arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #150 : Grudzień 11, 2010, 00:13:45 » |
|
Nigdzie nie napisa³em i nie twierdzi³em, ¿e wiem wszystko o swojej ukochanej, bo ma kobieca naturê. Doskonale wiem, ¿e pewnych kobiecych zachowaù nie da siê zrozumieÌ, bo... nawet one same ich nie potrafi¹ wyt³umaczyÌ. Dlatego nauczy³em siê je obserwowaÌ, przewidywaÌ efekty i szanowaÌ. Z ¿on¹ bardzo czêsto rozmawiam - w³aœnie rozmawiamy, a nie mówimy do siebie... W³aœnie na podstawie tych rozmów, doœwiadczeù, obserwacji, wypowiedzi innych oraz ich sytuacji ¿yciowych prezentuje pogl¹dy inne ni¿ Ty. I zawsze jestem gotów stan¹Ì z nimi naprzeciwko Ciebie.
O potencjale, omamieniu przez religiĂŞ i co mnie niby doÂłuje nic sobie nie wymyÂślaÂłem - czytaÂłem po prostu Twoje stwierdzenia i poglÂądy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Thotal
Gość
|
 |
« Odpowiedz #151 : Grudzień 11, 2010, 00:31:52 » |
|
Problem w tym, ¿e wszystko odbierasz do siebie... Te¿, tak jak wielu uwa¿asz ¿e kobieta jest najlepszym towarzyszem cz³owieka, ale nie za bardzo rozumie sam¹ siebie. Starasz siê jak mo¿esz, ale wiesz ¿e kobieta nie wyt³umaczy sobie niczego, bo one ju¿ takie s¹... Doskonale wiesz jak rozmawiaÌ z ma³¿onk¹ by wiedzia³a to co powinna wiedzieÌ, wasze rozmowy s¹ szczere... Mam tylko jedno pytanie, czy Ty zawsze musisz byÌ na wierzchu? Pozdrawiam - Thotal
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #152 : Grudzień 11, 2010, 11:26:16 » |
|
Rozumiem, ¿e nie takie by³y Twoje intencje ale zdanie o kobiecie jako najlepszym przyjacielu cz³owieka brzmi niezbyt sympatycznie dla kobiet, kojarzy siê ze zdaniem: "pies jest najlepszym przyjacielem cz³owieka". Nie uwa¿am, ¿e kobiety nie rozumiej¹ siebie lecz czasami im siê to zdarza - to subtelna w wypowiedzi ale w realiach du¿a ró¿nica. Myœlê, ¿e kobiety i mê¿czyŸni celowo s¹ tak ró¿ni od siebie aby wzajemnie doskonale siê uzupe³niali, uczyli siê i byli dla siebie ciekawymi, nawzajem siê doskonalili.
OdpowiadajÂąc na pytanie - nie, nie zawsze, ale uczciwie teÂż przyznajĂŞ Âże zwracano mi na to uwagĂŞ - Âże potrafiĂŞ byĂŚ zaciekÂławym i upartym w sprawach dla mnie waÂżnych, w argumentowaniu swojego stanowiska. Aczkolwiek gdy uwaÂżam, Âże mam jeszcze coÂś do powiedzenia to mĂłwiĂŞ. PytaÂłem siĂŞ czy w takich sytuacjach moje argumenty sÂą czcze czy teÂż bezpodstawne - otrzymaÂłem odpowiedÂź: niestety nie. Gdy widzĂŞ, Âże ktoÂś ma jednak racjĂŞ a ja siĂŞ mylĂŞ czy w sytuacji gdzie ja zawiniÂłem to od razu i wprost siĂŞ do tego przyznajĂŞ zamiast siĂŞ wiĂŚ i wykrĂŞcaĂŚ - to takÂże mi "wytkniĂŞto". Tak staram siĂŞ dziaÂłaĂŚ. PrzypatrujĂŞ siĂŞ temu - tym opiniom.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #153 : Grudzień 11, 2010, 12:32:45 » |
|
Czasami zbytnie poczucie odpowiedzialnoÂści prowadzi do gubienia istoty rzeczy. WĂłwczas duch staje zbyt ciĂŞÂżki przygniatajÂąc swojÂą zasadniczoÂściÂą. A Âżycie, szczegĂłlnie relacje mĂŞsko-damskie, to czysta poezja. Tu trzeba wirtuozerii a nie miaÂżdÂżenia argumentami. Ale kaÂżdy gra, na ile mu wyobraÂźni i polotu staje. Dobrze, gdy rĂłwnieÂż mĂŞÂżczyzna jest przyjacielem kobiety, i to najlepszym. 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2010, 12:33:32 wysłane przez ptak »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #154 : Grudzień 11, 2010, 12:48:40 » |
|
No w³aœnie - mê¿czyzna przyjacielem kobiety ( i wzajemnie ). To powinna byÌ podstawowa podstawa  ¿e siê tak wyra¿ê , w stosunkach damsko-mêskich. Bywa tak, ¿e mi³oœÌ ogarnia ludzi natychmiast , niczym ogieù, a kiedy przygasa ( proza ¿ycia ) to albo siê j¹ "ratuje" szukaj¹c wci¹¿ nowych sposobów na podsycenie ognia, albo , bez podsycania, ods³ania spalone zgliszcza .. Natomiast przyjaŸù z której wyrasta mi³oœÌ nie ma wiele wspólnego z ogniem, ale i nie pozostawia zgliszcz, nie niszczy tak, jak ogieù. W sumie nie wiadomo co lepsze Pofrun¹Ì wysoko jak Ikar - ze skutkiem wiadomym ( ale có¿ to by³ za lot !! ), czy pos³uchaÌ siê swojego wewnêtrznego Dedala 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #155 : Grudzień 11, 2010, 13:14:12 » |
|
Wydaje mi siê, ¿e mi³oœÌ z niczego nie wyrasta. Ona albo siê pojawia, sama z siebie, albo nie.  Natomiast przyjaŸù u³atwia jej ¿ycie i mo¿e podsycaÌ ogieù. Ale, to mi³oœÌ decyduje o pozostaniu lub odejœciu. I nawet, gdy Ikar spadnie i roztrzaska siê, skrzyd³a odrastaj¹, jak nadzieja. 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #156 : Grudzień 11, 2010, 15:56:01 » |
|
Ewentualnej wirtuozerii, jak te¿ wielu subtelnoœci ze wzglêdów technicznych nie ma jak przedstawiÌ na forum w czytelnej formie. Dodatkowo, wtedy zwyk³e lanie wody mo¿na by usi³owaÌ pod to podci¹gn¹Ì. Argumenty s¹ namacalne i tym samym niewygodne dla oponentów którzy ich nie maj¹. Bycie wiernym sobie i wypracowanym zasadom w ¿adnym stopniu nie podcina skrzyde³.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #157 : Grudzień 11, 2010, 17:19:56 » |
|
NamacalnoœÌ argumentĂłw? Bo znasz receptĂŞ na Âżycie? Ale to tylko recepta dla Ciebie, na Twoje choroby i uzaleÂżnienia. Swoimi zasadami nie uszczĂŞÂśliwisz kaÂżdego. KaÂżdy sam musi wypracowaĂŚ wÂłasny przepis. I tak, dla poety „solidnoœÌ” rzemieÂślnika moÂże byĂŚ niestrawna. 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #158 : Grudzień 11, 2010, 17:43:17 » |
|
Widzê, ¿e w tym momencie nale¿y zakoùczyÌ rozmowê, ci¹gniêcie jej to bêd¹ tylko przepychanki. Ze swojej strony dajê konkrety i zachêcam do ich weryfikacji, sprawdzenia owoców, Ty ze swojej strony od d³u¿szego czasu uciekasz w ogólniki. Tak, ka¿da sytuacja jest indywidualna, lecz zdrowe zasady s¹ uniwersalne. Tak jak spodnie - ka¿dy potrzebuje w³asnego rozmiaru, ale spodnie to spodnie. Jako linê obrony swoich pogl¹dów, a tym samym podwa¿ania moich, przyjêliœcie aby przypi¹Ì mi ³atkê "rzemieœlnika" czy "sztywniaka" bo staram siê wypowiadaÌ konkretnie i w sposób mo¿liwy do weryfikacji. Sami - z jakiœ wzglêdów - unikacie takiej weryfikacji, czy¿by z powodu, ¿e stosowania tych pogl¹dów/zasad ro¿nie wypada w rzeczywistoœci (tak podpowiada mi intuicja)? Co jest nie do zaakceptowania przez Was w moich pogl¹dach? To, ¿e nawo³ujê do szerokiego szacunku dla innych, mo¿e to, ¿e zalecam przede wszystkim na pocz¹tku budowanie wiêzi emocjonalnej a nie fizycznej, mo¿e zachêcanie do wiernoœci i monogamii a tym samym solidnych fundamentów dla ¿ony i dzieci, czy wreszcie wysokoœÌ poprzeczki...
na tym zakoĂączĂŞ.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2010, 17:44:00 wysłane przez arteq »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #159 : Grudzień 11, 2010, 18:33:01 » |
|
Tylko obustronna wspó³praca, prawda, szacunek, odpowiedzialnoœÌ i rzetelnoœÌ w³aœnie, bez której Dedal nigdy nie zbudowa³by skrzyde³; wreszcie wzajemne zrozumienie, przyjaŸù, bez której nie ma ¿adnej mi³oœci, a tylko jej mrzonki typu: zauroczenie, oszo³omienie itp.; a tak¿e d³u¿szy sta¿ ani¿eli dni kilka, tygodni, miesiêcy, czy wreszcie lat, mog¹ prowadziÌ do prawdziwej poezji w zwi¹zku. Jeœli ktoœ mi powie, ¿e wci¹¿ j¹ odczuwa, mimo prób ró¿nych, czasem nawet bardzo ciê¿kich i ma za sob¹ lat dzieœci, to mu uwierzê. A zapewniam, ¿e jest to jak najbardziej mo¿liwe i wprost proporcjonalne do wzrostu œwiadomoœci obojga i respektowania uniwersalnych podstaw, które s¹ ponad wszelkimi "zaœciankowymi" prawami moralnymi. A po czym je poznaÌ? Ano po tym, ¿e sprawdzaj¹ siê wszêdzie i w ka¿dej sytuacji. Od Murzynka Bambo po Anaruka z Grenlandii.
Natomiast, gdy je przekraczamy, to natychmiast budz¹ siê pytania, w¹tpliwoœci wszelakie; w l¿ejszym przypadku zaczyna nas ³askotaÌ sumienie; potem jednak, lub tego wra¿liwszego, i bardziej empatycznego, to ju¿ mocno zaczyna, ale gryŸÌ....I to jest zasadniczy, oraz najlepszy wyró¿nik, czy przekroczyliœmy granicê, za któr¹ zaczyna siê powolna destrukcja dla nas, a wiêc i zarazem dla oblicza Wszechœwiata i na ile j¹ przekroczyliœmy. A poniewa¿ wszyscy jesteœmy jednoœci¹, to trudno mieÌ zamkniête oczy i udawaÌ bezwzglêdn¹ tolerancjê ( to tylko jedno z praw!!!), jeœli obok ktoœ wchodzi w niebezpieczn¹ dla wszystkich fazê. Nie reagowaÌ na niebezpieczeùstwo i g³upotê ( odwrotnie powinienem to napisaÌ), to znaczy byÌ ju¿ martwym, za ¿ycia pogrzebanym... 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 14:59:35 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #160 : Grudzień 11, 2010, 19:18:31 » |
|
Masz racjê koliberku, nie udawaj bezwzglêdnej tolerancji, prostuj wszelkie fazy u innych, reaguj na g³upotê bliŸnich a z pewnoœci¹ zapewnisz sobie zaszczytne miejsce w panteonie zbawicieli œwiata.  Tylko na litoœÌ bosk¹, pozostaw innym trochê swobody w definiowaniu swojej mi³oœci.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #161 : Grudzień 11, 2010, 20:38:18 » |
|
Za przyznanie mi racji i takie prognozy serdeczne dziĂŞki. A bierze siĂŞ to stÂąd, Âże po prostu wiem, co piszĂŞ. A Ty chciaÂłeÂś poezjĂŞ w miÂłoÂści, tom o niej napisaÂł i poszerzyÂł jeszcze o dÂługie lata. I przede wszystkim o wÂłasne sprawdzone doÂświadczenia. To, co napisaÂłem powyÂżej, blokuje Ciebie? Ano, zastanawiajÂące. Nawet nie za bardzo odniosÂłem siĂŞ do Twojej wypowiedzi, tylko kontynuowaÂłem post Artqa. Ale niby w czym moje powyÂższe zdania blokujÂą Ciebie? Nie ja wybieram Ci kolejnych partnerĂłw i nie ja z nimi doÂświadczam, to co doÂświadczasz TY...Nie spotykamy siĂŞ i to ja podj¹³em takÂą decyzjĂŞ, nawet nie TY! Mam natomiast doœÌ wyrazisty i sprecyzowany poglÂąd na bycie z drugim. I oby mi siĂŞ udaÂło to realizowaĂŚ dalej. I tym siĂŞ wÂłaÂśnie dzielĂŞ. CzyÂżby nie wolno mi byÂło mieĂŚ wÂłasnych poglÂądĂłw i je uczciwie wyraÂżaĂŚ? I tylko tyle. Czy zabroniÂłem Ci obecnej, lub jakiejkolwiek innej Twojej relacji? CzyÂż nie powiedziaÂłem, Âże jeÂśli potrzebujesz jej doÂświadczyĂŚ, to proszĂŞ i bardzo, ale zwaÂż na konsekwencje, jeÂśli nie jest to oparte na czystych, jasnych zasadach. I jeÂśli jest ktokolwiek, kto moÂże na tym jeszcze ucierpieĂŚ. I nigdy bym tego nie zrobiÂł, gdybym nie zostaÂł wciÂągniĂŞty w owe wÂątpliwoÂści i pytania do mnie skierowane. Za wyraÂżenie swojej opinii otrzymaÂłem publiczny policzek: w temacie, ktĂłry zaÂłoÂżyÂłem: pozytywne myÂślenie. Oto on: "(...) tylko prawdziwy przyjaciel bĂŞdzie cieszyÂł siĂŞ z powodzenia przyjaciela. FaÂłszywego zaÂś zaleje fala zazdroÂści i inne negatywne uczucia… i taka jest prawda. Ludzie czĂŞsto maskujÂą zazdroœÌ udawaniem przyjaÂźni i faÂłszywym Âśmiechem. A w rzeczywistoÂści nie mogÂą znieœÌ czyjegoÂś szczĂŞÂścia. „Dobrymi” radami i ingerencjÂą prĂłbujÂą je zburzyĂŚ..."Koliberek dokÂładnie wiedziaÂł w jakim to byÂło kontekÂście i do kogo tak naprawdĂŞ byÂło skierowane. Niemnej opinie jego na temat relacji sÂą wci¹¿ niezmienne i ma odwagĂŞ je przytaczaĂŚ. JeÂśli kogokolwiek ogranicza, to co mĂłwi, czy pisze, to juÂż nie do niego z tym problemem. SÂą inni specjaliÂści od takich zÂłoÂżonoÂści i nieadekwatnych do sytuacji insynuacji i podejrzeĂą. Koliberek, nie potrafi jednak juÂż byĂŚ przyjacielem, jeÂżeli ktoÂś aÂż tak podwaÂża jego rzeczywiste uczucia i intencje. A jeszcze do tego uwiadamia o tym wspĂłlnych znajomych. Tak na prawo i na lewo.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 14:58:53 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #162 : Grudzień 11, 2010, 21:02:59 » |
|
Arteq , pisa³eœ wprawdzie do Ptaka, ale i ja wtr¹cê swoje 3 grosze  Ze swojej strony dajê konkrety i zachêcam do ich weryfikacji, sprawdzenia owoców, Ty ze swojej strony od d³u¿szego czasu uciekasz w ogólniki. A czego siê waÌpan spodziewasz ? ¿e ten w¹tek zamieni siê w poradniê psychologiczn¹ ? Moim zdaniem analogie i metafory maj¹ swoje "poetyckie " piêkno , które choÌ pozornie, wydaje siê niepraktyczne , to wszak sztuka buduje mosty miêdzy ludŸmi, a niekoniecznie rzemieœlnicze wyrobnictwo ( nie umniejszaj¹c w niczym sprawnym rzemieœlnikom - artystom u¿ytkowym  ) . Miêdzy wierszami mo¿na czasem przekazaÌ wiêcej, a przy tym bezpiecznie nie wchodzi siê w intymn¹ strefê adwersarza. Bo i po co, jeœli ten tego sobie nie ¿yczy ? koliberku Tylko obustronna wspó³praca, prawda, szacunek, odpowiedzialnoœÌ i rzetelnoœÌ w³aœnie, bez której Dedal nigdy nie zbudowa³by skrzyde³; O ile pamiêtam, to Dedal zbudowa³ skrzyd³a z mi³oœci do syna Ikara. To by³a jego motywacja. Zbudowa³ je sam - dla siebie i syna , po czym przylecia³ po niego i wyci¹gn¹³ z niewoli. To mi³oœÌ solidna i troska ponios³a Dedala w przestrzeù ,ale w tej opowieœci los Ikara jest smutny. Otrzyma³ skrzyd³a, którymi siê upaja³ lataj¹c a¿ do s³oùca, by sk¹paÌ siê w szczêœciu uniesienia. Nie na to jednak przyjacielskie skrzyd³a by³y zaprojektowane. Ikar roztrzaskuje i siebie i skrzyd³a w sromotnym upadku. Mo¿liwe, ¿e zaraz wyros³y mu nowe  , ale martwemu Ikarowi ju¿ nie pomog³yby wcale. czy przekroczyliœmy granicê, za któr¹ zaczyna siê powolna destrukcja dla nas Destrukcja, czy zbawienie ? Dla jednych obawa przed przekroczeniem swojej "granicy" bêdzie tak silna, ¿e wyprojektuje za ni¹ ( na drug¹ stronê ) wszystkie najgorsze epitety, aby tylko uzasadniÌ jej nieprzekraczalnoœÌ, dla innych bêdzie to po prostu wspania³y krok w rozwoju. Piêkne jest to, ¿e cz³owiek mo¿e mieÌ swoje zasady, których siê trzyma , którymi siê chwali i z którymi jest mu dobrze, ale czy te same zasady przyk³adane do bliŸnich nie s¹ ju¿ przekraczaniem pewnych granic intymnoœci i niezale¿noœci drugiego cz³owieka ? A poniewa¿ wszyscy jesteœmy jednoœci¹, to trudno mieÌ zamkniête oczy i udawaÌ bezwzglêdn¹ tolerancjê ( to tylko jedno z praw!!!), jeœli obok ktoœ wchodzi w niebezpieczn¹ dla wszystkich fazê Ingerencja w czyj¹œ relacjê intymn¹ przypomina trochê naprawianie œwiata na silê. Jak wojny krzy¿owe. £atwo kogoœ obrzuciÌ w³asnym rozumieniem grzechu,a st¹d ju¿ tylko kroczek do œwiêtej wojny. Tylko, ¿e wojna rodzi ofiary, z³o , okrucieùstwo. I czym¿e okazuj¹ siê te piêkne zasady ( choÌby oparte na wieloletnim doœwiadczeniu ¿yciowym ) wówczas , gdy Ikarowi dodatkowo podcina siê skrzyd³a, aby za wysoko nie polecia³ ? Moim zdaniem granica le¿y tam, gdzie koùczy siê przyk³ad ( w³asny, lub metaforyczny), a jej przekroczenie to uznanie "niebezpiecznej dla wszystkich fazy" tam, gdzie jej wcale mo¿e nie byÌ tak na prawdê. Wówczas sztandar przeciwko "zamkniêtym oczom" oraz "bezwzglêdnej tolerancji" to tylko pretekst do wkroczenia na nie swoje terytorium. W imiê w³asnych, "jedynie s³usznych" zasad. Co do Jednoœci, któr¹ jesteœmy - ta jednoœÌ polega te¿ na tym, aby pozwoliÌ innym na pope³nianie ich w³asnych doœwiadczeù, tych samych, które sami zasmakowaliœmy jako "b³¹d" , lub które uznajemy za b³êdne. Dlatego, ¿e tak na prawdê to nie wiemy co dla kogoœ jest potrzebn¹ lekcj¹. Za³o¿enie to wymaga wprowadzenia pojêcia Wy¿szej JaŸni, oraz planu poza materialnego, a nawet nieœmiertelnoœci duszy jako naszej prawdziwej Istoty nieskoùczenie wa¿niejszej ni¿ to¿samoœÌ. Dopiero wtedy widaÌ sens tego, co nazywamy Jednoœci¹. Bo sk¹d wiadomo, czy ingeruj¹c w czyj¹œ relacjê , oceniaj¹c j¹ , nie zaburzamy planu, który tamta Wy¿sza JaŸù wprowadza w ¿ycie ? Dzia³alibyœmy wówczas przeciwko Jednoœci, chocia¿ zgodnie z przyjêtymi przez siebie z³otymi zasadami. Ca³y czas piszê oczywiœcie o stosunkach damsko-mêskich.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #163 : Grudzień 11, 2010, 21:04:44 » |
|
Koliberku, znam Twoje dÂługie doÂświadczenia, wiĂŞc daruj sobie moralizowanie. Zbawiaj Âświat wedle swoich ÂświĂŞtych zasad, tylko pozwĂłl, Âże sama bĂŞdĂŞ okreÂślaĂŚ, co dla mnie dobre. Nie wtryniam siĂŞ do Twego Âżycia i oczekujĂŞ wzajemnoÂści. I nie sÂądÂź innych po sobie. A publiczne insynuacje sÂą wrĂŞcz niesmaczne. Tyle w temacie. Pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #164 : Grudzień 11, 2010, 21:30:04 » |
|
...tak o tym w³aœnie piszê Drogi Eaœcie. Mia³em wspomnieÌ te¿ o Ikarze, i ca³ym kontekœcie, ale ta historia jest nadto znana. Mi³oœÌ podparta innymi jeszcze cechami jest konstruktywna. Szkoda, ¿e Ikar nie przej¹³ siê s³owami i przestrog¹ ojca...³adnie to opisa³eœ i poetycko.
Nie piszê wcale o "swoich zasadach", to dopiero by by³o!!! Proponujê czytaÌ uwa¿niej, albo wszystkie moje posty dotycz¹ce tej kwestii jak te¿ wszystkich innych. Piszê o tym, co ³¹czy nas wszystkich. I o takiej nieprzekraczalnoœci, czy przekraczalnoœci, wedle woli swojej. ¯adnej innej Szanowny Eaœcie. Piszê o prawdzie uniwersalnej, o ustawicznym budzeniu œwiadomoœci i jak to siê wspaniale przek³ada na relacje..
Kto Ciê uwiadomi³, ¿e jakoby zaingerowa³em. W Ciebie? Ptaka? Sk¹d takie insynuacje, przecie¿ nie podj¹³em tematu ingerencji w ogóle??? Nie poznajê Ciê!!! Owszem, nie aprobujê jedynie nie za³atwionych trójk¹tów ( czy wielok¹tów), kiedy oszukujê siê obydwie strony i ktokolwiek cierpi. Czy nie aprobowanie pewnych zachowaù i nie wprowadzanie tego we w³asne ¿ycie, oraz wyra¿enie takiej opinii na czyj¹œ proœbê, albo w dyskusji na ten temat jest ingerencj¹? Ma³o, napisa³em, choÌ innymi s³owy, ¿e akceptujê, a to zupe³nie co innego ani¿eli aprobata, ale o tym ju¿ nie raz pisa³em!
Znamy siĂŞ Âładnych parĂŞ lat. W czym zaingerowaÂłem w Twoje osobiste, intymne Âżycie, a moÂże ktokolwiek z tutaj obecnych zarzuci mi coÂś takiego. Wszak publicznie pisaÂłeÂś o swoim rozwodzie. Czy usÂłyszaÂłeÂś jakÂąkolwiek radĂŞ, czy ocenĂŞ z mojej strony, bowiem pozwalasz sobie pisaĂŚ( tylko, Âże w kontekÂście czego?):
Ingerencja w czyj¹œ relacjê intymn¹ przypomina trochê naprawianie œwiata na silê. Jak wojny krzy¿owe. £atwo kogoœ obrzuciÌ w³asnym rozumieniem grzechu,a st¹d ju¿ tylko kroczek do œwiêtej wojny. Tylko, ¿e wojna rodzi ofiary, z³o , okrucieùstwo. I czym¿e okazuj¹ siê te piêkne zasady ( choÌby oparte na wieloletnim doœwiadczeniu ¿yciowym ) wówczas , gdy Ikarowi dodatkowo podcina siê skrzyd³a, aby za wysoko nie polecia³ (...) ... o jakim te¿ grzechu mówisz? Nie u¿ywam takich okreœleù, chyba ¿e ¿artobliwie, ale te¿ raczej unikam . Wystarczy, ¿e Ikar za³atwi³ siê sam, ku rozpaczy ojca zreszt¹ i naszego wspó³czucia wiekowego ju¿ nadto!
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 08:55:25 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #165 : Grudzień 11, 2010, 21:51:58 » |
|
koliberku drogi piszesz Owszem, nie aprobujĂŞ jedynie nie zaÂłatwionych trĂłjkÂątĂłw ( czy wielokÂątĂłw), kiedy oszukujĂŞ siĂŞ obydwie strony i ktokolwiek cierpi. Czy nie aprobowanie pewnych zachowaĂą i nie wprowadzanie tego we wÂłasne Âżycie, oraz wyraÂżenie takiej opinii na czyj¹œ proÂśbĂŞ, albo w dyskusji na ten temat jest ingerencjÂą? WÂłaÂśnie o to mi chodziÂło we fragmencie ,ktĂłry przytoczyÂłeÂś z mojej wypowiedzi. I wiĂŞksza czêœÌ mojej wypowiedzi odnosiÂła siĂŞ do tego, co Ty sam tu wyraziÂłeÂś na forum - nikt mnie nie uwiadamiaÂł ekstra  "Nie zaÂłatwione trĂłjkÂąty " .. a co to znaczy ZAÂŁATWIONY TRĂJKÂĄT ?? .. albo nie zaÂłatwiony ? I skÂąd zaÂłoÂżenie, Âże ktokolwiek cierpi ? A jeÂśli juÂż, to kto cierpi najbardziej ?? Bo rĂłwnie dobrze cierpieĂŚ moÂże ten, kto chciaÂłby w peÂłni kochaĂŚ , a nie moÂże , bo ktoÂś tam w trĂłjkÂącie uwaÂża, Âże ma "ÂświĂŞte prawo" ma³¿eĂąskie, ktĂłrego nie odpuÂści mimo, Âże miÂłoÂści juÂż nie ma w tym wcale ? Tak rĂłwnieÂż moÂże byĂŚ, o czym nie wiemy, wiĂŞc nie wiemy kto cierpi tak na prawdĂŞ. Kiedy wĂŞzeÂł staje siĂŞ ÂłaĂącuchem to kto jest poszkodowany ? Czy wĂłwczas lobbowanie swojej postawy w imiĂŞ zasad dalej jest czyste ? I to wtedy, gdy same zasady ( wĂŞzeÂł ma³¿eĂąski ) w tym konkretnym przypadku mogÂą nie graĂŚ czysto ? Na tzw "zachodzie" rozwody sÂłono kosztujÂą tych, ktĂłrzy chcÂą zerwaĂŚ papierowe wiĂŞzi .. U nas dodatkowo spotyka siĂŞ to z ostracyzmem publicznym. To tylko problem teoretyczny rzecz jasna i nie mĂłwimy tu o nikim konkretnym. DziĂŞkujĂŞ Ci koliberku za TwojÂą empatiĂŞ do mnie i ÂżyczĂŞ Ci tego samego wobec przyjació³ Twoich. Trudno mi bowiem zrozumieĂŚ przyjaŸù w ktĂłrej zasady sÂą waÂżniejsze niÂż ludzie. OdnoszĂŞ siĂŞ tu do s³ów Twoich do Ptaka : ...Nie spotykamy siĂŞ i to ja podj¹³em takÂą decyzjĂŞ, nawet nie TY! Wybacz, ale tego nie rozumiem. Pewnie o wielu sprawach nie wiem, sorki. koliberku pytasz ... o jakim teÂż grzechu mĂłwisz? WyraziÂłem siĂŞ tak o rozumieniu grzechu - grzechu jako czegoÂś w czyimÂś mniemaniu niedozwolonego, niewÂłaÂściwego. MoÂże nie najlepszego sÂłowa uÂżyÂłem , nie wiem. . Wystarczy, ze Ikar zaÂłatwiÂł siĂŞ sam, ku rozpaczy ojca zresztÂą i naszego wspó³czucia wiekowego juÂż nadto! Chodzi o to, ze Ăłw Ikar miaÂł do tego ÂświĂŞte prawo. OtrzymaÂł skrzydÂła i uÂżyÂł ich wedÂług wÂłasnego planu. Cokolwiek ze skrzydÂłami uczyniÂł to miaÂł do tego prawo. Ojciec -Dedal ( dla naszych potrzeb moÂże byĂŚ teÂż rozumiany jako przyjaciel ) zrobiÂł co mĂłgÂł DLA NIEGO. MoÂżliwe, Âże pÂłakaÂł potem dÂługo zastanawiajÂąc siĂŞ, czy nie lepiej byÂłoby nie konstruowaĂŚ skrzydeÂł wcale. Ikar byÂłby wĂłwczas ÂżyÂł dalej, choĂŚby i w niewoli. Tylko .. czy to wÂłaÂściwe rozumowanie ? Niby tak - z perspektywy przyjaciela. Ale z drugiej strony , Dedal pokonaÂł granice niemoÂżliwoÂści -skonstruowaÂł skrzydÂła z miÂłoÂści. Czego nikt nie zrobiÂł inny. I podarowaÂł Ikarowi szczĂŞÂście ich uÂżywania, choĂŚby krĂłtkie szczĂŞÂście, ale jakÂże intensywne. Co jest waÂżniejsze wiĂŞc ? DaĂŚ przyjacielowi skrzydÂła, czy dla jego "dobra" pozwoliĂŚ mu na egzystencjĂŞ w niewoli ? PrzecieÂż to nie Dedal , tylko Ikar wybraÂł swĂłj los. Obaj przekroczyli prĂłg niemoÂżliwego.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2010, 22:11:10 wysłane przez east »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #166 : Grudzień 11, 2010, 22:27:14 » |
|
To przeczytaj ca³¹ moj¹ wypowiedŸ. Jeœli kogoœ darzysz serdecznoœci¹ i odpowiadasz mu na jego pytania do ciebie skierowane, a ktoœ publicznie (cytatê przytoczy³em) i prywatnie wobec Twoich wspólnych znajomych, tak¿e dyskredytuje Ciebie i nie wierzy w szczeroœÌ Twojej intencji, to co byœ zrobi³? I jeœlibyœ w nieskoùczonoœÌ przekonywa³, ¿e ¿yczysz mu jak najlepiej pod ka¿dym wzglêdem, ale je¿eli i tak Ciê przyjaciel oskar¿y o fa³sz i zazdroœÌ etc..., to co byœ zrobi³? Teraz te¿ tak Ptakowi ¿yczê, ale on i tak nie uwierzy. Mam flaki wypruÌ, albo dla dowodu siê powiesiÌ. Jestem ju¿ bardzo tym umêczony. J eszcze raz pytam, czy brak aprobaty jest ingerencj¹??? Jeœli Twoje dziecko idzie na g³êbok¹ wodê , a nie umie p³ywaÌ i pyta jeszcze Ciebie o radê, czy warto to zrobiÌ - to jak siê zachowasz? Mo¿esz mu wyt³umaczyÌ, mo¿esz go wepchn¹Ì do wody, albo zabroniÌ zupe³nie! Teraz sam oceù, co jest ingerencj¹, a co nie? Czy aprobujesz utoniêcie dziecka? Pewnie nie, ale wa¿ne jak do tego podejdziesz. Mo¿e to byÌ ingerencj¹, ale nie musi, to zale¿y od Twojej umiejêtnoœci rozró¿nienia, co jest co i jak siê zachowaÌ, by uratowaÌ dziecko, gdy wyraŸnie prosi o radê, ale nie zmuszaÌ go do niczego i nie zabraniaÌ na si³ê. Najlepiej jak pop³yniesz z nim razem i poka¿esz, a jeszcze lepiej gdy nauczysz je p³ywaÌ, czyli podzielisz siê swoim doœwiadczeniem. I o tym w³aœnie piszê i to w³aœnie uczyni³em, i nic ponato! A jeœli zosta³o inaczej zrozumiane, to ju¿ nic na to nie poradzê. Jestem na tyle œwiadom¹ siebie osob¹, ¿e ponoszê ca³kowit¹ odpowiedzialnoœÌ za to, co mówiê i piszê.
Mogê tylko siê wycofaÌ i ew. w innej postaci opowiedzieÌ, ¿e nie chcia³em niczego z³ego i nie pope³ni³em ¿adnej zbrodni, niczego nikomu nie zabroni³em, do niczego nie przymusi³em, i chcia³em z ca³ego serca jak najlepiej. Wyrazi³em tylko opiniê jak Dedal Ikarowi. Najœmieszniejsze, ¿e wszystkie inne przestrogi, o które by³em pytany by³y s³uszne. Ju¿ tyle piór siê innych jeszcze stopi³o, a szkoda mo¿na by³o wy¿ej poszybowaÌ jeszcze. Ale jeœli Ikar tak pragnie, to po prostu stopi¹ mu siê skrzyd³a i tylko o tym tu mowa, o niczym wiêcej Szlachetny Eaœcie. . I to jego osobisty wybór, nie mo¿e wówczas nikogo innego za to oskar¿aÌ! Reszta to daleko id¹ce nadinterpretacje. Tylko sk¹d siê one bior¹? Bardzo mnie to zadziwia. I smuci, ¿e wci¹¿ jestem nierozumiany. Nie to mam na myœli, o co tu jestem pos¹dzany. I to tylko przez ustalony i bardzo œcis³y kr¹g ludzi. Czy¿ to nie zastanawiaj¹ce?  Ps. Nie stosujê ani kar, ani nagród w stosunku do swoich dzieci, nie zabraniam niczego i odwrotnie. Rozmawiam, czasem przestrzegam, ale to w skrajnych przypadkach. Jestem z nimi i interesujê siê ich ¿yciem po prostu. Dlaczego mia³bym inaczej traktowaÌ partnerów, czy przyjació³? Gdzie¿ tu logika? I jeszcze jedno, nie piszê, co jest w³aœciwe, a co nie. To jest wartoœciowanie, a ja zupe³nie nie w takim ujêciu przedstawiam problem. Zreszt¹, tyle ju¿ o tym pisa³em. Zale¿y z jakiej perspektywy na to spojrzysz. Pisa³em o pewnych uniwersalnych podstawach i o samo egzekwowaniu siê ich, czy samoregulacji, tu nie ma mojego widzimisiê. W odniesieniu do tych zasad akceptujê wszystko, tolerujê etc... ale nie muszê przyklepywaÌ i aprobowaÌ, co godzi w harmoniê Wszechœwiata. I proszê nie przymuszaÌ mnie do tego, gdy¿ to jest ewidentne rzutowanie a nawet ingerowanie i wymuszanie na mnie swoich w³asnych zachowaù, czy œwiatopogl¹du. Te¿ mam prawo do w³asnych postaw i przemyœleù!I uprzejmie proszê o tym pamiêtaÌ!  A teraz serdeczne dobranoc Tobie i wszystkim. koliberek33 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 15:18:13 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #167 : Grudzień 11, 2010, 23:13:08 » |
|
koliberku Jeœli kogoœ darzysz serdecznoœci¹ i odpowiadasz mu na jego pytania do ciebie skierowane, a ktoœ publicznie (cytatê przytoczy³em) i prywatnie tak¿e dyskredytuje i nie wierzy w szczeroœÌ Twojej intencji, to co byœ zrobi³? To bym swoj¹ postaw¹, czynami, a nie s³owami dzia³a³. Nie mo¿na deklarowaÌ siê czyimœ przyjacielem, a jednoczeœnie publicznie pisaÌ o tym kimœ, ¿e " prywatnie tak¿e dyskredytuje i nie wierzy w szczeroœÌ intencji". To siê brzydko nazywa "obrabianiem ty³ka ". Podobnie odczytujê poni¿sz¹ wypowiedŸ I jeœlibyœ w nieskonczonoœÌ przekonywa³, ¿e ¿yczysz mu jak najlepiej pod ka¿dym wzglêdem, ale je¿eli i tak Ciê przyjaciel oskar¿y o fa³sz i zazdroœÌ etc..., to co byœ zrobi³? Nie da siê , wed³ug mnie pogodziÌ dwóch spraw w powy¿szej wypowiedzi. Po pierwsze tego, ¿e ¿yczysz komuœ jak najlepiej uwa¿aj¹c za swojego przyjaciela , a jednoczeœnie w tym samym zdaniu pisaÌ, ¿e oskar¿a Ciê o fa³sz i zazdroœÌ. To ju¿ powa¿ny zarzut i to publicznie rzucony. Pytasz co ja bym zrobi³ ? Nie wybiela³bym siebie publicznie kosztem tamtej osoby i nie j¹trzy³ tej sprawy tak, bo zauwa¿, ¿e czynisz to do mnie, osoby postronnej, a ta, któr¹ opisujesz taktownie milczy mimo, ¿e padaj¹ tu ostre s³owa. Za³ó¿my , ¿e ta osoba te¿ wie o Tobie ró¿ne rzeczy, to co, ma siê tu broniÌ poni¿ej pasa ? To , ¿e tego nie robi jest wymowne samo za siebie. To s¹ sprawy nie na publiczne dywagacje w damsko-mêskim w¹tku, uwa¿am . Prawdziwych przyjació³ poznaje siê .... czasami po ich bolesnym milczeniu .. Ale równie¿ i czasami po tym, ¿e dodaj¹ skrzyde³, choÌby nawet przestrzegali i nie zgadzali siê z wyborami swojego kochanego Ikara.. .. nigdy zaœ nie podcinaj¹ skrzyde³ tych niby w trosce o dobro przyjaciela. I to w locie 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Thotal
Gość
|
 |
« Odpowiedz #168 : Grudzień 12, 2010, 01:53:05 » |
|
Manipulacje drugim cz³owiekiem zaczynaj¹ siê od narzucania mu odpowiednich zachowaù. Chc¹c prowadziÌ nieustann¹ kontrolê wystarczy wdro¿yÌ w ¿ycie "prawa moralne". Zauwa¿am ¿e im wiêcej dyktatu w sferze relacji mêsko damskich, tym mniej mi³oœci i poszanowania. Ktoœ sobie uzurpuje panowanie nad wspó³ma³¿onkiem i wmawia mu ¿e to dla jego i wspólnego dobra, a ofiara godzi siê na tak¹ rolê. ¯yj¹ d³ugo i "szczêœliwie"  Zauwa¿am ¿e manipulanci bardzo chêtnie siêgaj¹ po krytykê odmiennych od swoich zachowaù, che³pi¹ siê dyktatorskimi poczynaniami wobec wspó³ma³¿onków i wmawiaj¹ wszystkim, ¿e to jedyna s³uszna droga... Pozdrawiam - Thotal
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #169 : Grudzień 12, 2010, 03:13:31 » |
|
East, nie urazi³eœ mnie, nie denerwujê siê, ale nie pozwalam, na a¿ tak daleko id¹ce niezrozumienie mnie. Nasza obecna relacja z Ptakiem jest nie³atwa, wiêc to jak wsadzania palca miêdzy drzwi, zatem to nie groŸba, ale opis sytuacji czy wrêcz przestroga. A to mi chyba jeszcze wolno? A o przyjaŸni pisa³em w formie przesz³ej, szkoda, ¿e wyraŸniej nie podkreœli³em. Czy mo¿na nazwaÌ przyjacielem osobnika, który Ciê permanentnie zdradza? PrzyjaŸù kojarzy³a mi siê z lojalnoœci¹, ale zosta³o to zupe³nie nie uszanowane. Wiêc wiêzy zosta³y rozwi¹zane! Kochaj kogo chcesz i ile chcesz, ale wtedy trudniej o obiektywizm, co nale¿y wzi¹Ì pod uwagê. Zawsze Ciê wyj¹tkowo szanowa³em i nic siê nie zmieni³o. Nieopatrznie zacz¹³eœ siê wtr¹caÌ, a to nie pomaga, gdy¿ znasz zaledwie jedn¹ stronê medalu. I nie zrobiê Ci nic, a TY coœ mi zrobisz, ponad Twoje tu na piœmie oskar¿anie mnie?  Nie ja pierwszy u¿y³em okreœlenia: "obrabianie ty³ka". A tak w ogóle, to nie mam w zwyczaju pisaÌ o sprawach, które nie s¹ poparte faktami. Jeœli napisa³em o czymœ, to znaczy, ¿e to mia³o miejsce.!!!To nie jakieœ tam rozwa¿ania o bogu, czy androidach... Mówiê o konkretach zaistnia³ych na jawie! Nigdy nie pisa³em, ¿e siê duchowo rozwijam, ani, ¿e chcê, nawet swego czasu zanegowa³em to zupe³nie. Inaczej to wszystko widzê... Nie podejrzewaj mnie te¿ o z³oœÌ, bo pomyœlê, ¿e rzutujesz to na mnie, gdy¿ mam ca³y wieczór wystarczaj¹co dobry humor ( zreszt¹ ca³y czas i szczególne powody do tego); jeno rzeczowy jestem jak nigdy, albo raczej prozaiczny wreszcie.  I widzê, jednak, ¿e ciê frustrujê coraz bardziej... Daruj zatem, nie specjalnie to bowiem! Czemu wœród tylu dobrych i cennych rzeczy, które napisa³em, dopatrzy³eœ siê tyle z³ego we mnie a tak ma³o dobrego? Podobnie Ptak. Mam na myœli 159 post zw³aszcza, od którego teraz wszystko siê zaczê³o i kilka poprzednich w podobnym tonie. Pisa³em nawet o dwunastok¹tach  i dalej od¿egnany jestem od czci i wiary, ¿em taki zasadniczy, surowy i bezwzglêdny, niewyrozumia³y, sztywny... Ajaajaj! Pisa³em nawet o swoich trudnych sytuacjach i doœwiadczeniach, (a nikt siê nie wychyli³, o nie, wszyscy tacy œwiêci, nawiedzeni, pe³ni uroku i wdziêku) Pisa³em wreszcie o swojej niedojrza³oœci do wielok¹tów i wci¹¿ i wszystko Ÿle! Znaczy siê, pisaÌ nie mam tutaj wcale, bo i tak w czambu³ wszystko i o kant dupy!!! Zdaje siê te¿, ¿e pora siê ju¿ zacz¹Ì w ogóle ¿egnaÌ. I je¿elim nigdy tu ³ez nie la³ i wbrew pozorom, pretensji do nikogo nie mia³, to i teraz tym bardziej jeszcze!  Sie idzie ju¿ spaÌ tym razem naprawdê, i nie lubi siê Thotala, on ma u mnie tak od pocz¹tku za ca³okszta³t  I pisaÌ, ani przepowiadaÌ siê z nim nie bêdzie! Ciebie dalej siê lubi, a Ptak siê nie kwalifikuje do ¿adnych takich kategorii, niech se w spokoju zatem ¿yje i co nawarzy³ szczêœliwie pije.  A tak w ogóle, to wszystkich i wszystko kocha siê bezwarunkowo, czegom siê pilnie tutaj uczy³ w koùcu przez kilka lat! Z privietem zatem i b³ogos³awieùstwem jak zwykle:  koliberek33
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 09:04:38 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #170 : Grudzień 12, 2010, 11:51:09 » |
|
Podsumowujac; Zdrady w zwiazkach( bo tak naprawde o tym dyskutujemy) nie byly , nie sa i nie beda prawidlowoscia istnienia owych zwiazkow. Tak bylo jest i bedzie.Zdrady jak samo slowo mowi niosa w sobie negatywne uczucia , bol i cierpienie osob zdradzanych , oraz niedoskonalosci moralno etyczne osob zdradzajacych. Takie sytuacjebyly i sa , oraz beda dopoki ludziom beda niezbedne tego typu doswiadczenia dla wlasnego rozwoju.
Prozno mowic iz ludzie zdradzajacy , to ci wysoko rozwinieci duchowo , bo tak nie jest , gdyby tak bylo tego typu zachowania byly by juz poza nimi. Ale tez nie mozna mowic iz sa to ludzie zli , nie, oni nie sa zli , sytuacje , ktore tworza ( pomimo swoich chwilowych emocji szczesliwosci ) nie sa dobre w odniesieniu do doskonalosci do ktorej dazymy wszyscy. Wszystko co powoduje krzywdzenie chociaz jednej osoby nie jest doskonale. A czy zle? Pojecie osobiste zla i dobra jest zalezne od osobistej wrazliwosci , czyli rozwoju duchowego i systemu wartosci prezetowanego przez kogos. Przed wejsciem w jakomkolwiek sytuacje zyciowa warto sie zastanowic momet; Czy chciala bym by ktos inny zrobil mi to co ja mu robie? I to wieloaspektowo w kontekscie drugiej kobiety i jej dzieci , calej tej drugiej rodziny. Kazda sytuacja niesie w sobie sprawdzian nas na jakims poziomie , a tak naprawde wielu poziomach bo wszystko jest wieloaspektowe. Nie wiesz kim jest zona Twojego kochanka , lub maz Twojej kochanki , nie wiesz na co go stac w desperacji , co moze wyrzadzic sobie , Tobie , lub czlonkom rodziny w wielkim uniesieniu nerwowym? Jak on/ona cierpi i jakom odpowiedzialnosc ponosisz za to cierpienie wchodzac w taki uklad swiadomie. Czy to malo ? Tak wiec prowadzenie dyskusji jest wlasciwe i potrzebne, bez osobistych wycieczek w ocenianie ludzi. Sytuacje tak , mozna i trzeba oceniac. Jednym jeszcze sa niezbedne takie doswiadczenia ( i niech je maja) , a innym juz nie , z tego powodu moga o nich pisac przez inny pryzmat wiedzy i odczuc. Bo ja zwyczajnie posiadaja , nie sa tylko teoretykami. Bronienie kgokolwiek przez powiedzmy pryzmat wylacznie lojalnosci z nim , dla mnie jest smieszne , naiwne , bez zrozumoienia powagi sytuacji. To takie , np; nie wazne co robisz i jak zle , ja i tak bede mowic ze dobrze bo cie lubie. Bowiem utwierdzanie kogos iz dokonal dobrego prawidlowego wyboru ( w odniesieniu do etyki , moralnosci i niekrzywdzenia) jest wyrzadzaniem mu krzywdy w utwierdzaniu i przytakiwaniu falszywym wzorom. No coz? Nie wszyscy jeszcze to rozumieja , nie wszyscy potrafia panowac nad emocjami , i nie wszyscy potrafia sie powstrzymac od upustu zolci w strone nielubianej osoby gdy nadaza sie okazja. Jednak cokolwiek by nie napisac i coklwie nie gloryfikowac ( w osobistych zlosliwosciach) , nikt nimi nie przysloni prawdy , ktora mowi az nadto wyraznie; Nie czyn drugiemu co Tobie nie mile.A czy komus jest mile bycie zdradzanym przez kochanego partnera? Czy ktos chce byc ta zdradzana osoba? Czy chce niesc na sobie , bol i cierpienie tej zdradzanej osoby? Czy naprawde wiesz co dzieje sie za "drzwiami" tego zwiazku do ktorego wdzierasz sie na trzeciom/trzeciego nie chcianom przez pierwsza? Oczywiscie zwiazki sie rozpadaja , uczucia wypalaja sie szybciej niz mogly by trwac , tak sie dzieje. Jednak zeby budowac kolejny trzeba zakonczyc poprzedni. Zakonczyc na wszystkich planach zgodnie z obowiazujacymi zasadami moralnymi i prawem rowniez.Przeciez nikt nie buduje nowego domu na starym juz rozpadajacym sie , bo on nie postoi dlugo , rozpadna sie obydwa. A stare przyslowie mowi. Na cudzym nieszczesciu swojego szczescia nie zbudujesz! I to prawda stara jak istnienie czlowieka. Kiara 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 14:38:40 wysłane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #171 : Grudzień 12, 2010, 12:59:53 » |
|
Witaj Kiaropiszesz Tak wiec prowadzenie dyskusji jest wlasciwe i potrzebne, bez osobistych wycieczek w ocenianie ludzi. Sytuacje tak mozna i trzeba. OczywiÂście, Âże jest potrzebne tylko nie ma co czlowieka traktowaĂŚ z gĂłry , a nawet powiem, Âże trzeba siĂŞ staraĂŚ unikaĂŚ ocen przez pryzmat wlasnego doÂświadczenia, o ile to moÂżliwe. JeÂśli juÂż to nie tak, by komuÂś dopiec do Âżywego. MoÂżna pisaĂŚ o sobie i tylko w odniesieniu do siebie i swojej przeszloÂści bo tym siĂŞ nie krzywdzi nikogo trzeciego. Co wiĂŞcej, to jest jakby autoterapia  O ile to komuÂś potrzebne. Jednym jeszcze sa niezbedne takie doswiadczenia ( i niech je maja) , a innym juz nie , z tego powodu moga o nich pisac przez inny pryzmat wiedzy i odczuc.
Otó¿ to i nikomu nic do tego. Doœwiadczenia po prostu s¹ na dany moment takie, jakich na prawdê potrzebujemy ,choÌ niekoniecznie s¹ to mile doœwiadczenia. Nale¿y doceniÌ to, ¿e ktoœ chce siê podzieliÌ swoimi rozterkami , albo poruszyÌ jakiœ wa¿ny dla niego temat, a nie od razu jeeechaÌ po tej osobie jak po lysym koniu. Ze swojej, oczywiœcie lepszej, oczywiœcie najwy¿szej i najwspanialszej perspektywy  Bronienie kgokolwiek przez powiedzmy pryzmat lojalnosci , dla mnie jest smieszne , naiwne , bez zrozumoienia powagi sytuacji.
Jedyna powaga sytuacji istnieje na poziomie to¿samoœci. Jeœli ktoœ sam nie mial podobnych doœwiadczeù to nie potrafi wczuÌ siê w sytuacjê drugiego cz³owieka, wtedy czyjeœ zrozumienie i empatia s¹ dla niego œmieszne i naiwne. Poczucie naiwnoœci i œmiesznoœci to zawoalowana ocena czyjejœ empatycznej postawy. ALe to te¿ dobrze , ¿e tak piszesz , Kiaro bo tym samym wywo³ujesz dysonans pomiêdzy tym co piszesz o mi³oœci bezwarunkowej, a tym jaka jesteœ na prawdê i dziêki temu lepiej mo¿na siê poznaÌ. Witaj prawdziwa Kiaro . Piszê to bez z³oœliwoœci, po prostu teraz jesteœ dla mnie bardziej ludzka. I nie piszê tego w odwecie za Twoj¹ ocenê. Ot ocena jak wiele innych  Bowiem utwierdzanie kogos iz dokonal dobrego prawidlowego wyboru ( w odniesieniu do etyki , moralnosci i niekrzywdzenia) jest wyrzadzaniem mu krzywdy w utwierdzaniu i przytakiwaniu falszywym wzorom. Czlowiek dokonuje wyboru. Ani lepszego ani gorszego. Dokonuje tego wedlug wlasnego wzoru, jaki na dany moment uwa¿a za najlepszy. I nikt lepiej od tej osoby nie wie czy ten wybór jest dobry czy nie. Ta osoba wie wiêcej o danej sytuacji ni¿ ktokolwiek z zewn¹trz.I trzeba ufaÌ, ¿e wie co robi. Ju¿ parê postów wczeœniej napisalem,¿e sytuacja moze wygl¹daÌ zupelnie inaczej ni¿ to postronni postrzegaj¹. Mo¿liwe, ze martwy zwi¹zek istnieje tylko na papierze i nie ma tam mi³oœci, a jest po protu uk³ad , który teraz blokuje drogê prawdziwej mi³oœci. Kto komu tu wyrz¹dza na prawdê krzywdê i gdzie tak na prawdê kryje siê fa³sz ? Czy wêze³ ma³¿eùski pomiêdzy obojêtnymi sobie ludŸmi to dobry i piêkny,czy raczej ju¿ fa³szywy wzór ? Te¿ tak mo¿e byÌ i wtedy "prawid³owy" wybór w odniesieniu do etyki i moralnoœci to wybór decyzji przeciwko martwym wiêzom , Wiêzom, które s¹ zasilane przez program pt ma³¿eùstwo . Inna kwestia, ¿e szkodliwe oprogramowanie ( bo w nowych warunkach jest ju¿ szkodliwe , choÌ kiedyœ wspiera³o ) trzeba najpierw wykasowaÌ, aby mo¿na by³o zacz¹Ì coœ nowego, ale to ju¿ inna historia. No coz? Nie wszyscy jeszcze to rozumieja , nie wszyscy potrafia panowac nad emocjami , i nie wszyscy potrafia sie powstrzymac od upustu zolci w strone nielubianej osoby gdy nadaza sie okazja. Nie bardzo rozumiem czy to jest uwaga do mnie. Bo jeœli tak, to spieszê donieœÌ, ¿e lubiê koliberka i to nawet bardzo, ale lubiÌ to nie znaczy powstrzymywaÌ siê przed wykazaniem tego , co ze mn¹ nie rezonuje w jego wypowiedziach. I mogê siê nawet myliÌ, ale odpowiadam na to, co we mnie zgrzyta i to piszê. Ktoœ to odbierze jak wylew ¿ó³ci ( pod³ug swoich wzorów ) a ktoœ inny , na przyk³ad adresat moich wypowiedzi uœmiechnie siê po prostu i powie "eeech east, to nie tak, no ale spoko, skoro tak to widzisz , to trudno ". Albo siê wœcieknie i mnie zwymyœla. No i te¿ dobrze. Damy sobie po plaskaczu i sytuacja siê oczyœci. To znaczy tak robi¹ zwykle faceci, czego kobiety nie potrafi¹ zrozumieÌ.Mê¿czyŸni potrafi¹ daÌ sobie w zêby po czym razem iœÌ na piwo  Kobietom trudno to poj¹Ì  ) Jednak cokolwiek by nie napisac i coklwie nie gloryfikowac ( w osobistych zlosliwosciach) , nikt nimi nie przysloni prawdy , ktora mowi az nadto wyraznie; Nie czyn drugiemu co Tobie nie mile. Tak , racja. Nie czyù drugiemu co Tobie niemile, ale czy to oznacza, ¿e trzeba prawdziw¹ mi³oœÌ odrzuciÌ wbrew sobie ? Czy nie mo¿na znaleŸÌ takiego rozwi¹zania, aby nie skrzywdziÌ kogoœ za bardzo, a jednoczeœnie nie odrzuciÌ swojego prawdziwego uczucia ? Nie twierdzê, ¿e namiêtna mi³oœÌ jest ze wszech miar sprawiedliwa. Niestety mi³oœÌ mo¿e byÌ egocentryczna, ale czy przez to mniej piêkna ? mniej prawdziwa ? A czy komus jest mile bycie zdradzanym przez kochanego partnera? Czy ktos chce byc ta zdradzana osoba? Czy chce niesc na sobie , bol i cierpienie tej zdradzanej osoby?
Kiaro ja wiem akurat o czym piszê, bo jestem po rozwodzie. I wierz mi ( to tylko pryzmat mojego doœwiadczenia, które z innych w¹tków ludzie znaj¹ ju¿ trochê ) , ¿e nie zawsze pojawia siê ból, cierpienie i upokorzenie u mnie nic takiego nie mia³o miejsca, a wiesz czemu ? Bo ja sam nie bylem œwiêty. Sam zaniedba³em wiele symptomów , sam pope³ni³em wiele b³êdów. I jeœli cz³owiek widzi, ze coœ mu siê w ¿yciu wali, to niech najpierw sam uczciwie przed samym sob¹ do lustra i z czystym sumieniem powie , ¿e jest czyœciutki i ze siê nie przyczyni³ ani trochê do rozpadu zwi¹zku. Niestety ludzie maj¹ wprogramowany taki sprytny wirus, który nazywa siê "projekcja win" . I to polega na tym, ¿e program wyszukuje sobie ofiarê na zewn¹trz siebie i projektuje na ni¹ wszystkie swoje niepowodzenia. Wystarczy zaczepiÌ siê o pierwsz¹ czyj¹œ winê i dalej to ju¿ idzie g³adko. Tylko, ze czêsto wtedy mylimy przyczyny z rezultatem. Taki wirus do pewnego stopnia pomaga ludzkiej to¿samoœci funkcjonowaÌ w rzeczywistoœci, gdy¿ stanowi podstawê istnienia tej to¿samoœci. Bo Moja To¿samoœÌ jest naj naj och , ach, a winni wszyscy wko³o. A ta moja biedna to¿samoœÌ to taka pokrzywdzona ofiara buuuu. Malo takich spraw przed s¹dem, gdzie wywlekane s¹ wszystkie brudy - oczywiœcie tej drugiej strony tylko. Nigdy w³asne. No bo ich przecie¿ nie ma , prawda ? Czy naprawdê wiesz co dzieje sie za "drzwiami" tego zwiazku do ktorego wdzierasz sie na trzeciom nie chcianom przez pierwsza? Tego nie wiemy w³aœnie i cala moja pisanina opiera siê na tym, ¿e nie wiemy jak to jest na prawdê tam za drzwiami . Zwracam uwagê na to, ¿e ró¿nie mo¿e byÌ i nie zawsze czarne jest czarne a bia³e jest bia³e. Acha i ¿eby Ciê nie kusi³o , Kiaro, to od razu wyjaœniam, ¿e moje relacje z ludŸmi s¹ czyste , nie wtryniam siê do nikogo. No mo¿e tu, na forum "wsadzi³em palca miêdzy drzwi" miêdzy kolibra a ptaka, jak to œlicznie uj¹³ koliberek  . Najdelikatniej jak potrafi³em , a jeœli urazi³em to przepraszam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Silver
Gość
|
 |
« Odpowiedz #172 : Grudzień 12, 2010, 13:04:14 » |
|
Nasza obecna relacja z Ptakiem jest nieÂłatwa, wiĂŞc to jak wsadzania palca miĂŞdzy drzwi, zatem to nie groÂźba, ale opis sytuacji czy wrĂŞcz przestroga.
Koliberku drogi... Od¿egnujê siê absolutnie od roli jakiegoœ adwokata i prokuratora , bo '' nie s¹dzcie, a nie bêdziecie s¹dzeni''. Tylko w dalszym ci¹gu NIE ROZUMIEM tej Twojej roli, któr¹ tutaj odgrywasz - pokrzywdzonego dziecka. Co gorsza.... odgrywasz j¹ publicznie... Lecz taki sposób biernej ekspresji nie wiele zmienia ...! Powiem uczciwie - nie da³o by mi coœ takiego zrobiÌ...! Widocznie emocje guruj¹ nad Twoim zdrowym rozs¹dkiem. Wiesz... kiedyœ tak chodzi³em sobie po cmentarzu i te nieodreagowane uczucia zranionego dziecka kaza³y mi s¹dziÌ : stan¹³em przy jednym z grobów i powiedzia³em sam do siebie : o Ty skurczybyku tyle narobi³eœ z³ego, a przy nastêpnym grobie... a Tobie to ju¿ nie wspomnê ile ³ez przez Ciebie wylano. Ale...minê³o trochê lat, a¿ zrozumia³em ten spo³eczny, prymitywny, zwierzêcy relatywizm o nazwie - ktoœ uczyni³ mi coœ z³ego...! NIKT nie uczyni³ mi NIC z³ego, tylko z³em by³o widzenie rzeczy wypaczonych, lêk przed utrat¹ czegoœ ?..!, ¿ycie w systemie zysków i strat, porównaù - co lepsze, a co gorsze i co by³o dla mnie korzystne, a co nie. A taki zakamuflowany sposób ¿ycia powodowa³ Os¹d innych ludzi i sytuacji. Lecz Ci wszyscy byli dla mnie nauczycielami.... Rujnowali moje ¿ycie po to, abym wzi¹³ odpowiedzialnoœÌ za niego, a nie rozlewa³ ³ez i czu³ siê bezwoln¹ i pokrzywdzon¹ ''ofiar¹''. Nikt nie jest wstanie uczyniÌ mi NIC z³ego ! Posiadam Wszystko co powinienem mieÌ i niczego nie utraci³em. Jedynym ''z³em'' s¹ z³udne punkty widzenia i widzenie rzeczy wypaczonych. Wobec powy¿szego dokona³em rodowego wybaczenia tym, którzy zmarli i tym którzy ¿yj¹.... Utrzymywanie zadr w sercu kosztowa³o mnie sporo ¿yciowej energii, poniewa¿ by³o ono w istocie negatywizmem. Dziœ Ci, którzy zmarli s¹ wolni i Ci co ¿yj¹ tak¿e... Oto droga...któr¹ nazywa siê œwiadomoœci¹ serca, lub inaczej dojrza³oœÌ serca... Napisa³em to Koliberku dlatego, poniewa¿ czujê, ¿e zrozumiesz na czym polega siatka zdarzeù i zrozumiesz, ¿e pod t¹ pozorn¹ powierzchni¹ rzeczy, kryje siê zupe³nie inna prawda. Ale, tylko do Ciebie nale¿y wybór, czy zrobisz potê¿ny krok naprzód, czy dalej bêdziesz tkwi³ w podobnym schemacie ¿ycia. Je¿eli ta lekcja z Ptakiem niczego wiêcej Was oboje nie nauczy³a, oprócz kolorowej symfonii s³ów, któr¹ tu wypisujecie i udowadniacie publicznie to i owo, TO wybaczcie... ale czujê siê jak w d¿ungli. Oczywiœcie NIE piszê tylko Ciebie, ale i tak samo PTAKA poniewa¿ obydwoje nawzajem próbujecie udowadniaÌ tu swoje myœli - emocje, które nie s¹ Wami, a nawet za bardzo do Was NIE przynale¿¹.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 13:15:53 wysłane przez Silver »
|
Zapisane
|
|
|
|
ptak
Gość
|
 |
« Odpowiedz #173 : Grudzień 12, 2010, 14:11:36 » |
|
Manipulacje drugim cz³owiekiem zaczynaj¹ siê od narzucania mu odpowiednich zachowaù. Chc¹c prowadziÌ nieustann¹ kontrolê wystarczy wdro¿yÌ w ¿ycie "prawa moralne". Zauwa¿am ¿e im wiêcej dyktatu w sferze relacji mêsko damskich, tym mniej mi³oœci i poszanowania. Ktoœ sobie uzurpuje panowanie nad wspó³ma³¿onkiem i wmawia mu ¿e to dla jego i wspólnego dobra, a ofiara godzi siê na tak¹ rolê. ¯yj¹ d³ugo i "szczêœliwie"  Zauwa¿am ¿e manipulanci bardzo chêtnie siêgaj¹ po krytykê odmiennych od swoich zachowaù, che³pi¹ siê dyktatorskimi poczynaniami wobec wspó³ma³¿onków i wmawiaj¹ wszystkim, ¿e to jedyna s³uszna droga... Thotal, nic dodaÌ, nic uj¹Ì. WypowiedŸ Twoj¹ uzupe³niê jeszcze w³asnym spostrze¿eniem, ¿e czêsto tzw. moraliœci, by sprostaÌ sytuacjom ¿yciowym jedne zasady ³ami¹ drugimi, bo ¿ycie jest bardziej bogate i skomplikowane oraz wymyka siê spod sztywnych regu³ i klasyfikacji. Tzw. moraliœci ¿yj¹ w z³udnym przekonaniu o w³asnej nieskazitelnoœci a brudy, jakie przy tym wytwarzaj¹ próbuj¹ przenosiÌ na tych niemoralnych. Wyrz¹dzaj¹ przy tym o wiele wiêcej krzywd, ni¿ Ci paleni na stosach. Potrafi¹ zbrukaÌ najbardziej czyste uczucie, by siebie wynieœÌ na piedesta³ doskona³oœci. I bezwiednie ukazuj¹ swoj¹ prawdziw¹ twarz inkwizytora. I czêsto jest tak, ¿e zza g³oszonych zasad wyziera biedna, poraniona, chora osobowoœÌ. O tak niskim poczuciu w³asnej wartoœci, ¿e domaga siê s¹dów i os¹dów drugiego cz³owieka. Có¿, stosy p³onê³y zawsze i pewnie d³ugo jeszcze p³on¹Ì bêd¹, dopóki cz³owiek nie nauczy siê wpierw kochaÌ, szanowaÌ i rozumieÌ siebie samego. Od tego nale¿y zacz¹Ì. Ale wymaga to odwagi spojrzenia we w³asne oczy. Gdy w nich bêdzie czystoœÌ, czystoœÌ te¿ bêdzie dostrzegalna w innych. Takie to proste, a takie trudne zarazem. Zaœ publiczne pranie w³asnych brudów, na pewno nie sprzyja ich pozbyciu siê, ani osobistemu piêknieniu. East, Silver, równie¿ z Wami siê zgadzam. M¹drze piszecie. Pozdrawiam 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #174 : Grudzień 12, 2010, 14:28:05 » |
|
No oczywiscie east analiza cudzego postu... z oczywistoscia ewidetna wiedzy Twojej najlepszej , co autor mial na mysli... No bo jak by inaczej?  A pod koniec solidny "kopniak" ocena dewartosciujaca autora z mila mina niby to dobroci i bezinteresownosci. A przeciez moj powyzszy post nie mial odniesienia do zadnej konkretnej osoby.Odnosil sie jedynie do sytuacji. Jaki jest wiec cel oceniania mnie? Co wiec zadzialalo? Przyslowiowe nozyce? Zastanow sie east ile jest w Tobie nienawisci do mnie i dlaczego? Co ja w Tobie powoduje? Kiara 
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2010, 15:11:29 wysłane przez Kiara »
|
Zapisane
|
|
|
|
|