Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Lipiec 14, 2025, 19:49:03


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Odp: Wszystko o milosci  (Przeczytany 1171 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Sierpień 21, 2010, 20:14:43 »


  MiÂłoœÌ

MiÂłoœÌ to pojĂŞcie wielowymiarowe. Ma tyle powiÂązanych z sobÂą znaczeĂą, tyle ró¿nych aspektĂłw, Âże nie sposĂłb zawrzeĂŚ jej w jednej zwiĂŞzÂłej definicji. SÂławiona przez poetĂłw, opisywana w powieÂściach, bĂŞdÂąca inspiracjÂą dla autorĂłw scenariuszy filmowych, jest rĂłwnieÂż przedmiotem rozwaÂżaĂą socjologĂłw, filozofĂłw i teologĂłw. Jej szeroki wachlarz znaczeĂą rozciÂąga siĂŞ od miÂłoÂści do lodĂłw waniliowych poprzez miÂłoœÌ bliÂźniego aÂż do miÂłoÂści do StwĂłrcy. MiÂłoœÌ oznacza zarĂłwno uczucie jak i wartoœÌ etycznÂą, cnotĂŞ teologicznÂą czy rodzaj energii. W jĂŞzyku potocznym sÂłowem tym oznacza siĂŞ takÂże fizyczne zbliÂżenie miĂŞdzy mĂŞÂżczyznÂą i kobietÂą. W niektĂłrych jĂŞzykach do okreÂślenia miÂłoÂści stosuje siĂŞ kilka odrĂŞbnych s³ów. Np. Grecy juÂż od staroÂżytnoÂści uÂżywali do tego celu trzech wyrazĂłw: eros – dla opisania miÂłoÂści miĂŞdzy kobietÂą i mĂŞÂżczyznÂą, philia – dla wyodrĂŞbnienia miÂłoÂści do rodziny i przyjació³, agape – dla okreÂślenia miÂłoÂści ogĂłlnej czyniÂącej dobro bliÂźniemu. ÂŁaciĂąskimi odpowiednikami tych s³ów sÂą: amor, amicita oraz caritas. JĂŞzyk polski (podobnie jak angielski) jest pod tym wzglĂŞdem bardzo ubogi – musi tu wystarczyĂŚ tylko jedno sÂłowo.

Aby siĂŞ zmierzyĂŚ z pojĂŞciem miÂłoÂści, trzeba wiĂŞc rozpatrzyĂŚ kolejno wszystkie jej aspekty i znaczenia.
Mi³oœÌ w³asna

Mi³oœÌ w³asna to mi³oœÌ do samego siebie. W powszechnej opinii taka mi³oœÌ jest uwa¿ana za coœ z³ego, lub w najlepszym razie za coœ niezbyt dobrego. Jest ona kojarzona z egoizmem, narcyzmem. Pragnienie dobra innych, nawet kosztem dobra w³asnego, jest uwa¿ane za wielk¹ cnotê. Pragnienie dobra w³asnego jest prawie zawsze podejrzane o samolubstwo. Nies³usznie. Samolubstwem jest tylko to, co pragnie dobra w³asnego kosztem dobra innych. Cz³owiek ma prawo kochaÌ samego siebie. Mi³oœÌ bowiem, w tym równie¿ mi³oœÌ w³asna, jest energi¹ zasilaj¹c¹ jego ¿ycie i nadaj¹c¹ mu sens.

Powstaje pytanie, skÂąd wzi¹³ siĂŞ, w kulturze zachodniej, taki niezbyt przychylny stosunek do kochania siebie? W duÂżej mierze miaÂły na to wpÂływ religie chrzeÂścijaĂąskie, ktĂłre gÂłosiÂły i nadal gÂłoszÂą, Âże czÂłowiek jest z gruntu zÂły, grzeszny, a nawet, Âże jest tym obci¹¿ony dziedzicznie (grzech pierworodny). GÂłoszono, Âże Âżycie nie jest po to, aby byÂło przyjemnie, Âże jest to ciĂŞÂżka prĂłba czy egzamin. JeÂśli go zdamy, zostaniemy wpuszczeni do raju, jeÂśli nie – czekajÂą nas wieczne mĂŞki w piekle. Zatem trzeba walczyĂŚ z wÂłasnÂą grzesznoÂściÂą, a nawet odci¹Ì wÂłasne grzeszne czÂłonki, bo lepiej jest dostaĂŚ siĂŞ do nieba po Âżyciu peÂłnym cierpieĂą, umartwieĂą i wyrzeczeĂą, niÂż zostaĂŚ wtrÂąconym do piekÂła. Dlatego bezpieczniej jest nie kochaĂŚ siebie i za bardzo sobie nie dogadzaĂŚ, bo kto wie? Szerzenie tego rodzaju poglÂądĂłw owocowaÂło powszechnym umartwianiem siĂŞ, tworzeniem siĂŞ grup biczownikĂłw, zakonĂłw o surowej regule, itp. Taka postawa Âżyciowa nie jest juÂż dziÂś praktykowana (z niewielkimi wyjÂątkami). Jednak jej Âślady ciÂągle tkwiÂą w ludzkiej podÂświadomoÂści i wpÂływajÂą na pojmowanie miÂłoÂści wÂłasnej. W koÂściele katolickim wci¹¿ wypowiadana jest formuÂła: „Panie, nie jestem godzien...”. Jak wiĂŞc mam siebie kochaĂŚ, jeÂżeli nie jestem godzien?

Czas zerwaĂŚ z takim myÂśleniem i uwierzyĂŚ, Âże jest siĂŞ godnym. Trzeba zatem kochaĂŚ samego siebie. Taka postawa ma swoje ÂźrĂłdÂło rĂłwnieÂż w chrzeÂścijaĂąstwie. Jezus bowiem powiedziaÂł: „BĂŞdziesz miÂłowaÂł bliÂźniego swego jak siebie samego.”1 MiÂłoœÌ wÂłasna jest tu wiĂŞc jak gdyby podstawÂą, ukÂładem odniesienia dla miÂłoÂści bliÂźniego, ktĂłra bez miÂłoÂści do samego siebie nie byÂłaby w ogĂłle moÂżliwa. Kochanie siebie jest zatem w Âświetle wypowiedzi Jezusa nie tylko prawem, ale i powinnoÂściÂą. JeÂśli wiĂŞc mamy siĂŞ kochaĂŚ, musimy pragn¹Ì rĂłwnieÂż swojego dobra, a nawet stawiaĂŚ siebie na pierwszym miejscu. Pytaniem jest tylko: Co stanowi dobro wÂłasne? OdpowiedÂź zaleÂży od stopnia duchowego rozwoju danej osoby. Ludzie prymitywni przedkÂładajÂą dobro wÂłasne nad dobro innych, co prowadzi do egoizmu. Im bardziej ktoÂś jest rozwiniĂŞty, tym lepiej zdaje sobie sprawĂŞ z tego, Âże nie ma podziaÂłu na „jego” i „innych”, Âże wszyscy stanowimy jednoœÌ, a w zwiÂązku z tym, co ktoÂś czyni innym, czyni sobie. A wiĂŞc to co jest naprawdĂŞ dobre dla niego, musi byĂŚ rĂłwnieÂż dobre dla innych.

Kto nie kocha siebie, nie potrafi teÂż pokochaĂŚ innych. Dlatego nie wyszukujmy w sobie wad, bo wynajdywanie ich nie tylko ich nie usunie, ale je umocni. Nie hodujmy w sobie poczucia winy, bo taka postawa rĂłwnieÂż do niczego dobrego nas nie doprowadzi. Kochajmy siebie i z miÂłoÂści do siebie stawajmy siĂŞ lepsi niÂż dotychczas.
Mi³oœÌ romantyczna

WiĂŞkszoœÌ ludzi zapytanych o miÂłoœÌ od razu kojarzy to pytanie z pojĂŞciem miÂłoÂści romantycznej. Jest to bowiem najbardziej powszechny sposĂłb pojmowania miÂłoÂści, opiewanej w pieÂśniach, bĂŞdÂącej inspiracjÂą dla artystĂłw i przynoszÂącej duÂże zyski twĂłrcom ró¿nych „love story”. Ci, ktĂłrzy choĂŚ raz w Âżyciu byli zakochani wiedzÂą, Âże takiej miÂłoÂści nie da siĂŞ wymusiĂŚ w Âżaden sposĂłb, ani nawet przewidzieĂŚ kiedy nadejdzie. Spada ona nagle, jak grom z jasnego nieba. W jednej chwili czujemy, Âże coÂś siĂŞ zmieniÂło, Âże jesteÂśmy zakochani. Dalszy rozwĂłj wydarzeĂą zaleÂży od okolicznoÂści. JeÂżeli obiekt naszej miÂłoÂści jest nieosiÂągalny lub z jakichÂś powodĂłw nie moÂżemy siĂŞ zdecydowaĂŚ na podjĂŞcie jakichkolwiek dziaÂłaĂą (nieÂśmiaÂłoœÌ, normy moralne, opinia Âśrodowiska, itp.), wĂłwczas cierpimy w milczeniu. JeÂśli jednak widzimy choĂŚ cieĂą szansy powodzenia i mamy choĂŚ odrobinĂŞ wiary we wÂłasne siÂły, podejmujemy szereg czynnoÂści zwanych zdobywaniem partnera, ktĂłrych g³ównym celem jest zaskarbiĂŚ sobie jego miÂłoœÌ2. OsiÂągniĂŞcie sukcesu w tej dziedzinie prowadzi zwykle do powstania mniej lub bardziej trwaÂłego zwiÂązku, nierzadko zakoĂączonego ma³¿eĂąstwem. PoraÂżka rĂłwna siĂŞ cierpieniu. PoszczegĂłlne etapy miÂłoÂści romantycznej zostaÂły opisane dokÂładnie w wielu powieÂściach i pokazane na wielu filmach, we wszystkich moÂżliwych wariantach, nie ma wiĂŞc sensu siĂŞ nad nimi rozwodziĂŚ. NaleÂży tylko podkreÂśliĂŚ, Âże taka miÂłoœÌ, zwÂłaszcza w poczÂątkowej fazie, jest ÂźrĂłdÂłem wielu bardzo silnych emocji. Nawet proste wyznanie: „Kocham ciĂŞ”, moÂże spowodowaĂŚ, Âże serce wali jak mÂłotem, a gÂłowa niemal pĂŞka ze szczĂŞÂścia. Tak silne emocje powodujÂą w zakochanych zmiany postrzegania rzeczywistoÂści. MiÂłoœÌ jest wiĂŞc jak narkotyk, pod wpÂływem ktĂłrego wszystko wydaje siĂŞ lepsze i piĂŞkniejsze. W szczegĂłlny sposĂłb zmienia siĂŞ sposĂłb widzenia partnera, ktĂłry staje siĂŞ ucieleÂśnieniem naszych marzeĂą na temat idealnego mĂŞÂża, idealnej Âżony, czy idealnych kochankĂłw.

MiÂłoœÌ romantyczna jest wiĂŞc czymÂś w rodzaju romantycznego zauroczenia, w ktĂłrym patrzymy na swojego partnera przez ró¿owe okulary i przez to widzimy go nie takim jakim jest, ale takim, jakim chcielibyÂśmy go widzieĂŚ. Nasz partner zwykle zdaje sobie z tego sprawĂŞ, na ogó³ podÂświadomie, ale czasem i Âświadomie. Stara siĂŞ wiĂŞc jeszcze bardziej uwiarygodniĂŚ to nasze widzenie zmieniajÂąc swoje zachowanie w taki sposĂłb, aby dostosowaĂŚ je do naszych potrzeb. My, pragnÂąc zadowoliĂŚ partnera i umocniĂŚ w ten sposĂłb jego miÂłoœÌ do nas, robimy to samo. W ten sposĂłb jednak coraz bardziej przestajemy byĂŚ sobÂą, a stajemy siĂŞ obrazem oczekiwaĂą naszego partnera. MiÂłoœÌ romantyczna w rzeczywistoÂści stanowi zatem rodzaj handlu wymiennego. Partnerzy stawiajÂą na szalĂŞ coÂś co posiadajÂą w zamian za coÂś, czego po¿¹dajÂą. Jest to wiĂŞc miÂłoœÌ warunkowa, ktĂłra mĂłwi: „JeÂżeli bĂŞdziesz mnie traktowaĂŚ tak jak chcĂŞ byĂŚ traktowany, wĂłwczas bĂŞdĂŞ ciĂŞ kochaĂŚ”. Pojawia siĂŞ w odpowiedzi na zaspokojenie potrzeb. Ale jeÂśli kochasz kogoÂś za to, co ci daje, to tak naprawdĂŞ nie jego kochasz, ale kochasz siebie poprzez tĂŞ osobĂŞ. MiÂłoœÌ romantyczna jest wiĂŞc w pewnym sensie swoistÂą iluzjÂą - zakamuflowanÂą postaciÂą miÂłoÂści wÂłasnej.

Jednym z przejawów romantycznego zauroczenia jest nadmierne skupienie uwagi na partnerze, czasem przybieraj¹ce wrêcz formê obsesji. Co robi? Co mówi? Czego chce? O czym myœli? Czy mnie jeszcze kocha?, itp. To ostatnie pytanie czêsto jest powodem wywierania nacisków na partnera, aby udowodni³ swoj¹ mi³oœÌ, co prowadzi do jeszcze wiêkszych zmian w jego zachowaniu. W ten sposób dwoje ludzi zatraca siê w takim zwi¹zku. Nie chc¹c zawieœÌ tego drugiego próbuj¹ nagi¹Ì siê do jego oczekiwaù, a¿ w koùcu opadaj¹ z si³. Nie s¹ ju¿ w stanie byÌ obrazem tego, co chcia³by widzieÌ w nich partner. Pojawia siê poczucie krzywdy, czasem nawet i gniew. Wtedy zwykle mówimy, ¿e siê zmienili. Ale oni tylko przestali udawaÌ, zaczêli z powrotem byÌ sob¹ i dzia³aÌ zgodnie z tym, kim s¹ naprawdê.

PoniewaÂż ludzie zwykle tworzÂą zwiÂązki uczuciowe z myÂślÂą o tym, co mogÂą zyskaĂŚ, a nie co mogÂą wnieœÌ, wszystko, co mogÂłoby zmniejszyĂŚ Ăłw zysk, stanowi dla nich powaÂżne zagroÂżenie. Tak rodzi siĂŞ zazdroœÌ. NiektĂłrzy uwaÂżajÂą jÂą za nieod³¹cznÂą cechĂŞ miÂłoÂści. Pewna znana polska aktorka powiedziaÂła nawet w jednym z wywiadĂłw: „Nie wyobraÂżam sobie, Âżebym mogÂła kochaĂŚ i nie byĂŚ zazdrosna.” SÂą rĂłwnieÂż i tacy, ktĂłrzy nawet widzÂą w zazdroÂści wartoœÌ pozytywnÂą. JeÂżeli jest zazdrosny, mĂłwiÂą, to znaczy, Âże kocha. Grubo siĂŞ jednak mylÂą. ZazdroœÌ nie jest bowiem miernikiem miÂłoÂści do partnera, lecz reakcjÂą na to wszystko, co mogÂłoby zagroziĂŚ realizacji potrzeb i speÂłnieniu oczekiwaĂą wobec tego partnera. Jest wiĂŞc ona reakcjÂą na groÂźbĂŞ utraty zysku pÂłynÂącego ze zwiÂązku z ta drugÂą osobÂą. Zwykle zagroÂżeniem jest ten trzeci lub ta trzecia, choĂŚ moÂżna byĂŚ zazdrosnym dosÂłownie o wszystko, nawet o psa czy kota.

To prawda, ¿e umiejêtnie kontrolowan¹ i tylko w niewielkim stopniu podsycan¹ zazdroœci¹ mo¿na na jakiœ czas przywi¹zaÌ kogoœ do siebie, ale skutecznoœÌ takich praktyk jest ograniczona w czasie. W ostatecznym rozrachunku zazdroœÌ zawsze jest szkodliwa, czasami nawet bardzo. Jest to niekiedy tak niszcz¹ce, destruktywne uczucie, ¿e w skrajnych przypadkach prowadzi do tragedii. Nierzadko z jej powodu pope³niano zbrodnie. Jeœli nawet nie ginie cz³owiek, to umiera mi³oœÌ. Tak wiêc niezaspokojone potrzeby, niespe³nione oczekiwania i zazdroœÌ w koùcu zabijaj¹ mi³oœÌ.

Mi³oœÌ romantyczna jest wiêc nietrwa³¹ form¹ mi³oœci. Je¿eli w trakcie istnienia zwi¹zku opartego na takiej mi³oœci nie przekszta³ci siê ona w inn¹, trwalsz¹ postaÌ (np. mi³oœÌ rodzinn¹ czy bezwarunkow¹), to czy prêdzej, czy póŸniej koùczy siê, a wraz z tym nierzadko koùczy siê zwi¹zek. Czy to dobrze, czy Ÿle? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. S¹ tacy, którzy uwielbiaj¹ ten dramatyzm, to napiêcie, t¹ radoœÌ i to podniecenie, jakie daj¹ tego rodzaju zwi¹zki i pakuj¹ siê w nie raz po raz, za ka¿dym razem wierz¹c, ¿e uda im siê zachowaÌ t¹ mi³oœÌ na d³ugo. Niektórzy nawet nie wyobra¿aj¹ sobie innej mi³oœci. Nie ma w tym nic z³ego, dopóki ich to uszczêœliwia. Ale w ¿yciu ka¿dego mo¿e w koùcu nast¹piÌ taki moment, ¿e uœwiadomi sobie iluzorycznoœÌ tego rodzaju szczêœcia, a wtedy zapragnie czegoœ trwalszego i jeszcze piêkniejszego. To otwiera mu drogê do innych, wy¿szych form mi³oœci.
Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.021 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

granitowa3 watahaslonecznychcieni opatowek maho zipcraft