Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 29, 2024, 02:50:14


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: NIEZWYKLE MIEJSCA NA SWIECIE - TEORIE - FAKTY  (Przeczytany 29906 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Michał
Gość
« Odpowiedz #25 : Marzec 17, 2009, 21:47:25 »

ekhemmm - czyż nie odbiegacie troszkę od tematu??

BTW: wszyscy się strasznie kłótliwi ostatnio zrobili - czujecie już wiosnę w powietrzu czy co?  Niezdecydowany
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #26 : Marzec 17, 2009, 22:51:36 »


NIEZWYKLE ROSLINY


El Yage - una Planta Misteriosa - roślina pnąca o długości dochodzącej do 3 metrów, która rośnie bujnie w dżunglach nad Amazonką, zawiera prawdopodobnie psychodeliczny narkotyk, który działa tak, jakby przenosił człowieka w inny punkt czasoprzestrzeni. Po zażyciu go człowiek może widzieć to, czego nigdy nie widział i być w miejscach, w których nigdy nie był.
Niezwykłe rośliny  ? Ależ proszę :
Marihuana . Dostępna również w Polsce - nielegalna. Marihuana to wysuszone kwiatostany żeńskie niektórych gatunków konopii indyjskich  - od wielu wieków stosowany , naturalny lek przeciwbólowy, a przez niektóre ludy ,a w tym Indyjskich świętych pustelników  Sakhi , uznawana ( marihuana) , za "święte ziele " , umożliwające człowiekowi wgląd w niedostępne zwykle rejony świadomości . Nieznane są przypadki śmiertelnego przedawkowania palenia marihuany .Medycyna odkryła w ludzkim mózgu receptory THC , odpowiedzialne za kontakt z substancją psychoaktywną ( THC) zawartą w palonych liściach MJ. Nie wiadomo jaką rolę pełnią te receptory, ale wiadomo, że w ludzkim organizmie nie ma niczego podobnego do przyłączania jakichkolwiek innych, psychoaktywnych substancji. Jesteśmy już wyposażeni przez naturę od urodzenia do radzenia sobie z THC.
Dlaczego ? Nie wiadomo.
Zapisane
diabolicq
Gość
« Odpowiedz #27 : Marzec 18, 2009, 14:43:32 »

Strefa ciszy

http://www.przerazacze.yoyo.pl/articles.php?article_id=85
Zapisane
diabolicq
Gość
« Odpowiedz #28 : Marzec 26, 2009, 12:55:21 »

Pedra da Gavea - góra wielkich tajemnic.

http://www.nieznane.pl/pedra-da-gavea-gora-wielkich-tajemnic,431.html


Podróż do wnętrza ziemi

http://www.nieznane.pl/podroz-do-wnetrza-ziemi,122.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nowa_Szwabia
http://www.greendevils.pl/rozne/hyperborea/nowa_szwabia/1_nowa_szwabia.html
« Ostatnia zmiana: Marzec 26, 2009, 13:02:28 wysłane przez diabolicq » Zapisane
Leszek
Gość
« Odpowiedz #29 : Marzec 28, 2009, 15:05:44 »

Na katolickim cmentarzu Św. Krzyża, tuż przy Grobie Nienarodzonego Dziecka, rozbił się samolot właściciela największej sieci aborcyjnej w USA. Zginęły jego dzieci i wnuki.

 
Źródło: http://www.fronda.pl/news/czytaj/szokujacy_wypadek_ktorego_nie_opisza_wielkie_media

Siedmioro dzieci i tyle samo dorosłych zginęło podczas niedawnej katastrofy prywatnego samolotu, który rozbił się w stanie Montana – to pierwsza informacja, jaką podały amerykańskie media. Po dwóch dniach zaczęły wychodzić na jaw kolejne fakty. Układają się one w szokującą całość. Oto szczegóły, których nie podała mainsteamowa prasa.

Właściciel samolotu

Pieniędzy na samolot dorobił się na zabijaniu. Będąc właścicielem największej sieci klinik aborcyjnych w USA Irving Moore 'Bud' Feldkamp III zarobił miliony. Firmę Family Planning Associates kupił cztery lata temu. W należących do niego siedemnastu klinikach w Kalifornii zgładzono więcej nienarodzonych dzieci, niż we wszystkich pozostałych klinikach w tym stanie, łącznie z zakładami Planned Parenthood. Aborcja – pełen "serwis" – do piątego miesiąca włącznie.

Dla niego była to kolejna inwestycję na drodze do budowy małego medycznego imperium. Posiadał już przecież dwie sieci klinik dentystycznych i udziały w kilku innych. Prywatnie to kochający ojciec dla swoich dwóch córek i dziadek dla piątki ich dzieci.

Okoliczności wypadku

Córki Feldkampa leciały tego dnia na wakacje. Dwie rodziny z dziećmi i znajomi. Narty, basen, golf w kurorcie dla milionerów z Yellowstone Club - tak miały spędzać wolny czas. Samolot jednak nie doleciał. Przyczyny nieznane. Oblodzenie skrzydeł - mówi początkowo jedna z hipotez. Eksperci jednak zaprzeczają. Doświadczony pilot, dobra pogoda, żadnych problemów – wynikało z ostatniej rozmowy z wieżą kontroli lotów. Świadkowie nie widzieli nic nadzwyczajnego. Tylko nagły krach. Samolot wbił się dziobem w ziemię i stanął w płomieniach. Runął trzysta metrów od lotniska. Gdzie znaleziono spalony wrak?

Na cmentarzu Św. Krzyża

Parafianie przychodzą tu często. Ktoś dawno temu zainicjował odmawianie w tym miejscu różańca za ofiary biznesu aborcyjnego: nienarodzone dzieci, ich nieszczęsne matki i wszystkich lekarzy, którzy mają krew na rękach.
Obok cmentarnego kościoła postawili symboliczny nagrobek - Grób Nienarodzonego. Może ktoś przechodząc zmówi „Wieczny odpoczynek”. Ludzie modlili się tutaj także o nawrócenie Buda Feldkampa. Podobno w dzień po tragedii awionetki przyjechał na cmentarz. Stał tam wpatrzony w zmiażdżone śmigło. Czy widział też Grób Nienarodzonego?
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #30 : Październik 30, 2011, 13:57:19 »

Moai z Wyspy Wielkanocnej
28 paź 2011

Kamienne posągi Wyspy Wielkanocnej nie pozostaja obojetne dla nikogo, kto spojrzy na nie choć raz – nawet na zdjęciu. Po raz pierwszy zobaczono je w Wielkanoc 1722 r., kiedy holenderski admirał Jacobs Roggeveen odkrył samotną wyspę na Pacyfiku i nadał jej imię na cześć święta jakie właśnie obchodzono. Kiedy zbliżył się do jej brzegów, na jego powitanie ypłynęli w małych łupinkach tubylcy a na brzegu nieoczekiwanie zamajaczyly potężne, kamienne posągi przedstawiajace wielkie głowy. Już wtedy admirał zdał sobie sprawę, że ludzie zamieszkujacy wyspe nie byli w stanie wznieść tych gigantycznych, bazaltowych monumentow ważących wiele ton. Mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej nie posiadali ani pojazdów ani urządzeń inżynieryjnych potrzebnych do wykucia i przeniesienia rzeźby z kamieniołomu na drugi koniec wyspy. Na dodoatek okazało się, że to co wystaje nad powierzchnię ziemi, to tylko część posągu, który wkopywano na 5-10 m w głąb ziemi. Głowy nazywane sa moai a kutura, która je stworzyła wciąż pozostaje tajemnicą, podobnie jak i powód wznoszenia tych ogromnych rzeźb. Wbrew powszechnemu mniemaniu wcale nie wpatrują się one w morski horyzont a raczej do środka wyspy, pilnując jej mieszkańcow…



http://nowaatlantyda.com/2011/10/28/moai-z-wyspy-wielkanocnej/



Na stronie kilka innych artykułów.
« Ostatnia zmiana: Październik 30, 2011, 14:00:34 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #31 : Październik 30, 2011, 17:25:22 »

Cytuj
Po raz pierwszy zobaczono je w Wielkanoc 1722 r., kiedy holenderski admirał...
sraty - taty. Kto takie rzeczy wypisuje?Coś? Zastanówcie się  Mrugnięcie  a może "co"

cyje to łocki? hę?!? .. locko łocko locko ->
« Ostatnia zmiana: Październik 30, 2011, 17:26:34 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #32 : Październik 30, 2011, 17:33:19 »

>PHI<,
Łyknąłeś sobie czy wstałeś lewą nogą? Mrugnięcie
Chyba nie muszę Ci tłumaczyć tak prostych spraw? Duży uśmiech Mrugnięcie

EDYCJA:

Tajemnice Wyspy Wielkanocnej
13 maj 2010

Archeolodzy prowadzący obecnie badania nad starożytną kulturą Wyspy Wielkanocnej obalili aktualną teorię na temat tego w jaki sposób transportowano olbrzymie, często wielotonowe posągi moa w rozmaite części wyspy. Naukowcy z dwóch angielskich uniwersytetów – University College London i University of Manchester – są absolutnie pewni, że antyczny system dróg na wyspie miał przede wszystkim znaczenie ceremonialne i z całą pewnością nie był wykorzystywany do transportowania olbrzymich posągów.

Z analizy sieci dróg jakimi poprzecinana jest wyspa wynika, że ich początek to kamieniołom, w którym wykuwano ze skały potężne moa. Następnie droga rozwidla sie, prowadząc w rozmaite części Wyspy Wielkanocnej. Największe zgrupowanie posągów moai znajduje się tuż przy kamieniołomie. Norweski odkrywca – Thor Heyerdhal – uznał, że w ten sposób czekały one na swoją kolej, gotowe do transportu. Heyerdhal spędził na badaniu tajemnic kultury Wyspy Wielkanocnej wiele lat. Do takiego wniosku doszedł widząc, że wiele posągów leży wzdłóż drogi z kamieniołomu, tak jakby zostały porzucone podczas transportu. Swoją teorię Heyerdhal ogłosił w 1958 r i do dziś nikt właściwie jej nie kwestionował.



Angielscy naukowcy pod wodzą Colina Richardsa i Sue Hamilton – całkowicie odrzucają terie Heyerdhala. Badając teren wokół leżących moa odkryli szereg kamiennych platform. Oznacza to, że każda z rzeźb miała na takiej platformie swoje miejsce i w sposób świadomy ustawiano je dookoła drogi. To, że rzeźby były poprzewracane wynika z zupełnie innych czynników jak np warunki atmosferyczne. Nie ulega jednak wątpliwości, że pierwotnie, wszystkie one stały na swoich postumentach.

Wnioski angielskich archeologów nie są wcale nowe. Jako pierwsza teorię o ceremonialnym znaczeniu dróg na Wyspie Wielkanocnej ogłosiła ich krajanka – Katherine Routlege, jeszcze w 1914 r. Jeśli jest to prawda, to znów aktualne staje się pytanie o to, w jaki sposób tak wielkie rzeżby transportowano dookoła wyspy? Dr. Richards z U of M uważa, że być może nigdy nie znajdziemy na nie odpowiedzi.



Pomysł Heyerdhala, że drogi na wyspie służyły do transportu rzeźb tak głęboko zapadł w świadomość naukowców badających Wyspę Wielkanocną, źe przez kilkadziesiąt lat nie poddawano go żadnej krytyce. Tworzono jedynie modele rozmaitych pojazdów, dzięki którym gigantyczne moa miano wywozić z kamieniołomów położonych na zboczach wulkanu Rano Raraku.

Tymczasem drogi na wyspie wcale nie zaczynają się na zboczach wulkanu a wręcz przeciwnie – tam właśnie się kończą. Wulkan Rano Raraku był dla starożytnych Polinezyjczyków miejscem świętym. Stanowił on wejście do podziemnego świata Hawaiki. Tak więc wulkan nie był tylko kamieniołomem, ale przede wszystki religijnym centrum wyspy.

Na dodatek drogi jakie przecinają wyspę mają wklęsły kształt, co sprawia, że transportowanie po nich czegokolwiek jest zadaniem bardzo trudnym. Im bliżej wulkanu tym można spotkać przy drodze więcej posągów. Heyerdhal myślał, że czekają one w kolejce do transportu, tymczasem ich liczba oznaczała stopień świętości miejsca i bliskość do krateru. Wszystkie moai zwrocone były twarzą w stronę tych, którzy nadchodzili drogą do wulkanu.

Thor Heyerdhal był również świadom istnienia platform na których stały moa, ale był tak zafascynowany pomysłem, że drogi służą wyłącznie do transportu, że istnienie platform po prostu zignorował. Katherine Routlege opublikowała swoją teorię w 1919 r w książce: „Tajemnice Wyspy Wielkanocnej”

http://nowaatlantyda.com/2010/05/13/tajemnice-wyspy-wielkanocnej/

   
« Ostatnia zmiana: Październik 30, 2011, 19:19:19 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #33 : Październik 30, 2011, 20:18:22 »

Transport posagów był bardzo prosty.

Transportowane były (w co mało kto chce dawać wiarę) w pozycji PIONOWEJ.

Posągi "szły" z miejsca obróbki na miejsce przeznaczenia.


"Szły" w sensie miały przywiązane do szczytu (głowy) sznurki.
Liny były pociągane przez człowieka (ludzi) w okreslonej sekwencji.
(Destabilizujaca - przeciwstawna Stabilizująca - kątowa rotacyjna, itp, itd.).

Wprawiony w drgania/ruch posag "szedł" już łatwo.

Kluczem
były okreslone SŁOWA-PIESNI ..specjalnie  magicznie dobierane
pod kazdego posąga (mają różne proporcje i masy) i indywidualne kroki kazdego asysty(zgodie i z jego budową). w/g tematyki Kuli.

..w rytm takiej piesni wprowadzało się okreslone sekwencje
przyłożenia siły na okreslone liny w określonych "przeplotach".

Po zastartowaniu PIEŚŃ i SŁOWA Synergii Ludzkiej
grupy (istot nu-cących i pociągających za sznurki) wiodła tonaż lekko.


To bylo ćwiczenie, proces poznawczy mocy pieśni i ryt-mów nad kamieniem.
..nad Ka-Mieniem.
Mocy człowieka.

..tyle ja o tym.

« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2011, 16:23:29 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #34 : Październik 30, 2011, 23:20:19 »

Tylko po co one "szły"? Quo vadis moai?

I jeśli lud zamieszkujący wyspę był w stanie "wyprodukować" tak kolosalne posągi, to dlaczego nie ma tam równie imponujących budowli mieszkalnych, świątyń, etc.? Takie rzeźbiarskie hobby mieli, czy co...?
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #35 : Październik 31, 2011, 00:18:22 »

Tylko po co one "szły"? Quo vadis moai?
A właśnie!.. to najsensowniejsze z pytań..

Cytuj
I jeśli lud zamieszkujący wyspę był w stanie "wyprodukować" tak kolosalne posągi, to dlaczego nie ma tam równie imponujących budowli mieszkalnych, świątyń, etc.? Takie rzeźbiarskie hobby mieli, czy co...?


Tjaaa.

Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna.

Aktualnie ludu tego tam nie ma. Więc i nie widzisz "imponujacych budowli mieszkalnych".
Zreszta wówczas były satysfakcjonujace i wystarczające na wszelakie potrzeby.

Swiatyń nie potrzebowali - Sami są swoimi świątyniami.

Tak - rzeźbiarskie hobby.
One były wykonywane tylko poto żeby właśnie mogly przejść i stanąć.

Co z tego mieli Ludzie? Bardzo wiele mieli z tego - ale musiałbyś to przezyć, by zrozumieć o czym mowa.

..to były czasy tylko wstepu. Wstępu do przemiaszczania takich "posagów", jak planety, Słońca i całe Galaktyki.. to rytuały doswiadczania i przekazu wewnętrznej wiedzy i mocy Ludzkiej.

Poniewaz 'zaciągnałem' nieco info na ten temat, bedzie rozwijane tutaj
po Śpiewy i po Songi Wyspy | zwanej Wielka-Nocną


skończyłem.


« Ostatnia zmiana: Listopad 01, 2011, 11:28:29 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #36 : Październik 31, 2011, 00:45:06 »

Dziękuję! Prawie zrozumiałem... Mrugnięcie
Zapisane
VulkanVIV
Gość
« Odpowiedz #37 : Październik 31, 2011, 08:52:27 »

a może zna ktoś takie niezwykłe miejsca w Polsce ? które można normalnie zwiedzić wejść na nie itp?
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #38 : Październik 15, 2012, 15:10:02 »

Prawa fizyki tam nie istnieją. To bezsprzecznie najdziwniejsze miejsce na Ziemi   2012-10-11 (11:58)

Z czystym sumieniem można stwierdzić, że jest to jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie. I nie będzie w tym sformułowaniu ani krzty przekłamania. W tym położnym w Stanach Zjednoczonych miejscu dzieją się rzeczy niezwykłe, przeczące prawom fizyki. Istniejąca tam tajemnicza energia sprawia, że przedmioty zachowują się tam w sposób nienaturalny, np. zmieniając swoją strukturę bądź samoistnie turlając się... pod górę. Ludzie przezorni, wiedzący o zjawiskach zachodzących w strefie wiru oregońskiego, trzymają się od tego miejsca z daleka. Pozostałych przyciąga ciekawość.

 To niezwykłe miejsce znajduje się w Gold Hill, w stanie Oregon w USA i znane jest też pod nazwami: "Wir Mocy" lub też "Oregon Vortex". Ma wielkość 50 m i położone jest na wzniesieniu, a w miejscu jego epicentrum znajduje się obecnie stara szopa, służąca niegdyś jako stacja pomiarowa. Tę drewnianą konstrukcję wzniosła pod koniec XIX w. firma Old Grey Eagle Mining Company. W jej wnętrzu znajdowała się m.in. waga, na której ważono złoto wydobyte przez górników. Już wtedy działy się tam dziwne rzeczy. Choć budynek był oddalony od wiru o 12 metrów, waga, na której ważono złoto, działała niewłaściwie, podając błędną, często zaniżoną, wartość. Niestety, wir nieustannie się przesuwa, zmieniając również co 90 dni swój rozmiar. Właśnie to zjawisko doprowadziło do obsunięcia się terenu, na którym stała szopa oparta obecnie o klon i dziwnie przekrzywiona. Cała natura wokół także "zachowuje się" dziwnie - drzewa nie rosną prosto, a przechylone są w kierunku wiru, ich gałęzie zamiast do góry porastają w dół. Wydaje się, że nic w tej strefie nie jest podporządkowane prawom fizyki, a wewnątrz "vortexu" działa pole, które można by określić mianem antymagnetycznego.


 (fot. )



 Miejsce to było znane już Indianom, którzy zamieszkiwali pobliskie tereny i obszar nazywany dziś wirem oregońskim uznawali za "zakazaną ziemią". Zresztą nie tylko Indianie omijali to miejsce szeroki łukiem. Także zwierzęta, które znajdowały się w jego okolicy, stawały się nieufne - żaden koń nie chciał wejść na wzgórze, na którym mieścił się wir, a ptaki zmieniały tor lotu, byle tylko ominąć to miejsce. Jakby tego było mało, w rejonie tym trudno natrafić nawet na owady, zupełnie tak, jakby wszystko dookoła krzyczało, by trzymać się od tego miejsca z daleka.

 

 Jako pierwszy badania tego niezwykłego miejsca podjął się już na początku XX wieku John Lister. Ten wywodzący się ze Szkocji inżynier geologii i górnictwa poświęcił niemal całe swoje życie na poznawanie zjawisk zachodzących w "Wirze Mocy". Wykonując setki doświadczeń, dostrzegł on, że w kręgu tym znajduje się dziwna energia, przemieszczająca się w kierunku znajdującego się nieopodal budynku, który w chwili, gdy przesunął się do centrum wiru, nazywać zaczęto Domem Tajemnicy. Energia ta zlokalizowana jest częściowo nad i częściowo pod ziemią. Odpowiedzialna jest ona za zmienność sił grawitacji, jak i również za zanikanie fal radiowych.

 Inżynier Lister w swych licznych eksperymentach doszedł do wniosku, że zjawisko, z jakim się tam zetknął, porównać można do wielkiej, załamującej światło w kolisty sposób, soczewki. Zresztą stwierdzenie to mogą potwierdzić spragnieni emocji turyści, którzy chętnie odwiedzają to miejsce. Już od lat 30. XX w. obszar ten jest celem wizyt wielu ciekawskich. Ci, których nie przekonały ostrzeżenia wysyłane przez przyrodę, chętnie opisują przeżycia, jakie towarzyszyły im w tym nadzwyczajnym miejscu. Według ich relacji, zobaczyć tam można dziwne zjawiska - przedmioty oraz ludzie mogą zmieniać rozmiar, wygląd, a nawet zupełnie znikać, zaprzeczając tym samym elementarnym prawom fizyki. Ta niezwykła energia, jaka tam występuje, pozwala odwiedzającym Dom Tajemnicy na stanie po kątem kilkudziesięciu stopni bez żadnego wysiłku. Podobnie zachowują się przedmioty, np. upuszczona w pochyłym miejscu puszka, zamiast - zgodnie z zwyczajowo oddziaływującymi na przedmioty prawami - przemieszczać się w dół, turla się pod górę. Innym popularnym odczuciem jest wszechogarniająca dezorientacja.

 Pomimo licznych badań przeprowadzonych w tym miejscu do tej pory, wciąż nie można jednoznacznie określić, co tam tak naprawdę zachodzi. Co ciekawe, drugie miejsce o podobnej charakterystyce, gdzie fizyka także zaczynać płatać figla, jest oddalone od "Oregon Vortex" o 17 kilometrów i znajduje się w Camp Burch. Obserwowane tam anomalie nie są jednak tak spektakularne, jak te, które występują w Gold Hill. Do innych miejsc o podobnym oddziaływaniu zaliczyć należy także wir w Nowym Brunszwiku, w Kanadzie oraz Gravity Hill w Pensylwanii oraz Hungry Horse w stanie Motana.

 (ao/rc)   (niewiarygodne.pl)
Copyright © 1995-2012

<a href="http://www.youtube.com/v/82kzLkLQFLo?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/82kzLkLQFLo?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
Strony: 1 [2] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.073 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

fifa11 wild-reign companions madex managerzuzlowy