Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 29, 2024, 07:59:17


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Karol Wojtyła -Jan Pawel II  (Przeczytany 36541 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #50 : Grudzień 03, 2011, 23:56:44 »

Tematyka - Papież Jan Paweł II   - numizmatyka

Złota moneta kolekcjonerska, na której został uwieczniony wielki Polak - Papież Jan Paweł II. Poprzednie monety z serii to wyraz hołdu dla wybitnych postaci, które zapisały się na kartach historii - Fryderyka Chopina i Mikołaja Kopernika.

http://www.numizmatyczny.pl/go/_category/?idc=id_13

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

                                        Papieskie relikwie w Kopalni Soli w Wieliczce

mkw | PAP | 2 Grudzień 2011 | Komentarze (0)
 

"Dziennik Polski": Z okazji Barbórki kard. Stanisław Dziwisz przekaże Kopalni Soli w Wieliczce relikwie bł. Jana Pawła II. W znajdującej się 101 m pod ziemią kaplicy św. Kingi, będzie przechowywana ampułka z kroplą krwi polskiego papieża.
Relikwie będą sąsiadować z jedynym na świecie wykutym w soli i znajdującym się pod ziemią pomnikiem Jana Pawła II. Tak, by cenny dar mogli oglądać także turyści zwiedzający solne podziemia.

Dołącz do nas na Facebooku

W kopalni, którą rocznie odwiedza ponad 1 mln turystów z całego świata, obchody Barbórki zaplanowano na 5 grudnia.

http://religia.onet.pl/kraj,19/papieskie-relikwie-w-kopalni-soli-w-wieliczce,23621.html
« Ostatnia zmiana: Grudzień 04, 2011, 00:17:19 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #51 : Grudzień 07, 2011, 21:33:19 »

                                                                 Testament Jana Pawła II,
z dnia 6.III.1979 (i dodatki późniejsze)


W Imię Trójcy Przenajświętszej. Amen.

"Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie" (por. Mt 24, 42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddają w ręce Matki mojego Mistrza: totus Tuus. W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności.

W czasie rekolekcji przeczytałem raz jeszcze testament Ojca Świętego Pawła VI. Lektura ta skłoniła mnie do napisania niniejszego testamentu.

Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.

Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13.III.1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.

"Apud Dominum Misericordia et copiosa apud Eum redemptio"

Jan Paweł pp. II
Rzym, 6.III.1979.

Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy.
5.III.1990.

Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy.

24.II. - 1. III.1980.
Również w ciągu tych rekolekcji rozważałem prawdę o Chrystusowym kapłaństwie w perspektywie owego Przejścia, jakim dla każdego z nas jest chwila jego śmierci. Rozstania się z tym światem - aby narodzić się dla innego, dla świata przyszłego, którego znakiem decydującym, wymownym jest dla nas Zmartwychwstanie Chrystusa.

Odczytałem więc zeszłoroczny zapis mojego testamentu, dokonany również w czasie rekolekcji - porównałem go z testamentem mojego wielkiego Poprzednika i Ojca Pawła VI, z tym wspaniałym świadectwem o śmierci chrześcijanina i papieża - oraz odnowiłem w sobie świadomość spraw, do których sporządzony przeze mnie (w sposób raczej prowizoryczny) ów zapis z 6.III.1979 się odnosi.

Dzisiaj pragnę do niego dodać tylko tyle, że z możliwością śmierci każdy zawsze musi się liczyć. I zawsze musi być przygotowany do tego, że stanie przed Panem i Sędzią - a zarazem Odkupicielem i Ojcem. Więc i ja liczę się z tym nieustannie, powierzając ów decydujący moment Matce Chrystusa i Kościoła - Matce mojej nadziei.

Czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą - stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych jak i Pasterzy. W niektórych krajach, (jak np. w tym, o którym czytałem w czasie rekolekcji), Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. Sanguis Martyrum - semen Christianorum. A prócz tego - tylu ludzi ginie niewinnie, choćby i w tym kraju, w którym żyjemy...

Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył - dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego.

Niczego więcej nie pragnę dopisać do tego, co napisałem przed rokiem - tylko wyrazić ową gotowość i ufność zarazem, do jakiej niniejsze rekolekcje ponownie mnie usposobiły.

Jan Paweł pp. II
5.III.1982.

W ciągu tegorocznych rekolekcji przeczytałem (kilkakrotnie) tekst testamentu z 6.III.1979. Chociaż nadal uważam go za prowizoryczny (nie ostateczny), pozostawiam go w tej formie, w jakiej istnieje. Niczego (na razie) nie zmieniam, ani też niczego nie dodaję, gdy chodzi o dyspozycje w nim zawarte.

Zamach na moje życie z 13.V.1981 w pewien sposób potwierdził słuszność słów zapisanych w czasie rekolekcji z 1980 r. (24.II - 1.III).

Tym głębiej czuję, że znajduję się całkowicie w Bożych Rękach - i pozostaję nadal do dyspozycji mojego Pana, powierzając się Mu w Jego Niepokalanej Matce (Totus Tuus).

Jan Paweł pp. II
5.III.1982.
Ps. W związku z ostatnim zdaniem testamentu z 6.III.1979 (O miejscu m. in. pogrzebu) "niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy" - wyjaśniam, że mam na myśli Metropolitę Krakowskiego lub Radę Główną Episkopatu Polski - Kolegium Kardynalskie zaś proszę, aby ewentualnym prośbom w miarę możności uczynili zadość.

1.III.1985 (w czasie rekolekcji):
Jeszcze - co do zwrotu "Kolegium Kardynalskie i Rodacy": "Kolegium Kardynalskie" nie ma żadnego obowiązku pytać w tej sprawie "Rodaków", może jednak to uczynić, jeśli z jakichś powodów uzna za stosowne.

JPII

Rekolekcje jubileuszowego roku 2000 (12.-18.III.) (do testamentu)
1. Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: "zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie". Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. "Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję" - zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda.

W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16. października 1978 r. stanęło przede mną. W chwili, kiedy piszę te słowa jubileuszowy Rok 2000 stał się już rzeczywistością, która trwa. W nocy 24 grudnia 1999 r. została otwarta symboliczna Brama Wielkiego Jubileuszu w Bazylice św. Piotra, z kolei u św. Jana na Lateranie, u Matki Bożej Większej (S. Maria Maggiore) - w Nowy Rok, a w dniu 19 stycznia Brama Bazyliki św. Pawła ?za murami?. To ostatnie wydarzenie ze względu na swój ekumeniczny charakter szczególnie zapisało się w pamięci.

2. W miarę jak Rok Jubileuszowy 2000 posuwa się naprzód, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc, zamyka się za nami dwudziesty wiek, a otwiera wiek dwudziesty pierwszy. Z wyroków Opatrzności dane mi było żyć w tym trudnym stuleciu, które odchodzi do przeszłości, a w roku, w którym wiek mego życia dosięga lat osiemdziesięciu ("octogesima adveniens"), należy pytać, czy nie czas powtórzyć za biblijnym Symeonem "Nunc dimittis"?

W dniu 13. maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem Życia i śmierci, sam mi do życie przedłużył, niejako podarował na nowo. Odtąd ono jeszcze bardziej do Niego należy. Ufam, że On Sam pozwoli mi rozpoznać, dokąd mam pełnić tę posługę, do której mnie wezwał w dniu 16 października 1978. Proszę Go, ażeby raczył mnie odwołać wówczas, kiedy Sam zechce. "W życiu i śmierci do Pana należymy ... Pańscy jesteśmy" (por. Rz 14, Cool. Ufam też, że dokąd dane mi będzie spełniać Piotrową posługę w Kościele, Miłosierdzie Boże zechce użyczać mi sił do tej posługi nieodzownych.

3. Jak co roku podczas rekolekcji odczytałem mój testament z dnia 6.III.1979. Dyspozycje w nim zawarte w dalszym ciągu podtrzymuję. To, co wówczas a także w czasie kolejnych rekolekcji zostało dopisane, stanowi odzwierciedlenie trudnej i napiętej sytuacji ogólnej, która cechowała lata osiemdziesiąte. Od jesieni roku 1989 sytuacja ta uległa zmianie. Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego stulecia wolne było od dawniejszych napięć, co nie znaczy, że nie przyniosło z sobą nowych problemów i trudności. Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. ?zimnej wojny? zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem.

4. Stojąc na progu trzeciego tysiąclecia "in medio Ecclesiae", pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem - a w szczególności z całym Episkopatem - czuję się dłużnikiem. Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi ten Sobór XX wieku nas obdarował. Jako Biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu.

"In medio Ecclesiae" ... od najmłodszych lat biskupiego powołania - właśnie dzięki Soborowi - dane mi było doświadczyć braterskiej wspólnoty Episkopatu. Jako kapłan Archidiecezji Krakowskiej doświadczyłem, czym jest braterska wspólnota prezbyterium - Sobór zaś otworzył nowy wymiar tego doświadczenia.

5. Ileż osób winien bym tutaj wymienić? Chyba już większość z nich Pan Bóg powołał do Siebie - Tych, którzy jeszcze znajdują się po tej stronie, niech słowa tego testamentu przypomną, wszystkich i wszędzie, gdziekolwiek się znajdują.

W ciągu dwudziestu z górą lat spełniania Piotrowej posługi "in medio Ecclesiae" doznałem życzliwej i jakże owocnej współpracy wielu Księży Kardynałów, Arcybiskupów i Biskupów, wielu kapłanów, wielu osób zakonnych - Braci i Sióstr - wreszcie bardzo wielu osób świeckich, ze środowiska kurialnego, ze strony wikariatu Diecezji Rzymskiej oraz spoza tych środowisk.

Jakże nie ogarnąć wdzięczną pamięcią wszystkich na świecie Episkopatów, z którymi spotykałem się w rytmie odwiedzin "ad limina Apostolorum"? Jakże nie pamiętać tylu Braci chrześcijan - nie katolików? A rabina Rzymu? i tylu innych przedstawicieli religii pozachrześcijańskich? A ilu przedstawicieli świata kultury, nauki, polityki, środków przekazu?

6. W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici, i krakowskiej św. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska ... do wielu środowisk ... w Krakowie, w Rzymie ... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył - wszystkim pragnę powiedzieć jedno: "Bóg Wam zapłać"!

"In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum".

A.D.

17.III.2000.
   
============================================

ks. Radosław Chałupniak
                                           
                                                Mówić o Janie Pawle II na katechezie
Motywacja do miłości

Może to kwestia upływających lat, a może coraz głębsze doświadczenie siebie i refleksja nad niesieniem pomocy młodym ludziom w odkrywaniu własnej tożsamości sprawiają, że zaczynam zastanawiać się nad niezwykłą – jeśli tak można powiedzieć – "ahistorycznością" kolejnych pokoleń. Wielu młodym wmówiono wręcz, że ani przeszłość, ani przyszłość nie odgrywają w życiu znaczącej roli. Trzeba żyć "tu i teraz" bez oglądania się wstecz i bez pytania o jutro. Wielu faktycznie tak żyje, jakby świat rozpoczynał się od nich i na nich kończył. Nie rozwijając przesadnie tego wątku, trzeba stanowczo podkreślić, że – bez odkrywania własnych korzeni – życie coraz bardziej jest zawieszone w próżni.

Bez spojrzenia w przyszłość, bez tęsknoty za niebem trudno jest mówić o chrześcijaństwie, trudno odnaleźć motywację do miłości wyrażanej w konkretnych słowach i gestach. Co więcej, słynne i tak często akcentowane "tu i teraz" nabiera wartości jedynie przez zakorzenienie w czasie, w tym co było i w tym co będzie.

Mając to na uwadze, warto wykonać odważny gest i spojrzeć na niedaleką jeszcze przeszłość, by dostrzec w niej człowieka, którego imieniem nazwano pewne pokolenie. Bez odniesienia do historii, bez opowieści o konkretnej świętości życia wiara chrześcijańska traci swoje podstawy. Chrześcijaństwo zawsze było opowieścią o życiu oddawanym Bogu, było przywoływaniem postaci, które spotkały Jezusa i pozostawiły o Nim piękne świadectwo. Historia Jana Pawła II – jego słowa, gesty, życie – nie są jedynym, ale dla wielu z nas ważnym i żywym doświadczeniem działania Boga. Katecheza, która pozostaje wciąż wychowaniem do wiary, winna odwoływać się do takich świadectw, by ukazywać i prowadzić do zjednoczenia z Tym, Który był, jest i nieustannie przychodzi.

Jak o nim mówić?

W myśleniu i mówieniu o Janie Pawle II bliski jest mi klucz filmowy: "człowiek – papieżem, papież – człowiekiem", ponieważ pokazuje, że – choć tak niezwykły – Jan Paweł II był prawdziwym człowiekiem: uśmiechał się, czasem pogroził palcem, podniósł głos, ale też przytulił, spojrzał głęboko w oczy, uściskiem dodał sił. Jak wielu z nas – jeździł na nartach, chodził po górach i cieszył się życiem, ale w tym wszystkim modlił się, był blisko Boga, otwierał się na ludzi i pamiętał o nich.

Najbardziej przekonującym sposobem mówienia o kimś ważnym zawsze pozostanie świadectwo. Na prowokacyjne pytanie: "Co takiego zrobił Jan Paweł II?", każdy katecheta może i powinien odpowiedzieć bardzo osobiście. Owszem, nie jadłem z młodym Karolem Wojtyłą kremówek, ale gdyby nie On, nie zostałbym księdzem! Gdyby nie Ojciec Święty rodem znad Wisły, nie wiedziałbym może, czym jest Kościół otwarty na ludzi. Gdyby nie On, być może do tej pory Europa byłaby pęknięta, a ludzie sztucznie podzieleni.

Mówiąc o Janie Pawle II, trzeba odwołać się do osobistego świadectwa, do spotkań, które mocno zapadły w serce, do słów, na które się czekało, które się powtarzało i wypisywało jako życiowe motta. Warto podczas katechez z młodymi wracać do papieskich myśli zapisanych przez niego w różnych dokumentach, choć na pewno nie polecam czytania ich w całości, a tym bardziej uczynienia z nich szkolnych lektur. Z doświadczenia wiem, że teksty dokumentów papieskich nie należą do łatwych. Nie znaczy to, że nie powinno się z nich korzystać. Wprost przeciwnie, trzeba do nich sięgać, ale zawsze z dobrym wprowadzeniem i wyjaśnieniem, proponując uczniom określone fragmenty, zwracając uwagę na kontekst, w jakich powstawały, i na istotę przesłania, jakie ze sobą niosą.


Z całą pewnością warto odwoływać się często do takich dzieł, które nie były wprost adresowane do teologów, ale dla samego Ojca Świętego stanowiły okazję do podzielenia się swoją wiarą i doświadczeniem. Wśród książek, które warto podsunąć młodym, zwłaszcza na poziomie licealnym, na pewno powinien znaleźć się słynny wywiad Przekroczyć próg nadziei (1994) oraz papieska refleksja nad powołaniem kapłańskim Dar i Tajemnica (1996). Osobisty charakter tych publikacji daje w jakimś stopniu okazję do poznania Ojca Świętego, do odkrywania – z jednej strony – jego wielkiej mądrości i wiary, z drugiej – jego drogi ludzkiego i chrześcijańskiego dojrzewania i powierzania się Jezusowi.

Niezwykłą cechą pontyfikatu Jana Pawła II była otwartość na człowieka, także na tych, którzy nie zawsze byli blisko Kościoła, blisko wiary. Dlatego na katechezie warto zauważyć i podjąć dialog z tymi, którzy może nawet bardzo ostentacyjnie zakładali lub założą koszulki z napisami: "Nie płakałem po papieżu" czy "Nie jestem z pokolenia JP2". Moje doświadczenie katechetyczne podpowiada, że taka polaryzacja stanowisk jest zawsze lepsza niż obojętność adresatów. Współczesna młodzież nie jest już "pokoleniem Jana Pawła II" i ten fakt należy uszanować. Choć nie mają oni osobistych wspomnień związanych z Ojcem Świętym, to jednak przez nasze świadectwo może pojawić się więź z "naszym Papieżem".

Trzeba jednak pamiętać, że zbyt częste odnoszenie się do osoby i nauczania Jana Pawła II, wywołuje niekiedy – zwłaszcza u bardziej zbuntowanych uczniów – skutek wręcz odwrotny. W latach 90. XX w. ktoś karykaturalnie przedstawił księży z Polski, którzy "w każdym ze swoich kazań musieli kilkakrotnie powoływać się na papieża". Jest to niebezpieczeństwo, które grozi również katechetom. Celem katechezy niezmiennie pozostaje bowiem zjednoczenie katechizowanych z Jezusem i to On ma być w centrum naszych oddziaływań.

Co mówić?

Spotkania z Janem Pawłem II i osobista refleksja nad słowami, które nam pozostawił, są niezwykłym skarbcem katechetycznych treści. Odkrywanie jego pontyfikatu umożliwiają także liczne filmy dokumentalne i fabularne, a także albumy i książki jemu poświęcone.

Katecheza, zwłaszcza ta adresowana do dzieci i młodzieży, powinna odkrywać Jana Pawła II i jego duszpasterską troskę o nowe pokolenia chrześcijan. Jest to, jak to określił Vittorio Messori, "uprzywilejowany temat serdecznego zainteresowania Papieża". Z całą pewnością warto wrócić do Światowych Dni Młodzieży, do tekstów papieskich orędzi i wygłoszonych przemówień. Na pewno można przywołać List do młodych oraz List do dzieci, ponieważ słowa Jana Pawła II są uniwersalne i, mimo upływu lat, brzmią wciąż bardzo aktualnie.

W wywiadzie Przekroczyć próg nadziei Jan Paweł II wskazywał na istotne znaczenie młodości, kiedy stawia się podstawowe pytania, szuka sensu życia i powołania…, tj. konkretnego projektu, według którego to życie można budować. Papież podkreślał, że szczególnie na tym etapie człowiek pragnie być afirmowany, młodzi ludzie pragną znajdować piękną miłość, ale potrzebują także przewodników – autorytetów, którzy pójdą razem z nimi – tak jak on chodził. Takiego Jana Pawła II warto ukazywać młodym: kapłana, który nauczył się "miłować ludzką miłość", biskupa, który "wszędzie szukał młodzieży i wszędzie był przez tę młodzież szukany", człowieka, który umacniał, pocieszał, stawiał jasne wymagania, przez którego przemawiał Jezus.

Trzeba przypominać młodym papieża, który ich słuchał, rozumiał i wspierał; papieża uśmiechu, który wiedział, jak bardzo potrzeba w życiu entuzjazmu i radości, którą mają młodzi; papieża nadziei, który wlewał tę nadzieję w serca młodych; papieża pełnego odwagi i wiary, który – już teraz z wysoka – powtarza słowa: Nie lękajcie się, otworzyć drzwi Chrystusowi... to jest Jedyny Przyjaciel, który nie zawodzi, na którego można zawsze liczyć.

ks. Radosław Chałupniak

http://www.katolik.pl/mowic-o-janie-pawle-ii-na-katechezie,2747,416,cz.html?s=1

Scaliłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Grudzień 09, 2011, 21:56:36 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #52 : Grudzień 13, 2011, 09:53:10 »


                                      JAN PAWEL II  O  BOZYM  NARODZENIU

OD NASZEGO KORESPONDENTA WE WŁOSZECH

 
NA TRZY dni przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1993 papież Jan Paweł II przyznał, że nie mają one uzasadnienia w Biblii. O dacie 25 grudnia powiedział: „W starożytności poganie czcili w tym dniu narodziny ‚Słońca Niezwyciężonego’, które zbiegały się z zimowym przesileniem”. Jak więc zaczęto obchodzić Boże Narodzenie? Papież oświadczył: „Zastąpienie tamtego święta innym, ku czci jedynego prawdziwego Słońca, Jezusa Chrystusa, wydawało się chrześcijanom logiczne i naturalne”.

„Inaczej mówiąc, data urodzin Jezusa została zmyślona, sfałszowana” - napisał dziennikarz Nello Ajello na łamach gazety La Repubblica. Kiedy dokonano tego fałszerstwa? Pewne wydawnictwo watykańskie donosi: „Święta Bożego Narodzenia obchodzono po raz pierwszy w 354 roku”.

A co z przypadającym na 6 stycznia dniem Trzech Króli, upamiętniającym wizytę magów u nowo narodzonego Jezusa? We wspomnianej publikacji czytamy: „Wiele dowodów przekonuje nas, iż podobnie jak ze względu na rzymskie święto urodziny Jezusa zaczęto obchodzić 25 grudnia, tak na wybór daty 6 stycznia również miały wpływ uroczystości pogańskie. I rzeczywiście, w Aleksandrii w nocy z 5 na 6 stycznia poganie czcili urodziny boga Aiona Encyklopedia Katolicka t. 1 s.202-203 (bóstwa czasu i wieczności). (...) Wygląda na to, że Kościół chciał to święto schrystianizować”.

Jezus nigdy nie upoważnił swych naśladowców do łączenia prawdziwego wielbienia z pogańskimi zwyczajami. Przeciwnie, polecił im nauczać ‘wszystkiego, co on im nakazał’ (Mateusza 28:19, 20). A ówczesnych przywódców religijnych zapytał: „Dlaczego (...) przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?” (Mateusza 15:3, BT). To samo pytanie można by dziś zadać rzekomym chrześcijanom, którzy kultywują pogańskie obyczaje.

 http://ciekawostki.dzs.pl/boze-narodzenie/j-p-ii-o-bozym-narodzeniu/

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #53 : Grudzień 17, 2011, 22:27:59 »

                                 BEZ MIŁOSIERDZIA – JANA PAWŁA II WOJNA Z LUDŹMI (e-book)

http://publicdisorder.wordpress.com/2011/01/28/bez-milosierdzia-jana-pawla-ii-wojna-z-ludzmi-e-book/

Zycze ciekawej lektury. Rafaela

=================================================

Musical o Janie Pawle II poprawi wizerunek Kościoła?
 
2010-07-02 13:20
The Independent

Musical „Mamma Mia“ zdołał przywrócić zapomniany blask i sławę zespołowi Abba.

 Teraz Kościół Katolicki ma nadzieję, że podobna muzyczna i taneczna adaptacja biografii Jana Pawła II pomoże poprawić naruszony przez skandale obyczajowe wizerunek kościoła – czytamy w dzienniku „The Independent“.
Pogarszająca się reputacja zarówno Kościoła Katolickiego, jak i Jana Pawła II niepokoi duchownych ze Stolicy Apostolskiej. Podczas gdy Watykan dąży do beatyfikacji polskiego papieża, coraz więcej mówi się o jego możliwej  odpowiedzialności za skandale obyczajowe wśród duchownych. Za czasów Jana Pawła II, Watykan rzekomo przymrużał oko na poważne wykroczenia duchownych, w tym pedofilię. Księża zamiast odpowiadać za swoje działania mieli być jedynie przenoszeni do innych diecezji. Zwolennicy Papieża nie mają jednak wątpliwości co do jego świętości i uważają, że przedstawiając jego pełne cudów życie na deskach teatru mogą odwrócić uwagę mediów i wierzących od niepewnych losów Kościoła.

http://www.wprost.pl/ar/200688/Musical-o-Janie-Pawle-II-poprawi-wizerunek-Kosciola/

Scaliłem posty
Darek
« Ostatnia zmiana: Grudzień 19, 2011, 20:33:45 wysłane przez Dariusz » Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #54 : Lipiec 11, 2012, 17:19:49 »

Ja nie potrafię tak eufemistycznie i delikatnie, dlatego
ograniczę się do cytatów i sladowych komentow:



O Janie Pawle II: nie kierował się interesem Polski
TYLKO U NAS
“Ojciec Nieświęty“
O Janie Pawle II: NIE kierował się interesem Polski

"kiedy miałem szesnaście lat, wybuchła pierwsza „Solidarność”, ale nie dostrzegałem żadnego jej związku z papieżem."

"uwielbialiśmy z bratem takie gombrowiczowskie prowokacje. Mówiliśmy jej, że papież jest normalnym człowiekiem, robi siku, myje zęby, dłubie w nosie. "

"Byłem przekonany, że Boga nie ma, a Kościół to po prostu rodzaj partii politycznej czy środowiska, które zdobywa sobie posłuch i przywileje."

"o był też taki moment, kiedy zaczęto mówić o powstaniu „pokolenia JPII”. W związku z tym był to również czas przygotowywania w Polsce rewolucji konserwatywnej, która nastąpiła w latach 2005–2011. Właściwie cały czas żyjemy w cieniu tej rewolucji. I o ile ta rewolucja nie sprawdziła się co do „pokolenia JPII”, to sprawdziła się jako kategoria społeczno-polityczna, bo zbudowano pewien rodzaj nowej, konserwatywnej poprawności. Wiele można mówić, jaką rolę w tym procesie odegrało SLD, a przede wszystkim Aleksander Kwaśniewski, ...(...)"

"Zresztą pierwsza redakcja „Ozonu”, o czym się często zapomina i wyciąga ostatnie kilka numerów z Grzegorzem Górnym i „Frondą”, to byli bardzo lajtowi konserwatyści. Próbowali walczyć z tendencją, że wszystko się skraca, staje się obrazkowe, telewizyjne, że nie ma eseju, dłuższej wypowiedzi, że nie zajmujemy się pozytywnymi zjawiskami, tylko negatywnymi. Ich protest był jednak kompletnie nierealistyczny. W tym duchu wydali kilka pierwszych numerów i one kompletnie się rozminęły z rynkiem. Wtedy ksiądz Maciej Zięba namówił mnie, aby wziąć grupę Górnego. Szczerze powiedziawszy, nie znałem wtedy tych ludzi i po raz pierwszy spotkałem się z pojęciem „Frondy” dopiero dzięki Ziębie. Przy pierwszym kontakcie (w sensie marketingowym) sprawiali wrażenie ludzi o wiele bardziej nowoczesnych niż wcześniejsza ekipa. Potem, niestety, okazało się, że są zaciekle konserwatywni. Szybko powstała też niezręczność, ponieważ nie chciałem już finansować tego przedsięwzięcia. Straciłem na nim aż 16 milionów, ale właściwie dobrze się stało, że jego formuła samoistnie się wyczerpała."
..i coś ty Palikocie narobił - 16 baniek w taki kanał ;o
Ten Zięba to poluje na naiwnych chyba. To się nazywa, że zostałeś Pan wdyman.
(jak każdy idealista, ideowiec prędzej czy później).


"Wtedy wydawało mi się, że z całej nauki papieża został postulat niezacietrzewienia, łagodzenia konfliktów. Na poziomie retoryki, w swoim stylu bycia papież miał ten komunikacyjny element jako aktor, trybun ludowy. Ale kiedy słuchało się go w konkretnych kazaniach, gdy twardo mówił, co myśli chociażby o antykoncepcji, czar mijał; z tym że jego pryncypialność była przykryta historyjkami o kremówkach z Wadowic. Ale dla mnie od wczesnych lat osiemdziesiątych dosyć oczywiste było to, że papież nie ma wkładu intelektualnego, o którym się w Polsce rozpisywano."

"Nigdy mnie nie uwiodło to, że papież reprezentował personalizm chrześcijański na bazie Maxa Schelera
i że rzekomo to jest jego własna, oryginalna koncepcja, której nikt wcześniej nie wymyślił, i że to jest jego istotny wkład w dzieje filozofii.
W sensie intelektualnym czy filozoficznym papież nigdy nie stanowił dla mnie punktu odniesienia czy wartości.
Przez chwilę przekonałem się do niego jako trybuna ludowego z talentem,
bo on rzeczywiście umiał rozmawiać z ludźmi: miał talent wywoływania emocji
i to mnie w nim ciekawiło."
Jak kazdy manipulator... emocjonalny. To dlatego tak się do serca nieustannie odnoszą,
bo gdy serce rośnie rozum czasem zaśnie.

"Rep: -Ale czy Pana zdaniem papież miał wtedy wpływ na Polaków i na system władzy? Czy zmienił go albo przyczynił się do jego upadku?
Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.

A jak Pan postrzega rolę papieża w PRL-u? Mówił Pan, że nie wiązał przekazu Jana Pawła II z „Solidarnością”. Ale czy Pana zdaniem papież miał wtedy wpływ na Polaków i na system władzy? Czy zmienił go albo przyczynił się do jego upadku?

Moim zdaniem nie. Kościół znakomicie zagospodarował emocje społeczne po stanie wojennym. Pamiętajmy, że prymas Glemp, a skoro Glemp, to i papież, łagodził wszelkie ostre protesty, prowadził politykę dogadywania się z ówczesną władzą, a nie angażowania się po stronie „Solidarności”. Warto też pamiętać, że papież był uwikłany w działalność Radia Maryja. Przecież Jan Paweł II mógł zrobić z nim porządek. Świadomie wspierał ten nurt, uznając go za na tyle silny i ważny, że Kościół nie powinien go eliminować. I widać było wyraźnie, że za różnymi niejasnymi deklaracjami kryła się twarda linia interesów Kościoła wyznaczona przez Wojtyłę.

Ale wracając do Pana pytania o PRL... Jeżeli chodzi o tamten ustrój, to ze strony Kościoła mieliśmy do czynienia z konserwowaniem istniejących stosunków władzy. Jedynie po stanie wojennym Kościół przygarnął wielu ludzi, z obecnym prezydentem Bronisławem Komorowskim włącznie."
w latach osiemdziesiątych każdy, kto trzeźwo patrzył na układy sił w PRL-u, widział, że Kościół sprytnie rozgrywa całą sprawę „Solidarności” i wzmacnia swoją pozycję. Ta strategia nie wiązała się z jakimikolwiek ideałami."

"Paradoks polega na tym, że polskie społeczeństwo jest niesamowicie niekatolickie. Można to dostrzec we wszystkich zachowaniach, w całej praktyce życia. W warstwie międzyludzkiej poprawności, tak jak się zwracają do siebie mąż i żona albo grupa znajomych – nie ma tam nic katolickiego. Nauki Kościoła są gdzieś na marginesach, tak jak zresztą w całej Europie. Natomiast w życiu publicznym katolicyzm jest obecny i tę jego nadobecność spowodował papież. Gdyby nie on, życie publiczne z pewnością byłoby bardziej świeckie."

"Prawo i Sprawiedliwość to są narodowi socjaliści, a nauki papieża nie miały nic wspólnego z narodowym socjalizmem. Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński jest religijny, czy zna jakąkolwiek modlitwę i czy odróżnia święto Wielkiejnocy od Bożego Narodzenia. Można tutaj dostrzec pewną analogię do Dmowskiego. PiS czysto politycznie może wykorzystywać papieża czy katolicyzm do swoich celów. Natomiast Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej to jest człowiek, który, moim zdaniem, stosuje nauki Jana Pawła II na co dzień i na jego przykładzie świetnie widać, czym one są. Nie ma natomiast związku z papieżem ani Rydzyk, który po prostu jest biznesmenem w sutannie, ani PiS, który katolicyzmem i papieżem posługuje się czysto instrumentalnie.
Ogólnie Jan Paweł II ideowo nie ma dzisiaj żadnego wpływu na polskie życie polityczne. Jurek na szczęście jest zmarginalizowany, a główne partie polityczne lekceważą nauki papieża."

"gdyby Donald Tusk miał odwagę przeciwstawić się Kościołowi i nie pozwolić mu odegrać dominującej roli w żałobie. I wtedy pchnąłby Polskę w stronę społeczeństwa nowoczesnego, ale bał się, bo taki kierunek działania mógł go osłabić, więc poszedł na łatwiznę, czyli ukląkł przed trumną. A nigdy czołowi reprezentanci Rzeczpospolitej nie powinni klęczeć przed trumną. "

"Natomiast podejście do środków antykoncepcyjnych promowane przez Kościół Jana Pawła II jest całkowicie niespójne i niezrozumiałe. Jeszcze rozumiem, że Kościół jest przeciwko aborcji, bo zakłada, że zarodek już w pierwszej fazie jest ludzkim życiem. Nie podzielam tej wizji, ale przynajmniej mogę ją zrozumieć. Nie mogę natomiast pojąć, dlaczego papież chciał zakazywać antykoncepcji. Czy jest gorsza od aborcji? Przecież co do intencji antykoncepcja niczym się nie różni od stosowania kalendarzyka małżeńskiego, który Kościół promuje. W obydwu przypadkach kobieta nie chce zajść w ciążę, więc czy użyje kalendarzyka, czy jej partner użyje prezerwatywy, nie ma tutaj wielkiej różnicy"
Otóż niobejmuje 'Kolega' całości procesu. Wiadomo że prezerwatywa jest skuteczna a kalendażyk nie. Tu chodzi o produkcję droidów(i to tepych droidów.Słabych ludzi itd).

Ja nierozumiem jak 'Kolega' po takich doświadczeniach z ozonem i pokrętnym Ziębą
może jeszcze zakładać dobre intencje kościoła.
To wstrząsające. Jednak świadczy o dobroci wewnętrznej i swoistym zdrowiu duszy.
Dobry człowiek bierze wszystko za dobra monetę.

"Słaba pozycja kobiet w Polsce jest między innymi konsekwencją tego, że Kościół w ten sposób rolę kobiet zdefiniował."
Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.


Kolejna sprawa to kwestie związane z prawami kobiet. W tej dziedzinie Kościół był i jest bardzo konserwatywny, podobnie jak polski papież, który nie doprowadził na tym obszarze do żadnej głębszej reformy. Słaba pozycja kobiet w Polsce jest między innymi konsekwencją tego, że Kościół w ten sposób rolę kobiet zdefiniował.

Wreszcie jest jeszcze jeden, w pewnym sensie najważniejszy problem, jaki mamy z papieżem. Dzisiejszy porządek świata, oparty na procesach globalizacji, wytworzył nowe wartości w przestrzeni publicznej, takie jak na przykład partnerstwo. W partnerstwie nie chodzi jedynie o związek między ludźmi, ale o pewną postawę społeczną. W czasach Chrystusa – czy tym bardziej w czasach Starego Testamentu – tego typu wartości jak partnerstwo nie istniały w stosunkach publicznych. To jest nowy rodzaj wartości, które Kościół tępi, spychając ludzi na pozycje konfliktu. "

"W Polsce pojawiła się solidarność, która w naszym kontekście politycznym była kategorią szczególnie dowartościowaną i która zrodziła się jako wartość czasów współczesnych w relacjach międzynarodowych, między ludźmi czy między grupami społecznymi. W stosunku do solidarności Kościół zajmował w miarę nowoczesne stanowisko, ale partnerstwa Kościół kompletnie nie rozumie. Można byłoby podać jeszcze kilka innych przykładów, które pokazywałyby, że Kościół Jana Pawła II odciął nas od współczesnego, nowoczesnego świata"

"Poglądy antykościelne będą się rozpowszechniać, ale przekonania antypapieskie raczej nie. Papież jest tak uświęcony nieprawdziwą zasługą odzyskania niepodległości, że bardzo trudno jest o nim mówić krytycznie w przestrzeni publicznej, bo to napotyka radykalny opór. O ile jeszcze antyklerykalizm – to, że księża myślą wyłącznie o mamonie, że prowadzą się niemoralnie, że Kościół powinien być finansowany nie z budżetu, ale z innych źródeł – to wszystko przechodzi. Ale krytyka papieża już nie."

"Papież nie chciał wyjaśnienia przypadków molestowania seksualnego kleryków czy masowej pedofilii wśród księży. Do końca powstrzymywał ujawnienie tych afer w Stanach Zjednoczonych, w Belgii i w wielu innych krajach świata. W tym sensie okazał się człowiekiem w znacznie większym stopniu dbającym o interesy Kościoła niż o wartości. Gdyby w Polsce udało się jakiejś lewicowej władzy dać polityczne wsparcie dla prokuratury odsłaniającej wszystkie przypadki nadużyć Kościoła, może kult papieża mógłby osłabnąć.

Niestety, obecnie trudno będzie taki proces przeprowadzić, bo w społeczeństwie mało kto wie o przypadkach molestowania seksualnego wśród księży, a tym bardziej o tym, że polski papież mógł je ukrywać. Nie ma też woli dyskusji o tych kwestiach wśród elit politycznych i dziennikarskich. Dużą szansą była komisja majątkowa. Obecnie ją rozwiązano, do czego długo dążyło SLD, kryjąc własne grzechy, ale gdyby unieważnić decyzje komisji majątkowej i wpuścić tam prokuraturę, to wtedy, być może, ludzie zobaczyliby dziesiątki miliardów złotych przelanych w niejasnych okolicznościach. "

"Połączenie patriotyzmu z katolicyzmem to jest opcja Ligi Polskich Rodzin, opcja endecka, a zarazem opcja Prawa i Sprawiedliwości. W ten sposób próbuje się stworzyć taki schemat, że jakakolwiek laicyzacja jest antypatriotyczna i niesie zagrożenie dla państwa. To jest coś skandalicznego i zarazem niezgodnego z konstytucją, bo wprowadza do nauczania wątki religijne, co nie powinno mieć miejsca. "

Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.


Takie frazy są niedopuszczalne pod każdym względem i przy okazji idiotyczne. Połączenie patriotyzmu z katolicyzmem to jest opcja Ligi Polskich Rodzin, opcja endecka, a zarazem opcja Prawa i Sprawiedliwości. W ten sposób próbuje się stworzyć taki schemat, że jakakolwiek laicyzacja jest antypatriotyczna i niesie zagrożenie dla państwa. To jest coś skandalicznego i zarazem niezgodnego z konstytucją, bo wprowadza do nauczania wątki religijne, co nie powinno mieć miejsca.

A jak Pan ocenia patriotyzm deklarowany przez Karola Wojtyłę? Co Pan sądzi o jego pojmowaniu Polski i polskości?

Uważam, że była ona sformułowana wyłącznie z pozycji interesów Kościoła. Nie miała nic wspólnego z interesami naszego kraju. "

"A jak Pan ocenił wyrok skazujący Jerzego Urbana za tekst, zdaniem sądu, „obrażający Jana Pawła II”?
W ogóle zapisy kodeksu karnego dotyczące obrazy uczuć religijnych czy też obrazy głów państw powinny zostać zlikwidowane. W Polsce mamy kuriozalną sytuację. Poseł Arkadiusz Mularczyk podał mnie do sądu za obrazę Ducha Świętego i prokurator wszczął postępowanie. Ten przykład pokazuje, z jakim absurdem mamy do czynienia, ale takie sytuacje mają ugruntowanie w konkretnych zapisach kodeksu karnego. Bo jeżeli za obrazę uczuć religijnych może być kara więzienia, to trudno się dziwić, by nie było nadużyć jak przy decyzji dotyczącej Urbana."

"Natomiast w przypadku krytyki jakiegoś księdza, biskupa czy papieża groźba kary jest kuriozalna. Jest to niezgodne z zasadą państwa świeckiego i z podstawami demokracji. Biskupi jako osoby mające olbrzymi wpływ na społeczeństwo powinni być poddani szczególnej kontroli. "

Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? - pisze Piotr Szumlewicz w przedmowie do zbioru wywiadów poświęconych Janowi Pawłowi II zatytułowanego "Ojciec Nieświęty". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Czarna Owca". W serii "Biblioteka Wprost" przedstawiamy jeden z wywiadów, który ukazał się w książce - rozmowę z Januszem Palikotem.


"A jak Pan ocenia fakt, że coraz więcej ulic, placów, szpitali w Polsce nosi imię Jana Pawła II? Czy uważa Pan, że taki kult jest zasadny? Z jednej strony jest to wyraz woli wielu Polaków, z drugiej tak odczuwalna obecność papieża w przestrzeni publicznej to wyraz dominacji pewnej opcji światopoglądowej.
W Polsce często mamy do czynienia z tego typu owczym pędem. To samo zaczęło się z Lechem Kaczyńskim po katastrofie smoleńskiej, choć na szczęście potem jego kult odrobinę przygasł. Kult Kaczyńskiego łatwo było powstrzymać, bo był on słabym prezydentem, na dodatek współodpowiedzialnym za katastrofę, w której zginął. Kościół wykorzystał tę śmierć do walki o wpływy, ale były silne powody, aby wobec tego kultu zbudować opór obywatelski. Wokół papieża nie było takiego zamieszania. Jego śmierć dla większości Polaków była przejmująca i w związku z tym do dzisiaj znakomicie go chroni przed bardziej obiektywną, krytyczną oceną."
« Ostatnia zmiana: Lipiec 12, 2012, 21:30:23 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #55 : Lipiec 11, 2012, 22:22:18 »

Czy mówimy o tym samym Palikocie, który nie tak dawno był wydawcą pisma prokościelnego?  :]
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #56 : Lipiec 12, 2012, 10:19:31 »

Tak arteq, o tym samym Palikocie, który przejechał się na  tzw "prokościelnych" . Popełnił błąd ufając. Cóż , LUDZIE popełniają błędy.
Zapisane
Strony: 1 2 [3] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.094 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

forumhumorystyczne schoolmonster brygadaszarika naszemaluchy julandia