Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 28, 2024, 21:59:28


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Tożsamość - korzenie  (Przeczytany 9470 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
east
Gość
« : Lipiec 10, 2010, 10:57:03 »

Do założenia tego tematu zainspirował mnie fragment postu Acentaura w którym odnosi się on do korzeni, jako bardzo istotnego obszaru decydującego o kierunku ludzkiego postępowania

Cytuj
Jednym z "brakow" jest problem tzw. korzeni. Okazalo sie , ze ich nie daje sie wygenerowac. Dlatego trzeba produkowac nieprzerwanie rozne substytuty
W tym wątku chciałbym poruszyć ten temat pomijając konotacje z  patriotyzmem ( o tym jest osobny wątek) , oraz w oderwaniu od korzeni tzw rodzinnych, gdyż o tym również jest tutaj osobny temat.

W szczególności chciałbym na początek odnieść się do tego założenia ( może dasz radę to uzasadnić Acentaur ?) : Okazalo sie , ze ich nie daje sie wygenerowac [korzeni]

Problem ten jest mi szczególnie bliski , gdyż , jak wiecie, mieszkam w Szczecinie, który przed wojną należał do Rzeszy. Po wojnie został zasiedlony przez Polaków- przesiedleńców.
Zresztą od samego początku istnienia tego miasta aż 13 cie razy przechodziło ono "z rąk do rąk". Ziemia szczecińska w różnych okresach swojej historii  należała do książąt pruskich, a to do plemion pomorskich, luźno tylko związanych z korzeniami naszego Narodu, a to do Szwedów, do Duńczyków , a nawet, był taki okres, że stanowiliśmy lenno vikingów. Najczęściej w posiadaniu tych ziem byli oczywiście Niemcy ( słynny związek miast Hanzy, pod którego wpływami był Szczecin i pobliskie miasteczka ). Z racji swojego położenia geograficznego Szczecin od zawsze był związany z gospodarką morską, z handlem i wymianą kulturową. Tyle kontekstu w olbrzymim skrócie.
Po II WŚ ludność , która tutaj się osiedliła pochodziła z najróżniejszych rejonów Kraju, ( moja babcia z wileńszczyzny pochodziła na przykład ), a samo miasto znalazło się pod kontrolą wojsk radzieckich.Niemców stąd wypędzono na zachód.

Zmierzając do sedna: Ani etnicznie, ani narodowościowo nowi mieszkańcy nigdy nie byli związani z tą ziemią , nie było tu wspólnej kultury , wszystko było nowe. Tereny miejskie i pozamiejskie o które z pieczołowitością dbała ludność niemiecka po wojnie popadły w zapomnienie. Te więzy zaczęły się dopiero tworzyć.
I w tym momencie można by po prostu stwierdzić  : "Okazalo sie , ze ich nie daje sie wygenerowac"

Czy na pewno ?
Niemalże od razu po uprzątnięciu miasta z pożogi wojennej postawiono tutaj na przemysł stoczniowy. Z racji położenia i ukształtowania terenu miasto od zawsze związane było z wodą i handlem. Woda łączyła każdą dzielnicę miasta zanim odgruzowano drogi. To tutaj zaczęły się ogniskować tradycje morskie. Z czasem przypomniano sobie o wikingach, o handlu morskim, rybołówstwie. Te korzenie tu zawsze były bez względu na to, jacy ludzie tu rządzili, jakie nacje okupowały to miasto. Naturalną koleją rzeczy wokół  Jeziora Dąbie i rzeki Odry zaczęły powstawać mariny żeglarskie , gdzie postawiono na wychowanie młodzieży poprzez żeglarstwo. Jako młody chłopak  również uległem magii żeglarstwa. Najnowsza historia Szczecina udowadnia, że postawienie na żeglarstwo to dobry krok. Pozyskano środki z UE  na budowę i remonty marin, w turystyce i morskim wychowaniu dostrzegając szansę nie tylko dla Portu , ale również dla szeregu małych miejscowości ulokowanych nad wodą. Starsi już dzisiaj, niegdysiejsi wychowankowie szkółek żeglarskich czują się zakorzenieni kulturowo z tym rejonem, z tradycją morską.
Po raz pierwszy od wielu lat zbudowano w miarę spójną wizję miasta opartą na tej tradycji, gdzie hasło "jachting i ekologia" znalazło się w trójce najważniejszych celów miasta , a sam projekt nazwano Floating Garden - pływające ogrody.
Więcej tutaj http://www.szczecin.eu/

Chodzi mi o to, że bez względu na to, jakie korzenie rodzinne czy narodowościowe Polacy przynieśli ze sobą na te Ziemie po wojnie, to z powodu rozdrobnienia kultury  ich tożsamość uległa powolnemu zanikowi, ale jednocześnie w to miejsce nowe pokolenia zaczęły budować nową tożsamość, zapuszczać nowe korzenie.
Korzenie te nie opierają się na pokoleniowych tradycjach, lecz na tradycji miejsca. Kiedy mówię o swoich korzeniach związanych ze Szczecinem to nie mam na myśli więzów krwi.  Kiedy oglądam stare płótna w muzeum morskim na których żaglowce dumnie wypinają potężne flagi duńskie, szwedzkie, fińskie czy lokalne bandery księstw niemieckich to rośnie we mnie poczucie korzeni z międzynarodowym charakterem   ponad podziałami etnicznymi. Zapuściłem korzenie w tradycji morskiej tego miejsca, albo inaczej - to one mnie sobą oplotły , one zawsze tu były bez względu na to jaki naród chwilowo posiadał to miasto. Niczego nie musiałem generować poza życzliwym otworzeniem siebie na działanie tych korzeni.

Nie ma dla mnie znaczenia to , czy Szczecin i okolice będą polskie, niemieckie czy szwedzkie . Ma znaczenie to, żeby były zdrowe, czyste, ekologiczne i żeby tutaj tętniło życie, na wodach jeziora i Zalewu paradowały jachty niosące wielokolorowe bandery różnych narodów, a w mieście tętnił handel.
Powiem więcej - nie zależy mi na tym, aby Szczecin pozostał Polski. Teza o polskości tych ziem jest strasznie naciągana ( argumenty na początku mojego postu). Zależy mi na tym, aby korzenie tkwiące w potencjale tego miasta oplatały każdego, kto tu osiądzie. Każdego Europejczyka.
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Lipiec 12, 2010, 20:29:17 »

Witaj east,
Cytuj
W szczególności chciałbym na początek odnieść się do tego założenia ( może dasz radę to uzasadnić Acentaur ?) : Okazalo sie , ze ich nie daje sie wygenerowac [korzeni]
to jasne jak slonce a poniewaz mamy to przed wlasnym nosem ... Uśmiech
Te korzenie nie zawezaja sie tylko do przynaleznosci etnicznej czy do regionu. To jedna z tajemnic tego swiata, ta ktora jest instyktownie wyczuwana. Ta tajemnica
zdaje sie nie istniec, ale zawsze wylazi na powierzchnie  w chwilach krytycznych. Doswiadczyly tego chyba wszystkie narody a i do tej pory jest tym, na czym opieraja sie np. ruchy narodowowozwolencze na swiecie oraz walka calej afryki o swoje jestestwo. Jaka to roznica, bycia dumnym byc polakiem a bycia dumnym z sieci supermarketow nalezacych do obcych firm? Albo czy jest tym samym, byc dumnym z polskiej mysli naukowej, polskiej muzyki i literatury a bycia dumnym z zycia w kraju pelnym zagranicznych firm i skomercjalizowana kultura na wzor  zachodni..itd..itd.
Zalezy to od kryterium jakie zastosujemy, jesli tym jest pelna miska chipsow i adidasy ..to znamy odpowiedz. Jakie sa te inne kryteria?  Takie same jak dla czegokolwiek innego  na tym dualnym swiecie. Naturalna roznorodnosc czegokolwiek jaka doswiadczamy w zyciu to te kryterium. Zachowac wlasna ( narodowa jak i osobista ) odrebnosc we wszyskich aspektach i dostrzec wspolne czy nadrzedne czynniki wiazace cala ludzkosc. I nie chodzi tu o  "wspaniale" swiaty pod flaga Rotschildow, Rockefelerow czy roznych czerwonych pomiotow. Dlatego tez nie ma jednego monoorganizmu zwierzecego, roslinnego, dlatego nie ma monomuzyki, monojezyka......dlatego nie ma uniwersalnego czlowieka z ujednoliconym ego.....
pozdrawiam
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Lipiec 12, 2010, 20:45:41 »

Coś w tym jest. Choć przedstawiłeś to od strony bardziej materialnej, ja to staram się skupić na naszym języku:

http://www.cheops.darmowefora.pl/index.php?topic=5301.0

I o Polskości języka polskiego prosiłbym wypowiadać się pod wskazanym wątkiem.

Nie chcę przez to powiedzieć, ze popieram tylko to co "nasze" a wszystko inne jest "be", jednak musimy bardziej uważać by nie zachłysnąć się tym "światem". A co jeśli w czasie zachłyśnięcia nie będzie przy nas nikogo, kto walnął by nas w plecy lub zrobił sztuczne oddychanie, by nas ocucić?  Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Lipiec 12, 2010, 20:46:43 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #3 : Lipiec 13, 2010, 13:10:49 »

acentaur  piszesz 
Cytuj
Doswiadczyly tego chyba wszystkie narody a i do tej pory jest tym, na czym opieraja sie np. ruchy narodowowozwolencze na swiecie oraz walka calej afryki o swoje jestestwo. Jaka to roznica, bycia dumnym byc polakiem a bycia dumnym z sieci supermarketow nalezacych do obcych firm? Albo czy jest tym samym, byc dumnym z polskiej mysli naukowej, polskiej muzyki i literatury a bycia dumnym z zycia w kraju pelnym zagranicznych firm i skomercjalizowana kultura na wzor  zachodni..itd..itd.

Napisałeś  "walka całej Afryki o swoje jestestwo ". Nie ma czegoś takiego jak jestestwo Afryki, chociaż były w historii  pomysły prezentowane na przykład przez Marcusa Garveja , które można byłoby zawrzeć w sloganie  "Africa Unite" . Afryka jest podzielona na tle etnicznym , narodowościowym, a przede wszystkim plemiennym. Krwawe walki Tutsi z Hutu to chyba nie jest to, co masz na myśli pisząc o dumie narodowej ? Niemniej jednak do tego właśnie prowadzi duma narodowa w wydaniu najbardziej prymitywnym. Podzielone narody to narody słabe , które silniejsi bezwzględnie wykorzystują do swoich celów. Korzenie wynikające z wielowiekowego osadnictwa na danym terytorium też kiedyś powstały - nie wzięły się z powietrza, lecz "wygenerowały się". I nie ma powodów , aby twierdzić, że ten proces "generowania się" nagle zatrzymał się ileś set lat temu.
Moim zdaniem na przykładzie Europy możemy obserwować proces permanentnego "generowania się" nowych korzeni - zanik granic państwowych, swoboda podróżowania, osiedlania się i prowadzenia interesów wewnątrz Unii - to są czynniki, które powoli, acz nieustanie przeobrażają nas samych. Przyszłe pokolenia będą już bardziej zinternacjonalizowane. To jednak nie oznacza zanik lokalności. Każda społeczność ma prawo do swoich tradycji, swoich świąt, swojej kultury. Przykładem są landy niemieckie. Tam nawet lokalny język różni się od języka szkolnego. Ludzie wrastają w lokalną kulturę miejsca swojego zamieszkania do tego stopnia, że są dumni z lokalnego browaru, wyrobu, czy miejsc historycznych , co nie zmienia faktu, że czują się także Niemcami - jednym narodem. Jedno drugiemu nie przeszkadza, a co więcej - nie zaprzecza to też formule Europy jako - w przyszłosci - jednego narodu. Różnorodność jest wręcz pożądana, gdyż jest siłą napędową dla Jedności. Napiszę nawet tak : bez różnorodności nie ma jedności.

W naszym Kraju wiele złego przeciwko lokalnym społecznościom uczynił komunizm. Wszystko musiało się kiedyś kręcić wokół władzy centralnej, która zawsze wiedziała lepiej co dla każdej mieściny jest najlepsze - oczywiście ze swojego centralnego punktu widzenia. Ponad 40 lat komunizmu wykończyło samorządność i lokalność. Dlatego , być może , takie fobie w naszym narodzie wobec "obcych",bo  - "cudze chwalicie, a swego nie znacie".
I tu nie trzeba dokonywać karkołomnych przyrównań dumy z bycia Polakiem do dumy z supermarketu . Ja takich porównań nie rozumiem, bo nie mają one sensu, wg mnie. Lokalność jest wartością samą w sobie, zupełnie niezależną od wielkopowierzchniowych sklepów.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #4 : Lipiec 13, 2010, 13:32:19 »

Witajcie!
Ja zaczne ten temat od siebie. Uwazam ze kazdy czlowiek chce znac swoje pochodzenie-swoje korzenie. Moze byc ze nie zawsze bedzie dumny z takich informacji, jednak to jest bardzo wazne w zyciu czlowieka. Mnie wykorzeniano mase lat, jednak przyszedl moment ze poznalam moje korzenie,
moje pochodzenie. Ze strony mojej matki biologicznej, bo niestety ale bylam malutkim dzieckiem kiedy mnie rozlonczono z matka i nigdy jej nie poznalam. Bylam na jej grobie, poznalam jej dzieci, moje pol rodzenstwo. Dzisiaj wiem jak wazne sa korzenie. Kiedy spotkalismy sie po raz pierwszy w ciagu 15-stu
minut, wiedzialam ze laczy nas cos wiecej jak ta momentalna znajomosc. Poznalam tez historie rodziny mojego ojca, jest bardzo piekna, siegnieto do roku 1855. Czytajac historie tej rodziny, bo zostala napisana ksiazka, niesamowicie czulam sie w kontakcie z moja prababka. Upodobania, talenty,
organizowanie zycia rodzinnego, bylo mi tak bliskie, w domu mojej prababki oredownikiem byl sw.Antoni. Ja bralam slub 13 czerwca- ten dzien to swieto Sw.Antoniego, zostalismy przez ksiedza oddani pod opieke Sw.Antoniego. Do dnia dzisiejszego opiekuje sie on moja rodzina.
Czlowiek bez kozeni, to tak jak dlugi ciezki pociag bez odpowiedniej lokomotywy. Dawniej rodziny dbaly o dobre zdanie, o dobre pochodzenie.
Dzisiaj ludzie zyja innymi wartosciami. Czy to dobrze?.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #5 : Lipiec 13, 2010, 14:24:56 »

Witaj Rafaelo.
Bardzo sobie cenię Twoje zdanie na temat tożsamości, jednakże o tej szczególnej, rodzinnej tożsamości i rodzinnych korzeniach jest tu na PCH już inny temat. Tam również przeczytałem Twoją, szalenie inspirującą wypowiedź.
Zakładając ten temat już na samym początku zaznaczyłem, że chciałbym uniknąć rozmów na temat korzeni i tradycji rodzinnych, lecz  skierować ten "pociąg" bardziej na ogólne tory generowania się korzeni i tożsamości.
Nawiązując do wątku "rodzinnego" przyrównałbym to "generowanie się" korzeni , tradycji do powstania nowej rodziny ( na bazie dwóch rodów). To dzieje się cały czas. Z tygla dwóch odrębnych tradycji w nowym związku krystalizują się nowe więzy. Powiedzmy, że nowożeńcy przeprowadzają się z Polski do Norwegii. Tam zakładają rodzinę, budują ognisko domowe, ale również zupełnie od nowa , na nowym terytorium , zaczyna się wznosić nowa tradycja , która asymiluje się z lokalną tradycją nowego miejsca zamieszkania. Tworzy się coś zupełnie nowego, co wcześniej, w domowych tradycjach małżonków byłoby nie do pomyślenia. Możliwe, że miną trzy, cztery pokolenia, a korzenie nowej tożsamości polskiej rodziny wrosną zupełnie w nową ziemię , zwyczaje, rytm życia.
Na początku tego tematu podałem przykład miejsca, które generuje nową jakość życia. Ludność napływowa na nowe "ziemie odzyskane" była tyglem różnorodnych tożsamości i tradycji, które z czasem się rozpadły. W tym przypadku korzenie decydujące o tożsamości Szczecinian  opierają się na ... braku narodowej tożsamości. Nie wiem, czy jest coś takiego jak tożsamość ponadnarodowa , ale tak właśnie opisałbym korzenie, tą energię , która przenika aż do samego drzewa genów człowieka, który tutaj wiąże swoją przyszłość.

Czy nie uważacie, że to, co określamy nazwą "korzenie" tworzy się również niezależnie od tego, z czego sami się wywodzimy ?
Moja teza brzmi : Środowisko w którym lokalnie żyjemy, mieszkamy, pracujemy i tworzymy wywiera na nas samych ogromny wpływ współdecydując o tym, kim się stajemy.
Nie uznając tego wpływu ( najogólniej nazwijmy to wpływem Ziemi) na istotę ludzką, broniąc się przed tym wpływem, ludzie mogą czuć się w nowych miejscach jak ryby wyciągnięte z wody, ze swoich rodzimych tradycji i dobrze znanych miejsc.
Dlatego na przykład Polak w USA nigdy nie czuł się do końca zasymilowany z Ameryką, a z kolei w Polsce już był traktowany jak nie do końca swój.
Według mnie powodem rozdwojenia jaźni jest właśnie kurczowe trzymanie się idei matiuszki - dumy i tradycji narodowej. W innej sytuacji są ludzie, którzy całą Ziemię traktują  jak integralną część siebie samego, kiedy pozwalają jej oddziaływać lokalnie na samych siebie.
To pierwotne połączenie z Planetą może brać się stąd, iż prapoczątki ludzkości sięgają korzeniami Afryki , skąd ludzie rozleźli się po całej Ziemi. Niestety z czasem podzieliliśmy Ziemię na strefy, kraje , narody. Pomimo to jednak wszędzie możemy być po prostu szczęśliwymi ludźmi żyjącymi zgodnie z lokalnym rytmem, lokalnych korzeni natury. O ile uznamy, że tak na prawdę to nie ma żadnego rozdzielenia.
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Lipiec 13, 2010, 14:54:27 »

Jestem silnie związana z rodziną ze strony ojca,jej korzenie sięgaja roku 1436 ,kiedy to książęta mazowieccy  Jan Starszy i Bolesław syn,  darowali na wieczne czasy, dwadzieścia włók miary Chełmińskiej wieś Waliska  przy granicach Latowicz, Piaseczna i Syrznia w powiecie Czerskim.Z czasem rodzina rozrosła się i podzieliła.Część wyemigrowała na Litwę ,a znaczna część mieszka teraz na Mazowszu .Nie będę rozpisywać się dokładnie o moich korzeniach ,bo to długa historia ,choć niesamowicie ciekawa i to samo dotyczy rodziny ze strony matki,której korzenie sięgają kresów wschodnich i pewnego bardzo znanego rodu .Bardzo to wszystko skomplikowane i dziwne ,bo z chwilą ślubu moich rodziców oba rody spotkały się na Podhalu Uśmiech
Jest nawet legenda związana z rodzinnym herbem ,oto ona :

Herb Łada
Według legendy zawołanie herbu wywodzi się od imienia bogini,czczonej na terenie Mazowsza we wsi Łada.Opowieść mówi,że spadkobierca dóbr zwany Łada,został napadnięty przez Jaćwingów i Litwinów w trakcie objazdu swoich włości.Bronił się dzielnie i zabił wielu napastników,a gdy zabrakło mu strzał,wyciągał je z zabitych.W końcu jednak uległ napastnikom z powodu ich liczebnej przewagi i uciekł do lasu i tam znalazł widły.W lesie spotkał księcia mazowieckiego i powiadomił go o wrogu.Razem z władcą wrócił na pole bitwy i wspólnie pokonali wrogów.Za bohaterstwo i odwagę odtrzymał herb zwany Łada.Widły którymi dokonczył walkę znajdują się w herbie .
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
Thotal
Gość
« Odpowiedz #7 : Lipiec 13, 2010, 15:33:51 »

Chanel,
Łada, to imię bogini znanej wszystkim Słowianom, między innymi Ukraińcom, stąd nazwa kultowego samochodu Uśmiech
Ta bogini pomagała Scytom bronić się przed najazdem Persów, wielka moc energii żeńskiej spowodowała ogromną i jedyną chyba przegraną Cyrusa.



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Lipiec 13, 2010, 15:39:02 wysłane przez Thotal » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #8 : Lipiec 13, 2010, 16:05:27 »

chanell, to masz w historii rodzinnej kogoś o wiele sprytniejszego niż Rambo Mrugnięcie .. pozazdrościć.
Niemniej jednak chciałbym prosić o wypowiedzi mniej związane z korzeniami rodzinnymi, a bardziej dotyczące roli samej tożsamości , czy też roli tzw "korzeni". Jeśli już padają opowieści rodzinne, to niech staną się kanwą do bardziej ogólnych wniosków, na których skorzystamy wszyscy, proszę.
Proponuję zastanowić się nad odpowiedziami na takie pytania :
Na przykład takie pytanie : po co są nam te korzenie ?
Jaką rolę dzisiaj pełni przynależność etniczna czy narodowa ?
pozdr
East
« Ostatnia zmiana: Lipiec 13, 2010, 16:07:16 wysłane przez east » Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #9 : Lipiec 13, 2010, 19:06:18 »

Cytuj
Witam wszystkich
,
a jednak wczesniej ludzie doskonale wiedzieli co to sa te "korzenie". W innym temacie, "Wiedza tajemna ukryta w obrazach" Janusz przedstawil dziwnym zbiegiem okolicznosci ilustracje do "Sen nocy letniej" Shakespeara. Traktuje ona o swiecie wszystkich ludow, swiecie dnia przesilenia letniego,
zwanego u nas swiętem Kupaly. W wyjasnieniu podaje -
Cytuj
Akcja komedii rozgrywa się podczas
tej szczególnej w roku nocy - świętojańskiej.W dziele tryumfuje miłość, piękno  i harmonia, wszak taki był cel tych spotkań.
to tylko tyle przetrwalo, dalekie echo tego co jest esencja kazdego narodu. O jaka harmonie tu chdzi?
Oczywiscie pomiedzy czlowiekiem a natura, ziemią ktora go "wydala". Jak jest to realizowane?
Wszystko co zywe musi posiadac odbiornik i antenke zdolna do do rezonansu z "muzyka sfer" czy jak inni twierdza z dzwiekiem fujarki Fauna. Wszystko jedno jak to nazywano, chodzi o zasade. Poniewaz mamy roznorodnosc od poczatku stworzenia, to musza byc jeszcze dzwieki modulujace tony podstawowe, charakterystyczne dla np. narodu. Do tego potrzebne sa wiezi duchowe z duchami przodkow, zwane miejscami mocy, kiedys czczone i stanowiace sile narodu, ludu, plemienia. Potrzebna jest duchowa tradycja i wiezi krwi siegajace gleboko (  tak jak u Chanell ). Tym "muzycznym" organem jest oczywiscie nasze DNA, inne dla kazdej nacji.
pozdrawiam
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #10 : Lipiec 13, 2010, 20:30:04 »

Witaj Acentaur
Piszesz
Cytuj
O jaka harmonie tu chodzi?
Oczywiscie pomiedzy czlowiekiem a natura, ziemią ktora go "wydala"

Dla mnie też to wydaje się oczywiste. Natura to korzeń wspólny  dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla jakiegoś narodu. Noc Kupały to nie tylko święto harmonii z matką-ziemią, ale również harmonii o większym zasięgu - bo wyznaczaną astronomicznie. Zatem to harmonia ziemi-człowieka-nieba. Harmonia ta osadza ludzkość w szerszej perspektywie niż naród, bo gdzieś na skali niebiańskiej "muzyki sfer". To jest ta pierwotna, najważniejsza tożsamość. Oczywiście obecne są niuanse choćby w odbiorze tego święta w zależności od miejsca zamieszkania i lokalnej kultury, owej niezbędnej różnorodności o której piszemy ( antenka odbiornika), co nie zmienia znaczenia tego święta i jego ogólnoludzkiego charakteru. Życie przejawia się poprzez różnorodność, ale człowiek to dodatkowo skomplikował wykorzystując różnorodność do odgradzania i dzielenia.  Bierze się to z przekonania które ugruntowała współczesna nauka, że to, co dzieje się w punkcie A nie ma przełożenia na zdarzenie w punkcie B, a jeszcze wcześniej chodziło po prostu o zachowanie wyłączności do lepszych terenów ( łowieckich, uprawnych, bogatych w złoża naturalne) , które zapewniały lepsze perspektywy rozwoju dla własnej grupy plemiennej. Dążenie do znaczenia własnego terenu otrzymaliśmy chyba w spadku po zwierzęcych przodkach, a w każdym razie wraz z tą częścią DNA, która jest wspólna dla całego świata żywego. Wystarczy poobserwować jak zwierzęta dbają o oznaczanie "swojego" terytorium. Co nie oznacza, że na tym terenie nie mogą współegzystować różne gatunki zwierząt - a każdy gatunek po swojemu oznacza "granice". Zasadę tą chyba najlepiej pojęli Aborygeni w których historii przez tysiąclecia nie odnotowano żadnych wojen terytorialnych. Tak, jakby fizyczne pojęcie granic nie istniało dla nich. Przy tym kultura ta posiadała również silne więzi z duchami przodków, a nawet - istot energetycznych, które związane były z określonymi miejscami, a przekazującymi wiedzę, czyli takimi jakby bibliotekarzami-strażnikami wiedzy. Związki Aborygenów z Ziemią można prześledzić studiując ich tańce rytualne.
Zawierają one to o czym piszesz , czyli :
Cytuj
dzwieki modulujace tony podstawowe, charakterystyczne dla np. narodu. Do tego potrzebne sa wiezi duchowe z duchami przodkow, zwane miejscami mocy, kiedys czczone i stanowiace sile narodu, ludu, plemienia.
Przy czym więzy te miały charakter mniej narodowy, a bardziej etniczny, odnoszący się do różnorodnych wzorców energetycznych. Chyba bardziej na zasadzie wzajemnego poszanowania każdej odrębności na danej, charakterystycznej dla siebie częstotliwości.  Bez względu jednak na szczególny charakter obrzędów zawsze miały one silny związek z duchowością oraz Ziemią jako żywym organizmem. To nie odbywało się na zasadzie - popatrzcie , a my mamy lepszą krew, i silniejsze, głębsze, więzi niż wy, więc należy nam się więcej.
Cytuj
Potrzebna jest duchowa tradycja i wiezi krwi siegajace gleboko (  tak jak u Chanell ).

A gdzie umiejscowisz tych, którzy swoich głębokich więzów krwi nie znają, nie chcą znać, albo dopiero je budują ?
Czyżbyśmy tu wracali do dawnych, szlacheckich korzeni i arystokratycznej tożsamości ? Przecież historia już nas nauczyła, do czego doprowadziły podziały na lepszą, błękitną krew i pospólstwo. Różnorodność nie oznacza wartościowania, a niestety tak to się skończyło, czego finalnym przejawem były czerwone rewolucje.

Cytuj
Tym "muzycznym" organem jest oczywiscie nasze DNA, inne dla kazdej nacji.

Jeśli już pisać o różnorodności DNA , to chyba raczej w odniesieniu do każdego człowieka, a nie do nacji. W przeciwnym razie czemu nie stworzyć znowu podziałów wg wyższości ras, albo ważniejszości błękitnego  koloru oczu nad piwnym kolorem. "Muzyczne DNA" jest już bardziej przystępne, gdyż różnorodność muzyczna , poprzez swoją powszechność występowania, nie budzi takich kontrowersji jak segregacja rasowa czy ze względu na "pochodzenie"( tożsamość, szlachetne urodzenie, bogate drzewo genealogiczne itd).

W swoich wypowiedziach starałem się wychwycić niuanse, które mogą powodować zaplatanie się węzłów gordyjskich pomiędzy ludźmi i zachodzenie napięć tam, gdzie one nie powinny występować. Powinniśmy być ich świadomi ze względu na skutki, które już znamy i które przerabialiśmy jako ludzkość.
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #11 : Lipiec 13, 2010, 22:05:27 »

Witaj east,
Cytuj
A gdzie umiejscowisz tych, którzy swoich głębokich więzów krwi nie znają, nie chcą znać, albo dopiero je budują ?
staram sie pisac najogolniej jak tylko potrafie. Istnieje wiele posrednich "rozwiazan" tak jak wielu duchowo rozwinietych ludzi. Jeszcze bardziej upraszczajc mozna powiedziec, ze konkretny narod to ty sam. To co postrzegasz patrzac w niebo, to sily twojego wyzszego ja. Powiedzmy , ze mitologie
i swiete ksiegi to Twoja glebsza i plytsza podswiadomosc, plus oczywiscie Ego. Czyli stanowisz taka mniejsza calosc, ktora jest na tyle harmonijna na ile to wszystko zdolasz sam zharmonizowac ze soba, wytezajac na rozne sposoby ego. Jesli to Ci sie uda, to jest jeszcze jeden, moze wiecej krokow.  Uśmiech
Stad istnieje wiele mozliosci, prostych i niemilosiernie skomplikowanych. Mozna przytaczac wiele przykladow ( aborygeni ) ale to rozwiazanie tylko dla nich samych.
Cytuj
Jeśli już pisać o różnorodności DNA , to chyba raczej w odniesieniu do każdego człowieka, a nie do nacji.
niepotrzebnie sam komplikujesz, patrz z wiekszej perspektywy i zostaw na boku
szczegolne przypadki.
Cytuj
W swoich wypowiedziach starałem się wychwycić niuanse, które mogą powodować zaplatanie się węzłów gordyjskich pomiędzy ludźmi i zachodzenie napięć tam, gdzie one nie powinny występować. Powinniśmy być ich świadomi ze względu na skutki, które już znamy i które przerabialiśmy jako ludzkość.
bo do tego moga doprowadzic goloslowne nadinterpretacje. Szukaj argumentow potwierdzajacych regularnosci, cechy wspolne, wtedy latwiej do czegos dojsc.
Dobrze , ze poruszyles taki temat, on ma tak wiele aspektow i tyle teraz znaczy.
pozdrawiam
Zapisane
chanell

Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 72
Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 3453



Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : Lipiec 13, 2010, 22:08:57 »

Cytuj
Na przykład takie pytanie : po co są nam te korzenie ?
Jaką rolę dzisiaj pełni przynależność etniczna czy narodowa ?

Zastanawiające ......takie proste pytania ,ale odpowiedź na nie nie jest prosta. Hm...korzenie ? To duma z przodków  ( w moi przypadku) ,ciekawość kim byli ,gdzie żyli i jakie tradycje kultywowali.Nie umiem jednoznaczenie odpowiedzieć na to pytanie,bo nie wiem po co nam-mi te korzenie.Każdy je ma ,czy chce ,czy nie chce. Każdy ma ziemskie korzenie ,ale co z tymi którzy mają swoje korzenie na innych planetach lub w innym wymiarze ?

Jaką rolę dzisiaj pełni przynależność etniczna czy narodowa ? Otóż dzieli ona narody i powoduje wojny i koflikty.Przynależność etniczna,nie jest dla mnie ważna ,choć cieszę się że jestem polką i krakowianką .
Zapisane

Na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora.

            Księga Koheleta 3,1
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #13 : Lipiec 13, 2010, 22:53:02 »

Z tymi korzeniami to nie jest taka prosta sprawa. Moi dziadkowie wywodzą się z Wielkopolski i Świętokrzyskiego. Ale wyjechali "za chlebem" do Francji i tam założyli rodziny. Potem zabrali się z falą powojennej repatriacji do Polski i moi rodzice - urodzeni we Francji - osiedlili się Śląsku, gdzie ja miałem zaszczyt się urodzić. W rodzinie obserwuję wpływy kulturowe ze wszystkich tych regionów Europy i Polski. I pewnie dlatego kocham CAŁĄ POLSKĘ. Bo wszędzie w niej swoje ślady pozostawiła moja rodzina.

Jeszcze Polska nie zginęła, póki mi żyjemy...
Zapisane
nagumulululi
Gość
« Odpowiedz #14 : Lipiec 13, 2010, 23:03:16 »

Do założenia tego tematu zainspirował mnie fragment postu Acentaura w którym odnosi się on do korzeni, jako bardzo istotnego obszaru decydującego o kierunku ludzkiego postępowania
Korzenie zawsze można odnaleźć, ale to nie wystarcza aby odpowiedzieć na pytanie kim jestem. Świat widziany oczami bez przesłony jest światem pozbawionym przypadków, nic nie dzieje się w zgodzie z substytuem rzczywistości w postaci rachunku prawdopodobieństwa.

Zasadnicza różnica polega na sposobie zadawania pytania, nie co ja tu robie? ale dlaczego ta ziemia wybrała mnie, że się tu znalazłem i tutaj mieszkam. To ziemia jest włascicielem ludzi, a nie ludzie ziemi. Kiedy jeden naród stanie się zbyt cieżki (germanowie) aby żyć na lekkiej ziemi, ziemia pozbyw się ich ciężaru, dlatego nie ma co dywagować nad tym czy Szczecin jest niemiecki. Kiedyś młode rude słońce wędrowało ze stepu aby spalić poł europy albo i całą, teraz dusze ludzkie wędrują ze wschodu na zachód i zza zachodu na wschod odwiecznym cyklem. Ty akurat żyjesz na granicy dwóch światów - Szczein - wschód - zachód. Granica pomiedzy światem racjonalizmu a wampiryzmu - według Polańskiego, lub granica pomiędy światem duszy a materii. Wschód jest światem duchowym a jednocześnie świątynnia śmierci, zachód to "jakaś obca tej planecie" cywilizacja pasożytnicza nie potrfiąca zyć w zgodzie z naturą. Ale czy śmierć nie jest lustrzanym odbiciem słońca i zycia? Czy indie pod państem Nephal to nie zalążek a zarazem dom śmierci? No ale to inny temat.

Jeżeli ty dokonasz wyboru i ostatecznie zwycięzy w tobie duch nauki, twoi potomkowie z pewnoscią ruszą w emigracji na zachód ku królestwu materii, w przeciwnym przypadku córka znajdzie meza na wschodzie, etc. Nie ma przypadków, a twoja rola w układance nie jest polega tylko na przekazywaniu genów, ponieważ twój śwait ducha nieustannie współistnieje ze twoimi potomkowami, jak i przodkami, ty nie bedąc tego światomym wpływasz na ich wybory.

Co do przechwałek tych "arystokratów" z tematu. Według moich badań ludzie o arystokratycznym pochodzeniu lub dużej kasie zawdzięczają to swoim przodkom, którzy w porównaniu do innych cechowali się wiekszą niż normalnie morderczą naturą, mają na koncie wiecej morderstw (ewentualnie wiecej zatłukli w wojnach, wiecej  oszukali niż inni) niż inni, dlatego ich los jest lepszy niż pozostałych. No ale co to za "grzech" zatłuc jakiegos wroga narodu, pomyslałbym ironicznie? No niestety, arystokraci to kasta morderców na zlecenie, cześc systemu immunilogicznego.

« Ostatnia zmiana: Lipiec 13, 2010, 23:08:20 wysłane przez nagumulululi » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #15 : Lipiec 14, 2010, 14:10:00 »

Witaj nagumulululi. Piszesz
 
Cytuj
To ziemia jest włascicielem ludzi, a nie ludzie ziemi
W sporej części można się z tym zgodzić, gdyż to jaką dusza przybierze formę zależy od tego, jakie warunki udostępni jej na to Ziemia. Jak to mówią - z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, a więc tożsamość i korzenie ciała zawsze należały do Ziemi. Można by też snuć dywagacje na temat wędrówki dusz, tego, czy te dusze znajdują się w astralu, czyli otoczce również należącej do strefy oddziaływania naszej Planety czy nie. To jest jeszcze inny obszar rozważań na temat korzeni ludzkich.
Generalnie Ziemia ma swoją, określoną z góry częstotliwość wyrażoną w "muzyce sfer" w której osadzać się mogą żywe istoty tylko w pewnym zakresie wibracji. Rozpatrując sprawę szerzej, to Ziemia połączona jest - poprzez muzykę sfer- z całym Układem Słonecznym, a więc każda żywa istota jest również częścią US ( US częścią Galaktyki itd itp)
Można więc swoje korzenie postrzegać znacznie głębiej i szerzej niż tylko ze względu na więzy krwi.
Ze względu na powyższe również skłaniam się do poniższego zdania :
Cytuj
Nie ma przypadków, a twoja rola w układance nie jest polega tylko na przekazywaniu genów, ponieważ twój śwait ducha nieustannie współistnieje ze twoimi potomkowami, jak i przodkami, ty nie bedąc tego światomym wpływasz na ich wybory
W takim ujęciu pojęcia "tożsamość" czy też "korzenie" miałyby charakter dynamicznych zmian, niczym sieć neuronowa ( albo noosfera), a nie tylko znaczenie historyczne, dokonane. Pisząc o Aborygenach nie miałem na myśli kopiowanie ich świata, a tylko pokazanie na przykładzie jak ludzie w tej sieci mogą funkcjonować. Moim zdaniem dzieje się to nieustannie i dotyczy każdej indywidualności. Jesteśmy zwrotnie sprzężeni niewidzialnymi "korzeniami" nie tylko z fizyczną Ziemią, ale również z jej duchową sferą - noosferą w nieustannym tańcu wymiany energii.
I nie jest to tylko mój autorski pomysł, czy teoria.
Można poczytać sobie o Remote Viewing  ( zdalne widzenie ) , pooglądać o tym filmy ( są na naszym forum), gdzie jest wprost powiedziane, że  Zdalne Widzenie nie musi być osadzone w linearnym czasie i obecnej, fizycznej przestrzeni. Można sięgać do zapisów holograficznych przeszłości, do innych planet, a także do alternatywnych przyszłości, a nawet  - rozmawiać z istotami-energiami ( duchami?) w sposób mentalny.Te umiejętności posiadali ( nie wiem, czy dalej posiadają ) Aborygeni, Indianie i inne kultury związane blisko z Ziemią, a ogólniej - z Naturą. Także korzenie i tożsamość byłyby czymś więcej niż sprawą historyczną, czy też zawężone do relacji narodowych lub rodzinnych.


Zapisane
nagumulululi
Gość
« Odpowiedz #16 : Lipiec 14, 2010, 22:14:46 »


Wszystko pięknie, ale mam lekkie wrażenie że ty piszeszo o tym w taki sposób jakbyś tego nie doświadczył na własnej skórze a jedynie teoretyzował że tak prawdopobnie jest. Nie można wciaż mitologizować twierdząc że może jacyś tam aborygeni rzeczywiście doświadczają kontaktu z duchami ziemi,  albo ktoś tego doświadczył albo teoretyzuje na ten temat - bedąc odtwórczym w tosunku do obowiązującej wiedzy w różnych formach estetycznych. To nie zarzut ale raczej forma zapytania, aby było to czytelne.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 14, 2010, 22:59:10 wysłane przez nagumulululi » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #17 : Lipiec 15, 2010, 17:09:48 »

nagumulululi, wiedz, że mam niejakie, choć skromne, doświadczenia w przedmiotowym zakresie, chociaż dopiero raczkuję. Postrzegam Ziemię , siebie i "niebo" ( swój duchowy pierwiastek) jako Jedność, sprzężoną splątanymi korzeniami. Czuję, że tak właśnie jest.
Swoje myśli na ten temat formuuję tak , a nie inaczej, bo nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Każdy człowiek ma swoją percepcję i swoje poglądy na tematy o których mówimy. Często zadaję pytania ( w sposób retoryczny, jak pewnie zauważyłeś ), ale nie chcę nikomu narzucać swojego punktu widzenia. Ewentualne odpowiedzi na pytania i zwroty zawierające "być może" nie mają służyć mi za potwierdzenie moich przekonań, lecz przede wszystkim służyć tym, którzy je sobie szczerze zadają i w sobie szukają odpowiedzi.
Ja wiem, ale to tylko moja wewnętrzna wiedza. We mnie samym przebija się ona nieśmiało, jak wątła roślinka przez gruby asfalt twardej szosy. Ma aż tak wielką siłę. I jest to siła realna. Niedawno aż się popłakałem ze szczęścia na deszczu, który wywołałem. Ziemia mnie posłuchała. Aż niemożliwe, prawda ?
Ale potwierdzę część Twoich "zarzutów". Jedną z przyczyn mojej obecności  tu na forum jest poszukiwanie potwierdzeń, że to się dzieje na prawdę, wszędzie. Szukam tu "bratnich dusz".
I w realu, wśród naukowych dokonań, również poszukuję wiedzy, doświadczeń, eksperymentów i dowodów na to, że tak się dzieje. I znajduję to, czego szukam. Życie jak wspaniała księga otwiera się na stosownych rozdziałach, prowadzi mnie na odpowiednie "strony". Jeśli " sprzężone korzenie" są prawdą, to muszą być prawdą przejawiającą się na wielu płaszczyznach. I tak właśnie dla mnie to wygląda.
Jednakże, jak wspomniałem, nie każdy człowiek musi w ten sam sposób rozumować, co i ja. Ludzie mają wiele ciekawych punktów widzenia, i ja jestem ciekaw ich wszystkich, gdyż one uzupełniają moją wewnętrzną prawdę.  Oni służą mi cenną pomocą, tak jak  i ja im służę w pewnym sensie.
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #18 : Sierpień 13, 2010, 21:59:45 »

Witaj east,
to , ze korzeni nie daje sie wygenerowac chyba jest juz jasne. A szczegolnie smieszne sa te proby polityczne czy religijne. Stwierdzenie ze to "ziemia jest wlascicielka
ludzi" mozna tez inaczej rozumiec. Naprzyklad zakladajac calkowita duchowosc wszystkiego, ziemia jest iluzja wygenerowana przez czesc ducha zwana "wyzsza jazn" ktora nieustannie interpretuje inna czesc ducha, zwana Ego. I stad bierze sie ta nadrzednosc ziemi w stosunku do nas.
Jakie wiec mamy mozliwosci zmienic cokolwiek. W pierwszym przypadku - jako niewolnicy ziemi, w drugim - jako niewolnicy wlasnego ducha. Ogolnie mozna powiedziec, ze nalezy stac sie bardziej znosnym niz sie do tej pory bylo, czyli wyczuc potrzeby matki ziemi czy tez wlasnego ducha. Wsrod wielu mozliwosci moze to byc oczyszczenie wlasnego jezyka od obcych wplywow, od roznych smieci, co wydaje sie calkiem dobrze spelniac te wymogi. To nie oznacza siegniecie tylko do slowianskich zrodel ale i zrozumienia wszystkich funkcji jezyka.
pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Sierpień 13, 2010, 22:01:29 wysłane przez acentaur » Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #19 : Sierpień 14, 2010, 13:56:02 »

Cytat: acentaur
to , ze korzeni nie daje sie wygenerowac chyba jest juz jasne.

No chyba nie do końca takie jasne. Niektórzy wprost na siłę próbują nam je przypisać… mam raczej na myśli tych z góry…  Duży uśmiech
I czy naprawdę znamy własne korzenie? A co, jeśli jesteśmy takimi latawcami, dmuchawcami, które porywa wiatr?

Wydaje się, że korzenie tkwią w świadomości… i są ruchome…

Pozdrawiam  Uśmiech
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #20 : Sierpień 15, 2010, 13:38:30 »

Witajcie
Acentaur
Cytuj
Naprzyklad zakladajac calkowita duchowosc wszystkiego, ziemia jest iluzja wygenerowana przez czesc ducha zwana "wyzsza jazn" ktora nieustannie interpretuje inna czesc ducha, zwana Ego. I stad bierze sie ta nadrzednosc ziemi w stosunku do nas.

A gdzie Ty tu widzisz nadrzędność/podrzędność ? To jest , jak Ptak napisała, ruchome. To odwieczne sprzężenie zwrotne pomiędzy konstrukcjami . Można , oczywiście, by przyjąć linearną oś czasu do wykazania nadrzędności/podrzędności ( pierw był Duch, potem formowanie materii, Ziemia, na końcu Człowiek ) , lecz jeśli nie ulegniesz iluzji czasu , kiedy oprzesz się na kwantowym TERAZ, to zauważysz, że jest to tylko kolejność przejawiania się , formowania się konstrukcji, która JEST pełna , była pełna zanim się przejawiła.
Cytuj
korzenie tkwią w świadomości… i są ruchome…

One SĄ świadomością . Niczym ciągle przebudowujący się system nerwowy , niczym klaster utworzony z cząsteczek wody , taki niestabilny ( ciągle coś się przyłącza i odłącza się), lecz przez tą zmianę właśnie stabilny, dzięki zmianie, ruchowi ,wymianie jest możliwe utrzymanie pamięci wody. Czyli świadomości.  Czyli system korzeni ciągle się generuje i przestraja pozostawiając za sobą jedynie energetyczny ślad, który Ty Acentaur tak pragniesz oczyszczać z różnych " śmieci" niczym język. Syzyfowa praca i chyba nie bardzo potrzebna, bo ten samoorganizujący się system korzeni sam się oczyszcza. Właśnie jak ta woda w ciągłym ruchu, nieustannie wirując.
Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #21 : Sierpień 15, 2010, 21:44:08 »

Witaj east,
Cytuj
A gdzie Ty tu widzisz nadrzędność/podrzędność ? To jest , jak Ptak napisała, ruchome. To odwieczne sprzężenie zwrotne pomiędzy konstrukcjami

Podrzednosc drogo eascie bierze sie od momentu kiedy zaczales postrzegac swiat, bo wtedy zaczela sie Twoja szkola.Bo Ty jestes za ten rozdzwiek pomiedzy doskonalym swiatem a Twoim swiatem, bezposrednio odpowiedzialny.Nauka wlasnie polega na tym, aby nie myslec , ze sie wie/rozumie to i owo, ale na tym, aby wlasne przemyslenia skonfrontowac z materia. I cale pieklo, czysciec zawsze masz przed nosem a nie np. w rejonach swiata dotknietych kleskami czy wojnami. To w Tobie i w Twoim najblizszym otoczeniu znajduja sie wszystkie zadania do wykonania, plus podpowiedzi, w postaci symboli jak np. mitologie, astrologia, swieta ksiegi wszystkich religii.....

Cytuj
Cytuj
korzenie tkwią w świadomości… i są ruchome…

One SĄ świadomością

W sumie tak , ale zanim to w pelni zrozumiesz musisz je dostrzec w materii i to we wszystkich aspektach.
Cytuj
Czyli świadomości.  Czyli system korzeni ciągle się generuje i przestraja pozostawiając za sobą jedynie energetyczny ślad, który Ty Acentaur tak pragniesz oczyszczać z różnych " śmieci" niczym język.
on sie generuje i przestraja tylko i wylacznie dlatego, ze Ty sie zmieniasz i Twoje postrzeganie swiata wlacznie z Twoimi czynami.
Cytuj
Syzyfowa praca i chyba nie bardzo potrzebna, bo ten samoorganizujący się system korzeni sam się oczyszcza. Właśnie jak ta woda w ciągłym ruchu, nieustannie wirując.
mysla tak np.ci, co mamrotaja bezrozumnie jakies religijne mantry, presuwajac kolejne kulki rozanca. Albo ci co medytuja zaciekle w jaskiniach, albo ci co sponsoruja budowy kolejnych swiatyn, albo ci co mysla, ze sie wszystkiego na kursach czy w sektach naucza,  albo ci co w inny sposob katuje swoje cialo czy dusze. To co jest samoorganizujace jest poza Twoim zasiegiem i nie ma co sie na to powolywac tak jak by to Ci/nam  sie z jakiegos powodu nalezalo. Bez Twojej aktywnej dzialalnosci  nic sie nie zmienia, ani duch ani materia.
pozdrawiam
Zapisane
ptak
Gość
« Odpowiedz #22 : Sierpień 16, 2010, 10:32:31 »

Witaj acentaur,
Cytuj
mysla tak np.ci, co mamrotaja bezrozumnie jakies religijne mantry, presuwajac kolejne kulki rozanca. Albo ci co medytuja zaciekle w jaskiniach, albo ci co sponsoruja budowy kolejnych swiatyn, albo ci co mysla, ze sie wszystkiego na kursach czy w sektach naucza,  albo ci co w inny sposob katuje swoje cialo czy dusze. To co jest samoorganizujace jest poza Twoim zasiegiem i nie ma co sie na to powolywac tak jak by to Ci/nam  sie z jakiegos powodu nalezalo. Bez Twojej aktywnej dzialalnosci  nic sie nie zmienia, ani duch ani materia.

Pytanie, czym jest aktywna działalność? Czy zmiany własnej uczuciowości bądź świadomości wskutek chociażby wymienionych przez Ciebie praktyk nie są aktywnością? Mimo, że człowiek sam inicjuje te zmiany?
Bo jeśli uznać to za aktywną działalność, to jak najbardziej przyczynia się ona do samoorganizacji Ciebie, najbliższego otoczenia oraz Wszechświata. Ale jeśli uznasz, że nic Ci się nie należy co nie jest okupione katorżniczą pracą, to sam zaprzęgasz się do kieratu, niczym wół roboczy. I może w końcu wypracuje on (czyli wół) jakieś zmiany w sobie, a przynajmniej w swoim ciele, ale czy nie prościej sięgnąć wprost do Powszechnego Pola Świadomości, chociażby medytując, czy łącząc się z nim poprzez modlitwę? To, co przypłynie z pewnością w jakiś sposób Ciebie zmieni. Każde dotknięcie innej energii, czy to w postaci myśli, czy uczucia zostawia ślad. Od Ciebie zależy na ile zechcesz pogłębiać szlaki jej przepływu.

Ale, jeśli Ci się nie należy, cóż… mi tam należy się…  Duży uśmiech
Pozdrawiam 


Edit:
A najważniejsze, to ukorzenić się we własnym sercu…  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Sierpień 16, 2010, 10:44:43 wysłane przez ptak » Zapisane
acentaur


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #23 : Sierpień 16, 2010, 13:13:04 »

Witaj ptaku,
Cytuj
Pytanie, czym jest aktywna działalność? Czy zmiany własnej uczuciowości bądź świadomości wskutek chociażby wymienionych przez Ciebie praktyk nie są aktywnością? Mimo, że człowiek sam inicjuje te zmiany?
To nie jest aktywnosc w sensie podnoszenia wlasnej swiadomosci na wyzszy poziom, a w zasadzie przeciwdzialanie temu. Zarowno cwiczenia, mantry czy kursy albo swiadomosc wylaczaja albo programuja. A aktywnosc polega na wlasne aktywnosci ducha/umyslu i wlasnej aktywnosci w materii. Czyli jest to budowanie wlasnych doswiadczen mentalnych i ich wdrazanie=weryfikacja w zyciu.
Cytuj
ale czy nie prościej sięgnąć wprost do Powszechnego Pola Świadomości, chociażby medytując, czy łącząc się z nim poprzez modlitwę? To, co przypłynie z pewnością w jakiś sposób Ciebie zmieni
najpierw trzeba byc z tym Polem Świadomości kompatybilnym a to osiagnac jedynie mozna zwykle ciezka praca, choc i wyjatki sa.
Cytuj
Każde dotknięcie innej energii, czy to w postaci myśli, czy uczucia zostawia ślad
tylko wtedy gdy stoja za tym Twoje przemyslenia. Zwykle przyswojenie niczego nie zmienia, wypelnia tylko pamiec jeszcze jednym dogmatem. Zawsze musi byc akt wyboru, nie dlatego, ze mi sie podoba czy jakos lezy, ale dlatego,
ze moglem/am to na wlasnej skorze zweryfikowac.
pozdrowienia
Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.106 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

mexicas amigos kalinowatyper pifpaf film