkiem sporych – roweru kolarskiego i czarnej limuzyny BMW. W kościołach w całej Polsce także są tysiące przedmiotów związanych z Janem Pawłem II – dlatego kościół łagiewnicki, którego patronem stanie się papież Polak, nie będzie pierwszym z jego relikwiami. Będzie jednak pierwszym, w którym znajdzie się relikwia pierwszego stopnia – krew.

W grudniu 2010 r. "Dziennik Polski" ogłosił, powołując się na anonimowe źródła, że po beatyfikacji Jana Pawła II w Kaplicy Relikwii "w budowanym w ekspresowym tempie kościele" zostanie umieszczona przechowywana przez Stanisława Dziwisza ampułka z krwią. Gazeta podkreśliła, że ampułka będzie "najcenniejszą na świecie papieską relikwią", najwyraźniej zapominając o ciele złożonym w Watykanie.

Ampułka z krwią będzie największą relikwią papieską w Polsce – ogłosił 13 stycznia, w przeddzień wyznaczenia przez Benedykta XVI daty beatyfikacji Jana Pawła II, ks. Kabziński na łamach "Gazety Wyborczej". Ujawnił, że krew przed śmiercią pobrali opiekujący się papieżem lekarze z włoskiej kliniki Gemelli.
Krew nie skrzepła,

choć ksiądz zastrzegł, że nie musi być to cud, lecz efekt dodania przez lekarzy jakiejś substancji. Kilka dni później wyjaśniono, że krew została pobrana w czasie badań przed zabiegiem tracheotomii (chirurgicznego otwarcia przedniej ściany tchawicy w celu umożliwienia wentylacji), który przeszedł umierający papież. Ówczesny rzecznik Watykanu Joaquín Navarro-Valls miał przekonać Stanisława Dziwisza, by zachował dwie fiolki z krwią, która – jak mówił w wywiadzie radiowym kardynał – "zachowała się taka, jak była pobrana: jest płynna, w kolorze czerwonym, żywa krew Ojca Świętego". Podkreślił: "To są najcenniejsze relikwie: żywa krew papieża". Stanisław Dziwisz, odnosząc się do głosów krytycznych wobec pomysłu tworzenia relikwii z fiolki, oświadczył: "Byłem i jestem przeciwny dzieleniu ciała. Ale relikwie są i będą".

Przekazywane przez kurię krakowską informacje na temat fiolki nie przebiły się szeroko do opinii publicznej. Stało się to dopiero po nagłośnieniu sprawy zgodnie ze współczesnymi kanonami PR. 11 lutego przed kamerami telewizji TVN 24 kard. Dziwisz wręczył dziennikarzowi tej stacji czerwone pudełko z medalionem zawierającym fragment papieskiej sutanny i kroplę krwi, z prośbą o przekazanie tego daru ciężko rannemu kierowcy Formuły 1 Robertowi Kubicy. "Relikwia show" – tak zatytułowała ten spektakl "Gazeta Wyborcza". Jednak efekt okazał się znakomity. Sprawę nagłośniły telewizje, stacje radiowe, portale internetowe, gazety – od tabloidów po dzienniki opiniotwórcze. Komentarzom w sprawie relikwii był poświęcony program "Tomasz Lis na żywo". Polska dowiedziała się, że metropolita krakowski dysponuje krwią papieża, która

1 maja stanie się wielką relikwią.

Obok niej w kościele w Centrum Jana Pawła II znajdą się inne relikwie – w tym

zakrwawiona sutanna,

którą papież miał na sobie w chwili zamachu 13 maja 1981 r. i którą zdjęto na stole operacyjnym. Tylko bardzo wąskie grono wiedziało, że sutannę przechowuje osobisty sekretarz papieża.

W Kaplicy Relikwii nie będzie trumny papieża, Watykan bowiem postanowił, że nie będzie ona otwierana w czasie przenoszenia ciała Jana Pawła II z Grot Watykańskich do Bazyliki św. Piotra. Za to prawdopodobnie pojawi się płyta z obecnego grobu papieża w Grotach Watykańskich (nowy grób będzie miał nową marmurową płytę z łacińskim napisem: Beatus Joannes Paulus II (Błogosławiony Jan Paweł II).

Pomniejsze pamiątki, które 1 maja staną się relikwiami, znajdują się w Mobilnym Muzeum Jana Pawła II, które 31 marca otworzył kard. Dziwisz. Muzeum należy do Centrum Jana Pawła II i mieści się we wnętrzu 18-metrowej ciężarówki. Znajdują się tam m.in. udostępnione przez metropolitę krakowskiego niepokazywane wcześniej pamiątki: sutanna papieska, buty, narty, sweter, w którym Karol Wojtyła wyruszał w góry, krzyż pektoralny, brewiarz, różaniec, pióro. Wiadomo także, że wśród pamiątek po papieżu, które są w posiadaniu metropolity krakowskiego, znajduje się m.in. napisany, lecz niewysłany list do zamachowca Alego Agcy.
2 kwietnia, w szóstą rocznicę śmierci Karola Wojtyły, Stanisław Dziwisz udzielił wywiadu radiu RFM FM. Na pytanie, co się stało z krzyżem, na którym wspierał się papież w czasie ostatniej drogi krzyżowej w Wielki Piątek 2005 r., kardynał odparł: "Mam go u siebie. (...) Mam też inne bardzo cenne, bardzo osobiste relikwie, ale ukażę je dopiero po beatyfikacji. Przekażę je Centrum Jana Pawła II".

Część relikwii metropolita krakowski zabierze – na prośbę organizatorów beatyfikacji – na uroczystości do Watykanu. Wśród nich ma być

sławna ampułka.

Inne skarby kardynał może ujawnić 11 czerwca – tego dnia odbędzie się uroczystość złożenia relikwii nowego błogosławionego w Kaplicy Relikwii kościoła w Łagiewnikach.

Watykan nie przewiduje na razie pozyskania relikwii z ciała papieża. W tej sytuacji kard. Dziwisz może się okazać ich głównym dysponentem, budując w ten sposób swoją pozycję w Kościele katolickim. To zjawisko stare jak relikwie. Państwa rywalizowały, które ma cenniejszą relikwię, sądząc, że są one źródłem ich potęgi (Brzetysław I w 1038 r. wykradł relikwie św. Wojciecha i wywiózł je do Czech). W "Krzyżakach" Henryka Sienkiewicza Mikołaj z Długolasu opowiadał, że Krzyżacy nie doszliby do swej potęgi bez relikwii: drzewa z Krzyża Świętego, krajki z szaty Najświętszej Panny, trzonowego zęba Marii Magdaleny, ręki św. Liberiusza i wielu innych. Metropolita warszawski Kazimierz Nycz także wykorzystuje relikwie do budowy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. To z jego inicjatywy dwa miesiące przed beatyfikacją Jerzego Popiełuszki z ciała księdza pobrano fragmenty na relikwie. Pierwsza – tuż po beatyfikacji na placu Piłsudskiego – trafiła do budowanej Świątyni Opatrzności Bożej (część Centrum Opatrzności Bożej), w której znajduje się m.in. symboliczny grób Jana Pawła II. W starciu o relikwie papieskie kościół wilanowski Kazimierza Nycza może przegrać z kościołem łagiewnickim Stanisława Dziwisza, który w ubiegłym roku zadziwił świat pozyskaniem ciała tragicznie zmarłego prezydenta RP nierozerwalnie, wydawałoby się, związanego z Warszawą.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/krew-papieza,181,page1.html

=====================================================

               Niezwykłe pamiątki po papieżu

mkw | PAP | 27 Kwiecień 2011 | Komentarze (0)

"Dziennik Polski": Zachował się pierwszy, pochodzący z 1947 r., paszport Karola Wojtyły. Znajduje się w zbiorze pamiątek Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
Dokument, z odręcznym podpisem właściciela i jego fotografią, został wystawiony kardynałowi Wojtyle w 1947 r., tuż przed wyjazdem na studia do Rzymu. Wysłał go tam ówczesny metropolita krakowski kard. Adam Sapieha.

Pierwszy paszport przyszłego papieża można oglądać tylko w sterylnie czystych rękawiczkach. Podają je siostry Karola i Teresa, pracownice archiwum krakowskiej kurii.

Akta kardynała Karola Wojtyły, które były przedmiotem badań specjalnych komisji w czasie procesu beatyfikacyjnego będą udostępniane zaraz po beatyfikacji. Oczywiście tylko w odpowiednio umotywowanych przypadkach.

Wśród tych cennych akt są m.in. rękopisy wierszy, poematów, cała twórczość naukowa, zapisy kazań, świadectwa szkolne przyszłego papieża, legitymacje, dyplomy - wylicza "Dziennik Polski".

http://religia.onet.pl/aktualnosci,1/niezwykle-pamiatki-po-papiezu,112.html

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 06, 2011, 11:05:57
                                                                   ZLOTE  MYSLI  JANA  PAWLA  II



Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi
i Jego zbawczej władzy! Otwórzcie granice państw,
systemów ekonomicznych i politycznych,
szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się!

Świadomość, że Chrystus pozostaje pośród swego ludu,
dodaje otuchy wierzącym i przynagla ich,
aby stawali się głosicielami prawdziwej solidarności
i czynnie dążyli do zbudowania "cywilizacji miłości".

Droga odkryć naukowych jest zawsze drogą do prawdy. Dlatego każdy człowiek, który szuka prawdy, w rzeczywistości porusza się drogą, która prowadzi do Boga.


Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną.
Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci.
Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi.
Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej.

Nie ulegajcie słabościom!
Nie dajcie się zwyciężyć złu!
Jeśli widzisz, że brat Twój upada podźwignij go,
a nie pozostaw w zagrożeniu.


http://www.zosia.piasta.pl/papiez.htm





Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 11, 2011, 18:54:55
                                           Twórczość literacka Karola Wojtyły - papieża Jana Pawła II

Jan Paweł II był papieżem niezwykłym - sprawował posługę kapłańską, przez kilkadziesiąt lat kierował Kościołem Katolickim, niestrudzenie pielgrzymował po świecie, apelował o pokój... Był jednak nie tylko osobą duchowną, autorytetem moralnym, lecz również pisarzem. Od najmłodszych lat interesował się teatrem i literaturą. Opublikował kilka dramatów, zbiory poezji, rozważania, myśli i opracowania filozoficzne. Poniżej prezentujemy bibliografię dzieł papieża-literata.

2005 - "Pamięć i tożsamość"
2004 - "Wstańcie! Chodźmy!"
2003 - "Tryptyk Rzymski"
2002 - "Autobiografia"
1996 - "Dar i Tajemnica"
1994 - "Przekroczyć próg nadziei" (wywiad - rzeka udzielony włoskiemu dziennikarzowi Vittorio Massoriemu)
1979 - "Myśląc ojczyzna".
1975 - "Rozważania o śmierci"
1960 - "Przed sklepem jubilera"
1950 - "Brat naszego Boga" (sztuka teatralna)
1946 - "Pieśń o Bogu ukrytym"
1940 - "Hiob", "Jeremiasz" (sztuki teatralne)
 
Jerzy Piątek
.......................................................

Polska.pl > Jan Paweł II > Papieskie dokumenty
                     
                                                                                    Papieskie dokumenty

Podczas swojego pontyfikatu papież Jan Paweł II wydał wiele dokumentów, które w niezwykły sposób wpłynęły na życie Kościoła i wiernych, zmieniając oblicze instytucji przez niektórych uważanej za skostniałą i oddaloną od rzeczywistości. I choć papież nigdy, w żadnym aspekcie nie zmienił nauki Kościoła, niektóre z dokumentów wprowadzały rewolucję w jej pojmowaniu.

Przedstawiamy najważniejsze dokumenty wydane przez papieża Jana Pawła II.

ENCYKLIKI

REDEMPTOR HOMINIS (Odkupiciel człowieka) / 4 marca 1979 
Pierwsza encyklika Jana Pawła II ma charakter ewangelizacyjny. Papież loncentruje się w niej na wyzwoleniu człowieka poprzez jego wewnętrzną przemianę i uznanie prymatu dóbr duchowych nad materialnymi. Dokument zawiera tak ważne dla całego pontyfikatu papieskiego wezwanie do powszechnej ewangelizacji i dialogu zarówno z innymi wyznaniami chrześcijańskimi jak też z religiami niechrześcijańskimi.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

DIVES IN MISERICORDIA ("Bogaty w miłosierdziu swoim Bóg") / 30 listopada 1980
W swojej drugiej encyklice papież przypominał, że Miłość jest większa niż grzech. Mówiąc o dramacie współczesnego człowieka Jan Paweł II wielokrotnie podkreśla, że nie ma sytuacji bez wyjścia i że w każdym czasie, w każdej epoce Bóg przychodzi człowiekowi z pomocą. Podkreśla rolę miłosierdzia Bożego w życiu chrześcijanina.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

SLAVORUM APOSTOLI (Apostołowie Słowian) / 2 września 1985
Encyklika wydana w tysiącsetnią rocznicę dzieła ewangelizacji świętych Cyryla i Metodego i poświęcona misyjnym dziełom Kościoła. Papież przywołuje postaci misjonarzy Europy, by pokazać aktualne problemy związane z misjami, też na koniecznosć pokonywania podziałów między narodami, jak również między Kościołami chrześcijańskimi.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

LABOREM EXERCENS (O pracy ludzkiej) / 14 września 1981
Jedna z najbardziej znanych encyklik, w której Jan Paweł II przeprowadził w niej analizę problematyki pracy ludzkiej w warunkach współczesnego świata. Papież wskazuje że najważniejsza jest osoba ludzka, a praca powinna być środkiem utrzymania i pomnażania dobrobytu kraju oraz samorealizacji człowieka a nie celem samym w sobie. Dokument mówi także o uprawnieniach pracowników, o roli i zadaniach związków zawodowych oraz o godności człowieka w stosunkach zawodowych.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

REDEMPTORIS MISSIO (Misja Chrystusa Odkupiciela) / 7 grudnia 1990
Encyklika dotyczy ewangelizacji i misji, która jest podstawowym powołaniem Kościoła. Papież wskazuje, że powinna być ona realizowana z tym samym zapałem jak to działo się w czasach apostolskich. Przypomina też, że mimo istnienia licznych organizacji misyjnych, każdy chrześcijanin jest zobowiązany do ewangelizacji - do bycia misjonarzem w swoim środowisku.

Pełna treść adhortacji w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej


DOMINUM ET VIVIFICANTEM ("Pana i Ożywiciela") / 5 maja 1986
Dokument dotyczy roli trzeciej Osoby Trójcy Świętej - Ducha Świętego. Papież skupia się na jego zasadniczej roli w życiu zarówno współnoty ludzi wierzących jak i w istnieniu całego świata. Jan Paweł II wskazuje na starożytność wiary w osobę Ducha Świętego, sformułowanej na Soborze Powszechnym w Konstantynopolu w 381 r. i wyznawanej do dzisiaj w Credo: "Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela". Przypomina też jaką misję ma Duch w Kościele i świecie - ma on przekonywać o grzechu, umacniać Kościół i ożywiać wierzących.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej


REDEMPTORIS MATER (Matka Odkupiciela) / 3 marca 1987
Encyklika poświęcona Marii, matce Jezusa. Papież który w szczególny sposób odnosił się do Bogarodzicy, ukazuje centralne miejsce i rolę Matki Jezusa w Kościele, podkreślają jej wynikające z jej podwójnego związku z Chrystusem i Kościołem macierzyńskie pośrednictwo. Ukazuje też Marię jako wyjątkowy wzór do naśladowania przez jej posłyszeństwo Bożemu słowu. Połwołuje się na bardzo bogate wschodnie tradycje maryjne.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

SOLLICITUDO REI SOCIALIS (Społeczna Troska)/ 30 grudnia 1987
Papież wskazuje na społeczne problemy wspóczesnego świata Ostrzega, że istnieja w nim tak poważne problemy jak ciągłe zagrożenie życia i poczucia bezpieczeństwa niemal na całym globie. Wykazuje też ogromną troskę o ubogich na którą składa się nie tylko materialne wsparcie ale też duchowa pomoc. Nawiązując do jedynej dotychczas społecznej encykliki Pawła VI, "Populorum progresio", Jan Paweł II podsumowuje 20 lat społecznych działań Kościoła po tej encyklice.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej


CENTESIMUS ANNUS (Setna rocznica) / 1 maja 1991
Dokument wyjaśnia podstawy katolickiej nauki społecznej w świetle współczesnych doświadczeń historycznych, skupiając się szczególnie na załamaniu się idei marksistowskich, skompromitowaniu komunizmu jako systemu oraz upadku reżimów na tym systemie budowanych.
Papież uznając osiągnięcia gospodarcze kapitalizmu, zwraca jednak uwagę naniebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą liberalizm nie wsparty warościami etycznymi.
 
Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej


VERITATIS SPLENDOR (Blask prawdy) / 6 sierpnia 1993
Jan Paweł II wskazuje na zawarte w słowach Jezusa odpowiedzi na jedno z zasadniczych pytań każdego człowieka "Co mam czynić?". Wskazuje na zawsze istniejącą relację między wiarą a moralnością i pisze o świadectwie moralnego chrześcijańskiego życia, które może stanowić doskonałe narzędzie ewangelizacyjne.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej 

EVANGELIUM VITAE (Ewangelia życia) / 25 marca 1995
Papież w tym dokumencie daje wyraz swojej twardej postawie w zakresie nienaruszalności życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. wykłada, rozwija i tłumaczy negatywne stanowisko Kościoła w sprawie aborcji i eutanazji. Encyklika wzbudziła wiele kontrowersji, szczególnie jesli chodzi o stanowisko Kościoła w sprawie stosowania środków antykoncepcyjnych oraz eksperymentów biologicznych i genetycznym na człowieku.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej


UT UNUM SINT (Aby byli jedno) / 25 maja 1995
Encyklika, w której papież wyjaśnia katolickie zasady ekumenizmu i dialogu zbliżającego podzielone chrześcijaństwo. Wskazuje na wagę działań na rzecz jedności chrześcijan i na korzyści jakie z niego wynikają dla wszystkich wyznawców Chrystusa. Jednocześnie przestrzega przed "fałszywym ekumenizmem", który polega na negowaniu wiary iż to w kościele katolickim jest pełnia środków zbawczych.

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

 


FIDES ET RATIO (Wiara i rozum) / 14 września 1998
Jakie są relacje między wiarą a rozumem? Encyklika dotyczy między innymi filozofii, którą papież ukazuje jako wysiłek ludzkiego intelektu zmierzającego do odkrycia odpowiedzi na pytania, które nigdy nie przestaną niepokoić człowieka - "Kim jestem", "Skąd przychodzę i dokąd zmierzam?", "Dlaczego istnieje zło?", "Co czeka mnie po tym życiu?". Mówi też że nie ma sprzeczności miedzy wiarą a rozumem, że "są one jak dwa skrzydła wznoszące człowieka do Boga".

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej


ECCLESIA DE EUCHARISTIA / 17 kwietnia 2003
Dokument w całości skupiony na Eucharystii. Jan Paweł II przekazuje katolikom prawdę iż Kościół żyje dzięki Eucharystii, wyjaśnia jej wyjaśnia jej znaczenie, odnosząc się do krzyżowej śmierci Jezusa, jego zmartwychwstania i związanej z tym realnej obecności w ciele (która właśnie przez Eucharystię może być doświadczana).

Pełna treść encykliki w języku polskim na stronach Stolicy Apostolskiej

 

ADHORTACJE


CATECHESI TRADENDAE (O katechizacji w naszych czasach) / 16 października 1979

FAMILIARIS CONSORTIO (O zadaniach rodziny chrześcijańskiej) / 22 listopada 1981

REDEMPTIONIS DONUM (O konsekracji zakonnej w świetle tajemnicy odkupienia) / 25 marca 1984

RECONCILIATIO ET PAENITENTIA (O pojednaniu i pokucie) / 2 grudnia 1984

CHRISTIFIDELES LAICI (O powołaniu i misji świeckich w Kościele i świecie) / 30 grudnia 1988

REDEMPTORIS CUSTOS (Opiekun Zbawiciela) / 15 sierpnia 1989

PASTORES DABO VOBIS (O formacji kapłanów we współczesnym świecie) / 25 marca 1992

ECCLESIA IN AFRICA (Kościół w Afryce) / 14 sierpnia 1995

VITA CONSECRATA (O życiu konsekrowanym i jego roli w Kościele i świecie) / 25 marca 1996

ECCLESIA IN AMERICA (Kościół w Ameryce) / 22 stycznia 1999

ECCLESIA IN ASIA (Kościół w Azji) / 6 listopada 1999

ECCLESIA IN OCEANIA (Kościół w Oceanii) / 22 listopada 2001

ECCLESIA IN EUROPA (Kościół w Europie) / 28 czerwca 2003

PASTORES GREGIS (Pasterze owczarni) / 16 października 2003

 

KONSTYTUCJE APOSTOLSKIE

SAPIENTIA CHRISTIANA (O uniwersytetach i wydziałach teologicznych ) / 15 kwietnia 1979

MAGNUM MATRIMONII SACRAMENTUM (Prawne uznanie Papieskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną) / 7 października 1982

UT SIT (O powołaniu Prałatury Personalnej „Świętego Krzyża i Opus Dei” ) / 28 listopada 1982

SACRAE DISCIPLINAE LEGES (Konstytucja ogłoszona z okazji wprowadzenia nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego)  / 25 stycznia 1983

DIVINUS PERFECTIONIS MAGISTER (Nowe prawodawstwo w procedurze spraw kanonizacyjnych) / 25 stycznia 1983

SPIRITUALI MILITUM CURE (Konstytucja apostolska na temat ordynariatów wojskowych) / 21 kwietnia 1986

PASTOR BONUS (O odnowie i reformie Kurii Rzymskiej) / 28 czerwca 1988

EX CODE ECCLESIAE (O uniwersytetach katolickich) / 15 sierpnia 1990

FIDEI DEPOSITUM (ogłoszona z okazji publikacji KATECHIZMU KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO opracowanego po Soborze Powszechnym Watykańskim II ) / 11 października 1992

UNIVERSI DOMINICI GREGIS (Wakat Stolicy Apostolskiej i Wybór Biskupa Rzymskiego) / 22 lutego 1996
 
Joanna Gacka
..........................................



Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 11, 2011, 18:56:14
                                                                             Papież pielgrzymujący


W ciągu swojego pontyfikatu papież wielokrotnie okrążył kulę ziemską. Był na wszystkich zamieszkanych kontynentach, odwiedzał zarówno koronowane głowy jak i najuboższych. Przemawiał w parlamentach, na stadionach. Jako pierwszy papież w historii przekroczył progi synagogi i meczetu. Przedstawiamy kalendarium papieża - pielgrzyma.
Dominikana, Meksyk, Bahamy, 21 stycznia - 5 lutego 1979
Polska, 2-9 czerwca 1979
Irlandia i USA, 29 września - 7 października 1979
Turcja, 28-30 listopada 1979
Afryka, 2-12 maja 1980
Francja, 30 maja - 2 czerwca 1980
Brazylia, 30 czerwca - 11 lipca 1980
Republika Federalna Niemiec, 15-19 listopada 1980
Daleki Wschód, 16-26 lutego 1981
Afryka, 12-19 lutego 1982
Portugalia, 12-15 maja 1982
Wielka Brytania, 28 maja - 2 czerwca 1982
Brazylia, Argentyna, 11-12 czerwca 1982
Szwajcaria, 15 czerwca 1982
San Marino, 29 sierpnia 1982
Hiszpania, 31 października - 9 listopada 1982
Ameryka Środkowa, 2-9 marca 1983
Polska, 16-23 czerwca 1983
Francja, 14-15 sierpnia 1983
Austria, 10-13 września 1983
Daleki Wschód, 3-11 maja 1984
Szwajcaria, 12-17 czerwca 1984
Kanada, 9-20 września 1984
Hiszpania , Dominikana, Puerto Rico, 10-13 października 1984
Ameryka Południowa, 26 stycznia - 5 lutego 1985
Benelux , 11-21 maja 1985
Afryka, 8-19 sierpnia 1985
Liechtenstein, 8 września 1985
Indie, 31 stycznia - 10 lutego 1986
Kolumbia, Santa Lucia, 1-8 lipca 1986
Francja, 4-7 października 1986
Azja - Oceania, 19 listopada - 2 grudnia 1986
Urugwaj, Chile, Argentyna, 31 marca - 13 kwietnia
Republika Federalna Niemiec, 30 kwietnia - 4 maja 1986
Polska, 8-14 czerwca 1979
USA, Kanada - 9-21 września 1987
Ameryka Łacińska, 7-18 maja 1988
Austria, 23-27 czerwca 1988
Afryka, 10-19 września 1988
Francja, 8-11 października 1988
Afryka, 28 kwietnia - 6 maja 1989
Skandynawia, 1-9 czerwca 1989
Hiszpania, 19-21 sierpnia 1989
Daleki Wschód, 6-16 października 1989
Afryka, 25 stycznia - 1 lutego 1990
Czechosłowacja, 21-22 kwietnia 1990
Ameryka Łacińska, 6-14 maja 1990
Malta, 25-27 maja 1990
Afryka, 1-10 września 1990
Portugalia, 10-13 maja 1991
Polska, 1-9 czerwca oraz 13-16 sierpnia 1991
Węgry, 16-20 sierpnia 1991
Brazylia, 12-21 października 1991
Afryka, 19-26 lutego 1992
Afryka, 4-10 czerwca 1992
Republika Dominikańska, 9-14 października 1992
Afryka - 3-10 lutego 1993
Albania, 25 kwietnia 1993
Hiszpania, 2-17 czerwca 1993
Ameryka Łacińska, USA, 9-16 sierpnia 1993
Litwa, Łotwa, Estonia, 4-10 września 1993
Chorwacja, 10-11 września 1994
Daleki Wschód, 11-21 stycznia 1995
Polska, 22 maja 1995 (wizyta nieoficjalna)
Czechy, 20-22 maja 1995
Belgia, 3-4 czerwca 1995
Słowacja, 30 czerwca - 3 lipca 1995
Afryka, 14-20 września 1995
USA, 4-9 października 1995
Ameryka Łacińska, 5-11 lutego 1996
Tunezja, 14 kwietnia 1996
Słowenia, 17-19 maja 1996
Niemcy, 21-23 czerwca 1996
Węgry, 6-7 września 1996
Francja, 19-22 września 1996
Bośnia-Hercegowina, 12-13 kwietnia 1997
Czechy, 25-27 kwietnia 1997
Liban, 10-11 maja 1995
Polska, 31 maja - 10 czerwca 1997
Francja, 21-24 sierpnia 1997
Brazylia, 2-6 października 1997
Kuba, 21-25 stycznia 1998
Nigeria, 21-23 marca 1998
Austria, 19-21 czerwca 1998
Chorwacja, 2-4 października 1998
Meksyk, USA, 22-28 stycznia 1999
Rumunia, 7-10 maja 1999
Polska, 5-17 czerwca 1999
Słowenia, 19 września 1999
Indie, Gruzja, 6-9 listopada 1999
Egipt, 24-26 stycznia 2000
Jordania, Izrael, 20-26 marca 2000
Portugalia, 12-13 maja 2000
Grecja, Syria, Malta, 4-9 maja 2001
Ukraina, 23-27 lipca 2001
Kazachstan, Armenia, 22-27 września 2001
Azerbejdżan, Bułgaria, 22-26 maja 2002
Kanada, Gwatemala, Meksyk, 23 lipca - 2 sierpnia 2002
Polska, 16-19 sierpnia 2002
Hiszpania, 3-4 maja 2003
Chorwacja, 5-9 czerwca 2003
Bośnia i Hercegowina, 22 czerwca 2003
Słowacja,  11-14 września 2003
Szwajcaria, 5-6 czerwca 2004
Francja (Lourdes), 14-15 sierpnia 2004
.................................................................

Książki o papieżu
Papież Jan Paweł II był jedną z najczęściej opisywanych najważniejszych żyjących osobistości na świecie. Tylko w naszym kraju od końca ubiegłego stulecia do chwili obecnej do księgarń trafiło około pół setki książek poświęconych Ojcu Świętemu: biografii, leksykonów-przewodników po życiu papieża, opracowań teologicznych, analiz pontyfikatu, wspomnień, a nawet książeczek dla dzieci.

2010 - Zenon Ziółkowski, "W Drodze Na Ołtarze. 40 Spotkań Z Janem Pawłem II"
2010 - Gabriel Turowski, Arturo Mari, "Zamach, czyli jak zło w dobro się obróciło"
2010 - Aleksandra Zapotoczny, "Wielka księga cudów Jana Pawła II"
2010 - Ewa Stadtmuller, "Znak pokoju. Opowieść papieskiego gołebia"
2010 - Andrea Tornielli, "Santo Subito. Tajemnice świętości Jana Pawła II"
2010 - Monika Karolczuk, "Ścieżkami Jana Pawła II"
2010 - Praca zbiorowa, "Rozmowy w Castel Gandolfo"
2010 - Wacław Maślanka, "Księstwo Jana Pawła II"
2010 - Andrzej Sujka, "Gaude Mater Polonia. Pierwsza pielgrzymka, czerwiec 1979 r."
2010 - Andy Collins. "Jan Paweł II i trzeci sekret fatimski. Słynne objawienia i orędzia maryjne"
2010 - Saverio Gaeta, Stanisław Oder, "Dlatego święty"
2010 - Jan Paweł II, "O modlitwie"
2010 - Jan Paweł II, Saverio Gaeta, "Jan Paweł II. Opowiem wam o moim życiu"
2010 - Jan Paweł II, Arturo Mari, Adam Bujak, "Rok 24"
2010 - Paweł Zuchniewicz, Brygida Grysiak, "Kobiety w życiu Jana Pawła II"
2010 - Tomasz Królak, "1001 rzeczy które warto wiedzieć o Janie Pawle II"
2010 - Zdzisław Struzik, "Program wychowawczy oparty na wartościach według nauczania Jana Pawła II"
2010 - Maciej Zięba, "Jestem z wami. Kompendium twórczości i nauczania Karola Wojtyły - Jana Pawła II"
2010 - Paweł Zuchniewicz, "Jan Paweł II - nasz święty: Powieść biograficzna"
2010 - Rafał Dudała, "Kod Jana Pawła II"
2009 - Antonio Socci, "Tajemnice Jana Pawła II"
2009 - Gian Franco Svidercoschi, "Papież, który nie umiera. Dziedzictwo Jana Pawła II"
2009 - Andrzej Sujka, "Jan Paweł II naucza. O aniołach i szatanie"
2009 - Tomasz Terlikowski, "Rzeczpospolita papieska"
2009 - Marian Wilk, Łukasz Donaj, "Jan Paweł II – w kręgu myśli politycznej i dyplomacji"
2009 - Paweł Zuchniewicz, "Jan Paweł II: "Będę szedł naprzód": Powieść biograficzna"
2009 - Paweł Zuchniewicz, "Habemus papam"
2008 - Grzegorz Polak, "Jan Paweł II. Księgi myśli i wiary"
2008 - Elio Guerriero Marco Impagliazzo, "Najnowsza historia Kościoła"
2008 - Lorenzo Gulli, "Jan Paweł II i starsi bracia"
2008 - red. Marek Miller, "Dziennikarstwo według Jana Pawła II"
2008 - Paweł Zuchniewicz, "Młode lata Papieża: Lolek"
2007 - Stanisław Nagy, "Jan Paweł II po odejściu do domu Ojca"
2007 - Jan Paweł II, "Jan Paweł II. Autobiografia"
2007 - Paweł Zuchniewicz, "Papal Warsaw"
2007 - Paweł Zuchniewicz, "Wujek Karol: Kapłańskie lata Papieża"
2007 - Paweł Zuchniewicz, "Narodziny pokolenia JP2"
2006 - Jan Paweł II, "Projekt życia. Wybór listów"
2006 - Krzysztof Kaucha, Jacenty Mastej, "Jana Pawła II inspiracje chrystologiczne"
2006 - Danuta Michałowska, "Karol Wojtyła. Artysta - kapłan"
2006 - Paweł Zuchniewicz, "Cuda Jana Pawła II"
2005 - Piotr Słabek, "Rekolekcje z Janem Pawłem II"
2005 - Grzegorz Polak, Paweł Zuchniewicz, "Jan Paweł II 1920-2005. Kronika pontyfikatu"
2005 - Mieczysław Maliński, "Jan Paweł Wielki. Droga do świętości"
2005 - Paweł Zuchniewicz, "Szukałem was: Jan Paweł II i Światowe Dni Młodzieży"
2005 - Paweł Zuchniewicz, "Powstanę silnym Boga robotnikiem"
2005 - Bruno Forte, "Rekolekcje papieskie. Podążając za Tobą, światłem życia"
2005 - Marek Skwarnicki, "Jan Paweł II"
2005 -  Arturo Mari, "Ufne serca. Jan Paweł II i dzieci"
2005 - Joanna Krzyżanek, "Jan Paweł II, czyli jak Karolek został papieżem"
2005 - Paweł Zuchniewicz, "Papież Rodzin"
2005 - Jan Paweł II, "Jan Paweł II Nie lękajcie się. Myśli o życiu we współczesnym świecie"
2004 - Zygmunt Broniarek, " Papież Pius X syn Polaka a Pasja Mela Gibsona"
2004 - Justyna Kiliańczyk-Zięba, "Za rękę z papieżem"
2004 - Andreas Englisch, "Jan Paweł II. Fenomen Karola Wojtyły"
2004 - Gian Franco Svidercoschi, "Historia Karola Wojtyły"
2004 - Grzegorz Polak, "Ojciec wszystkich narodów"
2004 - Janusz Rosikoń, "Madonny papieskie"
2004 - Andrzej Nowak, Ryszard Kluszczyński, "Jan Paweł II"
2004 - Czesław Drążek, "Jan Paweł II - serce otwarte dla każdego"
2003 - Grzegorz Polak, "Wielka encyklopedia Jana Pawła II"
2003 - Sławomir Sowiński, Radosław Zenderowski, "Europa drogą Kościoła. Jan Paweł II o Europie i europejskości"
2003 - Władysław Andreasik, Marek Plewako, "Jan Paweł II na znakach pocztowych świata"
2003 - ks. Adam Boniecki, "Zrozumieć Papieża. Rozmowy o Encyklikach"
2003 - ks. Mieczysław Maliński, "Jan Paweł Wielki"
2003 - Bertrand Lemaire, "Święty Ludwik-Maria Grignion de Montfort i Jan Paweł II"
2003 - Andrzej Zwoliński, "Encyklopedia nauczania społecznego Jana Pawła II"
2003 - Grzegorz Polak, "Kronika 25 lat pontyfikatu Jan Paweł II"
2003 - Jacek Moskwa, "Prorok i polityk"
2003 - Leon Knabit, "Spotkania z Wujkiem Karolem"
2003 - Adam Bujak, "Mała ojczyzna Jana Pawła II - 25 lat pontyfikatu"
2003 - Dulles Avery, "Blask wiary. Wizja teologiczna Jana Pawła II"
2003 - Janusz Poniewierski, "Pontyfikat"
2002 - Paweł Zuchniewicz, Nasz Papież: Historia życia Karola Wojtyły
2002 - Adam Bujak, "Świt nowego tysiąclecia. Kanada - Gwatemala - Meksyk 2002"
2002 - George Weigel, "Świadek nadziei"
2002 - Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Pielgrzymka 2002"
2002 - Arturo Mari, Henryk Sobierajski, "Chwalcie Boga w waszym ciele. Jan Paweł II o sporcie"
2002 - Janusz Poniewierski, "Kwiatki Jana Pawła II"
2001 - Grzegorz Przebinda, "Większa Europa. Papież wobec Rosji i Ukrainy"
2001 - Waldemar Sosnowski, "Trwajcie w jedności. Jan Paweł II we Lwowie"
2001 - Adam Bujak, "Czas pojednania. Pielgrzymka Ojca Świętego do Kazachstanu i Armenii"
2001 - Caroline Pigozzi, "Życie prywatne Jana Pawła II"
2001 - Andrzej Nowak, Ryszard Kluszczyński, "Jan Paweł II. Ilustrowana biografia"
2000 - Adam Bujak, "Fatima 2000 z Janem Pawłem II"
1999 - Wojciech Łaski, "Z Janem Pawłem II w Trzecie Tysiąclecie"
1999 - Dariusz Tomasz Lebioda, "Tajemnica papieża"
1999 - Janusz Poniewierski, "Pielgrzymka 1999 dzień po dniu"
1999 - Carl Bernstein, Marco Politi, "Jego świątobliwość Jan Paweł II i nieznana historia naszych czasów"

 
Jerzy Piątek, (AK)


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 11, 2011, 18:57:41
                                                                         
                                                                        Testament Jana Pawła II

Radio Watykańskie opublikowało testament Jana Pawła II. Pierwsza notatka pochodzi z 6 marca 1979 roku. Testament rozpoczyna się cytatem z Ewangelii wg św. Mateusza "Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie". Na dyspozytora ostatniej swojej woli papież wyznaczył osobistego sekretarza abp. Stanisława Dziwisza. Co do miejsca pochówku napisał "O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy". Pełny tekst testamentu zamieszczono poniżej.

Testament z dnia 6.III.1979.
(i dodatki późniejsze)
W Imię Trójcy Przenajświętszej. Amen.

"Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie" (por. Mt 24, 42) – te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddają w ręce Matki mojego Mistrza: totus Tuus.W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności.
W czasie rekolekcji przeczytałem raz jeszcze testament Ojca Świętego Pawła VI. Lektura ta skłoniła mnie do napisania niniejszego testamentu.
Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.
Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13.III.1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.
"Apud Dominum Misericordia et copiosa apud Eum redemptio"
Jan Paweł pp. II
Rzym, 6.III.1979

Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy.
5.III.1990

Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy.

24.II. – 1. III.1980

Również w ciągu tych rekolekcji rozważałem prawdę o Chrystusowym kapłaństwie w perspektywie owego Przejścia, jakim dla każdego z nas jest chwila jego śmierci. Rozstania się z tym światem – aby narodzić się dla innego, dla świata przyszłego, którego znakiem decydującym, wymownym jest dla nasZmartwychwstanie Chrystusa.
Odczytałem więc zeszłoroczny zapis mojego testamentu, dokonany również w czasie rekolekcji – porównałem go z testamentem mojego wielkiego Poprzednika i Ojca Pawła VI, z tym wspaniałym świadectwem o śmierci chrześcijanina i papieża – oraz odnowiłem w sobie świadomość spraw, do których sporządzony przeze mnie (w sposób raczej prowizoryczny) ów zapis z 6.III.1979 się odnosi.
Dzisiaj pragnę do niego dodać tylko tyle, że z możliwością śmierci każdy zawsze musi się liczyć. I zawsze musi być przygotowany do tego, że stanie przed Panem i Sędzią – a zarazem Odkupicielem i Ojcem. Więc i ja liczę się z tym nieustannie, powierzając ów decydujący moment Matce Chrystusa i Kościoła – Matce mojej nadziei.
Czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą – stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych jak i Pasterzy. W niektórych krajach, (jak np. w tym, o którym czytałem w czasie rekolekcji), Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. Sanguis Martyrum – semen Christianorum. A prócz tego – tylu ludzi ginie niewinnie, choćby i w tym kraju, w którym żyjemy...
Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył – dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego.
Niczego więcej nie pragnę dopisać do tego, co napisałem przed rokiem – tylko wyrazić ową gotowość i ufność zarazem, do jakiej niniejsze rekolekcje ponownie mnie usposobiły.
Jan Paweł pp. II

5.III.1982

W ciągu tegorocznych rekolekcji przeczytałem (kilkakrotnie) tekst testamentu z 6.III.1979. Chociaż nadal uważam go za prowizoryczny (nie ostateczny), pozostawiam go w tej formie, w jakiej istnieje. Niczego (na razie) nie zmieniam, ani też niczego nie dodaję, gdy chodzi o dyspozycje w nim zawarte.
Zamach na moje życie z 13.V.1981 w pewien sposób potwierdził słuszność słów zapisanych w czasie rekolekcji z 1980 r. (24.II – 1.III).
Tym głębiej czuję, że znajduję się całkowicie w Bożych Rękach – i pozostaję nadal do dyspozycji mojego Pana, powierzając się Mu w Jego Niepokalanej Matce (Totus Tuus).
Jan Paweł pp. II

5.III.1982

Ps. W związku z ostatnim zdaniem testamentu z 6.III.1979 (: O miejscu m.inn.pogrzebu) "niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy" - wyjaśniam, że mam na myśli Metropolitę Krakowskiego lub Radę Główną Episkopatu Polski – Kolegium Kardynalskie zaś proszę, aby ewentualnym prośbom w miarę możności uczynili zadość.

1.III.1985 (w czasie rekolekcji):

Jeszcze – co do zwrotu "Kolegium Kardynalskie i Rodacy": "Kolegium Kardynalskie" nie ma żadnego obowiązku pytać w tej sprawie "Rodaków", może jednak to uczynić, jeśli z jakichś powodów uzna za stosowne.
JPII

Rekolekcje jubileuszowego roku 2000
(12.-18.III.)
(do testamentu)

1. Kiedy w dniu 16.października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: "zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie". Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. "Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję" - zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda.
W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16. października 1978 r. stanęło przede mną. W chwili, kiedy piszę te słowa jubileuszowy Rok 2000 stał się już rzeczywistością, która trwa. W nocy 24 grudnia 1999 r. została otwarta symboliczna Brama Wielkiego Jubileuszu w Bazylice św. Piotra, z kolei u św. Jana na Lateranie, u Matki Bożej Większej (S.Maria Maggiore) – w Nowy Rok, a w dniu 19 stycznia Brama Bazyliki św. Pawła "za murami". To ostatnie wydarzenie ze względu na swój ekumeniczny charakter szczególnie zapisało się w pamięci.

2. W miarę jak Rok Jubileuszowy 2000 posuwa się naprzód, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc, zamyka się za nami dwudziesty wiek, a otwiera wiek dwudziesty pierwszy. Z wyroków Opatrzności dane mi było żyć w tym trudnym stuleciu, które odchodzi do przeszłości, a w roku, w którym wiek mego życia dosięga lat osiemdziesięciu ("octogesima adveniens"), należy pytać, czy nie czas powtórzyć za biblijnym Symeonem "Nuncdimittis"?
W dniu 13. maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem Życia i śmierci, sam mi do życie przedłużył, niejako podarował na nowo. Odtąd ono jeszcze bardziej do Niego należy. Ufam, że On Sam pozwoli mi rozpoznać, dokąd mam pełnić tę posługę, do której mnie wezwał w dniu 16.października 1978. Proszę Go, ażeby raczył mnie odwołać wówczas, kiedy Sam zechce. "W życiu i śmierci do Pana należymy ... Pańscy jesteśmy" (por. Rz 14, 8). Ufam też, że dokąd dane mi będzie spełniać Piotrową posługę w Kościele, Miłosierdzie Boże zechce użyczać mi sił do tej posługi nieodzownych.

3. Jak co roku podczas rekolekcji odczytałem mój testament z dnia 6.III.1979. Dyspozycje w nim zawarte w dalszym ciągu podtrzymuję. To, co wówczas a także w czasie kolejnych rekolekcji zostało dopisane, stanowi odzwierciedlenie trudnej i napiętej sytuacji ogólnej, która cechowała lata osiemdziesiąte. Od jesieni roku 1989 sytuacja ta uległa zmianie. Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego stulecia wolne było od dawniejszych napięć, co nie znaczy, że nie przyniosło z sobą nowych problemów i trudności. Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. "zimnej wojny" zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem.

4. Stojąc na progu trzeciego tysiąclecia "in medio Ecclesiae", pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem – a w szczególności z całym Episkopatem – czuję się dłużnikiem. Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował. Jako Biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu.
"In medio Ecclesiae" ... od najmłodszych lat biskupiego powołania – właśnie dzięki Soborowi – dane mi było doświadczyć braterskiej wspólnoty Episkopatu. Jako kapłan Archidiecezji Krakowskiej doświadczyłem, czym jest braterska wspólnota prezbyterium – Sobór zaś otworzył nowy wymiar tego doświadczenia.

5. Ileż osób winien bym tutaj wymienić? Chyba już większość z nich Pan Bóg powołał do Siebie – Tych, którzy jeszcze znajdują się po tej stronie, niech słowa tego testamentu przypomną, wszystkich i wszędzie, gdziekolwiek się znajdują.
W ciągu dwudziestu z górą lat spełniania Piotrowej posługi "in medio Ecclesiae" doznałem życzliwej i jakże owocnej współpracy wielu Księży Kardynałów, Arcybiskupów i Biskupów, wielu kapłanów, wielu osób zakonnych – Braci i Sióstr – wreszcie bardzo wielu osób świeckich, ze środowiska kurialnego, ze strony wikariatu Diecezji Rzymskiej oraz spoza tych środowisk.
Jakże nie ogarnąć wdzięczną pamięcią wszystkich na świecie Episkopatów, z którymi spotykałem się w rytmie odwiedzin "ad limina Apostolorum"? Jakże nie pamiętać tylu Braci chrześcijan – nie katolików? A rabina Rzymu? i tylu innych przedstawicieli religii pozachrześcijańskich? A ilu przedstawicieli świata kultury, nauki, polityki, środków przekazu?

6. W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici, i krakowskiej św. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska ... do wielu środowisk ... w Krakowie, w Rzymie ... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył –
wszystkim pragnę powiedzieć jedno: "Bóg Wam zapłać"!
"In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum".

A.D.
17.III.2000
Tomasz Dyczko
................................................

Polska.pl > Jan Paweł II >                                Ciekawostki

Papież napisał 14 encyklik, 14 adhortacji, 11 konstytucji oraz 43 listy apostolskie.  więcej »
Pontyfikat Jana Pawła II obfituje w wiele uroczystości, podczas których papież beatyfikował lub kanonizował córki i synów wielu narodów katolickich.  więcej »
Niestrudzony Pielgrzym, docierający w najodleglejsze dla Stolicy Apostolskiej rejony świata  więcej »
Papież Jan Paweł II to największy podróżnik wśród papieży.  więcej »
Pontyfikat Jana Pawła II jest drugim co do długości w dziejach Kościoła.  więcej »

h
ttp://papiez.polska.pl/
       


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 12, 2011, 14:54:28
Polska.pl > Jan Paweł II >               


Jan Paweł - Pawłowi                    Anegdoty


Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę, stwierdził: "Dziękuję w imieniu świętego Pawła". 
"Jak się czuje piesek?"
Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: "Jak się czuje Papież", rzekł: "Jak się czuje piesek?". Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: "Hau, hau". 
Papieskie wagary
Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: "Dano wam dziś wolne w szkole?". "Tak" - wrzasnęła z radością dzieciarnia. "To znaczy - skomentował Jan Paweł II - że papież powinien częściej tu przyjeżdżać". 
"Z wami dziecinnieję"
Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież - jak to ma w zwyczaju - wdał się w rozmowę z dziećmi. - Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary - powiedział.
- Nie, nie jesteś stary - gromko zaprotestowały dzieci.
- Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję - replikował Papież
 
"Złość piękności szkodzi"
Przed kilku laty - wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa - po modlitwie "Anioł Pański" Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
- To ze złości - usprawiedliwiał się Papież.
A odchodząc dodał: - A złość piękności szkodzi. 
"Jakoś człapię"
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.
- A jakoś człapię - odpowiedział Papież. 
Opaleni kardynałowie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny - opalili się towarzyszący mu kardynałowie. 
"Więcej już nic nie mówię..."
Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków: "Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać". 
"O cześć wam, panowie magnaci!"
Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni: "O cześć wam, panowie magnaci!" 
Przeprosiny
Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do pominiętego i powiedział:
- Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa! 
1  2  3  następne ›
Wykorzystano fragmenty książki "Kwiatki Jana Pawła II" Jana Turnaua i Janusza Poniewierskiego, Wydawnictwo Znak, Kraków 2003.
Polska.pl
................................

Polska.pl > Jan Paweł II >                Cytaty

Orędzie "Internet nowym forum głoszenia ewangelii", 2002
Dla Kościoła nowy świat cyberprzestrzeni jest wezwaniem do wielkiej przygody w posługiwaniu się jej potencjałem dla głoszenia orędzia ewangelicznego. To wyzwanie jest u początku tego tysiąclecia istotą znaczenia naśladowania Chrystusa i jego nakazu: "Duc in altum!" (Łk 5,4). (Orędzie "Internet nowym forum głoszenia ewangelii", 2002) 
Płock, 8 września 1991
Nigdy nie jest tak, żeby człowiek, czyniąc dobrze drugiemu, tylko sam był dobroczyńcą. Jest równocześnie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z miłością. (Płock, 8 września 1991) 
Plac św. Piotra, 22 października 1978
Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Otwórzcie drzwi Jego zbawczej władzy, otwórzcie jej granice państw, systemy ekonomiczne i polityczne, szerokie obszary kultury, cywilizacji i rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, co kryje się we wnętrzu człowieka. Jedynie On to wie! Dziś człowiek tak często nie wie, co nosi w sobie, w głębi swej duszy, swego serca. Jak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Ogarnia go zwątpienie, które przeradza się w rozpacz. (Plac św. Piotra, 22 października 1978) 
Bukareszt, 8 maja 1999, Homilia do grekokatolików
Uzdrówcie rany przeszłości miłością. Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do rozłamu, ale niech spowoduje cud pojednania. (Bukareszt, 8 maja 1999, Homilia do grekokatolików) 
Encyklika "Fides et ratio"
Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania jego samego, aby człowiek - poznając Go i miłując - mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie. (Encyklika "Fides et ratio") 
Tunis, 14 kwietnia 1996
Nikt nie może zabijać w imię Boga, nikt nie może akceptować odbierania życia braciom. (Tunis, 14 kwietnia 1996) 
Gniezno, 3 czerwca 1997
Po upadku jednego muru, tego widzialnego, jeszcze bardziej odsłonił się inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent - mur, który przebiega przez ludzkie serca. Jest on zbudowany z lęku i agresji, z braku zrozumienia dla ludzi o innym pochodzeniu, kolorze skóry, przekonaniach religijnych, z egoizmu politycznego i gospodarczego oraz z osłabienia wrażliwości na wartość życia ludzkiego i godność każdego człowieka. Nawet niewątpliwe osiągnięcia ostatniego okresu na polu gospodarczym, politycznym i społecznym nie przesłaniają istnienia tego muru. Jego cień kładzie się na całej Europie. (Gniezno, 3 czerwca 1997) 
Oświęcim, 7 czerwca 1979
Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzi. (Oświęcim, 7 czerwca 1979) 
Jasna Góra, 19 czerwca 1983
Przebaczenie jest mocne mocą miłości. Przebaczenie nie jest słabością. Przebaczać nie oznacza rezygnować z prawdy i sprawiedliwości. Oznacza zmierzać do prawdy i sprawiedliwości drogą Ewangelii. (Jasna Góra, 19 czerwca 1983) 
Nowy Jork, 2 paździenika 1979
Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka. (Nowy Jork, 2 paździenika 1979) 
1  2  następne ›
....................

Polska.pl > Jan Paweł II >                 Strony www
strona: 1  2

Pielgrzymki do Polski Jana Pawła II
Pielgrzymki do Polski Jana Pawła II, Papież - życie, twórczość, biografia i testament Jana Pawła II. Jan Paweł II autorytet który na zawsze zostanie w pamięci. Legenda przełomu XX i XXI wieku. Człowiek, który zmienił historię współczesnego świata tu znajdziesz informacje na temat Jana Pawła II. Papież Jan Paweł II - Pope John Paul II
http://www.watykan.ovh.org/polski.htm
Serwis Papieski
Strona Serwisu Papieskiego. Na stronie: Poczet Papieży, Sobory Powszechne.
http://www.serwispapieski.katowice.opoka.org.pl/
Pomniki Jana Pawła II
Strona jest wynikiem zgromadzonych informacji o pomnikach Jana Pawła II, będącego odbiciem poszukiwań do pracy doktorskiej.
http://rilian.republika.pl/
Serwis papieski Parafii Najświętszej Maryi Panny w Andrespolu
Serwis Parafii Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy w Andrespolu.
http://www.archidiecezja.lodz.pl/~andrespol/index.html
Serwis papieski Telewizji Polskiej
Życie i pontyfikat Jana Pawła II w archiwum TVP.
http://www.tvp.pl/papiez/
Ścieżkami Jana Pawła II
Kraków - jedyne miasto, które posiada zakątki związane z całym życiem papieża Jana Pawła II. 25 najważniejszych miejsc związanych z Ojcem Świętym.
http://www.krakow.pl/turystyka/trasy/?id=jpii/trasa.html
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Serwis poświęcony Karolowi Wojtyle, niezwykłemu profesorowi tejże uczelni, który pozostawił niezatarty ślad we wdzięcznej pamięci swoich wychowanków.
http://www.kul.lublin.pl/papiez/
"Opoka" - Jan Paweł II
Strona w serwisie Fundacji Opoka, powołana przez Konferencję Episkopatu Polski, ktorej zadaniem jest służenie Kościołowi katolickiemu w Polsce w zakresie tworzenia systemu elektronicznej wymiany informacji oraz serwisu internetowego www.opoka.org.pl.
http://www.opoka.org.pl/zycie_kosciola/jan_pawel_ii/

http://papiez.polska.pl/  - tu znajdziecie Panstwo duzo informacji na temat
Jana Pawla II

=========================================================

Wspomnienia

Ola Miedziejko | Onet.pl | 29 Kwiecień 2011 | Komentarze (30)
 
                                                                 Ułożyłem dla Ciebie piosenkę Lolku...

Jan Paweł II i Egeniusz Mróz/ Archiwum prywatne

Papież Jan Paweł II miał 9 lat kiedy zmarła mu mama. Miał lat 14, kiedy zmarł jego starszy brat Mundek. Dlatego nikt tak dobrze jak on nie rozumiał słów, które widział na kościele z okna swego domu „Czas ucieka, wieczność czeka.”
Eugeniusz Mróz ma 91 lat i wyśmienitą pamięć. Gdy zamyka oczy widzi przed sobą Limanową w której się urodził, widzi też Wadowice do których przeniósł się z tatą - urzędnikiem skarbowym i widzi swojego sąsiada z kamienicy przy ulicy Rynek 2 - Lolka Wojtyłę.

To był pogodny, postawny chłopak z szerokimi barami - wspomina pan Eugeniusz. Od początku zapatrzony w mamę Emilię, słabego zdrowia kobietę, która nie pracowała, a jedynie dorabiała sobie szyciem. To zresztą mama kreśliła jako pierwsza znak krzyża na jego czole. Miał 9 lat gdy umarła na nerki i serce. Bardzo to przeżywał.Wcześniej zmarła jego maleńka siostrzyczka, a kilka lat później ukochany brat Mundek.

Edmund pracował w szpitalu, był świetnie zapowiadającym się lekarzem - mówi pan Eugeniusz. Zaraził się szkarlatyną i zmarł. Lolek został tylko z ojcem, surowym człowiekiem, emerytowanym oficerem Dwunastego Pułku Piechoty. Mundury przerabiał na bluzy i spodnie dla Lolka. To właśnie ojciec nauczył go odpowiedzialności, pilności i tego, że każdy dzień trzeba dokładnie zaplanować i sumiennie przepracować.

Miłość do piłki nożnej

Bo Lolek podobnie jak Mundek, uwielbiał grać w piłkę. Zazwyczaj grało się pod kościołem, ale odkąd stłukliśmy witraż, ksiądz stale nas stamtąd przeganiał - wspomina pan Mróz. No to szliśmy kopać na błonia, na uliczki. Nie było wtedy boisk, stadionów, nie było nawet bramek. My rozstawialiśmy je z kamieni, a Mundek zawsze ustawiał Lolka jako żywy słupek. Ile razy oberwał on piłką! Nigdy nie uciekał. Potem sam stał na bramce, miał barczyste ramiona, więc zasłaniał sobą jej połowę. Trudno było wrzepić mu gola, chociaż się zdarzało.

Karol Wojtyła grał zwykle godzinkę, może dwie. Potem leciał do domu, do nauki. Miał najlepsze oceny - opowiada pan Eugeniusz. Nie było od niego lepszych. Pracował na to godzinami, a trzeba pamiętać, że chodziliśmy do liceum klasycznego. Mieliśmy tam łacinę, grekę. Już po latach, kiedy spotkaliśmy się z nim jako Papieżem, potrafił recytować z pamięci swoją rolę Hajmona z „Antygony” Sofoklesa – grał ją w szkolnym teatrze. Pamięć miał wyśmienitą.

Inny niż wszyscy

Ja wiem, że to teraz brzmi niewiarygodnie, ale my naprawdę wyczuwaliśmy, że on jest inny niż my - wzdycha przyjaciel papieża. Na czym to polegało? On był taki solidarny, szlachetny. Wie pani, nie dawał ściągać, nie podpowiadał. Uważał, że to będzie ze szkodą dla ucznia, który ściągnie. Jak napisał klasówkę pierwszy w klasie, to czekał tak długo, aż wszyscy inni oddadzą, żeby nie było jaki on jest wspaniały.
Jak woźnego z liceum klasycznego zwanego przez chłopców Tercjanem przejechał samochód, to Lolek pierwszy pobiegł do księdza z prośbą, by ten szybko przyszedł na miejsce wypadku i udzielił konającemu panu Antoniemu ostatniego namaszczenia. Potem rozpoczął zbiórkę datków na osierocone dzieci i żonę Tercjana.

O dziewczynach pan Eugeniusz nie chce opowiadać. - Chodziliśmy na randki, całowaliśmy się, opowiadaliśmy sobie o tym, która dziewczyna się komu podoba. On nigdy nic nie mówił. Gdyby jakąś miał, to ja bym wiedział, na pewno. Był nie tylko moim sąsiadem, był przyjacielem… On wolał wyżywać się w sporcie, turystyce, w teatrze. Naprawdę...

Droga usłana kamieniami

Lolek pragnął zostać aktorem. Grał w przedstawieniach szkolnych, chodził do teatru. Miał do tego talent. Jego pierwsze kroki po maturze to rozpoczęte studia na polonistyce, przerwane przez wojnę. Dlaczego nie poszedł do wojska w czasie drugiej wojny światowej? Miał kategorię B, więc poszedł do pracy w kamieniołomach w fabryce Solvay. Angażował się za to w działalność podziemnej, katolickiej organizacji konspiracyjnej - Unii, oni też na swój sposób walczyli z faszyzmem, nie tylko Armia Krajowa. Ja byłem w Armii, tułałem się po kraju, do Wadowic już nie wróciłem i po wojnie osiadłem w Opolu - wspomina pan Mróz. Karol Wojtyła jeszcze w czasie wojny zaczął studia teologiczne. W 1941 roku zmarł jego ojciec i Lolek został sam. A potem zaczęła się jego droga ku wzgórzom Watykanu.

Eugeniusz Mróz skończył w tym czasie studia prawnicze i podjął pracę radcy prawnego w dużej firmie budowlanej. Ożenił się, urodziły mu się dzieci. Kontakt z Lolkiem utrzymywał jednak nadal. Pamiętam rok 1948, naszą dziesiątą rocznicę matury - wspomina. Usiedliśmy w naszej klasie, na swoich miejscach i dyrektor wyczytywał nas z nazwiska, tak jak na lekcjach. W dziesięciu przypadkach odpowiedziało mu milczenie, bo dziesięciu z nas zginęło w czasie wojny. Pozostało jeszcze trzydziestu. Dziś żyje nas już tylko trzech.

Potem spotykaliśmy się z Lolkiem zawsze w ostatnią niedzielę grudnia, u niego w Krakowie, w siedzibie Archidiecezji. Śpiewaliśmy pieśni, mieliśmy kilka ulubionych, w tym kolędę ”Oj maluśki, maluśki”. Ja zawsze przy tym przygrywałem na harmonijce ustnej. Lolek bardzo to lubił. Wspominaliśmy dawne czasy. Czy ktoś z nas mu zazdrościł, że zaszedł tak wysoko? Nie. A czego? Miał takie same problemy jak my. Martwił się, przeżywał różne rzeczy. Tyle miał na głowie. Raczej pamiętam, że to my dzięki niemu stawaliśmy się bardziej cierpliwi, wrażliwi na ból, na krzywdę ludzką. Tak to się jakoś działo.
Empatia papieża

Wiele razy odwiedzaliśmy Lolka w Watykanie, byliśmy też w Castel Gandolfo - uśmiecha się pan Eugeniusz. Pamiętam, że to wtedy zaczęliśmy do niego mówić Ojcze Święty, Lolku już nie wypadało. On bardzo lubił te nasze przyjazdy, wspomnienia z młodości, zawsze wiedział, co się u kogo dzieje. Także to, że zmarła moja córka, potem żona. Że syn zachorował na łuszczycę i teraz leży u mnie w mieszkaniu, w głębokiej depresji, powalony przez chorobę. Ma przykurcz rąk, sam nie może nic zrobić. Żona się od niego wyprowadziła i ja mając 91 lat opiekuję się 52 letnim synem. Wiem, czytałem gdzieś, że jest jakaś terapia na tę łuszczycę, kładzie się chorego do akwarium i specjalne rybki zjadają te jego łuski, ale mnie na to nie stać. Czasem myślę, że być może będę musiał sprzedać moje relikwie po Papieżu, a mam na przykład ponad sto listów od niego. Oddałbym je w dobre ręce w zamian za możliwość ratowania syna i wiem, że Lolek by to zrozumiał.

Jan Paweł II sam przeżył wiele, ale pochylał się nad nieszczęściami innych. Zdawał z nami maturę Witek Karpiński - mówi pan Eugeniusz. Potem po wojnie aresztowało go UB za to, że walczył na Wileńszczyźnie przeciw Ruskim. No i skazali go na 10 lat więzienia. Dostał za to nawet wyrok śmierci, ale potem go ułaskawiono. Kiedy Ojciec Święty był w Krakowie w 1986 roku, to po kolacji podszedł z nami do Witka i powiedział mu „Witek, wiedziałem, że to przeżyjesz, rozmawiałem z Tobą w myślach, wysyłałem Ci słowa otuchy. Byłem pewien, że dasz radę”.

Ostatnie spotkania

Kiedy spotkaliśmy się w czasie pielgrzymki papieża do Polski w 2002 roku, to wiedzieliśmy już, że jest bardzo chory - wzdycha pan Eugeniusz. W czasie kolacji nie było już wspominania, nie było tej atmosfery co przedtem. No i co najważniejsze, nie śpiewaliśmy już piosenek z lat młodości. Lolek nie chciał.Ostatni raz widziałem Go właśnie wtedy. Ojcze Święty, za rok nasza 65 rocznica matury, musisz na niej być - powiedziałem. On wtedy spojrzał na mnie tak jakoś uważniej niż zwykle, zamilkł i po chwili powiedział "Jak Bóg da, Gieniu, jak Bóg da"…

Niestety nie udało się. W 2004 r. pan Mróz pojechał jeszcze do Watykanu by modlić się o zdrowie papieża, ale On prosił już tylko o modlitwę wtedy, gdy odejdzie do Domu Ojca Swego. Wiedział, że umiera. Nie bał się śmierci, to dlatego mówił ludziom tak pewnym głosem „Nie lękajcie się”…
Piosenka dla Lolka

Dziś pan Eugeniusz także nie boi się śmierci. Mimo moich lat nigdzie mi się nie śpieszy - uśmiecha się niewinnie. Jeszcze mam tu do załatwienia parę spraw: wyleczyć syna, pobawić prawnuka. Ale jeśli będę odchodził to spokojnie, z pokorą i bez lęku. Choć wiem, że tak zaraz Lolka nie zobaczę. Bo on na pewno jest w niebie, a ja zasłużyłem na czyściec, ale po nim… kto wie…

Tuż po śmierci Jana Pawła II pan Eugeniusz wybrał się na Górę Świętej Anny i tam przy kapliczce położył kwiaty, pomodlił się, zapalił znicz. I zagrał na harmonijce tylko dla Lolka, dokładnie tak jak kiedyś. A potem zaśpiewał zwrotkę, którą sam ułożył dla niego na melodię ich ulubionej kolędy „Oj maluśki, maluśki” A szło to tak:

Módl się, Janie Pawle

O pomyślność świata

Niech twe wstawiennictwo

Wszystkich ludzi zbrata

Śpiewajmy i grajmy Mu

Znad Wisły do Watykanu

Znad Wisły do Watykanu…

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ulozylem-dla-ciebie-piosenke-lolku,184,page1.html

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Październik 13, 2011, 20:33:25
>Rafaelo<,
kliknij na ten napis. (http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=7345.msg85435#msg85435)  ;D


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 14, 2011, 20:41:36

Milena Kindziuk | Niedziela | 6 Maj 2011 | Komentarze (0)

                                                                                       Tu serce mocniej biło

Nie ma na świecie drugiego zakątka, który był Papieżowi tak bliski jak Polska. Zgubił się człowiek z Polski, z Krakowa i jest w Rzymie! – mówił o sobie Jan Paweł II
Gdy księża z Polski przyjeżdżali do Watykanu, Ojciec Święty zawsze pytał: „Co na Wawelu?”. „Wszystko dobrze” – odpowiedział mu kiedyś jeden z kapłanów. A Papież na to: „Serce dzwonu Zygmunta pękło, a ty mówisz, że wszystko dobrze?!”.

Kiedyś postawiono papieżowi Janowi Pawłowi II zarzut, że tak wiele czasu poświęca sprawom polskim – chyba aż 60 procent. „Ile? 60 procent? Może nawet 60, przecież jestem Polakiem!” – odpowiedział Ojciec Święty.

W każdej niemal rozmowie dało się wyczuć ogromną nostalgię za Ojczyzną. Przez cały pontyfikat Papież powracał wspomnieniami do stron rodzinnych, do krajobrazów, górskich szlaków, ukochanych rzek. Z jednej strony został od tego wszystkiego raz na zawsze oderwany, ale jednocześnie nie było to oderwanie absolutne.

Nie ulega wątpliwości, że na tej mapie szczególne miejsce zajmował Kraków. „Tu mieszkam. Jak by się kto pytał: Franciszkańska 3” – mówił Ojciec Święty do młodzieży z okna krakowskiej Kurii.
Wówczas w pokoju Karola Wojtyły mieszkał jego następca – kard. Franciszek Macharski. Ale tak naprawdę obaj do końca nie ustalili, czyj to pokój. Bo kiedy kard. Macharski powiedział Papieżowi w czasie jednej z pielgrzymek, że tu może nocować, bo jest u siebie, Ojciec Święty zapytał: „Ale gdzie ty pójdziesz mieszkać, Franciszku?”.

Jednak to nie od Franciszkańskiej zaczęły się związki Karola Wojtyły z Krakowem. Pierwsze były Krakowskie Dębniki. To tam, przy ul. Tynieckiej, do dziś stoi jednopiętrowy budynek. Jedynie wisząca na bramie tabliczka z papieskim herbem wskazuje, że mieszkał tam kiedyś Karol Wojtyła – student polonistyki i robotnik Solvayu.

Z Tynieckiej jest blisko do kolejnego miejsca papieskiego w Krakowie – do kościoła Ojców Salezjanów. Młody Wojtyła często tam się modlił. Można było zobaczyć go zwłaszcza wczesnym rankiem na klęczniku. Odmawiał wtedy półgłosem jakieś modlitwy, a koledzy żartowali, że mruczy jak chrabąszcz – opowiada jeden z duchownych. Teraz Karola Wojtyłę w salezjańskiej świątyni upamiętnia tablica, na której wyryty jest napis: „Przed tym obrazem Wspomożycielki wymodlił sobie i ugruntował dar powołania kapłańskiego Karol Wojtyła, apostoł różańca, robotnik Solvayu, artysta słowa, Ojciec Święty Jan Paweł II”.
Jeszcze ciepłe, przyda się

Gdy w czasie okupacji młody Karol Wojtyła chodził do pracy w fabryce Solvay, mijał klasztor Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach. Codziennie do niego zaglądał, lubił modlić się tam przed obrazem Jezusa Miłosiernego z napisem: „Jezu, ufam Tobie”. Interesował się też prowadzonym przez siostry ośrodkiem dla dziewcząt moralnie zagubionych, wielokrotnie odwiedzał zakład wychowawczy, a później – gdy władze państwowe odebrały siostrom zakład dla dziewcząt – świetlicę „Źródło”. Aż do wyboru na papieża co roku spotykał się z młodzieżą, zawsze w niedzielne popołudnie, w okolicach Trzech Króli. Ze wszystkimi łamał się opłatkiem, rozmawiał, a na zakończenie siadał obok młodych gitarzystów i prosił, by zagrali najnowsze przeboje. Błogosławił dzieci, którym pozwalał mówić na „ty”, przymierzać biret kardynalski i wspinać się na kolana, by potem wziąć je na ręce. Żartował przy tym: „U was zawsze jest podwójny program: ten starannie przygotowany i ten nieprzewidziany, spontaniczny”.

Wojtyła, na ile tylko mógł, wspierał ośrodek materialnie. Kiedyś podarował jednej z sióstr pieniądze, które otrzymał od jakiegoś proboszcza, i spytał: „Czy to wystarczy?”. I po chwili dodał: „A to z ręki do ręki, jeszcze ciepłe, przyda się”.

Siostra pójdzie do nieba, a „Dzienniczek” nie może zginąć

To miejsce było mu bliskie także w czasach, kiedy został biskupem w Krakowie. Włączył się wtedy osobiście w szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego. Podejmował starania o zniesienie tzw. notyfikacji, czyli zakazu Stolicy Apostolskiej dotyczącego szerzenia kultu Bożego Miłosierdzia według form podanych przez s. Faustynę.

Nieżyjąca już s. Beata Piekut, wicepostulator sprawy beatyfikacji s. Faustyny, opowiadała, że gdy w roku 1962 udała się do abp. Wojtyły z prośbą o zbadanie w Rzymie sprawy objawień s. Faustyny, od razu otrzymała zapewnienie, że tym się zajmie. Wkrótce abp Wojtyła oznajmił siostrom, że pozwolono mu rozpocząć proces beatyfikacyjny s. Faustyny. „Musimy szybko brać się do roboty” – usłyszała wtedy s. Beata.

Z pracami nad przebiegiem procesu wiąże ona jeszcze jedno wspomnienie. Otóż, kiedy jeden z księży zażądał od niej, by dostarczyła mu oryginalne zapiski s. Faustyny, zapytała wówczas kard. Wojtyłę, jak ma postąpić. Powiedział: „Proszę powiedzieć Księdzu Profesorowi, że ja siostrze zabroniłem wynieść oryginał zapisków. Jeżeli Ksiądz Profesor chce coś sprawdzić, to niech się pofatyguje do Łagiewnik i u was, na miejscu, sprawdzi. A siostrze stanowczo zabraniam kiedykolwiek wynieść te zapiski za próg klasztoru. Będzie siostra jechała tramwajem, tramwaj się wykolei i «Dzienniczek» zginie. I siostra zginie, ale to nic, bo siostra pójdzie do nieba, a «Dzienniczek» nie może zginąć!”.
Od krypty Leonarda do serca Polski

Marek Cholewka, autor książki „Przez Podgórze na Watykan”, wspomina, że podczas jednej z papieskich pielgrzymek siedział w mieszkaniu proboszcza katedry wawelskiej, na pierwszym piętrze. Ustalali szczegóły przyjęcia Papieża na śniadanie. Nagle wpadł bp Stanisław Dziwisz i oznajmił, że starszemu już Papieżowi trudno będzie wejść po schodach na pierwsze piętro, śniadanie więc trzeba przygotować na parterze. – Ale na parterze mieszka dozorca – usłyszał od proboszcza. Dla Papieża nie był to jednak problem i zjadł śniadanie w mieszkaniu dozorcy.

Wawel to ukochane miejsce Papieża w Ojczyźnie. Jan Paweł II wiele razy mówił, że jak przekracza progi tej katedry, to serce mu bije mocniej. Tak jakby szykował się na wielki koncert, gdzie wszystko śpiewa i gra, gdzie tak silnie przemawia historia: św. Stanisław czy św. Jadwiga.

I tak stare mury królewskiej katedry pamiętają Wojtyłę jako studenta, który z upodobaniem siadał po prawej stronie, naprzeciw ołtarza św. Stanisława, i się modlił. Najbardziej ukochał jednak kryptę św. Leonarda. Z pewnością dlatego, że tam właśnie 2 listopada 1946 r. odprawił swoją Mszę św. prymicyjną.
Sercem Polski dla Wojtyły była również krypta Wieszczów Narodowych: Norwida i Mickiewicza. To ich dzieła znał na pamięć i chyba setki razy przywoływał podczas przemówień i homilii. Nic więc dziwnego, że gdy księża z Polski przyjeżdżali do Watykanu, Ojciec Święty zawsze pytał: „Co na Wawelu?”. „Wszystko dobrze” – odpowiedział mu kiedyś jeden z kapłanów. A Papież na to: „Serce dzwonu Zygmunta pękło, a ty mówisz, że wszystko dobrze?!”.

Widzisz, na co ci to przyszło!

Mówiąc o związkach Papieża z Ojczyzną, nie sposób pominąć podkrakowskiego Tyńca, a w nim klasztoru benedyktynów. „W Tyńcu bywałem parę razy w roku. Pamiętam o. Piotra Rostworowskiego i wszystkich benedyktynów z tamtych czasów...” – wspominał Papież, kiedy w 2002 r. odwiedził klasztor tyniecki. Zanim został papieżem, przyjeżdżał tutaj delektować się ciszą w myśl panującej tam starej zasady: „Ora et labora” – módl się i pracuj. I niezwykłym klimatem duchowym tego miejsca.

Karol Wojtyła lubił przemierzać drogę do benedyktyńskiego klasztoru, pod górę, wzdłuż grubych, średniowiecznych murów. W czasie okupacji przyjeżdżał tu rowerem. Po wojnie natomiast – pekaesem, ale tylko do Kostrza, a potem kilka kilometrów szedł pieszo do Tyńca.
Kiedy zjawił się w klasztorze po raz pierwszy – benedyktyni nie pamiętają. Pierwszy zapis w kronice pochodzi z września 1946 r.: „Dzisiaj odwiedził nas ks. Wojtyła z seminarium krakowskiego”. Było to na dwa miesiące przed jego święceniami. Ale na pewno bywał w Tyńcu wcześniej, gdy mieszkał na krakowskich Dębnikach. Z tamtych czasów pamiętał Wojtyłę zmarły w 2005 r. o. Augustyn Jankowski. Jako nowicjusz zamiatał akurat klasztorne schody. I wtedy nadszedł właśnie młody ksiądz Karol Wojtyła. „Widzisz, na co ci to przyszło!” – powiedział do o. Jankowskiego. Po latach obaj spotkali się na międzynarodowym kongresie naukowym w Rzymie. Papież, który miał doskonałą pamięć, przywitał zakonnika słowami: „Widzisz, na co ci to przyszło!”.

Ksiądz, a później biskup Wojtyła niekiedy całymi godzinami modlił się w tamtejszym kościele, klęcząc przed Najświętszym Sakramentem. A kiedy tu nocował, zawsze włączał się w klasztorny rytm dnia. Urzekał go łaciński śpiew monastyczny.
Z tamtych czasów pamięta w Tyńcu Wojtyłę o. Leon Knabit. – To do mnie Papież powiedział kiedyś żartem, szukając definicji mnicha: „kupa kości owiniętych w czarny materiał” – wspomina ze śmiechem benedyktyn.

Ślady papieskie w Tyńcu można odnaleźć także w tzw. Opatówce, czyli w Domu Gości, przylegającym do kościoła. Pokój numer 16, który zajmował na parterze, do dziś ma ten sam wystrój: łóżko, klęcznik, przy oknie stolik i cztery drewniane krzesła, a na ścianach XVII-wieczne linoryty i zabytkowy
krucyfiks. Lubił też spacerować po wałach wiślanych. Bo nurt płynącej w dole Wisły, w której przeglądał się klasztor, sprzyjał kontemplacji.

Pożegnanie z Ojczyzną

Miejscem bardzo bliskim Ojcu Świętemu jest grób jego rodziców na cmentarzu Rakowickim. Po raz ostatni Papież odwiedził go w 2002 r., podczas pielgrzymki, która stanowiła zarazem jego pożegnanie z Polską. Mówił wtedy z okna przy Franciszkańskiej: „Od pierwszego wieczornego spotkania w tym miejscu upłynęły 23 lata. I wszyscy są o 23 lata starsi – zarówno Papież, jak i ten Pietrek, co stoi pod oknem siedziby arcybiskupów. Zbliża się śmierć i ostateczne rozstanie. Koniec jest nieuchronny. Nic nie poradzimy. Jest tylko jedna rada. To jest Pan Jezus. «Jam jest zmartwychwstanie i życie». To znaczy, pomimo starości, pomimo śmierci – młodość w Bogu”.

Rozstanie nadeszło w 2005 r. Pod papieskie okno na Franciszkańskiej przyszły tłumy – jak wtedy, gdy pielgrzymował do Krakowa. Podobnie było na Błoniach, w Łagiewnikach i w Tyńcu.
Od śmierci Papieża minęło już sześć lat, ale w miejscach związanych z Karolem Wojtyłą w jego Ojczyźnie można spotkać „Pietrków”. Starszych i młodych. Z całego świata. Wszyscy oni przyjeżdżają do Polski, by lepiej poznać – a przez to lepiej zrozumieć – Człowieka, który odmienił ich życie

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/tu-serce-mocniej-bilo,254,page1.html.

 


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 19, 2011, 11:09:27
                                                                                 Burzył mury

Łukasz Kaźmierczak | Przegląd Katolicki | 29 Kwiecień 2011 | Komentarze (1)

Sporo ich było. Te wielkie i prawie niewidoczne; grube, w które trzeba było uderzać z całej siły, i takie, które upadały od jednego papieskiego spojrzenia. Mury pontyfikatu Jana Pawła II.
Mur komunizmu
Na początek skojarzenie najbardziej oczywiste, wręcz dosłowne, bo dotyczące upadku muru berlińskiego. Dziś żaden szanujący się politolog nie ma już wątpliwości, że krach komunizmu był wypadkową dwóch czynników: nieubłaganych prawideł ziemskiej ekonomii – która nie pozwoliła na dalsze funkcjonowanie skrajnie niewydolnego systemu – oraz właśnie wpływu ekonomii wiary. Moc Ducha uosabiana przez papieża zza żelaznej kurtyny stała bowiem w tak wielkiej sprzeczności z komunistyczną fikcją propagandową, że całe to "imperium zła", prędzej czy później, musiało zawalić się niczym domek z kart. Od Berlina aż po Władywostok.
Miał więc rację radziecki gensek Leonid Breżniew, mówiąc do swojego polskiego odpowiednika Edwarda Gierka, w przeddzień pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny: "Radzę wam, nie przyjmujcie go, bo będziecie mieli z tego wielkie kłopoty". I kłopoty rzeczywiście były. Papieskie słowa wypowiadane w Warszawie, Oświęcimiu, Krakowie czy Gdańsku okazały się wielkimi gwoździami do politycznych trumien wszystkich tych żiwkowów, husaków, jaruzelskich i andropowów.
I tylko owej mocy Ducha Świętego zawdzięczać możemy, że cała ta bezprecedensowa rewolucja dokonała się w sposób niemalże bezkrwawy.

Mur ludzkich serc
Niewiele osób pamięta dziś, jak wyglądała Polska epoki późnego Gierka: marazm, apatia, zniechęcenie i raczkujące próby zorganizowania opozycji antykomunistycznej, zderzające się z szarą rzeczywistością walki o papier toaletowy i przydziałową szklankę. Dryfowanie. I wtedy pojawił się on. To dla niego ludzie wyszli na ulice w bezprecedensowym, oddolnym „Narodowym Spisie Powszechnym”. Polacy mogli wreszcie „policzyć się” i zobaczyć, jak wielką stanowią siłę jako solidarna zbiorowość. W jednej chwili papież zburzył w sercach Polaków mury ufundowane na nieufności, „tumiwisizmie”, braku wiary i niedostatkach odwagi.
A potem reanimował nas duchowo jeszcze wiele razy: w 1983 r., kiedy naród z przetrąconym przez stan wojenny kręgosłupem znów wyszedł na ulice po to, by przekonać się, że nadal „moc jest z nami”. I w wolnej Polsce, gdy po solidarnościowej euforii przyszło kolejne zniechęcenie, tym razem w zderzeniu z twardymi realiami gospodarki wolnorynkowej. Za każdym razem papieskie słowa przywracały nas jednak „do pionu”. Dopóki go nie zabrakło…

Mur getta
Stosunek Jana Pawła II do „starszych braci w wierze” bardzo łatwo można sprowadzić do ładnej ikonki oprawionej w zdanie: „pierwszy papież, który przekroczył próg synagogi”. Ale to byłoby zbyt wielkie uproszczenie, nieobejmujące w istocie ogromu pracy wykonanej przez papieża Polaka dla zburzenia wysokiego muru nieufności wyrosłego między katolikami i żydami.
Nie sztuką jest bowiem stanąć u podnóża jerozolimskiej Ściany Płaczu. Trzeba to jeszcze zrobić w taki sposób, aby nikt, nawet najbardziej zapiekły krytyk, nie mógł powiedzieć: to tylko tani chwyt, pusty gest obliczony na pokaz, bezwartościowa ekumeniczna „poprawność religijna”. Papieżowi udało się uniknąć tego wrażenia. Był maksymalnie autentyczny, bo stało za nim doświadczenie chłopca z małego polsko-żydowskiego miasteczka w Galicji, któremu w chwili dorastania przyszło patrzeć, jak cały ten świat ginie w szaleństwie Holokaustu.
I rzecz charakterystyczna: z woli samego papieża w owym odnowionym dialogu katolicko-żydowskim nie było programowej symetrii, określania warunków brzegowych ani domagania się „czegoś w zamian”. Papież kroczył ścieżką pojednania, nie oglądając się na innych i tak pewnie, jakby przemierzał swoje rodzinne, beskidzkie szlaki. „Pojednanie to droga jednokierunkowa” – zwykł mawiać.

Mur złotej klatki
Wbrew obiegowym opiniom Jan Paweł II nie był wcale pierwszym nowożytnym papieżem wyruszającym z apostolstwem poza mury Watykanu. Sporo pielgrzymował już Paweł VI, któremu udało się dotrzeć praktycznie na wszystkie kontynenty. Nikt jednak wcześniej nie robił tego na taką skalę i w tak spektakularny sposób jak papież Polak.
On wyraźnie i z premedytacją wkładał głowę do jaskini lwa. Pojawiał się w najbardziej zapalnych miejscach świata: na Bałkanach i w sfanatyzowanych krajach islamskich; wśród mieszkańców głodującej Afryki i stając twarzą w twarz z wojującymi antypapistami w państwach zachodniej Europy; na salonach światowej polityki i w fawelach brazylijskiej biedoty, w nędznych leprozoriach i w przepychu królewskich komnat. Każda zaś Janowopawłowa pielgrzymka była wydarzeniem arcyważnym, które przez wiele dni, miesięcy, czasem nawet lat odciskało swoje piętno na rzeczywistości odwiedzanego kraju.
Nie dane mu było jedynie złożyć swojego charakterystycznego pielgrzymiego pocałunku na surowej rosyjskiej ziemi…

Mur powagi
Pontyfikat Jana Pawła II nie bez przyczyny nazywany bywa „epoką kremówkową”. Wbrew pozorom nie jest to jednak wyłącznie przejaw taniego sentymentalizmu i banalizowania papieskiego nauczania. Raczej nieodzowne dopełnienie, bez którego trudno byłoby kolejnym pokoleniom zrozumieć fenomen magnetyzującej osobowości polskiego papieża.
Jak bowiem pomieścić w jednej postaci dwie tak skrajnie różne osoby? Z jednej strony poważnego, niezwykle głębokiego teologa, wychodzącego w swoich rozważaniach daleko poza granice pojmowania ludzkiego umysłu, a z drugiej swojskiego, tryskającego humorem górala Karola Wojtyłę z jego największym atutem: ujmującą bezpośredniością.
Bardzo dobrze ową dwoistość oddają słowa, jakie nowo wybrany papież miał wypowiedzieć chwilę po konklawe do swego sekretarza, ks. Stanisława Dziwisza: „Stasiu, kuniec z nartami”. Ale tym razem pomylił się – narty się nie skończyły. A przynajmniej nie w tym znaczeniu, jakie Jan Paweł II miał na myśli.
Bo to chyba naprawdę pierwszy biskup Rzymu, który nie będzie kojarzony wyłącznie z typowymi atrybutami papieskości, ale pewnie równie mocno z uchwyconymi przypadkowo przez fotografa „okularkami” zrobionymi z odwróconych Wojtyłowych dłoni.

Mur pokoleniowy
Słynne papieskie „szukałem was” brzmi dziś jak truizm i tysiące razy powtarzane hasło. Ale w czasach, gdy Karol Wojtyła jako młody kapłan zaczynał dopiero budować zręby swojego autorskiego sposobu na pracę z młodzieżą, była to postawa nietypowa, niemal niespotykana. W tamtych czasach królowały relacje oparte raczej na surowym rozgraniczeniu: nauczyciel–uczniowie.Przyszły papież postawił na zupełnie nowy rodzaj kontaktu i zupełnie nowy język: bezpośredni, naturalny, pozbawiony tematów tabu. Czyli jedyne w swoim rodzaju „duszpasterstwo plecakowo-kajakowe”. Wspaniale pokazuje to jedna ze scen filmu Karol, człowiek który został papieżem: „Wujek” rozmawia otwarcie ze swoimi podopiecznymi z duszpasterstwa na temat miłości i wagi relacji intymnych w sakramencie małżeństwa. I jest chyba jedyną osobą, która nie oblewa się przy tym rumieńcem.
Owo „szukanie was” trwa oczywiście również przez cały papieski pontyfikat – od Światowych Dni Młodzieży, przez lednickie pola, aż po Plac św. Piotra, pamiętnego 2005 r.

Mur niedowiarstwa
W historii Kościoła było wielu mistyków i „taumaturgów” – świętych czyniących cuda. Nigdy jednak nie zostali oni „dowartościowani” tak bardzo jak w czasach pontyfikatu Jana Pawła II. To nie jest żaden przypadek. We współczesnym świecie „bez religii” takie postaci jak św. Ojciec Pio z Pietrelciny czy św. siostra Faustyna Kowalska są po prostu bezcenne. Stanowią wszak namacalną „wizytówkę Boga” i poruszający znak Jego mocy i dobroci.
W tym kontekście łatwiej pewnie zrozumieć ogromną determinację papieża w staraniach o wyniesienie na ołtarze kapucyńskiego stygmatyka i niezwykłą estymę, jaką przywiązywał do objawień maryjnych i kultu Bożego Miłosierdzia. „Fatima, Lourdes, San Giovanni Rotondo, Łagiewniki, Częstochowa – tam znajdziecie najlepsze lekarstwo na ludzkie niedowiarstwo” – zdawał się mówić papież, który jak nikt inny potrafił wyczuwać ducha dzisiejszych „niewiernotomaszowych” czasów.
A teraz mamy jeszcze cuda za jego wstawiennictwem.

Mur własnego ego
To jakby synteza wszystkich wymienionych przed chwilą murów. „Wielki Chiński Mur”, mur murów, przebijany przez Karola Wojtyłę nieustannie, każdego dnia. Wielka lekcja tego, czym powinna być życiowa pokora. Zarówno ta zawierająca się w jego maryjnym zawołaniu Totus Tuus – „Cały Twój” , jak i w cierpliwym znoszeniu cierpienia, własnej niedołężności i postępującej na oczach całego świata „wstydliwej” choroby Parkinsona.
A także w pokornym stosunku do bliźniego – wyznaczanym nie z kuszących wyżyn i firmamentów papieskiej nieomylności, ale wypływającym z głębokiej i oczywistej potrzeby bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem. Zamiast „niedościgłego wzorca” ubranego w biskupi fiolet, kardynalską purpurę i papieską biel, żywy człowiek z krwi i kości, proszący, by nazywać go nadal „Wujkiem”, „młodszym bratem w wierze” i „pokornym czcicielem” Bożego Miłosierdzia. Papież Wojtyła, wadowicki Lolek, pamiętający każdego dnia o napisie oglądanym przez wiele lat z okien rodzinnego domu: „czas ucieka, wieczność czeka”.

Mur śmierci
„Odchodzenie na oczach całego świata”. „Wielkie Świadectwo”, „Patrzcie, jak umiera człowiek”, „Najlepsze rekolekcje jego życia”– tak po śmierci papieża określano często w mediach wydarzenia z kwietnia 2005 r. Nie bez przyczyny. Bo to dzięki Janowi Pawłowi II na ekranach telewizorów zagościła po wielu latach prawdziwa śmierć – ta „Wielka Nieobecna” naszych czasów – by użyć niezwykle celnego określenia dziennikarki Aliny Petrowej-Wasilewicz. Papież unieważnił na chwilę niepisaną umowę współczesnej cywilizacji, swoiste tabu śmierci, nakazujące wstydliwe wypychanie jej za szpitalne parawany i nieprzepuszczalne zasłony. Tym samym dał swój ostatni, jasny i mocny przekaz: „Umieram. Nie wstydzę się tego. Ty też tak możesz”.
I chyba miał rację jeden z kapłanów w swoim, tylko z pozoru szokującym stwierdzeniu, że papież nigdy nie wydawał mu się tak święty i tak blisko Boga jak wówczas, gdy na kilka dni przed śmiercią, ze śliną ściekającą z kącika ust, trzymał krzyż w swoich drżących dłoniach.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/burzyl-mury,185,page1.html


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Październik 19, 2011, 13:10:57
Na wstepie zaznaczam, że Nie czytałem tego wątku.

jp2, jako postac mnie nie interesuje, bo wiem , że był marionetka sklejona na potrzeby paramilitarne, co moze stanowic nieprzyjemną prawdę dla wielu osób, które widziało w nim swój ideał.

Wszystko opiera się na manipulacji przy Twoim subtelnym ciele (Atmanicznym). Tam, gdzie sa Twoje ideały (czyli sam szczyt).
Cywilizacja, która zapanuje nad Twoim szczytem - ma Ciebie swoim niewolnikiem na własne zyczenie.

Ciekawe jest natomiast to, co rozgrywa się w TERAZ.

Otóz  sa  istotne aspekty tej sprawy:
1- prawda historyczna i osobowa dot. jakości jp2. (czyste poznanie)
2 - całe rzesze istot w rozwoju, którym obudzono nadzieję i które zaufały w mozliwośc lepszej przyszłości. A takze te, które w swej naiwnosci PROJEKTOWALY na te postać swoje najlepsze ideały, tęsknoty i dobro. (inercje)
3- polityka narodowa i państwowa oraz historyczna polski oraz jej służb specjalnych. (strategie)

W związku z tym Historia aktualnie pisana jest od nowa.
Jest to zrozumiałe.
Więc taka gra między tymi aspektami sprawy się toczy teraz.


..i teraz uwaga!
bo  (ze wzgledu na dynamikę zmian) ten 3ci aspek w obecnym kształcie może okazac się bardzo kłopotliwy z punktu widzenia Polaków.

Lepiej mieć na uwadze, ze to mogla być podpucha.. z tym współczesnym chołubieniem "Polaka" (tak by  w nastepstwie przerzucic na Polskę sporą częśc wagi odpowiedzialności
za zbrodnie na ogolnej istocie człowieka i szczególnych spolecznosciach ludzkich.
a i przeciw Polsce się to obrócić "moze" w bardzo niedługim czasie.

Oczywiście to kwestia wypośrodkowania optimum.
Lecz nie można do tego przymierzać inercji społecznych znanych z historii - te biezace kierują się inna wykładnia krzywej Loga-Rytmicznej.


Realizm:
Nawet wybielanie historyczne i nadwartosciowywanie postaci (mitologizowanie)
dojść może do pewnych granic jedynie - i ich NIGDY nie przekroczy ( z natury fizyki i przyrody)
- a wówczas może dojśc do bardzo nieprzyjemnego odbicia dla wielu z Państwa.
Dlaczego? Bo bedziecie wrobieni w sprzatanie nie po sobie - a tych co nasmiecili i się z tego wyślizgać pragną cudzym kosztem.

Napisałem to, co napisałem i nie zamierzam więcej pisać w tym wątku, ani wdawać się w żadne dyskusje.  To co pisze tu rafaela chcąc-niechcąc podpada pod niektóre lub wszystkie wyzej wymienione 3 aspekty sprawy.



Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 19, 2011, 19:07:25
Witaj PHIRIOORI. Jesli do kazdego problemu podchodzisz w podobny sposob, to moze sie zdazyc ze kiedys sie zdrowo nadziejesz.
Ja osobiscie za nikogo glowy nie oddam, ale los tak chcial ze zylam wlasnie w czasach  Solidarnosci i  Papierza Polaka. Ja zalorzylam ten temat.
Musze przyznac ze czytam wszystkie art. ktore tu wklejam majac nadzieje ze osoby ktore zechca przeczytac, to cos im zostanie w glowie.
Los czlowieka jest taki, ze musi sie ciagle uczyc, jesli tego nie robi na biezaco, to zostanie w szybkim czasie w tyle. Na tym forum czesto slyszalam
jak mlodzi ludzie sa przeciwko.... .... , kiedy sie zapytasz dlaczego?, jest koniec dyskusji i slyszysz ze wszyscy tak mysla.
      Ja rozumiem ze do przeczytania trzeba miec cierpliwosc i ochote, a takich jest malo. Mimo to prowadze ten temat dalej, co sie ma , to sie ma.
Podroze ksztalca, tak wiec zapraszam Cie do takiej podrozy. Bede sie bardzo cieszyla jesli bedziesz sie tez wypowiadal, bedzie to duza kozyscia
dla zainteresowanych. Nie dobra jest jednoglosnosc, to juz mielismy i znamy skutki  z PRL. Pozdrawiam Cie serdecznie. Rafaela


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 20, 2011, 07:34:19
                                                                              Ioannes Paulus II. Alfabet

Jacek Gądek | Onet.pl | 29 Kwiecień 2011 | Komentarze (146)
 
Po 33 dniach pontyfikatu Jana Pawła I, nastało 9666 dni Jana Pawła II. W tym czasie papież Polak odwiedził między innymi (A jak) Asyż, miejsce narodzin świętego Franciszka, by wykonać jeden z najdonioślejszych gestów w historii Kościoła. Pomogła mu w tym (B jak) Bartoli Sara, znana jako "Anielskie dziecko, które ochroniło papieża". Przez całe życie kibicował za to (C jak) Cracovii, piłkarskiej drużynie z Małopolski. Oto alfabet papieża, który w tradycyjnym języku Kościoła, nazywał się Ioannes Paulus II.

Jan Paweł II, fot. Reuters
Pierwsze słowa papieża Jana Pawła II: "Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi"

Liczby. 455 lat - tyle trzeba było czekać na wybór kolejnego, po Hadrianie VI, papieża, który nie byłby Włochem. 9666 dni - tyle trwał pontyfikat Jana Pawła II. 1978 - to rok wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Nowy papież odbył 104 pielgrzymki zagraniczne, odwiedził 129 krajów. Najwięcej razy był w Polsce (9). 2005 - to rok jego śmierci. 4 miliony osób przybyło do Rzymu na pogrzeb papieża. 1,7 metra - taką głębokość ma jego grobowiec w grotach watykańskich. 11 dni po jego śmierci wybrano na nowego papieża - jednego z najbliższych współpracowników Jana Pawła II - kardynała Josepha Ratzingera (Benedykt XVI).

A jak Asyż

27 października 1986 roku, właśnie w Asyżu, w Światowym Dniu Modlitw o Pokój, uczestniczyli przedstawiciele prawie wszystkich głównych wyznań. Wśród 12 przywódców religijnych świata zasiadł też Jan Paweł II. Miejsce to stało się jednym z symboli pontyfikatu papieża Polaka. Chodziło o jedno: modlitwę. - Być razem, aby się modlić - brzmiała myśl przewodnia tego wydarzenia.

B jak Bartoli Sara

Mówi się o niej "Anielskie dziecko, które ochroniło papieża". Dokładnie o godzinie 17:19, 13 maja 1981 roku, na placu św. Piotra w Watykanie Jan Paweł II jechał swoich papamobile. Zatrzymał się, by wziąć na ręce i ucałować ubraną na niebiesko 18-miesieczną Sarę Bartoli, którą podała mu jej matka.

W tym momencie zamachowiec Mehmet Ali Agca mierzył z pistoletu w głowę papieża. Opóźnij jednak oddanie strzałów, by nie trafić dziecka, które przysłoniło twarz głowy Kościoła. Potem już nie miał czasu, aby dokładnie wycelować. Trafił w brzuch i rękę. Sara Bartoli nie pamiętała później tego historycznego momentu, choć kule świsnęły blisko niej, a papież osunął się w bólu na ręce kard. Stanisława Dziwisza.

Po długim czasie, w chwilach śmierci i pogrzebu Jana Pawła II Sara oczekiwała na rozwiązanie własnej ciąży. Mówiła wtedy: - Dopiero po latach zrozumiałam, dlaczego ludzie tak mi się przyglądają i mówią o zamachu. Ja też będę mówiła o tym mojej córeczce Mikaeli, która wkrótce przyjdzie na świat. Opowiem jej, jak uratowałam życie papieżowi, a on moje. Bo przecież gdyby Agca strzelał wtedy, gdy trzymał mnie papież, byłoby po nas.

W czasie pontyfikatu Jan Paweł II spotykał się z Sarą. - Pytał, jak mi idzie w szkole, jak się czuję, czy się modlę. Zupełnie jak kochany dziadek.

Sprawdź, co wiesz o pontyfikacie Jana Pawła II - rozwiąż quiz!

C jak Cracovia Kraków

Klub piłkarski któremu kibicował Karol Wojtyła. Papież był fanem piłki nożnej, a mieszkając w Krakowie, chodził na mecze Cracovii. Co ciekawe, piłkarzy swojego ulubionego zespołu zapraszał do Watykanu dwa razy: w 1996 i 2005 roku. - Jak moja ukochana Cracovia - raz zapytał z kolei działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Rzucił też: Cracovia Pany!

Warto zauważyć, że był najbardziej wysportowanym papieżem w historii. Jako młodzian grywał na pozycji bramkarza i obrońcy, pływał też na kajakach i chodził po górach.

D jak doktorat

Jan Paweł II ma niezliczoną ilość tytułów doctora honoris causa. Z jego pierwszym doktoratem nie było jednak lekko. Co prawda szybko, pod kierunkiem dominikanina Reginalda Garrigou-Lagrange'a, napisał rozprawę doktorską na temat "Zagadnienie wiary u świętego Jana od Krzyża", jednak nie miał pieniędzy na wydanie jej drukiem. A do przyznania tytułu doktora było to wymagane. Tytuł zatem otrzymał dopiero w Polsce.
D jak Duśka

Wanda "Duśka" Półtawska była wieloletnią i bardzo bliską przyjaciółką Karola Wojtyły. Przez cały pontyfikat korespondowali ze sobą. Jednak informacje o jej osobie trafiły do publicznego obiegu przy okazji sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza. To właśnie ona, prywatnymi kanałami, poinformowała papieża o zgorszeniu, jakie wywoływały w Poznaniu wieści o seksualnych ekscesach metropolity.

"Duśka" jest doktorem medycyny. Została uzdrowiona za wstawiennictwem świętego Ojca Pio. Karol Wojtyła do świętego z Pietrelciny pisał prośby o jej uleczenie z choroby nowotworowej jeszcze jako arcybiskup. A podziękowania za cud już jako papież. Korespondencja pomiędzy Wojtyłą a Półtawską jest dowodem ws. wyniesienia papieża na ołtarze.

E jak ekumenizm

Najbardziej konserwatywne środowiska w Kościele Katolickim, jak choćby Bractwo Świętego Piusa X, krytykowały, i nadal to czynią, papieża za jego ekumeniczne podejście do innych religii. Gest ucałowania Koranu, świętej księgi muzułmanów, czy też modlitwa przy żydowskiej Ścianie Płaczu oraz wspólne modlitwy w Asyżu odbiły się szerokim echem w świecie.

F jak Fatima

Fatima nieodłącznie wiąże się z osobą Jana Pawła II. To właśnie Matce Boskiej Fatimskiej papież przypisał ocalenie swojego życia po zamachu z 13 maja 1981 roku na placu św. Piotra. Warto dodać, że 13 maja to dzień pierwszego objawienia w Fatimie (z roku 1917).

- Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę - stwierdził papież, mówiąc o zamachu. W rok po nim, 13 maja 1982 r., przybył do Fatimy, aby do korony Matki Boskiej włożyć kulę, która niemal śmiertelnie go ugodziła. Wtedy też doszło do kolejnej próby zabójstwa papieża: niezrównoważony hiszpański ksiądz dźgnął go bagnetem. Szybko go jednak obezwładniono. Jan Paweł II, mimo że krwawił, jednak kontynuował nabożeństwo. Fakt ten ujawnił dopiero w 2008 roku kard. Stanisław Dziwisz w filmie "Świadectwo".

G jak Gemelli

Rzymska klinika Gemelli to miejsce, do którego w najtrudniejszych momentach swojego życia trafiał Jan Paweł II. Tuż po zamachu z 1981 roku, postrzelony przez zamachowca, został odwieziony właśnie tam. 6-godzinna operacja uratowała mu życie.

W związku z tym, że klinika czuwała nad zdrowiem papieża, to polski dominikanin o. Jan Góra poprosił ją o przekazanie nagranie bicia serca Jana Pawła II. Po co? By odtworzyć je podczas spotkania w Lednicy. - Przez lata nasze serca biły dla niego. Teraz w ten symboliczny sposób wysłuchamy głosu jego serca. Niech to nas zdopinguje do tego, żeby dzieło Jana Pawła II nie było tylko wspomnieniem - argumentował o. Góra. Jednak klinika odpowiedziała, że takie nagranie nie zostanie wydane. Prośbę uznano za "ekstrawagancką".

Papież przebywał w Gemelli również w 2005 roku, tuż przed śmiercią. Z kolei w 2009 roku przed kliniką, w miejscu, w którym gromadzili się pielgrzymi, postawiono pomnik papieża.

H jak "Habemus papam" 16 października 1978 r. na balkon Bazyliki św. Piotra w Watykanie wyszedł kard. Pericle Felici i wygłosił formułę z tymi słowami. Łaciński zwrot "Habemus papam" znaczy tyle, co "mamy papieża". I jest elementem łacińskiej, dłuższej formuły wygłaszanej przy ogłaszaniu światu decyzji konklawe.

Co ciekawe, 16 października 1978 roku, kard. Pericle Felici, mówiąc "Qui sibi nomen imposuit Benedicti Decimi Sexti" popełnił błąd. Powiedział: Joannis Pauli, zamiast Joannem Paulum Secundum.

I jak Ioannes Paulus II

Tak brzmi imię papieża Polaka Jana Pawła II w tradycyjnym języku Kościoła katolickiego - łacinie. Po angielsku brzmi to tak: John Paul II. Po niemiecku: Johannes Paul II. Po czesku: Jan Pavel II. Po hiszpańsku: Juan Pablo II. Po francusku: Jean-Paul II. Po włosku: Giovanni Paolo II. Po litewsku: Jonas Paulius II.

I jak "In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum"

W przekładzie na język polski ta łacińska fraza znaczy tyle co: "W ręce Twoje Panie powierzam ducha mojego". To ostatnie słowa z testamentu papieża Jana Pawła II.

J jak Jawień

Takim nazwiskiem-pseudonimem posługiwał się w swojej twórczości literackiej Karol Józef Wojtyła. Pseudonimów było jednak kilka: Andrzej Jawień, Stanisław A. Gruda, AJ i Piotr Jasień. Co ciekawe, pytanie o pseudonimy Karola Wojtyły bardzo często pojawiają się w teleturniejach i krzyżówkach.
K jak kamerling

Przed wyborem Jana Pawła II i po jego śmierci, czyli w okresach "wakatu" na Stolicy Piotrowej (trwa kilkanaście-kilkadziesiąt dni), o Kościół dba tak zwany kardynał kamerling. W jego gestii leży tak ustalanie przebiegu pogrzebu zmarłego papieża, jak i przygotowanie konklawe, które wybierze nowego. Obowiązki kamerlinga po śmierci Jana Pawła II pełnił kardynał Eduardo Martínez Somalo. Trwało to od 2 do 19 kwietnia 2005 r.

L jak Lolek

Tak w młodości mówiono na Karola Wojtyłę. Jego kolega ze szkoły, Antoni Bohdanowicz, w swoich wspomnieniach mówi o nim nie inaczej jak tylko Lolek. - W latach 1932-38 uczęszczałem do gimnazjum razem z Karolem Wojtyłą, większość tych lat siedziałem w jednej z nim ławie, w konsekwencji odrabiałem razem lekcję w domu Karola... Otóż Lolek miał taki zwyczaj, że po przepracowaniu każdego przedmiotu wychodził do drugiego pokoju i stamtąd wracał po kilku minutach. Kiedyś drzwi były niedomknięte i zauważyłem, że Lolek modli się na klęczniku.

M jak milenijne "mea culpa"L jak Lolek. Tak w młodości mówiono na Karola Wojtyłę. Jego kolega ze szkoły, Antoni Bohdanowicz, w swoich wspomnieniach mówi o nim nie inaczej jak tylko Lolek. - W latach 1932-38 uczęszczałem do gimnazjum razem z Karolem Wojtyłą, większość tych lat siedziałem w jednej z nim ławie, w konsekwencji odrabiałem razem lekcję w domu Karola... Otóż Lolek miał taki zwyczaj, że po przepracowaniu każdego przedmiotu wychodził do drugiego pokoju i stamtąd wracał po kilku minutach. Kiedyś drzwi były niedomknięte i zauważyłem, że Lolek modli się na klęczniku.

M jak milenijne "mea culpa" (moja wina - red.)

W jubileuszowym 2000 r. papież przeprosił za grzechy Kościoła i poprosił o przebaczenie za wiele rzeczy: od inkwizycji, przez krucjaty, antysemityzm, milczenie wobec Holocaustu, a na pogwałcaniu praw kobiet skończywszy. Choć kościelne "mea culpa" było wydarzeniem bezprecedensowym w historii Kościoła, to jednak nie wszystkich przekonało.

Niemieccy i włoscy Żydzi skrytykowali częściowe przyznanie się do winy ws. zagłady Żydów w II wojnie światowej i uznali gest za niewystarczający. Nie ustała też krytyka papieża Piusa XII, którego pontyfikat przypadł na czas Holocaustu, a wciąż czeka na wyniesienie na ołtarze.

N jak Niegowić

To pierwsza parafia ks. Karola Wojtyły - pw. Wniebowzięcie NMP w niewielkiej wsi w Małopolsce. Tutaj, jako wikary, został skierowany młody ksiądz. Przebywał tu przez siedem miesięcy, od lipca 1948 roku. Posługiwał on w tej parafii również jako katecheta. W Niegowici znajduje się jedyny w Polsce pomnik Jana Pawła II jako wikarego. Parafianie odsłonili również wierną replikę grobu papieża z Watykanu.

O jak Olga Wojtyła

Wojtyłowie mieli, oprócz Karola Józefa, jeszcze dwoje dzieci. Syna Edmunda Antoniego, który zmarł w 1936 r. I córkę Olgę, która zmarła zaraz po urodzeniu w 1914 r. w Krakowie. Swoją siostrę papież wspominał w opublikowanym po śmierci testamencie - na równi z rodzicami i bratem.

"W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem)", napisał w jednym ze swoich ostatnich zapisków w testamencie. Fakt istnieniu Olgi ujawnił André Frossard - francuski dziennikarz i filozof.

P jak proroctwo

Może to za duże słowo. Polski wieszcz, Juliusz Słowacki, w 1848 r. napisał jeden ze swoich tajemniczych wierszy pt. "Pośród niesnasków Pan Bóg uderza".

Fragment brzmi tak: "Pośród niesnasków - Pan Bóg uderza | W ogromny dzwon, | Dla Słowiańskiego oto Papieża | Otwarty tron. | Ten przed mieczami tak nie uciecze | Jako ten Włoch, | On śmiało jak Bóg pójdzie na miecze; | Świat mu - to proch. | (…) | A trzebaż mocy, byśmy ten Pański | Dźwignęli świat... | Więc oto idzie - Papież Słowiański, | Ludowy brat...".

Sam Jan Paweł II czasami cytował te wersety ze Słowackiego.

P "Pater Noster"

To jednocześnie najbardziej znany singiel z albumu "Abba Pater" Jana Pawła II i najstarsza modlitwa chrześcijańska ("Ojcze nasz"). Utwór ten, złożony ze śpiewu i recytacji, notowany był na "świeckich" listach przebojów. Sam album został przygotowany przez papieża wespół z Leonardo de Amicisem oraz Stefano Mainettiego z okazji roku jubileuszowego 2000.

R jak "Renesansowy psałterz"

Karol Wojtyła napisał swój pierwszy tomik wierszy w 1939 r. Miał wtedy 19 lat i studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zbiór tych poezji pod tytułem "Renesansowy Psałterz" to głównie nawiązania do Pisma Świętego i renesansu, autor czerpał przy tym z twórczości Jana Kochanowskiego. Tomik ten to jedynie początek przygody Karola Wojtyły z poezją, pisarstwem, teatrem i muzyką. W jubileuszowym 2000 r. papież przeprosił za grzechy Kościoła i poprosił o przebaczenie za wiele rzeczy: od inkwizycji, przez krucjaty, antysemityzm, milczenie wobec Holocaustu, a na pogwałcaniu praw kobiet skończywszy. Choć kościelne "mea culpa" było wydarzeniem bezprecedensowym w historii Kościoła, to jednak nie wszystkich przekonało.

Niemieccy i włoscy Żydzi skrytykowali częściowe przyznanie się do winy ws. zagłady Żydów w II wojnie światowej i uznali gest za niewystarczający. Nie ustała też krytyka papieża Piusa XII, którego pontyfikat przypadł na czas Holocaustu, a wciąż czeka na wyniesienie na ołtarze.

N jak Niegowić

To pierwsza parafia ks. Karola Wojtyły - pw. Wniebowzięcie NMP w niewielkiej wsi w Małopolsce. Tutaj, jako wikary, został skierowany młody ksiądz. Przebywał tu przez siedem miesięcy, od lipca 1948 roku. Posługiwał on w tej parafii również jako katecheta. W Niegowici znajduje się jedyny w Polsce pomnik Jana Pawła II jako wikarego. Parafianie odsłonili również wierną replikę grobu papieża z Watykanu.

O jak Olga Wojtyła

Wojtyłowie mieli, oprócz Karola Józefa, jeszcze dwoje dzieci. Syna Edmunda Antoniego, który zmarł w 1936 r. I córkę Olgę, która zmarła zaraz po urodzeniu w 1914 r. w Krakowie. Swoją siostrę papież wspominał w opublikowanym po śmierci testamencie - na równi z rodzicami i bratem.

"W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem)", napisał w jednym ze swoich ostatnich zapisków w testamencie. Fakt istnieniu Olgi ujawnił André Frossard - francuski dziennikarz i filozof.

P jak proroctwo
Może to za duże słowo. Polski wieszcz, Juliusz Słowacki, w 1848 r. napisał jeden ze swoich tajemniczych wierszy pt. "Pośród niesnasków Pan Bóg uderza".

Fragment brzmi tak: "Pośród niesnasków - Pan Bóg uderza | W ogromny dzwon, | Dla Słowiańskiego oto Papieża | Otwarty tron. | Ten przed mieczami tak nie uciecze | Jako ten Włoch, | On śmiało jak Bóg pójdzie na miecze; | Świat mu - to proch. | (…) | A trzebaż mocy, byśmy ten Pański | Dźwignęli świat... | Więc oto idzie - Papież Słowiański, | Ludowy brat...".

Sam Jan Paweł II czasami cytował te wersety ze Słowackiego.

P "Pater Noster"

To jednocześnie najbardziej znany singiel z albumu "Abba Pater" Jana Pawła II i najstarsza modlitwa chrześcijańska ("Ojcze nasz"). Utwór ten, złożony ze śpiewu i recytacji, notowany był na "świeckich" listach przebojów. Sam album został przygotowany przez papieża wespół z Leonardo de Amicisem oraz Stefano Mainettiego z okazji roku jubileuszowego 2000.

R jak "Renesansowy psałterz" Karol Wojtyła napisał swój pierwszy tomik wierszy w 1939 r. Miał wtedy 19 lat i studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zbiór tych poezji pod tytułem "Renesansowy Psałterz" to głównie nawiązania do Pisma Świętego i renesansu, autor czerpał przy tym z twórczości Jana Kochanowskiego. Tomik ten to jedynie początek przygody Karola Wojtyły z poezją, pisarstwem, teatrem i muzyką.
S jak Solvay

Zakłady chemiczne, w których pracował Karol Wojtyła. Młody chłopak był w czasie wojny robotnikiem w sodowych zakładach Solvay w Krakowie. Dziś obok szczątkowo zachowanych budynków dawnych zakładów stoi dziś duże centrum handlowe, z hipermarketami włącznie.

Wojtyła pracował najpierw w kamieniołomach (1940 r.), a potem już w oczyszczalni wody (1941-44 r.). Na zachowanych zdjęciach można go zobaczyć w roboczej odzieży. Wtedy każdego dnia pokonywał na piechotę 3 km drogi, woził przy tym na taczce kamienne bloki. Potem z kolei pracował na noc pilnując pieców w oczyszczalni, przez co mógł czytać książki.

Pracował ramię w ramie z Franciszkiem Sojką. - Czasem ciągnął trzy zmiany pod rząd - za siebie i za innych. Raz wziął zmianę za takiego Wójcika, to jeszcze jako kardynał się śmiał: "Wójcik, ty mi zmianę jesteś winien. Jak kiedyś się zmęczę kardynałowaniem, to przyjdziesz i tę zmianę weźmiesz".

T jak Tyranowski Jan

Duchowy przewodnik Karola Wojtyły w jego młodości. Sam papież nie raz mówił o jego roli w formowaniu swojej duchowości, choć z zawodu był zwykłym krawcem mieszkającym na krakowskich Dębnikach. Z Karolem Wojtyłą zetknął się poprzez Różę Różańcową. Późniejszy papież w książce "Dar i Tajemnica" tak pisał o Tyranowskim: "Od niego nauczyłem się m.in. elementarnych metod pracy nad sobą, które wyprzedzały to, co potem znalazłem w seminarium".

Obecnie trwa proces beatyfikacyjny Jana Tyranowskiego, jest zatem, używając słownictwa kościelnego, Sługą Bożym. Tyranowski, określany przez papieża mianem "apostoła Bożej piękności", codziennie medytował przez wiele godzin. Termin jego kanonizacji nie jest znany.

U jak Unia

Karol Wojtyła należał w czasie II wojny światowej do katolickiej, konspiracyjnej organizacji o nazwie Unia. Zajmowała się ona ochranianiem Żydów zagrożonych przez hitlerowców. Miała też na celu budowę państwa polskiego, ale w oparciu o zasady katolickiej nauki społecznej. Oprócz Wojtyły do Unii należeli m.in. Stefan Jaracz, Kazimierz Wyka, Zofia Kossak-Szczucka.

W jak "wujek"

Tak kazał się nazywać młodzieży, z którą w latach 40. i 50. urządzał wycieczki i spływy rowerowe. Po co? Chciał w ten sposób zmylić milicję, która nękała księży.

Z jak zamachy

Prób zamordowania Jana Pawła II było kilka. Najgłośniejszy zamach miał miejsce 13 maja 1981 roku na placu św. Piotra w Rzymie. Turek Mehmet Ali Agca usiłował zastrzelić papieża, ale dwie kule nie okazały się śmiertelne. Drugi zamach miał miejsce w rok później w Fatimie. Hiszpański ksiądz ranił ostrzem papieża, gdy ten miał podziękować Matce Boskiej Fatimskiej za uratowanie życia przed rokiem. Rana krwawiła, a ślad było widać na sutannie. Fakt ten utajniono na wiele lat. Historycy, m. in. Prof. Jan Żaryn, opisywali inne plany zgładzenia Jana Pawła II, ale żadna z nich nie okazała się skuteczna.

                                    Ostatnie słowa Jana Pawła II: "Pozwólcie mi odejść do domu Ojca".

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ioannes-paulus-ii-alfabet,178,page1.html
 


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Październik 20, 2011, 11:50:35
Od dawien dawna i we wszelkich kulturach rytuały przybliżały ludzi do poznania natury istnienia. Różnie sobie to tłumaczyli nie ważne jak. Najważniejsza była ICH wiara, która czyniła cuda.
Nie trzeba pisać o nich z wielkiej litery, ani czynić z "cudotwórców " świętych. "Cuda" dzieją się tak naturalnie, jak wyjście po gazetę do kiosku i tak powinno pozostać. W innym przypadku bywa, że ludzie tak głęboko wierzący wpadają w pułapkę wykreowanego przez siebie idola. JP2 wg mnie był na tyle mocny w wierze ,iż nie uległ wahadłu, które zasilał, choć ono wydało mu wielką walkę łasząc się do niego w purpurach i złocie, karmiąc chwałą i  osadzając na tron Piotrowy. O jego , Wojtyły , ludzkim charakterze świadczy relacja, której KRK  z jakichś powodów zdaje się obawiać.
Cytuj
D jak Duśka

Wanda "Duśka" Półtawska była wieloletnią i bardzo bliską przyjaciółką Karola Wojtyły. Przez cały pontyfikat korespondowali ze sobą.


Według kard. Dziwisza Wanda Półtawska ogłosiła listy papieża, by „przedstawiać się jako ktoś ważny”, tymczasem, dodaje, „nie jest ona na pewno jedyną osobą, którą tak długa zażyłość łączyła z Karolem Wojtyłą”. Metropolita krakowski stwierdza, że „jest rzeczą naganną i niewłaściwą puszczać w obieg prywatne dokumenty, tym bardziej, gdy toczy się proces beatyfikacyjny”.


http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x20521/kard-dziwisz-dr-poltawska-uzurpuje-sobie-wyjatkowosc-relacji-z-papiezem/

Bo co ? Dowiedzielibyśmy się z nich za dużo o samej Instytucji ? Co to, święty nie może się przyjaźnić z kobietą ?

"Na świętego" - to taki sposób jaki zastosował Stalin wobec Lenina. Budował mu pomniki, wybielił go na maxa, odseparował od ludzi a tym samym zrobił miejsce dla siebie. Przy okazji wybudował IDOLA z którym nikt nie śmiał polemizować.
W ten sam sposób Kościół zamierza uświęcić Wojtyłę. Jakieś pamiętniki nie mieszczą im się w planach.

;)


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 24, 2011, 09:31:35
Mimo ze art. jest z drugiego kwietnia 2008 roku, dotad  niewiele sie zmienilo, a moze nawet bardziej poglebilo ten temat.
Zycze ciekawej lektury. Rafaela

Adam Szostkiewicz
2 kwietnia 2008

  Pustka po Papie.  Nauki papieskie idą w zapomnienie, a pokolenie JP2 jest fikcją.

                          Jak wygląda polski Kościół po śmierci Jana Pawła II? Co przetrwało z jego nauki po trzech latach? Kto jest dziś jego prawdziwym duchowym przywódcą?

Wyszła właśnie po polsku książeczka „Papa Wojtyła. Pożegnanie”, czołowego włoskiego watykanisty Marco Politiego, zbliżonego do lewicy. Nie należy on do bałwochwalców Jana Pawła II, choć nazywa go jedynym wielkim przywódcą światowym na przełomie tysiącleci. Umieranie Wojtyły zrobiło jednak na nim tak wielkie wrażenie, że nie wahał się o tym opowiedzieć z podziwem i wzruszeniem. I zakończyć przypomnieniem sceny, którą drugiego kwietnia 2005 r. obejrzały ze łzami w oczach setki milionów ludzi, zwolennicy i przeciwnicy nauk papieża: „Jan Paweł II kończy w braterstwie swój długi marsz, odnawiając przymierze między Papieżem a tłumami. W końcu trumna znika w świątyni, a powolny krok szwajcarów, w hełmach z pióropuszem i z halabardą przy boku, zamyka orszak. Karol Wojtyła przekracza próg wieczności”.

Skurczowi gardła towarzyszył niepokój: co dalej? Kto i jak wypełni pustkę po papieżu Polaku? Jak sobie będzie radził polski katolicyzm? Teraz niepokój zaczyna się materializować. Trzecią rocznicę śmierci Jana Pawła II będziemy obchodzić, unikając kluczowego tematu. Będą koncerty, sympozja i akademie, przemówienia i homilie, ale bez refleksji o stanie Kościoła w Polsce. Ani o tym, jak głęboki jest faktyczny wpływ Karola Wojtyły, kiedyś króla polskich serc i sumień i wielkiego orędownika Europy. A przecież nie ma podstaw do optymizmu. Poza sferą rytualno-symboliczną papieża Polaka jest coraz mniej. Na co dzień idzie w zapomnienie. Jego idee nie kształtują już życia Kościoła w Polsce i w świecie. Za deklaracjami wierności i kontynuacji rozwija się coraz bujniej całkiem inna rzeczywistość. Wypiera ona ze sfery publicznej i niszczy przesłanie Jana Pawła II.

                   
                            Co pamiętamy z przesłania Jana Pawła? Sonda na ulicach Warszawy.
Na pokoleniu katolików wychowanym w duchu soborowym musiało zrobić okropne wrażenie, że do warszawskiej świątyni, gdzie przed laty papież spotkał się ze środowiskiem twórców, wpuszczono aktywistę antyeuropejskiego i antysemitę, który promował tam swój ruch polityczny. Wcześniej w podobnym duchu przemawiał on w kościele krakowskich jezuitów. To był policzek dla ludzi związanych z nieżyjącym krakowskim jezuitą Stanisławem Musiałem, mężnym rzecznikiem pełnej prawdy o antysemityzmie w polskim społeczeństwie i Kościele. Ale biskup łomżyński Stanisław Stefanek nie dostrzegł tego aspektu antysemickiego wiecu w katolickiej świątyni, gdyż przyszedł na spotkanie i nie interweniował, a tym samym legitymizował moralnie ten seans nienawiści u krakowskich jezuitów. Ksenofobiczny nacjonalizm Jerzego Roberta Nowaka widać mu nie przeszkadzał.

To samo z mediami Tadeusza Rydzyka. Podkopują zaufanie Polaków do budowanej od prawie 20 lat Polski demokratycznej z mniejszą lub większą zaciętością, ale konsekwentnie. Teraz jednak przyjaźń z ojcem dyrektorem można publicznie manifestować, jak czynią to politycy PiS. Za życia Jana Pawła II zdarzało się to sporadycznie, a jeszcze rzadziej z udziałem biskupów. Przecież z anteny tych, było nie było, kościelnych mediów płynie od lat swoista trująca gnoza, nieprawdziwa i niechrześcijańska. III RP przedstawia się tu jako wcielenie zła, a IV RP jako czyste wcielenie dobra. W ten sposób podsyca się i tak ogromną nieufność Polaków do niepodległego państwa i demokratycznie stanowionego prawa, do przywódców politycznych. A wszelkie próby uporządkowania i uzdrowienia sprawy ks. Rydzyka kończą się wciąż fiaskiem, bo polityka radiomaryjna ma poparcie znaczącej części biskupów. Każdą krytykę przedstawiają oni jako atak na Kościół.

To, że sekciarski duch toruński wszedł do głównego nurtu życia publicznego, jest wątpliwą zasługą PiS. To jego liderzy rozpoczęli proces moralnej legitymizacji ruchu radiomaryjnego – niby dla poszerzenia polskiej demokracji, a w istocie dla wzmocnienia swej bazy wyborczej. Nigdy za pontyfikatu Jana Pawła II premier nie występował ramię w ramię z ks. Rydzykiem. Nigdy politycy rządzącej partii nie nawiedzali gremialnie i ostentacyjnie jego mediów, a po przegranej nie demonstrowali z nim solidarności i nie tworzyli jednego frontu z politycznym programem radiomaryjnym.
To wszystko zaczęło się dziać raptem kilka miesięcy po papieskim kwietniu i rzekomych narodzinach tak zwanego pokolenia JP2. Jak blisko, jak daleko od tamtych wyjątkowych chwil. Po dojściu PiS do władzy życie duchowe Polaków zostało wystawione na ciężką próbę. Wielu ludzi wierzących nie mogło się pogodzić z nadużywaniem wiary i Kościoła do celów gry partyjnej. Zresztą nie tylko przez narodowych populistów. Platforma Obywatelska na przykład urządza rekolekcje dla swych członków parlamentarzystów, a nie widzi, jak rośnie problem z przestrzeganiem konstytucyjnego rozdziału państwa i Kościoła.

Jan Paweł II miał cele narodowe, ale nie polityczne. Głębokie upolitycznienie Kościoła – jego wyrazem było choćby pojawienie się pojęć Kościół łagiewnicki i Kościół toruński – i wybuchające na tym tle waśnie i podziały wśród katolików nie mają nic wspólnego z myślą papieża Polaka. W istocie jest to odrzucenie papieskiej koncepcji narodu i Kościoła jako żywych wspólnot etycznych ponad podziałami frakcyjnymi.

Ale może lepsze przed nami? Może duch Jana Pawła zstąpi na tę ziemię – może po okresie zapomnienia przyjdzie renesans Karola Wojtyły? Socjologowie i publicyści spierają się do dziś, co w istocie wydarzyło się podczas tygodnia po śmierci Jana Pawła II i czy rzeczywiście można mówić o jakimś „pokoleniu” papieża. Mało kto jednak zaprzecza, że dla większości Polaków był to moment kajrotyczny (określenie socjologa Tadeusza Szawiela oznaczające wtargnięcie wieczności w naszą historię, świadectwo prawdziwej hierarchii wartości). Komuś, kto tak sądzi, będzie leżało na sercu, jak ten skarb duchowy zachować. Ale i tu widać czarne chmury.
W przeprowadzonym w połowie marca sondażu (ARC Rynek i Opinia) Polacy wychodzą nadal na religijnych, lecz rozczarowanych Kościołem. Nie widzą w nim autorytetów na miarę Karola Wojtyły. Natomiast razi ich, że Kościół nie radzi sobie z aferami na tle seksualnym wśród duchownych. Przypomnijmy, że Jan Paweł II był wstrząśnięty rozmiarem nadużyć seksualnych w Kościele i polecił stosować zasadę zero tolerancji w tej dziedzinie. Ale Kościół w Polsce w konfrontacji z tymi skandalami działa po staremu, przynajmniej w sprawach ujawnianych w mediach (nie znam przykładu ujawnienia w mediach katolickich, a tym bardziej kościelnych).

Kościół po śmierci Jana Pawła II nie ma przywódcy i autorytetu mogącego pociągnąć za sobą rzesze wiernych. Tak uważa 70 proc. ankietowanych i nie trzeba chyba aż sondażu, by potwierdzić to wrażenie kryzysu przywództwa. Głosy są rozbite na kilku hierarchów, co znaczy, że nikt wyraźnie nie przoduje. Najwyżej notowany kardynał Stanisław Dziwisz ma zaufanie raptem 28 proc. ankietowanych. Nie jest to wynik imponujący. Za nim uplasowali się prymas Józef Glemp, abp Tadeusz Gocłowski i kardynał Franciszek Macharski. W pierwszej czwórce nie znaleźli się obecny przewodniczący Episkopatu abp Józef Michalik i metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. A tylko Nycz należy do stosunkowo młodszej generacji hierarchów i jest całkowicie uformowany przez Jana Pawła II. W Kościele, jak w polityce, lichy pieniądz wypiera dobry – skoro brak liderów biskupów, na scenę wchodzą liderzy parafialni.
Twarzą Kościoła staje się szeregowy zakonnik Tadeusz Rydzyk. W parafialnej Polsce pokolenie TR ma się lepiej niż pokolenie JP2 – usłyszałem niedawno na sympozjum w warszawskim Centrum Myśli Jana Pawła II. Ale to także wynik decyzji o nominacjach biskupich podejmowanych za pontyfikatu Wojtyły. W efekcie kształcenie w seminariach i styl pracy kapłanów znalazły się w rękach ludzi nie zawsze zdolnych do podjęcia pałeczki po wielkim pontyfikacie. Lecz może to nie tak źle, że w Kościele nikt nie jest w stanie choćby trochę zająć miejsca Wojtyły? Dzięki temu rośnie znaczenie lokalnych wspólnot, a nie centrali, lokalnych biskupów, a nie kościelnych notabli. Zwalnia się przestrzeń dla nowego twórczego pokolenia księży, działaczy i wiernych.

Niestety, rzeczywistość nie bardzo to potwierdza. Wprawdzie mniej więcej połowa członków jakichkolwiek organizacji społecznych to katolicy działający w ruchach religijnych, akcjach charytatywnych, parafiach, klubach sportowych itp., ale nie przekłada się to na powstanie jakiejś wielkiej organizacji pozarządowej, która zdolna byłaby istotnie zmienić społeczne oblicze Polski. Nie przekłada się to także na prawdziwe odkościelnienie Kościoła. Ciężar odpowiedzialności za jego kształt i przyszłość wciąż spoczywa na duchownych i na hierarchach. Poza wielkimi miastami wciąż spotyka się w parafiach relacje niemal feudalne między księżmi a wiernymi. Drastycznym przykładem może być matka, która staje przeciwko własnej skrzywdzonej córce w obronie dobrego imienia księdza pedofila.

Długie pokolenia, dzieje społeczne i polityczne pracowały na nasz model scentralizowanego i konserwatywnego katolicyzmu. Papież Wojtyła też miał w tym udział. Był geniuszem duszpasterstwa, ale ponad wszystko kochał Kościół. Nie ma się więc co dziwić, że i dziś Polacy wciąż tęsknią za liderem i „tatą”. A trzecia rocznica śmierci papieża o tym boleśnie przypomni. Nie lider z autorytetem jest problemem. Problemem jest dryfowanie Kościoła instytucjonalnego, który rozpada się na coraz więcej nisz i enklaw, często nie mających ze sobą nic wspólnego. Niby w Kościele tak zawsze było, że mieścił w sobie bardzo różne tendencje, ale tu mówimy o konkretnym momencie, w którym układ sił kształtuje się niekorzystnie dla dziedzictwa soborowego i nauk Jana Pawła II.

Puszczanie w kółko rozmodlonych scen z papieskiego kwietnia nie zastąpi działania. Pokolenie JP2 jest wciąż potencją, kapitałem społecznym, które jeszcze da znać o sobie – to wariant najbardziej optymistyczny. Ale jest też czarny: cały ruch kwietniowy okaże się jednorazowym zrywem serc. Od strony psychologii społecznej podobnym do masowego zrywu serc po śmierci księżnej Diany. Zamanifestować emocje, pobyć z innymi i rozejść się do domów, gdzie można sobie wszystko obejrzeć w telewizji.

Na wspomnianym sympozjum w Centrum Myśli Jana Pawła II zwrócono uwagę, że najlepszym dowodem, iż pokolenie JP2 jest fikcją, może być brak odwołań do niego u naszych polityków. Gdyby politycy czuli, że to zwierz wyborczy, zaczęliby łowy. A tak – cisza. Oznacza ona, iż pokolenie JP2 nic nie wnosi do społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli jest, to zamknięte w mistycznych kapliczkach, odwrócone od zorganizowanej polityki. Wyjątkiem mogła być głośna akcja grupy katolickich publicystów, która zmusiła abp. Stanisława Wielgusa do złożenia urzędu metropolity warszawskiego. Ale sukces to dwuznaczny. Wprawdzie Wielgus musiał odejść, nie wyjaśniono jednak, jak mógł w ogóle być zgłoszony na ten kluczowy urząd kościelny i nie wiadomo, czy i jakie wnioski wyciągnięto z tego w Kościele hierarchicznym.
Ale już w innych kontrowersjach ostatniego czasu nie osiągnięto nawet tego. Kiedy wybuchły sprawy nowych antysemickich wypowiedzi ks. Rydzyka i jego obelg pod adresem żony prezydenta Polski, zdecydowany protest wyszedł z wąskich środowisk katolicyzmu otwartego i nie przekroczył tej granicy. Żadnej zorganizowanej reakcji katolików nie wywołało porównanie przez Kościół osób korzystających z metody in vitro do aborcjonistów. Wirtualnego pokolenia JP2 takie sprawy widać nie interesują. Podobnie jak dyskusja wokół „Strachu” Jana Tomasza Grossa. Wypowiadali się w niej oczywiście także katolicy, lecz bardziej jako publicyści, historycy, politycy. Tymczasem aż się prosiło o reakcję na wyczyny katoendecji właśnie z perspektywy pokolenia Jana Pawła II.

                                                Papież uczył miłości ojczyzny, lecz także miłości bliźniego.

Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/250269,1,pustka-po-papie.read?backTo=http://www.polityka.pl/kraj/analizy/302599,1,relacje-panstwo---kosciol-w-iii-rp.read#ixzz1bgd0b0zL













Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Październik 24, 2011, 15:42:16
Budowanie pokolenia na IDOLU nigdy nie udało się nikomu na dłużej. W przypadku Karola Wojtyły ludziom w ogóle nie chodzi o zbudowanie kultu świętego, ale uczeni w piśmie nigdy tego nie zrozumieją, gdyż , jak słusznie autor artykułu zauważa :

Cytuj
Socjologowie i publicyści spierają się do dziś, co w istocie wydarzyło się podczas tygodnia po śmierci Jana Pawła II i czy rzeczywiście można mówić o jakimś „pokoleniu” papieża. Mało kto jednak zaprzecza, że dla większości Polaków był to moment kajrotyczny (określenie socjologa Tadeusza Szawiela oznaczające wtargnięcie wieczności w naszą historię, świadectwo prawdziwej hierarchii wartości)

Owe "wtargnięcie wieczności w naszą historię" było czymś tak niezwykłym dla ludzi, tak "obcym", lecz obecnym-niezauważonym w nich, że nie potrafili tego zachować, kiedy wypłynęło z nich ... od wewnątrz. Nikt nikomu nie kazał zapalać zniczy w oknach, przebaczać wrogom, bratać się, czy siedzieć w ciszy w Kościele, a jednak robili to nawet niewierzący i zapiekli przeciwnicy. Było tak, bo istnieje w nas głęboka przestrzeń świadomości, za pomocą której wszyscy jesteśmy połączeni. Ona nie nosi symbolu żadnej religii. Dlatego nie ma i nie będzie pokolenia JP2 , które ta czy inna Instytucja mogłaby dla siebie zawłaszczyć lub objąć w posiadanie rząd dusz.
O tym świadczy oziębłość Polaków w stosunku do KRK przy jednoczesnej ciągle żywej pamięci o Wojtyle. Kiedyś czytałem, że jakiś klecha narzekał, iż wprawdzie Polacy kochali Jana Pawła II go jak przyjaciela, ojca, ale nie przekładało się to na uczestnictwo w religijności. Właśnie dokładnie tak to należy odczytać.
Podobnie jak na przykład w Anglii ludzie kochają Królową - matkę, zupełnie nie przywiązując wagi do jej znaczenia politycznego.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: arteq Październik 24, 2011, 21:18:49
wprawdzie Polacy kochali Jana Pawła II go jak przyjaciela, ojca, ale nie przekładało się to na uczestnictwo w religijności.
No nie do końca, a te setki tysięcy osób na mszach i duży trud włożony w to żeby na nie dotrzeć?


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Październik 24, 2011, 21:51:45
wprawdzie Polacy kochali Jana Pawła II go jak przyjaciela, ojca, ale nie przekładało się to na uczestnictwo w religijności.
No nie do końca, a te setki tysięcy osób na mszach i duży trud włożony w to żeby na nie dotrzeć?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.;)
W porównaniu z niemal 40 milionami obywateli RP to, można by rzec pikuś.
O tyle istotne liczby, że takie setki tysięcy np. innowierców nie są godną brania pod uwagę grupą dla ... wielu decydentów.;D ;)


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: arteq Październik 24, 2011, 21:58:38
Ok Darek, to na jakiej uroczystości spotkam w jednym miejscu np. 500 000 - 600 000 innowierców? Pamiętasz takie? Śmiało.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Dariusz Październik 24, 2011, 22:10:51
Ok Darek, to na jakiej uroczystości spotkam w jednym miejscu np. 500 000 - 600 000 innowierców? Pamiętasz takie? Śmiało.

Nie do końca o takie masówki mi chodzi.
Mimo to jednak w naszym kraju żyję setki tysięcy, by nie powiedzieć kilka milionów innowierców, którzy są niczym w strategii "rządzących". No, dziś może prawie niczym.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Październik 24, 2011, 23:25:55
Ok Darek, to na jakiej uroczystości spotkam w jednym miejscu np. 500 000 - 600 000 innowierców? Pamiętasz takie? Śmiało.
500 tys "innowierców"  było zdaje sie na historycznym Woodstocku ad 2008 jeśli się nie mylę. Byłem tam :)


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: arteq Październik 25, 2011, 11:25:09
East, jeżeli chodzi Ci o Przystanek Woodstock to "najliczniejszym" był rok 2009 - szacowana ilość uczestników 400 - 450 tys., w 2008 - około 300 tys. Należy wziąć pod uwagę, że jest to impreza jednorazowa, a podczas pielgrzymki (średnio 6-8) miast taka ilość osób brała udział w każdym z nich...
Jeżeli chodzi o remake woodstocka '69 w roku 99 (gdzie grała cała plejada gwuazd) to zebrał ~200 tys., a w ostatich Światowych Dniach Młodzieży ~2 mln, czyli 10x więcej.
Suma uczestników w każdej z pielgrzymek (oprócz tej łączonej z Czechami i Słowacją) wahałą się od 4 do 10 mln. osób. Najliczneijsze msze - krakowskie błonia oraz Warszawa to udział około 1,5 mln osób.
Tyle statystyk.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Październik 25, 2011, 14:26:24
Arteq ale Ty pytałeś o innowierców, a nie o "tych-samo-wierców" więc moja odpowiedź była adekwatna. (dzięki za wyprostowanie tego roku, byłem co rok więc juz pomyliłem kiedy było najwięcej )

Z Twojej perspektywy patrząc to każda Niedziela jest demonstracją poglądów (energii) nawet większej ilości ludzi niż te skromne 2 mln o których napisałeś, tyle, że rozproszoną w przestrzeni różnych budynków na terenie Kraju i poza nim też przecież, co nie zmienia faktu, że jest to JEDNA uroczystość. Z dotarciem na taką imprezę nie ma problemu bo Kościołów jest wszędzie bez liku. Manifestować swoje uwielbienie dla Idola można bez szczególnego wysiłku, ale jakoś ludzie nie widzą potrzeby. I bardzo dobrze, że nie robią z tego hucpy.
Wyświęcanie, moim zdaniem, to odczłowieczanie i ten zabieg czyni więcej szkody niż pożytku szczególnie ludziom żyjącym.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 25, 2011, 15:26:25
Po co te cuda?                                           PO  CO  TE  CUDA?

Niektórych żenuje, że Kościół potrzebuje nadzwyczajnych dowodów świętości Jana Pawła II.
Nawet i katolicy mówią, że im takich dowodów świętości nie potrzeba. Dla nich dowodem świętości jest całe życie Karola Wojtyły i jego pontyfikat. Podobnie reaguje wielu niewierzących. Określają się zwykle jako racjonaliści – cuda i wszelkie inne religijne niezwykłości nie mieszczą się w ich definicji racjonalności. A może wręcz obrażają ich poczucie sensu i ładu.

Za to chętnie przyznają, że Karol Wojtyła był największym Polakiem. Taki też był wynik plebiscytu wśród czytelników „Polityki” na koniec XX w., a akurat naszym czytelnikom raczej się nie zarzuca klerykalizmu i ulegania pobożności ludowej. Największym Polakiem – to znaczy postacią, która zmieniła na korzyść bieg naszej historii i postrzeganie Polski w świecie. Tymczasem Karol Wojtyła wierzył w cuda, o czym niżej. Wprawdzie wybitny niekoniecznie znaczy święty, ale myślę, że i niewierzący mogą zaakceptować świętość w znaczeniu bohaterstwa etycznego.

Święty jest ten, kto praktykuje dobro w sposób wyjątkowy. Kimś takim była Matka Teresa z Kalkuty, opiekunka bezdomnych. Wzbudzała podziw i szacunek ponad podziałami wyznaniowymi i politycznymi. Dla prawie wszystkich było jasne, że działa nie szukając korzyści prywatnych, wyłącznie dla dobra sprawy. Stała się wręcz twarzą Kościoła we współczesnym świecie.

Czasem próbowano ją nawet przeciwstawiać papieżowi Wojtyle. Że niby matka Teresa to Kościół dobry, ubogi, zaangażowany społecznie, a papież to symbol Kościoła triumfalistycznego, żądnego władzy, a obojętnego na ludzką biedę. Matka Teresa była więc bożyszczem lewicy, papież Polak – wstecznikiem. W rzeczywistości tworzyli oni tandem – choćby w kwestii aborcji – a Jan Paweł II po jej śmierci skrócił wymagany prawem kościelnym czas oczekiwania na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego.

Widać dla samego papieża świętość siostry z Kalkuty była oczywista i tak wielka, że nie wahał się – on, najwyższy kościelny prawodawca i stróż tegoż prawa! – naruszyć ustalonych zasad. Teraz oczekują tego od Kościoła rzesze wiernych w odniesieniu do samego Jana Pawła: ogłoście go świętym natychmiast! I Benedykt XVI wyszedł temu naprzeciw, skracając terminy, podobnie jak Jan Paweł II w przypadku Matki Teresy. Ale więcej katolicy raczej nie mogą oczekiwać. Procedury są jednak procedurami. Pomagają m.in. bronić się przed fałszerstwami i naciskami. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa do uznania świętości wystarczyła zgodna wola wiernych. Dziś specjalny urząd watykański bada ponad 300 wniosków o kanonizację. Prosta „demokracja” świętości jest już niemożliwa.

Fama głosi, że grupa teologów proponowała Janowi Pawłowi, by w ramach reformy prawa kościelnego porzucić wymóg cudu przy orzekaniu świętości kandydata/kandydatki na ołtarze. Reforma obniżyła próg – jeden cud przy beatyfikacji, czyli dopuszczeniu kultu lokalnego, dwa przy kanonizacji, czyli dopuszczeniu kultu w całym Kościele katolickim, ale wymogu nie zniosła. Papież uznał, że cud jest jakby nadprzyrodzoną pieczęcią potwierdzającą, że Kościół się nie pomylił.

Od niewierzących nie oczekujemy wiary religijnej. W otwartym pluralistycznym społeczeństwie możemy jednak oczekiwać, że uszanują oni poglądy wierzących (i vice versa) także w kwestii cudów. Wśród wierzących nie brak ludzi wykształconych nie gorzej niż ateiści i agnostycy. Są wśród nich i tacy, którzy we własnym życiu doznali tego, co religia nazywa cudem. Kiedy słyszą, że wiara jest nie do pogodzenia z rozumem, a w szczególności, że wiara w cuda jest objawem kalectwa umysłowego i emocjonalnego infantylizmu, mogą się poczuć tak samo obrażeni jak niewierzący racjonaliści.

Chrześcijaństwo ufundowane jest przecież na cudzie zmartwychwstania. W porównaniu z tym centralnym zdarzeniem wiary wszystkie inne niezwykłości i cudowności są niemal naukowym faktem. Skoro Jezus mógł wstać z martwych, wszystko jest możliwe i nie zakłóca porządku natury. Sam Jezus czynił cuda. Dla wierzących mają one sens religijny i duchowy, a nic z efekciarstwa. Na przykład rozmnożenie chleba to zapowiedź dostępnej dla wszystkich eucharystii. Uleczenie trędowatego – obietnica, że Bóg pragnie zbawienia nawet dla największych grzeszników.

Dla chrześcijan cud jest znakiem Bożej obecności, spełnienia obietnic i opieki nad światem ludzkim. To dlaczego Bóg nie interweniował w obozach zagłady – kontrują laicy – dlaczego nie wysłuchał modłów tylu ludzi, a tylko tej czy innej osoby? Pamiętam, jak na te trudne pytania odpowiadał młodzieży ks. Józef Tischner. Pytacie, gdzie był Bóg w Oświęcimiu czy na Kołymie? Był z więźniami – cierpiał z nimi.

Chrześcijaństwo uczy, że zło jest ceną, jaką płacimy za wolność. Bóg mógł zaprogramować ludzi jako automaty wykonujące jego zachcianki, ale wolał stworzyć człowieka na swoje podobieństwo, to znaczy jako istotę obdarzoną umysłem i zdolnością wyboru. Także wyboru zła. Jednak teologia chrześcijańska nie odpowiada wyraźnie, na jakiej zasadzie Bóg mimo to wkracza bezpośrednio w historię narodów i jednostek, czyli sprawia cud. Niektórzy teolodzy katoliccy wyrażają przypuszczenie – nie jest to oficjalna nauka Kościoła – że może Bóg nie chce chwytami rodem z Hollywoodu lub bajek dla dzieci zyskiwać poklasku tłumów. Przecież Chrystus mógł powalić swych katów, a jednak dał się ukrzyżować. Szydzono, że uwierzą, jeśli zejdzie z krzyża. Bóg – tak jak my – korzysta ze swej wolności według własnego uznania.

Cudami epatują bardziej media niż współczesny Kościół. Kościół oficjalny jest bardzo ostrożny i bardzo powściągliwy w dziedzinie cudów. Doniesienia o nich napływają z całego świata katolickiego. Najczęściej w związku z kultem maryjnym, tak bliskim Karolowi Wojtyle. A jednak Kościół prawie nigdy nie potwierdza ich autentyczności mocą swego autorytetu.

Tak było ze słynnym Medjugorie w Bośni, gdzie Maryja miała się ukazywać od 1981 r., czyli niemal od początku pontyfikatu Jana Pawła. Miejsce zaczęło przyciągać tysiące pielgrzymów, presja wiernych rosła, a jednak Kościół nie zmienił zdania do dziś. Nieufność władzy kościelnej budziła natura maryjnych wizji – zdarzających się niemal na żądanie – a także uwikłanie sprawy w lokalny konflikt między biskupem ordynariuszem i franciszkanami.

A już całkiem podejrzane musiało się wydawać, że pod koniec lat 90. w nieodległej wiosce trzem jej młodym mieszkańcom miała się ukazać twarz Chrystusa – tak jakby okolica pozazdrościła Medjugorie sławy i dochodów. Jan Paweł II nigdy tam nie pojechał, bo jego obecność w Medjugorie oznaczałaby, że Kościół instytucjonalny potwierdza nią autentyczność objawień.

Odwiedził natomiast maryjne sanktuaria w Fatimie i Lourdes. Fatima nabrała dla papieża szczególnie mistycznego znaczenia. Zamach Agcy zdarzył się dokładnie w rocznicę pierwszego fatimskiego objawienia maryjnego – 13 maja. Papież wierzył, że zawdzięcza swoje ocalenie – graniczące z cudem – Matce Bożej. I że miała ona decydujący wpływ na upadek komunizmu w naszej części Europy (zapowiadany w tak zwanej tajemnicy fatimskiej) – wydarzenie historyczne, które też można uznać za graniczące z cudem, nawet z perspektywy laickiej.

Francuskie sanktuarium maryjne w Lourdes działa od 150 lat. Co roku odwiedza je 5 mln ludzi i co roku do specjalnej komisji medycznej zgłaszanych jest średnio 35 cudownych uzdrowień. Tylko kilka doczeka się gruntownego zbadania, przez 150 lat około 70 uznano ostatecznie za cudowne. Komisję tworzą lekarze i fachowcy związani ze służbą zdrowia, jej członkami lub współpracownikami mogą być ludzie innych wyznań lub niewierzący.

Ustalono listę warunków, pod którymi można dany przypadek uznać za uzdrowienie niedające się wytłumaczyć medycznie, czyli cud. Tak więc musi być pewność, jaką diagnozę postawiono pierwotnie i że była prawidłowa; diagnoza powinna stwierdzać, że choroba jest nieuleczalna przy obecnym stanie wiedzy medycznej; muszą być dowody, że wyzdrowienie nastąpiło w Lourdes; wyzdrowienie musi być natychmiastowe, całkowite i trwałe (bez nawrotów choroby). Jak widać, Kościół ustawił poprzeczkę wysoko. Na podobnej zasadzie Kościół orzeka o prawdziwości wszelkich domniemanych cudów uzdrowień, a w przypadku cudownych objawień, czyli indywidualnych wizji, radzi się nie tylko teologów, lecz psychologów i psychiatrów. I dlatego tak mało jest cudów potwierdzonych przez Kościół.

Przypadek siostry Marie Simon-Pierre prześliznął się przez to ucho igielne. U francuskiej zakonnicy sześć lat temu zdiagnozowano nieuleczalną chorobę Parkinsona. Postępy choroby zmusiły zakonnicę do prośby o zwolnienie z obowiązków. Modliła się do zmarłego papieża Wojtyły, który za życia też chorował na Parkinsona. Dokładnie dwa miesiące po śmieci Jana Pawła II objawy choroby ustąpiły nagle i całkowicie. Siostra Maria napisała imię papieża czytelnie, czego wcześniej nie potrafiła. Mogła wrócić do normalnego życia i pracy na oddziale położniczym. Od 2 czerwca 2006 r. do końca marca 2007 r., kiedy zakonnica opowiedziała swoją historię mediom, przypisując uzdrowienie wstawiennictwu Jana Pawła II, objawy choroby nie powróciły.

Nim przypadek siostry włączono do akt procesu kanonizacyjnego papieża, musiał on zostać prześwietlony przez ekspertów na podobnej zasadzie jak cuda z Lourdes. Ale Kościół otacza takie dokumenty tajemnicą. Zachęca to do spekulacji. Niekiedy ocierają się one o typowe myślenie spiskowe. Nie znając dokumentacji, jedni postawili więc tezę, że to nie był Parkinson, drudzy sugerowali, że za cudem stoją siły konserwatywne w Kościele, którym zależy na odbudowie pozycji katolicyzmu w laickiej Francji. Sama siostra Maria nie sprawiała w telewizji wrażenia osoby manipulowanej czy manipulującej na rozkaz Kościoła. Wyglądała po prostu na szczęśliwą. Ta radość mogła się udzielać, ale chyba nie zagrażała świeckości Republiki.

Taka radość bywa źródłem nadziei. Bywa, że niewierzący jeżdżą do Lourdes, gdy medycyna i nauka nie są w stanie pomóc im lub ich najbliższym. Bywa także, że wierzący tracą wiarę przez zło i cierpienie. Mówi to coś istotnego bardziej o naszej psychice niż o cudach, ale właśnie dlatego lepiej nie zajmować w tej kwestii zbyt twardego stanowiska. Nie widzę nic upokarzającego w tym, że cierpiący człowiek ima się takich środków, których wcześniej w ogóle nie brał pod uwagę.

Kościół potrzebuje cudów. Cuda nie muszą być widzialne. Wielu współczesnych katolików za największy cud uważa wewnętrzną przemianę duchową ku dobru. Kiedy słyszą o płaczących posążkach Maryi, uzdrowieniach od fotografii papieża położonej na brzuchu, reagują podobnie niechętnie jak niewierzący racjonaliści – to średniowiecze, religia jako magia, żer dla tabloidów. Dlatego Kościół współczesny tak ociąga się z akceptacją miejsc i zdarzeń przyciągających tłumy na wieść o domniemanym cudzie. Zarazem jednak Kościół nie lekceważy pobożności ludowej i masowych potrzeb religijnych.

Są różne wrażliwości, dla wszystkich jest miejsce w Kościele. Nikt tu dziś nie lustruje współwyznawców, jaki mają stosunek do cudów, objawień i związanej z nimi „cudownej” kościelnej biurokracji. W końcu nie jest to dogmatyczne serce wiary. Kościół jest wspólnotą wykształciuchów i analfabetów, dewotek i fundamentalistów. I taki twór okazuje się zdolny do życia już dwadzieścia wieków, podczas gdy tyle innych międzynarodówek nie dało rady. Czy to nie cud?

Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/215384,1,po-co-te-cuda.read?backTo=http://www.polityka.pl/kraj/250269,1,pustka-po-papie.read#ixzz1bntmFWdt


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Październik 25, 2011, 16:15:21
Cytuj
I taki twór okazuje się zdolny do życia już dwadzieścia wieków, podczas gdy tyle innych międzynarodówek nie dało rady. Czy to nie cud?
Nie cud,tylko świetny marketing. Choćby taki jak poniżej :

Cytuj
Matka Teresa z Kalkuty, opiekunka bezdomnych.(..) . Stała się wręcz twarzą Kościoła we współczesnym świecie.

Nie "stała się" , tylko ją uczynili the-model-of-the-year. A teraz kolej na Wojtyłę . Populizm i marketing, bo :
Cytuj
Kościół nie lekceważy pobożności ludowej i masowych potrzeb religijnych.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: arteq Październik 25, 2011, 20:29:08
Arteq ale Ty pytałeś o innowierców, a nie o "tych-samo-wierców" więc moja odpowiedź była adekwatna.
Chodziło o liczebności. Liczby są dosyć klarownym i obrazowym podsumowaniem.

Z dotarciem na taką imprezę nie ma problemu bo Kościołów jest wszędzie bez liku. Manifestować swoje uwielbienie dla Idola można bez szczególnego wysiłku, ale jakoś ludzie nie widzą potrzeby. I bardzo dobrze, że nie robią z tego hucpy.
Nie myl faktów - wyraźnie zaznaczyłem, że chodzi o wyjazd na daną uroczystosć i do tego odnosiłem liczby. I jest ważnym, że wyjazd na taką uroczystość jest już jakimś wyzwaniem logistycznym i trzeba ponieść sporo trudu i poświęcić wiele czasu - to całkiem co innego niż spacerek do kościoła - to chyba nie podlega dyskusji.
I widzę, że nie dostrzegasz prawdziwego sensu i celu udania się na takie spotkanie - bo celem nie jest skandowanie imienia "Idola" tylko chęć wspólnej modlitwy we wspólnocie. Zobaczenie "live" JPII było celem co najwyżej drugorzędnym. 


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Październik 31, 2011, 21:11:48
                          PRZYJACIOLKA   PAPIERZA

Maciej Stańczyk | Onet.pl | 29 Kwiecień 2011 | Komentarze (510)

"Od początku mojej przyjaźni z księdzem Karolem Wojtyłą pisałam do niego, a raczej dla niego moje myśli, bo mieliśmy tradycję wspólnego rozmyślania po Mszy św." – pisze Wanda Półtawska. Przyjaźń krakowskiej lekarki z papieżem przetrwała pięćdziesiąt pięć lat.
Zaczyna ostro, od stwierdzenia, że świat zanurzony jest w zbrodni przeciw życiu. Mówi pewnym głosem, dobitnie, wyraźnie i naprawdę ostro – o mordowaniu nienarodzonych dzieci, o eksperymentach na embrionach, o grzechach kobiet, które decydują się na aborcję i wpuszczają do "swojego świętego sanktuarium" byle kogo. O grzechach mężczyzn, którzy nie szanują swojego nasienia, pozwalają, a nawet nalegają by kobiety usuwały niechciane ciąże. Kiedy tak mówi odnosi się wrażenie, że swoim wzrokiem świdruje osoby siedzące w pierwszych rzędach. Kiedy tak mówi ludzie siedzą w milczeniu.

Jest ich kilkaset, w różnym wieku, i mężczyzn, i kobiet, mniej więcej po równo. Kilkaset osób wypełniło salę Wyższego Seminarium Duchownego w Bydgoszczy i w całkowitym milczeniu słucha tego, co mówi Wanda Półtawska.

- Nie wiem, czego państwo ode mnie oczekujecie, ale ja przyszłam, żeby przypomnieć wam o waszych zobowiązaniach – zaczęła Wanda Półtawska. Później przez czterdzieści pięć minut mówiła o aborcji, antykoncepcji, zapłodnieniu in vitro. Ani razu nie spojrzała w kartkę, ani raz jej głos się nie załamał. Mimo swoich dziewięćdziesięciu już lat mówiła pewnie i dobitnie. I naprawdę ostro.

Posłuchać o świętym

W Bydgoszczy wydaje się, że ludzie przyszli posłuchać jednak czegoś innego. Chcieli poznać, choć przez chwilę pobyć z kimś, kto osobiście znał Jana Pawła II, kto przyjaźnił się z papieżem, kto był dla niego jak siostra. Ale Wanda Półtawska na spotkaniach nie opowiada o swojej przyjaźni z Ojcem Świętym. Mówi jedynie, że miała przywilej znać papieża, rozmawiać z nim, przebywać w jego towarzystwie. Nic więcej. Z dziennikarzami też na ten temat nie chce rozmawiać.

- Te spotkania są po to, żeby uświadomić ludziom, że zanurzeni są w grzechu, najcięższym. Żeby wreszcie przypomnieć o naukach papieża. Bo Polacy nie znają słów, nie znają nauk głoszonych przez naszego Ojca Świętego – rozpoczyna swoje bydgoskie spotkanie Wanda Półtawska.

Takich spotkań ma naprawdę wiele. Mimo swojego wieku, trzyma się doskonale. I wciąż podróżuje, wciąż spotyka się z wiernymi, ze swoimi czytelnikami. W Chojnicach, Rzeszowie, w Tychach.

- Niesamowita kobieta, jaka energia od niej bije, jaka życiowa mądrość – mówi wyraźnie zachwycona Półtawską kobieta, która siedziała obok mnie na sali bydgoskiego seminarium duchownego.
Ona

Rzeczywiście życiorysem Wandy Półtawskiej można obdarować kilka osób. Urodziła i wychowała się w Lublinie, w domu bez bogactwa, ale z silnie zakorzenioną wiarą, głęboko maryjną.

"Ojciec był czcicielem Matki Bożej. W domu zawsze była w rogu pokoju Jej statua, przed którą on się modlił i śpiewał pieśni maryjne; a także chodził ze mną po lasach, żeby dla Niej przynosić świeże kwiaty" – napisała Wanda Półtawska w swoich "Beskidzkich rekolekcjach".

Za punkt zwrotny w swoim życiu, jak wielu jej rówieśników uznała wojnę. "To co było przedtem, jakby się nie liczyło" – pisała o 1939 roku. Już we wrześniu rzuciła się w wir aktywności, była kurierką Związku Walki Zbrojnej, sanitariuszką. W końcu została aresztowana przez hitlerowców. Trafiła do obozu w Ravensbruck, gdzie hitlerowcy dokonywali na jej ciele eksperymentów medycznych.

"Wydawało mi się, że nie ma już nic, na czym można by się oprzeć, żeby odnaleźć człowieka. Jeszcze głębiej nabrałam wstrętu do ludzi, do kobiet, do niektórych z nas, gdy rozszerzonymi ze zdumienia oczami patrzyłam na obrzydliwe sceny lesbijskich rzekomych »miłości«, kiedy to ludzkie ciało w tej scenerii wciąż popełnionych zbrodni stało na usługach czegoś, co w samej swej istocie wydawało się sprzeczne ze wszystkim, co mogłoby być piękne" – pisze w swoich wspomnieniach Półtawska.

Takiego radykalizmu w kwestii homoseksualistów, aborcji, antykoncepcji, czy zapłodnienia in vitro Półtawska nie porzuciła nigdy. Nie brakuje również odważnych opinii, według których Półtawska swoim radykalizmem zarażała Jana Pawła II.

"Od początku mojej przyjaźni z księdzem Karolem Wojtyłą pisałam do niego, a raczej dla niego moje myśli, bo mieliśmy tradycję wspólnego rozmyślania po Mszy św." – pisze Półtawska.

Historia przyjaźni

Z Karolem Wojtyłą Półtawska poznaje się w latach pięćdziesiątych, w Krakowie. On jest już księdzem, ona lekarzem psychiatrą. Wersji pierwszego spotkania jest kilka. Jedna mówi o spowiedzi, którą ksiądz Wojtyła miał udzielić Półtawskiej, druga o spotkaniu na pielgrzymce lekarzy do Częstochowy. Sama Półtawska, w wywiadzie udzielonym ks. Adamowi Bonieckiego z "Tygodnika Powszechnego" powiedziała, że "połączyła ich walka z aborcją", bo połowa lat pięćdziesiątych to czas, kiedy komunistyczne władze biorą się za liberalizację prawa dotyczącego usuwania ciąży.

"Kościół musiał na to zareagować. On (czyli Karol Wojtyła) zareagował od razu, ja zajmowałam się tym wcześniej" – mówi Wanda Półtawska.

Księdza i lekarkę połączyła też miłość do gór, do pieszych wędrówek. Wspólnie, razem z mężem Wandy Półtawskiej, Andrzejem-filozofem wyjeżdżają regularnie na górskie wyprawy. Właśnie na tych wyprawach cementuje się przyjaźń między Półtawskimi a przyszłym papieżem. To przyjaźń, która przetrwała ponad pół wieku.

Jak zażyła była to znajomość można przekonać się biorąc do ręki "Beskidzkie rekolekcje", książkę którą Wanda Półtawska napisała w 2008 roku. To blisko sześćset stron wspomnień z różnych etapów życia Półtawskiej, ale osią książki są spotkania z Ojcem Świętym. Mnóstwo tam też zdjęć Półtawskich w towarzystwie papieża. Są fotografie Karola Wojtyły na komunii świętej córki Półtawskich, są zdjęcia wnuków Półtawskich, którzy kąpią się w fontannie podczas wakacji w Castel Gandolfo.

Jest wreszcie niezliczona ilość korespondencji, którą latami prowadziła Wanda Półtawska z papieżem. Odręcznie pisane listy Jana Pawła II podpisywane są skrótem "Br" czyli brat. Bo Karol Wojtyła traktował Wandę Półtawską, jak swoją siostrę. Modlił się za nią. Prosił o modlitwę Ojca Pio, gdy u Półtawskiej onkolodzy znajdują guz i chcą ją operować. Ale po modlitwach Ojca Pio Półtawska unika operacji. Zdrowie wraca do normy.

Burza

Kiedy kilka lat temu "Beskidzkie rekolekcje" trafiają do księgarń wywołują prawdziwą burzę. W Watykanie nie zapadły jeszcze decyzje o beatyfikacji Jana Pawła II, a włoscy dziennikarze sugerują, że opublikowane przez Półtawską listy papieża, to zaledwie ułamek korespondencji, której nie zna watykańska komisja beatyfikacyjna. Przez to wyświęcenie Jana Pawła II może się opóźnić.

Kościół dzieli się na zwolenników i przeciwników Półtawskiej. Do tych drugich zalicza się m.in. kardynał Stanisław Dziwisz, który zarzuca lekarce, że w swojej książce "przedstawia się jako ktoś ważny", a w rzeczywistości "nie jest jedyną osobą, którą tak długa zażyłość łączyła z Karolem Wojtyłą". Półtawska broni się, że Ojca Świętego znała ponad pół wieku, a on sam nie pozwolił jej spalić listów.

W "Beskidzkich rekolekcjach" pisze: "Przed spodziewaną już śmiercią Ojca Świętego zapytałam go, czy spalić te notatki. Odpowiedział "szkoda". Ale jednak wahałam się. Dostałam jednak odpowiedź od spowiednika: "Dzieje świętego należą do ludzi, nie są prywatną własnością" – należą do Kościoła. Są one jednak bardzo prywatne i zasadniczo wolałabym, aby się ukazały po mojej śmierci; jednak przekonano mnie – więc uległam".

W przeddzień beatyfikacji Jana Pawła II książka Półtawskiej nie budzi już emocji, w mediach trudno szukać wywiadów z nią samą, trudno szukać wspomnień o przyjaźni lekarki z papieżem. Chcą ich słuchać setki ludzi, którzy przychodzą na spotkania z Półtawską. Ona sama woli jednak mówić o czymś innym.

***

Korzystałem z książki "Beskidzkie rekolekcje" autorstwa Wandy Półtawskiej, wydanej nakładem Edycji Świętego Pawła, książki "Brat Karol, siostra Wanda" Aleksandry Klich, wywiadu jakiego Wanda Półtawska udzieliła "Tygodnikowi Powszechnemu" oraz obejrzałem film "Duśka" w reżyserii Wandy Różyckiej-Zborowskiej.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/przyjaciolka-papieza,179,page1.html

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::.

                                                                Wykorzystywać życie jak Karol Wojtyła

ks. Ireneusz Skubiś | Niedziela | 29 Kwiecień 2011 | Komentarze (5)


Z kard. Józefem Glempem, prymasem seniorem, o życiu Jana Pawła II i jego służbie Kościołowi Chrystusowemu rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś
Kard. Józef Glemp i ks. inf. Ireneusz Skubiś podczas rozmowy o świętym życiu ks. Karola Wojtyły, Warszawa, 12 kwietnia 2011 r.

KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: Należy Ksiądz Kardynał do tych szczęśliwych ludzi, którzy od lat patrzyli na życie i pracę biskupa, arcybiskupa i kardynała Karola Wojtyły, a później na pontyfikat Ojca Świętego Jana Pawła II. Jak, w oczach Księdza Prymasa, kształtował się obraz świętości życia Karola Wojtyły?

KARD. JÓZEF GLEMP: Tak, miałem to szczęście, że spotykałem przyszłego Papieża dosyć często, np. w parafiach podczas wizytacji, w górach, we wspólnych podróżach samochodem lub helikopterem. Oczywiście, moja znajomość z nim nie równa się znajomości, jaką mogą się poszczycić księża krakowscy czy późniejsi kardynałowie: Franciszek Macharski lub Stanisław Dziwisz, niemniej jako sekretarz prymasa Wyszyńskiego, potem jako biskup na Warmii i prymas Polski miałem możność śledzić życie Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Nie dane mi było tylko słuchać jego wykładów na KUL-u. Z polecenia kard. Wyszyńskiego jeździłem czasem do Krakowa, gdzie mogłem go obserwować także podczas wizytacji parafialnych i przy pracy z księżmi biskupami na rzecz Kościoła w Polsce – myślę tu o konferencjach Episkopatu Polski, o pracy nad listami pasterskimi itp. Miejscem takiej pracy był Sekretariat Episkopatu, jak i Sekretariat Prymasa Polski.

Nie myślałem wtedy jeszcze o jego świętości, ale dostrzegałem, że jest to człowiek ogromnie skupiony, dobry, że potrafi być pogodny i dla każdego ma uśmiech, a jednocześnie jest na bieżąco z problemami życia w ówczesnej Polsce. To była znakomita osobowość, bardzo oddana Kościołowi, którą się w nim wyczuwało.

Kształtowanie się świętości u Karola Wojtyły to wielki temat, a także tajemnica. Widziałem, jak odprawia Mszę św., jak zatopiony jest w Eucharystii. Widziałem go rozmodlonego... Kiedyś, podczas pewnej wspólnej podróży samochodem z Krakowa do Warszawy, widziałem, że cierpi na ból głowy. Odrzucił jednak propozycję podania pigułki...

Wiedziałem, że duszpasterstwo jako troska o zbawienie ludzi jest w nim ciągle obecne. Nie szczędził czasu na wizytacje i na spotkania z ludźmi, a jednocześnie potrafił się zagłębiać w ogromne przestrzenie filozoficzne lub teologiczne. Myślę, że niektóre tematy dojrzewały w nim w czasie rozmów, przejazdów i modlitw.

Opowiadał śp. bp Stefan Bareła, że kiedy abp August Hlond, który pochodził ze Śląska, został kardynałem, jego brat wykrzyknął: "Gustlik, aleś sztajgnął!" (ależ awansowałeś!). Czy "sztajgnięcie" kard. Wojtyły aż na ołtarze nie zaskakuje Eminencji?

Gdy dzisiaj analizuję życie kard. Wojtyły, potem papieża Jana Pawła II, przyznam, że mnie to nie zaskakuje. To "sztajgnięcie" było w jego przypadku naturalne, rozwijało się bardzo regularnie. Obdarzony był przez Pana Boga niepospolitymi zdolnościami intelektualnymi i szły za tym wielkie dary łaski, które potrafił wykorzystać. Jego pracowitość, wykorzystanie każdej chwili jeżeli nie na pracę twórczą, to na modlitwę, z której czerpał niesłychaną energię! Można to było obserwować także w jego wypowiedziach, licznych pismach i odezwach. U kard. Wojtyły był ciągły wzrost, to była praca i współpraca z darami, które otrzymał od Pana Boga i konsekwentnie rozwijał. Ta świętość mogła rzeczywiście służyć jako wzór do naśladowania, jako zachęta do współpracy z łaską Bożą.
Jak w oczach Księdza Prymasa wyglądały relacje kard. Wojtyły z biskupami, profesorami, z księżmi?

Na tle kard. Wyszyńskiego i Episkopatu Polski kard. Wojtyła był zawsze człowiekiem wyciszonym, skupionym, niewybijającym się. Przywódcą był kard. Wyszyński, kard. Wojtyła był jakby w cieniu. Skądinąd wiedzieliśmy, że to jest potężny intelekt, że on zwłaszcza na Soborze Watykańskim II odgrywał ogromną rolę i że jego wkład w myśl i dokonania Episkopatu jest wielki. Ale optycznie to się nie zaznaczało.

Jednak czuliśmy, że jest to osobowość nieprzeciętna, szczególnie że potem coraz bardziej stwierdzaliśmy jego rozmodlenie, jego umiłowanie liturgii, skupienie i takie ludzkie zwracanie się do każdego człowieka – myślę o nas, którzy byliśmy jeszcze studentami, czy potem, gdy byłem sekretarzem kard. Wyszyńskiego. Zawsze wielka uprzejmość, uwaga skierowana na człowieka, wybieganie myślą, co ktoś ma jeszcze do powiedzenia, i bardzo intuicyjna relacja ze swoim rozmówcą.

Myślę, że kard. Wojtyła znał swoich kapłanów, a ci, których spotkałem, nie taili miłości do swego biskupa. Z relacji kapłanów studentów wiem, że skłaniał ich do poszukiwania. Jego wykłady z etyki wymagały uwagi. Lubił uczelnię.

Jak można nakreślić relacje między dwoma wielkimi osobowościami – kard. Wyszyńskim, który był "prince" Kościoła w Polsce, a bardzo mu bliskim kard. Wojtyłą?

Obaj kochali Kościół. To było punktem styku i jednocześnie kluczem do zrozumienia tego, że ci dwaj wielcy ludzie potrafili się uzupełniać, potrafili ze sobą współpracować, a nie ścierać się. Kard. Wojtyła kochał i rozumiał Kościół bardziej niż ci, którzy próbowali kard. Wyszyńskiemu nieraz doradzać. Kardynałowie dzielili się pracą – kard. Wojtyła bardziej udzielał się na zewnątrz Kościoła, zwłaszcza za granicą (Watykan i Polonia), a kard. Wyszyński bardziej pilnował spraw Kościoła w Polsce. I to było bardzo potrzebne, bo każdego dnia coś się w kraju zmieniało, były różne sytuacje tworzone przez rządzącą partię i trzeba było czuwać, a kard. Wojtyła mógł bardziej angażować się w zagadnienia światowe, udzielać się w kongregacjach watykańskich i poświęcać analizom filozoficznym.

W 1978 r. kard. Wojtyła wygłosił niezwykle mocne słowo podczas procesji Bożego Ciała w Krakowie. Był wtedy podobny w swej wypowiedzi do kard. Wyszyńskiego...

Nie znam tych ostatnich kazań kard. Wojtyły, ale wiem, że przez współpracę dojrzewała wspólna myśl odpowiadająca okolicznościom, w jakich znajdował się Kościół w Polsce – stąd podobne treści przekazu. Episkopat był bardzo zjednoczony, a przeciwności raczej te same. Obydwaj kardynałowie zgadzali się, gdy chodzi o sposób i metodę, o argumenty, które trzeba było wysuwać. To ważne spostrzeżenie, że ich wypowiedzi były bardzo zbliżone.

Począwszy od pierwszej pielgrzymki papieskiej, poprzez kolejne Eminencja był blisko Jana Pawła II – wszystkie wizyty (oprócz pierwszej w 1979 r.) odbywały się za prymasostwa Księdza Kardynała. Czy zauważał Ksiądz Kardynał wtedy ten niezwykły związek Papieża z Bogiem?

Więcej uwagi skupialiśmy chyba wtedy na zewnętrznych przejawach pielgrzymek niż na postawie Papieża. Charakterystyczny był przecież strach, obawy i ostrzeżenia, by w spotkaniach z Papieżem nie uczestniczyć tłumnie, bo to niebezpieczne. W miejscach, do których Papież przybywał, trzeba było często znaleźć jakąś wspólną płaszczyznę porozumienia między wojewodą z nadania władzy komunistycznej a biskupem. Tego typu prac było dużo.

Papież był wtedy bardzo przejęty Ojczyzną, w której dostrzegał potrzebę i symptom odrodzenia. Wiedział, że jego słowa będą padały na bardzo podatny grunt – stąd m.in. jego modlitwa do Ducha Świętego, co zresztą znalazło swój finał po 20 latach w stwierdzeniu o wysłuchaniu papieskiej prośby.

Gdy chodzi o postawę pasterską Papieża – wszyscy: biskupi, kapłani, wierni mogliśmy podziwiać jego oddanie ludziom. Szedł ze słowem, które niosło zbawienie, ale i odrodzenie w sferze doczesności. Człowiek musiał się poderwać do tego, żeby stać się godny w człowieczeństwie. Na godności ludzkiej opiera się cała duchowość. Papież umiał się cieszyć z prostych rzeczy. Umiał rozmawiać z rzeszami ludzi. Jego pogodny nastrój budził ufność. Pasterska gorliwość przejawiała się w tym, że konsekwentnie wypełniał swój program, niezależnie od stanu zmęczenia. To było oddawanie siebie – najznakomitszy rys duchowości, którą mogliśmy obserwować podczas wszystkich jego pielgrzymek.

                                                                                        c.d.n
 


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Listopad 01, 2011, 22:53:25
Z zachowania Ojca Świętego wynikało, że modlił się także wtedy, gdy nie poruszał wargami, np. gdy coś obserwował, gdy był pogodny i uśmiechnięty. Jednak niezwykłym obcowaniem z Panem Jezusem była dla niego Eucharystia...

Eucharystia dla Ojca Świętego była przeżyciem szczególnym, zarówno wtedy, kiedy odprawiał ją w swojej kaplicy, jak i wtedy, gdy ją celebrował dla milionowej rzeszy wiernych. Jego celebracja na wielkich stadionach, na wielkich placach pozwalała wchodzić Chrystusowi w życie wspólnoty wiernych, czas i przestrzeń stawały się przeniknięte misterium paschalnym. Te wielkie Msze św. z Ojcem Świętym jako nadprzyrodzone wydarzenia zanurzały się w zwyczajności ziemskiej. Przeżycia samego Papieża najlepiej można było zauważyć, gdy z czasem ulegał niedomaganiom fizycznym. Wydawało się, że podejmuje nieludzki wysiłek, aby oddawać cześć pojawiającej się na ołtarzu Postaci eucharystycznej. Chcę tu także wspomnieć o adoracji. Każdy posiłek u Ojca Świętego kończył się przejściem do kaplicy i adoracją. I jeszcze – trzecia pielgrzymka do Polski, i stacje Kongresu Eucharystycznego. Wiem, że Papież cieszył się z tego akcentu eucharystycznego w wielu miastach.

Wydaje się, że Ojciec Święty budował ideę patriotyzmu, umiłowania Ojczyzny, nie tylko w sensie politycznym, ale duchowym, religijnym. Patriotyzm w jego wydaniu to była cnota chrześcijańska.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::


                                                  Benedykt XVI ogłosił Jana Pawła II błogosławionym

MW | PAP | 1 Maj 2011


Podczas mszy beatyfikacyjnej na placu świętego Piotra papież wygłosił po łacinie formułę beatyfikacji:

"Spełniając pragnienie naszego brata Agostino kardynała Valliniego, naszego wikariusza generalnego dla diecezji Rzymu, wielu innych braci w episkopacie oraz licznych wiernych, po zasięgnięciu opinii Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych naszą władzą apostolską zgadzamy się, aby Czcigodny Sługa Boży Jan Paweł II, papież, od tej chwili nazywany był błogosławionym, a jego święto obchodzone mogło być w miejscach i zgodnie z regułami ustalonymi przez prawo 22 października każdego roku. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".

Benedykt XVI ogłasza Jana Pawła II błogosławionym

Wcześniej kardynał Vallini odczytał sylwetkę kandydata na ołtarze.


Papież tę cnotę ogromnie pogłębił i pokazał całemu światu, jak można ją realizować. Był oddany Kościołowi na całym świecie i nie można powiedzieć, że coś zaniedbywał. Dla niego mieszkaniec Afryki, Azji, Ameryki Południowej czy Europy to był człowiek zorientowany ku zbawieniu. Czynił wszystko, by mu ten jego cel wyjaśniać, by otoczyć go klimatem Bożym. A jednocześnie nie zaniedbał miłości do własnej Ojczyzny. Miłość do Krakowa, do Polski, do Warszawy, do sanktuariów polskich nie uszczuplała miłości, którą miał wobec Kościoła powszechnego. Dał przykład prawdziwego patriotyzmu, pokazał, że miłość własnej Ojczyzny nie koliduje z miłością do wszystkich ludzi. To u Papieża możemy dobrze odczytywać i uczyć się.

Ksiądz Prymas miał na pewno osobiste relacje z Janem Pawłem II, rozmowy z nim w cztery oczy. Jak Eminencja czuł się w jego obecności?

Zawsze czułem się bardzo naturalnie, a Jan Paweł II odnosił się do mnie z zaufaniem. Były to rozmowy papieża z biskupem. Wiedzieliśmy, Komu służymy i do czego dążymy. Jeżeli rozmowy dotykały tematów trudnych, to Papież wyjaśniał je na tyle, na ile znał kontekst, ale jednocześnie zawsze wysłuchiwał tego, co mówiący ma do powiedzenia pod wpływem okoliczności, jakie ten problem stwarzał. Rozmowy były budujące, nigdy szokujące. Odbywały się często podczas posiłku – Papież często zapraszał na obiad czy kolację, były to tzw. posiłki robocze. Papież cieszył się, jeżeli przedłożyłem mu pisemnie, co chciałbym poruszyć. Cenił to sobie. Rzucił okiem i to wystarczało, by wiedział, o czym będzie mowa. Rozmowy z Papieżem dotyczyły tego, co Kościół może dać ludziom – czyli pokój, otwarcie się na Słowo, na prawdę Bożą, na przyjęcie Chrystusa. Ojciec Święty nie bawił się w jakąś politykę. Jego linia była jasna: Kościół musi pilnować Ewangelii. To najprostsze ujęcie. Oczywiście, rozkładało się to na wiele czynników: jak podejmą to kapłani, Akcja Katolicka, Ruch Światło-Życie czy inne. Ale wizja główna zawsze była taka: Kościół, w którym żyje Jezus Chrystus i za który on jako papież odpowiada wspólnie z biskupami, to nasza wspólna troska. "Res nostra agitur" – chodzi o naszą Bożą sprawę, o to, że my jesteśmy w nią włączeni całą naszą istotą.

Jak Eminencja opisałby służbę Kościołowi w Polsce w pontyfikacie Jana Pawła II?

Papież doskonale znał człowieka, znał możliwości jego doskonalenia się w ramach sumienia i odpowiedzialności. Znał też psychikę Polaków. Ale przede wszystkim widział w człowieku chrześcijanina, widział Chrystusa, który w nim rośnie. I dlatego z wielką przyjaźnią i nadzieją zwracał się szczególnie do młodzieży, która ze swej natury jest bardzo chłonna. Pamiętam, podczas jednej z uroczystości, kiedy Papież przechodził wśród tłumów, widziałem, jak ochrona papieska zasłaniała grupę młodych, bo czas naglił, a było powszechnie wiadome, że gdy Papież ich zobaczy, spontanicznie będzie do nich podążał. Jego cechą charakterystyczną było nastawienie do człowieka. Obojętnie, czy to było dziecko, człowiek biedny, polityk, uczony – to był człowiek, droga Kościoła.

Ksiądz Prymas patrzył też na Jana Pawła II coraz bardziej słabego fizycznie. Czy myślał Eminencja, co będzie, gdy Papieża zabraknie?

To były ludzkie lęki, które towarzyszą człowiekowi, kiedy się widzi, że osoba dla nas bardzo ważna i droga słabnie. Przypominam też sobie, jak Papież mówił, że jest coraz starszy, że jest krok bliżej narodzenia dla nieba. To było pięknie powiedziane. Ale przy tej słabości, pomijając swe ułomności fizyczne, podejmował ogromny wysiłek, inspirowany wielką miłością do Boga i człowieka. I tutaj można chyba najbardziej zauważyć świętość Papieża, który nie lękał się, że może być źle odbierany wizualnie, telewizyjnie, ale chciał całym sobą być swoim przekazem.

Jan Paweł II odszedł do domu Ojca. Potem był niezwykły pogrzeb i spontaniczne wołanie: "Santo subito!". Czy zdziwiło ono Księdza Prymasa?

Okrzyk "Święty od zaraz!" nie zdziwił mnie, był ważnym sygnałem powszechnego przekonania o świątobliwym życiu Jana Pawła II. Także po męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki pojawiały się głosy o przyspieszenie procesu. Ja również nie miałem wątpliwości co do świętości naszego Papieża. Przejęty byłem tylko troską o ogrom pracy nad przebadaniem całej spuścizny wielkiego pontyfikatu, jaka potrzebna jest przy procesie beatyfikacyjnym. Proces ten nie polega na emocjach. Kościół jest bardzo racjonalny, buduje na pewnej logice wiary. Wiedziałem, że Jan Paweł II jest święty, ale i to, że na formalne ogłoszenie tego musimy jeszcze czekać.

Na uroczystościach 100-lecia Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie powiedział Ksiądz Prymas, że beatyfikacja Jana Pawła II to polskie Westerplatte. Czy mógłby Eminencja rozwinąć to porównanie?

Jan Paweł II na Westerplatte odniósł fakt obrony tego miejsca do każdego wierzącego i do jego stosunku wobec odpowiedzialności za swoje czyny, za obronę prawdy. Powiedział, że "każdy ma swoje Westerplatte, gdzie nie wolno zdezerterować". Miałem tu na myśli, że nie wolno uciekać od trudnych obowiązków. Papież dał tego przykład i to winno pozostać w nas. Nie unikać trudności. Jeżeli są one związane z jakimś świadectwem prawdzie, to trzeba starać się stawić im czoła i wprowadzać dobro w życie. Westerplatte zatem – to odpowiedzialność. I myślę, że beatyfikacja Jana Pawła II nakłada na nas obowiązek modlitwy do niego, ale także przyglądania się, jak on, błogosławiony, podejmował trudne życiowe zadania.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/wykorzystywac-zycie-jak-karol-wojtyla,180,page1.html


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Listopad 15, 2011, 21:17:43
Ks. Adam Boniecki  urodził się w 1934 roku.

Studiował filozofię na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego i na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Członek zespołu „Tygodnika Powszechnego” od 1964 roku. Duszpasterz akademicki przy uniwersyteckim kościele św. Anny. Zadebiutował w Znaku książką Rozmowy niedokończone (1971). W latach 1972-1974 przebywał we Francji, gdzie zapoznał się z życiem Kościoła posoborowego. Te doświadczenia zaowocowały książką pt. Notes.
 W 1979 roku Jan Paweł II wezwał ks. Bonieckiego do Rzymu i powierzył mu zorganizowanie polskiej edycji „L’Osservatore Romano”. Kierował nią do 1991 roku. W roku 1983 ukazało się opracowane przezeń Kalendarium życia Karola Wojtyły.
Wydał też trzytomowy Notes rzymski – zapis pracy ponad dziesięcioletniej pracy przy Stolicy Apostolskiej.
 W 1993 roku został przełożonym generalnym Zgromadzenia Księży Marianów. Od lipca 1999 roku redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.

http://www.znak.com.pl/osoba,nazwa,122,Boniecki%20Adam

...

ks. Adam Boniecki

                                                               Kalendarium życia Karola Wojtyły

ISBN: 83-7006-834-0
wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2010

Wprowadzenie

Pomysł napisania tej książki skrystalizował się na zebraniu redakcji „Tygodnika Powszechnego”, miesięcznika „Znak” i wydawnictwa Znak w listopadzie 1978 roku, czyli niespełna w miesiąc po wyborze arcybiskupa krakowskiego kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Konieczność opracowania kalendarium życia Ojca św. zaczęła się rysować dość wyraźnie już wtedy, wobec pojawiania się coraz to nowych życiorysów. Widać było, że tego rodzaju tekstów, które często więcej mówią o autorze opracowania niż o jego bohaterze, w których niejednokrotnie bardziej chodzi o podchwycenie oczekiwań publiczności niż o prawdę, będzie coraz więcej. Przewidywania te potwierdziły się.

Ustalono termin ukończenia książki na koniec lutego 1979, objętość jej przewidywałem na 200 stron maszynopisu.

Kiedy przystępuję do pisania niniejszego wprowadzenia, mam przed sobą maszynopis liczący 1200 stron, a na kalendarzu jest ostatni dzień sierpnia 1979.

Oddając maszynopis do wydawnictwa, bynajmniej nie jestem przekonany, że tę pracę rzeczywiście zakończyłem. Niezupełność opracowania jest dla mnie oczywista. Trzeba było jednak w jakimś momencie powiedzieć „stop”. Ośmielam się jednak mniemać, że zebrany na tych stronicach materiał zawiera zasadnicze elementy składające się na życiorys Karola Wojtyły od urodzenia do dnia 16 października 1978 r.

wiecej:http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THO/znak_2010_kalendarium_jp2_01.html

=======================================

                                                     Jan Paweł II - serwis poświęcony Ojcu Świętemu

- historia pontyfikatu, homilie do odsłuchania, zdjęcia, pamiątki, anegdoty związane z papieżem.

                                                     Jan Paweł II - Milion Historii Jednego Człowieka

Zapraszamy wszystkich - wierzących i niewierzących, młodych i starszych, Polaków mieszkających w kraju i tych z zagranicy - do współtworzenia tego niezwykłego albumu.

http://mojpapiez.pl/

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Listopad 23, 2011, 20:54:57
                                                               Mam gromadę znajomych świętych
Autor: Krzysztof Ziemiec, opr.kapi

   29.10.2011
Wanda Półtawska, najbliższa przyjaciółka Jana Pawła II, w czasie wojny torturowana i poddawana eksperymentom. Doktor psychiatrii, wykładowca i działaczka organizacji obrony życia. 2 listopada kończy 90 lat. W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem opowiada o przyjaźni z papieżem, o obozie koncentracyjnym i o tym, jak pozbyła się lęku przed śmiercią.
2
Podziel się:   Więcej
Dzisiaj Warszawa, jutro Piaseczno, każdego dnia inne miasto Pani plan dnia jest szczelnie wypełniony. Skąd w Pani w tym wieku tyle energii, kiedy wielu młodych ludzi czuje się wypalonych już w wieku 30-40 lat?

Młodzi ludzie są zmęczeni życiem, bo ich naprawdę nie obchodzi co robią. Człowiek, który robi coś, co nie ma sensu, czego nie lubi i nie chce, męczy się. Natomiast kiedy robi to, czego pragnie, co jest jego celem, ma to, co Ojciec Święty nazywał entuzjazmem do pracy. I ja robię tylko to, co mi się podoba, nic innego.

Kiedyś miałam wiele spraw na głowie – dzieci, wnuki, pacjenci, wykłady – tysiąc rzeczy do zrobienia. Wtedy Ojciec Święty powiedział: będę się modlił, żebyś mogła to, czego nie możesz. I pomogło. Czy zna Pan inną 90-letnią kobietę, która potrafi jechać osiem godzin, spać cztery, wykładać osiem i kolejne osiem wracać do domu? Po jednym z wykładów podszedł do mnie profesor i zapytał – jak pani to robi?

Muszę dodać, że ja od zawsze pracowałam tak intensywnie. Może rzeczywiście od wydania „Beskidzkich rekolekcji” pracuję więcej, bo - tak jak powiedział Karol - ludzie wyciągają po mnie ręce.

Ma Pani ogromny dar przyciągania młodych ludzi. Jaka jest dzisiejsza młodzież, czy gdyby była taka potrzeba, to ci młodzi ludzie poświęcili by się tak, jak wy kiedyś?

Młodzi ludzie przychodzą do mnie, bo nie ma już autorytetów, a ja jestem dla nich ostatnim. Uważam, że młodzież jest najlepszą częścią narodu. Nie może być taka sama, jak kiedyś, bo są inne warunki. Młodość zawsze jest wiotka, tylko trzeba ją czymś podeprzeć. Ja zawsze miałam oparcie w rodzinie, szkole, kościele, wszystko sprzyjało prostemu dorastaniu. Dziś oni nic nie wiedzą – sprzeczne teorie, sprzeczne postawy, zakłamany świat. Oni są biedni, współczuję im.

Młodzież jest zawsze o wiele lepsza od rodziców i nauczycieli. Jeżeli młodzież jest taka, jaka jest, to dlatego, że mają tylko to, co im dają dorośli. Ja w tej chwili staram się bardziej wychować rodziców, bo dzieci przejmują wszystko od nich. Jak w rodzicach jest zero, to co mają do przekazania? Dzieci wtedy czerpią z tego, co niesie świat, a dom powinien chronić przed światem.


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Listopad 29, 2011, 12:38:55
                                                   Chrzescijanie w Swiecie -  TEZEUSZ

Tę sekcję w całości poświęcimy Janowi Pawłowi II. Będziemy się tutaj dzielić naszymi przemyśleniami związanymi z życiem, nauką i pontyfikatem Karola Wojtyły. Będziemy gromadzić teksty, komentarze i opinie, które pomogą nam lepiej zrozumieć duchowy dorobek i nauczanie Papieża tak, aby pozostawiły one w nas trwalszy oddźwięk.

http://tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=841



               


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 03, 2011, 23:56:44
Tematyka - Papież Jan Paweł II   - numizmatyka

Złota moneta kolekcjonerska, na której został uwieczniony wielki Polak - Papież Jan Paweł II. Poprzednie monety z serii to wyraz hołdu dla wybitnych postaci, które zapisały się na kartach historii - Fryderyka Chopina i Mikołaja Kopernika.

http://www.numizmatyczny.pl/go/_category/?idc=id_13

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

                                        Papieskie relikwie w Kopalni Soli w Wieliczce

mkw | PAP | 2 Grudzień 2011 | Komentarze (0)
 

"Dziennik Polski": Z okazji Barbórki kard. Stanisław Dziwisz przekaże Kopalni Soli w Wieliczce relikwie bł. Jana Pawła II. W znajdującej się 101 m pod ziemią kaplicy św. Kingi, będzie przechowywana ampułka z kroplą krwi polskiego papieża.
Relikwie będą sąsiadować z jedynym na świecie wykutym w soli i znajdującym się pod ziemią pomnikiem Jana Pawła II. Tak, by cenny dar mogli oglądać także turyści zwiedzający solne podziemia.

Dołącz do nas na Facebooku

W kopalni, którą rocznie odwiedza ponad 1 mln turystów z całego świata, obchody Barbórki zaplanowano na 5 grudnia.

http://religia.onet.pl/kraj,19/papieskie-relikwie-w-kopalni-soli-w-wieliczce,23621.html


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 07, 2011, 21:33:19
                                                                 Testament Jana Pawła II,
z dnia 6.III.1979 (i dodatki późniejsze)


W Imię Trójcy Przenajświętszej. Amen.

"Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie" (por. Mt 24, 42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddają w ręce Matki mojego Mistrza: totus Tuus. W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności.

W czasie rekolekcji przeczytałem raz jeszcze testament Ojca Świętego Pawła VI. Lektura ta skłoniła mnie do napisania niniejszego testamentu.

Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.

Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13.III.1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.

"Apud Dominum Misericordia et copiosa apud Eum redemptio"

Jan Paweł pp. II
Rzym, 6.III.1979.

Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy.
5.III.1990.

Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy.

24.II. - 1. III.1980.
Również w ciągu tych rekolekcji rozważałem prawdę o Chrystusowym kapłaństwie w perspektywie owego Przejścia, jakim dla każdego z nas jest chwila jego śmierci. Rozstania się z tym światem - aby narodzić się dla innego, dla świata przyszłego, którego znakiem decydującym, wymownym jest dla nas Zmartwychwstanie Chrystusa.

Odczytałem więc zeszłoroczny zapis mojego testamentu, dokonany również w czasie rekolekcji - porównałem go z testamentem mojego wielkiego Poprzednika i Ojca Pawła VI, z tym wspaniałym świadectwem o śmierci chrześcijanina i papieża - oraz odnowiłem w sobie świadomość spraw, do których sporządzony przeze mnie (w sposób raczej prowizoryczny) ów zapis z 6.III.1979 się odnosi.

Dzisiaj pragnę do niego dodać tylko tyle, że z możliwością śmierci każdy zawsze musi się liczyć. I zawsze musi być przygotowany do tego, że stanie przed Panem i Sędzią - a zarazem Odkupicielem i Ojcem. Więc i ja liczę się z tym nieustannie, powierzając ów decydujący moment Matce Chrystusa i Kościoła - Matce mojej nadziei.

Czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą - stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych jak i Pasterzy. W niektórych krajach, (jak np. w tym, o którym czytałem w czasie rekolekcji), Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. Sanguis Martyrum - semen Christianorum. A prócz tego - tylu ludzi ginie niewinnie, choćby i w tym kraju, w którym żyjemy...

Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył - dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego.

Niczego więcej nie pragnę dopisać do tego, co napisałem przed rokiem - tylko wyrazić ową gotowość i ufność zarazem, do jakiej niniejsze rekolekcje ponownie mnie usposobiły.

Jan Paweł pp. II
5.III.1982.

W ciągu tegorocznych rekolekcji przeczytałem (kilkakrotnie) tekst testamentu z 6.III.1979. Chociaż nadal uważam go za prowizoryczny (nie ostateczny), pozostawiam go w tej formie, w jakiej istnieje. Niczego (na razie) nie zmieniam, ani też niczego nie dodaję, gdy chodzi o dyspozycje w nim zawarte.

Zamach na moje życie z 13.V.1981 w pewien sposób potwierdził słuszność słów zapisanych w czasie rekolekcji z 1980 r. (24.II - 1.III).

Tym głębiej czuję, że znajduję się całkowicie w Bożych Rękach - i pozostaję nadal do dyspozycji mojego Pana, powierzając się Mu w Jego Niepokalanej Matce (Totus Tuus).

Jan Paweł pp. II
5.III.1982.
Ps. W związku z ostatnim zdaniem testamentu z 6.III.1979 (O miejscu m. in. pogrzebu) "niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy" - wyjaśniam, że mam na myśli Metropolitę Krakowskiego lub Radę Główną Episkopatu Polski - Kolegium Kardynalskie zaś proszę, aby ewentualnym prośbom w miarę możności uczynili zadość.

1.III.1985 (w czasie rekolekcji):
Jeszcze - co do zwrotu "Kolegium Kardynalskie i Rodacy": "Kolegium Kardynalskie" nie ma żadnego obowiązku pytać w tej sprawie "Rodaków", może jednak to uczynić, jeśli z jakichś powodów uzna za stosowne.

JPII

Rekolekcje jubileuszowego roku 2000 (12.-18.III.) (do testamentu)
1. Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: "zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie". Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. "Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję" - zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda.

W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16. października 1978 r. stanęło przede mną. W chwili, kiedy piszę te słowa jubileuszowy Rok 2000 stał się już rzeczywistością, która trwa. W nocy 24 grudnia 1999 r. została otwarta symboliczna Brama Wielkiego Jubileuszu w Bazylice św. Piotra, z kolei u św. Jana na Lateranie, u Matki Bożej Większej (S. Maria Maggiore) - w Nowy Rok, a w dniu 19 stycznia Brama Bazyliki św. Pawła ?za murami?. To ostatnie wydarzenie ze względu na swój ekumeniczny charakter szczególnie zapisało się w pamięci.

2. W miarę jak Rok Jubileuszowy 2000 posuwa się naprzód, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc, zamyka się za nami dwudziesty wiek, a otwiera wiek dwudziesty pierwszy. Z wyroków Opatrzności dane mi było żyć w tym trudnym stuleciu, które odchodzi do przeszłości, a w roku, w którym wiek mego życia dosięga lat osiemdziesięciu ("octogesima adveniens"), należy pytać, czy nie czas powtórzyć za biblijnym Symeonem "Nunc dimittis"?

W dniu 13. maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem Życia i śmierci, sam mi do życie przedłużył, niejako podarował na nowo. Odtąd ono jeszcze bardziej do Niego należy. Ufam, że On Sam pozwoli mi rozpoznać, dokąd mam pełnić tę posługę, do której mnie wezwał w dniu 16 października 1978. Proszę Go, ażeby raczył mnie odwołać wówczas, kiedy Sam zechce. "W życiu i śmierci do Pana należymy ... Pańscy jesteśmy" (por. Rz 14, 8). Ufam też, że dokąd dane mi będzie spełniać Piotrową posługę w Kościele, Miłosierdzie Boże zechce użyczać mi sił do tej posługi nieodzownych.

3. Jak co roku podczas rekolekcji odczytałem mój testament z dnia 6.III.1979. Dyspozycje w nim zawarte w dalszym ciągu podtrzymuję. To, co wówczas a także w czasie kolejnych rekolekcji zostało dopisane, stanowi odzwierciedlenie trudnej i napiętej sytuacji ogólnej, która cechowała lata osiemdziesiąte. Od jesieni roku 1989 sytuacja ta uległa zmianie. Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego stulecia wolne było od dawniejszych napięć, co nie znaczy, że nie przyniosło z sobą nowych problemów i trudności. Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. ?zimnej wojny? zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem.

4. Stojąc na progu trzeciego tysiąclecia "in medio Ecclesiae", pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem - a w szczególności z całym Episkopatem - czuję się dłużnikiem. Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował. Jako Biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu.

"In medio Ecclesiae" ... od najmłodszych lat biskupiego powołania - właśnie dzięki Soborowi - dane mi było doświadczyć braterskiej wspólnoty Episkopatu. Jako kapłan Archidiecezji Krakowskiej doświadczyłem, czym jest braterska wspólnota prezbyterium - Sobór zaś otworzył nowy wymiar tego doświadczenia.

5. Ileż osób winien bym tutaj wymienić? Chyba już większość z nich Pan Bóg powołał do Siebie - Tych, którzy jeszcze znajdują się po tej stronie, niech słowa tego testamentu przypomną, wszystkich i wszędzie, gdziekolwiek się znajdują.

W ciągu dwudziestu z górą lat spełniania Piotrowej posługi "in medio Ecclesiae" doznałem życzliwej i jakże owocnej współpracy wielu Księży Kardynałów, Arcybiskupów i Biskupów, wielu kapłanów, wielu osób zakonnych - Braci i Sióstr - wreszcie bardzo wielu osób świeckich, ze środowiska kurialnego, ze strony wikariatu Diecezji Rzymskiej oraz spoza tych środowisk.

Jakże nie ogarnąć wdzięczną pamięcią wszystkich na świecie Episkopatów, z którymi spotykałem się w rytmie odwiedzin "ad limina Apostolorum"? Jakże nie pamiętać tylu Braci chrześcijan - nie katolików? A rabina Rzymu? i tylu innych przedstawicieli religii pozachrześcijańskich? A ilu przedstawicieli świata kultury, nauki, polityki, środków przekazu?

6. W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici, i krakowskiej św. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska ... do wielu środowisk ... w Krakowie, w Rzymie ... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył - wszystkim pragnę powiedzieć jedno: "Bóg Wam zapłać"!

"In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum".

A.D.

17.III.2000.
   
============================================

ks. Radosław Chałupniak
                                           
                                                Mówić o Janie Pawle II na katechezie
Motywacja do miłości

Może to kwestia upływających lat, a może coraz głębsze doświadczenie siebie i refleksja nad niesieniem pomocy młodym ludziom w odkrywaniu własnej tożsamości sprawiają, że zaczynam zastanawiać się nad niezwykłą – jeśli tak można powiedzieć – "ahistorycznością" kolejnych pokoleń. Wielu młodym wmówiono wręcz, że ani przeszłość, ani przyszłość nie odgrywają w życiu znaczącej roli. Trzeba żyć "tu i teraz" bez oglądania się wstecz i bez pytania o jutro. Wielu faktycznie tak żyje, jakby świat rozpoczynał się od nich i na nich kończył. Nie rozwijając przesadnie tego wątku, trzeba stanowczo podkreślić, że – bez odkrywania własnych korzeni – życie coraz bardziej jest zawieszone w próżni.

Bez spojrzenia w przyszłość, bez tęsknoty za niebem trudno jest mówić o chrześcijaństwie, trudno odnaleźć motywację do miłości wyrażanej w konkretnych słowach i gestach. Co więcej, słynne i tak często akcentowane "tu i teraz" nabiera wartości jedynie przez zakorzenienie w czasie, w tym co było i w tym co będzie.

Mając to na uwadze, warto wykonać odważny gest i spojrzeć na niedaleką jeszcze przeszłość, by dostrzec w niej człowieka, którego imieniem nazwano pewne pokolenie. Bez odniesienia do historii, bez opowieści o konkretnej świętości życia wiara chrześcijańska traci swoje podstawy. Chrześcijaństwo zawsze było opowieścią o życiu oddawanym Bogu, było przywoływaniem postaci, które spotkały Jezusa i pozostawiły o Nim piękne świadectwo. Historia Jana Pawła II – jego słowa, gesty, życie – nie są jedynym, ale dla wielu z nas ważnym i żywym doświadczeniem działania Boga. Katecheza, która pozostaje wciąż wychowaniem do wiary, winna odwoływać się do takich świadectw, by ukazywać i prowadzić do zjednoczenia z Tym, Który był, jest i nieustannie przychodzi.

Jak o nim mówić?

W myśleniu i mówieniu o Janie Pawle II bliski jest mi klucz filmowy: "człowiek – papieżem, papież – człowiekiem", ponieważ pokazuje, że – choć tak niezwykły – Jan Paweł II był prawdziwym człowiekiem: uśmiechał się, czasem pogroził palcem, podniósł głos, ale też przytulił, spojrzał głęboko w oczy, uściskiem dodał sił. Jak wielu z nas – jeździł na nartach, chodził po górach i cieszył się życiem, ale w tym wszystkim modlił się, był blisko Boga, otwierał się na ludzi i pamiętał o nich.

Najbardziej przekonującym sposobem mówienia o kimś ważnym zawsze pozostanie świadectwo. Na prowokacyjne pytanie: "Co takiego zrobił Jan Paweł II?", każdy katecheta może i powinien odpowiedzieć bardzo osobiście. Owszem, nie jadłem z młodym Karolem Wojtyłą kremówek, ale gdyby nie On, nie zostałbym księdzem! Gdyby nie Ojciec Święty rodem znad Wisły, nie wiedziałbym może, czym jest Kościół otwarty na ludzi. Gdyby nie On, być może do tej pory Europa byłaby pęknięta, a ludzie sztucznie podzieleni.

Mówiąc o Janie Pawle II, trzeba odwołać się do osobistego świadectwa, do spotkań, które mocno zapadły w serce, do słów, na które się czekało, które się powtarzało i wypisywało jako życiowe motta. Warto podczas katechez z młodymi wracać do papieskich myśli zapisanych przez niego w różnych dokumentach, choć na pewno nie polecam czytania ich w całości, a tym bardziej uczynienia z nich szkolnych lektur. Z doświadczenia wiem, że teksty dokumentów papieskich nie należą do łatwych. Nie znaczy to, że nie powinno się z nich korzystać. Wprost przeciwnie, trzeba do nich sięgać, ale zawsze z dobrym wprowadzeniem i wyjaśnieniem, proponując uczniom określone fragmenty, zwracając uwagę na kontekst, w jakich powstawały, i na istotę przesłania, jakie ze sobą niosą.


Z całą pewnością warto odwoływać się często do takich dzieł, które nie były wprost adresowane do teologów, ale dla samego Ojca Świętego stanowiły okazję do podzielenia się swoją wiarą i doświadczeniem. Wśród książek, które warto podsunąć młodym, zwłaszcza na poziomie licealnym, na pewno powinien znaleźć się słynny wywiad Przekroczyć próg nadziei (1994) oraz papieska refleksja nad powołaniem kapłańskim Dar i Tajemnica (1996). Osobisty charakter tych publikacji daje w jakimś stopniu okazję do poznania Ojca Świętego, do odkrywania – z jednej strony – jego wielkiej mądrości i wiary, z drugiej – jego drogi ludzkiego i chrześcijańskiego dojrzewania i powierzania się Jezusowi.

Niezwykłą cechą pontyfikatu Jana Pawła II była otwartość na człowieka, także na tych, którzy nie zawsze byli blisko Kościoła, blisko wiary. Dlatego na katechezie warto zauważyć i podjąć dialog z tymi, którzy może nawet bardzo ostentacyjnie zakładali lub założą koszulki z napisami: "Nie płakałem po papieżu" czy "Nie jestem z pokolenia JP2". Moje doświadczenie katechetyczne podpowiada, że taka polaryzacja stanowisk jest zawsze lepsza niż obojętność adresatów. Współczesna młodzież nie jest już "pokoleniem Jana Pawła II" i ten fakt należy uszanować. Choć nie mają oni osobistych wspomnień związanych z Ojcem Świętym, to jednak przez nasze świadectwo może pojawić się więź z "naszym Papieżem".

Trzeba jednak pamiętać, że zbyt częste odnoszenie się do osoby i nauczania Jana Pawła II, wywołuje niekiedy – zwłaszcza u bardziej zbuntowanych uczniów – skutek wręcz odwrotny. W latach 90. XX w. ktoś karykaturalnie przedstawił księży z Polski, którzy "w każdym ze swoich kazań musieli kilkakrotnie powoływać się na papieża". Jest to niebezpieczeństwo, które grozi również katechetom. Celem katechezy niezmiennie pozostaje bowiem zjednoczenie katechizowanych z Jezusem i to On ma być w centrum naszych oddziaływań.

Co mówić?

Spotkania z Janem Pawłem II i osobista refleksja nad słowami, które nam pozostawił, są niezwykłym skarbcem katechetycznych treści. Odkrywanie jego pontyfikatu umożliwiają także liczne filmy dokumentalne i fabularne, a także albumy i książki jemu poświęcone.

Katecheza, zwłaszcza ta adresowana do dzieci i młodzieży, powinna odkrywać Jana Pawła II i jego duszpasterską troskę o nowe pokolenia chrześcijan. Jest to, jak to określił Vittorio Messori, "uprzywilejowany temat serdecznego zainteresowania Papieża". Z całą pewnością warto wrócić do Światowych Dni Młodzieży, do tekstów papieskich orędzi i wygłoszonych przemówień. Na pewno można przywołać List do młodych oraz List do dzieci, ponieważ słowa Jana Pawła II są uniwersalne i, mimo upływu lat, brzmią wciąż bardzo aktualnie.

W wywiadzie Przekroczyć próg nadziei Jan Paweł II wskazywał na istotne znaczenie młodości, kiedy stawia się podstawowe pytania, szuka sensu życia i powołania…, tj. konkretnego projektu, według którego to życie można budować. Papież podkreślał, że szczególnie na tym etapie człowiek pragnie być afirmowany, młodzi ludzie pragną znajdować piękną miłość, ale potrzebują także przewodników – autorytetów, którzy pójdą razem z nimi – tak jak on chodził. Takiego Jana Pawła II warto ukazywać młodym: kapłana, który nauczył się "miłować ludzką miłość", biskupa, który "wszędzie szukał młodzieży i wszędzie był przez tę młodzież szukany", człowieka, który umacniał, pocieszał, stawiał jasne wymagania, przez którego przemawiał Jezus.

Trzeba przypominać młodym papieża, który ich słuchał, rozumiał i wspierał; papieża uśmiechu, który wiedział, jak bardzo potrzeba w życiu entuzjazmu i radości, którą mają młodzi; papieża nadziei, który wlewał tę nadzieję w serca młodych; papieża pełnego odwagi i wiary, który – już teraz z wysoka – powtarza słowa: Nie lękajcie się, otworzyć drzwi Chrystusowi... to jest Jedyny Przyjaciel, który nie zawodzi, na którego można zawsze liczyć.

ks. Radosław Chałupniak

http://www.katolik.pl/mowic-o-janie-pawle-ii-na-katechezie,2747,416,cz.html?s=1

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 13, 2011, 09:53:10

                                      JAN PAWEL II  O  BOZYM  NARODZENIU

OD NASZEGO KORESPONDENTA WE WŁOSZECH

 
NA TRZY dni przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1993 papież Jan Paweł II przyznał, że nie mają one uzasadnienia w Biblii. O dacie 25 grudnia powiedział: „W starożytności poganie czcili w tym dniu narodziny ‚Słońca Niezwyciężonego’, które zbiegały się z zimowym przesileniem”. Jak więc zaczęto obchodzić Boże Narodzenie? Papież oświadczył: „Zastąpienie tamtego święta innym, ku czci jedynego prawdziwego Słońca, Jezusa Chrystusa, wydawało się chrześcijanom logiczne i naturalne”.

„Inaczej mówiąc, data urodzin Jezusa została zmyślona, sfałszowana” - napisał dziennikarz Nello Ajello na łamach gazety La Repubblica. Kiedy dokonano tego fałszerstwa? Pewne wydawnictwo watykańskie donosi: „Święta Bożego Narodzenia obchodzono po raz pierwszy w 354 roku”.

A co z przypadającym na 6 stycznia dniem Trzech Króli, upamiętniającym wizytę magów u nowo narodzonego Jezusa? We wspomnianej publikacji czytamy: „Wiele dowodów przekonuje nas, iż podobnie jak ze względu na rzymskie święto urodziny Jezusa zaczęto obchodzić 25 grudnia, tak na wybór daty 6 stycznia również miały wpływ uroczystości pogańskie. I rzeczywiście, w Aleksandrii w nocy z 5 na 6 stycznia poganie czcili urodziny boga Aiona Encyklopedia Katolicka t. 1 s.202-203 (bóstwa czasu i wieczności). (...) Wygląda na to, że Kościół chciał to święto schrystianizować”.

Jezus nigdy nie upoważnił swych naśladowców do łączenia prawdziwego wielbienia z pogańskimi zwyczajami. Przeciwnie, polecił im nauczać ‘wszystkiego, co on im nakazał’ (Mateusza 28:19, 20). A ówczesnych przywódców religijnych zapytał: „Dlaczego (...) przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?” (Mateusza 15:3, BT). To samo pytanie można by dziś zadać rzekomym chrześcijanom, którzy kultywują pogańskie obyczaje.

 http://ciekawostki.dzs.pl/boze-narodzenie/j-p-ii-o-bozym-narodzeniu/

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,



Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: Rafaela Grudzień 17, 2011, 22:27:59
                                 BEZ MIŁOSIERDZIA – JANA PAWŁA II WOJNA Z LUDŹMI (e-book)

http://publicdisorder.wordpress.com/2011/01/28/bez-milosierdzia-jana-pawla-ii-wojna-z-ludzmi-e-book/

Zycze ciekawej lektury. Rafaela

=================================================

Musical o Janie Pawle II poprawi wizerunek Kościoła?
 
2010-07-02 13:20
The Independent

Musical „Mamma Mia“ zdołał przywrócić zapomniany blask i sławę zespołowi Abba.

 Teraz Kościół Katolicki ma nadzieję, że podobna muzyczna i taneczna adaptacja biografii Jana Pawła II pomoże poprawić naruszony przez skandale obyczajowe wizerunek kościoła – czytamy w dzienniku „The Independent“.
Pogarszająca się reputacja zarówno Kościoła Katolickiego, jak i Jana Pawła II niepokoi duchownych ze Stolicy Apostolskiej. Podczas gdy Watykan dąży do beatyfikacji polskiego papieża, coraz więcej mówi się o jego możliwej  odpowiedzialności za skandale obyczajowe wśród duchownych. Za czasów Jana Pawła II, Watykan rzekomo przymrużał oko na poważne wykroczenia duchownych, w tym pedofilię. Księża zamiast odpowiadać za swoje działania mieli być jedynie przenoszeni do innych diecezji. Zwolennicy Papieża nie mają jednak wątpliwości co do jego świętości i uważają, że przedstawiając jego pełne cudów życie na deskach teatru mogą odwrócić uwagę mediów i wierzących od niepewnych losów Kościoła.

http://www.wprost.pl/ar/200688/Musical-o-Janie-Pawle-II-poprawi-wizerunek-Kosciola/

Scaliłem posty
Darek


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: PHIRIOORI Lipiec 11, 2012, 17:19:49
Ja nie potrafię tak eufemistycznie i delikatnie, dlatego
ograniczę się do cytatów i sladowych komentow:



O Janie Pawle II: nie kierował się interesem Polski
TYLKO U NAS
“Ojciec Nieświęty“
O Janie Pawle II: NIE kierował się interesem Polski

"kiedy miałem szesnaście lat, wybuchła pierwsza „Solidarność”, ale nie dostrzegałem żadnego jej związku z papieżem."

"uwielbialiśmy z bratem takie gombrowiczowskie prowokacje. Mówiliśmy jej, że papież jest normalnym człowiekiem, robi siku, myje zęby, dłubie w nosie. "

"Byłem przekonany, że Boga nie ma, a Kościół to po prostu rodzaj partii politycznej czy środowiska, które zdobywa sobie posłuch i przywileje."

"o był też taki moment, kiedy zaczęto mówić o powstaniu „pokolenia JPII”. W związku z tym był to również czas przygotowywania w Polsce rewolucji konserwatywnej, która nastąpiła w latach 2005–2011. Właściwie cały czas żyjemy w cieniu tej rewolucji. I o ile ta rewolucja nie sprawdziła się co do „pokolenia JPII”, to sprawdziła się jako kategoria społeczno-polityczna, bo zbudowano pewien rodzaj nowej, konserwatywnej poprawności. Wiele można mówić, jaką rolę w tym procesie odegrało SLD, a przede wszystkim Aleksander Kwaśniewski, ...(...)"

"Zresztą pierwsza redakcja „Ozonu”, o czym się często zapomina i wyciąga ostatnie kilka numerów z Grzegorzem Górnym i „Frondą”, to byli bardzo lajtowi konserwatyści. Próbowali walczyć z tendencją, że wszystko się skraca, staje się obrazkowe, telewizyjne, że nie ma eseju, dłuższej wypowiedzi, że nie zajmujemy się pozytywnymi zjawiskami, tylko negatywnymi. Ich protest był jednak kompletnie nierealistyczny. W tym duchu wydali kilka pierwszych numerów i one kompletnie się rozminęły z rynkiem. Wtedy ksiądz Maciej Zięba namówił mnie, aby wziąć grupę Górnego. Szczerze powiedziawszy, nie znałem wtedy tych ludzi i po raz pierwszy spotkałem się z pojęciem „Frondy” dopiero dzięki Ziębie. Przy pierwszym kontakcie (w sensie marketingowym) sprawiali wrażenie ludzi o wiele bardziej nowoczesnych niż wcześniejsza ekipa. Potem, niestety, okazało się, że są zaciekle konserwatywni. Szybko powstała też niezręczność, ponieważ nie chciałem już finansować tego przedsięwzięcia. Straciłem na nim aż 16 milionów, ale właściwie dobrze się stało, że jego formuła samoistnie się wyczerpała."
..i coś ty Palikocie narobił - 16 baniek w taki kanał ;o
Ten Zięba to poluje na naiwnych chyba. To się nazywa, że zostałeś Pan wdyman.
(jak każdy idealista, ideowiec prędzej czy później).


"Wtedy wydawało mi się, że z całej nauki papieża został postulat niezacietrzewienia, łagodzenia konfliktów. Na poziomie retoryki, w swoim stylu bycia papież miał ten komunikacyjny element jako aktor, trybun ludowy. Ale kiedy słuchało się go w konkretnych kazaniach, gdy twardo mówił, co myśli chociażby o antykoncepcji, czar mijał; z tym że jego pryncypialność była przykryta historyjkami o kremówkach z Wadowic. Ale dla mnie od wczesnych lat osiemdziesiątych dosyć oczywiste było to, że papież nie ma wkładu intelektualnego, o którym się w Polsce rozpisywano."

"Nigdy mnie nie uwiodło to, że papież reprezentował personalizm chrześcijański na bazie Maxa Schelera
i że rzekomo to jest jego własna, oryginalna koncepcja, której nikt wcześniej nie wymyślił, i że to jest jego istotny wkład w dzieje filozofii.
W sensie intelektualnym czy filozoficznym papież nigdy nie stanowił dla mnie punktu odniesienia czy wartości.
Przez chwilę przekonałem się do niego jako trybuna ludowego z talentem,
bo on rzeczywiście umiał rozmawiać z ludźmi: miał talent wywoływania emocji
i to mnie w nim ciekawiło."
Jak kazdy manipulator... emocjonalny. To dlatego tak się do serca nieustannie odnoszą,
bo gdy serce rośnie rozum czasem zaśnie.

"Rep: -Ale czy Pana zdaniem papież miał wtedy wpływ na Polaków i na system władzy? Czy zmienił go albo przyczynił się do jego upadku?
Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.

A jak Pan postrzega rolę papieża w PRL-u? Mówił Pan, że nie wiązał przekazu Jana Pawła II z „Solidarnością”. Ale czy Pana zdaniem papież miał wtedy wpływ na Polaków i na system władzy? Czy zmienił go albo przyczynił się do jego upadku?

Moim zdaniem nie. Kościół znakomicie zagospodarował emocje społeczne po stanie wojennym. Pamiętajmy, że prymas Glemp, a skoro Glemp, to i papież, łagodził wszelkie ostre protesty, prowadził politykę dogadywania się z ówczesną władzą, a nie angażowania się po stronie „Solidarności”. Warto też pamiętać, że papież był uwikłany w działalność Radia Maryja. Przecież Jan Paweł II mógł zrobić z nim porządek. Świadomie wspierał ten nurt, uznając go za na tyle silny i ważny, że Kościół nie powinien go eliminować. I widać było wyraźnie, że za różnymi niejasnymi deklaracjami kryła się twarda linia interesów Kościoła wyznaczona przez Wojtyłę.

Ale wracając do Pana pytania o PRL... Jeżeli chodzi o tamten ustrój, to ze strony Kościoła mieliśmy do czynienia z konserwowaniem istniejących stosunków władzy. Jedynie po stanie wojennym Kościół przygarnął wielu ludzi, z obecnym prezydentem Bronisławem Komorowskim włącznie."
w latach osiemdziesiątych każdy, kto trzeźwo patrzył na układy sił w PRL-u, widział, że Kościół sprytnie rozgrywa całą sprawę „Solidarności” i wzmacnia swoją pozycję. Ta strategia nie wiązała się z jakimikolwiek ideałami."

"Paradoks polega na tym, że polskie społeczeństwo jest niesamowicie niekatolickie. Można to dostrzec we wszystkich zachowaniach, w całej praktyce życia. W warstwie międzyludzkiej poprawności, tak jak się zwracają do siebie mąż i żona albo grupa znajomych – nie ma tam nic katolickiego. Nauki Kościoła są gdzieś na marginesach, tak jak zresztą w całej Europie. Natomiast w życiu publicznym katolicyzm jest obecny i tę jego nadobecność spowodował papież. Gdyby nie on, życie publiczne z pewnością byłoby bardziej świeckie."

"Prawo i Sprawiedliwość to są narodowi socjaliści, a nauki papieża nie miały nic wspólnego z narodowym socjalizmem. Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński jest religijny, czy zna jakąkolwiek modlitwę i czy odróżnia święto Wielkiejnocy od Bożego Narodzenia. Można tutaj dostrzec pewną analogię do Dmowskiego. PiS czysto politycznie może wykorzystywać papieża czy katolicyzm do swoich celów. Natomiast Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej to jest człowiek, który, moim zdaniem, stosuje nauki Jana Pawła II na co dzień i na jego przykładzie świetnie widać, czym one są. Nie ma natomiast związku z papieżem ani Rydzyk, który po prostu jest biznesmenem w sutannie, ani PiS, który katolicyzmem i papieżem posługuje się czysto instrumentalnie.
Ogólnie Jan Paweł II ideowo nie ma dzisiaj żadnego wpływu na polskie życie polityczne. Jurek na szczęście jest zmarginalizowany, a główne partie polityczne lekceważą nauki papieża."

"gdyby Donald Tusk miał odwagę przeciwstawić się Kościołowi i nie pozwolić mu odegrać dominującej roli w żałobie. I wtedy pchnąłby Polskę w stronę społeczeństwa nowoczesnego, ale bał się, bo taki kierunek działania mógł go osłabić, więc poszedł na łatwiznę, czyli ukląkł przed trumną. A nigdy czołowi reprezentanci Rzeczpospolitej nie powinni klęczeć przed trumną. "

"Natomiast podejście do środków antykoncepcyjnych promowane przez Kościół Jana Pawła II jest całkowicie niespójne i niezrozumiałe. Jeszcze rozumiem, że Kościół jest przeciwko aborcji, bo zakłada, że zarodek już w pierwszej fazie jest ludzkim życiem. Nie podzielam tej wizji, ale przynajmniej mogę ją zrozumieć. Nie mogę natomiast pojąć, dlaczego papież chciał zakazywać antykoncepcji. Czy jest gorsza od aborcji? Przecież co do intencji antykoncepcja niczym się nie różni od stosowania kalendarzyka małżeńskiego, który Kościół promuje. W obydwu przypadkach kobieta nie chce zajść w ciążę, więc czy użyje kalendarzyka, czy jej partner użyje prezerwatywy, nie ma tutaj wielkiej różnicy"
Otóż niobejmuje 'Kolega' całości procesu. Wiadomo że prezerwatywa jest skuteczna a kalendażyk nie. Tu chodzi o produkcję droidów(i to tepych droidów.Słabych ludzi itd).

Ja nierozumiem jak 'Kolega' po takich doświadczeniach z ozonem i pokrętnym Ziębą
może jeszcze zakładać dobre intencje kościoła.
To wstrząsające. Jednak świadczy o dobroci wewnętrznej i swoistym zdrowiu duszy.
Dobry człowiek bierze wszystko za dobra monetę.

"Słaba pozycja kobiet w Polsce jest między innymi konsekwencją tego, że Kościół w ten sposób rolę kobiet zdefiniował."
Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.


Kolejna sprawa to kwestie związane z prawami kobiet. W tej dziedzinie Kościół był i jest bardzo konserwatywny, podobnie jak polski papież, który nie doprowadził na tym obszarze do żadnej głębszej reformy. Słaba pozycja kobiet w Polsce jest między innymi konsekwencją tego, że Kościół w ten sposób rolę kobiet zdefiniował.

Wreszcie jest jeszcze jeden, w pewnym sensie najważniejszy problem, jaki mamy z papieżem. Dzisiejszy porządek świata, oparty na procesach globalizacji, wytworzył nowe wartości w przestrzeni publicznej, takie jak na przykład partnerstwo. W partnerstwie nie chodzi jedynie o związek między ludźmi, ale o pewną postawę społeczną. W czasach Chrystusa – czy tym bardziej w czasach Starego Testamentu – tego typu wartości jak partnerstwo nie istniały w stosunkach publicznych. To jest nowy rodzaj wartości, które Kościół tępi, spychając ludzi na pozycje konfliktu. "

"W Polsce pojawiła się solidarność, która w naszym kontekście politycznym była kategorią szczególnie dowartościowaną i która zrodziła się jako wartość czasów współczesnych w relacjach międzynarodowych, między ludźmi czy między grupami społecznymi. W stosunku do solidarności Kościół zajmował w miarę nowoczesne stanowisko, ale partnerstwa Kościół kompletnie nie rozumie. Można byłoby podać jeszcze kilka innych przykładów, które pokazywałyby, że Kościół Jana Pawła II odciął nas od współczesnego, nowoczesnego świata"

"Poglądy antykościelne będą się rozpowszechniać, ale przekonania antypapieskie raczej nie. Papież jest tak uświęcony nieprawdziwą zasługą odzyskania niepodległości, że bardzo trudno jest o nim mówić krytycznie w przestrzeni publicznej, bo to napotyka radykalny opór. O ile jeszcze antyklerykalizm – to, że księża myślą wyłącznie o mamonie, że prowadzą się niemoralnie, że Kościół powinien być finansowany nie z budżetu, ale z innych źródeł – to wszystko przechodzi. Ale krytyka papieża już nie."

"Papież nie chciał wyjaśnienia przypadków molestowania seksualnego kleryków czy masowej pedofilii wśród księży. Do końca powstrzymywał ujawnienie tych afer w Stanach Zjednoczonych, w Belgii i w wielu innych krajach świata. W tym sensie okazał się człowiekiem w znacznie większym stopniu dbającym o interesy Kościoła niż o wartości. Gdyby w Polsce udało się jakiejś lewicowej władzy dać polityczne wsparcie dla prokuratury odsłaniającej wszystkie przypadki nadużyć Kościoła, może kult papieża mógłby osłabnąć.

Niestety, obecnie trudno będzie taki proces przeprowadzić, bo w społeczeństwie mało kto wie o przypadkach molestowania seksualnego wśród księży, a tym bardziej o tym, że polski papież mógł je ukrywać. Nie ma też woli dyskusji o tych kwestiach wśród elit politycznych i dziennikarskich. Dużą szansą była komisja majątkowa. Obecnie ją rozwiązano, do czego długo dążyło SLD, kryjąc własne grzechy, ale gdyby unieważnić decyzje komisji majątkowej i wpuścić tam prokuraturę, to wtedy, być może, ludzie zobaczyliby dziesiątki miliardów złotych przelanych w niejasnych okolicznościach. "

"Połączenie patriotyzmu z katolicyzmem to jest opcja Ligi Polskich Rodzin, opcja endecka, a zarazem opcja Prawa i Sprawiedliwości. W ten sposób próbuje się stworzyć taki schemat, że jakakolwiek laicyzacja jest antypatriotyczna i niesie zagrożenie dla państwa. To jest coś skandalicznego i zarazem niezgodnego z konstytucją, bo wprowadza do nauczania wątki religijne, co nie powinno mieć miejsca. "

Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.


Takie frazy są niedopuszczalne pod każdym względem i przy okazji idiotyczne. Połączenie patriotyzmu z katolicyzmem to jest opcja Ligi Polskich Rodzin, opcja endecka, a zarazem opcja Prawa i Sprawiedliwości. W ten sposób próbuje się stworzyć taki schemat, że jakakolwiek laicyzacja jest antypatriotyczna i niesie zagrożenie dla państwa. To jest coś skandalicznego i zarazem niezgodnego z konstytucją, bo wprowadza do nauczania wątki religijne, co nie powinno mieć miejsca.

A jak Pan ocenia patriotyzm deklarowany przez Karola Wojtyłę? Co Pan sądzi o jego pojmowaniu Polski i polskości?

Uważam, że była ona sformułowana wyłącznie z pozycji interesów Kościoła. Nie miała nic wspólnego z interesami naszego kraju. "

"A jak Pan ocenił wyrok skazujący Jerzego Urbana za tekst, zdaniem sądu, „obrażający Jana Pawła II”?
W ogóle zapisy kodeksu karnego dotyczące obrazy uczuć religijnych czy też obrazy głów państw powinny zostać zlikwidowane. W Polsce mamy kuriozalną sytuację. Poseł Arkadiusz Mularczyk podał mnie do sądu za obrazę Ducha Świętego i prokurator wszczął postępowanie. Ten przykład pokazuje, z jakim absurdem mamy do czynienia, ale takie sytuacje mają ugruntowanie w konkretnych zapisach kodeksu karnego. Bo jeżeli za obrazę uczuć religijnych może być kara więzienia, to trudno się dziwić, by nie było nadużyć jak przy decyzji dotyczącej Urbana."

"Natomiast w przypadku krytyki jakiegoś księdza, biskupa czy papieża groźba kary jest kuriozalna. Jest to niezgodne z zasadą państwa świeckiego i z podstawami demokracji. Biskupi jako osoby mające olbrzymi wpływ na społeczeństwo powinni być poddani szczególnej kontroli. "

Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.


"A jak Pan ocenia fakt, że coraz więcej ulic, placów, szpitali w Polsce nosi imię Jana Pawła II? Czy uważa Pan, że taki kult jest zasadny? Z jednej strony jest to wyraz woli wielu Polaków, z drugiej tak odczuwalna obecność papieża w przestrzeni publicznej to wyraz dominacji pewnej opcji światopoglądowej.
W Polsce często mamy do czynienia z tego typu owczym pędem. To samo zaczęło się z Lechem Kaczyńskim po katastrofie smoleńskiej, choć na szczęście potem jego kult odrobinę przygasł. Kult Kaczyńskiego łatwo było powstrzymać, bo był on słabym prezydentem, na dodatek współodpowiedzialnym za katastrofę, w której zginął. Kościół wykorzystał tę śmierć do walki o wpływy, ale były silne powody, aby wobec tego kultu zbudować opór obywatelski. Wokół papieża nie było takiego zamieszania. Jego śmierć dla większości Polaków była przejmująca i w związku z tym do dzisiaj znakomicie go chroni przed bardziej obiektywną, krytyczną oceną."


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: arteq Lipiec 11, 2012, 22:22:18
Czy mówimy o tym samym Palikocie, który nie tak dawno był wydawcą pisma prokościelnego?  :]


Tytuł: Odp: Karol Wojtyła -Jan Pawel II
Wiadomość wysłana przez: east Lipiec 12, 2012, 10:19:31
Tak arteq, o tym samym Palikocie, który przejechał się na  tzw "prokościelnych" . Popełnił błąd ufając. Cóż , LUDZIE popełniają błędy.


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

faon forumwatachyzielonegoamuletu zoo-cassmitha radarodzicowsp289 pegasus