Posty dotyczące metody DEIR, przeniosłem tu:
http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=5037.msg58523#msg58523***********************************************************************
Edycja:
W jednym z wątków napisano :
Tak wiec jestem nastepna ofiara, czytajac ksiazke wzielas mnie na prube,
Nie wnikając w szczegóły kto to napisał i kogo miał na myśli, chciałbym zwrócić uwagę, iż
Transerfing, bo o nim mowa, ma zupełnie inne zastosowanie.
Pozwoliłem sobie na zamieszczenie fragmentu tej książki, i choć jest dość obszerny, dufam, że przyczyni się do zrozumienia niektórych zagadnień, a i wiele osób skłoni do dokładniejszego zapoznania się z tą publikacją:
Prawo pechaAby nauczyć się kierowania rzeczywistością, należy przynajmniej zorientować się w mechanizmie jej kształtowania. każdy człowiek, w jak najbardziej bezpośredni sposób, stwarza warstwę
swojego świata, lecz przeważnie nie rozumie, jak to się dzieje.
Człowiek dąży do tego, by wszystko było tak, jak on chce. Próbuje zastosować wobec świata swoją niewymyśloną zasadę: dokąd skręcę, tam pójdę; gdzie nacisnę, tam się zegnie. Lecz świat z jakiegoś powodu mu nie ulega. Co więcej, człowiek skręca w jedną stronę, a znosi go w zupełnie inną.
Trzeba by się zastanowić: jeżeli rzeczywistość zachowuje się tak nieadekwatnie, to znaczy, że potrzebne jest inne podejście. Może ona podlega całkiem innym prawom? Lecz człowiek nie chce zatrzymać się, by się rozejrzeć dookoła i nadal uparcie forsuje swoją linię postępowania.
W rezultacie takiej "twórczości" wychodzi warstwa świata, w której "wszystko jest nie tak, jak chciałem". Wiele rzeczy dzieje się właśnie "tak jak nie chcę". Jakaś dziwna, kapryśna, niezdolna do kompromisu rzeczywistość.
Nierzadko powstaje wrażenie, że świat jakby robi Ci na złość, zupełnie jakby jakaś tajemnicza siła przyciągała nieprzyjemności. Obawy się spełniają, najgorsze oczekiwania ziszczają. Na krok nie odstępuje nas to, do czego żywimy niechęć i czego staramy się uniknąć. Dlaczego tak się dzieje?
W pierwszym tomie
Transerfingu była już mowa o tym, dlaczego będzie się działo tak, że "otrzymujesz to, czego nie chcesz", zwłaszcza jeśli czujesz do tego wręcz wściekłą niechęć. Nienawidzisz lub obawiasz się całym sercem, zatem zewnętrzny zamiar zapewni Ci wszystko to w nadmiarze.
Energia myśli, zrodzonych w
jedności duszy i umysłu, obleka potencjalną możliwość w rzeczywistość. Innymi słowy,
sektor przestrzeni wariantów, odpowiadający parametrom emisji myśli, zmaterializuje się, jeżeli odczucia duszy stanowią jedność z myślami umysłu.
Lecz to nie jest jedyna przyczyna, dla której urzeczywistniają się najgorsze obawy. Tak w ogóle, to życie bez problemów stanowi normę. Wszystko dobrze i gładko się układa, jeżeli poruszasz się z
nurtem wariantów, nie zakłócając równowagi. Przyroda nie lubi tracić energii na próżno i nie ma skłonności do intryg.
Niepożądane okoliczności i wypadki mają miejsce, ponieważ
nadmierne potencjały wnoszą wypaczenia w otaczający nas obraz energetyczny, a
stosunek zależności jeszcze to nasila.
Nadmierne potencjały powstają, kiedy jakimś cechom nadaje się zbyt duże znaczenie. A stosunek zależności powstaje między ludźmi, jeśli zaczynają się ze sobą nawzajem porównywać, przeciwstawiać i stawiać warunki typu "jeżeli ty tak, wówczas ja tak".
Sam przez się nadmierny potencjał nie jest groźny, dopóki wypaczona ocena istnieje niezależnie. Lecz kiedy tylko sztucznie zawyżona ocena jednego obiektu zostanie porównana z innym obiektem, powstaje
biegunowość, rodząca
wiatr sił równoważących.
Siły równoważące dążą do usunięcia powstałej biegunowości i działanie ich w większości wypadków skierowane jest przeciw temu, kto tę biegunowość wywołał.
Oto przykłady potencjałów bezwzględnych: kocham Cię; kocham siebie; nienawidzę Cię; brzydzę się sobą; jestem dobry; jesteś zły. Takie oceny są samowystarczalne; ponieważ nie opierają się na porównaniu i przeciwstawianiu.
A oto przykłady potencjałów zbudowanych na stosunkach zależności: kocham Cię pod warunkiem, że Ty mnie kochasz; kocham siebie, dlatego że jestem lepszy od Was; jesteś zły, ponieważ ja jestem dobry; jestem dobry, ponieważ Ty jesteś zły; nie podobam się sobie, ponieważ jestem gorszy niż wszyscy; brzydzę się Tobą, bo nie jesteś taki jak ja.
Różnica między pierwszą i drugą grupą ocen jest bardzo duża. Oceny oparte na porównaniu rodzą biegunowość.
Siły równoważące usuwają tę niejednorodność drogą zderzenia przeciwieństw. Dokładnie tak samo przeciwne bieguny magnesów przyciągają się wzajemnie.
Właśnie dlatego przykrości pchają się w życie tak natrętnie i jakby celowo. Na przykład w małżeństwa łączą się, wydawałoby się, sprzeczne osobowości, jakby karząc się nawzajem. W różnych grupach zawsze znajdzie się choćby jeden człowiek, który pod jakimś względem będzie dla Ciebie przykry. Prawo Murfiego lub - jak my to nazywamy - "prawo podłości", ma tę samą naturę. No a szkodliwi sąsiedzi stali się w ogóle nieodłącznym warunkiem wszelkiego współżycia.
Przykład z uciążliwymi sąsiadami dobrze ilustruje efekt biegunowości. Kwestia ta, mimo swojej powszedniości, ma bezpośredni związek ze sferą metafizyki. Problem polega na tym, że jedni ludzie przeszkadzają spokojnie żyć innym. Ale dlaczego?! Dlaczego zawsze i wszędzie znajdują się "źli" panowie i panie, którzy nie dają spokoje "dobrym" ludziom?
Cóż, czyżby wychodziło na to, że ludzie są podzieleni na dwa obozy? Ale jeśliby przeprowadzić ankietę: "Do jakiego obozu zaliczasz siebie?" - tylko bardzo niewielu uzna siebie za złych. Twoi sąsiedzi w większości są takimi samymi normalnymi ludźmi, jak i Ty.
Tendencja ta wytwarzana jest przez wiatr sił równoważących, który wieje w stronę Twojej niechęci. Kierunek wiatru wyjaśnić można przy pomocy prawa podłości:
wszystko, co Ci się nie podoba, będzie Ci towarzyszyć. Ktoś może się sprzeciwić: "Jakie tam, do diabła, siły równoważące? Ci ludzie są po prostu bezczelni i to wszystko, i nie ma tu o czym filozofować". Lecz teraz udowodnię, że to nie jest pusta filozofia.
Przypuśćmy, że sprawiają Ci przykrość sąsiedzi. A czy Ty sprawiasz im przykrość? Raczej nie. A dlaczego? "Otóż dlatego, że oni są tacy i owacy - a my tacy nie jesteśmy" - powiesz. Lecz nie ma ludzi po prostu dobrych czy złych. Każda ocena jest względna, ponieważ rodzi się z porównania przeciwieństw.
W sumie, dlaczego nie sprawiasz przykrości swoim sąsiadom? Moja odpowiedź wyda Ci się nieoczekiwana:
nie sprawiasz przykrości swoim sąsiadom, ponieważ oni mają Cię w nosie. "Tak właśnie jest - powiesz - dlatego właśnie są źli i bezczelni".
Właśnie takim stosunkiem włączasz biegunowość, jak elektromagnes, który będzie przyciągać do Ciebie coraz to nowe napaści ze strony sąsiadów. A po nich spływa to jak po kaczce, dlatego że nie stanowisz dla nich przedmiotu zainteresowania. Im nie przychodzi do głowy, by oceniać Cię i porównywać, czyli nawiązywać z Tobą relację zależności. I w tym sensie mają Cię w nosie -
nie nadają Ci znaczenia i nie włączają do warstwy swojego świata, dlatego też nie cierpią.Sąsiedzi nie odczuwają w stosunku do Ciebie biegunowości, dopóki zajęci są swoimi troskami i nie zwracają na Ciebie szczególnej uwagi. Lecz wystarczy, że nadadzą znaczenie Twojemu istnieniu w sąsiedztwie i zaczną porównywać, a od razu ukaże się, że jesteś nie taki, jak oni. I jeżeli to ich oburzy i dotknie do żywego, sam zaczniesz im sprawiać przykrość. Z dobrego przekształcisz się w złego sąsiada.
A potem będą mieć miejsce jeszcze bardziej nieprawdopodobne rzeczy. Zaczniesz przysparzać im przykrości w sposób, który nawet nie przyjdzie Ci do głowy, że może komuś przeszkadzać.
Będziesz sprawiać przykrość swoim sąsiadom, sam nie zdając sobie z tego sprawy. Dokładnie tak samo im teraz nie przychodzi do głowy, że oni sprawiają przykrość Tobie.
Hałas, na przykład we współżyciu - to zwykła sprawa. Im bardziej Ci się to nie podoba, tym bardziej będzie Cię on prześladować. Chociaż cisza i spokój - to optymalny sposób istnienia nie tylko dla Ciebie, lecz także dla Twoich sąsiadów. W ten sposób zużywa się mało energii. Zakłócenie spokoju - to zawsze anomalia, która nie powstaje bez powodu. Skąd bierze się energia?
Hałas dochodzący od sąsiadów wyprowadza Cię z równowagi i zaczynasz ich po cichu (lub głośno) nienawidzić. Twoje rozdrażnienie jest właśnie źródłem energii. Powstają stosunki zależności rodzące biegunowość. Niepohamowane uczucia typu: "Nienawidzę tych hałaśliwych sąsiadów!" - tworzą potężny magnes, który będzie przyciągać do Ciebie coraz to nowe bodźce rozdrażniające.
Obok zaczną pojawiać się nowi mieszkańcy skłonni do hałaśliwego stylu życia, a starzy sąsiedzi będą nabywać odpowiednią aparaturę nagłaśniającą - jakby specjalnie po to, by sprawić Ci przykrość.
Należy jeszcze uwzględnić, że sąsiedzi Twoich sąsiadów także wnoszą swój określony wkład i jeżeli powszechne uczucia w odniesieniu do zakłócających spokój pokrywają się, efekt zostaje zwielokrotniony. Ma się rozumieć, sam hałas nie wyczerpuje pojęcia "przyjemnego sąsiedztwa". Wszystko zależy od tego, do czego Ty skłonny jesteś żywić wstręt. Mogą zawalić Cię śmieciami, zadusić nieprzyjemnymi zapachami, porysować ściany na klatce schodowej i tak dalej. A niechęć do sąsiadów, jako przedstawicieli rodzaju ludzkiego w ogóle, może pociągnąć za sobą jeszcze bardziej odczuwalne skutki - zalanie, a nawet pożar.
Analogicznie we wszystkich innych przypadkach działa swego rodzaju prawo pecha. Przedmiot lub cecha, którym nadaje się szczególne znaczenie, przyciągają do siebie obiekty o przeciwnych właściwościach.
No a znaczenie, jak wiadomo, wzmacnia się w porównaniu i przeciwstawianiu. Jeżeli jest jeden biegun, powinien znaleźć się i drugi. Biegunowość stwarza magnes dla przykrości. Przyciągane jest wszystko to, co wywołuje niechęć. Wszystko, co drażni - prześladuje Cię. Wszystko, co jest nadzwyczaj niepożądane - wydarza się. I nie ma tu żadnej mistyki - to prawidłowość.
Biegunowość wypacza obraz energetyczny i rodzi wichry sił równoważących, w rezultacie czego rzeczywistość odbija się nieadekwatnie, jak w krzywym zwierciadle. Człowiek nie rozumie, że patologia jest wynikiem zakłócenia równowagi i próbuje walczyć z otoczeniem, zamiast usunąć biegunowość.
A trzeba tylko zastosować podstawową zasadę Transerfingu:
pozwolić sobie być sobą, a innym - być innymi. Trzeba wypuścić świat na wszystkie jego cztery strony.
Zwolnić swój uchwyt.Im bardziej upierasz się przy swoich pragnieniach i pretensjach, tym silniejszy jest magnes przyciągający wszystko, co przeciwne. Dzieje się dosłownie tak: Ty trzymasz świat za gardło, a on przeciwstawia się, próbując się uwolnić.
Nie ma sensu naciskać i nalegać - sytuacja jeszcze się pogłębi. Zamiast tego należy
świadomie zmienić swój stosunek do sytuacji zgodnie z zasadą Transerfingu.Na przykład postaraj się - przynajmniej na pewien czas - wyrzucić sąsiadów z głowy, przestań ich potępiać, udaj, że po prostu nie istnieją. Powiedz sobie: "No i pies z nimi!". Zwyczajnie wyrzuć ich z warstwy swojego świata.
Kiedy tylko uda Ci się oderwać od nich tę przyssawkę swojego
stosunku do nich, biegunowość zniknie i sąsiedzi stopniowo przestaną Ci sprawiać przykrość. Co więcej, jeżeli uda Ci się całkowicie zerwać stosunki zależności, może zdarzyć się coś niepojętego: te wstrętne typy staną się Twoimi najlepszymi przyjaciółmi.
Wszystko będzie jak na złośćW ogóle fakt istnienia "prawa podłości" jest sam przez się dość dziwny, nieprawdaż? Dlaczego, z jakiego powodu świat zachowuje się w taki wściekły sposób? A może to tylko domysły, przesądy? Nie, istnieje taka tendencja i nic na to nie poradzimy. Na szczęście model Transerfingu nie tylko ujawnia przyczynę takiej prawidłowości, lecz również wyjaśnia, jak można jej uniknąć.
Zasada Transerfingu działa niezawodnie, uwalniając tego, kto ją stosuje, od od masy problemów niejasnego pochodzenia. Wystarczy zwolnić uchwyt i przestać "trzymać świat za gardło", a ten z miejsca staje się życzliwy i posłuszny.
Ten zaś, kto "nie zwalnia uchwytu", będzie chodzić jak magnes, przyciągając do siebie wszystko, co przeciwne. Ale prawo pecha - to jeszcze nie wszystko. Gdy tylko przeciwności się spotykają, ich konfrontacja zmierza do dalszego zaognienia sytuacji.
Znane prawo
jedności i walki przeciwieństw, którego sedno polega na samej nazwie, stało się już wiedzą "szkolną".
...
Vadim Zeland