Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 28, 2024, 23:35:57


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 [5] 6 7 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zapalam znicz...  (Przeczytany 78177 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #100 : Sierpień 23, 2011, 21:47:25 »

Budd Hopkins 1931-2011
23 sie 2011



W niedzielę, 21 sierpnia, zmarł w Nowym Jorku na raka wątroby i zapalenie płuc Budd Hopkins.

Kay Wilson, jedna z wielu osób, którą porwali kosmici tak pisze o jego roli w swoim życiu:

Ludzie, którzy nie doświadczyli abdukcji ze strony przybyszów z obcej planety lub osób z innego wymiaru, nigdy nie zrozumieją czym jest to naprawdę. Nawet po trwających dziesięciolecia próbach zrozumienia tego co się mi przydarzyło, i utrzymaniu w świadomości pamięci tego doświadczenia przez większość mojego życia, wciąż mam momenty w których wywołuje ono instynktowny, niemal zwierzęcy strach. Z drugiej strony jest cała gama pozytywnego doświadczenia, która wywołuje niezwykle przyjemne emocje. Tego typu doświadczenie nie przypomina niczego co jest zazwyczaj udziałem człowieka. Uczucie, które nigdy nie przechodzi – nieważne jak wiele pamiętamy i w jaki sposób dajemy sobie radę z tym co pamiętamy – jest to uczucie, że jesteśmy różni i odseparowani od ludzi, którzy żyją „normalnie”. Budd Hopkins jest jednym z niewielu badaczy, którzy stali się bliscy tego, by zrozumieć jak to jest być porwanym przez kosmitów.

Każdy kto słyszał o Hopkinsie może wyguglować jego nazwisko w internecie i dowiedzieć się wszystkiego o jego życiu i dokonaniach. O sztuce, którą tworzył, o książkach, które publikował i mnóstwie artykułów jakie napisał w swym życiu – dlatego nie będę tutaj o tym pisać. To co chcę zrobić, to przypomnieć ludziom nie o kilku pomyłkach jakie zaliczył po drodze, ale o tym, jak bardzo dopomógł ludziom takim jak ja. Przez ponad 20 ostatnich lat, podczas których byłam aktywnie związana z problemami wykrywania abdukcji i prowadzenia badań nad tym zjawiskiem, powtarzałam wielokrotnie: „Bez Budda Hopkinsa nie byłoby mnie tu dzisiaj. Budd dosłownie uratował mi życie. Zawdzięczam mu ogromnie dużo”.

Mam pamiętnik, w którym – za radą babci – zapisuję sny. Moje najwcześniejsze wspomnienie, które może być uznane za doświadczenie abdukcji miało miejsce w 1967 roku i pamięć o tym wszystkim pozostała mi do dnia dzisiejszego. To były moje wspomnienia i zapamiętałam je w sposób świadomy. Było to bardzo wyraźne i wiedziałam, że cokolwiek mi się wtedy przydarzyło, miało miejsce później jeszcze wiele razy. Ponieważ zapisywałam kronikę moich snów i tego co zapamiętałam z dzieciństwa a także rysunki, które narysowałam jako dziecko, mam całkiem dobre zrozumienie tego, co się wówczas ze mną działo.

Poniższe cytaty pochodzą z mojej pierwszej książki „The Alien Jigsaw” (Układanka kosmitów), opublikowanej w 1993 r. W świetle ostatnich wydarzeń, które miały miejsce na polu ufologicznego badania przypadków abdukcji, uważam że jest ważne, aby podzielić się z wami tymi cytatami. Robię to, bo wierzę, że Budd Hopkins, który często był określany jako „pionier badań nad abdukcją”, zasługuje na lepszą reakcje od tej jaką znalazłam w internetowych publikacjach.

„Kupiłam listopadowo-grudniowe wydanie „Omni” z 1987 roku, bo był tam kwestionariusz pytań na temat abdukcji przez istoty pozaziemskie. Odpowiedziałam na wszystkie pytania kwestionariusza zatytułowanego „Ukryta pamięć: czy porwali cię kosmici?” Usiadłam na chwilę i wreszcie mój narzeczony (dziś mąż od 20 lat) przekonał mnie aby to wysłać.”

„Wypełnienie ankiety a wysłanie jej to dwie różne rzeczy. W końcu wysłałam ją bezpośrednio do Budda Hopkinsa, bo uznałam, że im mniej ludzi to przeczyta tym lepiej. Wysłałam mu strony z moimi odpowiedziami. Nie miałam pojęcia jak bardzo byłam zdesperowana, aby porozmawiać z kimś o tym. W strachu czekałam na facetów w białych kitlach bo uznałam, że Budd przyśle mi paru psychiatrów, którzy uznają, że jestem niepoczytalna i zabiorą do szpitala.”



„Napisałam do Budda Hopkinsa 29 listopada, 1987 r. Oddzwonił do mnie szybko i powiedział, że będzie w mojej miejscowości w kwietniu i zapytał czy możemy się spotkać. Dziś uważam, że nie był to najlepszy sposób na rozwiązanie mojego problemu. Ludzie w białych kitlach nigdy się nie pojawili by mnie zabrać, ale za to jakiś nieznany mi człowiek, który zadzwonił do mnie? Podczas naszej rozmowy telefonicznej zauważyłam, że Budd był niezwykle życzliwy i bardzo zainteresowany moim problemem. Nie pasowało mi to. Było to zbyt dobre aby być prawdziwe.”

„24 kwietnia 1988 roku spotkałam Budda Hopkinsa. Przepytywał mnie przez ponad dwie godziny. Pamiętam jak starałam się odczytać każdy grymas na jego twarzy, kiedy byłam w stanie odpowiedzieć na jego pytania. Chciałam wiedzieć, czy mi wierzy czy uważa mnie za szaloną. Nie byłam jednak w stanie tego odgadnąć. Budd nie sugerował mi żadnych odpowiedzi i nigdy nie pokazał żadnej reakcji na moje odpowiedzi, oprócz głębokiego zainteresowania tym, co miałam do powiedzenia. Nie miałam pojęcia czy moje odpowiedzi na pytania są dobre czy złe i to ogromnie mnie denerwowało.”

„Później, po rozmowie, Erik wrócił do domu i przedstawiłam mu Budda. Zapytał mnie czy byłabym zainteresowana hipnozą i nasza trójka zgodziła się, aby spotkać się raz jeszcze wieczorem. Nie mówiłam zbyt dużo podczas hipnozy, ale Budd był bardzo cierpliwy. Sprawdzał czas żebym mogla zdążyć na spotkanie w Brownie. Następnego dnia po kolejnej sesji hipnozy badaliśmy abdukcję, która miała miejsce 12 września 1967 r. Najważniejszą rzeczą jaka przypomniała mi się podczas drugiej sesji, było dziecko o błękitnej skórze i Stworzenie również o błękitnej skórze. Jednak znów nie odkryliśmy nic zaskakującego mimo, że moja pamięć była bardzo aktywna.”

„Po moich pierwszych hipnotycznych regresjach z Buddem, poszłam spać z Erikiem o pierwszej nad ranem. Budziłam się co jakiś czas tej nocy odkrywając, że płakałam przez sen. Mimo, że płakałam przez sen był to dobry płacz. Pamiętam, że poczułam wielką ulgę. Było to tak, jakby 28 lat bólu i niepewności ktoś zdjął z mojego nieświadomego umysłu. Jest prawie niemożliwe aby znaleźć odpowiednie słowa, by opisać uczucie jakie przeżywałam. Po raz pierwszy w moim życiu uwolniłam się od tego i wiedziałam, że teraz wszystko już będzie ok.”

„Kontynuowałam zapisywanie mojego pamiętnika, który rozpoczęłam w 1983 r. Zapisałam wszystko co wydarzyło się w tamten weekend i moje uczucia związane z tym wydarzeniem. Czułam się kimś wyjątkowym wykorzystując taką okazję. Było to bardzo pozytywne doświadczenie, a Budd był bardzo życzliwy i wrażliwy. Jestem wiele mu winna. Sięgnął do mojego wnętrza, obcy, który mnie wysłuchał. Wierzę, że moje życie byłoby dziś zupełnie inne jeśli on i mój mąż Erik nie byliby ze mną podczas ostatniego etapu przebudzania się.”

„Budd powiedział mi, że spotkał ostatnio kobietę, która mieszkała niedaleko mnie i miała doświadczenia podobne do moich. Miał uczucie, że jest dla mnie ważne mieć kogoś do rozmowy, jeśli Erik byłby w podróży poza miastem. Opowiedział mi także o kobiecie, która była śledczym w MUFON.”

„Mur obronny jakim otoczyli się kosmici został pokonany i nadszedł czas, aby pamięć ujrzała światło dzienne. Przez następnych wiele miesięcy w sposób spontaniczny odkrywałam pamięć ukrytą w moim ciele i umyśle. Okazało się, że przeżyłam więcej abdukcji. Jestem dziś święcie przekonana, że kosmici zaaplikowali mi posthipnotyczną sugestię, która blokowała moją pamięć. Po moich sesjach hipnotycznych z Buddem przeżyłam uczucie, które mogę opisać jedynie jako ogromną ulgę, połączoną z poczuciem spokoju.”



Przeszłam hipnozę niewiele razy podczas mojego śledztwa, ale moja terapia z Buddem była najistotniejsza dla całego procesu powrotu do równowagi. Było także ogromnie pozytywne, że miałam miłość i wsparcie ze strony mojego męża Erika. W świecie w którym rządzący nadal nie chcą przyznać, że istnieją Stworzenia pomiędzy wymiarami, ludzie tacy jak Budd Hopkins są jedną z kilku możliwości, dzięki którym możemy otrzymać wsparcie i zrozumienie. Budd dokonał ogromną ilość dobra dla setek, a być może tysięcy ludzi, którzy mieli kontakty z kosmitami. Nigdy mi nie powiedział, czy to co przeżyłam było dla mnie dobre czy złe. Nigdy też nie podpowiedział mi co powinnam myśleć o takim czy innym aspekcie tego co miało miejsce. Po prostu był ze mną. Słuchał mnie i uczył się. My wszyscy uczymy się dzięki Buddowi, dzięki jego badaniom opartym na odkryciach jakich dokonał.

Badania nad abdukcją są wciąż w powijakach. Istnieje zaledwie kilka solidnych wskazówek do prowadzenia takich badań. Każdy, kto kiedykolwiek był związany z badaniami na tym polu, odrzucił lub źle ocenił przynajmniej jednego świadka lub jakiś aspekt tego fenomenu podczas ich prowadzenia. Każdy. Istnieje – co jest zrozumiałe – coraz większa liczba ludzi, którzy spędzili lata swojego życia na badaniu nieuchwytnych Stworzeń, które są coraz bardziej męczące. Są coraz bardziej uprzykrzone, bo „nie nauczono się niczego nowego na ich temat i opowiada się o nich wciąż te same historie”. Dlatego kilkoro z tych sfrustrowanych ludzi opuściło prowadzenie badań na polu abdukcji – niektórzy z nich nawet przeżyli abdukcję – i skończyli po drugiej stronie barykady atakując tych co pozostali. Szukają błędów, bo jest oczywiste że tam są. W końcu oni sami nie znaleźli odpowiedzi, której poszukiwali.

Ci wszyscy, którzy wybrali inną ścieżkę, proszę aby nie dawali swojej osobistej frustracji za przykład tym, którzy wybrali szukanie prawdy i walkę z tą prawdą. Wasi ludzcy bracia, którzy przeżyli abdukcję, nigdy nie mieli komfortu aby po prostu to porzucić. Budd o tym zawsze pamiętał. Nigdy nie zapomniał celu i zawsze powtarzał, że jest to większe, niż da się pojąć. Dał tym wszystkim z nas, którzy nie mogli o tym opowiedzieć, szansę aby być wysłuchanym, choćby przez krotką chwilę.

Kay Wilson, styczeń 2011

Fragment książki Budda Hopkinsa pt. „Intruders” był także publikowany na NA

http://nowaatlantyda.com/2011/08/23/budd-hopkins-1931-2011/

   

Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #101 : Sierpień 24, 2011, 19:57:52 »

Miejmy nadzieje ze spoczywa w spokoju.

Rafaela.
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #102 : Wrzesień 06, 2011, 12:58:33 »

-zapalam znicz dla Janusza Morgensterna
Zmarł Janusz Morgenstern, jeden z najważniejszych reżyserów polskiego kina powojennego, współtwórca Polskiej Szkoły Filmowej, autor wielu znanych i lubianych filmów oraz seriali.Morgenstern objawił swój nieprzeciętny talent już przy okazji swojego pierwszego w pełni autorskiego filmu (wcześniej współpracował jako drugi reżyser lub asystent z Andrzejem Wajdą oraz Jerzym Kawalerowiczem). "Do widzenia, do jutra" to liryczna ballada o teatralnym charakterze, a przy tym popis aktorski Zbigniewa Cybulskiego oraz dowód nowej wrażliwości młodego pokolenia, wychowanego już po wojnieDebiut Janusza Morgensterna został doceniony w środowisku filmowym (o czym świadczą choćby liczne nagrody), ale prawdziwą popularność przyniósł mu jeden z najbardziej kultowych seriali w historii rodzimej telewizji, czyli "Stawka większa niż życie"Tysiące Polaków śledziły emocjonujące przygody tajnego agenta J-23 w zmaganiu z przebiegłym Brunnerem, a melodię z serialu do dziś pamiętają chyba wszyscy. Filmy Morgensterna to również pamiętne kreacje - w tym przypadku Stanisława Mikulskiego oraz Emila Karewicza.......
http://film.onet.pl/fotoreportaze/galeria-kadrow-z-filmow-janusza-morgensterna,4840475,0,fotoreportaz-maly.html
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #103 : Wrzesień 06, 2011, 16:18:20 »

<a href="http://www.youtube.com/v/Y4ZjhZdZKBg?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/Y4ZjhZdZKBg?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #104 : Październik 06, 2011, 19:04:17 »

Steve Jobs ,lat 56 , odszedł 5-10-2011.
Nie fascynował mnie. W ogóle się nim nie interesowałem. Kiedy odszedł przypomniało mi się, że pierwszym moim komputerem w pierwszej mojej pracy był McIntosh. Tylko dlatego dotarłem do tych informacji, które Wam podam i aż żałuję, że nie dane mi było docenić tego gościa za życia. Przynajmniej jeśli chodzi o szkołę mamy coś wspólnego hehe..

artykuł

Steve Jobs " bądź głodny, bądź głupi" Uśmiech

Nigdy nie ukończyłem college'u. Prawdę mówiąc, nie zaszedłem w mojej uczelnianej karierze dalej niż tu i teraz. A teraz właśnie chcę wam opowiedzieć trzy historie z mojego życia. Spokojnie, tylko trzy.

Pierwsza historia będzie o tym, jak poskładać do kupy te klocki.

Reed College rzuciłem po pierwszym półroczu, ale zanim naprawdę odszedłem, byłem jeszcze półtora roku wolnym słuchaczem. Więc dlaczego rzuciłem uczelnię?
To się zaczęło przed moim narodzeniem. Moją biologiczną matką była niezamężna studentka, która postanowiła oddać mnie do adopcji. Chciała mnie oddać komuś z dyplomem, więc wszystko załatwiono tak, żebym przy urodzeniu był adoptowany przez jakiegoś prawnika z żoną. Tyle że kiedy pojawiłem się na świecie, oni zdecydowali w ostatniej chwili, że wolą dziewczynkę. Więc moi przyszli rodzice, którzy byli na liście oczekujących, usłyszeli w środku nocy: "Mamy dziecko, chłopczyka, chcecie?". "Jasne" odparli. Biologiczna matka dowiedziała się, że moja matka nie ukończyła college'u, a ojciec nawet liceum, więc nie chciała podpisać dokumentów adopcyjnych. Ustąpiła po paru miesiącach, kiedy moi przyszli rodzice obiecali, że będą mnie kształcić.

Więc po 17 latach trafiłem do college'u. Naiwnie wybrałem uczelnię kosztującą niemal tyle co Stanford i na czesne poszły całe oszczędności moich należących do klasy robotniczej rodziców. Po pół roku uznałem, że to bez sensu. Nie miałem pojęcia, co robić dalej w życiu ani jak miałby mi w tym pomóc college. Siedzę tu sobie i wydaję oszczędności ich życia. Wypisałem się więc w nadziei, że jakoś to będzie. To był koszmar, ale jak to teraz widzę, to była jedna z najrozsądniejszych decyzji w moim życiu. Jako wolny słuchacz mogłem opuścić to, co mnie nie interesowało, a chodzić na te wykłady, które mnie naprawdę ciekawiły.

Nie było łatwo. Nie miałem akademika, spałem na podłodze u kumpla i żeby kupić sobie coś do jedzenia, sprzedawałem po pięć centów butelki po coli i co niedzielę szedłem dziesięć kilometrów do Hare Kriszna na coś gorącego. Ale to było wspaniałe. Bezcenna okazała się większość tego, z czym zetknąłem się, idąc za głosem serca i wrodzoną ciekawością.

Oto przykład.

W Reed College uczono wtedy kaligrafii, chyba najlepiej w kraju. Każdy plakat w kampusie i każda etykietka na szufladzie były pięknie wykaligrafowane. Ja wypisałem się i nie musiałem chodzić na normalne zajęcia, ale postanowiłem zaliczyć właśnie kaligrafię. Poznałem kroje szeryfowe i bezszeryfowe, dowiedziałem się o zmiennych odstępach między literami i zrozumiałem całą wielkość typografii. To było piękne, miało dla mnie historyczny i artystyczny wymiar, było czymś wykraczającym poza naukę, czymś fascynującym.

Nie miałem najmniejszej nadziei na wykorzystanie tego w życiu. Ale wróciło to do mnie, kiedy dziesięć lat później projektowaliśmy nasz pierwszy komputer Macintosh. Zaprojektowaliśmy wszystko na dzisiejszego Maca. To był pierwszy komputer z piękną czcionką. Gdybym nie zapisał się na tamten kurs jako wolny słuchacz, Mac nie miałby tylu krojów czcionek ani proporcjonalnych odstępów. Nie miałby ich żaden komputer osobisty, bo Windows skopiowały to z Maca. Gdybym nie wypisał się wtedy z college'u i nie zdecydował się na kaligrafię, komputery osobiste nie miałyby tak pięknych jak teraz czcionek. Trudno rzecz jasna połączyć spacje, kiedy się było w college'u. Ale to stało się najzupełniej jasne, patrząc wstecz po dziesięciu latach.

Powtórzmy, nie poskładamy klocków do kupy, patrząc wprzód, musimy patrzyć wstecz. Musimy uwierzyć, że łączą się one w naszej przyszłości. Musimy zaufać - że mamy jaja, przeznaczenie, karmę, cokolwiek. Nigdy mnie nie to zawiodło, a zaważyło na całym życiu.

Druga opowieść jest o miłości i stracie.

Miałem szczęście, bo wcześnie odkryłem, co kocham. Projekt Apple zacząłem z Wozem w garażu rodziców - miałem 20 lat. Ciężko pracowaliśmy i przez dziesięć lat Apple urosło z naszej garażowej dwójki do dwumiliardowej spółki z 4 tys. pracowników. Wypuściliśmy właśnie nasz najlepszy produkt - Macintosh - rok wcześniej, a ja właśnie kończyłem trzydziestkę. I wtedy mnie wyrzucili. Jak można wyrzucić kogoś, kto to wszystko zaczął? No cóż. Jak Apple się rozrastało, musieliśmy wynająć kogoś, kto według mnie mógłby razem ze mną prowadzić spółkę i przez rok albo więcej wszystko szło dobrze. Potem nasze wizje przyszłości rozeszły się, poróżniliśmy się. Zarząd stanął po jego stronie. Więc mając 30 lat byłem znów na wylocie. Wszyscy to widzieli. Całe moje dorosłe życie zawaliło się i to mnie naprawdę załamało.

Przez parę miesięcy nie wiedziałem, co robić. Myślałem, że zawiodłem całe pokolenie przedsiębiorców - upuściłem pałeczkę, kiedy oni mi ją przekazali. Spotkałem się z Davidem Packardem i Bobem Noycem, próbowałem przeprosić za to, co spieprzyłem. Byłem jak na widelcu, pomyślałem nawet, żeby dać nogę. Ale nagle zaczynałem coś pojmować - że kocham to, co robię. Nie zmieniło tego na jotę to, co się stało z Apple. Odrzucili mnie, ale ja ich ciągle kochałem. Postanowiłem zacząć od nowa.

Nie wiedziałem tego jeszcze, ale jak się okazało, wywalenie z Apple było najlepszym, co mogło mnie spotkać
. Ciężar sukcesu zastąpiła lekkość początku, kiedy nie wie się, co nas czeka. Uwolniło mnie to i wkroczyłem w najbardziej twórczy okres mojego życia.

W następnych pięciu latach stworzyłem spółkę NeXT i kolejną, Pixar, a potem zakochałem się w niezwykłej kobiecie, która została moją żoną. Pixar stworzyła Toy Story, a potem pierwszy komputerowo animowany film z ludzką obsadą i jest teraz najlepszym studium animacji w świecie. Co zabawne, kiedy Apple kupiło NeXT, wróciłem do Apple i technologia, którą rozwijaliśmy w NeXT, jest teraz podłożem renesansu Apple. A Laurene i ja stanowimy świetną parę.

Jestem niemal pewien, że nic takiego nie zdarzyłoby się, gdyby mnie nie wyrzucili z Apple. Lekarstwa są niesmaczne, ale pacjent naprawdę ich potrzebuje. Czasem dostajesz cegłą po głowie, ale nie trać wiary. Wiem na pewno, że przy życiu utrzymała mnie miłość do tego, co robię. Musimy pojąć, co kochamy, tak samo w pracy, jak w miłości. Praca wypełnia większość naszego życia i nie osiągniemy prawdziwej satysfakcji jeśli nie zrobimy czegoś, co uznajemy za wielkie. A zrobić coś wielkiego możemy tylko wtedy, kiedy to kochamy. Jeżeli nie wiemy jeszcze, co to jest, szukajmy tego. Nie ustawajmy. Kiedy znajdziemy to coś, będziemy wiedzieli jak w każdej miłości :serce:. I jak w każdym prawdziwym związku, będzie coraz lepiej w miarę upływu lat. A więc szukajcie. Nie ustawajcie w poszukiwaniach.

Trzecia opowieść jest o śmierci

Kiedy miałem 17 lat, przeczytałem: "Gdybyś przeżywał każdy dzień, jakby to był twój ostatni, pewnego dnia okaże się, że miałeś rację". Zrobiło to na mnie wrażenie i przez następne 33 lata patrzyłem co rano w lustro, pytając się: "Jeżeli to jest mój ostatni dzień, czy chcę zrobić dziś to, co właśnie zamierzam?". Ilekroć odpowiedź brzmiała za długo "nie", wiedziałem, że muszę coś zmienić.

Pamięć, że wkrótce umrę, była najważniejszym instrumentem ułatwiającym mi podejmowanie kluczowych życiowych wyborów. Bo niemal wszystko, czego chce od nas świat - nasza duma, nasze obawy przed zbłaźnieniem się i porażką - nikną w obliczu śmierci, a zostaje tylko to, co naprawdę ważne. Pamięć o tym, że zaraz umrzesz, to najlepszy sposób na uniknięcie pułapki, która ci mówi, że masz coś do stracenia. Przed światem stoisz nagi. Nie ma powodu, byś nie podążał za głosem serca.

Rok temu wykryto u mnie raka. Prześwietlenie o 7.30 wykazało guza trzustki. Nie wiedziałem, co to trzustka. Lekarze uznali, że to prawie na pewno rak nieuleczalny i że nie pożyję dłużej niż trzy-sześć miesięcy. Doktor poradził mi, żebym wrócił do domu i pozałatwiał sprawy, co w ich języku znaczy, że mam szykować się na śmierć. Miałem więc powiedzieć dzieciom przez parę miesięcy wszystko, co zaplanowałem na dalsze dziesięć lat. Miałem też pozapinać wszystkie sprawy, żeby rodzinie było łatwiej. Miałem się pożegnać.

Przez cały dzień żyłem z tą diagnozą. Potem była biopsja - wsadzili mi endoskop do gardła, do żołądka i do wnętrzności , igłę do trzustki i wydobyli parę komórek raka. Byłem uśpiony, ale była tam moja żona, która mi powiedziała, że obejrzawszy je pod mikroskopem, chirurdzy zakrzyknęli z radości, bo to był rzadki, operacyjny rodzaj raka trzustki. Przeszedłem operację i mam się dobrze.

Byłem wtedy najbliżej śmierci - mam nadzieję nie bliżej niż w najbliższych dziesięcioleciach. Po czymś takim powiem wam coś, mając nieco większą pewność, niż kiedy śmierć była użytecznym, ale czysto umysłowym pojęciem:

"Nikt nie chce umrzeć. Nawet ci, którzy chcą pójść do nieba, nie chcą umrzeć, żeby tam pójść. Śmierć czeka nas wszystkich. Nikt jej nie uniknie. I tak ma być, bo śmierć wydaje się najlepszym wynalazkiem życia. Śmierć przeobraża życie. Usuwa starych, by dali miejsce nowym. Teraz ty jesteś nowy, ale kiedyś, nie za długo, też będziesz stary i trzeba cię będzie usunąć. Przykro mi, ale taka jest prawda".


Dano ci czas i nie zmarnuj go, żyjąc cudzym życiem. Nie daj się zwieść dogmatom, co polega na życiu wedle tego, co wymyślili inni. Niech w hałasie cudzych głosów nie zatonie twój własny głos. I co najważniejsze, miej odwagę, by iść za głosem serca i duszy. One jakoś wiedzą, kim naprawdę chcesz się stać. Reszta jest nieważna.

Za młodu przeczytałem porywającą rzecz, "Whole Earth Catalog", to była biblia mojego pokolenia. Napisał ją facet stąd, z Menlo Park, nazywał się Stewart Brand, ożywił to tchnieniem poezji. To było pod koniec lat 60., przed epoką komputerów osobistych i desktopów - teksty powstawały z użyciem maszyn do pisania, nożyczek i polaroidów. To było jak Google na papierze sprzed Googli - idealistyczna nadprodukcja papieru i pięknych idei.

Stewart i jego ludzie wydawali wielokrotnie "Whole Earth Catalog", a kiedy wyczerpały się nakłady, wydali jeszcze jedno wydanie. To było w latach 70., ja byłem wtedy w twoim wieku. Na tylnym skrzydełku była fotografia wiejskiej drogi nad ranem, coś, co sama zobaczysz, jeśli się przejedziesz po swoim zadupiu. I podpis: "Bądź zawsze głodny, bądź zawsze głupi". To było ich cześć, pa, pa. Bądź głodny, bądź głupi. Zawsze tak chciałem. Teraz wy, którzy wkraczacie w nowe pouczelniane życie, bądźcie głodni, bądźcie głupi. Twego wam życzę z całego serca.

przeł. Sergiusz Kowalski

Źródło: Gazeta Wyborcza

Więcej... http://wyborcza.pl/1,98077,10180702,Steve_Jobs__Badz_glodny__badz_glupi.html?as=2&startsz=x#ixzz1a1aks3QE
J

Jeśli mu tych tekstów nikt nie pisał to znaczy , przynajmniej dla mnie, że Jobs był genialny. Jest genialny Uśmiech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #105 : Październik 06, 2011, 19:14:28 »

..odeszła jedna z ikon swojej epoki, a wraz nią odchodzi powoli sama epoka.
do zobaczenia Steve Uśmiech

PS. za swój życiowy sukces przyszło mu zapłacić zdrowiem, a w końcu życiem, ale każdy wybiera sobie sam.

Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #106 : Październik 06, 2011, 22:08:15 »

Miejmy nadzieję, że Steve kosztuje teraz rajskich jabłuszek. Zasłużył na nie całym swoim życiem... RiP!
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #107 : Październik 07, 2011, 12:16:00 »

I to jest jeszcze jeden dowod, ze na raka nie ma lekarstwa- jest tylko szczescie, jesli sie komus powiedzie wyleczyc lub zaleczyc.
Zycze mu pieknej dalszej drogi. Nie smierc dzieli ludzi, tylko brak milosci. Zostawil wszystkim narodom swiata duzo do wspominania.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #108 : Październik 07, 2011, 12:49:57 »

To nie jest ważne na co umrzesz. Steve w pewnym sensie swoim myśleniem o śmierci sam ją przywołał dość wcześnie. To ,co dawało mu energię do działania aby zdążyć zrealizować się  (myśl o śmierci ) z drugiej strony przybliżało się ponieważ o tym właśnie myślał. Prawo przyciągania.
Zapisane
kot
Gość
« Odpowiedz #109 : Październik 21, 2011, 00:26:14 »

Zapalam znicz za biednego Mannuara i jego rodzinę, która podzieliła jego los.

Wielki znicz zapalam za tych,którzy z jego ręki zginęli.

Wierzę w to, że facet doświadczył że Swiatu sprzeciwiać się nie można,że każdy poniesie klęskę, gdy na wspólnotę dla 

interesu własnego rękę podniesie.

A mogło być inaczej..
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #110 : Październik 21, 2011, 13:39:36 »

bestialsko go potraktowali mimo wszystko szkoda goscia...i chyba wiedzial za duzo..

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7603746,Kadafi_wzywa_do_dzihadu_przeciwko_Szwajcarii.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #111 : Październik 21, 2011, 14:09:15 »

Niech spoczywa w spokoju. Swiat ma jednego  rozbojnika  i zlodzieja mniej.
Rafaela
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #112 : Październik 21, 2011, 14:15:22 »

"kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie",-
a ten wieczny rewolucjonoista nigdy nie wyszedł ze swojej roli, a przecież sam pisał..-
http://trzeciswiat.wordpress.com/2011/02/25/muammar-al-kaddafi-zielona-ksiazka/
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
arteq
Gość
« Odpowiedz #113 : Październik 21, 2011, 17:30:01 »

Niech spoczywa w spokoju. Swiat ma jednego  rozbojnika  i zlodzieja mniej.
Nie znałem go Rafaelo, ale nie wydaje mi się, żeby kogoś okradał i dlatego przyszywanie mu miana złodzieja jest nie fair. Jeżeli uważasz, że jednak okradał to z całą stanowczością stwierdzam, że jestem za tym aby nasz naród (w tym przecież i ja) był tak samo "okradany" przez nasz rząd/sejm (brak zadłużenia narodowego, darmowe uczelnie, służba zdrowia, etc...)
Proponuję nico zgłębić temat zanim wypowie się pewne opinie.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #114 : Październik 23, 2011, 12:17:06 »

Masz prawo miec swoje zdanie. Ja zanim to napisalam , to zorietowalam sie kim byl ten jegomosc. Wiem jak wygladaly jego zady . Dyskutowac
nie ma o czym . Ogromne ilosci üieniedzy z Libii leza w niemieckich bankach i beda zwrocone narodowi Libijskiemu do odbudowy kraju.
Takich ciemiezycieli jest wielu na swiecie.
Pozdrawiam serdecznie Rafaela
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #115 : Październik 23, 2011, 18:43:13 »

Jakiej odbudowy? Co i przez KOGO zostało zniszczone?

edit: Darek, jasne. Czy wobec tego mógłbyś to przenieść do wątku o Libii?
« Ostatnia zmiana: Październik 23, 2011, 19:06:18 wysłane przez arteq » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #116 : Październik 23, 2011, 18:45:43 »

Hej, hej, hej,
drodzy forumowicze, ten wątek poświęcony jest nieco innej tematyce niż dochodzenie sie o racje.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
greta
Gość
« Odpowiedz #117 : Grudzień 04, 2011, 16:36:38 »

Wlasnie przed chwila przeczytalam,ze w wieku 87 lat zmarl Pan Adam Hanuszkiewicz.

Super aktor i rezyser.Nie bylo o Nim slychac od dluzszego czasu.Na pewno chorowal.Nie wiem.

Do widzenia Panie Adamie.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #118 : Grudzień 04, 2011, 18:17:11 »

(*) (*) (*)

Kiara
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #119 : Grudzień 04, 2011, 22:56:51 »

Wspanialy czlowiek, niech spoczywa w spokoju.
Zapalam znicz.

Rafaela
Zapisane
Betti
Gość
« Odpowiedz #120 : Grudzień 05, 2011, 22:31:09 »

Zapalam znicz dla Violetty Villas

cos hurtowo odchodza ludzie slawni
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #121 : Grudzień 05, 2011, 22:34:03 »

Wspaniała kobieta , przecudny głos.

(*) (*) (*)

Wioletta Willas  MAMO.


http://www.youtube.com/watch?v=jrE_tQzzY1g


Kiara

« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2011, 22:36:26 wysłane przez Kiara » Zapisane
greta
Gość
« Odpowiedz #122 : Grudzień 06, 2011, 08:28:09 »

Nic dodac nic ujac.Pierwsza Diva polskiej sceny.
Chyle czolo.

Do zobaczenia Pani Violetto.
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #123 : Grudzień 21, 2011, 12:29:16 »

zapalam znicz dla wszystkich ofiar wojen.. Smutny

ODPOWIADALI ZA ODBUDOWĘ KRAJU I POMOC CYWILOM
Pięciu polskich żołnierzy zginęło w Afganistanie

Pięciu polskich żołnierzy zginęło w środę w Afganistanie. Do tragedii doszło w prowincji Ghazni. Pod pojazdem typu M-ATV eksplodowała mina o znacznej sile. Polscy żołnierze służyli w tzw. jednostce PRT, która odpowiada za odbudowę Afganistanu, pomoc cywilom i szkolenie miejscowej policji oraz administracji.
Żołnierze pochodzili z 20. Brygady Zmechanizowanej z Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie). W tej jednostce wcześnie rano - na polecenie MON - flagi zostały opuszczone do połowy masztów.

 Atak na Polaków potwierdziło NATO. Przyznali się do niego talibowie. - Żołnierze tej jednostki nie realizują typowych działań wojennych. Starają się walczyć z biedą i pomagać ludziom - powiedział reporter TVN24 Piotr Świerczek. Jak dowiedziała się TVN24 żołnierze jechali na uroczystość otwarcia mauzoleum w kolumnie ok. 30 pojazdów. Polski pojazd jechał na jej czele. Mauzoleum jest jednym z projektów ufundowanych w ramach działań grupy PRT.

Pojazd specjalny

 Polski patrol poruszał się pojazdem opancerzonym typu MRAP (MATV). Jest to pojazd minoodporny, a nie liniowy pierwszego uderzenia. W Afganistanie poruszają się nim głównie saperzy, jednostki ochrony oraz jednostki, które poruszają się po autostradach i drogach utwardzonych.

Kolejny atak

 To największy od początku obecności polskich żołnierzy w Afganistanie atak na polskie siły. Nigdy wcześniej w jednym zamachu nie zginęło tylu naszych żołnierzy. Łącznie od początku misji w Afganistanie życie straciło 36 Polaków, w tym 35 żołnierzy i cywilny ratownik.



Polscy żołnierze stacjonują w Afganistanie od marca 2002 r. w ramach sił międzynarodowych ISAF. Trwająca obecnie X zmiana polskiego kontyngentu w Afganistanie liczy 2500 żołnierzy i pracowników wojska na miejscu oraz 200 żołnierzy i cywilów w odwodzie w Polsce, z możliwością ich krótkotrwałego użycia w Afganistanie w przypadku wystąpienia zagrożenia dla PKW. Trzonem sił jest ok. 800 żołnierzy 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej z jednostek w Giżycku i Orzyszu. Od IX zmiany obecne polskie siły są mniejsze o 100 osób w Afganistanie i 200 w kraju.

 Polscy żołnierze, podobnie jak siły innych państw NATO, mają wycofać się z Afganistanu do końca 2014 r.

 mn/ ola/k


Artykuł TVN24.pl:
http://www.tvn24.pl/0,1728776,0,1,pieciu-polskich-zolnierzy-zginelo-w-afganistanie,wiadomosc.html
Publikacja: 12:12 21.12.2011 / TVN24

<a href="http://www.youtube.com/v/4Qt57c7rnHM?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/4Qt57c7rnHM?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
« Ostatnia zmiana: Grudzień 21, 2011, 12:48:23 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
greta
Gość
« Odpowiedz #124 : Grudzień 21, 2011, 13:08:01 »

Ja rowniez zapalam znicz.
Nigdy wiecej wojny!
Zapisane
Strony: 1 2 3 4 [5] 6 7 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.097 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

pifpaf telenovelasmundo amigos akademiajazdykonnej world-of-pandas