Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 26, 2024, 01:52:18


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] 4 5 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Jedzenie ma znaczenie  (Przeczytany 73863 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Barbarax
Gość
« Odpowiedz #50 : Wrzesień 18, 2010, 21:22:24 »


Pięć porcji zdrowia każdego dnia

Zanieczyszczenie środowiska, globalne ocieplenie, stres, choroby cywilizacyjne – to najczęstsze czynniki, które nawykliśmy obarczać winą za swoje złe samopoczucie. Duży wpływ na to, jak się czujemy, ma prawidłowa dieta.

To właśnie żywność i zawarte w niej składniki należą do najważniejszych czynników wpływających na stan zdrowia. Dlatego ważne dla naszego samopoczucia jest dostarczanie organizmowi odpowiedniej ilości witamin i minerałów. Ich optymalny poziom zapewnisz sobie, spożywając codziennie 5 różnorodnie skomponowanych porcji warzyw i owoców, także w formie soków. Pamiętaj przy tym, by spożywać różne warzywa i owoce. Jedzenie wyłącznie jednego rodzaju sprawia, że nie dostarczasz sobie wszystkich niezbędnych dla zdrowia składników pokarmowych. Skomplikowane? Wcale nie.

Zapewne często zdarza Ci się zapomnieć o zjedzeniu takiej ilości owoców i warzyw, nie mówiąc już o piciu soków. Wydaje Ci się, że na skomponowanie urozmaiconych owocowo- warzywnych przekąsek potrzeba dużo wolnego czasu. To nieprawda. Dzięki naszym poradom przekonasz się, jakie to łatwe i wkrótce wytworzysz w sobie nawyk jedzenia 5 porcji warzyw i owoców.

    * Po pierwsze: Jesteś łasuchem? Pomyśl więc o siedmiu różnych deserach lub przystawkach z owoców, a także o siedmiu warzywnych surówkach lub sałatkach, które będziesz mogła każdego dnia tygodnia sama przyrządzić i zjeść z wielką przyjemnością. Zrób sobie sałatkę lub galaretkę owocową, usmaż na patelni banana w karmelu, uduś jabłka w sosie śmietanowym, przygotuj melona z szynką parmeńską, warzywa w galarecie albo grzankę z suszonymi pomidorami. Przygotowując sałatkę, pamiętaj o wykorzystaniu różnych produktów – sałatka może być wielowarzywna, pomidorowa, ziemniaczana, groszkowa, ogórkowa, porowa lub szparagowa. Każdego dnia rób sobie inny deser, przystawkę i zupę. Zobaczysz, jak wiele dań można przygotować z warzyw i owoców. Skorzysta też na tym Twoja rodzina. A może wspólnie stworzycie jakieś kompozycje warzywno-owocowe?
    * Po drugie: Rozpisz swój własny, osobisty jadłospis. Zatytułuj go: „Moje 5 porcji zdrowia dziennie”. Zapisz w nim pięć posiłków na każdy dzień tygodnia i umieść go w widocznym dla Ciebie miejscu, np. na lodówce. Otwierając ją, za każdym razem przypomnisz sobie o tym, jaki posiłek z owoców bądź warzyw powinnaś właśnie zjeść lub jaki wypić sok.
    * Po trzecie: Kupowanie owoców i warzyw, których w ogóle nie znasz i nigdy nie próbowałaś, może stać się Twoim nowym nawykiem. Dzięki temu wybierzesz się w swoją własną owocową i warzywną podróż po całym świecie.
    * Po czwarte: Pamiętaj o tym, aby zawsze mieć jakieś owoce i warzywa oraz soki w domu. Niech stoją w miejscu, w którym często przebywasz. W trakcie czytania książki bądź oglądania filmu weź owoce, na przykład suszone banany lub jabłka, jako przekąskę lub wypij szklankę soku. Twoi bliscy na pewno skorzystają z tego rozwiązania. To bardzo ważne, by często jeść warzywa i owoce oraz pić soki. Niektórych witamin nie potrafi my magazynować i aby utrzymać ich optymalny poziom, musimy je dostarczać codziennie. Nawyk sięgania po surowe warzywa i owoce lub sok przy każdej okazji w ciągu dnia, pomoże Tobie i Twojej rodzinie utrzymywać prawidłowy poziom wszystkich niezbędnych witamin i minerałów w organizmie.
    * Po piąte: Baw się owocami, warzywami i sokami. Zaproś przyjaciółki na „babski wieczór” pod hasłem „Pięć porcji witamin dziennie”. Raz w tygodniu możecie zaszaleć. Niech każda z Was przygotuje specjalne danie lub kosmetyk stworzony z owoców bądź warzyw – może to być ogórkowa maseczka do twarzy lub pyszna sałatka owocowa albo koktajl z różnych soków. Dzięki takim spotkaniom wszystkie będziecie mogły wzajemnie się mobilizować, aby dbać o swoją urodę i zdrowie, a także wspólnie mile spędzicie czas.
      Ten pomysł wykorzystuj także przy wszelkiego rodzaju innych spotkaniach towarzyskich. Podczas przyjęć podawaj jak najwięcej dań i przekąsek z owoców i warzyw. Pomyśl, jak zaskoczeni będą Twoi goście, gdy na półmiskach zamiast tradycyjnych dań zobaczą, np.: koreczki owocowo-warzywne. Przyjęcie urodzinowe Twojego dziecka to także okazja do owocowego szaleństwa – dzieci na pewno chętniej zjedzą lekki truskawkowy torcik niż ciężki tort z kremem, a różnorodne, zabawne kolorowe sałatki i inne desery szybko znikną z talerzy.
    * Po szóste: Nie zapominaj też o piciu soków. To ważne, nie tylko z powodu małej ilości płynów, jaką zapewne codziennie przyjmujesz. Pamiętaj, aby każdego dnia wypijać przynajmniej jedną szklankę soku. Wkrótce sama przekonasz się o jego właściwościach. Stanowi on bardzo wygodną w podaniu i łatwą do przygotowania porcję warzywnoowocową, rekomendowaną w programach „5 razy dziennie warzywa i owoce” na całym świecie. Sok jest produktem w 100% pochodzącym z owoców lub warzyw. Fundując sobie jego porcję, dostarczasz organizmowi witaminy, minerały i przeciwutleniacze. Efekty zadziwią nie tylko Ciebie, ale i wszystkich w Twoim otoczeniu.

Wprowadź do swojego życia kilka drobnych zmian, a zobaczysz, że pamiętanie o 5 porcjach warzyw, owoców lub soku jest łatwe. Zmień swoje nawyki na lepsze, a szybko się przekonasz, że pomogą Ci one dbać nie tylko o Twoje zdrowie, ale także o zdrowie i dobre samopoczucie całej rodziny.

Ważne jest, by Twoje dzieci, tak jak Ty, już od najmłodszych lat wiedziały jak zdrowo się odżywiać. Im wcześniej zaczniemy starania, aby jadły owoce, warzywa i piły soki, tym lepiej. To właśnie u kilkulatków kształtują się nawyki żywieniowe, czyli „im zdrowiej je Jaś, tym zdrowiej Jan będzie jadł”. Tak więc to Twoja rola, by zachęcić do tego swoje dzieci.

Niektóre z nas mają wiele problemów z podawaniem dziecku takiej ilości warzyw, owoców lub soku – nasze pociechy nie zawsze mają na nie apetyt. Dlatego też poniżej prezentujemy kilka sposobów na dostarczenie maluchowi cennych składników odżywczych.

    * Kiedy dziecko ogląda ulubioną bajkę, w której akurat główny bohater pije sok, powiedz: „Patrz, synku/córeczko, miś pije sok, więc może my też go wypijemy” i podaj mu sok do ręki. Maluch na pewno wypije z wielkim apetytem. To będzie już jedna porcja niezbędnych witamin. Jeśli taki sposób jednak nie pomoże, wskaż dziecku, że jego tatuś (będący w domu niepodważalnym autorytetem) jest silny, duży i wspaniały dzięki temu, że każdego dnia – także wtedy, gdy był małym chłopcem – jadł wiele warzyw i owoców oraz pił soki. To na pewno wytworzy w świadomości dziecka chęć wzorowania się na tacie i zacznie chętniej spożywać warzywno-owocowe posiłki.
    * Na pewno każdego dnia spędzasz ze swoim dzieckiem wiele czasu na zabawach, możesz więc użyć owoców, warzyw i soków jako rekwizytów. Stwórz z nich jakąś piramidę albo wymyśl historyjkę. Twój skarb bez zastanowienia weźmie od Ciebie którąś z „zabawek” i zje lub wypije z wielką przyjemnością.
       Będzie to już jego druga porcja witamin tego dnia. Pamiętaj o tym, że maluch musi jeść różnorodnie. Dlatego za każdym razem staraj się wykorzystywać do zabawy innego rodzaju owoce i warzywa.
    * Obiad to najlepszy moment na podanie dziecku owoców i warzyw, także w postaci soków. Do drugiego dania serwuj różnorodne surówki, a do picia podaj sok. Nie ograniczaj się tylko do podstawowych smaków, takich jak pomarańczowy lub jabłkowy. Kupuj różne soki, np. marchwiowo-owocowe, grejpfrutowe czy egzotyczne. Możesz zaproponować dziecku, by samo wybrało sok, który z apetytem wypije.
    * Kolejny posiłek, który możesz zaproponować dziecku, to podwieczorek. Malec może wymyślić go z Tobą, pomóc przygotowywać pyszną sałatkę owocową bądź też samodzielnie udekorować talerz pełen owoców lub warzyw. Może też zrobić swój koktajl z różnych soków. Później wspólny posiłek w gronie najbliższych będzie cieszył dziecko i zostanie chętniej zjedzony. W ten sposób podasz mu dwie kolejne porcje warzyw i owoców. Wtedy możesz już być spokojna o Twoją pociechę.
    * Dzieci nie lubią owoców i warzyw podanych w całości, dlatego przygotowując wszystkie porcje, pamiętaj, że Twojemu dziecku znacznie wygodniej i łatwiej zjeść owoce i warzywa pokrojone lub przetarte. Bawiąc się z nim lub czytając książeczkę, możesz podsuwać kawałki owoców i warzyw. Potraktuje je jako smaczną przekąskę.
    * Mamy dziś łatwy dostęp do najróżniejszych artykułów spożywczych. Często dzieci zrażają się do jedzenia czegoś, co im nie zasmakowało, i nie chcą więcej o tym słyszeć. Nie mów więc o warzywach i owocach ogólnie, a nazywaj je „po imieniu”: jabłko, banan, marchewka. W ten sposób, jeśli malcowi nie zasmakuje konkretny owoc lub warzywo, nie będzie grymasił, jeśli podasz mu inny. A te z owoców lub warzyw, które mu wyjątkowo nie smakują, podawaj w innej postaci, np. sok pomidorowy zamiast pomidorów. Jeśli jednak dziecko nie lubi pić soku, na przykład z samej marchewki, daj mu do schrupania surowe warzywo lub sok marchwiowo-owocowy. Różne formy konsumowania warzyw i owoców przekonają Twoją pociechę, że posiłki wcale nie muszą być monotonne i jednakowe. Nie zapominaj o eksponowaniu owoców i warzyw w dostępnym dla dziecka miejscu (np. na stole), tak by mały smakosz mógł sam po nie sięgać wtedy, kiedy ma na nie ochotę.
    * Nie zapominaj o owocach i warzywach, kiedy dziecko przebywa poza domem, idzie do szkoły. Wbrew pozorom również wtedy masz wpływ na jego odżywianie. Włóż do plecaka jabłko, przemyć plasterek ogórka, pomidora lub rzodkiewki do szkolnej kanapki. Prostą i wygodną formą zapewnienia uczniowi dawki witamin w szkole jest również spakowanie do tornistra butelki soku.

Pamiętaj – 5 porcji zdrowia każdego dnia dla Twojej rodziny.
http://www.cyberbaba.pl/content/view/1253/91/
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #51 : Październik 16, 2010, 16:33:57 »

Jakich produktów nie wolno ze sobą łączyć?



O tym, że szkodzą nam nie same produkty spożywcze, a ich połączenia wiadomo nie od dziś. I nie chodzi tylko o polane tłuszczem czy serwowane ze smażonym - również tłustym - mięsem ziemniaki, które w tym zestawie katastrofalnie wpływają na naszą figurę. Sztuka tego co łączyć, a czego nie łączyć jest znacznie bardziej skomplikowana i zaskakująca.

...

1/2

http://kuchnia.wp.pl/index.php/health/prop/id/643
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #52 : Październik 16, 2010, 16:44:49 »

Wiadomość wydrukowana ze strony www.wspolczesna.pl


Magazyn, 17 lipca 2010, 10:30
Glutaminian sodu. Polepsza smak tak, że nie oderwiesz się od jedzenia

Jacek Słomiński

Co sprawia, że po otwarciu chipsów nie możemy się od nich oderwać? Dlaczego zupki w proszku są tak apetyczne? Czemu jedząc niektóre potrawy ciągle mamy apetyt na więcej? Odpowiedź kryje się w substancji pobudzającej nasz zmysł smaku – glutaminianie sodu.
 

Glutaminian jemy niemal codziennie, bo dodawany jest do wielu produktów. Tymczasem może on powodować wiele bardzo niebezpiecznych chorób.

(sxc.hu)

Bez glutaminianu sodu, będącego istotą smaku wielu potraw, przemysł spożywczy nie mógłby chyba dziś funkcjonować. Znany pod nazwą E 621 lub MSG glutaminian sodu dodawany jest do wielu przetworzonych produktów żywnościowych. To on sprawia, że potrawa ma "to coś”. To właśnie jemu w dużej mierze zawdzięczamy smak i zapach żywności. Mimo, że glutaminian sodu jest jednym z najlepiej zbadanych składników pożywienia, nadal nie ma pewności, czy jest bezpieczny dla zdrowia.

Piąty smak
Nasz zmysł odróżnia cztery podstawowe smaki: słodki, kwaśny, słony i gorzki. Niedawno naukowcy dodali jeszcze jeden – smak glutaminianu sodu. Trudno odpowiedzieć na pytanie, jak on smakuje. Japończycy określają to słowem "umami”, co oznacza tyle, co smaczny, pyszny.

Czysty glutaminian prawie nie ma smaku, ale dodany do potrawy wydobywa z niej oryginalne walory smakowe, wzmacnia zapach, pobudza ludzki apetyt. Producenci żywności o tym wiedzą i dlatego stosują go na szeroką skalę. Używając tej przyprawy, można konsumenta przywiązać prawie do każdego "towaru” spożywczego.

Jemy go niemal codziennie. Glutaminian znaleźć można w kostkach rosołowych, zupkach w proszku, mieszankach przyprawowych, marynatach, mleku i jego przetworach, sosach do sałatek, wyrobach mięsnych i drobiowych, konserwach rybnych, chipsach, a nawet warzywach. Mówi się o nim, że jest to "sekretny dodatek” używany przez wielu kucharzy słynnych restauracji i hoteli. Kuchnia azjatycka nazywa go "istotą smaku” i od setek lat wykorzystuje, jako przyprawę i nieodzowny składnik potraw.

Poza polepszaniem smaku E621 nie ma żadnych wartości odżywczych. Podnosi atrakcyjność artykułów spożywczych, przez co bezpośrednio wpływa na wzrost ich sprzedaży.

Produkcję oczyszczonego glutaminianu na skalę handlową pierwsi rozpoczęli Japończycy w 1908 roku, kiedy udało się im wyizolować ten związek z wodorostów listownicy japońskiej. Obecnie otrzymuje się go głównie z glutenów zbożowych takich jak gluten pszenny, kukurydziany i sojowy, a także z melasy powstającej przy produkcji cukru z buraka oraz przez mikrobiologiczną fermentację węglowodanów.

Opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego "umami”. Wynaleziono metodę syntetycznego otrzymywania glutaminianu sodu, co znacznie obniżyło koszty jego produkcji.

Niezbędny dla organizmu
Glutaminian jest naturalnym aminokwasem i pełni ważną rolę w organizmie. Jest głównym składnikiem białek, bierze udział w ich syntezie, uczestniczy w procesie przemiany materii, pomaga w transporcie azotu. Mleko kobiet zawiera 10 razy więcej glutaminianu niż mleko krowie.

Niedawne badania wykazały, że organizm sam wytwarza glutaminian. Jest on podstawowym źródłem energii w jelitach, potrzebny jest także do prawidłowego funkcjonowania mózgu.

Substancja ta pełni rolę neuroprzekaźnika, czyli bierze udział w przekazywaniu bodźców między komórkami nerwowym. Jednakże bariera krew – mózg, która chroni układ nerwowy przed dostępem niepożądanych substancji, uniemożliwia wnikanie glutaminianu bezpośrednio do mózgu. Z tego powodu mózg sam go wytwarza syntetyzując z glukozy i innych aminokwasów.

Glutaminian występuje w sposób naturalny w wielu produktach spożywczych. Można go znaleźć w mięsie, rybach, warzywach, pomidorach, mleku i jego przetworach, ziemniakach, produktach zbożowych, sosie sojowym oraz w wielu rodzajach sera.

Syndrom chińskiej restauracji
Jest jednak druga strona smaku "umami”. Bywalcy chińskich restauracji często uskarżają się na bóle głowy, nudności, osłabienie, przyspieszony rytm serca, sztywnienie karku, pleców i ramion. U niektórych pojawia się wysypka, suchy kaszel, a nawet zaburzenia świadomości. Dolegliwości te nazwa się "syndromem chińskiej restauracji” i łączy z nadmiarem glutaminianu sodu w pożywieniu.
Niekorzystne objawy fizjologiczne pojawiają się zwykle już w godzinę lub dwie godziny po posiłku.

Czasami organizm reaguje nawet po dwóch lub trzech dobach. Szacuje się, że 25 procent populacji nie toleruje (w różnym stopniu) glutaminianu sodu.

Stopień tolerancji glutaminianu sodu zależy od indywidualnych właściwości organizmu. Osoby nadwrażliwe nie tolerują nawet najmniejszej jego ilości, innym szkodzi tylko w dużych dawkach, jeszcze inni nie odczuwają po jego spożyciu żądnych dolegliwości. Niepożądane reakcje mogą nasilać się zwłaszcza u dzieci.

Glutaminian sodu podejrzewa się także o powodowanie chorób zwyrodnieniowych mózgu. Nadwyżka tej substancji w mózgu powoduje obumieranie komórek nerwowych i objawy podobne do chorób: Alzheimera, Parkinsona i świętego Wita.

W USA eksperymentowano z E621 na szczurach. Wykazano, że jego nadmiar w pożywieniu tych gryzoni powodował u nich ślepotę. Opublikowano też wyniki badań wskazujące, że istnieje związek między zwiększeniem objawów astmy oskrzelowej, a nadmiernym spożyciem glutaminianem sodu.

E621 nie służy osobom z chorobami przewodu pokarmowego, na przykład z chorobą wrzodową, pobudza bowiem wydzielanie soków trawiennych. Nie jest też zalecany odchudzającym się – wzmaga apetyt.

Jeść albo nie jeść?
Zdania na temat szkodliwości glutaminianu nadal dzielą naukowców. Oficjalne badania nie potwierdziły, że stwarza on zagrożenia dla zdrowia, ale też nie rozwiały wszystkich wątpliwości. Uczeni przyznają, że jego oddziaływanie na organizm człowieka nie jest do końca poznane. Wiadomo, że w dużych ilościach glutaminian sodu jest szkodliwy. Nie bez znaczenia dla zdrowia jest też to, czy jest on spożywany w postaci naturalnej, czy syntetycznej.

Wiele chińskich restauracji rezygnuje z tej przyprawy w obawie przed utratą klientów. Niektórzy producenci żywność reklamują swoje produkty zaznaczając na opakowaniu, że nie zawierają one glutaminianu sodu. Często też starają się ukryć jego obecność w swoich wyrobach pod różnymi nazwami, np: ekstrakt z autolizowanych drożdży, roślinny hydrolizat białkowy, przyprawa albo aromat naturalny.

Zasady używania E621 są w Unii Europejskiej ściśle ustalone. Jeśli jednak będziemy codziennie spożywać kilka potraw z dodatkiem E621, jego koncentracja w organizmie może być już szkodliwa.
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Barbarax
Gość
« Odpowiedz #53 : Październik 16, 2010, 19:23:54 »


Dieta na zdrową jesień i zimę
 

Jesień – sezon przeziębień, katarów, angin, bólów gardła i grypy. Corocznie dajemy się tym jesiennym infekcjom pokonać, choć można postarać się im zapobiec. Na to, czy przetrwamy ten okres bez infekcji i przeziębień, ma również wpływ – i to wcale niemały – sposób odżywiania.

Dieta na niepogodę.

Dieta codzienna, a ta na niepogodę zwłaszcza, powinna dostarczyć organizmowi odpowiedniej ilości witamin – przede wszystkim C (natka pietruszki, papryka czerwona, brukselka, brokuły, szpinak, kapusta włoska, kapusta biała, cytryna i pomarańcza) i A (marchew, papryka, pomidory, kapusta, brokuły, morele, brzoskwinie – dostarczające prowitaminy A), a także składników mineralnych – wśród których największe znaczenie mają cynk, selen i żelazo.

W chłodne dni organizm potrzebuje więcej energii na ogrzanie się, dlatego najważniejszym przykazaniem jesiennej i zimowej diety jest niewychodzenie z domu bez porządnego śniadania.

Posiłki – trzy główne i dwa „między” – powinny obfitować w warzywa i owoce oraz produkty zbożowe – najlepiej z mąk z pełnego przemiału.

Jadłospis tak skomponowany, na pewno znacznie wzmocni układ odpornościowy, odpowiedzialny za obronę organizmu przed wirusami, bakteriami i wolnymi rodnikami.

5 razy dziennie

Prof. dr hab. Witold Zatoński, twórca fundacji „Promocja Zdrowia”, przekonuje o ochronnej roli diety bogatej w warzywa i owoce i namawia: „warzywa i owoce pięć razy dziennie”: do śniadania banan, na drugie szklanka soku i trochę rodzynków albo kilka orzeszków, do obiadu sałata, ogórek albo np. buraczki, a do kolacji jabłko, brzoskwinia, kilka śliwek. Jeśli dodatkowo zminimalizujemy w posiłkach tłuszcze zwierzęce na rzecz tych pochodzących z roślin oleistych, to układ immunologiczny powinien dać sobie radę z zagrożeniami. Ważne przy tym, i o tym trzeba pamiętać, by czynników chroniących zdrowie dostarczać organizmowi regularnie, wielokrotnie w ciągu dnia.

Mikroelementy – dlaczego ważne?

Cynk zwiększa liczbę przeciwciał i komórek obronnych oraz hamuje wzrost bakterii chorobotwórczych.

Znajduje się on m.in. w ostrygach, otrębach pszennych i kiełkach pszenicy, w nasionach dyni i słonecznika, w większości grzybów, w wołowej wątrobie i niektórych rybach, żółtku jaj, mięsie kurcząt i królików, grochu, fasoli i soczewicy, orzechach, cebuli i czosnku.

Selen „zmusza” organizm do wytwarzania antyciał, czyli ciał odpornościowych w przypadku zagrożenia infekcją.

Selen możemy znaleźć w rybach (zwłaszcza w śledziach), krabach i krewetkach, w podrobach wołowych i cielęcych, w otrębach pszennych, kiełkach pszenicy i ziarnach kukurydzy, w pomidorach, grzybach i czosnku, w drożdżach i produktach z mąki z pełnego przemiału.

Trzeba jednak pamiętać, że słodkości w całości lub części niszczą selen.

Żelazo – niedostatek tego minerału wpływa hamująco na produkcję przeciwciał. Żelazo wzmacnia system odpornościowy, powodując zwiększoną odporność na przeziębienia.

Najlepszym źródłem żelaza są: sok ze śliwek, suszone morele, orzechy, nasiona dyni, słonecznika, kiełki pszenicy, mięso i produkty mięsne, warzywa strączkowe i zielone, pełnoziarniste produkty zbożowe.

***

Zmiksowane witaminy

Utrzeć 2 marchewki, 1/2 selera, posiekać małą cebulkę, 4–5 pomidorów obrać ze skórki. Wszystko włożyć do miksera, zmiksować. Dopełnić wodą mineralną (najlepiej niegazowaną) do 1 litra. Doprawić solą i pieprzem.

Wypijać porcjami w ciągu dnia.

Czosnek

W naszej diecie nie może zabraknąć czosnku, którego spożycie chroni przed przeziębieniami i pomaga zwalczać ich objawy.

Czosnek jest też dobrym źródłem witamin (zwłaszcza C) i składników mineralnych. Nieprzyjemny zapach z ust po jego spożyciu można zmniejszyć, zagryzając natką pietruszki, nasionami kminku albo popijając jogurtem naturalnym.
http://www.poradnia.pl/diety/diety/721-dieta-na-zdrowa-jesien-i-zime
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #54 : Grudzień 09, 2010, 21:46:39 »

Dieta na przytycie



Pomimo że większość z nas zmaga się z problemem nadwagi i otyłości, są też tacy, którzy mają zbyt niską masę ciała i chcieliby to zmienić. Niedowaga dotyka zwykle osoby z przyspieszoną przemianą materii, prowadzące bardzo aktywny i stresujący tryb życia. Może też być wynikiem choroby. Dlatego przed wprowadzeniem zmian w jadłospisie warto skonsultować się z lekarzem i zrobić komplet badań wykluczających np. nadczynność tarczycy czy pasożyty układu pokarmowego.

drowa dieta na przytycie nie jest odwrotnością diety odchudzającej. By zwiększyć masę ciała w odpowiedni sposób nie należy objadać się słodyczami i fast-foodami... Celem powinno być ładne zbudowanie ciała, przede wszystkim tkanki mięśniowej, a nie tłuszczowej.

Na czym polega dieta?

W pierwszym etapie diety do dziennego zapotrzebowania energetycznego dodajemy ok. 500 kcal. Jeżeli modyfikacja ta nie wywoła zmian na wadze, zwiększamy dawkę kalorii o kolejne 500. Trzeba pamiętać, że proces tycia jest dłuższy i trudniejszy niż odchudzania. Zwiększenie masy ciała o 2 kg podczas miesiąca to już duży sukces.

Podstawowe zasady komponowania jadłospisu:

1. Należy jeść 5-6 posiłków dziennie, co 2-3 godziny o stałych porach, tak by zapewnić organizmowi stały dowóz energii.

2. Pierwszy posiłek zjeść do godziny po przebudzeniu.

3. Wykluczyć z diety fast-foody, potrawy tłuste, duże ilości słodyczy – produkty te dostarczają dużych ilości kalorii, ale są niezdrowe i dodatkowo obciążające dla żołądka.

4. Należy dążyć do tego by każdy posiłek był jak najbardziej wartościowy, tzn. zawierał jak najwięcej składników odżywczych. Najlepiej łączyć np. pieczywo/ryż itd. z mięsem/produktem mlecznym i tłuszczem. Nigdy nie ograniczać się do dań opartych tylko na warzywach czy owocach.

5. Podstawą diety powinny być produkty spożywcze będące źródłem węglowodanów (pieczywo, kasze, ryż, makaron, musli i inne płatki, ziemniaki) - należy dbać o to, by wyżej wymienione produkty były podstawą każdego posiłku.

Chcę przytyć!

1/4

...

http://kobieta.wp.pl/kat,26377,title,Dieta-na-przytycie,wid,12909681,wiadomosc.html?ticaid=1b63e
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #55 : Grudzień 26, 2010, 22:12:41 »

Dlaczego warto jeść ryby?



Najchętniej spożywanym przez nas mięsem jest wieprzowina, a zaraz po niej drób. Ryby, konsumujemy w mniejszych ilościach, średnio w ciągu roku na jednego mieszkańca przypada ich zaledwie 6 kg.


To niewiele biorąc pod uwagę fakt,  że zgodnie z sadami racjonalnego odżywiania powinniśmy spożywać je co najmniej dwa – trzy razy w tygodniu, co rocznie przekłada się na spożycie w wysokości ok. 14 kg! 

Ryby zjadamy najczęściej ze względu na  tradycję oraz przekonania religijne. W związku z tym goszczą one na naszych stołach głównie w dni postne, piątki oraz w Wigilię. Warto jednak zwrócić uwagę na szereg walorów żywieniowych i zdrowotnych związanych z ich spożyciem. Wprowadzać do diety różne ich rodzaje oraz nowe potrawy, w których stanowią główny element.


Zawartość składników odżywczych oraz witamin i minerałów w mięsie ryb jest uzależnienia od wielu czynników jak: gatunek, wiek, rodzaj pożywienia, miejsce bytowania. Zróżnicowaną jakością, w zależności od procesów stosowanych podczas produkcji, transportu i przechowywania, charakteryzują się również przetwory rybne. 

Mięso ryb to bezsprzecznie doskonałe źródło białka (zaw. 13 – 24%) o wysokiej wartości biologicznej. Zawiera ono wszystkie niezbędne aminokwasy (tzw. egzogenne), których organizm nie jest w stanie samodzielnie wyprodukować. Aminokwasy egzogenne muszą zatem zostać dostarczone wraz z pożywaniem, aby następnie stać się składnikiem budującym tkanki organizmu.

Jakość białka ryb jest porównywalna do białka mięsa zwierząt rzeźnych (wieprzowina, wołowina). Istotny jest fakt, że mięso ryb jest jednocześnie mniej kaloryczne niż np. mięso wieprzowe. Wpływa na  to niższa zawartość tłuszczu. Dla porównania 100 g mięsa karpia to 110 kcal, 18 g białka i 4 g tłuszczu,  100 g szynki wieprzowej przy tej samej zawartości białka dostarcza aż 21 g tłuszczu i 260 kcal.

1/3

...

http://fitness.wp.pl/zdrowie/abc-odchudzania/art121,dlaczego-warto-jesc-ryby.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #56 : Grudzień 26, 2010, 22:39:55 »

A ja nie jem ryb już od wczesnego dzieciństwa. Już sam ich zapach przyprowadza mnie o mdłości. Nie mówiąc o smaku. Próbowałem to kilka razy przezwyciężyć, bo mam świadomość ich wartości odżywczej, ale rezultaty były opłakane - potężny odruch wymiotny (sorry!). Znam jeszcze parę osób o podobnych skłonnościach. Ciekawe, czym to można wytłumaczyć?
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #57 : Grudzień 26, 2010, 23:39:30 »

Ja też tak miałem Smutny, ale spróbowałem sandacza usmażonego przez przyszłą teściową (sandacza złapałem w Narwi), no i się zaczęło.
Okazało się że smakują mi ryby tylko te "z górnej półki" Duży uśmiech
Karpia nie jem bo śmierdzi mułem i to właśnie karp, jego zapach i smak odstręczył mnie od ryb na wiele lat.


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #58 : Grudzień 27, 2010, 00:01:09 »

Dzięki Thotal za częściową identyfikację problemu! A czy przypadkiem u Ciebie nie wystąpiło przeświadczenie, że trzeba się przypodobać przyszłej teściowej?  Duży uśmiech To duża motywacja  Uśmiech
Co do karpia, to zachodni Europejczycy uważają go za rybę niejadalną, a nawet ozdobną (taką do akwariów, ale broń Boże do jedzenia!). A u nas naród da się pokroić w dzwonka, żeby go zjeść na Wigilię. No to kto ma rację? Coś mi tu nie gra. Obserwowałem dwa dni temu moją Mamę podczas Wigilii, która mordowała się z ościami tej rybki i w końcu ją zaliczyła. Ale czy to na tym ma polegać tradycja? Zwłaszcza, że nawet Kościół niedawno przyznał, że tzw. wigilijne poszczenie wcale nie jest nakazywane przez doktrynę KK.

Chyba staliśmy się niewolnikami własnej tradycji. Ale ja to szanuję, choć karpia już chyba nigdy nie dotknę.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #59 : Grudzień 27, 2010, 00:10:05 »

Zapomniałem dodać, że teściowa chciała mi się przypodobać, a ja nie potrafiłem się oprzeć jej kulinarnemu kunsztowi Duży uśmiech
Faktycznie, wielokrotnie doświadczyłem na sobie słynnego przysłowia, "do serca przez żołądek" Mrugnięcie


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #60 : Grudzień 27, 2010, 00:20:12 »

To jest wytłumaczenie! Z tym że ten sandacz, to tylko przykrywka. W gruncie rzeczy chodziło Ci o całkiem inną "rybkę". Ja to rozumiem i doceniam  Mrugnięcie A poza tym wspomniałeś, że sam złowiłeś tego sandacza. To znaczy, że masz parcie na rybki. Mój brat też je łowi i chętnie zjada. A i ja umiem sobie wyobrazić, że łowię rybeńki dla samego łowienia. To taka nasza męska żyłka myśliwska. Zakodowana chyba w genach.

Tak, czy inaczej dałeś mi do myślenia i może jeszcze raz podejdę do tych fishów "z górnej półki". Może się wreszcie przełamię?

Pozdrawiam schabowo i kapustowo  Duży uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #61 : Grudzień 27, 2010, 21:35:16 »

Wapń: potrzebny od dzieciństwa do starości
23 PAŹDZIERNIKA 2009



W organizmie dorosłego człowieka znajduje się ok.1 kg wapnia, z czego aż 99% jest zdeponowane w kościach. Dziennie potrzebujemy go ok.1g, ale młodzieży w okresie szybkiego wzrastania, kobietom w ciąży i karmiącym potrzeba więcej: 1,5-2 g. Zwiększona podaż wapnia jest też konieczna dla starszych osób, w tym u kobiet po menopauzie. Czy do zaspokojenia potrzeb wystarczy nam prawidłowa dieta? Niestety, przeciętna dieta w Polsce nie dostarcza wystarczającej ilości wapnia. Szacuje się, że pokrywa 40-80% zapotrzebowania. Niezależnie od wieku, większość ludzi spożywa za mało produktów bogatych w wapń i przebywa za krótko na słońcu, by organizm mógł zgromadzić zapasy witaminy D. Ludzie po 40-stce boją się zawału serca i raka; znacznie mniej osteoporozy, bo nie boli. Profilaktyka wydaje się łatwa: więcej ruchu, spacery na słońcu, mniej alkoholu i kofeiny oraz codzienna szklanka mleka (ma ok. 300 mg wapnia). Najbogatszym źródłem wapnia jest mleko i jego przetwory: kefir, jogurt, twarożek, sery dojrzewające.

...

http://naukadlazdrowia.pl/wapn-potrzebny-od-dziecinstwa-do-starosci



Skorupki jaj kurzych: niedoceniane źródło wapnia
14 LISTOPADA 2010



O roli wapnia i jego znaczeniu dla zdrowia człowieka pisaliśmy w artykule Wapń: potrzebny od dzieciństwa do starości. Cennym, a zarazem niedocenianym źródłem tego ważnego pierwiastka jest skorupa jaja kurzego, z czego mało kto jednak zdaje sobie sprawę. Obecnie ten produkt nie jest w Polsce wykorzystywany na skalę przemysłową i stanowi odpad w produkcji wyrobów spożywczych i stad wylęgowych, będąc problemem zarówno ekonomicznym jak i ekologicznym dla producentów. Ale skorupki można zjeść! Decydując się na spożywanie skorup jaj kurzych dbamy nie tylko o własne zdrowie, ale także o „zdrowie” naszej planety, równocześnie oszczędzając na zakupie drogich suplementów wapnia w aptece. Czy można chcieć czegoś więcej? Życzymy smacznego.


Rola i budowa skorupy jaja kurzego

...

http://naukadlazdrowia.pl/skorupki-jaj-kurzych-niedoceniane-zrodlo-wapnia


Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Barbarax
Gość
« Odpowiedz #62 : Styczeń 09, 2011, 09:10:40 »

Akrylamid

Zacznijmy od faktów: „Fakty wskazują na to, że im bardziej żywność jest przetworzona i ugotowana lub usmażona, tym gorzej ją strawić i zmetabolizować”, o czym świat medycyny poinformowała doktor nauk medycznych ze specjalnością z zakresu prawidłowego żywienia, bohaterka ponad 600 programów telewizyjnych i radiowych, autorka wielu naukowych publikacji, Amerykanka dr Nancy Appleton.
Jak wynika z jej obserwacji „naukowcy oszacowali, że przeciętne ryzyko choroby nowotworowej z powodu ekspozycji na heterocykliczne aminy wynosi 1 na 10 000 i wzrasta do więcej aniżeli 1 do 50, jeśli osoby spożywają duże ilości mięsa smażonego, szczególnie kurczaki z rożna”. (Dr. Appleton w ten sposób odnosi się do trującego i wysoce karcynogennego związku, który wydziela się w trakcie „uszlachetniania” produktów spożywczych wysoką temperaturą, znanego pod nazwą akrylamid. Przyczyny jego powstawania niestety wciąż są naukowcom nieznane).
Związek ten, obecny w wielu produktach spożywczych, truje szczególnie dzieci, wciąż słabe immunologicznie, za to uwielbiające słodycze, hamburgery, frytki czy wszelkie odmiany chipsów. Truje i nas, albowiem smażeniny i frytek w rodzinnej diecie niemało.
O akrylamidzie pierwsi poinformowali świat Szwedzi, a konkretnie naukowcy skupieni w Narodowej Administracji Żywnością (szwedzki odpowiednik polskiego Instytutu Żywienia).
Oni tez udokumentowali jego karcynogenne działanie. O akrylamidzie wspomina również amerykańska Environmental Protection Agency (EPA). Ustalone przez nią maksymalne granice są aż o 300 razy mniejsze od ilości akrylamidu, jakiej można doszukać się w dużej porcji smażonych frytek. (Dopuszczalny limit akrylamidu to niby 0,12 mcg na 250 ml wody. Brak w normie wzmianki na temat akumulacji).
Nie są to jednak jedyne z produktów spożywczych, które poddajemy działaniu temperatury.
O innych mówi medyczny reporter, Robert Uhli. Powołując się na badania naukowców tym razem z Anglii, podaje, że alarmująco wysoką zawartość akrylamidu można odnaleźć we wszystkich smażonych produktach spożywczych. Mięso, jajka, ryby czy frytki nie stanowią więc żadnego tutaj wyjątku.
R. Uhli twierdzi: :Spośród wielu badanych przez brytyjskich uczonych produktów niektóre wykazały obecność akrylamidu aż o 1280 razy wyższą od międzynarodowych limitów bezpieczeństwa. Były to super marketingowe chipsy, chrupki, krakersy, prażony ryż Kellogsa oraz chrupki Pringlesa”.
Uhli również zauważa to, o czym mówią wszyscy uczeni zajmujący się „genotoksyczno-karcynogenną” substancją: „akrylamid jest sklasyfikowany jako chemiczna i karcynogenna substancja, bez określonej granicy bezpieczeństwa”.
Obserwacje te potwierdza amerykańska toksykolog z Food Standarts Agency, dr Diane Benford: „ Nie możemy określić jego (akrylamidu – J.M.) poziomu bezpieczeństwa. Musimy przyjąć, że każde narażenie na niego (…) może być ryzykowne”. A że lekarze leczący przyczyny wskazują na przetworzone pożywienie jako powód zwiększenia ryzyka wystąpienia choroby nowotworowej oraz miażdżycy o 40 do 60%, to czyż nie jest zrozumiałe, że nawołują do spożywania żywności nieprzetworzonej technologicznie?
„Według moich obliczeń – mówi naukowiec z amerykańskiego Clark University, prof. Dale Hattis – akrylamid jest przyczyną kilkunastu tysięcy przypadków zachorowań na raka rocznie”.
Oczywiście liczby podane przez profesora mogą być o wiele wyższe. A to tylko dlatego, że badania przeprowadził zgodnie z ustalonymi przez EPA normami dopuszczającymi obecność akrylamidu w minimalnych ilościach.
Jak niebezpiecznym związkiem jest akrylamid, świadczyć może proces sądowy wytoczony korporacjom Mc Donalds i Burger King przez grupę naukowców, domagających się od nich umieszczenia na opakowaniach z frytkami ostrzeżenia co do rakotwórczego charakteru smażonych frytek, czyli dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku papierosów.
Problemami zdrowia wynikającymi z obecności w przetworzonych produktach spożywczych akrylamidu zajęła się również Światowa Organizacja Zdrowia, z tym że jak zwykle, za zamkniętymi drzwiami.
Mniej polityczny w swojej wypowiedzi okazał się dyrektor amerykańskiego Centrum Nauki i Dbałości o Konsumentów (Center for Science in the Pubic Interest), Michael F. Jacobson. Uważa on, że obowiązkiem „strażników” zdrowia jest informowanie obywateli o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą przetworzona żywność. Traktując jako kolejną z oferowanych trucizn, Jacobson twierdzi, że instytucje te powinny przekonać obywateli, aby ci „unikali lub co najmniej ograniczyli konsumpcję produktów bez jakiejkolwiek wartości odżywczej”. Zwłaszcza przemysłowych płatków śniadaniowych na dobry początek z dodatkiem marketingowego miodu (ilość akrylamidu w tym „zdrowiu” wynosi „zaledwie” 250 razy więcej od ustalonych limitów!).
Dla przykładu podam też, że ilości akrylamidu w gotowanych ziemniakach (w 120 g) przekraczają obowiązujący limit akrylamidu 25 razy. Gorzej wygląda sprawa frytek. Nie dość, że wykazują ogromne ilości akrylamidu, to zawierają dodatkowo tłuszcze typu trans. A każdy spożyty ich gram oznacza zwiększenie ryzyka wystąpienia chorób serca o 20%, co stwierdzili uczeni tym razem z Kanady.
Co robić, zapytają strwożeni konsumenci przetworzonej żywności?
Zmienić żywieniowe nawyki – odpowiedzą im lekarze leczący przyczyny.
Chciałbym tylko nadmienić, że zdrowe jedzenie nie jest wyłącznie kwestią zaspokojenia zmysłu smaku, ale przede wszystkim sposobem zapobiegania wszelkiego rodzaju chorobom i schorzeniom i to niezwykle skutecznym, bo jak twierdzą lekarze „od przyczyn”, potrafiącym powstrzymać zapadalność na choroby nowotworowe i układu krążenia aż w 80%!
Z tym, jak dodają , za pojęciem „zdrowe jedzenie” musi kryć się autentyczna wiedza. Ta sama, z której korzystam od wielu lat, bo wiem, że choroby cywilizacji nie biorą się znikąd …
„Dodatkowe badania wykazały – pisze dalej dr Appleton – że istnieje wyższe ryzyko zachorowania na raka trzustki, jelit i piersi, co wynika ze zwiększonej konsumpcji mięsa „ dobrze wysmażonego lub z rusztu:”. Podobne zresztą skutki zdrowotne wynikają
z konsumpcji żywności poddanej działaniu mikrofalówki !!!
To, że choroby cywilizacji są wynikiem m.in. konsumpcji technologicznie przetworzonej żywności, wykazali uczeni szwajcarscy już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Jako pierwsi zaobserwowali oni tzw. „leukocyty trawienia”, czyli białe ciałka krwi z tendencją do drastycznego wzrostu w zależności od ilości spożycia i stopnia przetworzenia pokarmu.
Odkryli również, że pokarmem wywołującym największy ich przyrost jest ten poddawany procesom rafinacji, homogenizacji, pasteryzacji i sezonowania.
Do nich należą m.in.: pasteryzowane mleko i soki, mleczna czekolada, margaryna, cukier, biała mąka oraz warzona sól. Przy okazji przekazujemy zwolennikom zdrowej żywności” pewną nadzieję: „Jeśli pożywienie jest przeżuwane w sposób dokładny, wyrządzone szkody w białych krwinkach są mniejsze. Natomiast jeśli ilości pożywienia w postaci surowej odpowiadają ilości tego zamienionego termicznie, to reakcja krwi okazuje się minimalna”.
Trzeba też wiedzieć, że ugotowane „na śmierć” mięso, warzywa, jajka, drób czy ryby są bardziej niebezpieczne dla zdrowia aniżeli tatar czy kogiel-mogiel.
A może faktycznie lepiej byłoby wziąć przykład z ssaków (oczywiście nie tych udomowionych, schorowanych), które jak wiemy, żywność traktują bardziej po ludzku – pisze w swojej książce „Od lekarza do grabarza”, Jerzy Maslanky.
http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=1325
« Ostatnia zmiana: Styczeń 09, 2011, 09:25:30 wysłane przez Barbarax » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #63 : Styczeń 12, 2011, 22:06:32 »

Najbardziej uczulające produkty spożywcze



Alergie pokarmowe są niestety coraz powszechniejsze - co oznacza, że wielu z nas nie może całkiem bez zastanowienia sięgać do lodówki czy spiżarni po wszystko na co przyjdzie mu ochota.

Oczywiście najczęściej problem dotyczy małych dzieci, jednak w ich wypadku możemy mieć nadzieję, że to sprawa przejściowa i maluchy "wyrosną" z alergii, gdy będą trochę starsze. Na przykładzie niemowlaków najlepiej jednak widać jakie produkty uczulają najczęściej. Ta wiedza przyda się zarówno rodzicom maluszków, jak i dorosłym, gdy pojawią się objawy alergii: wymioty, biegunki, ale także zmiany skórne i utrzymujące się długo "przeziębienia" - czyli katar i pokasływanie.

Postawienie prawidłowej diagnozy i znalezienie przyczyny reakcji alergicznej nie jest wcale proste. Oczywiście możemy zdecydować się na testy skórne lub krwi. Jednak u małych dzieci raczej się ich nie robi. Co wtedy? Odstawiamy potencjalnie uczulające potrawy i kiedy wszystkie objawy znikną powoli wprowadzamy je do naszej diety, uważnie obserwując, w którym momencie pojawią się niepokojące objawy. Wówczas możemy być pewni, z czego powinniśmy zrezygnować.

Żeby to zrobić powinniśmy wiedzieć co najczęściej nas uczula.

Największa liczba osób - zwłaszcza małych dzieci - cierpi z powodu nietolerancji krowiego mleka, a co za tym idzie także produktów mlecznych - sera, jogurtów itd. Alergię może wywołać także mleko owcze i kozie. Równie uciążliwe - na szczęście rzadziej spotykane - jest uczulenie na kurze jajka - głównie białko. Z jajek wprawdzie można zrezygnować ale pamiętajmy, że białko obecne jest także w ciastach, makaronach, majonezie i wielu innych produktach.

Jeśli mamy problemy z tolerowaniem przez organizm mleka lub jajek, alergia może też dotyczyć mięsa. W przypadku mleka - uczulenie może wywołać wołowina lub cielęcina. Alergia na jajko może się wiązać z problemami po zjedzeniu drobiu.

Na liście produktów uczulających znalazły się też ryby - niektóre osoby mają objawy nie tylko zjedzeniu ale nawet ich dotknięci. Najczęściej przyczyną alergii są śledzie, łosoś i makrela - szczególnie wędzone.

1/2

...

http://kuchnia.wp.pl/index.php/health/prop/id/699
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Thotal
Gość
« Odpowiedz #64 : Styczeń 15, 2011, 20:31:06 »

Uważajmy na to co jemy, bo niedługo może nas już nie być Smutny

http://www.sfora.pl/Zatruwamy-ciezarne-kobiety-Sa-jak-chemiczne-wysypiska-a28231




Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
greta
Gość
« Odpowiedz #65 : Styczeń 15, 2011, 22:03:28 »

Jezeli sami nie wybierzemy sobie zdrowego jedzenia,to nikt tego za nas nie zrobi.
W tych czasach mamy mozliwosci,chocby w necie,dowiedziec sie bardzo wielu
ciekawych i rozsadnych wiadomosci odnosnie jedzenia,tak wiec miejmy pratensje
tylko do siebie jezeli z tego nie korzystamy.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #66 : Styczeń 15, 2011, 22:46:17 »

W kontekście tego całego zatruwania nas przyszła mi do głowy pewna myśl, zaczytana z książki o "dzieciach indygo". Ciekawym motywem tam zapodanym była informacja o tym, iż te dzieci są również uodpornione (oczywiście w granicach rozsądku/możliwości (genetycznych?)) na różne paskudztwa, które normalnego śmiertelnika niszczą. Tak więc te wszystkie "wynalazki" wykorzystywane z premedytacją do niszczenia nas na "indygo" nie mają tak destrukcyjnego wpływu.
To oczywiście mój wniosek z przeczytania tej lektury, a jak jest w rzeczywistości to już czas pokaże.  Mrugnięcie Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 15, 2011, 23:36:25 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Thotal
Gość
« Odpowiedz #67 : Styczeń 15, 2011, 23:58:33 »

Przeczytałem ostatnio "Rewolucja Zielonych Koktajli" Victorii Boutenko.

http://www.dobreksiazki.pl/b17718-rewolucja-zielonych-koktajli.htm



Polecam wszystkim lekturę, to naprawdę rewolucyjne podejście do odżywiania...



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #68 : Maj 29, 2011, 21:29:23 »

Jedzenie świeżych warzyw i owoców ma znaczenie , czyżby więc uderzono w ten filar naszego zdrowia ?

Według lekarzy z Hamburga w tej chwili znany jest tylko jeden lek, który działa na ten szczególnie złośliwy szczep bakterii EHEC. "Hamburger Abendblatt" podał w piątek popołudniu, że wytwarzając przeciwciała dotychczas poskutkował on w sześciu przypadkach.

Niemiecki minister zdrowia Daniel Bahr (FDP) zaapelował „ostrożność i roztropność”. Dodał, że jak sytuacja się uspokoi, będzie „trzeba dokładnie zbadać, jak to się stało, że bakterie się uodporniły” na antybiotyki.

Minister ds. aprowizacji, rolnictwa i ochrony konsumentów Ilse Aiger poinformowała w rozmowie z niedzielnym wydaniem "Bilda", że "eksperci w Niemczech i Hiszpanii nie byli w stanie ponad wszelką wątpliwość zlokalizować" źródła zakażenia, dlatego zaleca się ostrożność w przypadku wszystkich nowalijek.

http://www.tvn24.pl/-1,1704785,0,1,hiszpanskie-ogorki-strasza-europe-austria-ostrzega,wiadomosc.html

Ważne, aby się nie dać wciągnąć w spiralę strachu. Kto ma własne z działeczki ten wie o czym piszę Mrugnięcie
Jestem prawie pewien, że kolejne wiadomości n/t nowalijek będą o dobroczynnym napromieniowywaniu żywności ..
A może jestem uprzedzony ... ?
Ale lek oczywiście już jest.Skuteczny. Teraz dajcie nam większe środki na lepsze leki ... a okaże się ,jak zwykle, że witamina C wystarczy Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 29, 2011, 21:31:33 wysłane przez east » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #69 : Maj 29, 2011, 21:35:32 »

>East<,
zamieść tę notkę również w tym wątku:    Bakteria EHEC

Nie bedzie to potraktowane jako powielanie postów.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #70 : Maj 29, 2011, 21:57:32 »

No tak, temat jest bardzo ciekawy.

Najpierw byl ogromny problem miesny, chore zwierzeta w calej Europie. Nastepnie szczepionka przeciw grypie.
Nastepnie zatrute jajka.
Teraz mamy problem roslinny, salata, pomidory ogorki.
Pytanie samo sie cisnie do ust- co to wlasciwie wszystko znaczy, o co w tym wszystkim idzie.
Po kazdej katastrofie, temat ucisza sie i broblem przestaje istniec.
Ciekawe, co bedzie nastepna katastrofa?
Zapisane
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #71 : Maj 29, 2011, 22:07:10 »

Najbardziej szkodliwy dla człowieka jest... człowiek. Dopóki żył w zgodzie i harmonii z Naturą, ta nie robiła mu przykrości.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #72 : Maj 29, 2011, 22:44:01 »

>East<,
zamieść tę notkę również w tym wątku:    Bakteria EHEC

Nie bedzie to potraktowane jako powielanie postów.
zrobione
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #73 : Czerwiec 10, 2011, 14:02:11 »

Wpadł mi w "ręce" fajny artykuł z którego przetłumaczę tylko fragmencik, na zachętę

- Erwin Schrödinger talks about the concept of negative entropy. He was looking for the nutrient which is hidden in our food, and which defends us from heat death. Why do we need to eat biological food; why can we not feed directly on the chemical elements of matter? Schrödinger answers this question by saying that what we feed on is not matter but neg-entropy, which we absorb through the metabolic process (Schrödinger, 1944).

http://journalofcosmology.com/Consciousness101.html

Erwin Schroedinger mówi o koncepcji negatywnej entropii ( zjawisku polegającym na dążeniu do uporządkowania struktur ). Szukał on składnika odżywczego ukrytego w pożywieniu który chroni nas przed śmiercią z przegrzania ( chodzi o rozpad , entropię ) .Dlaczego potrzebujemy jeść żywność biologicznie aktywną ? Czemu nie żywić  się wyłącznie  chemią lub elementami materii ? Schroedinger opowiada na to w ten sposób ,że to czym się żywimy nie jest materią tylko NEGATYWNĄ ENTROPIĄ ( uporządkowaniem ), które absorbujemy w procesie metabolizmu ( 1944r)

Dalej inny noblista Albert Szent-Gyorgyi, powiedział :  (..)  "a profound difference between organic and inorganic systems can be observed . As a man of science I cannot believe that the laws of physics lose their validity at the surface of our skin. The law of entropy does not govern living systems. Szent-Gyorgyi dedicated the last years of his life to the study of syntropy and its conflict with the law of entropy (Szent-Gyorgyi, 1977).

tłumaczenie :
Możemy zaobserwować wielką różnicę pomiędzy systemami ożywionymi i nieożywionymi . Jako człowiek nauki nie mogę uwierzyć ,że prawa fizyki tracą ważność od powierzchni naszej skóry ( wgłąb). Prawo entropii ( dążenie do unicestwienia uwalniając energię ) nie zarządza żywymi systemami . Szent-Gyorgyi ostatnie lata swojego życia poświęcił studiowaniu syntropii (negatywnej entropii) oraz jej konfliktowi z prawami entropii (1977 rok).

http://journalofcosmology.com/Consciousness101.html

W w/w linku są wypowiedzi jeszcze innych naukowców na temat świadomości oraz natury samych procesów życiowych. Negentropia (uporządkowanie ,życie ) to matematycznie udowodnione oddziaływanie z przyszłości w przeszłość ! Życie jest takie niezwykle precyzyjne ponieważ zarządzane jest z przyszłości poprzez świadomość Uśmiech

I odtąd zaczyna się naukowa herezja. Ponieważ nikt na razie nie śmie wprowadzić fizyki do świata duchów  więc nikt tej nauki nie tyka . W konsekwencji ta nauka jeszcze nie dociera pod strzechy, ale ta wiedza od dawna istnieje .
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 10, 2011, 14:03:55 wysłane przez east » Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #74 : Lipiec 03, 2011, 11:32:03 »


Polecam ciekawy art


http://biznes.onet.pl/10-mitow-o-polskiej-zywnosci,


dlatego dla rodziny mam swoje własne warzywa i owoce Uśmiech bez chemii i wcale nie gorzej wygladają ce niż te ze sklepowych wystaw


Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4 5 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.082 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

masterjayz-games zlotahodowla11 funnybunny watahanowiu klubbeardedcollie