Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 24, 2024, 21:52:41


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 4 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Przebaczenie- jest aktem woli nie uczuciem  (Przeczytany 44855 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Thotal
Gość
« Odpowiedz #25 : Maj 19, 2009, 22:05:44 »

Arteq,
wiesz dlaczego maltretowane dzieci nie radzą sobie w dorosłym życiu?
- bo nie zrozumiały przesłania i powodu dla którego to się działo. W zrozumieniu przeszkadzali im odbiorcy życia podobni do Ciebie, którzy wmówili im, że krzywdę trzeba odpłacić zemstą, że zły świat trzeba traktować biblijnym zębem za ząb. Maltretowane dzieci nie radzące sobie w życiu nie wdrożyły, jak ich nauczyciele, Jezusowego nauczania na temat MIŁOŚCI. Nie potrafią wybaczyć, nie otwierają serc, niczego nie rozumieją...

Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #26 : Maj 20, 2009, 10:32:36 »

Cytuj
Masz rację co do wybaczania, sam akt woli nie załatwi sprawy, może jedynie zapoczątkować proces. Dalej, to już zalew uczuć i emocji z próbą ogarnięcia tego mentalnie. Efekt końcowy zależy od naszej determinacji i wskoczenia na wyższy poziom umożliwiający szersze spojrzenie. Oczywiście, po wcześniejszym przepracowaniu wielu wzorców.
Dokładnie. Problem jedynie w tym, że owo 'przepracowanie" wymaga udziału w swoistym algorytmie doświadczeń,
na które moze po prostu nie starczyć czasu, względem postępującego procesu zmiany natężeń energii.

Cytuj
Czy jednak jesteśmy w stanie przedzierać się wciąż przez dżunglę „narośli”? Czy nie lepiej rozwijać inny sposób porozumiewania się między sobą, tzw. „bezprzewodowy”? Mam na myśli telepatię i odbiór sercem. Na oczyszczanie słów trzeba czasu …
Jedno drugiemu nie przeszkadza.

Jeśli to było na prawdę pytanie (a nie stwierdzanie).. to odpowiedź jest Bardzo PROSTA:
Po co korzystasz ze słów? (np. tutaj)
Po co piszesz?(pisanych)
po co mówisz?(korzystasz ze słów mówionych, dźwięków).

Po co - skoro MOŻESZ bezprzewodowo i sercem?!

Bo skoro NIE MOŻESZ wszystkich potrzeb zrealizować bezprzewodowo i sercem,
i jednach uciekasz się do UŻYCIA SŁOWA,
..to lepiej miec na UWADZE, BACZENIU:
        ..  i korzenie
                   ..i   rdźeń
                             .. i zestawy narośli.


pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Maj 20, 2009, 11:32:00 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #27 : Maj 23, 2009, 07:40:39 »

Arteq,
wiesz dlaczego maltretowane dzieci nie radzą sobie w dorosłym życiu?
- bo nie zrozumiały przesłania i powodu dla którego to się działo. W zrozumieniu przeszkadzali im odbiorcy życia podobni do Ciebie, którzy wmówili im, że krzywdę trzeba odpłacić zemstą, że zły świat trzeba traktować biblijnym zębem za ząb. Maltretowane dzieci nie radzące sobie w życiu nie wdrożyły, jak ich nauczyciele, Jezusowego nauczania na temat MIŁOŚCI. Nie potrafią wybaczyć, nie otwierają serc, niczego nie rozumieją...
Wyhamuj i nie imputuj mi stwierdzeń. Nigdzie nie pisałem o konieczności zemsty czy o zasadzie ząb za ząb - to raz. Dwa - pisać to łatwo gdy nie doświadczało się tego typu rzeczy - nie odważyłbym się w zacytować w oczy skrzywdzonych dzieci czy ich rodziców Twoich wypowiedzi. I mam nadzieję, że w swojej jakże rozwiniętej świadomości dostrzegasz różnicę pomiędzy sprawiedliwością z zemstą, wybaczeniem a zapomnieniem.
Dla mnie Twoja wypowiedź jest straszliwą brednią. Wytłumaczyć dziecku, że nic złego go nie spotkało i tak naprawdę to dla niego pozytyw, tyle tylko, że w swojej ułomności nie potrafi tego docenić?
A dorosłe kobiety które także spotkała napaść na tle seksualnym np. gwałt - także nie radzą sobie w dalszym życiu, i to również ich wina? Czy odważyłbyś się tak mówić do swojej córki, siostry , matki?
Thotal, weź przestań piep...ć.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #28 : Maj 23, 2009, 12:21:07 »

Odpowiedzi (porady terapeutyczne) należy "dostosować" do poziomu słuchającego, inaczej mowa będzie niezrozumiała i odebrana może być jako dalsze krzywdzenie. Dlatego terapeuta zawsze winien sam posiadać szerszą świadomość, by ogarnąć przyczynę i skutek. Gdy tak nie jest, również zapętli się w „niesprawiedliwości” świata …

 
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #29 : Maj 23, 2009, 21:30:57 »

Nie przychodzi mi na myśl żaden terapeuta który byłby w stanie przekazać punkt widzenia Thotala w akceptowalny i zrozumiały sposób dla jakiejkolwiek z pokrzywdzonych osób w sposób podany w przykładzie.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #30 : Maj 23, 2009, 22:07:05 »

Arteq,
nie przychodzi Ci na myśl, bo tylko myślisz.
Więzienia, szpitale psychiatryczne i odwykówki pełne są pokrzywdzonych, którym doradzają i leczą "myślący".


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #31 : Maj 24, 2009, 10:36:16 »

(..) Wytłumaczyć dziecku, że nic złego go nie spotkało i tak naprawdę to dla niego pozytyw, tyle tylko, że w swojej ułomności nie potrafi tego docenić?
A dorosłe kobiety które także spotkała napaść na tle seksualnym np. gwałt - także nie radzą sobie w dalszym życiu,
Właściwie  dotknąłeś sedna sprawy . Tak , to należy zrobić. Wytłumaczyć - czyli zmienić tego , który doświadcza, bo samego doświadczenia nie da się już zmienić , skoro miało miejsce .
Powstaje pytanie JAK i po co ?
Po to, żeby doświadczony nie przywiązywał swojej uwagi do traumatycznych przeżyć, aby pozwolił im odejść. Dopóki będzie on się z nimi utożsamiał, to doświadczenie będzie powracało w każdej innej możiwej konfiguracji . Czy to poczucia winy, czy też agresji na przykład. Te dalsze konsekwencje będą z kolei nakręcały spiralę nieszczęść,w które osoba będzie wciąż brnęła stając się coraz bardziej nieszczęśliwa i co gorsze - nie mając pojęcia dlaczego. Znalezienie winnego i zogniskowanie na nim swojej agresji ( zemsta ) daje tylko tymczasowy spokój. Ból pozostaje nadal nawet bardziej intensywny , bo brakuje już tymczasowego wroga. Otwiera się więc morze agresji na wszystko i wszystkich innych.
Tak to może działać, ale nie musi.
Dzieje się tak, gdy pozostajemy w zamkniętym kręgu egotycznego umysłu. Nie ma sensu uciekać przed bólem, który niesie doświadczenie . Trzeba mu się poddać , pozwolić mu się wypalić , ale przy tym nie wolno się z nim identyfikować. Jak trudne ma tutaj zadanie terapeuta .
Wyobrażam sobie ,że terapeuta to człowiek emanujący Spokojem , budzący zaufanie i sprawiający wrażenie osoby , która dobrze wie co należy zrobić. Dlatego osoba poddająca się leczeniu odpowiada na jego pytania  w stanie głębokiego relaksu "Co teraz czujesz ?" , "Co widzisz ?", "Co się teraz dzieje?" . Zmusza pacjenta do powrotu do sytuacji nie jako uczestnika zdarzenia, ale jako Obserwatora , który ma świadomość, że zawsze może to przerwać polegając na czujnej obecności terapeuty.
Paradoksalnie sytuacja niewyobrażalnego bólu , cierpienia psychicznego może być pomocna ku osiągnięciu oświecenia.
Kluczem jest tutaj zrozumienie tego KTO tak na prawdę cierpi. To , co trzeba zrobić, to przeniesienie uwagi z bycia skrzywdzonym  podmiotem ( z nieszczęśliwego ego utożsamiającego się z tragedią ) na Istotę-Obserwatora , którą naprawdę jesteś - wolną i nieśmiertelną, a więc niepodlegającą nieszczęściom.
Nie znam metod jakimi posługują się psychoterapeuci, chociaż podejrzewam ,że raczej dokonują oni rekonstrukcji "ja", niż uwolnienia się od utożsamiania się z nim.

Zapytasz może jak ja bym to wytłumaczył SWOJEMU dziecku , lub SWOJEJ  kobiecie.
Nie wiem, czy bym potrafił, gdyż mój związek emocjonalny ( mojego "ja" z "ja" pokrzywdzonego ) z nimi na pewno wpłynąłby na cały układ mocno zaburzając terapię, lub wręcz ją  uniemożliwił.
Dlatego też panuje mądra zasada, że chirurg nie powinien zabierać się za operowanie członka swojej rodziny.

Stan świadomości polegający na uświadamianiu sobie  oddzielenia  "ja" od prawdziwie wolnej , wewnętrznej Istoty nie oznacza, że człowiek kiedykolwiek uwolni się od egotycznego "ja". Nie oznacza to ,że przestanie doświadczać bólu, chorób, niewygody, czy cierpienia. Ale daje szansę na przemianę tych doświadczeń w coś cennego, na stanie się alchemikiem, przekształcającym węgiel w złoto.

Tak uważam .
pozdr
East
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #32 : Maj 24, 2009, 12:17:03 »

Zapytasz może jak ja bym to wytłumaczył SWOJEMU dziecku , lub SWOJEJ  kobiecie.Nie wiem, czy bym potrafił, gdyż mój związek emocjonalny ( mojego "ja" z "ja" pokrzywdzonego ) z nimi na pewno wpłynąłby na cały układ mocno zaburzając terapię, lub wręcz ją  uniemożliwił.
Dlatego też panuje mądra zasada, że chirurg nie powinien zabierać się za operowanie członka swojej rodziny.
Wychodzi więc na to, że im bardziej podejdziemy bezdusznie czy cynicznie tym lepszy efekt możemy osiągnąć? Gdzie w takim razie miejsce na uczucia, współczucie? Dziękuję w takim razie, postoję.

Thotal, to jak - nagle myślenie jest niewskazane? Bezmyślność ma przyszłość? A ludzie w traumie mają być pozostawionymi samymi sobie? Wszystkich psychologów i psychiatrów należy nagle rozpędzić na cztery wiatry?
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #33 : Maj 24, 2009, 13:08:45 »

Terapeuta nie może całkowicie odciąć się od pacjenta, bo wówczas nie będzie nici łączącej, a więc porozumienia i wzajemnego zaufania. To zaś wpływa na skuteczność terapii. Musi zatem zaistnieć kontrolowane „współuczestnictwo” w przeżyciach ofiary, czyli tzw. współodczuwanie.
Objęcie dodatkowo pacjenta miłością i altruizmem, wzmacnia efekty kuracji i wydatnie ją przyspiesza.  Uśmiech
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #34 : Maj 24, 2009, 18:10:21 »

Myślenie bez odczuwania jest gorsze od bezmyślności, bo tworzy pozory mądrości...

East, dziękuję Ci jak zwykle za wielką mądrość.
Tobie Ptaku też Uśmiech


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 24, 2009, 18:11:03 wysłane przez Thotal » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #35 : Maj 24, 2009, 18:27:22 »

A kto niby rozdziela myślenie od odczuwania. Wszak to ja nawoływałem do wczucia się w odczucia osoby pokrzywdzonej. Thotal, nadal nie odpowiedziałeś na pytanie czy należy przegonić na cztery wiatry psychologów i psychiatrów?

Ptak, teraz to już zaczynacie kombinować. Terapia - tak, pomoc - tak, wmawianie pokrzywdzonej osobie, że trauma jej się należała vel dobrze na nią wpłynie i pomoże uzyskać oświecenie/rozwinąć się - zdecydowanie nie.
Ptak, znasz takich terapeutów podążających Waszym tokiem myslenia?
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #36 : Maj 24, 2009, 18:44:15 »

Wielkość wyrządzonej krzywdy jest zakodowana w egotycznym umyśle, jednego, uszczypliwość rozmówcy będzie bardziej krzywdziła niż napaść fizyczna, drugiemu spłyną takie "drobiazgi" jak woda po przysłowiowej kaczce.
Psychiatrzy? Najczęsciej stosują psychotropy, pomieszczenia bez klamek, jednym słowem znieczulica.
Przyszłość psychiatrii i psychologii, to otwarcie się na duchowość czlowieka, na jego wielowymiarowość.
Kiedy nowy człowiek zrozumie, że jest bardziej duchem niż ciałem, bardziej związany z uczuciem niż z myślą, wtedy wielu "inżynierów dusz" będzie mogło spokojnie zabrać się za przydomowe ogródki, z większą korzyścią dla siebie i innych.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #37 : Maj 24, 2009, 18:48:40 »

Cóż, jak widać nasze opinie w tym temacie mocno się różnią. I chyba w tym momencie najrozsądniej będzie gdy ze swojej strony na tym poprzestanę.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #38 : Maj 24, 2009, 20:25:27 »

....
Wychodzi więc na to, że im bardziej podejdziemy bezdusznie czy cynicznie tym lepszy efekt możemy osiągnąć? Gdzie w takim razie miejsce na uczucia, współczucie? Dziękuję w takim razie, postoję..
Nie napisałem nigdzie, że ofierze nie należy współczuć . Możliwe, ze powinienem od razu  podkreślić rolę współczucia, ale mój błąd naprawiła Ptak ( dzieki ).
Jednakże współczucie nie oznacza w żadnym wypadku utwierdzania pokrzywdzonego w roli ofiary, dopieszczania jej "nieszczęśliwości", czy okazywania litości. Ofiara powinna czuć zaufanie do terapeuty i jego umiejętności. Nie musi tego rozumieć, tylko dać się poprowadzić (zaufać tak jak się ufa  Ojcu, czy Matce podczas pierwszej, przerażającej nauki pływania na głębokiej wodzie). Dlatego do przeprowadzenia ofiary przez cierpienie, potrzebna jest osoba , której czujna obecność nie jest zakłócana na poziomie "ja" przez tragedię ofiary. Co więcej, ta osoba powinna potrafić przenieść uwagę cierpiącego z pokrzywdzonego "ja", na inny poziom postrzegania siebie, na poziom oddzielenia się od roli ofiary i próby obserwacji własnych reakcji. Czujna obserwacja nie jest tu synonimem bezduszności czy cynizmu. Tak to widzę .

Ostatnim aktem uwalniania siebie od roli ofiary jest akt przebaczenia. Wydaje mi się, że człowiek skrzywdzony przebacza bardziej dlatego, by samemu wyzdrowieć z choroby "bycia ofiarą" niż dlatego, aby zrobić dobrze temu, kto wyrządził krzywdę.
Co więcej, uważam, że świadomy akt przebaczenia przenosi ciężar całego zdarzenia na barki krzywdziciela.  Nie utożsamiam tutaj pojęcia przebaczenia z uwolnieniem od kary. Kara, jako zadośćuczynienie społecznej sprawiedliwości swoją drogą ( prawo etc ) , a przebaczenie to całkiem inna bajka.
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #39 : Maj 27, 2009, 09:59:42 »

Cytuj
Co więcej, uważam, że świadomy akt przebaczenia przenosi ciężar całego zdarzenia na barki krzywdziciela.  Nie utożsamiam tutaj pojęcia przebaczenia z uwolnieniem od kary.

Mrugnięcie Chytrze. Ale Głupio i iluzorycznie.
gdyz
Przebaczyć należałoby najpierw sobie: że się przyzwoliło na niezrównowarzony układ (np. nikorzystny dla siebie)..
Bo to często wybaczenie: sobie swojej naiwności, głupoty, frajerstwa, uległości, bezmyślności, wygodnictwa,  braku asertywności, czy konsekwencji itp.
(a w przypadku jakiś krzywych układów rodzinnych -że się taką rodzinę wybrało do wcielenia siebie na ziemi).

Zauważ east,
że powodując iluzję przerzucenia karmy, zciągasz z siebie odpowiedzialność za taki stan rzeczy,
a jednocześnie pozbawiasz o nim wiedzy (i stąd mocy) i możliwości uzdrowienia.
Co tylko gruntuje wtedy "lekką rączką" kontynuacje stanu owego.
« Ostatnia zmiana: Maj 27, 2009, 10:02:05 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #40 : Maj 27, 2009, 17:25:29 »

Cytuj
Co więcej, uważam, że świadomy akt przebaczenia przenosi ciężar całego zdarzenia na barki krzywdziciela.  Nie utożsamiam tutaj pojęcia przebaczenia z uwolnieniem od kary.

Mrugnięcie Chytrze. Ale Głupio i iluzorycznie.
gdyz
Przebaczyć należałoby najpierw sobie: że się przyzwoliło na niezrównowarzony układ (np. nikorzystny dla siebie)..
Bo to często wybaczenie: sobie swojej naiwności, głupoty, frajerstwa, uległości, bezmyślności, wygodnictwa,  braku asertywności, czy konsekwencji itp.
(a w przypadku jakiś krzywych układów rodzinnych -że się taką rodzinę wybrało do wcielenia siebie na ziemi).

Zauważ east,
że powodując iluzję przerzucenia karmy, zciągasz z siebie odpowiedzialność za taki stan rzeczy,
a jednocześnie pozbawiasz o nim wiedzy (i stąd mocy) i możliwości uzdrowienia.
Co tylko gruntuje wtedy "lekką rączką" kontynuacje stanu owego.

Każde przebaczenie, czy tego chcesz, czy nie PHIRIOORI,  w pewnym sensie przerzuca ciężar na barki krzywdziciela. Intencje tego, który przebacza nie mają na ten mechanizm wpływu. Uważam, że jest to mechanizm sprawiedliwości.
Jeśli jest to głupie, jak piszesz , oraz iluzoryczne, to oznaczałoby ,że jakiekolwiek przebaczenie nie miałoby sensu. Bo po co tak przerzucać z jednego na drugiego.
Czy to chciałeś powiedzieć poprzez zwrot " chytrze, ale głupio i iluzorycznie " ?
Oczywiście wybaczyć sobie - to pierwszy krok ku przebaczeniu innym.
Natomiast trudno mi sobie wyobrazić, jakoby przebaczenie miało GRUNTOWAĆ "lekką rączką"  cokolwiek. Przebaczenie kojarzy mi się odwrotnie niż Tobie - z uwolnieniem siebie oraz - jeśli druga strona też jest do wybaczenia ( a co ważniejssze - do przyjęcia przebaczenia ) zdolna - także i jej od traumatycznych przeżyć .

Mógłbyś zatem napisać, DLACZEGO przebaczenie ma gruntować iluzję i głupotę ?


Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #41 : Maj 27, 2009, 18:51:15 »

A ja sądzę, że przebaczenie zdejmuje ciężar zarówno z barków wybaczającego jak i tego, komu się wybacza. Jednocześnie uwalnia obie strony od karmy. Bo wybaczając likwiduje się negatywny skutek, który byłby przyczyną następnych skutków.

Podczas szczerego procesu wybaczenia sobie i krzywdzicielowi, następuje reset wzajemnego związania. Odpada zatem konieczność rozsupłania tego poprzez dalsze zdarzenia oczyszczające. Karma wypala wraz z wybaczeniem.  Nie wiem, co miałoby przechodzić na barki tego, komu się wybaczyło. Jego może jeszcze obciążać jedynie własne niewybaczenie sobie, ale to już nie zależy tak bardzo od naszego wybaczenia, choć może ono ten proces przyspieszyć .

Wybaczenie daje wolność i może pochodzić ze zrozumienia jak i miłości … Najczęściej jest jedno i drugie, bo trudno o pełne rozumienie bez otwartego serca. 


Pozdrawiam  Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #42 : Maj 27, 2009, 21:52:34 »

Nie trzymałoby się to kupy. Załóżmy, że łotr ma ciągle wybaczane złe i podłe uczynki. I co dalej? Ano pomimo tego, że źle czynił nie ma żadnej karmy, nie ma żadnej konsekwencji i co... wskakuje spokojnie level wyżej? Wszak nie ma karmy...
Zapisane
astro
Gość
« Odpowiedz #43 : Maj 27, 2009, 22:23:14 »

A ja sądzę, że przebaczenie zdejmuje ciężar zarówno z barków wybaczającego jak i tego, komu się wybacza. Jednocześnie uwalnia obie strony od karmy. Bo wybaczając likwiduje się negatywny skutek, który byłby przyczyną następnych skutków.

Podczas szczerego procesu wybaczenia sobie i krzywdzicielowi, następuje reset wzajemnego związania. Odpada zatem konieczność rozsupłania tego poprzez dalsze zdarzenia oczyszczające. Karma wypala wraz z wybaczeniem.  Nie wiem, co miałoby przechodzić na barki tego, komu się wybaczyło. Jego może jeszcze obciążać jedynie własne niewybaczenie sobie, ale to już nie zależy tak bardzo od naszego wybaczenia, choć może ono ten proces przyspieszyć .

Wybaczenie daje wolność i może pochodzić ze zrozumienia jak i miłości … Najczęściej jest jedno i drugie, bo trudno o pełne rozumienie bez otwartego serca. 



Tak jest drogi Ptaku.
Nic nie poradzimy na to, że niektórym ''duszom'' trudno jest jak na razie pewne rzeczy zrozumieć.
To tak jak nam trudno zrozumieć wyższą matematykę, a innym to przychodzi łatwo.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #44 : Maj 27, 2009, 22:28:16 »

Nie trzymałoby się to kupy. Załóżmy, że łotr ma ciągle wybaczane złe i podłe uczynki. I co dalej? Ano pomimo tego, że źle czynił nie ma żadnej karmy, nie ma żadnej konsekwencji i co... wskakuje spokojnie level wyżej? Wszak nie ma karmy...

Arteq, podejrzewam, że nie wszyscy łotrowi wybaczali by, więc zostałoby mu jeszcze co nieco do odpracowania. Poza tym łotr, będąc łotrem, nie potrafi sobie wybaczyć, więc także jest jeszcze związany swoim łotrostwem.
A jeszcze bardziej poza tym [Duży uśmiech], czy na pewno istnieje karma, czy to tylko nasza wiara ją czyni? Czy nie została nam wmówiona? Może jednak, na pewnym poziomie świadomości jesteśmy wolni? Kiedyś było już mówione na Cheopsie, jakoby karma była wymysłem „zaszczepionym” nam przez białych braciszków z astralu, byśmy za szybko im nie uciekli. No bo kto by ich wtedy zasilał?  Ale to pewnie kolejna teoria spiskowa …  Duży uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #45 : Maj 27, 2009, 22:30:39 »

Nie wierzę w karmę, ale wierzę w to, że za swoje winy będziemy musieli zapłacić...
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #46 : Maj 27, 2009, 22:35:18 »

Skoro wierzymy w winę, więc płacimy …  Zły
Zapisane
astro
Gość
« Odpowiedz #47 : Maj 27, 2009, 22:36:37 »

Nie wierzę w karmę, ale wierzę w to, że za swoje winy będziemy musieli zapłacić...

W jakiej walucie będziemy musieli za swoje winy zapłacić..? i komu ? Duży uśmiech Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 27, 2009, 22:37:22 wysłane przez astro » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #48 : Maj 27, 2009, 22:41:48 »

W nastepnym zyciu.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #49 : Maj 27, 2009, 22:42:25 »

W jakiej walucie będziemy musieli za swoje winy zapłacić..? i komu ? Duży uśmiech Duży uśmiech

Astro, to nie wiesz? Złotymi polskimi, księdzu na tacę, za grzechów naszych odpuszczenie …   Duży uśmiech Duży uśmiech
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.112 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

quieronovelas antyczni gangsa apelkaoubkonrad692 bizancjum