Aż żal komentować, i wytykać, gdzie PCh przeczy tym zasadom, bo chyba dla każdego trzeźwo patrzącego jest to oczywiste.
EDIT: A co mi tam, wymienię:
Wierzę w taki jeden projekt, który skupia ludzi z całej Ziemi. Projekt, którego członkowie nie porywają się z motyką na Słońce, ale wykorzystują okazję, by choć w najmniejszym stopniu, choć w najdrobniejszych sprawach sprawić, żeby świat był nieco lepszy.
A PCh zamiast wydawać pieniądze na pomoc ludziom, woli marnować je na wykopki, które jak na razie nie przyniosły większych efektów (porażka w Złotoryi, porażka na Ślęży, a teraz Hawara idzie...)
Którzy wiedzą, że w świecie jest na tyle dużo zła, że szukanie wyimaginowanych planet zupełnie nie jest konieczne, by stworzyć obraz piekła na Ziemi.
PCh natomiast opiera cały sens swojej działalności na wyimaginowanej planecie, której opis w dodatku jest bzdurą na bzdurze (brak grawitacji, a ciągnie meteoryty, w dodatku leci zygzakiem...ekhemmmm....).
Którzy widząc smutek ludzki, albo fizycznie, albo mentalnie starają się go usunąć.
A PCh zależy jedynie na wykopaliskach. Nigdy nie słyszałem, by wielce pełen miłości En-ki podał choć jeden pomysł, jak w ten miłościwy sposób poradzić sobie z sytuacjami typu wojna, kryzysy, etc. Cały czas jedynie straszy przelotem Nibiru, by zmusić ludzi, aby uczestniczyli w jego projekcie ratowania ziemi przed fantomową planetą.
Którzy nie szukają wiedzy u wyimaginowanych "guru", pod płaszczykiem miłości niewolących ludzi i pozyskujących ich do swojej sprawy - bo wiedzą, ze najlepszym guru jest ich własny rozum i serce.
Patrz choćby Stanley'a, czy innych, dla których najważniejsze jest to, co mówi En-ki, niezależnie od tego, jak mieszałby się w swoich wypowiedziach. PCh to grupa ludzi, którzy są zbyt zawiedzeni światem i zbyt zjedzeni przez strach, by wziąć własne życie we WŁASNE ręce, a nie oddawać je w łapy bytu o niewiadomych intencjach.
Którzy nie jeżdżą po świecie w poszukiwaniu nieznanych faraonów i tajnych zabezpieczeń Ziemi - bo na swoim podwórku widzą 100 innych spraw, które można poprawić i naprawić.
En-ki natomiast te małe sprawy ignoruje, mówiąc po prostu - olewa, bo według jego chorych tez najważniejsze jest stworzenie zabezpieczenia przed planetą, której nie ma, i której widoczność odkłada w czasie już o ponad rok.
Którzy nie potrzebują reklamy w mediach, sympozjów, rozgłosu - bo i bez niego mogą pomagać.
A PCh? Sympozja, wywiady, własny kanał w internetowym radiu - do tego nawet sklepik z gadżetami PCh otworzyli.
Którzy nie potrzebują nazwy, nie potrzebują zwolenników, nie potrzebują nawet znać się wzajemnie - bo ważny jest cel, prawdziwy, nie wyimaginowany i urojony, cel, który dostrzegasz każdego dnia po wyjściu na ulicę.
A PCh? Skupienie na celu - Nibiru - i odwrócenie uwagi od problemów o wiele bardziej palących, o wiele bardziej realnych, trwających aktualnie.
Którzy nie chcą fanatycznie, z nienawiścią niszczyć systemów, religii, itp, nie szukają teorii spiskowych - bo wiedzą, ze nie system jest problemem, ale ludzie nim rządzący.
Popatrz choćby nienawiść, z jaką En-ki mówi o religiach, zresztą nie tylko En-ki, ale i wielu zwolenników projektu. I mówią to ci sami, którzy tak deklarują miłość. Żenada...