Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 30, 2024, 18:39:19


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 [2] |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: TRANSERFING rzeczywistości  (Przeczytany 30828 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
wiki
Gość
« Odpowiedz #25 : Kwiecień 23, 2010, 10:21:09 »

oki to powiedz mi czy coś zmieniłeś w swoim życiu stosując się do transferingu?


Masz rację, że nic nie stoi na przeszkodzie, jednak zastanawia mnie to czemu cały świat oprócz osób znających tą metodę żyje dokładnie w odwrotny sposób. Co powoduje, że tak jest? Zastanawia mnie czemu świat jest właśnie w ten sposób zbudowany.... czy jeżeli od urodzenia wszyscy by wiedzieli jak wpływać na rzeczywistość i wybierać tylko te linie życia, które są zgodne z naszymi oczekiwaniami nie byłoby na ziemi raju?
a może ludziom to tez by się znudziło?

Pozdrawiam Uśmiech

Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #26 : Kwiecień 24, 2010, 06:37:57 »

autor mówi, że wtedy przechodzisz na inna linię życia ( jest ich nieskończenie wiele, w różnych wariantach)

I tu właśnie pojawia się pewien problem. Bo załóżmy taką sytuacją: idziesz ciemnym zaułkiem, w Twoją stronę zmierza grupka dresów, z wyraźnie antagonistycznym nastawieniem. Wtedy wykorzystujesz metodę Transerfingu, i chcesz przejść na linię: "wyminięcie" (przechodzicie koło siebie jakby nigdy nic, nawet siebie nie zauważając). I wszystko jest... STOP! Chwila! Ale dresiarze przecież też, nieświadomie, wybierają ową linię życia - wariant "wpie....l". I co teraz? Ano mogą być dwie rzeczy:

1. Przy założeniu jednego wszechświata rzeczywistego, efekt zależy od tego, kto bardziej, mocniej chce zmienić linię. Tyle, że w takiej sytuacji bezproblemowe przejście, które postuluje autor, traci rację bytu, gdyż w zasadzie ZAWSZE wiele ludzi chce wielu różnych, często sprzecznych z Twoimi celami, rzeczy. I Transerfing traci moc.

2. Można też przyjąć teorię nieskończenie wielu wszechświatów równoległych, multiplifikujących się za każdym najmniejszym wyborem dokonanym we Wszechświecie. Innymi słowy, gdy Ty wybierzesz wariant "ominięcie", a dresy - wariant "wpier...l", wtedy Wszechświat rozdziela się na dwa, i w jednym, którego masz świadomość, idziesz spokojnie, a w drugim dostajesz bęcki. Tylko...chwila. A co z tą drugą "Tobą"? Przecież ona też ma duszę, ma emocje, osobowość - jest takim samym człowiekiem. Więc rozdzieliłaś się na dwa?

Teoretycznie taka idea multi-Wszechświata jest możliwa (nawet czasami wypływała w fizyce spekulatywnej). W praktyce jednak taka idea każe w ogóle odrzucić pojęcie spojnego człowieka. Człowiek, z jego obecną linią życia, przestaje być indywidualnością, osobową duszą. Staje się jedynie...wariantem. Jednym z wariantów swojego własnego życia, niczym więcej.

Szczerze powiem, że nie przemawia to do mnie zbytnio.
Zapisane
Linda
Gość
« Odpowiedz #27 : Kwiecień 24, 2010, 07:06:35 »

 Uśmiech
Cytat: Tenebrael
I tu właśnie pojawia się pewien problem. Bo załóżmy taką sytuacją: idziesz ciemnym zaułkiem, w Twoją stronę zmierza grupka dresów, z wyraźnie antagonistycznym nastawieniem. Wtedy wykorzystujesz metodę Transerfingu, i chcesz przejść na linię: "wyminięcie" (przechodzicie koło siebie jakby nigdy nic, nawet siebie nie zauważając). I wszystko jest... STOP! Chwila! Ale dresiarze przecież też, nieświadomie, wybierają ową linię życia - wariant "wpie....l". I co teraz? Ano mogą być dwie rzeczy:

Tak ,ale sytuacja ,którą opisujesz świadczy o tym ,ze wcześniej Transerfingu ten ktos,kto znalazł sie w ciemnej ulicy, nie stosował..Gdyby bowiem stosował ,to nie dprowadziłby do takiej sytuacji,ze jego bezpieczenstwo zstaje narazone.To własnie przykład kiedy
chcemy stosowac Transerfing od czasu do czasu...Tak mysle, zakładajac ,ze autor ma racje twierdzac ,że mozemy
wybierac swój los, jak towar w supermarkecie.Ja tez czytam i sprawdzam ,..ale przyjmę do siebie to ,co potwierdzi sie w czasie doświadczenia.... Uśmiech
Sposób, który opisuje Transerfing , bardzo pomógł mi w wielu okolicznosciach  w życiu .Nie znaczy to jednak ,ze nie mam watpliwosci tak jak TY...W jednych pom,ogł w drugich nie.Trzeba wiec przeanalizowc dlaczego ..... Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 24, 2010, 21:40:45 wysłane przez Linda » Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #28 : Kwiecień 24, 2010, 08:59:47 »

Linda - hmmm, teoretycznie bym się zgodził, jednak nie do końca. Przykład, który podałem, to jedynie pewien hipotetyczny wycinek z życia. Jednak, jakkolwiek by nie było, zawsze, w każdym momencie, występują pewne konflikty interesów. Zawsze jest tak, że aby życie jednego było usłane kwiatami, życie drugiego musi zawierać problemy. Nie da się tego tak pogodzić, by każdy był szczęśliwy.

Weźmy przykład bardziej globalny. Pracodawcy i miejsca pracy. Miejsc pracy jest mniej niż chętnych. Czyli, załóżmy, 100 miejsc pracy, i 150 chętnych. I załóżmy, że wszyscy stosują Transerfing. Pracodawcy będą chcieli, by uzyskiwać największe przychody, płacąc najmniej jak najmniejszej liczbie ludzi. Pracownicy - by każdy miał pracę (czyli pracownicy musieliby zatrudniać większą liczbę osób, co kłóci się z ich intencjami transerfingowymi), i by zarabiać jak najwięcej (znowu - sprzeczność).

Nie ważne, na jaką skalę nie spojrzymy, nie ważne, jak często kto stosuje transerfing - nie da się uniknąć konfliktu interesów. Zawsze trzeba iść na ugodę - a przecież ugoda nie jest założeniem transerfingu, tylko wyciąganie z życia całkowitego maksimum.

Można ewentualnie założyć, że gdyby wszyscy cały czas stosowali transerfing, to wtedy jakoś by się to ułożyło. Ale tak nie jest, więc i konflikty interesów będą. A to z kolei sprawia, że transerfing byłby raczej utopią.
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #29 : Kwiecień 24, 2010, 21:05:10 »

Cytat: Tene
Zawsze jest tak, że aby życie jednego było usłane kwiatami, życie drugiego musi zawierać problemy. Nie da się tego tak pogodzić, by każdy był szczęśliwy.

I tu chyba leży jeden z większych problemów, z jakimi się borykamy.
Dopóki tak postrzegamy ten świat, dopóty tak będziemy mieli.
Jesne, że tak jest on skonstruowany, ale czy my go tak utworzyliśmy, czy ktoś za nas to uczynił, i stara się utrzymywać nas w iluzji, że tak musi być?
Jakoś biernie poddajemy się tej iluzji i wszędzie szukamy "dziury w całym", by tylko usprawiedliwić swoją bezsilność, czy też niechęć do pracy nad sobą. Bo tylko w ten sposób możemy cokolwiek zmienić.
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
east
Gość
« Odpowiedz #30 : Kwiecień 24, 2010, 22:43:15 »

Jakiś rok temu wynajmowałem mieszkanie na "strasznej" i  "zapomnianej " dzielnicy w której panowało bezrobocie. W nocy hałasy imprez, zaczepki, wyzwiska, częste rozróby z pobiciem włącznie. Przez ponad rok , gdy tam mieszkałem wyprowadzałem psa o różnych porach dnia, a często również w nocy. Nigdy , ani przez chwilę nie czułem się zagrożony. Spokojnie spacerowałem i nikt mnie nie zaczepiał, a co więcej, kilka razy serdecznie zostałem przez lokalnych "chlorów" pozdrowiony per "dzień dobry Panu".  Nawet mnie to dziwiło. Po jakimś czasie od "życzliwych" sąsiadów dowiedziałem się, że w mieszkaniu , które zajmowałem wydarzyła się przed kilku laty tragedia - morderstwo. Mąż zabił żonę , został złapany i poszedł siedzieć. Możliwe, że nieco przypominałem okolicznym mieszkańcom tamtą osobę, nie byli pewni czy ja to on ( który wyszedł wcześniej z więzienia ) czy nie, ale na wszelki wypadek nie podchodzili ? Możliwe też, że z jakichś irracjonalnych powodów ludzie omijają osoby, które zamieszkują miejsca morderstwa, jakby Ci byli "nieczyści". A może po prostu miałem szczęście ?
Nie wiem.
W każdym razie po tamtym doświadczeniu mam wrażenie, że pozytywne intencje i nastawienie na spokój czasami przekształcają rzeczywistość w zupełnie nieoczekiwany sposób niemal zupełnie bez naszego udziału, wydawałoby się, a jednak z realnymi efektami.

Nigdy nie byłem osobą nastawioną na konflikt czy walkę. Raczej pozytywnie patrzę w przyszłość. Wolę spokojny cień niż parcie na świecznik. Wolę usunąć się z drogi ekspansywnym ludziom, ale swój cel w jakiś sposób zawsze osiągnę. Mam swój rytm życia i swoje tempo. Piszę o tym, gdyż wydaje mi się, że otrzymuje się w zamian wzmocnienie tego, co się manifestuje.
Dlatego przykład z bojowymi dresiarzami wydaje mi się , jest chybiony. Wiem, że na dzielniach żyje mnóstwo kozaków szukających ofiar, ale większość z nich szuka podobnych sobie. Poza tym przypadkiem, który opisałem miałem jeszcze kilka innych zadziwiających przykładów tego, co dziś może nazwałbym "transferingiem" rzeczywistości w swoim życiu. W każdym przypadku najważniejsze i kluczowe było moje własne wewnętrzne nastawienie do drugiego człowieka. Empatia kilka razy uratowała mi skórę tak samo jak zdrowy rozsądek i ostrożność. Oczywiście, że nie należy wybierać podejrzanych dróg, że należy zachować czujność i lepiej jest czasami przejść na drugą stronę chodnika niż przeć naprzód w idiotycznym przeświadczeniu o własnej niezniszczalności, ale z drugiej strony ... i to jest do zweryfikowania choćby tutaj na forum - bardzo rzadko spotykają mnie przykrości ze strony innych osób. Każdego z Was darzę sympatią bo wiem, że każdy wart jest głębokiej empatii i współodczuwania w pokoju. Wierzę ,że istniejemy wszyscy w tej współdzielonej rzeczywistości na zasadzie naczyń połączonych. Wiedzą o tym szamani, którzy potrafią zmienić pogodę na pewnym obszarze, wiedzą o tym lekarze H`oponopono uleczając w sobie choroby swoich bliźnich nawet nie oglądając ich na oczy, czy choćby jasnowidze poszukujący zaginionych, lecz nieznanych im osób, ale to "połączenie" ma o wiele bardziej powszechny charakter i dotyczy wszystkich a nie tylko tych szczególnych osób, ze szczególnie spektakularnymi dokonaniami.
Nie każdy człowiek musiał słyszeć, albo czytać o transferingu, ale większość, jeśli nie wszyscy , doświadczamy skutków jego zastosowania, niewłaściwego zastosowania, lub braku zastosowania.
Zapisane
Thotal
Gość
« Odpowiedz #31 : Kwiecień 25, 2010, 07:14:49 »

Wszyscy serfujemy zgodnie z zapotrzebowaniem własnej samoświadomości.

Serfowanie, to umiejętność poruszania się pomiędzy serfującymi bez zbędnych kolizji, czyli odnajdywania takich luk w przestrzeni, by "podróż" nie okazała się staniem w miejscu, albo zagrożeniem komunikacyjnym dla innych. Poruszanie się pod prąd opisywane już było przez wschodnich mistyków, w naszej kulturze są także odnośniki do różnych postaw i konsekwencji.

Największym problemem w zrozumieniu "Transerfingu Rzeczywistości" jest poczucie braku.

Poczucie braku miłości, powoduje wewnętrzny i kierowany na zewnątrz strach...
Poczucie braku stabilności ekonomicznej, powoduje notoryczne łamanie "siódmego przykazania"
Poczucie braku pracy, powoduje "walkę" o jej zdobycie i utrzymanie (co skrzętnie wykorzystują korporacje)...
Poczucie braku możliwości kontroli innego człowieka, chęć dominacji, powoduje zagarnianie coraz większych obszarów władzy...


Można tak wymieniać bez końca, można czytać i oświecać się podobnymi publikacjami, ale najważniejsza jest wiara, otwartość i zrozumienie drugiego człowieka.



Pozdrawiam - Thotal Uśmiech
 
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #32 : Kwiecień 25, 2010, 08:22:18 »

I tu chyba leży jeden z większych problemów, z jakimi się borykamy.
Dopóki tak postrzegamy ten świat, dopóty tak będziemy mieli.
Jesne, że tak jest on skonstruowany, ale czy my go tak utworzyliśmy, czy ktoś za nas to uczynił, i stara się utrzymywać nas w iluzji, że tak musi być?
Jakoś biernie poddajemy się tej iluzji i wszędzie szukamy "dziury w całym", by tylko usprawiedliwić swoją bezsilność, czy też niechęć do pracy nad sobą. Bo tylko w ten sposób możemy cokolwiek zmienić.

Widzisz, Darek, jakkolwiek by nie było, życie w świecie idealnym, bez kolizji, możliwe by było tylko i wyłącznie wtedy, gdyby każdy, bez wyjątku, emanował chęcią i działaniami zmierzającymi do takiego świata.

Świat jest jak wielka machina, a ludzie - jak trybiki. Idealne działanie machiny możliwe jest tylko, jeśli KAŻDY trybik wykonuje swoją rolę, współpracuje z innymi. Jeśli któryś zaczyna działać na przekór - wtedy nie ma opcji, aby nie odbiło się to na trybikach sąsiednich, a po nich - jeszcze sąsiednich, itd - reakcja łańcuchowa.

To nieco jak z komunizmem - czy jest to dobry system? Tak - jeżeli każda jednostka działa w pełni dla dobra ogółu. Wtedy ogół (a co za tym idzie - każda jednostka) korzysta i się rozwija. Ale wystarczy, że jeden pechowy trybik chce być "równiejszym z równych", wtedy cały system się wali, i zaczyna dochodzić do konfliktu.

Podobnie z transerfingiem - wszystko byłoby ok, gdyby każdy działał w taki sposób. Jesli choć jedna jednostka się wyłamuje - wtedy system pada. Bo, niezaleznie od pięknych wizji, zawsze jesteśmy i twórcami i obiektem wpływów innych ludzi. Nigdy, choćbyśmy nie wiem, jak chcieli, nie wyłamiemy się ze społeczeństwa, w którym żyjemy.

Stąd uważam, że Transerfing pokazuje wspaniałą, ale jednocześnie - utopijną - ideę.
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #33 : Kwiecień 25, 2010, 08:54:26 »

komunizm byl bardzo zlym systemem, kapitalizm tez jest bardzo zlym systemem - chyba nawet gorszym..., najlepszy jest zloty srodek Uśmiech, z tymi wszystkimi systemami i ideami to jest dobrze je znac ale za bardzo sie do niczego nie przywiazywac, bo lgniecie powoduje cierpienie, albo chec wladzy, dominacje , systemy itd, i tak to wszystko jest tylko jaznia, swiadomoscia, swiatlem, umyslem Uśmiech, najlepiej znac to, rozpuszczac w umysle i cieszyc sie zyciem, zajac sie jakoa sztuka, miec kontakt przyroda, surfowac, jezdzic rowerem,  i spac pod golym niebem Uśmiech
Zapisane
Tenebrael
Gość
« Odpowiedz #34 : Kwiecień 25, 2010, 09:27:49 »

quetzalcoatl44:

A widzisz (nieco odchodząc od tematu, ale skoro już padło stwierdzenie...) uważam, że nie ma złego systemu. Są tylko źle system wykorzystujący ludzie. Moim zdaniem każdy system, od monarchii absolutnego po demokrację (łącznie nawet z anarchią) jest ok, jeśli każdy człowiek dobrze w nim żyje, dobrze go stosuje. Uważam, że wspaniale zorganizowany komunizm może być lepszy niż fatalnie zaaranżowana demokracja, a od wszystkiego może jeszcze być lepsza monarchia absolutna z idealnym, dbającym o wszystko i wszystkich przywódcą.

Tak więc, moim zdaniem - nie systemy złe, ale ludzie.
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #35 : Kwiecień 25, 2010, 09:47:30 »

Hm systemy powinny brac pod uwage rozne oczekiwania ludzi - socjalizm w swych zalozeniach jest bardzo dobry, ale nie ma w nim miejsca na wlasnosc prywatna a powinno to byc ( zreszta w Polsce inaczej mial kiedys wygladac ten kapitalizm..) wiec powinno byc 1 i 2, jednoczesnie powinien byc krol i rada skladajaca sie z reprezentujacych rozne rodzaje duchowosci i wiedzy ludzi Uśmiech
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #36 : Kwiecień 28, 2010, 20:49:26 »

Cytat: wiki
oki to powiedz mi czy coś zmieniłeś w swoim życiu stosując się do transferingu?

Coś się zmieniło, i sukcesywnie zmienia. I to w tę chcianą stronę, czyli na lepsze.  Uśmiech
Nie powiem że dużo, bo stosunkowo niedawno zapoznałem się z tą książką, ale powoli widzę różnice.
Najwidoczniejsze efekty zaobserwowałem w pracy zawodowej.
Poza tym nie mogę pochwalić się jakimiś powalającymi efektami, bo nie stosuję tego rygorystycznie.
Ciekawy natomiast jest to, ze już w wieku dziecięcym niektóre elementy tego stosowałem, choć zupełnie nieświadomie i działały. Wiele z wymienionych tu sposobów każdy z nas w mniejszym, czy większym stopniu wykorzystuje w swoim codziennym życiu, jednak sposób podejścia do nich jest pokazany z zupełnie innego punktu widzenia.
I nie do końca zgodziłbym się, chyba z east'em, że nie da się w całości smakować życia stosując się do Transerfingu.. No ale to moje widzenie sprawy.  Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 28, 2010, 20:50:26 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
wiki
Gość
« Odpowiedz #37 : Maj 10, 2010, 12:03:17 »

Stosuje cały czas transerfing i bardzo zaskoczył mnie fakt, że przy przejściu na inne linie życia faktycznie zauważa się coś nowego w swoim otoczeniu( autor pisał, że to jest potwierdzeniem przejścia na linie zamiaru), za pierwszym razem aż podskoczyłam do góry. Zwykle najlepiej wpuszczam zamiar w okno podczas jazdy samochodem i zawsze widzę na tej samej drodze coś nowego, ale stałego czego wcześniej zauważałam,lub czego tam nie było.
Poza tym odkąd stosuje go jestem cały czas "chora", 2 raz tak długo w moim dorosłym życiu z kaszlem, gorączka, katarem, zatokami, zapaleniem oskrzeli Coś nie wiem jak to wytłumaczyć.
Czy to zbieg okoliczności? czy efekt stosowania transerfingu.
Autor ostrzegał, że na początku stosowania będą działy się przykre rzeczy, ale mało szkodliwe.

Pozdrawiam:)
Zapisane
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #38 : Maj 16, 2010, 15:02:23 »

W księgarniach jest już dostępny V tom Transerfingu, "Jabłka padają w niebo" - Vadim Zeland
« Ostatnia zmiana: Maj 16, 2010, 15:02:42 wysłane przez Dariusz » Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #39 : Czerwiec 03, 2010, 20:22:51 »

Bardzo fajny kawałek wyczytałem w IV części Transerfingu.
Porusza kilka fajnych kwestii, choć w jednym kontekście - jak my sami możemy sobie pomóc.

"Jak już mówiłem na początku książki, pierwotnym motywem leżącym u podstaw zachowania się wszystkich istot jest potrzeba samodzielnego zarządzania w jakimś stopniu swoim życiem. Każdą celową działalność lub proces w najogólniejszy sposób można scharakteryzować jako zarządzanie rzeczywistością. Niezależnie od tego, co dzieje się w życiu, w ostatecznym rozrachunku wszystko sprowadza się do jednego zadania: wziąć otaczającą rzeczywistość pod swoją kontrolę w tym lub innym stopniu.

No a czym zajmuje się sam Bóg? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i nie wymaga dowodów.Stwarzanie i zarządzanie rzeczywistością - oto na czym polega cel i sens wszelkiego życia w ogóle. Kierownicza funkcja Boga nie ulega  wątpliwości, pytanie tylko, jak On ją sprawuje?

Odkąd wahadła religii przekręciły samo pojęcie Boga, wszystko, co z Nim związane, okryte jest jakąś dziwną  i sprzeczną tajemnicą.Twierdzi się, że Bóg istnieje, lecz jednocześnie nikt go nie widział. Z jednej strony - Bóg kieruje światem, lecz z drugiej - Jego działalność nie przejawia się w widzialny sposób. Wychodzi na to, że: On jest, lecz go nie ma; Nie ma Go, ale jest.Taka paradoksalna sytuacja pozwala wahadłom interpretować i wykorzystać pojęcie Boga tak, jak im wygodnie.

Jeżeli nie wdawać się w szczegóły, to główną przyczyną wypaczenia prawdziwej istoty Boga jest szereg zmian dokonanych przez religie. Służenie Bogu zmieniono na oddawanie czci, a oczywistość Jego istnienia zastąpiono ślepą wiarą. Wahadła orzekły, że człowiek jest bezradny i przeciwstawiły mu wszechpotęgę Boga. A pierwotną boską istotę człowieka sprowadziły do zera, tym samym rozerwawszy jego dawną jedność ze Stwórcą.

W ten sposób człowieka, jak porwane dziecko, pozbawiono kontaktu z Ojcem i zmuszono, by zapomniał o swym prawdziwym pochodzeniu i przeznaczeniu. W rezultacie człowiek stracił wszelkie pojęcie o swych zdolnościach i prawie do występowania w charakterze twórcy wspólnie z Najwyższym Stwórcą. Synowi Boga wmówiono, że nie może zarządzać swoim losem, że zobowiązany jest czcić swojego Ojca z daleka i oddawać Mu cześć jak bożkowi. Jakby dziecko nie było w stanie niczego dokonać i nie miało żadnych praw - całe jego życie znajduje się w rękach despotycznego Rodzica, który okazuje łaskę tylko pod warunkiem, że jest mu się bezwarunkowo poddanym, skłoniwszy przy tym głowę.

Poddawszy się wpływowi wahadeł, człowiek został odsunięty od godnej służby i znalazł się w kategorii zachowujących się służalczo. Mowa nie tylko o wahadłach religii jako takiej. Ateizm to też swego rodzaju religia, tylko jakby na odwrót. Wiara tu zmienia się w niewiedzę, niewiedza - w zaprzeczanie, a zaprzeczanie -  w aktywne odrzucenie. Lecz niezależnie od tego, jaki światopogląd obierze człowiek, jego położenie się w istocie nie zmienia: religijne wahadło oddaje los w ręce Boga, a ateizm - w ręce jakiejś Opatrzności lub we władzę okoliczności, z którymi przyjęło się walczyć.

W obu wypadkach wyznaczona zostaje człowiekowi rola nie do pozazdroszczenia - rola marionetki: módl się i czekaj na zmiłowanie Pańskie albo wszczynaj bitwę i walcz z przeszkodami, ponieważ nic nie przychodzi za darmo. A jednak, czego by człowiek nie robił, jak by się nie miotał, pozostaje w mocy wahadeł i okoliczności, dopóki jego działania nie wychodzą za ramy wewnętrznego zamiaru. Zawsze otrzymujemy to, co wybieramy. Jeżeli myślisz, że Twój los polega na tym, by błądzić w nieprzebytym lesie, to znaczy, że trzeba będzie przedrzeć się przez wiatrołom. A jeżeli dopuszczasz arogancką myśl o tym, że zdolny jesteś wznieść się w niebo, to wzbijasz się ponad lasem i swobodnie lecisz. Nikt poza Tobą samym Cię nie powstrzymuje.

Lecz człowiek nie będzie w stanie uwierzyć, że może wszystko otrzymać tak po prostu, bez jakichkolwiek warunków, za pomocą zewnętrznego zamiaru, jeżeli nie uświadomi sobie i nie przyjmie do wiadomości swojej boskiej natury. Niełatwo jest to zrobić, dlatego że i natura samego Boga została wypaczona do granic możliwości: ze Stwórcy zmieniono Go we Władcę żądającego oddawania czci. A co robi władca? Występuje w roli sędziego, wymierza sprawiedliwość, karze, oddaje według zasług, nakazuje, a w końcu pomaga i troszczy się o swoich poddanych.

Jednak naprawdę nie obserwujemy niczego takiego. W rzeczywistości panuje samowola i bezprawie. Pobożni ludzie cierpią, a grzesznicy bezkarnie załatwiają swe ciemne interesy. Trzeba by naciągnąć rzeczywistość, by stwierdzić, że sprawiedliwość tryumfuje. Prośby i modlitwy i przynoszą przewidywanego rezultatu. Chociaż, wydawałoby się, Bogu powinno zależeć na tym, by spełnić prośbę i przywrócić sprawiedliwość - przecież jest wszechmocny...

Aby wyjaśnić taką oczywistą sprzeczność, zwolennicy wahadeł próbują w określony sposób interpretować zdarzenia, by dopasować scenariusz do tej roli, którą przypisali Bogu. W ruch idą wszelkie pomysły i wymysły typu: "Taka wola Boga", lub "Oddane zostanie wszystkim według zasług, kiedy staną przed Nim". Można pomyśleć, że nikczemni ludzie uciekli od swojego wychowawcy i dlatego mogą na razie wyprawiać wszelkie bezeceństwa, a kiedy on ich złapie, to ukarze z całą surowością.

Na czym zatem polega Zamierzenie Boga, jeśli odrzuci się wszelkie domysły? By odpowiedzieć na to pytanie, nie będziemy wróżyć lub filozofować, tylko zwyczajnie jeszcze raz stwierdzimy fakt, że zamiar wszystkiego, co żyje, tak czy inaczej sprowadza się do zarządzania rzeczywistością. Nie ferowania wyroków i pilnowania sprawiedliwości, nie spełnianie życzeń i próśb, nie odpłacanie według zasług i nie karanie, nie troska i nie władanie, a zarządzanie rzeczywistością - oto, co ma miejsce naprawdę.

Nikomu nie jest dane robić tego, czego nie chce Bóg. Wszystko rzeczywiście jest pod Jego kontrolą. Tylko, że nie sprawuje On rządów w sposób scentralizowany, siedząc na tronie, a za pośrednictwem wszystkich żywych istot. Czy Bóg może kierować światem, znajdując się poza nim? Każda istota niesie w sobie cząstkę Boga i dlatego zamiar poszczególnej istoty nie może nie zgadzać się z Jego Zamiarem.

Wszczepiwszy duszę jako część siebie w każdą z żywych istot, Bóg obdzielił je zdolnością kierowania rzeczywistością stosownie do świadomości. Świadomością w różnym stopniu dysponuje wszystko, co istnieje, począwszy od człowieka i kończąc na minerałach. Oczywiście, człowiek znajduje się na szczycie świadomości, lecz nie wynika z tego, że kamienie nie żyją swoim życiem - po prostu ich istnienie przebiega w innym wymiarze czasu. Wszystko, co istnieje w rzeczywistości, wnosi swój wkład w zarządzanie nią. Rzeki wytyczają drogę dla swojego łożyska, góry wyrastają pośrodku równin,, pustynie i lasy, ląd i morze odbierają sobie na wzajem terytoria, wszystko to posiada cząstkę świadomości i na swój sposób dąży do kierowania rzeczywistością. Im wyższy stopień świadomości, tym więcej możliwości zarządzania.

Obierzmy za przykład rośliny. Są dla nas czymś normalnym, a jednocześnie zagadkowym.Nikt nie zaprzeczy, że są one żywe, lecz mało komu przychodzi do głowy, by uważać je za żywe w pełnym sensie tego słowa. Człowiek postrzega rośliny jako bezduszny biologiczny materiał, niezdolny do odczuwania i nieświadom siebie oraz otoczenia. To bardzo duży błąd. Rośliny mają swój szczególny rodzaj układu nerwowego - ich komórki wymieniają między sobą potencjały elektryczne. Te zadziwiające istoty mogą na swój sposób widzieć, słyszeć, wyczuwać dotykiem, odczuwać smak i zapach. Co więcej, mogą rozmawiać między sobą, pamiętać, analizować i nawet przeżywać.

...

Transefing Rzeczywistości - Zarządzanie rzeczywistością
Vadim Zeland
str. 114-118
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Dariusz


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 3
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 6024



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #40 : Wrzesień 06, 2011, 18:56:45 »

W skrócie    

„Transerfing rzeczywistości” to kultowa seria książek Vadima Zelanda, która znalazła się w pierwszej dziesiątce bestsellerów w Rosji, opublikowanej w 2007 r. Każda kolejna część to „stopień” wtajemniczający czytelników w zaskakujące spojrzenie na świat. Pierwsze trzy części serii noszą intrygujące tytuły: tom I – „Przestrzeń wariantów”, tom II – „Szelest porannych gwiazd”, tom III – „Naprzód w przeszłość”.

Transerfing już doczekał się tłumaczeń na wiele języków (jest dostępny m.in. po niemiecku, angielsku, bułgarsku, włosku, słowacku, czesku, litewsku i japońsku, a wkrótce będzie dostępny po chińsku, chorwacku i słoweńsku). W samej Rosji sprzedano prawie 2 miliony egzemplarzy Transerfingu, a wydania w każdym kolejnym języku również okazują się bestsellerami.

Transerfing to jednocześnie nazwa teorii i technik przedstawionych w serii Vadima Zelanda. Otwierają one zaczarowane drzwi do świata, w którym czeka Cię zderzenie z bardzo dziwnymi i niecodziennymi rzeczami. Autor odkrywa przed czytelnikami fascynujące prawa rządzące wszechświatem. Dzięki ich poznaniu, po przyswojeniu sobie wskazówek zawartych w książkach, możliwe staje się kierowanie rzeczywistością. I celu się tu nie osiąga, dokonując nadludzkich wysiłków – cel urzeczywistnia się przeważnie sam. Ostatnio tematykę omawianą w książce zaczęto na Wschodzie nazywać „psychologią kwantową”. Czas pokaże, czy ta nazwa się przyjmie.

Otaczający transerfera świat „nagina się”, „kłaniając się” mu i dopasowując do jego oczekiwań. Wszystko zmienia się dosłownie na jego oczach. Otwierają się zamknięte drzwi, pojawiają się ukryte niegdyś możliwości, życie zmienia się na lepsze, kończą się problemy finansowe, pojawia się miłość życia, problemy rozwiązują się same... Doznasz nieopisanych uczuć, kiedy odkryjesz w sobie zdolności, których istnienia nawet nie podejrzewałeś. Jest to podobne do wrażenia swobodnego spadania – to, co niewiarygodne w tak oszałamiająco zuchwały sposób zamienia się w rzeczywistość, że wprost zapiera dech w piersiach.

Transerfing uczy, co i jak robić, by tak właśnie się działo. Ostrzega, jak uciec przed wpływem działających w tym świecie sił, które chciałyby nas zniewolić. Pokazuje, jak wybierać dla siebie ze świata to, co najlepsze – najlepszy dla nas wariant z przestrzeni wariantów. Wyjaśnia też, jak robić to tak, by świat zaakceptował nasz wybór, nie sprzeciwiał się nam i nie kładł „kłód pod nogi”.

Transerfing to sposób na wybieranie swojego losu literalnie – tak jak wybiera się towar w supermarkecie.
 


Na poniższej stronie więcej informacji o tej metodzie, i to od praktyków:

http://www.transerfing.pl/index.php
Zapisane

Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.
Strony: 1 [2] |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.034 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

eneaekstraliga2014 kolospawalniczeswc moloromme olimp stadomagicznychkoni