Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 23, 2024, 22:06:57


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: AUTONOMIA  (Przeczytany 14650 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #25 : Lipiec 27, 2011, 10:04:41 »

Between- ujates cala sprawe bardzo logicznie i trafnie. Tak wlasnie wyglada cala sprawa i zawsze tak wygladala.
Moze Slazacy mysla ze beda blizej Niemiec, a za tym ich sytuacja by sie radykalnie poprawila /blizsza koszula cialu/.
Jest duzo w tym polityki, ludzkich przezyc i uczuc. Pozdrawiam serdecznie Rafaela.
Zapisane
between
Gość
« Odpowiedz #26 : Lipiec 27, 2011, 10:30:03 »

[...]
Moze Slazacy mysla ze beda blizej Niemiec, a za tym ich sytuacja by sie radykalnie poprawila /blizsza koszula cialu/.

Akurat niemieckość Śląska to stereotyp.

Może jeżeli mówimy o Dolnym Śląsku, okolicach Opola, to tam, faktycznie mniejszość niemiecka jest dość silna i ludność się przenika wzajemnie - stąd np. pomysł o dwujęzycznych tablicach z nazwami miejscowości.
Ale na Górnym Śląsku z całej niemieckości zostały tylko pozaborowe naleciałości na języku - te wszystkie wursty,fojerki czy wichajstry. Gwara to element lokalnego folkloru.

Trzeba pamiętać także o takich miejscach jak np. Cieszyn. Miasto, które zostało sztucznie podzielone na pół. Teraz ta bariera została usunięta i wśród znajomych mieszkajacych w Cieszynie obserwuje coraz więcej słów czeskich, albo czeskobrzmiących. Tkanka miasta stopnio znowu zrasta się - bo, powiedzmy szczerze, bliżej cieszyniakom do swoich sąsiadów z następnej ulicy w innym państwie niż do np. dość odległych Katowic.

Urodziłem się w Bielsku-Białej, w której wpływ panowania austriackiego jest bardzo widoczny.
Przeprowadziłem się nastepnie ok 20 km aby zamieszkać w mieście będącym pod zaborem pruskim.
Inny język, inna architektura, inny kultura.
Do Cieszyna stąd raptem 30 km a tam znowu jeszcze inny język, inna kultura.
Z Kolei 30km na północ Sosnowiec już był pod panowaniem rosyjskim.
W obrębie parudziesięciu kilometrów jest tutaj niesamowity tygiel kulturowy i religijny.

A mieszkając na mazowszu spotkałem się ze sterotypami wrzucającymi wszystko do jednego wora z napisem "Śląsk czyli Niemcy" Uśmiech

Z perspektywy mieszkania tutaj trochę inaczej wygląda kwestia przynależności narodowej - toż tyle tych "narodów" sie tutaj przewinęło i każdy wywarł jakieś piętno, że doprawdy trudno się w tym wszystkim połapać.

Serdecznie zapraszam w moje strony bo chyba nigdzie indziej w Polsce nie ma takiej różnorodności na tak niewielkim obszarze.

pozdrawiam


ps. właśnie sprawdziłem na mapie  - bliżej mam w linii prostej do Wiednia niż do Warszawy. Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Lipiec 27, 2011, 10:41:21 wysłane przez between » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #27 : Lipiec 27, 2011, 13:47:35 »

@between mądrze prawisz, tylko mała uwaga

Cytuj
Ale w jakimś momencie coś przestaje być moje i pojawia się abstrakcyjny twór do którego jakoś nie można dopasować słowa "mój, moje".

Te słowa pojawiają się nawet wobec "abstrakcyjnych" tworów ,lecz raczej w kontekście wspólnego ZAGROŻENIA. Za komuny było to całkiem oczywiste , że komuniści to nie Polacy. Dlatego, aby się od nich uwolnić powstał ruch ponadregionalny - Solidarność - z którym ludzie identyfikowali się jako Polacy właśnie. Prościej - kiedy nasza drużyna futbolowa występuje na MŚ to cała Polska kibicuje, bez względu kto jakie barwy klubowe nosi na co dzień. Kiedy zagraża nam jakiś globalny NWO to pojawia się globalna solidarność Ludzka (ziemska). Wtedy identyfikujemy się z nią jako czymś "moim". Szkoda, że tylko w obliczu zagrożeń zewnętrznych. Kiedy mija zagrożenie ( no bo jesteśmy w UE ) wtedy  w naturalny sposób skupiamy się na regionach. No chyba, że zaczniemy znów postrzegać Unię ,jako wspólnego wroga, co poniektórzy usiłują malować. Moim zdaniem te globalne straszaki już nie mają takiej mocy ,aby ludzi negatywnie jednoczyć.


Nawet program Autonomii Śląskiej dla mnie nie wygląda jak akt secesji, tylko bardziej jak radykalna formuła samorządowa , jako sprzeciw wobec samorządowej fikcji jaką mamy obecnie.

@ between doskonale rozumiem ten tygiel narodowy o którym piszesz dlatego, że w stronach gdzie mieszkam cały ten tygiel skupił się  po wojnie w jednym mieście, jako ludność napływowa na ziemie odzyskane. Z opowiadań dziadków sporo się dowiedziałem, ale nawet dzisiaj nikogo tu nie dziwi, kiedy rozmówca mówi, że płynie w nim też rumuńska krew. Co więcej, z czasem gwara i róznice kulturowe zupełnie się wymieszały, rozrzedziły aż do molekuł, bo nie było zasilania " z Ziemi" czyli tradycji. Tradycję dopiero zaczynają tworzyć nowe pokolenia i nie jest to coś, co opiera się na autonomii w ujęciu formuły narodowej. W prostej linii bliżej nam do Berlina niż do najbliższego większego niż Szczecin miasta w Polsce czyli Poznania Mrugnięcie

« Ostatnia zmiana: Lipiec 27, 2011, 14:00:38 wysłane przez east » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #28 : Sierpień 01, 2011, 10:22:45 »

Co różni Śląsk od reszty Polski?

 Wedle interpretacji słów jednego ze znanych skądinąd polityków – przede wszystkim śląskość, rozumiana nawet jako ukryta niemieckość. Być może da się tu podciągnąć troszkę użytkowanie gwary, ale kto tam wie, o co chodzi politykom. Wedle innych pytanych zapewne więcej przemysłu, kopalnie, obecność dużego skupiska przylegających do siebie miast i ogólne zanieczyszczenie środowiska. A jeszcze ktoś powie, że nie zauważa żadnej różnicy. No, może poza granicami województwa.

Ale jeśli mieszkańca Bytomia, Gliwic lub Siemianowic zapytamy o różnice między Śląskiem a nie-Śląskiem to możemy mieć więcej niż 50%ową pewność, że wspomni obecność w granicach województwa Zagłębia. I nie będzie to kontekst pozytywny. W granicach województwa Śląskiego bowiem nie wszystko uważane jest przez mieszkańców za Śląsk. Jeśli jesteś przyjezdnym i zdarzy Ci się wspomnieć, że Śląsk jest ładny, a następnie opowiadać jak to ciekawie było w Dąbrowie Górniczej czy Sosnowcu, możesz zostać wyśmiany.

Takie czy inne różnice, objawiając się nawet w granicach wojewódzkich, mogą budzić wątpliwości. Ślązakom niewątpliwie opłacałaby się autonomia. Poradziliby sobie, opierając działania przede wszystkim na przemyśle ciężkim. Polska natomiast z pewnością sporo by utraciła. Może to z obaw przed takim zjawiskiem wzięła się fobia niemieckiej śląskości.

Wpływ na to mogą mieć także ciągle obecne w społeczeństwie lęki przed zachodnimi sąsiadami Polski. Tak czy inaczej jak wyleczyć cały kraj z obaw przed śląskością, skoro problemy z różnicami kulturowymi istnieją i na samym Śląsku? Czy istnieje na to jakiekolwiek lekarstwo? No chyba, że żadnego nie potrzeba, a idee o zagrożeniu płynącym od strony ‘ukrytej opcji niemieckiej’ są jedynie wynikiem niezrozumiałych dróg myślowych autora tego terminu. Tego też się nie dowiemy zbyt szybko, zważając na ostatnią decyzję prokuratury dotyczącą pewnych badań. Pozostaje wzruszyć ramionami i starać się nadal jakoś funkcjonować w tym przedziwnym kraju.

Agnieszka K.

http://hoga.pl/felietony/slask-i-nie-slask/



Prareferendum w Imielinie i Lędzinach. Autonomia Śląska: TAK czy NIE?

2011-07-09, Aktualizacja: 2011-07-09 16:01

Dziennik Zachodni Anna Zielonka
Śląskość to część polskości - mówią historycy i socjolodzy. Czy ci Ślązacy, którzy chcą utworzenia autonomii, czują się też Polakami? To i inne pytania mieszkańcom Imielina i Lędzin zadała w czasie niedzielnego prareferendum Anna Zielonka

W strugach deszczu, po niedzielnym obiedzie, całymi rodzinami przyszli 3 lipca spełnić swój obywatelski obowiązek. Ślązacy, z dziada pradziada, żyjący na śląskiej ziemi od urodzenia, związani ze swoimi małymi ojczyznami - Imielinem i Lędzinami, ze śląską godką, kluskami, roladą i modrą kapustą, głosowali w większości za śląską autonomią. Mieszkańcy Imielina i Lędzin wypowiadali się podczas akcji, którą zorganizował Ruch Autonomii Śląska. Pytanie brzmiało: "Czy jesteś za przywróceniem Górnemu Śląskowi autonomii, którą posiadał w Polsce w okresie międzywojennym?".

Ślązacy głosowali na tak, bo chcą autonomii. Dzięki niej ze Śląska do Warszawy przestanie odpływać tak wielka masa ciężko zarobionych przez nich pieniędzy. Chcą też zamanifestować i udowodnić, że nie są zakamuflowaną opcją niemiecką, jak stwierdził Jarosław Kaczyński. Dla nich śląskość nie wyklucza bycia Polakami.

Obywatelski obowiązek

- Jestem Polką i tego nie ukrywam ani się tego nie wstydzę.

Razem z mężem i synem przyszliśmy spełnić nasz obywatelski obowiązek. Tak trzeba - przekonuje Maria Hantulik z Imielina. Podobnie jak jej mąż Janusz i syn Wojciech, zagłosowała za autonomią.

Jednak rodzina Hantulików nie chce odłączenia Śląska od Polski. - Nie chcemy podziałów. Ale oprócz tego, że jesteśmy Polakami, jesteśmy również Ślązakami. Mamy określone tradycje, posługujemy się śląską gwarą, jemy śląskie potrawy. Co prawda na obiad nie mieliśmy dziś rolady, klusek śląskich i modrej kapusty, ale jedliśmy karminadle, czyli tradycyjne mielone - mówi Janusz Hantulik, mąż Marii.

Oboje dobrze wiedzą, jak ciężko jest przekonać innych Polaków do tego, że Ślązak to zwykły człowiek, taki jak każdy inny Polak. Z wrogością spotkali się za granicą.

- Na plaży w Chorwacji podszedł do nas jakiś Polak, bo usłyszał, że mówimy po polsku. Był warszawiakiem. Porozmawiał z nami przez chwilę. Był bardzo przyjaźnie nastawiony. Ale gdy w końcu zapytał, skąd jesteśmy, to aż się cofnął. Dziwne i przykre zachowanie - mówi Maria.

W domu, i z innymi Ślązakami rozmawiają po śląsku. Śląski jest dla nich naturalnym sposobem wysławiania się.

- Wcale nie neguję innych gwar ani języków i nie stawiam mojej mowy na pierwszym miejscu. Bardzo podoba mi się godka góralska. Górale to bardzo pogodni ludzie - uważa Maria.

Śląska godka to nie wstyd

Również Bronisława i Roman Bizoniowie z Lędzin w domu godają po śląsku, choć w rozmowie z nimi nie wyczuwa się śląskiego akcentu. Wspominają, że gdy byli dziećmi, nauczyciele bardzo często zwracali im uwagę na to, aby wysławiali się czystą polszczyzną, a nie godali.

- Można było odnieść wrażenie, że śląskiej gwary należy się wstydzić. A to nieprawda! - podkreśla Roman Bizoń. Razem z żoną i dwiema córkami są dumni ze swojego pochodzenia. - Z tego, co widzę, młodzi coraz rzadziej używają śląskiej gwary - kwituje Bronisława.

Po śląsku godają też Maria, Edmund i Piotr Kostyrowie, również mieszkańcy Lędzin. Nawet gdy rozmawiają z kimś po polsku, śląski akcent słychać w ich głosie w każdym wypowiadanym przez nich słowie. - Nie potrafię inaczej, bo tak mówię od dziecka. Czasami mam trudności z wytłumaczeniem czegoś osobie, która nie mówi po śląsku - podkreśla ze śmiechem Maria Kostyra. Śląskiego musiała też nauczyć się narzeczona ich syna, dziewczyna zza Wisły.

- Nie miała innego wyjścia, skoro chciała dogadać się ze swoim przyszłym mężem, czyli ze mną, i ze swoimi przyszłymi teściami - żartuje Piotr Kostyra. W prareferendum Kostyrowie byli za utworzeniem autonomii.

Pracowici i pogodni

Na pytanie, kim jest Ślązak, Piotr Kostyra odpowiada półżartem, że to ktoś wyjątkowy. - A tak naprawdę jest to człowiek jak każdy inny. Jedni są dobrzy, inni źli. Nie ma reguły - mówi Piotr.

Zdaniem Franciszka Musioła z Imielina, Ślązacy to ludzie pracowici, solidni, uczciwi i bardzo pogodni. Pan Franciszek uwielbia śląskie biesiady. Na autonomię przyszedł zagłosować po obiedzie, ale liczył na to, że spędzi też mile czas podczas Dni Imielina.

- To bardzo ważne, że Ślązacy integrują się ze sobą. Wspólne biesiady to najlepsza okazja do spotkań, rozmów - przekonuje pan Franciszek. Niedzielne biesiadowanie jednak się nie udało. Plany popsuła pogoda.

Deszcz popsuł szyki

Według Dariusza Dyrdy, koordynatora prareferendum z Ruchu Autonomii Śląska w Imielinie i Lędzinach, miało ono jasno odpowiedzieć na pytanie, czy Ślązacy rzeczywiście są za utworzeniem autonomii.

Głosowanie na polityków i poszczególne partie polityczne, choćby na sam Ruch Autonomii Śląska, nie odda bowiem poglądów Ślązaków w sprawie utworzenia autonomii.

- Bo na przykład ktoś jest za lewicą, ktoś inny za prawicą i niekoniecznie muszą głosować na RAŚ, choć chcą autonomii - mówi Dyrda. - Z drugiej strony, zapytani przez ankietera na ulicy o autonomię ci sami ludzie oczywiście odpowiedzą "tak" lub "nie". Ale zrobią to tylko dlatego, że ktoś ich o to zapyta. A to, że przyszli głosować podczas prareferendum z własnej, nieprzymuszonej woli, jest swoistą manifestacją - dodaje.

W prareferendum w Imielinie i Lędzinach wzięło udział nieco ponad 1,3 tys. osób. 1298 zagłosowało za utworzeniem autonomii dla Górnego Śląska. Frekwencja wyniosła około 10 procent uprawnionych do głosowania w Imielinie i kilka procent w Lędzinach. Jak sądzą członkowie RAŚ, wpływ na to miała pogoda. Siąpił deszcz. Było zimno. 18 głosujących nie chciało utworzenia autonomii na Śląsku.

- Jest to jednak kropla w morzu, bo przygniatająca większość chce autonomii i mówi o tym otwarcie - mówi Dariusz Dyrda. - Prareferendum w powiecie imielińskim jest początkiem takich działań w innych gminach i powiatach. Chcemy pokazać, jak wielka liczba Ślązaków popiera nasze starania o przyznanie Śląskowi większej samodzielności - deklaruje działacz.

Odrębność jest siłą

Czy autonomia oznacza, że Ślązacy przestaną być Polakami? Historycy i socjolodzy nie mogą zgodzić się z takim stwierdzeniem.

- Ślązacy są Polakami, podobnie jak górale, Kaszubi czy warszawiacy, ale jak każdy region w Polsce, tak i Śląsk ma swoją odrębność, którą powinien uwydatniać - uważa Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego. - Wychodzę z założenia, że jedność jest w różnorodności, i właśnie tą różnorodnością charakteryzuje się bogactwo Polski. Wszyscy po kolei tworzymy jeden wielki naród polski - dodaje naukowiec.

Podobnego zdania jest socjolog Marek Szczepański. Podkreśla, że Śląsk znajdował się w różnych granicach - Czech, Austrii, Prus, Niemiec.

- Teraz jest częścią Polski i Ślązacy są obywatelami tego kraju. Do tej rzeczywistości należy odnosić się z szacunkiem - mówi Marek Szczepański. Przekonuje, że śląska godka jest językiem regionalnym, podobnie jak język kaszubski. - I mówiąc poetycko, warta jest pieśni - dodaje socjolog. Anna Zielonka

http://slask.naszemiasto.pl/artykul/985523,prareferendum-w-imielinie-i-ledzinach-autonomia-slaska-tak,id,t.html#czytaj_dalej
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #29 : Sierpień 03, 2011, 09:24:05 »

"Jadymy na bogato" - premiera Projektu Ślązak
IVONA Webreader. Wciśnij Enter by rozpocząć odtwarzanie
Logo dostawcy  wp.pl | aktualizacja 2011-07-21 (21:57)


Śląsk to nie tylko kopalnie, to przede wszystkim ludzie - przekonują twórcy Projektu Śląza.

Szybkie maszyny, piękne dziewczyny, a do tego familoki, górnicza orkiestra dęta, gruba, czyli kopalnia i krajobraz jeziora z elektrownią w tle - teledysk Projektu Ślązak to żonglerka stereotypami o regionie. W Katowicach odbyła się właśnie jego premiera. Niestety pierwsze opinie internautów o klipie są bardzo krytyczne.

"Moplikiem se jada na szychta, moplikiem se jada z roboty" - śpiewają Ślązacy do remiksu znanej biesiadnej piosenki "Karolinki". I choć już wcześniej Kabaret Rak promował podobnie jednoślady, teraz maszyna została stuningowana. W teledysku "Jadymy na bogato" Projektu Ślązak wystąpili m.in. raper GrubSon, Kazimierz Kutz czy Kabaret Młodych Panów, muzyczne wspomaganie zapewnił zespół the Braiminid.

- Chodzi o to, by "wkręcać" całą Polskę w Śląsk. Pokazać, że nie jest on szarobury, brzydki, ale mamy masę fajnych rzeczy i przede wszystkim fajnych ludzi. Bogactwo tego regionu to nie tylko surowce, ale ludzie - zakręceni, energiczni, z pomysłami - powiedziała na chwilę przed premierowym pokazem Sabina Dyla, która zainicjowała projekt razem z Adrianem Gradem i Tomaszem Pruszyńskim.

Choć twórcy klipu twierdzą, że jest on odpowiedzią z przymrużeniem oka na wcześniejsze projekty w Warszawie i Trójmieście, trudno uniknąć porównań. "Nie ma cwaniaka na warszawiaka" i "Montelansino" zrobiły furorę w internecie. Oto, co do powiedzenia o swoim miejscu na ziemi mają Ślązacy.

Przy familoku i nad zalewem

- Bardzo się cieszę, że tak dużo ludzi pomagało, nie było nigdzie słowa "nie" - mówił Maciej Paś, akordeonista, górnik i motocyklista z teledysku, jedna z "twarzy" Projektu Ślązak obok Karola Kubicy i Leszka Pielorza.

Zdjęcia do klipu były kręcone m.in. w Katowicach, skansenie etnograficznym w Chorzowie, na osiedlu familoków w Radlinie, nad zalewem w Rybniku i w sztolni Kopalni "Marcel". Choć plan w kopalni wydaje się niełatwy, Karol Kubica przyznaje, że trudniej mu się pracowało... w skórzanym topie podczas kręcenia scen w klubie. - Nie jestem przyzwyczajony do takich strojów - komentuje.

Trójząb o Ślązaku

Na katowickiej premierze pojawił się także Konrad Brodowski z Projektu Trójząb. Jak ocenia śląski klip? - Nie wiem. Po pierwszym obejrzeniu myślę, że super materiał, bo cały czas jest akcja. Ale jak w każdym projekcie, Warszawiak czy Trójząb, trzeba obejrzeć to kilka razy - pierwszy plan to fajna narracja, z tyłu tyle się dzieje, że nie da się tego okiełznać - mówi Brodowski i dodaje: - Jestem zafascynowany gwarą, słucham tego i mam uśmiech na twarzy.

Gorzkie opinie internautów

- Mam nadzieję, że zostanie ciepło przyjęty, ale nie boimy się krytyki. Każdy ma prawo do swojej opinii - mówił na pokazie teledysku Maciej Paś.

I niestety, tuż po premierze filmu na YouTubie, posypała się fala krytyki. "Straszna kicha, lepiej to wyłączcie, sztuczne i nieudane, Śląskie to nie jest na pewno..." - napisał MrSirkul. "Lipa, ze ni szczimia!" - dodaje manik667.

Z kolei internauta wp.pl o nicku Zibi pisze: "Ale kicz, co to ma promować? Chyba Ślązacy poczują się urażeni, że ktoś im taki numer wykręcił i firmuje to Śląskiem!"

Czy klip "Jadymy na bogato" mim wszystko przekona do Śląska? Paś podkreśla, że projekt ma sprowokować do działania inne regiony naszego kraju. - Mamy wiele bogactw w Polsce. Mam nadzieję, że tych projektów będzie nie trzy a trzydzieści. Polecimy na bogato - mówi.

Ale kto teraz podejmie wyzwanie?

http://www.youtube.com/watch?v=k_wSaJ-bZOo&feature=related

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019409,title,Jadymy-na-bogato---premiera-Projektu-Slazak,wid,13619382,wiadomosc.html
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #30 : Marzec 23, 2012, 19:15:30 »

Rozbicie dzielnicowe Polski w 2012 roku

Rozbicie dzielnicowe to okres w historii Polski, której początek dała ustawa sukcesyjna Bolesława Krzywoustego (1138 r.) do koronacji Władysława Łokietka na króla Polski (1320 r. ) Polska rozdrobniona została na kilkanaście księstw niepołączonych władzą centralną i pogrążyła się w bratobójczych walkach między książętami. Na terenach leżących w granicach obecnego państwa żyło około 2 mln. ludzi (38 mln. obecnie).

Załóżmy hipotetycznie, że historia zatoczyła koło i w 2012 roku doszło do podobnego zdarzenia. Wojewodowie wypowiadają posłuszeństwo i likwidują władze centralne. Polska podzielona zostaje na 16 niezależnych państw.



Porównując PKB poszczególnych województw i porównywalny PKB poszególnych krajów wyglądałoby to jak wyżej. To pokazuje skalę różnic gospodarczych na naszym globie. Nie należymy przecież do potęg świata, ale na szczęście nie jesteśmy też jego niszą.


Czerwony kolor - ilość mieszkańców zamieszkujących dane województwo.
Niebieski kolor - ilość mieszkańców porównywanego kraju.

Polaków jest ok. 38 mln.

W wymienionych krajach żyje ok. 460 mln.

Wyobraźmy sobie nasz poziom życia, gdyby było nas 460 mln przy dzisiejszym niezmienionym poziomie PKB. Pomijam oczywiście kwestie związane z terytorium.

Na podstawie danych GUS, danych encyklopedycznych,  podkład mapy  "Gazeta Wybocza"

http://www.eioba.pl/a/3nr4/rozbicie-dzielnicowe-polski-w-2012-roku


« Ostatnia zmiana: Marzec 23, 2012, 19:16:47 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Strony: 1 [2] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.097 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

nii-chan horsesgame watahapierwotnych krwawawataha fifa11