Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 19, 2024, 23:58:11


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Odp: O Bibliotekach Liści Palmowych ''  (Przeczytany 1401 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Listopad 19, 2011, 22:39:54 »

- Byłem w Indiach. Widziałem ją na własne oczy, dotykałem jej i kazałem sobie odczytać swoje dzieje z prastarych liści palmowych.



43-letni Bartholomaus Schmidt z Monachium to człowiek trzeźwy - doradca ekonomiczny i instruktor na kursach sprzedaży. Teraz jednak wylewa z siebie potoki słów relacjonując swoje przeżycia, przeświadczony o Niepojętym, przejęty tajemniczym zbiorem liści palmowych w Indiach.

Są to najbardziej zagadkowe biblioteki świata. Już przed tysiącami lat indyjscy mędrcy ryli na mających 6 centymetrów szerokości i 48 centymetrów długości liściach palmowych życiorysy i losy ludzi dziś żyjących, także Europejczyków, którzy nigdy wcześniej w Indiach nie byli. Każdy -poza kilkoma wyjątkami - może udać się do takiej biblioteki, zapytać o swoje liście i poprosić o odczytanie swoich losów. Liście te nie zawierają jednak życiorysów wszystkich ludzi z całego świata, lecz tylko tych, którzy pewnego dnia rzeczywiście pojawiają się w takiej bibliotece.

W ten sposób liczba życiorysów zredukowana została z kilku miliardów do... do ilu, tego nikt dokładnie nie wie. Wiadomo natomiast, że strzegący liści palmowych mędrcy przenoszą ich treść na nowe egzemplarze, kiedy stare stają się zbyt kruche, czyli mniej więcej raz na 800 lat.

Po obu stronach prastarych, cieniusieńkich liści palmowych wyryte są w języku starotamilskim dzieje przeszłości i przyszłości przybysza. Wysokie na mniej więcej 1 milimetr znaki tego liczącego sobie tysiące lat języka południowych Indii dla niewprawnego oka są prawie nierozpoznawalne.

Ku swemu niebotycznemu zdumieniu przybysz dowiaduje się wszystkiego o życiu swoim, swoich rodziców, rodzeństwa, swojej żony i dzieci. Obok informacji o wykonywanym zawodzie znajdują się też niekiedy wskazówki na temat cech szczególnych czy na przykład ułomności. Czasami pewne słowa i pojęcia zastępowane są obrazowymi opisami. I tak na przykład zawód maszynisty kolejowego zdefiniowano następująco: "woźnica pojazdu, którym dzięki parze wodnej lub innej energii można przewozić wiele osób na duże odległości".

Dla nas jest rzeczą niepojętą, że wyryte na liściach palmowych nazwisko odwiedzającego zawsze odpowiada rzeczywistości oraz że wymienieni są wszyscy jego żyjący w dniu odwiedzin krewni. Niejednokrotnie podany jest też dzień, w którym dana osoba odwiedzi bibliotekę, oraz nazwisko tego, który go tam wprowadzi.

Dla każdego odwiedzającego są dwa liście. Na jednym jest jego nazwisko, zawód, przebieg dotychczasowego życia oraz poprzednie wcielenia. Jeśli wyryte na tym liściu szczegóły się zgadzają, czytający wyjmuje z archiwum drugi, przynależny do pierwszego liść. Z niego przybysz dowiaduje się, jaka czeka go przyszłość. Wszystkie przyszłe wydarzenia - aż do chwili śmierci - opisane są z podziałem na około dwuipółroczne lub pięcioletnie okresy. Ten rodzaj przedstawiania przyszłości znany jest w Indiach pod nazwą sandhja Bhrigu, od imienia mędrca Bhrigu. Podobno miał on rozwinąć tę metodę po wielu latach medytacji w trosce o losy swoich uczniów.


Wróćmy jednak do Bartholomausa Schmidta i jego fascynującej podróży.

- Całymi miesiącami przemierzałem południowe Indie w poszukiwaniu biblioteki liści palmowych. Na próżno. Nikt nie potrafił mi pomóc. Rozczarowany, zdecydowałem się w końcu wracać do domu. I nagle, ostatniego dnia, zupełnie niespodziewanie w recepcji hotelu spotkałem pewnego Niemca. W trakcie luźnej rozmowy spytałem go o bibliotekę palmową. "Jest taka" - powiedział, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. "Ale nie w Bombaju. Musi pan pojechać do Bangalore. Byłem tam. Rok temu. Shastri, który odczytywał moje liście, powiedział, że za rok się ożenię. Z Niemką. Miało to być 28 grudnia, a więc pojutrze. I pojutrze rzeczywiście biorę ślub. Będąc wtedy w Bangalore, jeszcze jej nie znałem. Prawdę mówiąc, nie wierzyłem w ani jedno słowo. Dziwna historia, prawda?"

Po tym spotkaniu pan Schmidt natychmiast udał się do Bangalore, stolicy stanu Mysore, 280 kilometrów na zachód od Madrasu. Po przybyciu do miasta poprosił w hotelu, żeby zameldowano go w bibliotece. Już dwie godziny później wchodził do starej, wielkopańskiej willi przy 33, Sth Main Road, Chamarajpet. Tu właśnie znajduje się będący od ponad 800 lat w posiadaniu rodziny Shastri zbiór liści palmowych.

Sri Jyotishacarya Ramakrishna Shastri, aktualnie opiekujący się biblioteką, jest uczonym i filozofem. Od dzieciństwa jego zmarły w 1984 roku ojciec wprowadzał go w teoretyczne i praktyczne tajniki wschodniej mistyki, pozytywnej siły myślowej oraz Sfuka nadi Sfuka (papuga) oznacza boską mądrość, a nadi moment w czasie. Tradycje owej duchowej, praktycznej i psychologicznej wiedzy o życiu sięgają 5300 lat wstecz, a jej przedmiotem jest zawarta na palmowych liściach analiza momentu narodzin jednostki. Dokonano jej dzięki spirytualnym zdolnościom mędrca Sfuka, przedostając się dla poznania przyszłości poza ramy czasu i przestrzeni, jak czynili to już prorocy oraz Nostradamus.

Sfuka nadi zajmuje się przede wszystkim celami, jakie człowiek obiera w życiu. Pomaga mu osiągnąć spełnienie tak duchowe, jak i materialne. W wiedzy tej akcent położony jest na aspekty spirytualne i materialne, co ma ułatwić człowiekowi wypełnianie jego ziemskich obowiązków, umożliwiając zarazem większe poświęcenie się rozwojowi duchowemu. Według Sfuka nadi ludzkie usiłowania, by zmienić swój los, określane są przez zasadę równowagi dynamicznej, nie zaś statycznej, której czynnikiem jest z góry ustalone przeznaczenie. Interpretacja liści palmowych w duchu Sfuka nadi odzwierciedla "boski plan" ludzkiego życia oraz ukazuje możliwości i zdolności każdego z szukających. Pomaga człowiekowi w jak najlepszym wykorzystaniu swojego życia w zgodzie z boskim planem. Obejmuje osobowość, życie rodzinne, sukces finansowy oraz predyspozycje umysłowe i podaje sposoby umożliwiające skorygowanie procesów myślowych, np. w formie mantr, pierwotnie hymnów i formułek ofiarnych z Wed.

Sfuka nadi ma na celu:

1. wspomaganie pokoju i szczęścia w życiu jednostki;
2. popieranie wartości prawdy oraz nierozerwalnej całości;
3. uchronienie świata od wojen, epidemii i rewolucji;
4. zachowanie tradycji i dóbr kulturalnych wszystkich narodów dla dobra całej ludzkości;
5. podniesienie jakości życia poprzez odwagę i szczerość;
6. intensyfikację pierwiastka duchowego poprzez wysiłek indywidualny i zbiorowy;
7. upowszechnianie wiedzy wedyjskiej - bez względu na rasę, historię, język czy wiarę - dla dobra całej ludzkości.

Odpowiedzialnym za przechowywanie i prowadzenie zbioru liści palmowych w Bangalore oraz sztukę odczytywania starotamilskich tekstów jest teraz Sri Shastri. Licząca sobie ponad 5000 lat biblioteka obejmuje 3665 tomów po 365 liści każdy.

Sztuka czytania tych tekstów jest umiejętnością przekazywaną z pokolenia na pokolenie i przechodzącą z ojca na najstarszego syna. Co 800 lat - jak wspomniano -przenosi się zapiski z nadwątlonych liści na świeże.

Sri Jyotishacarya Ramakrishna Shastri, mniej więcej 40-letni opiekun biblioteki, przyjął Bartholomausa Schmidta w tradycyjnym stroju urzędnika. Spytał o datę urodzenia i zniknął w swoim archiwum. Po 20 minutach powrócił z dwoma liśćmi palmowymi w dłoniach.

Monachijski biznesmen nie podał nic oprócz swojej daty urodzenia. Tym bardziej był więc zdumiony, kiedy Shastri odczytał mu szczegóły z jego życia, które dokładnie odpowiadały rzeczywistości, a więc że ma już za sobą trzy małżeństwa i że jego trzecia żona niedawno zmarła. Na liściu zawarte też były informacje o jego karierze zawodowej oraz szczegóły życia prywatnego.

- A pańska przyszłość? - spytałem Schmidta.

- O, czeka mnie jeszcze mnóstwo rzeczy. Jedno w każdym razie mogę panu zdradzić: jak na razie nie mam się co przejmować śmiercią, ponieważ na moim liściu palmowym było napisane, że dożyję sędziwego wieku 87 lat! Czy to nie coś?

Nikomu nie wolno zabierać z biblioteki "swoich" liści. Dowiedziałem się jednak od Schmidta, że udało mu się mimo wszystko wejść w posiadanie kilku liści z tej biblioteki.

- W czasie mojego błądzenia po Indiach usłyszałem o pewnym opuszczonym klasztorze. Pojechałem tam rikszą motorową. Klasztor leżał w połowie wysokości pewnej góry i pilnowało go dwóch mnichów. Modlili się, mając obok siebie dwie miseczki z ryżem. Zagadnąłem ich i opowiedziałem o tym, że byłem w Bangalore w bibliotece liści palmowych i że bardzo chciałbym wziąć kilka takich liści ze sobą do domu. Ponieważ zaś ich klasztor jest już nieczynny, chętnie zakupiłbym kilka.

Mnisi potrząsnęli przecząco głowami i wyjaśnili mi, że zbiory liści palmowych to "święte księgi" i że nie mogą mi ich dać. Nie dałem się jednak tak łatwo zbić z pantałyku i w 'nadziei, że może mimo wszystko uda mi się coś wskórać, zacząłem ich wypytywać o klasztor. Dopiero kiedy poczułem, że mają mnie serdecznie dość, pożegnałem się.

Następnego dnia ponownie popielgrzymowałem na górę. Tym razem wciągnąłem w rozmowę bardziej przystępnego z mnichów, który po jakimś czasie zapytał mnie, skąd pochodzę.

Od razu zacząłem mu szczegółowo opowiadać o bawarskich kościołach i klasztorach, stopniowo przechodząc do celu mojej wyprawy do Indii. Opisałem moje wielomiesięczne daremne poszukiwania biblioteki liści palmowych i to, jak wreszcie dzięki poleceniu znalazłem się u Sri Shastriego, który odczytał mi moje liście.

Kiedy wymieniłem nazwisko Sri Shastri, mnich nadstawił uszu.

- Przyjdź jutro - powiedział. - Zobaczę, co mogę dla ciebie zrobić.

Kiedy następnego dnia znowu się u niego zjawiłem, wręczył mi stosik powiązanych liści palmowych.

- Przejmujesz nad nimi odpowiedzialność - powiedział z naciskiem. - Twoim zadaniem i obowiązkiem jest przechowywać je jak świętość.

- To właśnie one - mówi Schmidt lakonicznie, wydobywając z różnych drogocennych, jedwabnych woreczków powiązane liście palmowe i rozpościerając je przede mną.

- To byłoby właściwie wszystko - mówi, podczas kiedy ja odnoszę wrażenie, że ten człowiek musiał przeżyć coś nadzwyczajnego. Ze swoimi ciemnymi oczami, śniadą skórą i czarnymi jak smoła włosami ten norymberczyk z pochodzenia spokojnie sam mógłby uchodzić za Hindusa.

- Osiągnąłem, co chciałem - słyszę jego głos. -Nocnym pociągiem pojechałem potem na północ wzdłuż wybrzeża od Cochin przez Goa do Bombaju i stamtąd poleciałem samolotem do domu.


autor: Johannes von Buttlar
tłumaczenie: Ryszard Turczyn

http://forumzn.katalogi.pl/BIBLIOTEKA_PRZYSZLOSCI-t2887.html
« Ostatnia zmiana: Listopad 19, 2011, 22:41:09 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.033 sekund z 17 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

eye kociarnia watahafarkas loki nazarinh