Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 28, 2024, 13:15:26


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 [15] 16 17 18 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Reinkarnacja ...  (Przeczytany 200424 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #350 : Czerwiec 07, 2010, 15:12:45 »

Trochę nie rozumiem reinkarnacjii.
Co mi z tego, że wciele się w nowe ciało(życie), skoro nie będę pamiętał tego które prowadzę teraz, wszystkich osób które kocham, przeżyć które sprawiały mi wiele radości...
W ogóle ostatnio myślę dużo o swojej śmierci... nie potrafię sobie tego wyobrazić, dalej sie jej boję.
Także nie potrafie sobie wyobrazic wieczności oraz tej pustki gdyby człowiek umierał już na zawsze(brak życia po śmierci).
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #351 : Czerwiec 07, 2010, 15:53:19 »

no tak właściwie po śmierci nie ma życia bo ciało umarło- w tym sensie zakończyło się ono,-
z autopsji mogę ci powiedzieć że istniejesz, ale nie jesteś tym czym byłeś/uważasz się w tej chwili- ciężko cokolwiek opowiedzieć jak to jest bez tego futerału/skafandra,- jednak jak się domyślasz już nic nie czujesz bo nie masz ciała fizycznego, czym jesteś/jesteśmy w tamtej postaci też nie wiem, ale prawdą jest że tam to zupełnie nie ten świat i ten świat w mgnieniu oka nie będzie cię zupełnie interesował- choć to nie właściwe określenie, ponieważ nie masz już mózgu do interesowania się, itd.
Tak więc oba światy są kompletnie oderwane od siebie, a to aktualne życie/księga życia zostanie zakończona i zapamiętana na zawsze, mówiąc o miłości i bliskich to pewnie takich uczuć/odczuć tam nie ma- więc nie ma się o co martwić, a wszystkich tam na pewno "spotkasz". Umieranie to nie miłe doświadczenie, ale na pocieszenie powiem że podobno same narodziny są o wiele bardziej bolesne dlatego ich nie pamiętamy. Co do amnezji karmiczne to też mnie to trochę irytuje, choć z drugiej strony ciężko się uczyć pamiętając wszystko co w poprzednich wcieleniach, no i prawdopodobnie wielka nuda z tego wynikająca, a jaki to ma sens to odp. po drugiej stronie.

Pozdrawiam wszystkich po śmierci klinicznej

PS. co zabawne nie mam żadnej traumy po tym doświadczeniu Chichot- nie ma się czego bać!

http://www.life-after-life.paranormalium.pl/artykul.php?id=13
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2010, 16:00:29 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
wiki
Gość
« Odpowiedz #352 : Czerwiec 07, 2010, 16:03:32 »

Hironobu15, może  jest to tak jak pisze Sugier wszystko dzieje się równocześnie czyli wszystkie wcielenia mają miejsce w tym samym czasie, którego tak na prawdę nie ma Uśmiech a celem jest to żeby zebrać różnorakie doświadczania, wszystko co możliwe na tej planecie po zebraniu tych doświadczeń czas na inną planetę, moim zdaniem ma to sens.

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
kamil771
Gość
« Odpowiedz #353 : Czerwiec 07, 2010, 16:22:06 »

Trochę nie rozumiem reinkarnacjii.
Co mi z tego, że wciele się w nowe ciało(życie), skoro nie będę pamiętał tego które prowadzę teraz, wszystkich osób które kocham, przeżyć które sprawiały mi wiele radości...

I to jest bardzo mocny dowód przemawiający za tym,że reinkarnacja nie istnieje!
Reinkarnacja to wymysł grup rządzących starożytnymi Indiami polegająca na tym,że społeczeństwo jest posłuszne władzy,w zamian w kolejnym wcieleniu jest im obiecane szczęście i dostatek,
natomiast jeżeli obywatele nie będą posłuszni to w kolejnym wcieleniu zostaną robakami,gadami lub innymi zwierzętami....
to jest coś w rodzaju straszaka.....
Reinkarnacja nie istnieje,przykro mi.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #354 : Czerwiec 07, 2010, 16:27:00 »

reinkarnacja to nie straszak tylko odpowiedzialność
być może zgodnie z naszymi aktualnymi oczekiwaniami niektórzy po prostu się anihilują i koniec jazdy;)

The. Boy. Who. Lived. Before
http://www.youtube.com/watch?v=1RRs7fXjs_w
http://chomikuj.pl/bartman70
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2010, 18:44:43 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #355 : Czerwiec 07, 2010, 17:45:58 »

Kamil771, a pamiętasz szczegół po szczególe wszystko od Twojego urodzenia? A nawet sprzed  roku?!  Opowiedz mi, proszę, każdą chwilę z osobna. Czy to jest dowód, że nie istniałeś? Nasz mózg operuje tak małym procentem możliwości, a w naszej świadomość istnieje tylko to, co jest powtarzane, i uświadamiane. Jeśli nie, to tak jakby nie istniało. Poza tym zbyt bolesne przeżycia już z tego obecnego istnienia są  wypierane w podświadomość, stąd trauma - sen, gdyż organizm by tego nie wytrzymał. Psychika ma określoną wydolność jak serce nerki, wątroba, płuca....bo można zwyczajnie "przepalić " łącza.

Znasz może psychiatryczne przypadki studentów, których mózg po szkole średniej nie wytrzymywał nadmiaru informacji na uczelni; zaczynało się od silnych bółów głowy i lądowali na w/w oddziałach. A im bardziej w przeszłość, tym czasy bardziej okrutne, nie mówiąc o porodzie, który do najmilszych nie należy. Mój np. napewno nie i wolę tego nie pamiętać. Wolę też nie pamiętać cierpień jakie przeżyłem, czy fizycznych, czy psychicznych, ani żadnych przykrych zdarzeń, gdyż trudno jest wtedy iść do przodu.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2010, 21:38:24 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #356 : Czerwiec 07, 2010, 18:01:40 »

Dziękuję za odpowiedź. Strona którą podałeś także jest ciekawa.
Songo, mógłbyś wyjaśnić dlaczego narodziny są bardzirj bolesne od śmierci i dlaczego tak jest?
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 08, 2010, 22:46:37 wysłane przez Hironobu15 » Zapisane
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #357 : Lipiec 11, 2010, 15:48:07 »

Witam!
Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie reinkarnacji. Kiedy dusza opuszcza ciało to od razu decyduje się na nowe życie w nowym ciele czy, np: może odczekać jeden dzień lub cztery lata? Może ziemskie jednostki czasu za bardzo tu nie pasują ale chciałem to zobrazować jako przyjście na świat w określonym czasie po śmierci tu na Ziemi;)
Pozdrawiam!
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #358 : Lipiec 11, 2010, 16:17:35 »

Michael Newton w swych książkach; "Życie między wcieleniami", "Wędrówka dusz", znakomicie odpowiada na takie właśnie pytania poprzez relacje hipnotyczne swoich pacjentów. Naprawdę warto poczytać.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2010, 16:18:28 wysłane przez Thotal » Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #359 : Lipiec 11, 2010, 16:17:47 »

tam ziemskie prawa fizyki nie obowiązują, i czas liniowy też nie,-
poza tym w przestrzeni nie-materialnej upływ czasu chyba nie ma większego sensu.
Co do tych narodzin to nie znam odpowiedzi dlaczego tak jest, ale o ile wiele osób pamięta swoją śmierć kliniczną, to nie znany mi jest przypadek kogoś kto pamięta swoje narodziny,- gdzieś już padła taka info. że dusza wciela się zaraz po odcięciu pępowiny, no ale to szczegóły techniczne bym powiedział, co do bólu to tak gdzieś wyczytałem- przecież tego nie pamiętam Duży uśmiech
Myślę że wracamy kiedy się na to zdecydujemy i jest to potrzebne do dalszej nauki i doświadczeń- wszystko zależy od naszej wolnej woli i naszego poziomu rozwoju.

http://chomikuj.pl/jaala?fid=233678163
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2010, 19:11:15 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Hironobu15
Gość
« Odpowiedz #360 : Lipiec 11, 2010, 19:07:26 »

Bardzo dziękuję za odpowiedzi!;)
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #361 : Lipiec 20, 2010, 00:04:54 »

Nie wiem czy dobrze ale umieszczam tu
My, nieśmiertelni

Autor: Lech Galicki (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

Słowa kluczowe: cmentarz, grabarze, śmierć, OOBE, astral, anestezjolog, zjawa, zagadka, operacja, ja, myśl

2010-07-12 10:38:19
Czy istnieje życie po życiu?

Czy istnieje życie po życiu? / fot. PantherMedia
Byłem tam. Ja, myśl tylko. Ja dusza tylko. Widziałem ciało moje. Moja ręka, której nie miałem, trzymała rękę postaci ze światła. Odpowiadałem: tak, ustami, których nie miałem... Wiedziałem, że o grabarzach mówią, iż są jak tanatopraktycy... Fenomenżycia po śmierci. Anestezjolog i zjawy.

I.

Kiedy przeżywa się śmierć w jej funkcji przyjęcia,

ziemia objawia się jako łono.

Gaston Bachelard

Jesienne liście wirując wolno spadają z drzew. Już niedługo nagle powieje silny wiatr i wszystkie spadną kobiercem na cmentarny teren. Grabarze skończyli swoją pracę. Jeszcze któryś pedantycznie wyrównuje dno dołu, do którego zostanie opuszczona trumna. Teraz przerwa, a potem zakopywanie uprzednio wykopanych i wykopywanie tych miejsc na groby, które później zasypią ziemią i odpowiednio uformują.

Nie chcą rozmawiać, bo co kogo obchodzi, co czują podczas swojej pracy. Czy oprócz mechanicznego, rutynowego działania myslą, na przykład o tym: "nie ma nic pewniejszego od śmierci i nie ma nic mniej pewnego niż jej godzina". Spotykają się codziennie. W końcu jeden z nich wyraża zgodę na krótką rozmowę i, jak śmieją się pozostali, staje się rzecznikiem prasowym grabarzy.

Piotr

"Jest coś takiego w człowieku, że może się przyzwyczaić do czynności, które kiedyś zawsze wywoływały w nim lęk, czy też wręcz obrzydzenie. Ja jestem dość dziwnym grabarzem. Studiowałem medycynę. Przerwałem studia - może zbyt często myślałem o sensie ludzkiego bytowania - i trafiłem właśnie tu. Z premedytacją. Wiedziałem, że o grabarzach mówią, iż są jak tanatopraktycy, czy też lekarze sądowi. No więc jestem nim z wyboru, a moje narzędzia pracy to szpadel, deski, liny... Miejsce pracy: cmentarz. Jest on odgrodzony od reszty miasteczka płotem, tak jakby żywi chcieli zbudować zaporę między zyciem, które mają, a śmiercią tych, którzy odeszli.

Tak, to tylko metafora, ale coś w tym jest. Na początku wszystko tu było dziwne, a nawet straszne. Często znieczulałem codzienne przygnębienie i śmiertelny nastrój, ot, ćwiarteczką wódki. Inaczej bym nie wytrzymał. Teraz już przyzwyczaiłem się - zarówno do cmentarnego nastroju, jak i do ćwiartki. Ciągle boję się jednak, że przyjdzie czas, a nadejdzie, iż będę musiał opuszczać do grobu trumnę z ciałem bliskiej mi osoby. Wtedy chyba ucieknę. A może nie?

Mnie też ktoś kiedyś będzie zasypywał grobowym piachem. Śmierć jest straszna, bo ostateczna, ale sprawiedliwa. Dla wszystkich jej starczy. Raz kopiemy grób dla bogatego, to znowu dla żebraka. We wtorek pogrzeb pięknej panienki i w tym samym dniu starej kobiety, która całe swoje życie unieruchomiona była w wózku inwalidzkim. Kto tak dziwnie i zapewne precyzyjnie układa rozkłady jazdy naszego życia i śmierci? Pan rozumie, wie? Bo ja nie!

W trakcie pogrzebów, gdy tak stoję z boku, spoglądam na zapłakanych żałobników i myślę sobie: a co wy tak łkacie, kiedy to i wasz los. Często, gdy kopiemy świeżą mogiłę, znajdujemy ludzkie kości i czaszki nawet. Ze starych pochówków. Patrzę wtedy na taką czaszkę, biorę w chronione rekawicami dłonie i w głębi duszy myślę: żył tak jak ja, oddychał, śmiał się, płakał...Gdzie teraz jest? Tego nie wiem. Jedno czuję: dobrze jest być. Nawet grabarzem. A może aż grabarzem. Dzisiaj chowamy lekarza".

Jesienne liście wolno wirując spadają z drzew.

a.

Ja

liść żółty

opadłem na ziemię tak niespodziewanie

gdy wiatr uderzył niepostrzeżenie

proszę drzewo o godzinę rozmowy

choćby o minutę na słów kilka

o jedną chwilę

zapomniałem powiedzieć dziękuję

zapomniałem powiedzieć przepraszam

a tyle czasu miałem

ja

liść żółty

opadłem na ziemię tak nagle

bez słowa

gdy nadszedł mój dzień

gdy przyszła moja godzina

minuta

chwila

nie zdążyłem

i leżę w ziemi błotnistej

liść opadły

ja

II.

Fenomen  życia po życiu, życia po śmierci, czy też doświadczenia z pobytu poza ciałem, zwany jest w skrócie OOBE (Out of the Body Experience). Od wielu lat zjawiskiem tym zajmuje się zarówno nauka instytucjonalna oraz psychotronika. Badający mogą się opierać wyłącznie na relacjach osób wyrwanych ze śmierci klinicznej i przywróconych do ziemskiego życia.

Z literatury znane są ogólnie wrażenia osób, które przeżyły stan OOBE. Uczucie oderwania się od własnego ciała fizycznego, wychodzenie przez tunel ciemności w kierunku świetlistego otworu, retrospektywny obraz własnego bytowania na ziemi, aż do momentu narodzin oraz spotkanie z istotą pomagającą im w przejściu do innego stanu egzystencji. To te podstawowe.

Co ciekawsze, wspomnienia z OOBE, które wystąpiły u innych pacjentów są całkowicie odmienne i często wręcz negatywne. Pozostaje trzecia grupa badanych, która  w trakcie narkozy, reanimacji lub stanu ekstremalnego - nie odczuwała, nie pamięta dosłownie nic.

Profesor Dean Shiels opublikował wyniki własnych badań nad wiarą, nie popartych żadnymi relacjami, w OOBE wystepującą w rozmaitych kulturach. Zebrał dane z  około siedemdziesięciu  krajów krajów, przede wszystkim Trzeciego Świata. Okazało się, że wiara ta występuje tam u dziewięćdziesięciu procent populacji. Prawie powszechnie.

Ciało astralne, to według psychotroników znajdująca się w ciele fizycznym superdokładna kopia obrazu naturalnego ciała człowieka, utworzona z bardzo delikatnej materii. Zgodnie z przypuszczeniami, to właśnie ono opuszcza swojego ulegającego zniszczeniu, ubogiego krewnego(ciało materialne) i pozwala nam być świadkami własnej śmierci na ziemskim padole.

III.

Rozmowa z dr med. Henriettą Uherek, anestezjologiem.

W wypowiedzi rozmówczyni autor wplótł swoje pytania, tak, aby tekst był bardziej przejrzysty i krótszy. Wywiad był autoryzowany.

Czy ktoś z chorych zgłosił się do mnie, aby opowiedzieć o swoich dziwnych przeżyciach, które wystapiły u niego podczas operacji? Zawsze staram się, aby pacjent spał na tyle głęboko, żeby nie dopuścić do ewentualnego przerwania takiego procesu. Nie, nikt spontanicznie nie przyszedł do mnie z podobnym problemem. Nawet po bardzo poważnej operacji lub zabiegu reanimacyjnym. Natomiast raz wykazałam wielką ciekawość i próbowałam dowiedzieć się od jednego ze zreanimowanych pacjentów, co pamięta, co odczuwał podczas krótkiego okresu śmierci klinicznej. Nie mogły nastąpić wówczas duże zmiany w mózgu. Stwierdził, że woziliśmy go szybką, bardzo oświetloną windą. Mówił, że bardzo szybko przemieszczał się do góry. W rzeczywistości leżał na podłodze, nie żył, był reanimowany i szybko powrócił do świadomości.

Skąd więc ta oświetlona, szybko unosząca się winda?

Można to porównać ewentualnie do opisywanego swego czasu przez Raymonda Moody'ego w książce Życie po życiu wrażenia błyskawicznego poruszania się w tunelu.

Czy tego typu odczucia mogą wywoływać stosowane podczas operacji środki medyczne?

Tak. Sposób znieczulenia i rodzaj użytego środka. Jest to moja prywatna opinia. Obserwacja własnego ciała z boku była prawdopodobna przy narkozie eterowej. Zbyt płytkim znieczuleniu. Natomiast, gdy w grę wchodzi głębokie znieczulenie barbituranami i halotenem, jest to prawdopodobnie zupełnie niemożliwe. Następuje wówczas zablokowanie funkcji percepcyjnych mózgu. Ale myślę, że tego rodzaju wrażenia może zrelacjonować chory, który nie jest znieczulany, lecz umiera.

Na czym to polega?

O to trzeba już ewentualnie zapytać psychotronika i mieć przekonanie, że w człowieku fizycznym znajduje się jeszcze postać niefizyczna.

Ciało astralne?

Tak. Niektórzy określają to pojęciem: dusza. A istota ta składa się prawdopodobnie ze świadomości, podświadomości i dopiero te dwie nałożone na siebie części stanowią to, co nazywane jest ciałem astralnym. Z tym, że matrycę między ciałem astralnym, a ciałem fizycznym stanowi przypuszczalnie jeszcze ciało energetyczne. Ono też prawdopodobnie sprawia, że istnieje możliwość wymiany pomiędzy tymi dwoma ciałami i ich połączenie. Ta teoria przemawia do wyobraźni. Podkreślam - tych wiadomości nie wyniosłam z Akademii Medycznej. Jednak spotkałam się prawdopodobnie z przejawem pozafizycznej egzystencji człowieka cztery razy i zawsze w szpitalu. Podczas dyżurów.

Najbardziej frapujący przypadek? 

Było to w Z. Miałam dyżur w czterech oddziałach. Odpoczywałam po zajęciach. W dyżurce. Nagle ogarnęło mnie przemożne uczucie, że ktoś stoi w drzwiach. Leżałam w łóżku i nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Moje ciało było jak z ołowiu. Mimo to myślałam precyzyjnie i za wszelką cenę usiłowałam opanować moje ciało. Jednocześnie ta, jak później to określiłam, zjawa przekazywała mi, nie wiem, w jaki sposób, kim jest. Szukała pomocy. Myślę - koniecznie muszę biec na chirurgię, bo tam coś się dzieje. W tym czasie usłyszałam na schodach kroki. Zjawa znikła. Wbiegła pielęgniarka. Natychmiast trzeba iść na chirurgię, bo ktoś umiera. Pytam: czy chodzi o panią X. - A skąd pani doktor wie? - krzyknęła  zdumiona pielęgniarka. - Nie wiem, nie wiem! - wołam i biegnę na chirurgię. Niestety stwierdziłam zgon pacjentki X. Podkreślam, że nie była to osoba, z którą w jakiś sposób byłam uczuciowo związana. Po prostu pacjentka z jednego z czterech oddziałow. Był to nagły zgon w czasie snu, a przyczynę - rozległy zator tętnicy płucnej - ujawniono w trakcie sekcji. Myslę, że na pewno istnieje dalsze trwanie przynajmniej części osobowości człowieka. Nie wiem w jakiej postaci. Poza przekonaniem, że z ciała fizycznego uwalnia się po śmierci widziane przeze mnie, nazwijmy to, ciało astralne - więcej nie wiem. Jakie są dalsze losy człowieka uwolnionego z fizycznej klatki, to zagadka. W tym względzie nie mam doświadczenia.

b.

Ja jestem władcą nieposkromionym,

poletka, które Światło mi dało,

a to misternie, z komórek tkane,

moje stworzone i glinne ciało,

gładzone ręką w położnym puchu,

i prowadzone w mocarnym chwycie,

wolne, posłuszne w każdym swym ruchu,

a w głębi Światło, a w głębi Życie,

i wola wolna, niebo i piekło,

w dzbanie, co nie zna swego naczynia,

i pęka z czasem, bo Jestem rzekło,

wieczność bez końca, zasługa, wina,

i jestem władcą nieposkromionym,

w zgrzebnym tunelu powiadam: amen

w całunu kokon zwijam embriony,

i idę w wszechświat za moim Panem.

IV.

Doprawdy trudno opowiedzieć o przeżyciu, którego sam doświadczyłem. Na dodatek było ono tak niezwykłe, że na samo wspomnienie moje ciało przebiega dreszcz. Rozmawiali ze mną na ten temat niemieccy lekarze, psychologowie, również psychotronicy. Próbowałem (pod pseudonimem) zasygnalizować w prasie, że coś takiego zdarza się w rzeczywistości. Dawałem ogłoszenia, w których prosiłem o kontakt osoby, które doświadczyły w swym życiu wyjścia poza własne ciało. Bez odgłosu. Zdecydowałem się opisać ten przypadek, który miał miejsce w trakcie zabiegu operacyjnego w Klinice Steglitz w Berlinie. Przed laty. Pacjentem byłem ja.

Miałem ciężkie okaleczenia twarzy. Pęknietą czaszkę, złamaną kość jarzmową... Natychmiast poddano mnie wielu badaniom: rentgen, tomografia komputerowa, badania krwi, oczu... rutynowe zabiegi. Bałem się operacji, gdyż nie wiedziałem jakim zabiegom zostanę poddany i jaki jest stopień ryzyka. Leżałem w izolatce i modliłem się. Odczuwałem wewnętrzną ciszę. Także inną niż zwykle formę koncentracji. W każdym razie byłem w pełni świadomy.

Operacja. Narkoza całkowita. Odczuwałem chłód i niepewność. Nie wiem dokładnie, kiedy usnąłem. I nagle... To było niesamowite! Nie do wiary! Czułem, że cała moja świadomość opuszcza moje ciało. Jakby była z niego wysysana. Jakby uchodziła z ciała mojego. Nie miałem żadnego ciała. Byłem tylko myślą. Zaszokowany i zdziwiony. Ujrzałem bokiem, z góry wszystkich, którzy brali udział w procesie operacyjnym. Pięć osób w zielonych uniformach medycznych, a także moje ciało. Lekarze zupełnie mnie nie interesowali. Mógłbym ich usłyszeć, lecz nie to mnie w niezwykłym zagubieniu i zadziwieniu sytuacją interesowało.

Niespodziewanie wpłynąłem, przeniknąłem, nie wiem... do labiryntu świateł. Inaczej nie jestem tego w stanie opisać. Była to niemożliwa do opisania struktura jasności. Miałem wrażenie, że płynę przez różne wymiary. Widziałem między nimi granice, ale nie potrafię ich opisać. To nie były materialne podziały. Na dodatek wiedziałem, miałem świadomość, że ktoś mi pomaga w tej podrózy. Była to postać ze światła. Stale miałem wrażenia, że trzyma mnie za rękę, choć ani ramion, ni rąk nie miałem. Nie miałem przecież ciała.

Wymiary, w których przebywałem, zmieniały się, a świetlista istota nieprzerwanie do mnie mówiła. Nie pamiętam jej  głosu. Wiem, że czasami odpowiadałem: tak. Czułem ją całym moim jestestwem i świadomością. Zaś wszystko było bardzo spokojne, jasne i przyjemne...

Nie potrafię powiedzieć, jak i kiedy wróciłem do mojego ciała. W momencie przebudzenia zdawało mi się, wiedziałem, iż zabrano mnie z tamtej strony. Mamrotałem pod nosem: - Chcę wrócić, chcę wrócić, chcę...

Ale gdzie?

c.

Byłem tam,

ja myśl tylko,

ja dusza tylko,

widziałem ciało moje,

unosiłem się zdumiony,

odchodziłem daleko,

moja ręka,

której nie miałem,

trzymała rękę postaci ze światła,

odpowiadałem: tak,

ustami,

których nie miałem.

Byłem tam. 

                                                      *       *      *

 Opisane zdarzenia nie są fikcją literacką. Autor dołączył do tekstu  wiersze własne: a, b, c.
http://interia360.pl/artykul/my-niesmiertelni,36737
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #362 : Lipiec 20, 2010, 07:58:17 »

Tu już  jest dokładnie ten sam tekst ( wklejony przez Darka ) w temacie  "Raymond Moody życie po życiu" , http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=2204.msg63101#new
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #363 : Lipiec 20, 2010, 15:48:26 »

Buuuuuuu nie wiedziałam
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #364 : Lipiec 20, 2010, 17:49:20 »

Ależ Betti, nie ma co robić buuuu Uśmiech
Pomyśl o tym w ten sposób, że razem z Darkiem nadajecie na tych samych falach Mrugnięcie To zbliża ludzi i humory poprawia Uśmiech))
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #365 : Listopad 29, 2010, 01:54:28 »

Ta historia jest uważana za jeden  z najbardziej udowodnionych przypadków reinkarnacji w dziejach ziemi

Sprawą interesował się Mahatma Gandi. Jego zdaniem był to jeden z wielu, za to stuprocentowo dowiedziony i nie pozostawiający cienia wątpliwości fakt powtórnych narodzin. Poznajmy go.

Tę niezwykłą historię poznaliśmy dzięki Szwedowi, Stur Linnerstrandowi, który zainteresował się przypadkiem Santi Dewi, kiedy przebywał w Indiach. Była to historia z początku naszego wieku, dlatego trudno było dotrzeć do dokumentów i świadków. Linestrand przez kilkadziesiąt lat przyjeżdżał do Indii i dzięki temu udało mu się zgromadził materiał świadczący o prawdziwości niesłychanie rzadkiego zjawiska: pamięci o wcześniejszym wcieleniu. Warto dodać, że w latach trzydziestych naszego wieku historia Santi Dewi była znana w Europie Zachodniej, nie mówiąc o Indiach.

Zacznijmy od początku. Jest 11-sty grudnia 1926 roku, kolonialne Indie. W małym szpitalu w  Delhi młoda kobieta, Prem Pjari, rodzi dziewczynkę. Już wcześniej razem ze swoim mężem ustalili, że nadadzą dziecku imię Santi Dewi. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej dziecko będzie wyjątkowe....

 Lekarze zapamiętali, że tuż po urodzeniu dziewczynka nie płakała jak inne dzieci, ale uważnie rozglądała się wokół. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Kiedy Santi Dewi miała dwa lata, zaczęła wypowiadać słowa w dziwnym dialekcie. Jej akcent był podobny do tego, w jakim mówią ludzie w mieście Mahura. Rodzice byli tym zaskoczeni, ale uznali, że jest to jeszcze jedno dziecięce dziwactwo. Dziewczynka była małomówna, wręcz nieufna. Przełom nastąpił wtedy, kiedy ukończyła cztery lata. Wtedy ku przerażeniu rodziców powiedziała, że jest żoną bramina z miejscowości Mutra, która zmarła i teraz, jako Santi Dewi ponownie przyszła na świat.  Dziewczynka opisywała dokładnie dom, w którym mieszkała, swojego męża i rodzinę. Pamiętała nawet, jaki był jej adres w Mutrze. Prosiła, że chce jechać do swojego prawdziwego domu i zobaczyć syna. Według jej słów zmarła przy jego narodzeniu.

 Rodzice byli wstrząśnięci tym, co mówi ich córka. Santi Dewi wyrażała się w sposób, w jaki mówią dorosłe kobiety. Mówiła wyraźnie: to nie jest mój prawdziwy dom. Jestem mężatką, a mój mąż mieszka w Mutrze. Pamiętała wszystko, numer ulicy i domu, nawet imię męża. Czteroletnia dziewczynka powtarzała zapłakanym rodzicom, że tak naprawdę nazywa się Ludżi Dewi, i mieszkała ze swoim mężem w żółtym domu przy ulicy Chaubych w Mutrze. Podawała przy okazji setki, jeśli nie tysiące szczegółów: jak wygląda pobliska świątynia, jaki jest rozkład pokoi w jej prawdziwym mieszkaniu. Santi Dewi wiedziała o wiele za dużo, jak na czteroletnie dziecko. Rodzice myśleli, że jej to przejdzie, dziecko jednak uparcie opowiadało, że jest jedynie wcieleniem innej osoby. Przełom nastąpił wtedy, kiedy Santi Dewi skończyła 9 lat.

Jej ojciec nagle zrozumiał, że miasto, o którym mówi jego córka, to Mahura. Mieszkańcy Mahury nazywali swoje miasto Mutrą. Wraz z dyrektorem szkoły, do której chodziła jego córka, postanowił szukać mężczyznę z opowieści córki. W  książce adresowej był człowiek, który nazywał się dokładnie tak, mówiła Santi Dewi. Napisali do niego list

 Wielce Szanowny Panie! W dzielnicy Delhi jest dziewczynka, Santi Dewi, córka kupca Ranga Bahadura . Jest ona niespełna 9-letnim dzieckiem, i podaje niezwykłe informacje dotyczące Pana osoby. Twierdzi, co następuje: „w moim poprzednim wcieleniu przynależałam do kasty Chaubych, żyłam w Mutrze i miałam męża, Kedara Nata. Posiadał on sklep w pobliżu świątyni Władcy Dwaraki. Miałam na imię Ludżi Dewi, a dom, w którym mieszkałam był żółty”.

Szanowny Panie, chcemy sprawdzić, czy w jej opowieści kryje się prawda. Jeżeli list Pana zainteresował, prosimy o odpowiedź.
Odpowiedź przyszła już po trzech tygodniach. List był następującej treści.

 "Szanowni Panowie! Jestem wstrząśnięty treścią listu, który od Panów otrzymałem. Wszystko się zgadza, co do joty. Moja zmarła żona miała naprawdę na imię Ludżi Dewi. Posiadam także sklep niedaleko świątyni Władcy Dwaraki. Kim jest dziewczynka posiadająca te dane? W Delhi mam kuzyna, któremu zleciłem natychmiastowe skontaktowanie się z Panem. Będę wdzięczny, jeśli będę miał możliwość spotkania się z tym dzieckiem. Niech Kryszna ma nas w swojej opiece."

 Kuzyn, o którym wspomniał w liście Kedar Nat, natychmiast przyjechał do domu Santi Dewi. Kiedy dziewczynka spojrzała na niego, od razu rozpoznała kuzyna swojego męża.

Nie tylko, że rozpoznała, ale powiedziała dokładnie, jak się nazywa, i gdzie mieszka. Pamiętała także, że kuzyn odrzucił propozycję pracy w sklepie jej męża. Można przytoczyć tylko jeden krótki fragment rozmowy. Na pytanie, ilu braci miał jej mąż, Santi Dewi odpowiedziała, że tylko jednego, który nazywał się Jet, był słaby i chorowity, skarżył się na bóle pleców. I znów informacje podawane przez dziecko zgadzały się w stu procentach.

I wtedy rodzina Santi Dewi podjęła dramatyczną decyzję: postanowili doprowadzić do spotkania ich 9-letniej córki  z jej byłym mężem.

  Dziecko opisywało szczegółowo okoliczności swojej śmierci. Umarła w szpitalu podczas porodu. Ale w jej historii było jeszcze coś więcej: pamiętała także, co się z nią działo w przerwie między wcieleniami.

Chodzi w sumie o ponad rok. Ludżi Dewi zmarła podczas porodu 4 października 1925 roku, a na ziemię, już jako Santi Dewi, powróciła po roku, dwóch miesiącach i siedmiu dniach, 11 grudnia  1926 roku.

Opis jej pobytu w zaświatach jest tak fascynujący, że poświęcimy mu dzisiaj więcej czasu. Ale wróćmy do 34 roku, kiedy to do rodziny dziewczynki przybywa mężczyzna, którego ona uważa za swojego męża z poprzedniego wcielenia. Kedar Nat otrzymał list od swojego kuzyna. W liście kuzyn pisze: ta dziewczynka wie o tobie wszystko, a także wie wszystko o sprawach, które wydarzyły się w Mutrze. Przyjedź sam i przekonaj się na własne oczy.

Do Delhi Kedar Nat wybiera się razem ze swoją obecną żoną oraz synem z poprzedniego małżeństwa. Jeżeli informacje o ponownym wcieleniu jego nieżyjącej małżonki są prawdziwe, to właśnie ten chłopiec będzie jej synem.

Do Delhi przybył późnym wieczorem. Oto zapis wydarzeń, który znajduje się w raporcie specjalnej rządowej komisji badającej ten przypadek.

 Kedar Nat był czterdziestoletnim mężczyzną. Na spotkanie z Santi Dewi postanowił przyjść w przebraniu. Postanowił przedstawić się jako własny kuzyn. Kiedy jednak wszedł do pokoju, dziewczynka natychmiast rozpoznała w nim swojego męża. Dokładnie pokazała, w którym miejscu ma bliznę po dawnym wypadku. Najbardziej wstrząsające było jej spotkanie z jej własnym synem. Tak długo na Ciebie czekałam – mówi szlochając – wreszcie przyszedłeś...

Kedar Nat jest w szoku. Siedząca naprzeciwko niego 9-letnia dziewczynka wie o nim wszystko, zna nawet najbardziej intymne szczegóły ich wspólnego życia. W pewnym momencie pyta, czy dotrzymał obietnicy danej jej na łożu śmierci. Kedar obiecał, że już się więcej nie ożeni. Mężczyzna zaczyna płakać, prosi o wybaczenie.

„Wybaczam Ci, bo Cię kocham” – odpowiada dziewczynka.
Jest jeszcze sprawa pieniędzy, która jest niezwykle przekonująca.

 Tak, chodzi o to, że umierając Santi Dewi prosiła swojego męża, aby 150 rupii ofiarował na rzecz ich nowo narodzonego syna. Jednak Kedar Nat nie dotrzymał tej obietnicy. Santi Dewi dokładnie opisała skrytkę, gdzie jej rodzina trzymała pieniądze. O przypadku nie mogło być mowy.

Sprawą zainteresował się sam Mahatma Gandi. To na jego polecenie zostaje powołana specjalna rządowa komisja, która bada ten ewidentny dowód na istnienie reinkarnacji. Oto fragment wypowiedzi Santi Dewi, który został zaprotokołowany do sprawy.

 W czasie porodu czułam się bardzo źle. Wszystko przez odłamek kości, który wbił mi się w stopę wiele lat wcześniej podczas pielgrzymki do Hadvardu i zaczął przemieszczać się w górę nogi. Lekarze tego nie rozpoznali, ale i ja nie byłam u żadnego specjalisty. Sprawa wyszła dopiero wtedy, kiedy operowano mnie przed porodem w szpitalu w Agrze. Wtedy powiedziano mi, że nie mam szans na urodzenie dziecka, jeżeli nie będę miała wcześniej operacji.

 Warto powiedzieć, że wszystkie szczegóły zgadzały się, a mówiła to przecież 9-letnia dziewczynka.

Ojciec Santi Dewi jest niechętny wyjazdowi jego córki do domu jej byłego męża. Zgadza się dopiero na skutek osobistej prośby Mahatmy Gandiego. 24 listopada 1935 roku z Delhi wyrusza grupa piętnastu szanowanych w mieście osobistości wraz Santi Dewi. Do Mutri udaje im się dotrzeć w okolicach południa. Oto zapis wydarzeń

 Tuż po wyjściu z wagonu dziewczynka podbiega do starszego mężczyzny, w którym rozpoznaje starszego brata swojego męża. Ten łapie się za głowę i mówi: mój Boże, a więc to jest prawda!

W trakcie drogi do domu Santi Dewi ze szczegółami opisuje każdą ulicę i sklep. Wreszcie grupa dociera do domu. Dziewczynka opisywała budynek jako żółty, tymczasem jest on biały. Po chwili konsternacji ktoś mówi, że budynek zawsze był żółty, ale ostatnio został przemalowany. Tego Santi Dewi nie mogła wiedzieć... W domu w Mutri Santi Dewi rozpoznaje przedmioty i domowników. Zna wszystkie zakamarki, wszystkie skrytki. W pewnym momencie pokazuje miejsce, gdzie była studnia. Po studni nie ma jednak ani śladu. Ktoś odsłania jednak kamień i pokazuje się wlot studni, o której zapomnieli wszyscy domownicy. Członkowie rządowej komisji wiedzą, że oto na ich oczach rozgrywa się coś wyjątkowego. Oto dowód na reinkarnację, wędrówkę dusz, o której od tysięcy lat opowiadają mędrcy i starożytne ludy. W swoim raporcie komisja określa przypadek Santi Dewi jako „ w pełni dowiedziony przypadek reinkarnacji”. O Santi Dewi zaczynają pisać europejskie gazety. Traktują ją jednak jako „indyjską ciekawostkę”.

 Ta historia zawiera tysiące elementów, które mogą być traktowane jako dowody na prawdziwość przeżycia Santi Dewi Podczas zwiedzania domu w Mutri, lokator domu nagle zapytał Santi Dewi o to, gdzie znajduje się jai-zarur. W ten sposób w miejscowym żargonie nazywano łazienkę. Nikt, poza mieszkańcami miasta, nie zorientował się, o co chodzi. Miał to być rodzaj testu. Dziewczynka prawie natychmiast uśmiechnęła się i pobiegła do małych drzwi w korytarzu, gdzie była łazienka. Jeszcze przed otworzeniem tych drzwi szczegółowo opisała, co znajduje się w środku.

Kolejna sprawa to rozpoznawanie osób i pamiętanie przez dziewczynkę  ich imion. Oto jedna ze scen, które znalazły się w rządowym raporcie.
 Na ulicy Chaubych w Mahurze szedł 30-letni mężczyzna. Na jego widok Santi Dewi zaczęła radośnie podskakiwać, po czym rzuciła się mu na szyję. Zdumionym członkom komisji oświadczyła, że jest to jej brat, Nutura Nat.

Ładnie wyglądasz – powiedziała do niego Santi Dewi – czy pamiętasz, jak bardzo byliśmy do siebie podobni? I jak często śmialiśmy się z tego?

Mężczyzna nie mógł ukryć wzruszenia. Głośno dziękował Bogu za możliwość spotkania swojej siostry po tylu latach. Zadał dziewczynce kilka pytań dotyczących ich rodziny, ale odpowiadała na nie szybko i pewnie, wymieniała nazwiska, ulice i imiona. Kiedy 9-letnia dziewczynka udzielała odpowiedzi, zmieniała się jej twarz. Wyglądała wtedy niczym dorosła, doświadczona kobieta.

 Ani jedna z udzielonych przez Santi Dewi informacji dotyczących okoliczności jej poprzedniego życia nie okazała się nieścisła. Dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Wobec męża, Kedara Nata, Santi Dewi była powściągliwa, jak przystało na strzegącą obyczajów hinduską żonę. Natomiast w stosunku do syna to niespełna dziewięcioletnie dziecko okazywało uczucia macierzyńskie. Tuliła syna do piersi i płakała, mimo, że był on prawie jej rówieśnikiem.

Hinduska komisja wykluczyła, aby na dziecko ktoś wywierał presję na opowiadanie historii o poprzednim życiu, co więcej, rodzice stanowczo nakłaniali ją do wyrzucenia z pamięci wspomnień z poprzedniego życia, gdyż obawiali się o jej zdrowie. Odrzucono także możliwość zahipnotyzowania dziewczynki, gdyż i taki wariant brano pod uwagę. Znała ona tak intymne szczegóły życia swojego męża, że ten bardzo często prosił ją, aby przestała mówić, gdyż czuje się skrępowany.

Sięgnijmy jeszcze raz do raportu opisującego pobyt Santi Dewi w domu swojego męża z poprzedniego wcielenia. W pewnym momencie dziewczynka sama zaczęła oprowadzać po domu komisję i rodzinę.

 Proszę bardzo, wchodźcie państwo. Jako mężatka tutaj spędzałam najwięcej czasu. Tutaj trzymałam moje tulsi, ozdoby, ubrania, no wszystko. A tutaj jest kuchnia... pokój sypialny. Tutaj stało moje łóźko, a teraz został po nim tylko ślad. A tu był mój ołtarzyk Kriszny, ale teraz ktoś go zabrał. Na tej ścianie wieszałam ubrania, a tutaj stały te skrzynie, które teraz są w przedpokoju. W tej szafie trzymałam moją biżuterię. O... jest tu nadal! A ten sznur pereł dostałam od Ciebie Kedar. Czyż nie jest piękny?
Warto powiedzieć, że w pewnym momencie Santi Dewi podniosła jedną z desek w podłodze, pod którą był tajemny schowek na pieniądze. Zapytała, gdzie znajduje się 150 rupii, które schowała dla syna. Zawstydzony mąż odpowiedział, że musiał je wydać na inny cel, i że bardzo ją za to przeprasza.

Wszystkie szczegóły zgadzały się co do joty. Santi Dewi odpowiadała tak precyzyjnie na pytania związane ze swoim życiem w domu, że uznano za bezcelowe dalsze sprawdzanie jej prawdomówności. Droga załogo nautilusa, najciekawsze dopiero przed wami. Przypadek reinkarnacji Santi Dewi jest o tyle ciekawy, że dokładnie pamięta ona okres pomiędzy wcieleniami. Dzięki jej opisowi możemy się dowiedzieć, co się z nami dzieje po śmierci.

 Kiedy komisja rządowa wróciła do Delhi, na prośbę Mahatmy Gandiego powstał raport. Ustalono w nim, że reakcje Santi Dewi były autentyczne, zaś jej historia jest niezaprzeczalnym dowodem na istnienie reinkarnacji.

Raport ten opublikowano, ale także przekazano do analizy wielu znanym naukowcom. Żaden z nich jednak nie zdołał podważyć przedstawionych w nim dowodów.

I jeszcze jeden fragment tego raportu. Mówi Rang Bahadur, ojciec Santi Dewi z obecnego wcielenia
o czwartego roku życia Santi Dewi nie mówiła praktycznie nic, jakby wstydziła się swojej wiedzy. I nagle zaczęła opowiadać, że tak naprawdę jest mężatkom, ma syna i rodzinę w Mutri. Czteroletnie dziecko nagle oświadczyło, że jej rodzice nie są jej prawdziwymi rodzicami, jej dom nie jest jej prawdziwym domem i że tak naprawdę mieszka w mieście, o istnieniu którego nikt z nas wcześniej nie słyszał. W jaki sposób można nakłonić małą dziewczynkę do mówienia obcym dialektem i przekonywanie, że jest mężatką i ma syna? Kto mógłby dokonać takiego oszustwa, i po co?

 O historii Santi Dewi było przez chwilę głośno nawet w chrześcijańskim, zachodnim świecie, ale przyszła druga wojna światowa i natychmiast o sprawie zapomniano. My jednak ustaliliśmy, co się z nią działo później.

Santi Dewi wróciła do szkoły, i wyrosła na spokojną, opanowaną kobietę. Z Kedarem Natem, swoim mężem z poprzedniego wcielenia, utrzymywała kontakt listowny, ale ich korespondencja ograniczała się do serdecznych pozdrowień. Traktowała go jak kogoś w rodzaju osobliwego krewnego. Po ukończeniu studiów powróciła do Delhi. Wtedy zresztą ku wielkiemu niezadowoleniu rodziców zdecydowała, że nigdy już nie wyjdzie za mąż.

 Czuję się, jak wdowa. A według niepisanego prawa wdowa nie może powtórnie wychodzić za mąż. Zresztą nadal kocham swego męża, pamięć o nim jest dla mnie święta i nikt nie potrafiłby go zastąpić. Moja decyzja jest ostateczna.

Najbardziej ciekawy wydaje się jednak czas, który spędziła Santi Dewi w zaświatach. Mówiła o nim niechętnie, gdyż obawiała się, że ta wiedza nie jest dla zwykłych śmiertelników. Przełom nastąpił dopiero wtedy, kiedy szwedzki badacz Stur Lonerstrand spotkał się z Santi Dewi. Wtedy była ona już dojrzałą kobietą, i zgodziła opowiedzieć mu o świecie po śmierci fizycznego ciała.

Santi Dewi uważała, że poprzez swoje doświadczenie otrzymała klucz do poznania jednej z największych tajemnic świata. Dokładnie i szczegółowo zaczęła opisywać, co działo się z nią, gdy jako Ludżi Dewi zaczęła umierać podczas porodu.
Śmierć nie następuje tak szybko, jak to się ludziom wydaje. Najdłużej pozostaje zmysł powonienia. Nie chciałam umierać. Bez przerwy modliłam się do Kriszny i powtarzałam mantrę, aby pozostać na Ziemi. I był to mój wielki błąd, bo gdyby nie moje prośby, z pewnością podczas następnych narodzin nie pamiętałabym swojego wcześniejszego wcielenia. Leżałam w szpitalu i wiedziałam, że muszę umrzeć, ale wciąż kurczowo trzymałam się życia. Byłam cały czas świadoma tego, że przestaje bić moje serce. I nagle poczułam się wolna i nieskończenie pomniejszona. Czułam się, niczym punkt w przestrzeni. A jednocześnie był we mnie cały wszechświat. Otoczyły mnie istoty, które znałam i kochałam. Wszystko było jednością. Myślę, że gdyby tu, na ziemi, ludzie zrozumieli, jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni, to nie robiliby sobie nawzajem krzywdy. Po śmierci bowiem uświadamiamy sobie związki, których nie dostrzegaliśmy podczas życia.

Wiedziałam, że jest tam źródło nieskończonego dobra, niczym centralne słońce, którego nie widziałam, ale czułam, że istnieje. Nie byłam gotowa na połączenie z tym światłem, musiałam wracać na ziemię, aby dalej się uczyć. Mój rozwój nie był dokończony, taki bowiem jest sens wędrówki dusz, taki jest sens istnienia świata. Pamiętam wstąpienie w łono mojej matki, i potworny ból narodzin. Wiem, że kiedy znowu umrę, wrócę do tego cudownego światła. Nie boję się śmierci, bo ona nie istnieje...

 
Wielokrotnie zadawano Santi Dewi pytanie, dlaczego akurat ona pamiętała swoje wcześniejsze wcielenie.

Santi Dewi zawsze odpowiadała, że podczas śmierci prosiła Boga o to, aby pozwolił jej spotkać się z mężem w tym ziemskim świecie. Prośby jej zostały wysłuchane. „popełniłam błąd, za bardzo chciałam powrotu na ziemię” – mówiła.  Ale Santi Dewi powiedziała także, że w życiu nie ma przypadku. Widocznie przez jej historię istota boska chciała dać ludziom informację o prawdzie o reinkarnacji, aby obudzić ludzi ze snu i trwania w niewiedzy.

Czytając relację z rozmów z Santi Dewi możemy dowiedzieć się wielu szczegółów dotyczących prawa cyklu narodzin i śmierci. Jeżeli jest tak naprawdę, to świat wygląda zupełnie inaczej,  niż myślimy. A oto fragment jej wizji świata, wizji kobiety, która pamięta swój pobyt w zaświatach
Na Ziemię powraca się do tego, kogo się kocha. Ludzie jednak bardzo często nienawidzą, a jest to wielki błąd. Od nienawiści się nie ucieknie, nie można uniknąć problemu, który mamy przed sobą. Zarówno szczęście jak i nieszczęście spotykają się ponownie. Nienawiść w zasadzie nie istnieje. Jest to raczej brak miłości, pustka oczekująca wypełnienia. Najlepszym sposobem niesienia pomocy innym miłość.

Człowiek powinien zrozumieć, że otaczają go miliardy istot. Życie jest w kamieniu, w ziemi, w roślinie. Jest to pewien rodzaj drzemki, półsnu. Nieświadome życie, związana energia. Kamień nie wie, co robi – może jedynie ulegać pewnym przeobrażeniom. Roślina zaczyna bardzo, bardzo mgliście pojmować. Zwierzę pojmuje bez możliwości zrozumienia związków. Człowiek rozumie, zdaje sobie sprawę ze związków i może na nie wpływać. Potrafi myśleć, zadawać pytania i udzielać na nie odpowiedzi. Wciąż jednak nie rozumie własnej jaźni, istoty swojego istnienia. Ludzie zachodu zagubili się w pogoni za pieniędzmi, za które chcą kupić szczęście i miłość. Chcą za wszystko płacić nie wiedząc, że raj noszą w sobie. Odrzucają duchowość z pogardą i obojętnością. Jest to bardzo smutne i godne ubolewania.


http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2262
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2010, 02:17:18 wysłane przez chanell » Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #366 : Luty 15, 2011, 20:28:41 »

Wędrówka dusz
 
Reinkarnacja, znana też jako metempsychoza czy wędrówka dusz, to eschatologiczna koncepcja niektórych religii wcielenia się duszy zmarłego człowieka w ciało nowo powstającego organizmu (ludzkiego, zwierzęcego lub roślinnego). Jest obecna w religiach indyjskich, ale również występowała w teoriach eschatologicznych orfików, pitagorejczyków, platończyków, a w czasach nowożytnych w nurcie teozoficznym, antropologicznym i współczesnym ruchu New Age.

W Indiach reinkarnacja pojawiła się wraz z interpretacją świata dokonaną w Upaniszadach, czyli około VIII wieku przed Chrystusem doszła do głosu teoria sansary – wiary w reinkarnację, w "kołowrót wcieleń". W hinduizmie istota ludzka jest mikrokosmosem ściśle powiązanym z makrokosmosem, pojmowanym cyklicznie jako wielkość nieskończona, a oba podporządkowane są odwiecznemu prawu, które rządzi porządkiem universum i egzystencją ludzką. To prawo wyrażają słowa: Ten sam strumień, który płynie dzień i noc w moich żyłach, płynie także poprzez świat.

Każdy czyn wywołuje swoje owoce

Kosmos sam w sobie jest wieczny, ale znajduje się w stanie nieustannych przemian. Każdy czyn wywołuje swoje owoce (karma). Człowiek akumuluje coraz więcej dobrej lub złej karmy i ciężar ten wnosi w kolejne egzystencje. Ponieważ jednostka pozostaje w ścisłym związku z całością kosmosu, to gdy np. przekroczy obowiązki swojej kasty, wówczas cały kosmos jest zagrożony. Reinkarnacja jest więc jednym z elementarnych praw składających się na prawo dharmy, które jest przejawem rządzącego światem prawa przyczynowości. Hinduistyczna doktryna czasu cyklicznego zobrazowana jest za pomocą "koła o dwunastu szprychach". Jedna tzw. maha-juga, składająca się z czterech niejednakowej długości jug, trwa według starożytnej Księgi Manu i Mahabharaty 12 tysięcy lat. Krita-juga, czyli świt każdej nowej jugi, ma trwać 4000 lat plus 400 lat owego "świtu" czy "jutrzenki" oraz drugie tyle lat "zmierzchu". Treta-juga ma trwać 3000 lat plus odpowiednie "świty" i "zmierzchy", analogicznie trwa dwapara-juga (2000 lat) oraz kali-juga (1000 lat).

Rozumienie śmierci w hinduizmie i buddyzmie

Hinduiści są przekonani, że temu "skracaniu czasu" poszczególnych jug towarzyszy również stopniowe "skracanie" życia ludzkiego, rozluźnienie obyczajów i regres intelektualny oraz moralny. Pośród tych zawiłych obliczeń ważne jest twierdzenie, że nawet najdłużej żyjący bogowie nie są wieczni oraz że nic właściwie nie zdoła wyczerpać ani ogarnąć czasu.

Reinkarnacja stała się przewodnim motywem rozumienia śmierci u wyznawców buddyzmu. Buddyjska doktryna ponownych narodzin nie obejmuje wiary w duszę, co ją odróżnia od podstawowej doktryny hinduizmu. Nie istnieje odwieczne "ja" jako podstawa stanów materialnych i duchowych. Podmiotem transmigracji jest, w rozumieniu buddyjskim, nie dusza, lecz zespół wytworzonych bądź umocnionych w poprzednich egzystencjach dyspozycji psychofizycznych. One to kształtują nową osobowość w oparciu o "historię" poprzednich wcieleń. Wyzwolenie nie sprowadza się więc do wyzwolenia duszy i nie oznacza, że jednostka zyskuje na pewien sposób wieczną szczęśliwość. W tym leży podstawa buddyjskiej nauki o dukkha, co oznacza dosłownie "zły los", ale powszechnie jest tłumaczone jako "cierpienie". Wszystko, co istnieje, jest zbiorem cierpień. Buddyści przyjmują, że nie da się ustalić początku kołowrotu sansary. Dociekania w tym względzie uważane są za jałowe. Reinkarnacja pojawiła się także w niektórych mitologiach europejskich oraz w myśli greckiej, chociaż obca jest "Iliadzie" i "Odysei".

...a źli idą do Hadesu

Niezwykłe piętno na greckich wierzeniach w reinkarnację wywarł mit o Orfeuszu, usiłującym wyprowadzić z podziemnego królestwa umarłych swą ukochaną żonę Eurydykę. Orficy, którzy mitycznego Orfeusza przyjmowali za swego założyciela, twierdzili, że ludzie zrodzili się z popiołów, jakie pozostały po ciałach tytanów spalonych przez Dzeusa ogniem błyskawic. Człowiek po śmierci nie od razu może być wyzwolony, lecz musi przejść przez szereg wcieleń. Ponieważ wciela się także w zwierzęta, dlatego nie wolno spożywać mięsa zwierzęcego. Po śmierci odbywa się sąd nad człowiekiem: dobrzy dostają się na Pola Elizejskie, a źli idą do Hadesu. Po pewnym czasie dusza znów przybiera ciało, aby móc odpokutować za błędy poprzedniego wcielenia. Dopiero po wielu wcieleniach może na stałe połączyć się z bóstwem. Kara reinkarnacji nie jest więc wieczna, choć czasami bywa bardzo surowa. Intencją misteriów orfickich było uzyskanie złagodzenia owej kary pośmiertnej. Religia orficka wywarła silny wpływ na pitagorejczyków, jak również na Platona.

Ciało jest więzieniem dla duszy?

Pitagoras, filozof żyjący w VI wieku przed Chrystusem, głosił naukę o wędrówce dusz. Zasadniczym środkiem do oczyszczenia duszy, chroniącym przed kolejną reinkarnacją, miało być według pitagorejczyków uprawianie spekulacji naukowych. W rozważaniach metafizycznych doszli do 8 podstawowych twierdzeń dotyczących duszy i metempsychozy:
– dusza w swoim istnieniu jest niezależna od ciała
– każda dusza może wejść w każde ciało
– dusza istnieje po śmierci ciała, jest bowiem od niego doskonalsza
– ciało jest więzieniem dla duszy
– ucieleśnienie duszy jest wynikiem jego upadku, popełnionych grzechów
– dusza będzie mogła zaprzestać wcieleń w chwili oczyszczenia, odpokutowania win
– celem życia jest wyzwolenie duszy z reinkarnacji
– nieszczęściu wcieleń można zapobiegać przez praktyki religijne (tzw. misteria).

Koncepcja "wieczności ducha"

Rdzeniem nauki Platona (427-347 przed Chr.) była koncepcja "wieczności ducha", rozumiana mniej mitycznie niż to miało miejsce w nauce orfików. Przyjmował on preegzystencję dusz. Twierdził, że zanim dusza połączyła się z ciałem ludzkim, istniała już przedtem w świecie idei. Za popełnione tam przestępstwa, za karę, została zamknięta w ciele ludzkim, jakby w więzieniu. Po śmierci musi przejść serię wcieleń, dopóki nie oczyści się z win. Platon dopuszcza także możliwość wcielenia się duszy ludzkiej w ciała zwierząt. Po odpokutowaniu win dusza wchodzi do świata idei i dokonuje się apokastaza, czyli przywrócenie dusz do stanu pierwotnej doskonałości.

Swoje poglądy na życie pozagrobowe Platon wyraził w dwóch dialogach: Fedonie (o nieśmiertelności duszy) i Fajdrosie (stosunek duszy do idei). Twierdził, że w pierwszym okresie po śmierci dusza zachowuje swoją osobowość, doznając w tym czasie kar i nagród za zło i dobro czynione na ziemi. Okres ten nie może trwać dłużej niż tysiąc lat. Po jego upływie wygasa osobowość, a dusza staje przed wyborem kolejnego wcielenia. Celem inkarnacji jest odzyskanie danego jej prawa do zjednoczenia się z tym, co wieczne i czemu jest pokrewna. Tego przeznaczenia może dopełnić wyrzekając się świata zmysłów i szukając schronienia w tym, co ponadczasowe i uchwytne tylko rozumem. Wpływy Platona sięgały bardzo daleko i miały istotne
znaczenie dla dalszego rozwoju nauki o reinkarnacji.

Co było dalej?

Odrodzenie kultury greckiej i rzymskiej w zakresie sztuk pięknych przyniósł renesans, który jednocześnie nasączył kulturę europejską alchemią, magią, kabałą. Parali się tym sławni autorzy, jak np. Ficino czy Pico de la Mirandola. Od XVI wieku, wraz z odrodzeniem platonizmu, powróciła też teoria reinkarnacji. Bronili jej: Giordano Bruno, Campanella (1568-1639), Henry More (1614-1687), Joseph Glanvil (1636-1680), Soame Jenyns (1704-1787). Chrześcijaństwo traktowano wówczas na równi z orfizmem czy nauką Zaratustry. Reformacja dodała do tego: degradację rozumu w sprawach wiary, negację najgłębszego sensu moralności i relatywizację prawdy Objawionej. Powstało wiele sekt. Gnoza z parafilozofii zaczynała stawać się autentyczną filozofią.

O palingenezie, rozumianej jako periodyczny powrót na ziemię tych samych duchów w ludzkiej postaci, co się wyraża w teoretycznym przeświadczeniu o preegzystencji jaźni i w praktycznym postanowieniu własnego powrotu, czyli reinkarnacji, mówili m. in.: sceptyk Dawid Hume (1711-1776) i mistyk William Blake (1757-1827) oraz trzej znani literaci niemieccy: Gotthold Ephraim Lessing, Johann Wolfgang Goethe i Friedrich Schiller. Gnostyckie wątki przewijają się w poezji Williama Blake'a, Novalisa, Gérarda Nervala. Teoria reinkarnacji odcisnęła swoje znaczące piętno na tzw. filozofii rozpaczy. Może być ona uznana za reakcję na fakt, że żadna wizja szczęśliwej przyszłości, która kryła w sobie ideę zbawienia, nie została jeszcze urzeczywistniona na ziemi, pomimo wielości różnych utopii i filozofii postępu. Spotkanie się teorii reinkarnacji pochodzącej z nurtu myśli europejskiej (platońsko-gnostyckiej) z teorią pochodzenia dalekowschodniego (hinduistyczno-buddyjskiego) nastąpiło na gruncie filozofii europejskiej za przyczyną Schopenhauera. Pełniejsze jednak spotkanie tych dwóch nurtów myślenia o reinkarnacji miało miejsce, na poziomie magicznym i ezoterycznym, w obrębie teozofii i antropozofii.

Pierwszy krzyk dziecka

Ruchy kontrkulturowe związane z religiami Wschodu pojawiły się na Zachodzie dopiero po drugiej wojnie światowej. Jednym z nich był New Age. Wiara w łańcuch wcieleń, w wędrówkę duszy z jednego ciała do drugiego przy zachowaniu swej indywidualności, stała się jedną z naczelnych idei tego ruchu. Dusza, w pojęciu New Age, czyli świadomość naszego "ja", jest obecnie najważniejszym czynnikiem budującym lub niszczącym świat fizyczny. Dusza wciela się w ciało fizyczne w momencie narodzenia, wraz z pierwszym krzykiem dziecka. W chwili wcielenia następuje trwałe połączenie – odpowiednimi prądami fluidalnymi przez mózg i układ nerwowy – ciała astralnego z fizycznym. Mimo wcielenia dusza pozostaje nadal w "subtelnej łączności z astralem". Przed każdym wcieleniem otrzymuje nowe ciało astralne i nie może korzystać ze starego magazynu pamięci. Zostaje jej jednak suma doświadczeń, czyli zakodowane
sposoby postępowania.

Nowe wcielenie "osoby" nie posiada zatem dawnych cech fizycznych i psychicznych, nie posiada także pamięci poprzedniego wcielenia. Jedynie wówczas, gdy człowiek zdoła przez wtajemniczenia nawiązać łączność między swymi ciałami (eterycznym, astralnym, mentalnym i fizycznym) a duchem (ciałem przyczynowym), powraca pamięć jego poprzednich pokoleń. W praktyce okazuje się, że potrzebnych jest kilka, a nawet kilkanaście wcieleń, aby dusza mogła doświadczyć wszystkiego, co jest jej potrzebne do doskonałości. W tych trudnych ziemskich wędrówkach człowiek jest wspomagany przez Opiekuna, którym jest zazwyczaj przebywająca w astralu dusza któregoś z naszych krewnych.

Pancerz ochronny

Na człowieka działają również siły złych mocy, które chcą przeszkodzić mu w osiągnięciu doskonałości, zwieść z właściwej drogi i pociągnąć za sobą. Ich dostęp do człowieka jest uzależniony od doskonałości i zasług danej jednostki. Uwidacznia się w formie pewnego pancerza ochronnego (aureoli). Im człowiek posiada większą i jaśniejszą aureolę, tym dostęp złych mocy do niego jest mniejszy.

Oprócz duchów indywidualnych istnieją również duchy zbiorowe miast, narodów, ras, tak więc istnieje także zbiorowa karma tych różnych grup społecznych. W związku z tym bezużyteczną jest rzeczą, a nawet szkodliwą dla odpracowania karmy, pomaganie społecznościom biednym i narodom cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą oni odpracować złą karmę, aby osiągnąć świętość, i dopiero wówczas nastąpi pokój na świecie. Od tego twierdzenia jest już bardzo blisko do zaakceptowania zasady odpowiedzialności zbiorowej danej grupy społecznej. Są także duchy całych kontynentów, np. "duch Europy", globu ziemskiego i innych planet, które odbywają kolejne karnacje w kolejnych "ciałach fizycznych" tych planet. Duchy te rządzą swymi "ciałami" i zamieszkującą je ludzkością za pośrednictwem "Bractwa Białego", złożonego z dwunastu "nadludzi", tak nadzwyczajnie uduchowionych, że nie potrzebują już ciał fizycznych, a ich siedzibą są rzekomo Himalaje, Tybet lub biegun północny. Ponad nimi nie ma już żadnego boga. Bóstwo rozpływa się w całym kosmosie, przyjmując najróżniejszą formę. Panteizm ów prowadzi do oczywistego ateizmu: ponad człowiekiem nie ma już żadnego Pana, Prawodawcy, Rządcy.
                                                 
                                                              cdn
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #367 : Luty 15, 2011, 20:29:36 »

Avatar, czyli system wcieleń

Wielokrotnie sugerowano, że reinkarnacji podlegały również bóstwa. New Age twierdzi, że Bóg wielokrotnie przyjmował ciało ludzkie, a spośród wszystkich jego postaci najdoskonalszym był Kriszna lub Bhagavadgita. W sposób ostateczny i całkowity Wisznu, Sziwa, Pan Stworzeń wcielił się w Chrystusie. Niektórzy twierdzą, że Dionizos i Mitra wcielili się w Jezusa.

Cały ciąg karnacji prowadzi do samozbawienia. Świętość zyskuje się na drodze samodoskonalenia, nie potrzebny jest żaden zbawca. Zadaniem człowieka jest oderwać się od dominacji, która hamuje jego poszukiwania i nie pozwala rozpocząć prawdziwej duchowej podróży ku boskości. Zbawienie, według New Age, polega na uwolnieniu się spod prawa karmy i reinkarnacji. Poszczególne grupy New Age posiadają własne metody osiągania tego celu. Nazywają to uchwyceniem "świadomości Boga", "oświeceniem Boga", "duchowym oświeceniem", "staniem się jednym z sobą", "samorealizacją", "samoaktualizacją" lub też "osobistą transformacją".

Pogodzenie wszelkich przeciwieństw

Filozofia New Age zmierza do pogodzenia wszelkich przeciwieństw, w tym także nauki i okultyzmu. Wszystko stanowi jedność. Stąd silne tendencje do poszukiwania "dowodów" na prawdę o reinkarnacji, zwłaszcza na obszarze psychologii i fizyki. Jednym z psychiatrów zajmujących się "naukowo" reinkarnacją jest dr Ian Stevenson, który w 1957 roku wygrał konkurs Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychologicznych esejem pt. Świadectwo życia po śmierci ustalone we wspomnieniach z poprzednich pokoleń.

W miarę zbierania materiałów Stevenson doszedł do wniosku, że we wszystkich relacjach powtarza się jeden wzorzec, co tym bardziej świadczy o prawdziwości każdego z wypadków: Typowym początkiem jest moment, gdy dziecko, zwykle pomiędzy drugim a czwartym rokiem życia, zaczyna opowiadać rodzicom i każdemu, kto chce słuchać, że pamięta inne życie sprzed swojego urodzenia. Jego relacjom o przeszłym życiu, które pamięta, prawie zawsze towarzyszą zachowania charakterystyczne nie dla jego własnego środowiska, lecz dla osoby, którą dziecko to było w poprzednim wcieleniu. Na przykład, jeżeli twierdzi, że w przeszłym życiu było bogaczem mającym liczną służbę, odmawia wykonywania wszelkich prac domowych czy innych prac fizycznych bez względu na to, jak uboga jest jego rodzina. W sumie Stevenson przebadał około 2000 przypadków rzekomo potwierdzających doświadczalnie reinkarnację, lecz tylko w 20 przypadkach stwierdził, że wskazują one na możliwość istnienia nieznanych zdolności i relacji. Najczęściej stwierdzał je w Azji, gdzie wiara w reinkarnację jest rozpowszechniona.

Cofanie się w czasie

Wielu psychiatrów próbowało znaleźć argumenty przemawiające za reinkarnacją w procesie "hipnotycznej regresji", cofania się w czasie. Proces hipnozy miał pomóc człowiekowi odkryć naturę poprzedniego życia. Jednym z pierwszych psychiatrów, który polecał swym pacjentom będącym w stanie hipnozy "przeżywać" jeszcze raz swoją przeszłość, był Aleksander Cannon, Anglik. Po nim byli następni: Maurycy Maeterlinck (autor książki Śmierć, wydanej na początku XX stulecia); profesor z Hamburga, Hans Much; dr Arnall Bloxham, od 1972 roku przewodniczący Brytyjskiego Towarzystwa Hipnoterapeutycznego i inni.

Druzgocącą krytykę wniosków psychiatrii na temat reinkarnacji przeprowadził m.in. Ian Wilson. Wniosek końcowy jego rozważań jest następujący: Zbyt mało jeszcze rozumiemy zjawisk wewnątrz nas samych... Tacy ludzie, jak Joe Keeton czy Derek Crusell, mogą odegrać zasadniczą rolę w rozszerzaniu granic nauki. Miejmy nadzieję, że poświęcą temu swe zdolności, zamiast je trwonić na odtwarzanie iluzorycznych i bezwartościowych poprzednich wcieleń. (Ian Wilson, Umysł poza czasem, Warszawa 1988).

Prawo zachowania energii

Sympatycy New Age próbują często uzasadnić reinkarnację odwołując się do praw fizycznych. Najważniejsze z nich to prawo zachowania energii: w materii nic się nie traci, nic się nie stwarza, wszystko przekształca. W momencie śmierci człowieka jego komórki rozpadają się i przekształcają w inne kombinacje fizyczne, chemiczne lub organiczne, podczas gdy "zasada ożywiająca" zostaje wyzwolona i ubogacona energiami, które zyskała w trakcie dotychczasowej egzystencji i daje w ten sposób początek nowemu, bogatszemu życiu ludzkiemu.

Teoria ewolucji

Reinkarnacjoniści z ruchu New Age sięgają często do argumentów zaczerpniętych z teorii ewolucji. Przypominają, że natura nie czyni przeskoków, lecz powoli wywodzi jedne formy z drugich, rozwija je i doskonali. Niektórzy ewolucjoniści usiłowali nawet zbudować ewolucyjną etykę, zapominając o tym, że reguł moralnych nie można wyciągać z nauk pozaetycznych. Filozofia stawania się, często jednocząca w sobie wszystkie aspekty modernistycznego subiektywizmu, od integralnego idealizmu po integralny materializm, chętnie sięgała po myśl jezuity, o. Teilharda de Chardina (1881-1955), która zasadniczo popierała ewolucyjną teorię powstania świata. Dyskusja nad słusznością jego tez stała się jednym z ważnych elementów starcia New Age z myślą chrześcijańską.

Dobry interes

Pomimo bezowocności wysiłków członków New Age, by nauka potwierdziła ich hipotezy, popularność reinkarnacji we współczesnym świecie stale wzrasta. Świadczą o tym wyniki badań socjologicznych przeprowadzanych w Europie. Nowe ruchy bardzo szybko znalazły sobie bogatych sponsorów i sympatyków, którzy uczynili z obietnic reinkarnacji i myśli New Age atrakcyjny dla współczesnego człowieka "towar". Handel nieśmiertelnością, poczuciem bezpieczeństwa, utwierdzanie poczucia własnej wartości, sprzedaż samozadowolenia, dostarczanie ujść dla energii twórczej, sprzedaż obiektów miłości, poczucia siły i więzi z dzieciństwem okazały się "dobrym interesem". Badania mówią o znacznym wzroście wiary w reinkarnację na całym świecie, zwłaszcza w krajach Zachodu. W 1981 roku do wiary w nią przyznawało się 22 % Francuzów (w tym 31 % praktykujących katolików!), 27% Brytyjczyków i tylko 28% Japończyków. Niezwykle zastanawiające są dane z badań socjologicznych stanu religijnego Europy, przeprowadzonych w skali całego kontynentu przez European Value System Stydu Group (EVS) w 1993 roku. Do krajów, gdzie odsetek mieszkańców przyjmujących reinkarnację jest największy, należą: Islandia (32%), Polska (32%), Północna Irlandia (30%), Francja (24%), Wielka Brytania (24%), Włochy (22%), Węgry (21%), Bułgaria (21%), Hiszpania (20%), Niemcy (19%), Irlandia (19%), Szwecja (17%), Słowacja (16%), Holandia (15%), Dania (15%).

Reinkarnacja a Kościół Katolicki

Kościół odrzuca teorię wędrówki dusz, czyli przekonanie, zwane również metempsychozą, że dusza zamieszkuje w całym szeregu różnych ciał i że może żyć na tej ziemi wielokrotnie, zanim zostanie całkowicie oczyszczona i dzięki temu wolna od konieczności przejścia w inne ciało. Zgodnie z tym przekonaniem dusze musiałyby istnieć wcześniej niż ich ciała, a po śmierci istnieć w stanie bezcielesnym, dopóki znów nie ożywią ciała tego samego lub innego gatunku. Zdecydowanym argumentem przeciw reinkarnacji jest chrześcijańska wiara w zmartwychwstanie. W Nowym Testamencie jest szereg tekstów, które zaprzeczają reinkarnacji. Słowa Jezusa: Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata (J 8,23), wskazują, że nie wszyscy pochodzą z tego samego miejsca. W Liście do Koryntian(1 Kor 15,46) czytamy, że pierwsze jest ciało naturalne, a potem ciało duchowe, które nazywamy ciałem zmartwychwstałym. Reinkarnacja natomiast odwraca tę kolejność. W Liście do Hebrajczyków czytamy: Postanowione ludziom umrzeć, a potem sąd (Hbr 9,27).

Jednorazowa ofiara Jezusa odrzuca prawo karmy

Tymczasem reinkarnacja jest sprzeczna z doktryną wiecznej kary dla potępionych, która obecna jest w Biblii. Ideą sprzeczną z reinkarnacją jest także sama ofiara Jezusa Chrystusa: Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują (Hbr 9,28). Jednorazowa ofiara Jezusa odrzuca prawo karmy, które wiąże się z reinkarnacją.

Reinkarnacja zaprzecza celowi przyjścia Jezusa na ziemię, co oznacza, że nie możemy zbawić się sami przez cykl narodzin, śmierci i ponownych narodzin. Na próżno szukać potwierdzenia teorii reinkarnacji w Piśmie Świętym. Prawda o zmartwychwstaniu jest objawiona w sposób jasny i zdecydowany. Tak też rozumieli teksty biblijne pierwsi jego interpretatorzy, Ojcowie Kościoła. Wszyscy Ojcowie Kościoła występowali, podobnie jak i późniejsze sobory, przeciwko wyznawanej przez pitagorejczyków i platoników doktrynie reinkarnacji. Potępienie reinkarnacji nabiera u Ojców Kościoła charakteru absolutnego, nie znającego żadnych wyjątków ni zastrzeżeń.

Czy Bóg jest zbyt ubogi?

Św. Justyn (+167), który wytrwale studiował starych myślicieli i śledził uważnie rozwój poglądów w dobie mu współczesnej, badał teorię reinkarnacji, obecną w doktrynie pitagorejczyków i platoników, a rezultaty swych badań zamieścił w słynnym Dialogu z Żydem Tryfonem. Zawiera on surową krytykę reinkarnacji jako teorii sprzecznej z elementarnym pojęciem kary oczyszczającej, która wymaga świadomości popełnionej winy. Św. Ireneusz (+ok.202), biskup Lyonu, dał wyraz podobnym poglądom na reinkarnację w dziele Adversus haereses (Zdemaskowanie i zbicie fałszywej wiedzy). W jej drugiej księdze poświęcił wędrówce dusz cały 33 rozdział. Pisze m.in.: ich pogląd o przenoszeniu się z ciała w ciało obalamy argumentem, że dusze nie pamiętają nic z tego, co było przedtem. (...) Platon, nie przeprowadzając żadnego dowodu, twierdzi apodyktycznie, iż dusze wchodzące w obecne życie, zanim jeszcze wejdą w ciała, piją napój zapomnienia, podany przez demona czuwającego nad tym wejściem. Jeśli napój zapomnienia posiada zdolność wymazywania z pamięci wszystkich wspomnień, to skąd ty możesz wszystko wiedzieć, Platonie? Przecież nim dusza twoja weszła w ciało, napojono ją napojem zapomnienia. W dalszej części św. Ireneusz argumentuje, że każdy człowiek otrzymuje od Boga zarówno ciało, jak i duszę. Bóg nie jest przecież tak ubogi i nie cierpi niedostatek, żeby nie był w stanie każdemu ciału dać własną duszę.

Zjeść pradziada

Dla Klemensa Aleksandryjskiego (+ok.212) reinkarnacja jest mrzonką, bo nie opiera się ani na danych naszej świadomości, ani na wierze katolickiej. Wyznają ją heretycy: Bazylides i Marcjon, założyciele sekty gnostyckiej. Wyprowadzają ją ze źle rozumianych słów Pisma Świętego, w których jest mowa o karze Boga za grzechy ludzkie aż do trzeciego i czwartego pokolenia.

Tertulian (+ok.220) poświęcił reinkarnacji bardzo dużo miejsca. Według niego doktryna ta sprzeciwia się dogmatowi zmartwychwstania, w myśl którego dusza ma powrócić do tego samego ciała, które opuściła w chwili śmierci. Zwalczał reinkarnację z temperamentem właściwym dla człowieka Wschodu. Mówił, że Pitagoras to obrzydliwy kłamca, skoro twierdzi, że pamięta tak wiele swoich poprzednich wcieleń. Jeśli istotnie, jak utrzymuje, brał udział w wojnie trojańskiej, to jak wytłumaczyć jego późniejsze tchórzostwo? Jeśli był w jednej ze swych reinkarnacji rybakiem (Pyrrousem), to jak wytłumaczyć jego późniejszy, powszechnie znany wstręt do ryb? - ironizował Tertulian. Krytykę doktryny reinkarnacji dokonał także przytaczając argumenty psychologiczne: Niejeden pozwoliłby nawet wmówić sobie, by powstrzymać się od potraw mięsnych, żeby przypadkiem w pieczeni wołowej nie zjeść jakiegoś swego pradziada.

Bajka obrażająca ludzkość

Orygenes (+ 254) w dziele Contra Celsum (Przeciw Kelsusowi) wyznaje: Nie wierzymy w wędrówkę dusz ani w to, że dusze wchodzą w ciała nierozumnych zwierząt. Na innym miejscu stwierdza, że należy leczyć tych, którzy cierpią na głupią wiarę w reinkarnację.

Św. Bazyli (+379) twierdził, że reinkarnacja to teoria ludzi mniej rozumnych niż nierozumne zwierzęta. Zaś św. Grzegorz z Nazjanzu (+390) z oburzeniem stwierdza, że reinkarnacja to mrzonki głupich. Św. Grzegorz z Nyssy (+ 394) mówi, że "bajka" reinkarnacyjna jest doktryną obrażającą w ogóle cały rodzaj ludzki, gdyż poniewiera jego godność. Według św. Ambrożego (+397) reinkarnacja stoi w sprzeczności z naturalnym porządkiem świata, a w wyższym jeszcze stopniu z porządkiem nadprzyrodzonym. Św. Jan Chryzostom (+407) utrzymywał, że reinkarnacja jest hipotezą "bezwstydną", dlatego też słusznie zarzuciło ją chrześcijaństwo i zdruzgotało tak, że jej imię jest już nieznane większości.

Nie ma samozbawienia

Ojcowie Kościoła nie mieli żadnych wątpliwości, zdecydowanie i jednoznacznie odrzucali reinkarnację. Świadczy to m.in. o rozwoju eschatologii chrześcijańskiej w kierunku zasadniczo przeciwnym niż to próbowała nakreślić teoria reinkarnacji. Wątpliwości i próby stworzenia syntezy myśli chrześcijańskiej i reinkarnacji miały miejsce u początków Kościoła jedynie w sektach i herezjach, od których myśl chrześcijańska nie była wolna.

Według wiary chrześcijańskiej sam człowiek nie jest zdolny do tego, aby osiągnąć zbawienie. Gdyby nawet przeszedł cały ciąg wcieleń, jak chcą reinkarnacjoniści, to nie wystarczy, by sam siebie oczyścił z win i przez to osiągnął życie z Bogiem.

ks. Andrzej Zwoliński
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #368 : Luty 15, 2011, 20:41:12 »

Reinkarnacja? Nigdy w życiu!
 
 Reinkarnacja wywodzi się z religii wschodnich. Najkrócej mówiąc, zakłada wiarę w wielokrotne odradzanie się człowieka przez wstępowanie jego duszy po śmierci w nowe ciało. Oznaczałoby to, że możemy dostać nową szansę w kolejnym życiu, jeśli to obecne jest niezbyt udane. Wiara w reinkarnację jest ostatnio dość modna – także wśród słabiej wierzących chrześcijan – jednak Biblia zaprzecza jej obietnicom.
 
Zwolennicy reinkarnacji  próbują udowodnić, że w Izraelu w czasach Jezusa istniała wiara w reinkarnację.
 
Gdy Jezus zapytał, za kogo uważają Go ludzie, usłyszał, że jedni mają go za Jana Chrzciciela, a inni za Eliasza (por. Mt 16,14). W udzielonej odpowiedzi chodzi jednak o duchową kontynuację misji wielkich proroków. Ludzie nie mogli uważać Jezusa za wcielenie Jana Chrzciciela, gdyż Jezus z Nazaretu i Jan Chrzciciel byli rówieśnikami. Nie mogli też uważać Jezusa za wcielenie Eliasza, gdyż w przekonaniu Żydów Eliasz w ogóle nie umarł (por. 2 Krl 2,11). Natomiast w Ewangelii według św. Jana „powtórne narodziny” (por. J 3,3) to nie narodziny w następnym wcieleniu, ale odrodzenie duchowe (por. 1 P 1,3n; 1 J 3,9).
 
Gdy uczniowie pytali Jezusa o przyczynę choroby pewnego młodzieńca: „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?” (J 9,2) – w pytaniu tym odbijało się przekonanie o jednoznacznym związku cierpienia z grzechem. Natomiast wyznawcy reinkarnacji widzą w tym biblijny dowód na potwierdzenie swojej racji – uczniowie mieliby wierzyć, że człowiek przed urodzeniem, a więc w poprzednim wcieleniu, może zgrzeszyć, za co w kolejnym wcieleniu spotyka go kara. Tymczasem jest to nawiązanie do rabinackich spekulacji, że dziecko może grzeszyć już w stanie prenatalnym. Ten pogląd rabinów znalazł swój wyraz np. w komentarzach do tekstu o walce Ezawa i Jakuba w łonie matki (Rdz 25,22n). Także w tekstach qumrańskich można znaleźć twierdzenie, że Bóg stwarza niektórych ludzi „w nieczystości” (1 QH 4,29; 15,17). W tym właśnie duchu faryzeusze oskarżają dawnego niewidomego, że urodził się w grzechach, a śmie ich pouczać (w.34). Odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna – założenie, że każde utrapie­nie stanowi karę za grzech, jest błędne. Również tego człowieka Bóg ukochał i chce, aby w nim „objawiły się sprawy Boże” (w.3).
 
Biblijna wizja człowieka całkowicie wyklucza reinkarnację.
 
W Piśmie świętym ciało nie jest tylko ubraniem, które zrzuca się, aby przyodziać nowe w kolejnej egzystencji. Nie jest ono także „częścią zamienną” czy więzieniem dla wzniosłej duszy, ale integralnym wymiarem osoby ludzkiej. Dlatego w Piśmie świętym człowieka nazywa się słowem basar (ciało, grec. sarks), albo nefesz (dusza, grec. psyche). W tym właśnie sensie Ewangelia Janowa stwierdza: „Słowo stało się ciałem” (sarks egeneto), aby wyrazić rzeczywistość, że Słowo stało się człowiekiem.
 
Reinkarnacja jest absolutnie nie do przyjęcia dla każdego, kto wyznaje wiarę chrześcijańską.
 
Reinkarnacji nie da się pogodzić z ewangeliczną nauką, która głosi, że zbawienie – dar Boży w Jezusie – dokonuje się w jednym tylko życiu. Przez stulecia Kościół powtarzał słowa Listu do Hebrajczyków: „Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9,27). Na Soborze Florenckim (1439 r.) ogłoszono uroczyście, że los człowieka rozstrzyga się raz na zawsze po śmierci.
 
Życie ludzkie jest niepowtarzalne.
 
Reinkarnacja odrzucona została także w sposób pośredni przez Sobór Watykański II (1962–65) w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (nr 48), w miejscu, w którym stwierdza się, że życie ludzkie jest niepowtarzalne: „A ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy w myśl upomnienia Pańskiego, czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota (por. Hbr 9,27), zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być zaliczeni do błogosławionych (por. Mt 25,31-46) ”.
 
Jan Paweł II pisze o reinkarnacji:
„Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację i mówi o spełnieniu, do którego człowiek jest powołany w czasie jedynego życia ziemskiego. Spełnienie własnego losu osiąga [on] poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. Taki [...] dar jest możliwy [...] tylko poprzez spotkanie z Bogiem. [...] Człowiek spełnia się w Bogu dlatego, że Bóg sam do niego przyszedł w swoim Przedwiecznym Synu” (Tertio Millennio Adveniente, 1994 r.).
 
Według nauki chrześcijańskiej, zbawienie jest darem Boga, który daje się każ­demu człowiekowi w Jezusie Chrystusie, zaprasza do przyjęcia łaski Krzyża i Zmartwychwstania. Dlatego Jezus, przeciwstawiając się legalizmowi żydowskiemu, wystą­pił zarazem przeciw pretensji człowieka do samozbawienia. Legalizm opiera się z jednej strony na koncepcji świata, w którym nie ma ani miłosierdzia, ani przebaczenia, a z drugiej – na tytanicznym indywidualizmie istoty ludzkiej. Dotyczy to również hinduistycznego i buddyjskiego rozumienia prawa karmy, które niejako spada na człowieka i nikt – poza nim samym w tym lub następnym wcieleniu – nie może go zdjąć. W chrześcijańskim ujęciu zbawienia nawet cały szereg żywotów ziemskich nie wystarczy, aby człowiek oczyścił siebie i osiągnął swe przeznaczenie. Chrześcijaństwo wyklucza samozbawienie, głoszone przez reinkarnację, bo jedynym naszym Zbawicielem jest Jezus Chrystus.
 
Roman Zając
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #369 : Marzec 08, 2011, 20:07:07 »

Jeden z trzech przypadków potwierdzających reinkarnację, znaleziony w książce Ręce precz od tej książki na str. 91:

...
W drugim przypadku sytuacja początkowa jest odmienna, ponieważ dziecko dorasta pod opieką rodziców,
którym myśl o reinkarnacji nie jest obca. Przeczytajmy teraz krótką „historię kryminalną” pod tytułem Trzylatek ujawnia swojego mordercę, opowiedzianą po raz pierwszy przez Eliego Lascha, który jest znanym izraelskim lekarzem i profesorem medycyny:

...

I oto pewien chłopiec ukończył trzeci rok życia, mając na czole długie czerwone znamię aż do środkowego punktu czaszki. Zebrała się wtedy grupa złożona z piętnastu mężczyzn. Znaleźli się w niej: ojciec i inni krewni chłopca, kilku najstarszych mieszkańców tej wsi oraz przedstawiciele trzech sąsiednich wiosek. Z wypowiedzi chłopca wynikało bowiem, że mieszkał kiedyś w najbliższej okolicy. Jako jedynego niedruzyjskiego członka zaproszono do owej grupy profesora Eliego Lascha, o którym wiedziano, że interesuje się reinkarnacją. Chłopiec został zabrany do najbliżej położonej wsi zapytano go, czy rozpoznaje tę wieś. On jednak odpowiedział, że mieszkał w innej wiosce. Grupa udała się więc do kolejnej wsi. Tam padła taka sama odpowiedź. I wreszcie wszyscy dotarli do trzeciej wsi. Teraz usłyszeli od chłopca, że to była jego wioska. I nagle przypomniał on sobie swoje poprzednie imię.

Już kilka miesięcy wcześniej powiedział ten chłopiec, że jakiś mężczyzna zabił go w tamtym życiu toporem. Ale nie sposób było sprawdzić, by odnalazł on w pamięci swe własne imię oraz imię mordercy. A teraz przypomniał sobie jego imię i nazwisko.

I okazało się, że jeden z najstarszych mieszkańców wsi, który dołączył do owej grupy, znał człowieka o takim nazwisku. Według słów starca, tamten człowiek cztery lata wcześniej zniknął bez śladu i został uznany za zaginionego, sądzono bowiem, iż ucierpiał z powodu działań wojennych w tej okolicy, a często się zdarzało, że ludzie trafiali pomiędzy linie izraelskie i syryjskie, po czym byli aresztowani albo, jako domniemani szpiedzy, rozstrzeliwani. Grupa przeszła przez wieś. Chłopiec pokazał swój dom. Zebrało się już sporo ciekawskich. Nagle chłopiec podszedł do jakiegoś mężczyzny i powiedział: Czy ty nie jesteś... ? (Nazwiska owego człowieka Eli nie zapamiętał). Tamten mężczyzna odpowiedział twierdzàco.
Dawniej byłem twoim sąsiadem. Pokłóciliśmy się, po czym tyś zabił mnie toporem. Ów człowiek nagle bardzo zbladł, jak opowiadał Eli. A trzylatek dodał: Wiem też, gdzie pogrzebał moje zwłoki. Wtedy cała grupa, za którą szli ciekawscy ludzie, ruszyła na pola za wsią. Mężczyznę wskazanego przez chłopca jako mordercę wezwano do pójścia ze wszystkimi. Chłopiec zaprowadził ich na jedno z pól, zatrzymał się przy stosie kamieni i powiedział: Pod tymi kamieniami ukrył on moje ciało. A tam zakopał topór. Odrzucono kamienie i znaleziono pod nimi chłopską odzież i szkielet dorosłego mężczyzny. Widać było wyraźnie, że czaszka była z przodu rozłupana. Wszyscy wpatrywali się w mordercę, którego wskazał chłopiec. Morderca przyznał się pozostałym do popełnienia zbrodni. Grupa przeszła potem na te miejsce, w którym – jak twierdził chłopiec – zakopany został topór. Po niedługim kopaniu topór znalazł się w rękach mężczyzn z grupy.
Dla Druzów reinkarnacja jest czymś oczywistym – dowodów nie potrzeba, bo wiara w nią jest głęboka. Pomimo to zadziwiające jest, że reinkarnacja jest potwierdzona tyloma przypadkami. Eli zapytał też, co spotka mordercę owego zabitego. Dano mu do zrozumienia, że morderca nie zostanie przekazany organom władzy, lecz sami Druzowie zamierzali go ukarać.

...
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #370 : Marzec 09, 2011, 00:00:13 »

Darek,doskonały przykład ! szybko czytasz Uśmiech (dalej jest jeszcze ciekawiej Uśmiech )

Rafaelo czy ty wierzysz w reinkarnację ? Pytam bo tekst który podałaś ,całkowicie neguje jej istnienie.Osobiście wierzę że inkarnujemy wielokrotnie w ludzkim ciele ,natomiast nie wierzę że nasza dusza wciela się w zwierzęta.
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #371 : Marzec 09, 2011, 07:20:48 »

ten przykład również doskonale uzasadnia amnezje karmiczną- bowiem gdyby nie ona mielibyśmy w wileu przypadkach do czynienia z czymś w rodzaju Vendetty karmicznej.. Mrugnięcie

ten art. też nawiązuje niejako do tego wątku, ale to dziś jest 9 Marca!!
[/b]
http://www.fioletowyplomien.com/aktualnosci/56-9-marca
« Ostatnia zmiana: Marzec 09, 2011, 14:25:19 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #372 : Marzec 09, 2011, 14:59:13 »

Witajcie. Masz racje Chanell, kosciol katolicki wlasnie w ten sposob sie wyraza. Dobrze ze przyszlismy znowu do tego tematu. Dlugi czas nie mialam
wlasnego zdania, dzisiaj mysle inaczej. Uwazam ze nalezy rozne punkty widzenia przedyskutowac. Ja osobiscie bardzo czesto w moim zyciu myslalam ze ja juz bylam na swiecie, nawet wewnetrznie wiem kim bylam. To przyszlo z czasem, poznalam rodzine mojego ojca, bylo spisywane drzewo geneologiczne. Byly zbierane informacje do ksiazki o tej rodzinie i tez zdjecia. Kiedy ksiazka zostala wydana, dostalam jeden egzemplasz.
No i zaczelo sie, podczas czytania opisy i zdjecia, to bylo niesamowite. Zobaczylam na wlasne oczy obrazy za ktorymi tesknilam, czytalam o osobie
o jej zyciu, pracy , charakterze. To bylo niesamowite. Prawie z nikim nie rozmawialam o tym. Pewnego dnia nasz syn umowil sie ze mna, i opowiedzial mi, ze czytajac ta ksiazke tez odnalazl sie z jednym z braci mojego dziadka.  Znalezlismy duzo punktow dziwnie znajomych.
Nie bardzo wiedzialam co z tym fantem zrobic, bo kk mowi inaczej a przeciesz jestem katoliczka.
Pewnego razu tu na tym forum, ktos podal mi link na forum spirytystyczne. Oczywiscie bylam ciekawa, jednak mialam strach. Zreszta kazdy mi mowil ze to jest niebezpieczne i wlasciwie wyrazano sie niezbyt pozytywnie na temat spirytysmu. Jednak zajelam sie tym tematem, poglebilam swoja wiedze, rozpoczelam poznawanie tego tematu od gruntu. Dzisiaj ciesze sie bardzo, ze zajelam sie tym tematem. Poznalam duzo wiecej wiadomosci o Bogu, swiecie i co to jest spirytyzm. Dzisiaj wiem ze spirytyzmem zajmuja sie ludzie powazni, godni szacunku . Wypowiedzi tych ludzi sa powazne
i pelne odpowiedzialnosci. Bardzo waznym punktem w spirytyzmie jest temat -Reinkarnacja.
Dziela Kardecka i sama jego osoba jest bardzo ciekawy temat.

Pozdrawiam serdecznie Rafaela.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #373 : Marzec 25, 2011, 17:36:19 »

Rodzaje istot inkarnowanych i spotykanych obecnie na Ziemi

Z racji szczególnych czasów, w jakich żyjemy, a także dlatego, iż Ziemia sama w sobie jest miejscem niezwykłym, spotkać można tu wiele różnych istot. Pozornie żyjemy jako ludzie w ludzkich ciałach, ale pochodzimy z wielu różnych miejsc, czasu i przestrzeni. Mamy więc za sobą różne historie, które nas ukształtowały.
Świadomość, kim się jest, skąd się pochodzi, nie zawsze jest niezbędna. Podobnie jak wiedza o przeszłości. Jednak tego rodzaju świadomość pozwala nam często lepiej zrozumieć naszą obecną sytuację, lepiej odnaleźć się w świecie i bardziej świadomie dokonywać nowych wyborów na drodze życia.

Ponieważ mimo pewnych cech wspólnych, każdy przypadek może być inny, tak jak różne bywają motywacje danej jednostki. Wykaz ten obejmie tylko niektóre z głównych charakterystycznych cech, jakie w tej chwili przychodzą mi na myśl. Być może w przyszłości tekst ten powiększę o kolejne uściślenia i grupy.
Oczywiście, mimo, że nie zaznaczyłem tego w tym podziale, jak się jednak nietrudno domyślić wymieniane grupy i ich podgrupy, miewają różne intencje, więc cześć z istot w danej kategorii może działać z pożytkiem dla wyznawanych przez nas wartości, lub przeciwnie, na ich i naszą szkodę. Różnie to bywa jak sami wiecie.

Reinkarnacja
 
Cztery główne typy istot inkarnowanych na Ziemi:



I. Wędrowcy.

Wędrowcy to dusze, które prowadzą swój rozwój przez doświadczanie wielu rożnych kultur i cywilizacji. To kosmiczni włóczykije, którzy biorą udział w rozmaitych doświadczeniach i zadaniach na wielu planetach w wielu światach. Charakteryzują się bogatym doświadczeniem oraz stosunkowym brakiem przywiązania do danego miejsca (planety).
Wędrowcy są grupą, z pośród której najliczniej rekrutowani są (a raczej sami zgłaszają się na ochotnika) ci, którzy stają się później "jednostkami do zadań specjalnych", które wkraczają w kluczowych momentach dziejów różnych cywilizacji.
Dzięki swojemu doświadczeniu z wielu światów, posiadają znajomość wielu wzorców i stosunkowo dużą Mądrość, nabyta przez swoje empiryczne doświadczenia.
W obecnych czasach stanowią oni sporą grupę inkarnowanych na Ziemi istot i w większości są to też Ci najaktywniej zaangażowani w proces przemian na Ziemi. Spora część z obecnych tu Wędrowców to weterani, którzy byli obecni przy narodzinach, klęskach i zmianach wielu cywilizacji.
Część z Wędrowców przypomina sobie swoje życia z różnych światów, niekiedy są to wspomnienia przydatne w misji, jaką mają obecnie, czasem to po prostu rożne przebłyski. Niektórzy oczywiście nadal sobie nic nie przypominają, co nie wyklucza, iż w kluczowym momencie nie zadziałają spontanicznie, a zgodnie z planem.

Podgrupy:



Wędrowcy z Misją
Ta grupa jak sama nazwa wskazuje to wszyscy Ci przybysze z różnych światów, wędrowcy, którzy podjęli się tu wykonania jakiegoś zadania. W większości przypadków związanego oczywiście z asystą i pomocą przy wdrażaniu przemian na Ziemi. Tak jak oczywiście wszędzie, tak i tu Wędrowcy wywodząc się mimo wszystko z różnych światów (a raczej czujący się związani z określonymi grupami i filozofiami), mają różne cele etc.
Jednak jak wspomniałem bez wątpienia wszelkie grupy interwencyjne przeznaczone do działania tutaj to przede wszystkim Wędrowcy, gdyż posiadają oni bagaż doświadczeń z wielu miejsc we wszechświecie.

Wędrowcy Obserwatorzy
Ta grupa to ci Wędrowcy, którzy narodzili się tu by obserwować proces przemian od środka, nie angażując się w niego bezpośrednio. Część z nich czerpie po prostu z tego swoje doświadczenie, nim podejmie się ewentualnego zaangażowania tu lub w innych światach (oczywiście, że zawsze mogą zmienić zdanie i to dotyczy każdej grupy praktycznie, a Obserwatorów w szczególności).
Obserwatorzy też często są tu tylko po to by doświadczyć tych zmian. Grupa ta jest nieco mniej liczna moim zdaniem od Wędrowców z misją, ale też wcale nie taka mała, za to zdecydowanie rzadziej zauważalna, bo się nigdzie nie wychylają.Uśmiech

Wędrowcy Uwięzieni
Stosunkowo mała grupa, ale jednak zdarza się to, iż tacy poszukiwacze, którzy postanowili doświadczyć naszego świata, z jakiegoś powodu wplatali się np. w tutejszy łańcuch karmiczny i ostatecznie ich wibracje się obniżyły, a oni sami mocno ?przykuli się? do tego miejsca.
W obecnych czasach nadchodzi moment, w którym powstają sprzyjające warunki dla ich reaktywacji i uwolnienia. Cześć z nich podejmuje dziania związane z przemianami, podświadomie zapewne uznając to za coś we wspólnym interesie.

Cechy charakterystyczne Wędrowców:
- Świadome lub podświadome wspomnienia empirycznych doświadczeń z wielu różnych światów dające wiele Mądrości.
- Brak przywiązania do Ziemi
- Posiadanie i trzymanie się celów związanych z przemianami (nie dotyczy Obserwatorów) i swoją Misją.
- Niekiedy wspomnienia (przebłyski) dziania różnych technologii etc.


II. Istoty pochodzące ze zniszczonych światów.

Ta grupa istot mogłaby wchodzić w skład Wędrowców, jednak jest na tyle bardziej specyficzna, iż postanowiłem zaliczy ich jako osobną kategorię.
Istoty pochodzące z planet i światów, które zostały zniszczone (zazwyczaj na skutek błędów, jakie popełnili ich mieszkańcy doprowadzając swoje planety do totalnego zniszczenia).
Na Ziemi mają swoją nową szansę na naukę i rozwój.
Choć grupa ta bywa mocno zróżnicowana i stosunkowo trudno wyszczególnić jej cechy charakterystyczne - jej członkowie często aktywnie uczestniczą w ruchach ekologicznych mając podświadomie pamięć tego, do czego może prowadzić katastroficzna gospodarka zasobami i wyniszczanie środowiska naturalnego. Często mają też różnego rodzaju przebłyski wspomnień apokaliptycznych związanych ze zniszczeniem ich własnych światów. Wspomnienia tego rodzaju powodują u nich poważne stany lękowe zwiane z podświadomą obawa przed powtórzeniem się historii i zniszczeniem świata, w którym obecnie żyją.

Cechy charakterystyczne istoty pochodzące ze zniszczonych światów:
- Stany lękowe zwiane z obawą przed zniszczeniem Ziemi.
- Często podejmowanie różnych radykalnych inicjatyw (ekologicznych i nie tylko), które mają w założeniu pomóc zapobiec tragedii i zniszczenia naszej planety.
- Pojawiające się czasami przebłyski wspomnień zwianych ze zniszczeniem ich rodzimych światów.
- Czasami pojawia się również poczucie osamotnienia związane ze zniszczeniem "domu", z którym się czują związani (danego świata/planety).


III. Upadłe Anioły.

Termin nieco symboliczny, można jednak w ogólnym zarysie odnieść go do istot pochodzących z wysokich płaszczyzn duchowych, które tam miały początek i często długi okres swojego rozwoju i bytowania, które następnie weszły w świat materialny i bardzo często w nim właśnie utknęły.
Posiadają oni czasami pozostałości niektórych duchowych zdolności jak uzdrawianie etc. (co oczywiście może mieć miejsce i u Wędrowców również), jednak w większości bardzo źle odnajdują się w świecie fizycznym i często sobie tu po prostu nie radzą. Z powodu nawyku do egzystowania w zupełnie innych płaszczyznach, ich próby dostosowania się i pogodzenia swoich przekonań i właściwych im sposobach życia, z realiami, jakie tu mamy, bywają często skazane na porażkę i prowadza do mało komfortowej sytuacji wewnętrznej.
Spora część Upadłych Aniołów w wyniku zejścia w materię, doznała szoku (gdy było się tam, wszystko inaczej wyglądało, a jak zleźliśmy tu to wiadomo?). Szok ten może mieć różne objawy, ale często jest to poczucie porzucenia i odrzucenia przez Boga (spowodowane przez poczucie odseparowania w wyniku zejścia i zatracenia świadomości, plus kulturowe dyrdymały, które dodatkowo mieszają potem w głowach).
Ta grupa posiada często różne skłonności religijne, od np. obsesji na punkcie wizerunków anielskich, po skrajne formy buntu w przypadku tej części, która w wyniku zejścia doświadczyła szoku separacji, który im trochę namieszał w emocjach (,których też dopiero zaczęli się tu uczyć) i np. zaczęli w wyniku zagubienia obwiniać np. Boga etc.
W mojej opinii ta grupa (upadłe anioły) to też najczęściej te osoby, które o procesie przemian na Ziemi maja mało praktyczne i bardzo idealistyczne wyobrażenie. Posiadają przekonania, które są raczej echem tego jak coś działało w ich dawnych płaszczyznach istnienia, stad przekonanie, że wszystko w jakiś niewytłumaczalny sposób będzie cacy, ot tak.Mrugnięcie

Podgrupy:



Prawdziwie Upadłe Anioły
Do tej grupy zaliczam właśnie te istoty pochodnia "anielskiego", które wchodząc w materię doznały szoku, zagubiły się i utknęły w karmicznym łańcuchu. Stanowią najliczniejsza grupę z pośród istot pochodzenia anielskiego, jakie rezydują obecnie w ciałach na Ziemi.

Istoty Pochodzenia Anielskiego z Misją
Ta grupa ma swoje podgrupy. Część z nich zeszła tu chcąc wyciągać swoich pobratymców, którzy wcześniej utknęli. W większości oni też ostatecznie tu się znaleźli na dłużej. Są też i tacy, którzy są tu w związku z zachodzącymi na Ziemi przemianami. Stanowią stosunkowo niewielka grupę, jednak ich znacznie ocenił bym też jako istotne, ponieważ w pewnym sensie uzupełniają się z pozostałymi grupami uczestniczącymi w Misji, mając nieco inne cechy i podejście, ale również ważne.

Upadłe Anioły Obserwatorzy
Tych się prawie nie spotyka. Ta grupa istot (Upadłe Anioły) jeśli już tu weszli to pociągnęło to dla nich różne konsekwencje i jeśli tu są, to dość intensywnie doświadczali różnych przeżyć, rzadko można więc mówić (a właściwie nie słyszałem o takim przypadku) by byli wśród nich po prostu Ci, którzy chcą obserwować z tej perspektywy (w ciele). Istoty takie jak anioły, zazwyczaj obserwują nas ze swoich płaszczyzn duchowych. O grupie obserwatorów więc można powiedzieć w tym wypadku, że nie istnieje lub ma charakter jednostkowy.

Cechy charakterystyczne Upadłe Anioły:
- Zazwyczaj bardzo słabe odnajdywanie się w świecie materii.
- Częste problemy z poczuciem separacji i oddzielenia od Boga.
- Czasami zachowanie niektórych zdolności duchowych.


IV. Rodowici Ziemianie.

Tak nazywam grupę istot, które cały lub prawie cały swój rozwój spędziły tu na Ziemi. Są tu od dawna, rozwijali się tu i doświadczali jako dusze niemal od początku.
Rodowici Ziemianie oczywiście stanowią prawdopodobnie mimo wszystko większość istot zamieszkujących obecnie Ziemię, choć z racji szczególnych czasów już nie jestem tego tak całkiem pewien, mogą stanowić około połowy, a druga połowa to mieszanina wszystkich powyżej opisanych.
Rodowici Ziemianie dobrze się czują i radzą sobie zazwyczaj tu w materii, na pewno lepiej od większości Upadłych Aniołów czy Wędrowców nawet. Są po prostu przystosowani do środowiska, w którym się cały czas rozwijali. Jednak większość z nich nie posiada szczególnych uzdolnień czy misji. Można powiedzieć, że jeśli mowa o ?owieczkach? w kontekście religii, to właśnie z pośród tej grupy głównie owieczki są ?rekrutowane?.
Oczywiście Ziemianie podobnie jak większość znanych nam form życia, również posiadają dążenie do rozwoju, choć w zestawieniu z dwoma wyżej wymienionymi grupami, mają wciąż znacznie mniejszą dynamikę, a przynajmniej różna jest teraz odczuwalna.

Podgrupy:



Ziemianie z Misją
Bardzo marginalna grupa Ziemian. Jak jednak się domyślacie też ważna i też uzupełniająca się z wymienionymi powyżej posiadającymi misję, a związana z przemianami. Ta grup najczęściej posiada silny związek z siłami natury i samą Ziemią (jako istotą). Często daje im to znacznie większe możliwości i sukcesy w działaniu w materii niż wszystkim wymienionym wyżej grupom. Choć oczywiście patrzą na sprawy głownie z perspektywy Ziemi, a nie jak np. Wędrowcy, którzy patrzą bardziej "kosmicznie".

Ziemianie Obserwatorzy
Raczej należałoby chyba powiedzieć - Ziemianie bierni? Grupa niezwykle liczna, żeby nie powiedzieć większość inkarnowanych na Ziemi, ale też posiadająca najbardziej marginalny wpływ na cokolwiek. Rozwijają się doświadczając, ich rozwój jest zazwyczaj wciąż przedzielony ogromną przepaścią, w porównaniu z powyżej wymienionymi grupami. W większości nadal potrzebują przewodnictwa i pokierowania, bez czego są zagubieni i niesamodzielni.

Cechy charakterystyczne rodowitych Ziemian:
- Stosunkowo dobrze radzą sobie w świecie materii.
- Zazwyczaj niewielkie lub bardzo mało perspektywiczne zaangażowanie we własny rozwój.
- Potrzeba autorytetów, przewodników etc.


Jakub "Qba" Niegowski
www.jakubniegowski.pl

 
 
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #374 : Czerwiec 01, 2011, 08:16:26 »

Reinkarnacja Szansą Rozwoju Duszy

W ostatnim magazynie Stowarzyszenia Edgara Caycego — A.R.E., ukazał się artykuł z wybranymi ridingami dotyczącymi reinkarnacji. Cayce odpowiada w nich na pytania osób, których nazwiska, jak zwykle, ukryte są pod pierwszym numerem ridingu, natomiast druga cyfra określa kolejny riding tej osoby. Tytuł artykułu: „Souls Grow Through Reincarnation”.

* * *

    Pytanie – Co jeszcze powinienem uczynić, aby osiągnąć doskonałość na tym świecie? Odpowiedź – Aby uzyskać doskonałość w ciele materialnym musisz tu być co najmniej 30 razy…

    (2982-2)

    P – Czy możliwe jest spełnienie przeze mnie celu reinkarnacji już w tym życiu, abym nie musiał powracać więcej na Ziemię? O – Tak jak i przez wielu innych, jeżeli odrzucą to co stare i odnowią się w NIM, staną się świadomi, że Ja Jestem jest w nich, i będą z NIM jednością. P – A jak długo to musi trwać, aby to spełnić? O – A ile to u ciebie wymaga? P – Jak mogę osiągnąć największy postęp w tym życiu? O – Przez wykorzystanie wiedzy, którą posiadasz, w uświadamianiu innych o obecności Jego w nich.

    (137-1)

    P – Czy każda dusza rozwijać się będzie przez reinkarnacje aż do osiągnięcia doskonałości, a te które tego nie uczynią zostaną stracone? O – Czyżby Bóg mógł utracić siebie, jeśli jest Bogiem, lub wtopiony w duszę, albo w uniwersalną świadomość duszy? Dusza się nie zatraca, to indywidualna osoba duszy bywa zagubiona. Reinkarnacja to szansa, która wygaśnie, kiedy osoba i dusza zleją się w całość. P – Jeśli dusza zawiedzie w poprawianiu się, to co się z nią stanie? O – Po to jest reinkarnacja, aby ponownie dać jej możliwość. Czy wola człowieka może bez końca lekceważyć swego Stwórcę?

    (826-8)

    P – Czy można powiedzieć, że Jezus przebywając cykle ziemskiego życia, jako pierwszy osiągnął doskonałość, łącznie z doskonałością życia na planetach układu Słonecznego? O – Można. Ale tylko w przypadku, kiedy mówimy o nim jako o człowieku.

    (5749-14)

    P – Które rozdziały Nowego Testamentu konkretnie mówią o reinkarnacji? O – Jana. Szósty do ósmego. Trzeci do piątego. I reszta jako całość.

    (452-6)

    O – Pamiętaj, śmierć na planie fizycznym jest narodzeniem na planie duchowo-mentalnym. Narodzenie się na planie fizycznym wiąże się ze śmiercią na planie duchowo-mentalnym.

    2390-2

    O – Można się o tym przekonać, bo inkarnacja jest faktem! Jak tego dowieść? Życie tego dowodzi!

    (5753-2)

    P – Badając treść ridingów odnosi się wrażenie, że pierwsze inkarnacje człowieka powodowały coraz większe skrępowanie światem fizycznym i utracenie resztek wartości mentalnych. Po czym, w miarę nabywania doświadczeń, cierpliwości i zrozumienia, nastąpił zwrot ku górze. Czy to jest normalny wzorzec, którego rezultatem będzie nabycie wartościowych cnót i zjednoczenie z Bogiem za sprawą wolnej woli i umysłu? O – Właśnie tak. Jest to model zawarty w Nim. P – Czy przychodząca na świat dusza jest z konieczności obciążona karmą rodziców? O – W przypadku wcześniejszego powiązania rodzinnego, tak. W innym przypadku, nie. P – Zależnie od stopnia rozwoju osoby możliwe są różne drogi doskonalenia. Czy w takim razie przychodząca na świat dusza może sobie wybrać z pośród kilku osobowości? O – Tak, może.

    (5749-14)

    P – W poprzednich ridingach powiedziano, że można sobie przypomnieć jakieś doświadczenia z poprzedniego życia na Ziemi. Chciałbym być bardziej świadomy tych zaszłości, myślę, że pomogłoby mi to w duchowym rozwoju. Proszę więc o podanie sposobu medytacji, która jest dla mnie najodpowiedniejsza. O – Jak już to tu było mówione, kiedy zamierzasz medytować, lub układać się do snu, odrzuć ze swego umysłu wszelką nienawiść, zazdrość, żal i wypełnij umysł świadomością Chrystusowej mocy. Bo jak On powiedział, każda dusza posiada taką świadomość jaką potrafiła rozwinąć w zakresie uniwersalnej świadomości.

    (2390-7)

    P – Z tego co można dowiedzieć się ze źródła, ile razy już żyłem na świecie? O – (Po dłuższej przerwie). W sferze Ziemi, dwa razy. (Ponownie przerwa) Życie ma być kontynuowane!

    (275-25)

    P – Czy zawsze inkarnowałam się jako niewiasta? O – Nie. Tylko wtedy, kiedy to wymieniliśmy, lecz byłaś również mężczyzną.

    (3051-2)

    P – Kiedy i gdzie będę się ponownie inkarnował, i czy będę przyjaźnił się z osobami które teraz znam i z którymi z nich? O – Lepiej jak będziesz przekonany, że możesz się jeszcze inkarnować. A kiedy, gdzie i czy w ogóle, to zależy od wielu czynników i obecnych okoliczności. Absolutnie od wiecznych czasów nie jest ustalone, kto kim będzie kolejno, jedno po drugim życiu. Bo jak jest powiedziane: Prawo Twórcy jest niezmienne. Bóg chce, aby człowiek był Mu towarzyszem. Tak w niebie, jak i na Ziemi w pełni świadomym przyjacielem. Jak wiele potrzeba abyś stał się towarzyszem Sprawczej Mocy? Gdzie jesteś na tej drodze? O tym również decyduje niezmienne prawo. Co posiałeś, to zbierzesz.

    (416-8)

    Co tworzymy na Ziemi, doświadczamy na Ziemi – a co wysiłkiem duchowym tworzymy w królestwie ducha, tam też doświadczamy.

    (314-1)

Jerzy M. Łatak,
przedstawiciel Stowarzyszenia A.R.E. na Polskę
Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 [15] 16 17 18 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.154 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

kursor halotupsy companions world-anime magicalespackluporum