Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 23, 2024, 08:05:29


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 ... 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 [38] 39 40 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: upadek religii 2009  (Przeczytany 359636 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
arteq
Gość
« Odpowiedz #925 : Styczeń 24, 2010, 02:58:17 »

To nie był przejaw ukorzenia się lecz spełnienie Twojej prośby. Jak już wyjaśniałem w którymś ze wcześniejszych postów użycie w wypowiedzi czyjegoś nazwiska, bez poprzedzenia go zwrotem grzecznościowym Pan/Pani - w tym konkretnym przypadku - "Łobos" - nie łamie zasad poprawnej pisowni, a tym samym nie może być przejawem kpienia czy też braku szacunku. Jest to forma zwrotu bardzo często praktykowana w szeregu publikacji i artykułów.
Zanim zaczniesz coś krytykować upewnij się czy masz minimum racji.
Zapisane
Piotr
Gość
« Odpowiedz #926 : Styczeń 24, 2010, 03:07:27 »

W takim momencie Panie Artqu byłoby sensowne opuścić to Forum i założyć swoje Forum pod nazwą np. "Jak zdemaskowałem Projekt Cheops".
Myślę że wielu uczestników forum zaczęło by także pisać o różnych sprawach ale jak dotąd widziałem i czytałem próbuje Pan w każdym temacie kogoś obrażać.  Ja także dużo więcej bym Pisał na temat PCH np. z niemieckiej strony. Tak bo tam też się coś dzieje. Dołączają do nas także Polacy z Anglii.
Bardzo bym się cieszył na różne tematy związane z projektem. Nawet jeżeli będą powtarzane bo zawsze przychodzą nowi Forumowicze którzy wchodzą na Forum wyszukiwują najnowszy wątek, a tu jakaś kłótnia. Nie dyskusja
Pozdrawiam
Zapisane
kot
Gość
« Odpowiedz #927 : Styczeń 24, 2010, 03:11:10 »


Arteq.

W moją prywatność chciałeś wejść i to  spowodowało,byś mnie chciał oszukać.

Jesteś śmieszny,bo z ręki mi jesz-a robią to tylko ci,których wokół palca obróciłem.

Ty się ukorzyłeś ale w kontekście tego,co doświadczyłem od ciebie źle to o tobie świadczy.

DAJĘ CI SZANSĘ.
Będę dla ciebie przychylny,gdy ty szanować nas będziesz.

« Ostatnia zmiana: Styczeń 24, 2010, 03:35:27 wysłane przez kot » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #928 : Styczeń 24, 2010, 04:09:46 »

O czym Ty do mnie mówisz? Jaką prywatność? Jakie oszukać? Jaką szansę? Jakie ukorzyłeś? Całkiem straciłeś kontakt z realiami? Toż to istna kakofonia.
Daruj sobie i "szansę" i "przychylność". Zapewniam, że nic od Ciebie nie potrzebuję - nie wiem nawet skąd tego typu pomysły. Daruj sobie również pisanie bzdurnych PW do mnie. Pomimo licznych prób nie można oczekiwać z Twojej strony sensownej i poważnej rozmowy. Może po prostu nie masz nic rozsądnego/konkretnego do powiedzenia?

Weź się ogarnij jakoś, spróbuj pozbierać.

Gdy będziesz w stanie chociaż w miarę rozsądnie rozmawiać - podejmę temat.
Tyle ode mnie.

Przepraszam za offa.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 24, 2010, 04:24:15 wysłane przez arteq » Zapisane
Piotr
Gość
« Odpowiedz #929 : Styczeń 24, 2010, 04:41:43 »

Tutaj może coś istotnego z Lutego 2009 żeby zostać w temacie. Religie upadają i upadać będą może nie u ciebie za rogiem ale gdzie indziej. I jak to było już napisane to długotrwały stan który jeszcze potrwa.

http://katholizismus.suite101.de/article.cfm/jesus_ja_kirche_nein

Niestety ale to co większość nienców myśli to Jezus Tak a Kościół Nie i jeżeli to nie początek upadku Religii to co?

Pozdrawiam.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #930 : Styczeń 24, 2010, 05:39:27 »

Widzisz, nawet zakładając, że masz rację co opisanych sytuacji [opinie ludzi] to zdajesz się nie dostrzegać 2 faktów które w tym temacie wskazują na kłamstwa w zapowiedziach Lucyny Łobos/PCH:
1. upadek miał nastąpić [czas dokonany] do końca 2009 r.
2. upadek religii [liczba mnoga] - Ty podajesz przykłady tylko z KK, a judaizm, a islam?

Daleki jestem od stwierdzenia, że wszystko w KK jest OK. Nie, nie jest - wiele rzeczy wymaga zmian, naprawy. Ale nie możemy stwierdzić, że KK upadł. Na temat powodów danej opinii ludzi - "Jezus tak, kościół nie" mogę przedstawić swój punkt widzenia. W wielkim skrócie - oprócz dostrzegania pewnych patologii, ludzie stali się także wygodni. KK stawia w wielu sprawach poprzeczkę wysoko i jednoznacznie - sporo osób nie chce wysilać się, woli obejść.
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #931 : Styczeń 24, 2010, 08:45:51 »

Dziwi mnie tylko-bo uważałem Ciebie za solidnego gościa,który czai,że bieg zdarzeń może być zachwiany.

Ależ jasne, że MOŻE być zachwiany. Ale skoro uznajemy, że "wszystko płynie", i każda rzecz może być w każdej chwili zachwiana, zmieniona - to w takim układzie wszystkie proroctwa Samcia, włącznie z tymi o Nibiru, Słońcu, przebiegunowaniu (czytaj - cała oś działalności PCH) jest funta kłaków nie warta, bo Samcio wie tu tyle, ile mógłby powiedzieć każdy: "Może jutro będzie koniec świata, albo i nie będzie".
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #932 : Styczeń 24, 2010, 09:00:21 »

Dziwi mnie tylko-bo uważałem Ciebie za solidnego gościa,który czai,że bieg zdarzeń może być zachwiany.

Ależ jasne, że MOŻE być zachwiany. Ale skoro uznajemy, że "wszystko płynie", i każda rzecz może być w każdej chwili zachwiana, zmieniona - to w takim układzie wszystkie proroctwa Samcia, włącznie z tymi o Nibiru, Słońcu, przebiegunowaniu (czytaj - cała oś działalności PCH) jest funta kłaków nie warta, bo Samcio wie tu tyle, ile mógłby powiedzieć każdy: "Może jutro będzie koniec świata, albo i nie będzie".

Bo rzeczywiście tak jest ;P
Tak jak z tym odkryciem Atlantydy, meteorytem w Bałtyku (co prawda jakiś spadł gdzieś na Łotwę czy Estonię - chyba Enki chybił). Tak i w 2012 będzie tłumaczenie "sorki, zdarzenia zostały zachwiane - Nibiru nie trafiła w Ziemię tylko Bogu ducha winną małą planetę krążącą gdzieś przy Alfa Centauri. Winni tego zaniedbania - też wpływowi ludzie ze środowisk, o których z wiadomych przyczyn nie będę opowiadał - zostaną przykładnie ukarani.. Nie czas i miejsce ku temu. Nie udało się też wykopać mumii ani Labiryntu - widać podczas ostatnich trzęsień Ziemi wywoływanych przez Amerykanów płyty tektoniczne zostały przesunięte i podziemny Labirynt został tak jakby "przeciągnięty na linie". Zabrany spod miejsca gdzie kopaliśmy. Wszystkich serdecznie przepraszam. Postaram się by Nibiru nadleciała w 2020r. a prawidłowe współrzędne do kopania Labiryntu to..." ;p
« Ostatnia zmiana: Styczeń 24, 2010, 09:00:54 wysłane przez Val Dee » Zapisane
gosc5690
Gość
« Odpowiedz #933 : Styczeń 24, 2010, 10:15:10 »

arteq:
"Jak już pisałem - nie oczekuję potwierdzenia upadku w formie: "ostatni zamyka drzwi". Oczekuję, że zdecydowana większość zapytanych osób powie "tak, religie upadły"."

eeee tam, zaraz tam większość. Tak odpowiedziały 2,5 osoby (słownie - dwie i pół osoby) parę stron temu w niniejszym wątku Mrugnięcie))))))))). Porażająca ilość;))))))).

__________________________________________---

A co do stwierdzenia, że bieg zdarzeń może być zachwiany, bo człowiek wpływa na rzeczywistość bla bla bla.... ja myślę, że to stwierdzenie można by traktować jako ostateczny - jak wy tu mówicie - dupochron. Poprzez takowe stwierdzenie można usprawiedliwić KAŻĄ NIEZAISTNIAŁĄ przepowiednię, KAŻDE NIEZAISTNIAŁE zajście. Oczywiście - dalej będą zapewne prowadzone rozważania, czy to zmieniony bieg wydarzeń sprawił, że nic się nie stało (w danym temacie), czy też po prostu przepowiednia była bzdurna. I tak w bagno przepychanek dalej brnąć będziemy mimo, że odpowiedzi na pytania z cyklu "czy religie upadły" lub "czy leci ku nam Nibiru" są tak oczywiste i jasne.
Cóż, jak widać nie dla wszystkich.
 
A swoją drogą nadaje się to do tematu "Jak się będą tłumaczyć w 2012...". Tłumaczeń ciąg dalszy.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 24, 2010, 10:17:29 wysłane przez gosc5690 » Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #934 : Styczeń 24, 2010, 11:55:04 »

GOŚĆ5690:

I dokładnie o tym mówię. Kolejna forma tłumaczenia, usprawiedliwienia - nic więcej.

Ale dla jasności, powiem coś jeszcze.

Otóż na świat można patrzeć z dwóch perspektyw (jeśli chodzi o wymiar "przeznaczenie-wolność"):

1. Uznajemy, że wszystko (lub wiele rzeczy) jest z góry przewidzianych, niezmiennych. W takim podejściu pojęcie "przepowiedni" ma sens - gdyż można przepowiedzieć zdarzenia, które są pewne, niejako zdeterminowane przez los/przyszłość/fizykę (lub wszystko razem wzięte). Tyle tylko, że w takim ujęciu, gdy przepowiedziane zdarzenia są różne ze stanem faktycznym, można z całą śmiałością powiedzieć, że przepowiednia się nie sprawdziła. W tym ujęciu Samcio po prostu KŁAMAŁ/MYLIŁ SIĘ.

2. Uznajemy, że wszystko jest zmienne, że bieg każdych wydarzeń zależny jest od naszych działań, od sytuacji, zmiennych losowych etc. Tyle, że w tym ujęciu KAŻDA przepowiednia z góry może być uznana za naiwną i bzdurną - gdyż NICZEGO nie można przepowiedzieć z góry. W tym ujęciu z kolei Samcio już z definicji KŁAMIE, dając jakiekolwiek przepowiednie.

Wniosek? Tak czy siak - Samcio kłamie/myli się.

Zwolennicy natomiast, jak widzę, starają się dla ochrony Samcia wymieszać oba powyższe sposoby patrzenia na świat. Aby uzasadnić wiarę w przepowiednie, przyjmują stanowisko pierwsze. Natomiast, gdy przepowiednię szlag trafia, nagle używają argumentów ze stanowiska drugiego, mimo, że jest ono PRZECIWSTAWNE do samego założenia o możliwości przepowiadania (stanowisko pierwsze).

Oto, jak można tak lawirować między poglądami, by uzasadnić porażkę - wystarczy zmieniać koncepcję odpowiednio do aktualnej sytuacji, oceniać jedne fakty 9samo przepowiadania) wedle jednego kryterium, a inne (niesprawdzenie przepowiedni) wedle kryterium do niego przeciwstawnego. Zapominając w ogóle, że jedno wyklucza drugie - determinizm wyklucza zmienność pod wpływem działań, a wolna wola wyklucza jakiekolwiek przepowiednie.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #935 : Styczeń 24, 2010, 12:02:40 »

GOŚĆ5690 :
Cytuj
A co do stwierdzenia, że bieg zdarzeń może być zachwiany, bo człowiek wpływa na rzeczywistość bla bla bla..... ja myślę, że to stwierdzenie można by traktować jako ostateczny - jak wy tu mówicie - dupochron.


Do zmiany rzeczywistości potrzebny jest nie jeden człowiek, lecz bardzo wiele spójnych intencji wielu osób. Masz prawo w to nie wierzyć, ale chociaż zbadaj , czy odrzucając taki pogląd nie popełniasz błędu. Nie piszę tego konkretnie w kwestii upadku religii czy też nibiru, ale jako wyjęte przez Ciebie samego zdanie z kontekstu. Samo w sobie to interesujące zagadnienie.
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #936 : Styczeń 24, 2010, 12:48:30 »

Trance Experience sphinx
<a href="http://www.youtube.com/v/tBdf7s-qytM&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;" target="_blank">http://www.youtube.com/v/tBdf7s-qytM&amp;hl=pl_PL&amp;fs=1&amp;</a>
Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #937 : Styczeń 24, 2010, 16:38:35 »

... Potwierdzasz to co ja mówiłem wcześniej, a Ty próbowałeś zbić - nic nie odwróci tego, że zapewnienia Łobos, że religie UPADNĄ do końca 2009 r jest zwyczajnym kłamstwem - kolejnym zresztą.

Nie, atreq propagujesz tu bowiem tryb DOKONANY, a jest różnica między 'będzie upadek' a 'upadną'

Bardzo czekasz aby złapać za koniec języka Samcia albo p Łobos, ale nadal to się nie udaje, ponieważ Samcio wyraża się typowo dla siebie nieprecyzyjnie. Nie propaguj wiec znów tekstu - którego nie było.


...
1. upadek miał nastąpić [czas dokonany] do końca 2009 r.

Kłamstwo atreq, kłamstwo ... twoje i naprawde przykro mi to pisać. Ale rozumiem tą frustracje, kiedy od lat polujesz na jedno choćby zdanie i fige z tego wychodzi.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #938 : Styczeń 24, 2010, 22:07:49 »

Jednak Enigmo proponuję abyś spotkała się z jakimś językoznawcą - może on w końcu uzmysłowi Ci że Twoje językowe interpretacje są śmieszne.
Jeżeli napisałbym, że:
1. do końca 1945 będzie upadek III Rzeszy
2. III Rzesza upadnie do końca 1945 r
3. do końca 1945 r. nastąpi upadek III Rzeszy
będzie to tożsame.

Naprawdę na nic taka forma obrony się zdaje - Łobos już tyle nałgała, że nie ma możliwości się z tego wyreklamować.
   
Zapisane
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #939 : Styczeń 24, 2010, 23:26:27 »

Zasadniczo nie ma żadnej różnicy między "będzie upadek" a "upadną" - obie dotyczą czasu przyszłego dokonanego. Czas przyszły niedokonany brzmiałby: "będą upadać".
Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #940 : Styczeń 24, 2010, 23:43:18 »

Atreq, we wszystkich 3 przypadkach zaczaił ci sie jakiś 'koniec'

Wiec jeszcze raz cytat: Zaczekajcie jeszcze trzy lata i będzie upadek wszystkich religii.
Nie widze tu wzmianki o 'końcu'.
A wracając do przykładu historycznego, to posługując się retoryką Samcia można stwierdzić ze w roku 1943 roku będzie upadek III Rzeszy (5.7.43 Kursk - niemcy dostają łupnia od ZSSR, siada logistyka zaopatrzenie). Od tego momentu parabola zwycięskiego marszu raptownie spada w dół ku niepowodzeniu...

No ale to są tylko słowa, a interpretacja zależy od czytającego. W moim przekonaniu nie było co się wogóle napalać na ewidentne zakończenie instytucji religijnych na ten rok. A to dlatego że każdy kto choć troche obraca się w temacie, wie że 09 nie jest datą szczególnie odnotowaną w innych proroctwach. Po za tym Ratzinger został wybrany na papieża w 2005r, mineły wiec dopiero 4 lata pontyfikatu papieża uważanego za ostatniego lub przedostatniego. Jeśli ktoś wiec orientuje się w zapisach , to nawet przez myśl by nie przeszło ze 'ostateczny koniec' nastąpi w 09r. Mi samej nawet rok 2012 zdaje się byc datą - niesamowicie bliską (jak na 2 tys lat chrześcijaństwa) i trudno mi uwierzyć aby za mojego skromnego żywota, miałam oglądać jakąś rewolucje na tym tle. Tymniemniej jeśliby wzmianki w innych tekstach miały się jakimś cudem potwierdzić (na co szanse oceniam 50/50 ) to faktycznie kiedyś ów proces degradacji powinien się rozpocząć. W moim osobistym odczuciu wewn, czuję że te związki z dogmatyczną religią, rozluźniają się choć wiesz przecież jak głęboko jestem przywiązana do słuszności dekalogu, potrzebie wiary w Boga i ufności w Opatrzność  Uśmiech Wiec oceniajmy realistycznie monotonny głos Samcia z zaświatów, pamiętając że jego potok słów ledwo przebija się przez krtań Lucyny.

Tymczasem pewnie możesz uznać za swoje zwycięstwo, ze minął kolejny rok i nic szczególnego się nie wydarzyło. Meczety, kościoły, cerkwie i synagogi stoją jak stały. Wierni uczęszczają na modły, pięniążki wartkim strumieniem płyną (i słusznie) na Haiti. Dzieci są chrzczone a komunie coraz pełniejsze blasku  Mrugnięcie I pewnie nieprędko się to zmieni, skoro ludzie potrzebują tych akcentów w swoim życiu. W tym momencie możesz spokojnie pogrozić palcem wszystkim niedowiarkom, na cały następny 2010 rok
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #941 : Styczeń 25, 2010, 22:18:08 »

posty dotyczące tolerancji w szkole katolickiej przeniosłem tu:

http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=3093.0
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Betti
Gość
« Odpowiedz #942 : Luty 06, 2010, 21:19:27 »

nie wiem czy w dobrym watku ale umieszczam:

Stosunki państwo - Kościół po zamachu majowym
Autor: historyk (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

Słowa kluczowe: zamach majowy, II Rzeczpospolita, kościół, współpraca, tolerancja, Watykan

2010-02-05 10:37:20
Udokumentowane opisanie stosunków kościelno-państwowych po zamachu majowym Piłsudskiego.

Zamach stanu, dokonany 1926 roku oddał władzę w ręce Piłsudskiego. Polska weszła w nowy okres, którego cechą charakterystyczną była stopniowa likwidacja swobód obywatelskich zagwarantowanych przez konstytucję marcową oraz rządy autorytarne, ogarniające swoim zasięgiem całe społeczeństwo. Nastąpił także zwrot w polityce zagranicznej poprzez polepszenie stosunków z Niemcami. Te między innymi przyczyny spowodowały ocieplenie stosunków pomiędzy Watykanem a Polską. Duży wpływ na to miał charakter stosunków pomiędzy Piłsudskim a papieżem Piusem XI. Były one bardzo osobiste, a ich początek sięga okresu, gdy  późniejszy papież Pius XI był nuncjuszem w naszym kraju jako A. Ratti. Naczelnik Państwa popierał działalność Rattiego, a ten z kolei ze zrozumieniem i sympatią wyrażał się o planach Naczelnika. Obaj mężowie stanu byli raczej przeciwnikami demokracji parlamentarnej i liberalizmu.

Dla Rattiego, który niebawem po opuszczeniu Polski zasiadł na papieskim tronie jako Pius XI, ponowne objęcie władzy przez Piłsudskiego było gwarancją, że Polska nie zboczy z tej linii politycznej, która była korzystna dla Watykanu. 26 maja, a więc w okresie, kiedy wiele rządów europejskich było wstrzemięźliwych wobec wydarzeń w Polsce "Nasz Przegląd" w wydaniu z 28. 05. 1926r. zamieścił komunikat; "W dniu wczorajszym premier Bartel odwiedził kardynała Kakowskiego, który powrócił z Rzymu. Dowiadujemy się, że kardynał Kakowski przywiózł błogosławieństwo papieskie dla marszałka Piłsudskiego i dla rządu p. Bartla".

Błogosławieństwo takie miało swoja wymowę polityczną i przedstawiało dużą wartość dla nowych władz, których pozycja nie była jeszcze ugruntowana. Wybitni przedstawiciele episkopatu; arcybiskupi Teodorowicz i Sapieha, biskupi Łoziński i Łukomski piastowali mandaty senatorskie z ramienia narodowej demokracji i dopiero na wyraźne polecenie papieskie zrzekli się  ich w marcu 1923 roku. Dla reżimu autorytarnego sprawa pozyskania kleru miała niebagatelne znaczenie. I taka zmiana nastąpiła pod dyskretnym naciskiem Rzymu. Efektem takiego działania, stosunki pomiędzy klerem a obozem rządzącym były coraz lepsze i ściślejsze. Doniosłą role w doprowadzeniu do tego sojuszu, w jego utrzymaniu i pogłębieniu odegrali dwaj dostojnicy kościelni: arcybiskup gnieźnieńsko-poznański i prymas Polski kardynał August Hlond oraz nowy nuncjusz przy rządzie Rzeczypospolitej – Francesco Marmaggi.

Szczególnie pierwszy z nich był obok Piusa XI i Piłsudskiego osobistością, której wpływ najsilniej zaważył na stosunkach polsko-watykańskich w tym okresie. Hlond był najbardziej rzymskim spośród polskiego episkopatu, nie był związany z żadną partią polityczną, nie miał żadnych zobowiązań w stosunku do zwalczających się ugrupowań. Był reprezentantem watykańskiej racji stanu, a ta nakazywała porozumienie między kościołem a władzami i tę politykę porozumienia i współpracy Hlond realizował konsekwentnie. Jako rzecznik interesów watykańskich był partnerem wymagającym choć potrafił być elastyczny w sprawach mniejszej wagi. Rząd widział w nim swego sojusznika, a liczne fakty wskazywały, że i w Rzymie ma on wyjątkowo mocną pozycję. Stał się najwyższym przedstawicielem kościoła w Polsce i stopniowo usuwał w cień arcybiskupa warszawskiego, Kakowskiego.

Drugim dostojnikiem kościelnym, który przyczynił się do utrwalenia dobrych stosunków pomiędzy klerem a sanacją był nuncjusz papieski Marmaggi. Był on dyplomatą papieskim o dużym doświadczeniu, zdobytym w czasie  swej działalności na różnych stanowiskach ( był m. in. nuncjuszem w Pradze). Do Warszawy przybył w marcu 1928 roku.

Wspomniałem wcześniej o dobrych stosunkach pomiędzy obiema stronami. Pierwszym  oficjalnym potwierdzeniem dojścia do porozumienia był przebieg Zjazdu Katolickiego, odbytego w Warszawie w dniach 27-30 sierpnia 1926r. W zjeździe wziął udział prezydent Mościcki, a otwierający zjazd kard. Kakowski oświadczył w swym przemówieniu: „Swoją obecnością na Zjeździe Katolickim, Pan Prezydent stwierdza publicznie ze najwyższy przedstawiciel państwa i władz świeckich w Polsce łączy się myślą i duchem z ludnością katolicką, która stanowi olbrzymią większość narodu, i dobro tej ludności leży mu na sercu. Korzystając z tej okazji, oznajmiamy tu uroczyście Panu Prezydentowi i Rządowi Polskiemu, że my, katolicy, jesteśmy siłą duchową Państwa, która w każdej chwili, w czasie pokoju i wojny, oddaje się całkowicie i bez zastrzeżeń na usługi najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, pełna ofiary i poświęcenia stoi niezachwianie przy Prezydencie Rzeczypospolitej i Rządzie, od których ma w zamian prawo spodziewać się i domagać się, aby oni oddani byli dobru całego narodu i szanowali prawa, uczucia religijne i przekonania religijne ludności katolickiej”( za Przeglądem Powszechnym z 1926r,str.53-54).

Tego rodzaju deklaracji nie składał episkopat żadnemu z poprzednich rządów. Została ona niebawem potwierdzona w czasie zjazdu metropolitów kościoła katolickiego, który odbył się w Warszawie na przełomie listopada i grudnia 1926 roku. Świadczy o tym wizyta kardynała Hlonda u ministra sprawiedliwości Meysztowicza, który zastępował chorego premiera i złożone wtedy przez kardynała oświadczenie: „Prymas Polski, deklarując szczerą lojalność episkopatu wobec Państwa i Rządu, oświadcza, ze episkopat pragnie harmonijnej współpracy z władzami państwowymi i zgodnie ze swym posłannictwem działać stale dla dobra Ojczyzny, nie wchodząc w politykę partyjną, która prasa różnych kierunków niesłusznie episkopatowi podsuwa. Pragnie atoli episkopat, aby Wysoki Rząd ze swej strony otoczył Kościół katolicki szczerą opieką i aby władze państwowe w zarządzeniach swych unikały wszystkiego, co by katolików mogło niepokoić i nieprzychylnie do Rządu usposobić.”(Dz. U. R. P. nr 124 z 1926r.,poz. 714).

Charakterystyczna tu jest warunkowość tych deklaracji. Przedstawiciele kościoła występowali w stosunku do rządu jako równorzędny partner. Zgłaszali możliwość lojalnej współpracy, ale pod warunkami, określonymi dość ogólnikowo. Chodziło o to-jak pisał kardynał Hlond, by rząd unikał wszystkiego, co by mogło katolików niepokoić lub nieprzychylnie do rządu nastawić. Ogólnie biorąc, ten postulat zapewnienia kościołowi uprzywilejowanego stanowiska, a klerowi maksymalnej swobody działania był przez władze sanacyjne przyjęty i przestrzegany. W ciągu następnych lat zostały wydane liczne rozporządzenia wykonawcze i zarządzenia władz, które w sposób znaczacy zwiększyły uprawnienia kleru.

Obok zarządzeń z dziedziny nauki i szkolnictwa, były to następujące rozporządzenia: Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wojskowych z dn. 25.11.1926r., które regulowało sprawę duszpasterstwa wojskowego i dawało kapelanom duże możliwości oddziaływania na armię, Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z 23.02.1927r. dało specjalne przywileje dla duchownych i zakonników odbywających karę więzienia i aresztu zapobiegawczego (Dz.Urz.Min.Spraw.nr.5.1927).Rozporządzenie  Prezydenta R.P. z 7.02.1928r. przyznawało władzom kościelnym znaczne ułatwienia przy wpisywaniu do ksiąg  hipotecznych własności osób prawnych kościelnych i zakonnych (Dz.U.R.P.,nr.16,1928). Rozporządzenia z maja 1931 i marca 1933 znosiły obowiązujące dotąd postanowienia sprzeczne z konkordatem(Dz.U.R.P.,nr.51,1931r.)

Wreszcie rozporządzenie Prezydenta R.P. z 28 stycznia 1934r. o stowarzyszeniach służących katolickim celom religijnym wyłączyło organizacje katolickie spod mocy obowiązującej prawa o stowarzyszeniach i przyznawało im znaczne ułatwienia w działalności(Dz.U.R.P.nr.9,1934r.).Wydane przepisy w większości wypadków wprowadzały w życie postanowienia konkordatu ale czyniły to w sposób rozszerzający ich interpretację w sensie dla kościoła korzystnym.

Nie tylko w ustawodawstwie, ale i w praktyce działalności władz istniała z góry narzucona tendencja do specjalnego faworyzowania problemów kościelnych i duchowieństwa. W tej sprzyjającej atmosferze rozwijała się bujnie działalność organizacyjna kościoła, rosła ilość stowarzyszeń katolickich obejmujących swym zasięgiem coraz to nowe dziedziny życia publicznego. Wszystkie te organizacje i stowarzyszenia kierowane były przez Akcję Katolicką, będącą swego rodzaju nadbudową zrzeszeń katolickich działających pod wpływem kleru. W ofensywie stowarzyszeń i Akcji Katolickiej czyli mówiąc krótko klerykalizacji życia, szczególny nacisk został położony na działalność wśród młodzieży.

Osiągnięcie decydującego wpływu na naukę i wychowanie, zdobycie rządu dusz nad młodym pokoleniem to były cele zasadnicze i obóz klerykalny walczył o nie z największą zaciętością. W tej dziedzinie (podobnie jak w hierarchicznym ustroju Akcji Katolickiej) podkreślano zasady katolickiego wychowania młodzieży. Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie w nr.4 z 1929r. piszą:” Z tej mądrej a ojcowskiej pedagogii Kościoła wynika, że dwoma zasadniczymi celami powinien kierować się katolicki ruch młodzieży, odcinając się tym samym ostro i całkowicie od wszelkich innych organizacji, które wyłaniają się z nowoczesnego społeczeństwa. Z jednej strony, powinien on czerpać wszelkie natchnienie ideowe i energię wewnętrzną z wiary i boskiego płomienia łaski do tego stopnia iżby w swych zamierzeniach był ruchem istotnie religijnym i by ten charakter niedwuznacznie i stanowczo przejawiał się na zewnątrz. Z drugiej strony, ruch ten powinien być ściśle i jedynie podporządkowany hierarchii kościelnej, owej najwyższej instytucji, której wyłącznie Chrystus powierzył skarby swej nauki, swego prawa i zbawienia”.

Walka o opanowanie młodzieży łączyła się ściśle z walką o opanowanie szkolnictwa, przynajmniej podstawowego i średniego, o uzyskanie kontroli nad nauczaniem, Toczyła się ona pod hasłem „szkoły wyznaniowej”, w której uczniowie i nauczyciele byliby wyłącznie katolikami i w której wzbronione byłoby głoszenie jakichkolwiek poglądów sprzecznych z nauką kościoła. W tej dziedzinie nacisk kleru był tak ogromny  a władze tak ustępliwe, ze Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydal rozporządzenie w grudniu 1926 roku o nauce szkolnej religii katolickiej (Dz.U.R.P.nr.1 z 1927r.) Ten tzw. okólnik Bartla wprowadzał we wszystkich zakładach naukowych z wyjątkiem szkół wyższych poza obowiązkową nauką religii także OBOWIĄZEK UCZESTNICZENIA MŁODZIEŻY SZKOLNEJ W PRAKTYKACH RELIGIJNYCH.

Nauczyciele zostali zobowiązani do kontroli tego zarządzenia. Wprowadzenie przymusu było wyraźnym pogwałceniem wolności sumienia zagwarantowanej w konstytucji. W ślad za nim nastąpiły dalsze, które uzależniały dobór katechetów i nauczycieli religii w szkołach od władz duchownych. Ten kościelny personel religijny, uniezależniony od władz świeckich, stanowił na terenie szkół czynnik odrębny, dążący konsekwentnie do uzyskania decydującego wpływu na proces nauczania i całe życie szkoły. Taka klerykalizacja szkolnictwa spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem nauczycielstwa. Dało ono temu wyraz na walnym Zjeździe Nauczycielstwa Polskiego. W odpowiedzi episkopat 9 sierpnia 1930 roku wydał odezwę atakująca w sposób zdecydowany ZNP i cale nauczycielstwo. Zarzuca się w niej „znieprawienie duszy młodego pokolenia”, podburza rodziców  przeciwko nauczycielom i wzywa do występowania z szeregów ZNP.

Nawiasem mówiąc, atak na szkołę był wycinkiem walki o opanowanie całego życia kulturalnego kraju, był chęcią eliminowania wszystkiego, co mogło przeciwstawić się klerykalizacji . W liście pasterskim z 21 lutego 1934 roku biskupi pisali: „Gdy narody słusznie grzebią ducha rewolucji francuskiej, to u nas pewne garstki ludzi tego ducha wskrzeszają.”. W ich rozumieniu przejawami myśli rewolucji francuskiej były zarówno świecka szkoła i równość wszystkich obywateli wobec prawa, jak i nowy, bardziej postępowy projekt prawa małżeńskiego czy dorobek pisarski Stefana Żeromskiego.

Sprawa unifikacji prawa małżeńskiego jest niezmiernie charakterystyczna dla kościoła i dla stanowiska władz sanacyjnych. Na ziemiach polskich obowiązywały – po odzyskaniu niepodległości różne systemy prawne. Komisja kodyfikacyjna przeprowadziła unifikacje ustawodawstwa, przygotowując odpowiednie projekty. Nie odbiegały one zasadniczo od założeń przyjętych we wszystkich nowoczesnych ustawodawstwach i przyznawały państwu jurysdykcję w sprawach małżeńskich. I podobnie jak w szkolnictwie, tak i tym razem wzbudził on gwałtowne protesty episkopatu. Kościół dał temu wyraz w liście pasterskim z dnia 10.11.1931roku: „Zamierzone prawo jest sprzeczne z prawem Bożym. Zamierzone prawo jest posiewem bolszewizmu w naszej rodzinie. Zamierzone prawo grozi Ojczyźnie śmiertelną zarazą duchową i ostateczną klęską („Prąd”,1936,str.222-226).

Biskupi nie pozostali tylko przy protestach słownych lecz wzywali wiernych do demonstracji przeciw projektowi. No i co? Ano rząd przestraszył się tych wystąpień i wyparł się projektu. Na posiedzeniu komisji budżetowej Sejmu w styczniu 1932 roku minister W.R. i O.P. – Jędrzejewicz  oświadczył, że rząd nie uważa projektu komisji kodyfikacyjnej za swój i wcale go nie rozpatrywał. Tak na marginesie: kościół broniący nierozerwalności węzła małżeńskiego, dopuszczał jednak taką możliwość w wypadku osób „ze świecznika”. Otóż kiedy w 1933 roku prezydent Mościcki zapragnął pojąć za żonę mężatkę, bardzo szybko uzyskała ona unieważnienie małżeństwa. Ślubu udzielił „młodym” kardynał Kakowski 10.01.1933 roku, a nowożeńcom przesłał swoje błogosławieństwo papież.

Istotnym elementem rzeczywistości kościoła w II Rzeczypospolitej jest jego zaplecze materialne. Konkordat wyraźnie zobowiązywał państwo do stworzenia kościołowi solidnej bazy materialnej. Polska zobowiązywała się do wypłacania duchowieństwu uposażenia i pokrywania niektórych wydatków rzeczowych. I tak np. dotacje Skarbu Państwa w latach 1927-1929 wyniosły do 22 mln. złotych rocznie (Mały Rocznik Statystyczny z 1939r.) A sumy te  nie obejmowały dotacji specjalnych na różne cele katolickie. Przewidziana w konkordacie parcelacja majątków kościelnych na cele reformy rolnej nigdy nie doszła do skutku z powodu wnoszonych przez stronę kościelną obiekcji co do interpretacji konkordatu. W rzeczywistości kościół nie tylko nie zmniejszył swego stanu posiadania lecz go rozszerzył przede wszystkim kosztem kościoła prawosławnego.

Wzajemne korzyści współpracy na linii państwo - kościół zostały wyraźnie przez episkopat podkreślone po wyborach z 1930 roku. Przegląd Powszechny z 1931 roku pisze: „Już zaś temu rządowi można zapewne wytknąć to i owo niedociągnięcie lub fałszywe pociągnięcie w stosunku do Kościoła katolickiego, nie wypada jednak, chcąc pozostać lojalnym wobec prawdy, robić zarzutu złej woli i świadomego dążenia do jakiejś walki z katolicyzmem i religią(....) Jeżeli nie z głębi religijnego przekonania, to z dobrze rozumianej polityki członkowie rządu nie mają żadnego interesu we wszczynaniu w Polsce walk religijnych, a lojalność rządu wobec zobowiązań zaciągniętych względem katolicyzmu przez konkordat będzie stanowić dość silny hamulec na radykalne zapędy pewnych elementów obozu rządzącego. Obecność zaś w tym obozie religii życzliwych, pewnej liczby nawet uświadomionych i zdecydowanych katolików także  winna działać w tym kierunku i być nie mniej dla Kościoła korzystna niż obrona spraw religijnych podejmowana przez opozycję”.

Episkopat polski deklarował rządowi Piłsudskiego lojalność i współpracę przede wszystkim z powodu zbieżności polityki polskiego rządu z polityką Watykanu. Stosunki te miały charakter co najmniej serdeczny i harmonijny, co było stale podkreślane przez obie strony.

Czy można do tego coś dodać? Chyba nie ma potrzeby patrząc na dzisiejszą Rzeczpospolitą. I tak jak politycy ogłosili, III Rzeczpospolita jest kontynuatorką swojej (II) poprzedniczki – sprawdziło się. Tyle, że w stosunkach państwo - kościół jest to najbardziej widoczne. Kościołowi nie ma się co dziwić, że wykorzystuje koniunkturę. Ale że władze niczego się nie nauczyły? To już nie grzech, to działanie wbrew społeczeństwu.
http://interia360.pl/artykul/stosunki-panstwo-kosciol-po-zamachu-majowym,30409
Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #943 : Marzec 10, 2010, 23:35:19 »

Szef watykańskich egzorcystów: Szatan działa w Watykanie

Seksskandale wstrząsające Kościołem katolickim to według szefa watykańskich egzorcystów dowód na to, że "Szatan działa w Watykanie" - relacjonuje wypowiedź ojca Gabriele Amortha "Times" na swoich stronach internetowych.

85-letni ojciec Gabriele Amorth jest głównym egzorcystą Watykanu od 25 lat. Podczas swojej posługi miał do czynienia, jak twierdzi, z ponad 70 tys. przypadków opętania przez demona. Według duchownego Watykan od dawna jest infiltrowany przez satanizm, czego przejawem są "kardynałowie, którzy nie wierzą w Jezusa i biskupi, którzy są powiązani z Demonem".

- Kiedy mówi się o "dymie Szatana" (to fraza wypowiedziana przez papieża Pawła VI w 1972 roku) w świętych pokojach, to wszystko prawda, zwłaszcza jeśli weźmie się ostatnie doniesienia o przemocy i pedofili - mówi ojciec Amroth.

Według duchownego kolejnym przykładem satanistycznego zachowania, było "przykrycie" przez Watykan w 1998 roku śmierci Alois Estermanna, dowódcy Gwardii Szwajcarskiej, jego żony oraz Cedrica Tornaya, innego Gwardzisty. Wszyscy zostali zabici z broni palnej. - Oni (Watykan - red.) od razu to przykryli, to podejrzane - mówi Amroth. Według oficjalnej wersji Tornay zabił swojego dowódcę i jego żonę, a następnie popełnił samobójstwo. Jednak jego rodzina zaprzeczała takiej wersji. Według nieoficjalnych informacji cała sprawa byłą podszyta wątkiem homoseksualnym, a w tragedię zamieszana była czwarta osoba, której personaliów do dzisiaj nie poznano.

Według egzorcysty zamach na Jana Pawła II w 1981 roku to dzieło Szatana, tak samo jak incydent z chorą psychicznie kobietą podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia, kiedy to zaatakowała ona Benedykta XVI.

Ojciec Amorth został wyświęcony w 1954 roku, a oficjalnym egzorcystą został w 1986 roku. W poprzednich latach nieraz sugerował, że Adolf Hitler i Józef Stalin byli opętani przez Szatana. Jest honorowym prezesem Stowarzyszenia Egzorcystów.

 

onet.pl
http://www.przyszloscwprzeszlosci.info/religie-i-wierzenia/36-religie-i-wierzenia/1386-szef-watykaskich-egzorcystow-szatan-dziaa-w-watykanie
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Kiara
Gość
« Odpowiedz #944 : Marzec 10, 2010, 23:53:44 »

Nu , jak w Watykanie Szatan sie rozgoscil , to juz nikt nie jest bezpieczny. Naczelny od egzporcyzmow sobie z nim nie poradzil , to widac pora na zmiany.
No, bo , gdzie , jak gdzie , ale  ale w Watykan nie powinien byc rezydecja Szatana , a tu prosze oficjalne oswiadczyny.
No to co my malutczcy mozemy zrobic?
Tylko odciac sie od tego "domu Szatana".

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #945 : Marzec 11, 2010, 00:44:18 »


No, bo , gdzie , jak gdzie , ale  ale w Watykan nie powinien byc rezydecja Szatana , a tu prosze oficjalne oswiadczyny.

W co wierzą to mają ! Przecież prawo manifestacji udowodniła już nieraz  nauka.
Przecie w Biblii napisano - Ja Pan, Ja stwarzam ciemność i jasność ....

Wierzysz w Szatana ( stwarzasz Szatana) - no to masz Szatana.Wierzysz w dobro, miłość ( czyli  taki jest Twój system wartości) - no to masz dobro i miłość.
I nie pomoże nawet żaden egzorcysta, no bo w jaki sposób ?
« Ostatnia zmiana: Marzec 11, 2010, 00:48:19 wysłane przez Silver » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #946 : Marzec 11, 2010, 01:10:24 »

KRK - jak wszystko - tworzą ludzie, Ci godni naśladowania, zwyczajni jak też czasami upadający, z ułomnościami. Zawsze o tym mówiłem - pomimo licznych zapewnień niektórych forumowiczów jakoby jesteśmy boscy.

Kiaro, i tak "nieźle" jak na instytucję o której upadku - w oparciu o posiadaną... khm... "WIEDZĘ" - zapewniałaś przed końcem 2009 r...
« Ostatnia zmiana: Marzec 11, 2010, 01:11:37 wysłane przez arteq » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #947 : Marzec 12, 2010, 14:26:43 »

Arteq ,jak to  "Według duchownego Watykan od dawna jest infiltrowany przez satanizm, czego przejawem są "kardynałowie, którzy nie wierzą w Jezusa i biskupi, którzy są powiązani z Demonem" " nie jest upadkiem to ja nie wiem czym to jest. W każdym razie fasada trzyma się mocno , choć ściany nośne mocno nadżarte widać ...
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #948 : Marzec 12, 2010, 15:27:34 »

Przecież o tym mówił - zapowiadał już Jezus, więc co w tym dziwnego - idąc Twoim tokiem myślenia należałoby stwierdzić, że chrześcijaństwo upadło... zanim powstało.. Czy to, że w jakimś zespole jest tzw. "szczur" vel "kret" świadczy o jego upadku?
Świadczy to o tym, że trwa zażarta walka, być może z powodu, że czasu mało...
Zapisane
Lucyna
Gość
« Odpowiedz #949 : Marzec 16, 2010, 18:37:34 »

Cześć.
Musze przyznać że o upadku religi na świecie ani widać ani słychać, ale jednak ma to jakis sens.
Zgodnie z przysłowiem najciemniej pod latarnią upadek religi nastąpił na tym forum, więc chyba wszystko sie już sprawdziło.
Zapisane
Strony: 1 ... 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 [38] 39 40 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.189 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

horsesgame watahapierwotnych nii-chan informatyka wataha-farkas