Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 25, 2024, 20:52:32


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Smierc  (Przeczytany 30872 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #25 : Listopad 03, 2010, 13:23:45 »

Spojrzałem śmierci w oczy

Ewa Mickiewicz

Środa, 3 listopada (05:46)


Większość z nas boi się śmierci i rzadko o niej myśli. Są jednak tacy, którzy twierdzą, że byli po drugiej stronie. I wrócili - odmienieni. Tak jak Łukasz Krępa z Krakowa. Dla niego zapaść serca okazała się cennym darem losu. "Umieranie nie boli" - zapewnia. "Czułem się tak, jakbym skakał na bungee, albo wchodził nagi do wanny pełnej wody".

Łukasz twierdzi, że po zapaści stał się innym człowiekiem /materiały prasowe

24 września 2005 roku, sobota. Łukasz ogląda z tatą mecz w telewizji. W przerwie idzie do kuchni. Wyciąga z zamrażarki piwo. Pociąga jeden łyk, drugi. - Nagle mnie zblokowało, poczułem gorycz. Coś tak jakby ugrzęzło mi w piersi. Chciałem napić się wody - wspomina. Jego ojciec słyszy huk upadającej na podłogę szklanki. "Synu!" - krzyczy.

Jak oswoić lęk przed śmiercią? Czy można się do niej przygotować? Pogodzić z tym, że jest częścią naszego życia i nosimy ją w sobie od momentu narodzin? O umieraniu i naszym strachu przed tym mówi prof. dr hab. Zbigniew Nęcki. więcej »
Przedtem

Łukasz ma 35 lat. Pracuje w gazowni, jest prezesem założonego przez siebie Stowarzyszenia Krakowskiej Ligi Halowej. Zdrowy, przystojny, pełen energii. Dba o siebie - siłownia, basen, sauna. Minusem jest to, że dużo pali, mało śpi, ma coraz więcej obowiązków. Jego pasja to hokej. Jak gra Podhale Nowy Targ - siedzi na trybunach, kibicuje. O śmierci nie myśli - bo po co?

- Człowiek, który ma dużo rzeczy do zrobienia, jest aktywny, zazwyczaj nie zastanawia się nad tym. Nawet pogrzeb jest dla niego refleksją nad zmarłym, nie nad sobą. "Musimy myśleć pozytywnie" - tak radził zawsze trener Henryk Kasperczak - mówi Łukasz. I on tak właśnie robił.

Wszystko widziałem z góry

Najpierw błyśnięcie, flesz. Potem zaczęła się akcja. - Czułem cały czas powiew wiatru. Żadnego bólu, to było bardzo przyjemne uczucie, taka podnieta. Doznanie prawie że erotyczne. Bardzo mi było ciepło. Nie widziałem siebie, ten ktoś, kto ze mnie wyszedł, patrzył na to wszystko z góry. Potem był przeskok - to tak wyglądało, jakby mi ktoś z powrotem oczy przykleił. Wydawało mi się, że wszystko trwało kilka godzin, a nie dwie minuty - opowiada Łukasz. Choć od tego zdarzenia minęło pięć lat, on wciąż pamięta każdy szczegół.


Zapaść, omdlenie - tak napisali lekarze w historii choroby. Przyjechała karetka. Podali mu adrenalinę, zrobili EKG, zabrali do szpitala. Wyszedł na własną prośbę. Wszystko zaczęło docierać do niego powoli, po około tygodniu. Zaraz, jak się przebudził, nie pamiętał nic.

- Nie wiem, dlaczego to się ugruntowało w mojej świadomości dopiero po jakimś czasie. W pierwszej chwili myślałem, że to był sen, ale potem obrazy, niczym puzzle, zaczęły się układać, urzeczywistniać, stały się żywe.

Skąd ty to wszystko wiesz?

Szpital. Łukasz widzi drzwi. Wchodzi. Patrzy na kobietę, która spaceruje po korytarzu - jest jej zimno, prosi o szlafrok. Czuje jej niepokój, pamięta okna w szpitalu zamalowane na biało. Płaczące dziecko w beciku. Opowiedział później o tym swojej mamie. Skąd ty to wiesz? - zapytała go. To były fakty związane z jego narodzinami. Nigdy wcześniej o tym nie rozmawiali.

Później było dorastanie - żłobek, przedszkole... szkoła podstawowa, średnia, pierwsze kroki w zawodzie. Widział, jak dostał kijem od pani, nie radził sobie z wierszykiem, poszedł na wagary, zdawał egzamin maturalny. Przyjazdy rodziny z Nowego Targu, wspólne Wigilie...

- Ja tego nie pamiętałem jako dziecko. Ale to było niewątpliwie moje życie. To wszystko mi się przydarzyło. Słyszałem rozmowy na mój temat w szkole, rozmowy moich trenerów od piłki nożnej, dotyczące mojej kariery, bo grałem lata w futsal, rozmowy moich rodziców o których wcześniej nie wiedziałem - twierdzi Łukasz. - "Coś z nim trzeba zrobić, on nie rozwija się tak, jak nasz starszy syn" - to powiedziała moja mama do taty, martwiła się. Mój brat lepiej się uczył, miał umysł ścisły. A ja byłem humanistą - dodaje.

To byłem przecież ja

Rodzice nie uwierzyli mu - mama, choć początkowo zszokowana tym, co jej opowiedział, wielu rzeczy nie potwierdziła, bo zwyczajnie nie pamiętała. W pracy, gdy usłyszeli jego relację, nazwali go wariatem. On sam miał wątpliwości.
 
 


Poszedł do szpitala na ul. Kopernika w Krakowie, gdzie się urodził, by zobaczyć, jak teraz wygląda. Nie wpuścili go na oddział położniczy. Rozmawiał z psychologiem, chciał sprawdzić, czy nie majaczy, czy "nie odjechał za bardzo". Ale potem, gdy zaczął się zastanawiać, wszystko się uporządkowało. - To niewątpliwie było moje życie - mówi Łukasz. - Bo jak inaczej wyjaśnić te fakty, zdarzenia? - pyta.

Znajomi reagowali różnie. Jeden, gdy usłyszał jego opowieść, popłakał się. Niektórzy wyśmiali go, zignorowali, byli zaniepokojeni.

- Wystraszyłem ich, zakłóciłem ich tryb życia. Oni się tego boją, że odejdą, nie wiedzą, że to może być przyjemne. Ludzie są zakochani w świecie, gdzie wszystkiego można dotknąć, wszystko można zobaczyć. I do nich to nie przemawia. Że człowiek może być niewidzialny, unosić się i wszystko widzieć z góry.

Sporo osób jednak było poruszonych jego relacją. Czy wpłynęło to w jakiś sposób na ich życie? Tego Łukasz nie wie. Ale on sam się zmienił, nawet bardzo.

Chcę doczytać tę książkę


- Ta sobota na pewno sporo zamieszała w moim życiu. Z dnia na dzień - po kilku latach - rzuciłem palenie. Zacząłem bardziej dostrzegać innych ludzi, troszczyć się o swoje zdrowie, cenić ciszę, spokój. Stałem się bardziej pracowity, robię więcej dla siebie, dla innych, mam swoją pasję. Skończyło się dla mnie życie bez kontroli nad sobą, bez refleksji. Człowiek czuje się po takim wydarzeniu mocniejszy, powstaje w nim tak jakby tarcza ochronna - mówi Łukasz.

- Śmierć to nie jest teraz dla mnie coś strasznego. To tylko uszkodzenie ciała, a człowiek tak naprawdę istnieje nadal. Przyjemnością i radością jest to, że człowiek się rodzi, ale jak odchodzi, to też jest radość, tylko taka bardziej osobista. Inni płaczą, lamentują, nie mogą się z tym pogodzić, wpadają w szał - a śmierć, ja tak myślę, jest dla umierającego przyjemnością. To jest tak niesamowite, że chcę opowiedzieć o tym jak największej liczbie osób - dodaje.

- Nie wiem, dlaczego akurat mnie to spotkało. Cenię sobie teraz bardziej życie, bo wiem, że można je w każdej chwili - choć w przyjemny sposób - stracić. Ale po co? Ja chcę tę książkę, moją historię, doczytać do końca, czystymi rękami, żeby jej nie pobrudzić.

INTERIA.PL
http://polskalokalna.pl/wiadomosci/malopolskie/krakow/news/spojrzalem-w-oczy-smierci,1551985
« Ostatnia zmiana: Listopad 03, 2010, 14:26:12 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
m11
Gość
« Odpowiedz #26 : Listopad 03, 2010, 14:19:12 »

Na sam koniec powtórzę to co jest pewne i jasne:
Ci wszyscy ludzie (a ten z opowieści Songo powyżej w szczególności) nie umarli!!
Nie wiem dlaczego dokonuje się jakiś dziwny proces konwersji: człowiek traci przytomność, może jest bliski śmierci --> z jakiegoś niezrozumiałego nam powodu uruchamiają się procesy dotychczas zazwyczaj nieaktywne --> człowiek po przebudzeniu interpretuje to jako stan po śmierci. Po jakiej śmierci ja się pytam??? Tam nie było śmierci.

m11
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #27 : Listopad 03, 2010, 17:18:24 »

East, po śmierci ciała też się ono przepoczwarza… i żyje dalej w przeróżnych robalach, roślinkach, bakteriach… i również dzieje się to wg określonych praw oraz jakiegoś projektu… ale czy jest to zmartwychwstanie?  Mrugnięcie
Przepoczwarzenie się gąsienicy w motyla zawsze mnie fascynowalo w szczególny sposób. Nie daje mi spokoju pytanie jak to jest możliwe, że życie pojawia się nagle, niespodziewanie i organizuje materię, przyobleka się w nia. Nie chodzi mi tutaj o trawienie materii przez inne żywe istoty, bo to są procesy dość dobrze poznane. My sami również musimy coś jeść, aby żyć. Ale w kokonie nic nie zostaje zjedzone przez coś innego. W kokonie poczwarki po kompletnym rozkladzie gąsienicy PO JEJ ŚMIERCI jest tylko martwa materia. I nagle ten proces ulega odwróceniu - z materii powstaje żywy organizm. Samoorganizuje się. Nie z zarodka, nie z nasionka, ani przez pączkowanie, ale z "pierwotnej zupy" !!!
Życie z niczego !
W tym momencie, choć w innym kontekście, chciałoby się zapytać slowami m11 :

Cytuj
Po jakiej śmierci ja się pytam??? Tam nie było śmierci.

Nie było , bo tak na prawdę jej nie ma.

Osoby, które opowiadają swoje historie powróciwszy hmm z odmiennego stanu świadomości po 20 minutach, czy PÓŁTOREJ GODZINIE były oficjalnie uznane za martwe w medycznym rozumieniu tego terminu. Krew nie krąży, mózg nie otrzymuje tlenu, mija godzina. Godzina dla człowieka w takim stanie to już martwica tkanek. Mija kolejne  pól godziny i  jednak budzi się do życia. Powraca do życia, albo też .... nigdy martwy nie był  i nie będzie ....  bo śmierć nie istnieje.
Zapisane
soook
Gość
« Odpowiedz #28 : Listopad 06, 2010, 14:08:51 »

  I tak można patrzeć na śmierć
 
http://januszdabrowski.prv.pl/Serwis/nauka/smierc/index.htm
 
  co i jak .
 
« Ostatnia zmiana: Listopad 06, 2010, 14:11:44 wysłane przez soook » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #29 : Listopad 07, 2010, 18:04:41 »

No to gdzie pofrunął mój post?  Duży uśmiech

A może Kamil tchnął zbyt silną emocję/energię?
« Ostatnia zmiana: Listopad 07, 2010, 18:06:18 wysłane przez ptak » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #30 : Listopad 07, 2010, 22:06:43 »

No to gdzie pofrunął mój post?  Duży uśmiech

A może Kamil tchnął zbyt silną emocję/energię?

Twój post powędrował do wskazanego przez Ciebie wątku, bo scalać można, wejście jest tylko przyblokowane.
Już nad tym rozmyślamy, myślę, ze coś z tego wyjdzie.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #31 : Listopad 11, 2010, 14:12:37 »

Rozważania o słuszności stosowania kary śmierci przeniosłem tu:

http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=2815.300

Wątek już "działa".  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2010, 14:13:01 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #32 : Listopad 11, 2010, 14:30:56 »

Spirytyzm mowi, ze mordercami sa mlode dusze.
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #33 : Styczeń 07, 2011, 22:09:26 »

 Cytując za jednym z największych psychologów i filozofów świata Colinem Sissonem :

'' Trwające przez całe życie postawy, przekonania, wybory, wzorce zaczynają coraz bardziej dawać
  o sobie znać w ciele fizycznym – niektórzy nazywają to starzeniem się. 
Nikt  jednak nie umiera ze starości !
Każdy umiera z powodu przyczyny, która jest skutkiem
  braku wewnętrznego szczęścia''.

Otóż to.

A gdyby to rzekł niejaki Jezus pewnie dodał by :
 kto ma uszy do słuchania niechaj słucha......
« Ostatnia zmiana: Styczeń 07, 2011, 22:10:06 wysłane przez Silver » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #34 : Styczeń 08, 2011, 11:41:55 »

Cytując za jednym z największych psychologów i filozofów świata Colinem Sissonem :

'' Trwające przez całe życie postawy, przekonania, wybory, wzorce zaczynają coraz bardziej dawać
  o sobie znać w ciele fizycznym – niektórzy nazywają to starzeniem się. 
Nikt  jednak nie umiera ze starości !
Każdy umiera z powodu przyczyny, która jest skutkiem
  braku wewnętrznego szczęścia''.

Otóż to.

A gdyby to rzekł niejaki Jezus pewnie dodał by :
 kto ma uszy do słuchania niechaj słucha......

W powyższej wypowiedzi zawiera się potężna sprzeczność, a mianowicie starzejemy się (też) i umieramy z powyżej wymienionych powodów. Śmierć ze starości, a to dobre sobie. Wszak można żyć miliony lat, a nawet nigdy nie umierać...o czym widać nie wiedział jeden z Mistrzów Sissona Leonard Orr,  dlatego wziął i sobie dość przedwcześnie umarł, co było niemałym szokiem dla jego prawie już wyznawców. Życzę zatem jego znakomitemu uczniowi, by wymknął się kostuszce i nie zasilał w sobie w ogóle czegoś takiego jak starość i umieranie. Gdyż nieświadomie będzie przeczył samemu sobie.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 08, 2011, 11:58:56 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
dczion
Gość
« Odpowiedz #35 : Styczeń 08, 2011, 11:53:33 »

Czesc Silver tez zastanawialem sie pare razy nad smiercia jednak zawsze trapilo mnie jedno pytanie czy rezygnujac ze smierci musieli bysmy zrezygnowac z narodzin, i jeszcze to uczucie szczescia kture jest lekiem na wszystkie rany do kturego prubujemy dostac sie kazda mozliwa sciezka, jeden z moich przyjacol kiedys powiedzial ze narkotyki czy alkochol zastepuja nam milosc i szczescie a zatem gdzie szukac tego szczescia, napewno Bog moze napelnic nasze sarca szczesciem po same brzegi naprzyklad w takim idealnym swiecie ale pod jaka postacia w swiecie materialnym gdzie zwyklosc to cud a cud to zwyklosc, bo choc by nawet popatrzec na ocean czy w gwiazdy albo naj prosciej na drugiego czlowieka czy mozna by go uznac za zwykly cud? Uśmiech.
Wracajac szczescia dla mnie proces narodzin byl jego kulminacja jest ogromna energia jak porazenie piorunem moze drugi taki zastrzyk dostane kiedy narodza sie moje wnuki a potem prawnuki moze wtedy moje serce wypelni sie po brzegi szczesciem co doda mi checi do wiecznego zycia aby przekazac calom swoja sciezke zycia wraz z calym tobolkiem doswiadczen mlodszemu pokoleniu, jednak po tych wszystkich przemysleniach blizsze mojemu sercu jest fakt narodzin dawania szczescia potm jego przyjmowania a nastepnie ustapic miejsa mlodszym by mogli cieszyc sie wlasnym szczesciem a raczej PELNIA ZYCIA.

Pozdrawiam dczion Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #36 : Styczeń 08, 2011, 12:49:36 »

Cytuj
Życzę zatem jego znakomitemu uczniowi, by wymknął się kostuszce i nie zasilał w sobie w ogóle czegoś takiego jak starość i umieranie. Gdyż nieświadomie będzie przeczył samemu sobie.

Koliberku miły ja bym tego nie życzył . Śmierć ciała to dezintegracja materii , jej powrót do stanu pierwotnego, można by napisać nawet  - kwantowego. Jeśli przyjmiemy, że świadomość nie umiera nigdy, a tylko zmienia skafandry, to życie wieczne jest po prostu faktem. Można by życzyć jedynie pamięci na temat swoich przeszłych wcieleń, o ile to jest komuś potrzebne. Moim zdaniem rozwój zasługuje na kontynuację więc nie bardzo rozumiem dlaczego tracimy pamięć o założeniach sprzed urodzenia się, które tutaj, na ziemi , w tych ciałach, przyszliśmy wypełniać. Dlaczego rodząc się nie wiemy kim tak na prawdę jesteśmy ? Tak samo rola zaprogramowanej śmierci komórki (apoptaza ) nie jest dla mnie do końca jasna. Na pewno dałoby się wydłużyć biologiczny czas życia człowieka zmieniając czas życia komórek. Już sama myśl o tym ( plus wiedza) może to spowodować. W taki sposób, ze nasze ciała starzeć by się mogły znacznie wolniej. Mielibyśmy więcej czasu na rozwój.
Innym sposobem "pokonania" śmierci jest hibernacja - tak jak to ma miejsce w przyrodzie. Teraz, zimą drzewa 'śpią", ale wiemy, że kiedy nastanie wiosna życie rozkwitnie Uśmiech

Wszystko to jednak są dywagacje na temat przedłużenia życia, a nie na temat roli i znaczenia śmierci.
W pewnym sensie śmierć jest potrzebna po to, aby umożliwić rozwój. Spójrzmy na to z takiej perspektywy : nowe dokonania w dziedzinie nauki nie tyle dzieją się dlatego, ze są nowe, ile dlatego, że umierają ci, którzy okopali się w starych ideach Mrugnięcie
Nasze możliwości poznawcze i rozwojowe w pewnym momencie spowalniają , aby w końcu osiągnąć swój kres , co jest w znacznym stopniu warunkowane możliwościami urządzeń do dekodowania, interfejsów, czyli naszych mózgów i ciał. Logiczne jest ,że nadchodzi taki czas, żeby przesiąść się na lepszy model Mrugnięcie

pozdr
East Mrugnięcie
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #37 : Styczeń 08, 2011, 13:11:30 »

East, bardzo trafnie zwróciłeś uwagę na istotny szczegół. Na okopywanie się za życia we własnych wierzeniach, poglądach, czyli na kostnienie jednostkowej świadomości. To faktycznie uniemożliwia rozwój, tworzenie czegoś nowego.
Stąd śmierć, jako wybawicielka. Nowe życie niesie nowy ogląd rzeczywistości, nowe możliwości. Potencjał jest niezmierzony.
I jakże często starzy ludzie wręcz proszą o śmierć, gdy ciało i umysł stają się zbyt ciasnym więzieniem.

Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #38 : Styczeń 08, 2011, 13:53:11 »

Może i w tym konkretnym przypadku powinno się to rozstrzygnąć inaczej i masz rację Eaście Drogi!> Ciekawe jak wyglądałby nasz los przy uruchomieniu 12 helis? Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #39 : Lipiec 06, 2011, 20:36:42 »

Cytat: Lucyna
Co by było gdyby po śmierci okazało sie, że tam po drugiej stronie nie ma nikogo tylko ty? Odzyskujesz pamięć z poprzednich wcielen i znowu szykujesz sie na wycieczkę do matrixa bo w tej niematerialnej przestrzeni jest cholernie nudno. ...

Cytat: songo
no i co zrobiłeś Lucyna- popsułeś calą zabawę,-
i teraz trzeba będzie wymyślać wszystko od początku  Duży uśmiech

Cytat: east
Wręcz przeciwnie, Lucyna teraz dopiero rozpoczął zabawę  Uśmiech

No to poczytajmy, może rozkręcimy zabawę:  Mrugnięcie

Neurobiologia spirytualna dr Morse’a
6 lip 2011



Dr Melvin Morse od ponad 15 lat bada fenomen doświadczenia śmierci tak u dzieci jak i u dorosłych. Z dziećmi – w przypadkach krytycznego zagrożenia życia – dr Morse pracował w szpitalu w Seattle i to właśnie tam uświadomił sobie, że doświadczenie śmierci jest zjawiskiem prawdziwym. Postanowił więc spróbować zrozumieć cały proces i udowodnić, że doświadczenie śmierci to nie są jakieś ostatnie przedśmiertne halucynacje czy rodzaj pożegnania z życiem, a wejście w odmienny stan świadomości. Ponieważ nauka nie ma wystarczającej ilości narzędzi aby zbadać ten problem, dr Morse użył do tego celu zdalnego postrzegania, które nieoczekiwanie pozwalało dokładniej przyjrzeć się całemu procesowi. To wejrzenie poprzez zdalne postrzeganie było później analizowane z całą rzetelnością wiedzy medycznej. Badania z udziałem zdalnego postrzegania dr Morse rozpoczął 5 lat temu i uznaje, że umiejętność ta jest częścią procesu intuicji, którą z kolei uważa za rodzaj połączenia z Bogiem lub wszechwiedzącą, nieosobową, pozaprzestrzenną domeną akceptowaną przez ludzi, którzy nie chcą w ten proces mieszać religii. Podejście takie powoli i nie bez oporów staje się częścią współczesnej, naukowej wiedzy na temat człowieka. Dr Morse nie ma wątpliwości, że ludzki mózg jest ściśle połączony z wszechświatem nie tylko w sensie symbolicznym. W ostatnim numerze Scientific American opublikowano wyniki badań, wg. których ptaki używają zdalnego postrzegania w procesie nawigacji, gdy migrując przemierzają tysiące kilometrów, bezbłędnie trafiając do miejsca przeznaczenia. Jeśli ptaki zdalnie postrzegają to umiejętność taką bezsprzecznie posiada także człowiek.



...

http://nowaatlantyda.com/2011/07/06/neurobiologia-spirytualna-dr-morsea/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #40 : Listopad 15, 2011, 11:56:48 »

                                             Przesłania Jezusa

"Jeszua ben Josef" jest oryginalnym aramejskim imieniem dla imienia Jezusa, który jest uosobieniem Chrystusowej energii na Ziemi. W swoich przekazach przedstawia się jako Jeszua, nasz brat i przyjaciel, a nie boski autorytet, jaki tradycja z niego zrobiła. Jego energia jest wciąż dla nas dostępna, nie jako stały zestaw idei i praw, ale jako wskaźnik pokazujący nam drogę do Chrystusa wewnątrz nas.

piątek, 4 listopada 2011
                                          Śmierć i poza nią

Drodzy przyjaciele, umiłowane anioły światła, pozdrawiam was wszystkich.

To właśnie z serca chrystusowej energii ja, Jeszua, wyciągam do was rękę i obejmuję was swymi pozdrowieniami.

Ukochany aniele, wiedz, że jesteście cenieni i otaczani czułą opieką. Wiedz, że jesteście kochani bezwarunkowo, nawet wtedy, gdy przebywacie w ciele z krwi i kości, w śmiertelnym ciele. Nawet wtedy, gdy żyjecie pośród ograniczeń tego chwilowego domu, wciąż jesteście bezwarunkowo częścią Boga, Domu, za którym tak bardzo tęsknicie. Nigdy tak naprawdę tego Domu nie opuściliście, jednak nie rozpoznajecie wiecznego płomienia, który zawsze pozostaje rozpalony wewnątrz waszej istoty. W tej właśnie chwili wejdźcie w kontakt z tym płomieniem, doceńcie samych siebie, dowiedzcie się, kim jesteście. Światło płonie wewnątrz was, tak piękne i czyste. Jak mogliście kiedykolwiek w to wątpić?

Dzisiaj mówimy o umieraniu. Istnieje wiele strachu, związanego ze śmiercią. Strachu przed unicestwieniem, przed zapomnieniem, przed byciem pochłoniętym przez wielką czarną dziurę, która kojarzy wam się ze śmiercią. I, jak to często zdarza się w ziemskim wymiarze, macie skłonność do wywracania wszystkiego do góry nogami i przedstawiania tego w sposób dokładnie przeciwny do tego, jak naprawdę się rzeczy mają. W rzeczywistości śmierć jest wyzwoleniem, powrotem do domu, przypomnieniem tego, kim naprawdę jesteście.

Kiedy nadchodzi śmierć, w łatwy sposób powracacie do swego naturalnego stanu istnienia. Wasza świadomość stapia się z płomieniem światła, który jest waszą prawdziwą tożsamością. Ziemskie ciężary zostają podniesione z waszych ramion. Przebywanie w ciele fizycznym nakłada na was ograniczenia. To prawda, że sami zdecydowaliście się zanurzyć w ten stan ograniczeń ze względu na możliwości doświadczeń, jakie miał do zaoferowania. Niemniej jednak właśnie doznanie szczęśliwości jest tym, co ma być przywrócone waszemu naturalnemu anielskiemu stanowi istnienia. Wasz wewnętrzny anioł uwielbia latać i być wolny, aby w swobodny sposób badać niezliczone światy, które składają się na ten wszechświat. Tyle jest do zbadania i do doświadczenia. Zaś kiedy rodzicie się w ziemskim ciele, w mniejszym lub większym stopniu tracicie kontakt z tą anielską wolnością i poczuciem istnienia bez granic.Proszę, przyłączcie się do mnie teraz, gdy wracamy do momentu tuż przed waszym zanurzeniem się w wasze aktualne wcielenie. Na wewnętrznym poziomie zezwoliliście sobie na rozpoczęcie tego ziemskiego życia. Był to świadomy wybór. Być może o tym zapomnieliście i co jakiś czas macie wątpliwości, czy naprawdę chcecie tu być. Jednak istniał moment, w którym powiedzieliście „tak”. Był to odważny wybór. Jest aktem wielkiej odwagi czasowo zamienić waszą anielską wolność i poczucie bezgraniczności na przygodę polegającą na staniu się człowiekiem, staniu się istotą śmiertelną. Ta przygoda ma w sobie obietnicę, dzięki której staje się warta przeżycia. Poczujcie to „tak!”, które kiedyś podniosło się z waszej duszy. Pamiętajcie również, jak byliście do Ziemi przyciągani. Poczujcie, w jaki sposób połączyliście się z ziemską rzeczywistością, poczujcie też chwilę, w której zstąpiliście w zarodek w łonie waszej matki. Możecie dostrzec, że planetę Ziemię otacza pewien ciężar, pewna szarość czy też gęstość.

Na Ziemi istnieje wiele cierpienia. Ból, utrata, strach, negatywne myśli są częścią zbiorowej atmosfery na Ziemi. I właśnie przez to przeszliście jako nowo inkarnująca się dusza. Wasze światło znalazło swą drogę poprzez tę ciemność i gdy to zrobiliście, nieunikniony welon niewiedzy przykrył waszą pierwotną anielską świadomość. Poczujcie smutek tego wydarzenia, a poza nim waszą odwagę i męstwo. Byliście zdeterminowani: „Zrobię to. Jeszcze raz zakorzenię się w tej ziemskiej rzeczywistości po to, by odnaleźć moje własne światło, aby je rozpoznać, by odkryć je na nowo, i aby przynieść je temu światu, który tak bardzo tego potrzebuje”.

Tak, był to skok w głębiny niewiedzy. Czasowe zapomnienie, kim jesteście, i nie pamiętanie o waszym nieskrępowanym stanie istnienia, stanowi część bycia człowiekiem. Zapominacie, że jesteście bezpieczni i wolni, niezależnie od tego, gdzie się znajdujecie. Będąc człowiekiem, postanawiacie odzyskać to naturalne poczucie wolności i bezpieczeństwa. W trakcie swoich poszukiwań możecie zostać usidleni przez siły, które wydają się wam oferować to, czego szukacie, ale w rzeczywistości sprawiają, że uzależniacie się od czegoś, co jest poza wami. Możecie się opierać na osądach, pochodzących spoza was samych, które mówią wam, jak się zachowywać – po to, aby być kochani. Te fałszywe obrazy Domu, te substytuty, sprawiają że popadacie w smutek i depresję. Podróż z nieba na Ziemię była rzeczywiście ciężka. Jednak śmierć przenosi was z powrotem na poziom wiecznej miłości i bezpieczeństwa. To umierając poddajecie się temu, kim zawsze byliście. Jeśli umieracie świadomie, jeśli możecie zaakceptować śmierć i jej się poddać, umieranie staje się radosnym wydarzeniem.

Co się dzieje, gdy umieracie?
Przed śmiercią przechodzicie przez etap oddzielania i puszczania. Jest to faza, gdy żegnacie się z ziemskim życiem i z tymi, których kochacie. Może to być trudne, jednakże równocześnie oferuje wam to możliwość, by głęboko zastanowić się nad tym, kim jesteście, czego nauczyliście się i co osiągnęliście na Ziemi w czasie swego życia. Smutkiem może was napawać odejście od tych, których kochacie, ale staje się wtedy więcej niż jasne, co łączy was z nimi. Jest to więź miłości, która jest nieśmiertelna. Ta więź jest tak potężna, że bez wysiłku przekracza ona granicę, którą jest śmierć. Miłość jest niewyczerpalnym źródłem, które nieustannie daje początek nowemu życiu. Nie obawiajcie się, że utracicie tych, których kochacie, gdyż właśnie wtedy, gdy się żegnacie, wasze więzi bezwarunkowej miłości są wzmacniane i otrzymują nowe życie. Gdyż jest to pewne: jeśli rozstajecie się w miłości, spotkacie się znowu. Znów odnajdziecie się nawzajem, bez wysiłku, ponieważ najkrótszą drogą do innej istoty jest zawsze droga serca.
Jeśli kochaliście tych, którzy odeszli, możecie być pewni, że na poziomie serca są oni blisko was. Odczujcie ich obecność, gdyż są oni pośród nas, wyciągając ręce i was pozdrawiając. Czują się oni uprzywilejowani i wolni. Są wolni od wątpliwości, które nękają wielu ludzi na Ziemi, i pragną oni gorąco podzielić się z wami miłością i dobrocią, do której macie zawsze dostęp.Ci, którzy pozostają na Ziemi, często kojarzą etap poprzedzający odejście ich ukochanych z uczuciami smutku i utraty. To naturalne, gdy smuci was odejście ukochanej osoby; to naturalne, że za nią tęsknicie i pragniecie jej fizycznej obecności. Jednakże zachęcamy was, abyście spróbowali poczuć, że ich odejście otwiera bramę do nowego wymiaru, do wymiaru, w którym komunikacja jest ze swej natury tak czysta, przejrzysta i bezpośrednia, że przewyższa ona metody porozumienia, powszechnie używane na Ziemi. Możecie bezpośrednio komunikować się z ukochanymi osobami po ich śmierci, z waszego serca do ich serca. W ten sposób błędne przekonania, które kiedyś stały pomiędzy wami, mogą być łatwo oczyszczone, kiedy już szczerze i otwarcie zaczniecie porozumiewać się ze sobą. Wasza wiadomość zawsze będzie odebrana.

Kiedy to wy umieracie, będziecie postrzegać ludzi, którzy żyją na Ziemi, z innej perspektywy. Będziecie bardziej tolerancyjni i łagodni, i odnajdziecie w sobie poszerzone poczucie mądrości. Nie od razu będziecie całkowicie zharmonizowani, ponieważ istnieją emocje i uczucia, jakie zabieracie ze sobą, i z którymi będziecie się musieli uporać. Nie będziecie idealni czy wszechwiedzący, gdy rozstaniecie się z życiem ziemskim. I to naprawdę wcale nie jest takie złe, gdyż po tej stronie jest wciąż tyle do doświadczenia i odkrycia! Jednakże większość z was doświadczy tu nowej perspektywy. Wymiar wieczności jest namacalny, a to w pełen poszanowania sposób łagodzi wasze spojrzenie na to, co tak długo zajmowało was I ludzi w waszym otoczeniu podczas życia na Ziemi.
A co dzieje się, kiedy to WY przekraczacie granice śmierci? Gdy już przeszliście przez etap opłakiwania, etap pożegnań, będziecie czuć, że śmierć się zbliża. Zmienia się wtedy sposób skupiania waszej świadomości. Gdy już pozwolicie odejść światu zewnętrznemu, ludziom i swemu ciału, koncentracja uwagi obraca się do środka i porusza się głębiej ku waszemu wnętrzu. Wasza świadomość świata zewnętrznego maleje, a to pozwala wam przygotować się na wewnętrzną podróż, w którą właśnie wyruszacie. Jeśli w sposób świadomy zaakceptujecie śmierć, doświadczycie stanu gotowości, by naprawdę temu wszystkiemu dać odejść. Dla waszych bliskich jest to moment, by dać odejść wam, gdyż potrzebujecie całej waszej mocy, by zwrócić się do wewnątrz i poczynić odpowiednie przygotowania. .
Umieranie nie musi być bolesnym procesem. To, co rzeczywiście się wydarza, jest w swej naturze wielkie i majestatyczne. Umieranie jest świętym wydarzeniem, podczas którego dusza łączy się ze sobą samą w najbardziej intymny sposób. W czasie ostatniego etapu umierająca osoba odczuwa wymiar ziemski w sposób obojętny – dotyczy to odczuwania ciała, zapachów, kolorów i innych doznań fizycznych. Inny wymiar wkracza do jej świadomości, a jego blask jest tak obiecujący i zapraszający, że nie jest już tak trudno mu się poddać i zostawić wszelkie sprawy ziemskie poza sobą. Nawet obecność tych, których kochacie, nie powstrzyma was teraz przed odejściem. Energia Domu – Boga, nieba, czy jakkolwiek chcecie to nazywać – jest w tak przemożny sposób przyjazna, ciepła i uspokajająca, że łatwe staje się puszczenie wszystkiego i oddanie waszego zmęczonego i znoszonego ciała Ziemi.

Gdy tylko pozwolicie temu wszystkiemu odejść w pokoju, wasza dusza wzniesie się z ciała płynnie i łagodnie. Będziecie czuć wsparcie powszechnych sił mądrości i miłości. Jeśli umieracie bez oporu, wasze najbliższe otoczenie będzie wypełnione ciepłą i kochającą energią. Doświadczycie niewyrażalnego poczucia ulgi. Jesteście wolni i wszystko staje się jasne. Przypominacie sobie o wszechobecności miłości – nie jako abstrakcyjnej idei, lecz namacalnej rzeczywistości. Gdy byliście na Ziemi, nazywaliście ten rodzaj miłości „Bogiem”, i trzymaliście się stronniczego ludzkiego wyobrażenia o tym, co ten Bóg „od was chciał”. Byliście przekonani, że ten Bóg wyrażał pewne żądania – żądania, których zazwyczaj nie spełnialiście. Ale tu, w tym wymiarze, przypominacie sobie, na czym naprawdę polega wola Boga: na ogarnianiu was, inspirowaniu, doświadczaniu poprzez was stworzenia, i ostatecznie na rozpoznaniu w waszym obliczu Swojej twarzy. Bóg chciał poprzez was stać się człowiekiem. Celem ewolucji tego wszechświata jesteście WY: Bóg, który stał się człowiekiem!

Bóg jest źródłem stworzenia, a wy jesteście jego spełnieniem. Wy, którzy daliście światło Boga ludzkiej formie, nigdy nie jesteście osądzani za bycie człowiekiem. Zamiast tego jesteście szanowani i poważani. Idea mściwego Boga jest jeszcze jedną perwersją, odwróceniem prawdy, podsycanym strachem. Bóg rozpoznaje w was Siebie, niezależnie od tego, co robicie czy czego nie robicie. Gdy jesteście z powrotem po tej stronie, znów stajecie się tego świadomi i cała góra tego samo-osądzania i poczucia niższości opada z waszych ramion. Znów czujecie pierwotną radość życia, bezpieczni w rękach Boga.

Niedługo po waszym przybyciu tutaj dostrzeżecie wokół siebie świetliste istoty. Będą to przewodnicy, którzy mają pomagać wam oraz ludziom, których znaliście, a którzy odeszli przed wami. Czasami zaskoczy was, na kogo tu się natkniecie – ludzie, których spotkaliście jedynie przelotnie, ale którzy głęboko poruszyli wasze serce, mogą pojawić się ramię w ramię z waszymi wieloletnimi przyjaciółmi i krewnymi. Każdy, z kim mieliście relację opartą na miłości, w którymś momencie przyjdzie was tu powitać. I znów stanie się dla was jasne, że pożegnanie z kimś jest tylko iluzją, i że związek serc jest czymś wiecznym. Doznacie poczucia wdzięczności i zachwytu, gdy wkroczycie na ten plan bezwarunkowej miłości i mądrości.

Gdy pojawicie się po tej stronie, przejdziecie fazę przystosowania się – w jej trakcie przyzwyczaicie się do nowego środowiska i powoli porzucicie przywiązanie do życia ziemskiego. Będziecie się musieli zaaklimatyzować. Otrzymacie wsparcie od przewodników, którzy się w tym specjalizują. Wciąż będziecie mieli ciało, jednak będzie ono bardziej płynne niż ciało fizyczne, do którego przywykliście. Najprawdopodobniej przybierze ono postać waszego ciała fizycznego, jakie mieliście przed śmiercią. Chociaż macie swobodę przybrania każdej postaci, jakiej sobie zażyczycie, większość ludzi przez jakiś czas będzie sobie ceniła pewną kontynuację. Macie również swobodę stwarzania swych warunków życia, na przykład pięknego domu z cudownym ogrodem w naturalnym otoczeniu, które lubiliście będąc na Ziemi. To zupełnie w porządku, gdy spełniacie na tym planie – będę go nazywał planem astralnym – swoje ziemskie fantazje. Jest to wymiar czy też sfera istnienia, która zezwala na wiele twórczej swobody, choć wciąż przypomina ona wymiar fizycznej Ziemi i jest blisko z nim powiązana.
Niektórzy ludzie mają trudności w zaakceptowaniu śmierci na Ziemi, a ich przejście na drugą stronę może być mniej spokojne. Zazwyczaj potrzebują oni więcej czasu, by zaadaptować się do nowych warunków życia. Niekiedy potrzebują oni dłuższego czasu, aby zorientować się, że umarli. Niektórzy cierpią na przewlekłe choroby i trudno im odrzucić ideę bycia chorymi. Nie mogą oni w pełni uwierzyć, że znów są zdrowi, i często uwolnienie się od ich dawnego ciała wymaga cierpliwego i czułego wsparcia duchowego przewodnika. Stare ciało może przykleić się do duszy w postaci koncepcji, formy myślowej. To samo dotyczy nawyków emocjonalnych i wzorców zachowania. Mogą się one powielać na planie astralnym aż do momentu, gdy dusza odkryje swą wolność i moc, by je puścić i otworzyć się na coś nowego.

Inna możliwość polega na tym, że dusza pozostaje przywiązana do sfery ziemskiej, a w szczególności do tych, których kocha, ponieważ umarła nagłą śmiercią albo w młodym wieku. To może się wydarzyć, gdy mają miejsce wypadki czy kataklizmy, albo gdy dana osoba był w rozkwicie życia. Są to sytuacje, w których dusza nie czuje się gotowa do odejścia. Śmierć w takim przypadku jest mniejszym lub większym szokiem. Po tej stronie dusze te otrzymują pełne miłości wsparcie, co ma tu zresztą zawsze miejsce. Wcześniej czy później dusza osiągnie etap akceptacji i zrozumienia swojej sytuacji. Zawsze istnieje realny powód dla tego, co wydaje się przedwczesnym odejściem z ziemskiego planu. Śmierć nigdy nie jest przypadkiem.

W miarę, jak wasz pobyt po drugiej stronie się przedłuża, wasz duch rozszerza się i pogłębia poziomy swej świadomości. Porzucacie coraz więcej sposobów myślenia i odczuwania, do jakich przywykliście na Ziemi. W istocie stopniowo powracacie do rdzenia tego, kim jesteście, do waszej duszy, wewnętrznej boskiej iskry. Im bardziej wkraczacie – czy tez powracacie – do tego stanu świadomości, tym bardziej oddzielacie się od swej ziemskiej osobowości i ziemskiego wymiaru. Odczujecie przepływ istnienia, który sięgnie poza ten aspekt was. Wejdziecie w kontakt z innymi wcieleniami, jakie spędziliście na Ziemi, z inkarnacjami, w czasie których uosabialiście inne aspekty waszej duszy. Stajecie się świadomi niezmierzonej przestrzeni, jaką jest wasza dusza, i wielu doświadczeń, jakie zgromadziliście w swej podróży przez wszechświat.

Kiedy ludzie na Ziemi połączą się teraz z wami, wyczują osobę, która wzrosła w mądrości i duchowej miłości. W istocie, gdy poruszacie się coraz bliżej rdzenia waszej duszy, opuszczacie plan astralny i wkraczacie na poziom, który nazywam planem czy tez sferą Esencji. Większość ludzi pozostaje po śmierci na planie astralnym przez dłuższy czas. Przyglądają się oni swemu życiu na Ziemi i zastanawiają się nad wszystkimi doświadczeniami, przez które przeszli. W sferze astralnej możecie zaznać zarówno radości, jak i depresji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Wasze otoczenie odzwierciedla waszą wewnętrzną psychiczną rzeczywistość. Emocje, z którymi doszliście do ładu, przybierają formę kolorów, pejzaży i spotkań. Plan astralny odwiedzacie często w snach, więc jesteście zaznajomieni z tym polem świadomości. Gdy mówi się w waszej literaturze ezoterycznej o wielu sferach czy warstwach zaświatów, rozpościerających się od ciemności do światła, dotyczy to właśnie planu astralnego.

Na planie tym otrzymujecie możliwość uporania się z emocjonalnym bagażem, który przynieśliście tam z ostatniego życia na Ziemi. Pomaga wam w tym kilku pełnych miłości przewodników. Na pewnym etapie pozwalacie odejść wszystkim waszym przywiązaniom i emocjonalnemu bólowi i jesteście gotowi, by wyruszyć poza plan astralny. Wtedy wchodzicie na plan esencji. Kiedy się to wydarza, przypomina to drugą śmierć. Pozostawiacie za sobą wszystko, co tak naprawdę do was nie należy i pozwalacie sobie stopić się z waszym większym Ja, waszym boskim rdzeniem. W chwili, gdy wejdziecie na plan esencji, uświadomicie sobie tę potężną siłę, która was porusza. Doświadczycie swojej jedności z Bogiem. Jeśli osiągniecie plan esencji w swym życiu po śmierci, będziecie w stanie dokonać świadomego wyboru co do waszego przyszłego przeznaczenia. Na tym poziomie możecie zaplanować – z pomocą nauczycieli i przewodników – swe kolejne wcielenie na Ziemi, czy też inną podróż, w zależności od tego, jakie są wasze cele. Na planie esencji możecie jasno i wyraźnie usłyszeć głos waszej duszy. To na tym planie powiedzieliście kiedyś „tak” życiu, w  trakcie którego obecnie się znajdujecie.

Dajcie sobie chwilę na przypomnienie sobie, jakie to uczucie być na tym planie. Im bardziej staniecie się świadomi tego wymiaru podczas swego życia na Ziemi, tym łatwiej będzie wam umrzeć w spokoju, a po śmierci wyruszyć poza plan astralny, na plan esencji.

Śmierć nie jest niczym więcej, jak przejściem, jednym z wielu przejść, jakich dokonujecie w życiu. Narodziny są przejściem. Życie na Ziemi zna tak wiele momentów przejścia, przekraczania i puszczania. Pomyślcie tylko o tym. Ciało, jakie właśnie zamieszkujecie, było kiedyś malutkim, bezbronnym niemowlęciem. A jednak wasza dusza, boska esencja wewnątrz was, działała już poprzez was, nawet gdy byliście tym małym delikatnym dzieckiem. Kiedy osiągnęliście poziom dojrzałości, wielu z was pochłonęły wymagania życia ziemskiego i zostaliście skonfrontowani z waszymi lękami i obawami. Świadomość waszego wewnętrznego rdzenia, waszej duszy, została zepchnięta na dalszy plan. Jednakże zdarzały się w waszym życiu momenty, gdy wymiar tej boskiej świadomości znów stawał przed wami otworem. Często wydarzało się to wtedy, gdy musieliście coś porzucić, gdy musieliście się z kimś lub czymś pożegnać.

                                                                               cdn





« Ostatnia zmiana: Listopad 15, 2011, 12:07:49 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #41 : Listopad 15, 2011, 12:06:49 »

Być może było to pożegnanie z ukochana osobą, być może ze swą pracą; scenariusz tego mógł być dowolny. Takie wydarzenia są przejściami, przypominającymi śmierć, nie w sensie dosłownym, ale na poziomie psychologicznym. Na jakimś głębokim poziomie jesteście proszeni o to, abyście pozwolić czemuś odejść, i właśnie w tych momentach możecie zacząć odczuwać rzeczywistość waszej wiecznej Jaźni, tego boskiego światła, które płonie w waszym wnętrzu. Ta rzeczywistość pozostaje z wami bez żadnych warunków, nawet gdy wszystko wokół was się rozpada. I tak jest, jeśli chodzi o fizyczną śmierć. Jeśli w takiej chwili macie wystarczająco dużo odwagi, by wszystko puścić, ogarnie was plan wiecznej woli i doznacie bardzo silnego poczucia świadomości tego, kim naprawdę jesteście.

Śmierć, której towarzyszy świadome poddanie się, jest świętym wydarzeniem, pełnym życia i piękna. Majestat tego, co się wydarza, będzie odczuwany przez wszystkich przy tym obecnych. W im większym stopniu ludzie ci doświadczyli „śmierci za życia”, tym bardziej bycie świadkiem tego przejścia napełni ich czcią i podziwem.
Kluczowym pytaniem, dotyczącym wszelkich możliwych przejść – od fizycznych narodzin i śmierci po momenty silnego emocjonalnego oddzielenia w trakcie życia – nie jest pytanie o to, czy przetrwacie, ale o to, czy jesteście w stanie odzyskać połączenie ze swym boskim rdzeniem. Czy umiecie pozostać w kontakcie z planem Esencji, ze swymi korzeniami, pulsem życia Stworzenia? Częsty kontakt z planem esencji w trakcie życia jest najlepszym sposobem przygotowania się do śmierci oraz tego, co istnieje poza nią. Uświadamiając sobie teraz – jeszcze przed fizyczną śmiercią – że sama istota tego, kim jesteście, nie jest zależna od fizycznego ciała, w jakim aktualnie przebywacie, ani od tożsamości, jaką przybieracie w świecie, dajecie sobie możliwość dokonania tego przejścia swobodnie i gładko, kiedy chwila na nie nadejdzie.

Połączenie się z planem esencji to wybór, jakiego dokonujecie. Sama śmierć nie przybliży was do tego ani na jotę. Po śmierci w dużym stopniu będziecie tą samą osobą, co teraz, choć obdarzoną innymi możliwościami i szerszą perspektywą. Jednakże kluczowym pytaniem pozostaje dalej: czy pamiętacie samych siebie? Czy jesteście zdolni połączyć się świadomie z tym wymiarem bezczasowości, który przez was przepływa i który stanowi waszą prawdziwą inspirację?

Jesteście niezniszczalni, moi ukochani aniołowie Światła. Uwierzcie w to. Niech ta wiedza będzie wam pociechą i wsparciem, kiedy nadejdzie godzina waszej śmierci, a także teraz, gdy zmagacie się z problemami waszego życia.

Aby umrzeć w spokoju, potrzebujecie oddzielić się na wewnętrznym planie i uniezależnić od wszystkiego, co wiąże was z ziemską egzystencją. Praktykujcie nieustannie to oddzielenie kiedy żyjecie, a będziecie przygotowani na śmierć.

Możecie zapytać: „Czy nie byłoby czymś tragicznym oddzielanie się od życia w czasie, gdy stoję w jego nurcie?” Odpowiedź brzmi: „Nie. Jest to natomiast świadectwem prawdziwej potęgi ducha”.

Co oznacza oddzielenie? Oznacza to, że zwracacie uwagę na swą istotę, że nie dajecie się pochwycić przez nie-istotne sprawy. Oznacza to, że nie stwarzacie zbędnych emocjonalnych dramatów; oznacza, że radością napełniają was w życiu proste rzeczy. Praktykowanie oddzielenia i nieustanne dostrajanie się do planu esencji wymaga świadomości ukrytego wymiaru, który leży bezpośrednio pod i poza tym, co można zaobserwować. Oznacza to wyrzeczenie się pochopnego oceniania czegoś jako „dobre” czy „złe” i pokładanie zaufania w kosmicznej inteligencji, która dalece wykracza poza ludzki umysł.

Wielu z was tkwi w pułapce „gorączki myślenia”. W gorączkowy sposób zastanawiacie się nad życiem – jak rozwiązać pewne problemy, jak osiągnąć wszystko to, czego, jak myślicie, potrzebujecie. Macie obsesję organizowania życia za pomocą swej woli i umysłu. Oddzielenie oznacza, że zaczynacie mniej poważnie podchodzić do swej myślącej części. Czy jest to czymś tragicznym? Nie. Natomiast wnosi to w wasze życie światło i beztroskę.
To właśnie z powodu waszej nadmiernej potrzeby kontroli życie staje się walką, ciężką i męczącą. Oddzielenie i bezstronność przynoszą wam spokój umysłu, humor i roztropność. Uświadamianie sobie skończoności życia budzi w was naturalne pragnienie cieszenia się nim. I właśnie wtedy wasza boska istota może w swobodny sposób przez was przepływać, z planu esencji do waszej ziemskiej rzeczywistości. Kiedy się to wydarzy, wygracie bitwę ze śmiercią zanim ona nadejdzie.



Przekazała Pamela Kribbe,  Wiosna 2009
 
Przetłumaczyła Wika

http://jeszua.blogspot.com/
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #42 : Marzec 27, 2012, 21:26:20 »

Odwracalna śmierć
13 sty 2011

Podobno kiedy człowiek staje się coraz starszy, częściej zaczyna rozmyślać o śmierci. Zmienia się wówczas cała perspektywa z jakiej patrzy się na życie a także rozumienie czym jest śmierć. Życie i śmierć z czasem nabierają znacznie bardziej konkretnego wymiaru gdy zdajemy sobie sprawę (czy nam się to podoba, czy nie), że życie jest czymś tymczasowym. I nagle zaczyna być dla nas ważne co dalej dzieje się z człowiekiem po śmierci, bo śmierci przecież uniknąć się nie da. Doświadczamy także jak z szeregu żywych znikają nasi bliscy i zastanawiamy się dokąd odeszli i co się z nimi dzieje. Coraz bardziej z tego powodu interesujące staje się tzw. doświadczenie śmierci, które odczuwają osoby w stanie śmierci klinicznej, po której zostały później przywrócone do życia. Dr Sam Parnia jest jednym z najwybitniejszych ekspertów w kwestii doświadczenia śmierci. Napisał on na ten temat książkę pt. „What happen when we die” („Co się dzieje, gdy umrzemy”).



Dr Parnię problem doświadczenia śmierci zainteresował tuż przed ukończeniem szkoły medycznej. Miał on wówczas wiele kontaktów z pacjentami, u których nagle przestało pracować serce i umierali niekiedy na jego oczach. Zastanawiał się wówczas co staje się ze świadomością, która jeszcze pół godziny wcześniej była częścią żywego człowieka. Problem ten zainteresował go bardzo mocno i do dziś jest głównym przedmiotem jego badań naukowych. We współczesnej medycynie przeprowadzono tylko kilka studiów na ten temat a lekarze i naukowcy niechętnie mówią o życiu po życiu swoich pacjentów. Wielu lekarzy uważa, że takie badania nie są warte by zajmować się nimi z naukowego punktu widzenia, a sam stan doświadczenia śmierci jest przez nich traktowany jako halucynacja pacjenta wywołana lekami jakie zaaplikowano mu podczas pobytu w szpitalu. Inni lekarze uważają, że takie doświadczenie to raczej fenomen psychologiczny, bo ludzie na progu śmierci zaczynają sobie wyobrażać przeróżne, często przyjemne dla nich wizje po to, aby dodać sobie otuchy przed odejściem w niebyt. Dr Parnia uważa, że to co opowiadają pacjenci, którzy powrócili do życia po stanie śmierci klinicznej, jest jak najbardziej prawdziwe i dlatego od 12 lat zajmuje się badaniem tego zjawiska.



nformacje o doświadczeniu śmierci pacjentów były zgłaszane przez lekarzy od wielu lat. W 1975 roku dr Raymond Moody napisał na ten temat swoją słynną książkę „Życie po życiu”. Znalazł on wielu ludzi, którzy w sensie dosłownym otarli się o śmierć. Mieli odczucie, że dochodzą do miejsca, z którego nie ma powrotu i jeśli go przekroczą to zrobią to na zawsze. Głównym problemem doświadczenia śmierci jest to, że jej definicja jest zbyt mglista. Z naukowego punktu widzenia trudno jest powiedzieć co odczuwali ludzie w momencie przeżywania doświadczenia śmierci i jak daleko byli od śmierci lub punktu z którego nie ma powrotu. Dr Parnia aby się o tym dowiedzieć, zaczął studiować medyczne przypadki nagłego zatrzymania krążenia, które z definicji oznaczają śmierć człowieka, którego takie zatrzymanie dotknęło. Uczestniczył on później w sytuacjach, kiedy człowiek którego serce przestało pracować był przywracany do życia. I takie sytuacje były początkiem badań nad pierwszą fazą śmierci. Wielu z tych, których przywrócono do życia opowiadało swoje własne doświadczenie śmierci a dr Parnia badał każdy taki przypadek pod względem użycia leków, w terapii pacjenta i ilości podawanego mu tlenu oraz bilansu produkowanego CO2. Sprawdzano także czy pacjent jest osobą religijną aby zrozumieć psychologiczny aspekt wiary w doświadczeniu śmierci. W sali operacyjnej, gdzie przywracano pacjenta do życia wykonywano w rozmaitych punktach zdjęcia, aby później móc się przekonać czy pacjent obserwował salę operacyjną i siebie samego będąc w stanie śmierci klinicznej.



Badanie takie nie jest łatwe, bo większość pacjentów do życia po zatrzymaniu akcji serca już nie powraca i nie można się od nich niczego dowiedzieć. Początkowo nie istniały żadne podstawy aby statystycznie określić w jak wielu krytycznych przypadkach medycznych, pacjent ma do czynienia z doświadczeniem śmierci. Wg badań dr Pima van Lommela ok. 10-20% pacjentów z nagłym zatrzymaniem krążenia (a więc ludzi technicznie martwych), przeżywa w tym stanie doświadczenie śmierci. Doświadczenie śmierci w większości przypadków pamiętanych przez pacjentów przebiega w bardzo podobny do siebie sposób i opisał je dokładnie dr Moody. Ludzie ci opisują zwykle poczucie wielkiego spokoju i komfortu. Światło które widzą jest jasne, ale i ciepłe, witające. Czasem spotykają oni na swojej drodze swoich bliskich, którzy wychodzą im na spotkanie lub istoty świetlne pełne miłości i współczucia. Czasem trafiają oni w piękne miejsca. Podczas takiej drogi nigdy nie odczuwają strachu. Niekiedy przed ich oczami przewija się film z ich życia i następuje wówczas samoocena własnych uczynków. W pewnym momencie jednak ludzie przeżywający doświadczenie śmierci dochodzą do punktu, w którym czują potrzebę powrotu. Jest to zazwyczaj brama, płot, rzeka, które nie pozwalają iść dalej. Czasami powrót nakazują zmarli bliscy lub świetlne istoty. Niekiedy pacjenci mają panoramiczną wizję tego, że są poza własnym ciałem i obserwują z wysoka operację jakiej są poddawani. Z naukowego punktu widzenia nadal nie da się wytłumaczyć dlaczego tylko 20% osób zmarłych i przywróconych do życia ma taki zespół doświadczeń. Dr Parnia uważa, że każdy w stanie śmierci klinicznej przeżywa takie doświadczenie, ale tylko 20% je pamięta – podobnie jak to jest ze snami, z których zapamiętuje się tylko niewielką ich część. Tłumaczy to także stan mózgu, gdzie komórki nerwowe zaczynają obumierać i być może nie są w stanie zarejestrować wszystkich przekazywanych im informacji. To co wydaje się być pewne to fakt, że granica pomiędzy życiem a śmiercią staje się coraz bardziej płynna a możliwości medycznej resuscytacji są coraz większe. I co prawda do nieśmiertelności nam daleko, ale stan śmierci niekoniecznie jest ostateczny i nieodwracalny.



http://nowaatlantyda.com/2011/01/13/odwracalna-smierc/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #43 : Marzec 27, 2012, 22:47:25 »

Co /kto tak na prawdę umiera pierwsze ?Kiedy człowiek jest gotowy na Przejscie ?
Aby na te pytania odpowiedzieć to trzeba by rozpoznać ,że całe życie to konstruowanie "ja"  .Cegiełka po cegiełce. To właśnie ta tożsamość drży przed śmiercią. To ona zajmuje się wszystkim i robi wszystko, by nie myśleć o śmierci, aby jej uniknąć. Tożsamość we wszystkim szuka tego, co wydaje jej się, że jest życiem. To są emocje, działanie, ruch, zabawy intelektualne takie jak nauka, czy też rozrywka (gry , telewizja, muzyka ). To wszystko przynosi ulgę z jednej strony, ale ponieważ mija, to "ja" tak organizuje sobie życie, aby zapewnić stały dostęp do tych używek. JA to taki dealer dostarczający narkotyku umysłowi, aby ten mógł ćpać. Odwrócenie uwagi od śmierci to jednocześnie gwarancja istnienia "ja".
Ćpanie jest ciągle podsycane ponieważ gdy umysł tego zaprzesta, to pojawią się rozważania na temat śmierci, które odzierają człowieka ze złudzeń i pokazują przemijanie wszystkiego.
By do tego nie dopuścić  na straży "ja" pojawiają się emocje - smutku, przygnębienia, żalu, rozpaczy, nostalgii. Mają one za zadanie pokazać dysonans pomiędzy radosnym życiem, a ciszą i beznajdzieją śmierci po to, aby odwrócić się od drażliwego tematu umierania.
Kiedy te nastroje nie przemawiają, to na pomoc "ja" przychodzi depresja, reakcje somatyczne czy zaburzenia psychiczne. JA potrafi do pewnego stopnia kontrolować reakcje organizmu. Zrobi wszystko, by poprzylepiać swoje etykietki do wszystkiego ,co się da. Byle przeżyć.
Uśmiercenie "ja" jednak jest możliwe w dość prosty sposbó - poprzez rozpoznanie jego iluzoryczności, a kiedy to nastąpi to śmierć juz przestaje być tragedią.
Dosłowne przejście doświadczenia śmierci i powrót z tamtej strony,  pozwalaja zupełnie pozbyć się strachu, a co więcej - bardziej cenić życie. Czyżby dlatego, że nie ma komu walczyć , bo i o co ?
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #44 : Marzec 28, 2012, 03:42:30 »

..ego nie chce umierać, bo dla niego to faktycznie "finishline",-
ale dla prawdziwego Ja, to tylko "checkpoint" Uśmiech
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #45 : Marzec 28, 2012, 09:09:31 »

Songo ale jeśli nawet tak, to czym jest to prawdziwe JA o którym piszesz ?
Jeśli nawet dla tamtego ,"prawdziwego JA" życie to tylko "check point" to znaczy, że  ono podtrzymuje również jakieś interpretacje na temat tego, co jest "po życiu". Bo JA - jakiekolwiek by nie było - z samej definicji oznacza istnienie czegoś odrębnego od całości.
Czy "ja" może wyobrazić sobie bycie całością ? Bycie całym oceanem i falami jednocześnie ? Bycie wszechświatem ?
Śmierć jest takim "check pointem" . Granicą zaufania, można by napisać. I jednocześnie testem sprawdzającym stopień utożsamienia. Nikt, żadne JA nie wie co jest poza tą granicą, lecz czuje, że to jest jego koniec - koniec "ja". Więc się jej boi. To ,co w nas nie należy do JA tego strachu nie przejawia. Bo żadnego końca nie ma dla całości Chichot
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #46 : Marzec 28, 2012, 10:09:24 »

@Kiara i nie tylko ona pisze, iż do skafandra wciela się jedynie cząstka Ja/duszy/świadomości wyodrębnionej z Jedni,-
i jest to wg. mnie na obecną chwilę może niekompletny, ale prawidłowy opis. Stąd ten tunel, światło, po śmierci skafandra- cząstkowe Ja wraca do swej reszty,-
zresztą to pojawiło się w "Mały Budda"- przewodni motyw filmu- lama z Tybetu inkarnował się jednocześnie w 3 niezależnych os. z różnych stron świata.
cdn. Mrugnięcie

PS. jeżeli zbyt mocno utożsamiasz się z tym cząstkowym Ja pojedynczej inkarnacji- musisz się bać, nie ma inne możliwości.
« Ostatnia zmiana: Marzec 28, 2012, 10:17:29 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #47 : Marzec 28, 2012, 11:05:07 »

songo
Cytuj
zresztą to pojawiło się w "Mały Budda"- przewodni motyw filmu- lama z Tybetu inkarnował się jednocześnie w 3 niezależnych os. z różnych stron świata.

PS. jeżeli zbyt mocno utożsamiasz się z tym cząstkowym Ja pojedynczej inkarnacji- musisz się bać, nie ma inne możliwości.
To teraz zobacz. Skoro są 3 niezależne osoby z różnych części świata z tą samą "osobowością" to oznacza tylko- z naszej perspektywy oczywiście - że tak jakby trzy odbiorniki radiowe były dostrojone do jednej częstotliwości odgrywającej program pt Budda.Tyle, że ta "stacja radiowa" nadaje wiele programów realizowanych przez jakiś zespół, a nie tylko przez jednego redaktora . Na sukces stacji składa się praca zespołu, czyli całości. Tu wszystko musi "zagrać" zanim pójdzie w eter Mrugnięcie

Tak jak piszesz przywiązanie tylko do jednej stacji radiowej to uzależnienie, które boli, i strach, kiedy się je odcina Mrugnięcie
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #48 : Marzec 28, 2012, 11:21:34 »

uważam, że inkarnując się mamy powiedzmy "szkielet" osobowości z naszego pełnego Ja, jednak nasza os. taką jak sami siebie widzimy jest w większej części sumą doświdczeń i przekonań zebranych w aktualnej inkarnacji i bojąc się zresztą słusznie, że właśnie ta część mnie samego ulegnie zakończniu warto pamiętać, żeby nie przywiązywać się zbyt mocno do niczego z tej rzeczywistości, włącznie z sobą samym takim jak jestem teraz. To przemija, zresztą w snach też możeny być nie do końca odbiciem swojej aktualnej os., a rano wracamy do "siebie", tj. jak po śmierci skafandara wracamy do siebie właściwego Mrugnięcie
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Kiara
Gość
« Odpowiedz #49 : Marzec 28, 2012, 11:38:56 »

Pierwsza i zasadnicza sprawa , tylko jedna iskierka jednorazowo wciela się na ziemi w "skafander ludzkiego ciała" , nie ma takiej opcji żeby równocześnie w tym samym czasie na ziemi żyły dwie lub więcej inkarnacji tej samej Energii Zaświatowej. Poza ziemią owszem jest ta opcja żyje nasza prawdziwa osobowość wcielona ale też tylko jedna a nie kilka.
Jest to możliwe tylko dlatego iż nasza Ludzka Dusza wydziela się z matrycy astralnej ( ona jest oddzielona ale połączona zawsze sznurem energetycznym z matrycą matka nad przestrzenną). Postać poza ziemska może pochodzić bezpośrednio od matrycy nad przestrzennej.
 Ale nie jest tak iż istnieje i żyje równocześnie kilka , czy kilkanaście naszych opcji , jedna jest fizyczna na ziemi i druga może być fizyczna poza ziemią , a oprócz tego Matryca matka energetyczna która się nie wciela i wydzielona z niej czasowo matryca astralna , która razem ze wszystkimi dotychczasowymi inkarnacjami ( energetyczne wzorce w astralu) połączy się z Matrycą nad przestrzenną a my ( ludzka materia i Dusza)  połączymy się z postacią pozaziemską. stanie się to najpóźniej w grudniu tego roku.

Osiągniemy jednię energetyczną i jednię fizyczną czyli jedna Matryca nad przestrzenna i jedno ciało materialne z wcielonym Duchem a nie astralnym aspektem Duszą.
Ta transformacja przywróci każdemu z nas całkowitą wiedzę o sobie oraz możliwości zarówno fizyczne jak i energetyczne.
Od tego momentu "wstąpienia do nieba" i połączenia Ducha z duszą już nic nie będzie jak było do tej pory , bowiem nasze ciała fizyczne rozświetlą się energią i wypełnią nią każdą naszą komórę , która zmieni całkowicie nasze ciała fizyczne na dużo młodsze.

A jest to możliwe ponieważ o starzeniu się ciała decyduje poziom energii w jego komórkach ,a odmładzanie to zwiększenie poziomu energii w nich.

Cała transformacja i wiedza o temacie oraz zrozumienie rozdzielenia energetycznego oraz ponownego połączenia jest bardzo prostą wiedzą.


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.066 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahanowiu klubbeardedcollie everyone zlotahodowla11 ganghg