Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 28, 2024, 12:51:22


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 [4] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: CUDA I OSZUSTWA BLUE BEAM.....  (Przeczytany 52845 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #75 : Czerwiec 18, 2012, 07:07:07 »

Kontynuuję nadal tutaj, by podkreślić, że Blue Beam już trwa, i to od bardzo dawna. To zaś, co ściśle się przez to określa to tylko nowe środki.
Nie środki jednak tworzą naturę Blue Beam

Astre, cenny i świetnie uzupełniający wpis.

mechanizmy obronne, które instruują : czasy są ciężkie i trzeba walczyć, aby nie dać się wchłonąć przez system

Warto dodać, że najczęściej ci zalęknieni stają się nieświadomie trybami systemu. Doskonałymi przykładami braku lęku i nie poddania się systemowi byli: Sokrates i Chrystus. Oni nie walczyli w ludzkim rozumieniu.
Jednak pokonali system poprzez nie ulegnięcie mu.
Wykazali w ten sposób siłę.

I nie zawsze, też nie w każdym środowisku, są to tylko mechanizmy obronne. Często są to mechanizmy próżności i potrzeby (choćby odrobiny) własnej chwały. Stąd bierze się też „wyścig szczurów”.


System patologiczny celowo tak  zaprojektowany.

O ile wolną wolę nazwiemy patologią Uśmiech
To serce decyduje, kto czemu służy.


Cały wszechświat, to przecież  nic innego tylko jeden wielki eksperyment.

Niezupełnie.
Bo tu badacz nie jest badaczem w takim sensie jak to jest u ludzi.
On bowiem niczego tu się nie dowie. Niczego nowego.
Poza tym on jest poza eksperymentem.
A też przynależy do wsechświata.

Można powiedzieć, że jest to stworzenie czegoś – co ma stworzyć samo siebie.
I tu jest rola wolnej woli.
Czy wolna wola to eksperyment?
Nie.
To możliwość i konkretne działanie.


A, więc chciano się przekonać jak sobie poradzą istoty, w tak patologicznym systemie ?

Wiadomo, że wybór ma trudniejsze i łatwiejsze momenty. A i wybory bywają łatwe i trudne. Stopień czego zależy od… wcześniejszych wyborów.
Widzimy zatem, że nie chodzi tu o jednorazowy wybór – lecz o proces jaki nasze wybory tworzą.
Proces ten buduje to, co bywa nazywane stanem ducha i stanem karmy.

I co to znaczy patologiczny system?
Równie dobrze można dostrzec wiele dobra w ziemskim systemie.
A w nim samym wiele zróżnicowanych systemów, gorszych i lepszych.
I jak uczą religie, istnieją jeszcze gorsze systemy od ziemskiego, jak i lepsze.

Systemy te to wypadkowa wyborów istot, które w nich żyją.

Obwinianie np. diabła o to, że skusił do grzechu, nie uwalnia od winy. Jeśli wybór należał do człowieka. Odmowa wykonania rozkazu też jest wyborem. I możliwością.


Wyznacznikiem tego, że istoty radzą sobie z tym zaprojektowanym systemem, jest to, że go dostrzegają, rozumieją na czym ta patologia polega i robią wszystko, aby z tej patologicznej mentalności uciec.
 
Wtedy idą własną drogą.

Jeśli ta własna droga opiera się na ego, zaś ego wyrosło na „systemie”… to będzie to w rzeczywistości droga systemu. Nawet jeśli wystąpi przeciw niemu!
I nadal nie będzie to droga wolności.
Choć w silnym przekonaniu, że taka jest.

Ludzkie ego to właśnie system!
On je stworzył i uwarunkował.
Duch może jednak wybrać doskonałość.
Wybrać świętość – jako coś normalnego i tak to postrzegając.
Wybiera doskonałość bo widzi, że jest jedyną normalnością.
Wybiera tak silnie i z takim przekonaniem normalność, że odrzuca to – w czym widzi patologię.
Przede wszystkim odrzuca patologię w sobie.
Nie zajmuje się zbytnio światem na zewnątrz, bo odkrył świat własnej osobowości. Tak samo, a nawet bardziej, trudny do opanowania. I zawierający niezbadane ukryte, lecz działające regiony. Posiadające swoje armie. Posiadający wiele Blue Beam...

Wyznacznikiem tego, że istoty radzą sobie z tym zaprojektowanym systemem, jest to, że go dostrzegają, rozumieją na czym ta patologia polega

Czy rzeczywiście to jest wyznacznikiem?
I czy rzeczywiście dostrzegają najistotniejsze?
A może wręcz przeciwnie, bo w rzeczywistości nadal w sobie pozostają tacy sami, zaś winę za swoje złe wybory przerzucają na „system”, jak niegdyś na „diabła”.
Mogę żyć w każdym systemie w którym wszystkie istoty będą doskonałe, święte i dobre. Mogę tam być nawet niewolnikiem, gdyż nikt nie będzie tam chciał być panem.
Nawet tu na ziemi miałem dyrektora, który zlecając pracownikom pracę do wykonania zwracał się: „Mam do pana taką uprzejmą prośbę, czy mógłby pan…”
To ludzie tworzą własne relacje.
Nie systemy.
Systemy obnażają jednak słabość ducha.
Siła zaś płynie z ćwiczeń, nie z bierności.


i robią wszystko, aby z tej patologicznej mentalności uciec.

Oj, nie wiem, czy wszystko.
Śmiem twierdzić, że raczej robią najmniej - ile tylko można najmniej.

Jeśli jednak człowiek będzie chciał zwiększyć siłę swoich mięśni, to ile musi ćwiczyć? Czy uzyska to bez wysiłku i bez trudu?
Dlaczego wiec wielu myśli, że o wiele łatwiej zwiększyć można siłę ducha?

Otrzymaliśmy potencjały, lecz dalej sami siebie tworzymy.
Budujemy sami siebie uczynkami, postawą względem innych.


I to właśnie oni i to właśnie TERAZ, gdy nadchodzi najlepszy czas do zmian, powalą postawionego na gumowych nogach tego  bałwana - (system).
Są więc koheretni z procesami zmian, procesami ewolucji, a Wszechświat takich wspiera....

Niestety nie widzę wielu tych onych.
Widzę natomiast podobnych tym, którzy już nieraz obalali jeden system i zastępowali go niby innym – jednak nadal to jedni niedoskonali zastępowali innych niedoskonałych.
A „gumowe nogi” to właśnie niedoskonałość.

Ale tego rodzaju „wiara i nadzieja” jak u Ciebie, nie jest niczym nowym na ziemi.
To jednak nie system trzeba zmieniać.
Tu trzeba zmieniać ludzi.


I w ten sposób następuje i już nastąpiła w znaczenje mierze selekcja istot.
To wybieg ''Kosmicznego Rdzenia'', którego nazywają ''Bogiem''.

To następuje, czy nastąpiła? Mrugnięcie
Już ludzkość przerabiała narody wybrane, rasy panów, faszyzm, rzymskich obywateli… dziękuję wychodzę z takiego kramu.
Nie daj boże znajdą się idioci, którzy zaczną mniemać, że są owymi wyselekcjonowanymi…
I nie wiadomo jaka inna głupota przyjdzie im jeszcze wtedy do głowy…
Może kolejny Oświęcim… dla „niewybranych”.

Kosmiczny Rdzeń?
Kto to Bogiem nazywa?
O Bogu wiele napisałem w życiu, ale nie nazywam tego Kosmicznym Rdzeniem.
I jeśli ktoś tak nazywa Boga, to nie ma o Nim wielkiego pojęcia.
Joannie Rajskiej poświęciłem kilka tematów na www.boga.fora.pl, gdzie omówiłem niektóre jej „oświecone” pomysły.

To właśnie jego scenariusz, scenariusz Animatora-Kosmicznego Rdzenia.
Pytanie czy słuszny ?
Przygladając się bliżej, dokładniej i ze zrozumieniem o co w tej dydaktycznej zabawie chodzi można dojść o wniosku, że - bardzo słuszny.

Najpierw pytanie: Czy scenariusz istnieje? Uśmiech
Na razie nikt jego istnienia nie udowodnił.
Zatem pytanie o czymś czego nie ma, czy to jest słuszne – jest raczej naciąganą próba przekonania, że to już jest? Mrugnięcie

Proszę wybrać: scenariusz, czy wolna wola?

No tak, wybór oczywisty, bo skoro „jest” scenariusz, a „zamiast” Boga jest Kosmiczny Rdzeń – czyli Maszyna, to nie ma miejsca na wolną wolę.

Ktoś się tu na forum dał na to nabrać?

Nie ma co narzekać na system, tylko dokonywać zmian.
A najlepiej zacząć dokonywać je od siebie samego.
UPS ! I znowu problem ! Jak go zacząć, co robić, jak robić ....itd...
Lecz nie ma określonego wzorca - scenariusza  co i jak robić, jakich donywać zmian u siebie i na zewnątrz.

I od razu przykład osoby – która się nie dała nabrać Mrugnięcie
Co za interesujące zapętlenie w osobowości… czyli umysł sobie, a duch sobie.
Ciekawe kto wygra?

Bo słusznie, że każdy musi zacząć od siebie.
Podkreślasz pytanie „jak zacząć”.
I jakże słusznie i wnikliwie zauważasz, że „nie ma określonego wzorca”.
I oby go nigdy nie było!
Bo każdy wzorzec dobry w jednej sytuacji, w innej może być zły…
Podasz wzorzec idiocie, a on go będzie stosował bez względu na okoliczności…

Działać tak, aby mieć na uwadze dobro.
By to było właściwe działanie.
I nie ma tu też wzorców.
Bo trzeba uwzględniać nie tylko doraźne wyniki, lecz też dalsze skutki doraźnego wyniku.
I zawsze szukać najdoskonalszego wyrażenia swojego działania.
Na tyle – na ile w danej chwili potrafimy.
By za jakiś czas móc więcej.

Kto jednak się nie stara, niczego mu nie przybędzie.
Z wyjątkiem kłopotów.


Astre, jeszcze raz podkreślam, że Twój post mi się bardzo podobał.
I w zasadzie mój stał się jego kontynuacją.

Bardzo serdecznie pozdrawiam.

Jerzy Karma
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #76 : Czerwiec 18, 2012, 08:49:06 »

Jerzy Karma
Cytuj
O ile wolną wolę nazwiemy patologią Uśmiech
To serce decyduje, kto czemu służy.


Niesamowite że ludzie zaczęli już odkrywać iż najważniejsze jest SERCE wiadomo że jak Serce to i uczucia. A, ONE nigdy nie dały się zniewolić , nigdy , przenigdy! Jedynie uczucie miłości jest niezależne od wszystkiego, jego wolność nie podlega woli Człowieka. Żadnym rozkazem nie wzbudzimy rozpalenia się miłości w sercu do kogoś! Można w sobie wzbudzić różne uczucia i odczucia zewnętrznymi bodźcami , ale nie miłość.  Zatem wolna wola ( posiadanie jej czy brak) nie ma żadnego  wpływu na rozpalenie się ognia miłości w sercu.

Gdy korzysta ono z depozytu swojej wiedzy Człowiek staje się prawdziwym mędrcem , bowiem używa w życiu Mądrości Serca.


Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 18, 2012, 10:41:36 wysłane przez Kiara » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #77 : Czerwiec 18, 2012, 09:48:34 »

@Jerzy Karma
Cytuj
I choć są myślami, to niekoniecznie są już myślane (..).Potrzeby innych ludzi – one mnie tworzą, a ja na to się godzę.
Zatem pisze mnie ten świat.
W kontekście Blue Beam można by pod tym kontem rozpatrzeć produkt pt JA . Skoro  potrzeby innych ludzi tworzą JA (które z czasem zaczyna mniemać, ze się na to godzi) to faktycznie JA jest pisane przez ten świat. Co więcej - jest przezeń wpisane w ludzką istotę.
Zatem faktycznie BB już istnieje. W systemie jednak dopiero niedawno różni pijarowcy to odkryli, że w zasadzie cała iluzja jest juz gotowa jako infrastruktura. Wystarczy tylko znaleźć klucz do JA i tak modulować częstotliwości, aby JA było przekonane ,że to ONO widzi coś na niebie, albo ,że to ONO ma wybór (towaru, potrzeby), albo że to ONO robi coś i dokądś się wznosi, czymś się staje z własnej woli (rzekomo).
Tym samym człowiek niekiedy tak mocno się utożsamia z tym JA, że staje się ono omalże bogiem tworzącym Wszechświaty. Przy czym zadziwiające, że nie widzi jak chorą rzeczywistość to rzekome wszechmogące JA stworzyło (och to nie ja , to oni ). I nie pomogło tu wielkie uczucie z serca bo przecież jak jest każdy widzi.
I mimo to dalej, mimo rozpoznania, brniemy w to
Cytuj
Zatem. Nie ma co narzekać na system, tylko dokonywać zmian.
A najlepiej zacząć dokonywać je od siebie samego.
Tak jakby to JA nie zblamowało się już wystarczająco. Rozpoznać siebie - a cała reszta, całe dokonanie samo nastąpi w wyniku rozpuszczenia.
@Astre
Cytuj
Wyznacznikiem tego, że istoty radzą sobie z tym zaprojektowanym systemem, jest to, że go dostrzegają, rozumieją na czym ta patologia polega i robią wszystko, aby z tej patologicznej mentalności uciec.
Robią wszystko ? No widocznie nie wszystko, albo też nie da się uciec robiąc cokolwiek. Ten hologram BB jest wszędzie tam, gdzie TY (ja) tak jak światło o określonej częstotliwości wyłoni z otoczenia tylko to, co z częstotliwościa tego światła zarezonuje i nic więcej. Usuń filtr JA a nastanie oświecenie Mrugnięcie .. wyłoni się inny świat.

Tutaj mała uwaga. Dorośli śmieją się z bajkowego świata dzieci ,które widzą wokół elfy i wróżki, albo różowe smoki Mrugnięcie a to przecież dla nich tak samo realny świat, jak dla Ciebie pieniądze w na koncie w banku (czyżby realne ? Mrugnięcie ) lub wieczorne wiadomości w telewizji Mrugnięcie
Dzieci po prostu inaczej oświetlają hologram dlatego widzą co innego.
Zapisane
Astre
Gość
« Odpowiedz #78 : Czerwiec 18, 2012, 21:43:01 »


Niesamowite że ludzie zaczęli już odkrywać iż najważniejsze jest SERCE wiadomo że jak Serce to i uczucia.

To nie SERCE, tylko.... świadomość serca....

Czyli -  ufność, zrozumienie, dojrzałość serca, czyli - świadomość SERCA.

To świadomość jest tym wyznacznikiem, a nie  narząd - SERCE.
 SERCE, jest tu pewną metaforą, choć wyższe uczucia mają ścisły związek z rozwojem czakry serca. To tak pokrótce bez wnikania w mechanizmy Torusa jakim jest serce i bez wnikania, jaki rodzaj informacji podlega wymianie ze Wszechświatem poprzez czakrę serca.
Warto zwrócić uwagę, że zbyt rozwnięta czakra serca, też nie jest dobrą sprawą, bo występują z tego powodu rozmaite zaburzenia.
Liczy się absolutnie zrównoważony, harmonijny rozwój wszystkich czakr. ]

<a href="http://www.youtube.com/v/R1-vbQ6K2CI?version=3&amp;amp;hl=pl_PL&quot;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/R1-vbQ6K2CI?version=3&amp;amp;hl=pl_PL&quot;</a>

Ta przepiękna muzyka wprowadza czakry w harmonię ich działania.
Dlaczego muzyka ? Ano dlatego, że czakry są NIE tylko ośrodkami wymiany ''energii', ale przede wszystkim ośrodkami wymiany - informacji.

Pozdr.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 18, 2012, 23:13:00 wysłane przez Astre » Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #79 : Czerwiec 19, 2012, 00:10:46 »

Kiaro,

Serce – zależy co widzi się poprzez to określenie.
Serce ma wiele wymiarów – tak samo zresztą jak całe ciało.
Z całą pewnością to wiesz.
Co prawda wymiary te się przenikają. I w różnym stopniu mogą wpływać na siebie.

Dla jednych ludzi serce to jedynie organ fizyczny.
Dla innych to także emocje i związane z nimi np. zawały.
Jeszcze dla innych to także uczucia – zatem wymiar uczuciowy.
Ale czy na tym koniec?

Któż tutaj nie wie, że człowiek ma znacznie więcej ciał?
Weźmy jednak przykład z życia.
Iluż ludzi widziałem jak byli wiedzeni poprzez zmysły do emocji, a następnie do takich uczuć, że wołali: „Jezus jest moim Panem!”
Oni naprawdę wtedy mieli w swoim systemie uczuciowym Jezusa.
A kierując się wyłącznie poglądem, że „serce to uczucia” – można…
(ale staję się głupi, gdy zjawia się jakieś ja…)
… można stwierdzić, że mieli Jezusa w swoich sercach.
Jednak dlaczego nadal tkwili w niedoskonałych osobowościach?!
I naprawdę nie ma tu sensu pytanie: Skąd to wiadomo.
Po prostu to było widać nawet w ich wołaniach, nie trzeba nawet twierdzić, że było widoczne w ich postępowaniu.
A jednak mieli Jezusa w swoim sercu z poziomu uczuć.
I co?
Nie wystarczyło.

Zatem gdy piszę o sercu nie chodzi o uczucia.
Istnieją ważniejsze poziomy serca. Bardziej istotne.

Zatem ludzie nie „już” zaczęli odkrywać, że serce jest najważniejsze, ani że uczucia są najważniejsze.
Odkryli nawet - nie wiadomo jak dawno temu – że są ważniejsze poziomy od uczuć – poziomy serca.
Np. Arnold Mindell dlatego aby odróżnić, że chodzi mu o inny poziom nie używa słowa „uczucia”. Używa określenia „poczucie.”
O ważności serca pełno w Pismach Wedyjskich.
Wiele kultur umiejscawia w sercu duszę, czy ducha, czy też atom iskry ducha.
Na obrazach u chrześcijan widuje się nie tylko Jezusa z sercem na wierzchu.
Oczywiście można to interpretować wg woli.
Ale serce jest najwidoczniej odkryte już od bardzo dawna.

uczucia. A, ONE nigdy nie dały się zniewolić , nigdy , przenigdy! Jedynie uczucie miłości jest niezależne

Jeśli „jedynie uczucie miłości jest niezależne” – to inne są zależne wg tego.
Skoro zaś są zależne -  to jak te inne „nigdy nie dały się zniewolić”?

Jedynie uczucie miłości jest niezależne od wszystkiego, jego wolność nie podlega woli Człowieka.

Zostawmy tu na razie kwestię, czy “jedynie” Uśmiech
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam Chichot

Zajmijmy się podanymi stwierdzeniami o uczuciu miłości:
1.   „jest niezależne od wszystkiego”
2.   „nie podlega woli Człowieka”
3.   jest wolne (wynika to ze zwrotu „jego wolność nie podlega”)
4.   nie jest wolne (może wynikać ze zwrotu „nie podlega woli Człowieka”,.w domyśle może jednak podlegać innej woli, gdyż nie napisałaś Kiaro, że żadnej woli)

Hmm… wygląda raczej na to, że uczucie miłości o ile byłoby niezależne od wszystkiego (dotyczy to zresztą każdego uczucia) – to takie uczucie nigdy by nie powstało. Zaznaczam jednak, że chodzi tu o uczucia przemijające – czyli powstające pod wpływem określonego zdarzenia.

Czym innym jest jednak stan miłości. Uczucie nim nie jest, nawet jeśli tak się czasem mówi. Doświadczając stanu jest się w nim bez względu na obiekty miłości. I wszystko w nim jest obiektem miłości. Tylko on jest miłością bezwarunkową.

Wracając do uczuć… Nie są one, też uczucie miłości, niezależne – bo coś je powoduje. Dlatego np. o takiej miłości mówi się jako o warunkowej.


nie podlega woli Człowieka. Żadnym rozkazem nie wzbudzimy rozpalenia się miłości w sercu do kogoś! Można w sobie wzbudzić różne uczucia i odczucia zewnętrznymi bodźcami , ale nie miłość. 

Zapewniam Cię, że można.
Mogę pokochać kogo zechcę.
To jest jak robienie magii.
Każdy człowiek jest magiem, lecz nieświadomie.
Nieświadomie tworzy siebie i w sobie to wszystko – co sprawi, że kiedyś pokocha określony typ osoby.
Możliwe jest jedna też kierowanie tym.
Bo przecież jest to kierowanie tym – co się zrobiło w przeszłości.
Ma to związek z panowaniem nad wrażeniami.
Panowanie nie zawsze oznacza oziębłości.
Bo puszczenie określonych wrażeń wynikać może z panowania, zaś z puszczenia wyniknie już spontaniczne uczucie.
Wszystko zaś, co jest puszczane, zostało kiedyś stworzone przez nasze reakcje ze światem. I ciągle możemy tworzyć nowe.
Jak i nie tworzyć.

A czy u kogoś można wzbudzić?
Polecam sztukę uwodzenia Mrugnięcie


Zatem wolna wola ( posiadanie jej czy brak) nie ma żadnego  wpływu na rozpalenie się ognia miłości w sercu.

Nie wiadomo skąd to „zatem”…
Samo słowo „zatem” nie może być dowodem.

Poza tym, zależy też co kto rozumie przez wolną wolę.
Może np. dla Ciebie Kiaro, jest to myśl…
Ale np. dla Aborygena już nie myśl.
Dla mnie wola może być czasem myśl, czasem uczucie, czasem wrażenie, a innym razem żadne z nich.
I wolą, czyli decydentem będzie poczucie (bliskie jemu jest odczucie, wyczucie, intuicja).
Jakaś jednak nadrzędna wola w człowieku decyduje, czy wolą będą myśli, czy przekonania, czy skłonności, a może nałogi, czy też uczucia, itd.


Gdy korzysta ono z depozytu swojej wiedzy Człowiek staje się prawdziwym mędrcem

Nie podważę tego, aby podważyć – gdyż zdanie to jest zachętą do zdobywania mądrości.
Osobiście jednak nie polegam na swojej wiedzy, ani w ogóle na sobie. Gdy tylko przypomnę o sobie – natychmiast staję się głupcem!
Zatem nie mędrcem.



Człowiek staje się prawdziwym mędrcem , bowiem używa w życiu Mądrości Serca.

Jeśli jest to mądrość najwyższego poziomu serca, lecz tam nie człowiek jest mędrcem.
(Wbrew pozorom moje zdanie nie zaprzeczyło Twojemu. Opisałem tylko to samo inaczej. Zaś poprzez „to samo” mam na uwadze jedynie zewnętrzny przejaw. Ten zaś bywa postrzegany zależnie od wymiaru widzenia.)


2

Dalej Astre pisze, że:
To nie SERCE, tylko.... świadomość serca....

Astre,
Podane zdanie ma jednak wiele znaczeń.
Bo równie dobrze może to być świadomość mentalna o sercu.
I na niewiele to się zda w oświeceniu.

Ale może to być świadome, czyli żywe serce.
Wówczas jednak jest to jak najbardziej serce.
Gdy w pierwszym przypadku był to tylko umysł – zatem faktycznie nie serce.

Czyli -  ufność, zrozumienie, dojrzałość serca, czyli - świadomość SERCA.

A kto ma potrzebę mówić o ufności?
Czyż nie ci – którzy jej potrzebują?
Którzy się lękają – choćby nieufności innych…

I co ma dojrzewać?
Serce w swojej najgłębszej istocie?
To jest TAO.
Zawsze takie samo.

Zrozumienie – jak najbardziej.
Jednak poza człowiekiem!
Zatem tylko wtedy – gdy człowiek przekroczy sam siebie.
Dlatego niektórzy mówili, że „żaden człowiek tego nie zrozumie”.


To świadomość jest tym wyznacznikiem, a nie  narząd - SERCE.
 SERCE, jest tu pewną metaforą,

Też kiedyś myślałem, że jest metaforą – ale nie jest!
I zapewniam Cię, że serce jako narząd ma w tym swój dział.
Poza tym, czym dla Ciebie jest świadomość?


bez wnikania, jaki rodzaj informacji podlega wymianie ze Wszechświatem poprzez czakrę serca.

Każdy.
Dlatego dobrze, że polecasz np. odpowiednią muzykę.
I dlatego ważne są informacje „dobre, miłe i szlachetne”, oraz piękno i harmonia.
To wszystko oczyszcza ze splamień, z uwikłań w krainach śmierci.
By przygotować możliwość powrotu do pierwotnej natury mieszczącej się w sercu.
I wtedy nie zagrozi żadne Blue Beam.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #80 : Czerwiec 19, 2012, 11:26:57 »

O tym iż nie chodzi o serce , fizyczny narząd wiemy już od wielu lat, cyklicznie wracamy do tych określeń w dyskusjach.

Oczywiście że serce jest nazwą umowną którą używamy powszechnie, chodzi o depozyt wiedzy mądrości w nim. Jedni nazywają to świadomością , a ją mądrością co uważam za kolejny przejaw używania świadomie i mądrze wiedzy serca.

Kiara Uśmiech Uśmiech


ps. Jerzy piękne są twoje rozważania i prawdziwe dokonywałam ich bardzo wiele lat temu , posiadam je już w sobie w formie zakodowanych wzorów , kodów słownych i nie tylko.
Uczucia emocjonalne ( inne energetycznie  niż miłość bezwarunkowa) zależne są od zewnętrznych bodźców, przeróżnych. Miłość bezwarunkowa od niczego nie jest zależna , ogarnia sobą wszystko , jest wszystkim i tworzy wszystko. Ale.... rozpalenie się jej w "sercu" czyimś do kogoś ( tu mowa o , ogniu splatającym miłością dwie postacie tworzące czasowo jednię)nie do wszystkich osób się budzi.

Uczucie zawsze jest wolne, zrealizowanie swoich wyobrażę z nim związanych nie zawsze bywa możliwe. nie mniej jednak nikt nikomu nigdy nie zabroni kogoś szczerze i gorąco kochać nawet na wielką odległość będącego od niego. Odległość..... czasowa ( nawet inny wymiar) czy mierzona materialnym miernikiem odległości.

Przepraszam iż nie wchodzę w te tasiemcowe dyskusje , ale nie mam tyle czasu na nie.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2012, 11:40:19 wysłane przez Kiara » Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #81 : Czerwiec 19, 2012, 16:51:51 »

system biologiczny i sytem mechaniczny sa na tyle swiadomoe ze podjely ju zdecyzje ze czlowiek na tej planecie w tej formie nie jest juz potrzebny... lepiej swiadomie przygotowac sie na smierc Uśmiech - przemiane,
to jest juz prawdziwy matrix, liczy sie tylko 144 tys Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2012, 18:01:26 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #82 : Czerwiec 19, 2012, 22:06:16 »

Kiara, rozważania same się rozważają.
Zaś celem nadrzędnym jest piękno.
Dla niego zaistniał świat.

Nie mam żadnych praw by uważać je za moje.
I z obiektywnej perspektywy widząc to jako zjawisko, widzę procesy, w których nie ma żadnego mnie.
Gdy jednak oddzielę coś wg obszaru ciała i procesów w nim wyrażanych w relacji z tym, co poza skórą Mrugnięcie wówczas widzę odrębnego mnie.
Jest to zatem sprawa perspektywy i umówienia się Uśmiech

Podobnie to, co Ty napisałaś w post scriptum, jest słuszne, lecz jedynie w ograniczonej przestrzeni. Jest jednak ona najpowszechniejszą na ziemi.
Zatem o reszcie można milczeć.
A jednak nie było milczenia we wcześniejszych postach pod wezwaniem Jerzego Karmy:D
Nie było na tyle, że były tasiemcowe Mrugnięcie

I jeszcze raz o sercu.
Zgadza się, że napisałaś – iż serce to uczucia.
Jednak nikt nie napisał, że napisałaś, iż to fizyczny narząd.
Zostało zaś dodane uzupełnienie, że serce ma więcej wymiarów, niż te dwa.
Teraz zaś zostaje dodane pytanie:
Jak można twierdzić, że serce nie jest którymś z tych wymiarów?
Np. fizycznym.

Chodzi więc też o serce jako fizyczny narząd.
I nie jest to napisane jako filozofia, lecz jako fakt, który ma prawo i możliwość zaistnienia.
Jeszcze Wasze fizyczne serca Was zdziwią.
O ile będziecie doświadczać tasiemcowej miłości Chichot
Także, a może i nawet szczególnie, związanej z miłością uwielbienia erotycznego.
Dlatego, że erotyka u ludzi jest najpotężniejszym energetycznym stymulatorem.
W tantrze faza tego procesu związanego z sercem jest jedną z podstawowych.
Kto jednak używa metod będących jeszcze potężniejszymi stymulatorami energii ciał człowieka – ten niech ich używa.

Napisałaś Kiaro, że posiadasz w sobie rozważania z postów pod wezwaniem Chichot Jerzego Karmy.
(W innej perspektywie coraz bardziej widziane jest jako nie do końca poprawne używanie zwrotów: ja, mnie, moich – wobec czegoś, co w żaden sposób nie jest własnością żadnego człowieka.)
A jesteś pewna, że ta Kiara, która pisze na forach?
Jeśli zaś chodzi o to, kto je posiada – to przecież posiada je każdy.
Tylko nie każdy ich używa.

quetzalcoatl44
System biologiczny ma zupełnie inne rodzaje świadomości, niż systemy mechaniczne.
Biologiczny zawiera w sobie już mechaniczne.
Natomiast mechaniczny nie zawiera biologicznych.


@east
faktycznie JA jest pisane przez ten świat. Co więcej - jest przezeń wpisane w ludzką istotę.
Zatem faktycznie BB już istnieje.
/.../ aby JA było przekonane , /.../ że to ONO ma wybór /.../ albo że to ONO robi coś i dokądś się wznosi, czymś się staje z własnej woli (rzekomo).

Sprawę wolnej woli jest łatwo rozwiązać na gruncie istoty.
Co to bowiem jest żywa istota?
Jest to coś – ktoś, kto postępuje wg swojej natury. Wg natury własnej istoty.
I to właśnie postępowanie – reakcja wynikająca z natury danej istoty, jest jej wolą odpowiednią i zgodną z jej istotą.
Zatem istota z perspektywy posiadanej natury ma wolną wolę – bowiem reaguje wg posiadanej natury.

W szerszej perspektywie istota jest zbiorem wydzielonym z szerszych zbiorów jakimi są światy.
I tylko dzięki temu wydzieleniu mogła zaistnieć jako zbiór o indywidualnie niepowtarzalnym składzie elementów.
Jednak poszczególne elementy nie są niepowtarzalne.
Ponad to istota ma możliwość nabywania kolejnych elementów.
Zatem może się rozwijać, nawet do łączenia się na określonych poziomach z poszczególnymi światami, i w końcu nawet z całym bytem, czy tym – co poprzedza przejawione byty.

Czym zatem jest wola?
W rzeczywistości człowiek ma wiele wolnych woli.
Każdy z Was tego przecież doświadczył.

Jesteśmy już napisani przez światy – ale jest w tym, czyli w nas, oprócz tych pisań jeszcze coś boskiego – co ma także swoją wolną wolę.
W tym sensie jesteśmy Dziećmi Boga i nawet bogami – gdyż posiadamy tak jak Bóg prawo do wolności będącej ponad stworzonymi światami – na bazie których i w których przejawiamy siebie jako istoty.


Tym samym człowiek niekiedy tak mocno się utożsamia z tym JA, że staje się ono omalże bogiem tworzącym Wszechświaty. Przy czym zadziwiające, że nie widzi jak chorą rzeczywistość to rzekome wszechmogące JA stworzyło (och to nie ja , to oni ). I nie pomogło tu wielkie uczucie z serca bo przecież jak jest każdy widzi.
I mimo to dalej, mimo rozpoznania, brniemy w to

Możesz napisać jaka interpretacja Twoich opisów byłaby najwłaściwsza?
Zazwyczaj ja pisane jest jako JA, gdy nie chodzi o zwykłe ja.
Zaś z wcześniejszej Twojej wypowiedzi wynika, że masz na myśli zwykłe ja.
Choć możliwe, że te zwykłe – którego większość ludzi nie uświadamia sobie.
Ale czy wówczas ono na pewno jest „omalże bogiem tworzącym Wszechświaty”?
Nie jest. Bo bliższe prawdy byłoby napisanie, że tam nie ma żadnego ja Chichot
Innymi słowy i z innej perspektywy: Jest w jednym człowieku cały legion różnych ja, czyli nie ma Jednego Ja. Nie ma Panującego.

A ludzkie rozpoznanie, że palenie szkodzi zdrowiu u palących lekarzy? Chichot
Oczywiście nie w kotłach Mrugnięcie
Jest rozpoznanie, i jest ROZPOZNANIE.
Te sprawy były omówione na www.boga.fora.pl

A „wielkie uczucie z serca” u ludzi?
Najwyraźniej za mało go.
Z powodu błędnego koła.
Ludzie są gonieni przez troski, zbędne pragnienia, napór otoczenia, itp.
Mnóstwo chwastów tłamsi uczucia serc ludzi.
Nie dają im wzrastać wg natury.


Tak jakby to JA nie zblamowało się już wystarczająco. Rozpoznać siebie - a cała reszta, całe dokonanie samo nastąpi w wyniku rozpuszczenia.

Bo Ty masz na myśli szaleńców. Ci się blamują.
Akurat o rozpoznaniu napisałeś do wypowiedzi o: zmienianiu siebie.
Gdy zmienisz siebie ku właściwemu działaniu, to z pewnością wprowadzisz do świata właściwe działania.
Zatem wniesiesz swoja cegiełkę do rozwoju świata.
Ty zaś zyskasz natychmiast.
A  przypadku świata zwiększysz jego szansę.


Dorośli śmieją się z bajkowego świata dzieci /…/
to przecież dla nich tak samo realny świat, jak dla Ciebie /…/ wieczorne wiadomości w telewizji

Tak, Dorośli śmieją się, bo mają swój bajkowy świat Mrugnięcie
Widzę @east, że pewne zjawiska są wyraźne dla wielu.
I dla Ciebie.
Kiedy wreszcie dorośli wyjdą ze swojej piaskownicy?
Niestety… iluzja jest potężna…
I nie chodzi tylko o „wieczorne wiadomości”.
Systemy ujarzmiły miliardy ludzi.
I to są kajdany w które całe społeczeństwa same wkładają swoje ręce.

To potężniejszy BLUE BEAM, niż ten ewentualny techniczny.
To też choćby presja otoczenia.
Ukryta nawet w osobistym ego…
I sam umysł jest potężnym BLUE BEAM.

Żegnam Was w pokoju,
Choć wolałbym siedzieć w ogródku Mrugnięcie
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #83 : Czerwiec 19, 2012, 22:06:51 »

Tak pomąciliście ten wątek, że dużo czasu musiałbym poświęcić na jego wyregulowanie.
O "sercu" istnieje już wątek.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #84 : Czerwiec 19, 2012, 23:11:08 »

@Jerzy Karma
Cytuj
Ale czy wówczas ono na pewno jest „omalże bogiem tworzącym Wszechświaty”?
Nie jest. Bo bliższe prawdy byłoby napisanie, że tam nie ma żadnego ja Chichot
Innymi słowy i z innej perspektywy: Jest w jednym człowieku cały legion różnych ja, czyli nie ma Jednego Ja. Nie ma Panującego.
O to właśnie chodziło z tym ja-ja-mi Mrugnięcie

OT :.. skojarzyło się w kontekście tego rozpoznania - gadzie jaja (jaJA).

Bo  nie ma Panującego !
 I teraz dopiero , z tej perspektywy ... niech dzieje się patrzenie. Jak wygląda świat ? Co widać i co słychać ? Chichot
Bez Panującego Ja niemożliwe jest narzucenie tego technicznego Blue Beam. Bo niby KTO miałby ulec manipulacji ?
Ale rozpoznanie to też prowadzi do tego, iż rozpuszcza się ten już istniejący, głębszy BB
To co wyraziłeś, Jerzy tymi słowy :
Cytuj
Systemy ujarzmiły miliardy ludzi.
I to są kajdany w które całe społeczeństwa same wkładają swoje ręce.

To potężniejszy BLUE BEAM, niż ten ewentualny techniczny.
To też choćby presja otoczenia.
Ukryta nawet w osobistym ego…
I sam umysł jest potężnym BLUE BEAM.
A kiedy zostanie rozpoznany to ? Czy ludzie dostrzegą wzajemne powiązania ? Choćby te fraktalne, które ukazują jak wszystko na wiele sposobów jest połączone zaś rozdzielenie , jest pozorne.
Bo ...
Cytuj
Nie mam żadnych praw by uważać je za moje.
I z obiektywnej perspektywy widząc to jako zjawisko, widzę procesy, w których nie ma żadnego mnie.
Gdy jednak oddzielę coś wg obszaru ciała i procesów w nim wyrażanych w relacji z tym, co poza skórą  wówczas widzę odrębnego mnie.
Jest to zatem sprawa perspektywy i umówienia się
Nie tyle umówienia się, co rozpoznania. Nawet fizycznie nie da się wyznaczyć granicy w której kończy się człowiek, a zaczyna to ,co poza nim. Fizycznie gdzie kończy się komórka ? To tak jakby się chciało DOKŁADNIE wyznaczyć długość linii brzegu morza. Granicą morza są jego fale. No i jak tu zmierzyć DOKŁADNIE tą granicę , kiedy fale są dynamiczne przecież ? Stąd wprowadzono rendering oparty na fraktalach Mrugnięcie . Ha , idzie o to, że gdyby chcieć sprawdzić DOKŁADNIE gdzie kończy się skóra a zaczyna powietrze to w największym przybliżeniu nie znalazłoby się takiej granicy ! Gdzieś rozmyła by się w falach energii emitowanej przez człowieka (torus serca na przykład) . Zobaczyłoby się falujące, wzburzone morze energii fal materii (wibrujących cząsteczek choćby) a nie gładką skórę. I to nie tylko cząsteczek tego, co składa się na skórę, ale też miliardów "kosmicznych" pasażerów ,czyli roztoczy, bakterii i innych kolonii "czegoś" , zasiedlających ludzki organizm. Człowiek-bóg robi im co jakiś czas totalne Wielkie Wymieranie szorując ciało pod prysznicem, zupełnie podobnie jak Ziemia to robi "nam", jej mieszkańcom. Dla higieny Duży uśmiech


Cytuj
Gdy zmienisz siebie ku właściwemu działaniu, to z pewnością wprowadzisz do świata właściwe działania.
Zatem wniesiesz swoja cegiełkę do rozwoju świata.
Ty zaś zyskasz natychmiast.
A  przypadku świata zwiększysz jego szansę.
Być może na pewnym etapie zmiana SIEBIE wystarcza. I tak jest to wyobrażenie w umyśle. Owszem, coś się zmieniło, ale znowu przekonanie, ze to JA to czynię i JA zyskuję jest iście iluzoryczne, bo uzyskane z niedynamicznej perspektywy "wnętrza" organizmu, z perspektywy pozornego rozdzielenia. Czy świat potrzebuje Ciebie ? Czy potrzebuje jakiś ekstra fajnych szans ? Spokojnie, on poradzi sobie i bez nas, ludzi ,taka prawda. Ludzkość bez świata sobie nie poradzi.
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #85 : Czerwiec 20, 2012, 06:03:28 »

na jedno wychodzi Uśmiech system mechaniczny jako wyraz ego dazy do zniszczenia swiata, ewolucja bilogiczna-duchowa, do zaniku ego- nieistnienia w tej formie..coz:)
Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #86 : Czerwiec 20, 2012, 08:17:43 »

na jedno wychodzi Uśmiech system mechaniczny jako wyraz ego dazy do zniszczenia swiata, ewolucja bilogiczna-duchowa, do zaniku ego- nieistnienia w tej formie..coz:)

coś mi się wydaje, że jesteśmy własnym katem i ofiarą,-
ale może to też iluzja Mrugnięcie
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #87 : Czerwiec 20, 2012, 08:28:16 »

Pragnąłem już nie pisać, dlatego się pożegnałem.
Ale przez Ciebie @ east przepływają lepsze zjawiska, niż gadzie ja-ja Mrugnięcie
Świetnie o określiłeś.
Można tylko dodać, że z niektórych coś się wykluwa w historii.
Ale do rzeczy…


Bez panującego wewnętrznego ja - panują systemy.
To jak w hipnozie.
Panuje ja hipnotyzera.

W pewien sposób ludzie to zombi.
Zatem narzucenie technicznego Blue Beam jest możliwe.
Pytasz: „niby KTO miałby ulec manipulacji ?”
A kogo hipnotyzuje hipnotyzer?

rozpoznanie to też prowadzi do tego, iż rozpuszcza się ten już istniejący, głębszy BB

Nie każdy poziom rozpoznania.
Samo poznanie myśli i jej akceptacja nie jest praktycznym rozpoznaniem.
Umysł odkłada je na bok i żyje po staremu.

To co wyraziłeś, Jerzy tymi słowy

Jeśli masz na myśli „głębszy BB” to tak.
Jeśli  masz na myśli „rozpuszcza się”, to nie.

A kiedy zostanie rozpoznany to ? Czy ludzie dostrzegą wzajemne powiązania ?

Albo rozpoznanie – pod warunkiem, że na wszystkich poziomach, czyli całkowite.
Albo miłość – pod warunkiem, że w niej nie ma kochającego! Bowiem zamienił się w miłość. Jest za to obiekt miłości. Są obiekty miłości. I świat zamienia się w miłość, lecz nie tak – że ma kochać kochającego – bo przecież go nie ma!

Żyjemy rzeczywiście w czasach, gdy rozpoznanie rośnie na coraz szerszą skalę. Powiedzmy, że jest to skala akademicka. Bo daleko jej do masowej.
Znacznie wcześniej była to skala tylko elitarna. Kręgi Steinera itp.
Wystarczy wpisać w google: nowa pedagogika Uśmiech
Steiner to był wielki duch, który wiedział, że błędy są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
A co może przerwać to błędne koło?
Najpierw próbowano systemami, ideami.
Trochę pomogło.
Jednak nie zmieniało ludzi wewnętrznie.
Ludzie nauczyli się udawać.
W przypadku idei udawać sami przed sobą.
Mistrzowie udawania!

Do właściwej miłości ludzie nie byli i nie są zdolni z powodów patriotycznych, czyli z powodu legionu eg zamieszkujących w człowieku.
Legion kocha tylko sam siebie Uśmiech
Innych nie.
Co najwyżej wykorzystuje je i dla lepszej frajdy nazywa to miłością.

Jednak to miłość jest prostszą drogą do doskonałości.
I jakże łatwiejszą i skuteczniejszą.
Ta prawdziwa miłość ogarnia nie tylko chwilę, bo np. kochając dziecko uwzględnia nie jego chwilę, lecz jego całe życie – uwzględnia je samo i je w świecie.

Ale jak nauczyć człowieka kochać jeśli nie okazaniem miłości?
Ale tej miłości nie da się wydrukować i sprzedać.
Rozpoznanie da się.
Rozpoznania można uczyć masowo.
I to się zaczyna odbywać.
Wychodzą liczne podręczniki.
Np. „Jak mówić, aby dzieci słuchały.”
Pisze się o nim w prasie. Np. „Charaktery.”

Można nauczyć się jak właściwie działać.
Zapewniam, że kto ma miłość będzie działał w niektórych sytuacjach nawet właściwiej, niż zalecają w takich książkach – bez ich czytania, bez intelektualnego rozpoznania.
Rozpoznania nie da się posiąść w jednej chwili.
Miłość można osiągnąć nagle.
Jednak legion jest patriotą… kocha sam siebie – do wewnątrz.

Ach… nie będę o wszystkim pisał… i tak już pewnie wyjdzie tasiemiec, jak to ujęła Kiara. (Dzięki Kiara, bo to mnie uwalnia jako człowieka od pracy.)


Nawet fizycznie nie da się wyznaczyć granicy w której kończy się człowiek,

Swędząca skóra nie ma z tym problemu Uśmiech

gdyby chcieć sprawdzić DOKŁADNIE gdzie kończy się skóra a zaczyna powietrze to w największym przybliżeniu nie znalazłoby się takiej granicy ! Gdzieś rozmyła by się w falach energii emitowanej przez człowieka

Bardzo fajnie to opisujesz, jednak wychodzisz tu poza codzienną widzialność, a nawet poza powszednią odczuwalność.
Oczywiście, że granica zależy od perspektywy.
Jednak perspektywa to widzenie, a te jest narzucone ludziom przez zmysły.
Zatem zmysły wyznaczają na granice.
Mistycy i nauka przekraczają granice zmysłów.



Człowiek-bóg robi im co jakiś czas totalne Wielkie Wymieranie szorując ciało pod prysznicem, zupełnie podobnie jak Ziemia to robi "nam", jej mieszkańcom.

Czyli drzewo rosnące korzeniami do góry. Na którym ludzie to liście.
Może to kwestia tego, czy liść się utożsamia z liściem, czy z drzewem?
Jeśli z liściem, to i tak spadnie.
Jeśli z drzewem, to dalej rośnie.
I jest czymś większym, niż liść.


Być może na pewnym etapie zmiana SIEBIE wystarcza. I tak jest to wyobrażenie w umyśle.

Prawdziwa zmiana wyraża się w faktach.
Fakt nazywasz wyobrażeniem w umyśle?


znowu przekonanie, ze to JA to czynię i JA zyskuję jest iście iluzoryczne

O ile jest takie przekonanie.


Czy świat potrzebuje Ciebie ? Czy potrzebuje jakiś ekstra fajnych szans ?

Te pytania powstały z perspektywy oddzielenia.


Spokojnie, on poradzi sobie i bez nas, ludzi

I radzi sobie.
A świat, to też ludzie.
A widziałeś świat bez ludzi? Uśmiech
Możesz nie widzieć ludzi jedynie w określonej przestrzeni i w określonym „czasie”, ale nawet wtedy oni tam są, tyle że nie fizycznie.


2

na jedno wychodzi Uśmiech system mechaniczny jako wyraz ego dazy do zniszczenia swiata,

Uśmiech
System mechaniczny nie ma dążeń. On jedynie reaguje na czynniki i sam bywa czynnikiem (mechanicznym).
W jaki sposób system mechaniczny jest wyrazem ego?
Co masz tu na myśli?
Bo jeśli on jest wyrazem ego, to czy nie należy stwierdzić, że nie system mechaniczny dąży, lecz ego dąży używając systemu mechanicznego Uśmiech

Ego mając dom potrafi za płot wyrzucić śmieci do pobliskiego lasu…
Bo w danym momencie las nie należy do niego, a podwórko domu tak.
A za parę dni idzie do lasu na grzyby. Choć uważało, że nie należy do niego.

dazy /…/ ewolucja bilogiczna-duchowa, do zaniku ego- nieistnienia w tej formie..coz:)

Tak, do nieistnienia w formie niedoskonałej.
Niedoskonałość ma taką naturę, że się rozwala.
Dlatego nazywano ją krainą śmierci.
Jeśli zatem chcesz życia – sięgaj po doskonałość w sobie.

Może się nasuwać pytanie.
Gdzie będzie ego – gdy wszyscy będą działać właściwie i doskonale?
Gdy wszyscy będą jako jedno – bo wszyscy w doskonałości.
Gdzie będzie indywidualność ego?

Będziesz doznawać jako ego.
Doznawać właściwego życia.
Właściwego działania.

Takie doznawanie jest jednak zupełnie inne, niż to, którego doznaje ego poza doskonałością.
Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #88 : Czerwiec 20, 2012, 08:31:57 »

coś mi się wydaje, że jesteśmy własnym katem i ofiarą,-
ale może to też iluzja Mrugnięcie

Prawo karmy.
Zresztą widać to nawet w jednym życiu.
Iluzja to coś - co jest odbierane.
Zapisane
songo1970

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #89 : Czerwiec 20, 2012, 09:20:56 »

coś mi się wydaje, że jesteśmy własnym katem i ofiarą,-
ale może to też iluzja Mrugnięcie

Prawo karmy.
Zresztą widać to nawet w jednym życiu.
Iluzja to coś - co jest odbierane.

..tak sobie sam chyba powtarzam

pozdro Uśmiech
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #90 : Czerwiec 20, 2012, 09:51:45 »

@Jerzy wspaniale, ze się oderwać nie możesz od forum Chichot
Można dzięki temu puścić parę .... kwestii (albo para w gwizdek, zależy Mrugnięcie )
Poniżej trochę odniesień do poruszonych kwestii

Cytuj
Bez panującego wewnętrznego ja - panują systemy.
To jak w hipnozie.
Panuje ja hipnotyzera.
Prawda, ale nie tak do końca. Przykład z hipnotyzerem pokazuje jakie potężne moce tkwią w samym organizmie ludzkim bez potrzeby istnienia wewnętrznego kontrolera. Hipnotyzer może na przykład wydobyć zapomniane rzekomo wspomnienia, może nawet sięgnąć za pomocą regresji do poprzedniego wcielenia. Gdzie w takim hipnotyzowanym jest JA ? Czym jest? Czy to JA hipnotyzera nim steruje ?  Niekoniecznie. W istocie, która nie dokonała rozpoznania iluzji JA jako takiej, utożsamianie się z czyjąkolwiek osobowością jest jak nałóg. Jak nie ma wódki to i piwo dobre Mrugnięcie
W tym nałogu nie ma różnicy kto , ważne, aby był. I tu jest pole do popisu dla hipnotyzera.

Cytuj
W pewien sposób ludzie to zombi.
Zatem narzucenie technicznego Blue Beam jest możliwe.
Pytasz: „niby KTO miałby ulec manipulacji ?”
A kogo hipnotyzuje hipnotyzer?
Hipnotyzer nikogo nie hipnotyzuje, on raczej pracuje na pacjencie jak na materiale surowym , uwolnionym już od tożsamości "własnej" hipnotyzowanego. Przynajmniej takie jest wyobrażenie. To tak jakbyś zapytał kto śni sny.
Technicznie da się narzucić ,zahipnotyzować ,ale nie wszyscy są na hipnozę podatni. Bo jeśli pracujesz z iluzją na codzień i ona nie jest w stanie wymóc na Tobie oczekiwanego zachowania , to jak dalece jest w stanie uczynić to hipnotyzer BB ?

Cytuj
Jednak perspektywa to widzenie, a te jest narzucone ludziom przez zmysły.
Zatem zmysły wyznaczają na granice.
Mistycy i nauka przekraczają granice zmysłów.
Owszem tak, zmysły wyznaczają granicę. Trochę na zasadzie takiej, jakbyś poruszał się zawsze na wysokości 3 kilometrów nad poziomem morza i nie mógł zejść niżej by dostrzec szczegóły. Z takiej wysokości widać tylko jednorodną, płaską taflę wody - to przekazują zmysły. "Uzbrojone" w powiększacz oko widzi znacznie więcej szczegółów - woda zyskuje dynamikę i nie jest już płaską "granicą" . W wyniku rozpoznania po jakimś czasie włącza się "upgrade" - taki dodatkowy zmysł w który wyposażony jest mózg . Polega to na tym, ze mózg dodaje sekwencje ,których oko nie postrzega. Przykładowo jesteś na dyskotece na której ciemność rozrywają błyski lamp stroboskopowych. Zmysły podają Ci statyczny obraz, ale po jakimś czasie mózg potrafi poskładać z tego dynamikę zdarzeń i stroboskopy już nie mogą oszukać mózgu. Na podobnej zasadzie , utrzymywanie w umyśle obrazu z "uzbrojonego oka" zmienia perspektywę postrzegania , to ,co czynią Mistycy i nauka Chichot

Cytuj
Do właściwej miłości ludzie nie byli i nie są zdolni z powodów patriotycznych, czyli z powodu legionu eg zamieszkujących w człowieku.
Legion kocha tylko sam siebie
Innych nie.
Co najwyżej wykorzystuje je i dla lepszej frajdy nazywa to miłością.

Jednak to miłość jest prostszą drogą do doskonałości.
I jakże łatwiejszą i skuteczniejszą.
Miłość jako stan istnienia jest prostą drogą, lecz czy prosto jest wejść na tą drogę ? No cóż, to zależy jak silny jest legion,  bo wszak legion nie jest w stanie miłością objąć całości. Dlatego, iż boi się utraty najmniejszej ilości SIEBIE.
TY jako element legionu nie jesteś miłością. Puszczając wyobrażenia na temat siebie , systematycznie dokonując rozpoznania (droga serca ) automatycznie wychodzisz z iluzji na drogę otwartą dla miłości.
W tym momencie trzeba mieć baczenie i konsekwentnie , z uważnością rozpuszczać wszelkie wyobrażenia, bo przez jakiś czas tego "przejścia" może złapać nowe utożsamienie - na przykład "poszukiwacz miłości" Mrugnięcie, albo utożsamienie pt "Oświecony".
Bezpańskich legionistów w przestrzeni mnogo Mrugnięcie
Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #91 : Czerwiec 20, 2012, 12:09:30 »

To wspaniałość jest w Tobie @east skoro uczestniczysz we wzroście wraz ze mną.
A z forum oderwać się może każdy.
Odpowiedzi wypada jednak przeczytać – przynajmniej.
Co też czynię.
I obserwując je widzę jak one rosną – bo jako obserwator wpływam na nie Mrugnięcie

Przykład z hipnotyzerem pokazuje jakie potężne moce tkwią w samym organizmie ludzkim bez potrzeby istnienia wewnętrznego kontrolera.

Dariusz, hipnoza to też BLUE BEAM Mrugnięcie
Nie sądzisz, że to – o czym piszemy – przyda się wobec technicznego
BLUE BEAM?
Chyba, że założyć temat: Antyciała na BLUE BEAM

@east
Zwróć uwagę na wyrażenie jakiego użyłeś:
„potężne moce tkwią w /…/ organizmie ludzkim”
Wyciąłem tylko z niego słowo „samym”.
I może powinienem wyciąć słowo „tkwią”.
Bo zapewniam Cię, że hipnotyzer też dodaje tam swoją energię.
Oprócz tego, co bywa nazywane „ego” (hipnotyzera)..

Zatem kontroler jakby nie było istnieje.

W hipnozie istotniejsze jest zupełnie inne zjawisko.
Ukazuje ona, że hipnotyzowany – zanim zahipnotyzuje go hipnotyzer – sam siebie hipnotyzuje przez całe życie.
Hipnotyzuje ku samo ograniczaniu w sposób nieświadomy.
Mało tego, ta nieświadomość nie zostanie zlikwidowana mentalnym uświadomieniem sobie tego!
Dlatego, że drobna chwila świadomości jest niczym wobec ogromu tej nieświadomości.
A tę nieświadomość może przekształcić jedynie kumulacja odpowiednich działań danego człowieka.
Tak – życie jednostki, to specyficzny rodzaj umysłu.


Hipnotyzer może na przykład wydobyć zapomniane rzekomo wspomnienia, może nawet sięgnąć za pomocą regresji do poprzedniego wcielenia. 

Różnie z tym bywa.
Hipnoza bywa na ogół postrzegana jako jedno zjawisko.
Jednak czym innym jest hipnoza, gdy umysł fantazjuje na temat swoich przeszłych żywotów, aby zadowolić hipnotyzera.
A czym innym, gdy hipnotyzowany mówi wyłącznie prawdę.

Choć można to zinterpretować inaczej, że jeden umysł jest kłamliwy, a drugi prawdomówny.
Jednak kłamcy to zupełnie inni ludzie, niż prawdomówni.

Weźmy jednak brany przez Ciebie pod uwagę przypadek, gdy hipnotyzowany mówi prawdę.
Dlaczego nie był w stanie dotrzeć do niej sam?
Nawet w przypadku, jeśli jego mentalna świadomość bardzo tego chciała?
Zatem nie ona jest tym – co blokuje.
Hipnotyzer zatem odcina o wiele więcej, niż świadomość mentalną. Odcina jeszcze tę świadomość, która blokuje wspomnienia.
Tak – mamy w sobie kogoś, kto nas kontroluje i blokuje nas.

Wieli myśli, że hipnotyzer słowami wprowadza w hipnozę poprzez mowę do mentalnej świadomości.
Ale czy każdy taką mową zahipnotyzuje każdego?
Nie, bo w rzeczywistości to nie to co widać powoduje hipnozę.
Kto jest nazywany ojcem hipnozy?
Mesmer – który używał… czego?
Słów, czy energii?


Gdzie w takim hipnotyzowanym jest JA ? Czym jest? Czy to JA hipnotyzera nim steruje ?  Niekoniecznie. 

To tak jak zapytać, gdzie jest JA, gdy człowiek śni?
Czy steruje człowiekiem?
Spróbuj odpowiedzieć – to może być ciekawe.


Niekoniecznie. W istocie, która nie dokonała rozpoznania iluzji JA jako takiej, utożsamianie się z czyjąkolwiek osobowością jest jak nałóg. Jak nie ma wódki to i piwo dobre 
W tym nałogu nie ma różnicy kto , ważne, aby był. I tu jest pole do popisu dla hipnotyzera.

W pewien sposób masz wiele racji i świetnie to przedstawiłeś.
Można to widzieć tak:
„O… gość do mnie mówi… mogę odpocząć… uwalniam się od odpowiedzialności… oby wszystko robił, co mi pasuje…”
Przypomina to niektóre zachowania seksualne Mrugnięcie


Hipnotyzer nikogo nie hipnotyzuje, on raczej pracuje na pacjencie jak na materiale surowym , uwolnionym już od tożsamości "własnej" hipnotyzowanego. Przynajmniej takie jest wyobrażenie. 

Nie wiem czyje wyobrażenie.
Bo właśnie „uwolnienie od tożsamości własnej” jest hipnozą.
Ja bym to raczej nazwał wytrąceniem kontrolera ciała (nawet kontrolerów).
A wiadomo, że świadomość mentalna nie jest jedynym kontrolerem.
Jest nawet kontrolerem mniejszym.

To tak jakbyś zapytał kto śni sny.

Nie potrafię dojrzeć co masz tu na myśli wobec kontekstu, jednak pytanie ciekawe.
I zapytuję o to n razy.
I nawet, gdy Ty zapytałeś – dalej nie wiem.
Jednak stawiam na to, ze moje sny są wynikiem całego świata.
W jednej sekundzie mam ich nieskończoną ilość.
Nawet w dzień.
One się dzieją cały czas – non stop.
Tyle że w dzień się nimi nie zajmuję.
Moja uwaga jest na sprawach ziemskich.
Gdy zaś zasypiam, mogę nie zajmować się ani ziemia, ani żadnym z tych snów, albo wybrać któryś z nich.
Wybór przypomina skok do morza na fale – na którąś się trafia.


Bezpańskich legionistów w przestrzeni mnogo 

Całe oceany.

W tym momencie trzeba mieć baczenie i konsekwentnie , z uważnością rozpuszczać wszelkie wyobrażenia, bo przez jakiś czas tego "przejścia" może złapać nowe utożsamienie - na przykład "poszukiwacz miłości" Mrugnięcie, albo utożsamienie pt "Oświecony". 

Wszystko to fale.

Technicznie da się narzucić ,zahipnotyzować

Są przypadki, że zahipnotyzował kogoś komputer bez udziału świadka w pobliżu?
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #92 : Czerwiec 20, 2012, 15:41:50 »

@Jerzy Karma to wzrastajmy dalej Chichot

Cytuj
Cytat: east  Czerwiec 20, 2012, 10:51:45
Hipnotyzer nikogo nie hipnotyzuje, on raczej pracuje na pacjencie jak na materiale surowym , uwolnionym już od tożsamości "własnej" hipnotyzowanego. Przynajmniej takie jest wyobrażenie.

Nie wiem czyje wyobrażenie.
Niczyje. O to chodzi, że wyobrażenia, tak jak myśli ("chmury na niebie") przypływają i na chwilę zasłaniają ten kawałek "nieba" patrzącym oczom. I bach !!! Następuje utożsamienie - to moje myśli, moje wyobrażenia. A potem one mijają .... ale iluzja patrzącego zostaje na wystarczająco długą chwilę, by dostrzec kolejne CZYJEŚ (?) wyobrażenie. I tak te "chmury" nieustannie podtrzymują tego wyobrażającego .

Cytuj
Bo właśnie „uwolnienie od tożsamości własnej” jest hipnozą.
Lecz z drugiej strony, jeśli nie ma hipnotyzowanego, gdyż uwolnił się od tożsamości własnej, to kogo/co hipnotyzer hipnotyzuje ? W tym miejscu zdaje się pasuje przywołany przykład nałogu picia. Głód utożsamienia , w przypadku chwilowego zaniku JA, natychmiast zapełnia pustkę braku tożsamości najbliższą tożsamością - hipnotyzera właśnie.  Jest to cecha hardwaru ciała, czyli mózgu, choćby poprzez jego zdolność do wypełniania luk w zdarzeniach nieciągłych i zamieniania statycznego obrazu w akcję. Jest to automatyczne działanie. Głód nikotynowy podobnie, ale, i tu jest na to metoda.
Jeśli już o falach była mowa, to należy wspomnieć, że ten głód nikotynowy wywołują w organizmie częstotliwości nikotyny. Istnieje prosty sposób na rzucenie palenia bez głodu nikotynowego w 30 minut - kompletne wygaszenie częstotliwości nikotyny , wymazanie (a technicznie - nadpisanie fal o dokładnie odwrotnych częstotliwościach )  ich z ogólnej charakterystyki częstotliwości ciała . I znika. Trwa eksperyment czy podobnie da się z JA ,tylko, że w tym przypadku narzędziami są rozpoznanie i uważność.

Cytuj
Ja bym to raczej nazwał wytrąceniem kontrolera ciała (nawet kontrolerów).
A wiadomo, że świadomość mentalna nie jest jedynym kontrolerem.
Jest nawet kontrolerem mniejszym.
Właśnie o to wytrącanie kontrolera ciała i nie tylko ciała , się rozchodzi. Kiedy on znika, to przecież ciału to nie przeszkadza. Co więcej, ciało się regeneruje tak w przypadku odpoczynku sennnego.

Cytuj
To tak jak zapytać, gdzie jest JA, gdy człowiek śni?
Czy steruje człowiekiem?
Spróbuj odpowiedzieć – to może być ciekawe.
JA nie wie. JA nie jest w stanie kontrolować snu, gdyż nie panuje nad niczym we śnie. Oczywiście są sny zapamiętane.Są nawet takie w których wydaje się, że nad jakimś fragmentem ma się kontrolę, ale to zaraz znika, zmienia się, rozpływa, umyka logice. W pewnych fragmentach snu na przykład lewitacja jest czymś tak naturalnym jak jazda na rowerze i poczucie lewitowania wydaje się oczywistością samą w sobie lecz  również nad tym nie ma żadnej kontroli tak jak nad oddychaniem czy biciem serca.
Generalnie gro snów wyświetla się jak historia na ekranie kinowym i nawet, jeśli bierze w niej udział jakieś JA to brak jest z tym utożsamienia. Jest zaledwie elementem historii a nie podmiotem wokół którego kręci się rzeczywistość widziana oczyma.

Hipnoza i sen w kontekście Blue Beam mogą rzucić trochę światła na to w jaki sposób technologia mogłaby zostać użyta.
Wydaje się, że warunkiem ku temu byłoby istnienie oczekiwania czegoś od dawien dawna. Taki warunek spełnia religia - ponowne przyjście Mesjasza ,a dla ateistów na przykład UFO. To kwestia interpretacji pokazanych zjawisk. Jednakże przy braku interpretatora oraz świadomości iluzoryczności  - jak we śnie  - tego co się dzieje ,nie sposób będzie długo utrzymywać fałszywego sygnału.

Cytuj
Są przypadki, że zahipnotyzował kogoś komputer bez udziału świadka w pobliżu?
O taak, nie raz zasnąłem przed komputerem hehehe. Tzn tak się zdawało, że to sen, a może to hipnoza była  ? Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 20, 2012, 15:42:10 wysłane przez east » Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #93 : Czerwiec 20, 2012, 17:06:42 »

wazne jest zeby sie wyrzec siebie i nie byc z tego swiata..Uśmiech
system mechaniczny juz zyskal pewna samoswiadomosc..algorytmy itd to co sie najbardziej oplaca czyli eksterminacja polowy ludzkosci...
zreszta moze zawsze tak bylo..wszystkiego odkrycia to przeciez jakies iluminacje wiec sterowanie bylo zawsze..jezli czlowiek sie identyfikuje z tym zyciem:)
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 20, 2012, 17:13:30 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #94 : Czerwiec 20, 2012, 18:22:59 »

wyobrażenia, tak jak myśli ("chmury na niebie") przypływają i na chwilę zasłaniają ten kawałek "nieba" patrzącym oczom. I bach !!! Następuje utożsamienie - to moje myśli, moje wyobrażenia. A potem one mijają .... ale iluzja patrzącego zostaje na wystarczająco długą chwilę, by dostrzec kolejne CZYJEŚ (?) wyobrażenie. I tak te "chmury" nieustannie podtrzymują tego wyobrażającego

Musiałem to zacytować, choć wykroczyłeś tym poza płaszczyzną o którą nam wcześniej w tym chodziło.
Bowiem w płaszczyźnie doświadczanego świata ziemskiego są fakty i są wyobrażenia (błędne albo zgodne z faktami). Dopiero z pozycji wyższej płaszczyzny można mówić, że ziemskie fakty są dla tej wyższej jej wyobrażeniami.
Czym innym są te wyobrażenia, a zupełnie czymś innym błędne wyobrażenia ludzi.

Poruszyłeś jednak zagadnienie interesującej – powiedzmy – koncepcji.
Opisywanej na różnorodne sposoby w zupełnie odmiennych kulturach na gruntach mistycznych.
Wiem, że wobec ludzkiej percepcji jest naturalną rzeczą nie wierzyć w coś takiego.
Jest to wręcz nawet trudne do przyjęcia.
Jednak potwierdzenie tego można znaleźć nawet w Pismach Wedyjskich.
O tym samym nauczał Castanedę szaman Juan Matus.
Przekonałem się o tym osobiście, że świat-sen w sposób natychmiastowy mnie stwarza. Dając mi odpowiednią do niego pamięć. W sumie rolę. Jednak za każdym razem jest w każdej roli określona ciągle ta sama tożsamość, nawet jeśli z trochę inną osobowością.
Jest zatem coś stałego. I nie jest to pamięć mentalna. Nawet nie jest to pamięć jako charakter. Choć charakter zmienia się w sposób najróżniejszy, albo czasem wcale.
Na moje wyczucie płynące z doświadczeń jakie pamiętam, to wpływa na to świat w którym znajdzie się dana jaźń.
Wszystko w każdym świecie wysyła wobec jaźni swoje „żądania-rozkazy-programy”. Każdy przedmiot i każda żywa istota.
I piszę to nie jako filozof, czy jako pomysł. Piszę to na bazie tego, co doświadczałem.
Można tego czasem używać w dobrych celach.

Poza tym mamy przecież całe pola wyobrażeniowe. Różnej maści i wielkości, które robią z ludzi zombi. Np. gdy ktoś pod wpływem fanatycznej grupy niby religijnej zabija niewinnych ludzi.

Ale Tobie @east chodziło o coś jeszcze innego?
Chodziło Ci o to, że myśli tworzą fale i skupiska, które wpadają do ludzkich umysłów?
Tak jest, lecz istotna jeszcze jest moc myśli.
Także istotny jest stan nastrojenia tego – co człowiek przyjął już wcześniej.


Lecz z drugiej strony, jeśli nie ma hipnotyzowanego, gdyż uwolnił się od tożsamości własnej, to kogo/co hipnotyzer hipnotyzuje ?

Post wcześniej:
Hipnotyzer nikogo nie hipnotyzuje, on raczej pracuje na pacjencie jak na materiale surowym , uwolnionym już od tożsamości "własnej" hipnotyzowanego. Przynajmniej takie jest wyobrażenie. 

W zasadzie hipnoza składa się z dwóch faz.
Z wytrącenia kontrolerów, oraz z zewnętrznego kontrolowania.
W rzeczywistości nikt z Was nie jest tym – za kogo się uważa.
To – czym komuś wydaje się, że jest – w rzeczywistości jest jak wykonywanie polecenia posthipnotycznego.
I nie musiał go umieszczać żaden człowiek hipnotyzer.
Umieścił je świat.

A kogo hipnotyzuje hipnotyzer?
Samochód, odłącza ręce kierowcy od kierownicy i przykłada swoje.
Może dziwić, że sam nad sobą nie ma takiej władzy, jak na hipnotyzowanym.
Wynika to z tego, że on sam też ma swojego kierowcę. A sam jest pilotem. Gdy zaś hipnotyzuje to wyrzuca kierowcę i pilota, następnie ich zastępuje.


To, co napisałeś o wygaszaniu częstotliwości jakiejś skłonności – jest bardzo zajmujące i ważne.
I w zasadzie tego uczono poprzez wyrzeczenia.
Nie w taki sposób, by na siłę czegoś sobie odmawiać, jak to większość myśli. To tylko tak odbierało społeczeństwo albo robili ci, którzy nie wiedzieli lub nie czuli o co chodzi.
W rzeczywistości najpierw było energetyczne wygaszanie danej częstotliwości – zaś wyrzeczenie było tego skutkiem i potwierdzeniem zastosowania.
Bardzo pomocne w wygaszaniu niepożądanych skłonności są odpowiednie ruchy ciała podobne do Qigong czy TAI CHI. Skuteczne wtedy, jeśli ktoś wyczuwa jak ma wykonać właściwe ruchy. Umysł mentalny nie ma tu nic do zrobienia poza obserwowaniem i nie przeszkadzaniem.


I dalej o hipnozie podajesz cenną uwagę:
Co więcej, ciało się regeneruje tak w przypadku odpoczynku sennnego.

A wiesz, że jeśli będziesz miał dwie grupy tak samo śmiertelnie uszkodzonych np. os i jednej z nich poucinasz głowy, to te z głowami umrą znacznie wcześniej od tej bez głów?
Głowa to wielki szkodnik Chichot Mrugnięcie

Istnieją nauki jasnowidzących, że w czasie hipnozy zostają magnetycznie oddzielone głowy niefizyczne człowieka od niewidzialnych ciał.
Z pewnością one pobierają wiele energii z ciała fizycznego.
Dlatego niektóre szkoły duchowe zabraniają stosowania hipnozy.


JA nie wie. JA nie jest w stanie kontrolować snu, gdyż nie panuje nad niczym we śnie. Oczywiście są sny zapamiętane.Są nawet takie w których wydaje się, że nad jakimś fragmentem ma się kontrolę, ale to zaraz znika, zmienia się, rozpływa, umyka logice. W pewnych fragmentach snu na przykład lewitacja jest czymś tak naturalnym jak jazda na rowerze i poczucie lewitowania wydaje się oczywistością samą w sobie lecz  również nad tym nie ma żadnej kontroli tak jak nad oddychaniem czy biciem serca.

Widzisz, akurat takie poznałeś sny.
Ja miałem inne.
Też wiele takich z pełną kontrolą.
Ale gdy jestem we śnie bez kontroli, to nie mam większej władzy od tej jaką zwyczajni ludzie mają na ziemi.


Generalnie gro snów wyświetla się jak historia na ekranie kinowym i nawet, jeśli bierze w niej udział jakieś JA to brak jest z tym utożsamienia. Jest zaledwie elementem historii a nie podmiotem wokół którego kręci się rzeczywistość widziana oczyma.

Hmmm... u mnie było tak zaledwie parę razy.
Zazwyczaj jestem we śnie osobą w innym świecie. Nawet z inna pamięcią, historia i przeszłością.
To jakby moje równoległe rzeczywistości i moje równoległe „ja”.
Porównując je zaobserwowałem, że wszystko w tych rzeczywistościach choć jest inne (chodzi o widoki, przestrzeń, budowę miast), to jednak jest ułożone bardzo podobnie geometrycznie w przestrzeni!
I co ciekawe osoby których podlegam największemu wpływowi też tam są, lecz też jako ktoś jakby inny: czyli ma tę samą pozycję względem mnie, lecz inną historię.
Pisałem o snach na www.boga.fora.pl



Dobrze, że  East  łączysz: Blue Beam, hipnozę i sen, istnienie oczekiwania czegoś od dawien dawna, religie, ponowne przyjście Mesjasza.

Wszystko to ma na celu wpływać na człowieka.
Jednak jeśli ktoś przyjmuje, że jest stworzony przez Boga, nie chodzi tu o krawca, czy o stwórców ciała fizycznego, to niech wie, że ma w sobie Słowo Boga – te prawdziwe. O ile wyjdzie poza umysł.
Im bardziej jest czysty – tym bardziej to Słowo Boga go prowadzi i wówczas religie będą umacniać w nim to, co dobre.
Kto jest nieczysty, to nawet w religiach znajdzie powody, aby być złym.
Jezus nie mówił, że do wszystkiego potrzebne są np. Księgi Mojżesza, tylko że potrzebna jest mądrość.



O taak, nie raz zasnąłem przed komputerem hehehe

Uśmiech Zdumiewające, bo mi się to nigdy nie zdarzyło – bym zasnął patrząc na monitor kompa.
Telewizora tak.
Nazywam to znużeniem, jednak sen to nie to samo co hipnoza.

A bywało, że siedziałem przed kompem prawie 20-22 godziny na dobę przez ponad rok.
Jak Ty to robisz?
Też tak chcę Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #95 : Grudzień 20, 2012, 22:47:28 »

Jeżeli jest choć krztyna prawdy w tym, to jutro jest idealny dzień na pokaz... Effekt murowany. :]
Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #96 : Grudzień 21, 2012, 11:14:52 »

Prawdy w czym?

Naprawdę rządzi ten, którego nie widać jako rządzącego, którego nie ma możliwości zabić - bo mało kto wie, że to on rządzi.

Podobnie tłumami steruje się w sposób dla nich niewidoczny, tak aby myślały, że same decydują.

Wielkie spektakle?
Są w teatrach Uśmiech

A te w życiu są tak rozciągnięte na pokolenia, że jednostka ich nie dostrzega, a jednak im podlega!

Dlatego żadnego spektaklu nie będzie.
Takie jest moje zdanie.
Będzie rzeczywistość.
I dziś jest.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #97 : Grudzień 21, 2012, 14:49:46 »

Była, jest i będzie, drogi Jerzy .
Duży uśmiech
Zapisane
Jerzy Karma
Gość
« Odpowiedz #98 : Grudzień 21, 2012, 15:25:29 »

Nie chciałem być prorokiem Chichot Mrugnięcie
Zapisane
Strony: 1 2 3 [4] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.121 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

fifa11 madex halotupsy kursor truegaming