Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Lipiec 05, 2025, 10:25:29


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Uczucia niechciane  (Przeczytany 2211 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Luty 16, 2011, 10:31:26 »

CZESC I

Uczucia niechciane

OdnaleŸÌ ukryty sens cz. I


JeÂśli ktoÂś nie umie przyjmowaĂŚ uczuĂŚ negatywnych, to bĂŞdzie miaÂł kÂłopot z uczuciami pozytywnymi albo przeÂżyje je powierzchownie i nigdy nie doÂświadczy radoÂści czy zadowolenia z siebie.

Z ks. Krzysztofem Grzywoczem rozmawiajÂą Katarzyna Kolska i Roman Bielecki OP.

Sk¹d w Koœciele taka powœci¹gliwoœÌ w mówieniu o uczuciach oraz k³adzenie nacisku na intelekt i rozumowe prze¿ywanie wiary?

Chyba st¹d, ¿e w ten sposób ³atwiej nam zrozumieÌ siebie. Uczucia s¹ trudniejsze, wymykaj¹ siê spod kontroli rozumu. Nie jest ³atwo poj¹Ì, dlaczego w danej chwili pojawia siê takie, a nie inne uczucie, i jakie ono ma znaczenie dla mnie, jaki jest jego sens i przes³anie.

Myœlê te¿, ¿e ta nieufnoœÌ wynika z tego, ¿e przez d³ugi czas w Koœciele bardziej k³adziono nacisk na to, o czym siê myœli, ni¿ na to, co siê czuje. St¹d mamy obecnie lêkowe podejœcie do uczuÌ i traktujemy je jako coœ gorszego, a nasza duchowoœÌ sta³a siê bardzo intelektualna. I w takim ujêciu œwiat uczuÌ jawi nam siê jako nieznany i niekontrolowany, zagra¿aj¹cy naszej wolnoœci.

Nie lubimy rozmawiaĂŚ o uczuciach, wstydzimy siĂŞ ich. Dlaczego?

MoÂże z lĂŞku przed zranieniem. MĂłwiÂąc, co czujemy, odkrywamy swĂłj intymny Âświat, ktĂłry moÂżna zraniĂŚ. KtoÂś powie o swojej tĂŞsknocie i zostanie wyÂśmiany. To bĂŞdzie go bolaÂło.

Jak w takim razie postĂŞpowaĂŚ z uczuciami? Jak oswajaĂŚ lĂŞk przed nimi?

Jest to pewien proces, na pocz¹tku którego trzeba przyj¹Ì, ¿e ka¿de uczucie, które siê w nas pojawia, jest czymœ wartoœciowym i cennym. Inaczej mówi¹c, ¿e nie ma bezsensownych uczuÌ i ¿adne nie pojawia siê bez powodu, ¿e ma swój sens i chce siê przyczyniÌ do mojego rozwoju. Je¿eli z góry zak³adam i klasyfikujê jedne uczucia jako dobre, inne jako z³e, potrzebne, niepotrzebne, a nie daj Bo¿e, moralne czy niemoralne, to proces przyjêcia uczuÌ jest mocno zak³ócony.

A co z tymi, ktĂłrzy tego sensu nie widzÂą i w chwili bĂłlu, gniewu albo zÂłoÂści mĂłwiÂą, Âże nie chcÂą takiego uczucia?

Có¿… bĂŞdzie im trudno zrobiĂŚ krok w swoim rozwoju wewnĂŞtrznym. W wypadku odrzucania uczuĂŚ naleÂżaÂłoby siĂŞ zatrzymaĂŚ i zapytaĂŚ konkretnego czÂłowieka, co siĂŞ staÂło w jego Âżyciu, Âże nie chce przyj¹Ì z zaufaniem jakiegoÂś uczucia? Co go do tego skÂłania w sensie intelektualnym?

Zwykle w takiej sytuacji najpierw trzeba oczyœciÌ sferê poznawcz¹. Ka¿de uczucie ma jak¹œ otoczkê intelektualn¹. Na przyk³ad gniew kojarzy nam siê z krzywd¹, zranieniem czy poni¿eniem. Dlaczego? Bo nie nauczono nas, ¿e gniew mo¿na zamieniÌ w coœ dobrego.

Takie przygl¹danie siê uczuciom, po to ¿eby przyj¹Ì je i potraktowaÌ inaczej ni¿ do tej pory, jest d³ugim procesem i wymaga czasu. I póki sam siebie nie przekonam, ¿e chcê z tym stanem pobyÌ, posadziÌ moje uczucie na fotelu naprzeciw mnie i dok³adnie im siê przyjrzeÌ, to nic w moim ¿yciu siê nie wydarzy. Tylko to, czemu zaufamy, mo¿e siê rozwijaÌ. Uczucia pojawiaj¹ siê po to, ¿eby lepiej kochaÌ i byÌ dojrzalszym cz³owiekiem. Rozum to Ÿle interpretuje. Jestem z³y, wiêc muszê komuœ wygarn¹Ì albo kogoœ poni¿yÌ. A przecie¿ s¹ dziesi¹tki mo¿liwoœci, które mówi¹, ¿e mo¿emy coœ innego zrobiÌ z tym uczuciem.

Nawet kiedy tego stanu nie rozumiem?

OczywiÂście! Kto nie potrafi wytrzymaĂŚ dwĂłch godzin w niezrozumieniu, nie wytrzyma piĂŞciu minut w zrozumieniu. Wytrzymanie rozumienia jest o wiele trudniejsze niÂż wytrzymanie niezrozumienia. JeÂśli zrozumiemy uczucia wstydu, lĂŞku czy gniewu, to konsekwentnie zadamy sobie pytanie, jak dalej z tym postĂŞpowaĂŚ. I to dopiero zaczyna byĂŚ trudne!

MoÂże trudnoÂści w podejÂściu do uczuĂŚ biorÂą siĂŞ z tego, Âże od dzieciĂąstwa jesteÂśmy kastrowani w sferze uczuciowej? MĂłwimy dzieciom – "nie pÂłacz", "nie krzycz", "nie zÂłoœÌ siĂŞ" i szybko odcinamy je od emocji.

Za uczuciami stoi caÂła nasza historia i wychowanie. WeÂźmy taki przykÂład. Przychodzi chÂłopczyk z przedszkola i mĂłwi, Âże zakochaÂł siĂŞ w koleÂżance, a rodzice zaczynajÂą siĂŞ ÂśmiaĂŚ. ChÂłopiec tÂłumi Âłzy i udaje, Âże nic siĂŞ nie staÂło, a jednoczeÂśnie odbiera komunikat, Âże Âźle zrobiÂł. To moÂże rodziĂŚ blokady i trudnoÂści w Âżyciu uczuciowym na wiele lat.

Gdy taki ch³opiec, ju¿ jako m³odzieniec, zakocha siê na powa¿nie, mo¿e nie wiedzieÌ, co z tym uczuciem zrobiÌ. Bo przecie¿ coœ mówi mu wci¹¿, ¿e to jest coœ niew³aœciwego. Albo weŸmy uczucie lêku. Ch³opiec mówi do ojca, ¿e boi siê iœÌ do piwnicy, bo tam jest ciemno. A tato mu odpowiada, ¿e prawdziwi mê¿czyŸni siê nie boj¹. A poza tym w piwnicy nie ma siê czego baÌ. Jeœli siê ch³opak boi, to siê boi. Dlaczego nie mo¿e pójœÌ do piwnicy z doœwiadczeniem lêku i obawy?

Ten mechanizm ma te¿ swoj¹ drug¹ stronê. Nie chodzi tylko o umiejêtnoœÌ prze¿ywania uczuÌ trudnych, ale te¿ o zdolnoœÌ do wchodzenia w stan zadowolenia, umiejêtnoœÌ przyjmowania pochwa³.

Mam g³êbokie przekonanie, ¿e uczucia trzymaj¹ siê za rêce i kiedy ktoœ umie przyjmowaÌ uczucia nazywane popularnie pozytywnymi, to bêdzie tak¿e umia³ obchodziÌ siê z uczuciami "negatywnymi".

Czy mechanizm przyjmowania uczuĂŚ moÂżemy sami w sobie wyksztaÂłciĂŚ? Czy raczej ktoÂś powinien nami w tym wzglĂŞdzie pokierowaĂŚ?

To zale¿y od tego, jak g³êboko tkwi¹ w nas skrypty zachowaù wobec uczuÌ. Je¿eli s¹ powierzchowne, to wystarczy dobra lektura albo rozmowa z kimœ. Je¿eli skrypt jest g³êboki, to mo¿e byÌ potrzebny kurs z zakresu komunikacji czy nawet terapia.

Czy przy takim sposobie zachowania nie stracimy przypadkiem poczucia grzechu? Zaczniemy mówiÌ: ja tak czujê, takie s¹ moje uczucia, tego nie zmieniê. Kiedy moje wyra¿anie siebie zaczyna byÌ pych¹, a mi³oœÌ w³asna staje siê egoizmem?

WeŸmy taki przyk³ad. Ktoœ mówi w konfesjonale, ¿e siê wstydzi³ prze¿egnaÌ przed koœcio³em. Czy jest to grzech? Wstyd to nasz doradca, pokazuj¹cy granice intymnoœci. Dlatego pojawia siê s³usznie. Mamy prawo siê wstydziÌ, nie jest to niczym z³ym, gdy¿ œwiat duchowy jest naszym najbardziej intymnym œwiatem. Powinniœmy raczej zapytaÌ, jak ktoœ zareagowa³ na tak pojawiaj¹ce siê uczucie. Bo gdy mówi podczas spowiedzi, ¿e siê wstydzi³ prze¿egnaÌ, to przecie¿ nie chodzi mu o uczucie wstydu, tylko o podjêt¹ decyzjê. To z niej siê spowiada. Podobnie rzecz ma siê z zazdroœci¹. Samo uczucie nie jest grzechem. Jest w pe³ni poprawne. Najczêœciej jest czego zazdroœciÌ. Pytanie, co z tym zrobimy dalej. Jeœli z zazdroœci zniszczymy komuœ paszport tu¿ przed wyjazdem na stypendium do Nowego Jorku, wówczas jest to ju¿ grzech. ZazdroœÌ to piêkne uczucie, które niedojrzale traktowane bardzo komplikuje ¿ycie.

Gdzie zatem przebiega granica miĂŞdzy uczuciem a grzechem?

Grzechem moÂże byĂŚ tylko konkretny czyn podjĂŞty np. pod wpÂływem gniewu czy zazdroÂści, nigdy samo uczucie. PoniewaÂż uczucia nie podlegajÂą ocenie moralnej. Tak naucza Katechizm KoÂścioÂła Katolickiego.

Ale przecieÂż spowiadamy siĂŞ, Âże zgrzeszyliÂśmy myÂślÂą!

Tylko wtedy, gdy w myœlach podjêliœmy jak¹œ decyzjê, ¿e przy nadarzaj¹cej siê okazji zrobimy tak, jak pomyœleliœmy. I to jest niemoralne. Dynamika czynu wchodzi w ocenê mojej decyzji. Mia³em ochotê ukraœÌ coœ ze sklepu, ale akurat by³ zamkniêty. Decyzja, któr¹ podj¹³em, by³a niemoralna, choÌ podjêta w myœlach.

Czytaj ciÂąg dalszy wywiadu z ks. Krzysztofem Grzywoczem.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #1 : Luty 16, 2011, 10:32:45 »

Czesc II


Uczucia niechciane

OdnaleŸÌ ukryty sens cz. II


JeÂśli ktoÂś nie umie przyjmowaĂŚ uczuĂŚ negatywnych, to bĂŞdzie miaÂł kÂłopot z uczuciami pozytywnymi albo przeÂżyje je powierzchownie i nigdy nie doÂświadczy radoÂści czy zadowolenia z siebie.

Z ks. Krzysztofem Grzywoczem rozmawiajÂą Katarzyna Kolska i Roman Bielecki OP.

Przeczytaj I czêœÌ wywiadu.

Czy powinniÂśmy kontrolowaĂŚ uczucia? I czy w ogĂłle moÂżna kontrolowaĂŚ coÂś, co przychodzi nagle i jest pozaintelektualne?

To zale¿y od tego, jak rozumiemy s³owo "kontrolowaÌ". Na pewno wa¿ne jest, byœmy rozumieli przes³anie pojawiaj¹cych siê uczuÌ. Jeœli natomiast kontrola mia³aby polegaÌ na t³amszeniu i ograniczaniu ich spontanicznoœci, by³oby to niew³aœciwe. Uczucia maj¹ w sobie pewn¹ kreatywnoœÌ, której warto zaufaÌ. Oczywiœcie ona sama nie wystarcza i potrafi byÌ zgubna, st¹d wa¿ne jest, by poddaÌ je ogl¹dowi rozumu. le zrozumiany gniew w zestawieniu ze spontanicznoœci¹ mo¿e byÌ ryzykowny, a nawet niebezpieczny.

Zatrzymajmy siĂŞ jeszcze przy uczuciu zakochania. Zdarza siĂŞ, Âże zakochujemy siĂŞ, gdy mamy juÂż mĂŞÂża czy ÂżonĂŞ albo jesteÂśmy siostrÂą zakonnÂą czy ksiĂŞdzem. TrochĂŞ trudno mĂłwiĂŚ w takim wypadku o kreatywnoÂści i spontanicznoÂści pojawiajÂącego siĂŞ uczucia.

Je¿eli uznamy, ¿e uczucie zakochania pojawi³o siê w nas po to, ¿eby zbudowaÌ trwa³y zwi¹zek z t¹ kobiet¹ czy tym mê¿czyzn¹ i pozwolimy sobie na tak¹ spontanicznoœÌ, to ten zwi¹zek rzeczywiœcie mo¿e powstaÌ. Ale zakochanie jest znacznie bogatsze w swoim przes³aniu. Budowanie trwa³ego zwi¹zku jest tylko jedn¹ z alternatyw.
S¹ te¿ inne sensowne mo¿liwoœci prze¿ycia tego stanu. Zastanówmy siê, dlaczego uczucie zakochania pojawia siê u ma³¿onków czy duchownych? Nie chodzi przecie¿ o to, ¿eby zostawiÌ wspó³ma³¿onka albo porzuciÌ kap³aùstwo czy zakon. Je¿eli zrozumiem, jaki jest cel i kierunek tego uczucia, mogê pozwoliÌ sobie na kreatywnoœÌ i spontanicznoœÌ.

To trochê jak z dzieckiem. Gdy idziemy z nim na plac zabaw, pozwalamy, by wybra³o, czy woli spêdziÌ czas na huœtawce, na zje¿d¿alni, drabinkach czy w piaskownicy. A sami siadamy na ³awce i czytamy gazetê. Ale ju¿ na stacji kolejowej nie pozwolimy mu na tak¹ spontanicznoœÌ, bo to mog³oby byÌ niebezpieczne.

Zak³ada ksi¹dz, ¿e zakochany cz³owiek rozumie to uczucie. A przecie¿ ono jest spontaniczne i wywraca œwiat do góry nogami. Potrafimy je ³adnie opakowaÌ i rozgrzeszyÌ siê, wierz¹c w to, ¿e oto przysz³a prawdziwa mi³oœÌ, przeznaczenie, dar od Boga.

W³aœnie to jest powodem tragedii miêdzyludzkich. Ludzie robi¹ coœ, czego potem ¿a³uj¹. Dochodzi do rozbicia ma³¿eùstw, odejœÌ z kap³aùstwa, porzucenia zakonu. Po jakimœ czasie pojawia siê refleksja, ¿e nie zrozumia³o siê tego uczucia, a mo¿na by³o post¹piÌ inaczej. To prawda, ¿e w wypadku niektórych uczuÌ, na przyk³ad zakochania, które nie mo¿e byÌ spe³nione, gdy jest siê w trwa³ym zwi¹zku, bardzo trudno o zrozumienie jego sensu. Dlatego warto wówczas szukaÌ pomocy u kogoœ z zewn¹trz. Tam, gdzie nie jesteœmy silni, mamy byÌ m¹drzy. Tak jak Odyseusz, który poprosi³ o pomoc swoich towarzyszy, bo wiedzia³, ¿e sam sobie nie poradzi. ¯eby wytrwaÌ w dobrej decyzji, potrzebujemy wsparcia. Odyseusz nie by³ sam.

Je¿eli ¿onaty mê¿czyzna czy ksi¹dz zakochuje siê w jakiejœ kobiecie i zostanie z tym sam, zginie. W tym sensie uczucia wo³aj¹ o dialogicznoœÌ i w tym przypadku to jest ich podstawowe przes³anie - nie b¹dŸ sam, rozmawiaj.

Przy tym warto pamiêtaÌ, ¿e ka¿de uczucie pojawia siê dla naszego rozwoju. I nie dzieje siê to przypadkowo. Dziêki niemu mogê wiele zyskaÌ. Zakochanie, którego nie bêdzie mo¿na zrealizowaÌ w zwi¹zku, jest niezwykle bogate i ma niezwyk³y potencja³ rozwojowy. Mo¿na œpiewaÌ Te Deum laudamus na dowód odkrycia, ile dobroci jest w tym uczuciu. B¹dŸmy powa¿ni. Gdybym mia³ tyle ¿on, ile razy by³em zakochany, to nie mielibyœcie gdzie tutaj usi¹œÌ.

W takim razie, jak dobrze przeÂżyĂŚ takie zakochanie, bo najczĂŞÂściej traktuje siĂŞ je ucieczkowo?

Raczej lĂŞkowo. ZaÂłoÂżenie oparte na faÂłszywej intelektualnej przesÂłance jest takie, Âże zakochanie jest po to, by zbudowaĂŚ trwaÂły zwiÂązek. JeÂżeli kierujemy siĂŞ takim nieprawdziwym przesÂłaniem, to nie mamy o czym rozmawiaĂŚ.

Zakochanie zdarza siê ludziom kilka razu w ¿yciu, nawet je¿eli maj¹ ¿ony i mê¿ów, s¹ kap³anami czy zakonnicami. Powiem wiêcej: w pewnym sensie powinno siê zdarzyÌ.

Jak to powinno siĂŞ zdarzyĂŚ?!

Mówi¹c ogólnie, chodzi o uszlachetnienie cz³owieka, uwra¿liwienie go na obecnoœÌ drugiego po to, ¿eby móg³ pog³êbiÌ wybran¹ formê mi³oœci. To, co chcia³bym daÌ osobie, w której siê zakocha³em, anga¿ujê w rzeczywistoœÌ, któr¹ ju¿ wybra³em, a która z czasem sta³a siê sztywna i potrzebuje oczyszczenia. Analizujê, czego brakuje mi w ma³¿eùstwie czy w kap³aùstwie i co odnajdujê jednoczeœnie w tym uczuciu, które mi siê przytrafi³o.

Kap³an który siê zakochuje, naturalnie chcia³by wiêcej czasu spêdzaÌ z jak¹œ kobiet¹. Mo¿e siê zdarzyÌ, ¿e to doœwiadczenie pozwala mu odkryÌ, ¿e tak naprawdê nie ma prawie ¿adnych relacji z ludŸmi, ¿e jest ci¹gle zapracowany. Funkcjonuje jak dzielny rycerz Ivanhoe. Zbroja, i do boju! Tylko jak mo¿na siê przytuliÌ do ksiêdza w zbroi?

Takiemu ksiêdzu trzeba postawiÌ pytanie o to, gdzie ma swoich przyjació³? Czy chce siê z kimœ spotkaÌ? Je¿eli ci¹gle coœ z siebie daje, nie nawi¹zuje ¿adnych wiêzi ani ¿adnej przyjaŸni i nie ma dla siebie czasu, to zakochanie mo¿e byÌ dla niego ratunkiem ¿eby nie umar³ i nie zdziwacza³. Mo¿e pokazaÌ jego wielki g³ód emocjonalny i przeprowadziÌ remanent w tej formie mi³oœci, któr¹ wybra³.

Kobiety czy mê¿czyŸni, w których siê zakochujemy, pozostaj¹c jednoczeœnie w relacjach bêd¹cych naszym ¿yciowym wyborem, s¹ raczej impulsem do zmiany, a nie przeznaczeniem. Mo¿emy byÌ wdziêczni, ¿e spotykamy takie osoby, poniewa¿ dziêki nim pojawia siê uczucie. Mo¿e w³aœnie po to, byœmy wyszli poza swój egoizm i zatêsknili na nowo za czymœ, co dawno wyblak³o - za jak¹œ intymnoœci¹, bliskoœci¹. To nie przypadek, ¿e najczêœciej zakochuj¹ siê ludzie, którzy zaniedbuj¹ swoje podstawowe wiêzi i s¹ bardzo wyg³odzeni emocjonalnie - i w kap³aùstwie, i w ma³¿eùstwie.

BezradnoœÌ te¿ ma swoje dobre strony? Czêsto mamy z ni¹ k³opot.

BezradnoœÌ pokazuje, ¿e cz³owiek nie jest w stanie poradziÌ sobie ze wszystkim. Narcystyczne poczucie w³asnej wartoœci jest form¹ g³êbokiej niedojrza³oœci, bo wielu rzeczy tak zwyczajnie nie rozumiemy i nie umiemy. Moje piêÌ chlebów i dwie ryby nie wystarcz¹, ¿eby zaspokoiÌ t³umy. Tym t³umem mo¿e byÌ konfesjona³, moja sala wyk³adowa, moja rodzina. Jeœli tego nie widzê, to jestem niedojrza³y.
W naszej kulturze jest bardzo duÂżo pychy i takiej dziwnej zaradnoÂści.

Proszê zauwa¿yÌ, jak ludzie ze sob¹ rozmawiaj¹ w programach telewizyjnych, jak s¹ pewni siebie. Nie widaÌ w nich bólu niepewnoœci, na wszystko maj¹ odpowiedŸ. Ojciec Jacek Salij powiedzia³ niedawno podczas zjazdu egzorcystów w Niepokalanowie, ¿e im lepszy teolog, tym czêœciej mówi: nie wiem. Bardzo mnie to poruszy³o. Myœlê, ¿e dobrze prze¿yta bezradnoœÌ pozwala na budowanie lepszych relacji z drugim cz³owiekiem, bo okazuje siê, ¿e muszê zawierzyÌ Bogu swoje ¿ycie. Nie jestem drugim Bogiem. To nie jest tak, ¿e Bóg spotka³ Boga i teraz sobie dialoguj¹ jak partnerzy. Bez Niego nic nie mogê uczyniÌ. Zupe³nie nic.

Czy BĂłg ma uczucia?

Biblia pokazuje Âże SÂłowo Boga jest rzeczywistoÂściÂą uczuciowÂą. Na kartach Starego czy Nowego Testamentu BĂłg daje nam obraz siebie jako postaci uczuciowej. Widzimy na przykÂład Jezusa, ktĂłry siĂŞ gniewa.

Gniewa siĂŞ, ale siĂŞ nie Âśmieje.

MoÂże tego po prostu ewangeliÂści nie zapisali. MoÂże Âśmiech Jezusa ich nie dziwiÂł. Bardziej dziwiÂło ich to, Âże siĂŞ gniewaÂł. MoÂże zauwaÂżyli to, z czym sami sobie nie radzili. Nie wydaje mi siĂŞ, Âżeby Chrystus siĂŞ nie ÂśmiaÂł. Z pewnoÂściÂą jednak ludzi bardziej szokowaÂło to, gdy widzieli, jak pÂłakaÂł czy siĂŞ zÂłoÂściÂł. Taki prorok, Âłagodny jak baranek, a tu - jak czytamy w Ewangelii – spojrzaÂł na wszystkich z gniewem. A juÂż na pewno uczniowie byli zdziwieni, gdy zobaczyli w OgrĂłjcu, Âże Jezus siĂŞ boi.

A czy mamy prawo zÂłoÂściĂŚ siĂŞ na Pana Boga? Czy to jest dobre uczucie?

Myœlê, ¿e uczucia s¹ jednym z podstawowych miejsc styku naszej relacji z Bogiem. Z³oœÌ czy ¿al to bardzo dobre uczucia. Istnieje w tradycji modlitwa uczuÌ. Czêsto mamy z ni¹ do czynienia w psalmach.

Gdy siê gniewam, to raczej mam ochotê u¿ywaÌ s³ów ma³o cenzuralnych. A my tu mówimy o modlitwie. Ktoœ zapyta, ale jak?

Pamiêtamy s³ynn¹ scenê, w której Jakub mocuje siê z Bogiem. Dobry Ojciec mo¿e siê mocowaÌ z synem. Wiemy, ¿e w niektórych plemionach syn, który nie wejdzie w walkê z ojcem, nie jest prawdziwym mê¿czyzn¹. Ojciec czeka na walkê z synem. W relacji z Bogiem jest równie¿ miejsce na k³ótniê, gniew, ¿al.

Jest teÂż miejsce na ciche dni?

Ciche dni s¹ wtedy, kiedy t³umimy z³oœÌ. Ludzie, którzy siê pok³óc¹, czy to w ma³¿eùstwie czy w przyjaŸni, maj¹ wra¿enie, ¿e ich relacja jest bli¿sza, lepsza, bardziej intymna.

Podobnie jest z Panem Bogiem. To, co nie jest w³¹czone do modlitwy, nie rozwija siê w nas poprawnie. Nawet je¿eli teraz tego nie rozumiemy. Wa¿ne jest, ¿eby w modlitwie, podobnie jak w relacji z drugim cz³owiekiem, wyra¿aÌ swoje uczucia, nazywaÌ stany, które siê w nas pojawiaj¹. Bo¿e, chce mi siê dzisiaj p³akaÌ. Czy têskniê za uczuciem, karier¹, pieniêdzmi? Na razie nie wiem. Ufam, ¿e po jakimœ czasie to zrozumiem.

Modlitwa z proÂśbÂą o zrozumienie jest otwarciem siĂŞ na BoÂże dziaÂłanie, ktĂłre jest ÂświatÂłem i rozjaÂśnia nasze stany emocjonalne. BĂłg nie jest obojĂŞtny na nasze proÂśby, jeÂśli zostawiamy Mu przestrzeĂą do dziaÂłania.

A swoim penitentom czy osobom w poradni mĂłwi ksiÂądz: nie bĂłjcie siĂŞ uczuĂŚ?

Raczej idĂŞ za tym, co pojawia siĂŞ w rozmowie. Odblokowanie uczuĂŚ jest celem terapii psychodynamicznej, a celem terapii poznawczej jest Âświat intelektualny. Trzeba jednak od razu dodaĂŚ, Âże oba typy terapii siĂŞ uzupeÂłniajÂą. Tu nie ma prostego albo-albo. MuszĂŞ wydobyĂŚ swoje uczucia, otworzyĂŚ siĂŞ na nie i nie spieszyĂŚ siĂŞ z ich definiowaniem. Zdefiniowanie nie zawsze jest najwaÂżniejsze.

Myœlê, ¿e istnieje obawa przed sprowadzeniem religii i wiary na poziom psychologii. Ksi¹dz mówi o Panu Bogu, bo tak musi mówiÌ z racji swojej profesji. Ale równie dobrze mo¿emy sobie wyobraziÌ inn¹ zmienn¹ - "si³ê wy¿sz¹", "wy¿szy sens", "samorealizacjê".

Wytrzymanie napiêcia miêdzy dobr¹ antropologi¹ a dobr¹ duchowoœci¹ jest jednym z wa¿niejszych paradoksów chrzeœcijaùstwa. Nie ma jednego bez drugiego. Psychologia bez duchowoœci niewielu rzeczy jest pewna. Podobnie duchowoœÌ bez psychologii staje siê daleka i niezrozumia³a. £atwo wówczas o skróty myœlowe, traktowanie na przyk³ad zazdroœci czy gniewu wy³¹cznie w kategoriach grzechu.

Skoro Chrystus jest w centrum chrzeÂścijaĂąstwa i jest prawdziwym Bogiem i czÂłowiekiem, to w Nim spotykajÂą siĂŞ dwie natury: prawdziwie BoÂża i prawdziwie ludzka. To jest dla mnie obraz duchowoÂści chrzeÂścijaĂąskiej.

Wobec uczuÌ pope³nia siê dwa zasadnicze b³êdy: psychologizacji i teologizacji. Napiêcie miêdzy nimi musi zaistnieÌ. £atwiej by³oby powiedzieÌ albo-albo. A si³¹ chrzeœcijaùstwa jest utrzymanie tego paradoksu. Uczucie jest s³owem Boga we mnie do mnie. Mogê je przyj¹Ì jako miejsce modlitwy i jednoczeœnie mogê je przyj¹Ì jako miejsce spotkania z cz³owiekiem. Nie muszê tego oddzielaÌ. Nie zawsze muszê te¿ je wyra¿aÌ. Dlatego œwiat uczuÌ wymaga obecnoœci Boga - bez Niego nie zrozumiemy ich sensu. Œwiêty Jan od Krzy¿a w swojej antropologicznej koncepcji cz³owieka przypisywa³ uczuciom wielk¹ wagê. Uwa¿a³, ¿e wiêŸ z Bogiem jest w nich najg³êbsza, ¿e to miejsce najg³êbszego spotkania z Bogiem. Gdy¿ uczucia s¹ czymœ prawdziwe Boskim i prawdziwie ludzkim.

MoÂże papieÂż powinien napisaĂŚ encyklikĂŞ o uczuciach?

RzeczywiÂście, nie ma jeszcze takiej. A bardzo by siĂŞ przydaÂła. Wiara i uczucia, "Fides et passio".

Z ks. Krzysztofem Grzywoczem
rozmawiali Katarzyna Kolska, Roman Bielecki OP
Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.035 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

ostwalia x22-team zipcraft wypadynaszejbrygady gangem