Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Marzec 29, 2024, 10:26:20


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Eutanazja - śmierć na życzenie ...?  (Przeczytany 14442 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Wrzesień 28, 2009, 20:32:34 »

Cytat: arteq
A co z ludźmi, których życie uzależnione jest od aparatów tlenowych na siłę wpompowujących w nich tlen, oni też nie oddychają samodzielnie i bez medycznego sprzętu nie są w stanie przeżyć?
Nimi zajmie się siostra bliźniaczka aborcji - panna eutanazja, chociaż to tak naprawę tylko inny odświętny strój pani zabójczyni...
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #1 : Wrzesień 28, 2009, 21:46:21 »


   Eutanazja - śmierć godna czy niegodna?

prof. PAT dr hab. Tadeusz Biesaga SDB
Katedra Bioetyki Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie
Data utworzenia: 05.05.2005
Ostatnia modyfikacja: 30.04.2007
Opublikowano w Medycyna Praktyczna 2005/04

W poszukiwaniu definicji

Pojęcie eutanazji staje się coraz bardziej wieloznaczne. Ujawnia to już samo zróżnicowanie terminów. Mówi się o eutanazji, kryptanazji, autotanazji, dystanazji, ortotanazji, eutanazji neonatalnej, eugenicznej, ekonomicznej itp. Wymienia się eutanazję bierną i czynną, a dalej pośrednią i bezpośrednią, dobrowolną i niedobrowolną, legalną i nielegalną. Mówi się o eutanazji samobójczej, zabójczej, o towarzyszeniu w samobójstwie, o zabójstwie z litości, o pomocy w umieraniu, o towarzyszeniu czy asystencji przy śmierci itp.[1] Wymienia się też pewną liczbę aktów medycznych przy końcu życia pacjenta, takich jak: 1) podawanie środków uśmierzających ból w dawkach, które mogą przyspieszyć zgon; 2) ograniczenie albo zaprzestanie aktywnego leczenia bądź reanimacji, 3) odłączenie urządzeń sztucznie podtrzymujących życie (np. respiratora, sztucznej nerki), 4) towarzyszenie lub pomoc w samobójstwie, 5) iniekcja śmiertelnej substancji.[2] Te wszystkie wysiłki nie kończą dyskusji nad pojęciem eutanazji i etyczną oceną takich działań.

Propozycję uporządkowanego rozumienia tego pojęcia można spotkać w "Deklaracji o eutanazji" wydanej przez Kongregację Nauki Wiary w 1980 roku. Rozróżnia się w niej pierwotne znaczenie tego słowa, nadane mu w starożytności, pod którym rozumie się "łagodną śmierć bez przykrych cierpień", oraz dzisiejsze znaczenie, w którym słowo to oznacza zadanie "śmierci z miłosierdzia, by wyeliminować cierpienia związane z ostatnimi chwilami życia lub by dzieciom anormalnym, nieuleczalnie chorym, ewentualnie chorym umysłowo skrócić nieszczęśliwe życie".[3] W kontekście tego rozróżnienia deklaracja formułuje dość wyraźną definicję eutanazji powtórzoną przez Jana Pawła II w encyklice "Evangelium vitae", gdzie czytamy: "Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia. Eutanazję należy zatem rozpatrywać w kontekście intencji oraz zastosowanych metod".[4] "Od eutanazji - czytamy dalej w encyklice - należy odróżnić decyzję o rezygnacji z tak zwanej "uporczywej terapii", to znaczy z pewnych zabiegów medycznych, które przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich można by oczekiwać, lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla jego rodziny".[5] Rozróżniając medyczne środki zwyczajne i nadzwyczajne, formułując sąd, czy środki te są proporcjonalne, czy nie do przewidywanej poprawy zdrowia, można podjąć racjonalnie i moralnie uzasadnioną decyzję o rezygnacji z uporczywej terapii i otoczyć pacjenta opieką paliatywną czy hospicyjną. Powyższe rozróżnienia etyczne przeciwstawiają się zarówno niepotrzebnemu, sztucznemu przedłużaniu umierania, jak i sztucznemu skracaniu życia. Śmierć naturalna przeciwstawiona jest śmierci spowodowanej, narzuconej. W tej drugiej tak czyn, jak i intencja lekarza zmierzają bezpośrednio do spowodowania śmierci. Działanie takie jest moralnie niedopuszczalne.

Mimo szerokiej dyskusji zacierającej różnice między rezygnacją z uporczywej terapii, eutanazją bierną i czynną - jednak nie da się zatrzeć różnicy między śmiercią naturalną a zamierzoną, narzuconą i spowodowaną. W ścisłym znaczeniu z eutanazją mamy do czynienia wtedy, gdy tak zwaną godną śmierć chce się osiągnąć przez jakąś formę samobójstwa lub zabójstwa.

Godna śmierć a godność człowieka umierającego

Zwolennicy eutanazji często mówią o godnej śmierci. Pierwotny i podstawowy sens tego słowa nie wywodzi się jednak ani z jakichś cech choroby czy z jakichś właściwości śmierci, ale ma swe źródło w godności człowieka jako takiego, w tym również w godności człowieka chorego i umierającego. Wraz z naszym zaistnieniem dana nam jest ontyczna i aksjologiczna godność bycia człowiekiem, która staje się normą moralności, pozwalającą oceniać, jakie zachowania ludzkie są dla nas godne, a jakie niegodne, lub lepiej - godziwe i niegodziwe. Sens etyczny tego określenia głosi, że nawet w niegodnych warunkach człowiek może i powinien zachować się godnie. W czasach totalitaryzmów XX wieku, mimo niegodnych warunków życia, miliony ludzi zachowywało się godnie, dając świadectwo swojemu człowieczeństwu. Warunki, jakie zastajemy, ekonomiczne i zdrowotne nie podważają godności ludzkiej, lecz są dla niej sprawdzianem. Warunki, w których się rodzimy, żyjemy i umieramy, są dobrami pozamoralnymi. Dopiero gdy włączamy je w nasze własne życie, mają udział w godności ludzkiej. Przewrotnością jest podważać wartość czyjegoś istnienia i jego prawo do życia ze względu na złe warunki społeczne lub chorobę. Uzależnienie ontycznej i aksjologicznej godności człowieka od jakości jego życia, jak czynią to zwolennicy eutanazji, czyli od jego sprawności biologicznych, psychicznych, świadomościowych, społecznych, ekonomicznych itd., jest błędnym urzeczowieniem kogoś, kto właśnie sprawia, że te wszystkie sprawności mają jakąś wartość.

Nie można więc w imię braku godnych warunków społecznych i materialnych, braku dobrego zdrowia biologicznego czy psychicznego, podważać godności człowieka i głosić, że nie ma on prawa do życia, lecz ma prawo do śmierci. Trzeba zmieniać jego złe warunki życia, a nie zabijać człowieka żyjącego w takich warunkach. Śmierć nie jest czymś godnym i dobrym dla człowieka, lecz jest złem, które go dotyka.[6] Nie da się oswoić śmierci, nazywając ją czymś dobrym, szlachetnym i oczekiwanym. Nie da się też uznać jej za część naszego życia, za część naszego doświadczenia, bo jak mówiono w starożytności: jeśli przychodzi śmierć, nas już nie ma, a jeśli jesteśmy, to doświadczamy życia, a nie śmierci. Nie da się zlikwidować zła cierpienia, przez jeszcze większe zło - śmierć cierpiącego. Śmierć ludzkości nie jest zwycięstwem nad cierpieniem.

Twierdzenie, że zadana sobie śmierć samobójcza nadaje choremu godność, a niezadana odbiera mu to miano, jest perwersją etyczną. Dyskryminuje ono wszystkich chorych niepełnosprawnych i cierpiących, którzy w imię swej godności mężnie idą przez życie i choroby. Jeśli godną śmiercią ma być choroba bez cierpienia, a każda przedłużająca się choroba jest jakimś osobistym, rodzinnym czy społecznym dramatem, to w takim razie niegodne się staje związane z tym cierpienie oraz życie chorego i cierpiącego. W ten sposób dbałość o godną, medycznie i estetycznie kontrolowaną śmierć obdziera z godności tego, o którego w tym wszystkim chodzi.

Można sobie wyobrazić, jak będą wyglądać odwiedziny chorego przez osoby o mentalności proeutanatycznej. Podczas każdej wizyty będą się domagać od niego tzw. godnego zachowania, czyli decyzji, aby w końcu poprosił o eutanazję i szlachetnie zakończył swe życie. Nietrudno dostrzec, że oczekiwania te implikują pogląd, że życie, które chory prowadzi, jest niegodne, że zwlekając z tą decyzją, zachowuje się niegodnie, że ma szansę nadać sens swojemu życiu i swojej chorobie wtedy, kiedy podda się w końcu procedurze "godnej śmierci", czyli eutanazji.

Wprowadzenie legalnej, usankcjonowanej przez instytucje danego państwa i społeczności eutanazji podważa tezę, że chory jest bezwzględną wartością. Jego przeżycia, że jest ciężarem dla otoczenia, nie będą uchylone, ale usankcjonowane prawem. Społeczność potwierdzi, że jest ciężarem, że jego życie nie ma sensu i powinien się odważyć na taki czy inny rodzaj eutanazji.

Czy śmierć zadana choremu jest godna, a śmierć naturalna niegodna?

Czy śmierć zadana Terri Schiavo jest godna, a jej śmierć naturalna byłaby niegodna? W tym dramatycznym wydarzeniu nietrudno dostrzec bezwzględność i okrucieństwo ideologii proeutanatycznej. Mamy bowiem do czynienia z faktem zagłodzenia chorej przez instytucję medyczną w majestacie i pod nakazem prawa. Na oczach całego świata przez wiele dni umierała powoli chora, której nie wolno było podać pożywienia. Umarła z odwodnienia i braku pokarmu. Rodzice i rodzeństwo patrzyli na śmierć głodową bliskiej im osoby, śmierć zasądzoną bez winy, śmierć na życzenie męża, który po kilku latach choroby swej żony związał się z inną kobietą i założył rodzinę. To on zadecydował o jej śmierci. Terri nie zostawiła żadnego dokumentu, w którym domagałaby się eutanazji. Wprost przeciwnie, kiedy była zdrowa, jej rodzice, rodzeństwo, znajomi nigdy nie słyszeli, by sprzeciwiała się sztucznemu podtrzymywaniu jej przy życiu. Pewne jest, że jako gorliwa katoliczka nigdy nie opowiedziałaby się za eutanazją.[7] I oto wbrew temu skazano ją na śmierć głodową.

Podawanie pożywienia to nie jakaś terapia, ale zaspokajanie podstawowych potrzeb człowieka. Dokonuje się ono bez jakiejś skomplikowanej maszynerii podtrzymującej życie. Nikt nie może uzurpować sobie prawa do pozbawienia człowieka, w tym również człowieka chorego, pożywienia i napoju.

Okrucieństwo tej śmierci ukazuje, że ruch proeutanatyczny jest ruchem ideologicznym, dla którego dramat indywidualnego istnienia ludzkiego nie jest ważny. Ważne jest wygrywanie procesów sądowych, aby dzięki takim precedensom organizacje proeutanatyczne mogły rozwijać skutecznie swoją działalność i aby wpływały coraz szerzej na wprowadzanie w poszczególnych państwach legalnej eutanazji jako metody rozwiązywania problemów starości. Cywilizacja śmierci rozwiera coraz szerzej swoje ramiona.

Podwójne uśmiercanie

Godność bycia osobą i godne życie przysługuje według zwolenników eutanazji tylko tym, którzy spełniają pewne kryteria jakościowe, takie jak świadomość i odpowiedzialność, uczestnictwo w życiu społecznym, zdolność do zadbania o swoje interesy, a przynajmniej do zapewnienia sobie minimalnej niezależności w sensie ubierania się, zachowywania higieny osobistej i spożywania posiłków. Kto nie spełnia tych kryteriów, pozbawiany jest miana podmiotu i osoby, i staje się co najwyżej zdefektowanym organizmem. Stąd propagatorzy eutanazji, tacy choćby jak Michael Tooley, Peter Singer, Hugo Engelhardt, Zbigniew Szawarski, wykluczają różnorodne grupy ludzi z grona osób.[8] Według nich nie jest osobą człowiek w okresie prenatalnym, noworodek, człowiek z głębokimi upośledzeniami, psychicznie i terminalnie chory. Osobami są tylko ludzie świadomie realizujący swoje interesy. "Nieosoby" nie mają praw osobowych, nie mają również prawa do życia. Według P. Singera eutanazja niepełnosprawnego noworodka jest tak samo dopuszczalna i zalecana, jak aborcja przed jego urodzeniem. Eutanazja terminalnie chorych jest w tym ujęciu jak najbardziej czynem racjonalnym, a nawet nakazanym moralnie. Podobnie racjonalnym czynem jest eutanazja tych, którzy przez pewien okres byli osobami, ale w wyniku ciężkich chorób stali się byłymi osobami.

W ten sposób zwolennicy eutanazji dokonują jakby podwójnego uśmiercenia człowieka. Najpierw go uśmiercają jako osobę, a później domagają się uśmiercenia niepotrzebnego organizmu ludzkiego. Zgodnie z ich antropologią powinna wystarczyć śmierć osoby. To osoba w tej teorii jest bowiem tym, kto żyje, ma swoją godność, jest podmiotem prawa. Jej brak, jak w przypadku psychicznej lub terminalnej choroby, powinien zakończyć dyskusję. Tymczasem zwolennicy tej fenomenalistycznej, ciasnej teorii osoby nie kończą dyskusji, lecz domagają się śmierci pozostałego po osobie organizmu. Po śmierci osoby trzeba uśmiercić jej organizm.

Nie bardzo pasuje do tej antropologii argument powołujący się na to, że eutanazja skraca cierpienie. W myśl tej teorii to osoba myśli, doznaje i cierpi, kiedy jest w ciele. Jeśli jej braknie, to w takim razie jej organizm nie myśli, nie doznaje i nie cierpi. Osoba w ciężkich stanach chorób nie może więc cierpieć, bo według przyjętej teorii orzeczono, że w takich stanach ona już zmarła. Tak więc zwolennicy eutanazji posługujący się dualistyczną, fenomenalistyczną, deskryptywną teorią osoby plączą się w różnych niedorzecznościach. Taką niedorzecznością jest propagowanie podwójnej śmierci, w której najpierw w teorii uśmierca się osobę, a w praktyce żąda się uśmiercenia tzw. zdefektowanego organizmu ludzkiego. "Argumentacja zwolenników eutanazji - pisze M. Szeroczyńska - jest oparta na niedopuszczalnych z moralnego punktu widzenia paradoksach: paradoksie opieki medycznej, która prowadzi do eliminacji pacjenta w celu eliminacji jego bólu; paradoksie wolności, która aby uzyskać potwierdzenie, rezygnuje z wszelkiej możliwości samorealizacji; paradoksie godności, dla zachowania której należy najpierw zniszczyć człowieka będącego jej dysponentem; paradoksie szacunku do życia, dla realizacji którego dochodzi do sprowokowania śmierci".[9]

Wbrew temu pojawiające się problemy w medycynie należy rozwiązywać etycznie. Celem medycyny nie jest walka ze śmiercią, lecz zdrowie i opieka nad chorymi. Medycyna paliatywna i opieka hospicyjna powinny być bardziej docenione i stosowane.[10] Są one tak samo ważne, ponieważ personel medyczny i najbliżsi są przy chorym w najtrudniejszym i najważniejszym momencie jego życia, w momencie jego umierania. Ta egzystencjalna próba człowieczeństwa każdego człowieka jest ważna nie tylko dla chorego, ale dla jego bliskich, dla otoczenia, dla społeczności, dla całej kultury. Kultura powierzchowna - juwenalistyczna, konsumpcjonistyczna i hedonistyczna - swój lęk przed śmiercią chce przezwyciężyć propagowaniem i stosowaniem eutanazji. Nie jest to jednak właściwe pokonanie lęku, lecz czasowe przesuwanie jego kumulacji. Przyspieszanie śmierci innych nie jest pokonaniem lęku przed swoją śmiercią. Medycyna nie skoryguje też swych błędów w walce ze śmiercią, gdyby w wyniku ciągłych "przegranych" chciała zatryumfować nad śmiercią przez przyspieszanie i zadawanie śmierci.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Wrzesień 29, 2009, 09:26:35 »

Cytat: Wikipedia
Eutanazja

Eutanazja (lub euthanazja, od gre. εὐθανασία, euthanasia - "dobra śmierć") – zadanie śmierci osobie nieuleczalnie chorej umotywowane skróceniem jej cierpień. Eutanazja jest pojęciem przede wszystkim z dziedziny etyki (zwłaszcza bioetyki) i prawa.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Eutanazja

Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
zodiakus71
Gość
« Odpowiedz #3 : Wrzesień 29, 2009, 14:02:53 »

dla mnie eutanazja jest zwykłym samobójstwem jak by tego ładnie nie nazwać przy okazji z obciążeniem innych osób swoją śmiercią (wykonawców) , tak przy okazji gdyby Bóg istniał żeby pragnącemu eutanazji nie zarzucił samobójstwa (bo co by było gdyby faktycznie istniało życie po śmierci)
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #4 : Wrzesień 30, 2009, 11:44:08 »

Jest to bardzo skomplikowany temat na calym swiecie. Dzisiaj kiedy medycyna jest tak daleko rozwinieta, nalezalo  by sie zastanowic jaka  pomoc choremu ma sens, a jaka nie. Dawniej, przed 100- laty, medycyna mogla pomodz do pewnego punktu, reszta odbywala sie biologicznie, organizm sam walczyl, albo poddawal sie i konczylo sie smiercia. Jest tysiace pytan co jest humanitarne, nie sa to latwe pytania a i odpowiedzi moga byc bardzo, bardzo skomplikowane.
Zyjemy obecnie dluzej na tym swiecie. Choroby starcze sa ogromnym problemem i tez bardzo skomplikowane, ludzie starzy nie maja sily walczyc z ciezkimi chorobami, sa ograniczeniu w poruszaniu sie , tak wiec czesto pozostaje zycie do konca w lozku, potrzebujac pomocy czesto pomocy ludzi dobrze wykwalifikowanych. Obojetnie, jaki temat sie zacznie w tym temacie,
sa znaki zapytania, nie latwo jest podejmowac rozne decyzje. Kazdy przypadek jest przypadkiem specjalnym- to jest zycie i zdrowie ludzkie. Bardzo prosze kochani, dyskutujmy na ten temat. Ten problem dotyczy nie tylko ludzi starych, ale w kazdym wieku. W roznych krajach dyskutuja ludzie na ten temat- ten temat nalezy do naszego zycia.
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #5 : Wrzesień 30, 2009, 12:39:01 »

Ludzie, którzy proszą o eutanazję za zwyczaj posługują się stwierdzeniem - dajcie mi z godnością umrzeć.
Myślę, że można by rozważania zacząć od tego, bo eutanazja to temat rzeka, bardzo drażliwy i równie emocjonalny jak aborcja.

Jak myślicie, czy śmierć planowana (niektórzy mówią tu samobójstwo) jest śmiercią godną?
Czy człowiek w ogóle o całym swoim życiu może powiedzieć, że było godne?
Ja sądzę, że w życiu mamy wiele sytuacji, gdy tracimy swoją godność w imię wyższego celu.
W sprawie eutanazji nie ma wyższego celu. Są konsekwencje choroby, wypadku, tudzież starości.
Człowiek niewiele może zrobić dla samego siebie, więc nie ma i godności będąc uzależnionym od innych.
To tragiczna sytuacja, wiem. Trudno jest rozważać samemu będąc w pełni sił witalnych.
Ja jednak nie widzę godności w zaplanowanej śmierci, nie widzę godności w chęci ukrócenia bólu.
Nie nazwę tego nigdy tchórzostwem, bo by być gotowym na śmierć potrzebna jest nieludzka wręcz odwaga, coś kompletnie nienaturalnego,wyzbycie się strachu.
Nie wiem, jak to ugryźć.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
east
Gość
« Odpowiedz #6 : Wrzesień 30, 2009, 15:57:20 »

Cytuj
Śmierć nie jest czymś godnym i dobrym dla człowieka, lecz jest złem, które go dotyka.[6] Nie da się oswoić śmierci, nazywając ją czymś dobrym, szlachetnym i oczekiwanym. Nie da się też uznać jej za część naszego życia, za część naszego doświadczenia, bo jak mówiono w starożytności: jeśli przychodzi śmierć, nas już nie ma, a jeśli jesteśmy, to doświadczamy życia, a nie śmierci

Wydaje mi się że w powyższym poglądzie przyjęto błędne założenie, że śmierć jest złem. Spersonifikowano śmierć nadając jej ludzkie wyobrażenie wyrażające się strachem utraty życia. Tym samym zadaje się kłam podstawom jakiejkolwiek wiary w życie po śmierci, zmartwychwstanie , czy wędrówkę dusz. W symbolice Jezusa konającego na krzyżu również widzimy śmierć , umieranie w cierpieniu PRZY ZACHOWANIU ŚWIADOMOŚCI, ale i pokonanie śmierci, a potem zmartwychwstanie.
Śmierć nie ma tam wydźwięku negatywnego, jest transformacją, tak samo jak narodziny dziecka i pierwszy oddech są transformacją. To cierpienie jest złem . Źli są kaci , którzy zadają ból ciału , którzy skazują człowieka na cierpienie.

Jeśli zaś eutanazja, czyli skrócenie cierpienia jest złem to jak nazwać tych , którzy przedłużają cierpienie w imię ... no właśnie, w imię czego ?

Może w imię zasad ? np takich jak " egzystencjalna próba człowieczeństwa każdego człowieka jest ważna nie tylko dla chorego, ale dla jego bliskich, dla otoczenia, dla społeczności, dla całej kultury" - z naciskiem na całą kulturę i otoczenie. Nikt nie pyta  NIEULECZALNIE i ŚMIERTELNIE chorego. Wszystkim zdrowym wydaje się, że mają rację, a gdzie podziewa się chrześcijańska empatia i współczucie ?  WSPÓŁ-CZUCIE. Więc WCZUJMY się w konkretną sytuację umierającego człowieka.
Wyobraź sobie ,że jesteś na pustyni z umierającym , śmiertelnie rannym kolegą.  Twój towarzysz nie może już poruszać się o własnych siłach, a Ty nie możesz go nieść. Zostając z nim umrzesz , odchodząc przynajmniej uratujesz siebie. Towarzysz prosi by go opuścić i ratować siebie,ale ma jedno życzenie. Nie chce cierpieć rozrywany żywcem przez krążące w górze sępy. Prosi o skrócenie cierpienia, prosi, aby go zastrzelić. Wkrótce traci świadomość, ale jeszcze żyje. Nie ma już z nim możliwości komunikacji. Ty jesteś przeciwnikiem eutanazji. Masz ostatnią kulę w rewolwerze, co zrobisz ?

Innym ciekawym spojrzeniem na sprawę eutanazji dodatkowo odkrywającym prawdziwe znaczenie istoty ludzkiej - OSOBY, jest ten fragment:
Cytuj
(..)  zwolennicy eutanazji dokonują jakby podwójnego uśmiercenia człowieka. Najpierw go uśmiercają jako osobę, a później domagają się uśmiercenia niepotrzebnego organizmu ludzkiego. Zgodnie z ich antropologią powinna wystarczyć śmierć osoby. To osoba w tej teorii jest bowiem tym, kto żyje, ma swoją godność, jest podmiotem prawa. Jej brak, jak w przypadku psychicznej lub terminalnej choroby, powinien zakończyć dyskusję. Tymczasem zwolennicy tej fenomenalistycznej, ciasnej teorii osoby nie kończą dyskusji, lecz domagają się śmierci pozostałego po osobie organizmu. Po śmierci osoby trzeba uśmiercić jej organizm.

Taką eutanazję serwują nam powoli Koncerny farmaceutyczne z tym, że oni chcieliby zachować organizm przy szczątkowym życiu ,abyśmy cierpieli i zużywali więcej leków tym samym zasilając te koncerny . Jaki bowiem dla nich interes w tym, gdy ciało umiera ? Żaden. Nazwałbym to eutanazją świadomości. Kiedy umiera człowiek ( świadoma osoba ) to co zostaje , ten kłębek cierpiących nerwów , jest idealnym żywicielem dla wszelkiej maści pasożytów chowających się pod płaszczykiem wielkich słów o szlachetnym cierpieniu.  Przypominają mi sępy krążące nad dogorywającym ciałem. Aby odczuwać szlachetne cierpienie, trzeba być go świadomym.

Czym innym jest przerywanie życia  z pełną nieświadomością, na własne życzenie . To po postu marnotrawstwo życia.
Natomiast świadome umieranie u kresu dni swoich jest czymś niezwykłym, godnym najwyższego uznania - w moim przekonaniu. Niektórzy ludzie ( tacy jak Jan Paweł II ) u kresu swoich dni potrafią to zrobić całkiem świadomie sami. Wyznaczają datę swojej śmierci, godzą się z nią i odchodzą ( psychicznie i fizycznie ) przy użyciu własnej siły woli , bez żadnej pomocy z zewnątrz. Czy potępilibyście takie umieranie ? Jest zbliżone do eutanazji, chociaż jedynym "lekiem" użytym jest silna wola.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #7 : Październik 02, 2009, 19:33:13 »


                                                  Rzeczpospolita

Rozmowa z dr. Pieterem Admiraalem, ojcem holenderskiej eutanazji

Lekarz powinien pomóc w umieraniu

Kiedy przeprowadził pan pierwszą eutanazję?

Pierwszy raz dokonałem tego w 1969 roku i często nazywa się mnie ojcem chrzestnym eutanazji. Mówiłem wszystkim otwarcie, że to robię. Dzięki temu mogła się rozpocząć dyskusja na ten temat. Z naszych obserwacji - a także z raportu sporządzonego ostatnio przez Ministerstwo Zdrowia - wynika, że aż dwie trzecie pacjentów uznaje swoje cierpienie za całkowicie bezsensowne. Wiąże się z nim również utrata ludzkiej godności, co podkreśla ponad 80 proc. chorych. Dokłada się do tego także całkowite uzależnienie od pielęgniarek, lekarzy, rodziny. Ludzie mówią: nie chcę być całkowicie ubezwłasnowolniony, żyłem na własną rękę i tak chcę umrzeć. Co zadziwiające, o bólu wspomina tylko 29 proc. Nasi oponenci twierdzą, że ból jest najważniejszym czynnikiem skłaniającym pacjentów do eutanazji i gdyby był on dobrze leczony, nikt nie prosiłby o eutanazję. Ale to właśnie w leczeniu bólu osiągamy największy postęp. Ostatni raport wskazuje, że to nie ból, lecz poczucie bezsensu cierpienia i utrata godności są tym, co sprawia, że ludzie nie chcą dłużej żyć.

Wracając do pańskiego pierwszego przypadku - dlaczego zdecydował się pan na skrócenie pacjentowi życia?

Swoją praktykę lekarską rozpocząłem w 1957 roku jako anestezjolog. Szybko zdałem sobie sprawę, jak słabo rozwinięte jest leczenie bólu i zacząłem się specjalizować w tej dziedzinie. Od początku lat 60. zajmowałem się uśmierzaniem bólu i opieką nad pacjentami chorymi terminalnie. Czyniłem to razem z pielęgniarkami, katolickimi i protestanckimi duchownymi, a także świeckimi. Po latach doświadczeń zdaliśmy sobie sprawę, że nie da się powstrzymać cierpienia pacjentów i zdecydowaliśmy, że jedynym wyjściem jest pomóc im umrzeć. Pewnego razu zostałem poproszony o pomoc chorej na raka. Robiliśmy, co możliwe, ale nie udawało się nam zwalczyć bólu i poczucia jego absolutnego bezsensu. Pacjentka bez przerwy powtarzała, że nie zgadza się na takie życie. Bardzo ciężko jest zaakceptować, że nie można zmniejszyć cierpienia. Wraz z pielęgniarką i katolickim księdzem musieliśmy przełamać uczucie, że zawiedliśmy, dlatego zdecydowaliśmy się na eutanazję. Zawsze robiliśmy to w zespole złożonym z dwóch lekarzy, pielęgniarki i księdza, pastora lub innego doradcy duchowego. Wszyscy musieli się zgodzić. Eutanazję przeprowadza się w towarzystwie rodziny, przełożonej pielęgniarek, osoby duchownej. Ustaliliśmy termin. Najpierw ja pożegnałem pacjenta, potem rodzina, na koniec wszedł cały zespół, ja dałem zastrzyk. Odczekaliśmy, aż pacjent umrze.

Wielu lekarzy dokonujących eutanazji w czasach, gdy była nielegalna, stawało przed sądem. Czy pan także?

Stanąłem przed sądem w 1985 r., po eutanazji przeprowadzonej w 1982 r. Zostałem uznany za winnego, ale nie zapadł żaden wyrok, gdyż sąd uznał, że nie było innego wyjścia.

W jakich warunkach - pana zdaniem - dalsza egzystencja nie ma sensu?

To źle postawione pytanie, moje zdanie nie ma nic do rzeczy, to pacjent decyduje, co dla niego jest nie do zaakceptowania, jakie cierpienie jest nie do wytrzymania. Nasze prawo mówi, że lekarz może wykonać eutanazję tylko wtedy, jeśli pacjent jest w sytuacji, której nie może znieść. Nie jest przecież tak, że tylko czekam, by wykonać eutanazję, raczej mam nadzieję, że pacjent umrze śmiercią naturalną. W naszym szpitalu stanowi to więcej niż 90 procent zgonów. Bo kim jestem, by mówić: musisz to znosić, musisz żyć dalej? Przecież nie mam prawa zabierać głosu w tej sprawie.

Co pan czuł w czasie przeprowadzania eutanazji? Bądź co bądź zabija pan przecież człowieka.

Nie jest łatwo wykonać eutanazję, pacjent umiera po zastrzyku w ciągu paru minut. To bardzo dziwne uczucie dla lekarza - ma on przecież za zadanie utrzymać chorego przy życiu, a nie zabijać - więc jeśli ponad 80 proc. naszych lekarzy nie odrzuca eutanazji, to wcale nie znaczy, że lubią to robić, jeśli można temu zapobiec. Wykonałem około 100 eutanazji i zawsze byłem bardzo zmartwiony, ale czułem satysfakcję, że zakończyłem czyjeś cierpienie. Coraz więcej lekarzy dostrzega inną możliwość, która przyszła z Wielkiej Brytanii i rozprzestrzenia się po całej Europie, tak zwaną sedację terminalną. Pacjentowi, u którego nie można powstrzymać cierpienia ani bólu, podaje się zwiększone dawki środków nasennych i uspokajających, a jednocześnie przestaje się go odżywiać. Zapada w śpiączkę i umiera po dwóch, trzech dniach. Eutanazję należy zgłosić, wypełnić formularze i tym podobne, o sedacji terminalnej nie trzeba mówić nikomu, bo to część codziennej praktyki medycznej, np. leczenia bólu. Z ostatniego raportu wynika, że mamy 4,5 tysiąca przypadków eutanazji, natomiast sedacji terminalnych jest ponad 15 tys. rocznie. Myślę, ze ta ostatnia liczba będzie rosła, bowiem jest to ostatnia rzecz, jaką lekarz może zrobić dla pacjenta, szczególnie w tej części Europy, gdzie eutanazja jest zabroniona. Sedacja terminalna może być doskonałą alternatywą dla eutanazji, choć trzeba przyznać, że jest ona poza wszelką kontrolą.

Jakie grupy pacjentów powinny mieć prawo do eutanazji? Czy tylko ci cierpiący fizycznie?

Dopuszcza się możliwość eutanazji na cierpiących pacjentach, ale rodzaj cierpienia nie jest dokładnie określony. Nie mogą jednak o nią prosić chorzy psychicznie, cierpiący na demencję i chorobę Alzheimera. 84 proc. eutanazji jest dokonywanych na chorych na raka, część na sparaliżowanych, ważnym czynnikiem może być AIDS. Istnieją również inne schorzenia, gdzie cierpienie może być nie do zniesienia. Niedawno sąd uznał, że ani depresja, ani tak zwane zmęczenie życiem nie mogą być powodem do eutanazji, ja jednak mam inne zdanie. Gdy pacjent cierpi z powodu bezsensu życia, choroby czy czegokolwiek innego, i po rozmowach z psychologiem i psychiatrą wszyscy dochodzą do wniosku, że nie da się już nic zrobić, należy zgodzić się na eutanazję. Może w przyszłości będzie to dozwolone.

Wyobraźmy sobie sytuację nowo narodzonego, niezwykle upośledzonego dziecka, bez szans na wyleczenie. Co w takiej sytuacji powinien zrobić lekarz?

W każdym kraju mogą się rodzić dzieci z ogromnymi upośledzeniami, które nie mają szans na przeżycie. Czasem takie noworodki bardzo cierpią - eksperci dokładnie wiedzą, kiedy tak się dzieje. Całkiem normalną sprawą powinno być zakończenie takiego życia. Nie ma różnicy między cierpieniem dziecka i dorosłego. Problem w tym, że w naszym prawie jest zapisane, że pacjent musi poprosić, a noworodek nie może tego zrobić, więc jeśli na takim dziecku dokonuje się eutanazji, łamie się prawo. Lekarze, którzy stawali przed sądem, byli sądzeni za morderstwo, a nie za eutanazję. Nasz rząd nie potrafi uregulować tej kwestii, dlatego lekarze stają przed pytaniem, co robić. Eutanazji nie można dokonać w tajemnicy, bo wokół są pielęgniarki, inni lekarze, administracja. Wszyscy zgadzają się, że nowo narodzone dzieci mają prawo do eutanazji, ale w Holandii nie jest to dobrze zorganizowane.

Czy stawał pan kiedyś przed takim problemem?

Ciężko jest patrzeć na śmierć dziecka. 15 lat temu zostałem poproszony przez oddział noworodków, zrobiliśmy to dwa razy, zgłosiliśmy do prokuratury. Wtedy nie niosło to ze sobą żadnych problemów, ale teraz jest znacznie trudniej.

W rządowych raportach pojawiają się również liczby dotyczące eutanazji wykonanych bez zgody pacjenta. Czy w czasie swojej kariery miał pan taki przypadek?

Ciężko powiedzieć, czy nieprzytomny człowiek cierpi, natomiast niewątpliwie taki stan jest trudny do zaakceptowania przez rodzinę. Pamiętam pacjenta z rakiem płuc, który przeżywał swoje ostatnie dni, miał wielkie problemy z oddychaniem. Rodzina, która czuwała przy nim jeden dzień, jedną noc, kolejny dzień, kolejną noc, nic nie mogąc zrobić, była tym bardzo zasmucona. W takich przypadkach czasami odbierałem życie i muszę przyznać, że robiłem to ze względu na cierpiącą rodzinę, mimo że pacjent mnie o to nie prosił, choć oczywiście jego dobro też miałem na względzie.

Czy kiedykolwiek coś zachwiało pańskimi przekonaniami co do słuszności decyzji o odbieraniu życia pacjentom?

Czy miałem wątpliwości? Czy odczuwałem żal po tym, co zrobiłem? Ależ tak! Czasami zespół i ja byliśmy bardzo przygnębieni po eutanazji, ale nie dlatego, że podjęliśmy złą decyzję, lecz z powodu zbyt długiego wahania. Z jakich względów nie zrobiliśmy eutanazji dzień wcześniej? Czemu cierpiał o jedną noc dłużej? Trzeba pamiętać, że wszyscy nasi pacjenci byli w ostatnim stadium choroby i ogromnie cierpieli.

Co daje lekarzowi władzę nad życiem i śmiercią? Jaki autorytet stoi za takimi decyzjami?

Jako lekarz nauczyłem się leczyć pacjentów, natomiast nigdy nie zaakceptowałem faktu, że umierają. Na studiach medycznych w ogóle nie mówi się o umieraniu, to błąd. Masz pomagać pacjentowi dalej żyć, a śmierć jest daleko. Jako lekarz jestem w stanie zakończyć czyjeś życie, jestem jedynym, który wie, jak to zrobić. Jestem przekonany, że częścią obowiązków lekarza jest pomoc w umieraniu. Dlatego należy ufać lekarzowi, że nigdy nie powie: "Bardzo mi przykro, ale nie mogę nic dla ciebie zrobić", to żałosne. Lekarz musi zawsze powiedzieć: "Mogę ci pomóc w każdej sytuacji". Dlatego uważam, że jako doktor, jako człowiek, jako przyjaciel mam prawo odebrać życie.

Rozmawiali Maciej Bodasiński i Lech Dokowicz


Zapisane
frosk24
Gość
« Odpowiedz #8 : Październik 02, 2009, 19:43:01 »

skoro czlowiek zyjacy i w pelni wladz umyslowych domaga sie smierci bo jest albo chory albo umierajacy to nalezy to uszanowac , a jezeli taka osoba jest w spiaczce z ktorej wyjdzie jako wrzywo to chyba nie podlega wogule dyskusji
wiem ze dziwnie to brzmi ale mysle ze nikt z was nie chcialby naprawde wegetowac jako warzywko niemogac nic zrobic
jak to mowia kazdy ma prawo do godnej smierci
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2009, 19:46:52 wysłane przez frosk24 » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #9 : Październik 02, 2009, 20:19:56 »

Przyznam , że to szokujące wyznanie, chociaż w Polsce bywało pod tym względem nawet gorzej. Słynna sprawa z nadużywania pavulonu w pogotowiu ratunkowym. Wówczas wiązano to ze względami ekonomicznymi. Lekarze i pielęgniarki, a nawet kierowca otrzymywali od zakładu pogrzebowego spore kwoty za zgłoszenie "skóry", czyli nieboszczyka. W kolejnej  sytuacji zagrożenia życia, gdy o ratunku decydowały dosłownie minuty w trakcie jazdy karetką z miejsca zdarzenia do szpitala personel łatwo mógł ulec pokusie skrócenia cierpienia pacjentowi, który i tak nie przeżyłby nocy. Wstrzyknięcie "właściwego" specyfiku mogło być interpretowane jako błąd w sztuce, ryzyko zawodowe, eutanazja, albo zwykłe morderstwo . Takich akcji nie popieram. Pacjent musi być w pełni świadomy podejmowanej decyzji, bo inaczej nigdy do końca nie wiadomo, czy nieprzytomny po prostu w samotności walczy z uporem o życie i każdy oddech.
No i jest właśnie ta kwestia świadomości.
Podejrzewam , że moja śp babcia chora na raka po którejś  kolei krytycznej wizycie lekarza pogotowia sama poprosiła o ten pavulon, bo nie chciała aby ktokolwiek był przy jej rozmowie z lekarzem. Ostatni miesiąc przed śmiercią bardzo cierpiała. Na zajutrz zastaliśmy ją uśmiechniętą, w takiej pozycji, jakby chciała wstać z łóżka, jakby ktoś miły jej sercu ją odwiedził .. a potem zabrał jej duszę i odeszli razem ... ciało było martwe. Jeśli o mnie chodzi, to czułem, że dokonała wyboru i nie śmiałbym tego wyboru kwestionować, gdyż zostało jej wówczas kilka dni, a może tydzień uporczywego cierpienia. Kimże ja jestem aby decydować o czyimś cierpieniu, życiu , albo śmierci ? Nikt z rodziny nie szukał lekarza, z którym moja babcia spędziła sam na sam jedne z ostatnich chwil swojego ziemskiego życia, aby wyjaśnić tą kwestię . Czy to wróciłoby jej życie ? Czy w sytuacji terminalnej przedłużanie cierpienia o ten jeden dzień, czy dwa jeśli chory sobie tego nie życzy ma jakikolwiek sens ? 
Niech przeciwnicy eutanazji powiedzą w oparciu o własne doświadczenie, czy przedłużaliby agonię, a jeżeli tak, to z jakich pobudek ?

Ja sam mam wielką wolę życia. Myślę, że wykorzystałbym cierpienie do próby zwycięstwa nad własnymi ograniczeniami, nad bólem itd. , że chcialbym do końca czuć życie, ale nie mogę i nie mam prawa wypowiadać się za innych ludzi, a to , co mi się wydaje też być może zweryfikowałbym w sytuacji nie do zniesienia. Nikt nie wie tego na 100%
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #10 : Październik 02, 2009, 21:15:06 »

Wiele osób twierdzi, że dusza przed narodzeniem wybiera sobie ścieżkę życia. Czyż w tym świetle eutanazja nie jest ucieczką z tej ścieżki? Czyż nie wybrała sobie sama cierpienia i bezsilności aby tego doświadczyć?
Zapisane
frosk24
Gość
« Odpowiedz #11 : Październik 03, 2009, 01:10:30 »

 nie chodzi mi o celowe usmiercanie tylko o wolny wybor czlowieka ktory spodziewajac sie bycia warzywkiem decyduje sie wlasnie na cos takiego , ja osobiscie rowniez chcialbym zyc jak najdluzej i cieszyc sie zdrowiem jednak gdy wydarzyl mi sie jakikolwiek wypadek po ktorym mialbym wegetowac jak warzywko , gdyby lekarze stwierdili ze zostal z mnie skorzany worek z koscmi wolalbym skonczyc ta rzalosc  Cool
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #12 : Listopad 23, 2009, 15:22:15 »

Następny dowód na to, że człowiek nie powinien decydować o czyimś życiu bądź śmierci.

http://wiadomosci.onet.pl/2082890,12,23_lata_w_spiaczce_caly_czas_byl_swiadomy,item.html

Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #13 : Listopad 23, 2009, 17:21:27 »

Ja jestem za tym by każdy mógł SAM sobie odbierać życie kiedy będzie chciał. Lekarze nie powinni przy tym pomagać w żadnym wypadku.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #14 : Listopad 23, 2009, 23:39:01 »

Val Dee  to mnie zaskoczyłeś. Bardzo po "chrześcijańsku"  Mrugnięcie

Janneth, już widzę jak teraz wszyscy przeciwnicy eutanazji powołują się na "casus Houbena"  w każdym przypadku.

Będzie na reszcie po ichniemu. Im bardziej cierpi tym lepiej, bo przecież może chce, tylko nie potrafi tego wyrazić.
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #15 : Listopad 24, 2009, 01:47:09 »

East, to dziwne, że uważasz tę sprawę za nową tarczę dla poglądów przeciwników eutanazji.
Po pierwsze - nie taki był zamiar umieszczania linka. Przeciwników nie zamierzam do niczego przekonywać, bo sama przeciwnikiem jestem więc mamy takie same zapatrywanie. A po drugie to takich przypadków jest na pęczki i niemal każdy wybudzony z długoletniej śpiączki mówi o tym, że przez cały ten czas zachowywał świadomość.
Gdy czytam takie wiadomości jak ta, zastanawiam się co bym zrobiła na miejscu rodziny tego biednego człowieka, obym jednak nigdy w takiej sytuacji się nie znalazła, bo samo jej wyobrażenie jest uczuciem potwornie bolesnym.
Sprawa jest bardzo delikatna i żeby nie stać znowu po czyjejś stronie powinieneś się zastanowić, co faktycznie byś sam wtedy zrobił. Nie neguj od razu zdania przeciwników, nie gloryfikuj zwolenników, bo tak naprawdę nie ma tu żadnej strony, która mogłaby odnieść jakieś zwycięstwo.
Bardzo też jest możliwe, że wielu z nas teraz wierzy w to, że zrobiłaby tak czy inaczej, a dopiero gdyby w tym położeniu się faktycznie znalazła, zmieniłaby zdanie.
Inaczej myślisz o eutanazji siedząc przed biurkiem w ciepłym domu otoczony rodziną. Sądzisz że osoba, która cierpi powinna mieć możliwość dokonania wyboru czy żyć czy nie. A jeśli nie ma takiej możliwości, bo na przykład jest w śpiączce, to możliwość tego wyboru powinna mieć rodzina. I ja to rozumiem. Możliwe, że gdybym wiedziała, że bliska mi osoba cierpi a nie może nawet o tym powiedzieć, to wtedy właśnie chciałabym mieć tą możliwość wyboru.
Litość to bardzo ludzkie uczucie. Powiedziałabym nawet, że wyłącznie ludzkie. A co ludzkie nie jest mi obce, więc możliwe, że gdybym była w sytuacji, którą ciężko jest mi sobie w tej chwili nawet wyobrazić - postąpiłabym dokładnie odwrotnie niż w sposób, jaki teraz wydaje się rozwiązaniem.

Ale nie mogę też zapomnieć, że człowiek jest tylko człowiekiem, nie jest wszechwiedzący, jest istotą ułomną i skorą do błędów i pomyłek. Jeżeli więc mój wybór - tak ogromnie ważny wybór - ma polegać na wiedzy lekarza i wierze w niezawodność maszyn - to jest to dla mnie za mało, żeby móc uznać siebie za odpowiednią osobę do dokonania takiego wyboru.
A we wspomnianym linku była właśnie taka sytuacja opisana. Facet przebywał w śpiączce 23 lata zachowując pełną świadomość. Myślał cały czas, każdego dnia przeleżanego plackiem w szpitalu zastanawiał się, czy jego los się jeszcze odmieni. Prawdopodobnie też odwiedzany był przez najbliższych. Nikt go nie słyszał mimo, że wydawało mu się, że mówi.

"Przez cały ten czas dosłownie śniłem o lepszym życiu. Frustracja to zbyt słabe słowo na opisanie tego, co czułem"
"Chcę rozmawiać z przyjaciółmi, używając komputera i cieszyć się życiem, skoro już wiadomo, że nie jestem martwy"

Ten facet nie chciał umrzeć, śnił o lepszym życiu, miał nadzieję. To jest uczucie, którego pewnie nikt z nas nie zna i nigdy nie pozna. Ale jednak łatwo właśnie nam decydować o możliwości posiadania wyboru.
Człowiek nigdy nie będzie mógł decydować o tym, czy człowiek może żyć czy umrzeć.
W żadnej kwestii ani sytuacji  nie powinien czuć się odpowiednią istotą do podjęcia takiej decyzji.
Czy sobie tego życzymy, czy nie. Nie możemy bazując na niskim poziomie naszej wiedzy dokonywać morderstw.

 
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Val Dee
Gość
« Odpowiedz #16 : Listopad 24, 2009, 02:24:12 »

Val Dee  to mnie zaskoczyłeś. Bardzo po "chrześcijańsku"  Mrugnięcie


eee... nie rozumiem... czego znów się chcesz uczepić?
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #17 : Listopad 24, 2009, 23:15:22 »

Tym czlowiekiem opiekowala sie jego matka. Opowiadala jak to zycie uplywalo. Opowiadala, ze wiedziala
w jakim byl nastroju danego dnia. Rodzina pomagala jej w opiece przez 24 godziny zawsze ktos byl w poblizu, nawet w nocy. Matka powiedziala, ze byla przekonana, wiedziala ze on ja rozumie, ze jest z nimi. Przez te wszystkie lata nie opuszczala go, nawet na urlop rodzina go zabierala z soba. Ten czlowiek mial ogromne
szczescie ze mial taka rodzine, ten czas  przetrwal prawie w domu rodzinnym.
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #18 : Listopad 25, 2009, 14:33:00 »

Tak Rafaelo, masz rację. Nie dość, że miał szczęście mieć rodzinę, która przez 23 lata jego niebytu traktowała go jakby był cały czas z nimi (co było z resztą prawdą, ale skąd oni to mogli wiedzieć), to jeszcze przez tyle czasu jego bliscy nie tracili nadziei, skoro nie zdecydowali się na eutanazję (co pewnie podpowiadali im życzliwi ludzie i lekarze).
Był otoczony miłością i może właśnie to w jakiś sposób pomogło mu się obudzić, na pewno zaś pomogło mu to przetrwać ten ciężki o długi okres.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #19 : Marzec 17, 2010, 22:03:30 »

Wolę śmierć niż takie życie
Marian Leśniewski
2010-03-13, ostatnia aktualizacja 2010-03-15 19:19



Już trzy lata tułam się po zakładach opiekuńczo-leczniczych i dobrze poznałem życie w nich. Mam niesprawne ciało, ale sprawny umysł, widzę, słyszę i czuję. Jeśli mam zachować szacunek dla samego siebie, to wolę śmierć niż takie życie

Mam 65 lat, jestem inwalidą po wypadku złamania kręgosłupa i od 40 lat poruszam się na wózku inwalidzkim. Do marca 2007 r.
...

http://wyborcza.pl/1,95892,7656386,Wole_smierc_niz_takie_zycie.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #20 : Marzec 17, 2010, 22:45:14 »

"Przez cały ten czas dosłownie śniłem o lepszym życiu." wypowiedział się Rom Houben , i dopiął swego. Intencja doprowadziła do skutku. W końcu Go zauważono w nim.
Ale co z wolą pacjentów, których nikt nie chce słuchać ?
Sąd wydał nakaz amputacji nóg pacjentowi , który sobie tego nie życzył. Na szczęście sąd cofną swoją decyzję przed amputacją.
"Pan Jan, choć lekarze powtarzają, że amputacja jest konieczna, mówi, że ostateczną decyzję podejmie po świętach wielkanocnych. Boi się, że bez nóg sobie nie poradzi. – Gdzie pójdę? Do domu opieki społecznej? Nie chcę tego – mówi rozżalony chory."
http://www.tvp.info/informacje/ludzie/sad-kazal-amputowac-potem-zmienil-zdanie/1472762
To twardy człowiek. Jego intencja również mu pomoże. JUŻ mu pomogła. Nogi wyzdrowieją, uda się.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #21 : Czerwiec 10, 2010, 13:28:35 »

Pielęgniarki dokonujące eutanazji przyznają: Zabijaliśmy bez zgody pacjentów

Prawie połowa belgijskich pielęgniarek asystujących przy wykonywaniu eutanazji przyznaje, że zdarzały się przypadki, gdy pacjenci byli uśmiercani bez wyrażenia zgody - podaje brytyjski "Daily Mail", powołując się na raport kanadyjskich lekarzy.


Fot.Agnieszka Sadowska/AG

...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7996738,Pielegniarki_dokonujace_eutanazji_przyznaja__zabijalismy.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #22 : Marzec 03, 2012, 22:08:03 »

Nowa usługa w Holandii, eutanazja z dostawą
do domu

pt., 2012-03-02 09:06


www.sxc.hu

Holenderska klinika, zajmująca się wykonywaniem eutanazji, utworzyła mobilne zespoły, które będą przeprowadzać zabójstwa pacjentów w domu. Klinika świadczy usługi tylko tym pacjentom, którym lekarze odmówili odebrania życia. Jednak wielu ekspertów już zaprotestowało przeciwko tej „innowacji”.

Tak to właśnie ma działać, że specjalne zespoły będą jeździły do pacjentów i będą ich usypiać tak jak my robimy z naszymi chorymi psami.

"Od czwartku działają nasze mobilne zespoły, który mogą rejestrować ludzi, którzy czują, że pasują do kryteriów pacjentów, którzy mają prawo do eutanazji" - mówi przedstawicielka społeczności "Prawo do Śmierci" Walburga de Jong. 

Praktyka eutanazji w Holandii została zalegalizowana w 2002 roku. Od tamtej pory, każdego roku ponad trzy tysiące osób korzysta z tego prawa. Każdy obywatel, który cierpi na nieuleczalną chorobę, ma prawo do przeprowadzenia postępowania, jeśli jest zdrowy na umyśle i jest świadomy swojej decyzji.

Zbiera się specjalny komitet składający się z lekarzy, prawników i ekspertów w zakresie etyki. Decyzja w sprawie wymaga przyjęcia, przez co najmniej dwóch lekarzy. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, sprawa powinna być przesłane do prokuratora.

Komentarz ZnZ:

Wszyscy, którzy się zastanawiają jak przebiega depopulacja ludności w Europie muszą zrozumieć, że odbywa się ona na wielu płaszczyznach. Są te kulturowe gdzie poprzez gnębienie rodzin wielkimi podatkami wpycha się je w bolesną rezygnację posiadania dziecka ze względów ekonomicznych. Do tego dochodzi promocja postaw niesprzyjających rozrodczości jak staropanieństwo czy starokawalerstwo. Nasza cywilizacja jest teraz jak tonący statek. Z jednej strony bankrutują systemy emerytalne a z drugiej promuje się „małżeństwa” homoseksualne i nikt nie widzi w tym sprzeczności. To tez depopulacja. Holandia pokazuje nam dzisiaj jak będzie wyglądała Polska przyszłości. Lotne brygady zabijające ludzi w ich własnych domach, aby ulżyć dzieciom i upadającemu systemowi emerytalnemu. Zresztą, gdy czyta się takie newsy jak ten

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11268597,Aborcja_po_urodzeniu___szokujacy_pomysl_naukowcow.html to już chyba nic nie może zdziwić. To jest dopiero depopulacja. Jeszcze 10 lat temu nikt nie odważyłby się pisać takich rzeczy publicznie, zmiany granic dozwolonych w mediach i w nauce są tak drastyczne, że fakt, iż nas to nie oburza tak jak powinno świadczy o tym, że już chyba nastał Nowy Porządek Świata

Źródło:
http://www.pravda.ru/news/interesting_news/01-03-2012/1109887-medicin-0/

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nowa-usluga-w-holandii-eutanazja-dostawa-domu
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.084 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

radiomms panzerdivisiontiger naszemaluchy my-very-cats brygadaszarika