Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 26, 2024, 14:13:28


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: CUDA, cuda, cuda ...  (Przeczytany 7587 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Październik 04, 2009, 18:02:57 »

Te mniej i bardziej wiarygodne i wszystko co z nimi związane.
Również "cuda na kiju"  Duży uśmiech Mrugnięcie


Ukraina: "Jezus" na ścianie fabryki
Czwartek, 17 września (14:48)


Zdjęcie ze strony "The Times" /Internet

Pielgrzymi z całej Ukrainy ściągają do Veliky Berezny, by zobaczyć wizerunek Jezusa Chrystusa, który miał rzekomo pojawić się na ścianie tamtejszej fabryki - informuje "The Daily Telegraph".
...

http://fakty.interia.pl/religia/news/ukraina-jezus-na-scianie-fabryki,1369691,5930
« Ostatnia zmiana: Październik 05, 2009, 19:23:48 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #1 : Październik 05, 2009, 08:49:53 »

Cudem wystarczjącym za wszystkie inne jest choćby fakt, że z zasianego ziarna potrafi wyrosnąć źdźbło trawy.

pozdrawiam


Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Październik 05, 2009, 20:26:11 »

Jeremiaszu rozumię, ale ten udeżyłeś chyba w zbyt wysoki ton.
Ten temat został utworzony by pokazać pewne "cuda" od innej strony. Powyższa fotka to dobitnie unaocznia i mój dopisek "Cuda na kiju". Duży uśmiech
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #3 : Październik 06, 2009, 07:29:24 »

Przywykliśmy za cuda uważać rzeczy niewytłumaczalne, a na dodatek, rzadkie.
Rzeczy niewytłumaczalne a nieustannie spotykane wcale nas nie dziwią. Choćby to źdźbło trawy.

pozdrawiam




« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2009, 07:30:20 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #4 : Czerwiec 10, 2010, 12:57:43 »

Jezus uchwycony w kominku

Wciąż dochodzi do wydarzeń uznawanych za cudowne. Paradoksalnie, to rozwój technologii sprawił, że wiele z tych współczesnych cudów nie przepadło, bo utrwalono je na zdjęciach lub sfilmowano.


Ognisty portret Jezusa z Hatfield /MWMedia

Cudowne zjawisko może trwać długo, ale też ułamek chwili. W takiej sytuacji liczy się refleks. Szybkością reagowania pochwalić się może Rob Millist, 29-letni mieszkaniec Hatfield w Wielkiej Brytanii. Jak podała gazeta "The Sun", Millist dokładając drew do kominka spostrzegł, że płomienie utworzyły niezwykły obraz. W ogniu widać było twarz Jezusa. Rob doznał wstrząsu stwierdzając, że nie ma mowy o pomyłce - patrząc na płonące drewno  wyraźnie widział nos, oczy i brodę.

Chce wierzyć w cuda

...

http://facet.interia.pl/ciekawostki/news/jezus-uchwycony-w-kominku,1489538,4822
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #5 : Czerwiec 10, 2010, 15:44:12 »

Dlaczego zaraz Jezus? Może to być twarz każdego innego człowieka. Albo w ogóle "ogniowa twarz" i nic więcej. Chyba, że autor zdjęcia rozmodlony bardzo jest i wykreował sobie taką twarz własną energią. I od razu cuda!
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 11, 2010, 08:27:06 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #6 : Czerwiec 10, 2010, 21:12:15 »

Mnie również bardziej ta twarz przypomina indiańską lub euroazjatycką. Na pewno nie Jezusa.
Ciekawa jest za to ta niby ręka, zaczynająca się od tej twarzyczki i jakby chwytająca się ... czegoś tam powyżej.

Cytat: Koliberek
Dlaczego zaraz Jezus?

co na to autor zdjęcia:

Cytat: Rob ze wskazanego artykułu
Jako chrześcijanin wierzę w cuda, ale jestem niezdecydowany,

Scenariuszy możemy wymyślać wiele.  Mrugnięcie Duży uśmiech

Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
kamil771
Gość
« Odpowiedz #7 : Listopad 28, 2010, 22:08:13 »

 Płaczące obrazy i figury, hostie z widocznymi śladami krwi i tkanek ludzkich… To wynik zbiorowej halucynacji? Działanie naturalnych sił przyrody? Czy nadzwyczajne znaki pochodzące od Boga?

Albo wiek XX był okresem wyjątkowo obfitującym w zbiorowe halucynacje, albo wiekiem szczególnie częstych działań sił nadprzyrodzonych. Nigdy wcześniej bowiem nie odnotowano tak wielu zjawisk, takich jak płaczące obrazy i figury, przedstawiające głównie Matkę Bożą. Mówi się o blisko 200 przypadkach. Kościół katolicki za autentyczne uznał tylko kilka z nich. Rzadsze, choć równie głośne, były przypadki tzw. cudów eucharystycznych, czyli znanych od ponad tysiąca lat zjawisk, w których konsekrowane hostie przybierają czerwony kolor, krwawią lub przyjmują widoczną postać mięśnia sercowego. Wszystkie takie przypadki wymagają ostrożności zarówno ze strony osób wierzących – aby za cudowne nie uznawać zbyt łatwo każdego niewytłumaczalnego zjawiska – jak i niewierzących – by zbyt pochopnie nie odrzucać ponadracjonalnych pytań o naturę niecodziennych przypadków. I jedni, i drudzy powinni być gotowi przyjąć werdykt naukowców, badających te zjawiska: zarówno wtedy, gdy można je prosto wytłumaczyć, jak i wtedy, gdy nauka bezradnie rozkłada ręce wobec przerastających ją faktów.


[b]
Biskup chce zniszczyć figurkę

[/b]

Włochy, miasteczko Civitavecchia, 2 lutego 1995 roku. Kilkuletnia Jessica zauważa, że na umieszczonej w domowym ogrodzie figurze Maryi pojawiają się łzy. Mają czerwony kolor. Jej ojciec, Fabio Gregori, zawołany przez córkę, widzi to samo. Powiadamiają o wszystkim proboszcza. Przed ich domem zaczynają zbierać się coraz większe tłumy. Do figury dopuszczeni są m.in. komendant straży miejskiej z trzema policjantami. Pierwszy z nich powie potem, że zobaczył dwie czerwone krople, które wypłynęły z oczu figurki. Przyjeżdżają dziennikarze, „Il Messagero” publikuje zdjęcia.

Kiedy dwa dni później łzy poddane są analizie w laboratorium, okazuje się poza wszelką wątpliwością, że to ludzka krew. Kiedy informacje o niezwykłych wydarzeniach docierają do miejscowego biskupa, Girolamo Grillo, ten nie ukrywa swojej irytacji. Po latach wspomina, że był przekonany, że to jakiś kiepski żart lub oszustwo. Prosi nawet komendanta policji, żeby przypatrzył się bliżej rodzinie Gregori. Przyznaje również, że chciał zlecić zniszczenie figurki, by nie mąciła w duszach wiernych. Ponieważ to się nie udało, zażądał od rodziny „wydania” figurki celem poddania jej badaniom w laboratorium. W klinice tajemnicze łzy badają profesorowie Fiori i Ronchi. Figura zostaje poddana też badaniom radiologicznym. Okazało się ponad wszelką wątpliwość, że figura jest wypełniona w całości gipsem, nie ma tam żadnych otworów ułatwiających ewentualne oszustwo. Natomiast pobrane próbki okazały się prawdziwą krwią… mężczyzny. Biskup zaczął wątpić w swój sceptycyzm, a poddał się zupełnie, gdy trzymana przez niego podczas modlitwy figura zaczęła płakać.



Co się stało w Japonii?


J
ego werdykt brzmiał jednoznacznie: wszystkie wydzieliny widoczne na figurze są wydzielinami człowieka. Wykluczył w ten sposób ingerencję i „podkładanie” jakichś substancji. W ciągu kliku lat wielu świadków ponad 100 razy widziało łzy na tej figurze. Niektórzy podejrzewali, że związana z tymi zjawiskami Agnes Katsuko Sasagawa posiada jakieś paranormalne właściwości i przekazuje swoje emocje na figurę podczas patrzenia na nią. Specjaliści z Tokio wykluczyli jednak taką możliwość: zauważyli, że łzy płyną także wtedy, gdy Agnes śpi i gdy przebywa setki kilometrów od miejsca zdarzeń. Ponieważ „naukowym dowodom” towarzyszyły również liczne nawrócenia i uzdrowienia, Kościół w Japonii po kilkunastu latach uznał autentyczność tych zjawisk.



Grupa AB


W ostatnim czasie z niezwykłym zjawiskiem miał do czynienia włoski ksiądz, Pietro Chiriatti. W swoim mieszkaniu w Alberobello w maju 2003 roku zauważył plamy na twarzy Maryi z ikony. Zarówno on, jak i świadkowie stwierdzili, że to krew. Rok później podobne zjawisko zauważył na twarzy Jezusa z ikony. Próbki krwi rok wcześniej i tym razem zawieziono do Laboratorium Genetyki w Bolonii, najbardziej prestiżowej placówki zajmującej się m.in. ekspertyzami z zakresu kryminalistyki. Wynik badań obu próbek krwi był zdumiewający dla samych naukowców. Po pierwsze stwierdzili, że i w jednym, i w drugim przypadku mamy do czynienia z tą samą ludzką (męską) krwią grupy AB. Najbardziej zaskakujące dla badających krew genetyków było odkrycie, że cechy genetyczne nie są porównywalne z żadnymi innymi dostępnymi układami, mówiąc prościej – krew jest tak rzadka, że prawdopodobieństwo jej wystąpienia w innym miejscu na świecie jest niemal równe zeru. To niesamowite wprost odkrycie skłoniło jednego z przeprowadzających badania do szczerego wyznania, że nie umiał powstrzymać łez, gdy zrozumiał, że bada krew jedyną w swoim rodzaju, jakby „pochodzącą naprawdę z innego świata”.



Serce w hostii


Do zupełnie innej kategorii zjawisk należą tzw. cuda eucharystyczne. Od 750 roku do dzisiaj (a więc w ciągu 1260 lat) w sumie pojawiały się ponad 130 razy. Pierwszym uznanym przez Kościół przypadkiem był cud w Lanciano właśnie w połowie VIII wieku. Benedyktyński mnich, który ponoć wątpił w przeistoczenie wina i chleba w prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa, po konsekracji zobaczył w hostii kawałek ciała, a w winie krew. Dziś cząstki przechowywane są w miejscowym kościele. Współczesna nauka, po ponad tysiącu lat, zainteresowała się dziwnym zjawiskiem. Bardzo precyzyjne badania wykazały, że mamy do czynienia… z kawałkiem mięśnia sercowego. Nauka rozłożyła ręce w tej sprawie również w Argentynie i w Stanach Zjednoczonych. W sierpniu 1996 roku w kościele w Buenos Aires ksiądz podniósł z ziemi zabrudzoną hostię (porzuconą przez kogoś w czasie mszy) i umieścił w wodzie, a następnie zamknął w tabernakulum. Gdy po kilku dniach zajrzał do naczynia, nie wierzył własnym oczom: zobaczył krwawy mięsień sercowy. Próbki wysłano do kliku laboratoriów w USA. Kardiolodzy i eksperci medycyny sądowej orzekli: to fragment mięśnia sercowego w stanie zapalnym, a serce biło w momencie pobierania próbek. Kościół uznał to za cud eucharystyczny.


Ciągle niewyjaśnionym do końca jest przypadek Koreanki, która w 1984 roku przyjmowała Komunię św. z rąk Jana Pawła II. Na jej języku hostia stała się widocznym kawałkiem ludzkiego ciała. Papież kontynuował rozdawanie Komunii, wykonując tylko gest błogosławieństwa nad kobietą.

Tak naprawdę najbardziej sceptyczny wobec tego typu zjawisk jest Kościół, a zwłaszcza biskupi i teologowie. Taka postawa nie wynika (przynajmniej nie zawsze) z braku wiary, tylko z ostrożności. Kościół bowiem jest przekonany, że ostateczne objawienie dokonało się w Jezusie Chrystusie, a największym cudem było Zmartwychwstanie. I że prawdziwym cudem jest każda Eucharystia, w czasie której chleb i wino rzeczywiście stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. To są najważniejsze prawdy wiary. Wszystkie inne cuda i objawienia, nawet jeśli są uznane za autentyczne, nie są dla wiernych obowiązkowe do przyjęcia. Mogą być tylko pomocne w przeżywaniu tajemnic wiary, odgrywać jakąś rolę w nawróceniu. Ostrożność Kościoła pozwoliła też wielokrotnie odrzucić „cuda”, które nie były w jego przekonaniu przejawem działania Boga.


W Polsce na przykład ta ostrożność i sceptycyzm nie pozwoliły na rozprzestrzenienie się kultu tzw. objawień w Oławie. W ostatnim czasie zainteresowanie skupiło się na wydarzeniach w Sokółce, gdzie miało dojść do kolejnego cudu eucharystycznego. Miejscowe władze kościelne po pierwsze długo trzymały sprawę w tajemnicy, żeby nie budzić niezdrowej sensacji. A po drugie wyraźnie odmawiają orzekania o cudowności zjawiska bez dogłębnego zbadania, również przez Watykan. To świadczy o rozsądnym podejściu do problemu. Bo w takich sytuacjach rozsądek musi mieć dwa końce: z jednej strony wymaga sceptycyzmu w dochodzeniu do prawdy i wnikliwego poddania zjawisk badaniom naukowym, a z drugiej strony – każe czasem przyznać, że w obliczu pewnych faktów trudno pozostawać sceptykiem w nieskończoność.

Podepnij tu jeszcze linka do strony, z której zaczerpnąłeś ten artykuł.
Darek


« Ostatnia zmiana: Listopad 28, 2010, 22:12:05 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #8 : Listopad 10, 2011, 19:25:38 »

>Greto<,
rzeczywiście to dziwne, że kto jak kto, ale Niemcy, zgubili tyle złota. Mrugnięcie Duży uśmiech
Jednak fakt ten nijak nie pasuje do tego wątku, dlatego przeniosłem Twego posta tu: Kryzys - kolejna manipulacja?
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #9 : Listopad 10, 2011, 22:18:11 »

Cytuj
W swoim mieszkaniu w Alberobello w maju 2003 roku zauważył plamy na twarzy Maryi z ikony. Zarówno on, jak i świadkowie stwierdzili, że to krew. Rok później podobne zjawisko zauważył na twarzy Jezusa z ikony. Próbki krwi rok wcześniej i tym razem zawieziono do Laboratorium Genetyki w Bolonii, najbardziej prestiżowej placówki zajmującej się m.in. ekspertyzami z zakresu kryminalistyki. Wynik badań obu próbek krwi był zdumiewający dla samych naukowców. Po pierwsze stwierdzili, że i w jednym, i w drugim przypadku mamy do czynienia z tą samą ludzką (męską) krwią grupy AB. Najbardziej zaskakujące dla badających krew genetyków było odkrycie, że cechy genetyczne nie są porównywalne z żadnymi innymi dostępnymi układami, mówiąc prościej – krew jest tak rzadka, że prawdopodobieństwo jej wystąpienia w innym miejscu na świecie jest niemal równe zeru. To niesamowite wprost odkrycie skłoniło jednego z przeprowadzających badania do szczerego wyznania, że nie umiał powstrzymać łez, gdy zrozumiał, że bada krew jedyną w swoim rodzaju, jakby „pochodzącą naprawdę z innego świata”.
Jeśli uznać ten przypadek za cud boski, a zatem nieprzypadkowy, to jaka symbolika kryć się może za faktem, że zarówno z wizerunku Maryi jak i z ikony Jezusa płynęła męska krew ? Bóg nie gra w kości, jak mawiał Einstein, co znaczyć może, tyle ,że Kościół powinien zrewidować swój stosunek do tranwestytów Mrugnięcie
A poza tym, to  krew pochodząca " z innego świata". A to zmienia nieco postać rzeczy i rzuca całkiem nowe światło na ten "cud".
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #10 : Listopad 29, 2011, 12:45:49 »

   Tagi: cud, prawosławie, Rosja

                                                   W kolejce po uzdrowienie

Kathy Lally | The Washington Post | 28 Listopad 2011 | Komentarze (0)


Minus 12 stopni nie odstraszyło tysięcy wiernych, którzy stanęli w czterokilometrowej kolejce na ulicach Moskwy. Chcieli choć przez chwilę zobaczyć fragment przepaski biodrowej, która wedle przekazów należała do Maryi, matki Jezusa.
Wierni stali przed katedrą Zbawiciela, gdzie w szkatułce ze szklanym wieczkiem znalazł się fragment przepaski biodrowej z wielbłądziej wełny. Sam fakt, że relikwia znalazła się w Moskwie, można uznać za cud – wśród wiernych powszechne jest jednak również przekonanie, że przedmiot ten ma moc uzdrawiania kobiet i przywracania im płodności.

Dołącz do nas na Facebooku

Osoby, które znajdowały się na początku kolejki, stały od ponad 20 godzin, czekając na możliwość przejścia szybkim krokiem obok relikwiarza i dotknięcia go z wielką czcią. Wszyscy w tym gronie uśmiechali się, sprawiając wrażenie, że przez całe życie czekali na tę chwilę – i że dar cierpliwości jest cnotą.

– Matka Boża nosiła tę przepaskę, kiedy była w błogosławionym stanie. Ta relikwia ma moc, która pozwala kobietom zajść w ciążę – i uzdrawia nas z naszych chorób – tłumaczyła Jewgienija Leskowa, która stanęła w kolejce krótko po północy we wtorek i miała widoki na wejście do katedry w środę, przed 8 rano.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Czczona przede wszystkim przez kobiety przepaska należy do jednego z klasztorów na Górze Athos, gdzie wstęp mają jedynie mężczyźni. Zanim trafiła do Rosji, od wieków przechowywana była na półwyspie Chalkidiki. Na krótko została wyeksponowana w Petersburgu i kilku innych miastach: w Moskwie, gdzie pokazywana jest przez tydzień, ma szanse ją zobaczyć milion osób.

W kolejce choć przeważają kobiety, można w niej spotkać również mężczyzn. Równolegle utworzono krótszą kolejkę dla osób niepełnosprawnych i dzieci do piątego roku życia, którym może towarzyszyć jedna osoba dorosła. Ewelina Chaczaturian mocno trzyma swojego niespełna czteroletniego wnuka Saveli, otulonego wełnianą chustą, popołudniu mróz wynosi blisko pięć stopni. – Naszemu sokolikowi bardzo często zdarzają się ataki kaszlu – tłumaczy. – Chcielibyśmy, żeby dotknął przepaski i ozdrowiał.

Rok temu mama chłopca poroniła. – Marzymy o tym, żeby jego mama miała drugie dziecko – dodaje Ewelina Chaczaturian.

Władze miasta skierowały blisko 14 tysięcy funkcjonariuszy do utrzymywania porządku. Spora ich część została ściągnięta spoza Moskwy. Ich zadaniem jest utrzymywanie wiernych na ogrodzonych „placykach”, mieszczących ok. dwustu osób i ciągnących się na nadbrzeżu rzeki Moskwy. Ilekroć odrzwia katedry otwierają się, by wpuścić wiernych, wszystkie grupy przemieszczają się biegiem na kolejny „placyk”, po czym czekają dalej.

– Bieganie jest dobre, pozwala nam się ogrzać – uśmiecha się blisko 50-letnia Gala. Członkowie jej grupy chętnie dzielą się spostrzeżeniami, ale nie zamierzają ujawniać swoich nazwisk. Gala zwierza się nam, że ma nadzieję na łaskę macierzyństwa.
– Jestem zabobonna – tłumaczy swoją powściągliwość 25-letnia Ania. – Jeśli naprawdę o czymś marzysz, nie powinieneś o tym mówić.

Gala podkreśla niezwykłą życzliwość i otwartość policjantów – w Rosji, gdzie ludzie zwykle czują się zastraszeni przez samą obecność umundurowanych funkcjonariuszy, już to można uznać za cud.

Wzdłuż gigantycznej kolejki rozmieszczono 133 autobusy, stojące z włączonymi silnikami, tak, żeby pielgrzymi mogli przysiąść w nich i rozgrzać się przez kilka minut. Wzdłuż chodnika ustawiono aż 440 przenośnych toalet, obok – kioski, gdzie można kupić kawę i ciepłą bułkę. Rano bezpłatnie rozdawana jest herbata.

Grupa osób, które czekają na wejście do katedry 17 godzin zapewnia nas, że cierpliwość, na jaką musieli się zdobyć, jest jedną z prób zesłanych im przez Boga – za jego sprawą udało im zachować spokój.

– Chciałabym otrzymać błogosławieństwo dla moich dzieci – mówi czekająca na mrozie Jelena Żiwkowić. – To, że tu czekamy, to nasze wyznanie wiary.

Mówi to oparta o autobus, w którym odbija się zachodzące słońce i fragment gigantycznego pomnika Piotra I. Kobiety w kolejce miarowo poruszają palcami w walonkach, starając się ich nie odmrozić.

– Wszystkie mamy córki – tłumaczy 37-letnia Leskowa. – I chcemy się za nie pomodlić.

U wyjścia z katedry spotykamy 32-letniego Aleksieja Bogdanowa, na co dzień handlującego częściami samochodowymi, który czeka na żonę. Jak mówi, w chwili, kiedy dotknął relikwiarza, łzy same napłynęły mu do oczu. – Żyliśmy tu bez wiary przez ponad 70 lat – tłumaczy. – I dziś ją odnajdujemy

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/w-kolejce-po-uzdrowienie,23217,page1.html
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2011, 12:51:38 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.114 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

hejtforum pegasus equestrian-world swietadynastiatoftegard radarodzicowsp289