Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 26, 2024, 20:01:07


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] 3 4 5 6 7 8 9 10 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Relacje męsko-damskie  (Przeczytany 97924 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
purattu
Gość
« Odpowiedz #25 : Listopad 29, 2010, 10:43:21 »

cytuje 6 minutowy filmik:

"musisz przelknac kochanka/kochanke - nie ma gadania.."
"jest wszystko to co miedzy wami jest lacznie z tym o czym sie nie mowi"
"czyli tajemnice tez sa wazne w zwiazku?"
"zwiazek rozwiazlych dusz - niech ci bedzie"
"no wiec zrob sobie skok w bok siedz cicho i wracaj do domu"   Z politowaniem Cool


<a href="http://www.youtube.com/v/OtgN84fyWSQ?fs=1&amp;amp;hl=pl_PL&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/OtgN84fyWSQ?fs=1&amp;amp;hl=pl_PL&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;505&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/OtgN84fyWSQ?fs=1&amp;amp;hl=pl_PL&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowFullScreen&quot; value=&quot;true&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;param name=&quot;allowscriptaccess&quot; value=&quot;always&quot;&gt;&lt;/param&gt;&lt;embed src=&quot;http://www.youtube.com/v/OtgN84fyWSQ?fs=1&amp;amp;hl=pl_PL&quot; type=&quot;application/x-shockwave-flash&quot; allowscriptaccess=&quot;always&quot; allowfullscreen=&quot;true&quot; width=&quot;640&quot; height=&quot;505&quot;&gt;&lt;/embed&gt;&lt;/object&gt;</a>

« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2010, 10:46:59 wysłane przez purattu » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #26 : Listopad 29, 2010, 13:08:12 »

Są różni ludzie i różne życia. Tyle wiemy o sobie, na ile potrafimy siebie ogarnąć.
W filmiku padło stwierdzenie. "Chcesz przetrwać w związku – nie pytaj za dużo."
Ale, gdy poznasz najmroczniejsze tajemnice, gdy wiemy o sobie wszystko, wtedy jest dobrze, wtedy jesteśmy wolni i spokojnie można oddać się miłości. Jeśli miłość jeszcze jest i jeśli człowiek potrafi  wybaczyć zdradę.
Najważniejsze, to czuć.

Nie jesteśmy tu na długo. Jeśli mamy szczęście, trafi się nam parę miłych wspomnień.
Trafić się też może miłość, ta prawdziwa, tak długo wyczekiwana, wymodlona…
I gdy trafi się poza związkiem, czy musi być przekreślona? Czy w ogóle jest to możliwe?

Owszem, można nie burzyć starego związku w imię takich wartości, jak odpowiedzialność za rodzinę, dzieci, itp. To indywidualny wybór, na miarę możliwości doświadczających.
Tylko, co z miłością? Można zamieść ją pod dywan? Bo normy, bo społeczeństwo, bo oczekiwania innych?
I w tym momencie człowiek wpada w pułapkę. Musi w końcu wybrać. Albo mówi starej partnerce/partnerowi całą prawdę i wspólnie mierzą się z problemem. Albo żyje dalej z tajemnicą. Jednak, czy wówczas nie zabija się siebie? Czy dzień po dniu nie zaprzecza się samemu sobie?
Wydaje się, że to kwestia hierarchii wartości. Ich ustawienia.
I należałoby zastanowić się, jakie to rodzi owoce? Bo każde kłamstwo, nawet w fazie tajemnica, powoduje dysharmonię z samym sobą, również ze światem. A to uniemożliwia wejście w wyższą fazę drgań.
I czy miłość na tym zyskuje? A może jest to właśnie początek jej końca? Bo czy miłość może opierać się na kłamstwie? Chyba, że nie jest to kłamstwo, tylko… no właśnie co?
Tak się zastanawiam.


@ Arteq.
Co do Twego wcześniejszego pytania, to mogę jedynie powiedzieć, że właśnie teraz doświadczam opcji z dawaniem komuś całkowitej wolności. Jest to wzajemne. Co z tego wyniknie? Czas pokaże. 
Jednak rodzi się w tym momencie pytanie. Co z oczekiwaniami, marzeniami, pragnieniami? Czy one nie zaburzają owego dawania wolności? A może wolność w związku, to tylko fikcja?


« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2010, 13:13:24 wysłane przez ptak » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #27 : Listopad 29, 2010, 13:15:36 »

Mówi żona do męża;
- widziałam cię z młodą dziewczyną, obściskiwaliście się, jestem pewna że to twoja kochanka...
- no to co z tego, czego się czepiasz, chcesz być pozbawiona domu, samochodu, kosztowności i wysokiej pozycji społecznej?
- no nie, chyba nie... Ale widziałam też twojego kolegę z młodą laską, to jego kochanka?
- tak, kręcą się już jakiś czas ze sobą.
- to wiesz co, nasza jest ładniejsza.



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #28 : Listopad 29, 2010, 18:07:21 »

Ta...widziałem ten wywiad kiedyś kilka razy, i mimo że Maciej to mój przyjaciel, a nawet bratnia dusza, nie podzielam tego stanowiska. Ale że nasz bohater był kiedyś w normalnym związku małżeńskim, a ona znalazła sobie potem drugiego i wyszła za mąż, to musiał wypić kielich goryczy. Przeżył to nadzwyczaj boleśnie, gdyż również bardzo kochał swoją córkę. To zostawia ślad i jest cieniem w tych następnych związkach. Na szczęście ten wywiad jest  już dość starawy, a jego Podmiot przechodzi wciąż wielką metamorfozę. I to taką coraz bardziej pozytywną.

Natomiast, polecam koniecznie film "Joe Black". Ten film, to jeden wielki przekaz. Jest tam też scena, kiedy anioł śmierci ( Brad Pitt) pyta jednej (drugoplanowej) niezbyt atrakcyjnej postaci, na czym polega jej szczęście w małżeństwie. Wypowiedź jest tak porażająco prosta. Dotyczy tajemnicy, a raczej jej braku w związku. Osobiście, preferuję taki model i jestem szczęśliwy  w swoim związku. Wciąż też jesteśmy coraz bardziej w sobie zakochani. A lat upłynęło więcej niż kilkanaście, a wyzwań i prób zdecydowanie więcej...

Ptaszeczka również doszła do pięknych wniosków. Raduje się serce, raduje się dusza, gdy czyta się takie przemyślenia!


Pozdrawiam ciepło Uśmiech:


koliberek33
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2010, 18:56:09 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #29 : Listopad 29, 2010, 19:43:10 »

Prawdziwa milosc nie klamie , tam gdzie ona plonie klamstwo juz nie istnieje.
Tam gdzie jest klamstwo jest strach ... przed czym? Ale to jeszcze nie jest milosc , to sa dopiero oczekiwania z pragnieniami.
Bo milosc jest absolutnie czysta nie ma zadnych oczekiwan.

Kto ja raz poznal wie iz rozkwita pieknem , harmonia i szczesciem. Tam gdzie sa takie wartosci oczekiwania sa juz zbedne.

Oczekiwania sa na miare tego co juz znamy , na tej bazie tworzymy przyszle zdarzenia , czyli ograniczamy sie przeszloscia.
A milosc? Ona obdarowywuje nas niespodziankami , pieknem tego czego jeszcze nie bylo , co moze rozkwitnac z uczucia , ktore dopiero wzrasta ponad to , ktore kiedys juz przezywalismy.

Lepiej wiec nie miec oczekiwan zadnych zaufac milosci i szczesciu oraz radosci  , ktore ona niesie.

Jak niewiele , a jak wielkiego wysilku trzeba by zaufac bezgranicznie.

Kiara Uśmiech Uśmiech


ps. Wyborow dokonuje kazdy z nas indywidualnie co i na jakom miare jest jego szczesciem.
Jednak zawsze powinna istniec w nas wiedza iz zwiazek jednego czlowieka z drugim jest swietosciom , ktorej trzeci naruszac nie ma prawa.

Nie ma prawa, ale... prawo ma zawsze , zlamac i zdeptac nawet swietosc.
Bo istnieje wolna wola.

Tylko co dalej?
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #30 : Listopad 30, 2010, 12:48:04 »

Cytat: Kiara
ps. Wyborow dokonuje kazdy z nas indywidualnie co i na jakom miare jest jego szczesciem.
Jednak zawsze powinna istniec w nas wiedza iz zwiazek jednego czlowieka z drugim jest swietosciom , ktorej trzeci naruszac nie ma prawa.

Nie ma prawa, ale... prawo ma zawsze , zlamac i zdeptac nawet swietosc.
Bo istnieje wolna wola.

Tylko co dalej?

No, dobrze, świętość. Tylko co, gdy stary związek jest już martwy uczuciowo a jeden z partnerów spotyka miłość poza związkiem. Natomiast nie może zerwać starego związku, gdyż wiążą go różne zależności, nie do zerwania na dany czas. Partner czuje się odpowiedzialny za rodzinę. A partnerki nie chce ranić i dlatego nową miłość trzyma w tajemnicy.

I teraz mamy dylemat. Co z prawami nowej miłości? Czy jest ona poza nimi? Przecież też tworzy się nowy związek, jednak już bez znamion świętości? I tylko dlatego, że trzeba chronić martwy związek, bo tak nakazują normy, bo kiedyś złożyło się ślubowanie?
Przecież w ten sposób człowiek staje się niewolnikiem i to największego kalibru. Bez prawa do ponownego przeżywania miłości, gdy stare uczucie już się wypaliło, gdy nie ma nic poza obowiązkami.

Czy właściwym krokiem jest zabicie wówczas nowej miłości? To przecież operacja na samym sobie, to jakby zabicie siebie samego i skazanie się na poniewierkę uczuciową. A człowiek ma przecież prawo kochać. Również byłoby to zabiciem osoby, którą się pokochało i która pokochała. Co z odpowiedzialnością w tym zakresie, skoro mówimy już o odpowiedzialności za stary związek?

Czy konieczne jest tu przypisanie winy osobom, które spotkało to szczęście, a może nieszczęście, że się w sobie zakochali? Czy faktycznie można mówić tu o winie?
Miłość nie wybiera, jest wolna. Ale niesie konsekwencje, jak każde uczucie. Bo nie przeżywa się uczuć w oderwaniu od życia i różnych zapętleń sytuacyjnych.
A krzywda? W opisanej wyżej sytuacji, kto będzie najbardziej skrzywdzony i poprzez co?
Przez nieumiejętność wyboru? Ale jakiego wyboru i wg jakich kryteriów? Wg kryterium norm społecznych, czy naturalnego prawa do bycia wolnym w sferze uczuciowej?

Są to niełatwe wybory i każdy dokonuje ich na własną miarę. Czy mamy jednak prawo osądzać i przypinać łatki na cudzych życiach z napisem <świętość> lub <niemoralność> ?
I co dalej?
A co, gdy sytuacja taka spotka zagorzałych sędziów? Czy dalej będą tacy niezłomni w swoich osądach?

Miłość przecież nie wybiera. To my wybieramy życie z nią lub bez niej.
Czy wybór jest słuszny lub mniej słuszny? Jakikolwiek by nie był, jest to nasz wybór i nasze jego konsekwencje. A cudzy osąd, to ingerencja w cudze życie.
Czy może się mylę?
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #31 : Listopad 30, 2010, 13:17:14 »

Zadalas mi Ptaku duzo pytan.

Na nie wszystkie jest odpowiedz postaram sie to zrobic.
Po pierwsze czy chciala bys byc w roli oklamywanego partnera?

Czy chciala bys byc kims kogo traktuje sie jak kamien u nogi i z litosci nad Toba utrzymuje jakoms pokraczna forme zwiazku?

Co Twoim zdaniem blokuje ludzi w mowieniu prawdy?

Odpowiedzialnosc za rodzine z poprzedniego zwiazku i prawna i moralna nie mija razem z rozstaniem sie partnerow.

Zycie w klamstwie natomiast bardzo koliduje z cala otoczka  prawosci i godnosci tworzona wokol wlasnej osoby.

Sa ludzie dla ktorych zycie w klamstwie  jest  normalnoscia , ja mowie w moim imieniu ; dla mnie nie.

Zatem jezeli z roznych powodow zwiazek jest martwy a nie mozna prosic o rozwod , jest separacja z cala odpowiedzialnoscia za rodzine.
Jezeli nie separacja prawna ,  to prawda powiedziana partnerowi. Prawda  ktora otwiera podejmowanie nowych decyzji zyciowych . Jednak ucziwie z wiedza partnera.
Co blokuje takie decyzje? Nie oszukujmy sie zawsze to samo strach przed czyms , lub naszymi wyobrazeniami niemozliwosci z wielu wzgledow.

Czy milosc moze byc zablokowana czym kolwiek? Nie , nigdy , jezeli sie kogos kocha naprawde to nie naraza sie go na dyskonfortowe ponizajace sytuacje.

Jezeli sie kogos kocha to z milosci do niego robi sie wszystko by milosc miala szanse  tworzyc sytuacje  czyste i piekne.

Milosc to nie koniecznosc bycia fizycznego obok , to uczucie , ktore mozna realizowac rowniez z daleka kiedy  okolicznosci jeszcze nie pozwalaja na  zaistnienie jej calkowitego  piekna.

Ja nikogo nie oceniam i nie wartosciuje , moge i mam prawo wypowiedziec sie na temat gdy widze sytuacje , gdy jestem pytana.
Co nie znaczy iz komukolwiek czegokolwiek zabraniam , wymuszam na nim decyzje wbrew jego woli.

Realizacja zycia jest osobistym aktem opartym na osobistym systemie wartosci.

Moj jest inny , czyjs jest inny.

Wazne by to co sie pieknie mowi rownie pieknie realizowac we wlasnym zyciu.By nie istniala dysharmonia miedzy mysla slowem i czynem.

A jezeli jeszcze sie tego nie potrafi? To nic ,przezywanie pojawiajacych sie sytuacji to sprawdziany nas wobec nas , bysmy mogli wyciagac wnioski , piekniec i isc dalej jako Istoty juz nie krzywdzace ni siebie ni innych.

Dzieje sie tak w roznych aspektach naszego zycia , naprawde we wszystkich, intymnosc , uczuciowoosc , godnosc i partnerstwo jest podstawa tworzenia osobistego obrazu.


Jakim on bedzie? Takim jakim go stworzymy sami sobie.

Kiara Uśmiech Uśmiech



ps. Jeszcze raz , ja nie jestem od oceniania i osadzania ludzi , kazdy to moze i powinien czynic sam wobec siebie.

Ja natomiast nie przekraczam granic moich wartosci , by nie ranic nikogo i nie byc raniona.

Ale zeby moglo rozkwitnac pieknem nowe , trzeba by stare brzydkie dalo mu miejsce. Czyli nie zakladamy pieknej  nowej sukni  na stara podarta brudna i cuchnoca rozpadem, prawda?
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 16:27:58 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #32 : Listopad 30, 2010, 14:17:40 »

Pytania nie były kierowane bezpośrednio do Ciebie, Kiaro, a raczej do każdego z nas z osobna. 
Ale dobrze, że odpowiedziałaś.
I nie mogę się w wielu kwestiach z Tobą nie zgodzić.

Na pewno, nie chciałabym znaleźć się w roli okłamywanej partnerki. Chociaż zdaję sobie sprawę, że jest to bolesne, wolę jednak prawdę. Ale to ja.
Niewątpliwie masz również rację, że oprócz innych względów, za utrzymywaniem w tajemnicy nowej miłości stoi strach. Strach przed tym, że trzeba byłoby podjąć jakieś kroki, że sytuacja mogłaby wymknąć się spod kontroli, że zburzyłaby spokojne dotąd, w jakiś sposób ustabilizowane życie.
I tak, sytuacja czasami nas przerasta.

Z kolei rodzi się pytanie o jakość nowej miłości. Nie mi oceniać innych, wiem jedynie jak ja postąpiłabym w danej sytuacji. Bo faktycznie, czy miłość nie wymaga oczyszczenia z tego ją brudzi?
Tylko, czy miłość może cokolwiek zabrudzić? Ona jest przecież wolna od ludzkich ułomności.
Miłość sama w sobie jest nieskażona i trwa ponad wszystkim. Może jedynie być, albo nie być. Reszta, to okoliczności jej towarzyszące, a te dotykają bardziej EGO, niż samą miłość. 

Co jest więc brudzone? Miłość, czy człowiek?
No i czy ów brud to grzech? Czy istnieje w ogóle grzech, gdy człowiek to istota doświadczająca różnych opcji i możliwości?
Wciąż rodzą się nowe pytania, bo nic nie jest jednoznaczne. Nawet wyznawane dziś wartości, jurto mogą przyjąć zupełnie inny kształt.
 
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #33 : Listopad 30, 2010, 15:30:04 »

Zadajesz pytania retoryczne.

Milosc jako uczcie , energia jest czysta. Zachowania ludzkie towarzyszace realizacji tego uczucia tworza sytuacje nie zawsze piekne.
Pokazuja osobowosc czlowieka , ktory sklada deklaracje zbyt czesto bez pokrycia o pieknie i nieskazitelnosci swojej osoby oraz tworzeniu dzieki nim piekna dla siebie i innych obdarowywanych tym uczuciem.

Na biel wlasnej osobowosci pracuje sie cale zycie, milosc jej nigdy nie brudzi , niegodne zachowania tak.
Owszem trudne jest zycie z kregoslupem moralnym "twardym" , powiedziala bym bardzo trudne. Takie "naginanie" go do sytuacji , szukanie tlumaczen siebie , itp.... jest o wiele latwiejsze.

Ale...  w taki sposob zyjac nie osiaga sie bieli , co najwyzej jakoms barwe , ale czy najpiekniejsza i wymarzona?

Czlowiek ewoluuje , rozwija sie i rozkwita pieknem dzieki doswiadczeniom osobistym. Dzieki dokonywaniu wyborow tego co w systemie wartosci uzna za piekno , dzieki dazeniu do owego piekna.

Tylko jaki system wartosci uznaje za wlasny , jakimi kryteriami sie kieruje?

Czy nie krzywdzenie i nie bycie krzywdzonym juz potraktowal jako swoj priorytet? Czy zrozumial zasade iz co czyni innemu czyni tak naprawde sam sobie , bo w swoja swiadomosc i bagaz zdarzen do doswiadczen wpisuje owe kreacje jako te ktorych wartosci nie zna i przezyc osobiscie bol bedzie mosial zeby go innym juz nie zadawac.

Czy zatem warto wchodzic w zdarzenia , ktore i tak i tak odbija pietno swojej niedoskonalosci na nas?

Na to pytanie kazdy powinien odpowiedziec sobie sam.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 15:36:47 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #34 : Listopad 30, 2010, 15:43:35 »

Witaj Ptaku
Wiele pytań a temat niezwykle ciekawy. Wydaje mi się że wielu ludzi takie dylematy miało choć raz w swoim życiu.

Pytasz
Cytuj
Czy właściwym krokiem jest zabicie wówczas nowej miłości? To przecież operacja na samym sobie, to jakby zabicie siebie samego i skazanie się na poniewierkę uczuciową. A człowiek ma przecież prawo kochać

W pytaniach, które zadajesz pojawia się dylemat WYBORU. Wybór polega na ALBO-ALBO i w potocznym rozumieniu tzw uczciwości wydaje się , że innego wyjścia nie ma, to znaczy, że trzeba dokonać wyboru.
Nie wnikając głębiej w sytuację tego konkretnego wyboru można by zastanowić się nad czymś jeszcze innym.

Chciałbym tu poruszyć  w tym temacie kwestię  Miłości do wielu ludzi

To nie w naszej kulturze, ale wiadomo, że istnieją takie, nawet prawnie usankcjonowane w których np mężczyzna ma wiele żon. W naszej kulturze też sie tak dzieje, ale nie w strefie małżeńskiej. Jedna kobieta może mieć kilku partnerów i każdego z nich kochać inaczej. To się zdarza na przykład w związkach z konieczności na odległość, na przykład gdy on jest marynarzem, a ona czeka samotnie miesiącami w domu, ale ma kochanka, albo dwóch. On z kolei ma pannę w każdym porcie Mrugnięcie
To są życiowe sprawy.
Kluczem jest tutaj wspólna przestrzeń, ta miłość, która dotyczy tylko tych dwoje ludzi, nikogo więcej. W tej strefie nie ma prawa nikt inny przebywać i nie zawsze chodzi tu o przestrzeń seksu.
Kiedyś dawno temu oglądałem piękny serial z Richardem Chamberlainem pt " Ptaki ciernistych krzewów" . On - ksiądz, potem kardynał, i jego kochanka do której latami wracał. Wierni sobie po grób w pewnym sensie.  Piękny związek i świetny film o miłości, która istnieje PONAD doczesność, a nawet ponad święte śluby.

Oczywiście można odrzucić taką formulę, dzielenie się ukochaną osobą z innymi. Czy jest to jednak do końca miłość , czy już może bardziej chęć posiadania kogoś dla siebie na wyłączność.
Zadam te najważniejsze pytania :
Czy można kochać tą osobę i wszystkie jej wybory życiowe z przeszłości wraz ze wszystkimi konsekwencjami w teraźniejszości BEZWARUNKOWO ?
Czy da się zaakceptować fakt, że trzeba się z kimś dzielić tą osobą, może nawet przez cale życie ?

Tak jak ludzie dzielą się miłością po prostu...

Ciekawi mnie jaką rolę Kiara w tak pogmatwanej sytuacji widziałaby dla miłości bezwarunkowej.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #35 : Listopad 30, 2010, 15:53:48 »

Cytat: Kiara
Zadajesz pytania retoryczne.

Może moje pytania są retoryczne, a może nie?
Wydaje mi się, że warto uściślić pojęcie „twardego” kręgosłupa moralnego. Bo niekoniecznie musi on prowadzić do piękna. Czasami twardość oznacza utknięcie w czymś, co uniemożliwia pójście dalej. A Wszechświat i jego przejaw jest raczej względny. I to my tworzymy ową względność poprzez oscylację między dobrem a złem, między słuszne a niesłuszne, między kochać szczerze a tkwić w martwocie starego związku.

Między biegunami jest jeszcze cała skala wartości. Oraz człowiek doświadczający owych wartości poprzez swoje wybory.
Czerń i biel dają całą paletę barw. Po co są barwy?
I kiedy jest krzywdzenie? Czy jest na to jednoznaczna odpowiedź? A może owo krzywdzenie jest w istocie dobrem, bo doprowadza do niego zaangażowane w daną sytuację osoby?

Twardość widzenia gubi czasami prawdę.
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 16:02:11 wysłane przez ptak » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #36 : Listopad 30, 2010, 16:08:15 »

Mam takie nieodparte wrażenie, że w takich historiach nie za bardzo o miłość chodzi, ale o jej iluzję, może chemię. Miłość to dojrzałość, to wielka świadomość. Wówczas nie ma potrzeby szukania jej na zewnątrz, ponieważ sami ulegamy ustawicznej transformacji i partner znajdujący się obok nas także. Jeżeli jesteśmy właściwie i wciąż kreatywni, to absolutnie nie ma takiej opcji, że żyje się w podwójnym związku. Nie ma też miejsca na żadne oszustwo, niedopowiedzenia. Tam gdzie nie ma u podstaw prawdy w każdym przejawie, tam nie ma jeszcze miłości, a chcice ego, a w najgorszym przypadku naszej biohemii.

Miłość bowiem nigdy nie rani, zwłaszcza najbliższych, bo nawet gdy nie mówi im się prawdy, to i tak odbierają to energetycznie, zwłaszcza gdy się dzieli się jeszcze z nimi życie i łoże. To straszliwe upokorzenie dla partnera, ogromny brak szacunku do niego, to hajdamaczenie własnym słowem, czy nawet przysięgą. A zwłaszcza jeśli dotyczy to matki. Osobie która dała życie należy się szczególna estyma, nie mówiąc, że poświęciła ileś lat i zabiegała o los dzieci i rodziny.

I taka samą odpowiedzialność ponosi ten trzeci ( ta trzecia)! A Ty, który nie masz nie masz najprostszej odwagi powiedzieć partnerowi prawdy, skoro już uwikłałeś się w "nową historię", to jak możesz potrafić kochać? Jedno wyklucza drugie. Oszukujesz wtedy obydwie osoby, a najbardziej siebie. I wszystko zakrawa na Twój kaprys. A miłość, to słowo - parawan, za którym może się kryć odurzenie itp... Ponadto jeśli umarła miłość w związku, (choć cóż to znaczy???) gdzie kiedyś ponoć kochaliśmy, to świadczy jedynie o naszej niedojrzałość i najwyrażniej o braku kreatywności, oraz świadomości przez duże S...

Ale załóżmy, że ta druga strona jest już zupełnie niereformowalna, głupia i jej zalety przeistoczyły się wyłącznie w wady (sic!) etc.. ( co też nie świadczy dobrze o nas, gdyż wedle chińskiego przysłowia: tylko za wielkim mężczyzną stoi wielka kobieta); to gdy cały czas postępujemy słusznie i godnie, rozwiązanie przyjdzie samo i ta nie chcąca z nami godnie kroczyć osoba,  sama automatycznie "odpadnie". I nie będzie wtedy to nas nic kosztowało. Rozwiązanie pojawi się samo, bez kłamstw i cierpienia z żadnej strony. Inaczej być nie może. Jeżeli jest, to znaczy że mamy jeszcze wiele ze sobą do zrobienia.


To wszystko jest o wiele prostsze, aniżeli się wydaje. Zresztą Kiara dość klarownie to tłumaczy.


 Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 16:40:36 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #37 : Listopad 30, 2010, 16:13:30 »

Milosc bezwarunkowa to wolnosc , calkowita wolnosc , w niej nie ma osoby wiezionej naszymi wyborami jej dobra. Jest danie wolnosci jej doswiadczaniu.

Gdzie w takim ukladzie jest kilku partnerow i kilka partnerek?

Osoba ktorej dajemy calkowita wolnosc z powodu milosci do niej dokonuje wlasnych wyborow , nigdy nie boi sie mowienia prawdy, naprawde nigdy.

Czy zwiazki wielopartnerskie w jedna i drugom strone sa dobre , wlasciwe? Dla tych ktorzy wspolnie z partnerami podejmuja takie decyzje , tak. Ale wspolnie z powiadomieniem ich o tym oraz ich akceptacjom.
Taki rodzaj doswiadczen wlasciwy na dany momet z jakiegos wzgledu.

Jednak wzorcem jest splatanie sie w milosci z jednym partnerem , nie piecioma ni dziesiecioma.

Pelnia Stworcza to 2 , jeden mezczyzna i jedna kobieta , taki uklad sieje ziarno zycia.

Tak wiec mozna rozwazac wiele i mozna sobie wybierac rozne doswiadczenia i tlumaczyc wlasnymi usprawiedliwieniami rozne opcje . Mozna...

Bo rozne sa momety rozwojowe roznych ludzi potrzebujacych roznych doswiadczen.

Czy silny kregosluo etyczno moralny jest czyms zlym? Dla tych , ktorzy jeszcze niepotrafia go osiagnac naturalnie i zmuszaja sie imecza w byciu w takim stanie tak. Bo nie mozna nic robic wbrew odczuciu swojego dobra.
Nie jest wlasciwe kopiowanie czegos i kogos , wlasciwe jest osiaganie czegos samemu.

Wowczas jest cenne i cieszy prawdziwie.

Twardosc nigdy nie gubi swojej prawdy , swojej osobowosci , bo nic nie jest w stanie wniknac w jej struktory by je zaburzyc soba i zmienic jej osobowosc. Tak moze sie dziac z czyms co jest miekkie i przyjmuje cudze za swoje.

Twarde to wcale nie znaczy nie delikatne , wrecz przeciwnie moze byc delikatne cieple , jasne i bardzo piekne.


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #38 : Listopad 30, 2010, 16:36:41 »

Witaj Ptaku ponownie
Cytuj
A może owo krzywdzenie jest w istocie dobrem, bo doprowadza do niego zaangażowane w daną sytuację osoby?

Twardość widzenia gubi czasami prawdę.
No tak. Można na taką sytuację patrzeć z perspektywy w której ludzie są całkowicie odrębnymi indywidualnościami - tu czarny ty, a tam białe ja - ale przecież wiemy , że tak nie jest. Wszystko, co nas otacza to przejawy połączonej świadomości. Wszystko jest sprzężone ze wszystkim - jakby "przemieszane kolorami".  I to jest ta druga perspektywa. Pierwsza rani moje "ja", żąda wyboru, a druga akceptuje "ja" jako składnik większej całości.
Właśnie takie sytuacje, o jakich piszesz Ptaku wydarzają się ludziom (moim zdaniem) nie po to, aby ich krzywdzić, ale aby dokonali WYBORU wewnątrz siebie, wyboru punktu postrzegania. Na to jedno mamy na pewno sami wpływ.
Można bowiem rozmawiać o duchowości, o Jedności i Przebudzeniu do nowego wymiaru, ale bez osobistych doświadczeń w tym zakresie, bez konfrontacji własnego "ja" z tym, co teoretycznie się wie Jedność nie ma wielkiego znaczenia. I dlatego Wyższa Jaźń stawia przed nami właśnie takie , rzeczywiste doświadczenia życiowe.

Witaj Kiaro
piszesz
Cytuj
Twardosc nigdy nie gubi swojej prawdy , swojej osobowosci , bo nic nie jest w stanie wniknac w jej struktory by je zaburzyc soba i zmienic jej osobowosc. Tak moze sie dziac z czyms co jest miekkie i przyjmuje cudze za swoje
Skostniałe, twarde struktury , niezmienność .. czegoś takiego nie ma. Nawet góry kruszeją z czasem i zamieniają się w piasek. Czyni to między innymi miękka , zmienna, uległa woda. Woda, która jest w stanie przyjąć nie tylko dowolny kształt , ale nawet zmienić wewnętrzną strukturę wedle zewnętrznych informacji ( pisałem już o energoinformacyjnych właściwościach wody - homeopatia , albo eksperymenty Masaru Emoto).

Powtórzę - wg mnie, jeśli kochasz bezwarunkowo- to potrafisz kochać również "cudzymi oczyma", stać się niemal drugą osobą  , wczuć się w nią , w jej sytuację, a nawet, co więcej - przekazać wszystkie swoje uczucia i całą swoją empatię.
W naszych rozważaniach o miłości to przemiana energii "porażki" życiowej we własny rozwój . Rozwój siebie i drugiej osoby. Nawet jeśli to oznacza rozstanie. Rozstanie to pozorny rozpad. Okopanie się na wypracowanej z góry własnej, wieloletniej  tożsamości to skostnienie i odrzucenie innych możliwości jako niedobre ( tak odczytałem Cie koliberku33, sorry ) to jednoczesne wystawienie się na działanie "wody" czasu, uczuć, płynności wszystkiego. Skostnienie to śmierć. Chodzi oczywiście o przykład tzw "trójkąta" w którym jedna osoba jest nieświadoma. Nie mówię tu o pięknie rozwijającej się miłości dwojga ludzi, koliberku ( gratulacje swoją drogą ).
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 16:54:37 wysłane przez east » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #39 : Listopad 30, 2010, 16:41:48 »

Masz rację east, jednak  stosy wciąż płoną, tylko inaczej.

Osąd kreuje własną świętość. Niemożność zobaczenia od środka każdego układu skazuje go na powierzchowne widzenie. I powierzchowne osądzenie.
A to, co najważniejsze, staje się niewidoczne.
I jak ma się do tego bezwarunkowa miłość do każdego człowieka?

Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #40 : Listopad 30, 2010, 17:42:11 »

Skostnienie to smierc.......

Zaden brylant szlifowany zdarzeniami zycia nie jest materia , ktora przyjmuje wlasciwosci zdarzen nadajacych mu wartosc, zaden.


Natomiast ( juz pisalam w powuyzszych moich  postach) decyzjonalnosc o potrzebach doswiadczen , o ich niezbednosci jest tylko i az wylacznoscia indywidualna.

Mozna czynic mnustwo rozwazan , mozna szukac mnustwa usprawiedliwien dla siebie , mozna , bo naturalne jest bronienie sie EGO.

Jednak zasada jest zawsze jedna i niezmienna; Nie czyn drugiemu  czego nie chcial bys by tobie uczyniono.

Czy zatem bycie kochankiem cudzej zony , lub kochanka cudzego meza , ktore zadaje bol jest czynieniem dobra?

Skoro ukrywa sie te fakty przed partnerami ( zawsze z jakiegos powodu , ktory generuje strach) to znaczy iz nie ma milosci i piekna w tych czynach. Nie ma w nich  czynionego dobra ni sobie ni innym.

Jednak etyka , moralnosc , prawosc i godnosc ludzka w pojeciach roznych ludzi rozne barwy przybiera.

Gdy komus sie one podobaja , dobrze sie z nimi czuje , ma potrzebe ich doswiadczania? To jego sprawa niech tak zyje.

Ale . niech nie usiluje swoimi wartosciami zaslaniac nieskazitelnosc wzorca doskonalosci, bo sie nie da tego zrobic.

Z roznych wzgledow mozna usilowac usprawiedliwiac rozne czyny nie niosace doskonalosci , mozna czemu nie?

Ale i tak i tak nie mozna oklamac swojej Duszy , ktora bedzie dazyla do "otrzepania sie" z niegodnosci ludzkich wyborow , ktore na chwile z jakiegos wzgledu wybrala jako swoje przezywanie.

Jezeli powstala dyskusja i ktos usiluje rozwazac rozne konfiguracje zachowan ( swoich czy nie to niewazne) , jednak wazne ze nie ma pewnosci czy sa one sluszne i piekne.
Gdyby tak bylo dyskusja by nie zaistniala.

Zasada jest jedna; To co dla mnie jest dobre i wlasciwe nie musi byc dobre dla kogos i odwrotnie.

Ale gdy zadno z nas nie odczowa dyskonfortu sytuacji , tworzy swiat napelniony cudna zlota energia milosci. bycie w niej nie budzi juz dyskonfortu i powodow do dyskusji.

Jej piekno idobro i szczescie sa wartosciami wspolnymi dla wszystkich zyjacych Istot. Nazywa sie to wspolnota wibracyjna Energii.

Bywaja rozne o roznych barwach jednak nie wszystkie chca przebywac w tych barwach , ktore nie sa istota ich osobowosci.

Na tym zakoncze moj udzial w tej dyskusji gdyz nie mam zamiaru nikogo przekonywac do priorytetu mojego systemu wartosci nad niczyim.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #41 : Listopad 30, 2010, 17:45:58 »

Widzisz East, w swojej wypowiedzi poszedłem dokładnie w odrotnym kierunku. Inaczej odczytałeś moją wypowiedź, a raczej jeszcze jej nie odczytałeś. Właśnie w tej wypowiedzi zawiera się płynność, nieustająca zmiana, transformacja, metamorfoza; ale taka od wewnątrz. Nie dochodzi wtedy  do problemów tych czysto "zewnętrznych". A jeśli już, to niejako rozwiązują się same, czasem  poprzez  odejście, kiedy jest to już potrzebne obydwu stronom, a czasem nawet poprzez śmierć i jest to wówczas już  dla obydwu stron wyzwolenie, bez cienia bólu i żałości. Czyli zmiana jak najbardziej. Zatem nie widzę tu miejsca dla skostniałości, jakiejkolwiek stagnacji.

Pisałem o permanentnym rozwoju poprzez kreację, która sama przez się zakłada ruch, przemianę, a wtedy nie ma już miejsca na kłamstwa, etc...co już nadto wyraziście podkreśliłem. Dlatego moje opinie wykraczają poza wszelki osąd, jakąkolwiek kategoryzację. Jak można ustatyczniać, oceniać, klasyfikować, to co jest twórcze i nacechowane prawdą, czyli miłością, bowiem dla mnie jedno znaczy, to samo co drugie. Bo gdzie Prawda tam i Miłość.

I oczywistym też jest, że osobę nieprzygotowaną taka prawda, taka miłość może boleć, ale nigdy nie zrani ją poza jej poziom ego. A dla ego, płacz i ból jest raczej błogosławieństwem, aniżeli przekleństwem. Natomiast kłamstwo, matactwo boli i zabija na każdym poziomie. I każdego...

Istnieją związki, które zaświadczają o sensie kreacji, i efektach z tym związanych. A jest ich na świecie na pewno więcej niż kilka, gdzie oboje pracują nad własnym rozwojem, a przynajmniej jedno. Są oni też autorami książek z tej dziedziny i podkreślają, że wraz ze wzrostem świadomości ich związki przeżyły fazę transformacji i są w miarę upływu  coraz bardziej  szczęśliwe. Zresztą znam taki przykład osobiście. Również i taki gdzie on zdążył już popełnić błąd, ale miał odwagę się przyznać, i teraz razem wychowują dziecko z nieprawego łoża i są zwyczajnie wszyscy szczęśliwi.  A tamta matka by je po prostu zabiła dla własnej wygody, czy z innych tylko jej znanych "przyczyn"... Zresztą takich przykładów jest dużo więcej. Ale jak rzekłem, gdzie jest rzeczywista świadomość, nie musi dojść i do takich zdarzeń i w następstwie wyborów.


Pokornie całuję rączki poprzednikom Mrugnięcie



koliberek33



« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 17:56:56 wysłane przez koliberek33 » Zapisane
purattu
Gość
« Odpowiedz #42 : Listopad 30, 2010, 17:55:34 »

east swietne/potezne pytania  Duży uśmiech

Cytuj
Czy można kochać tą osobę i wszystkie jej wybory życiowe z przeszłości wraz ze wszystkimi konsekwencjami w teraźniejszości BEZWARUNKOWO ?
Czy da się zaakceptować fakt, że trzeba się z kimś dzielić tą osobą, może nawet przez cale życie ?

ja mam na to jednozdaniowa odpowiedz:
1 tak bo to sztuka kochania siebie w kims/kogos w sobie-jednoczesniena-raz
2 tak bo akceptacja rzeczywistosci to potezne narzedzie-ale nie chodzi o akceptacje w pol.sensie jezykowym
ale o [akceptacje] w znaczeniu [brak rozpadu:podmiot/przedmiot]
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 18:03:37 wysłane przez purattu » Zapisane
koliberek33
Gość
« Odpowiedz #43 : Listopad 30, 2010, 18:21:55 »

Wszystkimi pazurkami podpisuję się pod tymi odpowiedziami purratu! Uśmiech
Zapisane
purattu
Gość
« Odpowiedz #44 : Listopad 30, 2010, 18:31:00 »

no to przybijam piateczke  Duży uśmiech Cool

Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #45 : Listopad 30, 2010, 18:56:13 »

Kocha kogos z calym bagazem jego osobowosci to normalne i naturalne, jednak powtarzam kochac milowac to nie jest rownoznaczne byc dla kogos ofiarom, skladac siebie w ofiarze.

Dzielc sie kims z kims w sensie fizycznym chodzi wam o seks?
O tym juz pisalam , to kwestia wyborow osobistych trojkatow , czworokatow i innych wielokatow...

Nie mniej jednak wzorcem doskonalym jest para, czyli 2 kobieta i mezczyzna.

Co wcale nieznaczy ze kazdy musi zyc wedlog tego wzorca.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 18:57:48 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #46 : Listopad 30, 2010, 19:29:43 »

east swietne/potezne pytania  Duży uśmiech

Cytuj
Czy można kochać tą osobę i wszystkie jej wybory życiowe z przeszłości wraz ze wszystkimi konsekwencjami w teraźniejszości BEZWARUNKOWO ?
Czy da się zaakceptować fakt, że trzeba się z kimś dzielić tą osobą, może nawet przez cale życie ?

ja mam na to jednozdaniowa odpowiedz:
1 tak bo to sztuka kochania siebie w kims/kogos w sobie-jednoczesniena-raz
2 tak bo akceptacja rzeczywistosci to potezne narzedzie-ale nie chodzi o akceptacje w pol.sensie jezykowym
ale o [akceptacje] w znaczeniu [brak rozpadu:podmiot/przedmiot]

Niezwykle i mądre odpowiedzi. Chylę czoła. Swoją drogą, myślę podobnie, a nawet rozszerzam to myślenie dalej ..
Kochać kogoś, to znaleźć z nim/nią wspólną przestrzeń . Co nie oznacza zaraz limitowania współprzestrzeni , którą ta osoba dzieli z innymi.

Paradoksalnie może to właśnie spełniać warunkowanie przez Kiarę uczynione :
Cytuj
Jednak zasada jest zawsze jedna i niezmienna; Nie czyn drugiemu  czego nie chcial bys by tobie uczyniono.

Bo co, jeśli ja nie chcę, aby mnie ograniczano w wyrażaniu mojej miłości ? Zgodnie z powyższą zasadą nie chciałbym również nikogo limitować w tym względzie ..

Czy taka postawa może być krzywdząca ?
Gdzie nakreślilibyście jej granice ?

Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?

chyba pokomplikowałem Mrugnięcie
Zapisane
zigrin
Gość
« Odpowiedz #47 : Listopad 30, 2010, 19:47:02 »

Witam, drodzy Panowie i Damy. Uśmiech

Moim zdaniem, z tą bezwarunkową miłością i akceptacją nie jest taka prosta sprawa, jak się to wielu z Was wydaje. Ludzie lubią, a nawet kochają… dzielić wszystko na kategorie (najchętniej na pół: plus/minus, czarne/białe, męskie/żeńskie, itd…). Bardzo dobrze, gdy szukają także sposobów na ponowne połączenie połówek. Mam jednak wrażenie, że na jedno takie połączenie potrzebują dokonać wielu podziałów…  Duży uśmiech
Nie chcę przez to wykazać, iż jest to jakiś absurd, bo wszystko ma jakiś cel, ale chcę abyśmy po prostu mieli tego świadomość. Wydaje mi się, że największym spotykanym błędem, jest łączenie (które w rzeczywistości jest dzieleniem… Duży uśmiech) miłości bezwarunkowej z miłością, jako polarnego bieguna (miłości biegunowo uwarunkowanej…). Dochodzi tu często do zabawnych sytuacji, gdy głosiciel miłości bezwarunkowej jednocześnie jej (słowem i czynem…) zaprzecza…

Co więc naprawdę znaczy miłość bezwarunkowa ? To co dosłownie pisze – bezwarunkowo wszystko…
Gdy dokonamy najmniejszego podziału na miłość i strach, to automatycznie nie jest już miłość bezwarunkowa, gdyż jest to miłość uwarunkowana jakimś (choćby najmniejszym) lękiem. Dotyczy to także wszystkich „niepotrzebnych śmieci”, na które musi się znaleźć miejsce dla miłości bezwarunkowej. 

Uważam, że tzw. „bród” ma „zastosowanie” w każdych niekompletnych i wybrakowanych układach (związkach). EGO jest wręcz wyśmienitym wynalazcą tzw. „kategorii rzeczy niepotrzebnych”, jak zresztą i wszelkiego innego kategoryzowania. Nawet, idealnie dobrana i kochająca się para może być posądzona przez czyjeś EGO jako wybrakowana – wszak, połączyła się w celu przyszłego (dopiero…) doświadczania większej harmonii…
Gdyby ustała chęć sprzątania jakiegoś „brudu”, wówczas zatrzymałaby się cała dynamika wszechświata, bo doświadczenie miłości bezwarunkowej stałoby się na tyle kompletne, iż ustałyby wszystkie wiry…
W Absolucie wszystkie siły są ze sobą w idealnej harmonii. Natomiast rolę cząstek doświadczających wirtualną lokalną dysharmonię, jest pełne doświadczenie i zjednoczenie…

Z widoku najbardziej obiektywnej perspektywy, nie istnieją rzeczy niepotrzebne…
Ba, nawet poruszanie tzw. rzeczy „niepotrzebnych” również jest potrzebne… skoro istnieje…

Najbardziej owocne układy/relacje łączą się by się dzielić, a dzielą się by się mnożyć…  Mrugnięcie

Z (pro)kreatywnym pozdrowieniem… Uśmiech   
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #48 : Listopad 30, 2010, 19:50:46 »

east naprawde zastanawiam sie co chesz powiedzie?


Czy naprawde uwazasz iz krzywdzenie kogokolwiek jest pozytywne?

Mozna tworzyc filozofie z filozofi , oj mozna Ego by siebie usprawiedliwic stac naprawde na wiele.


Mozna tez dodac plan przedurodzeniowy i jeszcze ze cierpienie uszlachetnia i wznosi ...

Tylko gdzie w tym jest wasza tak zawsze deklarowana chec bycia tylko w szczesciu i radosci bez cierpienia?

Bo ja jako moja przestzen zycia wybieram wlasnie takom opcje. Reszta to droga poznwania i dokonywania wyborow  w byciu w niej.

Kiara Uśmiech Uśmiech


ps. Zadna zdrada ( samo znaczenie slowa niesie juz kontekst zla) nie jest niczyim dobrem. Usilowanie wmowienia komukolwiek ze jest to dobrem tworzy paranoje. Przynajmniej dla mnie i nikt mnie nie przekona ze jest inaczej.


Milosc bezwarunkowa to akceptacja istnienia wszelakich odmiennosci jest to sluszne i jak najbardziej wlasciwe. Ona nie walczy z niczym i nikim.

W jej obliczu "zlo" odzyskuje pamiec dobra ktorom niesie w swoim jadrze. Ale milosc bezwarunkowa to jasnosc i cieplo , to piekno i dobro , to szczescie i ekstaza harmonni. Jezeli brakuje takich elemetow w milosci jakiej kolwiek jest dopiero w drodze do uzyskania swojej doskonalosci.


Czy jest zla? Nie jest na miare mozliwosci jej przezywania przez ludzi zanurzonych w niej.


Wiesz east w taki sam sposob mozna rozwazac bicie zony z milosci przez czlowieka tak rozumiejacego jej okazywanie.
No i dalej co..... "Czy taka postawa może być krzywdząca ?
Gdzie nakreślilibyście jej granice ?

Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?".....

samo zycie.....
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2010, 20:02:07 wysłane przez Kiara » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #49 : Listopad 30, 2010, 20:14:26 »

Cytat: east
Można sobie wyobrazić sytuację, w której osoba w pełni Świadoma narzuca sobie samoograniczenie wobec ukochanej/ukochanego , aby nie skrzywdzić osoby trzeciej - tej nieświadomej -  ale czy to będzie działanie oparte na miłości ? Tym bardziej bezwarunkowej ?

Właśnie. Cały czas pytam, czy rezygnacja z miłości, gdy ona już zaistniała, jest działaniem słusznym i ze wszech miar etycznym? Oczywiście mając na względzie „dobro” osoby nieświadomej tego faktu.
A co z dobrem własnym i dobrem tego, który kocha, lecz nie osobę, z którą mieszka?
Czy rezygnacja w takiej sytuacji z uczucia nie naraża dwoje kochających się ludzi na szwank?
Przecież zasada nie czyń komuś, co Tobie nie miłe w tym wypadku uderza w dwie osoby, na korzyść trzeciej. Tej, która już nie kocha i nie jest kochana, a mimo to, jej byt materialny i wszelkie inne potrzeby są przez partnera zabezpieczane.

Czy można mieć monopol na uczucia kogokolwiek?
Jedyna nieprawidłowość wg mnie, to brak poinformowania dotychczasowego partnera o zaistniałym uczuciu.
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 5 6 7 8 9 10 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.051 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

pack-of-black-and-white zoo-cassmitha radarodzicowsp289 informatyka forumwatachyzielonegoamuletu