Niezależne Forum Projektu Cheops Niezależne Forum Projektu Cheops
Aktualności:
 
*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Czerwiec 01, 2025, 12:46:10


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: 1 2 3 4 [5] 6 7 8 9 |   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Z zycia KK w Polsce.  (Przeczytany 112056 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
acentaur

Wielki gaduÂła ;)


Punkty Forum (pf): 12
Offline

Wiadomości: 1464



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #100 : Sierpień 28, 2011, 19:01:33 »

east,
Cytuj
Czyli, Âże chrzeÂścijaĂąstwo w Polsce to byÂła pragmatyczna decyzja wÂładcy, a nie akt spontanicznej wiary.
to oczywiœcie wynika z "dokumentów" tych , którzy w dobroci swojej przynieœli z go³¹bkiem w rêku nowa wiarê. Ten Mieszko to taki sam fantom jakich wielu w najnowszej historii. Oczywiscie fantom nie zapomnia³ odwdziêczyÌ siê za pokropienie wod¹ swiêcon¹ i na wsze czasy odda³ nasz kraj papiestwu.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #101 : Sierpień 28, 2011, 19:44:09 »

                                       Zmowa przeciwnikĂłw Âżycia


ks. Marek Dziewiecki
Liberalne media, lewicowi politycy
i lekarze, ktĂłrzy zabijajÂą zamiast leczyĂŚ,
tworzÂą koalicjĂŞ przeciw czÂłowiekowi.

Gdyby kilkadziesi¹t lat temu ktoœ w Europie nawo³ywa³ do zabijania niewinnych ludzi, zosta³by potraktowany jak chory psychicznie albo jak przestêpca. Tymczasem obecnie niektóre partie polityczne i dominuj¹ce media, a nawet niektórzy lekarze nawo³uj¹ do legalizacji aborcji czy eutanazji, czyli do zabijania niewinnych ludzi i jest to uznawane za wyraz ... postêpu oraz praw cz³owieka! Tego typu diametralna przemiana postaw w kierunku barbarzyùstwa nie by³aby mo¿liwa bez stworzenia koalicji przeciwników ludzkiego ¿ycia, która pos³uguje siê manipulacj¹ i negowaniem oczywistych faktów po to, by wypaczaÌ œwiadomoœÌ oraz zag³uszaÌ sumienia ca³ych grup spo³ecznych.

PodstawÂą dziaÂłania koalicji przeciw Âżyciu jest kÂłamstwo. Przeciwnicy Âżycia dopuszczajÂą siĂŞ najgroÂźniejszego z moÂżliwych kÂłamstw, czyli kÂłamstwa antropologicznego. Polega ono na uznawaniu za czÂłowieka tylko niektĂłrych ludzi i na odmawianiu statusu czÂłowieka wszystkim innym. Przeciwnicy Âżycia twierdzÂą, Âże w niektĂłrych fazach rozwoju czÂłowiek nie jest... czÂłowiekiem! Takie kÂłamstwo to nie tylko negowanie zdrowego rozsÂądku, ale takÂże naukowego dorobku wspó³czesnej medycyny oraz psychologii rozwojowej. Obie te nauki jednoznacznie ukazujÂą ciÂągÂłoœÌ rozwoju czÂłowieka — od poczĂŞcia i fazy prenatalnej poprzez wszystkie kolejne fazy istnienia. KaÂżdy student medycyny wie, Âże od momentu po³¹czenia plemnika z komĂłrkÂą jajowÂą mamy do czynienia z Âżywym, rozwijajÂącym siĂŞ, oddzielnym organizmem czÂłowieka, ktĂłry ma niepowtarzalne DNA oraz wÂłasnÂą grupĂŞ krwi. Mimo to przeciwnicy Âżycia twierdzÂą, Âże w niektĂłrych fazach rozwoju czÂłowiek nie jest czÂłowiekiem czy Âże w pierwszych tygodniach istnienia jest jedynie „zlepkiem komĂłrek”. Tego typu termin w ogĂłle nie istnieje w biologii ani medycynie. Gdyby obroĂący Âżycia gÂłosili powyÂższe niedorzecznoÂści, natychmiast zostaliby poddani miaÂżd¿¹cej krytyce ze strony profesorĂłw wyÂższych uczelni, lekarzy i mediĂłw, ktĂłre przecieÂż deklarujÂą, Âże nie stojÂą po stronie Âżadnej ideologii lecz Âże opisujÂą rzeczywistoœÌ i uznajÂą ustalenia nauki. Gdy jednak powyÂższe absurdy gÂłoszÂą ci, ktĂłrzy walczÂą z Âżyciem, milknÂą zarĂłwno naukowcy, jak i dominujÂące media.

Istotnym elementem koalicji przeciw Âżyciu sÂą kÂłamstwa zwiÂązane z seksualnoÂściÂą i antykoncepcjÂą. Celem manipulacji w tej dziedzinie jest odrywanie wspó³¿ycia seksualnego od miÂłoÂści i pÂłodnoÂści po to, by kobieta i mĂŞÂżczyzna nie marzyli o potomstwie oraz by tworzyli pary bezpÂłodne. KÂłamstwo w tej dziedzinie przybiera tak absurdalne rozmiary, Âże niektĂłrzy lekarze twierdzÂą, iÂż przejawem zdrowia reprodukcyjnego jest... pozbawianie siĂŞ pÂłodnoÂści. „ZapominajÂą” o tym, Âże niepÂłodnoœÌ znajduje siĂŞ na liÂście chorĂłb WHO. Przejawem manipulacji, a takÂże rezygnacji z paĂąstwa prawa jest fakt, Âże ani policja, ani prokuratorzy nie ÂścigajÂą tych lekarzy, ktĂłrzy wypisujÂą recepty na Âśrodki wczesnoporonne, ani farmaceutĂłw, ktĂłrzy takie Âśrodki sprzedajÂą. Jest to przecieÂż wspó³udziaÂł w aborcji na Âżyczenie, a ta jest w Polsce zakazana prawem! Kolejne kÂłamstwo to twierdzenie, Âże antykoncepcja hormonalna nie niszczy zdrowia kobiet, mimo Âże o niszczÂących skutkach piszÂą w do³¹czonych ulotkach sami producenci tych zbĂŞdnych dla organizmu hormonĂłw. RĂłwnie absurdalne kÂłamstwo to twierdzenie, Âże Âśrodki antykoncepcyjne sÂą... lekiem. Takie twierdzenie byÂłoby uzasadnione wtedy, gdyby pÂłodnoœÌ byÂła chorobÂą. Pierwszymi ofiarami zmowy przeciw Âżyciu nie sÂą dzieci, lecz kobiety, ktĂłre stosujÂą antykoncepcjĂŞ i ktĂłre pÂłacÂą za to wÂłasnym zdrowiem.

Zmowa przeciw Âżyciu obejmuje rĂłwnieÂż kÂłamstwa na temat aborcji. Nie chodzi tylko o wspomniane juÂż kÂłamstwo, jakoby w fazie rozwoju prenatalnego dziecko nie byÂło jeszcze czÂłowiekiem. Takie kÂłamstwo przestaje byĂŚ obecnie potrzebne, gdyÂż sÂą juÂż takie paĂąstwa, ktĂłre dopuszczajÂą aborcjĂŞ poprzez porĂłd, czyli w sytuacji, w ktĂłrej nie da siĂŞ kÂłamaĂŚ, Âże to nie czÂłowiek. PojawiajÂą siĂŞ kolejne kÂłamstwa aborcyjne, na przykÂład twierdzenie, iÂż jest to „prawo” kobiety oraz „bezpieczny” dla jej zdrowia zabieg. Tymczasem nikt nie ma prawa do zabijania niewinnych ludzi. Zdrowym procesem jest porĂłd, a nie chirurgiczne odrywanie dziecka od organizmu matki. Zwolennicy aborcji ukrywajÂą nie tylko psychiczne, moralne i spoÂłeczne skutki aborcji, ale nawet skutki zdrowotne dla matki zabijanego dziecka. UkrywajÂą teÂż fakt, Âże najczĂŞÂściej na aborcjĂŞ decydujÂą siĂŞ te kobiety, ktĂłre stosujÂą antykoncepcjĂŞ, a nie te, ktĂłre d¹¿¹ do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o znajomoœÌ naturalnego cyklu pÂłodnoÂści i panowanie nad popĂŞdem.

SzczegĂłlnie okrutnym kÂłamstwem aborcyjnym jest twierdzenie, Âże za Âżycie poczĂŞtego dziecka odpowiada wy³¹cznie matka. W rzeczywistoÂści w rĂłwnym stopniu za los dziecka odpowiedzialny jest ojciec. Nawet gdyby matka zgÂłosiÂła siĂŞ do lekarza, ktĂłry dokonuje aborcji i poleciÂła mu zabiĂŚ jej dziecko, to ojciec tegoÂż dziecka powinien byĂŚ przy niej i wyjaÂśniĂŚ lekarzowi, Âże Âżaden sÂąd nie pozbawiÂł go praw rodzicielskich i Âże nie pozwoli zrobiĂŚ krzywdy swemu synowi czy cĂłrce. JeÂśli pomimo tego lekarz podejmie czynnoÂści prowadzÂące do zabicia dziecka, to — po wyczerpaniu innych moÂżliwoÂści — ojciec ma prawo do obrony koniecznej dziecka aÂż do zabicia napastnika w³¹cznie. Przeciwnicy Âżycia udajÂą, Âże nie istnieje ktoÂś taki, jak ojciec dziecka.

Kolejna grupa kÂłamstw przeciwnikĂłw Âżycia zwiÂązana jest z ukrywaniem prawdy o procedurze in vitro. Ta procedura oznacza, Âże lekarz przypisuje sobie wÂładzĂŞ decydowania o tym, ktĂłrym z poczĂŞtych dzieci da szansĂŞ na rozwĂłj, a ktĂłre skaÂże na zamroÂżenie i prawdopodobnÂą ÂśmierĂŚ. W przypadku doprowadzenia pacjentki do ci¹¿y mnogiej, w wielu przypadkach lekarz przypisuje sobie prawo do dokonania selektywnej aborcji w obliczu ci¹¿y mnogiej, ktĂłrÂą sam sprowokowaÂł i ktĂłra moÂże zagraÂżaĂŚ Âżyciu matki i poczĂŞtych dzieci. Przeciwnicy Âżycia usiÂłujÂą za wszelkÂą cenĂŞ ukryĂŚ fakt, Âże in vitro to technika, ktĂłra polega na przekazywaniu Âżycia niewielu dzieciom za cenĂŞ zabijania wielu innych. A takÂże za cenĂŞ upokarzania rodzicĂłw i hormonalnej hiperstymulacji kobiety, ze wszystkimi negatywnymi — dla zdrowia i dla psychiki — konsekwencjami przyjmowania zbĂŞdnych dla organizmu hormonĂłw.

Radykalnym krokiem w szerzeniu cywilizacji œmierci jest eutanazja. W tym przypadku przeciwnicy ¿ycia nie s¹ ju¿ w stanie ukryÌ, ¿e chodzi o zabijanie niewinnego cz³owieka. Ich manipulacje polegaj¹ na wmawianiu ludziom m³odym i zdrowym, ¿e choroba albo podesz³y wiek ich rodziców czy innych bliskich nale¿y traktowaÌ jak winê, za któr¹ mo¿na cz³owieka legalnie skazaÌ na œmierÌ. Nawo³ywanie do eutanazji nie wynika ze wspó³czucia wobec cierpi¹cych czy starszych, lecz jest konsekwencj¹ nawo³ywania do aborcji. Im mniej rodzi siê dzieci, tym mniej osób chorych czy starszych spo³eczeùstwo jest w stanie otoczyÌ opiek¹ i wyp³acaÌ im emerytury.

PrzewrotnoœÌ przeciwnikĂłw Âżycia przejawia siĂŞ w ich oburzeniu na drĂŞczenie zwierzÂąt, przy jednoczesnym kpieniu sobie z tych, ktĂłrzy sprzeciwiajÂą siĂŞ Âśmiertelnemu drĂŞczeniu ludzi. Koalicjanci na rzecz Âśmierci oburzajÂą siĂŞ na tych, ktĂłrzy nie szanujÂą Âżycia zwierzÂąt, ale nasyÂłajÂą „nieznanych sprawcĂłw” po to, by niszczyli wystawy uwraÂżliwiajÂące spoÂłeczeĂąstwo na drĂŞczenie dzieci w fazie rozwoju prenatalnego. Uczenie wybiĂłrczej wraÂżliwoÂści — wiĂŞkszej w odniesieniu do zwierzÂąt niÂż do ludzi! — to przejaw wyjÂątkowej podÂłoÂści przeciwnikĂłw Âżycia. DominujÂą w tym ateistyczni humaniÂści oraz partie lewicowe, ktĂłre od dziesiĂŞcioleci majÂą w swoich programach pozwolenie na legalne zabijanie jakiejÂś grupy obywateli. Przejawem cywilizacji Âśmierci jest to, Âże prawo chroni bardziej katĂłw niÂż ich ofiary. Gdyby Unia Europejska uznaÂła dzieci w fazie rozwoju prenatalnego za mordercĂłw, to by zakazaÂła aborcji, a gdyby uznaÂła je za aktywistĂłw gejowskich, to by im przyznaÂła przywileje. W Unii Europejskiej nie wolno bowiem zabijaĂŚ tych, ktĂłrzy zabijajÂą innych, a najwiĂŞksze przywileje otrzymujÂą ci, ktĂłrzy tworzÂą pary niepÂłodne i nie przekazujÂą Âżycia.

Koalicja wielu Âśrodowisk przeciw Âżyciu nie jest zjawiskiem przypadkowym. To konsekwencja demoralizacji, hedonizmu i konsumpcjonizmu. CzÂłowiek, ktĂłry nie kocha, staje siĂŞ Âśmiertelnym zagroÂżeniem dla siebie i innych ludzi. KÂłamstwo wi¹¿e siĂŞ z egoizmem. KoalicjĂŞ przeciw Âżyciu tworzÂą kÂłamcy i demoralizatorzy, ktĂłrzy majÂą w tym swĂłj doraÂźny interes: finansowy i/lub polityczny. W koalicji na rzecz zabijania niewinnych ludzi sÂą producenci i sprzedawcy antykoncepcji, ktĂłrzy na truciznach zarabiajÂą wiĂŞcej niÂż przemysÂł farmakologiczny zarabia na lekach. W koalicji tej sÂą ci lekarze, ktĂłrzy zarabiajÂą na aborcji czy na in vitro, a takÂże ich medialni sprzymierzeĂący. Przedstawicielami cywilizacji Âśmierci sÂą egoiÂści, ktĂłrzy szukajÂą wygody Âżycia nawet za cenĂŞ zabicia wÂłasnych, nienarodzonych dzieci czy wÂłasnych, potrzebujÂących opieki rodzicĂłw. EgoiÂści dostosowujÂą myÂślenie do postĂŞpowania i manipulujÂą wÂłasnÂą ÂświadomoÂściÂą. Obecnie oszukiwanie samego siebie jest Âłatwiejsze niÂż kiedykolwiek przedtem, gdyÂż w ponowoczesnoÂści myÂślenie nie ma juÂż funkcji poznawczej i racjonalnej, lecz jedynie funkcjĂŞ estetycznÂą i emocjonalnÂą: ma byĂŚ „poprawne” politycznie i poprawiaĂŚ nastrĂłj.

ÂŻycia czÂłowieka nie ochroni ani medycyna, ani demokracja, ani tolerancja. Nie ochroni go nic poza miÂłoÂściÂą. Walka z Âżyciem najsÂłabszych - do katastrofy demograficznej w³¹cznie - bĂŞdzie trwaÂła dopĂłty, dopĂłki znowu nie zaczniemy wychowywaĂŚ kobiet i mĂŞÂżczyzn podobnych do Maryi i Âśw. Jozefa, czyli takich, ktĂłrzy w kaÂżdej sytuacji z miÂłoÂściÂą przyjmÂą i z miÂłoÂści ochroniÂą swoje dzieci: przed przemysÂłem antykoncepcyjnym, przed zbrodniczymi lekarzami, przed politykami, ktĂłrzy pozwalajÂą na legalne zabijanie bezbronnych obywateli. Na poczÂątku historii BĂłg powiedziaÂł: „Patrz! KÂładĂŞ dziÂś przed tobÂą Âżycie i szczĂŞÂście, ÂśmierĂŚ i nieszczĂŞÂście” (Pwt 30,15). Kto nie broni Âżycia, ten nie idzie drogÂą bÂłogosÂławieĂąstwa, gdyÂż bÂłogosÂławieĂąstwo i Âżycie sÂą ze sobÂą tak nierozerwalnie zwiÂązane, jak miÂłoœÌ i prawda.

Tekst, otrzymany od Autora, ukazaÂł siĂŞ w: GÂłos dla ÂŻycia, nr 3/2011, s. 16-17
.................................


                                Odpust na Jasnej GĂłrze - homilia abp. Michalika
Jasna GĂłra, 28.08.2011

O potrzebie odwa¿nych i odpowiedzialnych chrzeœcijan uczestnicz¹cych we wszystkich sferach ¿ycia publicznego Czytaj i s³uchaj wiêcej w mówi³ na Jasnej Górze abp Józef Michalik. Z udzia³em ponad 50 tys. wiernych w sanktuarium odby³y siê g³ówne uroczystoœci ku czci Matki Bo¿ej Czêstochowskiej. Tegoroczne œwiêto jest ogólnopolskim dziêkczynieniem za beatyfikacjê Jana Paw³a II.

PrzewodniczÂący episkopatu Polski podczas sumy odpustowej porĂłwnaÂł KoÂśció³ do domu, w ktĂłrym kaÂżdy, nawet marnotrawny syn, ma swoje miejsce, ale o ktĂłry kaÂżdy domownik ma obowiÂązek dbaĂŚ i ktĂłry kaÂżdy musi aktywnie budowaĂŚ. PrzypomniaÂł, Âże KoÂśció³ to kaÂżdy ochrzczony. Zdaniem abp. Michalika tym, co najbardziej zagraÂża KoÂścioÂłowi i Polsce, jest dziÂś biernoœÌ i podziaÂł wewnĂŞtrzny: „Potrzeba odwaÂżnych i odpowiedzialnych chrzeÂścijan uczestniczÂących we wszystkich sektorach Âżycia spoÂłecznego i narodowego, nie lĂŞkajÂących siĂŞ przeszkĂłd i przeciwnoÂści. Trzeba chrzeÂścijan, ktĂłrzy od razu zwrĂłcÂą uwagĂŞ na sprofanowanÂą BibliĂŞ dartÂą na jakimÂś festiwalu”.

PosÂłuchaj homilii abp. JĂłzefa Michalika na Jasnej GĂłrze


Abp Michalik podkreÂśliÂł, Âże aktywnoœÌ dotyczy wszystkich, a oczekiwania, Âże KoÂśció³ na czas kampanii wyborczej stanie siĂŞ „wielkim milczÂącym” sÂą nieuzasadnione, bo niezgodne z jego naukÂą spoÂłecznÂą: „Prawdziwe, twĂłrcze dziaÂłanie KoÂścioÂła, to jest odwaga chrzeÂścijaĂąskiego myÂślenia i stawiania tych wymagaĂą tym, ktĂłrych obdarzymy zaufaniem oraz rozliczania ich potem i jednoczeÂśnie pomagania dobrym”.

Kaznodzieja przypomnia³, ¿e mi³oœÌ do Koœcio³a i Polski mierzy siê nie s³owem, ale czynem.

Pielgrzymi wraz z episkopatem dziĂŞkujÂą dziÂś za „brylant polskiej ziemi” – Jana PawÂła II, jasnogĂłrskiego pielgrzyma, PapieÂża zawierzenia. UroczystoÂści potrwajÂą do póŸnego wieczora.

I. Tyras, Jasna GĂłra

(Serwis informacyjny PrzewodniczÂącego KEP)

Copyright © by Fundacja Opoka

http://www.opoka.org.pl/aktualnosci/news.php?id=39058&s=opoka



Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #102 : Sierpień 29, 2011, 09:24:09 »

Cytuj
Nawet gdyby matka zgÂłosiÂła siĂŞ do lekarza, ktĂłry dokonuje aborcji i poleciÂła mu zabiĂŚ jej dziecko, to ojciec tegoÂż dziecka powinien byĂŚ przy niej i wyjaÂśniĂŚ lekarzowi, Âże Âżaden sÂąd nie pozbawiÂł go praw rodzicielskich i Âże nie pozwoli zrobiĂŚ krzywdy swemu synowi czy cĂłrce. JeÂśli pomimo tego lekarz podejmie czynnoÂści prowadzÂące do zabicia dziecka, to — po wyczerpaniu innych moÂżliwoÂści — ojciec ma prawo do obrony koniecznej dziecka aÂż do zabicia napastnika w³¹cznie.
Zbicia lekarza ? Oraz matki ? a co z dzieckiem nie narodzonym ? Bo to raczej trudno by³oby zrobiÌ - zabiÌ matkê, nie zabijaj¹c dziecka w jej ³onie. No, ale to katolicka logika, a u nich cuda s¹ mo¿liwe. Wystarczy zreszt¹ potraktowaÌ kobietê jak worek na ci¹¿ê, niech urodzi, a wyrok wykonaÌ zaraz po.
MiÂłujÂący nienarodzone  Âżycie sÂą zdolni do zabijania Âżycia narodzonego.

Nie polemizujê z argumentami na obronê ¿ycia poczêtego, które maj¹ tu jakieœ swoje emocjonalne i ludzkie uzasadnienie i w sumie te¿ jestem za ochron¹ ¿ycia, ale to, do czego posuwaj¹ siê radykalni obroùcy swoich idei jest jak¹œ karykatur¹. To myœlenie w stylu wypraw krzy¿owych, taka dziwna, katolicka mentalnoœÌ.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #103 : Sierpień 29, 2011, 20:38:20 »


Alina Petrowa-Wasilewicz | EKAI | 29 SierpieĂą 2011 | Komentarze (2)

                          NadgorliwoœÌ ks. Natanka

Gdyby wiĂŞcej ksiĂŞÂży angaÂżowaÂło siĂŞ w pracĂŞ kapÂłaĂąskÂą tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wyglÂądaÂłoby inaczej. Sedno problemu polega jednak na tym, Âże stawia siĂŞ ponad wÂładzÂą koÂścielnÂą i samowolnie przywÂłaszcza sobie coÂś, do czego nie ma prawa.
Stwierdza w rozmowie z KAI jezuita o. Józef Augustyn. W wywiadzie mówi on o wnioskach, jakie powinni wyci¹gn¹Ì z tego zdarzenia wszyscy katolicy, a szczególnie ich duszpasterze.

Alina Petrowa-Wasilewicz: Od kilku miesiêcy wokó³ ks. Piotra Natanka, suspendowanego ksiêdza, gromadzi siê grupa zwolenników. To zjawisko jest wyzwaniem dla ca³ej wspólnoty wiernych, ujawnia te¿ nasze braki, grzechy i deficyty.

Do³¹cz do nas na Facebooku

O. Józef Augustyn SJ: Pojedyncze sytuacje nie tyle ujawniaj¹, ile raczej daj¹ okazjê do refleksji nad stylem kap³aùskiego pos³ugiwania. Jak Koœció³ nie nale¿y do papie¿a, a diecezja do biskupa, tak wierni nie nale¿¹ do ksiêdza, którym on pos³uguje. Ks. Natanek zaw³aszcza ludzi, którzy mu zaufali. Sam mianuje siê ich pasterzem. Naszym kap³aùskim grzechem bywa w³aœnie swoiste zaw³aszczanie: koœcielnych pos³ug, rzeczy, pieniêdzy, a nawet ludzi i traktowanie ich jakby byli nasz¹ w³asnoœci¹. Szukamy nierzadko dla siebie lepszych funkcji, miejsc, czy stanowisk.

Kard. Carlo Martini powiedziaÂł kiedyÂś nieco prowokacyjnie, Âże w KoÂściele istnieje tylko jedna droga: droga awansu. KapÂłaĂąstwo nie moÂże byĂŚ miejscem autokracji i samorealizacji. Benedykt XVI zauwaÂżyÂł, Âże jeÂżeli kapÂłaĂąstwo jest wywyÂższeniem, jest to wywyÂższenie na krzyÂż. Kiedy funkcja kapÂłaĂąska jest waÂżniejsza od prostej ludzkiej uczciwoÂści czy teÂż wiĂŞzi z Chrystusem, mamy do czynienia ze swoistÂą idolatriÂą i naduÂżyciem.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Jakie potrzeby zaspakaja tego typu „charyzmatyczny” duszpasterz? Ma ÂłagodziĂŚ strach (w jego przekazie sÂą mocne akcenty zwiÂązane z koĂącem Âświata), jest odwoÂłaniem siĂŞ do emocji, budowaniem toÂżsamoÂści grupy dziĂŞki symbolom - uÂżywania okreÂślonych obrazĂłw, zwolennicy nakÂładajÂą czerwone pÂłaszcze i powoÂłujÂą na objawienia prywatne, itd.

Nie robiÂłbym ks. Natankowi zarzutĂłw z wymienionych w pytaniu spraw. KaÂżdÂą z nich moÂżna jakoÂś obroniĂŚ. PowiedziaÂłbym nawet wiĂŞcej, Âże doskonale wykorzystuje on pewne braki duszpasterskiego posÂługiwania wielu ksiĂŞÂży. Zbiera niektĂłre „popularne tematy” i podaje je ludziom. Oni widzÂą, Âże na czymÂś mu zaleÂży, Âże jest bardzo zaangaÂżowany. Z jednej strony wiele od ludzi wymaga w zakresie moralnych postaw, ale z drugiej dostosowuje siĂŞ teÂż do nich. Gdy chcÂą sÂłuchaĂŚ o koĂącu Âświata, to im o nim mĂłwi. Jezus teÂż mĂłwiÂł przecieÂż o koĂącu Âświata. Kazania ks. Natanka sÂą bardzo emocjonalne, bo to ludzi dotyka, porusza. A poniewaÂż wierni lubiÂą uroczyste liturgie, wiĂŞc posÂługuje siĂŞ bogatymi symbolami. Gesty, obrazy, stroje liturgiczne, sÂą przecieÂż waÂżne. Nawet powoÂływanie siĂŞ na prywatne objawienia teÂż moÂżna uratowaĂŚ. Lourdes, Fatima, La Salette sÂą przecieÂż oparte na prywatnych objawieniach.

Proszê nie gorszyÌ siê tym, co powiem: gdyby wiêcej ksiê¿y anga¿owa³o siê w pracê kap³aùsk¹ tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wygl¹da³oby inaczej. Sedno ca³ego problemu polega jednak na tym, ¿e sam stawia siê ponad w³adz¹ koœcieln¹ i samowolnie przyw³aszcza sobie coœ, do czego nie ma prawa. Biblia mówi, ¿e lepsze jest pos³uszeùstwo od ofiary, a uleg³oœÌ od t³uszczu baranów (por. 1 Sm 15, 22). Osobista gorliwoœÌ duszpasterska nie usprawiedliwi przecie¿ buntu przeciw swemu biskupowi.

Przyznam siĂŞ, Âże niektĂłre wypowiedzi ks. Natanka wrĂŞcz mnie przeraÂżajÂą. Po suspensie biskupa ludziom otwarcie powiedziaÂł, Âże to, co robi, jest z punktu widzenia kanonicznego niegodziwe. MĂłwi teÂż, Âże nie on jeden jednak tak siĂŞ zachowuje. Wielu innych ksiĂŞÂży sprawuje swoje funkcje niegodziwie, w grzechu, jak na przykÂład ci, ktĂłrzy ÂżyjÂą w konkubinacie. UprzedzaÂł przy tym ludzi, by – jeÂżeli sobie tego nie ÂżyczÂą – nie przyjmowali komunii z jego rĂŞki i nie Âłamali swoich sumieĂą. Ile w postawie ks. Natanka zagubienia psychicznego, a ile moralnego uporu i grzechu – to moÂże rozsÂądziĂŚ tylko sam Pan BĂłg. Nie nasza to sprawa. A poniewaÂż przyrzekaÂł posÂłuszeĂąstwo biskupowi, ten ma prawo go upominaĂŚ i wzywaĂŚ do zmiany postawy.

Jaki deficyt w formacji katolikĂłw ujawnia siĂŞ w osobach gromadzÂących siĂŞ wokó³ suspendowanego? Dla nich nie ma znaczenia, Âże zostaÂł on suspendowany, Âże nie jest w ³¹cznoÂści z biskupem, czyli z KoÂścioÂłem, Âże jest nieposÂłuszny. Umyka im podstawowy, „koÂścioÂłotwĂłrczy” warunek. Brak wiedzy, lekcewaÂżenie autorytetĂłw, skrajny subiektywizm?

U ludzi, którzy id¹ za ks. Natankiem, nie dopatrywa³bym siê z³ej woli czy nawet lekcewa¿enia Koœcio³a. Gdy powstaje ostry konflikt w parafii pomiêdzy proboszczem a wikarym, ludzie te¿ siê dziel¹. Kiedy kilka miesiêcy temu w mediach mówi³o siê o podzia³ach w Koœciele polskim, wielu krzycza³o, ¿e nie ma ¿adnych podzia³ów. A dlaczego mia³aby istnieÌ idealna jednoœÌ i harmonia w polskim Koœciele, skoro ju¿ w Koœciele pierwotnym istnia³y podzia³y miêdzy Aposto³ami: Piotrem a Paw³em, Paw³em a Barnab¹, by przywo³aÌ najbardziej znane. Có¿ w tym dziwnego, ¿e istniej¹ miêdzy nami jakieœ podzia³y? Pytanie, czy w naszych podzia³ach zachowujemy siê uczciwie i z szacunkiem do ludzi patrz¹cych inaczej.

W przypadku wiernych idÂących za ks. Natankiem niewiedza i subiektywizm mogÂą odgrywaĂŚ bardzo waÂżnÂą rolĂŞ. Ludzie, jak siĂŞ zdaje, nie sÂą do koĂąca Âświadomi powagi sytuacji, jakie stwarza „ich duszpasterz”. MogÂą problem nieco lekcewaÂżyĂŚ: có¿, Âże ksiÂądz pok³óciÂł siĂŞ z biskupem? MaÂło to mamy k³ótni. Ale to nie jest zwyczajna k³ótnia, podziaÂł; to moÂże byĂŚ poczÂątek rozÂłamu. Mimo wszystko moÂże niepokoiĂŚ nas fakt, Âże ks. Natanek porĂłwnuje siĂŞ do ekskomunikowanego abpa Marcela Lefebvre’a oraz wyÂświĂŞconych przez niego biskupĂłw. CzyÂżby Âświadomie d¹¿yÂł do schizmy?

Nie oskar¿a³bym jednak ludzi, ale usi³owa³ ich zrozumieÌ. Trzeba by te¿ z nimi rozmawiaÌ, aby móc coœ powiedzieÌ o ich motywacji. Tym wiêksza wiêc odpowiedzialnoœÌ i wina ksiê¿y, kiedy tê niewiedzê ludzi wykorzystuj¹ m¹c¹c im w g³owach.
Ks. Natanek mĂłwi masĂŞ nielogicznych, sprzecznych z katechizmem rzeczy i nikogo to nie niepokoi. Co dzieje siĂŞ z naszÂą formacjÂą katolickÂą?

W wypadku ks. Natanka mamy najpierw – jak sÂądzĂŞ – opĂłr wobec koÂścielnej wÂładzy, a potem dopiero „niepoprawnoÂści teologiczne”. MoÂże i niejeden ksiÂądz mĂłwi rzeczy sprzeczne z katechizmem. Kiedy ksiÂądz zdradza swoje sympatie polityczne na ambonie, czy nie mĂłwi rzeczy sprzecznych z nauczaniem KoÂścioÂła? Jestem peÂłen podziwu dla wiernych, ktĂłrzy tak cierpliwie sÂłuchajÂą nieraz naszych – jakÂże niedoskonaÂłych – kazaĂą. To wyraz ich wiary. A jeÂżeli ktoÂś, odchodzÂąc od konfesjonaÂłu, czuje siĂŞ upokorzony, to czy usÂłyszaÂł tam dobrÂą nowinĂŞ? Brak wyczucia i delikatnoÂści w konfesjonale to jeden z wiĂŞkszych naszych grzechĂłw. Co jest z naszÂą formacjÂą katolickÂą? – pyta pani. To waÂżne pytanie. Ale nie potrzeba skandalu wywoÂłanego przez ks. Natanka, by je sobie postawiĂŚ. W caÂłej posÂłudze i nauczaniu ks. Natanka zaczyna dominowaĂŚ jakaÂś samowola.

Czy widzi Ojciec jakieÂś analogie lub podobieĂąstwa z innymi zjawiskami z przeszÂłoÂści KoÂścioÂła?

Historyk KoÂścioÂła, ktĂłry dobrze zna analogiczne sytuacje z przeszÂłoÂści oraz sprawĂŞ ks. Natanka, pewnie mĂłgÂłby dopatrzyĂŚ siĂŞ podobieĂąstw. ByÂłbym bardzo ostroÂżny w prognozowaniu przyszÂłoÂści tego, co dzieje siĂŞ wokó³ niego. KierujÂąc siĂŞ bardziej intuicjÂą niÂż szczegó³owÂą analizÂą sytuacji, byÂłbym skÂłonny twierdziĂŚ, Âże caÂły ruch wokó³ ks. Natanka wygaÂśnie z czasem w sposĂłb naturalny. Kto dziÂś pamiĂŞta o „objawieniach” w OÂławie i o co tam chodziÂło? A przecieÂż zjeÂżdÂżali tam ludzie z caÂłej Polski. SÂądzĂŞ, Âże gdyby nie internet, ks. Natanek by nie zaistniaÂł. W jednym kazaniu chwali siĂŞ wiernym, Âże danego dnia miaÂł dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy wejœÌ na swojÂą stronĂŞ internetowÂą. ByÂło to w dniach najwiĂŞkszego nagÂłoÂśnienia jego wypowiedzenia posÂłuszeĂąstwa biskupowi. Có¿ to jest w internecie dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy?

Jak powinni na to zjawisko reagowaĂŚ Âświeccy oraz duszpasterze? Czy przez taki „dopust” Pan BĂłg coÂś chce nam powiedzieĂŚ, czy jest to wyzwanie dla Âświeckich i duszpasterzy?

WinniÂśmy reagowaĂŚ bardzo pokornie, w duchu prawdy, z wiarÂą, z szacunkiem, miÂłoÂściÂą i wspó³czuciem dla ks. Natanka i ludzi, ktĂłrzy zostali przy nim. Nie wiem, co Pan BĂłg chce nam powiedzieĂŚ, ale z pewnoÂściÂą winniÂśmy potraktowaĂŚ tĂŞ sytuacjĂŞ jako wyzwanie. Dlaczego ludzie idÂą za zbuntowanym ksiĂŞdzem? To jest – w moim odczuciu – bardzo waÂżne pytanie dla nas, ksiĂŞÂży. Z kim my ich najpierw wi¹¿emy: z sobÂą, z hierarchiÂą, ze strukturami koÂścielnymi czy teÂż z Jezusem? Wszystko, co nie prowadzi w KoÂściele do Jezusa, zwodzi ludzi, okÂłamuje ich i staje siĂŞ przeszkodÂą w ich zbawieniu. W KoÂściele wszystko i wszyscy majÂą sÂłuÂżyĂŚ wy³¹cznie Jezusowi. Inne waÂżne pytanie: o co nam chodzi, osobiÂście, gdy pracujemy z ludÂźmi i dla ludzi? Czego my oczekujemy od ludzi? Jaka jest bezinteresownoœÌ naszej posÂługi?

SprawĂŞ ks. Natanka trzeba teÂż potraktowaĂŚ z najwyÂższym spokojem i cierpliwoÂściÂą. Im wiĂŞcej bĂŞdzie krytyki, rozdzierania szat, potĂŞpiania, tym sprawa moÂże dÂłuÂżej siĂŞ ciÂągn¹Ì. Za buntem ks. Natanka przeciw jego biskupowi jest teÂż jego osobisty dramat, jego cierpienie. W swojej nieco ekshibicjonistycznej szczeroÂści wcale tego nie ukrywa. Po ogÂłoszeniu suspensy skarÂżyÂł siĂŞ do ludzi: „Zabrano mi wszystko”. Rzecz w tym, Âże w KoÂściele my nie mamy nic na wÂłasnoœÌ. I tak, gdy przychodzi wiek emerytalny, wÂładza koÂścielna pozbawia funkcji i stanowisk nie tylko ksiĂŞÂży, ale i biskupĂłw, choĂŚ niejeden byÂłby w stanie jeszcze dÂługo posÂługiwaĂŚ. I choĂŚ zachowanie ks. Natanka nas dotyka, to jednak nie daje nam prawa do jakiegokolwiek lekcewaÂżenia jego bĂłlu. A kiedy ks. Natanek wypomina nam nasze koÂścielne grzechy i sÂłaboÂści, nie naleÂży z tym polemizowaĂŚ, ale braĂŚ sobie to do serca.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/nadgorliwosc-ks-natanka,5108,page1.html
.........................

Cassandra Spratling | Los Angeles Times | 29 SierpieĂą 2011 | Komentarze (2)
 
                                  Wiara czyni cuda

Jeszcze niedawno medycynê i religiê oddziela³a wyraŸna granica. Lekarz leczy³ cia³o, a duchowny zajmowa³ siê dusz¹. Dziœ mamy coraz wiêcej dowodów na to, ¿e wiara i duchowoœÌ wspomagaj¹ proces powrotu do zdrowia.
Co ÂśrodĂŞ ponad 250 osĂłb uczestniczy w mszy ÂświĂŞtej w intencji chorych w Solanus Casey Center w Detroit. ModlÂą siĂŞ o uzdrowienie siebie lub kogoÂś ze swoich bliskich. Ostatnio wÂśrĂłd wiernych zgromadzonych w oÂśrodku byÂła 28-letnia Katie Valenti z Plymouth w stanie Michigan. W styczniu u Valenti zdiagnozowano drugie stadium raka piersi. PrzeszÂła juÂż dwie operacje i osiem cykli chemioterapii, a w sierpniu czeka jÂą jeszcze radioterapia. Wiara zawsze byÂła waÂżna dla rodziny Valenti, ale nowotwĂłr daÂł im jeszcze jeden powĂłd, by siĂŞ modliĂŚ.

DziĂŞki coraz szerszym badaniom i rosnÂącej liczbie lekarzy, dla ktĂłrych wiara jest integralnÂą czĂŞÂściÂą praktyki, religia i medycyna wyciÂągajÂą do siebie rĂŞce nie tylko w szpitalnej kaplicy. – Istnieje wiele dowodĂłw naukowych potwierdzajÂących, Âże modlitwa, wiara i ogĂłlnie duchowoœÌ pozytywnie wpÂływajÂą na proces powrotu do zdrowia – mĂłwi dr Michael Seidman, dyrektor medyczny oÂśrodka Center for Complementary and Integrative Medicine. – Nie ma znaczenia w co wierzysz, waÂżne, Âże w ogĂłle wierzysz.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Seidman, ktĂłry jest teÂż chirurgiem dodaje, Âże nie raz po uzyskaniu zgody rodziny modliÂł siĂŞ z pacjentami przed operacjÂą. – Zawsze pytam, czy mogĂŞ do³¹czyĂŚ – mĂłwi. – Jestem z nimi, by dodawaĂŚ im otuchy, by nawiÂązaĂŚ wiĂŞÂź. PokazujĂŞ, Âże ja teÂż wierzĂŞ i Âże religia jest dla mnie waÂżna. To na pewno nie szkodzi, a jeÂśli ludzie wierzÂą, Âże im pomoÂże, to taka wiara wspomaga proces powrotu do zdrowia.

– Modlitwa daje odwagĂŞ do walki – twierdzi Katie Valenti. – Gdy usÂłyszaÂłam diagnozĂŞ, przeÂżywaÂłam trudne chwile. Mama namawiaÂła mnie: „Podziel siĂŞ z Nim swoimi niepokojami, strachem, zmartwieniami, bĂłlem i powiedz: DziÂś nie umiem sobie z tym poradziĂŚ, ale wiem, Âże Ty moÂżesz”. RobiÂłam jak radziÂła i czuÂłam siĂŞ lepiej, jakoÂś przeÂżywaÂłam kaÂżdy kolejny dzieĂą. DziÂś modlĂŞ siĂŞ i dziĂŞkujĂŞ Bogu za to, Âże jeszcze tu jestem.

Nie tylko wiara wchodzi do szpitali, ale i szpitale zaczynaj¹ zagl¹daÌ do domów modlitwy. W 2009 roku system opieki zdrowotnej Henry Ford Health System rozpocz¹³ wdra¿anie programu, którego celem by³o zredukowanie dysproporcji w dostêpie do opieki medycznej wœród spo³ecznoœci afroamerykaùskiej. W czterech koœcio³ach otwarto punkty informacyjne, gdzie parafianie mog¹ uzyskaÌ odpowiedzi i wskazówki zwi¹zane z rozmaitymi problemami zdrowotnymi: jak oty³oœÌ, cukrzyca, wysokie ciœnienie, choroby serca, czy HIV. Do koùca roku w Detroit powstanie jeszcze szeœÌ takich punktów.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Autorem programu jest Wilma Ruffin, menadÂżer programĂłw badawczych w Henry Ford Health System, ktĂłra otwarcie przyznaje, Âże swoje Âżycie zawdziĂŞcza modlitwie. Krewni mĂłwili jej, Âże gdy siĂŞ urodziÂła, nie oddychaÂła. Lekarz od razu stwierdziÂł zgon i zakryÂł jej ciaÂło. Gdy ciotka, babka i poÂłoÂżna zaczĂŞÂły siĂŞ modliĂŚ, Ruffin nagle odzyskaÂła oddech. Lekarz ostrzegÂł wĂłwczas rodzicĂłw, Âże dziecko bĂŞdzie mieĂŚ uszkodzenie mĂłzgu. A jednak nie miaÂła. – UratowaÂła mnie modlitwa – przekonuje 60-letnia Ruffin.
Z badania przeprowadzonego w tym roku przez Uniwersytet Stanowy w Wayne wynika, Âże u pacjentĂłw z urazowym uszkodzeniem mĂłzgu, ktĂłrzy czujÂą bliskoœÌ i opiekĂŞ istoty wyÂższej, rehabilitacja przynosi lepsze efekty. Wyniki obserwacji 88 pacjentĂłw Instytutu Rehabilitacji w Detroit opublikowano w lutowym numerze czasopisma „Rehabilitation Psychology”.

– Poczucie ³¹cznoÂści z istotÂą wyÂższÂą ma pozytywny wpÂływ na samopoczucie pacjentĂłw i ich funkcje Âżyciowe. Chorzy nie tylko czuli siĂŞ lepiej, badanie dowiodÂło, Âże lepiej funkcjonowali i lepiej radzili sobie z codziennymi czynnoÂściami – mĂłwi neuropsycholog Brigid Waldron-Perrine, ktĂłra kierowaÂła badaniami.

Za pomocÂą odpowiednich kwestionariuszy zespó³ badaczy oszacowaÂł poziom zaangaÂżowania w praktyki duchowe, wierzenia, a takÂże samopoczucie fizyczne i psychiczne pacjentĂłw. Uczestnicy eksperymentu i ich bliscy udzielili teÂż informacji o tym, jak pacjenci radzÂą sobie z codziennymi obowiÂązkami w rodzaju zarzÂądzania wÂłasnym budÂżetem czy Âżyciem spoÂłecznym. – Poczucie ³¹cznoÂści z si³¹ wyÂższÂą zwykle wiÂązaÂło siĂŞ z pozytywnym efektem rehabilitacji – mĂłwi Waldron-Perrine.

DziĂŞki grantowi uzyskanemu od Centrum Zwalczania i Zapobiegania ChorĂłb, Jane Teas z Uniwersytetu PoÂłudniowej Karoliny mogÂła przeprowadziĂŚ wywiad lekarski ze 135 osobami wierzÂącymi, Âże zostaÂły uzdrowione przez Boga. Wyniki badaĂą, ktĂłre opublikowaÂła w ubiegÂłym roku, ukazaÂły siĂŞ teÂż w formie ksi¹¿ki „Faith Heals: Stories of God's Love”.

"Te historie to œwiadectwo wy¿szej obecnoœci i mocy Boga, ale nie jako biernej si³y czy istoty siedz¹cej samotnie na tronie niebieskim. Bóg z tych opowieœci to istota aktywna, dziêki której rany i choroby przemieniaj¹ siê w zdrowie, dobre samopoczucie, radoœÌ; ten Bóg zsy³a wizje, sny, szepcze do serc" - pisze we wstêpie autorka.

– Nie namawiamy, by pacjenci wyrzucali leki – zapewniaÂła Teas w wywiadzie. – MĂłwimy tylko, Âże wierze towarzyszy jakaÂś moc. Nie mogĂŞ powiedzieĂŚ, Âże to coÂś nierealnego. W naszym Âświecie jest siÂła, o ktĂłrej wiemy zbyt maÂło, by jÂą odrzuciĂŚ.

67-letni Greg Jonesku z Novi w stanie Michigan jest w okresie remisji po dwĂłch atakach raka prostaty, cierpi teÂż na chorobĂŞ serca. OkoÂło piĂŞĂŚ lat temu zacz¹³ siĂŞ udzielaĂŚ w swoim koÂściele. Jonesku twierdzi, Âże dziĂŞki wierze i modlitwie odzyskaÂł przynajmniej zdrowie emocjonalne. – Mam lepsze podejÂście do Âżycia – mĂłwi. – Jestem bardziej zrelaksowany, pogodzony. Nie denerwujĂŞ siĂŞ jak dawniej. To chyba efekt tego, Âże uÂświadomiÂłem sobie, iÂż tak naprawdĂŞ nie mam kontroli nad moim Âżyciem, ale istnieje ktoÂś, kto je kontroluje. ChcĂŞ byĂŚ blisko tego kogoÂś.

Wielu wierzÂących nie potrzebuje Âżadnych zapewnieĂą naukowych czy medycznych, by wierzyĂŚ. – Gdyby moÂżna to udowodniĂŚ, nie byÂłaby to wiara – mĂłwi wielebny Larry Webber z Solanus Casey Center w Detroit, ktĂłry raz w tygodniu odprawia mszĂŞ w intencji chorych. Duchowny zapewnia, Âże mogÂą w niej uczestniczyĂŚ wyznawcy wszystkich religii, ktĂłrzy potrzebujÂą takiej pomocy.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/wiara-czyni-cuda,5106,page1.html
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #104 : Sierpień 30, 2011, 13:34:13 »

Cytuj
Jestem bardziej zrelaksowany, pogodzony. Nie denerwujĂŞ siĂŞ jak dawniej. To chyba efekt tego, Âże uÂświadomiÂłem sobie, iÂż tak naprawdĂŞ nie mam kontroli nad moim Âżyciem, ale istnieje ktoÂś, kto je kontroluje. ChcĂŞ byĂŚ blisko tego kogoÂś.
HA, a jeœli tym kimœ kto kontroluje ¿ycie jest œwiadomoœÌ jako Wy¿sze Ja ? Bo tak to wygl¹da z mojego punktu widzenia
Czyli tak na prawdĂŞ to teÂż my, juÂż bliÂżej siĂŞ nie da byĂŚ z "tym kimÂś" MrugniĂŞcie

Cytuj
Wielu wierzÂących nie potrzebuje Âżadnych zapewnieĂą naukowych czy medycznych, by wierzyĂŚ. – Gdyby moÂżna to udowodniĂŚ, nie byÂłaby to wiara – mĂłwi wielebny Larry Webber z Solanus Casey Center w Detroit, ktĂłry raz w tygodniu odprawia mszĂŞ w intencji chorych

Tak, wtedy by³aby to wiedza. Do czegó¿ by³by zatem potrzebny wielebny ?
ZagadkÂą dla mnie jest to, czemu ludzie odrzucajÂą wiedzĂŞ na rzecz wiary?
Zapisane
Kiara
Gość
« Odpowiedz #105 : Sierpień 30, 2011, 13:47:34 »

"
ZagadkÂą dla mnie jest to, czemu ludzie odrzucajÂą wiedzĂŞ na rzecz wiary?"

east.

Bo przez wieki uczono ich nie wierzyĂŚ sobie a innym , ktĂłrzy wiedzÂą wiĂŞcej i lepiej od nas samych.

Przez dÂługie wieki blokowano nam w nas zaufanie do wÂłasnych odczuĂŚ na rzecz cudzych zdaĂą na ten temat.
Efekt to wspó³czesny cz³owiek , który wierzy tylko w s³owo napisane i powiedziane przez innych, siebie swoj¹ wiedzê degraduje.


Kiara UÂśmiech UÂśmiech
Zapisane
songo1970


Maszyna do pisania...


Punkty Forum (pf): 22
Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 4934


KIN 213


Zobacz profil
« Odpowiedz #106 : Sierpień 30, 2011, 13:55:52 »


ZagadkÂą dla mnie jest to, czemu ludzie odrzucajÂą wiedzĂŞ na rzecz wiary?

a jeÂśli wiedza naukowcĂłw- to tylko wiara w swoje poglÂądy..?

"Odkodowywanie Âświata

 Kategorie: Astrologia, Astronomia, BroĂą, EZOTERYKA, KOSMOS, NAUKA, technologie
Tagi: astrologia, fizyka, grawitacja, Majowie, Maurice Cotterell, phaser gun, plamy na SÂłoĂącu, Star Trek, technologie

W 1989 r. naukowiec Maurice Cotterell, znalazÂł sposĂłb na obliczenie czasu trwania przebiegunowania magnetycznego na SÂłoĂącu. Odkrycie to miaÂło olbrzymie konsekwencje, bo pomogÂło zÂłamaĂŚ kod do zrozumienia staroÂżytnych cywilizacji, w ktĂłrych centralnÂą rolĂŞ peÂłniÂło SÂłoĂące. Odkrycie to pozwoliÂło mu zajrzeĂŚ nie tylko w naszÂą przeszÂłoœÌ, ale takÂże i przyszÂłoœÌ. Maurice Cotterell napisaÂł wÂłaÂśnie swojÂą najnowszÂą ksi¹¿kĂŞ pt. „Future Science” („Nauka przyszÂłoÂści”), w ktĂłrej ³¹czy ze sobÂą naukĂŞ z wierzeniami religijnymi udowadniajÂąc, Âże obie te domeny mogÂą funkcjonowaĂŚ obok siebie nie wykluczajÂąc siĂŞ nawzajem.

Maurice Cotterell rozpocz¹³ swoj¹ edukacjê od Szko³y Morskiej, gdzie zdoby³ zawód radionawigatora. Pracowa³ na statkach handlowych i podczas wykonywania czynnoœci nawigacyjnych rozmyœla³ o rozmaitych dziedzinach ¿ycia, w których S³oùce pe³ni³o donios³¹ rolê. Rozwa¿a³ zasadnoœÌ i donios³oœÌ astrologii a tak¿e rolê, jak¹ odgrywaj¹ plamy na S³oùcu, w jaki sposób siê pojawiaj¹, dlaczego staro¿ytne cywilizacje jak np. Majów czy Egipcjan, oddawa³y czeœÌ S³oùcu itd.

Ok. 1986 r. poj¹³ on znaczenie astrologii i zrozumia³ w jaki sposób po³o¿enie planet wp³ywa na ¿ycie ka¿dego cz³owieka. To zainspirowa³o go do dalszych badaù. Przysz³o mu to tym ³atwiej, ¿e funkcjê radionawigatora na statku przejê³y satelity i Cotterell stan¹³ w obliczu zmiany zawodu. Skoùczy³ szko³ê handlow¹ i zarz¹dza³ finansami jednego z brytyjskich uniwersytetów. Maj¹c do dyspozycji uniwersyteckie komputery postanowi³ obliczyÌ rachunek prawdopodobieùstwa pojawiania siê plam na S³oùcu, dziêki czemu uda³o mu siê stwierdziÌ, jakim cyklom s¹ one podporz¹dkowane.

DÂługotrwaÂłe obliczenia wykazaÂły, Âże cykl sÂłoneczny trwa 187 lat i jest czĂŞÂściÂą dÂłuÂższego cyklu trwajÂącego 18139 lat. Te dwa cykle okazaÂły siĂŞ byĂŚ rezultatem krĂłtszych cyklĂłw trwajÂących 11.49 roku. Plamy na SÂłoĂącu byÂły obserwowane przez wszystkie staroÂżytne cywilizacje.
Cykl powtarzaj¹cy siê co 11.49 roku miesza³ siê z innym cyklem, które po³¹czone razem tworzy³y cykl 187 letni a ten z kolei tworzy³ ten najd³u¿szy, ponad 18 tys. letni. Wnioskiem z tych obliczeù by³o to, ¿e ka¿dy z tych cyklów mo¿na by³o podzieliÌ na podcykle trwaj¹ce po 3742 lata czyli 1366040 dni. Liczba ta wkrótce okaza³a siê byÌ niezwykle wa¿na, gdy po wizycie w jednej z bibliotek, w ksi¹¿ce na temat astronomii Majów, Cotterell odkry³, ¿e w systemie religijnym tej cywilizacji dok³adnie t¹ liczbê uznawano za liczbê œwiêt¹. Oczywiœcie wci¹¿ czeka³o na odpowiedŸ pytanie w jaki sposób Majowie doszli do tej liczby bez u¿ycia supernowoczesnych komputerów, które oblicza³y t¹ liczbê dla Cotterella przez wiele tygodni. To zdumiewaj¹ce odkrycie spowodowa³o, ¿e Cotterell postanowi³ przyjrzeÌ siê bli¿ej kulturze Majów i wyjecha³ do Meksyku.

Rozumienie œwiata i praw nim rz¹dz¹cych prezentowane dziœ przez Cotterella z pewnoœci¹ nie zjednuje mu przyjació³ w œrodowisku naukowym. Akademicy nie s¹ w stanie zaakceptowaÌ jego podejœcia do nauki. Nadmiar odkryÌ i znalezienie odpowiedzi na wszystkie (!) pytania, jakie zadaje wspó³czesna fizyka wprawi³o œwiat naukowy w os³upienie. Cotterell zdefiniowa³ jak dzia³a grawitacja, pole magnetyczne, elektrycznoœÌ na poziomie atomowym i wiele innych zagadnieù naukowych. Typowy, ortodoksyjny fizyk, który ca³e swoje ¿ycie spêdzi³ na uczelni i nie by³ w stanie nawet zbli¿yÌ siê do odpowiedzi choÌby na jedno z tych pytaù z pewnoœci¹ nie bêdzie traktowa³ przyjaŸnie osoby, która otwarcie mówi, ¿e wszystkie te lata spêdzone na uczelni i uzyskane na niej tytu³y naukowe s¹ oparte w ca³oœci na kolosalnym b³êdzie (!).

Cotterell jest te¿ w stanie wykazaÌ, w którym momencie wspó³czesna nauka skrêci³a w œlep¹ uliczkê. Wszystko zaczê³o siê wraz ze z³¹ interpretacj¹ zjawisk fizycznych w latach 20-30 zesz³ego wieku. Jednak aby naprawiÌ ten b³¹d, nauka musia³aby przyznaÌ siê do b³êdu i cofn¹Ì do momentu gdzie go pope³ni³a, bo wszystko wskazuje na to, ¿e b³¹dzi ona ju¿ przez co najmniej 80 lat.

Trudno jednak wyobraziĂŚ sobie takie dobrowolne posuniĂŞcie ze strony naukowcĂłw, bo to wykazaÂłoby, Âże ich „wiedza” z takim trudem zdobyta – jest niepotrzebna. ByÂłaby to takÂże kompromitacjÂą nauki, ktĂłra brnÂąc w zaÂślepieniu przed siebie, nie zdoÂłaÂła odkryĂŚ jak bardzo b³¹dzi. ZaÂślepienie nauki wynika z ignorowania dorobku czÂłowieka z przeszÂłoÂści i Cotterell byÂł w stanie doceniĂŚ to badajÂąc kultury MajĂłw, InkĂłw czy Egipcjan. Niczego sam nie odkryÂł a jedynie rozszyfrowaÂł to, co od dawna byÂło odkryte.

Dla akademikĂłw jest to puÂłapka, bo gdyby nagle zechcieli zmieniĂŚ swoje podejÂście do wiedzy szybko staliby siĂŞ bezrobotni, bo ustaÂłoby finansowanie uniwersytetĂłw, gdyby okazaÂło siĂŞ, Âże wszystkie odpowiedzi na waÂżne pytania sÂą znane i nie ma juÂż czego odkrywaĂŚ.

PracujÂąc nad nowÂą teoriÂą grawitacji Cotterel znalazÂł takÂże sposĂłb w jaki moÂżna stworzyĂŚ fale grawitacyjne a takÂże fale antygrawitacyjne. ZdaÂł sobie wĂłwczas sprawĂŞ, Âże fale antygrawitacyjne spowodujÂą molekularnÂą dezintegracjĂŞ materii. Aby poj¹Ì ten problem, naleÂży zrozumieĂŚ w jaki sposĂłb atomy ³¹czÂą siĂŞ ze sobÂą. Cotterell zauwaÂżyÂł, Âże istniejÂą trzy rodzaje takich po³¹czeĂą z czego dwa konwencjonalne i akceptowalne przez akademickÂą fizykĂŞ. Pierwsze z nich jest wiÂązaniem jonowym w ktĂłrym dwa jony – pozytywny i negatywny przyciÂągajÂą siĂŞ nawzajem. Drugie jest wiÂązaniem kowalencyjnym w ktĂłrym atomy posiadajÂą wspĂłlne elektrony. Trzecim wiÂązaniem jest wiÂązanie wodorowe, ktĂłrego nikt tak naprawdĂŞ nie rozumie, bo jeÂśli atomy wodoru majÂą wspĂłlny elektron, to nie bĂŞdzie w wiÂązaniu innych elektronĂłw, bo kaÂżdy atom wodoru ma tylko jeden elektron. Atom wodoru jest bardzo prostym atomem. Jest zbudowany z jednego Âładunku pozytywnego i jednego negatywnego, nie moÂże wiĂŞc dzieliĂŚ ze sobÂą elektronu bez rozbicia siĂŞ na dwie czĂŞÂści.


 Przez jakiÂś czas panowaÂło w nauce przeÂświadczenie, Âże atomy wodoru ³¹czÂą siĂŞ ze sobÂą w jakiÂś inny sposĂłb. Wg. Cotterela jest to pole grawitacyjne, ktĂłre umoÂżliwia po³¹czenie siĂŞ ze sobÂą atomĂłw wodoru. Tak wiĂŞc jeÂśli uÂżyjemy antygrawitacji zaÂłamiemy molekularnÂą strukturĂŞ w tych po³¹czeniach. JeÂśli uÂżyjemy antygawitacji oÂświetlajÂąc niÂą wodĂŞ, molekularne po³¹czenia, ktĂłre trzymajÂą atomy tlenu i wodoru razem ze sobÂą – po prostu siĂŞ rozpadnÂą. Woda zniknie i na jej miejscu powstanie wielka iloœÌ tlenu i wodoru. W praktyce oznacza to moÂżliwoœÌ nieograniczonej produkcji wodoru potrzebnego do napĂŞdu samochodĂłw i produkcji energii a takÂże jako produkt uboczny tlen, ktĂłry doskonale wzbogaci naszÂą atmosferĂŞ. JeÂśli jednak w tej wodzie bĂŞdzie pÂływaĂŚ ryba czy czÂłowiek to takÂże i on ulegnie dezintegracji. Taka reakcja moÂże byĂŚ wykorzystana do stworzenia broni znanej z filmĂłw Star Trek.

Cotterell podejrzewa, Âże zaakceptowanie jego teorii wiÂązaÂłoby siĂŞ z powstaniem takiej broni i Rosjanie czy ChiĂączycy z pewnoÂściÂą nie mieliby oporĂłw aby jej uÂżyĂŚ. I jest to jedyny powĂłd ktĂłry w jakiÂś sposĂłb tÂłumaczy niechĂŞĂŚ nauki do tak oczywistych odkryĂŚ."
http://nowaatlantyda.com/2011/05/10/odkodowywanie-swiata/
« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2011, 14:06:23 wysłane przez songo1970 » Zapisane

"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to coœ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj¹ wszystkie mo¿liwoœci. To jest Absolutna ŒwiadomoœÌ; coœ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
east
Gość
« Odpowiedz #107 : Sierpień 30, 2011, 14:11:22 »

@Kiara

Cytuj
Bo przez wieki uczono ich nie wierzyĂŚ sobie a innym , ktĂłrzy wiedzÂą wiĂŞcej i lepiej od nas samych.

MoÂże i wiedzÂą wiĂŞcej, ale o tym, jaka wiedza do mnie trafia a jaka nie przemawia to wiem ja sam najlepiej. I wÂłaÂśnie dlatego wiara bywa taka zwodnicza. Wierzy siĂŞ tym, ktĂłrzy majÂą lepszy marketing MrugniĂŞcie

A serio, to modlitwa jest aktem wiedzy, nie wiary i dlatego pomaga.
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #108 : Sierpień 30, 2011, 21:11:04 »

                                Bogu niech bĂŞdÂą dziĂŞki

Jaros³aw Stró¿yk | Przegl¹d Katolicki | 7 Czerwiec 2011 | Komentarze (0)

W niedzielĂŞ 5 czerwca obchodzony bĂŞdzie juÂż czwarty DzieĂą DziĂŞkczynienia. To okazja, by przypomnieĂŚ sobie, jak wielkie znaczenie ma proste sÂłowo „dziĂŞkujĂŞ”.
Budowa ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej, ktĂłra powstaje na polach wilanowskich pod WarszawÂą, jest czĂŞsto w mediach przedstawiana jako niepotrzebna inwestycja, przykÂład megalomanii polskiego KoÂścioÂła. Krytykuje siĂŞ jÂą za rozmach, z jakim zostaÂła zaprojektowana, i olbrzymie koszty. W tej caÂłej krytyce umyka gdzieÂś cel jej budowy i fakt, Âże staÂła siĂŞ ona okazjÂą do przypomnienia, jak waÂżne jest dziĂŞkowanie Bogu za wszystko, co mamy. – Ta budowa rzeczywiÂście nie miaÂłaby sensu, gdyby nie wypeÂłniaÂła jej g³êboka treœÌ – mĂłwi kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. – TÂą treÂściÂą jest dziĂŞkczynienie Bogu za naszÂą ojczyznĂŞ, za KoÂśció³ i za kaÂżde dobro, ktĂłre nas spotyka – podkreÂśla.

NiewypeÂłnione zobowiÂązanie

SkÂąd w ogĂłle wzi¹³ siĂŞ pomysÂł postawienia takiej ÂświÂątyni? Idea jej budowy siĂŞga czasĂłw krĂłla StanisÂława Augusta Poniatowskiego. Wzniesienie ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej uchwalili w 1791 r. posÂłowie Sejmu Czteroletniego jako wyraz wdziĂŞcznoÂści za uchwalenie Konstytucji 3 maja. Na przeszkodzie powstania ÂświÂątyni stanĂŞÂła wojna z RosjÂą, a póŸniej rozbiory. PomysÂł jednak nigdy nie umarÂł. Po odzyskaniu po ponad 120 latach niepodlegÂłoÂści powrĂłcono do idei budowy. ÂŚwiÂątynia miaÂła zostaĂŚ wotum wdziĂŞcznoÂści za odzyskanie wolnoÂści. Wybuch II wojny Âświatowej, okupacja hitlerowska oraz dyktatura komunistyczna uniemoÂżliwiÂły realizacjĂŞ budowy przez nastĂŞpne kilkadziesiÂąt lat. Z inicjatywÂą kolejnego powrotu do idei wzniesienia ÂświÂątyni wystÂąpiÂł prymas Polski JĂłzef Glemp, ktĂłry przypomniaÂł o niewypeÂłnionym zobowiÂązaniu narodu polskiego. W uchwale powziĂŞtej z okazji 200-lecia Konstytucji 3 maja Komisja Konstytucyjna Senatu RP potwierdziÂła aktualnoœÌ zÂłoÂżonego niegdyÂś Âślubu. 13 czerwca 1999 r. Ojciec ÂŚwiĂŞty Jan PaweÂł II poÂświĂŞciÂł kamieĂą wĂŞgielny pod budowĂŞ ÂświÂątyni. Budowa rozpoczĂŞÂła siĂŞ w 2003 r. Mimo ró¿nych przeciwnoÂści losu prace na budowie postĂŞpowaÂły. Efekt moÂżna oglÂądaĂŚ dziÂś w Wilanowie. ÂŚwiÂątynia stoi w stanie surowym. W lutym na jej kopule zamontowano krzyÂż. – Mam nadziejĂŞ, Âże na przeÂłomie 2012 i 2013 r. ÂświÂątynia w stanie pó³surowym zostanie poÂświĂŞcona. Na jej ostateczny wyglÂąd przyjdzie nam zapewne poczekaĂŚ jeszcze wiele lat, ale waÂżne, Âże koÂśció³ zacznie sÂłuÂżyĂŚ wiernym – mĂłwi kard. Nycz.

Nie tylko mury

Z jego inicjatywy powoÂłano do Âżycia Centrum OpatrznoÂści BoÂżej. W ramach centrum powstaje nie tylko sama ÂświÂątynia, ale teÂż wiele innych instytucji. JuÂż w tej chwili przy centrum dziaÂła Instytut PapieÂża Jana PawÂła II, ktĂłry gromadzi i kataloguje pamiÂątki zwiÂązane z naszym wielkim rodakiem. W przyszÂłoÂści powstanie takÂże centrum wolontariatu oraz hospicjum. BiorÂąc pod uwagĂŞ, Âże sÂąsiadujÂące ze ÂświÂątyniÂą tereny sÂą najszybciej w stolicy rozwijajÂącÂą siĂŞ dzielnicÂą mieszkaniowÂą, w planach jest takÂże otwarcie katolickiego przedszkola.

Centrum ma byÌ tak¿e wielkim miejscem pamiêci o tym, co w historii naszej ojczyzny wa¿ne. W podziemiach œwi¹tyni zosta³ usytuowany Panteon Wielkich Polaków, czyli miejsce pochówku osób szczególnie zas³u¿onych w historii Polski i Koœcio³a. Do tej pory spoczêli tam m.in. znany poeta ks. Jan Twardowski, wieloletni kapelan Rodzin Katyùskich ks. pra³at Zdzis³aw Peszkowski, pierwszy minister spraw zagranicznych III RP Krzysztof Skubiszewski oraz ostatni polski prezydent na uchodŸstwie Ryszard Kaczorowski, który zgin¹³ w katastrofie smoleùskiej. Niezwykle wa¿nym elementem centrum bêdzie te¿ powstaj¹ce muzeum dwóch wielkich Polaków: Jana Paw³a II i prymasa Stefana Wyszyùskiego.

DziĂŞkuje nie kÂłuje

Z Centrum BoÂżej OpatrznoÂści zwiÂązane jest takÂże nowe ÂświĂŞto ustanowione w polskim KoÂściele. To DzieĂą DziĂŞkczynienia, ktĂłry jest obchodzony zawsze w pierwszÂą niedzielĂŞ czerwca. ZostaÂł ustanowiony w 2008 r. z inicjatywy kard. Nycza. – Mamy tyle spraw, za ktĂłre powinniÂśmy dziĂŞkowaĂŚ, a tego nie robimy. Ten dzieĂą jest po to, by o tym przypomnieĂŚ – mĂłwiÂł wĂłwczas.
Pierwszy DzieĂą DziĂŞkczynienia przeÂżywaliÂśmy 1 czerwca 2008 r. pod hasÂłem: „DziĂŞkuje nie kÂłuje”. G³ówne obchody odbyÂły siĂŞ na polach wilanowskich, gdzie przez caÂły dzieĂą wystĂŞpowaÂły ró¿ne zespoÂły i bawiÂły siĂŞ caÂłe rodziny. II DzieĂą DziĂŞkczynienia obchodzono pod hasÂłem: „DziĂŞkujemy za wolnoœÌ”. ChodziÂło g³ównie o upamiĂŞtnienie rocznic trzech wydarzeĂą: 30. rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana PawÂła II do ojczyzny, 20. rocznicy pierwszych czĂŞÂściowo wolnych wyborĂłw z 4 czerwca 1989 r. oraz 10. rocznicy wizyty Jana PawÂła II w polskim parlamencie. Na placu PiÂłsudskiego w Warszawie postawiono krzyÂż w miejscu, w ktĂłrym staÂł on w 1979 r., kiedy Jan PaweÂł II wypowiadaÂł sÂłynne sÂłowa: „Niech zstÂąpi Duch TwĂłj i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.
Z kolei w ubieg³ym roku Dzieù Dziêkczynienia po³¹czony by³ z beatyfikacj¹ ks. Jerzego Popie³uszki. Z tej okazji w sposób szczególny dziêkowaliœmy za osobê nowego b³ogos³awionego.
Tegoroczny DzieĂą DziĂŞkczynienia obchodzony bĂŞdzie 5 czerwca. – W tym roku, w sposĂłb szczegĂłlny, bĂŞdziemy dziĂŞkowaĂŚ Panu Bogu za dwĂłch najwiĂŞkszych PolakĂłw XX w.: Ojca ÂŚwiĂŞtego Jana PawÂła II i Prymasa TysiÂąclecia kard. Stefana WyszyĂąskiego. WyjÂątkowÂą okazjÂą ku temu staÂło siĂŞ wyniesienie na oÂłtarze pierwszego papieÂża z rodu PolakĂłw, ktĂłrego dokonaÂł Benedykt XVI w dniu 1 maja – podkreÂśla kard. Nycz. Metropolita warszawski zaznacza, Âże rĂłwnie waÂżnym powodem do dziĂŞkczynienia i modlitwy jest 30. rocznica Âśmierci Prymasa TysiÂąclecia, a takÂże 110. rocznica jego urodzin. – DziĂŞkujÂąc za piĂŞkne i ÂświĂŞte Âżycie kard. Stefana WyszyĂąskiego oraz dokonane przez niego dla KoÂścioÂła i Polski wielkie dzieÂła, bĂŞdziemy prosiĂŚ Boga o jego rych³¹ beatyfikacjĂŞ – zwraca uwagĂŞ metropolita warszawski.
Jak poinformowa³ prezes Centrum Opatrznoœci Bo¿ej Piotr Gawe³, jednym z elementów obchodów Œwiêta Dziêkczynienia bêdzie procesja z relikwiami b³. Jana Paw³a II. W niedzielê 5 czerwca rano, po krótkim nabo¿eùstwie na placu Pi³sudskiego, Traktem Królewskim do Œwi¹tyni Opatrznoœci Bo¿ej w Wilanowie wyruszy dziêkczynna procesja. Na jej poszczególnych odcinkach relikwie bêd¹ nieœli przedstawiciele ró¿nych œrodowisk i grup, m.in. wspólnota akademicka i neokatechumenalna oraz Ruch Œwiat³o-¯ycie. Na ostatnim odcinku, przy parafii œw. Antoniego Marii Zaccarii przy ul. Sobieskiego, do procesji w³¹cz¹ siê prezydenci, burmistrzowie i przedstawiciele miast papieskich z ca³ej Polski. W samo po³udnie przed Œwi¹tyni¹ Opatrznoœci Bo¿ej odprawiona zostanie ogólnonarodowa Msza œw. dziêkczynna za beatyfikacjê Jana Paw³a II, której przewodniczyÌ bêdzie nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, a homiliê wyg³osi przewodnicz¹cy Episkopatu Polski abp Józef Michalik. Po Eucharystii relikwie b³. Jana Paw³a II zostan¹ uroczyœcie przeniesione do Panteonu Wielkich Polaków w podziemiach œwi¹tyni. Tego dnia we wszystkich parafiach w Polsce odbêdzie siê zbiórka pieniêdzy na budowê Œwi¹tyni Opatrznoœci Bo¿ej.

DziĂŞkuje.pl

– Nie bĂŞdzie wdziĂŞcznoÂści czÂłowieka dla Boga, jeÂżeli nie bĂŞdzie wdziĂŞcznoÂści czÂłowieka dla czÂłowieka – tÂłumaczy Piotr GaweÂł. To wÂłaÂśnie g³ówna idea, ktĂłra przyÂświeca nie tylko Dniu DziĂŞkczynienia, ale caÂłemu przedsiĂŞwziĂŞciu, jakim jest budowa Centrum OpatrznoÂści BoÂżej. Kiedy bĂŞdziemy uczyĂŚ siĂŞ mĂłwiĂŚ sÂłowo „dziĂŞkujĂŞ” i uÂświadomimy sobie, Âże oprĂłcz problemĂłw dnia codziennego, ktĂłre nas otaczajÂą, jest teÂż Pan BĂłg, ktĂłremu warto dziĂŞkowaĂŚ, wtedy wÂłaÂśnie bĂŞdziemy mogli powiedzieĂŚ o sukcesie naszego przedsiĂŞwziĂŞcia.
W celu popularyzowania idei Dnia DziĂŞkczynienia stworzony zostaÂł serwis spoÂłecznoÂściowy dziekuje.pl. Jest on miejscem spotkania tych, ktĂłrzy czujÂą i chcÂą wyraziĂŚ swojÂą wdziĂŞcznoœÌ. Pozwala na publikowanie podziĂŞkowaĂą, kierowanych zarĂłwno do najbliÂższych, znajomych i nieznajomych, jak i do Pana Boga. IdeÂą strony jest aktywizowanie ludzi wokó³ idei dziĂŞkczynienia za „dobro powszednie”, ale i za cudowne, szczĂŞÂśliwe zdarzenia w naszym Âżyciu, ktĂłre zawdziĂŞczamy OpatrznoÂści BoÂżej. – JeÂśli na co dzieĂą bĂŞdziemy potrafili lepiej pamiĂŞtaĂŚ o sÂłowie „dziĂŞkujĂŞ”, bĂŞdziemy Âżyli w kraju bardziej uÂśmiechniĂŞtych i szczĂŞÂśliwych ludzi, a mury kompleksu ÂświÂątynnego napeÂłniÂą siĂŞ dziĂŞkczynieniem PolakĂłw – przekonujÂą przedstawiciele Centrum BoÂżej OpatrznoÂści.

DziĂŞkujemy OpatrznoÂści – to tytuÂł ksi¹¿ki autorstwa kard. Kazimierza Nycza, ktĂłrÂą metropolita warszawski wydaÂł, aby wesprzeĂŚ budowĂŞ ÂświÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej. Dlatego teÂż tematem publikacji jest wdziĂŞcznoœÌ i dziĂŞkczynienie. Kard. Nycz wspomina swoje dzieciĂąstwo i poczÂątki kapÂłaĂąstwa, dziĂŞkujÂąc za wszelkie dobro i wsparcie, jakiego doÂświadczyÂł.

- Jestem wdziĂŞczny Bogu za mÂądrego ojca i matkĂŞ, dobrÂą matkĂŞ. Za codziennÂą domowÂą katechezĂŞ, na ktĂłrÂą skÂładaÂło siĂŞ nasze Âżycie: wspĂłlne posiÂłki, praca, niedzielne msze Âśw., wszystkie rodzinne wigilie, uroczystoÂści, a przede wszystkim modlitwa moich rodzicĂłw – pisze hierarcha.

Dziennikarka Milena Kindziuk, ktĂłra redagowaÂła ksi¹¿kĂŞ, podkreÂśla, Âże to pierwsza pozycja, w ktĂłrej kard. Nycz opowiada o sobie. – KsiÂądz kardynaÂł opowiada nam o swoim dzieciĂąstwie. Pisze o smaku pomaraĂączy i uwagach w szkolnym dzienniczku – mĂłwi Kindziuk. Autor wiele uwagi poÂświĂŞca teÂż wyjaÂśnieniu samego pojĂŞcia OpatrznoÂści. NawiÂązuje do s³ów Jana PawÂła II, ktĂłry podkreÂślaÂł, Âże OpatrznoœÌ ma „najwyÂższÂą wÂładzĂŞ nad Âświatem” i jest „peÂłna troski o wszystkie stworzenia, a szczegĂłlnie o czÂłowieka”.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/bogu-niech-beda-dzieki,330,page3.html
.....................................

                         Czarna lista programĂłw niekatolickich

ws / ju./mw | EKAI | 8 Lipiec 2011 | Komentarze (1)

Forum Micha³a Archanio³a podejmie pracê nad opracowywaniem oraz analizowaniem na bie¿¹co audycji radiowych, programów telewizyjnych, artyku³ów prasowych pod wzglêdem zgodnoœci z wartoœciami chrzeœcijaùskimi.
Monitoring prasy oraz tworzenie „czarnej listy” tytu³ów bĂŞdzie sÂłuÂżyÂło - wedÂług przedstawicieli forum - klarowaniu przekazu informacyjnego. Informacja lepsza bowiem, zgodnie z prezentowanym na Forum przez prof. JĂłzefa OleĂąskiego fundamentalnym prawem informacji, jest wypierana przez gorszÂą.

Zdaniem uczestnikĂłw Forum najwaÂżniejszym z punktu widzenia przyszÂłoÂści katolicyzmu w Polsce jest „zagospodarowanie” grupy tzw. biernych katolikĂłw. SÂą to ludzie, ktĂłrzy choĂŚ sÂą wierzÂący, a nawet czĂŞsto praktykujÂący, bardzo Âłatwo przyjmujÂą opinie oraz przekonania zawarte w przekazach debaty publicznej.

Do³¹cz do nas na Facebooku

W tym celu jednym z podstawowych wyzwaĂą duszpasterskich jest zaktywizowanie biernych katolikĂłw poprzez mobilizowane ich do zaangaÂżowania w ró¿nego rodzaju wspĂłlnotach, w parafiach, w organizacjach wolontariackich. „OdciÂągnijmy ludzi od telewizji i pomó¿my im odkryĂŚ wartoœÌ dziaÂłania dla drugiego czÂłowieka”.

Kolejnym problemem, ktĂłrym bĂŞdzie siĂŞ zajmowaĂŚ Forum jest obecnoœÌ ksiĂŞdza w przestrzeni publicznej. Czy nie istnieje w Polsce stereotyp „zÂłego ksiĂŞdza”? Dlaczego statystyczny Polak nie dowiaduje siĂŞ o tym, co dobrego robiÂą polscy ksiĂŞÂża?

Ponadto istnieje potrzeba oÂżywienia debaty na temat poziomu katechezy w szkole, tworzenia zespo³ów zadaniowych ksiĂŞÂży – dla mÂłodzieÂży, dla dzieci, rekolekcjonistĂłw, szukania metod dotarcia do ludzi indywidualnie, nauki modlitwy w parafiach.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Forum SpoÂłeczne MichaÂła ArchanioÂła ma przede wszystkim na celu pobudzaĂŚ dyskusjĂŞ na temat waÂżnych problemĂłw Âżycia PolakĂłw w nurcie katolickiej nauki spoÂłecznej oraz wspomagaĂŚ twĂłrczÂą i aktywnÂą rolĂŞ religii w polskim spoÂłeczeĂąstwie.

Za podstawowe wartoœci Forum uznaje: rodzinê, wolnoœÌ religijn¹, moraln¹ ekonomiê, spo³eczeùstwo obywatelskie, religijny kapita³ spo³eczny, solidarnoœÌ, wspólnotê, kulturê oraz wychowanie.

http://religia.onet.pl/kraj,19/czarna-lista-programow-niekatolickich,409.html






« Ostatnia zmiana: Sierpień 31, 2011, 19:54:44 wysłane przez Rafaela » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #109 : Sierpień 31, 2011, 19:43:28 »

                                 
                                     KRYZYS KOSCIOLA.
Ojca Leona slow kilka

Z kaÂżdej strony otaczajÂą nas jakieÂś, wiĂŞksze i mniejsze, kryzysy – finansowe, gospodarcze, rodzinne, trudno wiĂŞc dziwiĂŚ siĂŞ, Âże mĂłwi siĂŞ o kryzysie KoÂścioÂła. Nie jest to wcale wymysÂł wspó³czesnoÂści, gdyÂż, jak siĂŞ okazuje, kryzys w KoÂściele trwa od poczÂątku jego istnienia, zwiÂązany min. ze skÂłonnoÂściÂą ludzi do grzechĂłw czy przeÂśladowaniami, ktĂłre uniemoÂżliwiajÂą swobodne funkcjonowanie. MĂłwi siĂŞ teÂż, Âże KoÂśció³ psujÂą pieniÂądze. Jak jest naprawdĂŞ? KoÂśció³, jak kaÂżda instytucja, potrzebuje pieniĂŞdzy do normalnego funkcjonowania. Gdzie wiĂŞc zaczyna siĂŞ zepsucie? Ojciec Leon jest w tej kwestii bardzo stanowczy. Wiele jest osĂłb, ktĂłre twierdzÂą, Âże KoÂśció³ nie przetrwa kryzysu i zniknie, przestanie istnieĂŚ. Jak bĂŞdzie naprawdĂŞ? Trzeba pamiĂŞtaĂŚ, Âże KoÂśció³ to nie tylko biskupi i hierarchowie, ale kaÂżdy z nas. Wszyscy powinniÂśmy odpowiedzieĂŚ sobie na pytanie, czy moja wiara jest staÂła i prawdziwa? Czy dajĂŞ Âświadectwo innym, przyciÂągam ich, czy raczej zniechĂŞcam? (mp)

http://religia.onet.pl/video/details/kryzys-koscioa-ojca-leona-sow-kilka,11293/

...........................

RV / ms, ju. | EKAI | 4 Lipiec 2011 | Komentarze (0)

                                 Moda na katolickÂą ksi¹¿kĂŞ

W³ochy prze¿ywaj¹ boom ksi¹¿ek o tematyce religijnej. Ju¿ dziœ stanowi¹ one 13 proc. rynku wydawniczego, wypuszczaj¹c do obiegu 4,5 tys. nowoœci rocznie. WartoœÌ sprzedanych publikacji w ci¹gu roku to 260 mln euro.
Dystrybucja dokonuje siê przede wszystkim za poœrednictwem ksiêgarni katolickich, których jest ponad 400, ale nie tylko. ChoÌ przez wiele lat publikacje katolickie pada³y ofiar¹ swoistego ostracyzmu i w najlepszym wypadku by³y zaliczane do ezoteryki i okultyzmu, dziœ równie¿ wydawnictwa i ksiêgarnie œwieckie odkry³y w tych ksi¹¿kach nowe Ÿród³o zysków.

Do³¹cz do nas na Facebooku

PrzeÂłom wprowadziÂł Jan PaweÂł II. Jako pierwszy z papieÂży adresowaÂł on swe teksty do szerokiego odbiorcy, rĂłwnieÂż do niewierzÂących i jako taki byÂł sprzedawany poza obiegiem katolickim. Benedykt XVI podtrzymaÂł tĂŞ dobrÂą tradycjĂŞ. Obok Karola WojtyÂły polskim autorem bestsellerĂłw na tutejszym rynku wydawniczym jest s. Faustyna Kowalska ze swym „Dzienniczkiem”.

Zjawiskiem typowo wÂłoskim sÂą bestsellerowi purpuraci: kard. Carlo Maria Martini, ktĂłrego wznowiono ostatnio 44-krotnie w 12 wydawnictwach, oraz kard. Gianfranco Ravasi, ktĂłry w ubiegÂłym roku miaÂł 27 nowoÂści i wznowieĂą w 13 wydawnictwach.

Do katolickich bestsellerĂłw zaliczane sÂą takÂże religijne zwierzenia popularnych postaci show-biznesu. PrzykÂładem Paolo Brosio, znany komentator sportowy, ktĂłry opisaÂł historiĂŞ swych upadkĂłw i nawrĂłcenia w Medjugorje. Jego ksi¹¿ka „O krok od przepaÂści” sprzedaÂła siĂŞ w 200 tys. egzemplarzy. Nie gorsze osiÂągniĂŞcia ma teÂż piÂłkarz Nicola Legrottaglie. Jak sam wyznaje, jego dwie ksi¹¿ki sÂą speÂłnieniem obietnicy danej w dzieciĂąstwie Jezusowi: - JeÂśli zostanĂŞ piÂłkarzem pierwszej ligi, stanĂŞ siĂŞ Twoim misjonarzem – powiedziaÂł kiedyÂś w modlitwie maÂły MikoÂłaj. I dlatego jego pierwsza ksi¹¿ka o wierze nosi tytuÂł: „DaÂłem sÂłowo”.

WaÂżnym czynnikiem sukcesu wydawnictw katolickich jest wzrost liczby czytelnikĂłw, o 10 proc. w ciÂągu ostatnich trzech lat. Co waÂżne, znajdujÂą siĂŞ wÂśrĂłd nich ludzie mÂłodzi oraz niewierzÂący. - RĂłwnieÂż ateiÂści czujÂą potrzebĂŞ dialogu z wierzÂącymi, aby odkryĂŚ wartoÂści, ktĂłre mogÂą posÂłuÂżyĂŚ za pomost do nowego humanizmu – podkreÂśla ks. Rosino Gibellini, dyrektor wydawnictwa Queriniana. Wypromowane przez niego bestsellery to tytuÂły autorstwa kard. Waltera Kaspera – 40 tys. egzemplarzy, Anselma GrĂźna – 100 tys. oraz Henriego Nouwena – 150 tys.
http://religia.onet.pl/swiat,18/moda-na-katolicka-ksiazke,388.html
.............................

                             UzaleÂżnienia leczÂą w Licheniu

Robert Adamczyk / ms/mw | EKAI | 19 Lipiec 2011 | Komentarze (20)

Setki osĂłb uzaleÂżnionych od alkoholu, papierosĂłw, jedzenia, seksu czy internetu kaÂżdego roku przyjeÂżdÂża do Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom UzaleÂżnionym, ktĂłre dziaÂła przy sÂłynnym sanktuarium Matki BoÂżej LicheĂąskiej.
Psycholodzy, terapeuci, ksiÂądz duszpasterz oraz wolontariusze sÂą dyspozycji wszystkich tych, ktĂłrzy czujÂą, Âże sami nie sÂą w stanie uporaĂŚ siĂŞ ze swoimi problemami, a chcÂą odzyskaĂŚ utraconÂą nadziejĂŞ i zmieniĂŚ swoje Âżycie.

Codzienna praca

W pierwszych latach istnienia Centrum dzia³a³o wy³¹cznie sezonowo. Ze wzglêdu na du¿e zainteresowanie mityngami trzeŸwoœciowymi, zapad³a decyzja o wyd³u¿eniu dzia³alnoœci placówki. Sta³¹ form¹ pracy sta³ siê codzienny dy¿ur terapeuty, duszpasterza i pracownika pierwszego kontaktu. Tylko w pierwszym roku funkcjonowania (2001) w Centrum przeprowadzono 3391 konsultacji.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Osób bêd¹cych w ró¿nego rodzaju kryzysach, potrzebuj¹cych pomocy zg³asza siê z roku na rok coraz wiêcej. Najczêœciej szukaj¹ wsparcia cz³onkowie rodzin osób uzale¿nionych. Wœród uzale¿nieù dominuje alkoholizm. Mniejsze, choÌ nieznacznie, s¹ problemy z narkomani¹, nikotynizmem, erotomani¹, uzale¿nieniem od internetu, a tak¿e z innymi zjawiskami, jak przemoc w rodzinie, zaburzenia psychiczne, anoreksja, bulimia.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

UzaleÂżnieniom ulegajÂą teÂż coraz to mÂłodsze osoby. Aby mieĂŚ z nimi lepszy i Âłatwiejszy kontakt pracownicy Centrum udzielajÂą porad takÂże przez internet. StronĂŞ internetowÂą odwiedza kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb rocznie. Prowadzone sÂą rĂłwnieÂż rozmowy przez skype’a, informacje i porady udzielane sÂą coraz czĂŞÂściej za pomocÂą poczty elektronicznej.

Przepowiednie z Lichenia

W ramach Centrum dzia³a tak¿e Poradnia Odnowy Rodziny. Prowadzone s¹ rozmowy i szkolenia na temat naturalnego planowania rodziny, dialogi ma³¿eùskie, pomoc ma³¿eùstwom zagro¿onym rozbiciem i prze¿ywaj¹cym ró¿nego rodzaju trudnoœci i kryzysy ma³¿eùskie czy te¿ doœwiadczaj¹cym problemów wychowawczych. Poradnia prowadzi tak¿e kursy przedma³¿eùskie.

Mityng pod gwiazdami

StaÂłym wydarzeniem w Licheniu staÂły siĂŞ OgĂłlnopolskie Spotkania TrzeÂźwoÂściowe, ktĂłrych tradycyjnym terminem jest ostatnia sobota i niedziela lipca. Pierwsze z nich odbyÂło siĂŞ w 1993 roku z inicjatywy grupy AA „JednoœÌ” z Konina, ks. StanisÂława Kowalskiego z KoÂła oraz Apostolstwa TrzeÂźwoÂści i zgromadziÂło okoÂło 300 uczestnikĂłw. OdtÂąd z roku na rok „Mityngi pod gwiazdami” gromadziÂły coraz liczniejsze rzesze przedstawicieli tych Âśrodowisk z caÂłej Polski. W jubileuszowym, X Spotkaniu wziĂŞÂło udziaÂł 15 tys. osĂłb.

................................
                               UzaleÂżnienia leczÂą w Licheniu

Robert Adamczyk / ms/mw | EKAI | 19 Lipiec 2011 | Komentarze (20)

Od wielu lat czÂłonkowie wspĂłlnot samopomocowych przybywajÂą do Lichenia, aby modliĂŚ siĂŞ o ÂłaskĂŞ trzeÂźwego Âżycia i szczĂŞÂścia rodzinnego. W programie „Mityngu pod gwiazdami” znajdujÂą siĂŞ spotkania z psychologami i terapeutami, wspĂłlna Msza Âśw., caÂłonocne mityngi wspĂłlnot AA, Al-Anon, Al-Ateen, DDA, AN – Anonimowych NarkomanĂłw, AE - Anonimowych ErotomanĂłw, AH – Anonimowych HazardzistĂłw, AP – Anonimowych Palaczy oraz koncert muzyki religijnej.

2010 rok w liczbach

W 2010 r. pracuj¹cy w Licheùskim Centrum psycholodzy, terapeuci i wolontariusze przeprowadzili 1996 rozmów indywidualnych. Rozmowy dotyczy³y problemów z zakresu uzale¿nienia od alkoholu, narkotyków, nikotyny, seksu, gier hazardowych, internetu, zakupów, anoreksji, bulimii, przemocy w rodzinie. Omawiano te¿ problemy ma³¿eùskie, rodzinne, wychowawcze, zwi¹zane z naturalnym planowaniem rodziny, przygotowaniem do ma³¿eùstwa, a tak¿e zwi¹zków niesakramentalnych, rozwodów, separacji, problemów religijnych.

Tradycyjnie ju¿ w ostatni weekend lipca przy wspó³pracy z miejscow¹ grup¹ AA zorganizowano XVIII Licheùskie Ogólnopolskie Spotkania TrzeŸwoœciowe. Udzia³ w nich wziê³o oko³o 20 tys. wiernych, a ponad 200 osób skorzysta³o w tym czasie z indywidualnych rozmów z psychologami, terapeutami i wolontariuszami.

W zwiÂązku z OgĂłlnopolskimi Spotkaniami TrzeÂźwoÂściowymi wydawany jest periodyk „Mityng pod gwiazdami”, zawierajÂący Âświadectwa osĂłb dotkniĂŞtych roÂżnymi uzaleÂżnieniami, a ktĂłre wyszÂły z naÂłogu przy wiĂŞkszym lub mniejszym udziale Centrum.

Zorganizowano rĂłwnieÂż po raz pierwszy (wspĂłlnie z Duszpasterstwem TrzeÂźwoÂści Diecezji WÂłocÂławskiej) „Diecezjalny DzieĂą OÂświaty TrzeÂźwoÂściwej”, ktĂłry skupiÂł kilkuset wiernych zainteresowanych problematykÂą uzaleÂżnieĂą. Kolejnym przedsiĂŞwziĂŞciem Centrum sÂą LicheĂąskie Spotkania Rodzin pod nazwÂą „Piknik z mamÂą i tatÂą w Licheniu”. W imprezie zorganizowanej juÂż po raz drugi uczestniczyÂło kilka tysiĂŞcy dzieci i dorosÂłych.

Obietnica dana papieÂżowi

Powstanie Centrum zwiÂązane jest z wizytÂą papieÂża Jana PawÂła II w licheĂąskim sanktuarium w dniach 7-8 czerwca 1999 roku. Wtedy wÂłaÂśnie projekt centrum i postanowienie realizacji zÂłoÂżono na rĂŞce papieÂża jako wotum dziĂŞkczynne Zgromadzenia KsiĂŞÂży MarianĂłw za jego przyjazd do Lichenia. PapieÂż otrzymaÂł od zakonnikĂłw obietnicĂŞ utworzenia w Licheniu zespoÂłu poradni zajmujÂących siĂŞ „nowymi ubogimi” wspó³czesnego KoÂścioÂła i Âświata – osobami uzaleÂżnionymi i ich rodzinami. We wrzeÂśniu 2000 r., zaledwie 10 miesiĂŞcy od poÂświĂŞcenia placu budowy, powstaÂł budynek Centrum.

Autorem projektu, jego g³ównym realizatorem oraz pierwszym dyrektorem zosta³ ks. Dariusz Kwiatkowski. Jeszcze przed wst¹pieniem do Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów pracowa³ w oœrodkach resocjalizacyjnych. Od 1990 roku zwi¹zany z ruchem trzeŸwoœciowym, grupami samopomocowymi AA i Al-Anon. Od 1992 roku uczestniczy³ w dy¿urach Apostolstwa TrzeŸwoœci w Licheniu.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/uzaleznienia-lecza-w-licheniu,441,page2.html
« Ostatnia zmiana: Sierpień 31, 2011, 19:48:07 wysłane przez Rafaela » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #110 : Sierpień 31, 2011, 20:51:50 »


to jest dobre :
Cytuj
Mniejsze, choĂŚ nieznacznie, sÂą problemy z narkomaniÂą, nikotynizmem, erotomaniÂą, uzaleÂżnieniem od internetu, ..
(..)  Aby mieĂŚ z nimi lepszy i Âłatwiejszy kontakt pracownicy Centrum udzielajÂą porad takÂże przez internet. StronĂŞ internetowÂą odwiedza kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb rocznie. Prowadzone sÂą rĂłwnieÂż rozmowy przez skype’a, informacje i porady udzielane sÂą coraz czĂŞÂściej za pomocÂą poczty elektronicznej.

Leczenie uzaleÂżnienia od internetu przez internet to jak leczenie alkoholizmu wĂłdkÂą MrugniĂŞcie

Ciekawe czy leczÂą tam uzaleÂżnienie od religii ? MrugniĂŞcie
Zapisane
arteq
Gość
« Odpowiedz #111 : Sierpień 31, 2011, 21:33:55 »

Oczywistym jest - przynajmniej dla mnie - Âże pomocy, porad i sugestii szukajÂą rĂłwnieÂż bliscy osoby uzaleÂżnionej, bo chcÂą jej pomĂłc... Tak jak np. moja kuzynka gdy szukaÂła specjalisty dla uzaleÂżnionego od netu syna...

Tak, East leczÂą - uzaleÂżnienie od religii zwykÂło siĂŞ nazywaĂŚ mianem fanatyzmu, odmianÂą pewnego uzaleÂżnienia jest rĂłwnieÂż dewocja, w jej pejoratywnej odmianie.
Zapisane
zodiakus71
Gość
« Odpowiedz #112 : Wrzesień 01, 2011, 06:04:49 »

East mo¿e to Ci siê wydaÌ dziwne ale jedn¹ z dawniej stosowanych metod leczenia alkoholika by³o podawanie mu alkoholu . Kiedyœ stosowano to w szpitalach psyhiatrycznych przy leczeniu alkoholików nie wiem jak to teraz wygl¹da . Z relacji osób po kuracji podobno pi³o siê oko³o 150 ml ale bardzo ma³¹ ³y¿eczk¹ . Nie wiem co chcieli tym osi¹gn¹Ì ale takie by³y podobno pierwsze dni na odwyku.
Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #113 : Wrzesień 01, 2011, 08:10:29 »

Na uzaleÂżnienie od internetu jest pewna skuteczna rada -sport,  pasja , hobby , zainteresowania , nie zwiÂązane z komputerem, albo zakochanie UÂśmiech
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #114 : Wrzesień 03, 2011, 19:32:08 »


Alina Petrowa-Wasilewicz | EKAI | 29 SierpieĂą 2011 | Komentarze (321)

                                                                 NadgorliwoœÌ ks. Natanka

Gdyby wiĂŞcej ksiĂŞÂży angaÂżowaÂło siĂŞ w pracĂŞ kapÂłaĂąskÂą tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wyglÂądaÂłoby inaczej. Sedno problemu polega jednak na tym, Âże stawia siĂŞ ponad wÂładzÂą koÂścielnÂą i samowolnie przywÂłaszcza sobie coÂś, do czego nie ma prawa.
Stwierdza w rozmowie z KAI jezuita o. Józef Augustyn. W wywiadzie mówi on o wnioskach, jakie powinni wyci¹gn¹Ì z tego zdarzenia wszyscy katolicy, a szczególnie ich duszpasterze.

Alina Petrowa-Wasilewicz: Od kilku miesiêcy wokó³ ks. Piotra Natanka, suspendowanego ksiêdza, gromadzi siê grupa zwolenników. To zjawisko jest wyzwaniem dla ca³ej wspólnoty wiernych, ujawnia te¿ nasze braki, grzechy i deficyty.

Do³¹cz do nas na Facebooku

O. Józef Augustyn SJ: Pojedyncze sytuacje nie tyle ujawniaj¹, ile raczej daj¹ okazjê do refleksji nad stylem kap³aùskiego pos³ugiwania. Jak Koœció³ nie nale¿y do papie¿a, a diecezja do biskupa, tak wierni nie nale¿¹ do ksiêdza, którym on pos³uguje. Ks. Natanek zaw³aszcza ludzi, którzy mu zaufali. Sam mianuje siê ich pasterzem. Naszym kap³aùskim grzechem bywa w³aœnie swoiste zaw³aszczanie: koœcielnych pos³ug, rzeczy, pieniêdzy, a nawet ludzi i traktowanie ich jakby byli nasz¹ w³asnoœci¹. Szukamy nierzadko dla siebie lepszych funkcji, miejsc, czy stanowisk.

Kard. Carlo Martini powiedziaÂł kiedyÂś nieco prowokacyjnie, Âże w KoÂściele istnieje tylko jedna droga: droga awansu. KapÂłaĂąstwo nie moÂże byĂŚ miejscem autokracji i samorealizacji. Benedykt XVI zauwaÂżyÂł, Âże jeÂżeli kapÂłaĂąstwo jest wywyÂższeniem, jest to wywyÂższenie na krzyÂż. Kiedy funkcja kapÂłaĂąska jest waÂżniejsza od prostej ludzkiej uczciwoÂści czy teÂż wiĂŞzi z Chrystusem, mamy do czynienia ze swoistÂą idolatriÂą i naduÂżyciem.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Jakie potrzeby zaspakaja tego typu „charyzmatyczny” duszpasterz? Ma ÂłagodziĂŚ strach (w jego przekazie sÂą mocne akcenty zwiÂązane z koĂącem Âświata), jest odwoÂłaniem siĂŞ do emocji, budowaniem toÂżsamoÂści grupy dziĂŞki symbolom - uÂżywania okreÂślonych obrazĂłw, zwolennicy nakÂładajÂą czerwone pÂłaszcze i powoÂłujÂą na objawienia prywatne, itd.

Nie robiÂłbym ks. Natankowi zarzutĂłw z wymienionych w pytaniu spraw. KaÂżdÂą z nich moÂżna jakoÂś obroniĂŚ. PowiedziaÂłbym nawet wiĂŞcej, Âże doskonale wykorzystuje on pewne braki duszpasterskiego posÂługiwania wielu ksiĂŞÂży. Zbiera niektĂłre „popularne tematy” i podaje je ludziom. Oni widzÂą, Âże na czymÂś mu zaleÂży, Âże jest bardzo zaangaÂżowany. Z jednej strony wiele od ludzi wymaga w zakresie moralnych postaw, ale z drugiej dostosowuje siĂŞ teÂż do nich. Gdy chcÂą sÂłuchaĂŚ o koĂącu Âświata, to im o nim mĂłwi. Jezus teÂż mĂłwiÂł przecieÂż o koĂącu Âświata. Kazania ks. Natanka sÂą bardzo emocjonalne, bo to ludzi dotyka, porusza. A poniewaÂż wierni lubiÂą uroczyste liturgie, wiĂŞc posÂługuje siĂŞ bogatymi symbolami. Gesty, obrazy, stroje liturgiczne, sÂą przecieÂż waÂżne. Nawet powoÂływanie siĂŞ na prywatne objawienia teÂż moÂżna uratowaĂŚ. Lourdes, Fatima, La Salette sÂą przecieÂż oparte na prywatnych objawieniach.

KsiÂądz Natanek Superstar!
Proszê nie gorszyÌ siê tym, co powiem: gdyby wiêcej ksiê¿y anga¿owa³o siê w pracê kap³aùsk¹ tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wygl¹da³oby inaczej. Sedno ca³ego problemu polega jednak na tym, ¿e sam stawia siê ponad w³adz¹ koœcieln¹ i samowolnie przyw³aszcza sobie coœ, do czego nie ma prawa. Biblia mówi, ¿e lepsze jest pos³uszeùstwo od ofiary, a uleg³oœÌ od t³uszczu baranów (por. 1 Sm 15, 22). Osobista gorliwoœÌ duszpasterska nie usprawiedliwi przecie¿ buntu przeciw swemu biskupowi.

Przyznam siĂŞ, Âże niektĂłre wypowiedzi ks. Natanka wrĂŞcz mnie przeraÂżajÂą. Po suspensie biskupa ludziom otwarcie powiedziaÂł, Âże to, co robi, jest z punktu widzenia kanonicznego niegodziwe. MĂłwi teÂż, Âże nie on jeden jednak tak siĂŞ zachowuje. Wielu innych ksiĂŞÂży sprawuje swoje funkcje niegodziwie, w grzechu, jak na przykÂład ci, ktĂłrzy ÂżyjÂą w konkubinacie. UprzedzaÂł przy tym ludzi, by – jeÂżeli sobie tego nie ÂżyczÂą – nie przyjmowali komunii z jego rĂŞki i nie Âłamali swoich sumieĂą. Ile w postawie ks. Natanka zagubienia psychicznego, a ile moralnego uporu i grzechu – to moÂże rozsÂądziĂŚ tylko sam Pan BĂłg. Nie nasza to sprawa. A poniewaÂż przyrzekaÂł posÂłuszeĂąstwo biskupowi, ten ma prawo go upominaĂŚ i wzywaĂŚ do zmiany postawy.

Jaki deficyt w formacji katolikĂłw ujawnia siĂŞ w osobach gromadzÂących siĂŞ wokó³ suspendowanego? Dla nich nie ma znaczenia, Âże zostaÂł on suspendowany, Âże nie jest w ³¹cznoÂści z biskupem, czyli z KoÂścioÂłem, Âże jest nieposÂłuszny. Umyka im podstawowy, „koÂścioÂłotwĂłrczy” warunek. Brak wiedzy, lekcewaÂżenie autorytetĂłw, skrajny subiektywizm?

U ludzi, którzy id¹ za ks. Natankiem, nie dopatrywa³bym siê z³ej woli czy nawet lekcewa¿enia Koœcio³a. Gdy powstaje ostry konflikt w parafii pomiêdzy proboszczem a wikarym, ludzie te¿ siê dziel¹. Kiedy kilka miesiêcy temu w mediach mówi³o siê o podzia³ach w Koœciele polskim, wielu krzycza³o, ¿e nie ma ¿adnych podzia³ów. A dlaczego mia³aby istnieÌ idealna jednoœÌ i harmonia w polskim Koœciele, skoro ju¿ w Koœciele pierwotnym istnia³y podzia³y miêdzy Aposto³ami: Piotrem a Paw³em, Paw³em a Barnab¹, by przywo³aÌ najbardziej znane. Có¿ w tym dziwnego, ¿e istniej¹ miêdzy nami jakieœ podzia³y? Pytanie, czy w naszych podzia³ach zachowujemy siê uczciwie i z szacunkiem do ludzi patrz¹cych inaczej.

W przypadku wiernych idÂących za ks. Natankiem niewiedza i subiektywizm mogÂą odgrywaĂŚ bardzo waÂżnÂą rolĂŞ. Ludzie, jak siĂŞ zdaje, nie sÂą do koĂąca Âświadomi powagi sytuacji, jakie stwarza „ich duszpasterz”. MogÂą problem nieco lekcewaÂżyĂŚ: có¿, Âże ksiÂądz pok³óciÂł siĂŞ z biskupem? MaÂło to mamy k³ótni. Ale to nie jest zwyczajna k³ótnia, podziaÂł; to moÂże byĂŚ poczÂątek rozÂłamu. Mimo wszystko moÂże niepokoiĂŚ nas fakt, Âże ks. Natanek porĂłwnuje siĂŞ do ekskomunikowanego abpa Marcela Lefebvre’a oraz wyÂświĂŞconych przez niego biskupĂłw. CzyÂżby Âświadomie d¹¿yÂł do schizmy?

Nie oskar¿a³bym jednak ludzi, ale usi³owa³ ich zrozumieÌ. Trzeba by te¿ z nimi rozmawiaÌ, aby móc coœ powiedzieÌ o ich motywacji. Tym wiêksza wiêc odpowiedzialnoœÌ i wina ksiê¿y, kiedy tê niewiedzê ludzi wykorzystuj¹ m¹c¹c im w g³owach.
Ks. Natanek mĂłwi masĂŞ nielogicznych, sprzecznych z katechizmem rzeczy i nikogo to nie niepokoi. Co dzieje siĂŞ z naszÂą formacjÂą katolickÂą?

W wypadku ks. Natanka mamy najpierw – jak sÂądzĂŞ – opĂłr wobec koÂścielnej wÂładzy, a potem dopiero „niepoprawnoÂści teologiczne”. MoÂże i niejeden ksiÂądz mĂłwi rzeczy sprzeczne z katechizmem. Kiedy ksiÂądz zdradza swoje sympatie polityczne na ambonie, czy nie mĂłwi rzeczy sprzecznych z nauczaniem KoÂścioÂła? Jestem peÂłen podziwu dla wiernych, ktĂłrzy tak cierpliwie sÂłuchajÂą nieraz naszych – jakÂże niedoskonaÂłych – kazaĂą. To wyraz ich wiary. A jeÂżeli ktoÂś, odchodzÂąc od konfesjonaÂłu, czuje siĂŞ upokorzony, to czy usÂłyszaÂł tam dobrÂą nowinĂŞ? Brak wyczucia i delikatnoÂści w konfesjonale to jeden z wiĂŞkszych naszych grzechĂłw. Co jest z naszÂą formacjÂą katolickÂą? – pyta pani. To waÂżne pytanie. Ale nie potrzeba skandalu wywoÂłanego przez ks. Natanka, by je sobie postawiĂŚ. W caÂłej posÂłudze i nauczaniu ks. Natanka zaczyna dominowaĂŚ jakaÂś samowola.

Czy widzi Ojciec jakieÂś analogie lub podobieĂąstwa z innymi zjawiskami z przeszÂłoÂści KoÂścioÂła?

Historyk KoÂścioÂła, ktĂłry dobrze zna analogiczne sytuacje z przeszÂłoÂści oraz sprawĂŞ ks. Natanka, pewnie mĂłgÂłby dopatrzyĂŚ siĂŞ podobieĂąstw. ByÂłbym bardzo ostroÂżny w prognozowaniu przyszÂłoÂści tego, co dzieje siĂŞ wokó³ niego. KierujÂąc siĂŞ bardziej intuicjÂą niÂż szczegó³owÂą analizÂą sytuacji, byÂłbym skÂłonny twierdziĂŚ, Âże caÂły ruch wokó³ ks. Natanka wygaÂśnie z czasem w sposĂłb naturalny. Kto dziÂś pamiĂŞta o „objawieniach” w OÂławie i o co tam chodziÂło? A przecieÂż zjeÂżdÂżali tam ludzie z caÂłej Polski. SÂądzĂŞ, Âże gdyby nie internet, ks. Natanek by nie zaistniaÂł. W jednym kazaniu chwali siĂŞ wiernym, Âże danego dnia miaÂł dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy wejœÌ na swojÂą stronĂŞ internetowÂą. ByÂło to w dniach najwiĂŞkszego nagÂłoÂśnienia jego wypowiedzenia posÂłuszeĂąstwa biskupowi. Có¿ to jest w internecie dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy?

Jak powinni na to zjawisko reagowaĂŚ Âświeccy oraz duszpasterze? Czy przez taki „dopust” Pan BĂłg coÂś chce nam powiedzieĂŚ, czy jest to wyzwanie dla Âświeckich i duszpasterzy?

WinniÂśmy reagowaĂŚ bardzo pokornie, w duchu prawdy, z wiarÂą, z szacunkiem, miÂłoÂściÂą i wspó³czuciem dla ks. Natanka i ludzi, ktĂłrzy zostali przy nim. Nie wiem, co Pan BĂłg chce nam powiedzieĂŚ, ale z pewnoÂściÂą winniÂśmy potraktowaĂŚ tĂŞ sytuacjĂŞ jako wyzwanie. Dlaczego ludzie idÂą za zbuntowanym ksiĂŞdzem? To jest – w moim odczuciu – bardzo waÂżne pytanie dla nas, ksiĂŞÂży. Z kim my ich najpierw wi¹¿emy: z sobÂą, z hierarchiÂą, ze strukturami koÂścielnymi czy teÂż z Jezusem? Wszystko, co nie prowadzi w KoÂściele do Jezusa, zwodzi ludzi, okÂłamuje ich i staje siĂŞ przeszkodÂą w ich zbawieniu. W KoÂściele wszystko i wszyscy majÂą sÂłuÂżyĂŚ wy³¹cznie Jezusowi. Inne waÂżne pytanie: o co nam chodzi, osobiÂście, gdy pracujemy z ludÂźmi i dla ludzi? Czego my oczekujemy od ludzi? Jaka jest bezinteresownoœÌ naszej posÂługi?

SprawĂŞ ks. Natanka trzeba teÂż potraktowaĂŚ z najwyÂższym spokojem i cierpliwoÂściÂą. Im wiĂŞcej bĂŞdzie krytyki, rozdzierania szat, potĂŞpiania, tym sprawa moÂże dÂłuÂżej siĂŞ ciÂągn¹Ì. Za buntem ks. Natanka przeciw jego biskupowi jest teÂż jego osobisty dramat, jego cierpienie. W swojej nieco ekshibicjonistycznej szczeroÂści wcale tego nie ukrywa. Po ogÂłoszeniu suspensy skarÂżyÂł siĂŞ do ludzi: „Zabrano mi wszystko”. Rzecz w tym, Âże w KoÂściele my nie mamy nic na wÂłasnoœÌ. I tak, gdy przychodzi wiek emerytalny, wÂładza koÂścielna pozbawia funkcji i stanowisk nie tylko ksiĂŞÂży, ale i biskupĂłw, choĂŚ niejeden byÂłby w stanie jeszcze dÂługo posÂługiwaĂŚ. I choĂŚ zachowanie ks. Natanka nas dotyka, to jednak nie daje nam prawa do jakiegokolwiek lekcewaÂżenia jego bĂłlu. A kiedy ks. Natanek wypomina nam nasze koÂścielne grzechy i sÂłaboÂści, nie naleÂży z tym polemizowaĂŚ, ale braĂŚ sobie to do serca.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/nadgorliwosc-ks-natanka,5108,page1.html
..................................

                                                                                 PoboÂżnoœÌ czy dewocja?

Ewelina Drela | PSPO | 2 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (5)

Kim dla przeciĂŞtnego „zjadacza chleba” jest osoba wierzÂąca? NajczĂŞÂściej kojarzy siĂŞ z typem naiwniaczka, ktĂłry pozwoli sobÂą pomiataĂŚ i wystawi „drugi policzek”, ofiarÂą losu w powyciÂąganym swetrze, a w najgorszym wypadku wielbicielem pewnej doœÌ kontrowersyjnej stacji radiowej.
Poruszanie tematu poboÂżnoÂści, czy dewocji, zawsze jest doœÌ niebezpieczne. RobiÂąc to, naraÂżamy siĂŞ na krytykĂŞ, byĂŚ moÂże nawet agresjĂŞ zarĂłwno ze strony osĂłb niewierzÂących, jak teÂż „wierzÂących za bardzo”. Czy zatem lepiej przemilczeĂŚ pewne kwestie? Nie wypowiadaĂŚ siĂŞ, udajÂąc, Âże ich nie ma? Bynajmniej.

Blog Ojca Leona

Katolicy bardzo czĂŞsto spotykajÂą siĂŞ z doœÌ pogardliwym podejÂściem, ironicznym uÂśmiechem na widok ÂłaĂącuszka na szyi, czasami wrĂŞcz poleceniem zdjĂŞcia go. Kim dla przeciĂŞtnego „zjadacza chleba” jest osoba wierzÂąca? NajczĂŞÂściej kojarzy siĂŞ z typem naiwniaczka, ktĂłry pozwoli sobÂą pomiataĂŚ i wystawi „drugi policzek”, ofiarÂą losu w powyciÂąganym swetrze, a w najgorszym wypadku wielbicielem pewnej doœÌ kontrowersyjnej stacji radiowej, peÂłnym agresji emerytem, bezmyÂślnie klepiÂącym formuÂłki wyczytane w modlitewniku, Âślepo wierzÂącym w kaÂżdÂą teoriĂŞ spisku. Czy to jednak prawdziwy obraz katolika? Gdzie jest ta granica, pomiĂŞdzy dewocjÂą, a czystÂą, prawdziwÂą wiarÂą pÂłynÂącÂą z g³êbi serca? Kiedy prawdziwa modlitwa, rozmowa z Bogiem jest tylko „klepaniem paciorkĂłw”?

Do³¹cz do nas na Facebooku

Niektórym wydaje siê, ¿e idealnym, pobo¿nym katolikiem mo¿na siê staÌ, kiedy cz³owiek du¿o siê modli. Jednak to nie tak. Wiara katolicka to nie tylko modlitwa, to pewna postawa. Ogromne zobowi¹zanie, wyrzeczenia. W jednej z ksi¹¿ek problem ten poruszyli o. Leon Knabit i o. Joachim Badeni. Zapytani o przesadn¹ pobo¿noœÌ tak powiedzieli:
„JeÂśli ktoÂś siĂŞ duÂżo modli i dziĂŞki temu dobrze czyni, to dziĂŞki Ci BoÂże. PapieÂż wci¹¿ siĂŞ modliÂł, miaÂł ró¿aniec w kieszeni i czĂŞsto go odmawiaÂł. Nikt mu nie mĂłgÂł nic zarzuciĂŚ, bo u niego BĂłg i czÂłowiek byli na jednej linii. Ale jeÂżeli ktoÂś siĂŞ modli tak, Âże zapomina o czÂłowieku, to tylko klepie paciorki. To jest dewocja! Pana Boga wci¹¿ ma na ustach, ale nie zawsze w sercu.”

Wydaje siĂŞ, Âże to jest wÂłaÂśnie sedno sprawy., odpowiedÂź na wiĂŞkszoœÌ dylematĂłw i problemĂłw dzisiejszego Âświata. Wiara katolicka to nie wmawianie sobie, Âże my jesteÂśmy lepsi, mÂądrzejsi, inni nawet siĂŞ do nas nie umywajÂą. To nie potĂŞpianie drugiego czÂłowieka za jego poglÂądy, postawĂŞ, czyny. Jest wyraÂźnie powiedziane: „Nie sÂądÂźcie, a nie bĂŞdziecie sÂądzeni; nie potĂŞpiajcie, a nie bĂŞdziecie potĂŞpieni; odpuszczajcie, a bĂŞdzie wam odpuszczone.” (ÂŁk 6,37).

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników
Czy zatem moÂżemy akceptowaĂŚ agresywne zachowania osĂłb, ktĂłre podajÂą siĂŞ za katolikĂłw? Czy dopuszczalne jest to, Âże ludzie po wyjÂściu z KoÂścioÂła wzajemnie siĂŞ opluwajÂą, pogardzajÂą sobÂą, wzajemnie siĂŞ atakujÂą, podsycajÂąc nienawiœÌ? Czy tak byĂŚ powinno? OdpowiedÂź jest oczywista, to nie sÂą zachowania, ktĂłre powinny byĂŚ akceptowane i tolerowane. Jedna z ostatnich nauk Pana Jezusa, w zasadzie jedna z najwaÂżniejszych, mĂłwi wyraÂźnie: „Przykazanie nowe dajĂŞ wam, abyÂście siĂŞ wzajemnie miÂłowali tak, jak Ja was umiÂłowaÂłem; ÂżebyÂście i wy tak siĂŞ miÂłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznajÂą, ÂżeÂście uczniami moimi, jeÂśli bĂŞdziecie siĂŞ wzajemnie miÂłowali.” (J 13,34-35). A wiĂŞc nie nienawiœÌ, nie wzajemne oskarÂżenia, nie potĂŞpienie, ale wzajemna miÂłoœÌ, przebaczenie, zrozumienie, umiejĂŞtnoœÌ pochylenia siĂŞ nad drugim czÂłowiekiem.

Powstaje pytanie, skÂąd bierze siĂŞ dewocja, Âźle pojĂŞta wiara? OczywiÂście, moÂżna obwiniaĂŚ KoÂśció³, kryzys wartoÂści w dzisiejszym Âświecie. Jest w tym trochĂŞ racji. Wystarczy przyjrzeĂŚ siĂŞ sposobowi, w jaki w wielu koÂścioÂłach odprawiana jest msza ÂświĂŞta. KsiÂądz z niepokojem patrzy na zegarek, bo za pó³ godziny trzeba koĂączyĂŚ. Homilia – oczywiÂście przeczytana z kartki, ÂściÂągniĂŞta z Internetu. Brak jakiegokolwiek zaangaÂżowania, brak g³êbi. Wszystkie modlitwy w tym czasie odklepane, byle szybciej, bo przecieÂż obiad czeka, bo trzeba coÂś zaÂłatwiĂŚ, gdzieÂś pĂłjœÌ. Wierni uczÂą siĂŞ bylejakoÂści, sami w koĂącu tĂŞ bylejakoœÌ przejmujÂą. Bez znaczenia stajÂą siĂŞ sÂłowa. Tak trzeba, tak siĂŞ odmawia. Któ¿ dzisiaj w czasie naboÂżeĂąstwa zastanawia siĂŞ co oznaczajÂą sÂłowa wyznania wiary, „wierzĂŞ w Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych”? Niewiele osĂłb. Kto zastanawia siĂŞ nad znakami, symbolami liturgii mszy Âśw.? KiedyÂś pewien zakonnik zapytaÂł mnie czy wiem, dlaczego kapÂłan w czasie mszy Âśw. odÂłamuje kawaÂłek Eucharystii i wrzuca go do kielicha. Nie miaÂłam pojĂŞcia, Âże w ogĂłle coÂś takiego siĂŞ dzieje. WiĂŞkszoœÌ z nas w ogĂłle nie rozumie tego, co dzieje siĂŞ podczas naboÂżeĂąstwa. Jak wiĂŞc mĂłwiĂŚ o peÂłnej wierze, skoro co niedzielĂŞ idziemy na coÂś, co powinno byĂŚ przeÂżyciem, ÂświĂŞtem, a jest jedynie speÂłnieniem naleÂżnego obowiÂązku?

Kolejnym problemem jest brak znajomoÂści Pisma ÂŚwiĂŞtego. Nie ma czasu, za trudne, niezrozumiaÂłe. Katolicy w wiĂŞkszoÂści „bojÂą siĂŞ” Pisma ÂŚwiĂŞtego. Z obawy przed tym, Âże nie zrozumiejÂą, w ogĂłle nie prĂłbujÂą. Nie sÂą w stanie znaleŸÌ czasu w ciÂągu dnia na codziennÂą praktykĂŞ. Jednak codzienny serial w telewizji jest ÂświĂŞtoÂściÂą. Protestanci, ewangelicy, prawosÂławni, Âświadkowie Jehowy, oni znajÂą Pismo ÂŚwiĂŞte. W naszych domach czĂŞsto leÂży gdzieÂś w szufladzie. Przykurzone, czytane czasem w WigiliĂŞ BoÂżego Narodzenia. Portal „PowaÂżne sprawy, powaÂżne odpowiedzi” na poczÂątku lipca zorganizowaÂł internetowy kurs czytania Pisma ÂŚwiĂŞtego. MateriaÂły sÂą wci¹¿ dostĂŞpne na stronie, zawsze moÂżna po nie siĂŞgn¹Ì. Czy znajdziemy czas, Âżeby chociaÂż zajrzeĂŚ? Czy wolimy „odklepaĂŚ swoje”, stwierdziĂŚ, Âże to za trudne, Âże nie ma czasu? A na co mamy czas? ZastanĂłwmy siĂŞ, ile go marnujemy w ciÂągu doby, ile dobrego moglibyÂśmy zrobiĂŚ…dla drugiego czÂłowieka, dla innych.
RozmawiaÂłam kiedyÂś o poboÂżnoÂści z o. WÂłodzimierzem Zatorskim, benedyktynem z TyĂąca. Bardzo wyraÂźnie odesÂłaÂł mnie do Listu do GalatĂłw. CaÂły piÂąty rozdziaÂł tego Listu poÂświĂŞcony jest wÂłaÂściwemu pojmowaniu wiary, chrzeÂścijaĂąskiemu podejÂściu do Âświata i ludzi: „Oto, czego uczĂŞ: postĂŞpujcie wedÂług ducha, a nie speÂłnicie po¿¹dania ciaÂła. Owocem zaÂś ducha jest: miÂłoœÌ, radoœÌ, pokĂłj, cierpliwoœÌ, uprzejmoœÌ, dobroĂŚ, wiernoœÌ, ÂłagodnoœÌ, opanowanie. Nie szukajmy pró¿nej chwaÂły, jedni drugich draÂżniÂąc i wzajemnie sobie zazdroszczÂąc.” (Ga 5, 16-24).

Zatem „po owocach ich poznacie”. Trzeba nam czyniĂŚ to, co przynosi dobre owoce. Nie zapamiĂŞtywaĂŚ siĂŞ w zÂłoÂści, zazdroÂści, nienawiÂści, ale we wszystkim, co robimy, szukaĂŚ owocĂłw ducha.

JakÂże to inne od tego, co czĂŞsto spotykamy wÂśrĂłd ludzi wierzÂących. ObserwujÂąc sceny agresji, atakĂłw, obrzucania siĂŞ bÂłotem, wzajemnej nienawiÂści, przychodzi mi na myÂśl fraszka Ignacego Kracickiego pt. "Dewotka":

„Dewotce sÂłuÂżebnica w czymsiÂś przewiniÂła
WÂłaÂśnie natenczas, kiedy pacierze koĂączyÂła.
ObrĂłciwszy siĂŞ przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówi¹c w³aœnie te s³owa: "... i odpuœÌ nam winy,
Jako my odpuszczamy" - biÂła bez litoÂści.
Uchowaj, Panie BoÂże, takiej poboÂżnoÂści.”

Jednak nie sposĂłb jedynie narzekaĂŚ. Trzeba sprĂłbowaĂŚ zauwaÂżyĂŚ rĂłwnieÂż pozytywne aspekty. SÂą takie miejsca, gdzie celebruje siĂŞ liturgiĂŞ, gdzie ksiÂądz nie spieszy siĂŞ z homiliÂą, a wrĂŞcz niedopuszczalnym jest czytanie jej z kartki. SÂą takie miejsca, gdzie moÂżna zobaczyĂŚ prawdziwÂą, czystÂą wiarĂŞ, nie zabarwionÂą faÂłszem. Jest mnĂłstwo ludzi, ktĂłrzy Âświadomie i g³êboko przeÂżywajÂą swojÂą wiarĂŞ, ktĂłrzy wci¹¿ doskonalÂą siĂŞ w modlitwie, medytacji chrzeÂścijaĂąskiej, ktĂłrzy czytajÂą Pismo ÂŚwiĂŞte. Dla ktĂłrych modlitwa to nie reguÂłki, ale rozmowa z Bogiem. Nie ma w nich zazdroÂści, nienawiÂści, zÂłoÂści, zawiÂści. Jest dobroĂŚ, bijÂąca z twarzy, jakiÂś wewnĂŞtrzny blask, spokĂłj, uÂśmiech, szacunek. CzĂŞsto trzeba dobrze obserwowaĂŚ, Âżeby ich zobaczyĂŚ, ale oni sÂą. WtapiajÂą siĂŞ w tÂłum, ale Âłatwo ich poznaĂŚ wÂłaÂśnie „po owocach”.

http://religia.onet.pl/benedyktyni-tynieccy,38/poboznosc-czy-dewocja,5157,page1.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #115 : Wrzesień 03, 2011, 19:52:09 »


iJoanna SoĂŚko | Tygodnik Powszechny | 21 Czerwiec 2011 | Komentarze (9)
 

                                                                         KoÂśció³ szuka ludzi

Kaplica przy najwiĂŞkszym na ÂŚlÂąsku centrum handlowym przynosi mu reklamĂŞ. DziĂŞki niej moÂżna uznaĂŚ, Âże Silesia City Center zaspokaja wszystkie ludzkie potrzeby...
W niedzielne popoÂłudnie katowicki rynek zamiera. Banki i firmy pozamykane, kawiarni jest niewiele. Nie sÂłabnie za to ruch na tzw. „trasie Âśrednicowej”. MieszkaĂący Katowic mĂłwiÂą, Âże centrum przeniosÂło siĂŞ na pó³noc – do wybudowanego na pokopalnianych nieuÂżytkach kompleksu handlowego Silesia City Center. Stworzony przez miĂŞdzynarodowÂą korporacjĂŞ deweloperskÂą TriGranit, SCC zdaje siĂŞ byĂŚ wcieleniem idei postĂŞpu, innowacyjnym po³¹czeniem handlu, rozrywki, kultury i... religii.

30 hektarĂłw zajmuje budynek, ktĂłrego pasaÂże stanowiÂą siatkĂŞ ulic, na ulicach – kawiarnie. Nazwy alej nawiÂązujÂą do ÂślÂąskich miast. Katowicka, Chorzowska i MysÂłowicka przecinajÂą siĂŞ w centrum kompleksu, wyznaczajÂąc wirtualne centrum ÂŚlÂąska. Obok budynku g³ównego stawiane sÂą Silesia Towers – dwa olbrzymie biurowce; za tylnym parkingiem wybudowano osiedle mieszkaniowe „DĂŞbowe Tarasy”. Na placu przed g³ównym wejÂściem pozostaÂł szyb gĂłrniczy oraz przylegajÂąca do niego maszynownia.

Do³¹cz do nas na Facebooku

- "A co chcecie zrobiĂŚ z tym budynkiem? - zapytaÂł SĂĄndor DemjĂĄn, wÂłaÂściciel TriGranitu" – wspomina Janusz OlesiĂąski, katowicki przedstawiciel dewelopera. – DemjĂĄn zauwaÂżyÂł, Âże skoro Silesia City Center ma byĂŚ jak polskie miasteczko, to powinien tu oprĂłcz sklepĂłw i restauracji znaleŸÌ siĂŞ takÂże koÂśció³.
PomysÂł ochoczo podchwyciÂł ks. JĂłzef Majwald, proboszcz podzielonej „ÂśrednicĂłwkÂą” parafii w DĂŞbie. - Nie obyÂło siĂŞ bez kontrowersji – wspomina – tym bardziej Âże kaplicĂŞ otwarto, gdy episkopat wystosowaÂł list krytykujÂący niedzielny handel. Ale kto tu byÂł, zmieniaÂł zdanie. Kaplica nie jest w samym centrum handlowym, to osobny budynek. W niejednym mieÂście mniejsza jest odlegÂłoœÌ koÂścioÂła od sklepĂłw. ChĂŞtnie zgodziÂł siĂŞ na kaplicĂŞ abp Damian ZimoĂą, przekonujÂąc: „KoÂśció³ musi iœÌ tam, gdzie sÂą ludzie”. ZresztÂą kaplice czĂŞsto powstawaÂły w zakÂładach pracy. Szyb, przy ktĂłrym stoi kaplica, nazywa siĂŞ „Jerzy”, na czeœÌ wrocÂławskiego biskupa, ktĂłry ustanowiÂł parafiĂŞ w DĂŞbie. W kaplicy znajduje siĂŞ obraz Âśw. Barbary, chroniÂący wczeÂśniej gĂłrnikĂłw.

Te nawiÂązania odpowiadajÂą wĂŞgierskiemu inwestorowi, ktĂłry z atrybutĂłw gĂłrnictwa uczyniÂł wizytĂłwkĂŞ SCC. Kaplica dodatkowo przynosi kompleksowi reklamĂŞ: jest to jedyne w Polsce centrum handlowe majÂące na swoim terenie budynek sakralny, przyczyniajÂący siĂŞ do postrzegania SCC jako projektu obejmujÂącego ludzkie Âżycie caÂłoÂściowo, nieograniczajÂącego siĂŞ do zaspokajania potrzeb konsumpcyjnych.

- Z myÂślÂą o pracownikach organizujemy niedzielne Msze o 8.30 – mĂłwi ks. Majwald – ale wiĂŞkszoœÌ uczestnikĂłw to nasi parafianie, mieszkajÂący po drugiej stronie »ÂśrednicĂłwki«”. Parafianom kaplica siĂŞ podoba, nie muszÂą chodziĂŚ daleko, a i komfort modlitwy wiĂŞkszy. OlesiĂąski: - Jedna starsza pani bardzo czĂŞsto dziĂŞkuje za kaplicĂŞ, szczegĂłlnie chwali sobie ogrzewanie podÂłogowe. "To takie dobre dla moich kolan", mĂłwi. Kaplica jest surowa: niewiele w niej figurek i obrazkĂłw, ktĂłrymi czĂŞsto upstrzone sÂą koÂścioÂły.

Odbywaj¹ siê tu œluby, by³ te¿ chrzest, ale ¿ycie parafialne toczy siê niezale¿nie od towarzyskiego, kwitn¹cego wokó³ SCC. Osiedla zamieszkuj¹ w wiêkszoœci pracownicy firm, wielu z nich czêsto wyje¿d¿a. Ks. Majwald: - Trudno tam pójœÌ z kolêd¹, to zamkniête osiedle. PonoÌ wykupiono 400 mieszkaù, ale nie ma tam tylu ludzi. Robimy zapisy, zg³asza siê ok. 50 osób.
- Do zamieszkania na DĂŞbowych Tarasach skÂłoniÂła mnie dobra lokalizacja, poczucie bezpieczeĂąstwa i prestiÂż, jakim osiedle cieszy siĂŞ wÂśrĂłd znajomych. Wszystko jest czyste, trawa rĂłwniutka; wiedziaÂłam, Âże dopÂłacam do komfortu. Niekomfortowa jest jednak koniecznoœÌ meldowania siĂŞ ochroniarzowi, ktĂłry zapisuje wszystkich wkraczajÂących na osiedle – mĂłwi Magda, lokatorka. – ZaczĂŞÂłam szukaĂŚ kamer, poczuÂłam siĂŞ jak w reality show. Wszystko jest nierzeczywiste, sztuczne. O kaplicy dowiedziaÂła siĂŞ niedawno, ale tam nie byÂła. - KoÂśció³ i komercja do siebie nie pasujÂą i nie powinny. Magda czuje, Âże w tym wieloaspektowym projekcie deweloper ma wpÂływ na sposĂłb spĂŞdzania czasu: - To jakby ktoÂś organizowaÂł ci caÂłe Âżycie, teraz naprawdĂŞ moÂżna tu spĂŞdzaĂŚ weekendy. MoÂżna nawet pĂłjœÌ do KoÂścioÂła w niedzielĂŞ.

Codziennie kompleks jest odwiedzany przez kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb. Pan Marian, wieloletni mieszkaniec DĂŞbu, zapytany o SCC krĂŞci nosem. - Przedtem bardziej mi siĂŞ tu podobaÂło – mĂłwi. PrzecieÂż wczeÂśniej niczego tu nie byÂło – zauwaÂżam zdziwiona. - Ale relacje miĂŞdzyludzkie byÂły inne – odpowiada.

http://religia.onet.pl/tygodnik-powszechny,45/kosciol-szuka-ludzi,358,page1.html
...............................

Zapisane
greta
Gość
« Odpowiedz #116 : Wrzesień 05, 2011, 19:52:53 »

ÂŻydomasoĂąska rewolucja w KoÂściele Katolickim: Magiczno – syjonistyczna czapa Benedykta XVI
5 WrzesieĂą 2011 Dodaj komentarz Przeskoczenie do uwag

http://mauricepinay.blogspot.com/2009/12/benedicts-magick-hat.html

TÂłum. z jĂŞz. ang. GREGORIUS

W czasie kanonizacji piêciu œwiêtych dnia 11.10.2010 r. Benedykt nosi³ mitrê z umieszczonymi na niej heksagramami i jedenastoma szlachetnymi kamieniami po ka¿dej stronie. Od XVI w. heksagram11 i 22 s¹ wybitnie wa¿ne w luriaùskiej kabale. Nie maj¹ ¿adnego znaczenia w symbolice katolickiej, przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo. Tak¿e jego paliusz nosi szeœÌ krzy¿y templariuszowskich.

To samo w sobie jest dla mnie bardzo interesujÂące. Gdyby Benedykt byÂł ortodoksyjnym papieÂżem, mĂłgÂłbym zignorowaĂŚ tĂŞ podejrzanÂą mieszankĂŞ symboli. Ale spĂłjrzmy na owoce (dziaÂłalnoÂści) Benedykta. To on dopilnowaÂł aby sÂłusznie potĂŞpione dziedzictwo Templariuszy- niepohamowanego zgromadzenia syjonistyczno-miĂŞdzynarodowych bankierĂłw, praktykujÂącego okultystycznÂą religiĂŞ, byÂło zrehabilitowane. Benedykt byÂł g³ównym motorem w rehabilitacji sÂłusznie potĂŞpionego wizerunku syjonistycznego paĂąstwa, krĂłtko po zgotowanym przez niego nikczemnym, dwudziestodwudniowym piekle w Gazie. Benedykt jest, trzeba to uczciwie powiedzieĂŚ, nieugiĂŞtym zwolennikiem tzw.”dialogu”, rodzaju kabalistycznego czarnoksiĂŞstwa absolutnie obcego katolicyzmowi, ktĂłry to “dialog” jest takÂże promowany przez takich kabalistĂłw jak rabin Abraham Heschel i Martin Buber. Benedykt posun¹³ siĂŞ tak daleko w “dialogu” ze “starszymi braĂŚmi”Âże uczyniÂł z tego koniecznoœÌ. Jego akty aprobaty kabalistycznych rabinĂłw i ich tradycji sÂą zbyt liczne, Âżeby je tutaj wymieniaĂŚ. Posun¹³ siĂŞ nawet do tego, Âże podarowaÂł dzieÂło napisane przez kabalistĂŞ Jacoba ben Ashera pt. “Baal ha-Turim”(Mistrz filarĂłw) w czasie swej wizyty w nowojorskiej synagodze w wigiliĂŞ Paschy. Te i wiele,wiele innych paskudnych owocĂłw Benedykta XVI duÂżo bardziej mnie niepokoi niÂż symbole na jego szatach. Ale fakt, Âże czyni takie rzeczy a takÂże obnosi siĂŞ z takimi symbolami jest raczej, wedÂług mnie, bezczelnoÂściÂą. NajwyraÂźniej usiÂłuje uÂświĂŞciĂŚ te symbole umieszczajÂąc je na tak wybitnie eksponowanym miejscu jak mitra papieska w czasie kanonizacyjnej liturgii.

Benedykt XVI w synagodze, z naczelnym rabinem Rzymu

Ps. Spis artyku³ów chronologicznie od najstarszego do najnowszego – 1, Gregoriusa. Polecamy takÂże film nt. ÂżydomasoĂąskiej rewolucji w KoÂściele Katolickim pt: „Oto co straciliÂśmy… i droga do odzyskanie tego z powrotem”:

http://www.pl.gloria.tv/?media=47774

    Kto zabiÂł Jezusa?
    Hutton Gibson, tradycjonalistyczny pisarz katolicki oskarÂża Benedykta – Ratzingera o homoseksualizm
    Masoni w brazylijskiej katedrze katolickiej
    ÂŚDM – czy to juÂż marsz w kierunku sakralnego burdelu?
    Francuski biskup bierze udziaÂł w masoĂąskiej konferencji
    B’nai B’rith skÂłada hoÂłd Bendedyktowi XVI
    Heavy metalowy mnich odchodzi
    Same niebiosa grzmotnĂŞÂły Benedykta-Ratzingera na jego „Katolickim Woodstocku”
    A „Katolicki” Woodstock rozkwita
    MeksykaĂąska Âżydomasoneria opÂłakuje ÂśmierĂŚ „Jana XXIII”
    BENEDYKT ODDAJE CZE¦Æ ÂŻYDOWSKIM „ÂŚWIÊTYM” KSIÊGOM
    „PAPIEÂŻ WOJTYÂŁA NAGRODZONY PRZEZ ÂŻYDOMASONERIÊ”
    RATZINGER – HEROLD JUDAIZMU
    TĂŞczowe ornaty
    PRZEDSTAWICIELE RÓ¯NYCH CHRZEÂŚCIJAÑSKICH KONFESJI KOÑCZÂĄ KURS JUDAIZMU
    ChÂłoptasie Benedykta
    GROZA I PRZERAÂŻENIE
    SAM SIÊ WYBRAÂŁ?
    RATZINGER – ÂŻYD WEDÂŁUG RELIGIJNEGO PRAWA ÂŻYDOWSKIEGO
    ÂŻYDOWSKI RODOWÓD RATZINGERA

==========================================================

Objawienia, których ba³ siê Koœció³
10 maja, 10:11 Piotr CielebiaÂś / Onet.pl Onet.pl
Objawienia, których ba³ siê Koœció³

SpoÂśrĂłd kilkudziesiĂŞciu objawieĂą maryjnych, ktĂłre miaÂły miejsce w wieku XX KoÂśció³ pozytywnie rozpatrzyÂł zaledwie garstkĂŞ. Inne, niezwykle intrygujÂące i ciekawe, stanowczo potĂŞpiÂł lub umieÂściÂł na dÂługiej liÂście oczekiwania na oficjalnÂą aprobatĂŞ Stolicy Apostolskiej. Dlaczego nie uznano niektĂłrych z objawieĂą, mimo iÂż swÂą skalÂą byÂłyby one w stanie przekonaĂŚ niejednego ateistĂŞ o ingerencji boskich siÂł? Czy KoÂśció³ baÂł siĂŞ zawartych w nich „demonicznych” treÂści, ktĂłre inspirowane byÂły przez krĂŞgi piekielne?

Szatan w ÂświĂŞtej skĂłrze

Pewnego dnia w 1947 roku Madonna z sercem przebitym noÂżem ukazaÂła siĂŞ maÂłej Annie Federici we wsi Gimigliano na poÂłudniu WÂłoch. Rok póŸniej ludzie gromadzÂący siĂŞ wokó³ dziewczynki, ktĂłra jako jedyna rozmawiaÂła z MaryjÂą zaobserwowali rzekomy „cud wstajÂącego sÂłoĂąca”, ktĂłry byÂł wynagrodzeniem za ich caÂłonocnÂą modlitwĂŞ. KoÂśció³ jednak potĂŞpiÂł te objawienia.

REKLAMA

Jeszcze dziwniejsza rzecz miaÂła miejsce w 1949 roku w bawarskim Heroldsbach, gdzie siedem mÂłodych wizjonerek ujrzaÂło widniejÂący nad drzewem napis „IHS”, po ktĂłrym ukazaÂła siĂŞ modlÂąca Matka Boska. OprĂłcz niej na ÂświĂŞtej gĂłrze, gdzie dochodziÂło do objawieĂą, ukazywaÂły siĂŞ rzesze anio³ów i ÂświĂŞtych, a zebrani ludzie obserwowali cud sÂłoneczny przypominajÂący ten znany z Fatimy. KoÂśció³ z niewiadomych powodĂłw postanowiÂł jednak zatuszowaĂŚ caÂła sprawĂŞ, a gdy rodzice dziewczÂąt uparcie trwali na stanowisku, iÂż ich dzieci mĂłwiÂą prawdĂŞ, obÂłoÂżono ich ekskomunikÂą. Tylko dlaczego?

Lista nierozstrzygniêtych lub potêpionych objawieù maryjnych jest niezwykle d³uga. W samym XX wieku dosz³o do co najmniej kilkudziesiêciu przypadków, w których Koœció³ wstrzyma³ siê od oficjalnych komentarzy lub otwarcie potêpi³ wizjonerów. Wœród nich znajduj¹ siê tak¿e jedne z najbardziej znanych cudów ostatniego wieku, jak Garabandal czy Medjugorje, które nadal czekaj¹ na oficjalny werdykt. Inne, po negatywnym ustosunkowaniu siê w³adz koœcielnych, zosta³y ca³kowicie zapomniane.

Dlaczego KoÂśció³ byÂł tak sceptyczny w stosunku do objawieĂą, ktĂłre miaÂły tak spektakularny charakter i mogÂły staĂŚ siĂŞ rĂłwnie sÂławne, co Fatima i Lourdes? W 1978 roku Kongregacja Nauki i Wiary wydaÂła specjalne rozporzÂądzenie dotyczÂące akceptacji cudĂłw, ktĂłre wymienia specjalne kryteria kwalifikacyjne. Zwykle z gruntu potĂŞpiane sÂą objawienia, ktĂłrych treœÌ przeczy nauce KoÂścioÂła albo takie, w ktĂłrych wizjoner popeÂłnia grzechy Âśmiertelne, jest osobÂą niezrĂłwnowaÂżonÂą psychicznie albo czerpie ze swych objawieĂą zyski. W rzeczywistoÂści jednak hierarchowie, od ktĂłrych zaleÂży akceptacja objawieĂą podchodzÂą niezwykle ostroÂżnie nawet do przypadkĂłw, w ktĂłrych interwencja siÂł nadprzyrodzonych zdawaÂła siĂŞ nie budziĂŚ wÂątpliwoÂści…

Problematyczni biskupi i inne sprawy

WÂśrĂłd XX-wiecznych objawieĂą maryjnych znajdujÂą siĂŞ takÂże takie przypadki, o ktĂłrych dziÂś juÂż maÂło kto pamiĂŞta, choĂŚ swÂą skalÂą i zakresem manifestacji cudownych zjawisk dorĂłwnywaÂły one sÂłynnym wydarzeniom fatimskim z 1917 roku. NajsÂłynniejsze z nich miaÂło miejsce w hiszpaĂąskiej wiosce Garabandal i obejmowaÂło szereg wizji czterech dziewczynek, ktĂłre w czasie pierwszego spotkania z MaryjÂą w 1960 roku… kradÂły jabÂłka. PoniewaÂż byÂł to grzech, wielu hierarchĂłw zdecydowaÂło siĂŞ zaprzeczyĂŚ prawdziwoÂści cudu. PojawiÂło siĂŞ takÂże wiele krytycznych uwag i komentarzy, stwierdzajÂących m.in. Âże dzieci przedstawiaÂły widziane postaci w karykaturalny sposĂłb, podajÂąc teÂż niekiedy sprzeczne relacje. NiektĂłrzy kapÂłani orzekali, Âże domniemany cud, ktĂłry swym przebiegiem przypominaÂł nieco wydarzenia z Fatimy, byÂł diabelskÂą prĂłbÂą jej skopiowania. Niemniej jednak historia Garabandal wypeÂłniona byÂła ró¿nego rodzaju cudownymi wydarzeniami, z ktĂłrych najbardziej znana jest materializacja hostii na jĂŞzyku jednej z wizjonerek (co udaÂło siĂŞ uchwyciĂŚ na fotografii). Watykan nie potĂŞpiÂł tych wydarzeĂą, ale rĂłwnieÂż oficjalnie ich nie skomentowaÂł, powoÂłujÂąc specjalnÂą komisjĂŞ do zbadania zjawiska dopiero w 2010 roku.

Istnieje jednak caÂła masa innych przypadkĂłw, w ktĂłrych nie udaÂło siĂŞ dojœÌ do okreÂślonych wnioskĂłw. Najbardziej dziwaczny i problematyczny charakter miaÂła fala objawieĂą maryjnych, ktĂłra przetaczaÂła siĂŞ przez AfrykĂŞ w latach 80. i 90. W 1987 r. tÂłum ludzi miaÂł widzieĂŚ MaryjĂŞ we wsi Mulevala w Mozambiku. Negatywnie rozpatrzono przypadek, ktĂłry miaÂł miejsce rok wczeÂśniej, w kameruĂąskiej wsi Nsimalen. WedÂług relacji, w rocznicĂŞ pierwszego objawienia fatimskiego nad miejscowÂą kaplicÂą ukazaĂŚ miaÂła siĂŞ jasna zjawa Matki Boskiej, czego Âświadkami byÂło siedmioro dzieci spotykajÂących domniemanÂą MaryjĂŞ przez 9 dni. ChoĂŚ w Nsimalen doszÂło do dwĂłch rzekomo cudownych uzdrowieĂą, KoÂśció³ nie daÂł siĂŞ przekonaĂŚ co do ich wartoÂści. Na przeÂłomie maja i kwietnia 2011 roku donoszono z kolei o cudzie, ktĂłrego Âświadkiem byÂł tÂłum ludzi w AbidÂżanie – byÂłej stolicy WybrzeÂża KoÂści SÂłoniowej. WedÂług umieszczonych w Internecie relacji, pojawienie siĂŞ Âświetlistej postaci udaÂło siĂŞ zarejestrowaĂŚ przy pomocy kamer z telefonĂłw komĂłrkowych.

Fatima, Medjugorie, Garabandal - czytaj w Strefie Tajemnic
Autor: Piotr CielebiaÂś ÂŹrĂłdÂło: Onet.pl

ScaliÂłem posty
Darek

« Ostatnia zmiana: Wrzesień 06, 2011, 18:01:22 wysłane przez Dariusz » Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #117 : Wrzesień 08, 2011, 20:01:45 »


it / ms | EKAI | 15 Lipiec 2011 | Komentarze (1)

                                                   EgzorcyÂści debatujÂą na Jasnej GĂłrze


Na Jasnej Górze trwa europejskie spotkanie egzorcystów i osób ich wspieraj¹cych, pe³ni¹cych pos³ugê uwalniania. Celem Konferencji jest wymiana doœwiadczeù i poznawanie nowych wyzwaù. Wœród tematów znalaz³y siê zagadnienia dotycz¹ce wspó³czesnej mody na wampiryzm, schizofrenii i zaburzeù psychicznych, okultyzmu i spirytyzmu. W spotkaniu udzia³ bierze ok. 300 osób.
- PosÂługa egzorcystĂłw w KoÂściele powinna byĂŚ normÂą duszpasterskÂą – powiedziaÂł o. prof. Aleksander Posacki, demonolog, przedstawiciel MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Zdaniem ks. Rufusa Pereiry z Indii, przewodniczÂącego MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania, w dzisiejszym Âświecie przybywa zagroÂżeĂą i atakĂłw zÂłego ducha, ktĂłry szuka ró¿nych sposobĂłw zniewalania ludzi. - DiabeÂł kr¹¿y jak lew ryczÂący, patrzÂąc kogo, by poÂżreĂŚ – przywoÂłaÂł sÂłowa Âśw. Piotra. ZaleÂży mu na zniszczeniu kaÂżdej osoby. Mamy tylko jednego wroga, to nie jest ani Hitler, ani Stalin, jest nim szatan” – podkreÂśliÂł ks. Pereira.

Egzorcysta przypomina, Âże diabeÂł wykorzysta wszystkie metody i przywoÂłuje kilka z nich: doprowadza do uzaleÂżnienia czÂłowieka, Âżeby przej¹Ì kontrolĂŞ nad jego wolÂą, zdobywa umysÂł poprzez faÂłszywe ruchy religijne, posÂługuje siĂŞ emocjami by wejœÌ w danÂą osobĂŞ, moÂże posÂłuÂżyĂŚ siĂŞ teÂż chorobami ciaÂła, Âżeby jej zaszkodziĂŚ. ZauwaÂżyÂł, Âże dziÂś szczegĂłlnie chce zniszczyĂŚ relacje ma³¿eĂąskie i rodzinne, zaleÂży mu na tym, „by doprowadzaĂŚ do zjawiska pojedynczego rodzica i wykorzystywania seksualnego dzieci”.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

KapÂłan podkreÂśla, Âże opĂŞtanie czy zniewolenie przez zÂłego ducha jest diagnozowalne wtedy, gdy „lekarze mĂłwiÂą albo: nie wiemy, co ci jest", albo „nie moÂżemy ciĂŞ z tego wyleczyĂŚ”. NajczĂŞÂściej dana osoba trafia najpierw do psychologa czy psychiatry (chrzeÂścijaĂąskiego), ktĂłry dokonuje wstĂŞpnego rozpoznania, czy chodzi tu o dziaÂłanie „zÂłego” czy moÂże o jak¹œ chorobĂŞ psychicznÂą.

O. Posacki zauwaÂżyÂł, Âże dziÂś obserwujemy rozwĂłj wspó³pracy lekarzy z kapÂłanami. – Ta wspó³praca jest konieczna, bo pewne zaburzenia sÂą z pogranicza medycyny i sfery ducha. Dopiero wspó³pracujÂąc moÂżemy uzyskaĂŚ peÂłny obraz spraw czÂłowieka, jego problemĂłw – podkreÂśliÂł jezuita. PrzypomniaÂł, Âże mieliÂśmy juÂż w Polsce okres, kiedy „zjawiska tego typu zostaÂły zredukowane do zjawisk materialnych, np. w psychiatrii eliminowany byÂł wymiar duchowy, teraz wracamy do tej syntezy, uczymy siĂŞ od siebie nawzajem, my od lekarzy, a oni od nas”.

O. Posacki powiedziaÂł, Âże w skali Âświata widaĂŚ jak wielu ludzi potrzebuje dziÂś pomocy egzorcysty. - WidaĂŚ, Âże wiĂŞcej osĂłb zgÂłasza siĂŞ do nas i bĂŞdzie jeszcze gorzej. WidaĂŚ dziÂś pewnÂą fascynacjĂŞ zÂłem, wiĂŞc problem bĂŞdzie narastaÂł – ocenia egzorcysta.

PodkreÂśla, Âże sporym utrudnieniem jest brak egzorcystĂłw w krajach np. Europy Zachodniej – Niemczech czy Francji, choĂŚ wrasta zainteresowanie tÂą formÂą posÂługi. – NiektĂłrzy przybywajÂą do Polski i tu szukajÂą pomocy, bo u nas kaÂżda diecezja ma egzorcystĂŞ, a w niektĂłrych jest ich nawet kilku – powiedziaÂł jezuita.

Europejska Konferencja Miêdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania potrwa na Jasnej Górze do jutra. Tego typu spotkania odbywaj¹ siê co dwa lata i gromadz¹ przedstawicieli ró¿nych krajów przede wszystkim Starego Kontynentu, w tym roku s¹ równie¿ goœcie z Indii, Korei i Afryki.

MiĂŞdzynarodowe Stowarzyszenie ds. Uwalniania powstaÂło w 1995 r. w San Giovanni Rotondo we WÂłoszech. Jego celem jest pomoc egzorcystom i osobom ich wspierajÂących w tej posÂłudze duszpasterskiej KoÂścioÂła.

EgzorcyÂści obradujÂą na Jasnej GĂłrze

it / ms | EKAI | 12 Lipiec 2011 | Komentarze (6)

EgzorcyÂści obradujÂą na Jasnej GĂłrze

Egzorcyzmy, 1956 r. WÂłochy. Fot. Getty Images/FPM

Trwa spotkanie egzorcystĂłw na Jasnej GĂłrze. Tym razem oprĂłcz specjalistĂłw z Europy obecni sÂą rĂłwnieÂż goÂście z Indii i Afryki. W ÂściÂśle zamkniĂŞtym, czterodniowym spotkaniu udziaÂł bierze ok. 300 osĂłb.
Konferencje odbywaj¹ siê co dwa lata i gromadz¹ przedstawicieli ró¿nych krajów, przede wszystkim Starego Kontynentu. Celem Europejskiej Konferencji Miêdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania jest wymiana doœwiadczeù i poznawanie nowych wyzwaù. Wœród tematów s¹ zagadnienia dotycz¹ce wspó³czesnej mody na wampiryzm, schizofrenii i zaburzeù psychicznych, okultyzmu czy spirytyzmu.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Jak powiedziaÂł ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta z archidiecezji warszawskiej, choĂŚ w Polsce raczej ustabilizowaÂła siĂŞ liczba osĂłb potrzebujÂących pomocy kapÂłana wypĂŞdzajÂącego zÂłego ducha, to zagroÂżeĂą przybywa. WÂśrĂłd nich dominujÂą dziaÂłania zwiÂązane z leczeniem ludzi. - Chodzi o takie leczenie, ktĂłre juÂż nie jest leczeniem, tylko szkodzeniem opartym na dziaÂłaniu zÂłego ducha. Mam na myÂśli ró¿ne formy bioenergoterapii – podkreÂśla kapÂłan. Dodaje, Âże dziÂś trzeba takÂże mĂłwiĂŚ o duÂżej czujnoÂści wobec psychologii i psychoterapii, „bo tu siĂŞ wkradajÂą teÂż ró¿ne formy seansĂłw, ktĂłre juÂż nie sÂą terapeutycznymi, ale wprost okultystycznymi”.

Ks. Grefkowicz przestrzega przed ró¿nymi nowymi propozycjami i modami, jak Halloween, ktĂłre choĂŚ same w sobie nie majÂą zÂłego ducha, to jednak stwarzajÂą grunt dla rozwoju grup ewidentnie zwiÂązanych z szatanem. Egzorcysta przestrzega teÂż przed wschodnimi sztukami walki, popularnymi zwÂłaszcza wÂśrĂłd mÂłodych, ktĂłre mogÂą byĂŚ formÂą propagowania elementĂłw kultowych, zwiÂązanych z religiami Wschodu. – CzĂŞsto nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak powoli zaczynamy oddalaĂŚ siĂŞ od chrzeÂścijaĂąstwa. To jest juÂż apostazja, zwracanie siĂŞ w innym kierunku – zauwaÂża egzorcysta. PodkreÂśla, Âże najlepszÂą profilaktykÂą jest bliska wiĂŞÂź z Bogiem, ale i zdobywanie informacji, krytyczne myÂślenie, wielka czujnoœÌ i po prostu zdrowy rozsÂądek.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

W spotkaniu uczestnicz¹ ksiê¿a i œwieccy, którzy wspó³pracuj¹ z egzorcystami albo podejmuj¹ pos³ugê uwalniania, która nie zawsze jest œcis³ym egzorcyzmem. Pos³uga uwalniania to modlitwa w sytuacjach, gdy nie ma opêtania, lecz drêczenie przez z³ego ducha.

Ks. Grefkowicz zauwaÂża, Âże grono osĂłb, ktĂłre towarzyszÂą egzorcystom, powiĂŞksza siĂŞ, za to stabilizuje siĂŞ liczba osĂłb, ktĂłre potrzebujÂą pomocy.
Egzorcyzmy majÂą na celu wypĂŞdzenie zÂłych duchĂłw lub uwolnienie od ich demonicznego wpÂływu, mocÂą duchowej wÂładzy, jakÂą Jezus powierzyÂł KoÂścioÂłowi. - Egzorcyzm jest zwrĂłceniem siĂŞ wprost do zÂłego ducha w imieniu Jezusa Chrystusa, by ustÂąpiÂł – podkreÂśla warszawski kapÂłan.

Jeœli z³ego stanu cz³owieka, nie da siê wyt³umaczyÌ sk³onnoœciami, obci¹¿eniami genetycznymi, uwarunkowaniami biologicznymi i nie ma poprawy po specjalistycznych dzia³aniach czy zabiegach medycznych, a poprawa nastêpuje dziêki dzia³aniu egzorcysty i modlitwie, uznaje siê je za skutek dzia³ania z³ego ducha.

Tzw. sytuacje zniewolenia duchowego s¹ zawsze sytuacjami z pogranicza nauki i obszaru dzia³alnoœci egzorcystów. Dlatego dzisiejsi egzorcyœci œciœle wspó³pracuj¹ z psychiatrami i psychologami, by rozró¿niÌ, u kogo wystêpuje choroba, a u kogo chodzi o wp³yw z³ych duchów.

Sygna³em mówi¹cym o potrzebie dzia³ania egzorcysty mo¿e byÌ niewyt³umaczalna niechêÌ zniewolonej osoby do wszelkiego sacrum. Ktoœ taki nie chce wymówiÌ imienia Jezusa i Maryi, nie przechodzi mu przez usta formu³a, ¿e wyrzeka siê szatana, nie chce wejœÌ do œwi¹tyni, odrzuca œwiêcon¹ wodê. Symptomem mo¿e byÌ np. jasnowidzenie, nadzwyczajne si³y i znajomoœÌ jêzyków nieuczonych.

Europejska Konferencja MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania potrwa do czwartku 14 lipca. Wtedy teÂż zaplanowano konferencjĂŞ prasowÂą.

http://religia.onet.pl/kraj,19/egzorcysci-obraduja-na-jasnej-gorze,416,page1.html
.............................................

MaÂłgorzata Szewczyk | Przewodnik Katolicki | 21 Lipiec 2011 | Komentarze (29)

                                Ze Âśw. Krzysztofem za kierownicÂą

Podobno byÂł bardzo brzydki, odznaczaÂł siĂŞ wysokim wzrostem, potĂŞÂżnÂą posturÂą i nieksztaÂłtnÂą gÂłowÂą przypominajÂącÂą gÂłowĂŞ psa. Z tego powodu rodzice dali mu imiĂŞ Reprobus – OdraÂżajÂący. Mowa o ÂświĂŞtym Krzysztofie - patronie kierowcĂłw.
Na nic ABS-y, poduszki bezpieczeĂąstwa, system wspomagania kierownicy, programy stabilizujÂące ESP, tempomaty. Na nic komputery pokÂładowe, immobilisery, halogeny ani GPS-y.

Polscy kierowcy, pó³le¿¹cy w kubikowych fotelach i trzymajÂący kierownicĂŞ „na pizzĂŞ”, siejÂą powszechny strach. Polskie szosy natomiast przypominajÂą bardziej wielkie wykopalisko archeologiczne niÂż drogi ekspresowe i autostrady rodem z XXI w. Pod tym wzglĂŞdem bliÂżej nam do epoki FlinstonĂłw.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Wspó³czesny samochód naszpikowany jest elektronik¹ i wszelkiego rodzaju gad¿etami upiêkszaj¹cymi jego wnêtrze lub u³atwiaj¹cymi trudn¹ sztukê poruszania siê, a mo¿e lepiej, przebijania przez miejskie i podmiejskie korki. Dzisiaj króluj¹ na desce rozdzielczej: wazoniki na kwiatki, poruszaj¹ce siê pod wp³ywem promieni s³onecznych plastikowe pamperki, podwieszane pod lusterkiem p³yty lub pluszaki, zapachowe choinki czy flakoniki z pachn¹c¹ ciecz¹, uchwyty na okulary...

Persona non grata?

Kiedyœ na kó³ku obok kluczyka ka¿dego szanuj¹cego siê kierowcy wisia³ breloczek ze œw. Krzysztofem dŸwigaj¹cym dziecko na ramieniu albo patron ten, o mniej lub bardziej udanej fizjonomii, poz³acany albo posrebrzany, s¹siadowa³ z prymitywnym samochodowym nawiewem. A obecnie?

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Owszem, wizerunkĂłw opiekuna kierowcĂłw nie brakuje, zresztÂą nadal naleÂży on do najpopularniejszych ÂświĂŞtych, co do ktĂłrych nie mamy wÂątpliwoÂści, komu patronujÂą. Co roku przecieÂż 25 lipca ksiĂŞÂża bÂłogosÂławiÂą pojazdy, ale czy wsiadajÂąc do samochodu, przyzywamy jego opieki?

W œredniowieczu œw. Krzysztof zaliczany by³ do grona 14 wspomo¿ycieli, czyli do grupy szczególnych patronów. Opiekuje siê podró¿nymi, pielgrzymami, przewodnikami, flisakami i marynarzami. Wspó³czeœnie uwa¿any jest za patrona kierowców, ruchu i komunikacji. Wzywany jest tak¿e w przypadku niespodziewanej œmierci, zarazy i d¿umy, zagro¿enia ogniem, wod¹, susz¹, niepogod¹, w przypadku chorób oczu, bólu zêbów i ran. Ludzie nêkani przez ró¿ne choroby, zarazy i wojny bali siê œmierci, a ze œw. Krzysztofem wi¹zali nadziejê, ¿e pomo¿e im on pokonaÌ spotykaj¹ce ich trudnoœci. Krzysztof szczególn¹ opiek¹ otacza Wilno, które w swoim herbie umieœci³o w³aœnie jego wizerunek.
O Âżyciu tego, ktĂłrego imiĂŞ w jĂŞzyku greckim oznacza „niosÂący Chrystusa”, nie ma wielu wiadomoÂści. MiaÂł siĂŞ urodziĂŚ pod koniec II w. w Kanaanie (byĂŚ moÂże w Licji – dziÂś Turcja), w rodzinie pogaĂąskiej, a ok. 250 r. poniĂłsÂł ÂśmierĂŚ mĂŞczeĂąskÂą za panowania cesarza Decjusza. Wobec braku szczegó³owych informacji jego historia obrosÂła w legendĂŞ. Podobno byÂł bardzo brzydki, odznaczaÂł siĂŞ wysokim wzrostem, potĂŞÂżnÂą posturÂą i nieksztaÂłtnÂą gÂłowÂą przypominajÂącÂą gÂłowĂŞ psa. Z tego powodu rodzice dali mu imiĂŞ Reprobus – OdraÂżajÂący.

OdznaczaÂł siĂŞ rĂłwnieÂż ponadludzkÂą si³¹, ktĂłrÂą postanowiÂł wykorzystaĂŚ. ZaciÂągn¹³ siĂŞ na sÂłuÂżbĂŞ u wÂładcy swojej krainy, ktĂłry – jak siĂŞ okazaÂło – bardzo baÂł siĂŞ szatana. Potem okazaÂło siĂŞ, Âże szatan boi siĂŞ Chrystusa. Reprobus zainteresowaÂł siĂŞ wiĂŞc Mistrzem z Nazaretu, poznaÂł Jego naukĂŞ i przyj¹³ chrzest. OsiedliÂł siĂŞ nad Jordanem i w ramach pokuty postanowiÂł wykorzystaĂŚ swojÂą niespotykanÂą si³ê i sÂłuÂżyĂŚ ludziom, przenoszÂąc ich na swoich ramionach przez rzekĂŞ. Pewnej nocy usÂłyszaÂł dzieciĂŞcy gÂłos proszÂący go o tĂŞ przysÂługĂŞ. Wzi¹³ wiĂŞc dziecko na ramiona i zacz¹³ nieœÌ. Dziecko stawaÂło siĂŞ coraz ciĂŞÂższe, tak Âże Reprobus straciÂł rĂłwnowagĂŞ i groziÂło mu utoniĂŞcie. Gdy dotarÂł na drugi brzeg, zapytaÂł, kim ono jest. UsÂłyszaÂł: „Jam jest Jezus, twĂłj Zbawiciel. DÂźwigajÂąc Mnie, dÂźwigasz caÂły Âświat”. Na pamiÂątkĂŞ tego wydarzenia Reprobus otrzymaÂł greckie imiĂŞ Christophoros, co oznacza „niosÂący Chrystusa”, i zostaÂł mu przywrĂłcony normalny wyglÂąd.

W Âśredniowieczu wizerunek Âśw. Krzysztofa zdobiÂł wiele koÂścio³ów, malowano go na wieÂżach obronnych, na bramach miejskich, feretronach i sztandarach, a takÂże na wielu kamienicach przy ruchliwych ulicach – takie kamienice nazywano Krzysztoforami. Spojrzenie na ten wizerunek miaÂło chroniĂŚ od niebezpieczeĂąstw w ciÂągu dnia.
W ikonografii przedstawiany jest jako mÂłodzieniec niosÂący na barkach DzieciÂątko Jezus.
MaÂło kto wie, Âże jednym z jego atrybutĂłw jest... ryba.

Szukam ryby... na bagaÂżniku

„Czy moÂże mi ktoÂś wytÂłumaczyĂŚ, co oznacza symbol ryby na samochodzie...”. Na takÂą proÂśbĂŞ natknĂŞÂłam siĂŞ na kilku forach internetowych.

Ryba to jeden z najstarszych symboli chrzeÂścijaĂąstwa. Dla pierwszych wierzÂących w Chrystusa byÂła symbolem ZaÂłoÂżyciela KoÂścioÂła. IchthĂ˝s (gr. ryba) to jeden z najsÂłynniejszych akronimĂłw, czyli s³ów, z ktĂłrych liter moÂżna utworzyĂŚ ukryte w nich hasÂło – greckie: Iesous Christos Theu (H) Yios Soter – Jezus Chrystus Syn BoÂży Zbawiciel.
Ryba wyobraÂżaÂła Chrystusa na niezliczonych ubiorach, wazach, rzeÂźbach, ornamentach, nagrobkach, zwÂłaszcza od poczÂątku II w. do poÂłowy IV w.
O tym chrzeÂścijaĂąskim symbolu wspomina teÂż Henryk Sienkiewicz w Quo vadis. Grecki filozof Chilon Chilonides w rozmowie z Winicjuszem i Petroniuszem nazywa jÂą „godÂłem chrzeÂścijan”.

Obecnie taki symbol-naklejkĂŞ moÂżna kupiĂŚ bodaj w kaÂżdej wielkoÂści i w kaÂżdym kolorze. JeÂśli ktoÂś ma ten znak umieszczony na samochodzie, to najprawdopodobniej jest chrzeÂścijaninem i moÂżna siĂŞ po nim spodziewaĂŚ takich zachowaĂą. Pokazuje tym samym, Âże jest osobÂą kierujÂącÂą siĂŞ zasadami wiary w Âżyciu. Zwyczaj naklejania rybki na bagaÂżniku samochodu przywĂŞdrowaÂł do nas z Zachodu, chociaÂż ostatnio coraz rzadziej jest on praktykowany.

Ca³oœÌ tekstu - czytaj w Przewodniku Katolickim
http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ze-sw-krzysztofem-za-kierownica,446,page1.html

   
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #118 : Wrzesień 08, 2011, 20:10:10 »


 Rachel Saslow | Washington Post | 16 Czerwiec 2011 | Komentarze (38)

                                                                     Ekologiczne pogrzeby

Coraz wiĂŞcej zwolennikĂłw hybrydowych samochodĂłw, recyklingu i wegetariaĂąskiej diety chce opuÂściĂŚ ten Âświat w sposĂłb rĂłwnie przyjazny Âśrodowisku, wedÂług zasady: Âżyj w zgodzie z naturÂą i umieraj ekologicznie. To dla nich wymyÂślono „zielone” pochĂłwki.
– Przedstawiciele pokolenia powojennego, ktĂłrzy okreÂślajÂą siebie jako obroĂący Âśrodowiska, nie chcÂą, aby ten ostatni akt wiÂązaÂł siĂŞ z zanieczyszczeniem przyrody – mĂłwi Joe Sehee, dyrektor Green Burial Council. – Dla wielu ludzi ÂświadomoœÌ, Âże wrĂłcÂą do ziemi w sposĂłb naturalny, jest kojÂąca – dodaje.

IstniejÂą ró¿ne formy pochĂłwku, ktĂłre uznaje siĂŞ za ekologiczne. MoÂżna zrezygnowaĂŚ z balsamowania zwÂłok albo za¿¹daĂŚ uÂżycia nietoksycznych ÂśrodkĂłw. MoÂżna takÂże kupiĂŚ biodegradowalnÂą trumnĂŞ z ekologicznej wierzby, wikliny czy bambusa, czy nawet zamĂłwiĂŚ zwykÂły caÂłun. Pogrzeb moÂże siĂŞ odbyĂŚ na „naturalnym” cmentarzu, na terenie rezerwatu przyrody. Jedna z amerykaĂąskich firm pogrzebowych umieszcza skremowane prochy w sztucznych rafach, ktĂłre stajÂą siĂŞ naturalnym Âśrodowiskiem dla ryb i roÂślinnoÂści morskiej.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Carol Fox z Mount Airy w stanie Maryland wybraÂła zielony pochĂłwek w morzu dla swojego syna Jamiego, ktĂłry zmarÂł w wieku 21 lat. Jamie studiowaÂł ekologiĂŞ i oceanografiĂŞ na Uniwersytecie w Salisbury. W 2002 roku uton¹³ w oceanie. – UwielbiaÂł nurkowanie. NaleÂżaÂł do tych osĂłb, ktĂłre chodzÂąc po plaÂży, zawsze podnoszÂą Âśmieci – wspomina matka.

Jak oddaĂŚ grĂłb do reklamacji?

Carol chciaÂła znaleŸÌ na prochy syna urnĂŞ z motywem delfina. W trakcie tych poszukiwaĂą natknĂŞÂła siĂŞ na stronĂŞ internetowÂą firmy Eternal Reefs. – PomyÂślaÂłam: „MĂłj BoÂże, to jest dokÂładnie to, czego by chciaÂł Jamie” – opowiada Carol.

W 2004 roku Jamie zostaÂł pierwszym mieszkaĂącem Marylandu pochowanym w sztucznej rafie. Spocz¹³ w wodach przy Ocean City – miejscowoÂści, w ktĂłrej mieszkaÂł i ktĂłrÂą uwielbiaÂł.
Ekologiczne pogrzeby

Rachel Saslow | Washington Post | 16 Czerwiec 2011 | Komentarze (38)

Ekologiczne pogrzeby

Fot. Eternal Reefs

Aby stworzyĂŚ sztucznÂą rafĂŞ, skremowane zwÂłoki miesza siĂŞ z betonem. NastĂŞpnie formuje siĂŞ z tego „per³ê” wielkoÂści piÂłki do koszykĂłwki, wa¿¹cÂą okoÂło 30 kilogramĂłw. PerÂła zostaje umieszczona w betonowej rafie w ksztaÂłcie ula. W podmorskim grobowcu, ktĂłry kosztuje od czterech do siedmiu tysiĂŞcy dolarĂłw, mogÂą siĂŞ znaleŸÌ prochy czterech czÂłonkĂłw rodziny. IstniejÂą takÂże rafy przeznaczone dla caÂłych wspĂłlnot. Pogrzeb w takiej zbiorowej mogile kosztuje trzy tysiÂące dolarĂłw za osobĂŞ. Firma Eternal Reefs umieÂściÂła juÂż w Zatoce Chesapeake okoÂło 60 sztucznych raf.

Carol Fox zamierza zanurkowaĂŚ do grobu Jamiego w lipcu, w dniu jego 30 urodzin. Kobieta ma nadziejĂŞ, Âże miejsce pochĂłwku jej syna bĂŞdzie tĂŞtniÂło Âżyciem.

– OsiemdziesiÂąt procent osĂłb zainteresowanych zielonym pochĂłwkiem poczÂątkowo planowaÂło kremacjĂŞ – mĂłwi Sehee. Wprawdzie palenie zwÂłok wi¹¿e siĂŞ z przedostawaniem siĂŞ do atmosfery szkodliwych substancji, takich jak podtlenek azotu czy rtĂŞĂŚ z plomb w zĂŞbach, jednak – jak twierdzi Sehee – zagroÂżenie zwiÂązane z tymi toksynami bywa wyolbrzymiane.

WÂśrĂłd szkodliwych dla Âśrodowiska aspektĂłw chowania zmarÂłych na tradycyjnym cmentarzu wymienia siĂŞ miĂŞdzy innymi wykorzystanie wody i pestycydĂłw oraz kosiarek do trawy, ktĂłre zanieczyszczajÂą Âśrodowisko. Ponadto – jak wynika z badaĂą Narodowego Instytutu Raka – czĂŞsty kontakt z formaldehydem zawartym w Âśrodkach do balsamowania zwÂłok naraÂża personel zakÂładĂłw pogrzebowych na podwyÂższone ryzyko biaÂłaczki szpikowej.

Do tego dochodzi zajmowanie na wieki skrawka ziemi, której zmar³y raczej nie wzbogaca. Sehee szacuje, ¿e Amerykanie ka¿dego roku grzebi¹ w trumnach oko³o miliona ton stali. Taka iloœÌ wystarczy³aby na wybudowanie drugiego mostu Golden Gate. IloœÌ betonu wykorzystywanego do budowy grobowców pozwoli³aby z kolei na zbudowanie dwupasmowej drogi z Nowego Jorku do Detroit. Trumny czêsto wytwarzane s¹ za granic¹ i przywo¿one do Ameryki, co dodatkowo powiêksza œlad wêglowy zmar³ego.

Przeciêtny amerykaùski pogrzeb kosztowa³ w 2009 roku 6560 dolarów. Pochówki nale¿¹ do tych nielicznych us³ug, na których mo¿na zaoszczêdziÌ, wybieraj¹c opcjê ekologiczn¹. Zielony pogrzeb to wydatek o po³owê mniejszy ni¿ tradycyjna uroczystoœÌ. Rodziny nie musz¹ bowiem p³aciÌ za balsamowanie i przygotowanie zw³ok, p³ytê nagrobkow¹ czy drog¹ trumnê.

– Wiele tradycyjnych praktyk pogrzebowych to sposĂłb na to, by ochroniĂŚ ciaÂło przed czynnikami zewnĂŞtrznymi, zamiast sprawiĂŚ, by staÂło siĂŞ ono czĂŞÂściÂą natury. Zielone pochĂłwki odwracajÂą ten sposĂłb myÂślenia – przekonuje Sehee

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ekologiczne-pogrzeby,347,page1.html
............................
                                                                          Historia BoÂżego CiaÂła

jz, kg, tk, mkc//po | EKAI | 22 Czerwiec 2011 | Komentarze (387)

Procesja w ÂświĂŞto BoÂżega CiaÂła, KrakĂłw 2010 r. Fot. MichaÂł ÂŁepecki / Agencja Gazeta

23 czerwca przypada uroczystoœÌ Najœwiêtszego Cia³a i Krwi Chrystusa - Bo¿e Cia³o. To jedno z g³ównych œwi¹t obchodzonych w Koœciele katolickim.
ChoÌ œwiadomoœÌ niezwyk³ego cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w rzeczywiste Cia³o i Krew Chrystusa towarzyszy³a wiernym od pocz¹tku chrzeœcijaùstwa, jednak trzeba by³o czekaÌ a¿ dziesiêÌ stuleci zanim zewnêtrzne przejawy tego kultu powsta³y i zadomowi³y siê w Koœciele katolickim.

Do³¹cz do nas na Facebooku

UroczystoœÌ, która wyros³a na pod³o¿u adoracyjnego kierunku pobo¿noœci eucharystycznej rozwijaj¹cej siê na Zachodzie od prze³omu XI i XII w., prze¿ywana jest obecnie w czwartek po uroczystoœci Trójcy Œwiêtej. Bezpoœredni¹ przyczyn¹ ustanowienia uroczystoœci Najœwiêtszego Cia³a i Krwi Chrystusa by³y objawienia b³. Julianny z Cornillon. Pod ich wp³ywem bp Robert ustanowi³ w 1246 r. œwiêto Bo¿ego Cia³a, pocz¹tkowo dla diecezji Liege.

W 1252 r. legat papieski rozszerzy³ obchodzenie tego œwiêta na Germaniê, natomiast papie¿ Urban IV bull¹ "Transiturus" z 1264 r. ustanowi³ Bo¿e Cia³o œwiêtem obowi¹zuj¹cym w ca³ym Koœciele jako "zadoœÌuczynienie za zniewa¿anie Chrystusa w Najœwiêtszym Sakramencie, b³êdy heretyków oraz uczczenie pami¹tki ustanowienia Najœwiêtszego Sakramentu".
ÂŚmierĂŚ Urbana IV przeszkodziÂła ogÂłoszeniu bulli. DokonaÂł tego papieÂż Jan XXII (w 1334 r.), natomiast papieÂż Bonifacy IX poleciÂł w 1391 r. wprowadziĂŚ ÂświĂŞto BoÂżego CiaÂła wszĂŞdzie tam, gdzie jeszcze nie byÂło ono obchodzone.

W Polsce jako pierwszy wprowadzi³ to œwiêto bp Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej, natomiast w Koœciele unickim - synod zamojski w 1720 r. W Koœciele katolickim w Polsce pod koniec XIV w. œwiêto Bo¿ego Cia³a by³o obchodzone ju¿ we wszystkich diecezjach. By³o ono zawsze zaliczane do œwi¹t g³ównych. Od koùca XV w. przy okazji tego œwiêta udzielano b³ogos³awieùstwa Najœwiêtszym Sakramentem.

Prawdziwa obecnoœÌ Chrystusa w Eucharystii

Koœció³ od samego pocz¹tku g³osi³ wiarê w realn¹ obecnoœÌ Chrystusa w Najœwiêtszym Sakramencie. Chrystus ustanowi³ Najœwiêtszy Sakrament przy Ostatniej Wieczerzy. Opisali to trzej Ewangeliœci: Mateusz, Marek i £ukasz oraz i œw. Pawe³ Aposto³. Prawdziwa i rzeczywista obecnoœÌ Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina opiera siê wed³ug nauki Koœcio³a na s³owie Jezusa: "To jest Cia³o moje ... To jest krew moja" (Mk 14,22.24).

Nowy Katechizm KoÂścioÂła Katolickiego mĂłwi, iÂż "sposĂłb obecnoÂści Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjÂątkowy... W NajÂświĂŞtszym Sakramencie Eucharystii sÂą zawarte prawdziwie, rzeczywiÂście i substancjalnie CiaÂło i Krew wraz z duszÂą i BĂłstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a wiĂŞc caÂły Chrystus." (KKK 1374).

Kult NajÂświĂŞtszego Sakramentu

Od XVI w. przyjê³a siê w Koœciele praktyka 40-godzinnej adoracji Najœwiêtszego Sakramentu. Praktykê tê wprowadzi³ do Mediolanu œw. Karol Boromeusz w 1520 r. Dzisiaj praktyka ta jest obecna w ca³ym Koœciele. Zosta³y za³o¿one nawet specjalne zakony, których g³ównym celem jest nieustanna adoracja Chrystusa w Najœwiêtszym Sakramencie. W Polsce istniej¹ trzy zakony od wieczystej adoracji: benedyktynki-sakramentki, franciszkanki od Najœwiêtszego Sakramentu i eucharystki.
Procesje

Procesje eucharystyczne w dniu Bo¿ego Cia³a wprowadzono póŸniej ni¿ samo œwiêto. Pierwszym œladem ich istnienia jest wzmianka o uroczystej procesji przed sum¹ w Kolonii w latach 1265-75. Podczas procesji niesiono krzy¿ z Najœwiêtszym Sakramentem. W ten sposób nawi¹zywano do dawnego zwyczaju zabierania w podró¿ Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeùstwami.

W XV w. procesje eucharystyczne odprawiano w ca³ych Niemczech, Anglii, Francji, pó³nocnych W³oszech i Polsce. W Niemczech procesjê w uroczystoœÌ Bo¿ego Cia³a ³¹czono z procesj¹ b³agaln¹ o odwrócenie nieszczêœÌ i dobr¹ pogodê, dlatego przy czterech o³tarzach œpiewano pocz¹tkowe teksty Ewangelii i udzielano uroczystego b³ogos³awieùstwa. W Polsce zwyczaj ten wszed³ do "Rytua³u piotrkowskiego" z 1631 r. Rzymskie przepisy procesji zawarte w "Caeremoniale episcoporum" (1600 r.) i "Rituale romanum" (1614 r.) przewidywa³y jedynie przejœcie z Najœwiêtszym Sakramentem bez zatrzymywania siê i b³ogos³awieùstwo eucharystyczne na zakoùczenie.

ProcesjĂŞ odprawiano z wielkim przepychem od poczÂątku jej wprowadzenia. Od czasu zakwestionowania tych praktyk przez reformacjĂŞ, udziaÂł w procesji traktowano jako publiczne wyznanie wiary.

W Polsce od czasów rozbiorów z udzia³em w procesji ³¹czy³a siê w œwiadomoœci wiernych manifestacja przynale¿noœci narodowej. Po II wojnie œwiatowej procesje w czasie Bo¿ego Cia³a by³y znakiem jednoœci narodu i wiary. Z tej racji ateistyczne w³adze paùstwowe niejednokrotnie zakazywa³y procesji urz¹dzanych ulicami miast.

Konferencja Episkopatu Polski zmodyfikowaÂła 17 lutego 1967 r. obrzĂŞdy procesji BoÂżego CiaÂła, wprowadzajÂąc w caÂłej Polsce nowe modlitwy przy kaÂżdym oÂłtarzu oraz czytania ewangelii tematycznie zwiÂązane z EucharystiÂą.

Po 1989 r. w centralnej procesji BoÂżego CiaÂła w Warszawie prowadzonej przez prymasa Polski Kard. JĂłzefa Glempa brali udziaÂł przedstawiciele wÂładz paĂąstwowych i samorzÂądowych.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/historia-bozego-ciala,361,page1.html
..................................
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #119 : Wrzesień 08, 2011, 20:13:40 »

                                                                                  (Nie) warto rozmawiaĂŚ

Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 7 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (1)
 

Prof. Irena Borowik, socjolog: ÂŻeby spoÂłeczeĂąstwo trwaÂło w swojej funkcjonalnej strukturze, ÂświĂŞtych musi byĂŚ maÂło. Wybieramy to, co jest Âłatwe do zaakceptowania.
Tomasz PonikÂło: W kraju, gdzie wiĂŞkszoœÌ z nas jest ochrzczona, przyznaje siĂŞ do religii, regularnie praktykuje – nie rozmawiamy o sprawach wiary. Ani w rodzinie, ani z przyjació³mi, ani w kontekÂście towarzyskim. Dlaczego?

Prof. Irena Borowik: Jest tak, jak gdyby rytuaÂł nie wymagaÂł wiary. Przekazywanie wiary w rodzinie i we wspĂłlnotach koÂścielnych nastĂŞpuje poprzez praktykowanie, pilnowanie, a nawet kontrolĂŞ uczestnictwa w rytuaÂłach. ZobaczyÂłam to w wywiadach biograficznych z mÂłodzie¿¹: w domu nie ma rozmowy o wierze, jest wprowadzanie w formy religijnoÂści typu: „masz iœÌ na MszĂŞ”. W efekcie rodzi to rozdÂźwiĂŞk miĂŞdzy rzeczywistymi przekonaniami a tym, jakie powinny one byĂŚ, by pozostaĂŚ w zgodzie z wyznawanÂą religiÂą. To zaÂś, Âże „czyni siĂŞ”, a nie mĂłwi, na przekĂłr stanowi i si³ê, i sÂłaboœÌ. Si³ê, bo to model religijnoÂści praktykowanej, ale bezrefleksyjnej, ze sÂłabym powiÂązaniem sfer codziennoÂści, moralnoÂści i wiary. Ale daje poczucie stabilizacji i stanowi motor przekazu religijnego.

Do³¹cz do nas na Facebooku

WypeÂłniajÂąc formĂŞ docieramy do treÂści?

Nie wiem, czy za praktykÂą stoi potrzeba docierania do treÂści. Dla wielu uczestniczenie we Mszy, wykonywanie gestĂłw, np. znaku krzyÂża czy pojednania – samo w sobie ma charakter uÂświĂŞcajÂący. Nie treœÌ, ale dziaÂłanie, jego powtarzalnoœÌ sÂą waÂżniejsze, przez nie uobecnia siĂŞ sacrum.

Wiara staje siĂŞ rytuaÂłem, a rytuaÂł jest zamkniĂŞty w przestrzeni koÂścioÂła?

Niekoniecznie, bo jest teÂż modlitwa indywidualna. Dzieci sÂą jej uczone, ale jako formy do wypowiadania. Nawet przy tej okazji nie zdarzajÂą siĂŞ rozmowy o treÂściach wiary. MÂłodzi przyznajÂą, Âże o tym siĂŞ milczy. Wiara jako temat dyskusji pojawiaÂła siĂŞ w opowieÂściach badanych przeze mnie osĂłb wy³¹cznie w przypadkach szczegĂłlnie pog³êbionej religijnej formacji i – konwersji. Bo wĂłwczas uzasadniĂŚ trzeba nie to, co jest, ale to, co siĂŞ zmieniÂło. Tymczasem to, co jest – oczywistoœÌ tego, Âże jest siĂŞ katolikiem, poza si³¹, stanowi teÂż sÂłaboœÌ. Bo o tej sile decyduje masowoœÌ...

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Ta siÂła wygasa?

ReligijnoœÌ bezrefleksyjna dobrze realizuje siê w spo³eczeùstwie, które zmienia siê powoli i gdzie religiê siê dziedziczy. Dziœ w miejsce powtarzalnoœci mamy nieustanne zmiany.

Np. po up³ywie dwóch dekad wy¿sze wykszta³cenie posiada ju¿ nie 8, ale 30 proc. ogó³u Polaków. Wielu emigruje, po kilku latach wracaj¹, bêd¹c innymi ludŸmi po konfrontacji z obcym spo³eczeùstwem. Wzrasta napiêcie miêdzy wiar¹ bezrefleksyjn¹ i t¹, która wymaga aktywnego myœlenia o w³asnym ¿yciu.
Wiara jest w tym Âżyciu punktem odniesienia?

WyobraÂźmy sobie szerokÂą drogĂŞ, ktĂłra po bokach ma dwa chodniki. W Polsce jest ok. 3 proc. niewierzÂących, nieco mniej czÂłonkĂłw mniejszoÂści wyznaniowych, a ok. 95 proc. to zadeklarowani katolicy. SpoÂśrĂłd nich jednym chodnikiem idÂą ludzie indyferentni religijnie, drugim – mocno zaangaÂżowani. PoÂśrodku szerokim traktem sunie religijnoœÌ kulturowa, 60-70 proc. wierzÂących. To osoby przywiÂązane do rytua³ów, ktĂłre kultywujÂą na zasadzie oczywistoÂści. Nie drĂŞczy ich ani niepewnoœÌ wiary, ani nie przeÂżywajÂą ekscytacji niÂą. Nie majÂą teÂż potrzeby zastanawiania siĂŞ, dlaczego wÂłaÂściwie jest tak, jak jest.

Wiara jest ÂżywÂą wartoÂściÂą dla 15-20 proc., ktĂłrzy intensywnie niÂą ÂżyjÂą – to naprawdĂŞ bardzo duÂżo. Ich wiara jest spĂłjna (w przeciwieĂąstwie do pozostaÂłych), sÂą skÂłonni jej broniĂŚ, zdarza siĂŞ, Âże cierpiÂą z powodu swoich przekonaĂą, bo na ich podstawie podejmujÂą niepopularne decyzje. W tej grupie ok. 4-5 proc. naleÂży do grup, w ktĂłrych sporo siĂŞ dyskutuje, czyta Pismo Âśw., stawia problemy.

Trzecia grupa to ludzie zdystansowani do religii, ale kulturowo identyfikuj¹cy siê z katolicyzmem i okazjonalnie praktykuj¹cy, którzy np. mimo niechêci do nauk przedma³¿eùskich i niezgody na katolick¹ etykê seksualn¹ przystêpuj¹ do koœcielnego œlubu.

I dokÂąd nas ta droga prowadzi?

Nie wiadomo, bo to szeroki trakt, a chodniki siĂŞ rozchodzÂą. W polskiej specyfice istotna jest nie intensywnoœÌ, ale ciÂągÂłoœÌ zjawisk. Powoli, ale systematycznie spadajÂą praktyki religijne. W mÂłodym pokoleniu (19-29 lat) nastĂŞpuje to szybciej. NajwaÂżniejsze jest zaÂś to, Âże upodabnia siĂŞ model religijnoÂści dziewczÂąt i chÂłopcĂłw – zawsze to kobiety byÂły bardziej religijne i czĂŞÂściej praktykujÂące niÂż mĂŞÂżczyÂźni. To moÂże nieœÌ daleko idÂące zmiany w modelu przekazywania wiary, za ktĂłry wci¹¿ najbardziej odpowiedzialne sÂą kobiety. Ale nie zobaczymy Âżadnego spektakularnego zaÂłamania religijnoÂści, jak to miaÂło miejsce w Hiszpanii czy Irlandii. Szeroki trakt utrzyma siĂŞ, stopniowo tracÂąc nieco z tej szerokoÂści na rzecz osĂłb indyferentnych. W Polsce KoÂśció³ przez wieki peÂłniÂł istotne funkcje zastĂŞpcze dla spoÂłeczeĂąstwa – kulturowe, polityczne. ByÂł gwarantem rĂłwnowagi, mediatorem, mobilizatorem spoÂłeczeĂąstwa obywatelskiego. I teraz, w warunkach traumy transformacyjnej, jest tak samo funkcjonalny, jak byÂł w przeszÂłoÂści. A wiĂŞc Âżadne zmiany nie nastÂąpiÂą z dnia na dzieĂą.

Czy jednak dla mÂłodych ludzi, sunÂących szerokim traktem, wiara nie jest „obciachowa”?

Takie poczucie majÂą mÂłode osoby zaangaÂżowane religijnie, ludzie po konwersji i z mniejszoÂści wyznaniowych. W pewnym sensie spoÂłeczeĂąstwo nie chce, jak mĂłwiÂł Weber, wirtuozĂłw religijnych. Tak samo jak w kaÂżdej dziedzinie Âżycia spoÂłecznego, najbardziej po¿¹dane jest religijne przeciĂŞtniactwo. Religie rutynizujÂą siĂŞ i uspoÂłeczniajÂą. WyobraÂźmy sobie, Âże po Krakowie chodzi tuzin mesjaszĂłw, a na kaÂżdym rogu inny prorok wieszczy bliski koniec Âświata – gdyby choĂŚ czêœÌ z nas im uwierzyÂła, Âżycie spoÂłeczne byÂłoby zdezintegrowane, np. ludzie nie chcieliby chodziĂŚ do pracy, bo czekaliby na rzeczy ostateczne. Dlatego spoÂłecznie bezpieczna jest letnia religijnoœÌ; ÂżarliwoœÌ niesie zagroÂżenie.
W pó³nocno-wschodniej Polsce, mieszkajÂąc z wyznawcami ró¿nych religii, badaÂłam wpÂływ wiary na codzienne Âżycie zielonoÂświÂątkowcĂłw, prawosÂławnych, katolikĂłw i mahometan. Wszyscy poza zielonoÂświÂątkowcami poddawali siĂŞ zwykÂłym sprawom: krowa chora, autobus siĂŞ spóŸniÂł, sÂąsiedzi pok³ócili. A zielonoÂświÂątkowcy pracujÂąc Âśpiewali religijne pieÂśni, modlili siĂŞ kilka razy w ciÂągu dnia, a ich bie¿¹ce komentarze miaÂły odniesienia religijne. Np. jedziemy po zboÂże, na drodze pijany rowerzysta: „PytajÂą, gdzie piekÂło. Tu piekÂło. Czy trzeba siarki gorejÂącej?”. Albo chmurzy siĂŞ, niedziela, a przez wieÂś toczÂą siĂŞ furmanki: „Boga siĂŞ nie bojÂą, w niedzielĂŞ pracujÂą. Jak siano zmoknie, to i wyschnie. Pan BĂłg za wszystko odpowiada”. Ale tak praktykujÂąc religiĂŞ caÂłkowicie siĂŞ izolowali od Âżycia wiejskiego i popadali w anachronizm: mleka do mleczarni nie nosili, bo tam oszukujÂą, nie moÂżna siĂŞ do tego przykÂładaĂŚ. Albo jak Âżniwa, to kombajnu nie wezmÂą, bo kierowca chciaÂłby za to wĂłdkĂŞ, a picie jest grzechem. W rezultacie nie mieli regularnych dochodĂłw.

I takich wirtuozĂłw religijnych nie akceptujemy?

Po prostu, Âżeby spoÂłeczeĂąstwo trwaÂło w swojej funkcjonalnej strukturze, ÂświĂŞtych musi byĂŚ maÂło. Wybieramy to, co jest Âłatwe do zaakceptowania. WyobraÂźmy sobie, kaÂżdy z nas, wÂłasne Âśrodowisko pracy, do ktĂłrego wkracza czÂłowiek o intensywnej religijnoÂści. Co siĂŞ dzieje? Dla wszystkich jest niewygodny ze wzglĂŞdu na swoje odwoÂływanie siĂŞ do wiary. W masie chcemy, Âżeby Âżycie toczyÂło siĂŞ gÂładko, czyli byÂło zbudowane na oczywistoÂściach. Kiedy pojawia siĂŞ osoba takie oczywistoÂści podwaÂżajÂąca – a przecieÂż nic nie jest oczywiste dla czÂłowieka, ktĂłry Âżyje tak, jakby miaÂł umrzeĂŚ za chwilĂŞ – wszystkim komplikuje sprawy.

Albo w rodzinie: Âżona zwiÂązaÂła siĂŞ z grupÂą charyzmatycznÂą, a mĂŞÂżowi wystarcza niedzielna Msza. W swoim rozumieniu jest wystarczajÂąco religijny. Ale Âżona uwaÂża inaczej, codziennie idzie z dzieĂŚmi do koÂścioÂła, wprowadza wspĂłlne modlitwy przy posiÂłkach, wszystko komentuje jĂŞzykiem religijnym. To moÂże doprowadziĂŚ nawet do rozpadu Âżycia rodzinnego.

Z oczywistoœci wyznania powinna wynikaÌ oczywistoœÌ co do prawd wiary. Jeœli tylko spróbowaÌ je wspomnieÌ w towarzyskiej rozmowie, atmosfera zrobi siê gêsta.

Dlatego, Âże po prostu nie ma potrzeby takiej rozmowy. ByĂŚ katolikiem to dla wiĂŞkszoÂści tak, jak wzi¹Ì parasol, kiedy pada. Kto najczĂŞÂściej mĂłwi o religii? NiewierzÂący. Bo ró¿niÂą siĂŞ od wiĂŞkszoÂści i muszÂą przed sobÂą argumentowaĂŚ ten wybĂłr. A skoro dla wiĂŞkszoÂści wiara jest oczywistoÂściÂą, to znaczy teÂż tyle, Âże nie jest Âżadnym intrygujÂącym tematem do rozmowy. W wywiadzie mÂłoda dziewczyna na pytanie o ÂśmierĂŚ i wiarĂŞ powiedziaÂła: „Nie, na razie o tym nie rozmawiamy. Ale na emeryturze, z koleÂżankÂą przy herbacie, wtedy tak, bĂŞdziemy mĂłwiĂŚ o Bogu”. WÂątpiĂŞ, bo choĂŚ z wiekiem zaangaÂżowanie religijne wzrasta, to wcale ludzie starsi wiĂŞcej o wierze nie mĂłwiÂą; wiĂŞcej czytajÂą, ale nie dyskutujÂą.

W Âłonie katolicyzmu w Polsce nie ma kultury dyskursu. CiĂŞÂżko zresztÂą oceniaĂŚ, co jest lepsze: rytuaÂł czy debata. Socjologowie zajmujÂący siĂŞ historiÂą religii podkreÂślajÂą, Âże o ile rytuaÂł ma moc jednoczÂącÂą, o tyle rozwĂłj doktryny niesie ze sobÂą rozÂłamy. PrzenoszÂąc to na doÂświadczenie spoÂłeczne: z obawy przed pĂŞkniĂŞciem ludzie bojÂą siĂŞ spornych tematĂłw. Poza tym, po ludzku patrzÂąc, np. mĂłwiĂŚ o zmartwychwstaniu to mĂłwiĂŚ o Âśmierci. A tego nie lubimy.
Ale chêtnie narzekamy na Koœció³ i na ksiê¿y. Czy to nie paradoks, ¿e jednoczeœnie nie zdarza siê nam choÌby tr¹ciÌ spraw duchowych?

Spo³eczny krytycyzm wobec ludzi Koœcio³a jest wysoki i paradoksalnie nie poci¹ga konsekwencji. Krytyka Koœcio³a przek³ada siê na krytykê wiary tylko wœród tych, którzy j¹ porzucaj¹. S¹ rozczarowani nie ksiê¿mi w ogóle, ale konkretnym kap³anem. Poza tym antyklerykalizm wci¹¿ jest silny w œrodowisku wiejskim, a nie k³óci siê z chodzeniem na Mszê i dawaniem na tacê.

W tym wszystkim tkwi paradoks. Np. m³odzie¿ licealna krytykuje katechezê, ale z niej nie wystêpuje. Uzasadnienia s¹ pozamerytoryczne, to kwestia konformizmu: bo rodzice by siê awanturowali, bo by³oby trudniej zawrzeÌ œlub koœcielny itp. Krytyka Koœcio³a ods³ania wiêc z jednej strony konformizm, a z drugiej chêÌ, by Koœció³ by³ lepszy, ni¿ jest.

Narodzi siĂŞ wiĂŞc kultura debaty?

W Polsce ani Koœció³, ani ksiê¿a nie chc¹ debaty. To zreszt¹ odbicie postawy tak¿e wiêkszoœci wiernych. Za³atwianie spornych lub dra¿liwych kwestii za zamkniêtymi drzwiami lub w zupe³nej tajemnicy ma chroniÌ przed dezintegracj¹ i zapewniaÌ spójnoœÌ. Mo¿e wiêc to nie przypadek, ¿e ludzie nie chc¹ rozmawiaÌ o sprawach religijnych, bo tak samo nie rozmawia z nimi Koœció³, ale ich naucza. Mo¿e wiêc zmiany bêd¹ nastêpowaÌ w tych grupach równolegle?

PostĂŞpuje prywatyzacja wiary?

Ciê¿ko o niej mówiÌ, skoro by³a od zawsze. Ludzie postrzegaj¹ siê jako katolicy, ale uwa¿aj¹ np., ¿e mog¹ wspó³¿yÌ seksualnie bez œlubu, a rozwody s¹ dopuszczalne. Sfera moralnoœci w znacznym stopniu nie podlega wp³ywom Koœcio³a. Prywatyzacja obejmuje te¿ prawdy wiary: Bóg tak, ale jaki Bóg? Tylko dla czêœci bêdzie to Bóg Trójjedyny, a dla reszty absolut, si³a kosmiczna, energia, Bóg filozofów. Podobnie z Chrystusem: dla czêœci to Syn Bo¿y, dla innych reformator spo³eczny.

Po co wiĂŞc wypeÂłniaĂŚ rytuaÂły, skoro nie oczekujĂŞ ostatecznej nagrody, bo np. nie wierzĂŞ w zmartwychwstanie?

PoniewaÂż samo uczestnictwo w rytuale jest nagrodÂą – teraz szeroko dyskutowana jest rynkowa teoria religii, w ktĂłrej prawie wszystko jest kompensatÂą, czyli obietnicÂą nagrody nie do speÂłnienia na tym Âświecie. A jedyna rzeczywista nagroda to uczestnictwo we wspĂłlnocie wierzÂących, co buduje poczucie bezpieczeĂąstwa, zaÂś speÂłnianie rytua³ów nadaje Âżyciu Âład i jest ÂźrĂłdÂłem sensu mimo odsuwania myÂśli o Âśmierci i o tym, co po niej. Jest teÂż religia kotwicÂą na czas burzy. Zygmunt Bauman uÂżywa metafory zabaÂłaganionego placu zabaw, po ktĂłrym bez kierunku i kotwicy toczy siĂŞ Âżycie ludzkie. Ale tak nie jest: w Polsce moim zdaniem widzimy, Âże spoÂłeczeĂąstwo ma kotwicĂŞ – i jest niÂą religia.
Ale w tej masie, która p³ynie g³ównym traktem, wspólnota jest niemal wirtualna.

Nie, poniewaÂż wci¹¿ 30 proc. spoÂłeczeĂąstwa Âżyje na wsi, gdzie w parafiach ludzie siĂŞ znajÂą i gdzie nastĂŞpuje silna integracja poprzez sakralizacjĂŞ toÂżsamoÂści: „my w parafii jesteÂśmy dobrymi ludÂźmi, wierzymy w Boga, dajemy temu przykÂłady: wyspowiadaliÂśmy siĂŞ, byliÂśmy do komunii”. SÂłuchajÂąc Radia Maryja widaĂŚ ten mechanizm w innej odsÂłonie. Jaka jest np. funkcja darmowego przekazywania sobie na antenie rzeczy? To demonstracja: „my, katolicy, jesteÂśmy szlachetni, za darmo dajemy: telewizor, ubrania dla dzieci, sadzonki floksĂłw”. ÂŻycie spoÂłeczne toczy siĂŞ na scenie i na scenie chcemy pokazaĂŚ dobrze samych siebie, co samo w sobie takÂże stanowi nagrodĂŞ.

Czy wiĂŞc jest wiara w Polsce obciachem?

PaweÂł Za³êcki prĂłbowaÂł odpowiedzieĂŚ na pytanie, czy pozycja czÂłowieka intensywnie religijnego oznacza przynaleÂżnoœÌ do grupy mniejszoÂściowej i spoÂłecznie przeÂśladowanej. PrzeprowadziÂł badania wÂśrĂłd biskupĂłw i liderĂłw Âśrodowisk katolickich – niektĂłrzy z nich byli przekonani, Âże odpowiedÂź jest twierdzÂąca. To z jednej strony. Ale z drugiej strony mamy przecieÂż ten szeroki trakt, ktĂłrym pÂłynie masa uznajÂąca siĂŞ za katolikĂłw. CiĂŞÂżko wiĂŞc, Âżeby coÂś tak powszechnego byÂło obciachem. Chodzi wiĂŞc raczej o barierĂŞ, na jakÂą natrafiajÂą ludzie intensywnie religijni ze strony tych, ktĂłrym zawsze wystarcza letnia herbata. ZresztÂą los wirtuozĂłw religijnych we wszystkich religiach Âświata jest podobny, toczy siĂŞ na boku.

Prof. Irena Borowik jest religioznawcÂą i socjologiem religii na Uniwersytecie JagielloĂąskim. Autorka badaĂą i publikacji o religijnoÂści PolakĂłw, dotyczÂących m.in. wpÂływu wiary na Âżycie codzienne oraz zjawiska prywatyzacji wiary. Prezes zarzÂądu wydawnictwa NOMOS.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/nie-warto-rozmawiac,5172,page1.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #120 : Wrzesień 10, 2011, 21:01:07 »

                                                                      KtĂłrĂŞdy do nieba?

MaÂłgorzata Szewczyk | Przewodnik Katolicki | 7 Czerwiec 2011 | Komentarze (1)

Do nieba nie idzie siĂŞ z laptopem czy azymutem w rĂŞku, wynajmujÂąc najlepszego maklera na gieÂłdzie, robiÂąc zimne kalkulacje: to mi siĂŞ opÂłaca, a to juÂż nie, w to zainwestujĂŞ, a w to nie, podejmĂŞ ten wysiÂłek, a z tego nic nie bĂŞdĂŞ miaÂł. Przeciwnie! Trzeba oddaĂŚ Bogu caÂłego siebie.
Z pamiĂŞtnika szeÂściolatki, cz. 1

– A dokÂąd ty siĂŞ wybierasz? – zapytaÂła mnie mama, kiedy wyposaÂżona w plecak, zimowe buty (a byÂł to maj albo czerwiec) i pÂłaszcz przeciwdeszczowy typu przezroczysta folia stanĂŞÂłam w drzwiach naszego mieszkania. – Jak to dokÂąd? – zapytaÂłam szczerze zdziwiona. – IdĂŞ zobaczyĂŚ, jak jest w niebie.

Jedna z moich pierwszych dzieciĂŞcych wypraw jak szybko siĂŞ rozpoczĂŞÂła, tak teÂż i zaraz siĂŞ skoĂączyÂła, choĂŚ zainspirowaÂła mnie do jej podjĂŞcia... lekcja religii. Siostra, ktĂłra uczyÂła nas katechezy, zadaÂła nastĂŞpujÂącÂą pracĂŞ domowÂą: „Jak wyobraÂżacie sobie niebo?”. No, jak ja sobie je wyobraÂżam? WÂłaÂśnie miaÂłam je obejrzeĂŚ, a mama udaremniÂła mojÂą ekspedycjĂŞ. – Mamo, a dlaczego niebo jest niebieskie, a chmury biaÂłe? Czy w niebie bĂŞdĂŞ musiaÂła rozwiÂązywaĂŚ zadania z matematyki? Czy bĂŞdÂą mnie tam gryzÂły komary? Czy bĂŞdĂŞ mogÂła jeœÌ codziennie czekoladĂŞ? Czy ja siĂŞ nie bĂŞdĂŞ tam nudziĂŚ? Kiedy juÂż miaÂłam otrzymaĂŚ odpowiedÂź, zadzwoniÂł telefon...

„Na poczÂątku BĂłg stworzyÂł niebo i ziemiĂŞ...” (Rdz 1, 1)

W naszym doskona³ym supermarketowym œwiecie ka¿dego dnia przesuwamy granicê poznania, doœwiadczenia, czasu i przestrzeni, próbuj¹c odnaleŸÌ szczêœcie, d³ugowiecznoœÌ i spe³nienie. Chodzimy z nosami przy ziemi, szukaj¹c radoœci i wiecznej szczêœliwoœci tam, gdzie jej nie ma. Tylko od czasu do czasu zadzieramy g³owy, by spojrzeÌ w niebo i sprawdziÌ, czy przypadkiem... nie spadnie deszcz albo œnieg. A przecie¿ chrzeœcijanin powinien delektowaÌ siê pojêciem nieba, smakowaÌ je i raz na zawsze wpisaÌ w swój GPS jako najwa¿niejszy cel ziemskiej podró¿y! Nie chodzi mi tutaj bynajmniej o przestrzeù kosmiczn¹, w której kr¹¿¹ przeró¿ne gwiazdy, ale o niebo jako Ÿród³o religijnego prze¿ycia i zachwytu.

Niebo nie przemawia juÂż do nas jak rozpiĂŞty nad nami firmament, nie fascynuje. MoÂże za wiele juÂż powiedziano? NiegdyÂś objawiaÂło potĂŞgĂŞ i grozĂŞ Âświata i tajemniczÂą moc nim rzÂądzÂącÂą. Ró¿ne religie umieszczaÂły Boga w gĂłrze, zgodnie z symbolicznym wyobraÂżeniem miejsca wyjÂątkowego, przeznaczonego dla istoty wyÂższej. WyobraÂżenie to obecne jest i w Starym, i w Nowym Testamencie. OkreÂśla Âświat poÂłoÂżony „ponad ziemiÂą”, sferĂŞ prowadzÂącÂą do wÂłaÂściwej siedziby Boga. Jezus uczy nas s³ów: „Ojcze nasz, ktĂłryÂś jest w niebie”, a wstĂŞpujÂąc do nieba (Dz 1, 10), ³¹czy siĂŞ w chwale z Ojcem, by zasiadaĂŚ po Jego prawicy „w niebiosach”. Wszystko, co w gĂłrze, odnosi siĂŞ nie tylko do tego, co nad nami dominuje, ale do tego, co jest dobre.
CzÂłowiek dawnych kultur potrafiÂł odczytaĂŚ pojawiajÂące siĂŞ na nieboskÂłonie znaki. Lazur czy czerwieĂą nieba, groÂźne, granatowe chmury, SÂłoĂące, fazy KsiĂŞÂżyca – wszystko to niosÂło ze sobÂą jak¹œ waÂżnÂą informacjĂŞ lub ostrzeÂżenie. Pokora wobec nieba – te sÂłowa chyba najczĂŞÂściej pojawiaÂły siĂŞ na ustach Ăłwczesnych ludzi. Blaise Pascal pisaÂł: „Cisza nieskoĂączonych przestrzeni przeraÂża mnie”, a pó³tora wieku po nim Immanuel Kant zwierzaÂł siĂŞ: „Dwie rzeczy napeÂłniajÂą moje serce wci¹¿ nowym i wci¹¿ rosnÂącym szacunkiem, im czĂŞÂściej i wytrwalej zastanawiam siĂŞ nad nimi: niebo gwiaÂździste nade mnÂą i prawo moralne we mnie”.

Cz³owiek, patrz¹c w niebo, uzmys³awia³ sobie swoj¹ nicoœÌ i kruchoœÌ. Uœwiadamia³ potêgê œwiata i przypadkowoœÌ swojego bytu. A dzisiaj? Nasze wyobra¿enia nieba po prostu nas nie poruszaj¹, bo s¹ nudne, banalne, md³e i ckliwe. Jesteœmy znudzeni i wypaleni. Kilkadziesi¹t lat temu radzieccy kosmonauci powrócili na Ziemiê z wiadomoœci¹, ¿e nie widzieli Boga, ani nawet anio³a. Dzisiaj nadal z uporem maniaka bardziej szukamy planety, na której by³oby ¿ycie, ni¿ Stwórcy wszechœwiata...

Wielu z nas, wspó³czesnych zatraciÂło to, co byÂło sensem i celem Âżycia czÂłowieka Âśredniowiecza. Dla Âśredniowiecznego chrzeÂścijaĂąstwa Âświat nadprzyrodzony nadawaÂł doczesnemu Âświatu decydujÂące znaczenie. „Ziemia byÂła Âłonem nieba, niebo byÂło sensem ziemi”, a czÂłowiek dzieckiem Ojca, ktĂłre wierzyÂło w ojcowskÂą obietnicĂŞ, Âże zabierze je do domu.
We wczesnej fazie malarstwa gotyku niebo wyobra¿ano przez koœció³ gotycki albo bramê, u wrót której sta³ niekiedy œw. Piotr witaj¹cy zbawionych. Wszêdzie i we wszystkim cz³owiek œredniowiecza widzia³ znaki niebiaùskiej chwa³y. Obecnie œredniowieczne obrazowanie, które nota bene niemal w ca³oœci jest obrazowaniem biblijnym, nie przemawia ju¿ do nas.
KtoÂś wyrzuciÂł do studni klucz do ksiĂŞgi Âśredniowiecznych obrazĂłw, stÂąd odczytanie ich w spoÂłeczeĂąstwie nowoczesnej technologii – paradoksalnie – nie jest juÂż moÂżliwe. Dzisiaj straciliÂśmy nadziejĂŞ na niebo, zatraciliÂśmy umiÂłowanie nieba.

Z pamiĂŞtnika szeÂściolatki, cz. 2

No tak, telefon... i na pewno zaraz wyjdzie do sklepu i zapomni o mnie. BĂŞdĂŞ musiaÂła sobie sama poradziĂŚ. Mama zd¹¿yÂła mi tylko powiedzieĂŚ, Âże kiedyÂś wszyscy pĂłjdziemy do tego „SiĂłdmego nieba”. Tylko kiedy? ReligiĂŞ mam juÂż jutro. JuÂż wiem, narysujĂŞ niebo.

WziĂŞÂłam blok rysunkowy, kredki i zabraÂłam siĂŞ do rysowania. Najpierw podzieliÂłam kartkĂŞ na ró¿nej wielkoÂści kwadraty i prostokÂąty. Pierwsze mieszkanie, drugie, trzecie... Dwa pokoje, cztery, salon, garaÂż, ukwiecony balkon... KaÂżde „wyposaÂżyÂłam” w najpotrzebniejsze meble i sprzĂŞty domowe. Drzwi opatrzyÂłam tabliczkami z nazwiskami ich gospodarzy, a u samej gĂłry kartki umieÂściÂłam mieszkanie Pana Boga, z ktĂłrym, za pomocÂą sieci korytarzy, po³¹czone byÂły pozostaÂłe mieszkania.
W koĂącu sÂłyszaÂłam, jak ksiÂądz na Mszy Âśw. odprawianej w dniu pogrzebu prababci czytaÂł EwangeliĂŞ, Âże w domu Pana Boga jest wiele mieszkaĂą i Âże kaÂżdemu z nas jest ono przeznaczone, wiĂŞc moje wyobraÂżenie na pewno bĂŞdzie poprawne. Ciekawe tylko, jak jest w tym „SiĂłdmym niebie”?
Wszystko i nic

KiedyÂś sÂłyszaÂłam takÂą anegdotĂŞ: „Zdenerwowana stewardesa informuje podró¿nych: Samolot ma awariĂŞ, proszĂŞ wiĂŞc zapi¹Ì pasy, gdyÂż niewykluczone, Âże zamiast na ziemi, wylÂądujemy w niebie. O, nie daj BoÂże!, zawoÂłaÂł podró¿ujÂący tym samolotem... ksiÂądz”. Czarny humor?

Ludzkie serce d¹¿y do tego, co w gĂłrze, a niebo wyraÂża to, co przekracza wszelkie granice. Kiedy juÂż siĂŞ tam znajdziemy, nasza niebiaĂąska wiedza bĂŞdzie nieskoĂączona. Zobaczymy tam peÂłnÂą prawdĂŞ. „SÂłudzy Pana bĂŞdÂą oglÂądaĂŚ Jego oblicze, a imiĂŞ Jego na ich czoÂłach. (...) A nie potrzeba im ÂświatÂła lampy i ÂświatÂła sÂłoĂąca, bo Pan BĂłg bĂŞdzie ÂświeciÂł nad nimi i bĂŞdÂą krĂłlowaĂŚ na wieki wiekĂłw” (Ap 22, 4–5). Niebo jest komuniÂą z Bogiem, jest teÂż komuniÂą ludzi miĂŞdzy sobÂą.

Warto uœwiadomiÌ sobie, ¿e ju¿ teraz uczestniczymy w tym, co czyni Chrystus, który ³¹czy niebo z ziemi¹. On jest ci¹gle tak na ziemi, jak i w niebie. Droga do nieba jest jedna i jest ni¹ tylko Jezus.
Nierzadko ludzie mówi¹, ¿e czuj¹ obecnoœÌ umar³ych i ¿e ci nad nimi czuwaj¹. To prawda. Wierzymy bowiem w obcowanie œwiêtych, które oznacza nie tylko ich obecnoœÌ w niebie, ale mi³oœÌ i porozumienie miêdzy Koœcio³em na ziemi a Koœcio³em triumfuj¹cym w niebie. W niebie panuje jasnoœÌ, takie te¿ bêdzie nasze odzienie po zmartwychwstaniu, o czym wspomina Pismo Œwiête (Mt 17, 2; Ap 3, 5; 3, 18; 7, 9; 19, Cool.

Nic co wartoÂściowe nie moÂże byĂŚ zagubione w niebie, wszystko tam jest zachowane i przemienione, ale trzeba pamiĂŞtaĂŚ teÂż o tym, Âże w niebie bĂŞdziemy posiadali wszystko i nic. ÂŻeby wejœÌ do nieba, musimy nauczyĂŚ siĂŞ oderwania od tego, do czego tutaj, na ziemi, jesteÂśmy przywiÂązani. Wspomina o tym Âśw. PaweÂł, mĂłwiÂąc, Âże moÂżna nic nie mieĂŚ, a jednak posiadaĂŚ wszystko (2 Kor 6, 10), bo kiedy BĂłg nas posiada, „wszystko jest wasze, wy zaÂś Chrystusa, a Chrystus Boga” (1 Kor 3, 22–23).

Nieba nie moÂżna pojmowaĂŚ wedÂług rozmiarĂłw fizycznych, ale za pomocÂą jĂŞzyka symboli (Ap 11, 1). Jest ono na tyle wielkie, by nikt z miliardĂłw ludzi nie musiaÂł siĂŞ w nim tÂłoczyĂŚ, a kaÂżdy z nas ma przygotowane tam przez Boga wieczne mieszkanie dla siebie. PrzeczytaÂłam kiedyÂś, Âże nawet jeÂśli ktoÂś nie wejdzie do nieba, to jego mieszkanie pozostanie puste, nikt nie zajmie przeznaczonego dla niego miejsca. Niebo nie jest „miejscem do wynajĂŞcia”, na chwilĂŞ. Jest samÂą rzeczywistoÂściÂą, bo jak pisaÂł C.S. Levis: „Wszystko, co naprawdĂŞ realne, ma swoje miejsce w niebie. Wszystko, co chwiejne, zostanie zachwiane, a pozostanie tylko to, co siĂŞ nie zachwieje”.

Gdzie jest niebo?

AnalizujÂąc ten problem dosÂłownie, niebo jest ponad chmurami. Dlaczego wiĂŞc nie moÂżemy siĂŞ tam dostaĂŚ statkiem kosmicznym? Bo niebo jest tam, gdzie jest BĂłg, a On nie jest zdeterminowany przestrzeniÂą, przekracza jÂą i jest we wszystkich miejscach rĂłwnoczeÂśnie.
Nasze ludzkie kryteria dotyczÂące tych, ktĂłrzy dostajÂą siĂŞ do nieba, sÂą zdecydowanie zbyt proste, ba, nawet zabobonne. Nie trzeba przygotowywaĂŚ Âżadnej skomplikowanej ankiety, by usÂłyszeĂŚ odpowiedÂź, Âże dobrzy ludzie dostajÂą siĂŞ do nieba, a Âźli do piekÂła. Miliony ludzi na caÂłym Âświecie czytaÂły Pismo ÂŚwiĂŞte, miliony sÂłuchaÂły homilii papieÂży i miliony uczestniczyÂły co niedzielĂŞ w naboÂżeĂąstwach, ale miliony nie pojĂŞÂły, o co tak naprawdĂŞ chodzi. Niby przyjmujemy prawdĂŞ o dobrej nowinie, Âże do koĂąca czasĂłw drzwi nieba sÂą otwarte, Âże potrzebne jest tylko przyjĂŞcie daru wiary, nadziei i miÂłoÂści, Âże tym darem jest Chrystus. Ale, niemal natychmiast, zapominamy o tym, Âże wszystkie inne nasze wÂłasne drogi niezaleÂżne od naszych intencji, zamiarĂłw, pragnieĂą i te „na skrĂłty” bez Niego sÂą Âślepe, prowadzÂą donikÂąd. „Beze Mnie nic nie moÂżecie uczyniĂŚ” (J 15, 5).
Niebo nie jest miejscem, ale raczej stanem zjednoczenia czÂłowieka z Bogiem.

Do nieba nie idzie siê z laptopem czy azymutem w rêku, wynajmuj¹c najlepszego maklera na gie³dzie, robi¹c zimne kalkulacje: to mi siê op³aca, a to ju¿ nie, w to zainwestujê, a w to nie, podejmê ten wysi³ek, a z tego nic nie bêdê mia³. Przeciwnie! Trzeba oddaÌ Bogu ca³ego siebie. Tego On wymaga, bo mi³oœÌ nie zadowala siê niczym innym. Jezus oczekuje ca³ego naszego ¿ycia, a nie jednego, wybranego etapu.

Jak zauwaÂża Bernard SesboßÊ SJ, „nie powinniÂśmy zapominaĂŚ, Âże niebo uwieczni wszystkie akty miÂłoÂści i sÂłuÂżby dokonane przez ludzi na ziemi. Zgodnie z BoÂżym zamysÂłem niebo bĂŞdzie po czĂŞÂści utworzone z tego, co uczyniliÂśmy”.

Z pamiĂŞtnika szeÂściolatki, cz. 3

No nareszcie! Tata powiedziaÂł, Âże idziemy dzisiaj do „SiĂłdmego nieba”. SÂłyszaÂłam, jak mĂłwiÂł, Âże tam jest „prawdziwe niebo w gĂŞbie”. No jak to?! Jeszcze nie wyszliÂśmy z domu, a ja juÂż siĂŞ przestraszyÂłam: jak moÂżna mieĂŚ niebo w gĂŞbie? PrzecieÂż to jest niemoÂżliwe!

IdÂąc z rodzicami, analizowaÂłam w myÂślach nazwĂŞ tego dziwnego przybytku. „SiĂłdme niebo”, hm... To musi byĂŚ jakieÂś wyjÂątkowe miejsce. Pewnie bĂŞdzie ogromne, kolorowe, Âśliczne i zachwycajÂące. W koĂącu to coÂś wiĂŞcej niÂż „zwykÂłe”, niebieskie niebo.

Có¿, dobrze, Âże jednak sama siĂŞ tam nie wybraÂłam, bo po pierwsze: wydawaÂło mi siĂŞ, Âże jest to bliÂżej – a szliÂśmy bardzo dÂługo, po drugie: byÂła to zwykÂła, maÂła restauracja, niewyró¿niajÂąca siĂŞ niczym szczegĂłlnym, a po trzecie: na deser byÂły tylko lody malinowe, a ja lubiĂŞ czekoladowe. I co to byÂło za „siĂłdme niebo”?

Dzisiaj z przymruÂżeniem oka wspominam moje dzieciĂŞce wyobraÂżenia o niebie, ale – choĂŚ minĂŞÂło wiele lat od przywoÂłanych przeze mnie „okoÂłoniebiaĂąskich” wydarzeĂą – nie udajĂŞ, Âże obecnie znam wszystkie odpowiedzi na nurtujÂące mnie pytania. „Pewna jestem tylko jednego: Niebo jest powrotem do domu”, bo tam jest nasza ojczyzna (por. Flp 3, 20).

Dlaczego wiĂŞc je przywoÂłaÂłam?

Argumentem przemawiajÂącym za tymi moÂże nieco nieporadnymi obrazami niech bĂŞdÂą sÂłowa Jezusa: „JeÂśli siĂŞ nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do krĂłlestwa niebieskiego” (Mt 18, 3).
Niebo zaczyna siĂŞ juÂż teraz i jest wiecznoÂściÂą, w ktĂłrej my juÂż tutaj, na Ziemi, uczestniczymy.
Dzisiaj juÂż wiem, Âże BĂłg stworzyÂł nas dla nieba, Âże nikt nie bĂŞdzie tam zbyteczny, Âże niebo bĂŞdzie wielkim szczĂŞÂściem, Âże w „GĂłrnej Krainie” – jeÂśli siĂŞ tam dostanĂŞ – spotkam wszystkie bliskie mi osoby, Âże zaspokojone bĂŞdÂą wszystkie moje pragnienia, Âże wszystko, czego oczekujĂŞ, bĂŞdzie niewymownie wspanialsze i doskonalsze, niÂż siĂŞ spodziewam. Bo, jak zaÂświadcza Âśw. PaweÂł: „Ani oko nie widziaÂło, ani ucho nie sÂłyszaÂło, ani serce czÂłowieka nie zdoÂłaÂło poj¹Ì, jak wielkie rzeczy przygotowaÂł BĂłg tym, ktĂłrzy Go miÂłujÂą” (1 Kor 2, 9).

I zapewniam: nie bĂŞdziemy siĂŞ nudziĂŚ, bo bĂŞdziemy z Bogiem, a BĂłg jest nieskoĂączony.
Co powiem, kiedy BĂłg zapyta, dlaczego miaÂłbym (-Âłabym) dostaĂŚ siĂŞ do nieba.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ktoredy-do-nieba,331,page1.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #121 : Wrzesień 11, 2011, 22:44:25 »


ks. pd, tk / ms | EKAI | 14 Lipiec 2011 | Komentarze (0)

                                                                       Skarb pod koÂścioÂłem

Nielegalne wykopaliska w zabytkowym koÂściele w Marczowie prowadziÂł 58-letni Kazimierz ÂŻ., kapÂłan ze zgromadzenia michalitĂłw oraz szeÂściu innych mĂŞÂżczyzn. Szukali skarbĂłw, ktĂłre – wedÂług miejscowej legendy – miaÂłyby byĂŚ ukryte pod koÂścioÂłem.

Z przykroÂściÂą przyjĂŞliÂśmy fakt samowoli budowlanej – napisaÂł w przekazanym KAI oÂświadczeniu rzecznik legnickiej Kurii ks. Piotr Duda.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Rzecznik legnickiej Kurii podkreÂśla, Âże proboszcz parafii PÂławna, ktĂłry opiekowaÂł siĂŞ takÂże jej filiÂą w Marczowie, nie zwracaÂł siĂŞ do Âżadnej instancji koÂścielnej ani do WojewĂłdzkiego Konserwatora Ochrony ZabytkĂłw o zgodĂŞ na prowadzenie jakichkolwiek prac.

Po dziesiêciu latach pracy w parafii P³awna, proboszcz mia³ zmieniÌ placówkê. W ubieg³a niedzielê odprawi³ po¿egnaln¹ Mszê œw. i nic nie wskazywa³o na to, by mia³o siê coœ jeszcze wydarzyÌ. Tymczasem nastêpnego dnia w koœciele rozkopana zosta³a czêœÌ prezbiterium (oderwano deski pod³ogowe) i zaczêto prowadziÌ prace eksploracyjne. Równie¿ na zewn¹trz koœcio³a w jego otoczeniu zosta³y prowadzone odwierty i wykopy.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Z informacji, jakie przekazaÂł KAI wikariusz parafii wynika, Âże obecnie w koÂściele wszystko zostaÂło uporzÂądkowane i nie ma Âśladu po wykonywanych robotach. UporzÂądkowano takÂże teren w otoczeniu koÂścioÂła, a doÂły zostaÂły zasypane i wyrĂłwnane.

KAI nie udaÂło siĂŞ skontaktowaĂŚ z 58-letnim proboszczem – nie odpowiada na telefony. KsiĂŞdzu i jego wspó³pracownikom grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolnoÂści.

Oto treœÌ oœwiadczenia:

W zwiÂązku z prowadzonymi przez ProkuraturĂŞ RejonowÂą w LwĂłwku ÂŚlÂąskim czynnoÂściami procesowymi w sprawie uszkodzenia substancji obiektu zabytkowego – koÂścioÂła w Marczowie, pow. LwĂłwek ÂŚlÂąski, informujemy, Âże Referat ds. Sztuki KoÂścielnej Legnickiej Kurii Biskupiej nie posiada Âżadnego pisma od proboszcza z parafii PÂławna, filia MarczĂłw, ws. powadzenia prac w ww. obiekcie sakralnym oraz nie wydawaÂł zgody na prowadzenie prac.

Z przykroÂściÂą przyjĂŞliÂśmy fakt samowoli budowlanej, tym bardziej Âże Referat ds. Sztuki KoÂścielnej dba o to, aby struktura obiektĂłw zabytkowych byÂła odnawiana zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej i zawsze w porozumieniu z konserwatorem zabytkĂłw z danego terenu, po uprzednim zatwierdzeniu wymaganej dokumentacji.

Koœció³ w Marczowie zosta³ wybudowany w XIII w., do dzisiaj zachowa³o siê prezbiterium z tego okresu. Po rozbudowaniu zosta³ oddany do u¿ytku w 1707 r. Kr¹¿¹ legendy, ¿e pod koœcio³em zosta³y z³o¿one jakieœ skarby. Oskar¿onym: ks. proboszczowi i wspó³udzia³owcom zosta³y postawione zarzuty uszkodzenia zabytku oraz usi³owania kradzie¿y.

Ks. dr Piotr Duda
Rzecznik prasowy Diecezji Legnickiej
http://religia.onet.pl/kraj,19/skarb-pod-kosciolem,427.html
................................................................................................

Monika SpÂławska-MurmyÂło | Liberte.pl | 30 SierpieĂą 2011 | Komentarze (18)

                                                                            Islamofobia wynika z niewiedzy

Zorganizowany z okazji Dnia Kobiet protest przeciwko Âłamaniu praw kobiet w Âświecie muzuÂłmaĂąskim, WrocÂław 2010 r. Fot. Krzysztof Gutkowski / Agencja Gazeta

Odsetek muzuÂłmanĂłw ÂżyjÂących w Polsce naleÂży do najniÂższych spoÂśrĂłd wszystkich paĂąstw europejskich, jednak paradoksalnie Polacy przodujÂą w Europie, jeÂśli chodzi o nastawienie antymuzuÂłmaĂąskie. WiĂŞkszÂą niechĂŞĂŚ wobec wyznawcĂłw islamu przejawiajÂą jedynie WÂłosi oraz Niemcy. Z dr. Mariuszem Turowskim, dyrektorem do spraw nauki w Instytucie StudiĂłw nad Islamem we WrocÂławiu rozmawia dr Monika SpÂławska – MurmyÂło.
Dr Monika SpÂławska – MurmyÂło: Czy z punktu widzenia wrocÂławskich muzuÂłmanĂłw mamy do czynienia z dyskryminacjÂą wyznaniowÂą i etnicznÂą we WrocÂławiu?

Dr Mariusz Turowski:Przypadki dyskryminacji wrocÂławskich i dolnoÂślÂąskich wyznawcĂłw islamu majÂą charakter incydentalny. Nie ma mowy o istnieniu regularnych praktyk tego rodzaju, ktĂłre sprawiaÂłyby, Âże muzuÂłmanie tu ÂżyjÂący musieliby czuĂŚ siĂŞ jak przeÂśladowana, stygmatyzowana czy „gettoizowana” wspĂłlnota. Z drugiej strony dajÂą siĂŞ zaobserwowaĂŚ – niestety, pojawiajÂące z coraz wiĂŞkszym nasileniem – mechanizmy, ktĂłre prawdopodobnie bĂŞdÂą przekÂładaĂŚ siĂŞ na wzrost czĂŞstotliwoÂści wystĂŞpowania tego rodzaju aktĂłw w przyszÂłoÂści. Mechanizmy te – zwiÂązane przede wszystkim z jakoÂściÂą debaty publicznej w naszym kraju – nie majÂą raczej charakteru regionalnego. WrocÂław jest tu wrĂŞcz chlubnym wyjÂątkiem z tak du¿¹ liczbÂą inicjatyw majÂących na celu ksztaÂłtowanie postaw dialogicznych, a nie konfrontacyjnych, jeÂśli chodzi o relacje miĂŞdzy poszczegĂłlnymi grupami spoÂłecznymi, kulturowymi, etnicznymi, wyznaniowymi itd.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Kim sÂą osoby otwarcie dyskryminujÂące muzuÂłmanĂłw?

Trudno jest mĂłwiĂŚ o cechach charakterologicznych czy spoÂłecznych osĂłb dokonujÂących „aktĂłw nienawiÂści” wobec muzuÂłmanĂłw. O fenomenie kuriozalnej antyislamskiej koalicji tradycjonalistĂłw i nacjonalistĂłw, czÂłonkĂłw jednego z odÂłamĂłw buddyzmu oraz przedstawicieli Âśrodowisk ateistycznych przy okazji protestĂłw przeciwko budowie OÂśrodka Kultury MuzuÂłmaĂąskiej w Warszawie pisaÂła swego czasu Joanna Rajkowska, ktĂłra rĂłwnieÂż, starajÂąc siĂŞ zrealizowaĂŚ w Poznaniu projekt artystyczny majÂący na celu przeksztaÂłcenie w „minaret” jednego ze starych fabrycznych kominĂłw, staÂła siĂŞ celem atakĂłw ze strony islamofobĂłw. MyÂślĂŞ, Âże podobnie w przypadku WrocÂławia moÂżna by wskazaĂŚ przykÂłady nastawienia dyskryminujÂącego wobec muzuÂłmanĂłw zarĂłwno wÂśrĂłd czÂłonkĂłw ugrupowaĂą nacjonalistycznych, jawnie rasistowskich, jak i w gronie profesorĂłw wyÂższych uczelni, tak wÂśrĂłd sÂłuchaczy Radia Maryja, jak i w przypadku racjonalistyczno-oÂświeceniowymi agnostykĂłw. Trudno okreÂśliĂŚ, ktĂłre z tych grup okazaÂłyby siĂŞ bardziej islamofobiczne, bo sama islamofobia moÂże przybieraĂŚ ró¿ny charakter – od irracjonalnego lĂŞku wobec odmiennoÂści przez bardziej lub mniej systematyczne wywody na temat wyÂższoÂści kultury europejskiej nad np. arabskÂą po atakowanie islamu jako religii w imiĂŞ ideologii sekularyzacji.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników
Czy akty dyskryminacji nasilajÂą siĂŞ w zaleÂżnoÂści od wydarzeĂą na Âświecie, takich jak atak na WTC lub zabicie Osamy ibn Ladena?

Z pewnoÂściÂą istnieje tego rodzaju zaleÂżnoœÌ, jednak problemu nie upatrywaÂłbym w konkretnych aktach, przejawach antymuzuÂłmaĂąskiego rasizmu, a raczej w ogĂłlnej, obiektywnej strukturze „wytwarzania” tego rodzaju postaw. W reakcji na ataki z 11 wrzeÂśnia 2001 faktycznie, tak jak w wielu czĂŞÂściach Âświata, w Polsce doszÂło do kilku incydentĂłw wymierzonych przeciwko islamowi, na przykÂład obrzucenia kamieniami meczetu w GdaĂąsku czy zwiĂŞkszona liczba przypadkĂłw agresji sÂłownej wobec polskich muzuÂłmanĂłw.

Po zamordowaniu przez talibĂłw w Pakistanie Piotra StaĂączaka rĂłwnieÂż mogliÂśmy zaobserwowaĂŚ przypÂływ agresji islamofobicznej. WaÂżniejsze byÂło jednak uaktywnienie siĂŞ przy tej okazji Âśrodowisk takich jak te zwiÂązane ze stowarzyszeniem Europa PrzyszÂłoÂści, wraz z jego portalem Euroislam.pl, czy pojawienie siĂŞ serii artyku³ów w wiodÂących mediach – praktycznie bez wzglĂŞdu na ich identyfikacjĂŞ polityczno-ÂświatopoglÂądowÂą – szkalujÂących islam i przedstawiajÂących jego zdeformowany obraz. MogÂłoby siĂŞ wydawaĂŚ, Âże aktywnoœÌ ta – realizowana w ramach niszowych przedsiĂŞwziĂŞĂŚ – dotyczy problemu o niewielkim znaczeniu.

Odsetek muzu³manów ¿yj¹cych w Polsce nale¿y do najni¿szych spoœród wszystkich paùstw europejskich, jednak paradoksalnie Polacy przoduj¹ w Europie, jeœli chodzi o nastawienie antymuzu³maùskie. Wiêksz¹ niechêÌ wobec wyznawców islamu przejawiaj¹ jedynie W³osi oraz Niemcy. Dzia³alnoœÌ komentatorów, analityków, publicystów zwi¹zanych ze wskazanymi powy¿ej inicjatywami nale¿y uznaÌ za wyj¹tkowo skuteczn¹.

Czy wedÂług Pana wÂładze wrocÂławia w jakiÂś sposĂłb przyczyniajÂą siĂŞ do walki ze stereotypami krzywdzÂącymi muzuÂłmanĂłw?

Cele tego rodzaju realizowane s¹ g³ównie z inspiracji samych muzu³manów w ramach dzia³alnoœci np. Muzu³maùskiego Centrum Kulturalno-Oœwiatowego: prowadzenie lekcji muzealnych dla dzieci i m³odzie¿y oraz warsztatów i praktyk wielokulturowych dla studentów, oferta kursów kszta³ceniowych dotycz¹cych doktryny islamu, lekcje jêzyka arabskiego i tureckiego oraz ciesz¹ce siê ogromnym zainteresowaniem wroc³awian organizowane corocznie Dni Kultury Muzu³maùskiej czy w zwi¹zku z inicjatywami takimi jak Wroc³awska Konwencja na Rzecz Dialogu Miêdzyreligijnego. Praktycznie wszystkie te przedsiêwziêcia s¹ regularnie wspierane przez w³adze lokalne. Tak jak stwierdzi³em wczeœniej, Wroc³aw mo¿na uznaÌ za chlubny przyk³ad skutecznoœci w walce z sam¹ struktur¹, obiektywnymi warunkami, przyczyniaj¹cymi siê do wytwarzania pogl¹dów i postaw antymuzu³maùskich, które z kolei prowadz¹ do konkretnych aktów dyskryminacji wobec wyznawców islamu.
Jak wygl¹da dzia³alnoœÌ ISNI jeœli chodzi o walkê ze stereotypowym postrzeganiem muzu³manów i dyskryminacj¹?

Z jednej strony ISNI nie jest instytucj¹ nastawion¹ na bezpoœrednie zwalczanie agresji czy uprzedzeù przeciwko muzu³manom i islamowi. Jednoczeœnie ca³¹ dzia³alnoœÌ Instytutu mo¿na uznaÌ za poœwiêcon¹ wy³¹cznie sprawie zmagania siê z problemem dyskryminacji i stereotypów antymuzu³maùskich czy wymierzonych przeciwko islamowi jako religii. Do problemu tego podchodzimy jednak nie przez pryzmat jego skutków, lecz zajmujemy siê raczej jego przyczynami. Staramy siê wypracowywaÌ narzêdzia do walki z samymi Ÿród³ami np. rasizmu antyarabskiego czy islamofobii, spoœród których za najwa¿niejsze nale¿y uznaÌ ignorancjê.

JeÂśli przyglÂądniemy siĂŞ debatom publicznym dotyczÂącym islamu, ktĂłre toczÂą siĂŞ w naszym kraju, publikacjom prasowym i ksi¹¿kom na ten temat, zwrĂłcimy uwagĂŞ – nie posiadajÂąc nawet specjalistycznej wiedzy – na ich zaskakujÂąco niski poziom. ZapoznajÂąc siĂŞ z tÂą „produkcjÂą intelektualnÂą” dojdziemy do wniosku, Âże problemy islamu jako religii i cywilizacji, jego dzieje, historia spoÂłeczeĂąstw muzuÂłmaĂąskich, wspó³czesna sytuacja polityczna i przemiany kulturowe, ktĂłra majÂą tam miejsce dzisiaj, dajÂą siĂŞ wyraziĂŚ za pomocÂą kilku prostych formuÂł o sÂłowach kluczowych takich jak „dÂżihad”, „burka”, „przeÂśladowanie chrzeÂścijan”, fanatyzm, ropa naftowa. ISNI stara siĂŞ popularyzowaĂŚ wiedzĂŞ na temat islamu poza murami uniwersytetĂłw, a jednoczeÂśnie nie skupia siĂŞ wy³¹cznie na sferze praktycznej, pozostawiajÂąc dziaÂłalnoœÌ w dziedzinie wymiany i dialogu miĂŞdzykulturowego innym instytucjom.

Dr Monika SpÂławska-MurmyÂło, nauczyciel w ZS nr 14 we WrocÂławiu, absolwentka Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji SpoÂłecznej we WrocÂławiu, byÂła dziennikarka "Gazety Wyborczej WrocÂław".

Mariusz Turowski Doktor, filozof polityki, adiunkt Instytutu Filozofii Uniwersytetu WrocÂławskiego. Publicysta i tÂłumacz wspó³pracujÂący miĂŞdzy innymi z LewÂą NogÂą, polskÂą edycjÂą miesiĂŞcznika Le Monde Diplomatique, oraz prowadzÂący serwis internetowy Forum filozofii politycznej i krytyki spoÂłecznej. Redaktor naczelny muzuÂłmaĂąskiego czasopisma kulturalno-spoÂłecznego As-Salam. Obecnie zajmuje siĂŞ badaniami dla celĂłw pracy habilitacyjnej, stanowiÂącej prĂłbĂŞ rekonstrukcji g³ównych zaÂłoÂżeĂą liberalizmu, takich jak rĂłwnoœÌ, wolnoœÌ, wÂłasnoœÌ, uprawnienia, jednostka – ze szczegĂłlnym uwzglĂŞdnieniem tezy o indywidualizmie posesywnym C.B. Macphersona. Wspó³redaktor ksi¹¿ek: Demokracja – konflikt – wykluczenie (2007), Widma Trzeciego ÂŚwiata (w druku).

http://religia.onet.pl/wywiady,8/islamofobia-wynika-z-niewiedzy,5114,page1.html
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #122 : Wrzesień 12, 2011, 19:59:39 »

Maciej StaĂączyk | Onet.pl | 12 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0)

                                                                 Kto ma prawo do terapii dusz?

Monopol na odprawianie egzorcyzmĂłw naleÂży do KoÂścioÂła, ale na rynku funkcjonuje rzesza tzw. Âświeckich egzorcystĂłw, ktĂłrzy na wypĂŞdzaniu duchĂłw z opĂŞtanych dusz zwietrzyli dobry interes. Wystarczy e-mail, Âżeby pozbyĂŚ siĂŞ zÂłych mocy i odzyskaĂŚ wigor Âżycia. OczywiÂście trzeba za to zapÂłaciĂŚ. KsiĂŞÂża mĂłwiÂą krĂłtko: - To oszustwo.
Bodaj najbardziej znan¹ œwieck¹ egzorcystk¹ w Polsce jest Wanda Pr¹tnicka. Z wykszta³cenia psycholog, egzorcyzmami zajmuje siê ju¿ ponad trzydzieœci lat. Jest autork¹ trzech ksi¹¿ek o egzorcyzmach, pisze artyku³y, chêtnie udziela telewizyjnych wywiadów. Swój gabinet prowadzi w Trójmieœcie, a przez te wszystkie lata, z jej pomocy skorzystaÌ mia³o kilkadziesi¹t tysiêcy osób z ca³ego œwiata. Osób i duchów, bo Pr¹tnicka twierdzi, ¿e jej terapia pomaga i jednym, i drugim.
- I jedni i drudzy potrzebujÂą takiej samej troski, zrozumienia i takiej samej dozy miÂłoÂści – pisze na swojej stronie internetowej.

Do³¹cz do nas na Facebooku

Dalej pisze, Âże „to, czym siĂŞ zajmujĂŞ moÂże byĂŚ panaceum na bardzo wiele nieszczêœÌ naszego Âświata. Od wszelkich stanĂłw zaburzeĂą psychiki, dewiacji, uzaleÂżnieĂą, z ciĂŞÂżkimi chorobami psychicznymi wymagajÂącymi odizolowania w³¹cznie, po choroby chroniczne czy uznawane za nieuleczalne. Problematyka duchĂłw dotyczy rĂłwnieÂż ró¿nych sytuacji dnia codziennego, takich jak uci¹¿liwe zachowanie ktĂłregoÂś z domownikĂłw problemy z naukÂą, z najbliÂższymi, problemy w pracy czy w biznesie. CzĂŞsto prowadzÂą one do bezradnoÂści, samotnoÂści, wyizolowania lub do ciĂŞÂżkiej sytuacji finansowej, zdrowotnej, spoÂłecznej”.

W rozmowie z naszym reporterem Wanda PrÂątnicka dodaje: - W kaÂżdym wieku moÂżna zostaĂŚ nawiedzonym przez duchy. One mogÂą siĂŞ pojawiĂŚ w kaÂżdym negatywnym momencie naszego Âżycia, kiedy to do koĂąca nie jesteÂśmy Âświadomi, kim jesteÂśmy. I przy alkoholu, i przy hazardzie – podaje przykÂłady.

PomagaÂła dwu, trzyletnim dzieciom opĂŞtanym przez duchy. PomagaÂła niepeÂłnosprawnym, chorym psychicznie, takim na ktĂłrych medycyna postawiÂła juÂż krzyÂżyk. I jak mĂłwi, przywracaÂła ich do normalnego Âżycia.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

- Nie nawoÂłujĂŞ, Âżeby rezygnowaĂŚ z lekarzy, lekĂłw, szpitali, Âżeby jedno zastÂąpiĂŚ drugim. UÂświadamiam tylko, Âże istniejÂą jeszcze inne przyczyny naszych problemĂłw, o ktĂłrych do tej pory nie wiedzieliÂśmy. Warto wiĂŞc wzi¹Ì je pod uwagĂŞ i sprawdziĂŚ np. przed operacjÂą, czy guz faktycznie spowodowany jest przez raka, czy moÂże przez duchy – podpowiada na swojej witrynie.

Wszystko sprawdziĂŚ moÂżna wÂłaÂściwie na odlegÂłoœÌ, bo Wanda PrÂątnicka nie potrzebuje spotkaĂą z opĂŞtanÂą osobÂą. Wystarczy rozmowa telefoniczna lub e-mail a w nim: imiĂŞ nazwisko, data urodzenia, dokÂładny adres zamieszkania, opis symptomĂłw. Tyle. ChoĂŚ jest jeszcze jeden waÂżny warunek, Âżeby w ogĂłle PrÂątnicka zdecydowaÂła siĂŞ pomĂłc – kandydat do procesu oczyszczenia obowiÂązkowo musi przeczytaĂŚ jej pierwszÂą ksi¹¿kĂŞ.

- Po to, aby poddajÂący siĂŞ egzorcyzmom czÂłowiek rozumiaÂł przyczynĂŞ swojego problemu, co uÂłatwia proces odprowadzania duchĂłw oraz zapobiega ich powracaniu – mĂłwi nam PrÂątnicka.
ÂŻyjemy w magicznych czasach. Z jednej strony ludzie odchodzÂą do koÂścioÂła, twierdzÂą, Âże wiara to Âśredniowiecze, a zaraz potem idÂą do wró¿ek, bioenergoterapeutĂłw, czy tzw. Âświeckich egzorcystĂłw i wierzÂą w gÂłoszone przez nich teorie, choĂŚby najmniej prawdopodobne – mĂłwi ks. Adam Siegieniewicz.

Jak egzorcysta, to tylko duchowny

KsiÂądz Adam jest egzorcystÂą. KapÂłanem mianowanym przez biskupa do peÂłnienia tej posÂługi. Zgodnie z naukÂą KoÂścioÂła katolickiego, tylko duchowny moÂże odprawiaĂŚ egzorcyzmy. KsiÂądz Adam swojÂą posÂługĂŞ sprawuje w BiaÂłymstoku, w tamtejszej parafii pod wezwaniem NajÂświĂŞtszej Maryi Panny z Guadalupe.

- CzĂŞsto zdarza siĂŞ, Âże przychodzÂą do nas osoby, ktĂłre wczeÂśniej korzystaÂły z usÂług ró¿nego rodzaju uzdrawiaczy, znachorĂłw, czy wÂłaÂśnie tzw. Âświeckich egzorcystĂłw. I to paradoksalnie wÂłaÂśnie po tych seansach moÂże dojœÌ do opĂŞtania. To nie jest zabawa. KtoÂś kto nie ma za sobÂą modlitwy, kto nie prosi w imiĂŞ Jezusa, by opĂŞtana osoba byÂła wolna od zÂłego, to w czyim imieniu to robi – pyta ksiÂądz Siegieniewicz.

Na retorycznie zadane pytanie przez biaÂłostockiego duchownego wprost odpowiada Katechizm KoÂścioÂła Katolickiego. Czytamy w nim, Âże o egzorcyzmach moÂżemy mĂłwiĂŚ wtedy, gdy „KoÂśció³ publicznie i na mocy swojej wÂładzy prosi w imiĂŞ Jezusa Chrystusa, by jakaÂś osoba lub przedmiot byÂły strzeÂżone od napaÂści ZÂłego i wolne od jego panowania”.

KoÂśció³ gwarantujÂąc sobie monopol na odprawianie egzorcyzmĂłw, jednoczeÂśnie wysoko stawia poprzeczkĂŞ duchownym, ktĂłrzy majÂą „pracowaĂŚ” z opĂŞtanymi osobami. Kodeks Prawa Kanonicznego mĂłwi wyraÂźnie, Âże egzorcyzmĂłw nie moÂże odprawiaĂŚ kaÂżdy ksiÂądz, ale tylko ci kapÂłani, ktĂłrzy otrzymali specjalnÂą zgodĂŞ biskupa. MuszÂą przy tym wykazywaĂŚ siĂŞ „„poboÂżnoÂściÂą, wiedzÂą, roztropnoÂściÂą i nieskazitelnoÂściÂą Âżycia”.

W Polsce egzorcyœci dzia³aj¹ w ka¿dej diecezji, jest ich kilkudziesiêciu. Wanda Pr¹tnicka mówi jednak, ¿e kiedy ona zaczyna³a swoj¹ dzia³alnoœÌ egzorcystów w Europie mo¿na by³o policzyÌ na palcach jednej rêki.

- W Watykanie byÂł jeden ksiÂądz na caÂłe WÂłochy, w Europie zaledwie kilku. Teraz w Polsce jest ich okoÂło stu, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Gdyby egzorcystĂłw byÂło w Polsce nawet dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy, to i tak mieliby co robiĂŚ. Ludzie staliby do nich w kolejce – mĂłwi PrÂątnicka.
Renesans egzorcyzmĂłw

Czy problem jest a¿ tak powa¿ny? ¯adnych liczb, choÌby szacunkowych, nie ma, ale duchowni mówi¹ o renesansie tematu egzorcyzmów. Ich zdaniem ma to zwi¹zek z mod¹ na wszelkiego rodzaju praktyki okultystyczne, seanse spirytystyczne, niekonwencjonalne metody leczenia, korzystanie z us³ug wró¿bitów i wszelkiej maœci samozwaùczych znachorów. Przyby³o te¿ osób, które czuj¹ na sobie piêtno z³ych mocy.

To z jednej strony sprawiÂło, Âże koÂścielni egzorcyÂści mieli wiĂŞcej pracy, a z drugiej uruchomiÂło lawinĂŞ otwierania gabinetĂłw przez osoby, niezwiÂązane z KoÂścioÂłem, ktĂłre na wypĂŞdzaniu zÂłych duchĂłw zwyczajnie zwietrzyÂły interes.

Dzisiaj w sieci bez problemu mo¿na znaleŸÌ oferty œwieckich egzorcystów, choÌ nikt dok³adnie nie wie, ilu ich funkcjonuje na naszym rynku. Z regu³y obok wypêdzania z³ych duchów proponuj¹ inne us³ugi - bioenergoterapii, parapsychologii, radiestezji, jasnowidztwa. Za sesje ka¿¹ sobie oczywiœcie s³ono p³aciÌ, nawet po kilkaset z³otych.

– Trzeba bardzo mocno podkreÂśliĂŚ, Âżeby ludzie nie chodzili do Âświeckich egzorcystĂłw, bo oni nie majÂą Âżadnego upowaÂżnienia ze strony KoÂścioÂła. To jest forma oszustwa, oni zarabiajÂą na biedzie i na naiwnoÂści ludzkiej – przestrzegaÂł przed kilkoma laty w wywiadzie dla „GoÂścia Niedzielnego” ks. Marian PiÂątkowski, rĂłwnieÂż egzorcysta. Swojego stanowiska KoÂśció³ nie zmieniÂł do dziÂś.
Wanda PrÂątnicka rĂłwnieÂż byÂła bohaterka reportaÂży, w ktĂłrych dawna klientka i grupa lekarzy zarzucaÂła jej oszustwo. W 2007 roku sprawÂą zajmowaÂła siĂŞ nawet prokuratura. Sama PrÂątnicka kierowaÂła do sÂądu pozwy przeciw dziennikarzom opisujÂącym jej praktyki. Z odprawiania egzorcyzmĂłw nie zrezygnowaÂła.

- ÂŻaden ksiÂądz egzorcysta nigdy nie wystÂąpiÂł przeciwko mnie. ÂŹle mĂłwiÂą tylko ci ksiĂŞÂża, ktĂłrzy nie zajmujÂą siĂŞ egzorcyzmami, albo nie wiedzÂą jak je odprawiaĂŚ – mĂłwi dzisiaj kobieta.

ÂŚwiecki na pomoc

To, ¿e osoby œwieckie nie maj¹ prawa odprawiaÌ egzorcyzmów, nie znaczy, ¿e w ogóle nie ma dla nich miejsca w procesie wypêdzania z³ych mocy. Koœcielne prawo dopuszcza tworzenie tzw. grup wspó³pracuj¹cych z egzorcyst¹. Cz³onkowie takiej wspólnoty odmawiaj¹ tzw. modlitwy o uwolnienie opêtanej duszy. Kanonem sta³y siê ju¿ konsultacje duchownych z lekarzami ró¿nych profesji, g³ównie psychiatrami i psychologami, po to, ¿eby jeszcze przed odprawieniem egzorcyzmów odpowiedzieÌ na pytanie czy to rzeczywiœcie opêtanie, czy mo¿e choroba psychiczna.

- My wysyÂłamy ludzi na konsultacje do lekarzy, lekarze z kolei do nas zwracajÂą siĂŞ o pomoc. CzĂŞsto teÂż medycy obecni sÂą podczas odprawiania egzorcyzmĂłw – tÂłumaczy ksiÂądz Adam Siegieniewicz.

O odprawianiu egzorcyzmĂłw przez telefon lub pocztĂŞ elektronicznÂą w koÂściele nie ma mowy.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/kto-ma-prawo-do-terapii-dusz,5194,page1.html
.........................................................
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 12, 2011, 20:02:12 wysłane przez Rafaela » Zapisane
east
Gość
« Odpowiedz #123 : Wrzesień 12, 2011, 21:55:06 »

Cytuj
Zwykle z gruntu potêpiane s¹ objawienia, których treœÌ przeczy nauce Koœcio³a

Nawet, jakby byÂły prawdziwe. Bo prawdziwa moÂże byĂŚ tylko nauka KoÂścioÂła- i nieomylna !! Zatem owieczki, do roboty i nie rozmyÂślaĂŚ za duÂżo. A nie zapomnieĂŚ z  plonĂłw swojej pracy oddaĂŚ procent na tacĂŞ !!!!
I Âżadnych nie planowanych objawieĂą !!! MrugniĂŞcie
Zapisane
Rafaela
Gość
« Odpowiedz #124 : Wrzesień 13, 2011, 13:30:35 »

                                                                                 ZÂłoty Âśrodek

Maciej MĂźller | Tygodnik Powszechny | 13 Lipiec 2011 | Komentarze (0)
 
Benedyktyn w bramie klasztoru, WÂłochy. Fot. Getty Images/FPM

O. Notker Wolf, opat-prymas benedyktynów: Równowagê, do której zachêca regu³a œw. Benedykta, uzyskuje siê prostymi sposobami: on nie wymaga³ nieludzkich wyrzeczeù, ale chcia³, ¿eby rezygnowaÌ po odrobinie ze wszystkiego, co sprawia przyjemnoœÌ. Trochê mniej spaÌ, mniej jeœÌ. I trochê wiêcej siê modliÌ, ale nie za du¿o. ¯adnej przesady.
Maciej MĂźller: Da siĂŞ chwaliĂŚ Boga na gitarze elektrycznej? WedÂług niektĂłrych ksiĂŞÂży rock szkodzi Âżyciu duchowemu...

O. Notker Wolf: JeÂśli ktoÂś tak mĂłwi, to znaczy, Âże nic z rocka nie rozumie. Pewnie, Âże istnieje nurt, ktĂłry brnie w kierunku satanizmu, a mÂłodzi ludzie przechodzÂą taki okres w Âżyciu, kiedy fascynujÂą siĂŞ magiÂą i eksperymentujÂą z podobnymi doÂświadczeniami – ale to nie jest od razu tragedia. Sam byÂłem na koncercie Iron Maiden, sÂłuchaÂłem „Number of the Beast” i nie sadzĂŞ, Âżeby mi to zaszkodziÂło... ÂŚwiat jest zbyt powaÂżny, Âżeby wszystkie rzeczy powaÂżnie traktowaĂŚ.

Do³¹cz do nas na Facebooku

To moÂże warto wprowadziĂŚ na Msze kapele rockowe, na wzĂłr np. takich naboÂżeĂąstw jak z filmu „Blues Brothers”?

Bez przesady, wyobraÂżam sobie takie naboÂżeĂąstwo, ale nie zaadaptowaÂłbym rocka do Eucharystii. Wokalista i soliÂści zajmujÂą tu zbyt centralnÂą pozycjĂŞ, a podczas Mszy w centrum ma byĂŚ BĂłg.

Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych u¿ytkowników

Rock o tyle pasuje do chrzeœcijaùstwa, ¿e ma w sobie du¿y potencja³ protestu np. wobec wojny, k³amstwa rz¹dz¹cego œwiatem, przemocy, wykorzystywania kobiet czy niesprawiedliwego bogactwa. ChoÌ w te dwie ostatnie sprawy wpisuj¹ siê niestety sami artyœci: tacy Stonesi nale¿¹ do najbogatszych ludzi œwiata, a dla wielu rockmanów kobieta to tyle co gruppie.

Rock nie jest EwangeliÂą ani jej substytutem. To po prostu kawaÂłek radoÂści Âżycia. Ten entuzjazm, ekspresja, ktĂłrÂą czuje siĂŞ na scenie...

Nie wydaje mi siĂŞ, Âżeby to pochwaliÂł PapieÂż.

No tak, Benedykt XVI nie kocha specjalnie rocka. Ekspresja ciaÂła raczej nie leÂży w jego wraÂżliwoÂści... Jan PaweÂł II kiedyÂś na placu Âśw. Piotra przysÂłuchiwaÂł siĂŞ, mimo deszczu, prĂłbie muzykĂłw, w Bolonii sÂłuchaÂł Boba Dylana. InteresowaÂł siĂŞ Âświatem mÂłodych ludzi, bo wiele lat dzieliÂł z nimi Âżycie nie tylko w duszpasterstwie, ale i w sporcie, turystyce czy w teatrze. Obecny PapieÂż nie miaÂł takich doÂświadczeĂą, dlatego nie czuje rocka. OczywiÂście nie ma co go do tego zmuszaĂŚ; jest juÂż chyba na rocka za stary...
Pisze Ojciec w swoich ksi¹¿kach, Âże Âświat byÂłby zdrowszy, gdyby wiara byÂła czymÂś bardziej oczywistym. ÂŁatwo utyskiwaĂŚ „dawniej byÂło lepiej”, ale co moÂżna z tym zrobiĂŚ?

¯ona naszego perkusisty Christopha Hiebera zasz³a w ci¹¿ê. Zadzwoni³ do mnie i prosi³ o modlitwê, bo jej matka i siostra przesz³y kilka poronieù. Powiedzia³em, ¿eby siê nie martwili, ¿e bêdê codziennie powierza³ ich dziecko Bogu w modlitwie. I w ten sposób towarzyszy³em im przez ca³¹ ci¹¿ê. Tak¿e wtedy, gdy ¿ona kolegi zaczê³a otrzymywaÌ œrodki na podtrzymanie ci¹¿y i kiedy w 28. tygodniu musia³a po³o¿yÌ siê w szpitalu. W 33. tygodniu ci¹¿y, o pó³nocy otrzyma³em telefon, ¿eby siê modliÌ, bo ich dziecko ma ju¿ przyjœÌ na œwiat. By³em wtedy w hotelu, zostawi³em walizki w pokoju i pobieg³em do kaplicy. Kilka dni póŸniej odwiedzi³em ich w szpitalu w Monachium i pamiêtam, jak szczêœliwa pani Hieber rzuci³a mi siê na szyjê.

Podobnie towarzyszy³em modlitw¹ rodzinie naszego basisty, kiedy jego dziecko urodzi³o siê z rozszczepieniem wargi, przez dwa lata przechodzi³o kolejne operacje, a pod koniec wszystkich badaù okaza³o siê, ¿e ma równie¿ bia³aczkê. Ta rodzina nie jest specjalnie wierz¹ca, ale te¿, zdruzgotani t¹ diagnoz¹, zadzwonili do mnie, a ja wsiad³em do samochodu i od razu do nich pojecha³em. Te historie opowiedzia³em kiedyœ pewnej pani z ordynariatu Monachium, która odbiera³a mnie z lotniska. Ona na to: ja te¿ jestem w ci¹¿y i strasznie siê bojê porodu. Po³o¿y³em jej rêkê na ramieniu i obieca³em pamiêÌ w modlitwie w intencji jej dziecka. PóŸniej od jej znajomej dowiedzia³em siê, ¿e od tego czasu przesta³a siê baÌ.

Opowiadam to dlatego, aby wyjaÂśniĂŚ, co tak naprawdĂŞ jest zadaniem dla chrzeÂścijan. MuszÂą mĂłwiĂŚ jĂŞzykiem, ktĂłry ludzie zrozumiejÂą, i chodzi nie tyle o mĂłwienie o Bogu, co o Âżycie z innymi. JeÂśli uda nam siĂŞ byĂŚ dla siebie nawzajem, wiara na nowo stanie siĂŞ czymÂś oczywistym, a nie tylko intelektualnym wyzwaniem. Wszyscy powinniÂśmy przekazywaĂŚ sobie nawzajem radosnÂą nowinĂŞ – w koĂącu tym wÂłaÂśnie jest Ewangelia.

PrzesÂłanie Jezusa brzmi: „idÂźcie i uzdrawiajcie”. A wiĂŞc teÂż: czyĂącie ludzi bardziej szczĂŞÂśliwymi, radosnymi. Bez wzglĂŞdu na funkcjĂŞ, jakÂą siĂŞ wÂłaÂśnie sprawuje.
Radzi Ojciec, ¿eby korzystaÌ w ¿yciu codziennym z porad Regu³y œw. Benedykta. Ale czy da siê w ogóle osi¹gn¹Ì w ¿yciu rodzinnym tak¹ harmoniê i stabilnoœÌ, jaka jest mo¿liwa w klasztorze?

Tu nie chodzi o prosty schemat, w moim Âżyciu np. nie ma Âżadnej stabilnoÂści, jako przedstawiciel zakonu g³ównie latam samolotami po caÂłym Âświecie. Z kolei w Âśredniowieczu mnisi iroszkoccy Âświadomie porzucali Âżycie monastyczne i wyruszali w pielgrzymkĂŞ na kontynent, bo chcieli ÂżyĂŚ wedÂług nauki Jezusa, ktĂłry „nie ma miejsca, gdzie by gÂłowĂŞ mĂłgÂł oprzeĂŚ”. Chcieli doÂświadczyĂŚ bezdomnoÂści Jezusa, a nie stabilizacji w klasztorze.

To, co w kaÂżdym Âżyciu da siĂŞ z ReguÂły Âśw. Benedykta urzeczywistniĂŚ, to pewna rozsÂądna rĂłwnowaga. U mnicha to: modlitwa, praca i studiowanie. RadziÂłbym wszystkim, Âżeby, bez wzglĂŞdu na sytuacjĂŞ ÂżyciowÂą, rano po przebudzeniu poÂświĂŞcili choĂŚby krĂłtki czas na rozmowĂŞ z Bogiem, samemu albo z ÂżonÂą i dzieĂŚmi. Podobnie wieczorem warto podsumowaĂŚ miniony dzieĂą, ofiarowaĂŚ go Bogu, byĂŚ moÂże poprosiĂŚ o wybaczenie, jeÂśli coÂś poszÂło nie tak, jak powinno. To daje wewnĂŞtrzny pokĂłj i jest najlepszym lekarstwem przeciwko syndromowi wypalenia. PoniewaÂż nadajĂŞ swojemu Âżyciu sens.

Podobnie w dziedzinie pracy. Du¿o piszê i wyg³aszam sporo wyk³adów o sztuce zarz¹dzania ludŸmi. Œw. Benedykt mówi, ¿e opat powinien wiedzieÌ, i¿ podj¹³ siê trudnego zadania prowadzenia ludzi i ¿e musi w zwi¹zku z tym s³u¿yÌ wielu najró¿niejszym charakterom. Tak¿e w przedsiêbiorstwie szef tak naprawdê powinien byÌ s³ug¹. ZadbaÌ o to, ¿eby ka¿dy pracownik zajmowa³ stanowisko odpowiadaj¹ce jego mo¿liwoœciom i potencja³owi. Dalej: musi pracowników chwaliÌ za wykonane zadania, to du¿o wa¿niejsze ni¿ krytyka; najskuteczniejsz¹ krytyk¹ jest tak naprawdê w³aœciwie wyra¿ona pochwa³a. I jest jeszcze jedna zasada zaczerpniêta z Regu³y: przy trudnych kwestiach opat wzywa na radê wszystkich wspó³braci. Szef firmy i ojciec rodziny te¿ mo¿e podobnie zrobiÌ. Powinien wszystkich wys³uchaÌ, bo Bóg czasem przemawia przez najm³odszego. Szeregowy sprzedawca du¿o lepiej widzi, jakie s¹ bie¿¹ce potrzeby rynku, ni¿ mened¿er wysokiego szczebla. Niestety, w firmach czêsto obowi¹zuje zasada jednomyœlnoœci.

Benedykt pisze, ¿e opat powinien tak prowadziÌ sprawy klasztoru, ¿eby mocni znaleŸli to, czego szukaj¹, a ci s³absi nie uciekli. Podobnie szef nie powinien przeci¹¿aÌ swoich ludzi, bo pewnego dnia wszystko mo¿e mu siê zawaliÌ. Nie mo¿e te¿ byÌ perfekcjonist¹, jak pisze Benedykt, ani szorowaÌ naczynia tak mocno, a¿ ono pêknie.
To kilka bardzo prostych zasad do zastosowania w ¿yciu ka¿dego, bo wszystkie siê wywodz¹ po prostu z g³êbokiej mi³oœci do cz³owieka i z szacunku do tego, ¿e ten drugi te¿ jest stworzeniem Bo¿ym.

Brzmi aÂż nazbyt prosto...

Jakiœ czas temu by³em w Korei Pó³nocnej i prowadzi³em negocjacje w sprawie za³o¿enia szpitala z przedstawicielem partii, twardog³owym komunist¹. Ciê¿ko sz³o, ale pomyœla³em w koùcu: ten cz³owiek jest tak samo stworzony przez Boga jak ja, a do tego tak samo przez Niego kochany. To bardzo zmieni³o sytuacjê, bo po pewnym czasie on odczu³, ¿e go szanujê. O to mi chodzi, kiedy mówiê, ¿e wiara mo¿e zmieniÌ œwiat i ¿e jest przede wszystkim s³u¿b¹ ludziom. Chrystus mówi³: nie przyszed³em do zdrowych, ale do tych, co siê Ÿle maj¹. O tym niestety czêsto zapominali ludzie Koœcio³a, ¿¹daj¹cy poca³unku w rêkê. To s³u¿ba daje radoœÌ, a nie stanowisko.

WróÌmy do tego, jak szukaÌ harmonii. ¯yjemy w czasach, kiedy gnamy do przodu i nie potrafimy siê zatrzymaÌ. Nie ma te¿ momentu w ¿yciu, by siê o coœ powa¿nie troskaÌ, np. o zdrowie i bezpieczeùstwo swoje i rodziny, stan konta, wyniki egzaminu. I tu ma wystarczyÌ modlitwa rano i wieczorem?

Kiedy dom mi siĂŞ pali, muszĂŞ oczywiÂście biec. Ale kiedy dom juÂż siĂŞ spaliÂł, nie ma po co, bo inni juÂż tam sÂą i niczego wiĂŞcej nie zmieniĂŞ.

Wewnêtrzny pokój to nie kwestia zrealizowania jakiejœ bardziej czy mniej skomplikowanej recepty. Pytanie zasadnicze brzmi: ile potrzebujê do ¿ycia. A regu³a znowu jest prosta: chodzi o dystans do rzeczy materialnych. Wielu mened¿erów jest uzale¿nionych od pieniêdzy w takim stopniu jak alkoholicy od wódki. Myœlê czasem, czy nie potrzebuj¹ terapii odstawienia... Oczywiœcie z du¿¹ iloœci¹ pieniêdzy mo¿na zrobiÌ wiele dobra i s¹ tacy, którym siê to udaje, maj¹cy dystans do sum, którymi dysponuj¹. Ale decyduj¹ca jest wewnêtrzna prawoœÌ i w³aœciwa miara.

To dla naszej wolnoœci wyzwanie: jak znaleŸÌ w³aœciw¹ miarê, zastosowaÌ z³oty œrodek, o którym pisze œw. Benedykt. To w przypadku ka¿dego bêdzie inna miara. Dlatego w³aœnie cz³owiek otrzyma³ rozum. Œw. Benedykt nie wymaga³ nieludzkich wyrzeczeù: chcia³ np., ¿eby podczas postu mnisi rezygnowali po odrobinie ze wszystkiego, co sprawia przyjemnoœÌ: trochê mniej spaÌ, trochê mniej jeœÌ, trochê mniej piÌ, a to, co siê przy okazji zaoszczêdzi, oddaÌ biednym. I trochê wiêcej siê modliÌ, ale z kolei nie za du¿o. ¯adnej przesady w ka¿dej z dziedzin ¿ycia. Wewnêtrzny pokój polega tak¿e na uœwiadomieniu sobie, ¿e nikt nie jest doskona³y, dlatego ja te¿ nie muszê. I zaakceptowaniu w³asnych granic.
ÂŚw. Benedykt np. dopuszczaÂł, Âżeby mnisi pili wino, bo, jak pisaÂł, w dzisiejszych czasach (VI wieku!) nie dadzÂą siĂŞ przekonaĂŚ, aby zupeÂłnie nie uÂżywaĂŚ alkoholu. Co wiĂŞcej, w upalnych dniach, kiedy muszÂą ciĂŞÂżko pracowaĂŚ, opat moÂże pozwoliĂŚ na wiĂŞcej. Niemniej, jeÂżeli ktoÂś potrafi siĂŞ alkoholu wyrzec, zasÂługuje na szczegĂłlnÂą pochwa³ê, a w tych miejscach, gdzie winoroÂśli siĂŞ nie uprawia, zakonnicy powinni dziĂŞkowaĂŚ za to Bogu... Tak, Benedykt nie chce budowaĂŚ kategorycznych sformuÂłowaĂą – takich, Âże ani kroku dalej. To reguÂła, a nie przepisy: do zastosowania jej potrzeba zrozumienia – common sense, jak powiedzieliby Anglicy.

Chodzi wiêc o dystans do pragnieù, do namiêtnoœci. O próbê spojrzenia na siebie, tak jak wyobra¿am sobie, ¿e patrzy na ludzi Bóg. Dla pokoju wewnêtrznego ogromnie wa¿na jest te¿ umiejêtnoœÌ wybaczania. Uraza w sercu nie pozwoli na równowagê. Jeœli nie wybaczê i nie odetnê siê od wyrz¹dzonego mi z³a, ono bêdzie mnie dalej pustoszy³o.

Do zasad ReguÂły, dziÂś zupeÂłnie w Âżyciu codziennym nieobecnych, na pewno naleÂży milczenie.

¯yjemy w kulturze gadulstwa i to jeden z sym­ptomów braku pokoju. Potrzebujemy ha³asu i nieustannego mówienia, rozmawiamy czasem tylko po to, ¿eby nie zapad³a cisza, któr¹ okreœlamy jako krêpuj¹c¹. Mówimy za du¿o, bo zbyt powa¿nie siê traktujemy. A czegoœ, co ha³asu nie wywo³uje i nie krzyczy o swoje, nie dostrzegamy. Tymczasem do ¿ycia wewnêtrznego, do osi¹gniêcia pokoju nie potrzebujemy nieustannych inspiracji z zewn¹trz. Cisza jest potrzebna, ¿eby móc siê rozwijaÌ. Inaczej nie wyjdziemy z pu³apki zagonienia.

Od drugiej strony patrzÂąc, pierwsze sÂłowo ReguÂły brzmi: „sÂłuchaj”. Tu znowu odwoÂłam siĂŞ do kwestii zarzÂądzania: prowadziĂŚ oznacza w pierwszym rzĂŞdzie wÂłaÂśnie sÂłuchaĂŚ. JeÂśli chcĂŞ osiÂągn¹Ì sukces, muszĂŞ wiedzieĂŚ, czego klient tak naprawdĂŞ oczekuje, wsÂłuchiwaĂŚ siĂŞ w jego potrzeby. I w firmie, i w Âżyciu rodzinnym czÂłowiekowi czĂŞsto siĂŞ wydaje, Âże wie wszystko pierwszy. JeÂśli ktoÂś przychodzi z problemem, jestem gotĂłw wyjÂąc mu pytanie z ust i odpowiedzieĂŚ natychmiast. Tymczasem gdy pozwolĂŞ mu siĂŞ wyraziĂŚ, moÂże siĂŞ okazaĂŚ, Âże sam znajdzie odpowiedÂź. I ona do niego trafi o wiele lepiej. SÂłuchanie to, uÂżywajÂąc nomenklatury chemicznej, katalizator.

Ale ci¹gle Ojciec mówi o sytuacji, kiedy cz³owiek ma mo¿liwoœÌ posiadania w nadmiarze rzeczy czy pieniêdzy. W jaki jednak sposób pokój wewnêtrzny mo¿e osi¹gn¹Ì osoba, której brak œrodków na utrzymanie, która ¿yje w permanentnym lêku, np. przed utrat¹ pracy?
Tu zasada zabrzmi ponownie niezwykle prosto. Nie ma innego wyjÂścia, jak uznaĂŚ, Âże takie troski jak konkurencja na rynku pracy, zagroÂżenie bezrobociem czy choroby to rzeczy, ktĂłre po prostu sÂą czĂŞÂściÂą Âżycia. Trzeba to zaakceptowaĂŚ jako czêœÌ „kontraktu” na ludzkie Âżycie – i to bĂŞdzie ten pierwszy krok w kierunku pokoju. Kiedy w ten sposĂłb na siebie spojrzymy, uÂświadomimy sobie, Âże nie jesteÂśmy w tej sytuacji wyjÂątkowi. A jeÂśli byÂśmy tylko na tych problemach siĂŞ skupiali, przestaniemy dostrzegaĂŚ cokolwiek poza nimi. Wtedy tym trudniej siĂŞ uspokoiĂŚ i wyjœÌ im naprzeciw.

Ja dystansu do problemĂłw szukam teÂż w muzyce. KiedyÂś w wywiadzie powiedziaÂłem, Âże kiedy gram, chcĂŞ wytupaĂŚ ze swojego ciaÂła frustracjĂŞ. DostaÂłem wtedy list od pewnej poboÂżnej starszej pani, ktĂłra mi radziÂła, Âżebym wiĂŞcej siĂŞ modliÂł. OdpisaÂłem, Âże staram siĂŞ, ale teÂż, Âże jej bym moich sposobĂłw na frustracjĂŞ nie doradzaÂł. WolĂŞ zdenerwowaĂŚ kogoÂś, niÂż Âżebym siĂŞ sam miaÂł denerwowaĂŚ... MĂłj przeor kiedyÂś mi powiedziaÂł: nie traktuj niczego na tym Âświecie zbyt powaÂżnie, a juÂż na pewno nie siebie samego. To najlepsza recepta na pokĂłj.

O. Notker Wolf OSB (ur. 1940 r. w Niemczech) jest opatem-prymasem, czyli najwyÂższym reprezentantem zakonu benedyktynĂłw, liczÂącego na Âświecie ponad 800 klasztorĂłw. W 1961 r. wstÂąpiÂł do opactwa St. Ottilien w Bawarii. StudiowaÂł filozofiĂŞ, teologiĂŞ, zoologiĂŞ, chemiĂŞ i historiĂŞ astronomii. Od 1971 r. wykÂładaÂł filozofiĂŞ w rzymskim Anselmianum. W 1977 r. zostaÂł arcyopatem swojego klasztoru, w 2000 r. opatem-prymasem. NapisaÂł ksi¹¿ki „UczyĂŚ siĂŞ od mnichĂłw” (JednoœÌ 2009), zbiĂłr felietonĂłw „Z jasnego nieba” i wspĂłlnie z s. EnricÂą HosannÂą poradnik „Sztuka kierowania ludÂźmi” (Tyniec Wydawnictwo BenedyktynĂłw 2010-11). Jest zaangaÂżowany w dialog miĂŞdzyreligijny, a takÂże w dziaÂłalnoœÌ w Chinach i Korei Pó³nocnej, gdzie m.in. negocjowaÂł z wÂładzami komunistycznymi w sprawie budowy szpitali.

http://religia.onet.pl/wywiady,8/zloty-srodek,422,page6.html
Zapisane
Strony: 1 2 3 4 [5] 6 7 8 9 |   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.114 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

wypadynaszejbrygady ostwalia gangem maho zipcraft