"W zdrowym ciele zdrowy duch" - niech te może i dość zużyte lecz zawsze w pełni aktualne powiedzenie będzie mottem tego wątku.
Na początek coś o pięknie zewnętrznym czyli urodzie a dokładnie drodze do niej czyli odchudzanie w praktyce i na czym właściwie polega(a w istocie jakie "mity" i istotne "błędy" w jego praktycznym zastosowaniu są niestety często właśnie naszym udziałem..), no i będzie jeszcze mały dodatek na temat oczywistych kłamstw jakimi z okrutną konsekwencją "bombardują" nas w "ciemnych" mediach niby głównego nurtu..
artykuł pochodzi ze strony(naprawdę dobrej-polecam)
http://www.samouzdrawianie.pl/odchudzanie-bez-diety/#more-285Odchudzanie bez diety, czyli metoda GabrielaCzy od lat walczysz z nadwagą? Czy stosowałeś już różne diety i jedyny efekt, który osiągnąłeś to frustracja? Przestajesz wierzyć w diety cud i rewelacyjne środki odchudzające? Masz do tego prawo, jednak pamiętaj, abyś nigdy nie przestawał wierzyć w to, że twoje marzenie o smukłym ciele się spełni. Jeśli jeszcze to nie nastąpiło – to znaczy, że nie znalazłeś odpowiedniego sposobu na swoje ciało. Jednak jemu to się udało i dziś inspiruje miliony ludzi na całym świecie do odchudzania bez diety. Przekonaj się czy z jego pomocą uda się również i Tobie.
Krótka historia wytrwałościZ nadwagą walczył od dzieciństwa. W szczytowym momencie ważył prawie 186 kg. Próbował mnóstwa diet, wydał tysiące dolarów, by osiągnąć upragnioną sylwetkę. Bez skutku. Jednak jeśli bardzo czegoś pragniesz, prędzej czy później uda ci się to osiągnąć. Trzeba tylko wiedzieć jak. Zwykle nie ma gotowego rozwiązania, drogę trzeba odkryć samodzielnie, lecz nie pozostaniesz w tym osamotniony – otrzymasz podpowiedzi i wskazówki, aż w końcu dotrzesz do celu. Taką podpowiedzią może być historia Jona Gabriela.
Punkt zwrotny w życiu Jona nastąpił, w momencie, gdy uświadomił sobie, że nigdy nie schudnie, dopóki jego ciało będzie chciało być grube. Ta nietypowa, lecz inspirująca myśl, sprawiła, że porzucił dotychczasowe diety, zaczął zgłębiać dostępne materiały z dziedziny biochemii, żywienia, neurobiologii, psychologii, a nawet hipnozy, medytacji, NLP, tai chi i badań nad świadomością. Lecz przede wszystkim zaczął inaczej postrzegać swoje ciało:
Najintensywniej badałem jednak własne ciało. Przestałem postrzegać je jako wroga, który po prostu nie chce mnie słuchać; zrozumiałem, że to nie ono jest moim problemem, ale nieumiejętność posługiwania się nim.
Jon uświadomił sobie, że przyczyną jego nieustannego głodu i wielkiego apetytu był brak składników odżywczych w codziennych posiłkach. Żyjemy w czasach obfitości, lecz mnóstwo jedzenia jest pozbawione witamin i składników mineralnych. Nawet warzywa i owoce (z upraw konwencjonalnych) zawierają mniej składników odżywczych niż przed laty. W związku z tym żołądki są zapełnione, lecz komórki nieodżywione. Ciało, nie otrzymując wszystkiego, czego potrzebuje, wciąż domaga się jedzenia. My natomiast, czując głód, dostarczamy mu taki rodzaj pokarmu, który znamy.
Jednak w przypadku Jona brak składników odżywczych nie był jedynym powodem nadwagi. Przyczyny tkwiły również w sferze emocjonalnej, mentalnej i duchowej. Jak mówi Jon:
Głodowało nie tylko moje ciało. Przymierałem głodem w każdym innym aspekcie. Głodowałem mentalnie, emocjonalnie i duchowo. Nie słuchałem głosu serca. Żyłem według jednego przyjętego wzoru. Serce wskazywało mi zupełnie inny kierunek, a ja nie słuchałem. Wciąż broniłem się przed zmianami, do jakich mnie wzywało. W rezultacie z głodu umierała moja dusza – z głodu doświadczeń, których w tym życiu pragnęła.
Odchudzanie bez diety – trzy zasady
Jak tylko Jon zaczął słuchać swojego ciała i serca, jego życie zaczęło się nabierać innych barw – wprowadził wiele zmian w swoim życiu, zmienił miejsce zamieszkania i pracę, a jego ciało chudło bez większego wysiłku. Podczas odchudzania Jon trzymał trzech krótkich zasad:
1. właściwie się odżywiał dostarczając organizmowi potrzebnych składników odżywczych w formie dla niego przyswajalnej i strawnej.
2. codziennie stosował opracowane przez siebie techniki mające na celu usunięcie mentalnych i emocjonalnych przyczyn nadwagi.
3. co wieczór, przed snem, wizualizował swój wymarzony wygląd.
I tak oto, jego marzenie o upragnionej sylwetce w końcu stało się rzeczywistością. W związku z przemianą, która zaszła w jego psychice, jego życie wypełniła radość i poczucie spełnienia. Doświadczenia Jona oraz pragnienie podzielenia się wiedzą zaowocowały książką “Metoda Gabriela. Jak schudnąć bez diety”. W książce Jon opisuje swoją historię, fizyczne i psychiczne powody tycia, sposoby na poradzenie siebie z nimi, a to wszystko współtworzy przygotowany przez niego program do zrzucenia wagi będący w zasięgu możliwości każdego. Czy masz ochotę przekonać się i Ty…?
Zainteresowała cię jego historia? Chcesz się dowiedzieć więcej? Zapraszamy na oficjalną stronę „Metody Gabriela”:
http://www.metodagabriela.pl/addon:
Ile człowiek powinien naprawdę pić?Żywy organizm to nie pralka frania, w której przy użyciu wody można wypłukiwać proszek użyty do prania. Każdy żywy organizm ma specjalne układy wydalnicze, a woda, jeśli jest do tego potrzebna, to tylko w takiej ilości, którą dyktuje nam organizm pragnieniem. Nadmierna ilość wody wiąże się z dodatkowym obciążeniem układów wydalniczych, szczególnie moczowego.
Organizm nie może sobie pozwolić na wydalenie nadmiaru wypitej wody w postaci niezmienionej, gdyż w połączeniu z odpowiednią temperaturą panującą w układzie moczowym stanowiłaby ona doskonałe środowisko dla rozwoju niekorzystnej mikroflory, szczególnie pleśni. By temu zapobiec, organizm wydalaną wodę musi zakwasić. Ponieważ w wypijanej wodzie nie dostarczamy dostatecznej ilości elektrolitów, organizm jest zmuszony pobierać je z zapasów tkankowych, które w połączeniu z równie idiotycznym zakazem używania soli kuchennej (głównego źródła sodu) kurczą się bardzo szybko. Tym sposobem wypłukujemy ze swojego ciała istotne dla utrzymania homeostazy elektrolity, głównie sód i potas, a gdy ich braknie, także magnez. Toteż nie ma co się dziwić, że po pewnym czasie tej medycznej "kuracji" odczuwamy objawy niedoboru elektrolitów - arytmię serca, skoki ciśnienia, wahania nastroju, obrzęki limfatyczne, spadek ogólnej kondycji organizmu. Medycyna oczywiście dysponuje stosownymi lekami usuwającymi te nieprzyjemne objawy, a o to wszak w tym wszystkim chodzi, bowiem jest to ważny element utrzymania dostatecznej ilości populacji Homo patiens.
Tutaj nasuwa się pytanie: dlaczego zatem tak wielu ludzi daje posłuch tym durnym, szkodliwym nakazom? Także w tzw. medycynie naturalnej takie zalecenia są na porządku dziennym, chociaż w naturze żadne stworzenie nie postępuje w ten sposób - nie pije podług instrukcji, tylko wtedy, gdy chce mu się pić, i tylko do zaspokojenia pragnienia. Chodzi tutaj, jak to w medycynie, o uzyskanie doraźnej poprawy samopoczucia - złudzenie zdrowia. Otóż rozcieńczając wodą krew uzyskujemy niskie stężenie krążących w niej toksyn (swoisty toksynokryt*), a więc doraźną poprawę samopoczucia. Pacjentom to w zupełności wystarczy, by uwierzyć w te bzdurne zalecenia, a gdy ten doraźny objaw połączą z bałamutną teorią pralki frani, to na własną rękę zwiększają ilość wypijanej wody do trzech, a bywa nawet, że do trzech i pół litra wody dziennie.
*Toksynokryt to hipotetyczna jednostka określająca procentowe stężenie we krwi toksyn (zależne od nawodnienia krwi) - analogicznie do hematokrytu określającego procentowe stężenie erytrocytów we krwi, zależne od jej nawodnienia.
Autor: Józef Słonecki
pochodzi ze strony:
http://www.bioslone.pl/obalanie-mitow/ile-czlowiek-powinien-pic