Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 19, 2024, 19:35:16


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 5 6 [7] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Tajemnicze Księgi  (Przeczytany 135967 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #150 : Grudzień 10, 2010, 18:35:08 »

W suplemencie do V Ewangelii w punkcie ''11 Studia i wędrówki Jezusa'', umieszczone
jest wyjaśnienie czym była Wielka Piramida. Uśmiech

''Ukończywszy 12 lat i mając już ustabilizowane możliwości dalszego rozwoju - Jezus udał się do Egiptu, gdzie spędził lat cztery na studiach przy świątyni, jaką była Wielka Piramida Cheopsa, ściśle związana z życiem Jezusa. Tam właśnie otrzymał pierwsze wtajemniczenia w Wielkie Misteria, poznał naukę Ozyrysa, Hermesa Trismegistosa i innych wielkich poprzedników, a przynajmniej poznał ją na tyle, ile było to możliwe w Jego wieku, stosownie do stopnia posiadanego w tym czasie rozwoju. Wielka Piramida jako świątynia i szkoła dla wtajemniczeń - istniała już od 36.000 lat i była zbudowana przez mieszkańcow innej planety, pragnących dopomóc w ewolucji ziemskiej ludzkości, a jednocześnie ustabilizo­wać dość chwiejną równowagę magnetyczną Ziemi. W Wielkiej Piramidzie Jezus jako kapłan świątyni spędzić miał 4 lata, po czym powrócił do Nazaretu względnie do domu.''

Ciekawe są również  dwa umieszczone poniżej rozdziały.

Rozdz.16. Niektóre poprzednie inkarnacje Jezusa
W pracy pod tymże tytułem - dr Doreal pisze: "Hebrajczycy mieli jasne zrozumienie praw reinkarnacji. Starożytni Hebrajczycy wierzyli, że dopóki człowiek nie stał się jednym ze Sprawiedliwych, czyli - dopóki nie osiągnął stanu zjednoczenia z boskością - powtarzał inkarnacje. Uważali oni, że Abraham i inni - stan ten osiągnęli".

"Biblia mówi nam bardzo wyraźnie, iż Jan Chrzciciel był inkarnacją Eliasza. Hebrajczycy powiadali, iż w imieniu ADAM ukryte były inkarnacje Mesjasza. Wierzyli oni, iż Mesjasz miał być inkarnacją Adama, a mianowicie, że litery A-D-A-M reprezentują cztery inkarnacje Mesjasza, którego jeszcze się spodziewają. Wierzyli, że Adam, Dawid, Aaron (brat Mojżesza) i Melchizedech - byli inkarnacjami Mesjasza. Wszyscy oni byli wielkimi, ducho­wymi przywódcami swego ludu".

Dalej autor pisze: "Według starożytnych dokumentów i tradycji Wschodu - Jezus inkarnował nie na Ziemi nie raz, ale wiele razy".

Podamy tu kolejno sześć inkarnacji Jezusa wymienionych przez dra Doreala.

A. Po raz pierwszy Jezus inkarnował się w Chinach około 5.800 lat temu. Znany był wówczas pod imieniem Bo. Żył 85 lat lecz nie umarł, a udał się do ukrytej samotni. Było to w okresie wielkiego upadku Chin.

B. Następna udokumentowana inkarnacja miała miejsce w Ameryce Północnej, około 5.200 lat temu. Nosił podówczas imię Ea-Wah-Tach, do dnia dzisiejszego uważanego przez Indian za Wielkiego Wybawiciela. Stary Indianin liczący sobie 137 lat, z którym rozmawiał dr Doreal, stwierdził, iż to Ea-Wah-Tach przyniósł czerwonym ludziom wiedzę o Git­che Manitou, tj. Wielkim Duchu i, że uczył o Bogu jako Chrystusowym Duchu.

C. W Indiach znajdują się dokumenty dotyczące dalszej inkar­nacji Jezusa, który jako mędrzec Capilya żył tam około 3.400 tal temu, stając się przywódcą braminów, których nauka uległa następnie degeneracji.

D. Czwarta inkarnacja Jezusa miala miejsce ponownie w Chi­nach, gdzie jako Chino żył w XI wieku przed Chr., kiedy to Chińczycy osiągnęli wysoki stopień rozwoju, głównie na skutek życia duchowego, jakie rozbudził.

E. I piąta inkarnacja Jezusa również dokonała się w Chinach, gdzie w 604 r. przed Chr. narodził się jako Lao-Tse. Doku- mentów dotyczących Jego śmierci brak, wiadomo jednak, iż miał żyć 150 lat, po czym przekazawszy dalszą pracę apostołom - znikł.

F. I wreszcie ostatnia ze znanych inkarnacji, kiedy to przybył jako Jezus-Mistrz z Nazaretu, którego życie opisane zostało nader niedokładnie w Ewangeliach kanonicznych i nieco dokładniej - w V Ewangelii.


Rozdz. 24. Tajemne imię Jezusa
V Ewangelia w rozdziale XVII, werset 12., przynosi nam cenną wypowiedź Jezusa, a mianowicie:

"Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano".

Słowa te są protestem przeciwko sztucznemu produkowaniu "tajemnic", tak często uprawianemu i podtrzymywanemu przez hierarchię kościelną - na własny użytek. Jezus więc jeżeli nawet czegoś nie mówił lub nie wyjaśniał, to nie dlatego, aby stwarzać jakiekolwiek tajemnice, ale dlatego że znając dobrze ludzi miał całkowitą pewność, iż słów Jego pojąć nie byliby w stanie. Do uczniów swych mówił nieco więcej i nieco inaczej, ale i oni niezbyt wiele z tego pojmowali...

W tradycjach Kościoła nie przechowała się najmniejsza wiado­mość o tym, iż Jezus podał apostołom i uczniom swym tajemne swe imię, będące właściwie imieniem Jego Duszy. A oto, co o tym pisze dr Doreal w cytowanej już pracy "Tajemne nauki Jezusa": "Przypomnijcie sobie, jak Jezus powiedział: "Wypędzają diabłów w imię moje"... Kościół wyjaśnił, że znaczy to w imię Jezusa, ale nie jest to właściwe imię. Z tego powodu zaistniały w Kościele odszczepieństwa i walki, nigdy bowiem nie znano tajemnego imienia

Jezusa, które przekazał On swym apostołom i poprzez które - mogli Go oni wzywać z najdalszej nieskończoności. To imię jest imieniem Jego Duszy i poprzez wieki pozostaje ono częścią Jego Jestestwa. Naprawdę tłumaczę to dosłownie:

"Amen, Amen. Moje Imię poprzez wieki jest ABERAMENTHO. Jeśli chcecie znać pierwszą tajemnicę - wołajcie do Mnie imie­niem, nadanym Mi przez Ojca".

Ta wiedza, iż dusza ma inne imię niźli imię ciała - znana była każdej rasie na świecie, za wyjątkiem naszej obecnej rasy anglosas­kiej. Nawet nasz amerykański Indianin znał tajemne imię, którym przywoływał swe dziecko... ***ogicznie starożytni Irlandczycy oraz Hindusi. Imię duszy było imieniem ukrytym i Jezus podawał to imię tym, których wprowadzał w tajemnicę, aby Go mogli przywoływać, jeżeli zajdzie tego konieczność".

Prawdopodobnie rytuał przywoływania Jezusa polegał na men­talnym, być może telepatycznym wezwaniu, na które Jezus w ten lub inny sposób - musiał odpowiedzieć lub przybyć. Oczywiście iż sposobu tego można było używać jedynie w ważnych przypad­kach, dla dobra sprawy, której służył zarówno sam Jezus, jak i przyzywający. Jesteśmy zdania, iż imię to może być użyte i zastosowane do przyzwania Jezusa nawet i dziś, oczywiście jedynie z ważnej przyczyny, w zupełnie czystej intencji. Jest możliwe, iż głośne, a więc werbalne wypowiedzenie tego imienia - powołuje do życia tak potężną wibrację, iż stworzona przez nią fala nośna nieomal natychmiast dociera do Jezusa, informując Go jednocześnie - kto wzywa lub prosi o pomoc. Ostrzegamy jednakże przed lekkomyślnymi próbami wymawiania tego imienia w celach czysto "doświadczalnych", takie bowiem próby mogłyby przynieść nie­oczekiwane - niezbyt miłe następstwa.

« Ostatnia zmiana: Grudzień 10, 2010, 18:43:42 wysłane przez janusz » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #151 : Styczeń 18, 2011, 15:14:29 »

"Steganographia".

Na początek krótka definicja, co należy rozumieć obecnie pod pojęciem steganografia. Termin steganografia został zaczerpnięty z greki i można go przetłumaczyć jako "ukryte pismo" (steganos - ukryty; graphein - pisać). Jest to metoda skrywania określonych danych (które chcemy przekazać w taki sposób, aby osoba postronna w ogóle nie zauważyła, że ma do czynienia z takim faktem) wewnątrz pliku audio czy pliku graficznego. Metoda polega na zamianie nieużywanych lub nic nie znaczących bitów na bity zawierające ukrytą informację.

Słowo steganografia pojawia się pierwszy raz w formie pisanej w piętnastym wieku w rozprawie zatytułowanej "Steganographia".
Dzieło to napisał niemiecki benedyktyn Johannes Trithemius (1462 - 1516), który zajmował się magią, okultyzmem oraz różnymi metodami przekazywania informacji w taki sposób, aby nikt nie zorientował się, że dany przekaz zawiera również ukryte treści. Był szanowanym mnichem w opactwie w Sponheim. Zreformował on gruntownie klasztor, odnowił budynek, założył bibliotekę liczącą około 2000 różnych tomów, oraz zobowiązał mnichów do regularnej i oddanej pracy. W renesansowej Europie zasłynął jako mag zajmujący się magią demoniczną. Ta fama zawdzięczała wiele jego fascynacji Hermetyzmem, co nie było mile widziane przez władze Kościoła.
Tytuł książki ''Steganographia'' oznaczał z greckiego ''ukryte pismo''. Na pierwszy rzut oka był to system magii anielskiej, lecz w rzeczywistości był to raczej system kryptografii i kodowania wiadomości - a przynajmniej dwie pierwsze części książki. Były one napisane w tradycyjny sposób i wyjaśniały jak kodować wiadomości. Podawały też liczne przykłady. Jednak trzecia część była inna. Zawierała liczby i imiona różnych duchów i podawała sposoby na wywoływanie 28 duchów planetarnych, po cztery na każdą z siedmiu planet. Opis wysyłania wiadomości był bardzo szczegółowy: należało użyć atramentu z olejku różanego, narysować wizerunek wybranego ducha, narysować obraz osoby, która miała wiadomość otrzymać, zawinąć to wszystko razem w białe płótno, umieścic w pojemniku i ukryć. Z powodu takich opisów powszechnie wierzono, że księga ta zawiera sekrety przywoływania duchów, a uczeni uważali ją za najważniejszy przykład renesansowego grimoru czarnej magii. Sam Trithemius twierdził, że księga zawiera syntezę nauk. sztuki pamięci, magii, systemu uczenia się języków i metody wysyłania wiadomości bez symboli i bez pomocy posłańca. Reakcja na książkę była bardzo ostra - uważano dzieło za kabalistyczne i nekromanckie pismo zawierające niedozwolone formuły przywoływania demonów. Dopiero niedawno odkryto, że trzecia część książki to również tajny kod ukryty za imionami aniołów, duchów i znakami astrologicznymi. W tamtych czasach atakowano ją jednak jako książkę z demonicznymi inkantacjami i zakazaną sztukę okultystyczną. Sam autor zniszczył podobno niektóre partie książki, lecz mimo tego manuskrypt krążył po całej Europie, a jego teorie wywarły duży wpływ na rozwój okultyzmu. Trithemius nie zaprzeczał tym pogłoskom. Wszyscy wiedzieli o jego zainteresowaniu Kabałą i numerologią. Poza tym rzeczywiście napisał on kilka pism na temat magii i alchemii. Próbował opisać kilka metod przywoływania sił nadprzyrodzonych i z ich pomocą wpływać na świat zewnętrzny.
Krążyło mnóstwo plotek o magicznych zdolnościach Trithemiusa. Wierzono, że stosował on praktyki nekromanckie na życzenie Cesarza Maksymiliana I, aby przywołać jego zmarłą żonę Marię Burgundzką. Miał on także reputację alchemika, czemu nigdy nie zaprzeczył. Mówiono nawet, że środki finansowe przeznaczone na odnowienie opactwa pochodziły z udanej przemiany Kamienia Filozoficznego. Nic więc dziwnego, że jego postać zainspirowała popularność mitu o Fauście, powszechnie znanego w renesansowej Europie. Wśród jego pism był także Antpalus Maleficiorum Comprehensus, praca poświęcona czarownicom. Zawierała ona 44 metody wróżbiarskie i ciekawą bibliografię.


Johannes Trithemius
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 01, 2011, 15:48:22 wysłane przez janusz » Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #152 : Styczeń 21, 2011, 20:38:36 »

Sensacja! Przepowiednia o końcu świata odnaleziona w Gdańsku!

Archeologiczna sensacja! Gdańska apokalipsa!
wp.pl | dodano: 2011-01-21 (11:29)


(fot. Gdańskie Muzeum Archeologiczne)

Gdańscy archeolodzy dokonali sensacyjnego odkrycia! Podczas wykopalisk przy bazylice Mariackiej odnaleźli fragment pergaminu z zapisem apokaliptycznej wizji końca świata!

Gdy w styczniu 2009 roku gdańscy archeolodzy prowadzili prace badawcze przy ulicy Kleszej 4 w okolicach Bazyliki Mariackiej, nie spodziewali się nawet jak wielkie szczęście się do nich uśmiechnie. Krzysztof Dyrda i jego współpracownicy dokonali jednego z największych odkryć w historii gdańskiej, jeśli nie polskiej, archeologii.


REKLAMA   Czytaj dalej



To, co początkowo wyglądało jak bezużyteczny kawałek kory drzewnej i znalezione zostało w wypełnisku latryny, po oczyszczeniu okazało się być niezwykle cennym skrawkiem pergaminu. Wyłaniające się na nim litery ujawniły tekst starożytnego proroctwa – apokaliptycznej wizji końca świata!

Analiza przeprowadzona prze Tomasza Płóciennika w Zakładzie Papirologii Uniwersytetu Warszawskiego wykazała, że skrawek pergaminu, zapisany jest z dwóch stron starannym średniowiecznym pismem zwanym minuskułą karolińską, co dowodzi, że mamy do czynienia ze znaleziskiem pochodzącym z XII wieku. Uwieczniony na nim tekst to fragment apokryficznej księgi Starego Testamentu zwanej IV Księgą Ezdrasza lub Żydowską Apokalipsą.

Najbardziej niezwykły w tym odkryciu jest jednak przekaz tej księgi – apokaliptyczna wizja kapłana Ezdrasza, żyjącego około 100 lat po Chrystusie. Nie zachowały się niestety żadne oryginalne zapisy dokonane jego ręką. Księgę Ezdrasza znamy wyłącznie z późniejszych przekładów, przepisywanych przez zakonników głównie w języku łacińskim. Dotychczas na świecie odnaleziono zaledwie sześć kopii, gdański fragment będzie siódmą.

1/2

...

http://odkrywcy.pl/kat,111404,title,Archeologiczna-sensacja-Gdanska-apokalipsa,wid,13058736,wiadomosc.html
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #153 : Luty 18, 2011, 09:21:23 »

Manuskrypt Voynicha
Radiowęglowe datowanie Manuskryptu Voynicha

Nie ulega wątpliwości, że Manuskrypt Voynicha to najbardziej niezwykły rękopis na świecie. Na swoich stronach zawiera rysunki roślin, które z pewnością nie pochodzą z naszej planety. Przedstawia być może jakieś organizmy wodne, tablice astrologiczne, przepisy farmaceutyczne a nawet mapy nieba. Wszystkie te niezwykłe ilustracje są co prawda szczegółowo opisane, ale problem w tym, że nikomu nie udało się tych opisów odczytać. Są zapisane niezrozumiałym, niektórzy mówią „nieziemskim” jeżykiem. Niektórzy przypisują stworzenie rękopisu Leonardowi da Vinci.

Naukowcy z University of Arizona podjęli się przeprowadzenia datowania radiowęglowego rękopisu, które wykazało, że powstał on na początku XV stulecia, między rokiem 1404 a 1438. Węgiel C-14 jest rzadką formą węgla występującą w ziemskim środowisku. Atom węgla C-14 statystycznie pojawia raz na bilion nieradioaktywnych izotopów węgla – w większości C-12. Węgiel C-14 można znaleźć także w ziemskiej atmosferze, jako część dwutlenku węgla. Rośliny wzrastają dzięki pobieraniu CO2 z atmosfery, przez co akumulują w sobie określoną ilość węgla C-14. Zwierzęta i ludzie także akumulują w sobie C-14 jedząc rośliny lub inne zwierzęta, w których tkankach znajduje się C-14.

Kiedy zwierzę lub roślina umiera, poziom węgla C-14 zaczyna spadać w ściśle przewidywalny sposób, dzięki czemu można w miarę precyzyjnie określić czas jaki minął od ich śmierci. Strony Manuskryptu Voynicha zostały zrobione ze skór zwierzęcych, dzięki czemu oznaczenie ich wieku za pomocą datowania radiowęglowego było w ogóle możliwe.

Niewielki wycinek strony z rękopisu, który został pobrany do analizy nie mógł pochodzić ze strony już wcześniej naprawianej lub konserwowanej. Skalpelem wycięto prostokąt 1 mm x 6 mm, który przewieziono do laboratorium w Tucson, gdzie został oczyszczony i przygotowany do analizy. Ponieważ wycinek pochodził z krawędzi strony, na jego powierzchni zebrało się sporo tłuszczu z dłoni ludzi, którzy przeglądali rękopis wcześniej. Urządzenie badające rozpad węgla C-14 jest tak czułe, że pozostawienie tłuszczu na wycinku strony, mogłoby kompletnie wypaczyć wynik analizy.

Tak oczyszczony wycinek został następnie spalony, dzięki czemu usunięto z niego wszystkie inne niepotrzebne komponenty. Do badania pozostawał wtedy sam węgiel w postaci grafitowego pyłu. Tak precyzyjne ustalenie daty powstania Mauskryptu Voynicha przesunęło wiek księgi o 100 lat a także sprawiło, że wiele hipotez na temat jego powstania straciło sens. Naukowcy chcieli przetestować w ten sam sposób tusz jaki użyto do stworzenia rysunków w rękopisie, ale na razie nie wymyślono sposobu w jaki można by go pobrać do analizy. Poza tym istnieje możliwość, że tusz miał pochodzenie nieorganiczne i nie ma w nim węgla C-14.

Jednak o wiele większą tajemnicą niż wiek rękopisu, jest jego zawartość. Nikt do tej pory nie był w stanie odczytać tego, co zapisano w księdze. Wielu badaczy uważa manuskrypt za zwykłe oszustwo. Jednak taka opinia jest być może podyktowana frustracją z braku znalezienia klucza do tekstu. Odkrywca manuskryptu – Wilfrid Voynich – pracował nad nim przez 18 lat aż do swojej śmierci i nie był w stanie przetłumaczyć choćby jednej linijki. Być może sposobem na przeczytanie manuskryptu jest nałożenie na jego strony kartki papieru z odpowiednio rozmieszczonymi dziurami, przez które widać tylko te części tekstu, które wszystkie razem nabiorą odpowiedniego znaczenia. Ale to tylko spekulacje.

Można się jedynie domyślać, że teksty te dotyczą wiedzy z zakresu alchemii, wiedzy tajemnej w tamtych czasach i tak cennej, że warta była szyfrowania aby nie dostała się w niepowołane ręce. Podobno manuskrypt nabył cesarz Rudolf znany ze swojej pasji do alchemii. Zapłacił za księgę okrągłą sumę mając nadzieję, że zostanie ona przetłumaczona na jego dworze. Nadzieje cesarza jednak spełzły na niczym. Inna teoria mówi, że manuskrypt Voynicha to zakodowana biblia Katarów, których doszczętnie wytępiła krucjata w XIII w.

Autor: Chris Miekina
Źródło: Nowa Atlantyda
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #154 : Luty 26, 2011, 00:32:45 »

Życie jest światłem

Ks. Prof. Włodzimierz Sedlak w książce „Życie jest światłem” daje wyraz swojej fascynacji światłem, które jest istotnym elementem życia. Poprzez swą bioelektronikę (elektromagnetyczną teorię życia powstałą w wyniku syntezy nauk przyrodniczych) dochodzi do konkluzji – życie jest światłem. Światło jest przewodnią nicią w życiu codziennym i w nauce. To światło można dojrzeć w innych dziedzinach, które pasjonują Autora: krzem, bioplazma, geologia i paleontologia Gór Świętokrzyskich, starożytne hutnictwo.


Cytuj
„...Intuicja pozwala odebrać niezrozumiałe sygnały o nieznanych nikomu faktach, jak w Górach Świętokrzyskich, lub historię życia z jego „zakrętem chemicznym” od krzemu do węgla, o kwantowej łączności elektroniki z metabolizmem, pozwala wyczuć bioplazmę, usłyszeć kwantowy krzyk życia i zobaczyć, jak elektromagnetycznie sygnalizuje ono swą obecność. Dojrzeć ten zdecydowany błysk życia. Jego światło.

Ks. Prof. dr hab. Włodzimierz Sedlak

Włodzimierz Sedlak, twórca polskiej szkoły bioelektroniki i elektromagnetycznej teorii życia.

"Teologia Światła, czyli sięganie Nieskończoności" - jest ostatnią książką, którą prof. Włodzimierz Sedlak przygotował do druku. Uwieńczeniu realizacji planów wydawniczych przeszkodziła choroba i śmierć Autora. W tej książce Autor prowadzi Czytelnika w kierunku Światła przy pomocy bioelektroniki i wiary w Nieskończonego Boga. Wnioski są zaskakujące: bioteologia, nieśmiertelność duszy jest absolutnym pewnikiem i jest wynikiem elektromagnetycznej natury życia, a śmierć to wrota będące wstępem do wielkiej ery nieśmiertelności. Teologia Światła, czyli sięganie Nieskończoności" to próba bioelektronicznego wyjaśnienia śmierci, nieśmiertelności, duszy człowieka. To również zapis naukowych zmagań i odkryć Autora.

"Dziękuję Ci, żeś mnie rzucił w stronę, gdzie nikt nie chodzi - na podbój życia. To światło. Żywe światło. Żeś to ostawił przy rozpalaniu dnia biosfery. Jakie to jest cudowne... Nie ma okrzyków. Jakie to bajeczne... Życie elektromagnetyczne. To samo, co światło biosfery promieniujące wiecznie. Co najwyżej, ulega przemianie energii. I o to tutaj chodzi, energia nie ginie przecież. Energia wszelka jest wiecznie żywa.

Mój program naukowy streszcza się w krótkim aforyzmie - Życie, czym jesteś?. Aby tak dalece sięgać w naturę życia, muszę się wstępnie wyzwolić z akademizmu pojmowania przedmiotu biologii. Muszę być na własnych obrotach intelektualnych. Inaczej do niczego nie dojdę. Nowa wizja życia jest specyficznym stanem w biologii. Znowu rozwój tradycyjnej biologii jest mi utrudnieniem w balaście informacyjnym, jakby wszystko było wykończone, poukładane - z wyjątkiem natury. Biologia jest 'pełna' poznania, ale jedynie na peryferiach i tylko wtedy, gdy rozpatruje zagadnienie, czym jest życie w ogóle, nie zaś w istocie swej natury. Na czym polega istota natury życia - pytanie pozostające bez odpowiedzi.

Tyle się o życiu mówi, pisze, głosi, rozpacza, kiedy gaśnie, niepokoi, gdy dolega. Zdaje się, że tak dużo się wie o życiu. Chodzimy w nim, obracamy się, poznajemy świat przez życie, bierzemy udział w życiu. Tak wiele szczegółów doszło do naszej wiadomości. Najważniejsza rzecz - uczestniczymy w życiu do czasu i właściwie tak uczestniczymy jak zegarmistrz, który na podstawie znajomości mechanizmu zegarowego, chciałby zabierać rzeczowy głos na temat natury czasu.

Tak wartko płynie życie, że doprawdy zapomniano przeanalizować, czym ono jest. Niedorzeczność powstaje stąd, że człowiek podtrzymuje to życie, stara się je zachować, widzi jego narodziny u innych i śmierć życia również u innych - bez możności określenia natury tego zdarzenia.

Tymczasem z fizyki wiemy, że istnieje świat materii, który jest niewyobrażalny. Kwantowy. Ponieważ rachunek kwantowomechaniczny jest abstrakcyjny bez odzierania postrzegania z detali zewnętrznych, wobec tego nie możemy sobie świata kwantowego przedstawić. Jest on możliwy tylko do opisania formalnego, czyli matematycznego. Jeśli tak się sprawy przedstawiają, że wszelka materia posiada niewidoczny realizm kwantowy, wobec tego życie w najgłębszych swych rejonach powinno być również skwantowane. Musi więc być na tym poziomie energią.

Pomysł szalony, ale robi wrażenie trafnego uderzenia w sedno sprawy. Mamy spróbować przybliżyć sobie ten niewyobrażalny świat na odległość, która pozwoliłaby jako tako zapoznać się z życiem. Mówiąc prosto - pragniemy poznać kwantowe podstawy stanu ożywienia. Jeśli tutaj się nie przybliżymy do natury życia, to już do niej nie dojdziemy w naszym poznaniu. Trochę zaś gimnastyki mózgu zawsze się przyda".
http://www.sm.fki.pl/Sedlak/x_sedlak.php?nr=1
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #155 : Marzec 26, 2011, 02:49:50 »

najpiekniejsza ksiega swiata

Tekst księgi różni się w pewnym stopniu od uznanej wersji ewangelii. Na przykład w genealogii Jezusa zaczynającej się od Łuk.3:23 księga z Kells błędnie wymienia dodatkowego przodka. Fragment Mat.10:34b powinien brzmieć: Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz[3]. Jednak zamiast słowa "gladium" oznaczającego "miecz", w Księdze z Kells widnieje słowo "gaudium" czyli "radość". Cały fragment obecny w księdze znaczyłby więc: Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale radość.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99ga_z_Kells

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.regent.edu/lib/news-archives/2006_03.cfm&ei=BzuNTaGJONjfsAaEivmkAg&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=1&ved=0CBwQ7gEwAA&prev=/search%3Fq%3Dhttp://www.regent.edu/lib/news-archives/2006_03.cfm%26hl%3Dpl%26sa%3DG%26biw%3D1225%26bih%3D664%26prmd%3Divns


http://www.google.pl/images?um=1&hl=pl&biw=1270&bih=576&tbm=isch&sa=1&q=book+of+kells&aq=f&aqi=&aql=&oq=
Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #156 : Kwiecień 01, 2011, 15:37:30 »

Manuskrypt Ripley'a
Manuskrypt Ripley'a jest ważną piętnastowieczną pracą z emblematycznego symbolizmu. Dwadzieścia jeden kopii jest znanych, datowane są od wczesnego XVI wieku, aż do połowy XVII. Istnieją dwie różne formy symboliki, 17 rękopisów z głównych wersji, a 4 rękopisy z odmiennych. Istnieje bardzo duże zróżnicowanie w języku angielskim na tekstach z różnych manuskryptów.George Ripley - był słynnym XV-wiecznym angielskim alchemikiem, ustępował w swoich  czasach tylko Roger'owi Bacon'owi.
                                             


Jego alchemicznych badania i komentarze w całym XVI i XVII wieku były drukowane i tłumaczone zarówno w Anglii jak i za granicą. Data narodzin George'a nie jest dokładnie znana przyjmuje się ok. 1415. Zmarł w 1490. Wstąpił do Kościoła katolickiego, został mnichem augustianów, a następnie został mianowany kanonikiem Bridlington w rodzinnym Yorkshire, w klasztorze, który został założony w czasach Henry'ego I przez Walter'a de Ghent'a. Urząd kapłański nie przeszkodził Ripley'owi w podróży, uczył fizyki i alchemii we Francji, Niemczech i Włoszech, a nawet Voyaging na wyspie Rodos. W celu uzyskania pełniejszej wiedzy wyjechał z Francji, Niemiec i Włoch, mieszkał przez jakiś czas w Rzymie i tam w 1477 został szambelanem papieża Innocentego VIII. W 1478 powrócił do Anglii w posiadaniu sekretu transmutacji.

Manuskrypt George'a Ripley'a - to praca alchemiczna wypełnione rzekomo tajemniczymi owocami symboliki skomponowany przez słynnego angielskiego alchemika, George Ripley. Dzisiaj nadal istnieje dwadzieścia jeden znanych kopie zwoju; najmłodsza kopia pochodzi z początku XVI wieku. W przeszłości, kopie manuskryptu posiadali głównie ludzie z bogatych sfer arystokratycznych. Zwoje obejmują od około 5 stóp wzdłuż przez 5 cali szerokości ponad 20 stóp długości i na około 3 stopy szeroki. 16 Zwojów jest w posiadaniu bibliotek w Wielkiej Brytanii, 4 w Stanach Zjednoczonych. Przez proces foto-litograficzny, bardzo często używany na początku 1860, daje nam bardzo jasne ilustracje rysunków. Zwój składa się z arkuszy pergaminu zamontowany na podłożu bielizny. Chociaż seria obrazów jest procesem ciągłym, a każdy prowadzi do następnego, można dowolnie podzielić na opis celów w czterech czy pięciu sekcjach.

(1) Zaczyna się od dużej brodatej postaci ściskającej wazon w kształcie jajka. Na rysunku, w nakryciu głowy i szacie jest prawie pewne, że to Hermes Trismegistus (trzykroć największy), legendarny założyciel alchemii, która została zidentyfikowana za egipskiego boga uzdrawiania Thotha. Wygląd jest zgodny z innymi portretami w dłuższym okresie czasu, na przykład: mozaika Stefano w katedrze w Sienie (1488); grawerowanie w Barlet (1657) Hermesa w jego laboratorium oraz na obrazie z 1700 roku w Bazylei w Muzeum Apotheke. Kształt jaja był bardzo znaczący i symboliczny, utworzenie w tym wielkiego dzieła - Kamienia Filozoficznego. Wazon był hermetycznie zamknięty przez korek. Wazon zawiera szereg ośmiu rond połączonymi przez łańcuchy w większym centralnym rondzie. Każdy małe rondo jest zamknięte i zawiera jedną lub dwie postacie ludzkie, mężczyznę lub kobietę, otoczony przez postacie podobne do mnichów. Większe centralne rondo ma dwie postacie, które siedzą i trzymają książkę, jedną z nich znów wydaje się być postać Hermesa. Na górze w wazonie jest ropucha, a pod nim znajdują się słowa: "Czarne Morze. Czarny Księżyc. Czarne Słońce." Poniżej tych dwóch zestawów wierszy jest piec.

(2) Poniżej pieca w dalszej części jest drzewo, na którym ciekawie przedstawiona jest postać kobieca ze smoczym ogonem i nogami, a dalsza część człowieka tułowia i głowy, znajdująca się pomiędzy słońcem i księżycem, wisi w dół i jest w posiadaniu męskiego potomka. Poniżej winogrona, które docierają do basenu wypełnionego wodą otoczonym siedmioma murami i siedmioma filarami, na których znajdują się mnisi trzymający wazony w kształcie jaja. W basenie stojące postacie nagiego mężczyzny i kobiety spożywających kiście. Całość opiera się na jednym kątowym filarze, który sama jest w drugim kwadratowym basenie. Obejmujący filar jest rosły mężczyzna prawdopodobnie Samson, który jest jedną nogą w wodzie, po jego lewej stronie mamy skrzydlatego anioła, a na prawo inną postać ludzka z nieokreślonej kolczastej strukturze. Z przodu ozdobiony jest basen skrzydlatym smokiem, z którego ust wypływa ropucha. Liczba linii wierszy poniżej przypomina ułożenie tekstu jak u Ashmole'a. Na każdym z czterech rogów jest kolumna z hermetycznym wazonem. Całość przedstawionego opisu jest ozdobiona piórami. Basen opiera się na murze z przodu, który jest strzeżony przez Czerwonego Lwa (z lewej) i Zielonego Lwa (z prawej) naobu stronach pieca z napisem "Ust choleryka się strzeż". (rys. 1)

(3) Duże słońce oczy i usta, deszcz uderza w postać koronowanego ptaka Hermesa, który gryzie swe lewe skrzydło i stoi na kuli w której siedem piór tkwi (rys. 1). Dalej pozornie spadające pióra w postaci promieni słonecznych. Trochę więcej poezji jest pod obrazkiem, w którym jest znany fragment: "Jam jest ptak Hermes własne skrzydła pożerając oswojony zostałem". Następnie w większej kuli zawarte jest innego rodzaju połączona biel, czerń i zieleń w postaci trzech kul, całość emanuje promieniami z tego.

(4) Ta kula jest umieszczona w księżycowej strukturze poniżej która w pysku trzyma smok, jego skrzydła nie wydają się być przywiązanymi do jego ciała, ale do kuli, na której on stoi. Smok krwawi ze swego żołądka, a krople wpływają do kuli, na spodzie której są trzy mniejsze czarne kule. Następują później trzy ostatnie akapity poezji.

(5) Zwój kończą dwie postacie jedna z nich to Hermes (na 2różnych kopiach, który zamieściłem w tym artykule nie ma tej postaci), natomiast druga (zawarta) prawdopodobnie może być samym George'm Ripley'em.

Porównując z innymi kopiami manuskryptu Ripley'a w Wielkiej Brytanii. Różnice są zebrane w tabeli, i dzielą się one na trzy kategorie:
a.) Konwencjonalne, wszystkie są bardzo podobne w treści, stylu i układzie, ale ze znacznymi różnicami w wykonaniu rysunków i niektórymi rozbieżnościami w treści wierszy. Pisownia jest fascynująca w swojej różnorodności i zarówno osobno jak i między zwojami.
b.) Dwóch układających się w pozycji półleżącej mnichów zastępuje Hermes liczba wazonów na zwoju jest zmienna, jak i tam są zmiany godeł.
c.) Jeden ze zwojów jest zupełnie inny w treści i znajduje się wraz z motywem róży, co prawdopodobnie jest przykładem Różokrzyżowców, którzy mieli wpływ na pewien element w historii zwoju. Najczęściej kopie manuskryptu sporządzane są na arkuszach papieru, które są montowane na podłożu z papieru, lnu, lub pergaminu. Zwój w British Library (Sloan 2523B, Roll 45) wydaje się być sporządzony na pergaminie z części mapy wschodniej Niemiec co jest obecnie częścią Polski.



« Ostatnia zmiana: Kwiecień 01, 2011, 15:53:05 wysłane przez janusz » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #157 : Maj 24, 2011, 17:45:22 »

Najstarsze pismo Ameryki

Odkrycie nowego rodzaju pisma to w archeologii zdarzenie niezwykle rzadkie. Dotąd poznaliśmy zaledwie setkę dawnych systemów pisma, z których najstarsze mają około 5 tys. lat. Wydawało się, że na nowe już raczej nie trafimy.

Blok z tajemniczymi znakami znaleźli robotnicy w żwirowni w Cascajal w stanie Veracruz. Meksykańscy badacze pierwszy raz zobaczyli go w 1999 r. Ich uwagę przykuły wyryte na nim 62 znaki. Lata badań i analiz nie pozostawiają zdaniem naukowców wątpliwości. Inskrypcja to przykład nieznanego dotąd, najstarszego pisma Ameryki. Twierdzi tak meksykańsko-amerykańska grupa uczonych pod wodzą Carmen Rodriguez Martinez z Narodowego Instytutu Antropologii i Historii w Veracruz oraz Ponciana Ortiza Ceballosa z Uniwersytetu w Veracruz.

Początek pisma?

Nie ma też wątpliwości, że blok jest dziełem Olmeków. W XX w. naukowcy nazwali tak twórców pierwszej wysoko rozwiniętej kultury w Ameryce Środkowej. Kwitła ona od blisko XIII w. p.n.e. na niewielkim obszarze nad Zatoką Meksykańską.

Olmekowie byli dla Ameryki Środkowej tym, czym Sumerowie dla Mezopotamii. Stworzyli pierwsze ośrodki o charakterze miejskim, pierwsze jeszcze prymitywne piramidy i pierwsze wspaniałe rzeźby. Najbardziej znane z nich są gigantyczne kamienne głowy. Kultura olmecka stworzyła podwaliny, na których wyrosły cywilizacje Majów i Azteków, i dlatego często jest nazywana kulturą-matką.

Naukowcy od dawna podejrzewali, że Olmekowie dali też początek pismu i kalendarzowi. Podstawą do tych podejrzeń były znalezione na ich ziemiach stele (kamienne płyty) z hieroglificznymi znakami należącymi do nieodczytanego dotąd pisma epiolmeckiego i najstarszymi datami (36 i 32 rok p.n.e.) zapisanymi w tzw. długiej rachubie używanej później przez Majów. Jednak przypisywanie tych znalezisk Olmekom budziło wątpliwości niektórych naukowców uznających, że ich kultura wygasła ok. 400 roku p.n.e. wraz z upadkiem głównego ośrodka Olmeków La Venty. Z tego powodu znaleziska te określano mianem epiolmeckich, czyli stworzonych przez kontynuatorów kultury olmeckiej żyjących na tych samych ziemiach co Olmekowie.

Zaskoczeni naukowcy

Blok z Cascajal jest pierwszym niebudzącym wątpliwości dowodem na opanowanie przez Olmeków sztuki pisania. Największą niespodzianką jest niewątpliwie jego wiek. Nikt nie spodziewał się, że pismo mogło powstać w Ameryce Środkowej około 900 r. p.n.e. Jako początek najstarszego znanego dotąd pisma epiolmeckiego wskazywano najwyżej rok 500 p.n.e., choć bez mocnych dowodów. Co prawda pod koniec 2002 r. sensację wywołał malutki cylinder datowany na mniej więcej 650 r. p.n.e., ale były na nim zaledwie dwa znaki podobne do epiolmeckich, więc trudno było w tym wypadku mówić o piśmie.

Datę powstania napisu na bloku z Cascajal naukowcy ustalili na podstawie znalezionej razem z nim ceramiki, której znakomita większość pochodzi z najwcześniejszego okresu kultury Olmeków, czyli z lat 1200-900 p.n.e. Głównym ich ośrodkiem było wtedy leżące niedaleko Cascajal San Lorenzo. Znaki na bloku są też podobne do motywów na olmeckich zabytkach z tego okresu.

O czym pisali Olmekowie?

Znaki na bloku z Cascajal zostały zapisane za pomocą 28 "liter". Choć ich liczba mogłaby sugerować, że mamy do czynienia z pierwszym w Ameryce alfabetem, to jednak naukowcy nie wysuwają tak daleko idących wniosków. Podkreślają, że krótka inskrypcja może zawierać tylko część znaków tworzących tajemnicze pismo, a same znaki mają wyraźnie charakter ideogramów. Naukowcy wyróżnili wśród nich m.in. rysunki owada, kolby kukurydzy czy tronu. Podejrzewają, że Olmekowie napisali tekst z lewa do prawa, czyli tak, jak my to robimy.

Na razie nie wiadomo, czy odkryte pismo było wzorem dla innych środkowoamerykańskich pism. Uczeni nie znaleźli żadnych podobieństw między znakami z Cascajal a późniejszymi systemami. - Może to oznaczać, że pismo to było lokalnym wynalazkiem i stosowała go niewielka grupa ludzi bądź było używane powszechnie, ale znikło, zanim pojawiły się inne systemy - spekulują uczeni.

Wielką zagadką pozostanie też na długo, jeśli nie na zawsze, treść napisu. Zaledwie 62 znaki w nieznanym języku pozbawione sugerujących kontekst rysunków to zdecydowanie za mało, by dało się odczytać pismo. - Musimy czekać na znalezienie kolejnych inskrypcji - mówią naukowcy.
Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #158 : Czerwiec 19, 2011, 23:16:45 »

Apokryf „Żywot św. Jana Chrzciciela"
Autorstwo apokryfu Żywot św. Jana Chrzciciela przypisywany jest egipskiemu biskupowi Serapionowi. O samym autorze wiemy bardzo mało. Wiadomo jedynie, że swój urząd pełnił za panowania aleksandryjskiego patriarchy Teofila (385 - 412) i że święcenia biskupie przyjął z rąk Tymoteusza, patriarchy w Aleksandrii w latach 380 - 385. Dzięki wzmiance o Teodozjuszu, zmarłym w 395 roku, możemy przyjąć datację dzieła na lata 305 - 395. Zawartość treściowa apokryfu pozwala wyodrębnić w nim cztery części.
Pierwsza opisuje historię narodzenia Jana Chrzciciela. Rozpoczyna się od objawienia anioła Gabriela Zachariaszowi, kapłanowi, lewicie z pokolenia Judy, w trakcje jego służby w świątyni. Anioł obwieścił Zachariaszowi, że zostanie ojcem oraz że syn, któremu nada imię Jan, będzie miał wielką misję do spełnienia: „ Nie bój się, ale raczej raduj, Zachariaszu! (...) oto twoja żona Elżbieta pocznie i urodzi syna, który będzie nazwany imieniem Jan. (...) Będzie on wielki w oczach Pana (...), zostanie napełniony Duchem Świętym; i wielu spośród dzieci Izraela pojedna z Panem, ich Bogiem. Oto on pójdzie przed Nim (...), aby przygotować Panu lud doskonały dla Niego". Zachariasz zdziwił się tej przepowiedni i zwątpił, gdyż był w podeszłym wieku a na dodatek jego żona Elżbieta uchodziła za niepłodną. Skutkiem, czego Zachariasz pozostał niemym aż do narodzin Jana.
 
W tej części apokryfu autor umieścił również krótki opis Zwiastowania oraz nawiedzenia Elżbiety przez Maryje.
 
Opis narodzin Jana Chrzciciela bardzo zbliżony jest do tego, jaki możemy odnaleźć w Ewangelii św. Łukasza2. Następnie mamy krótką wzmiankę o przybyciu trzech Magów, którzy to „sprowokowali" Heroda Wielkiego by pozbyć się „króla żydowskiego", pozbawiając życia wszystkich nowo narodzonych dzieci. Rozporządzenie Heroda zmusiło do ucieczki nie tylko Świtą Rodzinę, ale również Elżbietę, która chroniąc Jana przed śmiercią, uciekła na pustynię Ain Karim.
 
W drugiej części autor opisuje męczeńską śmierć Zachariasza. Został on zamordowany przez żołnierzy Heroda, gdy nie chciał zdradzić miejsca pobytu swego syna. Ciało Zachariasza zostało pochowane „obok jego ojca Barachiasza na ukrytym cmentarzu".

Zaraz po opisie męczeństwa Zachariasza mamy przedstawioną śmierć i pogrzeb Elżbiety. Zmarła ona na pustyni, gdy Jan miał zaledwie siedem lat. Usiadł on obok ciała matki i płakał, nie wiedząc jak ją pochować. Jezus Chrystus, z racji swego bóstwa dostrzegł całą sytuację i zaczął również płakać. Kiedy Maryja zobaczyła Go płaczącego, szybko wyjawił jej powód smutku i zabrał matkę obłokiem na pustynie. Tam pochowali ciało Elżbiety. W pogrzebie na wyraźną prośbę Jezusa udział wzięła dusza Zachariasza i dusza kapłana Symeona. Grób zaś wykopali sami archaniołowie Michał i Gabriel. Po tych wydarzeniach autor pisze: „ Jan mieszkał na pustyni, Bóg i jego aniołowie byli z nim. Żył w wielkiej wstrzemięźliwości i pobożności. Jedynym jego pożywieniem były zioła i miód leśny. Nieustannie się modlił, dużo pościł i oczekiwał zbawienia Izraela".
 
W kolejnej już trzecie części Serapion opisuje działalność Jana Chrzciciela. Boży sługa rozpoczyna ją od upomnienia Heroda Młodszego, który cudzołoży z żoną swego brata. Upomnienia te ograniczają się do wołania na pustyni słów, których nauczył go anioł: „O, królu nie masz prawa żyć z żoną swego brata, gdyż ten jeszcze żyje". Jednak to wystarcza, by Herod wysłał na pustynię wojska, aby pochwyciły Jana. Bóg jednak nie dopuszcza do tego.
 
Następnie mamy opis chrztu Jezusa, który bazuje na ewangeliach wchodzących do Kanonu Pisma Świętego. W dalszej części autor powraca do wątku Heroda i Herodiady. Antypas za namową kochanki zdradza swego brata, wskutek czego cesarz pozbawia go majątku. Herodiada zaś wraz ze swą córką opuszcza Filipa z zamiarem poślubienia Heroda. Wieści te szybko doszły do uszu świętego męża, który natychmiast upomniał Heroda, który za namową Herodiady wtrąca Jana do więzienia. W więzieniu, Jana odwiedziła Herodiada, by go przekonać, aby ten zaprzestał zuchwałych upomnień. Gdy to się jej nie udało, postanowiła zgładzić go za wszelką cenę.
 
Uknuła więc z Herodem, że zrobią to podstępem, by nie narazić się ludowi, który uważał Jana za proroka. Przygotowali ucztę, na którą zaprosili wyższych urzędników, aby wobec nich zapadł wyrok śmierci na Jana. Głównym punktem programu, okazał się zmysłowy taniec Uksorjany, córki Herodiady. Po występie król w uznaniu jej piękna i talentu zapytał ją, czego pragnie, a da jej nawet pół królestwa, zaklinając się przy tym na życie cesarza. Ta pouczona przez matkę, co ma odpowiedzieć, zażądała głowy Jana. Król wówczas nie mógł jej odmówić i rozkazał przynieść ściętą głowę Jana. Zbrodniarze długo nie cieszyli się spokojem, gdyż Bóg ukarał ich rychłą śmiercią.
 
W ostatniej części apokryfu znajdujemy opowiadanie o tym, co się stało z ciałem i głową świętego. Głowa Jana Chrzciciela została pochowana w Homos, gdzie później wierni wybudowali kościół. Natomiast ciało proroka zostało złożone w Nablus w Samarii. Przebywało tam przez czterysta lat aż do prześladowań króla Juliana Apostaty. Wtedy to wierni zostali zmuszeni przewieść relikwie świętego do Aleksandrii i przekazać je Atanazemu, który je ukrył. Ujrzały one dopiero światło dzienne za Teofila Aleksandryjskiego, który to wybudował świątynię pod wezwaniem Jana Chrzciciela i złożył w niej jego szczątki.
 
Do tekstu apokryfu dołączono pięć opisów cudów, dokonanych za przyczyną Jana Chrzciciela. Jednak autorstwo tych relacji jest zapewne późniejsze.
 
Całość narracji utrzymana jest w tonie homiletycznym. Prawdopodobnie jest to mowa biskupa lub przeróbka mowy wygłoszonej w dniu świętego Jana Chrzciciela. Autor kilkakrotnie zwraca się bezpośrednio do słuchacza, używa też retorycznych zwrotów do Elżbiety czy Zachariasza. Dołączone opisy cudów są zarówno formą ożywiającą styl homilii, jak i typową ilustracją mającą na potwierdzić prawdziwość przedkładanych prawd i stanowią dobrą ilustrację ówczesnej koptyjskiej pobożności.
 
http://teologia.wyklady.org/wyklad/1008_apokryf-zywot-sw-jana-chrzciciela.html
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #159 : Czerwiec 20, 2011, 00:03:00 »

Ja to jestem ciekawa , kto i w jakim celu wypisuje takie bzdury , które nie mają potwierdzenia nawet w Ewangeliach.

I skąd na tej pustyni brał się ten miód leśny i te zioła  którymi  karmił się jedynie Jan Chrzciciel?
No i skąd w tamtych czasach wziął się Izrael? To ciekawe.
Nie wspomnę o imieniu Jan , które było nie imieniem a określeniem nazwą  najwyższego stanowiska w sekcie "pomazańców porannych z nad Jordanu".

Takie naiwności w tym tekście jak bajkach , ale bajki to bajki....

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #160 : Sierpień 08, 2011, 23:25:38 »

RUNY ARMANÓW
Runy, tajemnicze symbole pradawnych kultur nordyckich, dawno temu stały się narzędziami do wróżenia. Warto jednak pamiętać o tym, że są to przede wszystkim święte obrazy, za pomocą których można nie tylko przewidywać przyszłość, ale także ją tworzyć.

             
Książka "Tajemnice run" i jej autor Guido von List

Runy to dar, jaki staronordycki bóg Odyn (zwany też Wotanem) otrzymał, składając samego siebie w ofierze na drzewie życia. Jak powiada "Edda poetycka" z IX-XIII wieku, Odyn wisiał do góry nogami przez dziewięć nocy, wcześniej raniwszy siebie oszczepem. Dzięki tej ofierze otrzymał w darze tajemnice osiemnastu run.
Odyn odbył klasyczną szamańską podróż w zaświaty i w mniejszym lub większym stopniu każdy, kto chce poznać tajemnice run, musi przejść tę drogę. Tak właśnie było z "ojcem" współczesnego odrodzenia runicznego, Austriakiem Guidem von Listem, który na początku XX wieku, w książce "Tajemnice run", jako pierwszy opisał inicjacyjne znaczenie tych świętych znaków.
List urodził się w Wiedniu, lecz od najmłodszych lat stronił od gwaru miejskiego, woląc wyprawy w góry i wiejski plener, gdzie rysował i spisywał swoje doznania mistyczne. Tam też poznawał zwyczaje ludowe i tropił przejawy pogańskich tradycji w środowisku, które - jego zdaniem - było znacznie bliższe dawnym bogom niż zdegenerowane miasta austriackie drugiej połowy XIX wieku. Niemniej to właśnie w stolicy Austrii młody Guido przeżył objawienie, które miało zadecydować o jego losach.
W wieku 14 lat zszedł wraz z wycieczką do podziemnej krypty katedry św. Stefana, gdzie odnalazł stary, pogański ołtarz, na którego widok zakrzyknął z podniecenia: "Kiedy dorosnę, zbuduję ołtarz Wotana!"
Jego entuzjazm wywołał salwę śmiechu pozostałych uczestników wycieczki, ale po latach okazało się, że chłopak wcale nie żartował.
 Guido von List poświęcił życie badaniom starych, przedchrześcijańskich wierzeń ludów germańskich. Tropił je w opowieściach ludowych, które, jego zdaniem, przekazywały mądrość o dawnych czasach, a także w architekturze, której twórcy mieli rzekomo pozostawiać przyszłym pokoleniom zaszyfrowane informacje o pogańskiej przeszłości, tak by przetrwały one chrześcijańskie czasy. Nade wszystko jednak studiował staronordycką poezję Islandii.
 List uważał mieszkańców Islandii za wyznawców Wotana, którzy uciekli z wczesnośredniowiecznych Niemiec przed chrześcijańskimi prześladowaniami. Nawiązując do twórczyni teozofii, Heleny Bławackiej, twierdził, że starożytni Germanie byli piątą szlachetną rasą zamieszkującą Ziemię, ostatnią posiadającą moce parapsychiczne.
Wotanizm kładł nacisk na inicjację człowieka w tajemnice natury. Wierzył w wewnętrzną siłę ducha ludzkiego i jego jedność z wszechświatem. Postrzegał świat jako niekończący się proces transformacji przez narodziny, bycie, śmierć i odrodzenie. Dla wotanistów centralnymi pojęciami było męstwo i poświęcenie. Kto ginął w boju, odchodził do Walhalli, by cieszyć się ucztą u boku Wotana. Jak podawała legenda, sam bóg starożytnych Germanów wrzucił swe oko do studni mędrca Mimira, w zamian za co otrzymał od niego wiedzę o przyszłości.
Podobnie było z von Listem. W 1902 roku przeszedł operację katarakty, co pozbawiło go wzroku na 11 miesięcy. Pogrążony w całkowitej ciemności, doznał nagłego oświecenia dotyczącego tajemnic run i celu istnienia tzw. cywilizacji armanicznej.
 List zgadzał się z rzymskim historykiem Tacytem co do tego, że starożytny lud germański składał się z trzech klas: Armanów, Istewonów i Ingewonów, czyli władców, wojowników i chłopów. Twierdził ponadto, że pierwsza z tych klas, Armanowie, była kastą kapłańską, która jako jedyna po nadejściu chrześcijaństwa zachowała wierność dawnym wierzeniom. Armanowie, choć należeli do arystokracji, ukrywali się jednak ze swą wiarą i w tajemnicy rozwijali zdolności parapsychiczne. Do tego celu służyły im rozmaite bractwa tajemne, takie jak różokrzyżowcy i masoneria. Wiedzę tajemną przekazywali następnym pokoleniom za pomocą znaków runicznych (samo słowo "runa" miało oznaczać "mówiącego potajemnie") ukrytych w herbach, architekturze, a nawet w symbolice prawnej. W ten właśnie sposób powstał tzw. futharkh armaniczny, czyli ciąg osiemnastu run, przedstawiający mądrości inicjacyjne wotanisty.
Studiując poszczególne runy, medytując ich kształty i znaczenia, warto pamiętać o tym, że tworzą one całość, która jest kompletnym przewodnikiem duchowym po życiu. Przewodnik ów ma służyć człowiekowi, który powstał z Boga i do Boga powraca - dzięki poznawaniu swej wewnętrznej boskości. Według Lista tylko ktoś taki może zostać Armaninem, czyli kapłanem swego życia.
 We współczesnej magii futharkh armaniczny cieszy się dużym szacunkiem i z chęcią posługują się nim adepci neopogaństwa i magii żywiołów. W sposób nieświadomy czerpią z niego również liczni miłośnicy run. Rzecz jasna, nie ma nic złego w posługiwaniu się runami jako narzędziami do wróżenia. Warto jednak pamiętać o ich prawdziwym pochodzeniu oraz o tym, że mogą one również służyć rozwojowi duchowych mocy.
 http://www.gwiazdy.com.pl/component/content/article/5417-runy-armanow-
Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #161 : Sierpień 22, 2011, 22:41:42 »

MAX FREEDOM LONG-WIEDZA TAJEMNA W PRAKTYCE
Wiedza tajemna w praktyce to kolejny tom z cyklu poświęconego starożytnej magii kahunów. Po opublikowaniu pierwszych książek o tej tematyce M.F.Long otrzymał setki listów z prośbą o pomoc w rozwiązywaniu problemów za pomocą metod, jakimi niegdyś posługiwali się kapłan hawajscy, w cudowny sposób uzdrawiając siebie i innych. Niniejsza książka jest próbą odpowiedzi na postawione Autorowi pytania. Ma ona na celu wskazać ludziom, jak pomóc sobie samym dzięki zastosowaniu metod Huny. Nie chodzi jedynie o uzdrowienie ciała, umysłu, sytuacji społecznej czy warunków finansowych, ale o ponowne odkrycie zapomnianej wiedzy o życiu, której uczyli nie tylko kahuni, lecz także Jezus i inni wielcy wtajemniczeni.
Dzięki przełamaniu sekretnego kodu broniącego dostępu do cennych tajemnic przekazywanych z pokolenia na pokolenie, wiedzę tę udostępniono światu, umożliwiając jej poznanie i stosowanie wszystkim, którzy mają 'oczy aby widzieć i uszy – aby słyszeć'. Podstawowe teorie Huny stanowią część starożytnej mądrości, której ślady można odnaleźć we wszystkich religiach świata. Tajemna wiedza kahunów umożliwia pełniejsze zrozumienie zawartych w nich starych prawd.



http://boberov.maszyna.pl/Kippin/006-Wiedza%20tajemna%20w%20praktyce/006-ind.htm
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #162 : Październik 28, 2011, 21:30:28 »

Kod Okulistów
27 paź 2011



Tuż po upadku muru berlińskiego w jednej z lokalnych akademii znaleziono tajemniczy rękopis. Został on zapisany na brokacie szyfrem, który mogli odczytać jedynie wtajemniczeni członkowie jednej z tajnych organizacji jakie powstawały w Europie przez ostatnie kilkaset lat. O tajemniczym manuskrypcie wiadomo było jedynie, że został stworzony w Niemczech w XVIII w. i że należał do tajemniczego stowarzyszenia zwanego Zakonem Okulistów. Księgę zapisano szyfrem, który przez kilka wieków skutecznie opierał się kryptografom.
Aż do teraz.


Manuskrypt zapisany zostal za pomocą abstrakcyjnych liter poprzetykanych liczbami rzymskimi i literami greckimi. Służył on tajnemu związkowi znanemu pod nazwą – Zakon Okulistów – i choć nie była to organizacja lekarzy o tej specjalności to zrzeszał ludzi zafascynowanych chrurgia optyczną.

Zapisaną kodem Księgę Okulistów rozszyfrował Kevin Knight z University of Southern California. Zawiera ona 75 tys. znaków złożonych z 90 liter a także znaków abstrakcyjnych. Jedynymi zrozumiałymi zdaniami w tym 105 stronicowym rekopisie było „Philipp 1866″ i „Copiales 3″ zapisane pod koniec ostatniej strony. Uznano, że „Philipp” oznacza właściciela manuskryptu a „Copiales” nazwę szyfru.

Rozszyfrowywanie tekstu rozpoczęto od odizolowania rzymskich i greckich symboli rozrzuconych po całym tekście. Początkowo uważano, że złożone w jeden tekst dadzą klucz do szyfru. Nie dało to jednak spodziewanego wyniku podobnie jak proóba przetłumaczenia treści na 80 rożnych języków.



Wówczas Knight doznał olśnienia, gdy zauważył, że wszystkie rzymskie znaki użyto po to, aby wprowadzic czytającego w błąd a prawdziwa treść zawarta była w znakach abstrakcyjnych. Rozpoczęto wiec żmudne próby w celu przypisania tym znakom odpowiednich liter alfabetu i tak np symbol “^” okazał sie być literą „E”. Wkrótce Knight odkrył, że nagminnie używany w tekście zespół trzech symboli jest literami „cht” które często znajdują zastosowanie w języku niemieckim. Wreszcie Knight mógł odczytać pierwsze zdanie Ksiegi, ktore brzmiało: „Ceremonia inicjacji” a po nim resztę zaszyfrowanego tekstu.

Treść ksiegi nie odkrywa jakichś niezwykłych tajemnic. Można tam znaleźć głównie obyczaje i ceremonie organizacji, które przypominają masonerię. Generalnie Okuliści dążyli do „przejrzenia na oczy” czy też do odzyskania wzroku po to, aby zobaczyć świat we właściwych proporcjach wolnych od złudzenia jakie daje potoczne doświadczenie życia. Wyszło więc na to, że najcenniejszą częścią zakodowanej ksiegi był sam kod – który właśnie został odczytany.

   http://nowaatlantyda.com/2011/10/27/kod-okulistow/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #163 : Grudzień 03, 2011, 19:50:43 »

Manuskrypt Voynicha odczytany (?)
3 gru 2011

Manuskrypt Voynicha – rękopis zapisany nieznanym językiem, który czasem jest przypisywany kosmitom, przez lata skutecznie opierał się próbom jego odcyfrowania. Jednak fiński biznesman – Veikko Latvala – który skromnie nazywa samego siebie „bożym prorokiem”, ogłosił światu, że złamał kod i odcyfrował księgę.



Tajemnica manuskryptu polegała na tym, że zapisano go używając sylab stworzonych przez fale dźwiękowe. Sylaby dźwiękowe miały pochodzić z języka hiszpańskiego oraz włoskiego i były zmieszane z sylabami dźwiękowymi języka jakim posługiwał się autor tekstu. Ten język był unikalnym dialektem używanym w starożytnym Babilonie. Autor manuskryptu nie potrafił zapisywać tego języka, więc do własnych potrzeb stworzył alfabet i zasób słów. Wg Latvali księga poświęcona jest życiu roślin, farmacji, astrologii, astronomii i medycynie. Zawiera także przepowiednie wybiegające setki lat w przyszłość.

Jako przykład tekstu, Latvala zaprezentował opis rośliny skatalogowanej przez bibliotekę uniwersytetu Yale (gdzie manuskrypt jest przechowywany) pod numerem 1006152. Roślina ta ma występować na terenie Etiopii.

Nazwa kwiatu to Ogniste Serce
Czyni skórę piękną gdy użyć ją jako maść
Olej jest wyciskany z pączków
Ta maść jest używana przeciw zmarszczkom
Jest też dobra dla nerek i głowy,
bo kwiat zapobiega zapaleniu, jest antybiotykiem.
Roślina osiąga 10 cm wysokości
Rośnie na gorących i suchych zboczach
Roślina ma jasnozielony kolor

Na pytanie dlaczego sztuka przetłumaczenia manuskryptu Voynicha nie udała się innym tylko jemu, Latvala skromnie odpowiada, że tłumaczenie podyktował mu sam Wiekuisty. Tylko w ten sposób można odcyfrować tą księgę, która nie opiera się na mechanicznym kodzie. Mogą więc to uczynić jedynie wybrańcy, a pan Latvala jest jednym z nich…

O Manuskrypcie Voynicha można także przeczytać w art: „Radiowęglowe datowanie Manuskryptu Voynicha”

http://nowaatlantyda.com/2011/12/03/manuskrypt-voynicha-odczytany/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Kiara
Gość
« Odpowiedz #164 : Grudzień 03, 2011, 20:31:31 »

Ja dodała bym iż odczyt znaków to jedno a odczyt treści zapisanej symbolicznym znaczeniem to drugie.
A to drugie chyba jeszcze nie zostało odczytane.


Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #165 : Grudzień 03, 2011, 20:48:01 »

Ja dodała bym iż odczyt znaków to jedno a odczyt treści zapisanej symbolicznym znaczeniem to drugie.
A to drugie chyba jeszcze nie zostało odczytane.


Kiara Uśmiech Uśmiech

Nie ma się czym martwić Mrugnięcie.

Cytat: Nowa Atlantyda
Jednak fiński biznesman – Veikko Latvala – który skromnie nazywa samego siebie „bożym prorokiem”, ogłosił światu, że złamał kod i odcyfrował księgę.

Mamy jeszcze dość du ze "zasoby" nieodkrytych "proroków.Duży uśmiech
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #166 : Styczeń 11, 2012, 22:18:00 »

Kodeks Jordański
24 maj 2011



Kodeks Jordański – zbiór 70 ksiąg religijnych – jest dokumentem ze wszech miar niezwykłym i sięga u swoich źródeł aż do I wieku n.e. Tak uważa jeden z ekspertów badający ten niezwykły, historyczny dokument – David Elkington – egiptolog i biblijny archeolog w jednej osobie. Kodeks Jordański oraz miejsce gdzie został znaleziony znajduje się obecnie pod strażą armii jordańskiej. Nie jest to łatwe bo cały ten teren usiany jest setkami jaskiń i zaułków skalnych, które mogą kryć w sobie niejedną historyczną tajemnicę.

Nie wszystkie części Kodeksu znajdują się w Jordanii. Spora jego część wciąż czeka na repatriacje z Izraela, dokąd została przywieziona przez swoich odkrywców. Księgi składające się na Kodeks są nietypowe, bo ich strony zrobiono z metalu i powiązano ze sobą za pomocą ołowianej spirali a potem obłożono (prawdopodobnie) skórą. Niektóre księgi Kodeksu są w posiadaniu anonimowego obywatela Izraela, który jest Beduinem, nazywa się Hassan Saeda i twierdzi, że odziedziczył je po prapradziadku, który znalazł je w jordańskich jaskiniach. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że tak naprawdę księgi znaleźli jordańscy Beduini, którzy sprzedali je izraelskim Beduinom i tak trafiły one do mieszkania w Jerozolimie. W międzyczasie w jaskiniach w Jordanii natrafiono na coś, co wydaje się być dalszym ciągiem tych ksiąg i na tej podstawie rząd jordański zażądał zwrotu reszty Kodeksu z Izraela. Nie ma bowiem wątpliwości, że Kodeks, lub jego część, jaka znajduje się obecnie w Izraelu należy do większej całości i (teoretycznie) i powinna być własnością Jordanii.

Kodeks odlany jest z ołowiu a jego treść zapisana dialektem hebrajskim zwanym dialektem Machabeuszy, który był używany powszechnie w I w.  p.n.e. Język ten wyszedł jednak z użycia po zburzeniu świątyni w Jerozolimie w 70 r. n.e. Pisma w Kodeksie Jordańskim z pewnością należą do chrześcijan bo wspominają o nadejściu Mesjasza, litera t oznaczana jest krzyżem, który przypomina literę X (tak właśnie zapisywali ją pierwsi chrześcijanie). Na stronach Kodeksu można znaleźć drzewa palmowe wskazujące że ci, którzy go czytali, należeli do „domu Dawida”. Pod rysunkami palm znalazły się ośmioramienne gwiazdy symbolizujące Boga. Jest to także znak Mesjasza. Jedna z ksiąg kodeksu zawiera w sobie poezję, która opowiada o Jezusie a także portret brodatego Jezusa z aureolą nad głową. Portret jest zrobiony w taki sposób, że postać Jezusa nie może być pomylona z nikim innym, co wskazuje że mamy do czynienia z wczesnochrześcijańskimi dokumentami.



Jordańskie Ministerstwo Starożytności, stanowczo chce resztę kodeksu z powrotem i w tej chwili trwają ożywione pertraktacje na temat dalszego losu tego unikalnego zbioru. David Elkington jest jednym z nielicznych biblistów, którzy mają pełen dostęp do Kodeksu i prowadzi on obecnie badania na temat jego historii i zawartości. Wg. niego wartość Kodeksu polega nie tylko na tym, że powstał tuż po śmierci Jezusa, ale także dlatego, że treści jakie prezentuje mają potencjał aby ludzi dzięki religii jednoczyć a nie dzielić. Treści tam zawarte różnią się co prawda tylko subtelnie od tego co przekazuje współczesna nauka Kościoła, ale ta subtelność wystarcza, aby pokazać osobę, rolę i zmartwychwstanie Chrystusa w nieco innym świetle. Kodeks na przykład potwierdza, że Jezus był prawdziwym królem Izraela. Opisana w Kodeksie historia chrześcijaństwa pokazuje ewolucje i sposób w jaki wyłoniło się ono z judaizmu. Panuje przekonanie, że chrześcijaństwo było ruchem rewolucyjnym i kategorycznie odrzucało wszystkie religie, które istniały przed nim. Tymczasem w znalezionych księgach pełno jest symboliki judajskiej funkcjonującej w pełnej symbiozie z młodym ruchem religijnym pierwszych chrześcijan, który zaczyna powoli krzepnąć. Można tam znaleźć symbol menory, siedmioramiennego świecznika z żydowskiego talmudu, który reprezentuje mądrość. W znaczeniu chrześcijańskim menora umieszczona w Kodeksie jest metaforą Jezusa i reprezentuje go w sposób symboliczny. Można także znaleźć wzmianki o tym, że Jezus chciał przywrócić i uczynić częścią swojej religii niektóre elementy Starego Testamentu, jakie zostały z niego usunięte przez Żydów kilkaset lat wcześniej.



Pewne fragmenty Kodeksu opisują sytuacje, które później zniknęły z nauki Kościoła. Czymś takim była rola Świątyni w Jerozolimie – niewątpliwego serca całego judaizmu. W jej wnętrzu mieszkał przecież duch samego Boga, przez co świątynia była bijącym sercem Jerozolimy. W Nowym Testamencie mamy opisaną wizytę Jezusa w świątyni, z której przegonił z niej lichwiarzy. W innych przypadkach z opisów wynika, że Jezus często szedł ku świątyni, ale zbieg okoliczności zmieniał jego kierunek. Pokazuje to, że świątynia była dla niego ważna przez to, że była domem Boga i nieoczekiwanie miała ona ogromne znaczenie tak dla żydów jak i dla pierwszych chrześcijan, co jest jednym z tych subtelnych a jednocześnie niezwykle ważnych argumentów wspomnianych przez Elkingtona.



David Elkington pracuje obecnie nad Kodeksem Jordańskim wraz z grupą wybitnych biblistów. W archeologii pośpiech jest złym doradcą i na razie nie opublikowano żadnej analizy, na podstawie której określono autentyczność metalowego Kodeksu. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że jego strony, sposób ich wykonania, potwierdzają umiejętności i metody metalurgiczne stosowane niespełna 2 tys. lat temu. Jednym z interesujących powodów, dlaczego Elkington nie może ogłosić takiej analizy jest wola jordańskiego króla, który jest nominalnym właścicielem Kodeksu, jako absolutny władca tego kraju. To zwlekanie króla z decyzją nie musi być wcale objawem jego złej woli a sposobem w jaki załatwia się sprawy w Jordanii. Każdy kraj ma swój obyczaj i sposób informowania opinii publicznej w rozmaitych kwestiach w tym także naukowych i religijnych. Dlatego na pełny raport z badań nad Kodeksem przyjdzie nam zapewne trochę poczekać.

cz.2

http://nowaatlantyda.com/2011/05/24/kodeks-jordanski/


Kodeks Jordański cz.2
3 sty 2012



Jakieś 5-6 lat temu Beduini natrafili na kolekcję 70 ołowianych ksiąg, ukrytych w jaskini, w północnej Jordanii. Od kilku lat prowadzi się nad nimi badania mające potwierdzić ich autentyczność. Beduini znani są z podrabiania starożytnych artefaktów, które są dla nich całkiem intratnym sposobem na życie, dlatego szczegółowe badania są absolutnie koniecznie. Odnalezione księgi nazywane Kodeksem Jordańskim bada obecnie 8 instytucji naukowych. Nieoficjalnie wiadomo już, że ołowiane księgi są autentyczne. Wiadomość taką miał ogłosić jordański rząd, ale obecna sytuacja polityczna w regionie jest tak krucha, że cały proces mocno się opóźnia. Ogłoszenie to jest ważne, bo wówczas do badań mogą dołączyć inne instytucje naukowe. Przypomina to nieco sytuację jaka miała miejsce po odkryciu Zwojów z Qumran. Niemalże od razu wiele autorytetów w dziedzinie starożytnych pism, uznało je za falsyfikaty i dopiero długi i żmudny proces wykazał, że są one autentyczne.

Badaczem, który aktywnie uczestniczy w sprawdzaniu Kodeksu jest profesor David Elkington i wierzy on, że oficjalne ogłoszenie jego autentyczności, nastąpi jeszcze w styczniu tego (2012) roku. Być może pewien wpływ na decyzję rządu jordańskiego mają plotki mówiące o tym, że Izrael nie uzna autentyczności kodeksu w oparciu o opinie swoich naukowców. Jednak jak na razie Izraelczyków nie dopuszczono do prac nad Kodeksem przez co trudno znaleźć uzasadnienie takiej ich decyzji – jest ona oparta jedynie na przypuszczeniach. Być może jest dla nich nie do przyjęcia aby o starożytnych pismach żydowskich decydowali Arabowie. A testy metalurgiczne wskazują, że tak skład ołowiu użytego do zrobienia Kodeksu jak i proces jego uzyskania potwierdza jego starożytne pochodzenie. Jednym z decydujących faktów była mocno zaawansowana korozja ksiąg, która nie mogła powstać z dnia na dzień, jeśli księgi byłyby falsyfikatami zrobionymi dla pieniędzy. Eksperci w kwestii metalurgii zbadali ten rodzaj korozji i uznali, że w przypadku podrobienia ksiąg mógł on powstać jedynie w zaawansowanym laboratorium a nie w warsztacie sprytnych lecz niezbyt wyrafinowanych Beduinów.



Kodeks ma na swoich kartach wiele ilustracji przedstawiających drzewa palmowe a także żydowski świecznik zwany menora. Można tam znaleźć także ośmioramienne gwiazdy, oraz wizerunki owoców i ziół. Jest tam również rysunek Świątyni w Jerozolimie. Zainteresowanie wzbudziła ośmioramienna gwiazda zwana Gwiazdą z Betlejem lub Gwiazdą Melchizedecha. Gwiazda jest zazwyczaj umieszczana obok pnia drzewa palmowego, które być może reprezentuje tu Drzewo Życia – owoce na palmie przedstawiają nasiona Domu davidowego. Symbolika chrześcijańska w tym wczesnym Kodeksie jeszcze się nie wykrystalizowała, dlatego nie ma w nim np. symbolu krzyża. Wg Davida Elkingtona, Kodeks został stworzony nie później niż ćwierć wieku po śmierci Chrystusa. Tak więc czytelnicy Kodeksu byli sektą żydowską, która rozpoznała w Jezusie Mesjasza. W czasach Jezusa judaizm nie tylko nie był jednolitą religią, ale także w żadnym wypadku nie reprezentował sobą tego czym jest teraz. Judajczycy czyli Żydzi byli członkami jednego z 12 plemion Izraela, a ich religia była szeroko pojętym „hebraizmem” ludzi żyjących w miejscu zwanym Judea. Ludzie którzy słuchali nauk Chrystusa zapisanych w Kodeksie Jordańskim, nie byli więc stricte chrześcijanami. Byli wciąż wyznawcami Jahwe i nauki zapisanej w Torze, a Jezus Chrystus w ich pojęciu miał być wypełnieniem misji jaka została im powierzona przez Jahwe. Stąd odnaleźć można w Kodeksie wizerunek Świątyni, która była symbolem wiedzy i mądrości – tak jak w czasach swojego legendarnego założyciela – króla Salomona. Sama mądrość była nieodzowną częścią boga i wg Elkingtona rozumiana była w czasach starożytnych jako jego żeńska część, albo żeńska ekspresja. Miało się to odbić później na chrześcijaństwie poprzez wprowadzenie kultu Matki Boskiej – symbolizującej właśnie rozwagę, dojrzałość i mądrość. Tak więc mądrość nie tylko w Starym Testamencie, ale także w Ewangeliach jest atrybutem kobiecym.

Kodeks Jordański nieoczekiwanie zyskał sobie wśród naukowców i znawców kultury hebrajskiej wielu wrogów. Wielu z nich uważa, że kodeks jest falsyfikatem a sam Elkington chce na nim zrobić karierę naukową. Czy tak jest naprawdę – dowiemy się zapewne wcześniej czy później…

cz.1

http://nowaatlantyda.com/2012/01/03/kodeks-jordanski-cz-2/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #167 : Styczeń 11, 2012, 22:18:08 »

Kodeks Jordański
24 maj 2011



Kodeks Jordański – zbiór 70 ksiąg religijnych – jest dokumentem ze wszech miar niezwykłym i sięga u swoich źródeł aż do I wieku n.e. Tak uważa jeden z ekspertów badający ten niezwykły, historyczny dokument – David Elkington – egiptolog i biblijny archeolog w jednej osobie. Kodeks Jordański oraz miejsce gdzie został znaleziony znajduje się obecnie pod strażą armii jordańskiej. Nie jest to łatwe bo cały ten teren usiany jest setkami jaskiń i zaułków skalnych, które mogą kryć w sobie niejedną historyczną tajemnicę.

Nie wszystkie części Kodeksu znajdują się w Jordanii. Spora jego część wciąż czeka na repatriacje z Izraela, dokąd została przywieziona przez swoich odkrywców. Księgi składające się na Kodeks są nietypowe, bo ich strony zrobiono z metalu i powiązano ze sobą za pomocą ołowianej spirali a potem obłożono (prawdopodobnie) skórą. Niektóre księgi Kodeksu są w posiadaniu anonimowego obywatela Izraela, który jest Beduinem, nazywa się Hassan Saeda i twierdzi, że odziedziczył je po prapradziadku, który znalazł je w jordańskich jaskiniach. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że tak naprawdę księgi znaleźli jordańscy Beduini, którzy sprzedali je izraelskim Beduinom i tak trafiły one do mieszkania w Jerozolimie. W międzyczasie w jaskiniach w Jordanii natrafiono na coś, co wydaje się być dalszym ciągiem tych ksiąg i na tej podstawie rząd jordański zażądał zwrotu reszty Kodeksu z Izraela. Nie ma bowiem wątpliwości, że Kodeks, lub jego część, jaka znajduje się obecnie w Izraelu należy do większej całości i (teoretycznie) i powinna być własnością Jordanii.

Kodeks odlany jest z ołowiu a jego treść zapisana dialektem hebrajskim zwanym dialektem Machabeuszy, który był używany powszechnie w I w.  p.n.e. Język ten wyszedł jednak z użycia po zburzeniu świątyni w Jerozolimie w 70 r. n.e. Pisma w Kodeksie Jordańskim z pewnością należą do chrześcijan bo wspominają o nadejściu Mesjasza, litera t oznaczana jest krzyżem, który przypomina literę X (tak właśnie zapisywali ją pierwsi chrześcijanie). Na stronach Kodeksu można znaleźć drzewa palmowe wskazujące że ci, którzy go czytali, należeli do „domu Dawida”. Pod rysunkami palm znalazły się ośmioramienne gwiazdy symbolizujące Boga. Jest to także znak Mesjasza. Jedna z ksiąg kodeksu zawiera w sobie poezję, która opowiada o Jezusie a także portret brodatego Jezusa z aureolą nad głową. Portret jest zrobiony w taki sposób, że postać Jezusa nie może być pomylona z nikim innym, co wskazuje że mamy do czynienia z wczesnochrześcijańskimi dokumentami.



Jordańskie Ministerstwo Starożytności, stanowczo chce resztę kodeksu z powrotem i w tej chwili trwają ożywione pertraktacje na temat dalszego losu tego unikalnego zbioru. David Elkington jest jednym z nielicznych biblistów, którzy mają pełen dostęp do Kodeksu i prowadzi on obecnie badania na temat jego historii i zawartości. Wg. niego wartość Kodeksu polega nie tylko na tym, że powstał tuż po śmierci Jezusa, ale także dlatego, że treści jakie prezentuje mają potencjał aby ludzi dzięki religii jednoczyć a nie dzielić. Treści tam zawarte różnią się co prawda tylko subtelnie od tego co przekazuje współczesna nauka Kościoła, ale ta subtelność wystarcza, aby pokazać osobę, rolę i zmartwychwstanie Chrystusa w nieco innym świetle. Kodeks na przykład potwierdza, że Jezus był prawdziwym królem Izraela. Opisana w Kodeksie historia chrześcijaństwa pokazuje ewolucje i sposób w jaki wyłoniło się ono z judaizmu. Panuje przekonanie, że chrześcijaństwo było ruchem rewolucyjnym i kategorycznie odrzucało wszystkie religie, które istniały przed nim. Tymczasem w znalezionych księgach pełno jest symboliki judajskiej funkcjonującej w pełnej symbiozie z młodym ruchem religijnym pierwszych chrześcijan, który zaczyna powoli krzepnąć. Można tam znaleźć symbol menory, siedmioramiennego świecznika z żydowskiego talmudu, który reprezentuje mądrość. W znaczeniu chrześcijańskim menora umieszczona w Kodeksie jest metaforą Jezusa i reprezentuje go w sposób symboliczny. Można także znaleźć wzmianki o tym, że Jezus chciał przywrócić i uczynić częścią swojej religii niektóre elementy Starego Testamentu, jakie zostały z niego usunięte przez Żydów kilkaset lat wcześniej.



Pewne fragmenty Kodeksu opisują sytuacje, które później zniknęły z nauki Kościoła. Czymś takim była rola Świątyni w Jerozolimie – niewątpliwego serca całego judaizmu. W jej wnętrzu mieszkał przecież duch samego Boga, przez co świątynia była bijącym sercem Jerozolimy. W Nowym Testamencie mamy opisaną wizytę Jezusa w świątyni, z której przegonił z niej lichwiarzy. W innych przypadkach z opisów wynika, że Jezus często szedł ku świątyni, ale zbieg okoliczności zmieniał jego kierunek. Pokazuje to, że świątynia była dla niego ważna przez to, że była domem Boga i nieoczekiwanie miała ona ogromne znaczenie tak dla żydów jak i dla pierwszych chrześcijan, co jest jednym z tych subtelnych a jednocześnie niezwykle ważnych argumentów wspomnianych przez Elkingtona.



David Elkington pracuje obecnie nad Kodeksem Jordańskim wraz z grupą wybitnych biblistów. W archeologii pośpiech jest złym doradcą i na razie nie opublikowano żadnej analizy, na podstawie której określono autentyczność metalowego Kodeksu. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że jego strony, sposób ich wykonania, potwierdzają umiejętności i metody metalurgiczne stosowane niespełna 2 tys. lat temu. Jednym z interesujących powodów, dlaczego Elkington nie może ogłosić takiej analizy jest wola jordańskiego króla, który jest nominalnym właścicielem Kodeksu, jako absolutny władca tego kraju. To zwlekanie króla z decyzją nie musi być wcale objawem jego złej woli a sposobem w jaki załatwia się sprawy w Jordanii. Każdy kraj ma swój obyczaj i sposób informowania opinii publicznej w rozmaitych kwestiach w tym także naukowych i religijnych. Dlatego na pełny raport z badań nad Kodeksem przyjdzie nam zapewne trochę poczekać.

cz.2

http://nowaatlantyda.com/2011/05/24/kodeks-jordanski/


Kodeks Jordański cz.2
3 sty 2012



Jakieś 5-6 lat temu Beduini natrafili na kolekcję 70 ołowianych ksiąg, ukrytych w jaskini, w północnej Jordanii. Od kilku lat prowadzi się nad nimi badania mające potwierdzić ich autentyczność. Beduini znani są z podrabiania starożytnych artefaktów, które są dla nich całkiem intratnym sposobem na życie, dlatego szczegółowe badania są absolutnie koniecznie. Odnalezione księgi nazywane Kodeksem Jordańskim bada obecnie 8 instytucji naukowych. Nieoficjalnie wiadomo już, że ołowiane księgi są autentyczne. Wiadomość taką miał ogłosić jordański rząd, ale obecna sytuacja polityczna w regionie jest tak krucha, że cały proces mocno się opóźnia. Ogłoszenie to jest ważne, bo wówczas do badań mogą dołączyć inne instytucje naukowe. Przypomina to nieco sytuację jaka miała miejsce po odkryciu Zwojów z Qumran. Niemalże od razu wiele autorytetów w dziedzinie starożytnych pism, uznało je za falsyfikaty i dopiero długi i żmudny proces wykazał, że są one autentyczne.

Badaczem, który aktywnie uczestniczy w sprawdzaniu Kodeksu jest profesor David Elkington i wierzy on, że oficjalne ogłoszenie jego autentyczności, nastąpi jeszcze w styczniu tego (2012) roku. Być może pewien wpływ na decyzję rządu jordańskiego mają plotki mówiące o tym, że Izrael nie uzna autentyczności kodeksu w oparciu o opinie swoich naukowców. Jednak jak na razie Izraelczyków nie dopuszczono do prac nad Kodeksem przez co trudno znaleźć uzasadnienie takiej ich decyzji – jest ona oparta jedynie na przypuszczeniach. Być może jest dla nich nie do przyjęcia aby o starożytnych pismach żydowskich decydowali Arabowie. A testy metalurgiczne wskazują, że tak skład ołowiu użytego do zrobienia Kodeksu jak i proces jego uzyskania potwierdza jego starożytne pochodzenie. Jednym z decydujących faktów była mocno zaawansowana korozja ksiąg, która nie mogła powstać z dnia na dzień, jeśli księgi byłyby falsyfikatami zrobionymi dla pieniędzy. Eksperci w kwestii metalurgii zbadali ten rodzaj korozji i uznali, że w przypadku podrobienia ksiąg mógł on powstać jedynie w zaawansowanym laboratorium a nie w warsztacie sprytnych lecz niezbyt wyrafinowanych Beduinów.



Kodeks ma na swoich kartach wiele ilustracji przedstawiających drzewa palmowe a także żydowski świecznik zwany menora. Można tam znaleźć także ośmioramienne gwiazdy, oraz wizerunki owoców i ziół. Jest tam również rysunek Świątyni w Jerozolimie. Zainteresowanie wzbudziła ośmioramienna gwiazda zwana Gwiazdą z Betlejem lub Gwiazdą Melchizedecha. Gwiazda jest zazwyczaj umieszczana obok pnia drzewa palmowego, które być może reprezentuje tu Drzewo Życia – owoce na palmie przedstawiają nasiona Domu davidowego. Symbolika chrześcijańska w tym wczesnym Kodeksie jeszcze się nie wykrystalizowała, dlatego nie ma w nim np. symbolu krzyża. Wg Davida Elkingtona, Kodeks został stworzony nie później niż ćwierć wieku po śmierci Chrystusa. Tak więc czytelnicy Kodeksu byli sektą żydowską, która rozpoznała w Jezusie Mesjasza. W czasach Jezusa judaizm nie tylko nie był jednolitą religią, ale także w żadnym wypadku nie reprezentował sobą tego czym jest teraz. Judajczycy czyli Żydzi byli członkami jednego z 12 plemion Izraela, a ich religia była szeroko pojętym „hebraizmem” ludzi żyjących w miejscu zwanym Judea. Ludzie którzy słuchali nauk Chrystusa zapisanych w Kodeksie Jordańskim, nie byli więc stricte chrześcijanami. Byli wciąż wyznawcami Jahwe i nauki zapisanej w Torze, a Jezus Chrystus w ich pojęciu miał być wypełnieniem misji jaka została im powierzona przez Jahwe. Stąd odnaleźć można w Kodeksie wizerunek Świątyni, która była symbolem wiedzy i mądrości – tak jak w czasach swojego legendarnego założyciela – króla Salomona. Sama mądrość była nieodzowną częścią boga i wg Elkingtona rozumiana była w czasach starożytnych jako jego żeńska część, albo żeńska ekspresja. Miało się to odbić później na chrześcijaństwie poprzez wprowadzenie kultu Matki Boskiej – symbolizującej właśnie rozwagę, dojrzałość i mądrość. Tak więc mądrość nie tylko w Starym Testamencie, ale także w Ewangeliach jest atrybutem kobiecym.

Kodeks Jordański nieoczekiwanie zyskał sobie wśród naukowców i znawców kultury hebrajskiej wielu wrogów. Wielu z nich uważa, że kodeks jest falsyfikatem a sam Elkington chce na nim zrobić karierę naukową. Czy tak jest naprawdę – dowiemy się zapewne wcześniej czy później…

cz.1

http://nowaatlantyda.com/2012/01/03/kodeks-jordanski-cz-2/
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
sfinks
Gość
« Odpowiedz #168 : Styczeń 19, 2012, 12:17:43 »

Wszelkie tajemnicze księgi świata,dotąd mają swoje tajemnice dopóki ktoś nie dotrze do sedna ich rozumowania,czy mądrości!Trzeba wiele lat poświęcić  na docieranie  do informacji ,rozsianych po świecie,zastanawiać sie w trakcie ich pobierania nad sensem zawartych w nich słów i twierdzeń,trzeba sukcesywnie przesiewać informacje,oddzielajac ,,ziarno od plew,,.Nie gromadzić wiedzy encyklopedycznej w swojej głowie,aby tam zamulała nam mózg i do niczego nie była przydatna. Wiedza tak zgromadzona jest jak skrzynia po brzegi wypełniona gwożdziami,których przeznaczenia nikt nie zna.Leży odłogiem zakurzona ,czasami sięga się po nią od święta,aby komuś zainponować lub wykorzystać na własny użytek do rzeczy prozaicznych ,przyziemnych.Wiedza w trakcie nauki,ma być korygowana i upraszczana do prostych i zrozumiałych dla każdego form.Jest taki pogląd ,że wszelkie pismo natchnione jest przez Boga,mówi się o tym lecz nie rozumie w czym rzecz.Wszelka wiedza spływa na ludzkość,poprzez doskonałe narzędzia,którymi są wszyscy twórcy na świecie.Jest ona pomieszana,tak jak pomieszane jest dobro ze złem.To my mamy dociekać prawd i sensu w niej zawartych,nikt nie powiedział że będzie nam łatwo i że dostaniemy gotowe rozwiązania na wyciągnięcie ręki.Istoty wyższe nie będą nas uczyć otwarcie podając gotowe ściągi.Człowiek ma szukać trudzić się,a w czasie tej podrózy zdobywać doświadczenia oraz informacje dla podniesienia się do godności Człowieka,,rozumnego,rozumnego,,podkreślenie dla zaznaczenia rozumu prawdziwego,świadomego!

================================================================


Ktoś kto poszukuje wiedzy a robi to interesownie,czyli chce przez to osiągnąć korzyści materialne ,egzystencjalne lub prestiżowe nie dotrze do sedna ,wiedza sama z siebie nie da mu się odkryć do końca.Będzie błądził,domyślał się,dyskutował,filozofował.Wielu ludzi na świecie( bez uogólniania)posiada wiedzę zdobytą wielkimi wyrzeczeniami,poszukiwaniami w pocie czoła,poświęcają czas ,energię i pieniądze na zdobycie jej, lubią póżniej  ją sprzedać w rózny sposób,często w teleturniejach,grach,rywalizacjach. Jednak wiedza ta to tylko encyklopedyczne informacje, osoby te znają znaczenie tych słów,pojęć,czy zdarzeń powierzchownie,nie wiedzą o wzajemnych powiązaniach wszystkiego co istnieje i co zdarzyło się na świecie!Już sam Pasccal pisał w swoich dziennikach,że wszystko na ziemi  to ,,obrazy,, czyli to czego doświadczamy,co widzimy na co dzień, wszystko co zaistniało ,poprzez akty stwórcze,to,, żywe obrazy ,, które mają dla nas jakieś przekazy ,maja nam dać coś do zrozumienia,jednak do tego trzeba mądrości! Nic nie dzieje się przypadkiem,wszystko ma swój ukryty sens i cel!

scaliłam posty chanell

sfinks
mam prośbę ,nie pisz postu pod postem od tego jest opcja "edytuj" Pozdrawiam chanell
« Ostatnia zmiana: Styczeń 19, 2012, 18:07:54 wysłane przez Dariusz » Zapisane
janusz


Wielki gaduła ;)


Punkty Forum (pf): 29
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1370



Zobacz profil
« Odpowiedz #169 : Luty 19, 2012, 22:05:57 »

Goecja - Księga Wycia

<a href="http://www.youtube.com/v/biyGvhEJ8po?version=3&amp;amp;hl=pl_PL" target="_blank">http://www.youtube.com/v/biyGvhEJ8po?version=3&amp;amp;hl=pl_PL</a>
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #170 : Luty 26, 2012, 22:18:44 »

W Turcji odnaleziono Ewangelię według Barnaby.
Manuskrypt bardzo zainteresował Watykan

ndz., 2012-02-26 18:48


Rękopis księgi będący rzekomo Ewangelią Barnaby

Eksperci z Turcji próbują ustalić autentyczność znalezionej przez celników 12 lat temu, Ewangelii Barnaby. Rękopis na temat życia i czynów Jezusa Chrystusa, napisany został rzekomo przez apostoła Barnabę, założyciela Kościoła Cypryjskiego. Po badaniu Muzeum Etnograficzne z Ankary planuje wystawić rękopis publicznie.

Według ITAR-TASS trwają już stosowne badania napisanego po aramejsku rękopisu. Są w to zaangażowani poważni naukowcy, podobno zwiększone zainteresowanie znaleziskiem wykazuje Watykan.

Ewangelia Barnaby, napisana jest na pergaminie, została zatrzymana przez celników na lotnisku w Tureckiej Republice Północnego Cypru w 2000 roku. Przez 12 lat po zajęciu rękopis leżał w magazynie dowodów materialnych tureckiej Dyrekcji Bezpieczeństwa. I dopiero teraz, po złożeniu wniosku z Muzeum Etnograficznego w Ankarze do Prokuratora Generalnego ten drugi wydał rękopis naukowcom, a następnie zezwolił na przewóz do Muzeum Etnograficznego.

W tej chwili fakt przynależności do św. Barnaby, nie został jeszcze udowodnione. "Nasi eksperci byli w stanie przeprowadzić wstępną analizę wieku rękopisu oraz język Jednak dokładniejsze dane będą znane dopiero po zakończeniu kontroli badaczy." - Mówi Yilmaz Zyulkuf - Szef Muzeów Generalnej Dyrekcji Dóbr Kultury i Muzeów w Turcji.

Ewangelia Barnaby to tekst, który opowiada o życiu Jezusa i napisany został w imieniu apostoła. Kwestia istnienia oryginalnego tekstu jest nadal otwarta. W XVIII wieku i latach 70 XX wieku, zostały odkryte dwa rękopisy w języku włoskim i hiszpańskim, w którym życie Jezusa opowiedziane jest według podania świętego Barnaby. Badania jednak wykazały, że oba rękopisy to średniowieczne fałszerstwa. Teraz może to być dużo starszy tekst i może dowiemy się, czy rzeczywiście Jezus przepowiadał nadejście Mahometa.


Ewangelia Barnaby, gdzie Jezus rzekomo przepowiada przyjście Proroka Muhammada

Papież Benedykt XVI podobno wyraził chęć zobaczenia tej 1500 letniej książki, która powstała rzekomo z inspiracji apostoła Barnaby. Tekst w książce jest napisane na stronach pokrytych skórą zwierząt, ze złotymi literami napisanymi w języku aramejskim.

Turecki minister turystyki i kultury Ertugrul Gunay powiedział, że książka może być autentyczną wersją Ewangelii, która została zniszczona przez kościół chrześcijański. Powiedział też, że Watykan złożył oficjalny wniosek, aby zobaczyć ten kontrowersyjny tekst, który według muzułmanów, jest uzupełnieniem oryginalnych Ewangelii Marka, Mateusza, Łukasza i Jana. Muzułmanie uznają proroka Jezusa, ale nie uważają go za Boga.

Podobno ewangelia Barnaby odrzuca ideę świętej trójcy i ukrzyżowania, pokazuje, że Jezus zapowiedział przyjście Proroka Muhammada. Według jednej z wersji Ewangelii, można tam przeczytać, że Jezus mówił: "Ten, kto powinien być nazywany Mesjaszem ma na imię Mahomet?". Święty Barnaba żył w pierwszym wieku naszej ery i był jednym z apostołów Jezusa Chrystusa. Autentyczność tajnej Biblii nadal budzi wątpliwości w kręgach katolickich, które mówią, że jest to podróbka z XVI wieku, napisana przez jednego z wyznawców Barnaby.

Profesor teologii Omer Faruk powiedział, że będzie konieczne naukowe udowodnienie tego rękopisu. Podstawą będzie badanie wieku z wykorzystaniem izotopu węgla C14. Jeśli okaże się, że wiek rękopisu potwierdzi się pozostanie tylko przetłumaczyć tekst i dowiemy się, czy Jezus faktycznie przewidział pojawienie się Mahometa. Tak czy inaczej wpływ na doktrynę wiary, jaki może wywrzeć taki dokument jest ogromny i nie dziwi wcale poruszenie w Watykanie.

http://innemedium.pl/wiadomosc/w-turcji-odnaleziono-ewangelie-wedlug-barnaby-manuskrypt-bardzo-zainteresowal-watykan
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
krzysiek
Gość
« Odpowiedz #171 : Luty 26, 2012, 23:30:40 »

To wielce sensacyjne doniesienia, które - w razie potwierdzenia ich autentyczności - mogą nieźle namieszać w relacjach KK - Islam.

Byłem w Damaszku w roku 2009 i osobiście widziałem Wieżę Jezusa w słynnym meczecie Omayyadów, tudzież grób Jana Chrzciciela usytuowany w tym meczecie, zawierający część doczesnych szczątków tego świętego. To robi wrażenie i daje do myślenia, że Islam honoruje z wielką celebrą wyżej wymienionych, ale traktuje Ich jedynie jako ważnych proroków. Co by nie sądzić w tym temacie, to zastanawia wspólnota żywotów świętych prezentowana przez mahometan - tam ich nikt nie odrzuca! W drugą stronę to raczej nie działa...

Jeśli zatem udowodnione zostanie proroctwo Jezusa o mesjańskiej misji Mahometa, to świat stanie na głowie i należałoby przewartościować hierarchię (oczywiście z naszego punktu widzenia!) ważności doktryn religijnych współczesnego świata. Jakoś nie wierzę, że do tego dojdzie...

Żałuję tylko, że z uwagi na bieg aktualnych wydarzeń, podróż do Syrii należy na jakiś czas odłożyć ad acta. A szkoda: to cudowny kraj, kluczowy dla wielu religii świata, zamieszkany przez wspaniałych ludzi (z wyjątkiem pana Prezydenta i jego popleczników).
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #172 : Luty 26, 2012, 23:50:42 »

W kwestii formalnej: w islamie nie ma świętych w rozumieniu katolickim, są za to bohaterowie.
Zapisane
Strony: 1 2 3 4 5 6 [7] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.1 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

nazarinh eye watahaskromnych watahafarkas hohol