Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 29, 2024, 11:26:43


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 4 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Opętanie  (Przeczytany 39501 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
JACK
Gość
« Odpowiedz #25 : Maj 11, 2010, 09:49:44 »

Żeby nie doszło do opętania warto jeśc więcej tłuszczu zwierzęcego. Np. ja jem nawet 1 kostkę masła dziennie.

Kiara mówi, że tłuszcz to izolator.
W sumie to prawda bo usprawnia pracę lewej, analitycznej półkuli mózgu i izoluje człowieka od wszechogarniającej głupoty.
Daje wolnośc myślenia jednostce ludzkiej i odcina ją od głupich i niedorozwiniętych jestestw duchowych , których pełno krąży tu w okolicy Ziemii.   
 
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #26 : Maj 11, 2010, 13:20:55 »

Po 1 - strach jest uczuciem pozytywnym  niezbędnym w życiu, wielokrotnie nas ocala
Po 2 - jak rozumiem mordowanie zwierzątek i wysysanie z nich tłuszczu ratuje nas przed opętaniem? współczuję serdecznie naszym mniejszym braciom Smutny
Zapisane
Szmer
Gość
« Odpowiedz #27 : Maj 11, 2010, 14:07:05 »

Mnie zastanawia tylko po co ten atak zaraz pod pierwszym postem? Aż tak kogoś ten tekst zabolał? a może na siłę ktoś chce być mądrzejszy?
Kiara, im więcej twoich postów czytam, tym bardziej dochodzę do wniosku że tej twojej "miłości" w Tobie jest co raz mniej. Dostrzegam natomiast co raz więcej agresji i złośliwości. Miłość to również słuchanie, zrozumienie, rozmowa, pomoc osobom będącym w błędzie (o ile w takowym jest)... bardzo emanujesz tą swoją miłością, starasz się wręcz narzucać swoje poglądy ale nic za tym nie idzie. Nie tłumaczysz, nie nauczasz... nie jest moim celem obraza twojej osoby, pragnę tylko zwrócić uwagę na ten problem, który dostrzegam w Tobie... prośba jedynie o zastanowienie się nad tym o czym napisałem.

Co do samego tekstu... nie wierzę w nic a zarazem wierzę we wszystko. Staram się sam dla siebie obalać lub podtrzymywać pewne tezy jaka panują na tym świecie. Najprościej mówiąc - próbuję wszystkiego aby się przekonać czy jest prawdziwe. Między innymi kiedyś zacząłem testować tzw Czarną Magię. Kiedyś może opiszę szczegóły, nie mniej jednak zakończyło się tak że do dziś mam z tym większe/mniejsze problemy. Kilka lat temu doświadczyłem bardzo wyraźnych zjawisk "paranormalnych". Nie kontynuuję tej "zabawy" bo się po prostu boję...

Co do strachu. Widzę że to pojęcie jest odbierane w dwojaki sposób. Dla jednych strach to wynik zastraszania, terroru etc. To faktycznie jest negatywne ale tak być nie musi. Wystarczy nie dać się terroryzować, nie dać się zastraszać.
Dla mnie strach to po prostu troska... troska o innych, troska o siebie, troska o zdrowie... o cokolwiek. Nie widzę w tym nic negatywnego. Naszemu życiu codziennie zagraża wiele czynników. Wiele z nich nie jest wynikiem negatywnego działania innych osób, raczej wynika z przypadku, z niewiedzy. Mój strach w takich przypadkach jest bardzo pozytywnym aspektem gdyż pomaga mi omijać te zagrożenia.
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #28 : Maj 11, 2010, 15:25:58 »

Ptaku, Linda ci bardzo dobrze (lepiej ode mnie nawet) wytłumaczyła o jakim strachu mówiłam. I nie wierzę, że musimy wałkować temat strachu podczas, gdy w obszernym napisanym przeze mnie tekście nie istnieje zbyt wiele do niego odniesień! To jest właśnie wybiórczość o jakiej mówiłam. Czytacie natłok informacji napisanych przez kogoś, z kim z reguły lubicie się nie zgadzać i choćbyście się nawet w 99% zgadzali (bo przecież tekst został oparty nie na własnym widzimi się, a na teoriach popartych doświadczeniem i opisanych przez osobę, która faktycznie to praktykowała), to uczepicie się jak rzep psiego ogona każdego pojedynczego słowa, które mogło by (ale nie musi akurat w tym wypadku) mieć negatywny rozdźwięk.
Brawo  Z politowaniem

To, co wyżej kieruję też do Easta, który na strachu się zawiesił jak tonący na przysłowiowej brzytwie.

Zdrowy strach , a to dobre . Zdrowo jest się bać ? Obawiać się zła ? Przecież o to właśnie złu chodzi, abyś się bała. Byś czuła strach przed bezbronnością, byś bała się czuć naiwna jak dziecko.

Cała kwintesencja twojego (za zwyczaj wykazywanego) zrozumienia tematu i drugiego człowieka nagle rozpłynęła się gdzieś w powietrzu.
Ty, którego posądzałam o ponadprzeciętną inteligencję, wyśmiewasz oczywistą tezę o tym, że strach może być zdrowy? Że strach może chronić? Być przyjacielem rzucającym ci koło ratunkowe? No już uznałabym, że późna pora zadziałała na twoją niekorzyść, gdybyś poprzestał na znaku zapytania, ale sumienność nie pozwala mi milczeć, gdy nawiązujesz do realnej, przedstawionej przeze mnie w tekście sytuacji i wnioskujesz, że zła (w domyśle złych duchów, o których jest mowa - przypominam) nie można się obawiać, bo wtedy jest się bezbronnym.
Czy rozumiesz, że sugerujesz ślepotę jako panaceum na astralne ataki? A sam pewnie wychodzisz z założenia, że jeśli czegoś nie widać, nie znaczy że tego nie ma, zgadza się? Czyli analogicznie - nie widzę złych duchów, ale nie oznacza to, że ich nie ma.
Wszak to nikt inny jak Einstein powedział, że domeną po której poznamy człowieka inteligentnego jest założenie przez niego tezy o własnej omylności! Nie widzę, nie czuję, nie słyszę.... Ale co z tego? Nie jestem alfą i omegą, by uznać, że to czego moje ograniczone zmysły nie odczuwają, faktycznie w rzeczywistości nie istnieje!
Strach jest zdrowy. W szczególności jeśli idzie o zapraszanie do siebie (czy to do własnego ciała i umysłu czy to do własnego domu) gościa, którego tożsamości nie znamy. Naiwnością wykazujesz się nie obawiając jego intencji. Załóż na ten czas ciemne okulary, wówczas nie będziesz widział zła.
Ale fakt, że nie będziesz go widział nie oznacza, że nie wyniesie ci z domu całego sprzętu czy analogicznie - nie będzie manipulował w twoim ciele bioenergetycznym. Jeśli ślepota i całkowite odrzucanie istnienia zła (w efekcie wyzbycie się strachu) jest drogą rozwoju duchowego, to quetzalcoatl44 miał świętą rację prorokując, że opętanie...

to troche inna forma choroby psychicznej..,a jedno i drugie bedzie niedlugo najwieksza choroba cywilizacyjna..

East, złote zasady i reguły nie pasują do wszystkiego i Gandhiemu pewnie nie spodobała by się twoja interpretacja jego sentencji.
A film, do którego mnie i innych odsyłasz, to świetna komedia, którą polecałam już daaawno tutaj:
http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=158.msg54759#msg54759
Pewnie polecił ci go Leszek, bo ja poleciłam jemu. Wynika z tego, że wszyscy jednak jesteśmy w temacie.

Janneth, musze przyznac ze ja tego wszystkiego czym Ty sie ostatnio zajmujesz zupelnie nie rozumiem.
Oswiadczas ze jestes ateistka, ale ciagle sprawy boze , bilijne i jeszcze nie wiem jakie kuku cie interesuje.

Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz, a ponieważ wierzę że to pomyłka wynikająca z twojego braku rozeznania nie będę się czepiała.
Otóż, jak już napisałam - tekst choć w pełni mój, został jednak napisany w oparciu o doświadczenia Roberta Bruce'a. To on, człowiek który deklaruje trwające latami kontakty ze światem astralnym i bogate w tej kwestii doświadczenia... To on, nie ja, powiedział, że New Age jest nowatorską nazwą dla chrześcijaństwa z wyłączeniem aspektu zła. Odrzucenie istnienia zła usypia naszą czujność, powoduje zdatność na wszelkie manipulacje. To Bruce opisuje swoje doświadczenia ze światem astralnym, na których ja bazując napisałam pierwszy w tym temacie post. To on mówi o tym, jak łatwo wierząc w dobro napotykanych duchów (a co za tym idzie - nie weryfikując ich tożsamości i intencji) jest zostać przez nie opętanym.
Moja wiedza w tym zakresie nie jest tak bogata jak jego, a nawet gdyby była - przyznaję mu rację, gdy twierdzi że opętanym diabelnie ciężko jest się do tego opętania przyznać. Bo to tak samo jak powiedzieć, że postawiłem sobie wysoką poprzeczkę i nie udało mi się jej przeskoczyć.
Dla was może to być kazanie, a wg mnie - to świetna przestroga.

Dlatego nie oceniaj tak latwo
innych. Troche skromnosci i zrozumienia mysle ze ci dobrze zrobi, a napewno nie zaszkodzi. Nie zamierzam cie chamowac w Twoich zapedach, to jest twoja droga. Kazdy z nas tu na forum ma swoje zainteresowania,
i nalezy sie tolerowac ze zrozumieniem i szacunkiem.

Nie mów mi proszę o szacunku i tym, bym nikogo nie oceniała. Zabrakło mi przykładu. Przypomnieć ci twoje słowa do mnie sprzed raptem trzech dni?
Proszę:

Jaki poziom reprezentujesz, zastanow sie kobieto. Szkoda slow. Do ciebie i tak nic nie dociera.
Nawet nie wiesz jak jestes zalosna. Smutne to , ale najprawdziwsze z tego wszystkiego.

Rozmowa, do której wtrąciłaś powyższe swoje trzy grosze w ogóle cię nie dotyczyła. Mówisz wszem i wobec o tym, jak bardzo cenisz spokój, ale do militarnej misji stabilizacyjnej biegniesz pierwsza. O ile skromność faktycznie by mi się przydała, o tyle zrozumienia mam aż nadto. I nie udzielam się, nie atakuję, nie oceniam - dopóki ktoś nie wykaże się pychą i egoizmem w niesprawiedliwej ocenie innych. Wtedy właśnie wykazuję temperament, o którym mówisz. I co do jednego miałas rację - nie pohamujesz mnie w moich poczynaniach.

Val Dee, masz absolutną rację mówiąc, że strach może być naszym sprzymierzeńcem. Tylko mam wrażenie, że udowadnianie tej oczywistości ludziom, którzy ze słuszności tej tezy zdają sobie sprawę, a jedynie w tej konkretnej sytuacji jest im ona nie na rękę, jest jak walka z wiatrakami.

Szmerze:
Dla mnie strach to po prostu troska... troska o innych, troska o siebie, troska o zdrowie... o cokolwiek. Nie widzę w tym nic negatywnego. Naszemu życiu codziennie zagraża wiele czynników. Wiele z nich nie jest wynikiem negatywnego działania innych osób, raczej wynika z przypadku, z niewiedzy. Mój strach w takich przypadkach jest bardzo pozytywnym aspektem gdyż pomaga mi omijać te zagrożenia.

Po pierwsze dziękuję, że podziliłeś się swoimi doświadczeniami i miałeś odwagę powiedzieć, że zaprzestałeś ich kontynuacji, ponieważ się bałeś.
Może śmiesznie w tym zdaniu zabrzmiały dwa przeciwstawne sobie słowa: odwaga i strach. Ale tak to właśnie z mojej perspektywy wygląda. Człowiek, który ma odwagę się przed sobą przyznać do strachu nie jest tchórzem. Tchórzem jest ten, który bojąc się na każdym kroku będzie walczył z tymi, którzy chcą mu pomóc ten strach pokonać. Bo przyjęcie ich pomocnej dłoni będzie równoznaczne z przyznaniem się do tego, że naprawdę się boimy. Że naprawdę mogliśmy popaść w pewne odrętwienie, które doprowadziło do sytuacji, z której sami już nie widzimy innego wyjścia. Wówczas zamiast zacząć walczyć ze strachem, walczymy z tymi, którzy jak nam się wydaje - nam go "udowadniaja".
Nie ma już czego udowadniać. Jeśli człowiek sam nie jest się w stanie przyznać do własnej słabości, nikt mu w tym nie pomoże. Każdy taki jeden pomocnik zostanie odepchnięty i zdegradowany.

« Ostatnia zmiana: Maj 11, 2010, 15:35:49 wysłane przez janneth » Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #29 : Maj 11, 2010, 19:23:16 »

Gratuluje ci Janneth, jestes Alfa i Omega-poczatkiem i koncem. W twoich wykladach nie ma miejsca dla nikogo
innego.
          Wiesz, ja mialam  chyba przed miesiacem sen, bardzo dziwny sen o Tobie.Nigdy Cie nie widzialam
i nie slyszalam w moim snie widzialam cie jako mlodziutka kobiete, ladna -to bylas ty. Wiesz co robilas, pisalas
niesamowite ilosci informacji, mowilas mi ze nie wiesz z kad sie to bierze, bylas tym totalnie pochlonieta.
Dzisiaj, kiedy przeczytalam  twoja wiadomosc pomyslalam, dlaczego spisujesz informacje innych skoro sama
potrafisz i masz podawane bardzo ciekawe, jak twierdzilas . Nigdy dotad nie zajmowalas sie na forum opetaniem, to wszystko jest bardzo dziwne. Co o tym myslisz?

« Ostatnia zmiana: Maj 11, 2010, 19:24:31 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #30 : Maj 11, 2010, 21:03:11 »

Cytat: Janeth
... Powszechna jest wiara w Niebo, bądź inne wspaniałe miejsce do którego człowiek jako istota duchowa (lepsza, bo bez bólu i cierpienia) ...

Tak się nieraz zastanawiam, czym się kierujemy podejmując jakąś "batalię".
Nijak nie mogę się zgodzić z waszym przedstawieniem "stanowiska" >Janeth< w kwestii strachu. Jednak zostało to już dość dobrze roztrząśnięte, dlatego chciałem się skupić na podkreślonej frazie, w cytacie zamieszczonym powyżej.

Dlaczego nie podłapaliśmy myśli o bólu? Wszak jest on tak samo powszechny jak i strach.
Straszymy się strachem? Negując go podlewamy go, tak jak żar na grilu podpałką (w płynie).
Bez bólu, jak bez strachu, nie można żyć. I żeby było jasne, nie mówię tu o zwyrodnialcach, którzy lubują się z zadawaniu go, o masochistach, sadystach itp., itd..
Mówię o tym samym rodzaju bólu, o którym w kontekście strachu, wspomina >Janeth<.
Wyobraźmy sobie życie bez bólu, w najdrobniejszej jego postaci.
Cudowna perspektywa, czyż nie?  Mrugnięcie
A jednak śmiem twierdzić, ze bardziej koszmarna, niż "cudowna".

Myślę, ze łatwo wyobrazić sobie konsekwencje takiego bytowania.
Nie chcę tu rozpętać dyskusji o bólu, (jeśli ktoś chce się wypowiedzieć w tej kwestii, proszę o zamieszczenie tego w odpowiednim wątku) a tylko zwrócić uwagę na ... trzymanie się tematu.  Uśmiech Mrugnięcie Duży uśmiech
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #31 : Maj 11, 2010, 23:04:31 »

O nie (strachu) rzecz krótka


Przestraszony jest jeszcze wielce, ten kto o strachu mówi
widać, wobec siebie i innych, ma niespłacone długi

Pełna mocy odwaga - czujnością, uważnością
się przejawia – i nic za tym nie stoi więcej!

 
Choćby i sam diabeł w skórze zwierzęcej
oraz inne paskudy, czy strachy, choćby  na lachy…

wyobraźni chorej to jest miazmat i błędny twór
w najlepszym razie dość złudny i zgubny kalambur!

Gdy wierzysz w strachy i inne lęki  –
miej się na baczności i nadstawiaj szczęki

i módl się bracie módl, a nuż cię wysłucha i ochroni jaki bóg!
albo inny jaki wielki duch, otoczy ramieniem

i choć lekkim w przestworzach był  –
dla cię stanie się u nogi kulą, albo kamieniem...

Mądra czujność, przezorność, rozwaga
to jedyne, czego się od ciebie wymaga

Bo strach ma wielkie oczy –
a jeszcze większe, gdy mu przyzwolenie na to dasz!

Nie zasilaj więc złego, dość tego wokół
i w dobrym się nie pław bezmyślnie -
przedwcześnie nie wchodź na żaden cokół!

Spójrz na wszystko z pozycji Ciszy
to jest orła, pośród skał ostrych krążącego.

Najmniejszy lęk gubi człeka i wojownika
który, stanu neutralnego w swym dziele unika.



 Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2010, 09:58:46 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #32 : Maj 12, 2010, 08:19:30 »

szmer , dzięki za Twoją wypowiedź. Wprowadziła do dyskusji określenie , którego mi brakowało , aby wyrazić uczucie, które jest ważniejsze niż strach - chodzi mi o TROSKĘ. Ustawiłeś obawy , które w nas się budzą w ich właściwym szeregu - jako NARZĘDZIA dla opisu rzeczywistości. Mimo wszystko to tylko narzędzia, które umożliwiają nam dokonanie wyboru. Dokonanie świadomego wyboru pomimo bardzo silnego wskazania tego narzędzia nazywamy zwykle odwagą, ale to nie jest nic niezwykłego. To nasz naturalny, ludzki stan - panować nad swoimi narzędziami. Jest to możliwe do zrobienia, gdy nie utożsamiamy się ze strachem.

I w tym kontekście dalej będę twierdził, że strach nie jest niczym zdrowym Janneth.  Upierasz się przy tym , że ( cytuje ) :
"strach może chronić;  Być przyjacielem rzucającym ci koło ratunkowe"
Strach niczego nie chroni i nie jest żadnym kołem ratunkowym. To TY sama jesteś swoją ochroną i kołem ratunkowym. Ty interpretujesz sygnały, które do Ciebie dochodzą czy to z intuicji, czy z ciała . Problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynasz personifikować strach nadając mu cechy osobowe - to , ze jest inteligentny, bo ON  Cię chroni, że jest kimś takim jak przyjaciel itd ... Potem już coś takiego jak brak zaufania , obawa, towarzyszy Ci do końca życia wobec każdego człowieka, który wejdzie do Twojego domu. Trzeba go mieć na oku , bo może mi coś gwizdnąć, mój przyjaciel strach wie lepiej każąc mi być ostrożnym ... NIE. To Ty masz wiedzieć lepiej , nikt inny, żaden wewnętrzny podopowiadacz.
Uważam, że ten spersonifikowany strach oddziela Człowieka od wszystkich innych, a w konsekwencji  prowadzi do takiego oblicza świata, jaki mamy obecnie.

Natomiast co do bytów astralnych... Nawet ludzie głęboko wierzący w Boga ( i jego ochronę absolutną - czyż to nie jest droga bezgranicznego zaufania bez strachu ?), a nie tylko "zagrożeni naiwnością" ezoterycy,  modlą się do swojego duchowego , nie wcielonego opiekuna - Anioła Stróża, prosząc go o to, by zawsze służył im pomocą. Nie boją się więc bytów astralnych, a wręcz je zapraszają do siebie bez strachu. Tego nie uznasz za przejaw naiwności i beztroski ? Ja to uznaję za przejaw zdrowego działania. Tak na prawdę nie wiemy kim/czym są te Anioły, ale bez strachu zakładamy, że są dobre i nas ochraniają. Moim zdaniem Anioły to my sami w innych wymiarach, ale to temat na inną rozmowę.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #33 : Maj 12, 2010, 09:03:46 »

Strach
O strachu bylo juz sporo w moich dawnych postach. Bo czym jest strach  i co on powoduje?
Otoz strach jest fala energetyczna - wibracja , ktora czlowiek odczowa jako cos bardzo nieprzyjemnego. Broniac sie przed nia do pewnego mometu jest w stanie uciekac , gdyz on mobilizuje do dzialania. Ale tylko do pewnego mometu. Gdy przekracza ten momet paralizuje , ze strachu czlowiek , sie kurcz , zamyka oczy , i nie moze niczego zrobic. Przyslowie mowi iz "zamienia sie w slup soli" , cos w tym jest. Ze strachu pekaja ludziom serca , gdyz jest to olbrzymia energia , ktora powoduje smierc. Strach potrafi zmaterializowac ( fala energetyczna , ktora sie zblizy do czlowieka) rzecz , ktorej w podswiadomosci czlowiek sie boi.Opisuje to bardzo dokladnie Melchzedek w swojej ksiazce " Kwiat Zycia" ( wejscie do korytarzy pod Piramida Cheopsa.
Ta wiec strach ( jego poczatkowe odczowanie)  jest informacja o niebezpieczenstwi , o tym , ze czlowiek musi zmienic cos by nie wejsc w jego glebie gdyz nie jest to dla niego dobro. czy strach jest dobrem czlowieka? Nie , absolutnie nie , strach nie jest dobrem czlowieka i nigdy nie byl , naturalnie czlowiek odchodzi w przestrzen bez strachu bo tam czuje sie dobrze , bo jego domena zycia jest jasnosc , cieplo i radosc i  rozszerzajaca  sie przestrzen , a strach tych wartosci w sobie nie niesie. Wrecz odwrotnie  , strach , to ciemnosc , kurczenie sie , zimno i paraliz prowadzacy do smierci. Te atawistyczne odczucia doskonale obrazuja strach

Czlowiek uczy sie pokonywac strach , poznaje sytuacje , ktore go przerazaly , konfrontuje sie ze zdarzeniami, w ten sposob wychodzi z pol strachu rozszerza pola milosci , napelniajac nia to co poznal. Wiedza , nie wiara , a wiedza jest jedynym czynnikiem , ktory dewaluuje strach.

Jezeli ktos jeszcze niesie w sobie strach i czuje jego natezenie w okreslonych miejscach , sytuacjah , czy kontakcie z jakimis ludzmi , powinien nie wchodzic w kntakty z nimi. Jest to forma ostrzezenia iz to nie nasza przestrzen zycia. Warto sobie ufac, ufac wlasnym odczuciom, bo nie z kazdym kazdemu , po tej samej drodze poprzez te same zdarzenia.

kiara Uśmiech Uśmiech


ps. I jeszcze jedno bardzo wazne , starajmy sie " nie kupowac" cudzych strachow , gdyz kazdy czlowiek ma inny poziom wrazliwosci , oraz inny juz przepracowany , lub nie kontakt ze strachem. Co dla kogos moze byc jeszcze strachem , dla innego juz nie i odwrotnie.

Tak wiec uwaznie nalezy sluchac slow ludzi , ktorzy daja nam rady wszelakie ( bo czesto mowiac z mysla o trosce o nas) tak naprawde karmia nas wlasnymi jeszcze nie przepracowanymi w sobie strachami i lekami, ktore czesto my mamy juz dawno za soba.
Jezeli posluchamy , uwierzymy w cudze leki , nie bedziemy mieli szansy na wlasna dalsza droge rozwojowa zablokowani cudzym strachem.
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2010, 09:08:24 wysłane przez Kiara » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #34 : Maj 12, 2010, 09:39:51 »

Bez lęku sen


Nie przyciągniesz nigdy złego ducha
jeśli w wyobraźni swej go nie szukasz

otwórz drzwi do domu bez lęku -
nie wejdzie złodziej nawet po ciemku

Bramą do piekieł i bólu jest twój lęk
i w tym jest właśnie największy sęk,

gdyś spokojny i pewny siebie
wszelkie zło ominie ciebie

Demony opętują tego -
kto w nie wierzy i boi się złego!

Przyciągasz to, czego się boisz
mądremu, światłemu tak nie przystoi!

Nie zwycięża czasu ten, co w (s)trachu się pławi
lecz odważny i dzielny,  świat co rusz zbawia!

Kochamy bohaterów boje -
lecz choćby na moment zwątpili
może by matki synów wielu nie powiły

nie grałaby muzyka Szopena, Mozarta, lub Bacha
gorzka to rzeczywistość i byle jaka!

Latarni światło z poetów mowy
nie prowadziłoby do ducha odnowy

Kto wie, kto wie jak by to było
gdyby nam się wielkie, piękne

słuszne i niezłomne po nocach,
oraz na jawie, wciąż nie śniło

Zarzućmy strachy i wszelki lęki
dość czasu zmarnotrawiliśmy

pora najwyższa kończyć -
te wszystkie człowieka małego udręki!




Ps.
Kiaro, nie zdążyłem przeczytać Ciebie, tak byłem zajęty myśli rymowaniem, ale już wskakuje na posta powyżej.
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2010, 15:06:45 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #35 : Maj 12, 2010, 09:58:21 »

Demon

Demon istniec nie moze miedzy  bajki go wloze
wszak swiat stwarzam ja sama
tym czym wibruje od rana
Demon prastara wiara
wskazuje Duszy wiedze
przestrzen z ktorej pochodze
mowi mi  na czym "siedze'
Czy jest to ciemnosc okrutna ,
 ktora strach generuje
czy jest to jasnosc swietlista ,
ktora milosc buduje
wszak Demon to Duszy przwodnik ,
wiedza  w nim przeogromna
Czy zatem bac sie go trzeba,
gdy swiat on ze mna oglada?

Mysl zawarta w Demonie
energia wspiera dzialanie
wedle systemu wartosci
wszystko co robi sie stanie
nie warto straszyc i wabic
okrucienstwami strasznymi
bo tylko msla swietlista
Demona w sbie zwalczymy
Tego "zlego" wszak tylko
i to zaledwie pozory
bo swiatlo pieknej milosci
nada mu teczy kolory
A wowczas buduj swe zycie
malujac barw cala paleta
wiedza, radosc i milosc
stanie sie Twoja zaleta......

Kiara Uśmiech Uśmiech

Demon Laplace'a - hipotetyczna istota dysponująca kompletną wiedzą o położeniu wszystkich cząstek elementarnych wszechświata  oraz wszelkich siłach działających na nie; dzięki analizie tych danych zdolna do odtworzenia całej przeszłości i przewidzenia całej przyszłości ruchów wszystkich obiektów we wszechświecie. Koncepcja demona Laplace'a reprezentuje filozofię determinizmu  oraz fatalizmu.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Demon_Laplace%27a

Demon .logos , jest zwyczajnie nosnikiem wiedzy calkowitej , to nasza Swietlista Istota , do ktorej dostep czesto mamy zasloniety ciemnoscia. strach przed przekroczeniem tej bariery tworzy z czesciowej wiedzy cala game pokracznych interpretacji. Czesto zbyt niski system wartosci wypelniajacy ta niepelna wiedze , ktora uzywamy na codzien. Daje zdarzenia straszne przepelnione falszywa wiedza na temat przewodnika , ktory jest w nas. A jest nia zawsze nasza Swietlista dusza , do ktorej caly czas szukamy drogi dostepu.
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2010, 10:10:05 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #36 : Maj 12, 2010, 10:35:14 »

Piknie napisałaś koliberku , trafnie i w sedno.
I również zgodzę się z Kiarą, że " Wiedza , nie wiara , a wiedza jest jedynym czynnikiem , ktory dewaluuje strach "
Przykład z wierzącymi podałem tylko po to, aby unaocznić , że ludzie jednak mogą bez strachu zapraszać do siebie Istoty, które w założeniu mają im pomagać . Sama idea Boga osobowego już zawiera w sobie to otwarcie, chociaż z uzasadnieniem już gorzej. Bo jednak sama wiara  bez wiedzy może być ślepa i prowadzić do ... opętania właśnie.

Opętanie, bo o tym jest temat, nie musi się bezwzględnie tyczyć złych duchów. Do opętania może prowadzić brak wiedzy. Wzbudzić wiarę charyzmą i aksjomatami jest stosunkowo łatwo, na co przykładami są różne sekty. Wiedza natomiast jest paliwem dla świecy, która rozświetla mrok opętania ( samym  Światłem jest miłość ).

Opętaniem jest świat żyjący w strachu , wyolbrzymiający strach do granic absurdu. Dlatego ludzie wydają gigantyczne pieniądze na zbrojenia. Pewien mój znajomy napisał, że jeden nowoczesny czołg produkcji USA kosztuje 650 milionów dolarów. Za jednego dolara można by podarować jeden dzień życia ( woda, żywność ) jednemu mieszkańcowi Afryki. Takich czołgów, okrętów i samolotów schodzi z taśm produkcyjnych na całym świecie po kilkanaście dziennie .
Świadomość tego prowadzi do wniosku, że cywilizacja nasza musi być  opętana.
Opętanie jest zatem uzależnieniem się od swoich fobii ( na przykład strachu)  - wyimaginowanych, lub też realnych, utożsamień.

Przytoczę teraz, już gdzieś indziej tu na forum przypominaną, przypowieść o mnichu buddyjskimi i złodzieju, gdyż stan notorycznego złodziejstwa przypomina stan opętania troszkę. Złodziej utożsamia się ze swoją rolą dopóty , dopóki ..

Pewien złodziej spotkał mędrca i powiedział mu, że chciałby się stać dobrym człowiekiem, bo wyrządził wiele zła. Odwiedzał już wielu mądrych nauczycieli chrześcijańskich, muzułmańskich, szamanów , ale wszyscy kazali mu najpierw przestać kraść. To jedyna rzecz, której nie mógł zrobić i nie chciał zrobić złodziej. Zatem poprosił buddyjskiego mnicha o receptę na to by się stać dobrym człowiekiem, ale pod warunkiem, że nie będzie mowy o zarzuceniu złodziejstwa.
Mnich się zgodził mu pomóc .Przyjął warunek złodzieja. Powiedział, że nie interesuje go czy kradnie czy nie, ani co w ogóle robi, lecz ma jeden , jedyny warunek. We wszystkim co robi złodziej musi być Świadomy. I wyjaśnił mu jak zachowywać świadomość ( buddyjska koncepcja "nie-umysłu") . Złodziej się chętnie zgodził, gdyż wydawało mu się to proste. Skoro mógł dalej kraść, to wydawał mu się rozsądny układ.
Po jakimś czasie złodziej przychodzi do tego mędrca i mówi, że to był bardzo sprytny warunek, gdyż za każdym razem, gdy usiłował kraść świadomie , rzeczy i własne działania wydawały mu się zupełnie pozbawione znaczenia, a ryzyko niewarte zachodu. Kiedy znikała świadomość natychmiast pojawiała się przemożna chęć wejścia w posiadanie cudzej własności.

Ostatecznie złodziej pokonał swoje opętanie, gdyż poznał jego naturę i mechanizmy, które NIM rządziły.

W kontekście powyższej przypowieści strach jest narzędziem opętania do tego stopnia, że zarówno opętanie, jak i strach uważamy za coś zdrowego i naturalnego.
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #37 : Maj 12, 2010, 22:28:15 »

O nie (strachu) rzecz krótka

Strach niczego nie chroni i nie jest żadnym kołem ratunkowym.

ktora strach generuje

Coś

I nie wierzę, że musimy wałkować temat strachu podczas, gdy w obszernym napisanym przeze mnie tekście nie istnieje zbyt wiele do niego odniesień! To jest właśnie wybiórczość o jakiej mówiłam.

Nie chcę tu rozpętać dyskusji o bólu, (jeśli ktoś chce się wypowiedzieć w tej kwestii, proszę o zamieszczenie tego w odpowiednim wątku) a tylko zwrócić uwagę na ... trzymanie się tematu.   Uśmiech Mrugnięcie Duży uśmiech

Tak się nieraz zastanawiam, czym się kierujemy podejmując jakąś "batalię".
Nijak nie mogę się zgodzić z waszym przedstawieniem "stanowiska" >Janeth< w kwestii strachu.

Skoro więc tak dalece odchodzicie od tematu, to robimy EOT.


Natomiast co do bytów astralnych... Nawet ludzie głęboko wierzący w Boga ( i jego ochronę absolutną - czyż to nie jest droga bezgranicznego zaufania bez strachu ?), a nie tylko "zagrożeni naiwnością" ezoterycy,  modlą się do swojego duchowego , nie wcielonego opiekuna - Anioła Stróża, prosząc go o to, by zawsze służył im pomocą. Nie boją się więc bytów astralnych, a wręcz je zapraszają do siebie bez strachu. Tego nie uznasz za przejaw naiwności i beztroski ?

Lepiej zrobisz pytanie to kierując do Artka, ja w tej dziedzinie wiele do powiedzenia nie mam. Natomiast za nadinterpretację śmiem uznać twoje słowa o "zagrożonych naiwnością ezoterykach", ponieważ ja nie mówię, że to ta akurat grupa jest naiwna. To TY przypisujesz kontakty astralne ezoterykom bądź ezoteryków kontaktom astralnym. Ja za twoje nazewnictwo odpowiadać nie będę, ponieważ już u podstaw musiałabym nie przyznać ci racji. Przecież wśród ludzi, którzy sami siebie nazywają ezoterykami spotkasz mnóstwo takich, którzy przyznają się do obawy przed kontaktami z niekoniecznie dobrymi duchami.
Naiwnymi bądź bezbronnymi nazywam ludzi, którzy odrucają istnienie zła, a co za tym idzie - wyrzekają się wszelkiego strachu (czy to panicznego czy zdrowego).  Dla nich każda forma strachu jest zła, a mało tego... Ludzie tacy jak ty czy Kiara mówiąc o tym, jak bardzo strach jest straszny okazują nic innego jak... strach przed strachem Chichot Zakręciliście się w ustanawianych przez siebie prawdach jak ogonek prosiaczka (dodam może, ża nie na potrzeby przedstawienia czy dążenia do faktycznej prawdy, a na potrzeby udowodnienia komuś, że się myli nie słuchając za bardzo co ma do powiedzenia... Inaczej mówiąc - udowodnienia, że prawda zawsze będzie należała do was).


A tak nawiązując do sedna sprawy, czyli do opętania. Nie jest to co prawda przykład jaki omawiałam i o jakim mówił Robert Bruce, ale niektórych powinien zainteresować:
I część - http://www.youtube.com/watch?v=TUL6LEz_kZE&feature=related
II część - http://www.youtube.com/watch?v=wr0Cfpwi1eI&feature=related
III część - http://www.youtube.com/watch?v=xh67XqmB2Jk&feature=related
IV część - http://www.youtube.com/watch?v=NVcybwCN8XA&feature=related

Natomiast ja będę szukać jeszcze dokładnie takich samych przypadków o jakich mówi R.Bruce, ponieważ to głównie dla nich otworzyłam ten temat i na nich będę bazować pisząc kolejne teksty.




Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
east
Gość
« Odpowiedz #38 : Maj 13, 2010, 00:49:27 »

Janneth napisałaś w moim kierunku  "Ludzie tacy jak ty czy Kiara mówiąc o tym, jak bardzo strach jest straszny okazują nic innego jak... strach przed strachem ".
To życie ze "zdrowym" strachem jest "straszne " , a nie sam strach Mrugnięcie
Strasznie fajny temat nam się zrobił Mrugnięcie , choć faktycznie nieco odbiegliśmy od opętania jako takiego....

Wszechświat nie jest opętany, trzeba go jednak chcieć zrozumieć stanąwszy po jasnej jego stronie, zamiast babrać się w błocie opętania.
Cytat do którego się odnoszę w Twojej wypowiedzi Janneth równie dobrze można by zastosować do tematu tego wątku. Innymi słowy , parafrazując : Ludzie rozstrząsający  opętanie "nie robią nic innego" , jak to, że opętują samych siebie zanurzając się w opętańczych treściach ... miło Ci ?
Nie sądzę.
Pisać o czymś nie oznacza jednocześnie robienie "strachu ze strachu". Mam nadzieję, że rozumiesz niuans ?
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #39 : Maj 13, 2010, 08:35:06 »

Człowiek z natury jest strachliwy ,ale w sytuacjac ekstremalnych wyzwala się w niektórych z nas jakaś siła ,która powoduje że stajemy się odważni.Tylko nieliczni w obliczu zagrożenia zmieniają się w przysłowiowy "słup soli " Moim zdaniem są to osoby słabe psychicznie ,w mojej pracy spotkałam się z takim przypadkiem.W momencie stresu osoba ta nie jest w stanie zrobić kroku ,jej oczy wykazują obłęd.Poprostu widać w nich strach i przerażnie.


ps;East ja zrozumiałam o czm piszesz Chichot  i doszłam do wniosku że to "obłędne koło"   Duży uśmiech  Duży uśmiech

Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
arteq
Gość
« Odpowiedz #40 : Maj 13, 2010, 13:39:47 »

Człowiek z natury jest strachliwy ,ale w sytuacjac ekstremalnych wyzwala się w niektórych z nas jakaś siła ,która powoduje że stajemy się odważni.
Mówisz o adrenalinie która ma podłoże działania fizyczne, a nie psychiczne. Nagła odwaga w bardzo niebezpiecznej sytuacji spowodowana jest własnie wydzielaniem adrenaliny - jest to rodzaj odeuchu bezwarunkowego organizmu, który w ten sposób w ekstremalnych sytauacjach broni się przed smiercią, wybiera mniej niebezpieczną drogę - to ona "nakazuje" wyskoczyć przez okno z 2 czy 3 pietra w przypadku pożaru, to ona znieczula organizm, dzięki czemu ludzie z połamanymi kończynami moga oddalić się z miejsca wypadku, czy ratować innych.
Gdy przychodzi miejsce na przemyslenia, osąd sytuacji to wtedy często dochodzi do paniki.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #41 : Maj 13, 2010, 14:24:18 »

Arteq, piszesz tak, jakby to związek chemiczny sam w sobie ( w tym wypadku adrenalina) kierował  człowiekiem !
Zapewne stwarza on warunki do wzmożonego wysiłku, może nawet usuwa pewne bariery , wyłącza ośrodki myślenia, ale to nie związek chemiczny podejmuje decyzje. Nie robi też tego umysł. Więc KTO ?
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #42 : Maj 13, 2010, 16:09:00 »

Ależ związek chemiczny kieruj człowiekiem Uśmiech
Przykład z adrenaliną świetnie to pokazuje. Inne to np - upojenie alkoholowe, środki odurzające, różne medykamenty itd. Chemia rządzi naszymi umysłami Uśmiech
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #43 : Maj 13, 2010, 18:19:15 »

Ależ związek chemiczny kieruj człowiekiem Uśmiech
Przykład z adrenaliną świetnie to pokazuje. Inne to np - upojenie alkoholowe, środki odurzające, różne medykamenty itd. Chemia rządzi naszymi umysłami Uśmiech

Nie , nie rzadzi , tylko oslabia , lub wzmacnia nasze mysli i reakcje nimi spowodowane.Po takich chemicznych bodzcach mamy blokowany dostep do podswiadomosci , oslabiony jest z nia kontakt.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 13, 2010, 18:19:28 wysłane przez Kiara » Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #44 : Maj 13, 2010, 19:47:05 »

osłabia  ergo rządzi Uśmiech

raz osłabia raz wzmacnia, raz całkiem odłącza, "robi co chce" Uśmiech
Zapisane
Szmer
Gość
« Odpowiedz #45 : Maj 13, 2010, 20:54:54 »

Nie , nie rzadzi , tylko oslabia , lub wzmacnia nasze mysli i reakcje nimi spowodowane.Po takich chemicznych bodzcach mamy blokowany dostep do podswiadomosci , oslabiony jest z nia kontakt.

Kiara Uśmiech Uśmiech

Nieprawda... to że chemia w nas samych czy ta zewnętrzna, na nas wpływa - wiemy. Jak wpływa? to zależy tylko od tego co chcemy osiągnąć i czego używamy. Owszem, chemia jest tylko pochodną innych procesów, które zachodzą w nas czy w świecie nas otaczającym ale trzymając się twojej tezy można wywnioskować że nas fizycznie nie ma. Chemia jest narzędziem - a to czy to ona panuje nad Tobą czy Ty panujesz nad nią zależy tylko od Ciebie. Jeśli umiesz się tym narzędziem posługiwać to nic niczego nie będzie Ci blokować.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #46 : Maj 13, 2010, 21:06:14 »

Nie , nie rzadzi , tylko oslabia , lub wzmacnia nasze mysli i reakcje nimi spowodowane.Po takich chemicznych bodzcach mamy blokowany dostep do podswiadomosci , oslabiony jest z nia kontakt.

Kiara Uśmiech Uśmiech

Nieprawda... to że chemia w nas samych czy ta zewnętrzna, na nas wpływa - wiemy. Jak wpływa? to zależy tylko od tego co chcemy osiągnąć i czego używamy. Owszem, chemia jest tylko pochodną innych procesów, które zachodzą w nas czy w świecie nas otaczającym ale trzymając się twojej tezy można wywnioskować że nas fizycznie nie ma. Chemia jest narzędziem - a to czy to ona panuje nad Tobą czy Ty panujesz nad nią zależy tylko od Ciebie. Jeśli umiesz się tym narzędziem posługiwać to nic niczego nie będzie Ci blokować.

Jezeli dla ciebie taka teoria jest wlasciwa to zostan przy niej , kiedys byc moze ja zweryfikujesz , byc moze...

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Maj 13, 2010, 21:06:27 wysłane przez Kiara » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #47 : Maj 13, 2010, 22:05:45 »

Arteq, piszesz tak, jakby to związek chemiczny sam w sobie ( w tym wypadku adrenalina) kierował  człowiekiem ! Zapewne stwarza on warunki do wzmożonego wysiłku, może nawet usuwa pewne bariery , wyłącza ośrodki myślenia, ale to nie związek chemiczny podejmuje decyzje. Nie robi też tego umysł. Więc KTO ?
Zostaliśmy w ten sposób stworzeni - tak ja to widzę. W pewnych sytuacjach - gdy relatywnie powolny osąd sytuacji powodowałby zbyt dużą zwłokę ewentualnie mógłby wyhamować czynności ratujące życie - włącza się szybki "system awaryjny - odruch bezwarunkowy" i wymusza ratowanie zdrowia/życia - działa bardzo krótko, ustępując miejsca rozważaniom.
Próbkę jego mamy w unikach gdy np. coś w nas leci i ledwo zauważymy to kątem oka, zanim pomyślimy co i kto - uskakujemy... lub obrywamy ;]

No tak, Kiara nie byłaby sobą gdyby nie dała odczuć komuś, że nie dorasta jej do pięt i do jej skarbnicy "wiedzy". Oczywiście wspaniałomyślnie raczy pozwolić trwać Szmerowi w jego ułomności... ech.
Ale napisała, że jeszcze przed rokiem 2012 każdy posiądzie wgląd do tej wiedzy, wiedzy ze swojego wnętrza i będzie mógł dowolnie z niej czerpać. Radzę zapisać sobie datę i na początku stycznia 2012 r. zweryfikować. Oczywiście jakieś tłumaczono się znajdzie, że np. miała na myśli wszystkich ale z tych rozwiniętych i gotowych... Tak samo jak to miało miejsce z zapowiedzią, że zgodnie z jej wewnętrzną i tym samym jedyną prawdziwą "wiedzą" wszystko co oparte na kłamstwie i obłudzie [oczywiście - według niej - z KK/KRK w roli głównej] upadnie do końca 2009 r...
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #48 : Maj 13, 2010, 22:32:25 »

Wszechświat nie jest opętany, trzeba go jednak chcieć zrozumieć stanąwszy po jasnej jego stronie, zamiast babrać się w błocie opętania.

Wychodzę z troszkę innego założenia. Nie muszę stawać po jakiejkolwiek stronie, ani po wschodzia ani zachodzie, ani po stronie ezoteryków ani katolików. Nie muszę, ponieważ mogę wznieść się najpierw ponad te podziały i zobojętnieć na wszelkie przynależności, a wówczas dopiero - ocenić sytuację niejako "z góry". Bardziej obiektywnie.
I tak też zrobiłam odnośnie lęku (jeśli wolisz nazwij to troską) przed niekorzystnymi kontaktami ze światem astralnym. Mam odwagę dopuścić do świadomości istnienie zła i mam odwagę powiedzieć, że zła się po prostu, po ludzku - boję.
I nie wmówisz mi East, choćbyś po tysiąckroć jeszcze zapewniał, że ty strachu nie odczuwasz. Nie znamy się, nie mam więc okazji to twierdzenie zweryfikować. Przez forum możesz mówisz wszystko, co twoja wyobraźnia w stanie będzie spłodzić, tu możesz być Jedi i Rambo jednocześnie. Ale nie każ ludziom wierzyć, szczególnie jeśli wydaje im się to bujdą.

Chciałam jeszcze nawiązać do tego, co napisał Szmer.

Staram się sam dla siebie obalać lub podtrzymywać pewne tezy jaka panują na tym świecie. Najprościej mówiąc - próbuję wszystkiego aby się przekonać czy jest prawdziwe.


Jakby na to nie spojrzeć to naukowe podejście bazujące na eskperymentowaniu, gdzie narzędziem poznania są nie czyjeś słowa a własne doświadczenie. Jeśli dobrze cię rozumiem, to w 100% popieram. To jest najskuteczniejsza metoda poznania. Nie czytanie mądrości innych ludzi, nie oglądanie filmów... Tylko właśnie osobiste doświadczenie!
To eksperymentowanie przyniosło ci jakieś kłopoty. Co sugeruje, że miałeś styczność z negatywną stroną, ponieważ jak mniemam - dobre duchy krzywdy by ci nie wyrządziły. Szkoda, że nie opisałeś tego doświadczenia w głębszych szczegółach. Ja byłabym bardzo zainteresowana posłuchaniem. Dużo ludzi tak samo jak ty opowiada o podobnych sytuacjach, które miały miejsce w wyniku ich kontaktów ze światem astralnym. Dla mnie jest to dowodem, że zło tam istnieje! Że nie każdy duch ma dobre wobec człowieka intencje! I co najistotniejsze - że trzeba mieć sie na baczności (zaprzeczeniem ostrożności jest wyrzeczenie się strachu i naiwna myśl, że same ciemne okulary sprawią że zło naprawdę zniknie).

Tym, którzy utrzymują że mają kontakty życzę ostrożności i "nie odrywania się od ziemi". Jeśli dziesięć osób wam powie, że się o was martwi bądź zasugeruje, że duch o którym mówicie może mieć złe intencje - może to sygnał by naprawdę taką możliwość przemyśleć. Prowadzenie walki z tymi ludźmi jedynie uświęca ich w przekonaniu, że mieli rację.


Nie , nie rzadzi , tylko oslabia , lub wzmacnia nasze mysli i reakcje nimi spowodowane.Po takich chemicznych bodzcach mamy blokowany dostep do podswiadomosci , oslabiony jest z nia kontakt.

Kiara Uśmiech Uśmiech

Nieprawda... to że chemia w nas samych czy ta zewnętrzna, na nas wpływa - wiemy. Jak wpływa? to zależy tylko od tego co chcemy osiągnąć i czego używamy. Owszem, chemia jest tylko pochodną innych procesów, które zachodzą w nas czy w świecie nas otaczającym ale trzymając się twojej tezy można wywnioskować że nas fizycznie nie ma. Chemia jest narzędziem - a to czy to ona panuje nad Tobą czy Ty panujesz nad nią zależy tylko od Ciebie. Jeśli umiesz się tym narzędziem posługiwać to nic niczego nie będzie Ci blokować.

Jezeli dla ciebie taka teoria jest wlasciwa to zostan przy niej , kiedys byc moze ja zweryfikujesz , byc moze...

Kiara Uśmiech Uśmiech

Kiaro, może to jednak ty powinnaś zweryfikować swoje teorie?
« Ostatnia zmiana: Maj 13, 2010, 22:39:29 wysłane przez janneth » Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
east
Gość
« Odpowiedz #49 : Maj 13, 2010, 22:45:47 »

Zgoda - szybki tryb awaryjny istnieje , ale czy sam w sobie cokolwiek wymusza ? Włączenie  w komputerze trybu turbo , powoduje jedynie szybszą pracę systemu w ramach tych samych decyzji , jakie podejmuje programista. Tak to widzę. I nie tylko ja - również Pan Stuart Hameroff , neurofizjolog zajmujący się tym zagadnieniem zawodowo. Pisałem o tym tutaj http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=5130.0
Co więcej, ów stan wzbudzenia wcale nie musi być wymuszony przez adrenalinę. Wiele wskazuje na to, iż jest to nasz naturalny stan .Podobnie nie da się wyjaśnić w klasyczny sposób dlaczego baseballista uderza mknącą do niego z dużą prędkością piłkę w określonym kierunku nadając jej rotację, podczas gdy w końcowych chwilach tuż przed wykonaniem uderzenia zupełnie jej nie widzi. Mówimy potocznie, że robi to na wyczucie, ale W JAKI SPOSÓB opisać to "wyczucie". Otóż Hameroff sugeruje , że w ludzkim ciele istnieje dodatkowa sieć, oprócz neuronowej, w której informacje mkną z prędkością światła, a nawet, zachowują się jak fale kwantowe i to właśnie dzięki tejże sieci - nie kontrolowanej przez umysł - jest możliwe "wyczucie" piłeczki oraz intuicyjne wyprowadzenie uderzenia nawet nie dostrzegając piłki.
Klasyczna sieć neuronowa , aby zadziałać musiałaby odebrać fizycznie położenie piłki tuż przed uderzeniem, mózg to przelicza i wydaje odpowiednie komendy poprzez system nerwowy do mięśni cały czas kontrolując położenie piłki i wprowadzając jednocześnie poprawki do poleceń dla mięśni rąk i dłoni. Otóż prędkość przesyłu włókien nerwowych nie ma takiej wydajności i prędkości działania , a piłki nawet nie widzimy. Nie jesteśmy jednak bezradni - włącza się bowiem dodatkowy system światłowodowy ( mikrotubule ) , który nie tylko dokonuje komunikacji z prędkością światła, ale również "namierza" obiekt . Właściwie to wszystkie fizyczne obiekty dookoła nas i my sami prowadzimy nieustanną komunikację z całym otoczeniem na poziomie kwantowym . Potocznie mówimy, że działamy wówczas instynktownie. Tak zwana "odwaga" jest całkiem naturalnym stanem zupełnego panowania nad otoczeniem. W tym stanie świadomości może się wydawać, iż czas zwalnia, a my obserwujemy wszystko dookoła jakby na zwolnionym filmie, a przy tym sami jesteśmy niezwykle precyzyjni i pewni swoich działań, które nie wynikają z przemyśleń, lecz z .. intuicji. Kim jest ta istota bez umysłu, która tak precyzyjnie potrafi działać ?
Czy to jest ktoś "opętany", czy też może nasza codzienność uwikłana w przemyślenia i rozważania raczej jest opętaniem ?

Szmer napisał  "trzymając się twojej tezy można wywnioskować że nas fizycznie nie ma "
W pewnym sensie nas nie ma. Istniejmy na poziomie częstotliwości fizycznej, ale to tylko 0,000001% tego kim jesteśmy.
Pozostałe 99,99999%  wg Nassima Harameina  to MY , których nie znamy, a miło by było się poznać i zaprzyjaźnić Uśmiech

Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.219 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

brygadaszarika naprawiacze world-anime kociaprzystan k-l