Nie no, rozumiem ze absolutnie nic cie nie obchodzą kobita źródłem zła i grzechu i kapłaństwo musi trzymać sie z dala od kobiet - oczywiste
Moja droga, ja gorąco popieram kapłaństwo kobiet... nie do mnie więc te oskarzenia.
- człowiek jest jakimś cudem (nasza ewolucja jest zakończona, a dążenie do Boga jest niepotrzebne, zresztą sam Bóg tego nie chce) A mamy boga-Jezusa (btw przypomnij sobie łaskawie jak brzmi pierwsze i najważniejsze przykazanie Dekalogu)
Mam wrazenie, że celowo przekręcasz moje poglądy, chociaż wyraziłem je i prostowałem już chyba dziesiątki razy - podkreślam, nie można powiedzieć, że "dązenie do Boga jest niepotrzebnie" - przeciwnie, to cały sens istnienia człowieka! Tylko po to właśnie "Bóg stał się człowiekiem", żeby tego drugiego popchnąć do siebie. Odrzucić to i szukać jakichś wykrętów to i niebezpieczne i jakby niewdzięczne. Oczywiście jednak, On jest jedynym sądzącym.
przypomnij sobie łaskawie jak brzmi pierwsze i najważniejsze przykazanie Dekalogu)
To już naprawdę nieprzemyślana wypowiedz. Czy wierzymy, że Chrystus został deifikowany? Nie, on jest i człowiekiem i, właśnie, Bogiem, tym samym i tym jedynym, który jest Bogiem patriarchów. To istotowo ten sam Bóg - po to właśnie kategoria hipostazy, która, znów wedle wiary, jest zaczerpnięta z greckiej filozofii (jednak niezastąpionej, przeciwnie do poglądów wielu protestanckich teologów) wedle samysłu Ducha, jaki kieruje Kościołem. Nie ma tu IDOLATRII.
- to cudo moze podpożądkowwyać (zabijać) inne istoty (wedle prawa natury), bo inne Inteligente formy życia w kosmosie nie istnieją - co jest pewnikiem, skoro ty sam i ch nie widziałeś
Na litość boską tłumaczyłem i tłumaczyłem... ale jeszcze prościej - jestem osobiście za szacunkiem dla ziemi i humanitaryzmem względem zwierząt, do którego zresztą sam się stosuje będąc wegetarianinem... To co mówiłem miało na celu pokazanie, że uzywanie argumentu "musimy żyć zgodnie z naturą" jest bez sensu, gdyż oznaczałoby to przyznanie sobie wszelkiego prawa do wszelkich zachowań, bez refleksji! Niestety dużo ludzi tak to właśnie argumentuje. Mnie natomiast chodzi o wykorzystywanie samego czlowieczenstwa, kultury i jej praw do budowania takich własnie etycznych konstrukcji, jakie nie powstałyby na żadnym innym gruncie! Wniosek - ochrona natury tak, ale nie podparta argumentacją "żyjmy z naturą, jestesmy goścmi".
Z tego smutnego obrazka Loukasie, wyjawia sie dośc czarny obraz człowieka, który pozornie propagując piekne idee stawia siebie samego w centrum wszechświata, pomijając naturalnie swego Stwórcę.
Stosujesz bardzo dziwną i bardzo azjatycką w istocie koncepcję jakiejś "zbiorowej odpowiedzialności" człowieka za gatunek, jego tej pewnej mistycznej identyfikacji... Popatrz na ludzkosc jak na zbior milionow jednostek, ktore powolane sa do dostrzegania i troski o siebie nawzajem. Nie "rasa kosmiczna przeciwko rasie kosmicznej", a indywiduum dla indywiduum i w konsekwencji dla wspólnoty. I dopiero kiedy tak spojrzymy na nas i nasze obowiazki, okaze sie jasne, że kompletnie nie ma znaczenia ilu nas jest - 600, 6 mld czy 6 gugoli. I powtarzam ponownie, wszystkie liczby są niczym w Bogu! On nie stworzył "ludzkosci" i, ewentualnie, "kosmitów", tylko zbior indywidualności obdarzonych wolą nie wspólnotową, a personalistyczną. Stąd nie widze powodu, dlaczego nie mogłoby nas być tylko 6 mld i tylko ludzi? Kosmita tak jak go postrzegasz niczym od człowieka by się nie roznil. To tylko rozszerzylo by zbior jednostek.
A ja widze i to sporą. Tu aż korci, aby zapytac co z osobami narodzonymi przed Chrystusem?
Chrystus umarł za grzechy całej ludzkości. Tych, ktorzy nie mogli Go poznac oraz tych, którzy go odrzucili Pan będzie sądzić wedle własnej miary. Na pewno nie porzuci ich i nie zaniedba, nie skaze za złe okolicznosci czy czas zycia. To nie oznacza jednak, że nie mamy powinności korzystać ze wspaniałego daru znania Chrystusa i jego łaski!
A ci którzy wyznają inne religie hinduizm, buddyzm - wszyscy potępieni?
O nie, to okropne naduzycie. Skutek wielowiekowej polityki imperialnej Rzymu... nie, oczywiście, nikt nie jest Z GORY potępiony, nie istnieje predestynacja. Tylko Bóg sądzi swój lud... Ja jestem, podobnie jak Orygenes, Bułgakow czy Hryniewicz, wyznawcą przecudownej teorii apokatastazy, czyli powszechnego zbawienia, które troche naturalnie porwa, bo liczymy się tu z wolną wolą, ale ostatecznie zatryumfuje i całe stworzenie powróci do Boga. To chyba wyklucza potępienie pogan, czy nie? Nie ma wiecznych mąk piekielnych, Bóg miłosierny nigdy by na to nie pozwolił...
Jak rozumiem dlatego chrześcijaństwo próbowało 'podbic' swiat
To straszne wypaczenie, którego konsekwencje ponosimy do dzisiaj. Każdy ma prawo zbłądzić. Czy to przekreśla ideę?
Bo co to jest dla naszego boga pare mln poświeconych istnień - fraszka jak rozumiem. Tędy wytłumacz tą nieścisłość, po co nam swojego syna posyłał w takim razie - aby nas uratować? - absrud wobec takiego myślenia
Pokazałem, mam nadzieję, że załozylaś pewne rzeczy błędnie...
Btw mozecie sie pławic sie we własnych komentarzach teologów chrześcijańskich, podsyłając sobie jeden-drugiemu co lepsze cytaty - ale to wciąż nie zmienia faktu ze w tych rozwazaniach kręcicie we własnym towarzystwie wzajemnej adoracj
O, a czy Wy, ot choć na tym forum, nie robicie dokładnie tego samego? Nie rozumiecie, że do budowy ludzkiego światopoglądu dostępna jest, warunkowana kulturowo, pewna ograniczona liczba "cegiełek"? Wy albo bierzecie coś z tak znienawidzonych "systemów religijnych", albo opieracie się na całkowitej kontestacji, wszędzie wstawiając ~.
Mozesz nawet Louksie bajać nieoświeconemu i niewykształconemu ludowi swoje prawidła, z czego lud ten niewiele zrozumie zyjąc nadal według swojego rytmu. Dopiero realna konfrontacja z osobą, która ma skonkretyzowane a przeciwne poglądy
Wy też możecie działać tak samo na poletku chrześcijańskim i to robicie, albo robia autorzy niektórych, zresztą nawet książkowych, publikacji. Dopiero jednak w powazniejszej dyskusji osoby postronne mogą przychylić się do jednej albo drugiej strony - kiedy słucha sie kogoś mówiącego o rzeczach, o których nie ma się zadnego pojęcia "A" i drugiego, który odpowiada "B" ma sie poczucie, że obaj mają rację w momencie słuchania poszczególnych osób. I tak się skacze...
Ale jakie to wszystko ma znaczenie skoro interpretacja Pisma jest wzgledna, zależna od tradycji i w odpowiednim czasie moze być zmieniona zgodnie z zapotrzebowaniem.
To duże, zupełnie zubazajace uproszczenie. Interpretacja Pisma jest względna o tyle, że zawsze nalezy szukać ewnagelii - jak wyrazil to Luter "Co dotyczy Chrystusa". Pewne szczegóły są uwarunkowane kulturowo (kapłaństwo kobiet, homoseksualizm, jedzenie krewetek), inne pochodzą z CELOWYCH naduzyc (pozycja papieza jako nastepcy św. Piotra). Jednak główne wątki, te z pierwzych siedmiu soborów, chociazby, pozostają i pozostana niezmienne. A co do tego, że wszystko opiera się na wierze... naprawdę zawsze musisz mieć jakiś aksjomat - nawet w matematyce. Ty też opierasz swoją wiarę na pewnych załozeniach. I to jest własnie jej esencja! Więc wcale takim rozumowaniem nie osłabiasz chrześcijaństwa.
kaznodzieje sami do końca nie wierzą w to co głoszą
Każdy sądzi wedle własnego sumienia. Ja nie naleze do polskich kaznodziei i także nie mam o nich najpochlebniejszego zdania. Ale cóz to zmienia?
I wybacz, ale jesli dzisiaa kaznodzieja nie potrafi wytłumaczyc zjawisk ufo, inaczej jak 'manipujacja szatana' to mam smutne wrazenie ze czas tej teologi nieuchronnie mija
Tak lub nie. Bogu dzieki Twoje wrazenie niczego tu nie przesądza.
A teraz troszke mojej ofensywy - właściwie może to zaniedbałem.
Jesteś buddystką prawda, wierzysz w metampsychozę? Tak, to oczywiste. Bardzo lubisz oskarzac chrzescijan o spora czastke tortu, jakim jest zlo i cierpienie tego świata. Fajnie. Tylko czy "Twoi" są tacy doskonale wolni od winy? Przeciez teoria reinkarnacji sluzy lepiej segregowaniu i dyskryminacji ludzi niz "kara boza" w średniowiecznej Europie łacińskiej! Chlop jest w Indiach chłopem bo taki jest stan jego duszy, nagrzeszył to niech teraz pokutuje - ma rozszczepienie podniebienia? Pewnie rozcial komus w poprzednim wcieleniu twarz siekierą. To po co go leczyc? Ukochany Tybet i słodki Dalajlama tez nie sa bez winy. Wolalbym zyc w sredniowiecznej Polsce niz XX wiecznym Tybecie z lat trzydziestych - całkowity feudalizm, ciemnota ludu, dominacja swiatyn i kaplanow, wszelkie dobra w posiadaniu swiatyn, zadnej infrastruktury, calkowita pogarda dla "tluszczy". I jak tu nie rozumiec, ze tylko mnisi walcza o swoj Tybet? Zaden normalny chlop go nie chce, bo Chinczycy dali chociaz szpitale, mimo ze przeciez tez nie sa to zadne aniolki...