Melchior Wańkowicz - reportaże z zaświatów.

<< < (2/3) > >>

Przebiśnieg:
Dołączę się do prośby Dariusza.
Przyznam się, że materiał mnie zaskoczył że istnieje takowy.
Mickiewicza dzieła zapominane kiedyś tam czytałem ale Melchiora nie
Dziękuje Jack
pozdrawiam

JACK:
Przepraszam że tak długo kazałem czekać, ale  nie zaglądam tu ostatnio zbyt często, bo krucho u mnie  z czasem.

Mam jeszcze 3 listy  8, 9 i 10    (bez 6 i 7)

Wszystkie 10 listów opublikowano w broszurze z czasów komuny  "świała na granicy czasów" , seria broszur  (chyba ) pt. "Ponad bariery" Tadeusza Wołynowicza , ale do niej nie dotarłem. Może wam się uda.

Miłej lektury
JACK  :)
 


[Melchior Wańkowicz : reportaż z zaświatów   nr  8
Przychodzę, choć niezapowiedziany,
lecz wiem, że jestem oczekiwany.
Wiem, że się mną interesujecie:
Jak tu żyję w tym innym świecie?

Inność na każdym kroku spotykam
z nieświadomością swą się borykam:
Pragnę rozumieć, ale nie mogę,
jeszcze mam długą doznań drogę.

Nie przeczę, żem już zrozumiał wiele,
ale gdy byłem w mym ziemskim ciele,
los mnie nie zetknął z tej wiedzy sztuką.
Byłaby ona dla mnie nauką,
że życie ziemskie to tylko chwila!
Dno tajemnic ścieżkę rozchyla.

W lot trzeba chwytać te wiadomości,
które się cisną do świadomości.
Lecz rozgwar ziemski tak je przytłacza,
że w końcu zniknie wolność droga.
Człowiek nie może przekroczyć proga.
Co nagle zewsząd przed nim wyrasta
i możliwości ziemskie przerasta.

A życie, które skrzy się tęczowo,
problematykę odtwarza wciąż nową.
Ile to trzeba wewnętrznej siły,
by ziemskie chwasty nie zagłuszyły
tego, co w nas się nagle rozbudzi
i lotu doznań też nie ostudzi.


Tymczasem tak na Ziemi się dzieje,
doznania duszy coś w nas rozchwieje
i nie jesteśmy pewni prawdziwie,
myślimy sennie, leniwie.



Ileż to razy tak ze mną było,
że w mojej duszy  coś się budziło.
I nawet to mnie też zachwycało,
lecz się to światło wnet rozpraszało,

bo nie umiałem chwytać bez głosu,
wśród blichtru Ziemi i drgań chaosu,
które tym bardziej atakowały
jakby się temu przeciwstawiały.

Teraz dopiero to zrozumiałem
i osobiście zdecydowałem,
że kiedy przyjdzie moja godzina,
spłynę na ziemię jako dziecina.

Moja świadomość będzie już inna,
nie taka płytka, taka dziecinna.
Ponieważ tu się przygotowuję
i siły duszy mobilizuję,

bym nie zapomniał tego w co wierzę!
Wśród ziemskich pokus będę żołnierzem.
Swoich przekonań, które zdobyłem,
a których właśnie tu doświadczyłem.

Życie na Ziemi nie bagatela,
kiedy się dusza z ziemski pył wciela,
na której czeka blichtr i ułuda,
czy się zwycięsko duszy ujść uda?

Czy nie zapomni o przeznaczeniu ,
o swoim głębszym boskim istnieniu.
Bo na tę walkę na Ziemię schodzi,
by nie zginęła w blichtru powodzi.

Wszystko z jednego pnia tu powstaje
i wszystkim według zasług rozdaje
Najwyższy Sędzia, Władca Wszechświata,
co wszystko łączy i wszystkich brata.

W przeróżnych formach, barwach tonacji.
Wydaje mi się, że mam nieco racji,
tylko przekazać tego nie umiem.
Wiele odczuwam, wiele rozumiem,
bo jakże wszystko to łączyć w słowa?
Mówiąc po ziemsku: pęka mi głowa!
Obecnie ciało mam subtelniejsze,
bardziej wszechstronne i wygodniejsze.

Ale to co się wokół mnie dzieje,
czuję, że moja władza się chwieje.
Tyle tu piękna, woni, muzyki,
dochodzą także z oddali krzyki…

Jestem w przechodnim przecież regionie
przez to mnie czasem słodycz owionie,
lecz także muska mroków wołanie.
Nad tą niewiedzą – zmiłuj się Panie!

Dlaczego jestem tak rozdwojony,
światło i mrok tu nie ma zasłony!
Czuję wyraźnie mocno, dokładnie,
gdy jakaś cząstka niewiedzy spadnie.

Bo wielu ziemian mnie krytykuje,
że ja tu z omamami obcuję.
Najmilsi, wszyscy się przekonacie,
gdy ziemskie ciała poodkładacie.

I zobaczycie dorobek własny –
tu niewygodny, błahy i ciasny.
I mam nim to się zastanowić,
jak puste było na Ziemi życie.

Tu nikt nikogo nie krytykuje,
bo z pustką własnej duszy obcuje.
I każdy chciałby ukryć swe błędy,
lecz nagość duszy wygląda urzędy.

Na Ziemi można ukryć i schować
własną niewiedzę blichtrem przyodziać.
Perlistą mową innych podbijać,
a własną małość chować, zwijać.

Lecz tu niestety stajesz nagutki
i widzisz życia swojego skutki.
Nic twojej duszy tu nie osłoni,
chociaż się każda dusza chce schronić
oraz chce ukryć to, co przyniosła,
jakie zasługi swoje wyniosła.
Lecz są i tacy co się radują,
z bogactwem duszy swojej obcują.

A radość innych to jak muzyka,
która nas wszystkich czasem przenika.
Wtedy się mocno zastanawiamy,
jakich to gości wśród nas mamy!

Lecz oni w krótkim czasie odchodzą
i szybko wszystkie progi przechodzą.
Nikną w oddali wśród barw i tonów.

Ona przenika, wstrząsa, przejmuje
i nieuchwytny czar obiecuje.
I wywołuje radosne dreszcze,
chciałbym odczuwać to jeszcze, jeszcze…

Na taką radość trzeba pracować,
trudu wysiłku, łez nie żałować.
Ażeby wzbić się na te wyżyny,
trzeba mieć w duszy przejasne czyny.


Bo tylko one wiodą do Ojca,
poprzez Golgotę i ścieżki Ogrójca,
poprzez upadki, wzloty, cierpienie
oraz tęsknoty, bunty, zwątpienie.

Warszawa 29.03.1979
/center]

JACK:
Melchior Wańkowicz: reportaż  z zaświatów nr 9
Krążę jak pielgrzym po życia orbicie
zastanawiam się co to jest życie?
Skąd ono płynie? Dokąd się snuje?
W całym Wszechświecie od wieków pulsuje.

Przede mną tyle jeszcze do zdobycia,
że nie wystarczy na to setek życia.
Tyle promiennych dróg widzę z dala,
każda z nich inną tęsknotę wyzwala.
Porywa w inne dziedziny praducha i
dusza moja z utęsknieniem słucha.

W jej głębi dziwne budzą się nastroje,
a ja wciąż przed tym progiem stoję…
W żaden sposób go przekroczyć nie mogę
jak tylko by zejść znów na ziemską drogę.
I do początku zacząć borykanie,
wszystkie pokusy wziąć w ducha władanie.

Wiele zdobyłem już tu wiadomości,
lecz jest jeszcze wiele we mnie starości.
I one właśnie mój lot utrudniają,
wyżyny ducha sobą przysłaniają.

Ale ja pragnę zerwać te kajdany,
w które zostałem mocno uwikłany
swą bezmyślnością i blichtr, co mnie zwodził,
chłostał i na pokuszenie mnie wodził.

Wiem też, że wielu z was mnie oczekuje,
na mym przykładzie życie swe buduje.
Chciałbym rzec tym na ziemskiej drodze,
że w wielu sprawach teraz się nie godzę.

Teraz dopiero przeżywam, rozumiem,
roztrząsać wady i egoizm umiem.
I złote ziarno z plewy wyłuskuję.
Bo mi duch własny każe, nakazuje!
I prawd odwiecznych mi nie przysłania!


Ona, jak słońce zewsząd się wyłania
i w głębi duszy budzi się poznanie
i przejmujące szczęście i wzrastanie.

Czuję wyraźnie tam gdzieś w głębi duszy,
że każdy człowiek uwolnić się musi,
od tego co mu lot ducha krępuje.
Co go od prawdy w życiu izoluje.

Gdybym to wiedział będąc ziemianinem…
Och? Jakież życie byłoby tam inne.
Z tym rozróżnieniem chcę na Ziemię spłynąć,
żeby świadomie żyć,
 o prawdę walczyć.

Was, Przyjaciele często obserwuję,
jak się was wielu ze swym życiem mocuje.
Niełatwy rozdział życia wypełniacie,
przed sobą kłody i progi wciąż macie.

Chcę was pocieszyć dodać wam odwagi:
Życie na ziemi jest ogromnej wagi,
bo tylko na niej można się wyzwalać,
z dróg własnych kłody i progi odwalać.

Choć ziemskie drogi są kręte, zawiłe,
lecz jakże własnej duszy będą miłe,
jeżeli je własną pracą sprostujecie,
własnym wysiłkiem cel zdobędziecie.
Który się w sercu, w każdej duszy jarzy,
o którym każde serce marzy.

Bo każdy człowiek w swej głębi czuje
i na spełnienie tęsknot oczekuje.
Jakże mi miło, że mam kontakt z wami,
który nawiązał się tak między nami.


Na moje słowa wciąż oczekujcie,
mych wypowiedzi jeszcze więcej chcecie.
Lecz wiedzcie, że ja tę pracę
i przyszłe życie na Ziemi buduję.


Roztrząsam mojej duszy knieje
i czuję, że w tej głębi już jaśnieje!
Będzie mi łatwiej żyć z tą świadomością,
chociaż nie będzie ono wciąż radością.

Chcę przeżyć wszystko, co kiedyś straciłem,
głos mego ducha głazem przywaliłem,
który mnie i tu swym ciężarem gnębi.
Ale ja czuję w mojej duszy głębię,
że w życiu ziemskim ten głos tak rozkruszę,
uwolnię ducha i uwolnię duszę!

I radzę wszystkim, by to przemyśleli,
co tak od szczęścia całą ludzkość dzieli.
Ja będąc w ciele wiele przeoczyłem,
zdawało mi się, że bezgrzesznie żyłem…

A cóż ja z sobą zabrałem w zaświaty?
Bo te więdnące i bezbarwne kwiaty,
które bezmyślnie na Ziemi zbierałem,
z których właściwie nic nie skorzystałem!

A mógłbym zabrać wspaniałości wiele!
Miałem okazję, bo mieszkałem w ciele.

Tu się natomiast wciąż przygotowuję,
dawne postępki swe krytykuję.
Sama krytyka nic tu nie pomoże,
więc z całej siły mozołu dołożę,
żeby odrobić wszystkie zaległości,
wzlecieć ku światłu, wzbić się w nicości.

Bo przecież po to jesteśmy stworzeni!
My, jasne duchy ogromu przestrzeni.
Wolni bez mroku, kajdan i cierpienia
zapomnieliśmy cud naszego istnienia!


Och! Jakże wiele tu można zrozumieć!
Wystarczy pragnąć, gorąco chcieć i umieć.
Dołożyć starań, pragnąć wyzwolenia,
choćby za cenę goryczy, cierpienia!


Chciałbym przekonać was, o przyjaciele:
Macie okazję bo mieszkacie w ciele:
Zbierajcie tylko to co zabierzecie,
co ma większą cenę w naszym świecie.

A wszystko inne to blichtr i ułuda.
Niczego tu przemycić się nie uda.
Ziemskie piękności na Ziemi zostaną,
ich właściciele nagusieńcy staną.

Tej, która mi swej ręki użyczyła,
oby najdłużej w zdrowiu, w szczęściu żyła.
Cóż ja bym bez niej uczynił mój Boże?
Ja ze swej strony swoich sił dołożę,

chociaż nie umiem modlić się i prosić,
chciałbym do Boga choć westchnienie wznosić.
By obdarował ją życiem i zdrowiem,
gdy się znów zjawię, więcej wam opowiem.


Teraz was żegnam, o westchnienie proszę.
Błogo mi że w wasze życie wnoszę,
chociaż iskierkę tego, co przeżywam.
Do przemyślenia i was, mili, wzywam.


Warszawa 19.03.1980

JACK:
Melchior Wańkowicz: reportaż  z zaświatów nr 10

Wybacz najmilsza, że Cię napastuję,
lecz mój Opiekun Ciebie mi wskazuje.
I przyznam szczerze: z wielu próbowałem,
kontakt przyjaźni nawiązać chciałem.

Ale to zawsze się nie udawało
i jakoś dziwnie się rozsypywało,
bo tam się czułem dziwnie skrępowany
i jakoś obcy przez coś odpychany.

Natomiast z tobą czuję jedną duszę
i to Najmilsza powiedzieć Ci muszę,
że się tak łatwo z tobą współpracuje.
W jakiejś otoczce błękitnej się czuję.

Dlatego podaj mi swe złociste dłonie,
w których moc jakaś tajemnicza płonie.
Niech przekazują to, co jeszcze powiem,
czuję, że jeszcze wiele się tu dowiem.

Rozważam wszystko co tu przeżywałem,
bez fundamentu przyszłość budowałem,
dlatego, mili to się rozsypało,
co mnie wabiło oraz olśniewało.

To nie są mrzonki, ani bajanie,
ale dokładne czynów przeżywanie.
Widzę to jasno, ostro i dokładnie,
wiem w jaki sposób spłacić to wypadnie.

Przyszedłem szybko i bez zapowiedzi:
wiem, że niejeden z was nad tym biedzi.
Dlaczego Melchior nic nie powiada?
Tych opowiadań każda dusza rada.

Chciałbym przekazać wam to, co czuję
i w jaki sposób teraz rozumuję.
Lecz w jakie słowa ubrać przeżywanie?
Rozmyślam nad tym, lecz nie jestem w stanie,

bo to jest ogrom odcieni i światła.
Rozumiem teraz, to rzecz dla mnie łatwa.
Ale trzeba to zamienić w słowo.
 Nie wiem jak?
I muszę uczyć się od nowa

Bo będąc na, Ziemi tak się z nią zżyłem,
tak się zbratałem i tak zespoliłem,
że w mojej duszy nigdy nie świtało,
żeby inaczej kiedyś być musiało.

I to jest właśnie najcięższym brzemieniem,
uznanie tego, co jest tylko cieniem.
I  wtopić się w to ciałem i duszą,
więc jakie to skutki okrutne być muszą.

A skutków tego bez miary znacie!
Najmilsza Siostro i Najmilszy Bracie!
I rozżaleni jesteście bez przerwy,
bo coraz słabsze będą nasze nerwy.

Zbieram owoce tego co posiałem,
zdawało mi się, że najlepiej chciałem.
W blichtr i pochwały zapatrzony byłem
i najważniejszy  cel życia zgubiłem.

Dlatego ostrzec chciałbym was, Kochani,
niech waszej duszy wypowiedź nie rani.
Ja sobie czasem też z tego zadrwiłem,
kiedy na Ziemi w moim ciele żyłem.

Dlatego tu posunąć się nie mogę,
drwiny zabarykadowały mi drogę,
których usunąć nie można
 w tym świecie.

Opiekun, który mną się opiekuje,
uczy rozmyślań i tu mną kieruje,
wskazał, że wszystko wypracować muszę,
żeby wysupłać z pęt myśli duszę,
które swawolnie sobie narzuciłem,
zanim się w ziemskie ciało zanurzyłem.


Chciałem spróbować blichtru i chwały.
Tak te zachcianki duszę rozpierały.

Po drodze tak się tego uzbierało,
że w końcu ono mnie opanowało,
że zatraciłem rozsądek, myślenie.
I zatonąłem w tym
 co było ciałem.

To mojej duszy tu nie zadowala
i cały ciężar tutaj mnie zwala.
Muszę usunąć progi i kajdany,
w które bezmyślnie jestem uwikłany.

W duszy się mojej chciwość przejawiła,
by się czym prędzej usamodzielniła:
nie rozumiałem, że pycha działała,
że ona moją duszę rozsadzała.
Teraz w oddali widzę jasną drogę,
ale ją jeszcze  podążać nie mogę:

Czułbym się na niej lekko, doskonale
jakieś przecudne są te jasne dale.
Wszystko ubieram w te przyziemne słowa,
bo dusza moja jeszcze nie gotowa.

Choć mi się z Tobą tak lekko pracuje,
jakaś złota nić wokół nas się snuje.
I to ułatwia moje opowieści,
choć nie są one bogate w te treści,
które odczuwam i którymi żyję
i których przedsmak odczuwam i piję.

Ale określić ich nadal nie mogę.
Często odczuwam w duszy taką trwogę,
jak jakaś owca mała zagubiona
i pośród istnień jest osamotniona.

Pożegnam Ciebie Siostrzyczko kochana,
przez Opiekuna do pomocy dana.
Nie będę szukał innych przewodników,
oni nie dadzą lepszych, jak z Tobą wyników.

Warszawa  01.05.1982

Inne fragmenty:


Ciągle szukałem ziemskiej pochwały!
Jakiż ja byłem ogromnie mały,
mimo że byłem w dorosłym ciele,
lecz umysłowo byłem jak cielę
i jak ten paw byłem napuszony,
bo dumny z siebie, dumny z mej żony.

My jak dwa pawie się kochaliśmy!
Czy przez to życie rozumieliśmy?
Ot jak dwa małe proste żyjątka,
często podobne do zwierzątka!

Ja swoje życie tu krytykuję
i wciąż nadal go nie akceptuję:
Ono przede mną tu się obnaża,
jego widok mnie tylko przeraża!

Jak było można tak spędzić życie?
Mili wy swoje tu też zobaczycie?
Tu się niestety nic nie ukryje:
Jak człowiek kiedyś żył, tak tu też żyje,

bo wszystko się jawi przed duszy okiem!
Człowiek przed własnym stanie wyrokiem:
Uzna, że jeszcze cierpiał za mało,
chociaż go życie nieraz karało..."

- Na ziemi trzeba siebie kształtować
 i przyszłe życie lepiej budować
oraz zbierać to, z czym tu przyjdziecie!
 I przed własnym sumieniem staniecie:

 Nic czynów waszych tu nie przesłoni.
Wszystko przed duszą się tu wyłoni".

sfinks:
Cytat: JACK  Wrzesień 19, 2012, 05:34:42

Przepraszam że tak długo kazałem czekać, ale  nie zaglądam tu ostatnio zbyt często, bo krucho u mnie  z czasem.

Mam jeszcze 3 listy  8, 9 i 10    (bez 6 i 7)

Wszystkie 10 listów opublikowano w broszurze z czasów komuny  "świała na granicy czasów" , seria broszur  (chyba ) pt. "Ponad bariery" Tadeusza Wołynowicza , ale do niej nie dotarłem. Może wam się uda.

Miłej lektury
JACK  :)
 


[Melchior Wańkowicz : reportaż z zaświatów   nr  8
Przychodzę, choć niezapowiedziany,
lecz wiem, że jestem oczekiwany.
Wiem, że się mną interesujecie:
Jak tu żyję w tym innym świecie?

Inność na każdym kroku spotykam
z nieświadomością swą się borykam:
Pragnę rozumieć, ale nie mogę,
jeszcze mam długą doznań drogę.

Nie przeczę, żem już zrozumiał wiele,
ale gdy byłem w mym ziemskim ciele,
los mnie nie zetknął z tej wiedzy sztuką.
Byłaby ona dla mnie nauką,
że życie ziemskie to tylko chwila!
Dno tajemnic ścieżkę rozchyla.

W lot trzeba chwytać te wiadomości,
które się cisną do świadomości.
Lecz rozgwar ziemski tak je przytłacza,
że w końcu zniknie wolność droga.
Człowiek nie może przekroczyć proga.
Co nagle zewsząd przed nim wyrasta
i możliwości ziemskie przerasta.

A życie, które skrzy się tęczowo,
problematykę odtwarza wciąż nową.
Ile to trzeba wewnętrznej siły,
by ziemskie chwasty nie zagłuszyły
tego, co w nas się nagle rozbudzi
i lotu doznań też nie ostudzi.


Tymczasem tak na Ziemi się dzieje,
doznania duszy coś w nas rozchwieje
i nie jesteśmy pewni prawdziwie,
myślimy sennie, leniwie.



Ileż to razy tak ze mną było,
że w mojej duszy  coś się budziło.
I nawet to mnie też zachwycało,
lecz się to światło wnet rozpraszało,

bo nie umiałem chwytać bez głosu,
wśród blichtru Ziemi i drgań chaosu,
które tym bardziej atakowały
jakby się temu przeciwstawiały.

Teraz dopiero to zrozumiałem
i osobiście zdecydowałem,
że kiedy przyjdzie moja godzina,
spłynę na ziemię jako dziecina.

Moja świadomość będzie już inna,
nie taka płytka, taka dziecinna.
Ponieważ tu się przygotowuję
i siły duszy mobilizuję,

bym nie zapomniał tego w co wierzę!
Wśród ziemskich pokus będę żołnierzem.
Swoich przekonań, które zdobyłem,
a których właśnie tu doświadczyłem.

Życie na Ziemi nie bagatela,
kiedy się dusza z ziemski pył wciela,
na której czeka blichtr i ułuda,
czy się zwycięsko duszy ujść uda?

Czy nie zapomni o przeznaczeniu ,
o swoim głębszym boskim istnieniu.
Bo na tę walkę na Ziemię schodzi,
by nie zginęła w blichtru powodzi.

Wszystko z jednego pnia tu powstaje
i wszystkim według zasług rozdaje
Najwyższy Sędzia, Władca Wszechświata,
co wszystko łączy i wszystkich brata.

W przeróżnych formach, barwach tonacji.
Wydaje mi się, że mam nieco racji,
tylko przekazać tego nie umiem.
Wiele odczuwam, wiele rozumiem,
bo jakże wszystko to łączyć w słowa?
Mówiąc po ziemsku: pęka mi głowa!
Obecnie ciało mam subtelniejsze,
bardziej wszechstronne i wygodniejsze.

Ale to co się wokół mnie dzieje,
czuję, że moja władza się chwieje.
Tyle tu piękna, woni, muzyki,
dochodzą także z oddali krzyki…

Jestem w przechodnim przecież regionie
przez to mnie czasem słodycz owionie,
lecz także muska mroków wołanie.
Nad tą niewiedzą – zmiłuj się Panie!

Dlaczego jestem tak rozdwojony,
światło i mrok tu nie ma zasłony!
Czuję wyraźnie mocno, dokładnie,
gdy jakaś cząstka niewiedzy spadnie.

Bo wielu ziemian mnie krytykuje,
że ja tu z omamami obcuję.
Najmilsi, wszyscy się przekonacie,
gdy ziemskie ciała poodkładacie.

I zobaczycie dorobek własny –
tu niewygodny, błahy i ciasny.
I mam nim to się zastanowić,
jak puste było na Ziemi życie.

Tu nikt nikogo nie krytykuje,
bo z pustką własnej duszy obcuje.
I każdy chciałby ukryć swe błędy,
lecz nagość duszy wygląda urzędy.

Na Ziemi można ukryć i schować
własną niewiedzę blichtrem przyodziać.
Perlistą mową innych podbijać,
a własną małość chować, zwijać.

Lecz tu niestety stajesz nagutki
i widzisz życia swojego skutki.
Nic twojej duszy tu nie osłoni,
chociaż się każda dusza chce schronić
oraz chce ukryć to, co przyniosła,
jakie zasługi swoje wyniosła.
Lecz są i tacy co się radują,
z bogactwem duszy swojej obcują.

A radość innych to jak muzyka,
która nas wszystkich czasem przenika.
Wtedy się mocno zastanawiamy,
jakich to gości wśród nas mamy!

Lecz oni w krótkim czasie odchodzą
i szybko wszystkie progi przechodzą.
Nikną w oddali wśród barw i tonów.

Ona przenika, wstrząsa, przejmuje
i nieuchwytny czar obiecuje.
I wywołuje radosne dreszcze,
chciałbym odczuwać to jeszcze, jeszcze…

Na taką radość trzeba pracować,
trudu wysiłku, łez nie żałować.
Ażeby wzbić się na te wyżyny,
trzeba mieć w duszy przejasne czyny.


Bo tylko one wiodą do Ojca,
poprzez Golgotę i ścieżki Ogrójca,
poprzez upadki, wzloty, cierpienie
oraz tęsknoty, bunty, zwątpienie.

Warszawa 29.03.1979
/center]


Jestem Tobie bardzo wdzięczna za  zamieszczenie tych przekazów .
  Serce mi się ,,kraje,, na skargi Melchiora z zaświatów ,mimo że żyję na ziemi potrafię doskonale wyobrazić  sobie jego stan duchowy i rozterki związane z odmiennym postrzeganiem życia .
 Ludzie na ziemi kpią sobie z takich spraw ,a osoby które pragną zwrócić im uwagę na duchową stronę życia postrzegają jako ,,czubków,,  i pomylonych .
Ja chcę być pomylona ,ponieważ sprawy duchowe są dla mnie priorytetem .
Nie przywiązuję zbyt wielkiej uwagi do spraw ziemskich ,dlatego nigdy nie dążyłam do tego aby mieć w nadmiarze jakiekolwiek dobra ziemskie ,wykształcenie też nie było moim wielkim marzeniem  ,ani nawet małżeństwo ,czy założenie rodziny .Natomiast bardzo ważna jest dla mnie miłość (sama miłość wystarczy) oraz godność ,którą ludzie na ziemi strasznie zszargali ,podeptali i zniszczyli .Dla ludzi na ziemi ważna jest góra rupieci i w imię tego potrafią człowieka utopić w łyżce wody ,aby dorwać się do jego dóbr . Bycie kimś tez nie ma dla mnie znaczenia ,wystarczy kochana i kochająca osoba przy mnie .W takim duecie można góry zdobywać i szczyty marzeń .

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahanowiu zlotahodowla11 everyone siri-ya-ny black-for