Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 27, 2024, 02:39:32


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Celibat  (Przeczytany 4064 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« : Październik 25, 2010, 21:27:54 »

Temat po trosze poruszany w wielu wątkach dotyczących kościoła, warto jednak dokładniej i w jednym miejscu coś o nim wspomnieć.



"Jeśli ktoś wychował dzieci, ma żonę, potrafi utrzymać siebie i rodzinę - to możemy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że jest w miarę poukładanym człowiekiem. I właśnie tacy ludzie powinni pełnić funkcje w Kościele - twierdzi prof. Tadeusz Bartos, filozof i teolog, były dominikanin, w rozmowie z Tomaszem Stawiszyńskim.
W Polsce ponad 50 proc. duchownych chciałoby zawrzeć związek małżeński, a nie mogą Z badań prof. Józef a Baniaka z Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu".

Całość tu:

http://www.sm.fki.pl/index.php?nr=celibat
« Ostatnia zmiana: Październik 25, 2010, 21:28:17 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Sventer
Gość
« Odpowiedz #1 : Październik 26, 2010, 12:34:50 »

Celibat ogranicza co z kolei prowadzi do frustracji, często na poziomie głębi umysłu, ciało swoje a Ty swoje i następuje konflikt... A przecież księża to faceci, którzy też by chcieli tworzyć związki partnerskie jak pokazuje ten tekst. Potem się wszyscy dziwimy pedofil ksiądz? Że co?

Forma odreagowania frustracji wynikającej z braku zaspokojenia seksualnego.
Zapisane
gramakawa
Gość
« Odpowiedz #2 : Październik 26, 2010, 17:52:35 »

 To nie prof. teolog, to Biblia: I list do Tymoteusza R.3 1 - 13

Przymioty duchownych

1 Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa*, pożąda dobrego zadania. 2 Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony*, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, 3 nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, 4 dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. 5 Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? 6 Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. 7 Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz*, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie.
    8 Diakonami tak samo winni być ludzie godni*, w mowie nieobłudni, nie nadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, 9 [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. 10 I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. 11 Kobiety* również - czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. 12 Diakoni niech będą mężami jednej żony*, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. 13 Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień* i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie.
Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Październik 30, 2010, 17:40:50 »

Biblia swoje kościół swoje.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Kiara
Gość
« Odpowiedz #4 : Luty 15, 2012, 16:51:42 »

Ostatnio dużo jest o celibacie księży i zakonników , konieczność czy męska fanaberia , wymuszenie czy naśladowanie prawidłowego wzorca?

Można dyskutować, można uzasadniać i można powoływać się na różne rzeczy. Ale.... życie weryfikuje tą narzuconą nieprawidłowość w męskim życiu. Coraz więcej jest ujawnianych przykładów z podwójnego życia duchownych. Skoro nie jest możliwe utrzymywanie tego nienaturalnego stanu , to po co go wymuszać nakazową ustawą? może niech będzie dobrowolny zgodny z wolą wyboru.

Kiara Uśmiech Uśmiech


Sekrety i dzieci biskupa Zavali

Krzysztof Kęciek | Przegląd | 19 Styczeń 2012 | Komentarze (1046)


Sekrety i dzieci biskupa Zavali

Gabino Zavala, biskup pomocniczy archidiecezji Los Angeles, był bardzo lubiany przez wiernych. Obrońca ubogich i imigrantów, rzecznik wykluczonych, aktywista ruchu pokojowego cieszył się powszechnym szacunkiem. Niekiedy osobiście rozdawał potrzebującym mleko i chleb. Wielu parafian mówiło mu po imieniu. Uchodził za jednego z najwybitniejszych hierarchów w episkopacie Ameryki. A jednak papież odwołał go ze stanowiska. Niespodziewanie okazało się bowiem, że Zavala ma w innym stanie USA rodzinę – partnerkę i dwoje nastoletnich dzieci.

Biskup Zavala. Fot. AP Photo/Reed Saxon
Wielu mieszkańców archidiecezji doznało szoku, a w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się kolejna dyskusja o celibacie. 60-letni biskup pomocniczy na początku grudnia poinformował o swojej tajemnicy arcybiskupa Los Angeles, José Gómeza. Potem złożył na ręce papieża rezygnację z urzędu.

Dołącz do nas na Facebooku

Gómez czekał na decyzję Stolicy Apostolskiej. Biskup powinien pełnić swoje obowiązki do 75. roku życia, jednak art. 401 kodeksu prawa kanonicznego przewiduje, że może odejść w stan spoczynku wcześniej, jeśli jest chory albo jeśli istnieją inne ważne przyczyny, uniemożliwiające mu sprawowanie urzędu. Na ten właśnie artykuł powołał się papież Benedykt XVI, odwołując bp. Zavalę. Watykan nie wspomniał o podwójnym życiu duszpasterza z Los Angeles.

Wiadomość smutna i trudna

3 stycznia abp José Gómez wystosował list do wiernych archidiecezji Los Angeles, w której mieszka 5 mln katolików (najwięcej ze wszystkich archidiecezji USA). W liście Gómez przekazał „smutną i trudną” wiadomość. Napisał, że bp Zavala nie pełni już posługi i prowadzi prywatne życie. Stwierdził, że archidiecezja nawiązała kontakt z matką i dziećmi, i że zapewni im duchowe wsparcie, jak również pomoc finansową, aby dzieci mogły skończyć szkoły wyższe. Tożsamość rodziny nie zostanie ujawniona, należy uszanować jej prywatność – podkreślił arcybiskup i wezwał wiernych do modlitwy „za wszystkich, których ta sytuacja dotknęła”. Bp Gabino Zavala unika kontaktów z mediami. Nie odbiera telefonów. W jego domu, w Hacienda Heights, nikt nie otwiera drzwi.

Nieco więcej informacji udzielił rzecznik archidiecezji, Tod Tamberg, który oświadczył: „To nieoczekiwana, smutna, wprawiająca w konsternację wiadomość dla wielu ludzi, którzy znali i lubili bp. Zavalę. Pamiętajcie, że on się tu wychował, jest mocno zakorzeniony w Los Angeles i bardzo znany”. Tamberg powiedział, że przeprowadzono kontrolę finansów, która wykazała, że biskup na utrzymanie rodziny nie wykorzystał pieniędzy archidiecezji. Rzecznik nie wyjawił, w jakim wieku są dzieci biskupa, zasugerował jednak, że to nie bliźnięta. Katoliccy komentatorzy zwracają uwagę, że bliźnięta lub jedno dziecko można by uznać za rezultat chwilowej słabości duchownego, jednak dwoje dzieci w różnym wieku świadczy o długotrwałym związku. Niektórzy dziennikarze doszli do wniosku, że biskup strzegł sekretu przez 18 lat.

Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników

Tod Tamberg, pytany, czy hierarcha uczestniczył w życiu swoich dzieci i dlaczego niespodziewanie poinformowano o sprawie po tak wielu latach, odparł: „To są pytania, na które powinien odpowiedzieć sam bp Zavala”. Według niektórych źródeł, biskup zdecydował się ujawnić istnienie swojej rodziny, ponieważ matka jego dzieci skarżyła się, że duchowny nie łoży w dostatecznym stopniu na ich utrzymanie, a ona nie ma środków, aby wysłać dzieci na uniwersytet. Wypada dodać, że mimo wysokiej godności Zavala pobierał stosunkowo skromne uposażenie.

Wierni w szoku

Na plebanii przy kościele Matki Bożej z Gwadelupy we wschodnim Los Angeles można zobaczyć trzy portrety: papieża Benedykta XVI, abp. Gómeza i wciąż jeszcze bp. Zavali. Ale wielu parafian jest wstrząśniętych tajemnicą duszpasterza. Maria Isabel Delgado, która codziennie rano modli się w kościele, powiedziała ze łzami w oczach: „Moje serce pękło. Czuję się tak, jakby nas okłamano”.

30-letni parafianin Joey Menchaca wyraził zadowolenie, że Watykan zareagował na występek biskupa tak szybko. W przeszłości, gdy wybuchały afery wokół duchownych wykorzystujących seksualnie nieletnich, włodarze Kościoła katolickiego troszczyli się przede wszystkim o siebie. - Teraz jest inaczej. Teraz ktoś za to zapłaci - powiedział z satysfakcją Joey Menchaca. Trzeba przypomnieć, że archidiecezja Los Angeles wciąż odczuwa skutki ogromnego skandalu wokół księży pedofilów. W 2007 r. zgodziła się zapłacić ofiarom odszkodowania o łącznej wysokości 660 mln dol.

Ale biskup znalazł też obrońców. Martha Campo, od lat sprzątająca na plebanii, opowiada, jak Gabino Zavala wielokrotnie rozdawał żywność biednym parafianom. - To dobry człowiek. Nie potrafię uwierzyć, że mógł utrzymać to w tajemnicy przez tyle lat.

Obrońca pokrzywdzonych

Szok wiernych, a także katolickich publicystów jest tym większy, że Zavala był wybitnym duchownym, aktywnym na wielu polach. Urodził się w Guerrero, w Meksyku, lecz dorastał w Los Angeles. Ukończył Seminarium św. Jana w Camarillo, w Kalifornii. W Waszyngtonie uzyskał bakalaureat z prawa kanonicznego. W 1977 r. przyjął święcenia kapłańskie. Był profesorem prawa kanonicznego i rektorem Seminarium św. Jana. W 1994 r. arcybiskup Los Angeles, kard. Roger Mahony, wyświęcił go na biskupa. Gabino Zavala został biskupem pomocniczym i wikariuszem episkopalnym regionu San Gabriel we wschodnim Los Angeles, w którym znajduje się 66 parafii i 13 katolickich szkół średnich. San Gabriel zamieszkują setki tysięcy katolików, z których wielu to Latynosi.

Czy celibat to przeżytek?

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/sekrety-i-dzieci-biskupa-zavali,30542.html
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #5 : Luty 15, 2012, 23:45:13 »

Jak tak patrzę na znaczną część otaczającego mnie świata to dochodzę do wniosku, że nienaturalnymi postawami jest również uczciwość, prawdomówność czy bezinteresowność.
Można również stwierdzić, że po co mówić, namawiać i ślubować wierność w małżeństwie skoro to jakże nienaturalny stan. Tyle już słyszałem, że to wbrew męskiej naturze. Może dlatego wiele osób unika ślubu, tłumacząc się zbytecznością jakiegoś tam papierka... jakby ślub, małżeństwo wyłącznie na nim się opierało.
« Ostatnia zmiana: Luty 15, 2012, 23:45:48 wysłane przez arteq » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #6 : Luty 16, 2012, 00:11:18 »

Kościelne korzenie seksualnego wyzysku zakonnic    
wtorek, 15 czerwiec 2004



Możliwe do przyjęcia wytłumaczenie psychologiczne

Dalej była zakonnicą, ale z biegiem czasu została zdominowana przez niepokój i depresję. Dlaczego? Stało się tak, gdyż stała się więźniem wewnętrznej sprzeczności, którą chciała rozwikłać nie uznając jej istnienia. Wiedziała, że jej czyny i jej zachowanie są sprzeczne z jej wiarą. W psychologii, Leon Festiger, nazywa to "dysonansem poznawczym" . Kiedy w naszym wnętrzu istnieją sprzeczności, istnieje wewnętrzny konflikt, to doświadczamy dysonansu. On twierdzi, że w każdym z nas istnieje impuls autentyczności, spójności, który pragnie sprawić, aby nasze czyny i myśli odpowiadały temu, w co wierzymy. Potrzebujemy być koherentni (czyli spójni wewnętrznie), a wobec niekoherencji czujemy dysonans poznawczy, który w jakiś sposób musi zostać rozstrzygnięty. Może to nastąpić w różny sposób. Jednym z nich jest zmiana w zachowaniu. "Przestać czynić to, co cię stawia w sprzeczności z tym w co wierzysz". W przedstawionym przykładzie siostra zakonna mogła przestać widywać księdza. Drugim sposobem rozwiązania tego wewnętrznego konfliktu jest zmiana sposobu myślenia, czyli w rzeczywistości zmienić własną wiarę, to jest przestać się nią przejmować. Może to się wydawać czymś prostym, ale w wielu przypadkach wcale tak nie jest. Tak oto, owa zakonnica mogła, dla przykładu, zacząć mówić do samej siebie: "on mnie rzeczywiście kocha i ja go kocham, więc jakże może to być czymś złym?". Stara się rozumować, aby zrozumieć sytuację. Jednakże w podświadomości owa siostra zakonna nie mogła zaakceptować takiego rozumowania, i stąd wziął się jej stan niepokoju i depresji. Trzecim sposobem na dysonans poznawczy jest "rozdzielenie" lub odsunięcie od siebie części konfliktu, uczynienie, jakby ten w ogóle nie istniał. To jest jedna z form dysocjacji. W niektórych osobach przez jakiś czas funkcjonuje. Później często dołączają się inne typy zachowania, które starają się nie dopuścić do zdania sobie sprawy z tego braku logiki, takie jak alkoholizm lub zażywanie narkotyków. Jeśli jednak jakaś osoba ma zwyczaj modlenia się, zwłaszcza w sposób kontemplacyjny, dysonans pojawi się i trzeba będzie się z nim zmierzyć i się z niego wyleczyć.

Użyłam tego przykładu, gdyż uważam za ważne zbadanie sytuacji, w których następują nadużycia seksualne ze strony księdza posiadającego pewne zrozumienie, bez surowych osądów. Jeśli wzrasta się w pewnej kulturze - lub w rodzinie - posiadającej określone opinie na temat pobudzeń seksualnych, uważając je nie tylko za naturalne, ale że trzeba je zaspokoić jako coś zdrowego, potrzebnego człowiekowi, a wszystko to wówczas, kiedy Kościół przychodzi i powiada, że "księża powinni żyć w celibacie", to wówczas tworzy się dysonans poznawczy. Pierwszym, oczywistym rozwiązaniem dla tego konfliktu jest po prostu zachowanie celibatu. Inne wyjście polega na uznaniu obowiązku celibatu w kontekście innych sposobów rozumowania, które ten obowiązek unieważniają. Dla przykładu: "Rzym nie rozumie naszej kultury; celibat nie jest czymś normalnym; w rzeczywistości nie oznacza on, że nie powinno się praktykować stosunków seksualnych; ludzie mają prawo do zaspokojenie swoich popędów seksualnych; itd.". Ja nie chcę pomniejszać faktu strasznych nadużyć seksualnych, ale po prostu pragnę zrozumieć to, co ma miejsce. Nasze zachowanie podlega bardzo silnym wpływom kulturalnym środowiska, w którym wzrastamy. Jeśli wzrasta się w kulturze, która zinstytucjonalizowała pewne przekonania, te stają się częścią nas, są zapisane w naszym wnętrzu i je akceptujemy. Dochodzimy do tego, że nasza wyobraźnia nie jest w stanie wybrać już niczego innego. Dlatego, jeżeli należę do kultury, która jest ustrukturowana w taki sposób, że mężczyźni decydują o tym, co jest dobre, a co jest złe, i kobiety muszą się temu podporządkować, to ja, jeśli jestem kobietą, zezwalam na to. Jeśli struktura hierarchiczna jest następująca: starcy, młodsi mężczyźni, chłopcy, kobiety i dziewczynki, ja pozostaję z wyobrażeniem, że jestem kimś gorszym, że to mężczyzna jest tym, który wie. I jeśli w takiej kulturze ksiądz zastępuje przywódcę lub postać przedstawiającą duchową mądrość, wówczas to on jest tym pierwszym, po nim następują starcy, inni mężczyźni, następnie młodzieńcy, kobiety, itd.

Jeśli więc jakiś ksiądz prosi o przysługę seksualną zakonnicę, nawet jeśli nie zdaje sobie ona z tego sprawy, jej wyobraźnia nie pozwala jej na pomyślenie, aby móc mu odpowiedzieć: "Nie, nie uczynię tego". Oczywista wolność wyboru wcale nie jest zawsze pozbawiona dwuznaczności, jak można by tego oczekiwać. Nie chodzi tutaj o sytuację, w której mężczyzna i kobieta za wspólną zgodą decydują o odbyciu czy nie seksualnego stosunku. Nie jest to sytuacja, w której ksiądz i zakonnica/mniszka posiadają tę samą możliwość wyboru. Kobieta nauczyła się podporządkować się "temu, który wie". I na dodatek my ją też potępiamy, tak, świadomie.

Aby zrozumieć całą siłę tej kulturowej formacji, posłużę się teraz przykładem dotyczącym innej dziedziny. W 1973 roku w Sztokholmie, w Szwecji, cztery osoby zostały porwane przez pewnych osobników i były trzymane w banku jako zakładnicy przez pięć i pół dnia. W końcu zostały uwolnione i dla wszystkich szokiem było odkrycie, że niektóre z tych ofiar bały się policjantów, swych wyzwolicieli. I kiedy już porywacze zasiedli na ławie oskarżonych, niektórzy z zakładników świadczyli na ich korzyść. Wręcz opłacili im adwokatów. Nazywa się to "syndromem sztokholmskim". Jak mogło do tego dojść? Kiedy przeżycie jednej osoby zależy od innej, i ta inna traktuje ją dobrze, i/lub używa przeciw niej gwałtownych gróźb, ofiara, aby przeżyć, zaczyna podporządkowywać się i w końcu przyjmuje za swój punkt widzenia rzeczywistości ten posiadany przez ciemięzcę. Ofiara daje inną nazwę temu, co się dzieje, daje inne znaczenie rzeczywistości. W sytuacji z Sztokholmu nieprzyjacielem staje się ten, na kogo wskazują napastnicy. Od tamtego czasu ten fenomen jest przewidziany i zrozumiany przez negocjatorów w przypadku porwania samolotu czy statku. Negocjatorzy wiedzą, że czym bardziej przedłuża się sytuacja zakładników, to tym bardziej będą się oni utożsamiać z piratami.

Jeśli taki więc był oczywisty rezultat w przypadku porwania, które trwało tylko przez pięć i pół dnia, to dlaczego miałoby być tak trudne zrozumienie czegoś tak jasnego, że kultura, która oddziałuje podczas 10, 18 lub więcej lat na życie jakiejś osoby, będzie decydująca dla przyszłego sposobu myślenia i zachowania owej osoby? Zmiana mentalności jest walką długą i trudną. Jak można po prostu stwierdzić, że siostra zakonna nie powinna uczynić nic więcej, jak tylko powiedzieć "nie", zwłaszcza temu, którego uważa za mądrzejszego? Chodzi tutaj o niezrównoważony punkt wyjścia, o nierówny teren gry. Chodzi tutaj o sytuację podobną do Dawida i Goliata, z tą jednak różnicą, że Dawid mógł sądzić, że ma prawo walczyć z Goliatem, podczas gdy niektórym kobietom nawet prze głowę nie przejdzie myśl, że mogłyby powiedzieć "nie". Pomału jednak to się zmienia. Kobiety ośmielają się podnosić głos. Teraz już zakonnice o tym mówią. Ból - krzyż - zaczyna być okazywany. Wewnętrzny głos, który zawsze się odzywał, ale był tak głęboko schowany, że nie można go było usłyszeć, podnosi się i powiada "dosyć!". To ten sam głos, który krzyczał o niesprawiedliwości z powodu niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, ten sam głos, którym Jezus głosił, że powinniśmy kochać innych tak, jak kochamy samych siebie. Przykazanie to nie pozwala na żadne takie krzywdy, jak te popełniane prze wypaczone zachowanie wobec kobiet.

Konsekwencje dla ofiary

Co się dzieje z siostrami zakonnymi, ofiarami księdza, jak zostało to powyżej przedstawione? Z pewnością życie ich się kończy, jeśli zostaną zarażone wirusem HIV, a jeśli zajdą w ciążę, to kończy się ich życie jako zakonnic. Co jednak dzieje się w ich umyśle? Jak same się widzą? Chwytają się poznawczego dysonansu, ponieważ całe nauczanie, które otrzymały w życiu zakonnym, mówi im, że powinny być dziewicami, a zamiast tego mają stosunek seksualny z księdzem. Jak to ze sobą pogodzić? Zazwyczaj mężczyzna reaguje w sposób odmienny niż kobieta, gdyż znajduje się, co do społecznego uznania, w górnej części hierarchicznego podziału. Jest to sytuacja uprzywilejowana i ważne jest tutaj owo pojęcie "uprzywilejowania". Nie chodzi o coś, co się należy. Nie, otrzymuje się przez urodzenie, mężczyzną się jest przez urodzenie nim. W przypadku, który rozpatrzyliśmy, dochodzi jeszcze dodatkowy przywilej, związany z kapłaństwem. Jest mało ważne, jaką się jest osobą: czy posiada tytuł księdza, czy się uważa za mądrego, czy jest tym, który zna dobro i zło, itd. Kto znajduje się na takiej pozycji będzie miał skłonność rozwiązać konflikt, dysonans, dyskredytując normę lub drugą osobę, a w każdym bądź razie odsunie od siebie kompromitację. Kiedy jednak jest się kobietą, posiadającą już mniejszą wartość przez sam fakt bycia kobietą, będzie miała ona skłonność do zdyskredytowania samej siebie. Zazwyczaj wyraża się to w takich uczuciach jak: "jestem zła", "to moja wina". Im większym poważaniem darzy kobieta mężczyznę czy księdza, tym mniej wartościową się czuje i tym większe czyni sobie wyrzuty. Do tego dochodzi jeszcze wielkie poczucie wstydu i rosnące przekonanie o swej niewielkiej wartości. A we wspólnotowym życiu zakonnym dotyka to nie tylko danej osoby, ale może skończyć się zamknięciem się jej w sobie, nieufnością (zwłaszcza wobec zwierzchników), pojawiającym się gniewem, fobią, depresją i przyczyną takich zachowań jak np. masturbacja. Wstyd nie tylko jest bardzo bolesny, ale również jest straszny. Wszystko to, o czym wzmiankuje Benedykt w 72 rozdziale Reguły na temat wzajemnych odniesień pomiędzy mnichami i mniszkami, z powodu wewnętrznej kary staje się czymś o wiele bardziej trudniejszym do spełnienia. I w taki oto sposób pozostali członkowie wspólnoty, którzy nie byli bezpośrednimi ofiarami nadużycia, również zaczynają z jego powodu cierpieć. A gdy jeszcze ksiądz przyjdzie celebrować eucharystię? Myślicie, że ta, która była ofiarą, może zapomnieć to, co się wydarzyło, kiedy ksiądz podnosi hostię i wypowiada słowa: "ciało Chrystusa"?

Jednakże największa wyrządzona szkoda dotyczy być może relacji z Bogiem. Wszyscy staramy się zbliżyć do Boga w sposób koherentny, a wówczas nasz sposób bycia z tymi, którzy znajdują się wokół, będzie odbiciem naszego odniesienia do Boga. Tak zatem, jak ktoś, kto sądzi, że nie posiada żadnej wartości, może przekonać sam siebie, iż Bóg rzeczywiście chce mu mówić o jego wartości w Jego, Bożych oczach (Iz 43)? Przemiana nastąpi tylko wówczas, gdy to, co się przeżyło, może być nazwane swoim prawdziwym imieniem - nadużyciem.

Przyszłam tutaj dzisiaj, aby przedstawić wam trochę z cierpień naszych sióstr Benedyktynek. One są częścią nas. Pragniemy im powiedzieć, że je słuchamy, że czujemy ich cierpienie, że się z nimi solidaryzujemy. Jesteśmy jak kiedyś Maryja u stóp krzyża, blisko tych, którzy dźwigają swój krzyż. I modlimy się. Módlmy się, aby ten problem został rozwiązany. Przyłączcie się do nas przejmując się również nim. W końcu wierzymy, że Ewangelia, która dla nas jest tak ważna, powinna być praktykowana. Musimy zacząć oddziaływać bardziej na kulturę. Z tego powodu pierwszym wyzwaniem, które powinno zostać podjęte, jest wartość wszystkich istot ludzkich, a w szczególności trzeba wymagać szacunku do kobiet. Na drugim miejscu powinno się zbadać zagadnienie celibatu.


http://www.prezbiter.pl/content/view/9/2/1/1/
Zapisane
konradis
Gość
« Odpowiedz #7 : Luty 16, 2012, 10:11:32 »

 " KOBIECY – ŻEŃSKI ASPEKT – STRÓŻEM ENERGII
                  W Czasie Karmicznym proces naszego rozwoju popadł w ogromną stagnację.Na czym to polegało?
Wiemy, że obie formy wyrazu boskiego Źródła (aspekty: żeński i męski),manifestujące się jako kobieta i mężczyzna, mają pewien system zabezpieczeń.Zostaje on przełamany dopiero wtedy, kiedy obie formy całkowicie się zrównoważą, tzn. kiedy zaczną się komunikować ze sobą w harmonii. Dopiero wtedy proces ewolucji toczy się dalej.
                   Jak już wspominałem, kobieta jest nieświadomą opiekunką Energii i tylko od niej zależy, kiedy zostanie otwarty dopływ rajskiego potencjału. Z tego względu my,mężczyźni, od zawsze podświadomie uganialiśmy się za kobietami, wcale nie wiedząc, czym one mogą nas obdarować. Bogactwo to skupia się w ich genach.W Czasie Karmicznym uwalniała się tylko nieznaczna część tej Energii, i to z reguły po to, żeby zachować drożność kanałów. W ostatniej, rozstrzygającej fazie większość wytwarzanego wówczas potencjału przedostawała się do mężczyzn, aby wyrównać bilans energetyczny i przybliżyć ich do kobiet.
                   Jest więc jasne, że podczas stosunków miłosnych – zanim oboje kochankowie wznieśli się na fali ekstazy w wyższe częstotliwości – najpierw “obdarowanym" musiał być mężczyzna. MIŁOŚĆ jest kluczem do wszystkich płaszczyzn Bytu: astralnej, emocjonalnej, mentalnej i fizycznej! Celem naszej ewolucji jest stworzenie NOWEGO humanoidalnego samo objawienia kobiety i mężczyzny na wzór boskiej Całości.Po rozdzieleniu naszej JEDNOŚCI na dwie formy – męską i żeńską – naszym celem stało się osiągnięcie CAŁOŚCI pod postacią kobiety i mężczyzny. Rozpowszechniany od lat pogląd, jakoby obojnactwo miałoby być celem ewolucji, jest już sam w sobie nielogiczny.
                   Stwórczy rozwój unika bowiem dróg,które wracałyby do punktu wyjścia. W procesie stwarzania zdarzyło się wiele awarii i teraz obserwujemy ich równoważenie. Proces wyrównania zbiegnie się w Całości, którą stworzą kobieta i mężczyzna. CAŁOŚCI nie należy pojmować jako dwóch biegunów “męskiego" i “żeńskiego"; CAŁOŚĆ jest bowiem kluczem,dzięki któremu nasze Wyższe JA wstąpi w nową formę – w nowe objawienie boskiego Źródła pod postacią trójwymiarowego mężczyzny i trójwymiarowej kobiety. "
H.Kotwicka.Kompedium."

Generalnie energię seksualną można transmutować w enrgię umysłową...co polesza funkcjonowanie "inteligencji","umysłu",czy to pomoże "duchownym"?Jeśli tak to w czym?

Całkiem możliwe,że pomoże bo będzie inaczej pracował mózg tzn lepiej,sprawniej, szybciej ...opóźnienia umysłowe wiążą się z "wadliwą" pracą czakry "seksualnej" i tak można to leczyć. Więc w takim przypadku (choroby),dobrze by było zachowywać abstynęcje...ale jeśli mamy "prawidłowo" funkcjonująca czakrę "seksulaną" to po co abstynencja...lepiej zrobić to o czym mówi wyższy tekst ..., połączyć się w akcie miłosnym z Kobietą/Mężczyzną...napewno przyjemniejsze I efekt może być "kundalinowy"Język

Jeśli ktoś chce zachowywać abstynencje to może powinnien się nauczyć transmutować energię seksualną,żeby się nie "zmarnowała" w czakrze...i wtedy może być to trafne rozwiązanie bo pozwoli rozwinąć umysł i inteligencje a co może skutkować "lepszą" medytacją i też lepszym rozwojem duchowym.

Możliwe,że dlatego wprowadzono celibat--->żeby rozwijać umysł a potem duchowość, niby nie jest to groźne, ale chyba już zapomniano jak się przemienia tą Energię,  w efekcie "dużo duchownych ","pobładziło" dobierając się do dzieci i tym podobne, a reszta jakoś wybitnie się nie rozwineła ani duchowo ani umysłowo.
Zapisane
Strony: [1] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.091 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

equestrian-world swietadynastiatoftegard informatyka zoo-cassmitha pegasus