Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 29, 2024, 00:48:02


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 4 5 6 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: CHRZEST w Kosciele Katolickim  (Przeczytany 52338 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Luty 21, 2012, 20:40:05 »

                                                           Czy chrzest może być szkodliwy?

Kanonista P. Steczkowski z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie opublikował w wydawnictwie Annales Canonici (2/2006) artykuł o wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym. Stwierdza on, iż sformułowanie „wystąpienie z Kościoła katolickiego aktem formalnym" nie może oznaczać nic innego jak tylko specyficzną formę zerwania przez wiernego pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim. Nie jest bowiem możliwe wyłączenie z Kościoła w sensie obiektywnym, ze względu na nieodwracalne ontologiczne skutki sakramentu chrztu. Ksiądz Steczkowski pisze też, że nawet po wystąpieniu z Kościoła aktem formalnym osoba taka nadal podlega prawu kanonicznemu, gdyż jest związana z Kościołem w sposób niepełny. Stanowisko to zostało potwierdzone wielokrotnie przez innych oficjeli Kościoła.

Mamy więc sytuację, gdzie prawo świeckie nie reguluje kwestii występowania z Kościoła, a sam Kościół nie pozwala całkowicie odciąć się od swej „pępowiny". Czyż w tej sytuacji nie byłoby najrozsądniej pozostawić decyzję o chrzcie samemu dziecku, gdy dorośnie? Po co ryzykować, że kiedyś to dziecko będzie miało do nas pretensje, że zapisaliśmy je do organizacji, z której nie ma wyjścia?

Wychowanie, które następuje po chrzcie

Rodzice czasem chrzczą dziecko pod ogromnym naciskiem rodziny. Mówią sobie: "ochrzczę je, żeby się odczepili, a później będę już wychowywał/a je zgodnie z własnymi przekonaniami. A następnego dziecka nie ochrzczę już na 100%". Takie podejście jest błędne. Siła i skuteczność nacisków rodziny po pierwszym „sukcesie" nie słabnie, a wręcz rośnie. Jeśli rodzice raz się ugną, to stworzą precedens i przy następnej okazji będzie jeszcze trudniej oprzeć się kolejnym, analogicznym naciskom. Wysłanie dziecka na religię, I Komunia, bierzmowanie, chrzest kolejnego dziecka — rodzina będzie już wiedziała, że taką osobę można przekonać, „przetłumaczyć", wymusić na niej decyzję. Rodzicom będzie się bardzo trudno racjonalnie wybronić, dlaczego wtedy się zgodzili, a teraz mówią „nie".

A co to oznacza dla dziecka? Ano oznacza to, że często obojętni religijnie rodzice wtłaczają swe dziecko w krąg 95% polskich katolików. Powielają schemat, któremu sami ulegli. Dziecko takie już od małego będzie straszone wizjami piekła i nieba, będzie uczone, że urodziło się z piętnem grzechu, będzie trawione nieracjonalnymi wyrzutami sumienia. Pierwsza spowiedź to czasem jedno z najbardziej traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Takie wychowanie i takie idee pozostawiają nieusuwalne ślady w psychice człowieka. Jakże trudno, nawet zatwardziałym ateistom, oduczyć się okrzyku „o Jezu!" w krytycznych sytuacjach. A wszystko to przez nieopatrznie wypowiedziane „no dobrze, ochrzcijmy je".

Wierność swoim przekonaniom

Chrzest może być szkodliwy nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców. Przyjrzyjmy się ceremonii w trakcie której kapłan pyta rodziców:

- Prosząc o Chrzest dla Waszego dziecka przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłował Boga i bliźniego, jak nauczył nas Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?

Rodzice powinni razem odpowiedzieć:

— Tak, jesteśmy tego świadomi. Lub: — Jesteśmy świadomi.

Kolejne pytanie kapłana jest skierowane do rodziców chrzestnych:

— A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tego dziecka w wypełnianiu obowiązku?

Rodzice chrzestni (lub chrzestny) odpowiadają:

— Jesteśmy gotowi.

Jeśli osoba obojętna religijnie bierze udział w takiej ceremonii to powinna uświadomić sobie, co w jej trakcie mówi i obiecuje. A jeśli już w tym momencie wie, że tych obietnic nie ma zamiaru dotrzymać to tego typu deklaracje wygłaszane pod chrzcielnicą można nazwać krzywoprzysięstwem. Świadome i publiczne krzywoprzysięstwo z jakim mamy tu do czynienia może podkopywać samoocenę takiej osoby. Snu z powiek to zapewne nikomu nie spędzi, ale niesmak pozostanie. Wierność swoim przekonaniom i umiejętność omijania kompromisów były zawsze cenionymi cechami. Giordano Bruno spłonął za to na stosie, ale w dzisiejszych czasach aż takie poświęcenia nie są konieczne. Czyż nie jest warto zachować czyste sumienie i z podniesionym czołem zapłacić za nie drobną cenę w postaci ewentualnego spięcia z rodziną i otoczeniem? Jakie cechy i wzorce chcemy przekazywać swoim dzieciom?


http://religia.onet.pl/publicystyka,6/czy-chrzest-moze-byc-szkodliwy,23714,page1.html
...

Witajcie kochani !

Mamy nowy temat, mysle ze temat jest bardzo ciekawy. Napewno kazdy ma swoje zdanie na temat chrztu swojej pociechy.
Dziecko przychodzi na swiat do rodziny ktora ma swoja historie, wiare, rytualy. Zyjemy w swiecie bardzo nowoczesnym, nasze zapatrywania czesto bardzo sie zmienily, jakie uczucia i przemyslenia zajmuja mlodych rodzicow. Co jest dobre dla tej malej istoty,  co jest lepsze ,a co jest poprostu zle.
Mysle ze bedzie duzo pytan i odpowiedzi.

Pozdrawiam serdecznie. Rafaela


(>Rafaelo<, zdublowałaś tekst z Onetu więc pozwoliłem sobie usunąć tę zbędną część.
Darek)
« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2012, 21:34:29 wysłane przez Dariusz » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #1 : Luty 21, 2012, 20:45:03 »

Dziecko takie już od małego będzie straszone wizjami piekła i nieba,
to chłopcy
a dziewczynki dopiero od... kolan...
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #2 : Luty 21, 2012, 20:48:06 »

Spodziewalam sie od Ciebie na lepszym poziomie odpowiedzi na ten temat.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #3 : Luty 21, 2012, 20:55:27 »

wiem, ale czasami ręce po prostu opadają...
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #4 : Luty 21, 2012, 21:11:55 »

Dlaczego Ci rece opadaja? Moze napisz, dlaczego Ty jako katolik wierzacy i praktykujacy ochrzciles swoje dzieci, o to wlasnie chodzi, aby ludzie
tacy jak Ty wypowiedzieli sie w tym temacie.

Ja ochrzcilam moje dzieci, bo bylam i jestem wierzaca katoliczka, chrzczac je, w moim przekonaniu oddalam je pod opieke Bogu. Przez czterdziesci lat zwracalam sie do Pana Boga o opieke nad moim synem i corka. Musze tez przyznac, ze jestem wdzieczna za laski i opieke jaka  dotad otrzymywalam z moja rodzina. Wiele sie zmienilo w kosciele i tego sa swiatkami moje dzieci, ktore maja tez dzieci. Moim wnuczetom nie opowiadam o dziablach i silach nieczystych. Opowiadam im o dobrym Bogu, ktory opiekuje sie calym swiatem.
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #5 : Luty 21, 2012, 21:34:50 »

grzech pierworodny to prawdopodobnie tylko jedna galaz ludzkiego DNA ktora polaczyla sie z upadlymi aniolami..w kazdym razie Jezus uzdrowil caly swiat materialny..
jedyne sily nieczyste to ludzkie uczynki.. :)takze szeroko pojety system, chrzest powinien nastepowac pozniej
po przekazaniu pewnej wiedzy i nauki..zadne dogmaty nie powinny obowiazywac pozatym ze Jezus jest najwyzsza istota duchowa -zbawicielem zawiazanym z czlowiekiem jak i Maryja byla arka Pana,
tak jak nieomylnosc papiezy itd..znamy to z historii..

swiadczy o tym min datowanie wielkanocy najwazniejszego swieta w kosciele..

pascha Na świecie znane jest też jako Pascha, od hebrajskiego Pesach, wiosennego Święta Przaśników upamiętniającego wyjście Żydów z Egiptu, obchodzonego w pełnię księżyca,

 3 dni przed pelnia byla ostatnia wieczerza (wtorek) - pascha-szabt sroda (wg qumran..) - 3 dni pozniej zmartwychwstanie w pelnie i od tego powinien sie liczyc kalendarz i nastepne 7 dni..


http://www.ekumenizm.pl/content/article/20070414223618481.htm

http://www.kosciol.pl/article.php?story=20040412104437518

http://orion.pta.edu.pl/art/easter/easter_dates.html

http://www.ekumenizm.pl/content/article/20070414223618481.html

wg qumran  pascha zawsze wypadala w srode

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.holidayinisrael.com/viewpage.asp%3Flid%3D1%26pid%3D320&ei=TGVAT471NcjJswbivsjRBA&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=9&ved=0CGUQ7gEwCDgK&prev=/search%3Fq%3Dpesach%2Bqumran%26start%3D10%26hl%3Dpl%26sa%3DN%26biw%3D1024%26bih%3D677%26prmd%3Dimvnsb

w tym roku prawie te swieta sie pokrywaja, rowniez zydowska pascha..

http://www.kalbi.pl/kalendarz/roczny/2012

http://www.kalendarz-365.pl/ksiezyca/fazy-ksiezyca.html

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.fundootimes.com/festivals/passover-israel-2012.html&ei=G2dAT6_YL8XLsga8k6TFBA&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=4&sqi=2&ved=0CEgQ7gEwAw&prev=/search%3Fq%3Dpesach%2B2012%26hl%3Dpl%26biw%3D1024%26bih%3D677%26prmd%3Dimvns

wlasnie na tym polegaja manipulacje kalendarzem Uśmiech wtedy kiedy byla zmartwychwstanie obchodzi sie ukrzyzowanie..w sobote byl 2 szabat - zydow swiatynnych w niedziele MM znalazla grob pusty

 trzeba przedewszystkim kochac Boga  siebie, blizniego swego jak siebie samego Uśmiech

celem ludzi powinno byc stworzenie takich praw ktore gwarantuja wyzwolenie sie spod systemu.., bo celem systemu jest zniewolenie ludzi i zniszczenie wszystkiego jako wyraz powrotu do Boga i wyzwolenia od grzechu pierworodnego..a wystarczyloby tylko pic zrodlana wode Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2012, 21:44:42 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
chanell


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Luty 21, 2012, 22:36:12 »

Nie wiem czy chrzest jest szkodliwy ,moim zdaniem raczej nie.Myślę że decyzja,kiedy ochrzcić leży w rękach rodziców i nie powinno się ich naciskać.Mam znajomych którzy ochrzcili dziecko na parę dni przed Komunią Świętą .Najlepiej byłoby żeby matka ochrzciła dziecko " z wody " sama ,zaraz po porodzie . Z chrztem powinno się zaczekać przynajmniej do 14 -15 roku zycia ,a decyzję powinno podjąć dziecko.To tylko moje przemyślenia  Mrugnięcie




Cytuj
Cytat: Rafaela  Luty 21, 2012, 20:40:05
Dziecko takie już od małego będzie straszone wizjami piekła i nieba,

arteq
Cytuj
to chłopcy
a dziewczynki dopiero od... kolan...


Z całym szacunkiem .Wiem że temat arcyciekawy i poważny ,ale ta riposta jest  komiczna Duży uśmiech  usmiałam się  Duży uśmiech Duży uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2012, 22:37:53 wysłane przez chanell » Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #7 : Luty 21, 2012, 22:57:09 »

jako, że temat ten bardzo był głośny w roku 2004-2005 i wywołały go dwa arcy genialne teksty anonimowego autora "PIECZĘĆ, czyli jak ukraść człowiekowi duszę" oraz "złodziej dusz" - zdecydowałem się wrzucić ten tekst tutaj w całości, jeśli ktoś nie czytał: POLECAM!!!!!!!!!!!


Cytuj
10 czerwca 2004
'Alhean'
Pieczęć
czyli jak ukraść człowiekowi duszę

Jest siedem sakramentów tzw. kościoła apostolskiego (są obecnie dwie denominacje kościoła posiadającego rzekomo tzw. sukcesję apostolską: kościół katolicki oraz prawosławny): chrzest, bierzmowanie, komunia, pokuta, małżeństwo, kapłaństwo oraz namaszczenie chorych (zwane również ostatnim namaszczeniem). Nauka o sakramentach zdaniem kapłanów kościelnych została przekazana w całości przez samego Jezusa, co jest historycznie rzecz ujmując nieprawdziwym twierdzeniem i nieuprawnioną nadinterpretacją, gdyż na przykład sakrament małżeństwa, jako odrębny rytuał ukształtował się dopiero w XI wieku. Przedtem uznawano po prostu lokalne tradycje ożenku, nie przypisując im charakteru sakramentalnego. Bywały okresy, gdy do sakramentów zaliczano pogrzeb oraz postrzyżyny zakonne.

Nie będę się rozwodził zbytnio nad tymi kwestiami i zanim przejdę do meritum, wspomnę tylko o rytuałach, które pochodzą z samego Nowego Testamentu aby czytelniej zobrazować problem.

Pierwszym jest chrzest przez zanurzenie w wodzie. W ten sposób chrzcił Jan Chrzciciel i uczniowie Jezusa. Ten obrzęd ma wymowną symbolikę - jest symboliczną śmiercią, powrotem do świata akwatycznego (prapoczątku) - i powrotem w odmienionej świadomości. Jest to klasyczny obrzęd przejścia. Drugim obrzędem opisanym w NT było przekazanie mocy Ducha Świętego przez nałożenie rąk na głowę adepta. Trzecim opisanym rytuałem jest nakładanie rąk na chorego i namaszczanie go olejem oraz zanoszenie zań modłów w intencji uzdrowienia. Czwartym jest obrzęd rytualnego posiłku z użyciem chleba oraz wina na pamiątkę śmierci Jezusa.

Obecnie kościół sprawuje siedem sakramentów, które nie mają nic wspólnego z nowotestamentowymi rytuałami żydowskiej sekty uczniów Jezusa. Mało tego, chrześcijaństwo ma w ogóle niewiele wspólnego z Jezusem gdyż założona przez jego bezpośrednich uczniów gmina jerozolimska, której przewodził rodzony brat Jezusa - Jakub zwany Sprawiedliwym, przestała istnieć w 70 roku n.e. gdy Żydów pogromili Rzymianie. Wtedy to kościół jerozolimski przestał definitywnie istnieć a prawdziwa sukcesja apostolska została przerwana i bezpowrotnie utracona.

Całe znane nam chrześcijaństwo instytucjonalne wywodzi się od Szawła z Tarsu, zwanego Pawłem, który pierwej będąc oprawcą chrześcijan, nawrócił się niespodziewanie podczas rzekomej wizji Jezusa i zaczął głosić jakoby jego naukę (nawet dla niewtajemniczonych nowotestamentowe pisma Pawła, pełne jurydyzmu, mizoginizmu, homofobii, jak i w ogóle fobii wszelakich, pozostają w jawnej sprzeczności z ewangelicznymi naukami Jezusa). Paweł pozostawał w permanentnym sporze z uczniami Jezusa i jego apostolstwo było samozwańcze i nigdy nie uznane przez gminę jerozolimską.

Obecnie kościół katolicki jest organizacją sprawującą magiczną kontrolę nad duszami swoich wiernych. Wierni są tylko owcami które się regularnie strzyże. Jedynym celem tej struktury jest gromadzenie (kradzież) energii i oddawanie się praktykom pieczętowania ludzi. Czynione jest tak od 1700 lat. Sobór nicejski w 325 roku był momentem ostatecznego zawarcia przez kościół paktu z diabłem, poprzez przyjęcie we władanie całej ekumeny, którą oddał kościołowi cesarz Konstantyn. Ta siła której oparł się Jezus, przemogła biskupów i patriarchów czyniąc ich swymi wasalami. (Mat 4.8-9: Jeszcze raz wziął go [Jezusa] diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do niego: Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. ) Tak oto chrześcijaństwo stało się swym cieniem.

Od wieków trwa pieczętowanie ludzi. Odbywa się to poprzez czarnomagiczne rytuały zwane sakramentami. System ten działa tak, że już nowonarodzone dziecko rodzice dobrowolnie przynoszą kapłanom aby ci dokonali pierwszego rytuału - chrztu. Jednak nie ma on nic wspólnego z obrzędem opisanym w Ewangeliach. Przede wszystkim nie jest aktem świadomym, dobrowolnym, pomijając inne kwestie. W czasie chrztu polewa się głowę niemowlęcia, przedtem wzywając szatana... Tak, szatana - już tłumaczę. Przed obrzędem chrztu następuje egzorcyzm, który ma sprawić aby szatan i inne demony opuściły dane dziecko. Ale dlaczego domniemywa się że to dziecko jest już nawiedzone przez szatana?! Skąd taki pogląd?... Magia działa tak, że jeśli coś wzywasz po imieniu to to przychodzi. Kontekst inwokacji jest wtórny. Jeśli cos wypędzasz, a tam tego czegoś w rzeczywistości nie ma, to to przyjdzie, bo usłyszy swe imię. Egzorcyzm przed chrztem jest wskazaniem demonicznym siłom, gdzie mają swoją nową ofiarę. Po egzorcyzmie, inwokacji szatana, kapłan namaszcza dziecko tzw. olejem katechumenów, następnie polewa dziecku wierzch głowy wodą i namaszcza ją tzw. świętym krzyżmem (specjalnym, poświęconym olejem) kreśląc na niej znak krzyża.

W starych tradycjach uznaje się, że na czubku głowy znajduje się ujście centralnego kanału energii, znanego jako czakram sahasrara. Przez ten czakram dusza opuszcza ciało w momencie śmierci lub też w momencie oświecenia przezeń następuje łączność z światem duchowym. Znam świadectwo pewnej osoby, która poddała się regresji hipnotycznej - kiedy doszła do momentu chrztu miała wizję zalewającej ją czarnej, śmierdzącej smoły, która wpływała weń przez czubek głowy...

Według mojego rozeznania kapłani w momencie chrztu kradną duszę dziecka, pieczętują ciało poprzez wykonanie wspomnianych czynności magicznych tak, aby ta dusza nie mogła swobodnie do ciała powrócić. Pisząc dusza mam na myśli szamańską wykładnię tego terminu. Zgodnie z szamańskimi doświadczeniami mamy wiele dusz, w tym jedną najważniejszą, którą można utracić i wtedy trzeba ją odzyskiwać. Po chrzcie człowiek nie ma kontaktu z najważniejszą częścią siebie, pozostając przez resztę życia tworem niekompletnym, niezintegrowanym i pokawałkowanym. Nie ma kontaktu z Jaźnią i jest praktycznie rzecz biorąc martwą istotą. Zdarza się że wskutek różnych doświadczeń życiowych, determinacji, owa pieczęć się poluźnia i można odzyskać częściową łączność ze swą duszą. Ale są to przypadki sporadyczne. Aby w pełni odzyskać duszę i sprowadzić ją do ciała konieczne jest podjęcie trudnego procesu.

Następnym sakramentem, wykonywanym w Polsce ok. 15-16 życia jest bierzmowanie. W starym rycie formuła tego obrzędu wyglądała tak: biskup czynił palcem umoczonym w św. krzyżmie znak krzyża na czole adepta, wypowiadając formułę: pieczęć daru ducha świętego, uderzał adepta w policzek i dmuchał nań. W nowym rycie formuła brzmi: przyjmij znamię daru ducha świętego i biskup dotyka symbolicznie policzka delikwenta. W kościele prawosławnym bierzmuje się zaraz po chrzcie pieczętując czoło, dłonie, pierś, stopy św. krzyżem, wypowiadając formułę: pieczęć daru ducha świętego.

Pomiędzy brwiami znajduje się wg starych tradycji tzw. trzecie oko, zwane czakramem adżnia. Jest to wewnętrzny, duchowy narząd percepcji pozazmysłowej. Aktywny umożliwia przeżycie wizji, iluminacji, jasnowidzenie itd. Kapłani zamykają to trzecie oko, przystawiając na nim swą pieczęć, aby adept nie był zdolny do samodzielnego doświadczania wizji. Jedyna wersja ich doktryny jest przekazywana intelektualnie przez urząd nauczycielski kościoła. Nikt nie ma prawa samodzielnie poznawać tamtej strony. Wszyscy mistycy, którzy widzieli tamtą stronę, np. Ojciec Pio, byli szykanowani i dręczeni przez kościelnych funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Jeśli udało się tym mistykom otworzyć trzecie oko działo się to wbrew polityce kościoła i oznaczało zwykle wielkie problemy dla widzącego. Kilka przypadków oficjalnego uznania wizji i objawień, np. we Fatimie, było w praktyce wymuszone przez miliony wiernych i zostawały one uznawane chociażby z tego powodu, że ich uznanie oznaczało kolosalne wpływy do kościelnej kasy.

Zdolność doświadczania wizji jest tym, co odróżnia nas od reszty ożywionej materii. Świadomość człowieka jest tak skonstruowana, że jest ona polem wizyjnym. Umysł człowieka to ocean możliwości. Jeśli adept ma dostęp do swego umysłu, swej Jaźni, jest wolną istotą. Jeśli traci prawo dostępu tam, jest jak martwa maszyna... Jest niekreatywną masą mięsa i ścięgien, zaprzęgniętą do niewolniczej pracy na rzecz systemu i zasilania go swą energią. Taka osoba jest pokawałkowanym tworem policentrycznym - nie ma w nim centrum, nie ma duszy, nie masz nic oprócz tego co zwie się ego, które jest jedynie płytkim i nietrwałym wrażeniem transcendencji swego istnienia, nieustannie zagrożonym możliwością dezintegracji.

Kapłani karmią adepta ciałem i krwią zbawiciela. Rytualny posiłek, zamieniono w kolejny obrzęd magiczny. Najpierw mówią adeptowi że jest winny, że w mistyczny sposób brał udział w mordzie na Mesjaszu. Każą mu jeść jego ciało i pić jego krew. W ten sposób łamane jest tabu kanibalizmu. Eucharystia chrześcijańska, z konsumpcją ciała i krwi Jezusa, ma te same cechy, co rytualny kanibalizm, mimo że została przeniesiona do sfery symbolicznej. W magii coś jest tym, za co to coś uznajesz. Jeśli uznasz, że kawałek chleba jest ciałem Jezusa to w magiczny sposób on się nim staje. Działa to do tego stopnia, że odnotowano udokumentowane i zweryfikowane naukowo wypadki, że konsekrowana hostia zamieniała się w ustach adepta w kawałek skrwawionego, ludzkiego mięsa. [Tzw. Cud w Dubnej, Polska, rok 1867; Cud w Stich, Niemcy, rok 1970. Jedno z ostatnich tego rodzaju zdarzeń odnotowano w 1984 r. w Watykanie w czasie komunii , której Jan Paweł II udzielał w swej prywatnej kaplicy grupie pielgrzymów z Azji. Gdy Komunię przyjmowała pewna Koreanka, hostia stała się kawałkiem ciała ludzkiego. Znane są 132 udokumentowane przypadki podobnych wydarzeń. przyp. autora].

W ten sposób w miejsce własnej duszy, przyjmuje się jej substytut w postaci swoistego egregora. Mówiąc bardziej obrazowo instalowany jest w ciele i świadomości obcy byt o naturze metafizycznego wirusa, który potrafi przejąć stopniowo władzę nad całym człowiekiem. Egregor ten nie ma nic wspólnego z nowotestamentowym Jezusem, poza tym że nazwano go podobnym imieniem. Jego macki obejmują wszystkich uczestniczących w łamaniu tabu kanibalizmu podczas przyjmowania chleba i wina zmienionym poprzez dokonanie na nich magicznych operacji.

Kolejne sakramenty to: spowiedź i pokuta, zwana sakramentem pojednania, małżeństwo i kapłaństwo, których w tym tekście szerzej nie opiszę tylko nadmienię, że pokuta związana jest utrzymywaniem adepta w poczuciu winy aby kontrolować jego poczynania. Z kolei małżeństwo i kapłaństwo związane są po pierwsze z kontrolą nad popędem płciowym ale też pilnują ważnej w patriarchalnym społeczeństwie systemu dziedziczenia. Kapłan zachowuje celibat aby zgromadzony przez niego majątek kościelny nie był przez nikogo dziedziczony. Kontrola energii seksualnej daje kościelnemu egregorowi potężną moc. Małżonkowie katoliccy powinni uprawiać seks tylko w dniach niepłodnych kobiety. Wstrzemięźliwość seksualna powoduje że gromadzi się w ciele i świadomości potężna energia, którą karmi się zainstalowany egregor. Brak kontroli urodzin powoduje niekontrolowane płodzenie dzieci - nowych ofiar egregora, nowych źródeł energii.

Ostatnim sakramentem jest tzw. ostatnie namaszczenie, którego pierwowzorem było uzdrawianie przez nakładanie rąk. Dzisiaj nie ma nic wspólnego z uzdrawianiem, wykonuje się je głównie na człowieku w stanie agonii. Kapłan w czasie tego rytuału w praktyce zamyka umierającemu czakrę u podstawy kręgosłupa, gdzie drzemie najsilniejsza z mocy, zwana w sanskrycie jako kundalini. Jest to chtoniczna moc witalności, siły, oświecenia. W prawidłowym procesie w chwili śmierci kundalini powinna się przebudzić i wędrować wzdłuż kręgosłupa aż do czakry korony, na czubku głowy, i doprowadzić adepta do iluminacji. Ale adept ma zapieczętowaną czakrę korony, zapieczętowaną czakrę podstawy i kundalini zostaje przejęta przez kapłana i rytualnie przekazana egregorowi.

W ten sposób od wieków trwa proceder rabowania dusz niczego nie podejrzewającym ludziom. Pozostają one uwięzione i zasilają kościelną organizację, która nieprzerwanie przez 1700 lat pozostaje silna i niezłomna. Opiera się wszystkim wiatrom historii. Gromadzi bogactwa Ziemi i ludów, mając jednocześnie wszystko w pogardzie. Nie boi się ani bogów ani demonów. Ani królów ani rewolucji. Mało kto odważył się podnieść rękę na kościół. Kiedy rozmawiam z ludźmi wielu z nich przyznaje mi rację ale nigdy nie mieliby odwagi otwarcie się do tego przyznać. Podejrzewam, że niektórzy czytelnicy tego tekstu, o ile dotrą do tego miejsca, wyrażą swoje głębokie oburzenie na fakt targnięcia się na świętości. Im większa ich złość, tym silniej zainstalowany u nich ów egregor, o którym wspominałem. Im silniejszy protest, tym większa pewność, że mam rację. Im żarliwiej będą protestować, tym bardziej potrzebują pomocy.

Wielu przed nami poszło na zatracenie, wielu bezpowrotnie zaginęło w czeluściach mrocznych przestrzeni kościelnego egregora. Wielu już nie da się uratować. Kościół działa jak koń trojański - ludzie biorą go za coś, czym w rzeczywistości nie jest. Myślą, że spotkają tam Jezusa, miłość, przebaczenie i taki jest zewnętrzny pozór. W rzeczywistości jest to jedna z najniebezpieczniejszych organizacji, jakie kiedykolwiek nosiła ziemia. Jedynym sposobem na jej zlikwidowanie jest pozbawienie jej dopływu energii poprzez zaprzestanie chrzczenia ludzi i żerowania na ich energii.

Powyższy tekst jest wynikiem moich kilkuletnich obserwacji oraz przeprowadzonych działań. Zdaję sobie sprawę z tego, że dotykam tutaj materii bardzo delikatnej i (zwłaszcza w naszym kraju) moje poglądy mogą być bardzo kontrowersyjne, z czego zdaję sobie sprawę i na co jestem przygotowany, w tym na ewentualne ataki, ale uważam, że poznawszy ten problem nie mam prawa dłużej milczeć. Z uwagi na sytuację w naszym kraju, który stoi na krawędzi systemu państwa wyznaniowego, publikuję ten tekst anonimowo.

Alhean

(powiększyłem czcionkę w cytacie.
Darek)

Dołączyłem do tekstu linki (patrz niebieskie wstawki)
Darek
« Ostatnia zmiana: Luty 23, 2012, 19:32:23 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #8 : Luty 21, 2012, 23:02:42 »

Czesto sie slyszy, ze dziecko powinno byc swiadome swojego chrztu. Jezeli jest rodzina wierzaca, ale tak naprawde to nic nie stoi na przeszkodzie
aby chrzest odbywal sie  w pozniejszym czasie  jego zycia. Przynaleznosc do kosciola powinna byc z serca, a nie ze strachu przed kara Boza.
Napewno w Polsce jest duza ilosc ludzi mlodych naprawde zaangazowanych  w zycie kosciola, ale sa i tacy ktorzy sa zbuntowani (powody bywaja rozne). Nie powinno sie takich tematow jak ten zamiatac pod dywan. Smiejecie sie z tych diabelkow, to jest nic do smiechu, ja sama przezylam
takiego rodzaju opowiesci na lekcjach religii, od swojej babki. Musialam chodzic do kosciola z babcia na rozaniec, dziecko kilkoletnie zanudzalao sie na smierc. Problem  wiary w KK ciagle rosnie. Kosciol musi isc z czasem i z ludzmi, nie zamykac sie w eleganckich drogich willach, palacach itp i zbierac
majatki. W kraju jest duzo rodzin naprawde biednych , kosciol ma naprawde duzo do zrobienia aby wierzacy czuli swoja przynaleznosc do kosciola.
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #9 : Luty 21, 2012, 23:06:46 »

Cytuj
'Alhean'
Złodzieje dusz
Przyczynek do projektu łamania pieczęci
WPROWADZENIE

Przez ostatnie dwa lata zajmowałem się kwestią skutków, jakie wywołuje przyjęcie na siebie kościelnych sakramentów. W tym czasie, po opublikowaniu kilku tekstów na ten temat, otrzymałem blisko cztery tysiące listów e-mail! Sam na sobie wypróbowywałem metody odwracania szkodliwych skutków przyjęcia sakramentów. Dokonałem również analizy historycznej w dziedzinie teologii sakramentalnej oraz chrześcijańskiej tradycji gnostycznej. Owocem mojej pracy jest powstająca właśnie książka pod tytułem "Złodzieje dusz", która ukaże się prawdopodobnie w grudniu, oraz program seminarium połączonego z warsztatami, które zorganizuję jeszcze wczesną jesienią tego roku.

W niniejszym przyczynku pragnę sformułować jedynie ogólne przesłanki oraz wnioski, do których doszedłem podczas moich działań. Chciałbym jednak na samym początku zastrzec, że moja praca w tej przestrzeni nie ma charakteru naukowego i do miana takiej nawet nie pretenduje. Do sprawy podchodzę owszem w sposób systematyczny ale z naukowego aparatu rezygnuję celowo, gdyż nie jest on adekwatnym narzędziem w tym przypadku. Wkraczając w tę dziedzinę znajdujemy się bowiem w domenie magii i przestrzeni zwanej światem astralnym [1], stąd też stosowanie tej metody byłoby tutaj jak gra na skrzypcach przy pomocy młotka i poziomnicy. Proszę o tym pamiętać, szykując się ze mną na ewentualną polemikę.
DEFINICJA - czyli kto jest złodziejem?

Jako były członek katolickiej organizacji religijnej przez kilka lat zmagałem się ze skutkami tego kontaktu. To, czego doświadczyłem ja sam, jak też moi czytelnicy, którzy opisywali mi swoje przeżycia, utwierdziło mnie w przekonaniu, że sprawa jest bardzo poważna i złożona. Dodatkowy problem pojawia się na skutek społecznego tabu nakładanego przez wieki a dotyczącego kościoła w ogóle. Na temat religii lepiej jest nie rozmawiać w ogóle - zarówno w aspekcie pozytywnym (podejrzenie o nawiedzenie) jak i negatywnym (skala reakcji od obojętności aż po czynną wrogość). Dlatego też teksty lepiej jest publikować pod pseudonimem a z ludźmi rozmawiać incognito, bo publiczne ujawnienie się rodzić może niebezpieczeństwo (w samych tylko listach grożono mi kilkakrotnie a jad sączący się z ust chrześcijan każe się poważnie zastanowić nad źródłem tej nienawiści).

Pierwsza była intuicja, wnioski sformułowałem później. Prawdziwa natura działań kościelnych jest odmienna od ogólnie panujących poglądów i pozorów jawiących się w kontakcie z kościołami. Oceniam ją jako skrajnie negatywną, obliczoną na konkretne skutki. Pierwszy etap moich rozważań to stwierdzenie, że KOŚCIELNI FUNKCJONARIUSZE KRADNĄ LUDZIOM DUSZE. Żeby być dobrze zrozumianym wyjaśnię jak rozumiem pojęcie duszy. Dusze, to centra mocy człowieka. Mają ona naturę namacalną w tym znaczeniu, że nie należą do jakiejś niedostępnej, duchowej sfery, tylko że ich obecność jest potrzebna człowiekowi do normalnego funkcjonowania. Tak wierzą ludy szamańskie. Jest to podstawowe centrum człowieka, które sprawia, że jest on zdrowy, wolny i może normalnie funkcjonować. Duszę można utracić. Stan utraty duszy był przedmiotem szczególnych starań szamanów - jej odzyskiwanie pozostawało i pozostaje nadal jednym z najważniejszych działań na szamańskiej ścieżce. Utrata duszy może zaistnieć na skutek bolesnych doświadczeń życiowych, choroby, wypadku albo intencjonalnych działań osoby trzeciej czyli mówiąc wprost, na skutek praktyk magicznych. Takimi praktykami magicznymi posługują się od stuleci kościoły aby pozyskiwać w magiczny sposób moc na rzecz funkcjonowania swojej organizacji, a precyzując pojęcie, tzw. egregora [2] . Proces ten następuje podczas sprawowania sakramentów, ale także poprzez systematyczne rzucanie klątw na członków kościoła. Te klątwy nieustannie rzuca się z ambon, publikuje w książkach i puszcza w eter za pośrednictwem rozgłośni radiowych. Klątwy te są jawne tj. odbiorcom wydaje się, że rozumieją sens słyszanych słów ale jeśli wsłucha się w nie osoba wolna to wychwyci tam od razu negatywne treści. W powstającej obecnie książce, o której już wspominałem na wstępie, załączam przykłady takich klątw.

Rzesze zaklętych ludzi wiodą swoją egzystencję nie zdając sobie sprawy z tego, że są częstokroć jedynie w połowie ludźmi, bowiem swojej drugiej połowy, którą im ukradziono, nigdy nawet nie poznali. Tak, jakby wśród rzeszy ślepców ktoś nagle zaczął mówić o wzroku - taka jest też mniej więcej moja sytuacja, kiedy rozmawiam z ludźmi na ten temat. Jest to trudne ponieważ jestem często uważany za wariata a innych jeszcze za wroga. Niektórzy zarzucają mi paranoję. Prawdę mówiąc nie dziwię się temu. Tak, jestem szalony, gdyż tylko szaleństwem można pokonać ten lodowaty powiew ziejący z kościelnych otchłani i tylko paranoiczną prowokacją można wyciągnąć spoczywających tam ludzi. Nieświadomi tortur jakim są poddawani twierdzą, że żyją w szczęśliwości, niczym więźniowie reedukacyjnego obozu maoistowskiego reżimu. Jeszcze inni spontanicznie i samoistnie obudzeni przedwcześnie, poddawani są jeszcze większym torturom poprzez wtłaczanie poczucia winy, modlitwy (klątwy) wspólnotowe, nazywane także modlitwami o uwolnienie od złego ducha. Mnie samemu podczas takiej modlitwy, trwającej dziewięć nocnych godzin i prowadzonej przez grupę dziewięciu osób, w tym księdza, przylepiono tak zajadłego demona, że skutki jego działania odczuwam do dzisiaj. Działań i sposobów jest wiele. Opiszę je szczegółowiej w mojej książce. Przede wszystkim są to sakramenty, od chrztu poczynając.
SAKRAMENTY

Jest siedem sakramentów. Chrzest, bierzmowanie, spowiedź, komunia, małżeństwo, kapłaństwo, namaszczenie chorych (zwane ostatnim namaszczeniem). Pod pozorem czynności sakralnych zakłada się ofiarom tzw. pieczęcie. Sami kościelni funkcjonariusze nazywają sakrament bierzmowania Pieczęcią Ducha Świętego.

Jaką naturę mają pieczęcie jako takie? Służą między innymi do: 1) sygnowania dokumentów - jako znaki ich autentyczności, 2) oznaczania własności, 3) pieczętowania komisyjnie zamkniętych pomieszczeń, 4) zamykania tajnej korespondencji 5) znakowania bydła itd.

Po co zatem pieczętować ludzi? Jeśli człowiek jest wolnym podmiotem, to nie potrzebny mu znak autentyczności; nie jest też bydłem chociaż symbolika owczarni swojego pasterza sugeruje, że jednak może nim być; nie ma w nim nic tajnego ani nie trzeba nic w nim zamykać. A jednak ludzi się pieczętuje. Ma to oczywiście wymiar symboliczny a dokładniej mówiąc magiczny. Magiczne pieczęcie stosowane były i są przez niektórych magów między innymi do pętania demonów w celu zaciągnięcia ich na służbę. Bogata w symbolikę pieczęci jest też Apokalipsa Jana, który to wątek szerzej poruszam w swojej książce. Tutaj chciałbym wyjaśnić, że religia chrześcijańska wpisuje się w jeden, wspólny rys religii monoteistycznych, które to posiadają naturę demoniczną i stanowią pole działania sił wrogich człowiekowi. Zarówno judaizm, chrześcijaństwo oraz islam są z natury wrogie człowiekowi. Do tego tematu jeszcze wrócę.

Rytuały jako takie można z grubsza podzielić na dwie kategorie: otwierające i zamykające. Do otwierających należą np. buddyjskie poła [3] , obrzęd szałasu potów, hiperwentylacja zwana oddychaniem holotropowym, rytualne stosowanie grzybów halucynogennych wśród adeptów tradycyjnych kultur szamańskich [4] , rytuał pentagramu. Natura tych rytuałów jest otwierająca i uwalniająca. Rytuały zamykające stosuje się jedynie intencjonalnie, w konkretnych przypadkach i jawnie. Do rytuałów zamykających należą: wypędzanie ducha np. choroby, pętanie demona oraz sakramenty kościelne - czynione jednak podstępnie i z ukryciem ich prawdziwej natury.

PRZYKŁAD CHRZTU. Kościelny sakrament chrztu jest rytuałem magicznym pętającym duszę dziecka (kościół chrzci również sporadycznie dorosłe osoby). Na głowie ofiary kapłan kreśli palcem umaczanym w poświęconym oleju znak krzyża, po czym egzorcyzmuje diabła i na końcu polewa głowę trzykrotnie wodą wypowiadając odpowiednią formułę: ja ciebie chrzczę... itd.

Symbolika krzyża jest wieloznaczna. Na przykład w tradycjach szamańskich oznacza kierunki świata. W tradycji chrześcijańskiej jest jednak związana z rzymskim narzędziem tortur i egzekucji wykonywanych na ludziach podrzędnej kategorii (Rzymian, posiadających prawa obywatelskie, ścinano). Krzyż służył do śmiertelnego unieruchomienia ofiary, tak aby skonała dusząc się pod ciężarem własnego ciała. Skazańcom zwykle łamano piszczele. Mówi się, że z litości gdyż osoba z połamanymi kośćmi nóg nie mogła się podnosić w celu zaczerpnięcia oddechu i umierała przez to szybciej. Jest to także, a może przede wszystkim, ślad starej wiary w to, że istota z połamanym szkieletem nie mogła się odrodzić ponownie (zmartwychwstać) gdyż szkielet w bardzo starej warstwie wierzeń jest źródłem życia i mocy. (W tym miejscu warto wspomnieć, że według przekazu ewangelistów, Jezusowi piszczeli nie połamano, co miało być wypełnieniem się starotestamentowego proroctwa) Centrum odniesienia współczesnego chrześcijaństwa jest zatem człowieczeństwo unieruchomione i przybite do narzędzia kaźni. Od wieków ludzie spoglądają na ten symbol nie zdając sobie sprawy co on oznacza i jakie konsekwencje ma nieustanne kontemplowanie tej treści. Czynienie tego znaku na czole dziecka jest ukrzyżowaniem również jego człowieczeństwa, jest symbolicznym unieruchomieniem jego istoty, zależnej odtąd od woli swych oprawców i dysponentów mocy, którą odbiera się ofierze w czasie sprawowania tego rytuału.

Wypędzanie demona nad nowonarodzonym dzieckiem jest zgubne w skutkach. Stara magiczna zasada głosi, że nie ma znaczenia forma gramatyczna zaklęcia. Jeśli ktoś zaklina bogactwo mówiąc niech nie będę biedny, to skutkiem wypowiedzenia tej formuły może być tylko bieda. Jeśli zatem kapłan woła szatana, wypędzając go z miejsca, gdzie go nie ma, to demon najprawdopodobniej przylezie z ciekawości, że ktoś wzywa jego imienia. Skutek egzorcyzmu - wokół ofiary gromadzą się demony, a pracę mają ułatwioną, gdyż ochrzczony został właśnie pozbawiony duszy, źródła swej mocy.

Wiele dzieci w czasie chrztu przeżywa koszmar. Dławią się one, wpadają w spazmy, drgawki, sinieją, duszą się itd. Jako że kiedyś asystowałem do mszy jako lektor, widziałem wielokrotnie takie przypadki. Wielu moich czytelników opisuje doświadczenia z chrztu swoich dzieci jako właśnie takie. Jedna z relacji opowiedzianych przez moją czytelniczkę była taka, ze miała ona wizję swego chrztu, kiedy to podczas polewania głowy wodą miała wrażenie, że zalewa ja od środka czarna, śmierdząca maź. Ja sam podczas obserwowania kościelnych rytuałów widzę rzeczy paskudne i złowieszcze. Kontakt z tym jest naprawdę przykry.

PRZYKŁAD BIERZMOWANIA. Rytuał ten odbywa się poprzez znak krzyża na czole, czyniony palem umaczanym w poświęconym oleju, wykonywany przez biskupa lub innego kapłana w jego imieniu. Podczas tego rytuału biskup wypowiada formułę: przyjmij znamię daru ducha świętego. W kościołach wschodnich (prawosławnych) pieczętuje się całe ciało (czoło, usta, gardło, klatkę piersiową - serce, dłonie i stopy) z formułą: pieczęć daru ducha świętego. Prawosławie w tym przypadku stosuje metodę hurtową.

Można je nazwać po prostu zamykaniem trzeciego oka. Trzecie oko, zwane w tradycji jogi czakramem anahata jest związane ze zdolnością doświadczania wizji. Wizja jest istotną częścią percepcji człowieka, bez niej jest się tylko tworem przekazującym treści z drugiej ręki. Wizja uzdrawia, daje wolność i decyduje o kreatywności. Skutkiem powszechnego wyłączenia tej zdolności u ludzi jest skrajna technologizacja życia i regres cywilizacyjny, którego najjaskrawszym symptomem jest zastąpienie wizji przez telewizję. Inni decydują o tym jakie treści i obrazy kierują życiem naszym i naszej społeczności. Kościół przywiązuje bardzo dużą wagę do mediów, które nazywa w charakterystyczny sposób "środkami masowego przekazu". Stąd też pewnie owa walka o media toczona przez znanego wszystkim zakonnika, właściciela jednej z kościelnych rozgłośni radiowych. Kto ma władzę nad obrazem pokazywanym ludziom pozbawionym wizji, ten ma faktyczną władzę nad nimi.

PRZYKŁAD SPOWIEDZI. Centralnym punktem tego rytuału jest osobiste wyznanie swoich przewinień kościelnemu funkcjonariuszowi. W tradycji katolickiej ofiarę nazywa się penitentem a spowiednik pełni rolę sądu.

Jeśli mamy sąd, to gdzie obrońca? Ofiara jest sama swoim oskarżycielem (proszę zauważyć podobieństwo do publicznej samokrytyki w państwach komunistycznych), nie ma obrońcy i jest poddawana sądowi. Tradycyjnym gestem pokuty jest bicie się w pierś. Według moich obserwacji ten rytuał ma przede wszystkim wpływ na sferę uczuć, dotyczy ośrodka zwanego w tradycji indyjskiej czakramem serca. Przy czym zaznaczam dosyć luźno nawiązuję do tej tradycji bowiem w innych tradycjach można zauważyć podobne korespondencje władz psychicznych i duchowych do ośrodków ciała (głowa - świadomość, serce - uczucia, splot słoneczny - emocje). Czynię tak, ponieważ system czakramów z systemu jogi dobrze zakorzenił się w świadomości adeptów Zachodu i dla wielu moich czytelników jest on czytelny. Spowiedź może powodować uzależnienie. Ofiara zaczyna skupiać się przede wszystkim na sobie, bojąc się popełnić kolejne wykroczenie popada w rodzaj autyzmu pomieszanego z narcyzmem. Sąd spowiedzi przypomina jej nieustannie, kto jest jej panem i od kogo zależy. Penitent nie jest z definicji osobą wolną - osoba wolna nie podlega sądowi. Pojęcie wolności jest tutaj kluczowe.
EGREGORY I DEMONY

Zarówno egregory jak i demony stanowią realne byty rezydujące w sferze, nazwanej ongiś w środowisku okultystycznym, astralną. Psychologizacja czy też wręcz jungizacja [5] zagadnień związanych z magią i szamanizmem spowodowała, że demony zaczęto postrzegać jako jedynie aspekty ludzkiego umysłu. Jestem stanowczym przeciwnikiem takiego podejścia do sprawy. Psychologia jest autonomiczną dziedziną i ma się do tłumaczenia pojęć magicznych oraz wyjaśniania natury astralu, jak wspomniane już skrzypce do poziomnicy. Szamańskie uzdrawianie to nie psychoterapia i odwrotnie. Podkreślam to aby zawczasu wyeliminować próby psychologizacji poruszanych przeze mnie kwestii. Takowe były już podejmowane w ramach oswajania moich skądinąd niewygodnych poglądów. Temu się sprzeciwiam. Twierdzę stanowczo, że w przestrzeni kościoła mamy do czynienia z niebezpiecznymi istotami i jest to zagrożenie realne oraz namacalne. Piszę to jako szaman [6] , będący nim z powołania i wybrania, o które nie zabiegałem. Źródłem mojego poznania w tej kwestii są wizje oraz szczególna percepcja będąca wynikiem szamańskich działań, jak też przede wszystkim kontakt z ludźmi - ofiarami chrześcijańskiego pieczętowania. Jeśli ktoś chce, może oczywiście uznać moje wywody za przejaw konfabulacji, lub wręcz choroby psychicznej, ale jestem na to przygotowany. Moje argumenty przeciw religijnym - poruszamy się w tej samej przestrzeni, psychiatra nie ma tu nic do gadania.

(Powiększyłem czcionkę w cytacie.
Darek)

Dołączyłem do tekstu linki (patrz niebieskie wstawki)
Darek
« Ostatnia zmiana: Luty 23, 2012, 19:42:03 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #10 : Luty 21, 2012, 23:07:24 »

cd

Cytuj
Demony korzystają z przestrzeni ludzkiego umysłu, jak z ekranu lub fali nośnej. Czasami nie zachowują tej reguły i manifestują się fizycznie, chociaż są to przypadki sporadyczne - wymagają zaangażowania ogromnych pokładów mocy i można je porównać na przykład do spięć w instalacji elektrycznej. Demony potrzebują ludzi, tak jak przestrzeń Internetu potrzebuje komputerów, aby zamanifestować swoją treść na ekranach monitorów. Internet jest realny i policzalny (choćby w systemie binarnym) ale bez urządzeń peryferyjnych istniałby sam dla siebie. Podobnie egregor kościelny ma naturę sieci, do której podpięte są jego ofiary. Egregor ten ma nader paskudną naturę, bywają bowiem również egregory o naturze bardziej neutralnej. Ten więc jest po pierwsze bardzo stary, a po drugie uzależniony od ofiar, których ciągle mu brakuje. W jego otchłani funkcjonuje wiele demonów a najpopularniejszym z nich jest Szatan zwany też, nie do końca słusznie, Lucyferem. Pełni on naturę strażnika, jak ktoś kiedyś słusznie spostrzegł. Jego zadaniem jest bycie tym wilkiem czyhającym na owczarnię pana - owce boja się wychylić poza stado i bardzo pilnują swego pasterza. Mają pozór bezpieczeństwa ale muszą dawać się strzyc a niekiedy i dać zeżreć, chociaż odbywa się to po cichu, tak aby inne owce się nie wystraszyły. Jeśli chodzi o Lucyfera, to uważam jednak inaczej. Nie jest on tym samym co szatan-strażnik, jest on drugą po demonie Jahwe (na ten temat w dalszej części tekstu) postacią religii monoteistycznych. Jest panem demonicznego ładu. Odrywa swe ofiary od samych siebie i zwodzi ich iluzorycznym światłem doskonałości. Jawi się jako postać łagodna i doskonała. Jest niezależny od egregora kościelnego, stanowi autonomiczne pole mocy obecne we wszystkich prawie tradycjach.

Ostatnio zamanifestował się wiosną w Rzymie tak, jak to opisałem w kwietniu po jednej z doświadczonych przeze mnie wizji : "Popatrzcie na Jego oblicze - pełne anielskiej godności, pełne wdzięku i starczej doskonałości. Przypatrzcie się temu faustowskiemu duchowi Teutona - niczym sobowtór Adriana Lewrkühna, co zaprzedał duszę diabłu w zamian za blask chwały i doskonałości. Habemus daemonium - oto mamy zło najczystsze, najświetlistsze, piękną postać lucyferycznego autoramentu, co usadowiła się w samym centrum świata. Diabelstwo zwyciężyło."

Innym, obecnie bardzo atrakcyjnym polem aktywności lucyferycznej jest tzw. new age. Tematu tego jednak z oczywistych względów tutaj rozwijać nie będę. Z lucyferyczną aktywnością możemy mieć do czynienia nawet w tak zacnych tradycjach jak zen - niektórzy jego adepci omamieni iluzorycznym światłem zaczynają uważać, że istnieje stan, w którym nie ma wątpliwości i przez to zdolni są do niezwykłego okrucieństwa o jakie np. posądzano Philipa Kapleau, o japońskich, samurajskich zbrodniach II Wojny Światowej już nawet nie wspominając.

Drugi demon, stający jednak w centrum uwagi, to Jahwe - stary, okrutny, i paskudy w swej naturze pustynny demon wojny i pogody. Stary Testament, kronika jego działań, jest historią pisaną krwią. W swej książce dokonuję szczegółowej analizy tekstu ST i przytaczam najciekawsze przykłady. Jahwe początkowo zasilał się energią życiową ofiar składanych z ludzi. Potem zadowalał się zwierzętami a w końcu, samemu ewoluując, zapragnął ludzkich dusz.

Myślę, że egregory i demony mają naturę podobną do, dajmy na to, ameby. Mogą się dzielić, klonować a dodatkowo jeszcze ewoluować i mutować. Tak też było z Jahwe. W jednym polu mocy, takim superegregorze, działają obecnie inne, spokrewnione ze sobą pola mocy. Inną naturę miał pierwotny Jahwe, inną ma współczesny katolicki Ojciec a jeszcze inną ma Allach. Zdaje się, że inny też jest duch protestantyzmu, ze swym sojuszem zawartym z kapitalizmem jako głównym polem swej aktywności [7] . Obecnie dwa z tych egregorów zdają się walczyć ze sobą o rząd dusz - islam i prostestanto- kapitalizm ścierają się na limesie cywilizacji arabskiej i anglosaskiej a podłożem tego konfliktu jest ropa naftowa, nazywana przez Nieńców, o czym wiemy od Leonida Lara, krwią diabła [8] . Temat ten jest wart osobnego potraktowania i z pewnością za jakiś czas do niego wrócę.

Ojciec - demon katolicyzmu, zdawał się słabnąć przez ostatnie dziesięciolecia. Przypominał schorowanego starca, niedołężnego okrutnika wykonującego swą władzę rękoma najemników. Nowy szef religijnej organizacji katolickiej, wcielony duch lucyferycznego idealizmu wieczystego, pokazuje jednak, że nastąpiło pewne przewartościowanie, czyli prawdopodobnie znaleźli jakieś nowe źródła energii. Zauważam jednak, że sfera ta jest nader pogmatwana, nie do końca jasna. Owe demoniczne pola mocy nie mają jednoznacznie określonych granic, jedne zdają się subtelnie przechodzić w drugie, stąd trudno nieraz określić tożsamość danej siły. Są tutaj kształty powstałe na wzór sojuszu, komensalizmu [9] , a nawet pasożytnictwa - posługując się modelowo terminologią przyrodniczą. To jest mroczny i drapieżny świat a my jesteśmy jego bazą pokarmową.

Oprócz tego egzystuje wiele pomniejszych demonów. Ich natura jest podobna, przyczepiają się do swych ofiar i zasilają się resztami ich mocy. Każdy poddany rytuałom kościelnym ma przypisanego sobie przynajmniej jednego, indywidualnego demona, który jak cień, wlecze się za nim całe życie. Rezyduje w jego umyśle, zatruwając go myślami o poczuciu winy upośledzając go np. w dziedzinie seksualności [10] itd. Ostatnio miejscem wzmożonej aktywności demonicznej stały się spotkania na Lednicy [11], gdzie dominikanie gromadzą rzesze młodych ludzi poddając im zupełnie nowym rytuałom. Każde doroczne, lednickie spotkanie kończy się pochodem ofiar pod symbolicznym szkieletem ryby - są tutaj symbolicznie pożerani przez egregora, który w tym przypadku manifestuje się w swojej akwatycznej emanacji. Skutki tego procesu są poważne. Obserwując na żywo jedno z takich spotkań widziałem, jak na ludzi spadają z góry niby czarne płachty (jakby płaszczki, latawce) i okrywają ich sobą. Każdy z uczestników składa dodatkowo ślubowanie i w efekcie pod pozorem dobrowolności poddaje się we władanie demonów. Podejrzewam, że takie spotkania organizowane są dlatego, że w ostatnich latach więzi wiernych z kościołem znacznie się rozluźniły, za przyczyną chwilowej niedyspozycji demona Ojca. Teraz straty trzeba nadrobić i stąd coraz więcej takich zgromadzeń.
ANTIDOTUM

Co zrobić z całym tym problemem? Większość listów, które otrzymałem było wołaniem o pomoc. Prawie wszyscy prosili mnie o podanie metod, za pomocą których mogliby się wyzwolić z pęt i odzyskać swoją utraconą duszę. Sprawa nie jest taka prosta. Jeden z moich czytelników, zainspirowany moim tekstem próbował to zrobić poprzez odprawienie pogańskich rytuałów na jednej z polskich świętych gór (chyba była to Ślęża). Nie wiem jednak jakie były tego skutki.

W czasie mojej pracy nad tym zagadnieniem opracowałem propozycje systematycznego i świadomego procesu odwracania skutków przyjęcia na siebie sakramentów i pozostawania w polu mocy kościelnej organizacji. Proces ten będzie przedmiotem prowadzonych przez mnie warsztatów oraz szczegółowo opiszę go we wspominanej już książce. Tutaj podam go tylko w formie konspektu.

1.
Etap formalny - wypisanie się z organizacji kościelnej. Co ciekawe samo katolickie prawo kanoniczne przychodzi nam tutaj z pomocą. Chciałbym aby było wiadome, że można skutecznie zaprzestać był członkiem organizacji kościelnej i można zrobić to wręcz natychmiastowo.

2.
Etap rytualny - między innymi: rytuały łamania pieczęci (rytuały o naturze otwierającej), ceremonia odnajdywania i sprowadzania duszy (najtrudniejszy proces), rytuały i czynności wspomagające. Więcej w książce oraz na warsztatach.

3.
Odwyk - likwidacja wszelkich śladów symboliki chrześcijańskiej z otoczenia. Tutaj trzeba być bezwzględnym i bez sentymentów pozbyć się nawet pamiątek. Można je zakopać, spalić albo najlepiej zanieść tam, gdzie jest ich miejsce - do jakiegoś kościoła. Im mniej w tym będzie emocji i złości tym lepiej. W ogóle należy się bezwzględnie wystrzegać nienawiści wobec porzucanego środowiska chrześcijańskiego. Przedmiotów tych powinniśmy się pozbyć bez niechęci a najbardziej zalecana jest tutaj chłodna obojętność. Nie należy też przesadzać z miłością i formułami wybaczania, tak modnymi w tradycji new age, która sama też jest niezłym diabelstwem, ale nie czas i miejsce rozwijać ten wątek. Najlepiej jest zająć się czymś zupełnie innym i pozwolić wygasnąć pamięci. Przychodzi taki czas, że można już ze spokojem wejść nawet do kościoła albo z ciekawością wysłuchać papieskiego przemówienia. Kiedy osiągnąłem ten stan, byłem bardzo szczęśliwy. To jest najpewniejsza oznaka wyzwolenia i pełnego sukcesu przeprowadzonych działań.

Ze wszystkich etapów najtrudniejszy jest ten, który przechodzimy konfrontując naszą decyzję z otoczeniem, rodziną. Trzeba pamiętać, że Polacy są szczególnie przywiązani do tradycji chrześcijańskiej. Chrzty, śluby i prymicje stanowią ważny element funkcjonowania lokalnej kultury. Adept, który dokona formalnej rezygnacji z członkostwa w kościele nie może być chrzestnym, świadkiem ślubu, bierzmowania, nie będzie pochowany przez księdza itd. To są poważne skutki i trzeba być na nie przygotowanym. To jest siła i zajadłość kościelnego egregora, który tak wpił się w tkankę społeczną, że uzależnił od siebie nawet sferę kultury i obyczajów. Trzeba wiedzieć, że babcie, ciocie i mamy będą cierpiały z tego powodu. To wszystko trzeba wziąć po uwagę. Ale mamy mały wybór - albo wolność i poważne traktowanie siebie, albo niewola i w nagrodę pozorny spokój. Kiedy już się wyzwolimy, to możemy jednak pociągnąć innych za sobą. Ja sam wyzwoliłem już kilkadziesiąt osób i naprawdę było warto.
CO DALEJ?

Jak już kilkakrotnie wspominałem, powstaje obecnie książka mojego pióra, która zostanie wydana prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Będzie ona, zdaje się, pierwszą tego tupu publikacją dlatego jest to nader trudne zadanie. Po pierwsze musze uporać się z ogromną ilością materiału, który stanowią dane historyczne, tysiące listów e-mail od czytelników oraz zapisy i dzienniki z przeprowadzonych działań. Nie posługuję się aparatem naukowym ale musze zachować systematyczność poruszanych kwestii gdyż inaczej wyszedłby z tego bełkot. Cały czas bowiem poruszam się na granicy konfabulacji i potrzeba dużej uważności aby umieć odrzucić to co wartościowe od strzępów wyłaniających się z umysłowego chaosu. Do tego zdaje sobie sprawę z faktu, iż moje poglądy stanowią mocną prowokację i musze być przygotowany na kolejne ataki ze strony obrońców wiary. Cały czas zastanawia mnie ich zaciekłość i bezkompromisowość w stosowaniu quasiinkwizycyjnych metod. Jest to jednak dla mnie kolejny dowód tego, że podążam w dobrym kierunku. Jak to powiadają nie kopie się zdechłego psa. Nie mniej proces się już rozpoczął i będzie kontynuowany. Dlatego już jesienią tego roku zamierzam zorganizować pierwsze seminarium i warsztaty dla osób pragnących rozwiązać problem swojego statusu w tej kwestii. Na razie mam gotowy program i wstępny termin (koniec września lub początek października) natomiast miejsce pozostaje kwestią otwartą - zależy ile osób się zgłosi i skąd one będą.

Póki co wszystkim chętnym służę radą co do prawej kwestii wypisania się z kościelnej organizacji, co jest wstępnym warunkiem kontynuacji procesu łamania pieczęci. Osoby zainteresowane otrzymaniem takiej instrukcji proszę o kontakt poprzez pocztę e-mail.

Cały czas podkreślam jako rzecz najważniejszą - nie wolno generować żadnej nienawiści, złości, niechęci w stosunku do członków kościelnych organizacji, osób duchownych - są to również ofiary. Negatywne emocje są tym, czym demony karmią się najchętniej. Potrzeba rezerwy, dystansu i wiele, naprawdę wiele WSPÓŁCZUCIA. Żadne z proponowanych przeze mnie działań i rytuałów otwierających nie jest wymierzona przeciw czemuś lub komuś. Nie wymieniam w nich w ogóle kościoła, nazw sakramentów itd. Są one całkowicie neutralne i uwalniające. Przestrzegam też przed stosowaniem jakoby pogańskich rytuałów, jakich przykłady miałem okazje otrzymać od moich czytelników z prośba o ich ocenę, a będących w rzeczywistości jakaś karykaturą, odczynianiem sakramentów poprzez swoistą odwrotność znaków i symboliki. Jest to po prostu niebezpieczne a nie daje żadnych efektów. Nienawiść i manifestowana niechęć to kanały, przez które następuje ciągłe wracanie do punktu wyjścia czyli zniewolenia. Ja sam zachowuję wobec duchownych i chrześcijan daleko idącą życzliwość oraz poprawność obyczajów a dyskusje staram się zawsze toczyć w dobrej atmosferze. Do tego samego namawiam wszystkich pragnących się wyzwolić z pęt kościelnej niewoli. Nie daje się też prowokować i przestałem odpisywać oraz czytać listy z kalumniami i groźbami pod moim adresem - od razu je kasuję. Krytykę oraz dyskusję rozumiem i lubię, walk na słowa prowadzić nie będę.

Zapraszam do korespondencji ze mną, w miarę możliwości odpisuję na otrzymane listy ale ze względu na ich liczbę mogę odpisać z opóźnieniem. Wszystkie jednak dokładnie czytam i najciekawsze włączam do swojej pracy.

Zachęcam również do lektury mojej książki, wstępne zainteresowanie jej nabyciem można też zgłaszać listownie. Pierwszy nakład będzie niewielki, 1000 egz. a zainteresowanie jest bardzo duże.

14 sierpnia 2005

Alhean

PRZYPISY:

Cytuj
[1] Świat astralny - wg słownika: zaświatowy, mistyczny, niematerialny. Przypisuje się temu pojęciu również inne znaczenie, jako sfery pośredniej pomiędzy światem fizycznym a duchowym. Według poglądów niektórych autorów w astralu znajdują się różne byty, kształty mentalne i autonomiczne ogniska mocy, które uzyskały samodzielną egzystencję a źródło niektórych leży w działalności człowieka. Niektórzy z kolei twierdzą, że astral jest przestrzenią projekcji umysłu i ma naturę jedynie konfabulacyjną. Autor nie podziela tego poglądu uważając, że byty astralne egzystują autonomicznie, niezależnie od ludzkiego umysłu, którego używają tylko jako fali nośnej w celu manifestowania swojej obecności.

[2] Egregor oznacza kolektywną, wspólnotową, magiczną więź astralną. Więź egregora powstaje na skutek walorów i jakości energetycznych, ukierunkowanych wspólnym dążeniu emisji energii zarówno istot żywych, jak i już zmarłych, a nawet przedmiotów nieożywionych. Możemy więc mówić np. o egregorze chrześcijańskim, a w jego granicach funkcjonującym egregorze np. kościoła katolickiego. (Definicja wg www.logonia.pl)

[3] Phowa (tyb.), Joga Przeniesienia Świadomości - jedna z praktyk buddyzmu Diamentowej Drogi. Przynależy do zbioru Sześciu Jog Naropy. Ma pozwolić praktykującemu po śmierci odrodzić się w Czystej Krainie Buddy Nieograniczonego Światła, gdzie zapewniane są wszystkie warunki do dalszego rozwoju. Znakiem powodzenia jest niewielki fizyczny otwór na czubku głowy, często też kropelka krwi, powstała w wyniku praktyki. Źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Phowa

[4] Autor podaje to jako jedynie przykład rytuału natomiast nie propaguje tej metody, stojącej w sprzeczności z prawem obowiązującym na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.

[5] od C. G. Junga

[6] Wokół tego terminu i poprawności jego zastosowania wobec adeptów świata współczesnego kultury ponowoczesnej toczono juz na łamach Taraki wiele dyskusji. Ja sam miałem wątpliwości w tej materii. Ostatecznie jednak postanowiłem stosować to określenie ponieważ jest wygodne i dobrze funkcjonuje oraz opisuje funkcje jaką pełnię w ramach działań przeze mnie prowadzonych. W moim przekonaniu szaman, to ktoś, kto potrafi wchodzić w szczególny stan percepcji pozwalający na kontaktowanie się ze światem astralnych i duchowym i poprzez przeprowadzanie odpowiednich działań wywierać określone skutki, użyteczne dla siebie bądź inne osoby, która o to prosi. Myślę, że bycie szamanem po części jest wrodzone a po części nabyte, w rozumieniu systematycznej pracy i rozwijaniu posiadanych zdolności.

[7] Charakterystyczne jest to, że Polska jako teren aktywności katolickiej nie radzi sobie z kapitalizmem, podobnie jak Ameryka Południowa. Polska stanowi obecnie pole walki pomiędzy egregorem protestancko-kapitalistycznym a feudalno-katolickim. Dla pola działania protestantyzmu jest charakterystyczna martwota uczuciowa i emocjonalna ludzi. Ich dwuwymiarowa i płytka egzystencja w służbie korporacjom i zdobywaniu pieniądza. A obecny kryzys władzy powstał przecież między innymi w oparciu o konflikt na tle krwi diabła - ropy naftowej (patrz następny przypis).

[8] Przeczytaj wywiad z Leonidem Larem na www.taraka.pl/wywlar.htm

[9] Komensalizm - łac. (współbiesiadnictwo), typ współżycia między dwoma gatunkami. Jeden może korzystać z pokarmu zdobywanego przez drugi organizm, w którym jeden czerpie korzyści, nie przynosząc szkody ani korzyści drugiemu; np.: rekin i podnawka .np. odżywianie się owadów żyjących w gniazdach ptasich resztkami pokarmu tych ptaków lub zgubionymi piórami.

[10] Czynności seksualne mają naturę otwierającą. Przeprowadzone nieodpowiednio upośledzają człowieka. Kościelna wizja seksu jest wizja kaleką i chorą, czyniącą z niektórych ludzi zboczeńców. Zawładnięcie sferą ludzkiego seksu, obok zawładnięcia jego finansami i życiem stanowi o pełnym podporządkowaniu demonicznym siłom, które staja za organizacjami kościelnymi.

[11]www.lednica2000.pl

ja od siebie dodam tyle co wiem z własnego podwórka jako praktykujący okultysta, a więc, podczas chrztu w KrK jest zamykana czakra trzeciego oka (powoduje to brak rozwoju i zniewala człowieka do bycia katolikiem), nie szuka dalej, gdyż za to szukanie jest odpowiedzialna właśnie ta czakra! podczas ostatniego namaszczenia ksiądz nakładając rękę zamyka czakrę korony (powoduje to niemożliwość wyjścia duszy z ciała, konsekwencje są tragiczne, pozostawiam to do własnego przemyślenia), ostatnia kwestia, nie ma czegoś takiego jak grzech pierworodny, rodzimi się całkiem czyści (licznik się zeruje w momencie narodzin), gdy ksiądz mówi szatanie wyjdź bla bla bla, to co się wtedy dzieje? otóż, w magii gdy czegoś nie ma, to zamiast to odpędzić - przywołujemy to (inwokujemy), także tego...  Zły

jest rok 2012 - CZAS NOWEGO POCZĄTKU, A NIE KOŃCA ŚWIATA!


Kapłan 718'

(Powiększyłem czcionkę w cytacie.
Darek)

Dołączyłem do tekstu linki (patrz niebieskie wstawki)
Darek
« Ostatnia zmiana: Luty 23, 2012, 21:06:03 wysłane przez Dariusz » Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #11 : Luty 22, 2012, 16:50:32 »


ja od siebie dodam tyle co wiem z własnego podwórka jako praktykujący okultysta, a więc, podczas chrztu w KrK jest zamykana czakra trzeciego oka (powoduje to brak rozwoju i zniewala człowieka do bycia katolikiem), nie szuka dalej, gdyż za to szukanie jest odpowiedzialna właśnie ta czakra! podczas ostatniego namaszczenia ksiądz nakładając rękę zamyka czakrę korony (powoduje to niemożliwość wyjścia duszy z ciała, konsekwencje są tragiczne, pozostawiam to do własnego przemyślenia), ostatnia kwestia, nie ma czegoś takiego jak grzech pierworodny, rodzimi się całkiem czyści (licznik się zeruje w momencie narodzin), gdy ksiądz mówi szatanie wyjdź bla bla bla, to co się wtedy dzieje? otóż, w magii gdy czegoś nie ma, to zamiast to odpędzić - przywołujemy to (inwokujemy), także tego...  Zły

jest rok 2012 - CZAS NOWEGO POCZĄTKU, A NIE KOŃCA ŚWIATA!


Kapłan 718'

Okultyści , czyli  idący lucyferyczną ścieżką rozwoju, powinni  trochę czytać Steinera, by zrozumieć   że Istotom z najwyższej gęstości - (Bogu)  nie zależy obecnie na rozwoju trzeciego  oka  u ludzi.

Oni po prostu nie rozdają karabinów małym dzieciom.

A na Ziemi nic nie dzieje się bez ich wiedzy.

Ziemia to  "szkoła dobrych serc ", a ta blokada  trzeciego oka  pomaga osiągnąć lepsze efekty szkoleniowe w tych sprawach.


Istoty  lucyferyczne  cierpią z tego powodu bardzo i uważają, że Ktoś -(oczywiście jakieś Gady) robią ludziom krzywdę  i blokują nasz rozwój.

A prawda jest taka, że  na wszystko ludzkość będzie gotowa, ale w swoim czasie.
« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2012, 16:52:55 wysłane przez JACK » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #12 : Luty 22, 2012, 18:25:23 »

Posty >Kot'a< i >arteq'a< przeniosłem do odpowiedniejszego wątku >>.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Kiara
Gość
« Odpowiedz #13 : Luty 22, 2012, 19:21:50 »

Jacek
Cytuj
Istoty  lucyferyczne  cierpią

A kto to są te istoty Lucyferyczne, a kto to są te inne istoty i czym się różnią od siebie?

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #14 : Luty 22, 2012, 19:38:50 »


A kto to są te istoty Lucyferyczne, a kto to są te inne istoty i czym się różnią od siebie?

Kiara Uśmiech Uśmiech

Zacytuję Ciebie:

Ci którzy "pięknie żyją tą Wiedzą"   i dosłownie na pełen power "czerpią"   jak to napisałaś  z świetlistego fraktala(ki?)  Lucyfer-Wenus.

Jednocześnie są to osoby, które mają zablokowany kanał z Najwyższą Gęstością, czyli dla Ziemi z Chrystusem.

Np. Ty Kiaro.

Niechęć do KRK jest u nich charakterystyczna, bo to najbardziej nielubiana przez ten Fraktal instytucja na Ziemi.

Waszym przeciwieństwem są  osoby połączone z Chrystusem, prawie zawsze bardzo proste (brak informacji z Świetlistego Fraktala Wiedzy),
dobre kobiety mające tzw .Objawienia,  które niezwykle światłe i mądre istoty lucyferyczne wyśmiewają  od astralnego ble,ble,ble.

to przykład takiej osoby o imieniu Mieczysława:
http://www.echochrystusakrola.org/

tfu ,  fuj  .... Duży uśmiech


« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2012, 22:10:34 wysłane przez JACK » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #15 : Luty 22, 2012, 20:35:25 »

A to ty nie wiesz iż wiedza to miłość? A miłość jest ponad religijna! I na szczęście! Wiedza Lucyfer to wiedza aspektu żeńskiego Stwórcy nie ma między nimi żadnego rozdzielenia.
Objawienia..... każdy ma na miarę swojego rozwoju duchowego...
Tam gdzie są blokady , podziały walka o władzę , zastraszanie i wymuszanie ( a w KRK niestety to istnieje) tam nie ma prawdziwej Miłości , tam nie ma dobra i wartości Stwórcy, tam nie ma prawdziwej wiedzy. Jest manipulacja dla kontynuowania ideologii.
Ja nigdy się pod tym nie podpiszę słowem miłość i dobro , nigdy nie będę wspierała sobą takich nieprawości.

Kiara Uśmiech
Zapisane
JACK
Gość
« Odpowiedz #16 : Luty 22, 2012, 20:52:52 »


Tam gdzie są blokady , podziały walka o władzę , zastraszanie i wymuszanie ( a w KRK niestety to istnieje) tam nie ma prawdziwej Miłości , tam nie ma dobra i wartości Stwórcy, tam nie ma prawdziwej wiedzy. Jest manipulacja dla kontynuowania ideologii.
Ja nigdy się pod tym nie podpiszę słowem miłość i dobro , nigdy nie będę wspierała sobą takich nieprawości.

Kiara Uśmiech

Myślisz jak typowa kobieta.  Patrzysz na elewację  KRK, a nie na fundament.

Elewacja tego budynku jest potwornie zniszczona przez samych ludzi  i niedługo z resztą runie,    ale zostanie fundament.

A on jest na skale postawiony - na Chrystusie (Miłości Boga i Bliźniego)

Istoty z Najwyższej Gęstości  stawiają   na   polski fragment fundamentu  KRK    i  od niego rozpoczną  nową budowlę  w nowej erze.

Inkarnacja JP II  to tylko jeden z dowodów na poparcie tej tezy.

« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2012, 21:45:34 wysłane przez JACK » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #17 : Luty 22, 2012, 20:59:08 »

Pożyjemy ... zobaczymy....

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Kapłan 718
Gość
« Odpowiedz #18 : Luty 22, 2012, 22:02:59 »

@Jack

10 lat temu zapoznałem się z książkami Steinera i Teozofią, Kronikę Akaszy polecam i zobaczyć jak wyglądał w rzeczywistości rozwój i w której inkarnacji jest obecnie ziemia, nie wiem czy rozumiesz co oznacza zapis 777 jako 7x7x7 - jest to właśnie ilość przejawów i manifestacji różnych gęstości Uśmiech

mamy XXI wiek, rok 2012, uwierz, że Steiner nie wiedział wszystkiego, co do Lucyfera się mylił, teraz w dobie wysoko rozwiniętej nauki wiemy, że LUCYFER = WENUS (zwykła etymologia to udowadnia), niesie światło gdyż pojawia się na niebie chwilę przed słońcem Uśmiech

Kapłan 718
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #19 : Luty 22, 2012, 23:15:00 »

ja od siebie dodam tyle co wiem z własnego podwórka jako praktykujący okultysta, a więc, podczas chrztu w KrK jest zamykana czakra trzeciego oka (powoduje to brak rozwoju i zniewala człowieka do bycia katolikiem), nie szuka dalej, gdyż za to szukanie jest odpowiedzialna właśnie ta czakra!
Podczas chrztu czakra trzeciego oka? A podczas bierzmowania trzecie oko? To w końcu kiedy jest zamykana? Bo zaczynam się gubić... Czyli każdy kto został ochrzczony to z definicji pozostanie katolikiem? A co wobec tego z apostatami, dodam ochrzczonymi apostatami. I dalej - każdy ochrzczony już nie szuka, już nic nie osiągnie? Aż korci mnie aby zapytać się czy Twoja dobra znajoma - Kiara, została ochrzczona... 
Nie trzyma mi się to kupy, nawet bazując na Waszych "naukach".

A to ty nie wiesz iż wiedza to miłość?
Osobiście nie wiem, bo dla mnie powyższe stwierdzenie to brednia. Wynikałoby z tego, że im bardziej wykształcony - posiadający większą wiedzę, człowiek, tym bardziej pała miłością do wszystkich. Zresztą Kiaro, nie chce mi się szukać ale pamiętam jak w którymś ze swoich postów właśnie twierdziłaś, że wiedza to jedno a miłość to drugie - a z tym się zgodzę.
A co z Twoimi Atlantami - wszak twierdzisz, że posiadali niesamowitą wiedzę... to dlaczego zgodnie z tym co mówisz posypali się?
Przykłady, że taka równość nie istnieje można mnożyć - znajomość danych przepisów, np. drogowych nie oznacza automatycznie, że zaznajomiona z nimi osoba je przestrzega. Możemy pójść nawet krok dalej - wiedza i świadomość, że olewanie ich często niesie tragiczne skutki również wielu nie skłania do ich przestrzegania.

Stawianie takiego znaku równości to pułapka i wybieg.

Tam gdzie są blokady , podziały walka o władzę , zastraszanie i wymuszanie ( a w KRK niestety to istnieje) tam nie ma prawdziwej Miłości , tam nie ma dobra i wartości Stwórcy, tam nie ma prawdziwej wiedzy. Jest manipulacja dla kontynuowania ideologii.
Problem pojawia się zawsze tam gdzie następuje łamanie Boskich praw, tam gdzie człowiek uważa, że pozjadał wszelkie rozumy. Dajcie mi dowolną sytuację w której cierpią ludzie, krzywdzą się, a ja ZAWSZE udowodnię, że zostało złamane któreś z X przykazań, tych samych które są ukazywane jako wyhamowujące rozwój człowieka. Dajcie mi przykład szczęśliwych ludzi, otoczenia i rónież wykażę, że żyją z zachowaniem dekalogu.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #20 : Luty 22, 2012, 23:18:40 »

Wiedza to jedno a korzystanie z niej to drugie.
Nie każdy z danego mu skarbu czyni właściwy użytek, nie każdy.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #21 : Luty 22, 2012, 23:28:48 »

Ale nadal, korzystanie z wiedzy nie jest tożsame z miłością. Owszem wiedza może pomóc we wzrastaniu duchowym, rozwijaniu w sobie miłości, ale NIGDY jej nie zastąpi. Aby kochać wcale nie jest potrzebna wiedza.
Więc nadal będę się upierał, że postawiona przez Ciebie teza to po prostu bzdura.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #22 : Luty 23, 2012, 00:02:52 »

No i niech tak dla Ciebie pozostanie , mnie to nie przeszkadza.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #23 : Luty 23, 2012, 00:23:06 »

Kiaro, proszę, nie manipuluj, sztuczki które prezentujesz są aż nadto widoczne. Nie potrzebuję Twojego łaskawego przyzwolenia, bo bez względu na to czy się z tym zgadzasz czy też nie, to co napisałem jest  prawdziwe dla życia wszystkich. Przeczysz nawet sama sobie.
To nie ma zastosowania wyłącznie dla mnie, to jest prawdziwe dla wszystkich ludzi. To nie mój wymysł, to potwierdzają ludzkie zachowania.
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #24 : Luty 23, 2012, 01:03:01 »

Mnie Twój światopogląd nie razi i nie mam żadnego zamiaru z nim walczyć , zostań przy nim jak ci z tym do twarzy.

Ja mam inny i zostanę przy swoim nie widzę żadnego powodu do toczenia z nim walk.
Akceptacja cudzych wyborów nie jest równoznaczna z  popieraniem żadnej fałszywej  ideologii . Każdy ma prawo wierzyć w co zechce i każdy ma prawo o tym dyskutować nie poniżając nikogo. Może to zrozumiesz?

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Strony: [1] 2 3 4 5 6 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.132 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

companions world-anime halotupsy truegaming wild-reign