Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 29, 2024, 02:01:18


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 [3] 4 5 6 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czy mozna zrobic dziure w Matrix  (Przeczytany 63834 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #50 : Luty 17, 2010, 00:59:29 »

no wlasnie wszystko jest wszystkim...nic tu nie jest tak naprawde zalezne od nas i nie nalezy do nas...- wszystko mamy w darze...zycie cokolwiek..jestesmy tu tylko po to by sobie pozyc:) - tz mielismy byc i uczyc sie tez, pozbywac wlasnego ego a miala nas do tego prowadzic milosc i to ze ja jestem innym ty:)

dziurke w matrixsie, chce stworzyc ktos lub cos, ktroy chce stworzyc wlasny matrix w ktorym jest tylko placz i zgrzytanie zebow...hm no ale tutaj tez caly czas nie jest inaczej...

hm www - to niestety tez 666 i tez powstalo w CERN...

Szóstka to liczba pychy, odstępstwa i samo-wywyższenia. Potrójna szóstka ilustruje odstępczy system czasów końca, który opiera się na ludzkich dokonaniach. Próba stworzenia go i narzucenia światu sięga budowniczych wieży Babel. W ich słowach sześć razy pojawiają się zaimki my i nas (Rdz.11:3-5). Szóstka była podstawową liczbą w babilońskim sposobie liczenia. Wciąż liczymy czas posługując się systemem opartym na szóstce (godzina ma 60 minut, a minuta 60 sekund). Złoty posąg Nabuchodonozora, któremu należało oddać cześć lub zginąć miał 60 łokci wysokości i 6 łokci szerokości. Księga Daniela wymienia go sześć razy. Apokalipsa mówi sześć razy o czczeniu Bestii i jej piętna. Tyleż razy pojawia się w tej księdze " Babilon" i  " Nierządnica".

Szóstka implikuje stawianie ludzkich uczynków w miejscu Bożych, co było esencją systemu babilońskiego. Charakteryzuje on do dziś niemal wszystkie religie, włącznie z wieloma wyznaniami chrześcijańskimi.

Szóstka jest tylko o jeden mniejsza od siódemki , która jest liczbą Bożej pełni i doskonałości. Szóstka na pierwszy rzut oka wydaje się bliska ideału Bożego, a faktycznie jest jego negacją. Zbudowana na ludzkiej niedoskonałości rości sobie pretensje do Boskiej doskonałości. Bluźniercze imiona Bestii, której liczba wynosi 666 (Ap.13:1; 17:3) sugerują, że przypisuje człowiekowi tytuły i atrybuty Boga.


Ssory za ta dygresje...Uśmiech chodzi mi o to ze mozna tak gadac to konca swiata..Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Luty 17, 2010, 01:27:52 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #51 : Luty 17, 2010, 02:10:36 »

Ojej Chichot ależ lubicie sobie komplikować sprawę. Widze kolejne, piętrzące się...niewłaściwe pytania.

Rozważania na temat 'rosyjskiej babeczki' w której zawsze zaczai się mniejsza, a można schować ja w większej... będą niechybnie prowadzić do kolejnych pytań 'a co było przed...a co było przed' lub 'co bedzie potem, później po nas itd..' - ten tok rozumowania jest błedny. Właściwe pytanie brzmi: CO JEST TERAZ?

Jeśli człowiek jest w stanie określić swoją sytuację i położenie, bez trudu wywnioskuje, co było wcześniej i co będzie po. Pojęcie wielowymiarowości, zawiera w sobie przenikanie struktur a nie ich powielanie na zasadzie zimowego korzucha, nakładanego na sweter. Światło przenika otoczenie, oświetlając je, dźwięk dociera do naszych uszu pomimo że go 'nie widzimy', fale w eterze przenoszą gigabajty danych pomimo że ich nie widzimy ani nie słyszymy - te wymiary egzystują wszystkie na raz w jednym  Uśmiech.

Natomiast świat równoległy jest tym co opisał songo1970

"Wszechświaty równoległe są tymi, które znajdują się po przeciwległej stronie naszego w obrębie tej struktury."

Kolejne zagadnienie narzędzia do obserwacji... nie rozumiem, dlaczego tak usilnie usiłujecie wyjść/uciec aby móc z boku obserwować. Narzędziem do obserwacji jest...właśnie człowiek. Wystarczy poobserwować siebie i zaakceptować, a cały matrix będzie się jawić bardzo znajomo. Punktem najistotniejszym ożywionej struktury, będzie jego Centrum - nazywane symbolicznie Bogiem. Takie samo centrum każdy nosi w sercu, zaakceptowanie jego 'głosu' wskaże ścieżkę do wyzwolenia Mrugnięcie

Ale kiedy przyjąć ,że tylko my sami jesteśmy dynamicznie zmieniającą się , inteligentną strukturą organizującą wszystko dookoła ... co się wtedy dzieje  ? Wówczas "przypadkowo" otwierają się wszystkie "pudełka"

Tu się zgodze, choć może nie wszystkie pudełka, ale własne w którym egzystujemy. Co do terminu pudełek, to wolałabym określenie dojrzewania lotosu. Wypełniona energią struktura powinna otworzyć się jak lotos na słońce. Zamiast więc uciekać, należałoby dojrzeć do skoku.

UWAGA Matrix otwiera się  Chichot


Czy teraz widać dlaczego Lotos jest symbolem oświecenia?


@quetzalcoatl44
...powtarzasz się. Wykazując jedynie negatywizm liczby, gubi się jej prawdziwe znaczenie. Liczba 6 to również liczba społeczeństwa grupy. W Tarocie po szóstką mamy 'Zakochanych' - parę, zawarcie związku, dokonanie wyboru. Nie znaczy wiec to że z 6 wiaże się samo zło. Sześć - symbol Gwiazdy Dawida jest w Islamie amuletem przeciw złym duchom, symbolizuje połączenie ducha z materią (dwa przeciwstawne trójkąty ziemi i nieba). Natomiast powielona trzykrotnie szóstka 666 - daje wskazówkę co do ulegania działaniu popędom 'grupy'. W 5 mamy człowieka - indywidualność, w 6 ta indywidualność gubi się na rzecz ogółu. Może być też wyborem 'tzw mniejszego zła' i odtrącenia niedopasowanych. Stad negatywny wydźwięk potrójne szóstki - uleganie popędom. Natomiast siedem - to liczba zagadki, tajemnicy, poszukiwań, tego co nieodgadnione. Nie spotkałam się nigdzie z jakąś liczbą Boga, albo z faktem aby można go było 'obliczyć'. Kolejna 8 - symbol nieskończoności - albo raczej niekończącej się zasady, to praktycznie przekrój torusa. I w przeciwieństwie od błędnie interpretowanej 13-stki(przemiana) to właśnie osiem symbolizuje śmierć, to co niespodziewane i nieuchronne zarazem.

Co do zajmowania miejsca Boga - tak, to bolączka naszej wiary. Kolejne nawiązanie do zakazanego owocu, do którego nie wolno się nawet myślą zbliżać - więc nie będę nawet dywagować. Wolno natomiast zjadać Jezusa, co by się za szybko nie odrodził
« Ostatnia zmiana: Luty 17, 2010, 02:31:22 wysłane przez Enigma » Zapisane
dczion
Gość
« Odpowiedz #52 : Luty 17, 2010, 21:12:16 »

zigrin napisał 
Cytuj
"Każde pudło ma swoją przestrzeń, a gdy nie widzisz jego granicznych ścian, to nawet może wydawać się bezkresną przestrzenią... "
Owszem, ale to trzeba jeszcze wykazać. Ma , czy nie ma tych granic ?
Można również rozejrzeć się dokładnie po swoim pudełku .. i stwierdzić, że skoro już wyszliśmy z tylu pudełek, to znaczy , że tak na prawdę te pudła są tylko czymś chwilowym. Są fraktalnymi , "rosyjskim babeczkami". Nie ma temu końca i nie ma początku. One tylko służą nam do ogarnięcia się tu i teraz na miarę możliwości poznawczych jakie posiadamy , ale i tak natura przestrzeni wewnątrz, jak i na zewnątrz "pudełka" jest taka sama - nieskończona.
Ok, zigrin , stwierdzasz, że "pojęcie przestrzeni jest pojęciem względnym" . Tak więc tworzysz tą względność. Tworzysz tym samym jakieś swoje pudełko, które nazywasz względnością. I jeśli jest Ci to do czegokolwiek potrzebne , to w porządku . Niech tak będzie.
Człowiek chyba już zawsze będzie szukał dziury w całym i wciąż pytał .. a co było wcześniej ?, bo tak jest uwarunkowany.

Zigrin i East czy macie na mysli wyobrazie Mrugnięcie
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #53 : Luty 17, 2010, 22:30:40 »

Enigma piszesz 
Cytuj
"Kolejne zagadnienie narzędzia do obserwacji... nie rozumiem, dlaczego tak usilnie usiłujecie wyjść/uciec aby móc z boku obserwować. Narzędziem do obserwacji jest...właśnie człowiek. Wystarczy poobserwować siebie i zaakceptować, a cały matrix będzie się jawić bardzo znajomo"
Bo właśnie narzędziem do obserwacji , jak sama zauważasz JEST człowiek. Dlatego słusznie konkludujesz, że wystarczy poobserwować siebie. Ale JAK to zrobić bez wychodzenia ( nie jest to jednoznaczne z uciekaniem ) z siebie ? Mrugnięcie
Pisałem o samoświadomości, o tym, jak świadomość ( pole świadomości) obserwuje samo siebie poprzez indywidualną świadomość, hybrydę egotyczno-cielesną, czyli człowieka. Właśnie taką, z narzuconymi ograniczeniami. Najpierw należałoby ustalić  to KIM jest człowiek-obserwator ? Czy to egotyczny, kartezjański byt w stylu "myślę więc jestem" ( apoteoza umysłu) , czy raczej świadomość wyposażona w egotyczny umysł jako narzędzie i związana ciałem w materii. Najpierw musimy zaobserwować siebie, a nawet, uważam - ZADECYDOWAĆ o sobie. Wybrać własne proporcje wewnętrznych składników ( ego , ciało , świadomość) i dopiero poprzez taki pryzmat spojrzeć na Matrixa.
Czysta obserwacja bez "ja" ( spoza "ja") moim zdaniem daje  najbardziej obiektywny ogląd rzeczywistości takiej, jaką jest. Oczywiście na TU I TERAZ.
To jest według mnie właśnie wyjście z pudełka poprzez przestrzeń jednorodnego , wszechogarniającego pola ( pola świadomości ). Przestawienie się na kwantową nieliniowość, gdzie nie ma skutku, ani przyczyny. Z tego poziomu możesz "wskoczyć" na dowolną możliwą orbitę.

Eckhart Tolle w "Glosie Ciszy" daje pewną wskazówkę w jaki sposób osiągnąć ten stan :
"Zwracaj uwagę na przerwy – na przerwę między dwiema myślami, krótką, cichą przestrzeń miedzy słowami w rozmowie, między dźwiękami granymi na pianinie albo flecie, albo na przerwę między wdechem i wydechem.

Kiedy zauważasz te przerwy, świadomość „czegoś” staje się po prostu świadomością. Bezpostaciowy wymiar czystej świadomości wyłania się z twojego wnętrza i zastępuje identyfikację z formą."
Wtedy  jesteś Obserwatorem .
Zapisane
Laguna__
Gość
« Odpowiedz #54 : Luty 17, 2010, 22:57:38 »



Tu się zgodze, choć może nie wszystkie pudełka, ale własne w którym egzystujemy. Co do terminu pudełek, to wolałabym określenie dojrzewania lotosu. Wypełniona energią struktura powinna otworzyć się jak lotos na słońce. Zamiast więc uciekać, należałoby dojrzeć do skoku.

UWAGA Matrix otwiera się  Chichot


Czy teraz widać dlaczego Lotos jest symbolem oświecenia.


Droga Enigmo..
Na pdstawie tego co piszesz nasuwa sie stwierdzenie , ze jestes osoba bardzo oczytana , ale mam do Ciebie pytanie na ile to co wyczytalas w literaturze zrealizowalas w obecnym zyciu ? Inaczej mam konkretne pytanie , a mianowicie w jaki sposob opisalabys doswiadczenie  ,,otwierania sie Lotosu "skoku.



« Ostatnia zmiana: Luty 17, 2010, 23:01:03 wysłane przez Laguna__ » Zapisane
Silver
Gość
« Odpowiedz #55 : Luty 18, 2010, 00:34:11 »


Czysta obserwacja bez "ja" ( spoza "ja") moim zdaniem daje  najbardziej obiektywny ogląd rzeczywistości takiej, jaką jest. Oczywiście na TU I TERAZ.


Zawsze istnieje TU i TERAZ. A to co było już było, a to co będzie gdy nadejdzie i tak będzie TERAZ.

SAMOOBSERWACJA. Poniżej napiszę kilkanaście zdań, które refkeksyjnie i samodzielnie myślącemu homo sapiens sapiens, w zupełności powinno  wystarczyć do zrozumienia jak i po co to robić.


Samoobserwacja jest to bezpośredni sposób odkrycia, kim naprawdę jesteśmy. Samoobserwacja jest bardzo słabo rozwiniętą zdolnością u ludzi, a którą wszyscy posiadamy. Nie ma w niej nic skomplikowanego, aby  jednak ją opanować, trzeba trochę  determinacji[/i].

 Nasz umysł jest leniwy. Woli pracować według starych wzorców i znajomych schematów, niż tworzyć i próbować czegoś nowego. Dlatego jest zdecydowanie zbyt prymitywnym narzędziem do odkrywania naszego Prawdziwego  JA. Jeśli chcemy wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy, musimy posługiwać się subtelniejszymi narzędziami. Musimy wykroczyć poza intelekt, oraz poza emocjonalną i fizyczną percepcję. By rozwinąć w sobie tę zdolność, trzeba zacząć od obserwowania tych trzech głównych funkcji. Ćwiczymy swój umysł, by skupiał i kierował uwagę na swoje myśli, emocje i odczucia fizyczne. Osiągamy to z czasem, kiedy opanujemy zdolność oglądania siebie bez utożsamiania się z którymś z tych ośrodków lub bez interwencji któregoś z naszych ministrów (EGO). Innymi słowy, obserwujemy każdy ośrodek obiektywnie, tak jak obserwowalibyśmy myśli, emocje, fizyczne odczucia i gesty kogoś innego.

Nie wydajemy żadnych opinii, żadnych osądów ani ocen; nie stawiamy niczemu oporu i nie usiłujemy zrozumieć lub wyjaśnić to, co obserwujemy – po prostu śledzimy tylko strumień życia w sobie. To uwalnia nas od kompulsywnych emocji, przywiązania do fizycznych nałogów i podświadomego systemu przekonań, które ciągle i bez końca nami rządzą.

Gdy zaczynamy automatycznie obserwować samych siebie, zauważamy, że na dłuższą metę trudno nam zachować obiektywność. Przychodzą różne myśli, poruszone zostają emocje, dają o sobie znać fizyczne pragnienia i powodują, że zapominamy o ćwiczeniu. Każdy z ośrodków przynosi coraz to nowe skojarzenia i zaczynamy się identyfikować ze swymi wspomnieniami, tracąc samoświadomość.

Tego należy oczekiwać i jest to dobry znak. Świadczy o tym, że uczciwie łączymy się z naszym dawnym warunkowaniem, które znowu próbuje nas uśpić. Zawsze odnoszę się podejrzliwie do osób, które twierdzą, że obserwowanie siebie jest dla nich łatwe. Tacy ludzie są często tak oderwani od samych siebie i tak mocno utożsamiają się ze swymi ośrodkami, że tylko sobie wyobrażają, iż siebie obserwują.

 Nie będziemy się z nimi sprzeczać; po prostu musimy być świadomi wszystkich pułapek, jakie zastawia na nas to ćwiczenie. W miarę regularnej praktyki samoobserwacja staje się coraz łatwiejsza. Pierwsze kroki wspinaczki zawsze są najtrudniejsze. Cały ten proces przebiega łatwiej dzięki świadomemu oddychaniu. Swiadome oddychanie, które jest zgodne z naturą, poszerza świadomość, umożliwiając uważniejsze obserwowanie każdego z naszych ośrodków. Zanim zrozumiemy, czym jest prawdziwa samoobserwacja, zbadajmy, czym nie jest. To pomoże nam w uzyskaniu jasności na ten temat.

Obserwowanie siebie nie jest egocentryczną gimnastyką umysłową ani myśleniem cały czas o sobie i pogrążaniem się w sobie. Przeprowadza się je bez analizowania, bez intelektu, siły woli i bez wysiłku. Samoobserwacja jest bezstresowa, łagodna i pozostaje w całkowitej równowadze z naturą i całym naszym życiem. Wysiłek i walka świadczą o konflikcie wewnętrznym, podczas gdy obserwowanie siebie jest stanem spokoju umysłu, całkowicie wolnym od konfliktu.

A więc, jak to robimy? Samo użycie słów może być tutaj mylące. Obserwowanie siebie nie jest czymś, co robimy. Jest po prostu zaniechaniem robienia. Wyjaśnijmy to. Omawialiśmy wszystko, co nie pozwala nam doświadczyć chwili obecnej: porównywanie, osądzanie, stawianie oporu, utożsamianie się i analizowanie. A więc jak doświadczyć chwili obecnej? Trzeba przestać robić te rzeczy.

BEZSTRONNA SAMOOBSERWACJA

Obserwując siebie, nie robimy absolutnie nic, tylko jesteśmy świadkami wszystkiego, co się zdarza w każdym z trzech ośrodków, a także na zewnątrz. Nic nie robimy, tylko obserwujemy. Bezstronnie, bez przywiązania, tak jakby wszystko zdarzało się komu innnemu. Nie bierzemy niczego osobiście ani też nie wydajemy żadnej opinii. Po prostu obserwujemy.

Krishnamurti, w książce The First and Last Freedom, tak opisuje samoobserwację:

Świadomość jest obserwacją bez potępiania. Świadomość przynosi głębokie zrozumienie, ponieważ nie ma żadnego potępiania, ani utożsamia się z niczym, tylko cicha obserwacja. Gdy chcę coś zrozumieć, muszę to obserwować. Nie wolno mi tego krytykować. Nie wolno mi tego potępiać. Nie wolno mi pożądać tego jako przyjemności, ani unikać jako nieprzyjemności. Musi być tylko spokojna obserwacja FAKTU.
Nie ma w tym żadnego celu, lecz tylko świadomość wszystkiego, co się dzieje.


I to ostanie zdanie jest najważniejsze.Nie ma celu - jest tylko świadomość wszystkiego co się dzieje.
« Ostatnia zmiana: Luty 18, 2010, 00:41:38 wysłane przez Silver » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #56 : Luty 18, 2010, 01:02:05 »

Lubię Krishnamutriego za to, że nawet gdy pisze "Świadomość jest obserwacją bez potępiania" , to jednocześnie potępia pisząc "Zawsze odnoszę się podejrzliwie do osób, które twierdzą, że obserwowanie siebie jest dla nich łatwe. Tacy ludzie są często tak oderwani od samych siebie i tak mocno utożsamiają się ze swymi ośrodkami, że tylko sobie wyobrażają, iż siebie obserwują.", ale to staje się zrozumiałe i wybaczalne, gdyż " Przychodzą różne myśli, poruszone zostają emocje, dają o sobie znać fizyczne pragnienia i powodują, że zapominamy o ćwiczeniu. Każdy z ośrodków przynosi coraz to nowe skojarzenia i zaczynamy się identyfikować ze swymi wspomnieniami, tracąc samoświadomość. "
Uleganie działaniu zmysłów oraz ego to jest część tego procesu obserwacji.
Bardzo ważna część.
Warto się nad tym zastanowić głębiej. Jest to wg mnie szansa na dokonanie transformacji ego . Nawet , gdy ono przejmuje inicjatywę, to nie na długo i już nie jest takie samo , jak sprzed uświadomienia sobie świadomości Uśmiech
Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #57 : Luty 18, 2010, 02:59:03 »

Droga Enigmo..
Na pdstawie tego co piszesz nasuwa sie stwierdzenie , ze jestes osoba bardzo oczytana , ale mam do Ciebie pytanie na ile to co wyczytalas w literaturze zrealizowalas w obecnym zyciu ? Inaczej mam konkretne pytanie , a mianowicie w jaki sposob opisalabys doswiadczenie  ,,otwierania sie Lotosu "skoku.


No to nie jest najlepsze określenie, może bardziej pasowałoby do 'przeskoku' - chodziło mi o różnice w świadomości. Ale trudno jest się wypowiadać na tematy abstrakcyjne, rzeczowym językiem dlatego chwytam się często porównania, symboliki i opowieści. Ale przecież nie ja jedna, symbolika Lotosu jest przecież powszechnie znana. Stosowanie prostego (lecz nie prostackiego) języka ma na celu ukazanie sedna zagadnienia. Czy to źle Laguno ze potrafię wytłumaczyć w paru zdaniach, to co z założenia powinno być niebotycznie trudne?  Pytam bo nie bardzo rozumiem, co chcesz mi zarzucić? Wiem ze nie przepadasz za moją osobą, ze wzgledu na różne podejście do Samuela-Enki, ale czy to jest powód aby podchodzić tak nieufnie do otwartej dłoni? Bynajmniej nie jest to czysta wiedza książkowa, co zasugerowałaś w swoim pytaniu, wręcz przeciwnie nie znalazłam jeszcze rzeczowej książki, która kompleksowo potraktowałaby ten temat. To ze podpieram się Winterem... on zgrabnie korzysta z doświadczeń innych, co tez jest powodem posądzeń o plagiat, ale czy znaczy to ze mamy odrzucić jego obserwacje?
Co zrealizowałam? Nie widziałam swojego Lotosu jeśli o to pytasz, ale ze wszystkich rzeczy jakie mnie otaczają ta struktura jest dla mnie jedynie 'rzeczywista' - wszystko reszta jest mirażem. Moje obserwacje dotyczą zwykłego życia i najbliższego mi otoczenia. Może i przeczytałam kilka interesujących książek, ale sama informacja jeśli nie jest podparta zrozumieniem (tzn jeśli sie jej nie 'czuje') po pewnym czasie znika z umysłu. Wiedzieć nie znaczy nauczyć się na pamieć, tylko zrozumieć. Jeśli wiec wiedza jaką człowiek posiada budzi wewnętrzny sprzeciw, lub nie jest zgodna z praktycznym doświadczeniem, wskazuje na brak lub fałszywy trop. Moja osobista wiedza, przyniosła mi jedynie spokój. Nie ma we mnie buntu, poszukiwania, sprzeciwu na rzeczywistość. Egzystuję być może banalnie, ale w przekonaniu że wszystko jest na swoim miejscu. Każdy dzień przynosi mi nowe pogodzenie ze sobą i życiem, tym co mnie spotyka i nie chodzi tylko o samo szczęście. Egzystuje we mnie pewność że zmierzam w odpowiednim kierunku, choćby nawet po popełnieniu błędu, zasada przyczyny i skutku i tak niechybnie nawraca na właściwą ścieżkę. Choćby i nawet miało to być poniesienie niemiłych konsekwencji. Pod wpływem zrozumienia, nawet najbardziej pokręcona ścieżka nabiera nieznanego wcześniej sensu. Dlatego tez nie czuję potrzeby walki, rewolucji, obalania władz ani uciekania z matriksa. Nie interesuje mnie czy Lotos jest żółty, zielony, czy czerwony wystarcza mi sama świadomość że jest i jaką ma funkcje. Wiem ze tego wszystkiego nie da się przekazać słowami...niestety. Ludzie czasem zaprzeczają dla samej zasady, gdy nie są gotowi na owo 'pogodzenie' się ze sobą. Jednego razu rozprawiając o strukturze świata i Centralnej Istocie usłyszałam tylko jedno słowo 'Nie'. I ok, czyjeś 'nie' - również mogę zaakceptować. Ale trudno mi zrozumieć Laguno, twoje podejście "ile to co wyczytałaś w literaturze zrealizowałaś w obecnym zyciu" bo to smutne pytanie, jakbyś chciałą mi zasugerować - że prawie o jakiś bajkeczkach, o których nie mam pojęcia. Jeśli chcesz wiedzieć to przeczytałam o wiele mniej, niż dane był mi przeżyć. Odszukałam skazę która przenosząc sie pokoleniowo, skłania do destrukcji. Zmiana tego wzorca miała jednak wysoką cenę i do dziś nie jestem pewna wyniku. Poświeciłam kilka lat na odosobnienie, choć w tłumie ludzi. Chociaż kosztowało mnie to zerwanie realcji i związków, rozumiem ze separacja jest konieczna dla ciszy i skupienia. Wiem również czym jet prześladowanie, osaczenie i słabość. Jak widać nie są to żadne bohaterskie epitety, którymi możnaby się chwalić, wręcz przeciwnie. Skrywam je głęboko, jak pamiątkowe blizny podjętego wysiłku. Wyrzeczenie się wygody, splendoru, przeznaczenia i na koniec samego siebie...a wszystko po to by osiągnąć spokój i niezachwianą równowagę. Ta realizacja, to niewątpliwie droga poświęcenia i nie wyobrażam sobie innej. A główną nagrodą w tym biegu żebraków po Złotego Grala - jest zrozumienie właśnie. Cóż chcesz mi więc odebrać, swoim powątpiewaniem?

Ale ok Laguno, być może ty zrealizowałaś więcej, lub więcej jesteś w stanie zaobserwować - nie przeczę. Wiem nawet ze kręcą sie tu osoby które wiedzą/widzą więcej choć gadają dużo mniej. Jak widać każdy ma swoją rolę. Jeśli wiec nie podobają ci się moje teorie, to napisz prosto z mostu 'mylisz sie' lub 'jesteś w błędzie' i przedstaw swoja wersję - tak będzie uczciwiej, nieprawdaż? No chyba że swoje wersji nie masz, tylko oponujesz dla zasady, tak jak opisany wyżej przypadek  Mrugnięcie Szczere wypowiedziane 'nie' jest bardziej uczciwe niż pozostawione pole do domysłów.

Ale żeby juz nie tragizować, to zadam pytanie które naprowadziło mnie do ciekawych wniosków. Odpowiedź na nie, nie kryła się w żadnym traktacie naukowo-filozoficznym, lecz wypływa z głębin jestestwa w sposób tak prosty, jak troska mamy budzi poczucie zaufania. Wiec:

Na tle zimnego i ciemnego kosmosu, wypełnionego niezliczona ilością gorejących, palących Słońc - jak jawi się Wam nasza Ziemia? Czym jest dla nas planeta na której żyjemy, gdzie różnica temperatur jest tak niewielka w ciągu roku, a warunki tak niezwykłe w porównaniu z resztą układu słonecznego. Gdyby Ziemie można było określić jednym słowem, byłoby/byłby to: ....

Jeśli ktos ma chwilę zadumy, niech pozwoli swojemu jestestwu złączyć się z uczuciami które kojarzą się z tym obrazem.
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #58 : Luty 18, 2010, 09:10:49 »

Może dlatego , jeremiaszu, że Architekt to tak na prawdę troszkę bardziej rozwinięty Ty. My wszyscy jesteśmy Architektami. Jakby powiedział Nassim Haramein .. nigdy nie było jednego Big-Bangu . On zdarza się przez cały czas..
A...
a ja nie o tym.
Bo pytanie w temacie wątku brzmi - "czy można?"
Moim skromnym zdaniem wydaje się że można, niejako z definicji.
Stwarzając jakikolwiek matrix stwarza się także stan "poza matrixem".
Pytanie może powinno być - "w jaki sposób otworzyć matrix?"

Co do Harrasima, świętej geometrii, etc....
Mam wrażenie (podkreślam _wrażenie_) że próby tłumaczenia świata za pomocą św. geometrii to trochę taka postawa "mieć ciastko i zjeść ciastko".  Fizycy i matematycy zbudowawszy swój światopogląd właśnie na fizyce i matematyce, nie chcąc rezygnować z tego co dla nich znane i hmm "pewne", wypuszczają mackę w nieznane rejony próbując znanymi metodami objaśniać nieznane.

Moim zdaniem, nie tędy droga.
Dla samego siebie używam analogii z grą komputerową lub np. SecondLifem (polecam, można się wiele dowiedzieć o samym sobie). "Żyjąc" w grze komputerowej, chodzimy po tamtym świecie, podlegamy jego ograniczeniom i regułom i nie mamy zielonego pojęcia o tym, że to wszystko odbywa się w procesorach, dyskach, itp.
Z punktu widzenia gry - dyski i procesory są absolutnie POZA. Wsiąkając w świat np. SecondLifu gdzie można tworzyć różne rzeczy i gdzie pojawiają się emocje po jakimś czasie zapomina się o tym, że tamten świat to tylko gra bitów.
I będąc _tam_ nie ma żadnej możliwości dowiedzieć się o tym jaka jest budowa procesora czy jaka jest pojemność dysku. Nie ma możliwości nawet dowiedzieć się o samym procesorze, o tym, że on w ogóle istnieje, itp.
Dla świata gry _nie istnieje_ procesor i program.

Św geometria owszem, może pozwolić nam poznać lepiej budowę bierzącego świata, ale NIE JEST W STANIE dowiedzieć się jak to wygląda 'z zewnątrz', z poza matrixa.  Czyli nie jest narzędziem do jego otwarcia.  Moim zdaniem to po prostu kolejna "technologia". Być może pozwalająca dowolnie manipulować bierzącym światem, ot taki - zestaw kodów pozwalających na pewne 'boskie' efekty. Ale ciągle i zawsze _w ramach_ matrixa.

pozdrawiam
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #59 : Luty 18, 2010, 09:28:39 »

chyba wypada się zgodzić z w/w opinią,-
bo choć nie podważam również prac Harrasima lub innych tego typu- to jest to kolejna metoda opisania właśnie naszej rzeczywistości dalej z punktu od wewnątrz,
rzuca nowe światło na nią, ale nie wskazuje furtki wyjścia.

Pozdr.
Zapisane

"Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #60 : Luty 18, 2010, 10:38:37 »

Wyjście  .. dlaczego przebywając tu i teraz , w takim, a nie innym ciele, z takim, a nie innym umysłem poszukujemy WYJŚCIA z tego ?
Przecież skoro, jak sugerujesz jeremiasz  ŚG jest tylko jakąś tam, lepszą lub gorszą, próbą opisu Matrixa , to chyba każda próba podjęta przy pomocy naszych , umysłowych aparatów poznawczych , będzie z góry skazana na podobną opinię jeremiasza.
Ostatecznie furtka otwiera się wraz ze śmiercią. A może to tylko przejście do innego "pudełka"? Nie o takie poznanie nam jednak chodzi. Chcemy jeszcze pożyć prawda ? Uśmiech
Ja staram się na to wszystko spojrzeć z innej strony. Matrix jest również niezbędnym elementem tego, co znajduje się poza nim. Ba - istnieje po to, aby również to, co poza nim mogło istnieć. Naukowcy starają się znaleźć na to dowody przy pomocy dostępnych im "matrixowych" środków i przynajmniej COŚ robią w tym kierunku. Jeśli fizyk, wspomniany Amit Goswami,  z lekkością wspomina o świadomości, tak, jakby to była wielkość fizyczna twierdząc, że właściwie to istnieje tylko ona ( oddzielenie od niej jest iluzją ) to dla mnie brzmi co najmniej jak mistyczna mowa kapłańska.  Co więcej. Dostrajając się do tego jedorodnego pola świadomości stajemy się wszechmogącymi Architektami. Mamy moc tworzyć i zmieniać matrixa.Poza nim znajduje się potencjał nieskończonych możliwości. Po co więc szukać furtki, czy dziury, kiedy możesz sobie otworzyć bramę?  I to od zewnątrz Mrugnięcie
W tym miejscu pojawia się pytanie. Kiedy iluzja stanie się plastyczną masą , kiedy nauczymy się tworzyć matrix i dowolnie go rekonfigurować, to , czy będziemy jeszcze chcieli wyjść poza niego ?
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #61 : Luty 18, 2010, 12:58:43 »

no przeciez okolice 2012 - do 2015 maja byc ta brama do przekroczenia matrixa - bedzie mona osiagnac nirvane, znalezc sie w innym wymiarze w raju, czy tez tutaj prawia osiagnac raj:) w zaleznosci od stopnia swiadomosci- manipulowac matrixem mozna tylko samemu rozwijajac i zmieniajac swoja swiadomosc - wyjsc poza niego - to wlasciwie tylko nirvana:) z odpowiednia swiadomoscia samsara jest nirvana co nie jest takie latwe..ale tak jest:) (wszystko jest wszystkim kazdy jest kazdym:)- nie istnieje nic co nie jest mysla...no ale trzeba dotrwac do tego czasu mniej wiecej za rok eksperyment LHC z pelna moca, wojna z iranem (tz caly bliski wschod wojna - ewentualnie dolacza sie chiny i rosja..)  i jeszcze przebiegunowienie Ziemi  Z politowaniem
« Ostatnia zmiana: Luty 18, 2010, 13:00:59 wysłane przez quetzalcoatl44 » Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #62 : Luty 18, 2010, 15:11:17 »

"Wyjście  .. dlaczego przebywając tu i teraz , w takim, a nie innym ciele, z takim, a nie innym umysłem poszukujemy WYJŚCIA z tego ?"
east.

Tak , dobrze to ujoles , wyjscia poszukujemy UMYSLEM! I to jest wielki blad, bo wyjscie znajduje sie na drodze poszukiwan UCZUCIAMI.
Umysl tworzy tylko polapki z ktorych wyjscie znajda uczucia.


Tak wiec na niewiele sie zdadza wszelkie geometryczne i inne logiczne wylyczanki.

Kiara Uśmiech Uśmiech
Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #63 : Luty 18, 2010, 15:21:54 »

no dokladnie bo o czym mowi np sw geometria ze jest ktory jest jest wszedzie:), ze kluczem wlasnie jest milosc i ze jestesmy tu gdzie jest nam mimo wszystko najlepiej:) - dlatego te wszystkie swiry zamiast strzelic sobie w leb, wola gnebic innych - mam nadzieje ze juz niedlugo... Zły
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #64 : Luty 19, 2010, 09:35:41 »

Wyjście  .. dlaczego przebywając tu i teraz , w takim, a nie innym ciele, z takim, a nie innym umysłem poszukujemy WYJŚCIA z tego ?
Przecież skoro, jak sugerujesz jeremiasz  ŚG jest tylko jakąś tam, lepszą lub gorszą, próbą opisu Matrixa , to chyba każda próba podjęta przy pomocy naszych , umysłowych aparatów poznawczych , będzie z góry skazana na podobną opinię jeremiasza.
Ostatecznie furtka otwiera się wraz ze śmiercią. A może to tylko przejście do innego "pudełka"? Nie o takie poznanie nam jednak chodzi. Chcemy jeszcze pożyć prawda ? Uśmiech

Czy ostatecznie furtka otwiera się wraz ze śmiercią to nie wiem.  Być może. A być może to kolejne pudełko czy matrix.

Wracając do analogii z grą komputerową.
Żeby gra miała sens musi istnieć możliwość wpływania na nią i musi istnieć możliwość informacji zwrotnej.  Bo inaczej to tylko zmieniające się bity w komputerze bez żadnej wartości dla nas.

Dla kogoś grającego na komputerze czymś co pozwala na sterowanie jest interfejs użytkownika - z jednej strony wyświetlany obraz + oczy odbierające ten obraz i w drugą stronę to dłonie + klawiatura.
To trochę takie połączenie między-systemowe pozwalające na przepływ informacji w obie strony.
Ale to znowu kwestia technologii. Akurat taką posiadamy - dłonie naciskają guziki i wpływają na grę.
Może kiedyś będziemy inaczej sterować postacią na ekranie. np. myślą. Pożyjemy - zobaczymy.

Ale przecież nie o to połączenie chodzi. Przecież nie gra się po to, aby zobaczyć jak to jest kiedy steruje się postacią za pomocą klawiatury. To być może tylko jakieś dodatkowe doznanie.  Co więcej, z punktu widzenia komputera, ekran czy klawiatura nie jest mu do niczego potrzebna. To MY potrzebujemy ekranu i klawiatury. To my potrzebujemy interfejsu. Bez niego gra toczy się i tak i tak w pamięci maszyny. Zgodnie z programem.

Ale czy o sterowanie chodzi? Czy to jest cała wartość gry?

Oczywiście, że nie.

Głównym celem grania w jakąkolwiek grę jest "przeżycie" czegoś. Czyli musi nastąpić moment utożsamienia się z postacią na ekranie. Gdyby los "chłopka" na ekranie był nam obojętny to nie zależałoby nam aby przeszedł jakiś tam labirynt czy wygrał pojedynek na miecze. Ale nam zależy żeby przeszedł -  kiedy "uda mu się" końcem buta zaczepić o półkę i "nie spadnie" w przepaść, to pojawiają się emocje. Kiedy dojedziemy do mety na pierwszym miejscu - znowu pojawiają się emocje.
Obecnie gry są tak bliskie rzeczywistości, że owo utożsamianie z postacią przychodzi jeszcze łatwiej niż wtedy kiedy postacie były rysowane z paru pixeli.

W grze obserwujemy zmagania komputerowych postaci, o których wiemy, ze są nierealne, ale emocje, które się przy tym pojawiają są REALNE. Podobnie jak np. w czasie oglądania filmu. I co z tego, że to tylko film - przeżywane emocje są prawdziwe. Nie można się np. bać na niby. Nie można się rozpłakać na niby. Albo płaczesz - albo nie. Owszem, możesz udawać dla innych, sterować ciałem aby wyglądało jakbyś płakał. Ale płakać naprawdę można jedynie naprawdę. Realnie. Przed samym sobą nie da się udawać płaczu.

I o to być może chodzi w matrixie. O emocje. O przeżywanie emocji. O czucie tych emocji. Może jak pisze Kiara o u-czucie tych emocji.

Być może matrix w którym żyjemy został stworzony właśnie po to aby doświadczyć gałej gamy emocji, całego spektrum uczuć.
A mózg to tylko interfejs do tego aby można sterować "chłopkiem na ekranie". Ciało to ten "chłopek", którym sterujemy. I utożsamiamy się z nim. Na czas gry.

Zauważcie, kiedy przestajemy grać?
Są dwa powody - kiedy grać już nie możemy (bo nam padł procesor albo wzywają nas inne obowiązki), i drugi - kiedy gra nam się znudzi.
W pierwszym przypadku zwykle wracamy do gry kiedy tylko znowu mamy możliwość. Oznaczałoby to, że śmierć może być tylko chwilową przerwą w grze. Że owszem, nie mamy możliwości (bo nam akurat ciało "wysiadło"), ale myślami jesteśmy wciąż "przy grze" i wrócimy do niej zaraz jak tylko będzie taka możliwość.

W drugim przypadku, "zaspokojenie" (szukam lepszego określenia ale jakoś nie umiem znaleźć) powoduje, że już się nam nie chce w daną grę grać. Że już ją przeszliśmy. Że zaliczyliśmy wszystkie levele. Itp. Nic _więcej_ z niej już nie wyniesiemy.
Że osiągneliśmy etap, który programista oznaczył jako "koniec. gra wygrana".

To wydaje mi się moment prawdziwego otwarcia matrixa. Że owszem, może jeszcze trzeba poczekać aż się wypali w nas życie (a czasami nie potrzeba czekać). Ale po wylogowaniu się, nie mamy powodów aby znowu uruchamiać gry.

Być może poszukamy wtedy następnej. Kto wie?
Jeszcze jeszcze inna kwestia. Kto te wszystkie gierki programuje?...

Jeszcze a propos św. geometrii.
Załóżmy, że ta technologia pozwoli dowolnie manipulować rzeczywistością. (Ot taki, świadomy Neo, który dość dowolnie naginał matrixa do swoich potrzeb). Czyli to będzie tak, jakbyśmy posiadali w jakiejś grze kody dostępu do wszystkich poziomów, do wszystkich drzwi, itp. Taka gra bardzo szybko przestaje być "fajna", staje się po prostu nie warta grania w nią. Wszysto od razu jest dostępne, bez ograniczeń, itp. Nie wynosi się z niej żadnych emocji... Nuuuuudaaaa

pozdrawiam

edit1:
jeszcze a propos śmierci.
Powszechnie znanym jest fakt, że w astralu następuje natychmiastowa zewnętrzna kreacja naszego wewnętrznego stanu.
Osoba w astralu w dalszym ciągu tkwi w matrixie uwięziona swoimi emocjami i uczuciami. Obowiązują w nim inne reguły niż na Ziemi, ale nie oznacza to "uwolnienia".  Śmierć niekoniecznie oznacza opuszczenie matrixa.
« Ostatnia zmiana: Luty 19, 2010, 10:00:26 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #65 : Luty 19, 2010, 22:21:35 »

Cikawe porównanie, co do świata virtualnego. Nasuwa mi sie taka refleksja:
Postacie które 'zaistniały' w grze - nie mogą istnieć poza 'dyskiem' procesorem itp. Ale nie ulega wątpliwości ze ostatecznie są 'sterowane' (to też nie najlepsze słowo ale nie mam innego) z zewnątrz 'gry'. Pytanie wiec kto/co kręci z zewnątrz, przelewając 'cząstkę siebie' do wytworzonego świata? 
Nie ulega też wątpliwości, że zapuszczamy sie w 'inny wymiar' aby doświadczyć emocji. Budda wskazywał, ze powodem pozostawania w Samsarze jest żądza. Tak więc nadal będę twierdzić że 'nikt nas nie zamyka' gdyż zstępujemy w ciało powodowani własnym namiętnościami  Język

Być może ŚG sama jako czysta informacja, nie pomoże nam zrozumieć sensu istnienia (gdyż musimy go bezpośrednio doświadczyć) ale pomaga w opisaniu 'rzeczywistości'.
A i przypomniało mi się skąd wzięła się moja pewność co do istnienia struktury 'lotosu'. Otóż nie kontaktując sie z nikim co do tego zagadnienia, zdarzyło mi sie narysować rozbudowany schemat na podstawie liczby Fi. Później spotkałam osobę, która twierdziła, ze podobną konstrukcję zobaczyła w 'transie'. Zerkając na mój 'schemat' wskazała w którym miejscu jest 'niepełny'. Potrafiła również określić wielkość (miał wypełniać cała przestrzeń - ogromne, ogromne... Mrugnięcie  ) i być wypełniony kolorami piękne, pulsujące...- takie były jej słowa.

A wyglądało w sporym uproszczeniu, mniej więcej tak:

Wiec uznałam, ze jeśli kilka osób, jednocześnie, niezależnie i mniej więcej w tym samym czasie - dochodzi do podobnych wniosków - to coś w tym musi być. Czy tak wygląda nasz procesor, lub Hd? 
« Ostatnia zmiana: Luty 19, 2010, 22:23:31 wysłane przez Enigma » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #66 : Luty 20, 2010, 00:23:53 »

Calkiem możliwe  Enigmo. Procesorem może być ŚG. To silnik tej "gry"  co wydaje się potwierdzać na wielu "levelach"  Mrugnięcie 

Jeremiaszu , wspomiales o interfejsie, ktory nas w pewnym sensie ogranicza. Bo na przyklad w astralu mamy inny interfejs. Tutaj, w Twojej analogii do gier komputerowych,  potrzebujemy klawiatury i ekranu. Gdyby nie one to nie wiedzielibysmy ,ze w ogole jakas gra sie toczy. ba, gdyby nie nasze zmysly plus mozg ( co mozna lacznie potraktowac jednym slowem - interfejs ) to w ogole nic nie wiedzielibysmy o otaczajacej nas rzeczywistosci. Mozliwe, ze ta w ogole nie wplywalaby na nas, bo niby jak ?
Dotykamy tutaj waznej kwestii, a mianowicie tej, ze Matrix dzieje sie w nas. Wyjscie poza niego ( mozliwe, ze do innego Matrixa ) odbywa sie poprzez zmiane interfejsu.
No dobrze, ale w takim razie kim jest owo JA, ktore zmienia interfejsy ?
czy mozna poznac tego, ktory doswiadcza ( pominawszy wszelkie jego interfejsy ), czyli samego siebie ?

ps. cos mi polskie znaki przestaly poprawnie dzialac, sorki.
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #67 : Luty 20, 2010, 22:55:58 »

Ale o jakim matrixie mówicie? Dysputa jest bezcelowa. Matrix nie istnieje, wie to Kot, wie Enigma i wie Darek, jak również szereg innych forumowiczów - no chyba, że się mylą...
Zapisane
PHIRIOORI
Gość
« Odpowiedz #68 : Luty 21, 2010, 13:57:05 »

Cytat: Enigma
Wiec uznałam, ze jeśli kilka osób, jednocześnie, niezależnie i mniej więcej w tym samym czasie - dochodzi do podobnych wniosków - to coś w tym musi być. Czy tak wygląda nasz procesor, lub Hd?
Pamietasz enigma datę, kiedy to zrobiłaś?..

Kiedys też coś takiego narysowałem - z tym że w środku leciał człowiek.
Mrugnięcie U Ciebie na ilustracji jest aż trójka Uśmiech)

A tak odnośnie tematu topa to proponuje stronę 4 i 5 w Platon"mit jaskini"
http://www.kwarcinski.ovh.org/do_pobrania/artykuly/mit_jaskini.pdf
« Ostatnia zmiana: Luty 21, 2010, 13:58:30 wysłane przez PHIRIOORI » Zapisane
quetzalcoatl44
Gość
« Odpowiedz #69 : Luty 21, 2010, 14:49:19 »

skoro materia jest swiatlem, to nasza pogon za rzeczami materialnymi jest pogonia za wiatrem:) zawsze tak bylo bo przeciez umieramy i nic nam to nie da:) ale w tym kontekscie to jest do kwadratu:)
Zapisane
Enigma
Gość
« Odpowiedz #70 : Luty 22, 2010, 01:42:28 »

Matrix jako 'pojęcie' jest już wystarczająco abstarkcyjny. Wole raczej określenie Tao - jeszcze bardziej nieuchwytne Uśmiech

PHIRIOORI, tamto zdjęcie nie jest moją własnością, ani wytworem. Wybrałam je z neta, bo najbardziej odpowiada 'wczesnej fazie' - jeśli idzie o zaawansowanie szkicu. Część 'niepełna' jaką wskazała mi znajoma, dotyczyła właśnie środka. Co do czasu, niestety nie pamiętam dokładnie ale będzie to ok z 5 lat temu +/- 2. Jak zapoznałam się z spralą Fibonaciego, dotarło do mnie jak naszkicować sobie owo centrum. Wykonałam według obliczeń jedna nitkę i powieliłam z obrotem po okręgu. Efekt wyglądał mniej więcej tak(choć i tu środek nie jest doskonały):



Dopiero później przeglądając tu na forum wątek o ŚG, natrafiłam na schemat Wintera (dlaczego wybraliśmy ten sam kolor linii, nie wiem)



Pewnie zaraz się dowiem od Kiary, ze jakieś Ufo mi to podyktowało, ale mniejsza z tym jaka jest jego geneza, ważne jest dla mnie że ogólnie teoria ta jest spójna.
Dalsze dywagacje na temat struktur:

Mit jaskini (Platon) Przeczytałam fajne. Na początku zaczęło mi się rechotać co do wycinanek, ale takie bywają początki.
Porównanie z cieniami rzeczy bardzo wciągające.
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #71 : Luty 22, 2010, 09:58:24 »

Cikawe porównanie, co do świata virtualnego. Nasuwa mi sie taka refleksja:
Postacie które 'zaistniały' w grze - nie mogą istnieć poza 'dyskiem' procesorem itp. Ale nie ulega wątpliwości ze ostatecznie są 'sterowane' (to też nie najlepsze słowo ale nie mam innego) z zewnątrz 'gry'. Pytanie wiec kto/co kręci z zewnątrz, przelewając 'cząstkę siebie' do wytworzonego świata? 

To niewątpliwie najważniejsze pytanie ze wszystkich - "KIM JESTEM?"

Cytuj
Nie ulega też wątpliwości, że zapuszczamy sie w 'inny wymiar' aby doświadczyć emocji. Budda wskazywał, ze powodem pozostawania w Samsarze jest żądza. Tak więc nadal będę twierdzić że 'nikt nas nie zamyka' gdyż zstępujemy w ciało powodowani własnym namiętnościami  Język

Oczywiście, że można przyjąć taką koncepcję. Znowu porównując z grą w świat wirtualny - nikt nie zmusza nas do grania w taką grę. Sami chcemy jej spróbować, "zobaczyć" - jak to jest.

Cytuj
Wiec uznałam, ze jeśli kilka osób, jednocześnie, niezależnie i mniej więcej w tym samym czasie - dochodzi do podobnych wniosków - to coś w tym musi być. Czy tak wygląda nasz procesor, lub Hd? 
Ja się zgadzam, że w ŚG - "coś jest". Np: nie może być przypadkiem odnajdowanie złotego podziału w całym świecie ożywionym. Mam jednak wrażenie, że ciągle obserwujemy pewien skutek, pewną korelację procesów o których nie mamy pojęcia i, które jednak są poza naszym poznaniem. Tzn, że złoty podział to _skutek_ a nie przyczyna.

Istnieje w informatyce takie pojęcie jak samomodyfikujący się kod.
Tzn, że program potrafi zmodyfikować sam siebie. Pewnie przesłanki wskazują na to, że z czymś takim mamy do czynienia z nami. Tzn, że sami potrafimy modyfikować kod nas samych opisujących. (i nie mówię tutaj o DNA).
Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy kiedy uświadomimy sobie taką możliwość.
Procesorowi jest "obojętne" jaki kod wykonuje. Czy to wojna czy igrzyska.
Ale nam nie...

Pytasz, czy tak wygląda nasz procesor lub hd. A z jakiego punktu widzenia?.. Z zewnatrz czy od środka?
Jak myślisz, co może dokument napisany edytorze tekstu "wiedzieć" o dyskietce?
Albo na ile notatka jest świadoma istnienia zeszytu, w którym jest napisana?
Na ile "chłopek" skaczący na ekranie jest świadom istnienia mikroprocesora i procesów w nim zachodzących?


Jeremiaszu , wspomiales o interfejsie, ktory nas w pewnym sensie ogranicza. Bo na przyklad w astralu mamy inny interfejs. Tutaj, w Twojej analogii do gier komputerowych,  potrzebujemy klawiatury i ekranu. Gdyby nie one to nie wiedzielibysmy ,ze w ogole jakas gra sie toczy. ba, gdyby nie nasze zmysly plus mozg ( co mozna lacznie potraktowac jednym slowem - interfejs ) to w ogole nic nie wiedzielibysmy o otaczajacej nas rzeczywistosci. Mozliwe, ze ta w ogole nie wplywalaby na nas, bo niby jak ?

Owszem, interfejs jest niezbędny. Inaczej gra toczyłaby się gdzieś, w pamięci jakiejś maszyny, a my nie mielibyśmy do niej dostępu.

Cytuj
Dotykamy tutaj waznej kwestii, a mianowicie tej, ze Matrix dzieje sie w nas. Wyjscie poza niego ( mozliwe, ze do innego Matrixa ) odbywa sie poprzez zmiane interfejsu.
No dobrze, ale w takim razie kim jest owo JA, ktore zmienia interfejsy ?
czy mozna poznac tego, ktory doswiadcza ( pominawszy wszelkie jego interfejsy ), czyli samego siebie ?

Znowu wracamy do najważniejszego pytania - "KIM JESTEM?"

Nie bez powodu techniki medytacyjne mają na celu "wyciszenie" zmysłów.
Wtedy może pojawić się moment odłączenia interfejsu od symulacji.
W naszym życiu (realnym? heh) jest prościej. Wstajesz od komputera, wyłączasz film, zamykasz książkę...
Ale jak wydostać sie z "tego" interfejsu?
A może nie potrzeba? Można przyjąć punkt widzenia, że gdybyśmy nie chcieli w tę grę grać, to nie gralibyśmy.
Więc, może narazie, cieszmy się z kolejnych "leveli" Uśmiech

Z innej beczki...
W ogóle tak się zastanawiam, że istnieje tutaj jakaś fraktalna reguła, wg której kolejne matrixy znajdują się w kolejnych matrixach niższego rzędu.

Znowu nasuwa się analogia z SecondLifem.
Otóż SL'owy świat jest o wiele bardziej prymitywny od naszego np. jesteśmy pozbawieniu węchu, czucia, smaku, itp. Zostaje jedynie wzrok i słuch. Ale też emocje, które się tam pojawiają są jakby bardziej gruboziarniste, mniej tam jest subtelności.
Co ciekawe, w samym SL istnieją kolejne "gry". To już swoisty paradoks - gra w grze. Ale to działa. Uznajac ograniczenia świata SL można stworzyć kolejną grę, w której uznajemy kolejne ograniczenia. I emocje jeszcze bardziej się polaryzują.

Być może w drugą stronę jest bardzo podobnie. Doświadczenia ludzi, którzy wychodzą poza ciało, wskazują na pojawianie się kolejnych "zmysłów" - np. widzenia więcej wymiarowego, możliwości przemieszczania się natychmiastowego, itp
Czyli wydobywanie się ograniczeń danej gry.

R. Monroe pisał także o "szczelinie", poza którą znikał. Mogła to by być brama do kolejnego, jeszcze szerszego matrixa.

Być może siebie samego można doświadczyć jedynie poprzez ograniczenia.
Stąd konieczność przyjęcia jakiegoś interfejsu, przyjecia pewnych ograniczeń. Wtedy można wziąść "kawałek" siebie i go próbować na wszelkie sposoby.

Nie wiem, o tak sobie głośno myślę.

Ale o jakim matrixie mówicie? Dysputa jest bezcelowa. Matrix nie istnieje, wie to Kot, wie Enigma i wie Darek, jak również szereg innych forumowiczów - no chyba, że się mylą...

O jakim matrixie mówimy?
Nie, nie o takim jak w filmie.
Nie chodzi tutaj o to, że jesteśmy hodowani w celu dostarczania ciepła. Nie chodzi tutaj o zniewolenie fizyczne.
Wiele przesłanek wskazuje, że żyjemy w matrixie o wiele bardziej subtelnym a zarazem fascynującym.
Sami jesteśmy jego twórcami, sami go napędzamy i karmimy. Sami siebie więzimy poprzez niego.

pozdrawiam
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #72 : Luty 22, 2010, 11:27:29 »

Cytuj
Być może siebie samego można doświadczyć jedynie poprzez ograniczenia.
Stąd konieczność przyjęcia jakiegoś interfejsu, przyjecia pewnych ograniczeń. Wtedy można wziąść "kawałek" siebie i go próbować na wszelkie sposoby.


To, co napisałeś jeremiaszu do mnie przemawia. Różni ludzie , a w tym uznani fizycy oraz inni myśliciele (Amit Goswami , Nassim Haramein, Dan Winter), którzy rozprawiają o świadomości twierdzą, ze ograniczenia, czyli ego są po to , aby świadomość mogła doświadczać sama siebie. "Próbowac na wszelkie sposoby".
Ale to oznacza istnienie jednej świadomości, od której wcale nie jesteśmy na zawsze oddzieleni. Właściwie, to zawsze na najgłębszym "levelu" jesteśmy jedną świadomością. To zmienia wszystko. Jak mógłbym traktować Cię jako wroga, jak mógłbym nienawidzieć siebie ?
Coraz więcej osób to zaczyna rozumieć.
http://www.youtube.com/watch?v=6dwtXvhcWqc

« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2010, 11:29:15 wysłane przez east » Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #73 : Luty 22, 2010, 11:56:11 »

Enigmo, to w końcu matrix [lub coś zgodnego z jego określeniem] istnieje czy tez nie?
Zapisane
jeremiasz
Gość
« Odpowiedz #74 : Luty 22, 2010, 12:17:54 »

Ale to oznacza istnienie jednej świadomości, od której wcale nie jesteśmy na zawsze oddzieleni. Właściwie, to zawsze na najgłębszym "levelu" jesteśmy jedną świadomością. To zmienia wszystko. Jak mógłbym traktować Cię jako wroga, jak mógłbym nienawidzieć siebie ?
Fakt, że jesteśmy "rozdzieleni" także oznacza pewien rodzaj interfejsu, pewnego rodzaju organiczenia. Choćby w komunikacji  - musimy próbować się porozumiewać słowami, gestami, itp.

Wniosek, że na końcowym levelu znajduje się CAŁOŚĆ jest słuszny.
Tylko, że....
zakładając fraktalną budowę wszystkiego (a ta wydaje się mieć potwierdzenie) nie znajdziemy nigdy owej całości.
Zawsze lokalna całość będzie tylko częścią jeszcze większej całości.
I podobnie w drugą stronę, w najmniejszym kawałku najmniejszego kawałka, znajdziemy kolejny mniejszy kawałek.

Ciekawie musi być z tymi ograniczeniami.
Podejrzewam, że z punktu widzenia np. kreta ciężko sobie wyobrazić świat widziany w sposób trójwymiarowy (tak jak my to widzimy) a jednak posiada on słuch, który z pewnością jest nie do wyobrażenia sobie przez np. amebę. 
I nam również jest np. ciężko sobie wyobrazić możliwość np. zdalnego widzenia, dopóki takie coś nie stanie się naszym udziałem. Jesteśmy jak kret, który nie widzi. My także przecież nie "widzimy" przez ściany, mimo, że tak naprawdę - owe ściany to praktycznie rzecz biorąc, totalna pustka.

Ogólnie rzecz biorąc, rysuje się wizja rzeczy niewyobrażalnych - tak, że zabawa pewnie będzie przednia Uśmiech

pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2010, 12:19:32 wysłane przez jeremiasz » Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4 5 6 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 1.295 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

zabojcy world-of-pandas devilssoldiers pifpaf telenovelasmundo