Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 20, 2024, 14:34:19


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: ŻYCIE Z CISZY  (Przeczytany 33761 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
ptak
Gość
« : Marzec 01, 2009, 13:55:51 »

Czym jest dla Ciebie cisza, jak często w niej bywasz, co Ci daje?
Na początek artykuł ze strony http://www.zloty-rozokrzyz.org/teksty/po_p60_01.htm
--------------------------


ŻYCIE Z CISZY

Fragmenty odczytu, wygłoszonego podczas Konferencji w Noverosie 13 grudnia 2003 roku.

Słowa nigdy nie mogą w pełni opisać jedynej wielkiej ciszy. Mogą dać jedynie wskazówkę tego, co znaczy cisza; mogą stworzyć warunki do doświadczenia tego wspaniałego wymiaru życia w sercu. Ciszę tę każdy może odnaleźć, ponieważ ona jest, istnieje w każdym ludzkim sercu, jest w nie wrodzona. Nawet w największym zgiełku i wrzawie ciszy tej można doświadczyć w sercu.

Ton, melodia mogą zmierzać do ciszy. Każdy dźwięk powstaje z ciszy... i zamiera w ciszy... Pytaniem jest: Czy znam tę ciszę? Czy mogę żyć z tej ciszy? Spróbujemy znaleźć na nie odpowiedź, opierając się na różnych tekstach, w tym także wierszach. W naukach o alchemicznych procesach transfiguracji, tak jak je w mistrzowski sposób przekazał Jan van Rijckenborgh, cisza odgrywa istotną rolę. W swojej książce Chińska Gnoza, objaśnia on wu-wei, metodę osiągnięcia niezmąconej ciszy i dystansu, tak jak wiele wieków temu nauczał tego chiński filozof Lao-Tse. Wu-wei oznacza: nieczynienie, pozostawienie za sobą świata przeciwieństw. Nie oznacza to jednak, że mamy zdystansować się od naszego codziennego życia i zaniechać naszych obowiązków. Oznaczałoby to całkowite niezrozumienie. Nieczynienie, w rozumieniu Lao-Tse, oznacza, że nie powinniśmy się trzymać wartości, sił i istoty Nieruchomego Królestwa przy pomocy „ja”. Ktokolwiek bowiem próbuje uchwycić Nieruchome Królestwo przy pomocy „ja” i wejść na jego szczyt, zostanie z niego zrzucony. „Ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego” (1 List do Koryntian 15:50). Powodowany impulsami tej natury, człowiek chce posiadać. Taka jest jego natura. Jednak, tak jak dla ludzkiej natury niemożliwym jest osiągnięcie tego, co boskie, tak każdy wysiłek i samowolna próba wydarcia tej tajemnicy musi się skończyć nieszczęściem i rozczarowaniem. Nieczynienie jest życiem wynikającym z wewnętrznej ciszy. Jest to całkowite poddanie się boskiemu pierwiastkowi w sercu.

CISZA WYPARTA Z CODZIENNEGO ŻYCIA

Życie z tej ciszy możliwe jest tylko na tyle, na ile istnieje otwartość, zainteresowanie i wola doświadczania jej. Nasze codzienne życie jest tak dalece przepełnione wrzawą, hałasem, chaosem i mówieniem, że poznanie, uznanie i respektowanie ciszy oraz obcowanie z nią stało się dla wielu niemożliwe. Technologie, które kontrolują życie społeczeństw, wyparły ciszę z naszego otoczenia. Hałas może przyczynić się do chorób, a nawet śmierci ludzi i zwierząt. Wszystko w nas i wokół nas jest zajęte ucieczką przed ciszą i roztapianiem jej w zgiełku. Wydaje się nawet, że ludzie boją się ciszy. W zachodniej kulturze, dostrojonej do dobrobytu i posiadania, hałas determinuje codzienne życie. Mówiący wydają się przewyższać osoby ciche, przerwy w rozmowach odbierane są jako niezręczne. Dla wielu ludzi hałas i nadmiar rozmów są sposobem unikania wewnętrznej ciszy. Hałas czyni nas niewrażliwymi, chorymi, mąci umysł i prowadzi do wysokiego napięcia.
Osoba spięta z trudem może wytrzymać ciszę. Może nawet doświadczać ciszy jako zagrożenia. Wskazują na to przymiotniki używane do scharakteryzowania ciszy: niezgłębiona, lodowata, bezdenna, przerażająca, złowroga, śmiertelna.
Dlaczego jednak ludzie tak bardzo obawiają się ciszy? Dlaczego traktują ją jako coś męczącego? Dzieje się tak z powodu niepewności, która wkrada się wtedy, gdy są przepełnieni ciszą. W absolutnej ciszy nie ma żadnego bodźca dla podtrzymywania „ja”. Nie ma więc też żadnej ramy czy punktu odniesienia dla „ja”, i przez to powstaje owo dręczące uczucie. Intelekt wypiera ciszę do sfery nicości, dowodząc w ten sposób, że stała się ona przedmiotem, który może być dowolnie przywoływany oraz doświadczany lub odrzucany. Czy to jest jednym z powodów tego, że tak niewiele jest światła w ludzkim życiu i tak wielu nie rozpoznaje już i nie uznaje żadnej z zasad wyższego życia?

RACZEJ NIE DOPUSZCZAĆ DO CISZY

Wszystkie nauki Pitagorasa stanowiły prawa dla jego uczniów, którzy uważali go za wysłannika Zeusa. Twierdzili, że cisza jest objawieniem Boga...; nauczyli się też, że cisza jest także językiem.
(170-249), ‘Żywot Apolloniusza z Tiany’.


Cisza jest zakłócana przez ciągły ruch, przez ciągły strumień ustalonych wzorów myślowych i wspomnień, stymulowanych i kontrolowanych przez życie i wrzenie w ludzkim ciele astralnym. Hałas ten łączy się z hałasem zewnętrznym. A hałas w człowieku i wokół niego jest projekcją hałasu w jego głowie. W ten sposób napięcie rośnie coraz bardziej. Człowiek tęskni za ciszą, lecz zaraz po tym jak ją odnajdzie, zamyka się na nią. Nie pozwala istocie ciszy przeniknąć do swego wnętrza.
Niektórzy artyści potrafili ukazać ten problem w bardzo jasnych obrazach. W książce Mały Książę Antoine’a de Saint-Exupéry’ego narrator spotyka małego księcia na pustyni. Pustynia jest symbolem jałowości ziemskiego życia, podczas gdy postać małego księcia reprezentuje czystość pogodnej ciszy, żywej zasady z innego wymiaru.
Ponieważ Mały Książę był senny, wziąłem go na ręce i poszedłem dalej. Byłem wzruszony. Wydawało mi się, że niosę kruchy skarb. Wydawało mi się nawet, że na Ziemi nie istnieje nic bardziej nietrwałego. W świetle księżyca patrzyłem na blade czoło, na zamknięte oczy, na pukle włosów poruszane wiatrem i mówiłem sobie, że to, co widzę, jest tylko zewnętrzną powłoką. Najważniejsze jest niewidoczne. Ponieważ półotwarte wargi uśmiechały się leciutko, powiedziałem sobie jeszcze: „To, co mnie wzrusza najmocniej w tym małym śpiącym królewiczu, to jego wierność dla kwiatu, to obraz róży, który świeci w nim jak „płomień lampy nawet podczas snu”. I wydał mi się jeszcze bardziej kruchy.1
Najważniejsze jest niewidoczne... lub... stan życia jest stanem świadomości... Powodowani wewnętrzną wiernością Róży, która nieustannie usiłuje rozwinąć się, ożyć w naszych sercach, wielu zaczyna uświadamiać sobie, że czegoś im w życiu brakuje. Żyją z niespełnionym pragnieniem w sercu. Brak im odpoczynku, ciszy. I zaczynają szukać nowego spełnienia w życiu, czegoś, co pozwoliłoby przywrócić pokój ich umysłom. Pojawia się wtedy szeroka oferta słów, książek, lekcji, kursów, sesji treningowych i warsztatów. Któż może oszacować, jak wiele takich impulsów i doświadczeń istota ludzka musi przyjąć, jak powinien wzbogacić się jej wgląd zanim świadomość będzie mogła pojąć, skąd pochodzi to pragnienie i zrozumieć, co cichy głos Duszy chce jej powiedzieć?

SERCE SERC JEST PIERWOTNYM ŹRÓDŁEM

Tysiące ludzi odczuwa potrzebę ciszy i uczęszcza do centrów ciszy, cichych miejsc odosobnienia, a także poszukuje stref ciszy. Istnieje nawet muzeum ciszy, założone w celu umożliwienia doświadczania tak rzadkiego dobra, jakim jest cisza. Osiągnięcia terapeutyczne są często ogromne, lecz nadal ośrodek kontroli w mózgu nie dopuszcza tej istotnej ciszy. W swojej książce Ontwaken in de droom -illusie of werkelijkheid (Przebudzenie w sennej iluzji lub rzeczywistości) Leo Hartong napisał: „Jeśli postrzegamy jakiś obiekt w przestrzeni, nie myślimy, że oddziałuje on na tę przestrzeń. W ten sam sposób dźwięk nie wpływa na ciszę, jeśli pojawia się w niej. Cisza zawiera dźwięk, tak jak przestrzeń zawiera przedmiot. Kiedy to rozpoznasz, odkryjesz, że każdy dźwięk jest otoczony przez ciszę. Przestrzeń i cisza, obie są drogowskazami do czegoś i ukazują się w czymś nawet bardziej subtelnym: w cichej przestrzeni Czystej Świadomości. Oko cyklonu czy serce burzy są ciche, tak jak pusta przestrzeń w osi koła. Widziana w tym świetle pustka jest pełna potencjału; jest tym, wokół czego burza kłębi się, i tym, co powoduje, że koło kręci się dookoła swojej osi. [...] Jeśli spróbujemy zbadać tę pustkę, nie odkryjemy żadnego końca ani granic.
Pustka przekracza wszelki opis, otaczając nas całkowicie, będąc jednocześnie naszym prawdziwym sercem. Mówiąc o sercu często myślimy o centrum emocji i intuicji jako przeciwstawnym do intelektu. Ważne jest, żeby rozpoznać, iż zarówno serce jak i intelekt pochodzą z tego samego źródła. Możemy odnieść się do tego jako do serca serc, pierwotnego i prawdziwego źródła wszelkiego bytu, absolutnego, cichego nie-czegoś, które umyka wszelkim wysiłkom intelektu, dążącym do jego zrozumienia. Kiedy intelekt stara się wyobrazić sobie tę pełną pustkę, następuje nagły zastój. Dla intelektu może to być mur nie do przebicia, ale dla nie-myślenia jest to kojące przyjście do domu serca serc.”
O tym przyjściu do domu czytamy w biblijnej Księdze Królewskiej (1Ks. Król. 19:11-13): Rzekł więc do niego: wyjdź i stań na górze przed Panem. A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz w tym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. A po ogniu cichy łagodny powiew. Gdy go Eliasz usłyszał, zakrył płaszczem swoją twarz, wyszedł i stanął u wejścia do pieczary, a wtedy doszedł go głos: Co tu robisz, Eliaszu?

MÓZG PRACUJE W DWÓCH KIERUNKACH

Babhruvahana walczy z królem Nagów (scena z Mahabharaty), XIV w. Indie Południowe.
Istota Boga, prawda, jest ciszą. I ktokolwiek szuka prawdy i kocha ją prawdziwie, ten jest cichy. Prawdziwa cisza jest „wymiarem” boskiej Duszy. Nie może być dostrzeżona przez stępione i stwardniałe organy zmysłów. Stąd wewnętrzny spokój i cisza są właściwościami oczyszczonego serca, świadczącymi o dojrzałości duszy. Aby móc osiągnąć ten wymiar ciszy, istota ludzka musi stać się świadoma swoich procesów myślowych. Jak funkcjonuje mózg? Mózg jest wspaniałym instrumentem. Jest wyrafinowany, wrażliwy i zręczny. Lecz tylko niewielka jego część jest używana do myślenia.
Już od wieków mózg był trenowany do poruszania się w dwóch kierunkach: do wewnątrz w kierunku tego, co znane oraz na zewnątrz w kierunku tego, co wciąż nieznane. Myślenie jest ustawicznie w ruchu. Determinuje nasze codzienne życie, wszystkie życiowe wybory i nasze zachowanie. Wszystko, co postrzegają zmysły, jest określone przez dziedziczenie i doświadczenie, przez sposób życia rodziców, przez korzenie rasy i religii, przez narodowe dziedzictwo, przez edukację i wychowanie, przez zdobyte doświadczenia i, nie można o tym zapomnieć, przez wszystko, co nagromadzono w mikrokosmosie przez wiele żywotów.
Jeśli idzie o aktywności mentalne, musimy racjonalnie i obiektywnie zauważyć, że ludzkie myślenie nie jest kreatywne, tylko automatycznie podąża za modelami, które są odżywiane przez astralne impulsy. Wyobrażenia nie są niczym innym, jak tylko cieniami astralnych istot i obrazów.
Jak już wspomniano, mózg jest ukierunkowany do wewnątrz i na zewnątrz. Zewnętrznie określa i uporządkowuje to, co znane, doświadczone, wszystko, co posiada formę, kolor i dźwięk. To myślenie skierowane na zewnątrz doprowadziło do stworzenia cywilizacji, społeczeństw, nauki, technologii, literatury, filozofii, teologii i niezliczonych koncepcji i idei jako cieni astralnych bytów i obrazów. Teraz okazuje się, że ludzie uważają swoje zachowanie, uformowane zgodnie z tymi uwarunkowanymi schematami myślowymi, za „życie”. Zwykle mówi się, że życie jest ruchem, działaniem skierowanym na zewnątrz, w kierunku wszystkiego, co może być poznane lub do wewnątrz, gdzie wiele można by się nauczyć od tego, co niewidzialne, astralno-eteryczne, okultystyczne, i od tego, co nadal pozostaje nieznane dla wielu. Jednakże obydwa poruszenia wywodzą się z egocentryzmu, z zachłanności, z dążenia do osiągnięcia czegoś, przywłaszczenia sobie czegoś. Tak długo jak ruch i działanie wynikają ze świadomości ziemskiej („ja”, ciała, organów zmysłów, myślenia), tak długo nie ma ciszy. Ruch jest wywoływany z popędu „ja”. Nasz czas jest tak brzemienny w wydarzenia, ponieważ miliony egocentrycznych istot stają naprzeciw siebie wraz z politycznymi, społecznymi, ekonomicznymi, religijnymi, a przede wszystkim osobistymi interesami. W ten sposób myślenie „ja” tka sieci iluzji, a człowiek identyfikuje się ze swymi urojeniami.
Kiedy tylko człowiek, który mówi „ja”, otrzymuje najmniejszą okazję, zaczyna się poruszać. Coś bierze, reaguje na coś, coś zmienia, coś mówi, coś słyszy, patrzy na coś i chce być z czymś w kontakcie w celu odżywiania swojej iluzji, że „żyje”.

IMITOWANIE CISZY PRZEZ ODOSOBNIENIE

Miłuj ciszę w twej istocie.
Szukaj ciszy, która inspiruje.
Ci, którzy obawiają się wszelkiej ciszy,
nigdy nie czytali w swych sercach,
nigdy nie klęczeli.

Naucz się rozkoszować ciszą.
Gdziekolwiek życie cię powiedzie,
cisza będzie twym bezpiecznym schronieniem,
albowiem cisza jest wielkim darem od Wieczności.

Adama van Scheltema (1877-1924): Stilte en strijd (Cisza i walka), 1909.


Mówiąc ogólnie, możemy przyrównać życie do ruchu energii, który jest uwarunkowany przez „ja”. Uznanie ruchu za życie to niebezpieczny, wciąż popełniany błąd. Tak długo jak dusza nie odetnie się od tego błędu, mówienie o ciszy jest bezowocne. Jak zostało to powiedziane wcześniej: aby można było postrzegać ciszę, najpierw musi zniknąć wszelkie poruszenie, wszelka akcja i reakcja uwarunkowanego myślenia, wszelka identyfikacja z tym myśleniem. Oczywiście nie może się to stać w rezultacie forsowanych, bądź narzuconych metod, lecz tylko poprzez dobrowolne oddanie i zrozumienie, że myślenie stało się wielkim przeciwnikiem prawdziwego życia.
Mózg nie może uchwycić ciszy. Istnieje wszakże możliwość imitowania ciszy przez samo-izolację i życie „jak pustelnik na pustyni”. Nie jest to jednak rozwiązanie problemu. Ktoś może zamknąć oczy i przestać mówić, podczas gdy jego „ja” jest przepełnione pragnieniem postrzegania czegoś z niewidzialnego świata. Pozornie „ja” zachowuje spokój, a jednak w intensywnym trwaniu, pełne oczekiwań, skupione jest na sobie... i przez to jest bezpośrednio połączone z przeszłością, która je uformowała. To nie jest cisza! Jakkolwiek zewnętrznie ciche, „ja” jest sprawcą ogromnego hałasu. W Tao Te King sparafrazowanym przez C. van Dijka czytamy: [...]

„W harmonii z Nieskończonym,
z bezczynnej, nieruchomej ciszy
wzbiera oddech życia.
Zaś ze źródła studni Absolutnej Woli
wypływa stale poruszające dążenie.


Wzór porządku
jest tym, co kontroluje oddech.
„To” wdycha życie
i wydycha życie.
Pomiędzy
leży zapieczętowana najgłębsza tajemnica:
most rozpięty między
ciszą a dźwiękiem.


Tak więc wszystko, co w ruchu
może się pomieszać;
ja jestem niezmienny,
jako że pogrążyłem się w ciszy.
Wiedza tego świata może tak bardzo
skrystalizować intelekt.
Czy powinienem wiedzieć coś nad to?
Oduczyłem się wszystkiego.


Dopóki ego
nie utraci swej samolubności
a ludzie nie staną obok siebie
jako trawa na polu:
tak samo dotknięci
i odrodzeni według duszy,
dopóty idea prawdziwego braterstwa
nie zostanie wcielona w czyn!”


Cisza może zostać osiągnięta przez wewnętrzną przemianę, nie przez rozważanie i obserwowanie jej jak obiektu, lecz przez pożegnanie całej iluzji stworzonej przez zmysły. Stałość naszego myślenia daje nową witalność. Mikhail Naimy napisał w „Księdze Mirdada”: Cisza, do której chciałbym was wprowadzić, jest ową niekończącą się przestrzenią, w której niebyt przechodzi w byt, a byt w niebyt. Jest to owa przeraźliwa pustka, w której każdy dźwięk rodzi się i milknie, i gdzie każda forma zostaje ukształtowana i zniszczona, gdzie każde „ja” zostaje wezwane i odwołane, gdzie nie ma niczego, prócz TEGO. Jeśli nie przejdziesz przez tę pustkę i tę przestrzeń w milczącej kontemplacji, nie dowiesz się, jak prawdziwy jest twój byt i jak nieprawdziwy jest twój niebyt. I także nie dowiesz się, jak szybko twoja rzeczywistość wiąże się z Wszechrzeczywistością.

1 Mały Książę Antoine de Saint-Exupéry, przełożył Jan Szwykowski, Instytut Wydawniczy PAX 1976.


« Ostatnia zmiana: Marzec 01, 2009, 13:56:32 wysłane przez ptak » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #1 : Marzec 08, 2009, 14:21:20 »

Piękne to , Ptaku  .

Nic tylko chłonąć  - tę ciszę .
Co można dodać ?
Coś może od Eckarta Tolla :
"Czy Cisza jest tylko brakiem hałasu i zawartości (treści)? Nie, to czysta inteligencja, wszechobecna świadomość, z której bierze swój początek każda forma. Jakże więc mogłaby być oddzielona od tego kim jesteś? Forma, którą myślisz że jesteś, narodziła się z niej i jest przez nią podtrzymywana.

Ona jest istotą wszystkich galaktyk i każdego źdźbła trawy, wszystkich kwiatów, drzew, ptaków i wszelkich innych form.
"
"Głos Ciszy".
http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=Glos_ciszy_Eckhart_Tolle

Cisza jest istotą logiki i jej braku, jest świętą geometrią, a raczej tym dookoła czego się tworzy, jak fraktal, jak ten wspomniany cyklon wokół swojego oka. Bez tej pustki, bez ciszy , bez braku , nie byłoby tego cudownego życia.
Czy pustka istnieje fizycznie , czy są na to dowody ?

W każdym cm3 przestrzeni wokół nas znajdują się jakieś cząsteczki, lub choćby jakaś energia. Nawet próżnia wypełniona jest tzw "ciemną energią " , chociaż obecnie co do "ciemnej energii " też są wątpliwości, pomijając już sam fakt, że nie wiemy o jej właściwościach zupełnie nic.
Naukowcy, którzy badają materię i energię w kosmosie odkryli ......pustkę. I teraz nie wiedzą co z nią począć.

Okazuje się, że istnieją gigantyczne  obszary we wszechświecie zupełnie puste ..
"Astronomowie odkryli gigantyczny obszar pustej przestrzeni we Wszechświecie. Rozciąga się on na setki megaparseków i pod względem wielkości zdecydowanie dyskwalifikuje wszystkie znane dotąd wielkoskalowe struktury Wszechświata. Wszystko wskazuje również na to, że nie zawiera on zarówno widzialnej, jak i ciemnej materii. Zachowanie fotonów w tym obszarze może być dowodem na przyspieszanie ekspansji Wszechświata. "
źródło :http://news.astronet.pl/news.cgi?5660

inny cytat "pustka jawi się jako problem dla większość obserwatorów, jako ogromna „gorąca” plama w kosmicznym promieniowaniu, które w innych częściach rozłożone jest równomiernie. Jedynymi obserwatorami niezdolnymi do zobaczenia pustki mogliby być ludzie żyjący w jej środku: wszystkie fotony, które do nas docierają przechodzą przez tą samą pustkę, więc promieniowanie kosmiczne wygląda izotropowo.( ..) Jeśli rzeczywiście znajdujemy się w pustce, odpowiedź na to, w jaki sposób zaistnieliśmy w tak szczególnym miejscu kosmosu wydaje się jeszcze bardziej trudna (..)Teoria Kopernika może przetrwać test, zostawiając nam zagadkę w postaci istnienia nieznanej ciemnej energii, albo też, w przeciwnym razie, pozostawi nam zupełnie nowy i nieznany model wszechświata.(..)"
źródło : http://wolnemedia.net/?p=11179

Natura rzeczy jest pusta .. Buddha.


Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #2 : Marzec 08, 2009, 15:22:07 »

Tak, East, niezbadane są cisza i pustka.
Jawią się jako wielkie tajemnice, za szeroko otwartymi drzwiami.
Jednak, jak często tam zaglądamy?  Czy nie obawiamy się odpowiedzi, których nie potrafimy unieść? A może to brak odpowiednich pytań po naszej stronie, wstrzymuje nas? Lub uczuć? Jakie są klucze poznania?

Wciąż mam nieodparte wrażenie, że najpierw musimy urzeczywistnić wolność osobistą. Bez tego, poznanie będzie niemożliwe. A klucze do wolności? Czyż nie należy szukać ich w niewoli własnej? 
Drzwi otwarte i zamknięte jednocześnie.
I cisza aksamitna, słyszalna, kojąca  … i obiecująca … niosąca poznanie …
Cisza w wymiarze kosmicznym i w sercach naszych. Nasz wewnętrzny śpiew, nasz zew. 
Tańcząc z ciszą stajesz się jej dźwiękiem. Będąc w ruchu stajesz się bezruchem. Trwasz.
Tajemnica nieśmiertelności do doświadczenia w ciszy ... oczekuje nas ...
Nieruchome Królestwo.

Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #3 : Marzec 08, 2009, 15:43:29 »

Nie ma ciszy i pustki we wszechswiecie. On gra najpiekniejsz muzyke milosci graja ja wszystkie jego sfery. Natomiast ludzkie mierniki jeszcze nie potrafia odczytac, uslyszec i zobaczyc iz to jest zycie , a zycie to milosc.
Nie siegamy naszymi mozliowsciami tych czestotliwosci, wydaje sie wiec nam ze to pustka.
Kazda mysl , kazda jedna tworzy dzwiek i obraz. Ale my ludzie  tego nie widzimy i nie slyszymy. A szkoda.
Czlowiekowi potrzebne jest wyciszenie w zgielku ludzkosci by uslyszec i zobaczyc muzyke i zycie Zaswiatow, jest piekne.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 08, 2009, 19:29:57 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #4 : Marzec 08, 2009, 16:25:58 »

Gdyby nie było pustki i ciszy we Wszechświecie, byłby on już zagospodarowany, wypełniony po brzegi i niezdolny do poszerzenia się. Brak wolnej przestrzeni sprawiłby, że Wszechświat nie wytrzymałby ciśnienia zmian. Same zmiany zaś byłyby jedynie w granicach możliwości pomieszczenia ich w zamkniętym Wszechświecie.
Pustka, to potencjał, to wszelkie możliwości, to nieskończoność istnienia.
Pustka nie jest pustostanem, jest to największa kondensacja, jaką można sobie wyobrazić. A właściwie jest to nie do wyobrażenia. Cisza, to wgląd w możliwości.
Wszechświat przejawiony gra muzykę miłości, cisza brzmi ciszą … obie dają harmoniczny akord …   Uśmiech 
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #5 : Marzec 08, 2009, 16:30:48 »

Nie, ocean milosci jest nieskonczonoscia,nie jest i nie byl nigdy pustka,natomiast jak my korzystamy z tego "budulca", co i jak tworzymy to juz inna rzecz.Nie mniej jednak poszerza sie on razem z pojawianiem sie nas , rowniez pol milosci.

kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Petras
Gość
« Odpowiedz #6 : Marzec 08, 2009, 18:48:55 »

Cytuj
Naucz się rozkoszować ciszą.
Gdziekolwiek życie cię powiedzie,
cisza będzie twym bezpiecznym schronieniem,
albowiem cisza jest wielkim darem od Wieczności.


Ptak bardzo piekny tekst i ciekawy temat

pozdrawiam Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 08, 2009, 18:50:09 wysłane przez Petras » Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #7 : Marzec 08, 2009, 20:00:11 »

Aż żal było przerywać tą cisze, jaka zapadła po przeczytaniu tego posta  Uśmiech
Ale skoro ktoś  sie zdecydował...

W książce Mały Książę Antoine’a de Saint-Exupéry’ego narrator spotyka małego księcia na pustyni. Pustynia jest symbolem jałowości ziemskiego życia, podczas gdy postać małego księcia reprezentuje czystość pogodnej ciszy, żywej zasady z innego wymiaru.
Ponieważ Mały Książę był senny, wziąłem go na ręce i poszedłem dalej. Byłem wzruszony. Wydawało mi się, że niosę kruchy skarb. Wydawało mi się nawet, że na Ziemi nie istnieje nic bardziej nietrwałego. W świetle księżyca patrzyłem na blade czoło, na zamknięte oczy, na pukle włosów poruszane wiatrem i mówiłem sobie, że to, co widzę, jest tylko zewnętrzną powłoką. Najważniejsze jest niewidoczne. Ponieważ półotwarte wargi uśmiechały się leciutko, powiedziałem sobie jeszcze: „To, co mnie wzrusza najmocniej w tym małym śpiącym królewiczu, to jego wierność dla kwiatu, to obraz róży, który świeci w nim jak „płomień lampy nawet podczas snu” I wydał mi się jeszcze bardziej kruchy.1
Najważniejsze jest niewidoczne... lub... stan życia jest stanem świadomości... Powodowani wewnętrzną wiernością Róży, która nieustannie usiłuje rozwinąć się, ożyć w naszych sercach, wielu zaczyna uświadamiać sobie, że czegoś im w życiu brakuje. Żyją z niespełnionym pragnieniem w sercu. Brak im odpoczynku, ciszy. I zaczynają szukać nowego spełnienia w życiu, czegoś, co pozwoliłoby przywrócić pokój ich umysłom. Pojawia się wtedy szeroka oferta słów, książek, lekcji, kursów, sesji treningowych i warsztatów. Któż może oszacować, jak wiele takich impulsów i doświadczeń istota ludzka musi przyjąć, jak powinien wzbogacić się jej wgląd zanim świadomość będzie mogła pojąć, skąd pochodzi to pragnienie i zrozumieć, co cichy głos Duszy chce jej powiedzieć?


Aby usłyszeć muzyke serca, najlepiej wyciszyć otaczający nas hałas.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #8 : Marzec 08, 2009, 23:40:34 »

O ! 
I Święta Geometria pojawiła się w temacie ciszy :-)
I miłość pretenduje do miana ciszy i pustki.
Być może nasz ludzki aparat pojęciowy jest niewystarczający by ogarnąć pustkę, aby dostrzec w niej najwyższy potencjał miłości. Tego nie wie nikt z ludzi. Możemy jedynie snuć dywagacje na poziomie własnych możliwości.
Tak jak Ptak napisała , miłość jest formą przejawioną dla człowieka , przynajmniej ta miłość, którą jeszcze ogarniamy. Pustka jest NIEPRZEJAWIONA, nie posiada żadnej formy , wymyka się umysłowi. Pustka JEST. Zawsze była i będzie, odwieczna - poza czasem. Nie jest jakąś określoną częstotliwością , ani nawet wszystkimi częstotliwościami, bo wtedy przyznalibyśmy , że ma jakąś formę. I każdy ma do niej dostęp w zaCISZU własnej Istoty. Być może i ona jest miłością, ale tej miłości poznać nam nie sposób.
Kiedyś sądziłem, że pustka może być ciemną materią, bo nic o niej nie wiemy , tylko możemy obserwować jej efekty. Ale naukowcy już ją zidentyfikowali. Z czasem poznają właściwości ciemnej materii. Opiszą ją , nadadzą jej formę . WYDOBĘDĄ JĄ Z PUSTKI, Z CISZY.
Właśnie to wszyscy robimy kontemplując ciszę .
Wydzieramy jej tajemnice i nadajemy im formy.
Nic to jej nie zaszkodzi, gdyż tkwi w pustce nieskończony potencjał. Tylko on gwarantuje nam rozwój.

Dzisiaj na spacerze obserwowałem drzewo. Nieruchome, ciche, bezlistne, zamarłe w bezruchu, zwrócone swoimi kruchymi gałązkami ku niebu. Wyczekujące.. Jak blisko znajduje się ono CISZY ?  Możliwe ,że drzewo , to 80% ciszy.  Wydaje się, że jest zupełnie martwe, ale każdy wie, że gdy przyjdzie pora, to jak każdego roku  - ono ożyje . Cisza przywróci je do życia. Nastąpi odrodzenie . Odwieczne misterium . Drzewo zanurzone w ciszy zupełnie od niej zależy. Jest doskonałe. Oto majestat , który przed nami stoi, ale ludzie, zajęci swoimi myślami zupełnie go ignorują . Bezczeszczą ciszę swoimi głośnymi autami, muzyką i gadaniem zamiast próbować zrozumieć przekaz płynący z drzewa, zamiast się  wczuć w tę ciszę .
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #9 : Marzec 09, 2009, 00:39:57 »

Jak przytulisz sie do drzewa i polaczysz sie z nim czysta miloscia, ono to odczuje.
A odczowa bezproblemowo, obdaruje Cie zaufaniem i miloscia. Wowczas pokaze Ci siebie od korzeni przez serce po listki. To polaczenie pozostanie niezaleznie od tego gdzie bedziesz ( wszak dla milosci nie ma granic),ale pamietaj. Gdy ono bedzie w niebezpieczenstwie ( sciecie) drzewa boja sie ludzi, bedzie Cie wzywalo metalnie. Odczujesz , uslyszysz bardzo wyraznie  i mocno. Najgorsza bywa bezradnosc , stwierdzenie faktu ze nie mozesz mu pomoc, nie mozesz natychmiast byc przy nim i go obronic.
Ja bylam we Francji, moje drzewo w Polsce, gdy moglam przyjechac, bylo juz zciete.
Jego wezwanie rozpaczliwe dotarlo do mnie bez wzgledu na dzielaca nas odleglosc.
Drzewa mowia, trzeba tylko zestroic sie z ich wibracja by odebrac ich mowe.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 09, 2009, 00:41:42 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #10 : Marzec 09, 2009, 01:06:33 »

Kiaro
Gdy człowiek umiera to też krzyczy rozpaczliwie tak jak Twoje drzewo.
Krzyczy ciszą, albo energią, której nie potrafię sobie wyobrazić, ani poczuć w przeciwieństwie do Ciebie . Jestem na etapie ZIMY . Dostrzegam bezruch ciszy , jej doskonałość zaklętą w drzewie, które TRWA. Nigdy nie jest martwe .
Na śmierć drzewa , tak jak na śmierć ludzką - nic nie poradzisz .
Czy musisz cokowiek robić ?  Chyba nic poza współczuciem i solidarnościa ze swoim Bratem i swoją Siostrą, zrobić się nie da.
To jedno ścięte drzewo odrodziło się już w co najmniej kilkudziesięciu nasionach, które każdego roku swojego życia rozsiewało . Niechby odrodziło się w tylko jednym nasionku w ciągu swoich 70 lat życia . To jest to samo drzewo Kiaro, które kochałaś.
I ono zaczyna żyć nowym życiem w tej samej  pustce i ciszy . Tam skąd rodzi się wszelkie życie .
Ty i ja przekazujemy swoim dzieciom całą swoją wiedzę każdego dnia . Kiedy nas zabraknie na tym poziomie wibracji, nasze dzieci rozwiną dalej nasz potencjał . My będziemy im z głębi ciszy kibicować .
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #11 : Marzec 09, 2009, 01:33:57 »

east ale moim zdaniem nie laczy nas cisza, laczy nas milosc. Cisza, wyciszenie pozwala nam ta milosc czysta odczowac, jednak jest to milosc slyszana w ciszy.
Moje drzewo bylo tak samo niepowtarzalne energetycznie jak Czlowiek, chociaz jest to energia zbiorowa, to jednak w tym drzewie miala prze momet swojego zycia ta malenka osobowosc. Oczywiscie ze kochajac je kocham wszystkie drzewa, jednak odczolam jego wezwanie bardzo mocno.
Bylo to wspaniale doswiadczenie  ( dziekuje drzewu) ze mi je podarowalo), poczulam jak bardzo mocno jesesmy ze soba polaczeni , jak silna jest milosc i ze wszystkie zyjace istoty ( energie) przezywaja zycie na swoj sposob, boja sie smierci , oraz raz obdarowujac miloscia tworza nierozerwalna wiez.
To jedno z moich najpiekniejszych przezyc.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #12 : Marzec 17, 2009, 21:46:19 »

INACZEJ o Ciszy pisze Gregg Braden w swojej książce " Tajemnice zagubionej formy modlitwy" . Autor opisuje "międzyprzestrzeń" i "międzyczas" , które są tym samym, co cisza i pustka ( przestrzeń "pomiędzy"), w takim rozumieniu , w jakim serwuje nam Ekhart Tolle, albo "złoty rożokrzyż" cytowany przez Ptaka, albo chociażby Buddyzm.
Oto fragment "Tajemnicy zagubionej modlitwy " :
"
Tajemnica międzyprzestrzeni

Istnieje moc zamieszkująca przestrzeń „pomiędzy”, tę subtelną chwilę, kiedy coś się skończyło, a to, co ma nastąpić, jeszcze się nie zaczęło. Od narodzin i śmierci galaktyk, poprzez początek i koniec karier i związków, aż po zwykłe wdechy i wydechy, stworzenie składa się z początków i zakończeń – z cykli, które rozpoczynają się i kończą, rozszerzają się i kurczą, żyją i umierają.
Niezależnie od skali, pomiędzy „początkiem” i „końcem” istnieje chwila, w której żaden z tych biegunów nie zaistniał w pełni. Ta chwila jest źródłem, z którego pochodzi magia i wszelkie cuda! W tym „międzyczasie” istnieją wszelkie możliwości, z których żadna nie została wybrana. Z tego miejsca otrzymujemy moc zdolną uzdrowić ciało, zmienić życie i przynieść światu pokój. Wszystko pochodzi z tej potężnej, magicznej chwili.

* * *

Dawne tradycje mądrości zawsze przypisywały wielkie znaczenie tajemnicy i możliwościom przestrzeni łączącej dwa zdarzenia. Na przykład, według rdzennych tradycji Ameryki Północnej, każdego dnia ziemia dwukrotnie wkracza w takie mistyczne królestwa. Jednym z nich jest czas po zajściu słońca za horyzont, ale przed zapadnięciem mroku nocy. Drugie królestwo pojawia się zanim słońce pojawi się nad linią horyzontu, tuż po najciemniejszej części nocy.
Ani zmierzch, ani brzask nie są w pełni ani nocą, ani dniem. To wtedy właśnie, jak głoszą wspomniane tradycje, otwiera się przestrzeń, w której można uświadomić sobie głębokie prawdy i doznać uzdrowienia, a modlitwy osiągają swą największą moc. Antropolog Carlos Castaneda, w swym klasycznym dziele zatytułowanym „A Separate Reality” [Odrębna rzeczywistość], nazwał tę przestrzeń „szczeliną między światami” i opisał ją jako bramę do niewidzialnych królestw duchów, demonów i mocy.
Współcześni naukowcy potwierdzają moc takiego miejsca. Dla nich jednak, punkt ten ma mniej wspólnego z dniem, nocą i czasem, a więcej z materią, z której składa się nasz świat. Z punktu widzenia naukowca, to, co postrzegamy jako stabilny świat, nie ma w sobie nic stabilnego!
Kiedy widzimy wyświetlany na ekranie kinowym ruchomy obraz, wiemy, że to, co oglądamy jest iluzją. Romans czy tragedia, która chwyta nas za serce, jest w rzeczywistości efektem wielu nieruchomych zdjęć wyświetlanych bardzo szybko jedno po drugim, żeby wywołać wrażenie ciągłości. Choć oczy widzą pojedyncze zdjęcia, klatka po klatce, mózg łączy je ze sobą w całość, którą postrzegamy jako nieprzerwany film.
Fizycy kwantowi twierdzą, że nasz świat funkcjonuje w podobny sposób. Na przykład to, co postrzegamy jako gol w futbolu albo potrójny axel łyżwiarza figurowego w programie sportowym oglądanym w niedzielne popołudnie, w kategoriach kwantowych jest właściwie serią pojedynczych zdarzeń, które odbywają się bardzo szybko, jedno po drugim. Podobnie jak wiele następujących po sobie obrazów sprawia, że film wydaje się taki realny, życie toczy się dzięki krótkim, maleńkim błyskom światła, zwanym kwantami. Kwanty życia płyną tak szybko, że o ile mózg nie jest przyzwyczajony do innego trybu działania (jak przy pewnych formach medytacji), po prostu uśrednia impulsy, tworząc ciągłą akcję, którą odbieramy jako niedzielny program sportowy.
W tym uproszczonym wyjaśnieniu, czym jest życie, znajdziemy też klucz do uzdrowienia. Żeby jeden błysk światła skończył się zanim zacznie się następny, pomiędzy nimi musi zaistnieć chwila. Wtedy właśnie, na krótki czas, pojawia się doskonała równowaga, kiedy nic się nie dzieje – zdarzenia, które doprowadziły do błysku są zakończone, a nowe jeszcze nie zaistniały. W tej przestrzeni „nicości” wszystkie scenariusze życia/śmierci/cierpienia/uzdrowienia/wojny/pokoju istnieją jako możliwości i potencjał. Tam właśnie uczucia i modlitwy stają się matrycami życia.
Stan emocjonalny podczas modlitwy określa rodzaj matrycy, jaki tworzymy. Wiedząc, że Pole stanowi odbicie naszych wewnętrznych przekonań, musimy się oczyścić z cierpienia i złości, zanim zaczniemy się modlić. Jeśli się nad tym zastanowić, ma to olbrzymie znaczenie. Przecież nie możemy oczekiwać, że Boski Umysł będzie odzwierciedlał uzdrowienie i spokój, skoro odczuwamy lęk i cierpienie?
"

Tyle niezależnych źródeł fascynuje się fenomentem "życia z ciszy", że nie sposób to zignorować , prychnąć na to wszystko, "strzelić focha" i po prostu skreślić jako bzdury. Takie postępowanie jest charakterystyczne dla Umysłu , który do cna opanował świadomość .
Wybacz Kiaro, ale nawet miłość (najwyższa zrozumiała wibracja ) w  obliczu majestatu CISZY jest tylko ( i aż) jakąś formą przejawioną - choć przyznać trzeba, ze jedną z najpięknieszych, jakie się człowiekowi mogą przytrafić .
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #13 : Marzec 17, 2009, 22:19:11 »

 Cytat; ..... Kwanty życia płyną tak szybko, że o ile mózg nie jest przyzwyczajony do innego trybu działania (jak przy pewnych formach medytacji), po prostu uśrednia impulsy, tworząc ciągłą akcję, którą odbieramy jako niedzielny program sportowy......

east a co powoduje ruch tych kwantow, co powoduje iz zaczynaja tworzyc sie okreslone zdarzenia? Co daje sile dzialania tym impulsom? No co? Z politowaniem

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #14 : Marzec 17, 2009, 23:13:02 »

Nie wiem z czego biorą się kwantowe rozbłyski , co "każe im" się stawać, ale wydaje mi się, że swój początek biorą one z pustki i do niej wracają .
W fizyce najbardziej namieszał tu Heisenberg ze swoją zasadą nieoznaczoności w myśl której nie da się jednocześnie zmierzyć prędkości cząstki oraz jej pozycji. Nie da się , ponieważ sam Obserwator tej cząstki wpływa na jej zachowanie . To MYŚLENIE obserwatora determinuje jak się cząstka zachowa . Mowa cały czas o tych samych cząstkach, z których zbudowana jesteś TY  , czy ja.
Inny uczony , HUGH EVERETT , zaproponował hipotezę wielu światów. Nieco później inny naukowiec David Deutsch, rozwiną intuicje Everetta . Obaj twierdzili, że część  światła znika, ponieważ fotony weszły w interakcję  z tak zwanymi fotonami-cieniami  należącymi do światów równoległych . PUSTKA byłaby tu ośrodkiem komunikacyjnym pomiędzy wieloświatami.
To oczywiście są tylko i wyłącznie teorie, równie prawdopodobne jak ta, że pustka jest matką wszelkich form przejawionych, które da się zaobserwować - a w tym miłości.
Ja uważam, że to my sami, swoją wolną wolą wydobywamy z tej pustki określone formy oraz myślokształty.
Na tej zasadzie - człowiek ma moc stwarzania miłości z pustki.  Miłość nie istnieje niezależnie od wszystkiego. Gdyby tak było to nie istnielibyśmy jako oddzielna materia , gdyż miłość nie musiałaby się przejawiać we wszelkich formach , a w tym także w postaci nienawiści. Mogłaby istnieć sama dla siebie - nieprzejawiona . Jednak tak nie jest .
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #15 : Marzec 17, 2009, 23:35:11 »

Cytat.... Mogłaby istnieć sama dla siebie - nieprzejawiona . Jednak tak nie jest .....

Widzisz east  z tego co ja wiem to wlasnie tak jest. Zyjemy , my ludzie i my Energie -Dusze w oceanie milosci ( czystej energii milosci), ona jest jak powietrze nie zauwazamy jej. Ale caly czas jest. Jednak jej potecjal jest rozny ( powiedzmy ) blizej lub dalej od zrodla. Dlatego przejaw jest tak rozny w postaci bezwarunkowej milosci , jak rowniez nienawisci. Nie wszystko potrafie wytlumaczyc i uzasadnic technicznie, ale wiem ze tak jest.
My nasza mysla-uczuciem, potecjalem energetycznym w niej zawartym przetwarzamy ta energie ( zageszczajac ) na zdarzenia. Oczywiscie wszystko odbywa sie za pomoca mysli,tworzymy mysla, bo ona zawsze jest pierwsza.Jednak w swiecie materialnym dzieje sie to nieco inaczej ( wolniej), ten opis z fotonami , ktorych my nie widzimy jest prawidlowy. Budulcem podstawowym i jedynym jest energia. Jedyna energia jaka istnieje jest energia milosci.W roznych przestrzeniach ( wymiarach) korzystamy z innego jej potecjalu energetycznego, ktory jednak w kazdym swiecie materialnym zageszczamy do parametrow w nim obowiazujacych. Zawsze robimy to sila woli.

Kiara Uśmiech Uśmiech

« Ostatnia zmiana: Marzec 17, 2009, 23:42:42 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #16 : Marzec 19, 2009, 00:00:32 »

Miłość istnieje sama dla siebie ?
Hmmm
W tym miejscu , wydaje mi się, że przekraczasz magiczny punkt poza którym nie liczy się nic , prócz miłości.

Pewnie się ze mną w tej chwili zgodziłaś.

Ale ja to odbieram nieco inaczej. Tkwi w tym pewne niebezpieczeństwo, takie, jak w Kościele, w którym wmawiają , byś wielbił Boga. Bóg ma świątynie, złotem kapiące ołtarze , Jemu na chwałę kładzie się każdy "wdowi grosz", Jego wysławia w modlitwach , prosi się Go i wyznaje wciąż, na każdej mszy wiarę w Niego. Tak jakby to było mu wszystko potrzebne , jakby On był jakimś złotym cielcem , a nie wszechmogącą , niematerialną, ponadczasową Istotą, której wisi to jak bardzo Go ktoś wielbi. On JEST. Nic nie jest w stanie dodać mu splendoru, ani mu zaszkodzić.W religiach widać odwrócenie, o którym tak chętnie zawsze wspominasz. Na prawdę to Bóg jest dla ludzi, a nie oni dla Niego. 
I miłość jest dla ludzi , a nie odwrotnie. Nie zapominaj o tym , nie dokonuj "myślowego" odwrócenia, Kiaro.

Ale , żeby pogodzić CISZĘ ( wywodzącą się z pustki )  i Miłość , zacytuję Eckharta Tolle`a  z "Głos Ciszy":
"Kiedy patrzysz na drzewo i odbierasz jego Ciszę, sam stajesz się Cichy. Łączysz się z nim na bardzo głębokim poziomie. Czujesz jedność ze wszystkim, co odbierasz w Ciszy i poprzez Ciszę. Poczucie jedności ze wszystkim, co cię otacza, jest prawdziwą miłością."
Zapisane
astro
Gość
« Odpowiedz #17 : Marzec 19, 2009, 00:22:56 »

Na prawdę to Bóg jest dla ludzi, a nie oni dla Niego. 

Ani ''Bóg'' nie jest dla ludzi, ani ludzie dla ''Boga''.
To tylko takie sobie wymyślone współzależności.

Nic nie istnieje dla kogoś lub czegoś, ponieważ wszystko posiada swoją własną tożsamość.Ta tożsamość to wspólne energetyczne pole świadomości.
''Boga'' , ''Nieba'' , ''Szatana'' , dobra lub zła nie ma, to tylko stany świadomości.
Nazwy i definicje oznaczają więc stany świadomości, a nie rzeczywiste  istnienie!
Należy rozróżnić co jest czym, a nie nadawać temu lub innemu cech określoności.
Podkreślam słowo - odróżnić lub  rozróżnić.

Pytanie co My tu robimy. Otóż wszechświat jako jednorodne pole energii o nieskończonej ziarnistości jest w istocie nieokreślone.
Samo w sobie jest tylko oprogramowanym polem energii.Oprogramowane zgodnie z pewną ideą. Jedną z ideii jest doskonałość wszechświata, oparta na doskonałych matematycznych wyliczeniach.
Świadomość, czyli My to Ci, którzy tej energii nadają sens, nadają jej wartość, nadają mu cel, ponieważ gdybyś tak mógł stanąć z boku, to nie odnalazł byś w tej energii wszechświata jakiegokolwiek celu ani sensu, ponieważ żaden cel, żaden sens, żadna wartość nie może istnieć tylko i wyłącznie sama dla siebie.
Istnienie czegokolwiek dla samego istnienia jest zaprzeczeniem istnienia.

Dlatego każdy jest ważny, jest niezwykle ważny, jest wręcz bezcenny, jest tym, bez którego zawalił by się ten cały wszechświat.
« Ostatnia zmiana: Marzec 19, 2009, 00:43:45 wysłane przez astro » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #18 : Marzec 19, 2009, 18:50:05 »

A mi wydaje się, że nie ważne, czy jakaś świadomość jest wyodrębniona z całości i przejawia się twórczo, czy pozostaje w stanie „uśpienia”, potencjalnie gotowa do przejawienia się.
Suma energii zawsze jest taka sama, bez względu na jej przemieszczanie się.
Toteż na pewno nie zawaliłby się Wszechświat, gdyby np. ptak anihilował. Straciłby on (czyli ja Mrugnięcie) jedynie aktualną samoświadomość przechodząc w stan  ciszy lub „zero”, z którego mogłoby „zrodzić” się coś innego, jakaś inna indywidualność, równie ważna dla przeobrażania się Wszechświata. Panta rhei …   
No i czy Wszechświat nie istnie dla samego istnienia? Znasz Astro inny cel?
Zapisane
zigrin
Gość
« Odpowiedz #19 : Marzec 20, 2009, 15:54:47 »

Cytuj
A mi wydaje się, że nie ważne, czy jakaś świadomość jest wyodrębniona z całości i przejawia się twórczo, czy pozostaje w stanie „uśpienia”, potencjalnie gotowa do przejawienia się.

Mi jednak wydaje się, że całość w ten sposób właśnie się doświadcza, iż nasłuchuje w ciszy wszystkie swoje części, by zgodnie z wolą nawet najmniejszej swojej cząstki, ku chwale swojej i wszystkich cząstek, użyczyć jej tyle swojej mocy, ile tylko zechce i zdoła udźwignąć…

Nie ma nieważnych części - nawet pod względem ich rozmiaru i stopnia złożoności. To sama cząstka decyduje jaką drogę doświadczenia przyjmie, jakim stopniem zaufania/swobody względem całości się posłuży, oraz jak daleko i wysoko będzie latać na skrzydłach swej wolności…  Uśmiech

„Jajko istnieje nie tylko dla kury, a kura nie tylko dla jajka… „


Wysokich lotów życzę…  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 20, 2009, 15:59:45 wysłane przez zigrin » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #20 : Marzec 20, 2009, 22:51:00 »

Cytat: Zigrin
… całość w ten sposób właśnie się doświadcza, iż nasłuchuje w ciszy wszystkie swoje części …

Niczym wielki brat?  Mrugnięcie
A swoją drogą, skoro tworzymy całość, więc nasłuchujemy się wzajemnie, może nawet podsłuchujemy? Czy nie tracimy jednak przez to ciszy? 

Cytat: Zigrin
„Jajko istnieje nie tylko dla kury, a kura nie tylko dla jajka… „

Zapomniałeś jeszcze o kogucie.  Duży uśmiech


Pozdrawiam  Uśmiech

Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #21 : Marzec 21, 2009, 00:57:48 »

Astro napisałeś , ze każdy jest ważny  - bezcennnie ważny . W tym sensie , że "Istnienie czegokolwiek dla samego istnienia jest zaprzeczeniem istnienia ".
I ja się z tym zgodzę .
Pisząc  "Bóg" miałem na mysli jakiś rodzaj Absolutu a ponieważ ludzkie pojęcia są niedoskonałe to miałeś prawo zrozumieć tak jak rozumiałeś. Absolut nie posiada żadnego znaku . Nie jest JAKIŚ. To raczej zbiór nieskoczonych możliwości, pewnego potencjału wszystkiego. Człowiek jest określoną formą zawierającą wolną wolę , która, jeśli połączyć ją z Absolutem, otrzymuje dostęp do nieskończonych mozliwości. Człowiek jako forma skończona ma zawsze jakiś cel - Absolut ma potencjał, ale nie ma woli, ani celu.  "Niechaj się wola Twoja stanie" nie odnosi się do Boga/Absolutu, tylko do jakiejś określonej Energii , mam nadzieję ,że do ludzkiej energii. Dlatego napisałem, że to Bóg= Absolut .
Zapisane
ambroży
Gość
« Odpowiedz #22 : Marzec 21, 2009, 13:42:32 »

Dobrze piszesz, że BÓG= Absolut. De facto, czy to buddyzm, czy inne wschodnie lub nie, religie, ( gdyż buddyzm otoczywszy się całą misteryjną otoczką, jest nie mniej religijny od katolicyzmu, a jeśli nie bardziej... )to zawsze możesz spotkać obydwa pojęcia zamiennie. Tyle, że obie te kategorie znaczeniowe są narzucone przez osobowego boga, wielkiego manipulatora. Enki, czy Jahwe byli zaledwie jego sługusami. I to jest ta największa pułapka.

Słowo absolutnie kojarzy się z czymś bezwzględnym. Można pojmować to na dwa sposoby, oczywiście. ALe to tylko jeszcze bardziej zaciemnia obraz, miast prowadzić do klarownego i nieograniczonego odbioru, bo wiem, że taki masz na myśli.

Jezus mówił OJCIEC -MATKA. Wyrażenia te są tak uniwersalne i poza wszelkim podejrzeniem. Są nośnikiem życia i wszystkiego. I nie można powiedzieć, że zostały wypaczone, uległy dewaluacji ( bez względu na takie czy inne indywidualne rodzicielskie przejawy wśród istot rozumnych); a tak jest w przypadku określenia miłość i Bóg, w którego imię np. Krzyżacy, Hilter i inni byli błogosławieni  przed pójściem na wojnę.
 Uśmiech
Pozdrawiam ciepło.

ambroży.
« Ostatnia zmiana: Marzec 21, 2009, 13:54:42 wysłane przez ambroży » Zapisane
zigrin
Gość
« Odpowiedz #23 : Marzec 21, 2009, 14:31:06 »

Ptak napisał:
Cytuj
Niczym wielki brat?   

Jeśli ma być antropomorficznie, To ja użyłbym raczej określenia OJCIEC-MATKA. Możesz Absolut/całość nazwać jak chcesz, ale lepiej żeby nie kojarzyło Ci się z czymś hałaśliwym – np. z jakimś Reality Show…  Duży uśmiech

Ptak napisał:
Cytuj
A swoją drogą, skoro tworzymy całość, więc nasłuchujemy się wzajemnie, może nawet podsłuchujemy? Czy nie tracimy jednak przez to ciszy?

Tutaj trzeba odróżnić dwie rzeczy. Nasłuchiwanie siebie może oznaczać zarówno nasłuchiwanie gdy:

1.   każdy koncentruje się na swoim własnym prawdziwym wnętrzu
2.   każdy koncentruje się na wnętrzu (a raczej zewnętrzu) „drugiego”

W pierwszym przykładzie wir prawdziwie się wycisza, aby usłyszeć swoją jedność z innymi wirami i nasłuchiwać z poziomu tej jedności. Wir ten korzysta z większej wolnej woli absolutu, ponieważ nie alienuje się, lecz łączy. Poza tym, już na samym starcie ma większą niepodzieloną moc i miłość bezwarunkową.

W drugim przykładzie wir nie dostrzega jedności z innymi wirami, więc zwiększa swoje wirowanie i zewnętrzne "rozmiary", dążąc tym samym na drodze doświadczenia, podziałów, walki i eliminacji do zewnętrznego połączenia (utożsamienia) się z innymi wirami. Wir ten w dużym stopniu pozbywa się wolnej woli innych i swojej przy okazji, bo ogólnie wszystko niezmiennie jest jednością. Ta metoda jest drogą dłuższą i hałaśliwą, ale ostatecznym finałem jest także prawdziwe zjednoczenie.

Jak już pisałem w innym temacie, wirami jest każda utażsamiona dualna energia/dusza (nie pomijając koguta...  Duży uśmiech).

Pozdrawiam  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 21, 2009, 14:40:34 wysłane przez zigrin » Zapisane
ambroży
Gość
« Odpowiedz #24 : Marzec 21, 2009, 14:49:27 »

 
zigrin rzekł:

Jeśli ma być antropomorficznie, To ja użyłbym raczej określenia OJCIEC-MATKA. Możesz Absolut/całość nazwać jak chcesz, ale lepiej żeby nie kojarzyło Ci się z czymś hałaśliwym – np. z jakimś Reality Show…  Duży uśmiech

To logiczne,  co piszesz, niemniej podałam przykład Jezusa, który nie zwykł używać określenia Jahwe, czy Bóg. To może mieć swój wydźwięk. Celowo też użyłam wielkiej czcionki. Forumowicze są tutaj już na tyle wtajemniczeni, że nikt nie będzie pojmował tej nazwy w kategorich antropomorficznych, tym bardziej, że neguję osobowe pochodzenie  Bóg i Absolut. Poza tym  na cheopsie była  drukowana :" Istota Wszechświata", gdzie te pojęcia są wyjaśnione w odpowiedni sposób.

Tak, Absolut miał wolną wolę i się w tym "utopił".  Ale JESTEM jest Ciszą i Dzianiem, wtedy kiedy potrzeba. BO, po co i przed kim ma  mieć wolną wolę, jeśli sam jest nieograniczoną wszystkością?

Ot, tak się tylko pytam.

ambroży  Uśmiech


« Ostatnia zmiana: Marzec 21, 2009, 16:03:41 wysłane przez ambroży » Zapisane
Strony: [1] 2 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.063 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

sherwood vfirma aespada archlike anges