Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 28, 2024, 21:24:45


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2 3 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zdrada, niewiernosc- czy potrafisz przebaczyc.  (Przeczytany 22985 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Rafaela
Gość
« : Marzec 10, 2010, 09:05:01 »

Witajcie kochani.

Jest to temat tak stary, ale ciagle na czasie. Przed stu laty ludzie przyzekali sobie milosc i wiernosc do grobowej
deski. Dzisiaj przyzekaja sobie tez, czy sa w stanie dotrzymac danego slowa  w milosci i wiernosci.
Zyjemy w zupelnie innych czasach.

                                                         Rafaela
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #1 : Marzec 10, 2010, 09:34:15 »

Wierność. Można by elaborat na ten temat  napisać. Dla mnie to słowo oznacza coś bardzo głębokiego, a mianowicie wierność podjętemu zobowiązaniu wobec drugiej osoby, ale bez naruszania praw tej osoby do samostanowienia i jej własnej wolności.
Wierność to w jakiejś mierze również oddanie własnej wolności w słodki jasyr, chociaż to również przejaw wolnej woli.
Aż kiedyś nadchodzi czas próby wobec przyrzeczenia ...  Trwanie w nim pomimo wszystko, czy to jeszcze służy czyjejkolwiek wolności ? -  czy już raczej jest niewolą  ?
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #2 : Marzec 10, 2010, 12:05:37 »

Wlasnie, dzisiaj ludzie zyja dluzej, tak kobiety jak i mezczyzni. Sposob zycia sie bardzo zmienil. Ludzie zyja
duzo dluzej. Tak wiec lata wspolnego zycia tez sie wydluzaja. Jaka musi byc milosc i madrosc wspolmalzonkow,
aby dotrwali w nilosci i zrozumieniu srebrnego wesela, lub zlotego. Ze starszego pokolenia znajduja sie takie zwiazki, potrafia we wspolnej starosci isc na spacerek za raczke.
Niekiedy mialam takie mysli. Dwoje mlodych zakochanych, przyzekaja sobie zeczy o ktorych tak naprawde nie maja pojecia. Sa zupelnie nieswiadomi tego , czego sie podejmuja.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #3 : Marzec 10, 2010, 17:13:13 »

Dobrze, że się w ogóle podejmują, Rafaelo . Bez względu na to, co ich związek czeka w przyszłości ten etap jest bardzo ważny.
Każdy jest ważny.
Gdybym wiedział to , co wiem teraz prawdopodobnie niewiele by to  zmieniło w moim życiu - chciałbym przeżyć je w podobny sposób.
Może tylko byłbym bardziej świadomy i mniej się wszystkim tak strrrasznie przejmował. Tak samo jak obecnie, tak i wówczas przebaczyłbym wszystkim wszystko bez względu na to, czy oni by mi przebaczyli.
Z przebaczeniem żyje się o wiele lepiej Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 10, 2010, 17:13:38 wysłane przez east » Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #4 : Marzec 10, 2010, 21:22:55 »

Najpierw uzgodnijmy kto przysięga miłość, serce czy głowa Duży uśmiech
Rozłóżmy temat na czynniki pierwsze.
Jeśli swoje, dzisiejsze szczęście chciałbyś doświadczać w przyszłości, to musisz w logiczny sposób go zagwarantować. Jeśli przeszłość udowodniła ci, że szczęście jest powtarzalne w jakimś systemie umysłowego doświadczania, stosuj go.

A teraz, jeśli odrzucisz wszystko i zaczniesz odczuwać, będziesz bardziej kochał, szanował siebie, będziesz dostrzegał wartości ukochanej/ukochanego, wybierzesz wolność wyboru jego/jej dla własnego dobra, to co przeszkodzi Ci w procesie wybaczenia?



Pozdrawiam - Thotal
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #5 : Marzec 10, 2010, 22:16:37 »

Szczęścia i nieszczęścia nie da się , na szczęście , zagwarantować Mrugnięcie
Gdyby tak było, to zaraz ktoś by wpadł na pomysł gwarantowanych przeżyć i by to spieniężał.
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #6 : Marzec 10, 2010, 22:32:22 »

Szczęścia i nieszczęścia nie da się , na szczęście , zagwarantować Mrugnięcie
Gdyby tak było, to zaraz ktoś by wpadł na pomysł gwarantowanych przeżyć i by to spieniężał.

Ależ samym zejściem w materię gwarantujemy sobie cały zestaw przeróżnych przeżyć,
z uwzględnieniem nieszczęść…  te, nie wiedzieć czemu, jakoś szczególnie upodobaliśmy…  Duży uśmiech
... no i wszystko spieniężamy (przeliczamy) na energię...
dobrze, gdy bilans jest dodatni...  Mrugnięcie
Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #7 : Marzec 10, 2010, 23:26:07 »

Szczęścia i nieszczęścia nie da się , na szczęście , zagwarantować Mrugnięcie
Gdyby tak było, to zaraz ktoś by wpadł na pomysł gwarantowanych przeżyć i by to spieniężał.

Nic z tych rzeczy !
Nic z tych rzeczy, ponieważ My sami w sobie jesteśmy prawdziwym szczęściem.
A nieszczęście jest tylko brakiem szczęścia, czyli pustym miejscem, a nie nieszczęściem.
Czy ciemność jest ciemnością, czy brakiem światła ? Zapal światło w swoim pokoju i się o tym przekonasz.
Więc cóż tu gwaranatować  lub nie gwarantować, skoro tym.. szczęściem jesteśmy my Sami... Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 11, 2010, 17:13:32 wysłane przez Silver » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #8 : Marzec 11, 2010, 11:54:28 »

Ale tak naprawde kto i co jest zdradzane? Czy czlowiek powinien skladac przysiegi , ktore z gory wiadomo iz  bardzo czesto dotrzymuje sie wbrew sobie?

Wszystko jest zmienne nic ale to nic nie jest stale , dlaczego wiec zmiany nazywamy zdradami?
Uczucia rowniez ewoluuja , ludzie sie zmieniaja , zmieniaja sie ich cechy zewnetrzne i wewnetrzne , zmienia sie osobowosc.Czy nalezy wiec wiezic siebie i kogos przysiegami czesto skladanymi na wyrost?

Czy nie llepiej ( jezeli musza brac rozne sluby i skladac przysiegi) powiedziec sobie bede z Toba dopoki milosc bedzie nas laczyc?
Oczywiscie pozniej i tak i tak pozostaje odpowiedzialnos za partnera i dzieci ze zwiazku.. Ale to jest juz inny aspekt wspolnego bycia ze soba.

Moim zdaniem , brak wiedzy iz nic nie trwa wiecznie , malzenstwo rowniez nie musi ,oraz brak zrozumienia wolnosci swojej i uczuc.Strach przed zmianami , oraz odpowiedzialnoscia za konsekfecje wyborow.

Uczuc nie mozna wiezic ni wywolac na sile , zycie we dwoje powinno opierac sie na nich.Kiedy ludzie zaczynaja to rozumiec , nie ma zdrad , jest godnosc zycia i godnosc oraz szacunek dla partnera i jego decyzji. Wowczas rozstania nie sa bolem , sa akceptacja wolnosci cudzej i wlasnej.


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #9 : Marzec 11, 2010, 13:38:48 »

Cytuj
Uczuc nie mozna wiezic ni wywolac na sile , zycie we dwoje powinno opierac sie na nich.Kiedy ludzie zaczynaja to rozumiec , nie ma zdrad , jest godnosc zycia i godnosc oraz szacunek dla partnera i jego decyzji. Wowczas rozstania nie sa bolem , sa akceptacja wolnosci cudzej i wlasnej.

otóż to  Chichot

Szkoda tylko, że jeszcze daleko nam do tak głębokiego zrozumienia innych i samego siebie Uśmiech życzyłabym tego innym i sobie również

Pozdrawiam Uśmiech
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #10 : Marzec 11, 2010, 21:58:25 »

Nazwijcie w takim razie rzeczy po imieniu. Pomimo, że Kiara przekonuje nas o swoim niesamowitym rozwoju duchowym, miłości to możemy wyczytać, że nie chce brać odpowiedzialności za swoje zachowanie. Nie chce składać deklaracji, bo może ich nie dotrzymać. Stąd niechęć do poważnych obietnic i przysiąg - wyraźnie zauważalna próba dewaluacji i pomniejszania znaczenia. Jeżeli na starcie od razu obniżamy sobie poprzeczkę i zostawiamy furtkę to moim zdaniem nie ma w takim przypadku mowy o prawdziwym, głębokim uczuciu. Oczywiście, że miłość ewoluuje w ramach małżeństwa, trzeba więc ją pielęgnować, dbać, w przeciwnym razie może zblednąć, uschnąć. No ale w takim razie możemy skorzystać z tej furtki mówiąc "no wiesz, miłość się skończyła to i moja deklaracja się kończy..." Przecież to żałosne. Podejrzewam, że taki punkt widzenia "nic nie trwa wiecznie, więc tym bardziej małżeństwo" jest preferowany właśnie z powodu, że nie udało się danej osobie dotrzymać złożonych obietnic. Stąd również niechęć - "po co ślub", "po co papierki i przysięgi" - bo wtedy nasz brak konsekwencji i dotrzymania deklaracji jest jeszcze bardziej uwypuklony i drażniący jak cierń. Dlatego ważne jest aby mieć świadomość, że na wszystko przychodzi odpowiednia pora - gdy po coś zbyt wcześnie sięgamy traci na uroku i sile, pomniejszamy zarówno znaczenie jak i radość z tego.
Co to za miłość której dajemy się wypalić, co z odpowiedzialnością za osobę której "skradliśmy" wiele lat życia, uczuć? Co z np. dziećmi? W wielu wypowiedziach widzę zachęcanie - nie zawsze wprost - do egoizmu i braku dojrzałości - ale to jest związane z wygodnym wytłumaczeniem i uspokojeniem sumienia, bo:
* "taką ścieżkę rozwoju zapewne sobie wybraliśmy" - matko, tylko o jakim rozwoju wtedy mówimy?
* "reinkarnacja..." - spoko, jak teraz nie wyjdzie to zawsze wystartujemy od nowa - ludzie, życie to nie gra komputerowa...
* "nie ma dobra i zła - to tylko doświadczenia" - spoko, im komuś ciężej - to co, że z naszego powodu - tym szybciej się rozwija...

Ponieważ do poważnych spraw podchodzę bardzo poważnie, to nie wiem jak postąpiłbym w przypadku zdrady - być może w bólach, ale wybaczyłbym, zapomnieć - chyba nigdy.
Gdybym ja się tego dopuścił - nie wybaczyłbym ani nie zapomniałbym.
Zapisane
marek324
Gość
« Odpowiedz #11 : Marzec 12, 2010, 08:32:14 »

Cytuj
Uczuc nie mozna wiezic ni wywolac na sile , zycie we dwoje powinno opierac sie na nich.Kiedy ludzie zaczynaja to rozumiec , nie ma zdrad , jest godnosc zycia i godnosc oraz szacunek dla partnera i jego decyzji. Wowczas rozstania nie sa bolem , sa akceptacja wolnosci cudzej i wlasnej.

otóż to  Chichot

Szkoda tylko, że jeszcze daleko nam do tak głębokiego zrozumienia innych i samego siebie Uśmiech życzyłabym tego innym i sobie również

Pozdrawiam Uśmiech

Tak wiki, masz rację. Kiedy po wielu latach wspólnego życia przychodzi mąż do domu i oświadcza żonie i np. dwójce dzieci że odchodzi do innej kobiety, że oczywiście będzie płacił alimenty itd...  to żona odpowiada: ależ oczywiście kochany mężu, szanuję ciebie jako partnera i podejmowane przez ciebie decyzje, zachowajmy się godnie, oczywiście uszanuję twoją wolność, nasz rozwód nie będzie bólem ani dla mnie ani dla dzieci, a kiedy ze swoją nową kobietą będziecie chcieli wpaść na kawę przychodźcie śmiało, zawsze będę miała dla was drzwi szeroko otwarte. Dzieci chętnie poznają i pobawią się z nową ciocią, a ja chętnie opowiem jej o nowym sposobie szydełkowania którego się ostatnio nauczyłam.

Kiara i wiki, to co piszecie to szczyt hipokryzji. W tej całej wypowiedzi zastanawia mnie jeszcze jeden aspekt, zwłaszcza w kontekście twoim kiaro. Nie raz pisałem o twoich antagonizmach w stosunku do mężczyzn, oczywiście za każdym razem stanowczo zaprzeczasz ale i tak jest to widoczne w twoich wypowiedziach. Czy w efekcie nieudanego życia to co wypisujesz, to co tak dobitnie podsumował arteq nie jest twoją projekcją stanowiącą formę autoasekuracji, tzw. wentyla bezpieczństwa, formy storzenia sobie wizji świata w którym żyjesz i w którym w prosty sposób potrafisz wytłumaczyć swoje niepowodzenia?

"Czy nie llepiej ( jezeli musza brac rozne sluby i skladac przysiegi) powiedziec sobie bede z Toba dopoki milosc bedzie nas laczyc?" - zamiast stwierdzić, nie powiodło mi się, może to była wina moja, może partnera, może oboje coś zaprzepaściliśmy łatwiej jest powiedzieć będę z tobą dopóki miłośc będzie nas łączyć? A co dalej? wspólny dom? konto? stopa życiowa się zmeniła bądź partner się rozchorował więc żegnaj gienia czas się zmienia? wiesz kiaro dlaczego jest to tak żałosne? bo mówi to osoba która powinna mieć na tą sprawę zupełnie inny pogląd.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #12 : Marzec 12, 2010, 09:25:54 »

Może cierpienia przy zdradzie byłyby mniejsze, gdyby rodziny były wieloosobowe...

http://www.eioba.pl/a120812/a_gdyby_tak_malzenstwa_mogly_byc_i_wieloosobowe


Po co się męczyć z "babajagą" albo dręczycielem, którzy podpisali umowę z partnerem w celu manipulacji drugim człowiekiem? Czy wolność od psychopatów nie jest ważniejsza od tak zwanych "obowiązków"?
Czy dzieci wychowywane w patologicznych rodzinach mają sznsę na lepsze życie?


Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
Ps. zgłosiłem wniosek do Administracji o ukaranie forumowicza, który zwraca się do naszej koleżanki z małej litery. Robi to wyraźnie w celu jej poniżenia w chamski prostacki sposób.
Zapisane
marek324
Gość
« Odpowiedz #13 : Marzec 12, 2010, 09:41:53 »

thotal: "Po co się męczyć z "babajagą" albo dręczycielem, którzy podpisali umowę z partnerem w celu manipulacji drugim człowiekiem? Czy wolność od psychopatów nie jest ważniejsza od tak zwanych "obowiązków"?
Czy dzieci wychowywane w patologicznych rodzinach mają sznsę na lepsze życie?"

człowiek jest kowalem swojego losu, jeśli wychodzisz z założenia jak powyżej piszesz, czyli np. sam sobie weźmiesz lub wziołeś "babajagę" za żonę no cóź... pozostaje mi tylko współczuć. twojemu sposobowi myślenia również.

zakładając oczywiście że znasz moje intencje lepiej ode mnie thotal, sam się zabawiasz w hamski i prostacki sposób bawiąc się w donosiciela jak dziecko w piaskownicy. wykazujesz się jedynie małostkowością. i aż dziw bierze że to zazwyczaj tak małostkowi ludzie wypowiadają się o uduchowieniu i wewnętrznym rozwoju.

Jeśli chodzi natomiast jeszcze o poniżanie w chamski i prostacki sposób, wnoszę o przykładne ukaranie thotala za obelżywe, poniżające określenie "babyjagi". Po pierwsze oddzielnie, po drugie z dużych liter: Baby Jagi. Uraziłeś thotal moje dziecinne wspomnienia i ich bohaterów, tak jak to sam ujołes w choamski i prostacki sposób poniżając w ten sposób zarówno Babę Jagę, mnie  jak i jej obraz w mojej świadomości.
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 10:08:06 wysłane przez marek324 » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #14 : Marzec 12, 2010, 10:52:49 »

Widzisz Thotal, i tutaj kłaniają się pewne założenia czy wytyczne które z takim uporem są wyśmiewane. Oczywiście, że ciężko mówić o 100% pewności w stosunku do drugiej osoby, ale są pewne "porady" które pozwalają takie niebezpieczeństwo zminimalizować. Po to "wymyślono" okres np. poznawania się i spotykania vel "chodzenia" aby przekonać się czy z tą drugą osobą nam po drodze, dodatkowo zachowujemy szacunek zarówno dla siebie jak i drugiego człowieka. Po to jest okres narzeczeństwa aby dając "wstępną" obietnicę upewnić się czy chcemy danego związku. Po to jest również zalecenie wstrzemięźliwości seksualnej aby nie krzywdzić innych i mieć [szczególnie kobiety] ochronę przed naciągaczami. Ktoś kto ma poważne i szczere zamiary - nie będzie traktował owych zaleceń jako w jakikolwiek sposób uciążliwych, oszust bądź egoista będzie natomiast krzyczał o zamachu na wolność.
Poprzewracaliście zasady które miały chronić przed nieuczciwością, a teraz zasłaniacie się skutkami takich zachowań. Jeżeli wtłaczacie komuś do głowy: "musisz być wolnym; nie ma dobra i zła; kochaj dopóki będzie Ci się chciało; masz prawo w dowolnym momencie się zwinąć" - to będziecie produkowali egoistów, ludzi bez szacunku dla innych, bez empatii, nieodpowiedzialnych, lekceważących uczucia innych. Do tego nawoływanie wolności i rozwoju - chyba wolności do egoizmu. Miłość często mylicie z popędem seksualnym, rozwój i wolność - z folgowaniem im. Zeby było bez niedomówień - owszem miałem i miewam popęd seksualny, jednak ważne jest co się z nim robi i jak ukierunkowuje oraz czy ważniejszym jest szacunek i dobro drugiej osoby czy nasze zachcianki.

Dodatkowo - pomimo powziętych środków oczywiście może się zdarzyć trafienie na psychopatę czy kata - ani myślę wtedy namawiać do trwania w tak patologicznym związku. Chodzi mi jednak aby nie tłumaczyć swoich słabostek w ten sposób. W pewnych przypadkach KRK uznaje nieważność zawarcia związku.

Już słyszałem, że dekalog stworzono aby zgnębić człowieka - konkretnych argumentów i ich obrony już zabrakło. Od dłuższego czasu słyszę, że moralność zalecana przez KK również jest tłamszeniem człowieka. Jestem zawsze w stanie udowodnić, że jest całkowicie odmiennie - służy dobru człowieka. Skutki nawoływania do fałszywie pojętej wolności i rozwoju możemy obserwować dookoła, pomimo tego [faktów - statystyk] słyszę, że jest lepiej, ludzie są bardziej uduchowieni. To przecież żałosne i tragiczne.

Zauważam natomiast gdy na forum brakuje niektórym argumentów to starają się uciszyć dyskutanta za pomocą zagrywek rodem z piaskownicy - a to źle spojrzał, a to z małej litery, a to zdrobnił, a to użył nazwiska, a to nie użył "Pani", a to nie wolno mu pisać, a to chcę wyłączność na wątek... jednocześnie próbując nadać zdarzeniu niebotyczną rangę - "chamsko zwyzywał" , "naubliżał", "zamach na wolność". W świetle regulaminu forum - jest to błąd ortograficzny, na który można zwrócić uwagę co najwyżej poprzez PW - zachęcam do lektury.
Jakoś ta "troska" o jakość chowa się gdy broniona osoba dopuszczała się pomówień.
Do tego tak boli to osoby tak oświecone, uduchowione, które ego rozłożyły na łopatki...
Żałosne i małostkowe.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #15 : Marzec 12, 2010, 11:27:03 »

Masz racje  arteq, podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisales. W dzisiejszych czasach nie ma czasu na poznawanie sie, ludzie mlodzi nie znaja uczucia tesknoty za ta ja interesujaca osoba. Nie ma czasu na rozwiniecie roznych faktorow ktore w pozniejszym zyciu beda odgrywaly bardzo wazna role. Dzisiaj latwo sie pobrac i latwo sie rozwiesc. Na calym swiecie jest taka sytuacja. Dzisiaj malzenstwo , oboje pracuja, oboje sa zatrudnieniu w wychowywaniu rodziny. Dzisiaj sprawiedliwie nie ma podzialu na kobiety i mezczyzn.
Oboje musza reka w reke isc przez kazdy nastepny dzien  swojego zycia. Tak jest jeszcze ciezsza sytuacja
dla obojga. Jesli on chce isc na mecz, czy pograc w pilke itp, ona chce sie spotkac z przyjacioklami. W tym
momecie musza sobie wierzyc, miec zaufanie do siebie.

Jestem obecnie w bardzo wielkim zaklopotaniu, gdyz widze ze jezyk ojczysty w Polsce bardzo podupadl.
Wczoraj ogladalam polska TV, mlodzi ludzie tanczyli, byly tez 3 osoby ktore ocenialy kwalifikowaly tych tanczacych. Siedzialm spokojnie i ogladalam ten program. Ja kiedy bylam w ich wieku tez lubialam tanczyc i tanczylam bardzo dobrze. W pewnym momecie wypowiadala sie kobieta, oceniala taniec slicznej dziewczyny.
Byla mala dyskusja, a na koniec powiedziala tak naprawde to wygladasz "zajebiscie"- to slowo apsolutnie nie pasowalo do niej, uwazala sie za bardzo wazna i elokwentna i do tej calej sytuacji.Ona stracila w moich oczach wszystko, doslownie wszystko. To nie jest koniec.
Odwiedzam ja tez rodzine w kraju, slysze w malzenstwach taki rynsztok, ze zapytuje sie czy oni znaja
inny jezyk, jezyk ktorym mozna wiele wyrazic. Dla mnie wulgaryzm oznaczal bardzo wiele, oczywiscie negatywnie. W taki sposob odzywaja sie do siebie, do dzieci, przyjaciol. Chodzac do szkoly uczylam sie pieknej mowy. Kiedy zamieszkalam w Niemczech, przez pewien czas nie umialam mowic po niemiecku.
Wtenczas dopiero zobaczylam jakim przeogromnym aparatem jest mowa ojczysta, ze mozna wyrazic milosc , zadowolenie, smutek itp. Malzenstwo, to jest praca nigdy nie zaplacona, jesli brakuje w niej milosci, zrozumienia wspolpracy, to nie ma szans na przyszlosc.   
Mysle ze zdrada jest ciosem mocno kaleczacym ta slabsza osobe.  Ktos kto czuje sie w swoim zwiazku
zle, powinien poprostu w spokoju odejsc, a nie najpierw wchodzic do obcego lozka, a potem pastwic sie nad osoba oszukana i wykozystana. Nalezy zawsze pamietac, ze zabralo sie komus lata zycia. Dlatego
zawsze powinno sie brac odpowiedzialnosc za wlasne czyny.     Rafaela
Zapisane
marek324
Gość
« Odpowiedz #16 : Marzec 12, 2010, 11:29:17 »

Mądrze napisane
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #17 : Marzec 12, 2010, 11:45:35 »

Marku- to pisze zycie. Dziekuje Rafaela
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #18 : Marzec 12, 2010, 13:00:05 »

Arteq  napisał  " Podejrzewam, że taki punkt widzenia "nic nie trwa wiecznie, więc tym bardziej małżeństwo" jest preferowany właśnie z powodu, że nie udało się danej osobie dotrzymać złożonych obietnic "

Acha .. zatem to obietnice są najważniejsze , a nie prawdziwe , REALNE na tu i teraz relacje międzyludzkie ?

Słuchaj Arteq , umówmy się, że świat jest płaski, bo na przykład obaj tak to postrzegamy w danym momencie. Jak złamiesz tą umowę , bo  zaczniesz dostrzegać inne wymiary ( i żyć podług nich ) to znaczy , że jesteś żałosny - ok ?  Nie sądzę, abyś się zgodził na takie stawianie sprawy, chociaż tak właśnie się dzieje obecnie, kiedy to nowe postrzeganie świata jest niczym więcej jak łamaniem starych praw. Osoby  myślące i czujące inaczej przedstawia się jako " żałosne". Podług własnej konserwatywnej miary.
 Owszem uprościłem to aż do bólu, aby wykazać , że to nie umowy są najważniejsze, a ich realna , aktualna wartość. Ale nie - ludzie uwielbiają budować sobie tożsamość z przeszłości i uparcie, aż do kropli krwi ostatniej jej bronią bez litości tnąc się nawzajem szablą win , nie bacząc na dawny szacunek, na dobro wspólne, ani na dobro dzieci. Najważniejsza jest umowa, najważniejsza jest dawna tożsamość, utrzymać status quo, najważniejsze jest ego.
Tak, pozwoliłem sobie na tak daleko  idące wnioski wobec Twojego toku zarzutów , chociaż nie rozmawiamy tu o tym co jest dobre , a co złe.
"Poprzewracaliście zasady które miały chronić przed nieuczciwością, a teraz zasłaniacie się skutkami takich zachowań. Jeżeli wtłaczacie komuś do głowy: "musisz być wolnym; nie ma dobra i zła; kochaj dopóki będzie Ci się chciało; masz prawo w dowolnym momencie się zwinąć" - to będziecie produkowali egoistów, ludzi bez szacunku dla innych, bez empatii, nieodpowiedzialnych, lekceważących uczucia innych. Do tego nawoływanie wolności i rozwoju - chyba wolności do egoizmu."

Czyli rozumiem, że według powyższego toku rozumowania niemożliwe jest to, co napisał ( prześmiewczo, w jego mniemaniu) obrażający ludzi o odmiennych poglądach marek324 , czyli   "Kiedy po wielu latach wspólnego życia przychodzi mąż do domu i oświadcza żonie i np. dwójce dzieci że odchodzi do innej kobiety, że oczywiście będzie płacił alimenty itd...  to żona odpowiada: ależ oczywiście kochany mężu, szanuję ciebie jako partnera i podejmowane przez ciebie decyzje, zachowajmy się godnie, oczywiście uszanuję twoją wolność, nasz rozwód nie będzie bólem ani dla mnie ani dla dzieci, a kiedy ze swoją nową kobietą będziecie chcieli wpaść na kawę przychodźcie śmiało, zawsze będę miała dla was drzwi szeroko otwarte. Dzieci chętnie poznają i pobawią się z nową ciocią, a ja chętnie opowiem jej o nowym sposobie szydełkowania którego się ostatnio nauczyłam."

To byłoby po prostu  ... jakie marku324 ? żałosne ? Po latach małżeństwa dwoje ludzi siada do poważnej rozmowy i wyjaśniają co im leży na sercu i dlaczego potrzebują zmian. Może być tak, że druga osoba wykazuje się zrozumieniem i wówczas oboje w szacunku wzajemnym rozstają się tak, jak to opisałeś. Niemożliwe ? żałosne ?
To znaczy, że lepiej jak się pokłócą , pobiją, pozwą do sądu, wciągną w swoją żenadę rodzinę, sąsiadów i każdego , kto się napatoczy ? Albo , uświadomiwszy sobie ogrom cierpienia, jakie mogą sobie wzajemnie przysporzyć dalej, aż po grób cierpieć będą  w milczeniu. W więzieniu niespełnionych marzeń, uwikłań w dawne obietnice  i kłamstwa. Tak , kłamstwa , bo w związku bez miłości dawna obietnica związku aż do śmierci to obecne oszustwo. Ale kłamstwo ma tutaj rangę uświęconą, bo POWINNO SIĘ MIEĆ OKREŚLONY RAZ NA ZAWSZE POGLĄD.
Tak właśnie odbieram Cię marek324 , gdy piszesz :
"dlaczego jest to tak żałosne? bo mówi to osoba która powinna mieć na tą sprawę zupełnie inny pogląd."

Powinna mieć według Ciebie. No bo przecież tylko Ty znasz prawdę. Tylko ty wiesz lepiej  co powinno być i jak . Czyż nie ? Szczęśliwe rozstania to według Ciebie .. hipokryzja.


Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #19 : Marzec 12, 2010, 13:00:41 »

"Tak wiki, masz rację. Kiedy po wielu latach wspólnego życia przychodzi mąż do domu i oświadcza żonie i np. dwójce dzieci że odchodzi do innej kobiety, że oczywiście będzie płacił alimenty itd...  to żona odpowiada: ależ oczywiście kochany mężu, szanuję ciebie jako partnera i podejmowane przez ciebie decyzje, zachowajmy się godnie, oczywiście uszanuję twoją wolność, nasz rozwód nie będzie bólem ani dla mnie ani dla dzieci, a kiedy ze swoją nową kobietą będziecie chcieli wpaść na kawę przychodźcie śmiało, zawsze będę miała dla was drzwi szeroko otwarte. Dzieci chętnie poznają i pobawią się z nową ciocią, a ja chętnie opowiem jej o nowym sposobie szydełkowania którego się ostatnio nauczyłam." marek234

Tak ludzie powinni nauczyc sie zyc w taki sposob jak napisales, szanujac siebie i innych swoje wybory i innych. Powinni zrozumiec iz liczy sie tylko milosc  niosaca dobro i potrafic ja zzakceptowac.

Zobaczo i le lepsze byly by uklady miedzyludzkie , gdyby nie bylo nienawisci a zrozumienie i akceptacja.Uczucia ( te prawdziwe ) ich laczace trawaly by niezmiennie. A wolnosc wyborow byla by uszanowana.

Nikogo do uczuc zmusic nie mozna , trwanie w zwiazku bez uczuc ,z powodu kontraktu , jest przekazywaniem dzieciom falszywych wzorcow, ktore one rowniez ze strachu ( przed utrata czegokolwiek) przekazuja swoim dzieciom.

I jak sie okazuje rozwodow jest coraz wiecej , wiec warto zapytac , dzlaczego?
A nasytepnie wyciagnac wnioski.

Kiara Uśmiech Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 13:03:50 wysłane przez Kiara » Zapisane
wiki
Gość
« Odpowiedz #20 : Marzec 12, 2010, 13:52:14 »

Cytuj
Tak wiki, masz rację. Kiedy po wielu latach wspólnego życia przychodzi mąż do domu i oświadcza żonie i np. dwójce dzieci że odchodzi do innej kobiety, że oczywiście będzie płacił alimenty itd...  to żona odpowiada: ależ oczywiście kochany mężu, szanuję ciebie jako partnera i podejmowane przez ciebie decyzje, zachowajmy się godnie, oczywiście uszanuję twoją wolność, nasz rozwód nie będzie bólem ani dla mnie ani dla dzieci, a kiedy ze swoją nową kobietą będziecie chcieli wpaść na kawę przychodźcie śmiało, zawsze będę miała dla was drzwi szeroko otwarte. Dzieci chętnie poznają i pobawią się z nową ciocią, a ja chętnie opowiem jej o nowym sposobie szydełkowania którego się ostatnio nauczyłam." marek234

Mareczku czemu to nadpisałeś?
czemu miało służyć to totalne spłycenie? 
czyżbyś właśnie tak odebrał moje słowa, jest ni przykro, że masz problemy ze zrozumieniem tego co piszę, ale cóż widać nie wszyscy muszą się rozumieć.
 
Pozdrawiam Cię Uśmiech

East, niestety są ludzie, którzy do końca będą trzymać się swoich egoistycznych racji i nic Twoje tłumaczenia, jak obserwuje od dawna nie zmienią, smuci mnie to ................


Kiaro Ty to wiesz, ale są ludzie, którzy uważają że do wszystkiego nawet do miłości można zmusić Uśmiech, smutne ale rozejrzyj się.... często prawdziwe......niestety Smutny




Pozdrawiam również Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Marzec 12, 2010, 13:54:28 wysłane przez wiki » Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #21 : Marzec 12, 2010, 13:58:20 »

Tak wiki, masz rację. Kiedy po wielu latach wspólnego życia przychodzi mąż do domu i oświadcza żonie i np. dwójce dzieci że odchodzi do innej kobiety, że oczywiście będzie płacił alimenty itd...  to żona odpowiada: ależ oczywiście kochany mężu, szanuję ciebie jako partnera i podejmowane przez ciebie decyzje, zachowajmy się godnie, oczywiście uszanuję twoją wolność, nasz rozwód nie będzie bólem ani dla mnie ani dla dzieci, a kiedy ze swoją nową kobietą będziecie chcieli wpaść na kawę przychodźcie śmiało, zawsze będę miała dla was drzwi szeroko otwarte. Dzieci chętnie poznają i pobawią się z nową ciocią, a ja chętnie opowiem jej o nowym sposobie szydełkowania którego się ostatnio nauczyłam.

Chichot Chichot Chichot

Z jajem to napisałeś. Podobało mi się.
Prawda jest taka, że miłość to najsilniejsze uczucie. Gdy kwitnie, jest najpiękniejsze, a gdy obumiera - życie naprawdę może stracić sens. Absolutnie nie zgadzam się z tym, co napisała Kiara i uważam że jest to bardzo niedojrzała postawa. Oby nikt z nas nie trafił na drugą połówkę reprezentującą ten sam pogląd, bo gdyby na któregoś z nas padło, to biada nam...
Jest to brak odpowiedzialności, zabawa czyimiś uczuciami i metoda na usprawiedliwienie swojego odejścia.
Nie mam chyba nic więcej do dodania, wszystko co mogłabym jeszcze powiedzieć w tym temacie, napisali już Arteq i Rafaela.
Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #22 : Marzec 12, 2010, 14:16:45 »

Napisalas bardzo duzo, wypowiedzialas  sie bardzo rezolutnie. To pozytywne stanowisko w dzisiejszych czasach. Rafaela.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #23 : Marzec 12, 2010, 14:19:31 »

Według mnie nie zrozumiałaś Janneth o czym napisała Kiara. Nie jest to brak odpowiedzialności ani niedojrzała postawa. Nie wiesz jak Kiara realizuje to o czym pisze w swoim życiu, więc dlaczego oceniasz jej odpowiedzialność czy dojrzałość ? Może też jest matką i ma wspaniałe relacje z dziećmi oraz partnerem/partnerami bez względu na swój status "rodzinny". Tylko przykładowo tak napisałem , bo ja również nie wiem jak jest w rzeczywistości - to tak tytułem wyjaśnienia bo ktoś mógłby tu jakieś domysły snuć. Wypowiadam się na temat tego, co napisała Kiara poprzez pryzmat własnego życia.

Nie neguję też Twojego zdania w żadnym wypadku. To Twoje zdanie.
Na pewnym etapie swojego życia również kiedyś takie zdanie miałem dlatego bardzo dobrze Cię rozumiem. Miłość to ogromna energia. Czy to nie Ty miałaś kiedyś w opisie  "jeśli coś kochasz  - puść to wolno. Gdy wróci - zostanie na zawsze "  ( coś w podobie ) ?
Nasze oceny innych ludzi oraz ich postaw życiowych dokonują się z poziomu obecnego rozwoju. Ktoś za najważniejsze będzie uważał budowanie domu rodzinnego i relacji z wybraną przez siebie osobą, a ktoś inny ponad wszystko będzie cenił własną wolność zwróciwszy wolność i wszystko co ma drugiej osobie w poszanowaniu jej wyboru.
Arytmetyka miłości jest niesamowita : Kiedy się dzielisz, to jednocześnie mnożysz . Uśmiech Nie masz nic posiadając wszystko.
Zapisane
janneth

Skryba, jakich mało


Punkty Forum (pf): 23
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1642



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #24 : Marzec 12, 2010, 14:41:25 »

Absolutnie nie zgadzam się z tym, co napisała Kiara i uważam że jest to bardzo niedojrzała postawa.

Według mnie nie zrozumiałaś Janneth o czym napisała Kiara. Nie jest to brak odpowiedzialności ani niedojrzała postawa. Nie wiesz jak Kiara realizuje to o czym pisze w swoim życiu, więc dlaczego oceniasz jej odpowiedzialność czy dojrzałość ?

East, ty widocznie też nie zrozumiałeś tego, co napisałam Uśmiech Spójrz na mój cytat i racz dostrzec, że to moje zdanie. Że w mojej opinii taka postawa jest niedojrzała i choćbyś na setkę sposobów próbował MI tłumaczyć rację wynikającą ze słów Kiary, to przecież doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że moje zdanie to moje zdanie. I nikt inny go nie zmieni.

Gdyby załóżmy, mój mężczyzna jutro mi powiedział, że odchodzi ode mnie, bo mu się znudziłam i znalazł przyjemność w rozpoczynaniu związku z inną kobietą - na pewno bym go nie pogładziła po głowie chwaląc jego wybór jako manifestację wolnej woli! Gdybym ja odeszła od niego i w jego rozpaczy próbowała mu udowodnić, że musi uszanować moją wolną wolę, to byłby to z mojej strony szczyt egoizmu.
Chciałabym podeprzeć się cytatem Artka:

Oczywiście, że miłość ewoluuje w ramach małżeństwa, trzeba więc ją pielęgnować, dbać, w przeciwnym razie może zblednąć, uschnąć. No ale w takim razie możemy skorzystać z tej furtki mówiąc "no wiesz, miłość się skończyła to i moja deklaracja się kończy..."

Z tego powodu jest najwięcej rozstań. Ktoś dostrzegając zmianę (jak to Arteq nazwał - ewolucję) w uczuciu jakie łączy go z drugą osobą, może omylnie stwierdzić, że miłość się już wypaliła. Symptomów takich zmian jest całe mnóstwo. Każdy z nas wie, jak wspaniale jest, gdy się związek zaczyna. Potrzeba poznania, tajemniczość, trzymanie się za rękę nawet w rzucającym na boki tramwaju, całowanie w każdym miejscu publicznym, po prostu iskrzenie. Niemoc nasycenia się czyjąś obecnością. Inaczej sprawy mają się po roku, inaczej po pięciu latach, dziesięciu, dwudziestu i czterdziestu... Niektórym może wydawać się wówczas, że uczucie "zblakło". Ale według mnie - nic z tych rzeczy. Ono dojrzało wraz z zakochanymi. Na każdym etapie związku zakochani mają inne potrzeby i inaczej postrzegają łączące ich uczucie. Czasami wkradają się chwile zwątpienia i właśnie w takich momentach... Kiedy jedno drugiemu mówi "wiesz co... Ty już mnie chyba nie kochasz tak jak kiedyś. Powinniśmy się rozstać", a myśli "a ja sobie znalazłem inną i mam z nią tak jak z tobą na początku", to jest właśnie pułapka, w której zamiast uszanować czyjąć wolną wolę, powinniśmy mieć odwagę zawalczyć o to, co dla nas najcenniejsze.
Bo jeśli się kogoś kocha East, to niełatwo jest pozwolić mu odejść. I ja ze swojej strony deklaruję, że o miłość walczyłabym dopóki czułabym, że druga osoba mnie kocha. Wiadomo, że czasem zdarzają się zauroczenia. Że ktoś trzeci jest w stanie przypomneć ukochanej/ukochanemu etap zauroczenia, potem etap poznania itd. Ale to nie oznacza, że ukochany/ukochana podąży dobrą ścieżką porzucając wszystko, nad czym od dawna pracował. To co dawało mu uśmiech i łzy. Nie zawsze jest różowo - to prawda. Ale poddanie się nie jest dobre, a jeśli kogoś kochasz, będzie ci zależało nie tylko na zatrzymaniu tej osoby, ale także na tym, by i jej było dobrze.
Dlatego najlepszym rozwiązaniem; prozaicznym i niewiele wymagającym, jest udowadnianie swojej miłości na co dzień. Choćby nawet drobnymi gestami. Miłość należy pielęgnować cały czas. I nie uciekać, gdy wydaje się, że jest źle, tylko dzielnie stawić we dwoje czoła problemom dnia codziennego. Wolna wola - dopóki nie krzywdzisz innych, a szczególnie tych, których twierdziłeś, że kochałeś.

I to jest właśnie moje zdanie. I nikt mi go nie odbierze.

Zapisane

The Elum do grieve
The oak he do hate
The willow do walk
if ye travels late.
Strony: [1] 2 3 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.054 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

world-of-pandas telenovelasmundo devilssoldiers akademiajazdykonnej zabojcy