|
Thotal
Gość
|
 |
« : Maj 09, 2010, 08:48:10 » |
|
Chciałbym przedstawić artykuł wart przeczytania i refleksji...
"TOTALITARYZM JAWNY I UKRYTY
DR MACIEJ GRZESIOWSKI
Wrocław, 30-04-2010
Państwo globalne nie znosi prawicy, ani wartości, do których się odwołuje. Najbliższe mu są wszelkie kręgi lewicowych i liberalnych kosmopolitów, ludzi którzy czasem chcą jeszcze pamiętać o wolności, równości i braterstwie. Jednak kto nie jest z nami, jest przeciw nam, stąd tak nachalnie dezawuują oni wszelkie autorytety wywodzące się spoza tego unowocześnionego ruchu socjalistycznego. Niepojęty jest również fakt, że w przypadku Polaków, narodu, który tyle stuleci walczył o wyzwolenie, tak apologetycznie i poniekąd „na własną prośbę” oderwał się od jednego bloku komunistycznego, by za chwilę wejść do drugiego – niemniej socjalistycznej formacji.
Polacy dają się wodzić za nos nowoczesnej ambonie, jakimi są radio, telewizja, gazety i internet. Ambonę praojców i dziadów, którzy ginęli za ojczyznę – czyli kościół – zastąpili karmieniem się massmediami, najczęściej jedynie polsko brzmiącymi i ateistycznymi.
Naiwnością tego narodu jest domniemywać, że po stronie dziennikarzy i tej, którzy nimi dowodzą, pracują aniołowie, pragnący jedynie prawdy. Ani komunizm, ani kapitalizm tej prawdzie nie służą. Komunizm (a w Europie scocjalistyczno-liberalny) przymus ekonomiczny, przymus infiltracji medialnej, przymus konkurencji oraz subkontrolę niewidzialnych służb specjalnych, które w państwie „wolności demokratycznej” coraz bardziej rosną w potęgę.
Przymus ekonomiczny to inaczej trzymanie na postronku zaciągniętych kredytów 80% obywateli. Dług wewnętrzny w Polsce szacowany jest na przeszło 200 mld zł. Oznacza to, że obywatele są trzy razy bardziej zadłużeni w bankach, aniżeli cała Polska za granicą. Widać zatem, że statystyczny Polak dał się uwieść „życia ponad stan” i uzależnił – najczęściej od obcego kapitału – bo jakimże kapitałem dysponują banki w Polsce ? O niczym więcej nie myśli, tylko o gorączce pracy, by spłacić dług wraz ze złodziejskimi odsetkami, które przecież z punktu widzenia etyki, są niemoralne.
Przymus konkurencji to sprytny zabieg socjotechniczny sprzedany obywatelom narodów za pomocą mediów. Wmówiono im, począwszy od akademickich katedr, że wszystko w przyrodzie walczy, zatem i ludzie też muszą ze sobą walczyć za pomocą konkurencji. Nie dopowiedziano im jednak, że konkurencja jest przeciwieństwem bezinteresownej miłości, czyli współpracy. Jednakże struktury globalne, kosmopolityczne organizacje międzynarodowe w ogóle ze sobą nie konkurują!! Tu roztacza się baśniowa współpraca i tolerancja. Wystarczy spojrzeć na Fundację Batorego, kosmopolityczne (a więc: czy niezależne ?) uniwersytety, a także tajemne ciała, jak Bildberg, Komisja Trójstronna itp. Krzewienie konkurencji jest li tylko sposobem na utrzymanie w rozproszeniu obywateli poszczególnych narodów, by nie jednoczyli się, by się wypalali w codziennej zawiści i chciwości. A „góra” w tym czasie współpracuje na bankietach, sympozjach i opracowuje dalszą strategię „nowego ładu ekonomicznego na świecie”. Polacy są głusi, choćby na naukę Jana Pawła II i mają pamięć tylko na pięć minut.
Przymus medialny jest uzależnieniem groźnym. W rozbitym i zatomizowanym społeczeństwie ludzie chcą trzymać z pozostałymi członkami społeczeństwa więź za pomocą kontrolowanych przez rządy, podległych globalnemu kapitałowi mediów. Najgroźniejsze są nie fakty, które się wydarzyły, ale ich interpretacja przez zaproszonych do studia gości, tudzież przez samych dziennikarzy. Innym sposobem trzymania więzi z większością jest podleganie manipulacji sondażowej. Każdy statystyk wie, jak łatwo popełnić błąd w doborze próby badawczej. A tu nagłaśnia się rzekome wyniki sondażowe, przeprowadzone drogą telefoniczną na grupie 500 osób !!! Skandal, ale statystycy siedzą cicho, albo po prostu nie zaprasza się ich do studia... Aby badanie było wiarygodne dla 40 - milionowego kraju, należałoby przeprowadzić badanie na próbie 3000 do 5000 osób. Kogo stać na taki koszt? Widać zatem, że celem nie jest informacja i prawda, ale „urabianie” zatomizowanych obywateli jedynie poprawną polityczną papką. Osoby chcą po prostu łączyć się z większością, która podobnie myśli...
Po komunizmie doszedł w „wolnej” demokracji nowy element przymusu: elektronicznej ewidencji, zaczipowania i kontrolowania zza ekranu komputera. Naiwnością świata jest miast spotykać się twarzą twarz, klikać w komputer i objawiać na wszelakich forach internetowych, najgłębsze tajniki swej duszy. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że każde forum ma „swojego anioła stróża” ze służb specjalnych, skwapliwie notującego kto jest za, a kto – nie daj Boże – przeciw globalizmowi.
Globalizmem zatem należałoby nazwać międzynarodową zmowę miłościwie panujących mocarstw: Ameryki Północnej, Unii Europejskiej (czytaj Niemiec), Rosji, Japonii i Chin. Czym bowiem wytłumaczyć kolaborację Ameryki z Chinami, w których kapitalistyczni komuniści nie chcą nawet słyszeć o prawach człowieka ? Ale taki twór bez wojska byłby nader słaby. Zatem jest i, wojsko: połączone siły służb specjalnych poszczególnych mocarstw. Dziś nie walczą już przeciw sobie, ale dla wspólnego interesu. Im to są podległe media całego świata, one są panem życia, a jeśli kto z dziennikarzy jest nie lojalny, również i śmierci."
dr Maciej Grzesiowski
|
