Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 27, 2024, 06:42:07


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Noc Kupaly-Slowianskie swieto  (Przeczytany 5603 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Czerwiec 21, 2010, 19:04:18 »

                                           Noc Kupały

Noc Kupały, zwana też nocą kupalną, kupalnocką, kupałą, sobótką lub sobótkami to słowiańskie święto, związane z letnim przesileniem Słońca, obchodzone w najkrótszą noc w roku, czyli najczęściej (nie uwzględniając roku przestępnego) z 21 na 22 czerwca (późniejsza wigilia św. Jana - potocznie zwana też nocą świętojańską i posiadająca wówczas wiele zapożyczeń ze święta wcześniejszego - obchodzona jest z 23 na 24 czerwca).

Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości, obchodzone było na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie, bałtyckie, germańskie i celtyckie, a także przez część narodów wywodzących się z ludów ugrofińskich, np. Finów (w Finlandii noc świętojańska jest jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu) i Estończyków.

Letnie przesilenie to dzień, w którym słońce znajduje się najwyżej nad horyzontem na naszej półkuli (czyli północnej). Dokonujące się cyklicznie wydłużanie i skracanie dni i nocy (a także dzień i noc polarna) jest skutkiem wychylenia osi obrotu Ziemi względem płaszczyzny ruchu wokół Słońca. W dniu przesilenia letniego oś obrotu Ziemi jest wychylona maksymalnie w kierunku naszej gwiazdy dziennej, a biegun północny znajduje się bliżej Słońca niż południowy. Oznacza to, że równo w południe cień, jaki pada na podłoże, jest najkrótszy w całym roku. Samo Słońce w południe tego dnia znajduje się w zenicie na szerokości zwrotnika Raka.

Nazwa i geneza

Słowo kupała, wbrew powszechnie głoszonym opiniom, najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z rosyjską formą słowa kąpiel. Tłumaczenie takie zostało wymyślone przez świat chrześcijański nie wcześniej niż w X-XI stuleciu – Kościół, nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów pogańskiej sobótki, podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską. Nadano kupalnocce patrona Jana Chrzciciela i zaczęto nazywać go Kupałą, z racji tego, że stosował chrzest w formie rytualnej kąpieli (w obrządku wschodnim). W wyniku chrystianizacji próbowano przenieść obchody nocy kupalnej na okres majowych Zielonych Świątek, a następnie bliżej ich pierwotnego terminu, na specjalnie w tym celu ustanowioną 23 czerwca wigilię św. Jana. Przypuszczalnie w efekcie tych zabiegów, a także stopniowo przebiegającej (to postępującej, to cofającej się) chrystianizacji, nastąpiła wtórna personifikacja terminu Kupała, a tym samym powstały odwołania do rzekomego słowiańskiego bóstwa miłości.

Według części lingwistów nazwa wywodzi się z indoeuropejskiego pierwiastka "kump", oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość (stąd słowa skupić, czy kupa).

Zwyczaje i obrzędowość

Jednym z obrzędów jest złożenie stosownych ofiar, składających się zazwyczaj z plonów rolnych - chleba, kaszy, miodu i piwa - słowiańskim Bóstwom. Wiążą się z tym zazwyczaj modlitwy dziękczynne za okazaną przez te Bóstwa dotychczasową przychylność oraz prośby o jej okazanie w przyszłości. Innym stałym elementem są zabiegi związane z żywiołami wody i ognia, mające magiczną moc oczyszczającą i ochraniającą uczestników, pierwsza tegoroczna kąpiel w rzece lub jeziorze, mająca właściwości lecznicze, czy rytualne skoki przez oczyszczający ogień, wróżby, szczególnie te mające aspekt miłosny, z których najbardziej znaną jest puszczanie wianków.

„Noc świętojarska” lub Noc świętorujańska – czyli noc, w którą schodzą się Gaj-Ruja (Lato) z Jaruną-Jarowitem (Wiosną) (il. Borys Olszańskij)

W tradycji germańskiej Midsumarsblot dzieci zostawiają dary Elfom zamieszkującym pobliskie drzewa lub kamienie obdarowując je chlebem, owocami, mlekiem lub miodem i mając nadzieję, że przyłączą się one do ceremonii aby świętować razem z ludźmi. Obchody zamyka (jak większość rodzimych słowiańskich świąt, które cechuje radość życia) huczna zabawa do białego rana.

Wianki

Noc sobótkowa była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz starszyzny rodu i wynajmowanych przezeń zawodowych swatów. Ale dla dziewcząt, które nie były jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego. Plotły wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały wianki falom rzek i strumieni. Poniżej czekali już chłopcy, którzy – czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też liczący po prostu na łut szczęścia – próbowali wyłapywać wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze, czy drwiny. Owej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer po lesie.

Przy okazji rzeczonego spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. Kwiat Papródzi symbolizował też zapłodnienie i potomstwo lub nieistniejące realnie-namacalnie niewymierne poczucie miłości. O świcie powracali do wciąż płonących ognisk, by przepasawszy się bylicą, trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez płomienie. Skok ów kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnie rytuał zawarcia małżeństwa.

http://rewolucja.ning.com/profiles/blogs/noc-kupaly?xg_source=msg_mes_network






« Ostatnia zmiana: Czerwiec 21, 2010, 19:08:32 wysłane przez Rafaela » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Czerwiec 23, 2010, 12:17:32 »

Noc świętojańska,sobótkowa to noc tajemnych spotkań. Uśmiech



Tańców i swawoli. Mrugnięcie



Czym jest dla nas ta najkrótsza w roku noc w poniższym artykule Wojciecha Józwiaka.

Noc Kupały, czyli noc świętojańska, do dziś wywołuje spore emocje. Po dawnym święcie pozostało palenie ognisk i puszczanie na wodę wianków z zapalonymi świeczkami, ale także niejasne przekonanie, że nasi pogańscy przodkowie czcili to święto... dużo śmielej. Artur Kowalik, autor książki "Kosmologia dawnych Słowian",1 tak streszcza dawny sens Kupalnej Nocy:
"[Noc ta] służyła inicjacji seksualnej młodego pokolenia: nagie, a przynajmniej bose dziewczęta, śpiewając, wirowały w koło wokół świętojańskiego ognia w kierunku przeciwnym do ruchu słońca, symbolicznie pogrążając się w podziemnym świecie. Oszołomione tańcem unosili wyłaniający się z ciemności chłopcy, przenosząc w ramionach przez ogień i znikając z nimi na powrót w ciemności, by, na wzór kosmicznego zarodka żar namiętności przezwyciężył przeciwieństwa wynikające z różnicy płci."

Było to więc święto inicjacyjne i orgiastyczne. Średniowieczni kościelni pisarze wciąż gorszą się, iż niewiasty "w nocy ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć a modłę czyniąc" (Marcin z Urzędowa). Jan Długosz ubolewa, iż mimo, że już 500 lat upłynęło do chrztu Polski, to wciąż "odprawiano [te igrzyska] przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się, oraz inne miłosne pienia..."

Zapiski historyków pokazują, jak na ziemiach polskich święto to stopniowo słabło, stając się coraz bardziej powodem do ekscesów z ogniem i strzelaniem, aż w końcu zaczęło być zabranianie przez władze i ograniczone do niewinnego puszczania wianków na wodę. Ale czym było na początku?

Wyjaśnijmy po kolei - najpierw nazwę święta. Nazwa "Kupała" używana była u wschodnich Słowian. "Kupałą" nazywano też kukłę, którą uroczyście owej nocy palono i topiono. Na nasze ziemie, zwłaszcza na sąsiadujące z Rusią Mazowsze, nazwa ta przenikała jako "kupalnocka" - zresztą słowo to zniekształcano najdziwniej. W Polsce typową nazwą była Sobótka, a palone wtedy ogniska nazywano "sobótkowymi ogniami". Co do słowa "Kupała", niektórzy badacze uważali, iż wzięło się ono od obrzędowego kąpania się tej nocy. Bardziej prawdopodobne jest jednak, iż podobieństwo tych słów jest przypadkowe, a nazwa ta - Kupała - jest pozostałością wygasłego języka ludu, który w starożytności sąsiadował ze Słowianami i został przez nich wchłonięty i zasymilowany. Mówili oni językiem podobnym do łaciny lub celtyckiego; zostało po nich kilkadziesiąt słów w słowiańskim. Prawdopodobnie byli to półlegendarni Wenetowie. Słowo "Kupała" jest uderzająco podobne do przydomka rzymskiego Amora - Cupido! Z kolei nazwa "Sobótka" nasuwa myśl, że kiedy w Polsce rozpowszechniło się chrześcijaństwo i jego kapłani ogłosili swoim dniem świętym niedzielę, to czynni wciąż "starostowie" rodzimego, pogańskiego kultu uznali, iż ich dniem świętym jest przeddzień niedzieli - sobota. "Sobótka" oznaczałaby więc jakiekolwiek rodzimowiercze święto. Zauważmy, że dzień św. Jana, 24 czerwca, w większość lat wcale nie wypadał w sobotę!2

Kiedy czczono to święto? Przyjęło się utożsamiać je ze św. Janem (raczej: wigilią św. Jana, 23 czerwca), ale wiele sobótkowych obrzędów wypełniano wcześniej, w Zielone Światki. Na przykład ognie na wzgórzach na Śląsku palono na Jana, ale w Małopolsce raczej na Zielone Świątki. Pod Krakowem, blisko śląskiej granicy, ludność rozwiązała ten dylemat tak, że jednakowo świętowała oba te dni. Inne rytuały, na przykład krzesanie nowego, "żywego" ognia prastarym sposobem, przez tarcie dwóch desek, były praktykowane w różnych miejscowościach także na 1 maja i nawet jeszcze wcześniej na Wielkanoc.

Wyłania się z tego obraz taki, że przed przyjęciem chrześcijaństwa istniało u Słowian wielkie płodnościowo-orgiastyczne święto na przełomie wiosny i lata, kiedy dni są najdłuższe i potęga Słońca, światła i ognia największa, choć właśnie wtedy należy pomóc Słońcu, wzmocnić jego siłę, która zaraz zacznie słabnąć. Czym wzmocnić? - paląc na ziemi, jakby jego magiczne odbicie, wielkie ognie. Kiedy zaczęto Słowian chrzcić i nawracać na nową wiarę, obyczaje związane ze Świętem Kupały zaczęły być "przyklejane" do wielkich świąt kościelnych tej pory roku, więc i do Zielonych Świątek, i do Jana. Tym łatwiej, że Słowianie ścisłej astronomicznej rachuby czasu nie znali, a ich własny kalendarz był księżycowy. Miesiąc był dla nich okresem widoczności Księżyca, czas dzielili na miesiące według pełni i nowiów Księżyca, więc zapewne i świętowanie Kupalnocki wahało się w obrębie całego kalendarzowego miesiąca. To by tłumaczyło "rozmycie się" obrzędów, co do ich czasu, pomiędzy Zielonymi Świętami a Janem: jedne przeszły do Zielonych Świątek, inne do Jana.

Czy Kupała była świętem ognia czy wody? Wcale nie jest to jasne. Bo z jednej strony mamy rytualne krzesanie "żywego ognia", palenie ognisk i światełek na wiankach - ale z drugiej strony wraca motyw kąpieli i brzeg rzeki jako miejsce świętowania. A więc woda - czy ogień? Odpowiedź brzmi: jedno i drugie. Kupalna Noc była świętem i ognia i wody, była świętem połączenia wody i ognia. Była świętem połączenia żywiołów i w ogóle momentem zjednoczenia przeciwieństw. Tej nocy ogień łączył się w jedność z wodą, światło z ciemnością, mężczyzna z kobietą i piorun bijący z nieba - z ziemią. Także ład łączył się w jedno z chaosem.

Dla ludzi żyjących w cyklicznym czasie powtarzających się pór roku, świąt i faz Księżyca, Noc Kupały była jakby osią, w której Wszystko łączyło się w Jedno - osią, wokół której obracał cały wielki kołowrót świata.

Wspomniany wcześniej Artur Kowalik (którego cenię jako wybitnego znawcę świata dawnych Słowian) postawił hipotezę, iż powtarzające się w sobótkowych obrzędach łączenie ognia z wodą - a więc świeczki spławiane rzeką, palenie, po czym topienie słomianych kukieł lub pochodni - jest pozostałością rodzimowierczego obrzędu, podczas którego kapłan demonstrował ludowi rzecz niemożliwą: połączenie przeciwieństw, mianowicie ogień płonący w wodzie. Czyniono tak, zręcznie manipulując nad wodą płonącymi pochodniami.

Podobną demonstracją połączenia się przeciwieństw był... kwiat. Ale nie kwiat paproci, który wydaje się raczej obcym, nie-słowiańskim zapożyczeniem, lecz kwiat bratka. Bratek, Viola tricolor, ma w jednym kwiecie płatki żółte (jak ogień) i fioletowo-niebieskie (jak woda). Wygląda więc jak ogień połączony z wodą. A dlaczego nazywa się właśnie "bratek", a nie inaczej? W tym kryje się dalszy ciąg kupalnej tajemnicy. We wschodniosłowiańskich pieśniach świętojańskich zachowała się opowieść o kazirodztwie, które kiedyś, "dawno temu", miało miejsce podczas tej naładowanej magią nocy. O siostrze, która w tę noc uwiodła brata i który musiał ją za ten czyn zabić. Przed nieuchronnym wyrokiem dziewczyna prosi, by na jej grobie posadzić kwiaty, albo kwiaty wyrastają same na jej - lub ich, wspólnym, grobie. Kwiaty te mają płatki czerwone jak męski ogień i błękitne jak żeńska woda. I nazywają - jakby inaczej? - bratkami.

Kiedy znamy ten mit, sens kupalnego święta się wyjaśnia. Jak ogień z wodą i jak płatki bratków o przeciwnych kolorach, podczas tego święta urzeczywistnia się Jedność Wszystkiego. Świat staje się monadą - jednym punktem, w którym łączą się przeciwieństwa. Kiedyś bogowie, zaczynając od takiego magicznego punkty, stworzyli świat. Teraz jego stworzenie zostaje powtórzone.

Słowianie nie znali filozofii i nie umieli tych idei wyrazić pojęciowo. Dlatego wyrażali ich sens poprzez świętowanie i radość, przez pieśni, tańce i szczególne rytualne działania. Chociaż, kto wie, czy naprawdę nie znali do tego "teorii". Ich religia też przecież musiała mieć swoich kapłanów, mędrców, wtajemniczonych. Ale gdy przyszła nowa wiara, oni nie spisali swoich traktatów o budowie i sensie świata. Zostały po nich, jako echo ich religii, tylko ludowe obrzędy.

Sobótka-Kupalnocka miała swoje odmiany w całej Słowiańszczyźnie. W Rosji ten święty dzień zaczynano od kąpieli w łaźni, po czym przez wsie szły korowody z pieśniami, na brzegami rzek nie tylko palono ognie, ale i ucztowano. W Bułgarii kąpano się w rzekach przed wschodem Słońca - obyczaj bardzo podobny do wczesno-chrześcijańskich rytuałów nocnego chrztu przez zanurzenie w wodzie z głową i nago. Świętowali nie tylko ludzie - cieszyć się miało także Słońce! Wypatrywano tego dnia wschodu Słońca, bo wtedy Słonce miało skakać po niebie z radości. Kto to zobaczył, szczęście go spotykało. U wschodnich Słowian palono słomianego bałwana, zwanego także "Kupała" lub "Kupało", i jeszcze płonącego topiono w wodzie. Na Polesiu, ale i w Małopolsce w środku świętojańskiego ogniska wznoszono słup obłożony słomą - wyraźny znak, iż ogień ten symbolizował zarazem oś świata. Pola objeżdżano konno z pochodniami zapalonymi od sobótkowych ogni. Przez ogniska przepędzano bydło. Dziewczęta strojono gałęziami, po czym wyglądające jak chodzące drzewko, wrzucano do wody. Wszędzie skakano przez ogień, a niekiedy chodzono po nim boso. Moc ognia wzmacniała "ognista", aromatyczna roślina - bylica, czyli piołun. Wzmocnieniu mocy służył też napitek: piwo z dodatkami psychoaktywnych roślin, jak chmiel lub lulek.3 Wszystkie te czynności miały na celu "unurzanie się" w ożywczej, uzdrawiającej mocy ognia i wody - łączących się wtedy żywiołów.

Podczas tego wszechogarniającego połączenia przeciwnych żywiołów łatwiej było chłopcom i dziewczętom przekroczyć dzielącą ich zwykle barierę. Był to idealny moment, by młodzi obojga płci poznali się - także najbliżej jak to możliwe. Na to był potrzeby szczególny, wyjątkowy dzień, a raczej noc, bo w zwykłe dni Słowianie, naród wszak rządzący się surowym patriarchalnym prawem, nie kwapili się do wolnej miłości.

Skąd wzięły się wianki? Wydaje się, że wróżenie z wianków było jakby osobną tradycją, dość luźno związaną z głównym sensem tego święta. Wianki w dawnych czasach plecione były ze słomy, w którą wplatano świeże kwiaty. Z początku nie używano świec - po prostu podpalano słomę. Albo doczepiano do wianka łatwopalny wiecheć z suchych ziół. Z tego, co się działo z wiankiem, dziewczęta wróżyły sobie przyszłość. W którą stronę wianek płynął, znaczyło, z której strony przyjdzie narzeczony. To, czy wianek odpłynął czy utonął, zapowiadało długie i szczęśliwe życie - lub przeciwnie. W niektórych okolicach nie chodzono z wiankami nad wodę, tylko rzucano na gałęzie: gdy zawiesił się na gałęzi, wróżba była pomyślna. Albo rzucano na dach: nie spadł - pomyślnie!

Kiedy pierwotny sens Kupały zacierał się w ludzkiej świadomości, zaczęto sens sobótkowych ogni tłumaczyć inaczej: że oto w tę noc szczególnie aktywne są wiedźmy, strzygi, czarty i inne służki i słudzy zła. Są aktywne właśnie dlatego, że w ramach ogólnego pomieszania żywiołów siły ciemności i chaosu wnikają w uporządkowany "dzienny" świat ludzi. I dlatego, by je trzymać na bezpieczną odległość od ludzkich siedzib, trzeba palić wielkie ognie. Widywano w tę noc latających pod niebem czarowników, a chaty zabezpieczano ostrymi narzędziami postawionymi na sztorc - wiadomo, czarownice ich nie lubią. Kto zaś nie przyszedł na sobótkowe tańce, ten był poważnie podejrzany, że sam jest wiedźmą lub "wiedźminem" i lata gdzieś na szkodę przyzwoitym ludziom. Zauważmy, że podobnie zdemonizowane zostało zachodnio-europejskie święto ognia, Beltaine, a raczej jego wigilia - noc po dniu św. Walbergi-Walpurgii, a także, w angielsko-amerykanskiej tradycji, wigilia Wszystkich Świętych czyli Halloween. Mechanizm był w każdym przypadku podobny: święta, podczas których pierwotnie stapiały się - chwilowo - światy ludzi i duchów, stawały się z czasem nocami złych mocy, porą inwazji demonów.

Długo już po tym, kiedy sens Nocy Kupalnej zatarł się w ludzkiej pamięci, powtarzano powiedzenie-przestrogę, że kąpać się - w rzekach lub jeziorach - można dopiero po tym, kiedy "św. Jan wodę ochrzci".4 Ale istniała w Słowiańszczyźnie inna wersja tej przestrogi: że kąpiel jest dozwolona, kiedy wodę "ochrzci"... piorun podczas pierwszej burzy. Gdy zestawić jedno z drugim, wynika, że kupalnym obrzędom powinna wtórować burza z piorunami. Wtedy dopiero, gdy w ludzkie działania włączy się przyroda, święto to zostanie spełnione w sposób doskonały. (Podobnie jak dziś do doskonałości świąt Bożego Narodzenia potrzeba, aby wtedy spadł śnieg.) Gdy ten wątek pociągnąć dalej, wyniknie z niego, że Kupalnocce patronowało bóstwo, które po chrystianizacji zastąpił i przesłonił święty Jan Chrzciciel. Bóstwo to miało związek z piorunami, więc zapewne było bogiem burzy. Czyżby tym patronem Nocy Kupalnej był sam gromowładny Perun?5

I jeszcze lokalny szczegół. Na zachód od Milanówka, gdzie od kilkunastu lat mieszkam, na św. Jana - w samo to święto, nie w jego wigilię - po wsiach pali się ognie. Pali się je na miedzach, a więc na skrawkach ziemi niczyjej, czyli symbolicznie nie-ludzkiej, więc w jakimś sensie pozostawionej mocom i duchom, a w tych ogniskach pali się koła. Kiedyś zapewne były to zużyte koła od wozów, dziś są dużo efektywniej płonące stare opony. Nad okolicami Błonia, Regowa, Szymanowa, w trójkącie Grodzisk - Sochaczew - Bolimów co roku unoszą się wstęgi czarnych dymów. (I tylko tam.) Kilka razy o ten obyczaj, praktykowany przecież 30-60 km od Warszawy, pytałem etnografów. Nikt o nim nie słyszał! Palenie kół przypomina obrzęd zapalonych kół, staczanych ze wzgórz na celtyckie, ale i germańskie święto nowego ognia, Beltaine, 1 maja. W ziemi w wymienionym mikroregionie leżą złoża brył szlaki pozostałej po starożytnym zagłębiu hutniczym. W okresie rzymskim ta okolica była gęsto zaludniona i produkowała broń na potrzeby Germanów toczących przygraniczne wojny z Cesarstwem. Można przypuszczać, że obyczaj palenia świętojańskiego palenia kół jest świadectwem, iż spora grupa ówczesnej ludności z tzw. Kultury Przeworskiej na tym terenie przetrwała okres Wędrówki Ludów i przekazała swoje obrzędy przybyłym później Słowianom. Tylko jak to sprawdzić?
http://www.taraka.pl/?id=kupala
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Czerwiec 25, 2010, 10:04:11 »

Noc Świętojańska (Wianki)

Noc Świętojańska (inne nazwy: Noc Kupały, Noc Kupalna, Kupalnocka, Palinocka, Sobótka, Sobótki, Wianki) to święto przywitania lata, związane z letnim przesileniem i najdłuższym dniem roku, wywodzące się jeszcze z pogańskich obrzędów Słowian. Noc Świętojańska obchodzona jest w wigilię Świętego Jana więc jest to noc z 23 na 24 czerwca. Zbiega się ona (nie co do dnia) z najdłuższym dniem w roku.Nazwa  "Wianki"  wywodzi się z całą pewnością od popularnego w tym dniu zwyczaju puszczania wianków na wodę
Kupalnocka najbardziej znana jest z zachowanej do dzisiaj tradycji rzucania wianków do wody. Wróżenie z wianków – symbolu panieństwa – było prawdopodobnie osobną tradycją, nie do końca związaną z Nocą Świętojańską i należało wyłącznie do panien i kawalerów – dotyczyło zamążpójścia i wyczekiwanej miłości. W tę magiczną noc dziewczęta na wydaniu wiły wianki i puszczały je w nurty rzek – w taki sposób usiłowano wywróżyć szybkie zamążpójście lub staropanieństwo. Na początku wianki plecione były ze słomy, w którą wplatano świeże kwiaty, a przed puszczeniem ich na wodę podpalano słomę. W późniejszych czasach dziewczęta zaczęły pleść wiązanki z ziół i polnych kwiatów i osadzać w nich świece. Świętojański bukiet miał składać się z siedmiu czarodziejskich roślin: bylicy, rosiczki, szałwii, łopianu, ruty, dziewanny i dziurawca. Miały odstraszać złe duchy, chronić przed chorobą i gwarantować dobre zamążpójście.

Jeśli wianek płynął równo, a świeca paliła się jasnym płomieniem lub gdy wyłowił go ukochany – wróżba była pomyślna. Gdy wianek wirował, nie odpływał od brzegu, zaplątał się w roślinach wodnych lub zatonął wieszczył kłopoty miłosne, smutek, nieszczęścia, koniec miłości, a nawet śmierć. Dla młodych ta noc stanowiła niekiedy jedyną możliwość wyboru partnera bez pośrednictwa swatów i podporządkowania się woli rodziców. Obecnie jest już tylko zabawą, a wróżb z nią związanych nikt chyba nie traktuje poważnie.

Tak opisywał wianki Anczyc w 1861 r., (źródło: Julian Zinkow "Krakowskie podania, legendy i zwyczaje", Kraków 1993, s.193-4) "...w wigilię św. Jana tłumy krakowian spieszą nad Wisłę w pobliże Wawelu. Po zachodzie słońca skoczny krakowiak rozpoczyna imprezę. Po obydwu stronach Wisły rozbłyskują ognie bengalskie. Stanowi to sygnał do puszczania wianków przez tysiące zebranych na brzegu panien. Równocześnie płyną łodzie, pełne młodzieży. Wkrótce w górze rzeki wytryska czerwona łuna, rozlegają się dźwięki muzyki i śpiew mężczyzn na łodziach, oświetlonych różnobarwnymi lampionami. Po ukończeniu pieśni słychać huk wystrzału, łodzie ustawiają się w dwa rzędy. Od strony Zwierzyńca zbliża się duży statek, umajony gałęziami i kwiatami, rzęsiście oświetlony; na nim również znajduje się orkiestra i męski chór. Za nim płynie jak widmo ciemna łódź. Wkrótce niespodzianie wytryska z niej snop iskier, staje się jakby wulkanem ruchomego światła: tryskają fontanny, kręcą się młynki. Równocześnie w pierwszej łodzi rozlegają się skoczne dźwięki krakowiaka, które kończą obchód wianków".

Historia


Na temat pochodzenia słowa kupała istnieje kilka hipotez. Pierwsza z nich wywodzi je z języka Wenedów, którzy sąsiadowali ze Słowianami i prawdopodobnie zostali przez nich wchłonięci. Ich język miał wykazywać pewne podobieństwo do łaciny (fonetyczne zestawienie Kupały i rzymskiego Cupido). Inna z kolei odwołuje się do indoeuropejskiego kump, które oznaczało zbiorowość, grupę (od niego właśnie pochodzą współczesne polskie słowa takie jak kupa, skupić). Miało to podkreślać zbiorowy, społeczny charakter tych obrzędów. Następna hipoteza związana jest z rzekomym słowiańskim bóstwem miłości i płodności – Kupałą. No i ostatnia, odnosząca się do rosyjskiej formy słowa kąpać. Związek obrzędów Nocy Świętojańskiej z kąpielą jest zresztą zapewne dość późny – w średniowieczu Kościół, który bezskutecznie walczył z pogańskimi, niemoralnymi zwyczajami, postanowił je zasymilować. Wtedy to ustanowiono Jana Chrzciciela patronem tego dnia. W tradycji chrześcijańskiej łączony jest on z ceremonią chrztu, który, szczególnie we wschodnich obrządkach, odbywa się poprzez rytualną kąpiel. Początkowo próbowano nawet przenieść Noc Kupały w okolice Zielonych Świątek, co jednak skończyło się niepowodzeniem i ustanowieniem wigilii św. Jana w dniu 23 czerwca (bliższym faktycznej daty letniego przesilenia, które ma miejsce zazwyczaj w nocy z 21 na 22 czerwca).
Inna nazwa Nocy Świętojańskiej, czyli Sobótka (lub Sobótki) ma także związek z próbami wykorzenienia pogańskich tradycji przez chrześcijaństwo. Słowo to ukute przez Kościół i niosące z sobą negatywne konotacje, odnosi się do sabatu – zlotu czarownic i demonów. Pomimo starań duchowieństwa tradycja Nocy Świętojańskiej zdołała przetrwać, chociaż w zmienionej formie i z nałożoną na nią warstwą wierzeń i symboliki chrześcijańskiej. Po okresie zapomnienia pomiędzy XII a XV wiekiem, zaczęła odżywać na nowo w drugiej połowie XVI wieku (to z tego okresu pochodzi przecież Pieśń Świętojańska o Sobótce Jana Kochanowskiego).

A jak obchodzono Kupalnockę? Zacznijmy od tego, że było to święto radosne. Odprawiane wówczas rytuały miały na celu zapewnienie poszczególnym uczestnikom zdrowia, a całej społeczności urodzajnych zbiorów. Ważnym elementem tych obrzędów był ogień i palenie ognisk, wokół których odbywały się tańce. Skoki przez płomienie miały oczyścić uczestników i chronić ich przed złymi mocami czy chorobą. Młode dziewczęta plotły wianki z kwiatów, umieszczały w nich płonące świece i puszczały je z nurtem wody. Na podstawie obserwacji płynących wianków wróżono szybkie zamążpójście, lub wprost przeciwnie – staropanieństwo. Kawalerowie próbowali wyławiać je z wody – był to sposób na kojarzenie par. Wiąże się to z bardzo ciekawym aspektem dawnej Nocy Kupały. Źródła historyczne wskazują bowiem, że w czasach przedchrześcijańskich święto miało charakter orgiastyczny i mogło być swoistym rytuałem inicjacji seksualnej. Nie bez kozery zatem nazywano je świętem miłości, a Kościół katolicki wydał mu walkę. Już w czasach po chrystianizacji Polski była to jedna z nielicznych okazji, kiedy młodzi ludzie obojga płci mogli udawać się wspólnie na spacer do lasu, nie wzbudzając tym zgorszenia ogółu. Podczas tych spacerów szukano wspólnie legendarnego kwiatu paproci – to kolejny ze zwyczajów związanych z Nocą Kupały. Jedna z teorii mówi, że ów magiczny, dający szczęście kwiat, mógł być kojarzony ze słowiańskim bogiem piorunów. W wierzeniach ludowych zwany jest on bowiem także perunowym kwiatem – burze i pioruny miały sprzyjać jego kwitnieniu. Ale wiele wskazuje na to, że legenda o kwiecie paproci to kulturowy import z terenów niesłowiańskich – podanie to spotykamy również we Francji czy Niemczech.

Zresztą w Czechach, Rosji czy u bałkańskich święto Słowian przebiegało podobnie jak w Polsce – najważniejszymi elementami były ogień, skoki przez ognisko i wspólna przy nim zabawa. Echa dawnych obrzędów związanych z Nocą Świętojańską przetrwały do naszych czasów nie tylko w krajach słowiańskich. Nie inaczej rzecz się miała w krajach skandynawskich. W Szwecji jest to nawet oficjalne święto letniego przesilenia, zwane Midsommar, a obchodzone w weekend najbliższy 24 czerwca. W całym kraju odbywają się huczne festyny połączone z paleniem ognisk i tańcami. Podobnie jest na Łotwie, gdzie tamtejsze obchody Līgo (23 czerwca) i Jāņi (24 czerwca) zwane także Jāņu Nakts (Nocą Jana) mają charakter święta państwowego. Jak w innych częściach Europy nie może tam w tych dniach zabraknąć ogniska, a łotewską specyfiką jest spożywanie specjalnego sera z kminkiem i picie piwa, które w czasach przedchrześcijańskich uważano za napój bogów. W ostatnim czasie, prócz pozostałości Nocy Świętojańskiej w kulturach ludowych narodów europejskich, możemy równocześnie obserwować inne ciekawe zjawisko – próby autentycznego wskrzeszania obchodów tego święta przez rozmaite, coraz liczniejsze grupy neopogan z różnych zakątków naszego kontynentu.

Po raz kolejny okazuje się, że Polacy nie gęsi, też swój język mają i, że cudze chwalicie, swego nie znacie. Może zamiast obchodzić anglosaskie Walentynki w chłodny, lutowy dzień, przywróćmy słowiańskie święto miłości i w piękny czerwcowy wieczór – jak nasi przodkowie – oddajmy się wszelakim swawolom w świetle ognisk?


Opracowanie: Barbara Błońska (miesięcznik „Karnet”)



Wianki 2009 Kraków





« Ostatnia zmiana: Czerwiec 25, 2010, 10:14:17 wysłane przez chanell » Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.349 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

playlifegames x22-team rezerwat-mustangow kl7 goldcraft