Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 29, 2024, 07:32:09


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: jeśli Aborcja - Decyzja tylko kobiety, czy pary? Szczegóły  (Przeczytany 23790 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
PHIRIOORI
Gość
« : Wrzesień 21, 2009, 10:30:21 »

Na wstępie pragnę ochłodzić zapalczywych przeciwników aborcji, że temat:
"Czy aborcja wogóle jest dopuszczalna" jest w innym wątku.

Oto moje wypowiedź w nim.   ..klik<

Ten natomiast wątek przeznaczony jest JEDYNIE dla osób, które akceptują możliwość aborcji. Tak więc przeciwnicy-proszę tu nie jęczeć. Tu jedynie proszę o konstruktywne ODNIESIENIA do tematu ROZŁOŻENIA PRAWA DECYZJI POMIEDZY PARTNERAMI.
Dlatego proszę moderatorów o usuwanie/przenoszenie wszelkich postów nie odnoszących się do tematu omówienia


Cytat: wiki
Nadal podtrzymuję, że kobieta powinna mieć prawo zdecydowania tak czy nie i powinna to być jej decyzja lub jej i partnera.

Właśnie!.. diabeł tkwi w szczegółach.
No to JEJ decyzja? - czy PARTNERA decyzja? ..wszak życie dostarcza i takich sytuacji, że nie zawsze muszą być zgodni. Co wtedy?

Dopóki są zgodni, wyrażają tę samą decyzję/wolę  ..to jakby nie ma problema.

Ale są jeszcze dwa warianty inne:

1* Kobieta chce dziecka, mężczyzna chce aborcji.
2* Mężczyzna chce dziecka, kobieta chce aborcji.


 A może.. wówczas,
w  takim ułożeniu rzeczy, zarówno wariant 1, jak i 2:
może.. wówczas powinien być ustawowy obowiązek usuwania ciąży?
Skoro którekolwiek z rodziców nie pragnie angażować się w rolę rodziców.

Ale mam wątpliwości jeszcze.

Dlatego ciekaw jestem Waszych opiniii... Co czujecie w sprawie "takich szczegółów"?
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 12:08:04 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #1 : Wrzesień 21, 2009, 10:43:37 »

Cytuj
Właśnie!.. diabeł tkwi w szczegółach.
No to JEJ decyzja? - czy PARTNERA decyzja? ..wszak życie dostarcza i takich sytuacji, że nie zawsze muszą być zgodni. Co wtedy?

Miałam na myśli, że jeżeli kobieta jest sama czy w związku nie ważne, przede wszystkim to jej decyzja, ponieważ to jej teren.... to tyle jeżeli chodzi o szczegóły...

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #2 : Wrzesień 21, 2009, 10:58:42 »

Czyli rozumiem że taka decyzja w/g Ciebie:
ZACZYNA i KOŃCZY się w ROZSTRZYGNIĘCIU, które w 100% jest po STRONIE KOBIETY?

Czy dobrze Ciebie zrozumiałem?
Jesli tak, to pozwolę sobie się z Toba nie zgodzić,
(no z wyłączeniem sytyacji samozapłodniającej się hermafrodyty
..bo i  wówczas termin "kobieta" staje się jakby nieaktualny).

Argument?

Skoro bez udziału mężczyzny KOBIETA nie może Sama Sobie Zajść w Ciążę,
..to RÓWNIEŻ i BEZ JEGO UDZIAŁU nie powinna mieć tu bezwzględnego prawa.


..to moje pierwsze odczucie.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 11:10:40 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #3 : Wrzesień 21, 2009, 11:10:29 »

Przyjmuje do wiadomości:)) jako że jesteś mężczyzną miałeś prawo tak poczuć  Mrugnięcie tak mi się zdaje... Niezdecydowany

Jako, że jestem kobietą i wiem co trud ciąży i porodu, pozwalam sobie uważać inaczej  Chichot

Pozdrawiam Uśmiech
 

EDIT

W sobotę wieczorem oglądałam program jak chiński naukowiec wyhodował myszkę, której ojcem też jest samiczka mysz, jest to pierwszy ssak postały z dwóch komórek jajowych. Wg tego naukowca tylko ssaki mają problem tego typu, że w akcie zapłodnienia musi uczestniczyć samiec i samica, podobno dla gadów, ryb, płazów i ptaków to nie problem.... ;)mogą rozmnażać się bez udziału samca i korzystają z tego w wyjątkowych sytuacjach Coś  ale tego na 100% nie wiem, tak twierdzi ten chiński naukowiec:)
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 11:15:27 wysłane przez wiki » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #4 : Wrzesień 21, 2009, 11:14:42 »

Czyli Dobrze Cię zrozumiałem. (ile masz dzieci?)

widzisz..

Rzecz w tym, ze nie MÓWIĘ tu tylko o "trudzie ciąży i porodu". Ograniczanie sprawy do tego okresu jest zawężaniem TEMATU.

Otóż Dziecko, ze względu na powinowactwo genetyczne - niezależnie od tego czy? oraz jaką Duszę przyjmie - pozostanie w STAŁYM niewidzialnym, subtelnym połączeniu z Ojcem.

Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #5 : Wrzesień 21, 2009, 11:18:00 »

mam 2 dzieci i na szczęście nie miałam problemu czy urodzić czy nie? dla mnie było oczywiste, że urodzę a dzieci były bardzo oczekiwane:)
Jednak nadal twierdzę, że nikogo nie można zmuszać aby urodził, to jego prawo aby zdecydować....

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #6 : Wrzesień 21, 2009, 11:22:44 »

Cytuj
Jednak nadal twierdzę, że nikogo nie można zmuszać aby urodził, to jego prawo aby zdecydować....
Tu się zgadzamy! A że jesteś tą szczęściarą - nie znaczy że nie można się wczuć w inne sytuacje,
które Cię nie dotyczą.

Jednak PROCES "rodzenia" DZIECKA nie sprowadza się do PORODU, tudzież pierwszych 5 lat "zycia".

Dygresja:
Można na to spojrzeć tak, aby DOSTRZEC w końcu, iż Większość Dzisiejszego Społeczeństwa to Ciągle Nienarodzone(nieŻywe) Dzieci(choć niektóre w wieku już dojrzałym lub przekwitającym),
a  invasionizm społeczny KRK spowodował ABORCJĘ ich NARODZIN.
Tyle że na nieco dalszym Etapie,

..niż ten przeciw któremu tak się BULwersują
(procedura stwarzania użytecznego niewolnika - ma być żywy, ale niezabardzo; urodzony, ale nie do końca - wówczas sterowalny i użyteczny). Statystycznie jest dziś na ziemi około 7mld aktywnych "komórek embrionalnych" w buforze około ~50-80-letniej "przydatności do użycia/ do spożycia". Uświadomienie tego sobie jest bolesne.. zwłaszcza gdy ktoś głęboko siedzi w strukturach mechaniki generującej takowy stan rzeczy


Wracając do tematu omówienia:
Dlatego pytam o ten "MONOPOL" Kobiety na DECYZJĘ...
Zauważ, że kolejnym krokiem jest (o ile kobieta sama wychowuje dziecko) WYMUSZENIE sponsoringu społecznego, albo po prostu Alimentów od ojca (który przykładowo NIC wspólnego z 'koncepcją' nie ma).
Podobnie jak chodzi o dzieci z okienka na zakrystii.

edit: Zresztą  nieco zszedłem z tematu. Chodzi mi przede wszystkim o energetyczną więź i konsekwencje z tym związane. Ale widze że bez omówienia zaangażowania energii spolecznej i otoczki finansowo-materialnej się nie obędzie... więc tematy poruszam równolegle.

Przecież taki ojciec może sobie nie życzyć, by ktoś wychowywal jego dziecko, którego KONCEPCJA powstała na skutek egoistycznej, decyzji kobiety na przykład (nie liczącej się z nim i wbrew niemu).

Czyli coś jest jednak 'nie tak' - skoro za decyzje jednej kobiety - odpowiadać mają inne kobiety i mężczyźni (na przykład danej  społeczności), które owej DECYZJI nie podejmowały, lub mężczyzna, który takiej decyzji nie podejmował.

Żeby uniknąć rozrostu tematów omówienia.. aktualnie biorę na tapetę zjawisko, gdzie kobieta UPATRUJE sobie w sposób egocentryczny,  pragnieniowy, jako chciejstwo.. faceta, jako materiał genetyczny (co jest ponoć częstym statystycznie zjawiskiem).
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 25, 2009, 11:36:17 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #7 : Wrzesień 21, 2009, 11:33:05 »

W sobotę wieczorem oglądałam program jak chiński naukowiec wyhodował myszkę, której ojcem też jest samiczka mysz, jest to pierwszy ssak postały z dwóch komórek jajowych. Wg tego naukowca tylko ssaki mają problem tego typu, że w akcie zapłodnienia musi uczestniczyć samiec i samica, podobno dla gadów, ryb, płazów i ptaków to nie problem.... ;)mogą rozmnażać się bez udziału samca i korzystają z tego w wyjątkowych sytuacjach Coś  ale tego na 100% nie wiem, tak twierdzi ten chiński naukowiec:)

niezupełnie to tak jest

niektóre płazy mogą zmienić swoją płeć - np jeśli w okolicy nie ma samczyków to taka żabka-samiczka samoistnie zmienia płeć na męską Uśmiech

zgadzam się z PHI
decyzja powinna być po stronie także ojca no bo jeśli matka może zdecydować czy chce urodzić dziecko czy je zabić to ojciec powinien móc zdecydować czy chce dziecku dawać alimenty czy nie
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 11:34:14 wysłane przez Val Dee » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #8 : Wrzesień 21, 2009, 12:35:55 »

no jakoś zamilkly dziewczyny, koliberek to raz on raz ona.. więc z natury się nie angażuje Mrugnięcie zajrze pozniej...
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #9 : Wrzesień 21, 2009, 12:49:49 »

Jako koliberek: ON i ONA, orzekam, iż jeśli zaistniała tzw. wyższa konieczność, to  decyzja winna należeć do obojga, psia jego mać! (te się jakoś nie abortują, jeśli już to aportują ku uciesze niewłaściwych właścicieli. Duży uśmiech) Tylko, czy oboje są jednako świadomi, o co chodzi naprawdę i tu może zacząć się dylemat... Coś

To narazie z marszu. Muszę się cofnąć i przeczytać, co tam na "górze Phi ponapisywał wziął i był.

koliberek33
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 13:09:50 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #10 : Wrzesień 21, 2009, 13:40:39 »

Nie twierdzę, że tylko kobieta ma prawo jeżeli są w związku mogą dyskutować i dyskutować i przekonywać się na wzajem... jeżeli chodzi o energetykę wcieleń to nie wiem jak to jest Coś ale chyba jak ma się ojcu urodzić dziecko to tak czy owak się urodzi ....

chciałam zauważyć to co pisała już Rafaela, ze w szczęśliwych związkach problemu z aborcją nie na, problem aborcji pojawia się zwykle, kiedy kobitka zostaje na lodzie... tak mi się zdaje..

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #11 : Wrzesień 21, 2009, 14:35:03 »

Moim zdaniem wszystko, do czego doszło przy udziale obu stron, powinno być przez obie strony rozwiązywane.
Jeżeli kobieta zachodzi w ciąże, to przepraszam - ale sama się chyba nie zapłodniła. Odpowiedzialność za podjęcie decyzji, czy ciążę przerwać czy kontynuować powinna spoczywać na obojgu. Wyobrażacie sobie, że tylko babka ma prawo podjąć decyzję o aborcji, a po kilku latach może usłyszeć od męża, że jego dziecko mogło właśnie teraz iść do szkoły? Poglądy się zmieniają, warunki jakie spowodować mogły podjęcie tej okropnej decyzji też z czasem mogą ulec zmianie. Potem można żałować, że się nie postanowiło dziecka urodzić i choćby właśnie ze względu na to, decyzja musi zostać podjęta przez obie strony (żeby się potem nie okazało, że jedna ma to za złe drugiej).
A powód, jako by kobieta jedynie miała prawo podjąć taką decyzję ponieważ to jej ciało i jej ból (związany z porodem) to już w ogóle śmiech na sali. Babeczka zachodzi w ciążę, bierze sobie urlopik i siedzi w domu przed telewizorem aż do dnia rozwiązania, podczas gdy facet haruje jak wół, żeby zapewnić przyszłej rodzinie utrzymanie. Jak wraca do domu, to nie ma zmiłuj. Hormony buzujące w jego ukochanej robią z niej monstera na dwóch nogach z wielkim bębnem u frontu.
Trzeba przetrwać, nie wtórować i nie krzyczeć, gdy ona ma pretensje o całe zło świata, ze względu na jej stan i dobro dziecka facet musi nauczyć się cierpliwości, ustępować, pomagać, wstrzymywać swoje żądze (niektóre ciężarne nie mają ochoty na seks), prać, sprzątać, gotować i wiązać jej buty jak już się schylić nie może. Mężczyzna przejmuje cechy, które są odpowiednie dla kobiet, co nie jest dla niego naturalne tak samo jak nie jest dla niego naturalne zachowanie partnerki w stanie błogosławionym. Facet też cierpi! To nie robot, ma myśli i uczucia takie same jak wcześniej, w przeciwieństwie do kobiety, która fiksuje na każdym kroku. A sam poród jest dla niego ogromnym przeżyciem, może nie bolesnym fizycznie, ale sam widok cierpiącej męki ukochanej przyprawia go o szewską pasję. Facet przechodzi cały ten okres tak samo ciężko jak kobieta, która ze względu na swój stan ma jednak ulgi. Dla niego ulg nie ma. Od niego jako od przyszłego ojca się wymaga, on nie może nie chcieć, on musi, bo ona już wielu rzeczy za niego nie zrobi.
Dlaczego więc my kobiety, mamy patrzeć na to tak egoistycznie i zabierać naszym ukochanym prawo do decyzji czy chcą mieć dziecko? Ono jest tak samo ich jak i nasze. W naszych ciałach powstaje nowe życie, które bez mężczyzn nie miało by okazji powstać. I bez mężczyzn nie powinno się podejmować tak kluczowych decyzji.
Wszyscy Wy faceci, którzy tu jesteście, którzy jesteście już ojcami bądź planujecie nimi zostać w przyszłości - wiedzcie, że są kobiety, które doceniają Wasz wysiłek i poświęcenie. A przede wszystkim doceniają Waszą rolę w tworzeniu rodziny.
Podczas, gdy my leżymy z brzuchami do góry, Wy wykonujecie świetną robotę i chwała Wam za to!
A jak któraś jeszcze myśli, że tylko do niej należy decyzja o poczęciu dziecka, to niech sobie da w ogóle spokój z facetami. Po jakiego licha ma im w ogóle głowę zaprzątać? Niech się spróbuje zapłodnić sama i sama potem o swoim dziecku decydować będzie mogła.


PS. Phi, uważam, że nie masz najmniejszego prawa decydować, kto może a kto nie wypowiadać się w danym temacie.
Z tego, co kojarzę - masz własne forum i tak możesz sobie dyrygować. Póki nie jesteś tu modem, a tym bardziej adminem, to Twoje czcze prośby do modów o usuwanie komentów są śmieszne. Moja wypowiedź, choć jestem przeciwnikiem aborcji, jest całkowicie na temat i żaden mod nie posłucha Twoich próśb, by ją usunąć.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Kiara
Gość
« Odpowiedz #12 : Wrzesień 21, 2009, 14:58:29 »

Chyba Ci sie tematy pomylily janneth , nie dyskutujemy nad rola mezczyzny w trakcie zapladniania kobiety. A nad prawem kobiety do aborcji, a to nie to samo.
Nikt nie neguje tej niezbednosci dwojga kobiety i mezczyzny , by powstac moglo cialo materialne dla wcielajacej sie duszy.
Kiedy nie ma patologji nie ma problemu z podejmowaniem decyzji o aborcji.

Ale wez rowniez pod uwage klonowanie, tu juz zmieniaja sie role i kto zdecyduje i czy jest to humanitarne "zabijanie " klonu gdy jest powiedzmy uszkodzona wersja pierwotnej doskonalej?
Czy to jest etyczne moralne czy nie?
A tu juz nie ma "pracy" mezczyzny i inkubatora noszacego zaplodnione jajeczko , kobieta.
Wartosci sie zmieniaja , role dewaluuja, ale problem ten sam.
Czlowiek , dziecko? Czy wechkul noszacy Dusze - ubranie dla Duszy?
Gdzie gubi sie miano czlowieczenstwa i szacunku do poczetego zycia?
Czy zycie poczete jest jeszcze adekwatnym okresleniem w klonowaniu?

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 18:07:25 wysłane przez Kiara » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #13 : Wrzesień 21, 2009, 15:01:53 »

Mrugnięcie)))) nie zajmowałem stanowiska w tej sprawie.
Podkreślam natomiast punkt regulaminu, który już istnieje.. wskazując na już istniejący wątek. Grzecznie i dokładnie  wyjaśniam, co jest tematem omówienia (by sie komuś nie "zlało" z innym tematem pokrewnym).

Jako inicjator nowego wątku mam prawo decydować - o czym ten wątek jest.. wszak to ja go inicjuję.
Jeśli chcesz zmieniać temat - możesz założyć nowy wątek i zapewniam Cię,  że NIKT Ci tego nie zabroni.

PS. Jak dla mnie Twój post(z dzisiaj) jest całkiem w temacie. (w obu aborcjach  Mrugnięcie)
Było by miło, gdybyś jeszcze zechciała wpuścić trochę przestrzeni wstawiając spacje pomiędzy blokami tekstu - bo ostatnie Twe posty w aborcjach są na prawdę tego warte.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 21, 2009, 15:07:48 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #14 : Wrzesień 21, 2009, 15:02:07 »

A weźmy taką oto sytuację:
Jest para z dość długim stażem - powiedzmy kilkanaście lat. On bardzo pragnie dziecka, ona jeszcze woli się realizować w pracy. Zachodzi jednak w ciążę - usuwa dziecko mimo wyraźnego sprzeciwu mężczyzny...

Czy postąpiła słusznie? Wg niektórych z Was tak - bo miała pełne prawo decydować o "swoim" ciele...
Ale mężczyzna jak się ma czuć? Gdy się dowiaduje że jego kobieta zabiła jego potomka?
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #15 : Wrzesień 21, 2009, 15:04:37 »

..Dokładnie o rozpatrzenie różnych takich typów sytuacji mi chodziło..
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #16 : Wrzesień 21, 2009, 15:05:52 »

Kiaro, jak najbardziej trzymałam się tematu, który jest nazwany: "jeśli Aborcja - Decyzja tylko kobiety, czy pary? Szczegóły"
To, o czym Ty mówisz to szczegóły, to co ja napisałam dotyczy meritum - tego czy to decyzja babki czy faceta.

Phi - chyba masz rację z tą przestrzenią w temacie Smutny Zdaję sobie sprawę, że ciężko jest czytać potok słowny.
Dzięki za radę, postaram się o niej na przyszłość pamiętać.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #17 : Wrzesień 22, 2009, 21:51:01 »

Cytat: Kiara
Ale wez rowniez pod uwage klonowanie, tu juz zmieniaja sie role i kto zdecyduje i czy jest to humanitarne "zabijanie " klonu gdy jest powiedzmy uszkodzona wersja pierwotnej doskonalej?

Częściowo o to zachaczam tu<
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 22, 2009, 21:51:27 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #18 : Wrzesień 23, 2009, 09:25:56 »

W tym współdecydowaniu trzeba uwzględnić fakt pewnej niesymetrii:

Po pierwsze, to kobieta ponosi cały biologiczny ciężar ciąży. To ona to dziecko nosi, to ona to dziecko urodzi
Otrzymuje także z tego tytułu profity emocjonalne o których mężczyzna może co najwyżej pomarzyć. (moja małżonka była zachwycona kiedy dziecko zaczynało "kopać", dla mnie no cóż... ja tego "nie czułem". Dla mnie to był fakt. Nie emocja).
Co byśmy jednak nie mówili to sama ciąża i poród to ewidentna sprawa kobiety. Mężczyznom pozostaje jedynie przyglądać się temu. Nawet gdybyśmy chcieli, to za kobiety nie urodzimy.

Mężczyzna ponosi (zwykle) w pewnym sensie społeczne koszty ciąży i pierwszych miesięcy życia dziecka, ale nie musi tego ponosić. Może się wykręcić, może to olać.  Nikt go do tego nie zmusi.
Nie może tego zrobić kobieta - chyba że przerwie ciąże. Lub, jeżeli już urodzi - kiedy odda dziecko.
To kolejny przykład niesymetrii.
Dla mężczyzny opieka w czasie ciąży i po, i opieka nad dzieckiem to kwestia dobrej woli, odpowiedzialności, itp.
Dla kobiety to kwestia biologii. Jak już zaszła w ciąże a nie chce jej przerwać... to nie ma rady, mus to mus. Urodzić trzeba, nie ma innego wyjścia.

Istnieje jeszcze jeden aspekt sprawy.
Mężczyzna kiedy chce mieć potomka (ów), to codziennie może zapładniać inną potencjalną matkę, i w efektcie, co parę dni może rodzić się dziecko, które będzie nosiło jego geny. JAk nie uda się z tą, to może z tamtą, itp... (żeby było jasne - mówię o czysto biologicznym aspekcie sprawy)
Kobieta ma zupełnie inaczej. Po zapłodnieniu jest niezdolna do kolejnego zapłodnienia prez przynajmniej 9 miesięcy.
Więc jej szansa na przekazanie swoich genów jest znacznie mniejsza niż mężczyzny.

Z uwagi na to, że to ona ponosi prawie 100% "kosztów" ciąży, urodzenia dziecka, opieki przez pierwsze miesiące, itp 
skłaniałbym się do tego aby to kobieta miała decydujący głos w sprawie ciąży.

Czym innym jest kwestia wychowania dziecka i ewentualnego zapewnienia środków na to wychowanie.
Prawo obowiązujące nakłada bowiem obowiązek zapewnienia środków na wychowanie dziecka. (z jaką skutecznościa to w ogóle inna sprawa)
Znowu istnieje tutaj niesymetria, która rodzi możliwość wszelakich przypadków "złapania" faceta na dziecko, wyłudzenia w sposób mniej lub bardziej otwarty sposób alimentów.

Moim zdanie powinno wyglądać to tak:
- jeżeli kobieta nie chce dziecka i mężczyzna nie chce dziecka - aborcja tak (rozwiązanie gorsze) lub oddanie dziecka do wychowania komuś innemu

- jeżeli kobieta nie chce dziecka, a mężczyzna chce - to ze względu na to, że to kobieta ponosi ciężar ciąży, ona tutaj decyduje. Mężczyźnie pozostaje poszukać innej kobiety, dzięki której jego geny zostaną przekazane (wiem, spłycam problem, ale tak to widzę) Ma ku temu większe możliwości niż kobieta.

- jeżeli kobieta chce dziecka, a mężczyzna nie chce - to w takim przypadku, jeżeli decyduje się na urodzenie dziecka, powinna tracić prawo do alimentów.

Tak to widze. Dzisiaj. Jutro może będę widział inaczej Uśmiech
Alem się rozpisał.

pozdrawiam

« Ostatnia zmiana: Wrzesień 23, 2009, 09:29:16 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #19 : Wrzesień 23, 2009, 10:28:33 »

Che che - gdyby jeremiasz pisał ustawy to żadna kobieta by nie dostała alimentów... każdy facet by się wykpił że nie chciał dziecka ;P

Tylko że w takim razie skoro kobieta ponosi całość odpowiedzialności - jak to oznajmił jeremiasz - to koniec z urlopem macierzyńskim, dodatkami rodzinnymi czy becikowym - skoro kobieta ma mieć całość władzy to powinna je ponosić samodzielnie - państwo nie powinno pomagać (o mężczyźnie nie wspomnę - niech kobieta sobie oszczędza pieniądze na ten czas kiedy będzie w ciąży i zostanie bez pracy)
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #20 : Wrzesień 23, 2009, 10:57:37 »

Vall Dee,
a jeżeli Twoja dziewczyna zajdzie w ciąże to co zrobisz?
Uciekniesz od niej?

Cytuj
Che che - gdyby jeremiasz pisał ustawy to żadna kobieta by nie dostała alimentów... każdy facet by się wykpił że nie chciał dziecka ;P
A ty chcesz mieć dzieci?
pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 23, 2009, 10:59:43 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #21 : Wrzesień 23, 2009, 10:58:15 »

Czy potrafisz wyobrazić sobie świat, w którym każda ciąża jest "zbawieniem"?
Czy potrafisz wyobrazić sobie społeczeństwo, które dba o własne dzieci, jakby one były wspólnym dobrem?

Jeśli tak, to jesteśmy na dobrej drodze do zrozumienia samych siebie...


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #22 : Wrzesień 23, 2009, 11:03:49 »

Vall Dee,
a jeżeli Twoja dziewczyna zajdzie w ciąże to co zrobisz?
Uciekniesz od niej?

Cytuj
Che che - gdyby jeremiasz pisał ustawy to żadna kobieta by nie dostała alimentów... każdy facet by się wykpił że nie chciał dziecka ;P
A ty chcesz mieć dzieci?
pozdrawiam


To mówimy tu o mojej osobie czy też o mechanizmach w społeczeństwie?
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #23 : Wrzesień 23, 2009, 11:25:14 »

Vall Dee,
a jeżeli Twoja dziewczyna zajdzie w ciąże to co zrobisz?
Uciekniesz od niej?

Cytuj
Che che - gdyby jeremiasz pisał ustawy to żadna kobieta by nie dostała alimentów... każdy facet by się wykpił że nie chciał dziecka ;P
A ty chcesz mieć dzieci?
pozdrawiam


To mówimy tu o mojej osobie czy też o mechanizmach w społeczeństwie?
O mechanizmach w społeczeństwie,
a jednocześnie napisałeś, że każdy facet by się wykpił.
Skąd to wiesz?
Przecież nie wiesz co by się stało, jedynie sądzisz wg siebie, że tak by było.
Dlatego zadałem Ci pytanie osobiste.
Ale skoro nie zatrybiłeś, to trudno, innym razem.

Co do alimentów,
Jeżeli przy zapłodnieniu obie strony były świadome i brały w tym udział dobrowolnie (co wyklucza wszelkie przypadki gwałtów), to oboje byli świadomi skutków swojego postępowania.
Wobec tego dlaczego kobieta ma być bardziej uprzywilejowana od mężczyzny i MUSZĄ się jej należeć alimenty?
Czy powodem ma być jedynie fakt, że ten facet z nią współżył? A ona gdzie była w tym czasie?

Może jednym z powodów niechcianych ciąż jest właśnie fakt, że kobiecie należą się alimenty?
I traktują swoje ciało instrumentalnie jako sposób na wyciągnięcie pięniędzy?

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 23, 2009, 11:28:10 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #24 : Wrzesień 23, 2009, 12:14:39 »

- jeżeli kobieta chce dziecka, a mężczyzna nie chce - to w takim przypadku, jeżeli decyduje się na urodzenie dziecka, powinna tracić prawo do alimentów.

Tak to widze. Dzisiaj. Jutro może będę widział inaczej Uśmiech

Czytam i oczom nie wierzę. Najpierw przyznajesz, że to kobieta ponosi cały biologiczny ciężar ciąży, a więc wszystko co się wiąże ze zmianami fizjologicznymi zachodzącymi w jej ciele podczas tych 9 miesięcy.
A nagle stwierdzasz, że jak facet nie chce a ona chce, to ona nie powinna żądać alimentów ani żadnej odpowiedzialności z strony ojca. To mógł faktycznie napisać tylko facet.
Teraz powiem Ci jak to by wyglądało ze strony kobiety.
Zachodzimy w ciążę i pierw jest to zauważalne w naszym zachowaniu. Śmiejemy się, za chwilę płaczemy, robimy z igły widły i w zasadzie same nie wiemy, co nam na sercu leży gdy już wysmarkamy całą paczkę chusteczek. Ten stan jest frustrujący, bo niewiele z nas od razu uświadamia sobie, co jest odpowiedzialne za tę burzę hormonów.
Gdy już jednak przekonujemy się, że nie świrujemy, tylko jesteśmy w ciąży, smutki mijają a i nie ma troski o stan psychiczny, bo jest już wytłumaczony. Kobieta niemalże momentalnie cieszy się i nawiązuje więź z dzieckiem, którego jeszcze nie odczuwa. Wiele kobiet w pierwszym trymestrze ciąży zaczyna już "wić gniazdo".
Generalne porządki, remont na który później będzie już za późno, załatwianie wszystkich niepozałatwianych spraw. Kobieta przy nadziei zaczyna zapobiegawczo myśleć, bardzo przyszłościowo, wszystko co robi robi z myślą o przyszłości dziecka i tym, by teraz się dobrze rozwijało. Hormony sprawiają, że od razu dziecko jest przez nią kochane.
Teraz załóżmy Twoją sytuację. Gdy kobieta mówi swojemu ukochanemu, że będą mieć dziecko, a on łapie się za głowę i krzyczy: "O nieeee". Po ochłonięciu facet mówi, że dziecka nie chce i ani nie będzie uczestniczył w jego wychowaniu ani nawet nie zamierza na to dawać jej pieniędzy. Czy tu nadal decyzja o aborcji pozostaje decyzją kobiety, czego tak bronisz? Czy ta przyszła matka, której najbardziej zależy na tym prozaicznym wiciu gniazda i zapewnieniu maleństwu optymalnych warunków nie stoi przed zwykłym szantażem? Wierzę, że w takiej sytuacje niewiele zdecydowało by się na aborcję. Powodem jest to, że one w przeciwieństwie do ojców czują już więź z dzieckiem, mimo, że tak samo jak ojcowie nie czują jeszcze ani kopania ani wielkiego brzucha, nie widzą nic naocznie. To boskie hormony sprawiają, że już zdążyły pokochać.
Wówczas na aborcję decydują się głównie te kobiety, w których związkach facet zarabiał, a one domu pilnowały. Nie mając własnych zarobków i tracąc pomoc ze strony mężczyzny kobieta wówczas faktycznie może zdecydować się na przerwanie ciąży, z którą już zdążyła się oswoić. To, co zostaje z całej tej sytuacji to para, która się rozeszła, bo ona na pewno nigdy nie wybaczy mu, że zostawił ją samą z problemem i wpłynął znacząco na podjęcie tego kroku, którym było zabicie dziecka, które kochała bardziej niż jego po "szantażu". Związek się rozpada, kobieta traci jedyne, na czym jej zależało, ale może układać sobie życie na nowo. Jeśli zaś by tej aborcji nie dokonała i postanowiła, że dziecko urodzi nawet bez odpowiedzialności za nie ojca, to sytuacja wyglądała by nieco inaczej, moim zdaniem korzystniej.
On - palant by odszedł i chwała mu za to. Ona by urodziła dziecko, na które przelałaby całą miłość i poświęciła maksimum czasu. Było by jej ciężko, musiałaby zacząć szybko pracować, by utrzymać dwuosobową rodzinę. Ale miałaby kogoś, kogo kocha i kto kocha ją i nie zostawi jej nigdy.
Musimy zdać sobie sprawę, że wiele samotnych matek zostało osamotnionych właśnie w chwili, gdy obwieszczało partnerowi radosną nowinę. Musimy też wiedzieć, że alimenty w Polsce jest piekielnie ciężko ściągać z nieodpowiedzialnych ojców i w wielu przypadkach zamiast nich płaci państwo. Nie są to duże kwoty, alimenty nie są wysokie. Dla przykładu otrzymywane przeze mnie alimenty nie starczały nawet na opłacenie połowy kosztów miesięcznej nauki. Resztę musiałam dopłacać sobie do czesnego sama, nie mówiąc już o tym, że studia to nie tylko czesne, ale też książki, egzaminy itd.
Ta nieodpowiedzialność mężczyzn przyczynia się do usamodzielniania się kobiet, do tego, że zarabiają a ciążę odkładają na później.
Na szczęście nie wierzę, by kiedykolwiek miano znieść płacenie alimentów przez rodziców. W niczym to by nie pomogło, a jedynie by zaszkodziło i sprawiło, że nasze społeczeństwo było by jeszcze bardziej prymitywne.
Facet też musi ponosić odpowiedzialność za ciążę, nawet jeśli jej nie chce. Kobieta może też nie chciała jej przed faktem, ale po fakcie to właśnie jej jest zdecydowanie trudniej podjąć decyzję o aborcji, do której namawia ją partner.
To jest ingerencja w jej ciało i duszę. Serce po aborcji będzie już zawsze złamane. I po co to? Żeby facet był bezpieczny? By nie musiał alimentów płacić?
Czy naprawdę Jeremiaszu jesteś aż tak arogancki i wygodny, że rościsz sobie prawo do zrzucenia odpowiedzialności z tego prostego powodu, że nie chciałeś dziecka? Niczym się to nie różni od pozostawienia go w domu dziecka, szpitalu, czy na ulicy przez kobietę. Może w tym jednym, że jej będzie ciężej się z tym pogodzić.
Szkoda, że tak się zapatrujesz na te sprawy, wierzyłam że będziesz miał bardziej rozsądny ogląd.
Niestety się zawiodłam, ale cieszę się, że ja już znalazłam mężczyznę, który jest Twoim przeciwieństwem.
Gdybym była singlem i dzisiaj miałabym szukać faceta, to czytając tego typu wypowiedzi zostałabym lesbijką.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Strony: [1] 2 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.08 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

k-l st-fu naprawiacze world-anime grotasmierci