acentaur
 Wielki gaduÂła ;)
Punkty Forum (pf): 12
Offline
Wiadomości: 1464
Zobacz profil
Email
|
 |
« Odpowiedz #100 : Sierpień 28, 2011, 19:01:33 » |
|
east, Czyli, ¿e chrzeœcijaùstwo w Polsce to by³a pragmatyczna decyzja w³adcy, a nie akt spontanicznej wiary. to oczywiœcie wynika z "dokumentów" tych , którzy w dobroci swojej przynieœli z go³¹bkiem w rêku nowa wiarê. Ten Mieszko to taki sam fantom jakich wielu w najnowszej historii. Oczywiscie fantom nie zapomnia³ odwdziêczyÌ siê za pokropienie wod¹ swiêcon¹ i na wsze czasy odda³ nasz kraj papiestwu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #101 : Sierpień 28, 2011, 19:44:09 » |
|
Zmowa przeciwnikĂłw Âżycia ks. Marek Dziewiecki Liberalne media, lewicowi politycy i lekarze, ktĂłrzy zabijajÂą zamiast leczyĂŚ, tworzÂą koalicjĂŞ przeciw czÂłowiekowi. Gdyby kilkadziesiÂąt lat temu ktoÂś w Europie nawoÂływaÂł do zabijania niewinnych ludzi, zostaÂłby potraktowany jak chory psychicznie albo jak przestĂŞpca. Tymczasem obecnie niektĂłre partie polityczne i dominujÂące media, a nawet niektĂłrzy lekarze nawoÂłujÂą do legalizacji aborcji czy eutanazji, czyli do zabijania niewinnych ludzi i jest to uznawane za wyraz ... postĂŞpu oraz praw czÂłowieka! Tego typu diametralna przemiana postaw w kierunku barbarzyĂąstwa nie byÂłaby moÂżliwa bez stworzenia koalicji przeciwnikĂłw ludzkiego Âżycia, ktĂłra posÂługuje siĂŞ manipulacjÂą i negowaniem oczywistych faktĂłw po to, by wypaczaĂŚ ÂświadomoœÌ oraz zagÂłuszaĂŚ sumienia caÂłych grup spoÂłecznych. PodstawÂą dziaÂłania koalicji przeciw Âżyciu jest kÂłamstwo. Przeciwnicy Âżycia dopuszczajÂą siĂŞ najgroÂźniejszego z moÂżliwych kÂłamstw, czyli kÂłamstwa antropologicznego. Polega ono na uznawaniu za czÂłowieka tylko niektĂłrych ludzi i na odmawianiu statusu czÂłowieka wszystkim innym. Przeciwnicy Âżycia twierdzÂą, Âże w niektĂłrych fazach rozwoju czÂłowiek nie jest... czÂłowiekiem! Takie kÂłamstwo to nie tylko negowanie zdrowego rozsÂądku, ale takÂże naukowego dorobku wspó³czesnej medycyny oraz psychologii rozwojowej. Obie te nauki jednoznacznie ukazujÂą ciÂągÂłoœÌ rozwoju czÂłowieka — od poczĂŞcia i fazy prenatalnej poprzez wszystkie kolejne fazy istnienia. KaÂżdy student medycyny wie, Âże od momentu po³¹czenia plemnika z komĂłrkÂą jajowÂą mamy do czynienia z Âżywym, rozwijajÂącym siĂŞ, oddzielnym organizmem czÂłowieka, ktĂłry ma niepowtarzalne DNA oraz wÂłasnÂą grupĂŞ krwi. Mimo to przeciwnicy Âżycia twierdzÂą, Âże w niektĂłrych fazach rozwoju czÂłowiek nie jest czÂłowiekiem czy Âże w pierwszych tygodniach istnienia jest jedynie „zlepkiem komĂłrek”. Tego typu termin w ogĂłle nie istnieje w biologii ani medycynie. Gdyby obroĂący Âżycia gÂłosili powyÂższe niedorzecznoÂści, natychmiast zostaliby poddani miaÂżd¿¹cej krytyce ze strony profesorĂłw wyÂższych uczelni, lekarzy i mediĂłw, ktĂłre przecieÂż deklarujÂą, Âże nie stojÂą po stronie Âżadnej ideologii lecz Âże opisujÂą rzeczywistoœÌ i uznajÂą ustalenia nauki. Gdy jednak powyÂższe absurdy gÂłoszÂą ci, ktĂłrzy walczÂą z Âżyciem, milknÂą zarĂłwno naukowcy, jak i dominujÂące media. Istotnym elementem koalicji przeciw Âżyciu sÂą kÂłamstwa zwiÂązane z seksualnoÂściÂą i antykoncepcjÂą. Celem manipulacji w tej dziedzinie jest odrywanie wspó³¿ycia seksualnego od miÂłoÂści i pÂłodnoÂści po to, by kobieta i mĂŞÂżczyzna nie marzyli o potomstwie oraz by tworzyli pary bezpÂłodne. KÂłamstwo w tej dziedzinie przybiera tak absurdalne rozmiary, Âże niektĂłrzy lekarze twierdzÂą, iÂż przejawem zdrowia reprodukcyjnego jest... pozbawianie siĂŞ pÂłodnoÂści. „ZapominajÂą” o tym, Âże niepÂłodnoœÌ znajduje siĂŞ na liÂście chorĂłb WHO. Przejawem manipulacji, a takÂże rezygnacji z paĂąstwa prawa jest fakt, Âże ani policja, ani prokuratorzy nie ÂścigajÂą tych lekarzy, ktĂłrzy wypisujÂą recepty na Âśrodki wczesnoporonne, ani farmaceutĂłw, ktĂłrzy takie Âśrodki sprzedajÂą. Jest to przecieÂż wspó³udziaÂł w aborcji na Âżyczenie, a ta jest w Polsce zakazana prawem! Kolejne kÂłamstwo to twierdzenie, Âże antykoncepcja hormonalna nie niszczy zdrowia kobiet, mimo Âże o niszczÂących skutkach piszÂą w do³¹czonych ulotkach sami producenci tych zbĂŞdnych dla organizmu hormonĂłw. RĂłwnie absurdalne kÂłamstwo to twierdzenie, Âże Âśrodki antykoncepcyjne sÂą... lekiem. Takie twierdzenie byÂłoby uzasadnione wtedy, gdyby pÂłodnoœÌ byÂła chorobÂą. Pierwszymi ofiarami zmowy przeciw Âżyciu nie sÂą dzieci, lecz kobiety, ktĂłre stosujÂą antykoncepcjĂŞ i ktĂłre pÂłacÂą za to wÂłasnym zdrowiem. Zmowa przeciw Âżyciu obejmuje rĂłwnieÂż kÂłamstwa na temat aborcji. Nie chodzi tylko o wspomniane juÂż kÂłamstwo, jakoby w fazie rozwoju prenatalnego dziecko nie byÂło jeszcze czÂłowiekiem. Takie kÂłamstwo przestaje byĂŚ obecnie potrzebne, gdyÂż sÂą juÂż takie paĂąstwa, ktĂłre dopuszczajÂą aborcjĂŞ poprzez porĂłd, czyli w sytuacji, w ktĂłrej nie da siĂŞ kÂłamaĂŚ, Âże to nie czÂłowiek. PojawiajÂą siĂŞ kolejne kÂłamstwa aborcyjne, na przykÂład twierdzenie, iÂż jest to „prawo” kobiety oraz „bezpieczny” dla jej zdrowia zabieg. Tymczasem nikt nie ma prawa do zabijania niewinnych ludzi. Zdrowym procesem jest porĂłd, a nie chirurgiczne odrywanie dziecka od organizmu matki. Zwolennicy aborcji ukrywajÂą nie tylko psychiczne, moralne i spoÂłeczne skutki aborcji, ale nawet skutki zdrowotne dla matki zabijanego dziecka. UkrywajÂą teÂż fakt, Âże najczĂŞÂściej na aborcjĂŞ decydujÂą siĂŞ te kobiety, ktĂłre stosujÂą antykoncepcjĂŞ, a nie te, ktĂłre d¹¿¹ do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o znajomoœÌ naturalnego cyklu pÂłodnoÂści i panowanie nad popĂŞdem. SzczegĂłlnie okrutnym kÂłamstwem aborcyjnym jest twierdzenie, Âże za Âżycie poczĂŞtego dziecka odpowiada wy³¹cznie matka. W rzeczywistoÂści w rĂłwnym stopniu za los dziecka odpowiedzialny jest ojciec. Nawet gdyby matka zgÂłosiÂła siĂŞ do lekarza, ktĂłry dokonuje aborcji i poleciÂła mu zabiĂŚ jej dziecko, to ojciec tegoÂż dziecka powinien byĂŚ przy niej i wyjaÂśniĂŚ lekarzowi, Âże Âżaden sÂąd nie pozbawiÂł go praw rodzicielskich i Âże nie pozwoli zrobiĂŚ krzywdy swemu synowi czy cĂłrce. JeÂśli pomimo tego lekarz podejmie czynnoÂści prowadzÂące do zabicia dziecka, to — po wyczerpaniu innych moÂżliwoÂści — ojciec ma prawo do obrony koniecznej dziecka aÂż do zabicia napastnika w³¹cznie. Przeciwnicy Âżycia udajÂą, Âże nie istnieje ktoÂś taki, jak ojciec dziecka. Kolejna grupa kÂłamstw przeciwnikĂłw Âżycia zwiÂązana jest z ukrywaniem prawdy o procedurze in vitro. Ta procedura oznacza, Âże lekarz przypisuje sobie wÂładzĂŞ decydowania o tym, ktĂłrym z poczĂŞtych dzieci da szansĂŞ na rozwĂłj, a ktĂłre skaÂże na zamroÂżenie i prawdopodobnÂą ÂśmierĂŚ. W przypadku doprowadzenia pacjentki do ci¹¿y mnogiej, w wielu przypadkach lekarz przypisuje sobie prawo do dokonania selektywnej aborcji w obliczu ci¹¿y mnogiej, ktĂłrÂą sam sprowokowaÂł i ktĂłra moÂże zagraÂżaĂŚ Âżyciu matki i poczĂŞtych dzieci. Przeciwnicy Âżycia usiÂłujÂą za wszelkÂą cenĂŞ ukryĂŚ fakt, Âże in vitro to technika, ktĂłra polega na przekazywaniu Âżycia niewielu dzieciom za cenĂŞ zabijania wielu innych. A takÂże za cenĂŞ upokarzania rodzicĂłw i hormonalnej hiperstymulacji kobiety, ze wszystkimi negatywnymi — dla zdrowia i dla psychiki — konsekwencjami przyjmowania zbĂŞdnych dla organizmu hormonĂłw. Radykalnym krokiem w szerzeniu cywilizacji Âśmierci jest eutanazja. W tym przypadku przeciwnicy Âżycia nie sÂą juÂż w stanie ukryĂŚ, Âże chodzi o zabijanie niewinnego czÂłowieka. Ich manipulacje polegajÂą na wmawianiu ludziom mÂłodym i zdrowym, Âże choroba albo podeszÂły wiek ich rodzicĂłw czy innych bliskich naleÂży traktowaĂŚ jak winĂŞ, za ktĂłrÂą moÂżna czÂłowieka legalnie skazaĂŚ na ÂśmierĂŚ. NawoÂływanie do eutanazji nie wynika ze wspó³czucia wobec cierpiÂących czy starszych, lecz jest konsekwencjÂą nawoÂływania do aborcji. Im mniej rodzi siĂŞ dzieci, tym mniej osĂłb chorych czy starszych spoÂłeczeĂąstwo jest w stanie otoczyĂŚ opiekÂą i wypÂłacaĂŚ im emerytury. PrzewrotnoœÌ przeciwnikĂłw Âżycia przejawia siĂŞ w ich oburzeniu na drĂŞczenie zwierzÂąt, przy jednoczesnym kpieniu sobie z tych, ktĂłrzy sprzeciwiajÂą siĂŞ Âśmiertelnemu drĂŞczeniu ludzi. Koalicjanci na rzecz Âśmierci oburzajÂą siĂŞ na tych, ktĂłrzy nie szanujÂą Âżycia zwierzÂąt, ale nasyÂłajÂą „nieznanych sprawcĂłw” po to, by niszczyli wystawy uwraÂżliwiajÂące spoÂłeczeĂąstwo na drĂŞczenie dzieci w fazie rozwoju prenatalnego. Uczenie wybiĂłrczej wraÂżliwoÂści — wiĂŞkszej w odniesieniu do zwierzÂąt niÂż do ludzi! — to przejaw wyjÂątkowej podÂłoÂści przeciwnikĂłw Âżycia. DominujÂą w tym ateistyczni humaniÂści oraz partie lewicowe, ktĂłre od dziesiĂŞcioleci majÂą w swoich programach pozwolenie na legalne zabijanie jakiejÂś grupy obywateli. Przejawem cywilizacji Âśmierci jest to, Âże prawo chroni bardziej katĂłw niÂż ich ofiary. Gdyby Unia Europejska uznaÂła dzieci w fazie rozwoju prenatalnego za mordercĂłw, to by zakazaÂła aborcji, a gdyby uznaÂła je za aktywistĂłw gejowskich, to by im przyznaÂła przywileje. W Unii Europejskiej nie wolno bowiem zabijaĂŚ tych, ktĂłrzy zabijajÂą innych, a najwiĂŞksze przywileje otrzymujÂą ci, ktĂłrzy tworzÂą pary niepÂłodne i nie przekazujÂą Âżycia. Koalicja wielu Âśrodowisk przeciw Âżyciu nie jest zjawiskiem przypadkowym. To konsekwencja demoralizacji, hedonizmu i konsumpcjonizmu. CzÂłowiek, ktĂłry nie kocha, staje siĂŞ Âśmiertelnym zagroÂżeniem dla siebie i innych ludzi. KÂłamstwo wi¹¿e siĂŞ z egoizmem. KoalicjĂŞ przeciw Âżyciu tworzÂą kÂłamcy i demoralizatorzy, ktĂłrzy majÂą w tym swĂłj doraÂźny interes: finansowy i/lub polityczny. W koalicji na rzecz zabijania niewinnych ludzi sÂą producenci i sprzedawcy antykoncepcji, ktĂłrzy na truciznach zarabiajÂą wiĂŞcej niÂż przemysÂł farmakologiczny zarabia na lekach. W koalicji tej sÂą ci lekarze, ktĂłrzy zarabiajÂą na aborcji czy na in vitro, a takÂże ich medialni sprzymierzeĂący. Przedstawicielami cywilizacji Âśmierci sÂą egoiÂści, ktĂłrzy szukajÂą wygody Âżycia nawet za cenĂŞ zabicia wÂłasnych, nienarodzonych dzieci czy wÂłasnych, potrzebujÂących opieki rodzicĂłw. EgoiÂści dostosowujÂą myÂślenie do postĂŞpowania i manipulujÂą wÂłasnÂą ÂświadomoÂściÂą. Obecnie oszukiwanie samego siebie jest Âłatwiejsze niÂż kiedykolwiek przedtem, gdyÂż w ponowoczesnoÂści myÂślenie nie ma juÂż funkcji poznawczej i racjonalnej, lecz jedynie funkcjĂŞ estetycznÂą i emocjonalnÂą: ma byĂŚ „poprawne” politycznie i poprawiaĂŚ nastrĂłj. ÂŻycia czÂłowieka nie ochroni ani medycyna, ani demokracja, ani tolerancja. Nie ochroni go nic poza miÂłoÂściÂą. Walka z Âżyciem najsÂłabszych - do katastrofy demograficznej w³¹cznie - bĂŞdzie trwaÂła dopĂłty, dopĂłki znowu nie zaczniemy wychowywaĂŚ kobiet i mĂŞÂżczyzn podobnych do Maryi i Âśw. Jozefa, czyli takich, ktĂłrzy w kaÂżdej sytuacji z miÂłoÂściÂą przyjmÂą i z miÂłoÂści ochroniÂą swoje dzieci: przed przemysÂłem antykoncepcyjnym, przed zbrodniczymi lekarzami, przed politykami, ktĂłrzy pozwalajÂą na legalne zabijanie bezbronnych obywateli. Na poczÂątku historii BĂłg powiedziaÂł: „Patrz! KÂładĂŞ dziÂś przed tobÂą Âżycie i szczĂŞÂście, ÂśmierĂŚ i nieszczĂŞÂście” (Pwt 30,15). Kto nie broni Âżycia, ten nie idzie drogÂą bÂłogosÂławieĂąstwa, gdyÂż bÂłogosÂławieĂąstwo i Âżycie sÂą ze sobÂą tak nierozerwalnie zwiÂązane, jak miÂłoœÌ i prawda. Tekst, otrzymany od Autora, ukazaÂł siĂŞ w: GÂłos dla ÂŻycia, nr 3/2011, s. 16-17 ................................. Odpust na Jasnej GĂłrze - homilia abp. Michalika Jasna GĂłra, 28.08.2011 O potrzebie odwaÂżnych i odpowiedzialnych chrzeÂścijan uczestniczÂących we wszystkich sferach Âżycia publicznego Czytaj i sÂłuchaj wiĂŞcej w mĂłwiÂł na Jasnej GĂłrze abp JĂłzef Michalik. Z udziaÂłem ponad 50 tys. wiernych w sanktuarium odbyÂły siĂŞ g³ówne uroczystoÂści ku czci Matki BoÂżej CzĂŞstochowskiej. Tegoroczne ÂświĂŞto jest ogĂłlnopolskim dziĂŞkczynieniem za beatyfikacjĂŞ Jana PawÂła II. PrzewodniczÂący episkopatu Polski podczas sumy odpustowej porĂłwnaÂł KoÂśció³ do domu, w ktĂłrym kaÂżdy, nawet marnotrawny syn, ma swoje miejsce, ale o ktĂłry kaÂżdy domownik ma obowiÂązek dbaĂŚ i ktĂłry kaÂżdy musi aktywnie budowaĂŚ. PrzypomniaÂł, Âże KoÂśció³ to kaÂżdy ochrzczony. Zdaniem abp. Michalika tym, co najbardziej zagraÂża KoÂścioÂłowi i Polsce, jest dziÂś biernoœÌ i podziaÂł wewnĂŞtrzny: „Potrzeba odwaÂżnych i odpowiedzialnych chrzeÂścijan uczestniczÂących we wszystkich sektorach Âżycia spoÂłecznego i narodowego, nie lĂŞkajÂących siĂŞ przeszkĂłd i przeciwnoÂści. Trzeba chrzeÂścijan, ktĂłrzy od razu zwrĂłcÂą uwagĂŞ na sprofanowanÂą BibliĂŞ dartÂą na jakimÂś festiwalu”. PosÂłuchaj homilii abp. JĂłzefa Michalika na Jasnej GĂłrze Abp Michalik podkreÂśliÂł, Âże aktywnoœÌ dotyczy wszystkich, a oczekiwania, Âże KoÂśció³ na czas kampanii wyborczej stanie siĂŞ „wielkim milczÂącym” sÂą nieuzasadnione, bo niezgodne z jego naukÂą spoÂłecznÂą: „Prawdziwe, twĂłrcze dziaÂłanie KoÂścioÂła, to jest odwaga chrzeÂścijaĂąskiego myÂślenia i stawiania tych wymagaĂą tym, ktĂłrych obdarzymy zaufaniem oraz rozliczania ich potem i jednoczeÂśnie pomagania dobrym”. Kaznodzieja przypomniaÂł, Âże miÂłoœÌ do KoÂścioÂła i Polski mierzy siĂŞ nie sÂłowem, ale czynem. Pielgrzymi wraz z episkopatem dziĂŞkujÂą dziÂś za „brylant polskiej ziemi” – Jana PawÂła II, jasnogĂłrskiego pielgrzyma, PapieÂża zawierzenia. UroczystoÂści potrwajÂą do póŸnego wieczora. I. Tyras, Jasna GĂłra (Serwis informacyjny PrzewodniczÂącego KEP) Copyright © by Fundacja Opoka http://www.opoka.org.pl/aktualnosci/news.php?id=39058&s=opoka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #102 : Sierpień 29, 2011, 09:24:09 » |
|
Nawet gdyby matka zgÂłosiÂła siĂŞ do lekarza, ktĂłry dokonuje aborcji i poleciÂła mu zabiĂŚ jej dziecko, to ojciec tegoÂż dziecka powinien byĂŚ przy niej i wyjaÂśniĂŚ lekarzowi, Âże Âżaden sÂąd nie pozbawiÂł go praw rodzicielskich i Âże nie pozwoli zrobiĂŚ krzywdy swemu synowi czy cĂłrce. JeÂśli pomimo tego lekarz podejmie czynnoÂści prowadzÂące do zabicia dziecka, to — po wyczerpaniu innych moÂżliwoÂści — ojciec ma prawo do obrony koniecznej dziecka aÂż do zabicia napastnika w³¹cznie.
Zbicia lekarza ? Oraz matki ? a co z dzieckiem nie narodzonym ? Bo to raczej trudno by³oby zrobiÌ - zabiÌ matkê, nie zabijaj¹c dziecka w jej ³onie. No, ale to katolicka logika, a u nich cuda s¹ mo¿liwe. Wystarczy zreszt¹ potraktowaÌ kobietê jak worek na ci¹¿ê, niech urodzi, a wyrok wykonaÌ zaraz po. Mi³uj¹cy nienarodzone ¿ycie s¹ zdolni do zabijania ¿ycia narodzonego. Nie polemizujê z argumentami na obronê ¿ycia poczêtego, które maj¹ tu jakieœ swoje emocjonalne i ludzkie uzasadnienie i w sumie te¿ jestem za ochron¹ ¿ycia, ale to, do czego posuwaj¹ siê radykalni obroùcy swoich idei jest jak¹œ karykatur¹. To myœlenie w stylu wypraw krzy¿owych, taka dziwna, katolicka mentalnoœÌ.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #103 : Sierpień 29, 2011, 20:38:20 » |
|
Alina Petrowa-Wasilewicz | EKAI | 29 SierpieĂą 2011 | Komentarze (2) NadgorliwoœÌ ks. Natanka Gdyby wiĂŞcej ksiĂŞÂży angaÂżowaÂło siĂŞ w pracĂŞ kapÂłaĂąskÂą tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wyglÂądaÂłoby inaczej. Sedno problemu polega jednak na tym, Âże stawia siĂŞ ponad wÂładzÂą koÂścielnÂą i samowolnie przywÂłaszcza sobie coÂś, do czego nie ma prawa. Stwierdza w rozmowie z KAI jezuita o. JĂłzef Augustyn. W wywiadzie mĂłwi on o wnioskach, jakie powinni wyciÂągn¹Ì z tego zdarzenia wszyscy katolicy, a szczegĂłlnie ich duszpasterze. Alina Petrowa-Wasilewicz: Od kilku miesiĂŞcy wokó³ ks. Piotra Natanka, suspendowanego ksiĂŞdza, gromadzi siĂŞ grupa zwolennikĂłw. To zjawisko jest wyzwaniem dla caÂłej wspĂłlnoty wiernych, ujawnia teÂż nasze braki, grzechy i deficyty. Do³¹cz do nas na Facebooku O. JĂłzef Augustyn SJ: Pojedyncze sytuacje nie tyle ujawniajÂą, ile raczej dajÂą okazjĂŞ do refleksji nad stylem kapÂłaĂąskiego posÂługiwania. Jak KoÂśció³ nie naleÂży do papieÂża, a diecezja do biskupa, tak wierni nie nale¿¹ do ksiĂŞdza, ktĂłrym on posÂługuje. Ks. Natanek zawÂłaszcza ludzi, ktĂłrzy mu zaufali. Sam mianuje siĂŞ ich pasterzem. Naszym kapÂłaĂąskim grzechem bywa wÂłaÂśnie swoiste zawÂłaszczanie: koÂścielnych posÂług, rzeczy, pieniĂŞdzy, a nawet ludzi i traktowanie ich jakby byli naszÂą wÂłasnoÂściÂą. Szukamy nierzadko dla siebie lepszych funkcji, miejsc, czy stanowisk. Kard. Carlo Martini powiedziaÂł kiedyÂś nieco prowokacyjnie, Âże w KoÂściele istnieje tylko jedna droga: droga awansu. KapÂłaĂąstwo nie moÂże byĂŚ miejscem autokracji i samorealizacji. Benedykt XVI zauwaÂżyÂł, Âże jeÂżeli kapÂłaĂąstwo jest wywyÂższeniem, jest to wywyÂższenie na krzyÂż. Kiedy funkcja kapÂłaĂąska jest waÂżniejsza od prostej ludzkiej uczciwoÂści czy teÂż wiĂŞzi z Chrystusem, mamy do czynienia ze swoistÂą idolatriÂą i naduÂżyciem. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Jakie potrzeby zaspakaja tego typu „charyzmatyczny” duszpasterz? Ma ÂłagodziĂŚ strach (w jego przekazie sÂą mocne akcenty zwiÂązane z koĂącem Âświata), jest odwoÂłaniem siĂŞ do emocji, budowaniem toÂżsamoÂści grupy dziĂŞki symbolom - uÂżywania okreÂślonych obrazĂłw, zwolennicy nakÂładajÂą czerwone pÂłaszcze i powoÂłujÂą na objawienia prywatne, itd. Nie robiÂłbym ks. Natankowi zarzutĂłw z wymienionych w pytaniu spraw. KaÂżdÂą z nich moÂżna jakoÂś obroniĂŚ. PowiedziaÂłbym nawet wiĂŞcej, Âże doskonale wykorzystuje on pewne braki duszpasterskiego posÂługiwania wielu ksiĂŞÂży. Zbiera niektĂłre „popularne tematy” i podaje je ludziom. Oni widzÂą, Âże na czymÂś mu zaleÂży, Âże jest bardzo zaangaÂżowany. Z jednej strony wiele od ludzi wymaga w zakresie moralnych postaw, ale z drugiej dostosowuje siĂŞ teÂż do nich. Gdy chcÂą sÂłuchaĂŚ o koĂącu Âświata, to im o nim mĂłwi. Jezus teÂż mĂłwiÂł przecieÂż o koĂącu Âświata. Kazania ks. Natanka sÂą bardzo emocjonalne, bo to ludzi dotyka, porusza. A poniewaÂż wierni lubiÂą uroczyste liturgie, wiĂŞc posÂługuje siĂŞ bogatymi symbolami. Gesty, obrazy, stroje liturgiczne, sÂą przecieÂż waÂżne. Nawet powoÂływanie siĂŞ na prywatne objawienia teÂż moÂżna uratowaĂŚ. Lourdes, Fatima, La Salette sÂą przecieÂż oparte na prywatnych objawieniach. ProszĂŞ nie gorszyĂŚ siĂŞ tym, co powiem: gdyby wiĂŞcej ksiĂŞÂży angaÂżowaÂło siĂŞ w pracĂŞ kapÂłaĂąskÂą tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wyglÂądaÂłoby inaczej. Sedno caÂłego problemu polega jednak na tym, Âże sam stawia siĂŞ ponad wÂładzÂą koÂścielnÂą i samowolnie przywÂłaszcza sobie coÂś, do czego nie ma prawa. Biblia mĂłwi, Âże lepsze jest posÂłuszeĂąstwo od ofiary, a ulegÂłoœÌ od tÂłuszczu baranĂłw (por. 1 Sm 15, 22). Osobista gorliwoœÌ duszpasterska nie usprawiedliwi przecieÂż buntu przeciw swemu biskupowi. Przyznam siĂŞ, Âże niektĂłre wypowiedzi ks. Natanka wrĂŞcz mnie przeraÂżajÂą. Po suspensie biskupa ludziom otwarcie powiedziaÂł, Âże to, co robi, jest z punktu widzenia kanonicznego niegodziwe. MĂłwi teÂż, Âże nie on jeden jednak tak siĂŞ zachowuje. Wielu innych ksiĂŞÂży sprawuje swoje funkcje niegodziwie, w grzechu, jak na przykÂład ci, ktĂłrzy ÂżyjÂą w konkubinacie. UprzedzaÂł przy tym ludzi, by – jeÂżeli sobie tego nie ÂżyczÂą – nie przyjmowali komunii z jego rĂŞki i nie Âłamali swoich sumieĂą. Ile w postawie ks. Natanka zagubienia psychicznego, a ile moralnego uporu i grzechu – to moÂże rozsÂądziĂŚ tylko sam Pan BĂłg. Nie nasza to sprawa. A poniewaÂż przyrzekaÂł posÂłuszeĂąstwo biskupowi, ten ma prawo go upominaĂŚ i wzywaĂŚ do zmiany postawy. Jaki deficyt w formacji katolikĂłw ujawnia siĂŞ w osobach gromadzÂących siĂŞ wokó³ suspendowanego? Dla nich nie ma znaczenia, Âże zostaÂł on suspendowany, Âże nie jest w ³¹cznoÂści z biskupem, czyli z KoÂścioÂłem, Âże jest nieposÂłuszny. Umyka im podstawowy, „koÂścioÂłotwĂłrczy” warunek. Brak wiedzy, lekcewaÂżenie autorytetĂłw, skrajny subiektywizm? U ludzi, ktĂłrzy idÂą za ks. Natankiem, nie dopatrywaÂłbym siĂŞ zÂłej woli czy nawet lekcewaÂżenia KoÂścioÂła. Gdy powstaje ostry konflikt w parafii pomiĂŞdzy proboszczem a wikarym, ludzie teÂż siĂŞ dzielÂą. Kiedy kilka miesiĂŞcy temu w mediach mĂłwiÂło siĂŞ o podziaÂłach w KoÂściele polskim, wielu krzyczaÂło, Âże nie ma Âżadnych podzia³ów. A dlaczego miaÂłaby istnieĂŚ idealna jednoœÌ i harmonia w polskim KoÂściele, skoro juÂż w KoÂściele pierwotnym istniaÂły podziaÂły miĂŞdzy ApostoÂłami: Piotrem a PawÂłem, PawÂłem a BarnabÂą, by przywoÂłaĂŚ najbardziej znane. Có¿ w tym dziwnego, Âże istniejÂą miĂŞdzy nami jakieÂś podziaÂły? Pytanie, czy w naszych podziaÂłach zachowujemy siĂŞ uczciwie i z szacunkiem do ludzi patrzÂących inaczej. W przypadku wiernych idÂących za ks. Natankiem niewiedza i subiektywizm mogÂą odgrywaĂŚ bardzo waÂżnÂą rolĂŞ. Ludzie, jak siĂŞ zdaje, nie sÂą do koĂąca Âświadomi powagi sytuacji, jakie stwarza „ich duszpasterz”. MogÂą problem nieco lekcewaÂżyĂŚ: có¿, Âże ksiÂądz pok³óciÂł siĂŞ z biskupem? MaÂło to mamy k³ótni. Ale to nie jest zwyczajna k³ótnia, podziaÂł; to moÂże byĂŚ poczÂątek rozÂłamu. Mimo wszystko moÂże niepokoiĂŚ nas fakt, Âże ks. Natanek porĂłwnuje siĂŞ do ekskomunikowanego abpa Marcela Lefebvre’a oraz wyÂświĂŞconych przez niego biskupĂłw. CzyÂżby Âświadomie d¹¿yÂł do schizmy? Nie oskarÂżaÂłbym jednak ludzi, ale usiÂłowaÂł ich zrozumieĂŚ. Trzeba by teÂż z nimi rozmawiaĂŚ, aby mĂłc coÂś powiedzieĂŚ o ich motywacji. Tym wiĂŞksza wiĂŞc odpowiedzialnoœÌ i wina ksiĂŞÂży, kiedy tĂŞ niewiedzĂŞ ludzi wykorzystujÂą mÂącÂąc im w gÂłowach. Ks. Natanek mĂłwi masĂŞ nielogicznych, sprzecznych z katechizmem rzeczy i nikogo to nie niepokoi. Co dzieje siĂŞ z naszÂą formacjÂą katolickÂą? W wypadku ks. Natanka mamy najpierw – jak sÂądzĂŞ – opĂłr wobec koÂścielnej wÂładzy, a potem dopiero „niepoprawnoÂści teologiczne”. MoÂże i niejeden ksiÂądz mĂłwi rzeczy sprzeczne z katechizmem. Kiedy ksiÂądz zdradza swoje sympatie polityczne na ambonie, czy nie mĂłwi rzeczy sprzecznych z nauczaniem KoÂścioÂła? Jestem peÂłen podziwu dla wiernych, ktĂłrzy tak cierpliwie sÂłuchajÂą nieraz naszych – jakÂże niedoskonaÂłych – kazaĂą. To wyraz ich wiary. A jeÂżeli ktoÂś, odchodzÂąc od konfesjonaÂłu, czuje siĂŞ upokorzony, to czy usÂłyszaÂł tam dobrÂą nowinĂŞ? Brak wyczucia i delikatnoÂści w konfesjonale to jeden z wiĂŞkszych naszych grzechĂłw. Co jest z naszÂą formacjÂą katolickÂą? – pyta pani. To waÂżne pytanie. Ale nie potrzeba skandalu wywoÂłanego przez ks. Natanka, by je sobie postawiĂŚ. W caÂłej posÂłudze i nauczaniu ks. Natanka zaczyna dominowaĂŚ jakaÂś samowola. Czy widzi Ojciec jakieÂś analogie lub podobieĂąstwa z innymi zjawiskami z przeszÂłoÂści KoÂścioÂła? Historyk KoÂścioÂła, ktĂłry dobrze zna analogiczne sytuacje z przeszÂłoÂści oraz sprawĂŞ ks. Natanka, pewnie mĂłgÂłby dopatrzyĂŚ siĂŞ podobieĂąstw. ByÂłbym bardzo ostroÂżny w prognozowaniu przyszÂłoÂści tego, co dzieje siĂŞ wokó³ niego. KierujÂąc siĂŞ bardziej intuicjÂą niÂż szczegó³owÂą analizÂą sytuacji, byÂłbym skÂłonny twierdziĂŚ, Âże caÂły ruch wokó³ ks. Natanka wygaÂśnie z czasem w sposĂłb naturalny. Kto dziÂś pamiĂŞta o „objawieniach” w OÂławie i o co tam chodziÂło? A przecieÂż zjeÂżdÂżali tam ludzie z caÂłej Polski. SÂądzĂŞ, Âże gdyby nie internet, ks. Natanek by nie zaistniaÂł. W jednym kazaniu chwali siĂŞ wiernym, Âże danego dnia miaÂł dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy wejœÌ na swojÂą stronĂŞ internetowÂą. ByÂło to w dniach najwiĂŞkszego nagÂłoÂśnienia jego wypowiedzenia posÂłuszeĂąstwa biskupowi. Có¿ to jest w internecie dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy? Jak powinni na to zjawisko reagowaĂŚ Âświeccy oraz duszpasterze? Czy przez taki „dopust” Pan BĂłg coÂś chce nam powiedzieĂŚ, czy jest to wyzwanie dla Âświeckich i duszpasterzy? WinniÂśmy reagowaĂŚ bardzo pokornie, w duchu prawdy, z wiarÂą, z szacunkiem, miÂłoÂściÂą i wspó³czuciem dla ks. Natanka i ludzi, ktĂłrzy zostali przy nim. Nie wiem, co Pan BĂłg chce nam powiedzieĂŚ, ale z pewnoÂściÂą winniÂśmy potraktowaĂŚ tĂŞ sytuacjĂŞ jako wyzwanie. Dlaczego ludzie idÂą za zbuntowanym ksiĂŞdzem? To jest – w moim odczuciu – bardzo waÂżne pytanie dla nas, ksiĂŞÂży. Z kim my ich najpierw wi¹¿emy: z sobÂą, z hierarchiÂą, ze strukturami koÂścielnymi czy teÂż z Jezusem? Wszystko, co nie prowadzi w KoÂściele do Jezusa, zwodzi ludzi, okÂłamuje ich i staje siĂŞ przeszkodÂą w ich zbawieniu. W KoÂściele wszystko i wszyscy majÂą sÂłuÂżyĂŚ wy³¹cznie Jezusowi. Inne waÂżne pytanie: o co nam chodzi, osobiÂście, gdy pracujemy z ludÂźmi i dla ludzi? Czego my oczekujemy od ludzi? Jaka jest bezinteresownoœÌ naszej posÂługi? SprawĂŞ ks. Natanka trzeba teÂż potraktowaĂŚ z najwyÂższym spokojem i cierpliwoÂściÂą. Im wiĂŞcej bĂŞdzie krytyki, rozdzierania szat, potĂŞpiania, tym sprawa moÂże dÂłuÂżej siĂŞ ciÂągn¹Ì. Za buntem ks. Natanka przeciw jego biskupowi jest teÂż jego osobisty dramat, jego cierpienie. W swojej nieco ekshibicjonistycznej szczeroÂści wcale tego nie ukrywa. Po ogÂłoszeniu suspensy skarÂżyÂł siĂŞ do ludzi: „Zabrano mi wszystko”. Rzecz w tym, Âże w KoÂściele my nie mamy nic na wÂłasnoœÌ. I tak, gdy przychodzi wiek emerytalny, wÂładza koÂścielna pozbawia funkcji i stanowisk nie tylko ksiĂŞÂży, ale i biskupĂłw, choĂŚ niejeden byÂłby w stanie jeszcze dÂługo posÂługiwaĂŚ. I choĂŚ zachowanie ks. Natanka nas dotyka, to jednak nie daje nam prawa do jakiegokolwiek lekcewaÂżenia jego bĂłlu. A kiedy ks. Natanek wypomina nam nasze koÂścielne grzechy i sÂłaboÂści, nie naleÂży z tym polemizowaĂŚ, ale braĂŚ sobie to do serca. http://religia.onet.pl/wywiady,8/nadgorliwosc-ks-natanka,5108,page1.html......................... Cassandra Spratling | Los Angeles Times | 29 SierpieĂą 2011 | Komentarze (2) Wiara czyni cuda Jeszcze niedawno medycynĂŞ i religiĂŞ oddzielaÂła wyraÂźna granica. Lekarz leczyÂł ciaÂło, a duchowny zajmowaÂł siĂŞ duszÂą. DziÂś mamy coraz wiĂŞcej dowodĂłw na to, Âże wiara i duchowoœÌ wspomagajÂą proces powrotu do zdrowia. Co ÂśrodĂŞ ponad 250 osĂłb uczestniczy w mszy ÂświĂŞtej w intencji chorych w Solanus Casey Center w Detroit. ModlÂą siĂŞ o uzdrowienie siebie lub kogoÂś ze swoich bliskich. Ostatnio wÂśrĂłd wiernych zgromadzonych w oÂśrodku byÂła 28-letnia Katie Valenti z Plymouth w stanie Michigan. W styczniu u Valenti zdiagnozowano drugie stadium raka piersi. PrzeszÂła juÂż dwie operacje i osiem cykli chemioterapii, a w sierpniu czeka jÂą jeszcze radioterapia. Wiara zawsze byÂła waÂżna dla rodziny Valenti, ale nowotwĂłr daÂł im jeszcze jeden powĂłd, by siĂŞ modliĂŚ. DziĂŞki coraz szerszym badaniom i rosnÂącej liczbie lekarzy, dla ktĂłrych wiara jest integralnÂą czĂŞÂściÂą praktyki, religia i medycyna wyciÂągajÂą do siebie rĂŞce nie tylko w szpitalnej kaplicy. – Istnieje wiele dowodĂłw naukowych potwierdzajÂących, Âże modlitwa, wiara i ogĂłlnie duchowoœÌ pozytywnie wpÂływajÂą na proces powrotu do zdrowia – mĂłwi dr Michael Seidman, dyrektor medyczny oÂśrodka Center for Complementary and Integrative Medicine. – Nie ma znaczenia w co wierzysz, waÂżne, Âże w ogĂłle wierzysz. Do³¹cz do nas na Facebooku Seidman, ktĂłry jest teÂż chirurgiem dodaje, Âże nie raz po uzyskaniu zgody rodziny modliÂł siĂŞ z pacjentami przed operacjÂą. – Zawsze pytam, czy mogĂŞ do³¹czyĂŚ – mĂłwi. – Jestem z nimi, by dodawaĂŚ im otuchy, by nawiÂązaĂŚ wiĂŞÂź. PokazujĂŞ, Âże ja teÂż wierzĂŞ i Âże religia jest dla mnie waÂżna. To na pewno nie szkodzi, a jeÂśli ludzie wierzÂą, Âże im pomoÂże, to taka wiara wspomaga proces powrotu do zdrowia. – Modlitwa daje odwagĂŞ do walki – twierdzi Katie Valenti. – Gdy usÂłyszaÂłam diagnozĂŞ, przeÂżywaÂłam trudne chwile. Mama namawiaÂła mnie: „Podziel siĂŞ z Nim swoimi niepokojami, strachem, zmartwieniami, bĂłlem i powiedz: DziÂś nie umiem sobie z tym poradziĂŚ, ale wiem, Âże Ty moÂżesz”. RobiÂłam jak radziÂła i czuÂłam siĂŞ lepiej, jakoÂś przeÂżywaÂłam kaÂżdy kolejny dzieĂą. DziÂś modlĂŞ siĂŞ i dziĂŞkujĂŞ Bogu za to, Âże jeszcze tu jestem. Nie tylko wiara wchodzi do szpitali, ale i szpitale zaczynajÂą zaglÂądaĂŚ do domĂłw modlitwy. W 2009 roku system opieki zdrowotnej Henry Ford Health System rozpocz¹³ wdraÂżanie programu, ktĂłrego celem byÂło zredukowanie dysproporcji w dostĂŞpie do opieki medycznej wÂśrĂłd spoÂłecznoÂści afroamerykaĂąskiej. W czterech koÂścioÂłach otwarto punkty informacyjne, gdzie parafianie mogÂą uzyskaĂŚ odpowiedzi i wskazĂłwki zwiÂązane z rozmaitymi problemami zdrowotnymi: jak otyÂłoœÌ, cukrzyca, wysokie ciÂśnienie, choroby serca, czy HIV. Do koĂąca roku w Detroit powstanie jeszcze szeœÌ takich punktĂłw. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Autorem programu jest Wilma Ruffin, menadÂżer programĂłw badawczych w Henry Ford Health System, ktĂłra otwarcie przyznaje, Âże swoje Âżycie zawdziĂŞcza modlitwie. Krewni mĂłwili jej, Âże gdy siĂŞ urodziÂła, nie oddychaÂła. Lekarz od razu stwierdziÂł zgon i zakryÂł jej ciaÂło. Gdy ciotka, babka i poÂłoÂżna zaczĂŞÂły siĂŞ modliĂŚ, Ruffin nagle odzyskaÂła oddech. Lekarz ostrzegÂł wĂłwczas rodzicĂłw, Âże dziecko bĂŞdzie mieĂŚ uszkodzenie mĂłzgu. A jednak nie miaÂła. – UratowaÂła mnie modlitwa – przekonuje 60-letnia Ruffin. Z badania przeprowadzonego w tym roku przez Uniwersytet Stanowy w Wayne wynika, Âże u pacjentĂłw z urazowym uszkodzeniem mĂłzgu, ktĂłrzy czujÂą bliskoœÌ i opiekĂŞ istoty wyÂższej, rehabilitacja przynosi lepsze efekty. Wyniki obserwacji 88 pacjentĂłw Instytutu Rehabilitacji w Detroit opublikowano w lutowym numerze czasopisma „Rehabilitation Psychology”. – Poczucie ³¹cznoÂści z istotÂą wyÂższÂą ma pozytywny wpÂływ na samopoczucie pacjentĂłw i ich funkcje Âżyciowe. Chorzy nie tylko czuli siĂŞ lepiej, badanie dowiodÂło, Âże lepiej funkcjonowali i lepiej radzili sobie z codziennymi czynnoÂściami – mĂłwi neuropsycholog Brigid Waldron-Perrine, ktĂłra kierowaÂła badaniami. Za pomocÂą odpowiednich kwestionariuszy zespó³ badaczy oszacowaÂł poziom zaangaÂżowania w praktyki duchowe, wierzenia, a takÂże samopoczucie fizyczne i psychiczne pacjentĂłw. Uczestnicy eksperymentu i ich bliscy udzielili teÂż informacji o tym, jak pacjenci radzÂą sobie z codziennymi obowiÂązkami w rodzaju zarzÂądzania wÂłasnym budÂżetem czy Âżyciem spoÂłecznym. – Poczucie ³¹cznoÂści z si³¹ wyÂższÂą zwykle wiÂązaÂło siĂŞ z pozytywnym efektem rehabilitacji – mĂłwi Waldron-Perrine. DziĂŞki grantowi uzyskanemu od Centrum Zwalczania i Zapobiegania ChorĂłb, Jane Teas z Uniwersytetu PoÂłudniowej Karoliny mogÂła przeprowadziĂŚ wywiad lekarski ze 135 osobami wierzÂącymi, Âże zostaÂły uzdrowione przez Boga. Wyniki badaĂą, ktĂłre opublikowaÂła w ubiegÂłym roku, ukazaÂły siĂŞ teÂż w formie ksi¹¿ki „Faith Heals: Stories of God's Love”. "Te historie to Âświadectwo wyÂższej obecnoÂści i mocy Boga, ale nie jako biernej siÂły czy istoty siedzÂącej samotnie na tronie niebieskim. BĂłg z tych opowieÂści to istota aktywna, dziĂŞki ktĂłrej rany i choroby przemieniajÂą siĂŞ w zdrowie, dobre samopoczucie, radoœÌ; ten BĂłg zsyÂła wizje, sny, szepcze do serc" - pisze we wstĂŞpie autorka. – Nie namawiamy, by pacjenci wyrzucali leki – zapewniaÂła Teas w wywiadzie. – MĂłwimy tylko, Âże wierze towarzyszy jakaÂś moc. Nie mogĂŞ powiedzieĂŚ, Âże to coÂś nierealnego. W naszym Âświecie jest siÂła, o ktĂłrej wiemy zbyt maÂło, by jÂą odrzuciĂŚ. 67-letni Greg Jonesku z Novi w stanie Michigan jest w okresie remisji po dwĂłch atakach raka prostaty, cierpi teÂż na chorobĂŞ serca. OkoÂło piĂŞĂŚ lat temu zacz¹³ siĂŞ udzielaĂŚ w swoim koÂściele. Jonesku twierdzi, Âże dziĂŞki wierze i modlitwie odzyskaÂł przynajmniej zdrowie emocjonalne. – Mam lepsze podejÂście do Âżycia – mĂłwi. – Jestem bardziej zrelaksowany, pogodzony. Nie denerwujĂŞ siĂŞ jak dawniej. To chyba efekt tego, Âże uÂświadomiÂłem sobie, iÂż tak naprawdĂŞ nie mam kontroli nad moim Âżyciem, ale istnieje ktoÂś, kto je kontroluje. ChcĂŞ byĂŚ blisko tego kogoÂś. Wielu wierzÂących nie potrzebuje Âżadnych zapewnieĂą naukowych czy medycznych, by wierzyĂŚ. – Gdyby moÂżna to udowodniĂŚ, nie byÂłaby to wiara – mĂłwi wielebny Larry Webber z Solanus Casey Center w Detroit, ktĂłry raz w tygodniu odprawia mszĂŞ w intencji chorych. Duchowny zapewnia, Âże mogÂą w niej uczestniczyĂŚ wyznawcy wszystkich religii, ktĂłrzy potrzebujÂą takiej pomocy. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/wiara-czyni-cuda,5106,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #104 : Sierpień 30, 2011, 13:34:13 » |
|
Jestem bardziej zrelaksowany, pogodzony. Nie denerwujĂŞ siĂŞ jak dawniej. To chyba efekt tego, Âże uÂświadomiÂłem sobie, iÂż tak naprawdĂŞ nie mam kontroli nad moim Âżyciem, ale istnieje ktoÂś, kto je kontroluje. ChcĂŞ byĂŚ blisko tego kogoÂś.
HA, a jeÂśli tym kimÂś kto kontroluje Âżycie jest ÂświadomoœÌ jako WyÂższe Ja ? Bo tak to wyglÂąda z mojego punktu widzenia Czyli tak na prawdĂŞ to teÂż my, juÂż bliÂżej siĂŞ nie da byĂŚ z "tym kimÂś"  Wielu wierzÂących nie potrzebuje Âżadnych zapewnieĂą naukowych czy medycznych, by wierzyĂŚ. – Gdyby moÂżna to udowodniĂŚ, nie byÂłaby to wiara – mĂłwi wielebny Larry Webber z Solanus Casey Center w Detroit, ktĂłry raz w tygodniu odprawia mszĂŞ w intencji chorych Tak, wtedy byÂłaby to wiedza. Do czegó¿ byÂłby zatem potrzebny wielebny ? ZagadkÂą dla mnie jest to, czemu ludzie odrzucajÂą wiedzĂŞ na rzecz wiary?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kiara
Gość
|
 |
« Odpowiedz #105 : Sierpień 30, 2011, 13:47:34 » |
|
" Zagadk¹ dla mnie jest to, czemu ludzie odrzucaj¹ wiedzê na rzecz wiary?" east.Bo przez wieki uczono ich nie wierzyÌ sobie a innym , którzy wiedz¹ wiêcej i lepiej od nas samych. Przez d³ugie wieki blokowano nam w nas zaufanie do w³asnych odczuÌ na rzecz cudzych zdaù na ten temat. Efekt to wspó³czesny cz³owiek , który wierzy tylko w s³owo napisane i powiedziane przez innych, siebie swoj¹ wiedzê degraduje. Kiara 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
songo1970
 Maszyna do pisania...
Punkty Forum (pf): 22
Offline
Płeć: 
Wiadomości: 4934
KIN 213
Zobacz profil
|
 |
« Odpowiedz #106 : Sierpień 30, 2011, 13:55:52 » |
|
ZagadkÂą dla mnie jest to, czemu ludzie odrzucajÂą wiedzĂŞ na rzecz wiary?
a jeÂśli wiedza naukowcĂłw- to tylko wiara w swoje poglÂądy..? " Odkodowywanie Âświata Kategorie: Astrologia, Astronomia, BroĂą, EZOTERYKA, KOSMOS, NAUKA, technologie Tagi: astrologia, fizyka, grawitacja, Majowie, Maurice Cotterell, phaser gun, plamy na SÂłoĂącu, Star Trek, technologie W 1989 r. naukowiec Maurice Cotterell, znalazÂł sposĂłb na obliczenie czasu trwania przebiegunowania magnetycznego na SÂłoĂącu. Odkrycie to miaÂło olbrzymie konsekwencje, bo pomogÂło zÂłamaĂŚ kod do zrozumienia staroÂżytnych cywilizacji, w ktĂłrych centralnÂą rolĂŞ peÂłniÂło SÂłoĂące. Odkrycie to pozwoliÂło mu zajrzeĂŚ nie tylko w naszÂą przeszÂłoœÌ, ale takÂże i przyszÂłoœÌ. Maurice Cotterell napisaÂł wÂłaÂśnie swojÂą najnowszÂą ksi¹¿kĂŞ pt. „Future Science” („Nauka przyszÂłoÂści”), w ktĂłrej ³¹czy ze sobÂą naukĂŞ z wierzeniami religijnymi udowadniajÂąc, Âże obie te domeny mogÂą funkcjonowaĂŚ obok siebie nie wykluczajÂąc siĂŞ nawzajem. Maurice Cotterell rozpocz¹³ swojÂą edukacjĂŞ od SzkoÂły Morskiej, gdzie zdobyÂł zawĂłd radionawigatora. PracowaÂł na statkach handlowych i podczas wykonywania czynnoÂści nawigacyjnych rozmyÂślaÂł o rozmaitych dziedzinach Âżycia, w ktĂłrych SÂłoĂące peÂłniÂło donios³¹ rolĂŞ. RozwaÂżaÂł zasadnoœÌ i doniosÂłoœÌ astrologii a takÂże rolĂŞ, jakÂą odgrywajÂą plamy na SÂłoĂącu, w jaki sposĂłb siĂŞ pojawiajÂą, dlaczego staroÂżytne cywilizacje jak np. MajĂłw czy Egipcjan, oddawaÂły czeœÌ SÂłoĂącu itd. Ok. 1986 r. poj¹³ on znaczenie astrologii i zrozumiaÂł w jaki sposĂłb poÂłoÂżenie planet wpÂływa na Âżycie kaÂżdego czÂłowieka. To zainspirowaÂło go do dalszych badaĂą. PrzyszÂło mu to tym Âłatwiej, Âże funkcjĂŞ radionawigatora na statku przejĂŞÂły satelity i Cotterell stan¹³ w obliczu zmiany zawodu. SkoĂączyÂł szko³ê handlowÂą i zarzÂądzaÂł finansami jednego z brytyjskich uniwersytetĂłw. MajÂąc do dyspozycji uniwersyteckie komputery postanowiÂł obliczyĂŚ rachunek prawdopodobieĂąstwa pojawiania siĂŞ plam na SÂłoĂącu, dziĂŞki czemu udaÂło mu siĂŞ stwierdziĂŚ, jakim cyklom sÂą one podporzÂądkowane. DÂługotrwaÂłe obliczenia wykazaÂły, Âże cykl sÂłoneczny trwa 187 lat i jest czĂŞÂściÂą dÂłuÂższego cyklu trwajÂącego 18139 lat. Te dwa cykle okazaÂły siĂŞ byĂŚ rezultatem krĂłtszych cyklĂłw trwajÂących 11.49 roku. Plamy na SÂłoĂącu byÂły obserwowane przez wszystkie staroÂżytne cywilizacje. Cykl powtarzajÂący siĂŞ co 11.49 roku mieszaÂł siĂŞ z innym cyklem, ktĂłre po³¹czone razem tworzyÂły cykl 187 letni a ten z kolei tworzyÂł ten najdÂłuÂższy, ponad 18 tys. letni. Wnioskiem z tych obliczeĂą byÂło to, Âże kaÂżdy z tych cyklĂłw moÂżna byÂło podzieliĂŚ na podcykle trwajÂące po 3742 lata czyli 1366040 dni. Liczba ta wkrĂłtce okazaÂła siĂŞ byĂŚ niezwykle waÂżna, gdy po wizycie w jednej z bibliotek, w ksi¹¿ce na temat astronomii MajĂłw, Cotterell odkryÂł, Âże w systemie religijnym tej cywilizacji dokÂładnie tÂą liczbĂŞ uznawano za liczbĂŞ ÂświĂŞtÂą. OczywiÂście wci¹¿ czekaÂło na odpowiedÂź pytanie w jaki sposĂłb Majowie doszli do tej liczby bez uÂżycia supernowoczesnych komputerĂłw, ktĂłre obliczaÂły tÂą liczbĂŞ dla Cotterella przez wiele tygodni. To zdumiewajÂące odkrycie spowodowaÂło, Âże Cotterell postanowiÂł przyjrzeĂŚ siĂŞ bliÂżej kulturze MajĂłw i wyjechaÂł do Meksyku. Rozumienie Âświata i praw nim rzÂądzÂących prezentowane dziÂś przez Cotterella z pewnoÂściÂą nie zjednuje mu przyjació³ w Âśrodowisku naukowym. Akademicy nie sÂą w stanie zaakceptowaĂŚ jego podejÂścia do nauki. Nadmiar odkryĂŚ i znalezienie odpowiedzi na wszystkie (!) pytania, jakie zadaje wspó³czesna fizyka wprawiÂło Âświat naukowy w osÂłupienie. Cotterell zdefiniowaÂł jak dziaÂła grawitacja, pole magnetyczne, elektrycznoœÌ na poziomie atomowym i wiele innych zagadnieĂą naukowych. Typowy, ortodoksyjny fizyk, ktĂłry caÂłe swoje Âżycie spĂŞdziÂł na uczelni i nie byÂł w stanie nawet zbliÂżyĂŚ siĂŞ do odpowiedzi choĂŚby na jedno z tych pytaĂą z pewnoÂściÂą nie bĂŞdzie traktowaÂł przyjaÂźnie osoby, ktĂłra otwarcie mĂłwi, Âże wszystkie te lata spĂŞdzone na uczelni i uzyskane na niej tytuÂły naukowe sÂą oparte w caÂłoÂści na kolosalnym b³êdzie (!). Cotterell jest teÂż w stanie wykazaĂŚ, w ktĂłrym momencie wspó³czesna nauka skrĂŞciÂła w ÂślepÂą uliczkĂŞ. Wszystko zaczĂŞÂło siĂŞ wraz ze z³¹ interpretacjÂą zjawisk fizycznych w latach 20-30 zeszÂłego wieku. Jednak aby naprawiĂŚ ten b³¹d, nauka musiaÂłaby przyznaĂŚ siĂŞ do b³êdu i cofn¹Ì do momentu gdzie go popeÂłniÂła, bo wszystko wskazuje na to, Âże b³¹dzi ona juÂż przez co najmniej 80 lat. Trudno jednak wyobraziĂŚ sobie takie dobrowolne posuniĂŞcie ze strony naukowcĂłw, bo to wykazaÂłoby, Âże ich „wiedza” z takim trudem zdobyta – jest niepotrzebna. ByÂłaby to takÂże kompromitacjÂą nauki, ktĂłra brnÂąc w zaÂślepieniu przed siebie, nie zdoÂłaÂła odkryĂŚ jak bardzo b³¹dzi. ZaÂślepienie nauki wynika z ignorowania dorobku czÂłowieka z przeszÂłoÂści i Cotterell byÂł w stanie doceniĂŚ to badajÂąc kultury MajĂłw, InkĂłw czy Egipcjan. Niczego sam nie odkryÂł a jedynie rozszyfrowaÂł to, co od dawna byÂło odkryte. Dla akademikĂłw jest to puÂłapka, bo gdyby nagle zechcieli zmieniĂŚ swoje podejÂście do wiedzy szybko staliby siĂŞ bezrobotni, bo ustaÂłoby finansowanie uniwersytetĂłw, gdyby okazaÂło siĂŞ, Âże wszystkie odpowiedzi na waÂżne pytania sÂą znane i nie ma juÂż czego odkrywaĂŚ. PracujÂąc nad nowÂą teoriÂą grawitacji Cotterel znalazÂł takÂże sposĂłb w jaki moÂżna stworzyĂŚ fale grawitacyjne a takÂże fale antygrawitacyjne. ZdaÂł sobie wĂłwczas sprawĂŞ, Âże fale antygrawitacyjne spowodujÂą molekularnÂą dezintegracjĂŞ materii. Aby poj¹Ì ten problem, naleÂży zrozumieĂŚ w jaki sposĂłb atomy ³¹czÂą siĂŞ ze sobÂą. Cotterell zauwaÂżyÂł, Âże istniejÂą trzy rodzaje takich po³¹czeĂą z czego dwa konwencjonalne i akceptowalne przez akademickÂą fizykĂŞ. Pierwsze z nich jest wiÂązaniem jonowym w ktĂłrym dwa jony – pozytywny i negatywny przyciÂągajÂą siĂŞ nawzajem. Drugie jest wiÂązaniem kowalencyjnym w ktĂłrym atomy posiadajÂą wspĂłlne elektrony. Trzecim wiÂązaniem jest wiÂązanie wodorowe, ktĂłrego nikt tak naprawdĂŞ nie rozumie, bo jeÂśli atomy wodoru majÂą wspĂłlny elektron, to nie bĂŞdzie w wiÂązaniu innych elektronĂłw, bo kaÂżdy atom wodoru ma tylko jeden elektron. Atom wodoru jest bardzo prostym atomem. Jest zbudowany z jednego Âładunku pozytywnego i jednego negatywnego, nie moÂże wiĂŞc dzieliĂŚ ze sobÂą elektronu bez rozbicia siĂŞ na dwie czĂŞÂści. Przez jakiÂś czas panowaÂło w nauce przeÂświadczenie, Âże atomy wodoru ³¹czÂą siĂŞ ze sobÂą w jakiÂś inny sposĂłb. Wg. Cotterela jest to pole grawitacyjne, ktĂłre umoÂżliwia po³¹czenie siĂŞ ze sobÂą atomĂłw wodoru. Tak wiĂŞc jeÂśli uÂżyjemy antygrawitacji zaÂłamiemy molekularnÂą strukturĂŞ w tych po³¹czeniach. JeÂśli uÂżyjemy antygawitacji oÂświetlajÂąc niÂą wodĂŞ, molekularne po³¹czenia, ktĂłre trzymajÂą atomy tlenu i wodoru razem ze sobÂą – po prostu siĂŞ rozpadnÂą. Woda zniknie i na jej miejscu powstanie wielka iloœÌ tlenu i wodoru. W praktyce oznacza to moÂżliwoœÌ nieograniczonej produkcji wodoru potrzebnego do napĂŞdu samochodĂłw i produkcji energii a takÂże jako produkt uboczny tlen, ktĂłry doskonale wzbogaci naszÂą atmosferĂŞ. JeÂśli jednak w tej wodzie bĂŞdzie pÂływaĂŚ ryba czy czÂłowiek to takÂże i on ulegnie dezintegracji. Taka reakcja moÂże byĂŚ wykorzystana do stworzenia broni znanej z filmĂłw Star Trek. Cotterell podejrzewa, Âże zaakceptowanie jego teorii wiÂązaÂłoby siĂŞ z powstaniem takiej broni i Rosjanie czy ChiĂączycy z pewnoÂściÂą nie mieliby oporĂłw aby jej uÂżyĂŚ. I jest to jedyny powĂłd ktĂłry w jakiÂś sposĂłb tÂłumaczy niechĂŞĂŚ nauki do tak oczywistych odkryĂŚ." http://nowaatlantyda.com/2011/05/10/odkodowywanie-swiata/
|
|
« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2011, 14:06:23 wysłane przez songo1970 »
|
Zapisane
|
"Pustka to mniej ni¿ nic, a jednak to coœ wiêcej ni¿ wszystko, co istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstaj¹ wszystkie mo¿liwoœci. To jest Absolutna ŒwiadomoœÌ; coœ o wiele wiêcej ni¿ nawet Uniwersalna Inteligencja."
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #107 : Sierpień 30, 2011, 14:11:22 » |
|
@ Kiara
Bo przez wieki uczono ich nie wierzyĂŚ sobie a innym , ktĂłrzy wiedzÂą wiĂŞcej i lepiej od nas samych. MoÂże i wiedzÂą wiĂŞcej, ale o tym, jaka wiedza do mnie trafia a jaka nie przemawia to wiem ja sam najlepiej. I wÂłaÂśnie dlatego wiara bywa taka zwodnicza. Wierzy siĂŞ tym, ktĂłrzy majÂą lepszy marketing A serio, to modlitwa jest aktem wiedzy, nie wiary i dlatego pomaga.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #108 : Sierpień 30, 2011, 21:11:04 » |
|
Bogu niech bĂŞdÂą dziĂŞki JarosÂław Stró¿yk | PrzeglÂąd Katolicki | 7 Czerwiec 2011 | Komentarze (0) W niedzielĂŞ 5 czerwca obchodzony bĂŞdzie juÂż czwarty DzieĂą DziĂŞkczynienia. To okazja, by przypomnieĂŚ sobie, jak wielkie znaczenie ma proste sÂłowo „dziĂŞkujĂŞ”. Budowa ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej, ktĂłra powstaje na polach wilanowskich pod WarszawÂą, jest czĂŞsto w mediach przedstawiana jako niepotrzebna inwestycja, przykÂład megalomanii polskiego KoÂścioÂła. Krytykuje siĂŞ jÂą za rozmach, z jakim zostaÂła zaprojektowana, i olbrzymie koszty. W tej caÂłej krytyce umyka gdzieÂś cel jej budowy i fakt, Âże staÂła siĂŞ ona okazjÂą do przypomnienia, jak waÂżne jest dziĂŞkowanie Bogu za wszystko, co mamy. – Ta budowa rzeczywiÂście nie miaÂłaby sensu, gdyby nie wypeÂłniaÂła jej g³êboka treœÌ – mĂłwi kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. – TÂą treÂściÂą jest dziĂŞkczynienie Bogu za naszÂą ojczyznĂŞ, za KoÂśció³ i za kaÂżde dobro, ktĂłre nas spotyka – podkreÂśla. NiewypeÂłnione zobowiÂązanie SkÂąd w ogĂłle wzi¹³ siĂŞ pomysÂł postawienia takiej ÂświÂątyni? Idea jej budowy siĂŞga czasĂłw krĂłla StanisÂława Augusta Poniatowskiego. Wzniesienie ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej uchwalili w 1791 r. posÂłowie Sejmu Czteroletniego jako wyraz wdziĂŞcznoÂści za uchwalenie Konstytucji 3 maja. Na przeszkodzie powstania ÂświÂątyni stanĂŞÂła wojna z RosjÂą, a póŸniej rozbiory. PomysÂł jednak nigdy nie umarÂł. Po odzyskaniu po ponad 120 latach niepodlegÂłoÂści powrĂłcono do idei budowy. ÂŚwiÂątynia miaÂła zostaĂŚ wotum wdziĂŞcznoÂści za odzyskanie wolnoÂści. Wybuch II wojny Âświatowej, okupacja hitlerowska oraz dyktatura komunistyczna uniemoÂżliwiÂły realizacjĂŞ budowy przez nastĂŞpne kilkadziesiÂąt lat. Z inicjatywÂą kolejnego powrotu do idei wzniesienia ÂświÂątyni wystÂąpiÂł prymas Polski JĂłzef Glemp, ktĂłry przypomniaÂł o niewypeÂłnionym zobowiÂązaniu narodu polskiego. W uchwale powziĂŞtej z okazji 200-lecia Konstytucji 3 maja Komisja Konstytucyjna Senatu RP potwierdziÂła aktualnoœÌ zÂłoÂżonego niegdyÂś Âślubu. 13 czerwca 1999 r. Ojciec ÂŚwiĂŞty Jan PaweÂł II poÂświĂŞciÂł kamieĂą wĂŞgielny pod budowĂŞ ÂświÂątyni. Budowa rozpoczĂŞÂła siĂŞ w 2003 r. Mimo ró¿nych przeciwnoÂści losu prace na budowie postĂŞpowaÂły. Efekt moÂżna oglÂądaĂŚ dziÂś w Wilanowie. ÂŚwiÂątynia stoi w stanie surowym. W lutym na jej kopule zamontowano krzyÂż. – Mam nadziejĂŞ, Âże na przeÂłomie 2012 i 2013 r. ÂświÂątynia w stanie pó³surowym zostanie poÂświĂŞcona. Na jej ostateczny wyglÂąd przyjdzie nam zapewne poczekaĂŚ jeszcze wiele lat, ale waÂżne, Âże koÂśció³ zacznie sÂłuÂżyĂŚ wiernym – mĂłwi kard. Nycz. Nie tylko mury Z jego inicjatywy powoÂłano do Âżycia Centrum OpatrznoÂści BoÂżej. W ramach centrum powstaje nie tylko sama ÂświÂątynia, ale teÂż wiele innych instytucji. JuÂż w tej chwili przy centrum dziaÂła Instytut PapieÂża Jana PawÂła II, ktĂłry gromadzi i kataloguje pamiÂątki zwiÂązane z naszym wielkim rodakiem. W przyszÂłoÂści powstanie takÂże centrum wolontariatu oraz hospicjum. BiorÂąc pod uwagĂŞ, Âże sÂąsiadujÂące ze ÂświÂątyniÂą tereny sÂą najszybciej w stolicy rozwijajÂącÂą siĂŞ dzielnicÂą mieszkaniowÂą, w planach jest takÂże otwarcie katolickiego przedszkola. Centrum ma byĂŚ takÂże wielkim miejscem pamiĂŞci o tym, co w historii naszej ojczyzny waÂżne. W podziemiach ÂświÂątyni zostaÂł usytuowany Panteon Wielkich PolakĂłw, czyli miejsce pochĂłwku osĂłb szczegĂłlnie zasÂłuÂżonych w historii Polski i KoÂścioÂła. Do tej pory spoczĂŞli tam m.in. znany poeta ks. Jan Twardowski, wieloletni kapelan Rodzin KatyĂąskich ks. praÂłat ZdzisÂław Peszkowski, pierwszy minister spraw zagranicznych III RP Krzysztof Skubiszewski oraz ostatni polski prezydent na uchodÂźstwie Ryszard Kaczorowski, ktĂłry zgin¹³ w katastrofie smoleĂąskiej. Niezwykle waÂżnym elementem centrum bĂŞdzie teÂż powstajÂące muzeum dwĂłch wielkich PolakĂłw: Jana PawÂła II i prymasa Stefana WyszyĂąskiego. DziĂŞkuje nie kÂłuje Z Centrum BoÂżej OpatrznoÂści zwiÂązane jest takÂże nowe ÂświĂŞto ustanowione w polskim KoÂściele. To DzieĂą DziĂŞkczynienia, ktĂłry jest obchodzony zawsze w pierwszÂą niedzielĂŞ czerwca. ZostaÂł ustanowiony w 2008 r. z inicjatywy kard. Nycza. – Mamy tyle spraw, za ktĂłre powinniÂśmy dziĂŞkowaĂŚ, a tego nie robimy. Ten dzieĂą jest po to, by o tym przypomnieĂŚ – mĂłwiÂł wĂłwczas. Pierwszy DzieĂą DziĂŞkczynienia przeÂżywaliÂśmy 1 czerwca 2008 r. pod hasÂłem: „DziĂŞkuje nie kÂłuje”. G³ówne obchody odbyÂły siĂŞ na polach wilanowskich, gdzie przez caÂły dzieĂą wystĂŞpowaÂły ró¿ne zespoÂły i bawiÂły siĂŞ caÂłe rodziny. II DzieĂą DziĂŞkczynienia obchodzono pod hasÂłem: „DziĂŞkujemy za wolnoœÌ”. ChodziÂło g³ównie o upamiĂŞtnienie rocznic trzech wydarzeĂą: 30. rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana PawÂła II do ojczyzny, 20. rocznicy pierwszych czĂŞÂściowo wolnych wyborĂłw z 4 czerwca 1989 r. oraz 10. rocznicy wizyty Jana PawÂła II w polskim parlamencie. Na placu PiÂłsudskiego w Warszawie postawiono krzyÂż w miejscu, w ktĂłrym staÂł on w 1979 r., kiedy Jan PaweÂł II wypowiadaÂł sÂłynne sÂłowa: „Niech zstÂąpi Duch TwĂłj i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. Z kolei w ubiegÂłym roku DzieĂą DziĂŞkczynienia po³¹czony byÂł z beatyfikacjÂą ks. Jerzego PopieÂłuszki. Z tej okazji w sposĂłb szczegĂłlny dziĂŞkowaliÂśmy za osobĂŞ nowego bÂłogosÂławionego. Tegoroczny DzieĂą DziĂŞkczynienia obchodzony bĂŞdzie 5 czerwca. – W tym roku, w sposĂłb szczegĂłlny, bĂŞdziemy dziĂŞkowaĂŚ Panu Bogu za dwĂłch najwiĂŞkszych PolakĂłw XX w.: Ojca ÂŚwiĂŞtego Jana PawÂła II i Prymasa TysiÂąclecia kard. Stefana WyszyĂąskiego. WyjÂątkowÂą okazjÂą ku temu staÂło siĂŞ wyniesienie na oÂłtarze pierwszego papieÂża z rodu PolakĂłw, ktĂłrego dokonaÂł Benedykt XVI w dniu 1 maja – podkreÂśla kard. Nycz. Metropolita warszawski zaznacza, Âże rĂłwnie waÂżnym powodem do dziĂŞkczynienia i modlitwy jest 30. rocznica Âśmierci Prymasa TysiÂąclecia, a takÂże 110. rocznica jego urodzin. – DziĂŞkujÂąc za piĂŞkne i ÂświĂŞte Âżycie kard. Stefana WyszyĂąskiego oraz dokonane przez niego dla KoÂścioÂła i Polski wielkie dzieÂła, bĂŞdziemy prosiĂŚ Boga o jego rych³¹ beatyfikacjĂŞ – zwraca uwagĂŞ metropolita warszawski. Jak poinformowaÂł prezes Centrum OpatrznoÂści BoÂżej Piotr GaweÂł, jednym z elementĂłw obchodĂłw ÂŚwiĂŞta DziĂŞkczynienia bĂŞdzie procesja z relikwiami bÂł. Jana PawÂła II. W niedzielĂŞ 5 czerwca rano, po krĂłtkim naboÂżeĂąstwie na placu PiÂłsudskiego, Traktem KrĂłlewskim do ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej w Wilanowie wyruszy dziĂŞkczynna procesja. Na jej poszczegĂłlnych odcinkach relikwie bĂŞdÂą nieÂśli przedstawiciele ró¿nych Âśrodowisk i grup, m.in. wspĂłlnota akademicka i neokatechumenalna oraz Ruch ÂŚwiatÂło-ÂŻycie. Na ostatnim odcinku, przy parafii Âśw. Antoniego Marii Zaccarii przy ul. Sobieskiego, do procesji w³¹czÂą siĂŞ prezydenci, burmistrzowie i przedstawiciele miast papieskich z caÂłej Polski. W samo poÂłudnie przed ÂŚwiÂątyniÂą OpatrznoÂści BoÂżej odprawiona zostanie ogĂłlnonarodowa Msza Âśw. dziĂŞkczynna za beatyfikacjĂŞ Jana PawÂła II, ktĂłrej przewodniczyĂŚ bĂŞdzie nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, a homiliĂŞ wygÂłosi przewodniczÂący Episkopatu Polski abp JĂłzef Michalik. Po Eucharystii relikwie bÂł. Jana PawÂła II zostanÂą uroczyÂście przeniesione do Panteonu Wielkich PolakĂłw w podziemiach ÂświÂątyni. Tego dnia we wszystkich parafiach w Polsce odbĂŞdzie siĂŞ zbiĂłrka pieniĂŞdzy na budowĂŞ ÂŚwiÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej. DziĂŞkuje.pl – Nie bĂŞdzie wdziĂŞcznoÂści czÂłowieka dla Boga, jeÂżeli nie bĂŞdzie wdziĂŞcznoÂści czÂłowieka dla czÂłowieka – tÂłumaczy Piotr GaweÂł. To wÂłaÂśnie g³ówna idea, ktĂłra przyÂświeca nie tylko Dniu DziĂŞkczynienia, ale caÂłemu przedsiĂŞwziĂŞciu, jakim jest budowa Centrum OpatrznoÂści BoÂżej. Kiedy bĂŞdziemy uczyĂŚ siĂŞ mĂłwiĂŚ sÂłowo „dziĂŞkujĂŞ” i uÂświadomimy sobie, Âże oprĂłcz problemĂłw dnia codziennego, ktĂłre nas otaczajÂą, jest teÂż Pan BĂłg, ktĂłremu warto dziĂŞkowaĂŚ, wtedy wÂłaÂśnie bĂŞdziemy mogli powiedzieĂŚ o sukcesie naszego przedsiĂŞwziĂŞcia. W celu popularyzowania idei Dnia DziĂŞkczynienia stworzony zostaÂł serwis spoÂłecznoÂściowy dziekuje.pl. Jest on miejscem spotkania tych, ktĂłrzy czujÂą i chcÂą wyraziĂŚ swojÂą wdziĂŞcznoœÌ. Pozwala na publikowanie podziĂŞkowaĂą, kierowanych zarĂłwno do najbliÂższych, znajomych i nieznajomych, jak i do Pana Boga. IdeÂą strony jest aktywizowanie ludzi wokó³ idei dziĂŞkczynienia za „dobro powszednie”, ale i za cudowne, szczĂŞÂśliwe zdarzenia w naszym Âżyciu, ktĂłre zawdziĂŞczamy OpatrznoÂści BoÂżej. – JeÂśli na co dzieĂą bĂŞdziemy potrafili lepiej pamiĂŞtaĂŚ o sÂłowie „dziĂŞkujĂŞ”, bĂŞdziemy Âżyli w kraju bardziej uÂśmiechniĂŞtych i szczĂŞÂśliwych ludzi, a mury kompleksu ÂświÂątynnego napeÂłniÂą siĂŞ dziĂŞkczynieniem PolakĂłw – przekonujÂą przedstawiciele Centrum BoÂżej OpatrznoÂści. DziĂŞkujemy OpatrznoÂści – to tytuÂł ksi¹¿ki autorstwa kard. Kazimierza Nycza, ktĂłrÂą metropolita warszawski wydaÂł, aby wesprzeĂŚ budowĂŞ ÂświÂątyni OpatrznoÂści BoÂżej. Dlatego teÂż tematem publikacji jest wdziĂŞcznoœÌ i dziĂŞkczynienie. Kard. Nycz wspomina swoje dzieciĂąstwo i poczÂątki kapÂłaĂąstwa, dziĂŞkujÂąc za wszelkie dobro i wsparcie, jakiego doÂświadczyÂł. - Jestem wdziĂŞczny Bogu za mÂądrego ojca i matkĂŞ, dobrÂą matkĂŞ. Za codziennÂą domowÂą katechezĂŞ, na ktĂłrÂą skÂładaÂło siĂŞ nasze Âżycie: wspĂłlne posiÂłki, praca, niedzielne msze Âśw., wszystkie rodzinne wigilie, uroczystoÂści, a przede wszystkim modlitwa moich rodzicĂłw – pisze hierarcha. Dziennikarka Milena Kindziuk, ktĂłra redagowaÂła ksi¹¿kĂŞ, podkreÂśla, Âże to pierwsza pozycja, w ktĂłrej kard. Nycz opowiada o sobie. – KsiÂądz kardynaÂł opowiada nam o swoim dzieciĂąstwie. Pisze o smaku pomaraĂączy i uwagach w szkolnym dzienniczku – mĂłwi Kindziuk. Autor wiele uwagi poÂświĂŞca teÂż wyjaÂśnieniu samego pojĂŞcia OpatrznoÂści. NawiÂązuje do s³ów Jana PawÂła II, ktĂłry podkreÂślaÂł, Âże OpatrznoœÌ ma „najwyÂższÂą wÂładzĂŞ nad Âświatem” i jest „peÂłna troski o wszystkie stworzenia, a szczegĂłlnie o czÂłowieka”. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/bogu-niech-beda-dzieki,330,page3.html..................................... Czarna lista programĂłw niekatolickich ws / ju./mw | EKAI | 8 Lipiec 2011 | Komentarze (1) Forum MichaÂła ArchanioÂła podejmie pracĂŞ nad opracowywaniem oraz analizowaniem na bie¿¹co audycji radiowych, programĂłw telewizyjnych, artyku³ów prasowych pod wzglĂŞdem zgodnoÂści z wartoÂściami chrzeÂścijaĂąskimi. Monitoring prasy oraz tworzenie „czarnej listy” tytu³ów bĂŞdzie sÂłuÂżyÂło - wedÂług przedstawicieli forum - klarowaniu przekazu informacyjnego. Informacja lepsza bowiem, zgodnie z prezentowanym na Forum przez prof. JĂłzefa OleĂąskiego fundamentalnym prawem informacji, jest wypierana przez gorszÂą. Zdaniem uczestnikĂłw Forum najwaÂżniejszym z punktu widzenia przyszÂłoÂści katolicyzmu w Polsce jest „zagospodarowanie” grupy tzw. biernych katolikĂłw. SÂą to ludzie, ktĂłrzy choĂŚ sÂą wierzÂący, a nawet czĂŞsto praktykujÂący, bardzo Âłatwo przyjmujÂą opinie oraz przekonania zawarte w przekazach debaty publicznej. Do³¹cz do nas na Facebooku W tym celu jednym z podstawowych wyzwaĂą duszpasterskich jest zaktywizowanie biernych katolikĂłw poprzez mobilizowane ich do zaangaÂżowania w ró¿nego rodzaju wspĂłlnotach, w parafiach, w organizacjach wolontariackich. „OdciÂągnijmy ludzi od telewizji i pomó¿my im odkryĂŚ wartoœÌ dziaÂłania dla drugiego czÂłowieka”. Kolejnym problemem, ktĂłrym bĂŞdzie siĂŞ zajmowaĂŚ Forum jest obecnoœÌ ksiĂŞdza w przestrzeni publicznej. Czy nie istnieje w Polsce stereotyp „zÂłego ksiĂŞdza”? Dlaczego statystyczny Polak nie dowiaduje siĂŞ o tym, co dobrego robiÂą polscy ksiĂŞÂża? Ponadto istnieje potrzeba oÂżywienia debaty na temat poziomu katechezy w szkole, tworzenia zespo³ów zadaniowych ksiĂŞÂży – dla mÂłodzieÂży, dla dzieci, rekolekcjonistĂłw, szukania metod dotarcia do ludzi indywidualnie, nauki modlitwy w parafiach. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Forum SpoÂłeczne MichaÂła ArchanioÂła ma przede wszystkim na celu pobudzaĂŚ dyskusjĂŞ na temat waÂżnych problemĂłw Âżycia PolakĂłw w nurcie katolickiej nauki spoÂłecznej oraz wspomagaĂŚ twĂłrczÂą i aktywnÂą rolĂŞ religii w polskim spoÂłeczeĂąstwie. Za podstawowe wartoÂści Forum uznaje: rodzinĂŞ, wolnoœÌ religijnÂą, moralnÂą ekonomiĂŞ, spoÂłeczeĂąstwo obywatelskie, religijny kapitaÂł spoÂłeczny, solidarnoœÌ, wspĂłlnotĂŞ, kulturĂŞ oraz wychowanie. http://religia.onet.pl/kraj,19/czarna-lista-programow-niekatolickich,409.html
|
|
« Ostatnia zmiana: Sierpień 31, 2011, 19:54:44 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #109 : Sierpień 31, 2011, 19:43:28 » |
|
KRYZYS KOSCIOLA. Ojca Leona slow kilka Z kaÂżdej strony otaczajÂą nas jakieÂś, wiĂŞksze i mniejsze, kryzysy – finansowe, gospodarcze, rodzinne, trudno wiĂŞc dziwiĂŚ siĂŞ, Âże mĂłwi siĂŞ o kryzysie KoÂścioÂła. Nie jest to wcale wymysÂł wspó³czesnoÂści, gdyÂż, jak siĂŞ okazuje, kryzys w KoÂściele trwa od poczÂątku jego istnienia, zwiÂązany min. ze skÂłonnoÂściÂą ludzi do grzechĂłw czy przeÂśladowaniami, ktĂłre uniemoÂżliwiajÂą swobodne funkcjonowanie. MĂłwi siĂŞ teÂż, Âże KoÂśció³ psujÂą pieniÂądze. Jak jest naprawdĂŞ? KoÂśció³, jak kaÂżda instytucja, potrzebuje pieniĂŞdzy do normalnego funkcjonowania. Gdzie wiĂŞc zaczyna siĂŞ zepsucie? Ojciec Leon jest w tej kwestii bardzo stanowczy. Wiele jest osĂłb, ktĂłre twierdzÂą, Âże KoÂśció³ nie przetrwa kryzysu i zniknie, przestanie istnieĂŚ. Jak bĂŞdzie naprawdĂŞ? Trzeba pamiĂŞtaĂŚ, Âże KoÂśció³ to nie tylko biskupi i hierarchowie, ale kaÂżdy z nas. Wszyscy powinniÂśmy odpowiedzieĂŚ sobie na pytanie, czy moja wiara jest staÂła i prawdziwa? Czy dajĂŞ Âświadectwo innym, przyciÂągam ich, czy raczej zniechĂŞcam? (mp) http://religia.onet.pl/video/details/kryzys-koscioa-ojca-leona-sow-kilka,11293/........................... RV / ms, ju. | EKAI | 4 Lipiec 2011 | Komentarze (0) Moda na katolickÂą ksi¹¿kĂŞ WÂłochy przeÂżywajÂą boom ksi¹¿ek o tematyce religijnej. JuÂż dziÂś stanowiÂą one 13 proc. rynku wydawniczego, wypuszczajÂąc do obiegu 4,5 tys. nowoÂści rocznie. WartoœÌ sprzedanych publikacji w ciÂągu roku to 260 mln euro. Dystrybucja dokonuje siĂŞ przede wszystkim za poÂśrednictwem ksiĂŞgarni katolickich, ktĂłrych jest ponad 400, ale nie tylko. ChoĂŚ przez wiele lat publikacje katolickie padaÂły ofiarÂą swoistego ostracyzmu i w najlepszym wypadku byÂły zaliczane do ezoteryki i okultyzmu, dziÂś rĂłwnieÂż wydawnictwa i ksiĂŞgarnie Âświeckie odkryÂły w tych ksi¹¿kach nowe ÂźrĂłdÂło zyskĂłw. Do³¹cz do nas na Facebooku PrzeÂłom wprowadziÂł Jan PaweÂł II. Jako pierwszy z papieÂży adresowaÂł on swe teksty do szerokiego odbiorcy, rĂłwnieÂż do niewierzÂących i jako taki byÂł sprzedawany poza obiegiem katolickim. Benedykt XVI podtrzymaÂł tĂŞ dobrÂą tradycjĂŞ. Obok Karola WojtyÂły polskim autorem bestsellerĂłw na tutejszym rynku wydawniczym jest s. Faustyna Kowalska ze swym „Dzienniczkiem”. Zjawiskiem typowo wÂłoskim sÂą bestsellerowi purpuraci: kard. Carlo Maria Martini, ktĂłrego wznowiono ostatnio 44-krotnie w 12 wydawnictwach, oraz kard. Gianfranco Ravasi, ktĂłry w ubiegÂłym roku miaÂł 27 nowoÂści i wznowieĂą w 13 wydawnictwach. Do katolickich bestsellerĂłw zaliczane sÂą takÂże religijne zwierzenia popularnych postaci show-biznesu. PrzykÂładem Paolo Brosio, znany komentator sportowy, ktĂłry opisaÂł historiĂŞ swych upadkĂłw i nawrĂłcenia w Medjugorje. Jego ksi¹¿ka „O krok od przepaÂści” sprzedaÂła siĂŞ w 200 tys. egzemplarzy. Nie gorsze osiÂągniĂŞcia ma teÂż piÂłkarz Nicola Legrottaglie. Jak sam wyznaje, jego dwie ksi¹¿ki sÂą speÂłnieniem obietnicy danej w dzieciĂąstwie Jezusowi: - JeÂśli zostanĂŞ piÂłkarzem pierwszej ligi, stanĂŞ siĂŞ Twoim misjonarzem – powiedziaÂł kiedyÂś w modlitwie maÂły MikoÂłaj. I dlatego jego pierwsza ksi¹¿ka o wierze nosi tytuÂł: „DaÂłem sÂłowo”. WaÂżnym czynnikiem sukcesu wydawnictw katolickich jest wzrost liczby czytelnikĂłw, o 10 proc. w ciÂągu ostatnich trzech lat. Co waÂżne, znajdujÂą siĂŞ wÂśrĂłd nich ludzie mÂłodzi oraz niewierzÂący. - RĂłwnieÂż ateiÂści czujÂą potrzebĂŞ dialogu z wierzÂącymi, aby odkryĂŚ wartoÂści, ktĂłre mogÂą posÂłuÂżyĂŚ za pomost do nowego humanizmu – podkreÂśla ks. Rosino Gibellini, dyrektor wydawnictwa Queriniana. Wypromowane przez niego bestsellery to tytuÂły autorstwa kard. Waltera Kaspera – 40 tys. egzemplarzy, Anselma GrĂźna – 100 tys. oraz Henriego Nouwena – 150 tys. http://religia.onet.pl/swiat,18/moda-na-katolicka-ksiazke,388.html............................. UzaleÂżnienia leczÂą w Licheniu Robert Adamczyk / ms/mw | EKAI | 19 Lipiec 2011 | Komentarze (20) Setki osĂłb uzaleÂżnionych od alkoholu, papierosĂłw, jedzenia, seksu czy internetu kaÂżdego roku przyjeÂżdÂża do Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom UzaleÂżnionym, ktĂłre dziaÂła przy sÂłynnym sanktuarium Matki BoÂżej LicheĂąskiej. Psycholodzy, terapeuci, ksiÂądz duszpasterz oraz wolontariusze sÂą dyspozycji wszystkich tych, ktĂłrzy czujÂą, Âże sami nie sÂą w stanie uporaĂŚ siĂŞ ze swoimi problemami, a chcÂą odzyskaĂŚ utraconÂą nadziejĂŞ i zmieniĂŚ swoje Âżycie. Codzienna praca W pierwszych latach istnienia Centrum dziaÂłaÂło wy³¹cznie sezonowo. Ze wzglĂŞdu na duÂże zainteresowanie mityngami trzeÂźwoÂściowymi, zapadÂła decyzja o wydÂłuÂżeniu dziaÂłalnoÂści placĂłwki. Sta³¹ formÂą pracy staÂł siĂŞ codzienny dyÂżur terapeuty, duszpasterza i pracownika pierwszego kontaktu. Tylko w pierwszym roku funkcjonowania (2001) w Centrum przeprowadzono 3391 konsultacji. Do³¹cz do nas na Facebooku OsĂłb bĂŞdÂących w ró¿nego rodzaju kryzysach, potrzebujÂących pomocy zgÂłasza siĂŞ z roku na rok coraz wiĂŞcej. NajczĂŞÂściej szukajÂą wsparcia czÂłonkowie rodzin osĂłb uzaleÂżnionych. WÂśrĂłd uzaleÂżnieĂą dominuje alkoholizm. Mniejsze, choĂŚ nieznacznie, sÂą problemy z narkomaniÂą, nikotynizmem, erotomaniÂą, uzaleÂżnieniem od internetu, a takÂże z innymi zjawiskami, jak przemoc w rodzinie, zaburzenia psychiczne, anoreksja, bulimia. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw UzaleÂżnieniom ulegajÂą teÂż coraz to mÂłodsze osoby. Aby mieĂŚ z nimi lepszy i Âłatwiejszy kontakt pracownicy Centrum udzielajÂą porad takÂże przez internet. StronĂŞ internetowÂą odwiedza kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb rocznie. Prowadzone sÂą rĂłwnieÂż rozmowy przez skype’a, informacje i porady udzielane sÂą coraz czĂŞÂściej za pomocÂą poczty elektronicznej. Przepowiednie z Lichenia W ramach Centrum dziaÂła takÂże Poradnia Odnowy Rodziny. Prowadzone sÂą rozmowy i szkolenia na temat naturalnego planowania rodziny, dialogi ma³¿eĂąskie, pomoc ma³¿eĂąstwom zagroÂżonym rozbiciem i przeÂżywajÂącym ró¿nego rodzaju trudnoÂści i kryzysy ma³¿eĂąskie czy teÂż doÂświadczajÂącym problemĂłw wychowawczych. Poradnia prowadzi takÂże kursy przedma³¿eĂąskie. Mityng pod gwiazdami StaÂłym wydarzeniem w Licheniu staÂły siĂŞ OgĂłlnopolskie Spotkania TrzeÂźwoÂściowe, ktĂłrych tradycyjnym terminem jest ostatnia sobota i niedziela lipca. Pierwsze z nich odbyÂło siĂŞ w 1993 roku z inicjatywy grupy AA „JednoœÌ” z Konina, ks. StanisÂława Kowalskiego z KoÂła oraz Apostolstwa TrzeÂźwoÂści i zgromadziÂło okoÂło 300 uczestnikĂłw. OdtÂąd z roku na rok „Mityngi pod gwiazdami” gromadziÂły coraz liczniejsze rzesze przedstawicieli tych Âśrodowisk z caÂłej Polski. W jubileuszowym, X Spotkaniu wziĂŞÂło udziaÂł 15 tys. osĂłb. ................................ UzaleÂżnienia leczÂą w Licheniu Robert Adamczyk / ms/mw | EKAI | 19 Lipiec 2011 | Komentarze (20) Od wielu lat czÂłonkowie wspĂłlnot samopomocowych przybywajÂą do Lichenia, aby modliĂŚ siĂŞ o ÂłaskĂŞ trzeÂźwego Âżycia i szczĂŞÂścia rodzinnego. W programie „Mityngu pod gwiazdami” znajdujÂą siĂŞ spotkania z psychologami i terapeutami, wspĂłlna Msza Âśw., caÂłonocne mityngi wspĂłlnot AA, Al-Anon, Al-Ateen, DDA, AN – Anonimowych NarkomanĂłw, AE - Anonimowych ErotomanĂłw, AH – Anonimowych HazardzistĂłw, AP – Anonimowych Palaczy oraz koncert muzyki religijnej. 2010 rok w liczbach W 2010 r. pracujÂący w LicheĂąskim Centrum psycholodzy, terapeuci i wolontariusze przeprowadzili 1996 rozmĂłw indywidualnych. Rozmowy dotyczyÂły problemĂłw z zakresu uzaleÂżnienia od alkoholu, narkotykĂłw, nikotyny, seksu, gier hazardowych, internetu, zakupĂłw, anoreksji, bulimii, przemocy w rodzinie. Omawiano teÂż problemy ma³¿eĂąskie, rodzinne, wychowawcze, zwiÂązane z naturalnym planowaniem rodziny, przygotowaniem do ma³¿eĂąstwa, a takÂże zwiÂązkĂłw niesakramentalnych, rozwodĂłw, separacji, problemĂłw religijnych. Tradycyjnie juÂż w ostatni weekend lipca przy wspó³pracy z miejscowÂą grupÂą AA zorganizowano XVIII LicheĂąskie OgĂłlnopolskie Spotkania TrzeÂźwoÂściowe. UdziaÂł w nich wziĂŞÂło okoÂło 20 tys. wiernych, a ponad 200 osĂłb skorzystaÂło w tym czasie z indywidualnych rozmĂłw z psychologami, terapeutami i wolontariuszami. W zwiÂązku z OgĂłlnopolskimi Spotkaniami TrzeÂźwoÂściowymi wydawany jest periodyk „Mityng pod gwiazdami”, zawierajÂący Âświadectwa osĂłb dotkniĂŞtych roÂżnymi uzaleÂżnieniami, a ktĂłre wyszÂły z naÂłogu przy wiĂŞkszym lub mniejszym udziale Centrum. Zorganizowano rĂłwnieÂż po raz pierwszy (wspĂłlnie z Duszpasterstwem TrzeÂźwoÂści Diecezji WÂłocÂławskiej) „Diecezjalny DzieĂą OÂświaty TrzeÂźwoÂściwej”, ktĂłry skupiÂł kilkuset wiernych zainteresowanych problematykÂą uzaleÂżnieĂą. Kolejnym przedsiĂŞwziĂŞciem Centrum sÂą LicheĂąskie Spotkania Rodzin pod nazwÂą „Piknik z mamÂą i tatÂą w Licheniu”. W imprezie zorganizowanej juÂż po raz drugi uczestniczyÂło kilka tysiĂŞcy dzieci i dorosÂłych. Obietnica dana papieÂżowi Powstanie Centrum zwiÂązane jest z wizytÂą papieÂża Jana PawÂła II w licheĂąskim sanktuarium w dniach 7-8 czerwca 1999 roku. Wtedy wÂłaÂśnie projekt centrum i postanowienie realizacji zÂłoÂżono na rĂŞce papieÂża jako wotum dziĂŞkczynne Zgromadzenia KsiĂŞÂży MarianĂłw za jego przyjazd do Lichenia. PapieÂż otrzymaÂł od zakonnikĂłw obietnicĂŞ utworzenia w Licheniu zespoÂłu poradni zajmujÂących siĂŞ „nowymi ubogimi” wspó³czesnego KoÂścioÂła i Âświata – osobami uzaleÂżnionymi i ich rodzinami. We wrzeÂśniu 2000 r., zaledwie 10 miesiĂŞcy od poÂświĂŞcenia placu budowy, powstaÂł budynek Centrum. Autorem projektu, jego g³ównym realizatorem oraz pierwszym dyrektorem zostaÂł ks. Dariusz Kwiatkowski. Jeszcze przed wstÂąpieniem do Zgromadzenia KsiĂŞÂży MarianĂłw pracowaÂł w oÂśrodkach resocjalizacyjnych. Od 1990 roku zwiÂązany z ruchem trzeÂźwoÂściowym, grupami samopomocowymi AA i Al-Anon. Od 1992 roku uczestniczyÂł w dyÂżurach Apostolstwa TrzeÂźwoÂści w Licheniu. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/uzaleznienia-lecza-w-licheniu,441,page2.html
|
|
« Ostatnia zmiana: Sierpień 31, 2011, 19:48:07 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #110 : Sierpień 31, 2011, 20:51:50 » |
|
to jest dobre : Mniejsze, choĂŚ nieznacznie, sÂą problemy z narkomaniÂą, nikotynizmem, erotomaniÂą, uzaleÂżnieniem od internetu, .. (..) Aby mieĂŚ z nimi lepszy i Âłatwiejszy kontakt pracownicy Centrum udzielajÂą porad takÂże przez internet. StronĂŞ internetowÂą odwiedza kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb rocznie. Prowadzone sÂą rĂłwnieÂż rozmowy przez skype’a, informacje i porady udzielane sÂą coraz czĂŞÂściej za pomocÂą poczty elektronicznej. Leczenie uzaleÂżnienia od internetu przez internet to jak leczenie alkoholizmu wĂłdkÂą  Ciekawe czy leczÂą tam uzaleÂżnienie od religii ? 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #111 : Sierpień 31, 2011, 21:33:55 » |
|
Oczywistym jest - przynajmniej dla mnie - Âże pomocy, porad i sugestii szukajÂą rĂłwnieÂż bliscy osoby uzaleÂżnionej, bo chcÂą jej pomĂłc... Tak jak np. moja kuzynka gdy szukaÂła specjalisty dla uzaleÂżnionego od netu syna...
Tak, East leczÂą - uzaleÂżnienie od religii zwykÂło siĂŞ nazywaĂŚ mianem fanatyzmu, odmianÂą pewnego uzaleÂżnienia jest rĂłwnieÂż dewocja, w jej pejoratywnej odmianie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zodiakus71
Gość
|
 |
« Odpowiedz #112 : Wrzesień 01, 2011, 06:04:49 » |
|
East mo¿e to Ci siê wydaÌ dziwne ale jedn¹ z dawniej stosowanych metod leczenia alkoholika by³o podawanie mu alkoholu . Kiedyœ stosowano to w szpitalach psyhiatrycznych przy leczeniu alkoholików nie wiem jak to teraz wygl¹da . Z relacji osób po kuracji podobno pi³o siê oko³o 150 ml ale bardzo ma³¹ ³y¿eczk¹ . Nie wiem co chcieli tym osi¹gn¹Ì ale takie by³y podobno pierwsze dni na odwyku.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #113 : Wrzesień 01, 2011, 08:10:29 » |
|
Na uzaleÂżnienie od internetu jest pewna skuteczna rada -sport, pasja , hobby , zainteresowania , nie zwiÂązane z komputerem, albo zakochanie 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #114 : Wrzesień 03, 2011, 19:32:08 » |
|
Alina Petrowa-Wasilewicz | EKAI | 29 SierpieĂą 2011 | Komentarze (321) NadgorliwoœÌ ks. Natanka Gdyby wiĂŞcej ksiĂŞÂży angaÂżowaÂło siĂŞ w pracĂŞ kapÂłaĂąskÂą tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wyglÂądaÂłoby inaczej. Sedno problemu polega jednak na tym, Âże stawia siĂŞ ponad wÂładzÂą koÂścielnÂą i samowolnie przywÂłaszcza sobie coÂś, do czego nie ma prawa. Stwierdza w rozmowie z KAI jezuita o. JĂłzef Augustyn. W wywiadzie mĂłwi on o wnioskach, jakie powinni wyciÂągn¹Ì z tego zdarzenia wszyscy katolicy, a szczegĂłlnie ich duszpasterze. Alina Petrowa-Wasilewicz: Od kilku miesiĂŞcy wokó³ ks. Piotra Natanka, suspendowanego ksiĂŞdza, gromadzi siĂŞ grupa zwolennikĂłw. To zjawisko jest wyzwaniem dla caÂłej wspĂłlnoty wiernych, ujawnia teÂż nasze braki, grzechy i deficyty. Do³¹cz do nas na Facebooku O. JĂłzef Augustyn SJ: Pojedyncze sytuacje nie tyle ujawniajÂą, ile raczej dajÂą okazjĂŞ do refleksji nad stylem kapÂłaĂąskiego posÂługiwania. Jak KoÂśció³ nie naleÂży do papieÂża, a diecezja do biskupa, tak wierni nie nale¿¹ do ksiĂŞdza, ktĂłrym on posÂługuje. Ks. Natanek zawÂłaszcza ludzi, ktĂłrzy mu zaufali. Sam mianuje siĂŞ ich pasterzem. Naszym kapÂłaĂąskim grzechem bywa wÂłaÂśnie swoiste zawÂłaszczanie: koÂścielnych posÂług, rzeczy, pieniĂŞdzy, a nawet ludzi i traktowanie ich jakby byli naszÂą wÂłasnoÂściÂą. Szukamy nierzadko dla siebie lepszych funkcji, miejsc, czy stanowisk. Kard. Carlo Martini powiedziaÂł kiedyÂś nieco prowokacyjnie, Âże w KoÂściele istnieje tylko jedna droga: droga awansu. KapÂłaĂąstwo nie moÂże byĂŚ miejscem autokracji i samorealizacji. Benedykt XVI zauwaÂżyÂł, Âże jeÂżeli kapÂłaĂąstwo jest wywyÂższeniem, jest to wywyÂższenie na krzyÂż. Kiedy funkcja kapÂłaĂąska jest waÂżniejsza od prostej ludzkiej uczciwoÂści czy teÂż wiĂŞzi z Chrystusem, mamy do czynienia ze swoistÂą idolatriÂą i naduÂżyciem. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Jakie potrzeby zaspakaja tego typu „charyzmatyczny” duszpasterz? Ma ÂłagodziĂŚ strach (w jego przekazie sÂą mocne akcenty zwiÂązane z koĂącem Âświata), jest odwoÂłaniem siĂŞ do emocji, budowaniem toÂżsamoÂści grupy dziĂŞki symbolom - uÂżywania okreÂślonych obrazĂłw, zwolennicy nakÂładajÂą czerwone pÂłaszcze i powoÂłujÂą na objawienia prywatne, itd. Nie robiÂłbym ks. Natankowi zarzutĂłw z wymienionych w pytaniu spraw. KaÂżdÂą z nich moÂżna jakoÂś obroniĂŚ. PowiedziaÂłbym nawet wiĂŞcej, Âże doskonale wykorzystuje on pewne braki duszpasterskiego posÂługiwania wielu ksiĂŞÂży. Zbiera niektĂłre „popularne tematy” i podaje je ludziom. Oni widzÂą, Âże na czymÂś mu zaleÂży, Âże jest bardzo zaangaÂżowany. Z jednej strony wiele od ludzi wymaga w zakresie moralnych postaw, ale z drugiej dostosowuje siĂŞ teÂż do nich. Gdy chcÂą sÂłuchaĂŚ o koĂącu Âświata, to im o nim mĂłwi. Jezus teÂż mĂłwiÂł przecieÂż o koĂącu Âświata. Kazania ks. Natanka sÂą bardzo emocjonalne, bo to ludzi dotyka, porusza. A poniewaÂż wierni lubiÂą uroczyste liturgie, wiĂŞc posÂługuje siĂŞ bogatymi symbolami. Gesty, obrazy, stroje liturgiczne, sÂą przecieÂż waÂżne. Nawet powoÂływanie siĂŞ na prywatne objawienia teÂż moÂżna uratowaĂŚ. Lourdes, Fatima, La Salette sÂą przecieÂż oparte na prywatnych objawieniach. KsiÂądz Natanek Superstar! ProszĂŞ nie gorszyĂŚ siĂŞ tym, co powiem: gdyby wiĂŞcej ksiĂŞÂży angaÂżowaÂło siĂŞ w pracĂŞ kapÂłaĂąskÂą tak gorliwie, jak ks. Natanek, wiele naszych parafii wyglÂądaÂłoby inaczej. Sedno caÂłego problemu polega jednak na tym, Âże sam stawia siĂŞ ponad wÂładzÂą koÂścielnÂą i samowolnie przywÂłaszcza sobie coÂś, do czego nie ma prawa. Biblia mĂłwi, Âże lepsze jest posÂłuszeĂąstwo od ofiary, a ulegÂłoœÌ od tÂłuszczu baranĂłw (por. 1 Sm 15, 22). Osobista gorliwoœÌ duszpasterska nie usprawiedliwi przecieÂż buntu przeciw swemu biskupowi. Przyznam siĂŞ, Âże niektĂłre wypowiedzi ks. Natanka wrĂŞcz mnie przeraÂżajÂą. Po suspensie biskupa ludziom otwarcie powiedziaÂł, Âże to, co robi, jest z punktu widzenia kanonicznego niegodziwe. MĂłwi teÂż, Âże nie on jeden jednak tak siĂŞ zachowuje. Wielu innych ksiĂŞÂży sprawuje swoje funkcje niegodziwie, w grzechu, jak na przykÂład ci, ktĂłrzy ÂżyjÂą w konkubinacie. UprzedzaÂł przy tym ludzi, by – jeÂżeli sobie tego nie ÂżyczÂą – nie przyjmowali komunii z jego rĂŞki i nie Âłamali swoich sumieĂą. Ile w postawie ks. Natanka zagubienia psychicznego, a ile moralnego uporu i grzechu – to moÂże rozsÂądziĂŚ tylko sam Pan BĂłg. Nie nasza to sprawa. A poniewaÂż przyrzekaÂł posÂłuszeĂąstwo biskupowi, ten ma prawo go upominaĂŚ i wzywaĂŚ do zmiany postawy. Jaki deficyt w formacji katolikĂłw ujawnia siĂŞ w osobach gromadzÂących siĂŞ wokó³ suspendowanego? Dla nich nie ma znaczenia, Âże zostaÂł on suspendowany, Âże nie jest w ³¹cznoÂści z biskupem, czyli z KoÂścioÂłem, Âże jest nieposÂłuszny. Umyka im podstawowy, „koÂścioÂłotwĂłrczy” warunek. Brak wiedzy, lekcewaÂżenie autorytetĂłw, skrajny subiektywizm? U ludzi, ktĂłrzy idÂą za ks. Natankiem, nie dopatrywaÂłbym siĂŞ zÂłej woli czy nawet lekcewaÂżenia KoÂścioÂła. Gdy powstaje ostry konflikt w parafii pomiĂŞdzy proboszczem a wikarym, ludzie teÂż siĂŞ dzielÂą. Kiedy kilka miesiĂŞcy temu w mediach mĂłwiÂło siĂŞ o podziaÂłach w KoÂściele polskim, wielu krzyczaÂło, Âże nie ma Âżadnych podzia³ów. A dlaczego miaÂłaby istnieĂŚ idealna jednoœÌ i harmonia w polskim KoÂściele, skoro juÂż w KoÂściele pierwotnym istniaÂły podziaÂły miĂŞdzy ApostoÂłami: Piotrem a PawÂłem, PawÂłem a BarnabÂą, by przywoÂłaĂŚ najbardziej znane. Có¿ w tym dziwnego, Âże istniejÂą miĂŞdzy nami jakieÂś podziaÂły? Pytanie, czy w naszych podziaÂłach zachowujemy siĂŞ uczciwie i z szacunkiem do ludzi patrzÂących inaczej. W przypadku wiernych idÂących za ks. Natankiem niewiedza i subiektywizm mogÂą odgrywaĂŚ bardzo waÂżnÂą rolĂŞ. Ludzie, jak siĂŞ zdaje, nie sÂą do koĂąca Âświadomi powagi sytuacji, jakie stwarza „ich duszpasterz”. MogÂą problem nieco lekcewaÂżyĂŚ: có¿, Âże ksiÂądz pok³óciÂł siĂŞ z biskupem? MaÂło to mamy k³ótni. Ale to nie jest zwyczajna k³ótnia, podziaÂł; to moÂże byĂŚ poczÂątek rozÂłamu. Mimo wszystko moÂże niepokoiĂŚ nas fakt, Âże ks. Natanek porĂłwnuje siĂŞ do ekskomunikowanego abpa Marcela Lefebvre’a oraz wyÂświĂŞconych przez niego biskupĂłw. CzyÂżby Âświadomie d¹¿yÂł do schizmy? Nie oskarÂżaÂłbym jednak ludzi, ale usiÂłowaÂł ich zrozumieĂŚ. Trzeba by teÂż z nimi rozmawiaĂŚ, aby mĂłc coÂś powiedzieĂŚ o ich motywacji. Tym wiĂŞksza wiĂŞc odpowiedzialnoœÌ i wina ksiĂŞÂży, kiedy tĂŞ niewiedzĂŞ ludzi wykorzystujÂą mÂącÂąc im w gÂłowach. Ks. Natanek mĂłwi masĂŞ nielogicznych, sprzecznych z katechizmem rzeczy i nikogo to nie niepokoi. Co dzieje siĂŞ z naszÂą formacjÂą katolickÂą? W wypadku ks. Natanka mamy najpierw – jak sÂądzĂŞ – opĂłr wobec koÂścielnej wÂładzy, a potem dopiero „niepoprawnoÂści teologiczne”. MoÂże i niejeden ksiÂądz mĂłwi rzeczy sprzeczne z katechizmem. Kiedy ksiÂądz zdradza swoje sympatie polityczne na ambonie, czy nie mĂłwi rzeczy sprzecznych z nauczaniem KoÂścioÂła? Jestem peÂłen podziwu dla wiernych, ktĂłrzy tak cierpliwie sÂłuchajÂą nieraz naszych – jakÂże niedoskonaÂłych – kazaĂą. To wyraz ich wiary. A jeÂżeli ktoÂś, odchodzÂąc od konfesjonaÂłu, czuje siĂŞ upokorzony, to czy usÂłyszaÂł tam dobrÂą nowinĂŞ? Brak wyczucia i delikatnoÂści w konfesjonale to jeden z wiĂŞkszych naszych grzechĂłw. Co jest z naszÂą formacjÂą katolickÂą? – pyta pani. To waÂżne pytanie. Ale nie potrzeba skandalu wywoÂłanego przez ks. Natanka, by je sobie postawiĂŚ. W caÂłej posÂłudze i nauczaniu ks. Natanka zaczyna dominowaĂŚ jakaÂś samowola. Czy widzi Ojciec jakieÂś analogie lub podobieĂąstwa z innymi zjawiskami z przeszÂłoÂści KoÂścioÂła? Historyk KoÂścioÂła, ktĂłry dobrze zna analogiczne sytuacje z przeszÂłoÂści oraz sprawĂŞ ks. Natanka, pewnie mĂłgÂłby dopatrzyĂŚ siĂŞ podobieĂąstw. ByÂłbym bardzo ostroÂżny w prognozowaniu przyszÂłoÂści tego, co dzieje siĂŞ wokó³ niego. KierujÂąc siĂŞ bardziej intuicjÂą niÂż szczegó³owÂą analizÂą sytuacji, byÂłbym skÂłonny twierdziĂŚ, Âże caÂły ruch wokó³ ks. Natanka wygaÂśnie z czasem w sposĂłb naturalny. Kto dziÂś pamiĂŞta o „objawieniach” w OÂławie i o co tam chodziÂło? A przecieÂż zjeÂżdÂżali tam ludzie z caÂłej Polski. SÂądzĂŞ, Âże gdyby nie internet, ks. Natanek by nie zaistniaÂł. W jednym kazaniu chwali siĂŞ wiernym, Âże danego dnia miaÂł dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy wejœÌ na swojÂą stronĂŞ internetowÂą. ByÂło to w dniach najwiĂŞkszego nagÂłoÂśnienia jego wypowiedzenia posÂłuszeĂąstwa biskupowi. Có¿ to jest w internecie dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy? Jak powinni na to zjawisko reagowaĂŚ Âświeccy oraz duszpasterze? Czy przez taki „dopust” Pan BĂłg coÂś chce nam powiedzieĂŚ, czy jest to wyzwanie dla Âświeckich i duszpasterzy? WinniÂśmy reagowaĂŚ bardzo pokornie, w duchu prawdy, z wiarÂą, z szacunkiem, miÂłoÂściÂą i wspó³czuciem dla ks. Natanka i ludzi, ktĂłrzy zostali przy nim. Nie wiem, co Pan BĂłg chce nam powiedzieĂŚ, ale z pewnoÂściÂą winniÂśmy potraktowaĂŚ tĂŞ sytuacjĂŞ jako wyzwanie. Dlaczego ludzie idÂą za zbuntowanym ksiĂŞdzem? To jest – w moim odczuciu – bardzo waÂżne pytanie dla nas, ksiĂŞÂży. Z kim my ich najpierw wi¹¿emy: z sobÂą, z hierarchiÂą, ze strukturami koÂścielnymi czy teÂż z Jezusem? Wszystko, co nie prowadzi w KoÂściele do Jezusa, zwodzi ludzi, okÂłamuje ich i staje siĂŞ przeszkodÂą w ich zbawieniu. W KoÂściele wszystko i wszyscy majÂą sÂłuÂżyĂŚ wy³¹cznie Jezusowi. Inne waÂżne pytanie: o co nam chodzi, osobiÂście, gdy pracujemy z ludÂźmi i dla ludzi? Czego my oczekujemy od ludzi? Jaka jest bezinteresownoœÌ naszej posÂługi? SprawĂŞ ks. Natanka trzeba teÂż potraktowaĂŚ z najwyÂższym spokojem i cierpliwoÂściÂą. Im wiĂŞcej bĂŞdzie krytyki, rozdzierania szat, potĂŞpiania, tym sprawa moÂże dÂłuÂżej siĂŞ ciÂągn¹Ì. Za buntem ks. Natanka przeciw jego biskupowi jest teÂż jego osobisty dramat, jego cierpienie. W swojej nieco ekshibicjonistycznej szczeroÂści wcale tego nie ukrywa. Po ogÂłoszeniu suspensy skarÂżyÂł siĂŞ do ludzi: „Zabrano mi wszystko”. Rzecz w tym, Âże w KoÂściele my nie mamy nic na wÂłasnoœÌ. I tak, gdy przychodzi wiek emerytalny, wÂładza koÂścielna pozbawia funkcji i stanowisk nie tylko ksiĂŞÂży, ale i biskupĂłw, choĂŚ niejeden byÂłby w stanie jeszcze dÂługo posÂługiwaĂŚ. I choĂŚ zachowanie ks. Natanka nas dotyka, to jednak nie daje nam prawa do jakiegokolwiek lekcewaÂżenia jego bĂłlu. A kiedy ks. Natanek wypomina nam nasze koÂścielne grzechy i sÂłaboÂści, nie naleÂży z tym polemizowaĂŚ, ale braĂŚ sobie to do serca. http://religia.onet.pl/wywiady,8/nadgorliwosc-ks-natanka,5108,page1.html.................................. PoboÂżnoœÌ czy dewocja? Ewelina Drela | PSPO | 2 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (5) Kim dla przeciĂŞtnego „zjadacza chleba” jest osoba wierzÂąca? NajczĂŞÂściej kojarzy siĂŞ z typem naiwniaczka, ktĂłry pozwoli sobÂą pomiataĂŚ i wystawi „drugi policzek”, ofiarÂą losu w powyciÂąganym swetrze, a w najgorszym wypadku wielbicielem pewnej doœÌ kontrowersyjnej stacji radiowej. Poruszanie tematu poboÂżnoÂści, czy dewocji, zawsze jest doœÌ niebezpieczne. RobiÂąc to, naraÂżamy siĂŞ na krytykĂŞ, byĂŚ moÂże nawet agresjĂŞ zarĂłwno ze strony osĂłb niewierzÂących, jak teÂż „wierzÂących za bardzo”. Czy zatem lepiej przemilczeĂŚ pewne kwestie? Nie wypowiadaĂŚ siĂŞ, udajÂąc, Âże ich nie ma? Bynajmniej. Blog Ojca Leona Katolicy bardzo czĂŞsto spotykajÂą siĂŞ z doœÌ pogardliwym podejÂściem, ironicznym uÂśmiechem na widok ÂłaĂącuszka na szyi, czasami wrĂŞcz poleceniem zdjĂŞcia go. Kim dla przeciĂŞtnego „zjadacza chleba” jest osoba wierzÂąca? NajczĂŞÂściej kojarzy siĂŞ z typem naiwniaczka, ktĂłry pozwoli sobÂą pomiataĂŚ i wystawi „drugi policzek”, ofiarÂą losu w powyciÂąganym swetrze, a w najgorszym wypadku wielbicielem pewnej doœÌ kontrowersyjnej stacji radiowej, peÂłnym agresji emerytem, bezmyÂślnie klepiÂącym formuÂłki wyczytane w modlitewniku, Âślepo wierzÂącym w kaÂżdÂą teoriĂŞ spisku. Czy to jednak prawdziwy obraz katolika? Gdzie jest ta granica, pomiĂŞdzy dewocjÂą, a czystÂą, prawdziwÂą wiarÂą pÂłynÂącÂą z g³êbi serca? Kiedy prawdziwa modlitwa, rozmowa z Bogiem jest tylko „klepaniem paciorkĂłw”? Do³¹cz do nas na Facebooku NiektĂłrym wydaje siĂŞ, Âże idealnym, poboÂżnym katolikiem moÂżna siĂŞ staĂŚ, kiedy czÂłowiek duÂżo siĂŞ modli. Jednak to nie tak. Wiara katolicka to nie tylko modlitwa, to pewna postawa. Ogromne zobowiÂązanie, wyrzeczenia. W jednej z ksi¹¿ek problem ten poruszyli o. Leon Knabit i o. Joachim Badeni. Zapytani o przesadnÂą poboÂżnoœÌ tak powiedzieli: „JeÂśli ktoÂś siĂŞ duÂżo modli i dziĂŞki temu dobrze czyni, to dziĂŞki Ci BoÂże. PapieÂż wci¹¿ siĂŞ modliÂł, miaÂł ró¿aniec w kieszeni i czĂŞsto go odmawiaÂł. Nikt mu nie mĂłgÂł nic zarzuciĂŚ, bo u niego BĂłg i czÂłowiek byli na jednej linii. Ale jeÂżeli ktoÂś siĂŞ modli tak, Âże zapomina o czÂłowieku, to tylko klepie paciorki. To jest dewocja! Pana Boga wci¹¿ ma na ustach, ale nie zawsze w sercu.” Wydaje siĂŞ, Âże to jest wÂłaÂśnie sedno sprawy., odpowiedÂź na wiĂŞkszoœÌ dylematĂłw i problemĂłw dzisiejszego Âświata. Wiara katolicka to nie wmawianie sobie, Âże my jesteÂśmy lepsi, mÂądrzejsi, inni nawet siĂŞ do nas nie umywajÂą. To nie potĂŞpianie drugiego czÂłowieka za jego poglÂądy, postawĂŞ, czyny. Jest wyraÂźnie powiedziane: „Nie sÂądÂźcie, a nie bĂŞdziecie sÂądzeni; nie potĂŞpiajcie, a nie bĂŞdziecie potĂŞpieni; odpuszczajcie, a bĂŞdzie wam odpuszczone.” (ÂŁk 6,37). Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Czy zatem moÂżemy akceptowaĂŚ agresywne zachowania osĂłb, ktĂłre podajÂą siĂŞ za katolikĂłw? Czy dopuszczalne jest to, Âże ludzie po wyjÂściu z KoÂścioÂła wzajemnie siĂŞ opluwajÂą, pogardzajÂą sobÂą, wzajemnie siĂŞ atakujÂą, podsycajÂąc nienawiœÌ? Czy tak byĂŚ powinno? OdpowiedÂź jest oczywista, to nie sÂą zachowania, ktĂłre powinny byĂŚ akceptowane i tolerowane. Jedna z ostatnich nauk Pana Jezusa, w zasadzie jedna z najwaÂżniejszych, mĂłwi wyraÂźnie: „Przykazanie nowe dajĂŞ wam, abyÂście siĂŞ wzajemnie miÂłowali tak, jak Ja was umiÂłowaÂłem; ÂżebyÂście i wy tak siĂŞ miÂłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznajÂą, ÂżeÂście uczniami moimi, jeÂśli bĂŞdziecie siĂŞ wzajemnie miÂłowali.” (J 13,34-35). A wiĂŞc nie nienawiœÌ, nie wzajemne oskarÂżenia, nie potĂŞpienie, ale wzajemna miÂłoœÌ, przebaczenie, zrozumienie, umiejĂŞtnoœÌ pochylenia siĂŞ nad drugim czÂłowiekiem. Powstaje pytanie, skÂąd bierze siĂŞ dewocja, Âźle pojĂŞta wiara? OczywiÂście, moÂżna obwiniaĂŚ KoÂśció³, kryzys wartoÂści w dzisiejszym Âświecie. Jest w tym trochĂŞ racji. Wystarczy przyjrzeĂŚ siĂŞ sposobowi, w jaki w wielu koÂścioÂłach odprawiana jest msza ÂświĂŞta. KsiÂądz z niepokojem patrzy na zegarek, bo za pó³ godziny trzeba koĂączyĂŚ. Homilia – oczywiÂście przeczytana z kartki, ÂściÂągniĂŞta z Internetu. Brak jakiegokolwiek zaangaÂżowania, brak g³êbi. Wszystkie modlitwy w tym czasie odklepane, byle szybciej, bo przecieÂż obiad czeka, bo trzeba coÂś zaÂłatwiĂŚ, gdzieÂś pĂłjœÌ. Wierni uczÂą siĂŞ bylejakoÂści, sami w koĂącu tĂŞ bylejakoœÌ przejmujÂą. Bez znaczenia stajÂą siĂŞ sÂłowa. Tak trzeba, tak siĂŞ odmawia. Któ¿ dzisiaj w czasie naboÂżeĂąstwa zastanawia siĂŞ co oznaczajÂą sÂłowa wyznania wiary, „wierzĂŞ w Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych”? Niewiele osĂłb. Kto zastanawia siĂŞ nad znakami, symbolami liturgii mszy Âśw.? KiedyÂś pewien zakonnik zapytaÂł mnie czy wiem, dlaczego kapÂłan w czasie mszy Âśw. odÂłamuje kawaÂłek Eucharystii i wrzuca go do kielicha. Nie miaÂłam pojĂŞcia, Âże w ogĂłle coÂś takiego siĂŞ dzieje. WiĂŞkszoœÌ z nas w ogĂłle nie rozumie tego, co dzieje siĂŞ podczas naboÂżeĂąstwa. Jak wiĂŞc mĂłwiĂŚ o peÂłnej wierze, skoro co niedzielĂŞ idziemy na coÂś, co powinno byĂŚ przeÂżyciem, ÂświĂŞtem, a jest jedynie speÂłnieniem naleÂżnego obowiÂązku? Kolejnym problemem jest brak znajomoÂści Pisma ÂŚwiĂŞtego. Nie ma czasu, za trudne, niezrozumiaÂłe. Katolicy w wiĂŞkszoÂści „bojÂą siĂŞ” Pisma ÂŚwiĂŞtego. Z obawy przed tym, Âże nie zrozumiejÂą, w ogĂłle nie prĂłbujÂą. Nie sÂą w stanie znaleŸÌ czasu w ciÂągu dnia na codziennÂą praktykĂŞ. Jednak codzienny serial w telewizji jest ÂświĂŞtoÂściÂą. Protestanci, ewangelicy, prawosÂławni, Âświadkowie Jehowy, oni znajÂą Pismo ÂŚwiĂŞte. W naszych domach czĂŞsto leÂży gdzieÂś w szufladzie. Przykurzone, czytane czasem w WigiliĂŞ BoÂżego Narodzenia. Portal „PowaÂżne sprawy, powaÂżne odpowiedzi” na poczÂątku lipca zorganizowaÂł internetowy kurs czytania Pisma ÂŚwiĂŞtego. MateriaÂły sÂą wci¹¿ dostĂŞpne na stronie, zawsze moÂżna po nie siĂŞgn¹Ì. Czy znajdziemy czas, Âżeby chociaÂż zajrzeĂŚ? Czy wolimy „odklepaĂŚ swoje”, stwierdziĂŚ, Âże to za trudne, Âże nie ma czasu? A na co mamy czas? ZastanĂłwmy siĂŞ, ile go marnujemy w ciÂągu doby, ile dobrego moglibyÂśmy zrobiĂŚ…dla drugiego czÂłowieka, dla innych. RozmawiaÂłam kiedyÂś o poboÂżnoÂści z o. WÂłodzimierzem Zatorskim, benedyktynem z TyĂąca. Bardzo wyraÂźnie odesÂłaÂł mnie do Listu do GalatĂłw. CaÂły piÂąty rozdziaÂł tego Listu poÂświĂŞcony jest wÂłaÂściwemu pojmowaniu wiary, chrzeÂścijaĂąskiemu podejÂściu do Âświata i ludzi: „Oto, czego uczĂŞ: postĂŞpujcie wedÂług ducha, a nie speÂłnicie po¿¹dania ciaÂła. Owocem zaÂś ducha jest: miÂłoœÌ, radoœÌ, pokĂłj, cierpliwoœÌ, uprzejmoœÌ, dobroĂŚ, wiernoœÌ, ÂłagodnoœÌ, opanowanie. Nie szukajmy pró¿nej chwaÂły, jedni drugich draÂżniÂąc i wzajemnie sobie zazdroszczÂąc.” (Ga 5, 16-24). Zatem „po owocach ich poznacie”. Trzeba nam czyniĂŚ to, co przynosi dobre owoce. Nie zapamiĂŞtywaĂŚ siĂŞ w zÂłoÂści, zazdroÂści, nienawiÂści, ale we wszystkim, co robimy, szukaĂŚ owocĂłw ducha. JakÂże to inne od tego, co czĂŞsto spotykamy wÂśrĂłd ludzi wierzÂących. ObserwujÂąc sceny agresji, atakĂłw, obrzucania siĂŞ bÂłotem, wzajemnej nienawiÂści, przychodzi mi na myÂśl fraszka Ignacego Kracickiego pt. "Dewotka": „Dewotce sÂłuÂżebnica w czymsiÂś przewiniÂła WÂłaÂśnie natenczas, kiedy pacierze koĂączyÂła. ObrĂłciwszy siĂŞ przeto z gniewem do dziewczyny, MĂłwiÂąc wÂłaÂśnie te sÂłowa: "... i odpuœÌ nam winy, Jako my odpuszczamy" - biÂła bez litoÂści. Uchowaj, Panie BoÂże, takiej poboÂżnoÂści.” Jednak nie sposĂłb jedynie narzekaĂŚ. Trzeba sprĂłbowaĂŚ zauwaÂżyĂŚ rĂłwnieÂż pozytywne aspekty. SÂą takie miejsca, gdzie celebruje siĂŞ liturgiĂŞ, gdzie ksiÂądz nie spieszy siĂŞ z homiliÂą, a wrĂŞcz niedopuszczalnym jest czytanie jej z kartki. SÂą takie miejsca, gdzie moÂżna zobaczyĂŚ prawdziwÂą, czystÂą wiarĂŞ, nie zabarwionÂą faÂłszem. Jest mnĂłstwo ludzi, ktĂłrzy Âświadomie i g³êboko przeÂżywajÂą swojÂą wiarĂŞ, ktĂłrzy wci¹¿ doskonalÂą siĂŞ w modlitwie, medytacji chrzeÂścijaĂąskiej, ktĂłrzy czytajÂą Pismo ÂŚwiĂŞte. Dla ktĂłrych modlitwa to nie reguÂłki, ale rozmowa z Bogiem. Nie ma w nich zazdroÂści, nienawiÂści, zÂłoÂści, zawiÂści. Jest dobroĂŚ, bijÂąca z twarzy, jakiÂś wewnĂŞtrzny blask, spokĂłj, uÂśmiech, szacunek. CzĂŞsto trzeba dobrze obserwowaĂŚ, Âżeby ich zobaczyĂŚ, ale oni sÂą. WtapiajÂą siĂŞ w tÂłum, ale Âłatwo ich poznaĂŚ wÂłaÂśnie „po owocach”. http://religia.onet.pl/benedyktyni-tynieccy,38/poboznosc-czy-dewocja,5157,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #115 : Wrzesień 03, 2011, 19:52:09 » |
|
iJoanna SoĂŚko | Tygodnik Powszechny | 21 Czerwiec 2011 | Komentarze (9) KoÂśció³ szuka ludzi Kaplica przy najwiĂŞkszym na ÂŚlÂąsku centrum handlowym przynosi mu reklamĂŞ. DziĂŞki niej moÂżna uznaĂŚ, Âże Silesia City Center zaspokaja wszystkie ludzkie potrzeby... W niedzielne popoÂłudnie katowicki rynek zamiera. Banki i firmy pozamykane, kawiarni jest niewiele. Nie sÂłabnie za to ruch na tzw. „trasie Âśrednicowej”. MieszkaĂący Katowic mĂłwiÂą, Âże centrum przeniosÂło siĂŞ na pó³noc – do wybudowanego na pokopalnianych nieuÂżytkach kompleksu handlowego Silesia City Center. Stworzony przez miĂŞdzynarodowÂą korporacjĂŞ deweloperskÂą TriGranit, SCC zdaje siĂŞ byĂŚ wcieleniem idei postĂŞpu, innowacyjnym po³¹czeniem handlu, rozrywki, kultury i... religii. 30 hektarĂłw zajmuje budynek, ktĂłrego pasaÂże stanowiÂą siatkĂŞ ulic, na ulicach – kawiarnie. Nazwy alej nawiÂązujÂą do ÂślÂąskich miast. Katowicka, Chorzowska i MysÂłowicka przecinajÂą siĂŞ w centrum kompleksu, wyznaczajÂąc wirtualne centrum ÂŚlÂąska. Obok budynku g³ównego stawiane sÂą Silesia Towers – dwa olbrzymie biurowce; za tylnym parkingiem wybudowano osiedle mieszkaniowe „DĂŞbowe Tarasy”. Na placu przed g³ównym wejÂściem pozostaÂł szyb gĂłrniczy oraz przylegajÂąca do niego maszynownia. Do³¹cz do nas na Facebooku - "A co chcecie zrobiĂŚ z tym budynkiem? - zapytaÂł SĂĄndor DemjĂĄn, wÂłaÂściciel TriGranitu" – wspomina Janusz OlesiĂąski, katowicki przedstawiciel dewelopera. – DemjĂĄn zauwaÂżyÂł, Âże skoro Silesia City Center ma byĂŚ jak polskie miasteczko, to powinien tu oprĂłcz sklepĂłw i restauracji znaleŸÌ siĂŞ takÂże koÂśció³. PomysÂł ochoczo podchwyciÂł ks. JĂłzef Majwald, proboszcz podzielonej „ÂśrednicĂłwkÂą” parafii w DĂŞbie. - Nie obyÂło siĂŞ bez kontrowersji – wspomina – tym bardziej Âże kaplicĂŞ otwarto, gdy episkopat wystosowaÂł list krytykujÂący niedzielny handel. Ale kto tu byÂł, zmieniaÂł zdanie. Kaplica nie jest w samym centrum handlowym, to osobny budynek. W niejednym mieÂście mniejsza jest odlegÂłoœÌ koÂścioÂła od sklepĂłw. ChĂŞtnie zgodziÂł siĂŞ na kaplicĂŞ abp Damian ZimoĂą, przekonujÂąc: „KoÂśció³ musi iœÌ tam, gdzie sÂą ludzie”. ZresztÂą kaplice czĂŞsto powstawaÂły w zakÂładach pracy. Szyb, przy ktĂłrym stoi kaplica, nazywa siĂŞ „Jerzy”, na czeœÌ wrocÂławskiego biskupa, ktĂłry ustanowiÂł parafiĂŞ w DĂŞbie. W kaplicy znajduje siĂŞ obraz Âśw. Barbary, chroniÂący wczeÂśniej gĂłrnikĂłw. Te nawiÂązania odpowiadajÂą wĂŞgierskiemu inwestorowi, ktĂłry z atrybutĂłw gĂłrnictwa uczyniÂł wizytĂłwkĂŞ SCC. Kaplica dodatkowo przynosi kompleksowi reklamĂŞ: jest to jedyne w Polsce centrum handlowe majÂące na swoim terenie budynek sakralny, przyczyniajÂący siĂŞ do postrzegania SCC jako projektu obejmujÂącego ludzkie Âżycie caÂłoÂściowo, nieograniczajÂącego siĂŞ do zaspokajania potrzeb konsumpcyjnych. - Z myÂślÂą o pracownikach organizujemy niedzielne Msze o 8.30 – mĂłwi ks. Majwald – ale wiĂŞkszoœÌ uczestnikĂłw to nasi parafianie, mieszkajÂący po drugiej stronie »ÂśrednicĂłwki«”. Parafianom kaplica siĂŞ podoba, nie muszÂą chodziĂŚ daleko, a i komfort modlitwy wiĂŞkszy. OlesiĂąski: - Jedna starsza pani bardzo czĂŞsto dziĂŞkuje za kaplicĂŞ, szczegĂłlnie chwali sobie ogrzewanie podÂłogowe. "To takie dobre dla moich kolan", mĂłwi. Kaplica jest surowa: niewiele w niej figurek i obrazkĂłw, ktĂłrymi czĂŞsto upstrzone sÂą koÂścioÂły. OdbywajÂą siĂŞ tu Âśluby, byÂł teÂż chrzest, ale Âżycie parafialne toczy siĂŞ niezaleÂżnie od towarzyskiego, kwitnÂącego wokó³ SCC. Osiedla zamieszkujÂą w wiĂŞkszoÂści pracownicy firm, wielu z nich czĂŞsto wyjeÂżdÂża. Ks. Majwald: - Trudno tam pĂłjœÌ z kolĂŞdÂą, to zamkniĂŞte osiedle. PonoĂŚ wykupiono 400 mieszkaĂą, ale nie ma tam tylu ludzi. Robimy zapisy, zgÂłasza siĂŞ ok. 50 osĂłb. - Do zamieszkania na DĂŞbowych Tarasach skÂłoniÂła mnie dobra lokalizacja, poczucie bezpieczeĂąstwa i prestiÂż, jakim osiedle cieszy siĂŞ wÂśrĂłd znajomych. Wszystko jest czyste, trawa rĂłwniutka; wiedziaÂłam, Âże dopÂłacam do komfortu. Niekomfortowa jest jednak koniecznoœÌ meldowania siĂŞ ochroniarzowi, ktĂłry zapisuje wszystkich wkraczajÂących na osiedle – mĂłwi Magda, lokatorka. – ZaczĂŞÂłam szukaĂŚ kamer, poczuÂłam siĂŞ jak w reality show. Wszystko jest nierzeczywiste, sztuczne. O kaplicy dowiedziaÂła siĂŞ niedawno, ale tam nie byÂła. - KoÂśció³ i komercja do siebie nie pasujÂą i nie powinny. Magda czuje, Âże w tym wieloaspektowym projekcie deweloper ma wpÂływ na sposĂłb spĂŞdzania czasu: - To jakby ktoÂś organizowaÂł ci caÂłe Âżycie, teraz naprawdĂŞ moÂżna tu spĂŞdzaĂŚ weekendy. MoÂżna nawet pĂłjœÌ do KoÂścioÂła w niedzielĂŞ. Codziennie kompleks jest odwiedzany przez kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb. Pan Marian, wieloletni mieszkaniec DĂŞbu, zapytany o SCC krĂŞci nosem. - Przedtem bardziej mi siĂŞ tu podobaÂło – mĂłwi. PrzecieÂż wczeÂśniej niczego tu nie byÂło – zauwaÂżam zdziwiona. - Ale relacje miĂŞdzyludzkie byÂły inne – odpowiada. http://religia.onet.pl/tygodnik-powszechny,45/kosciol-szuka-ludzi,358,page1.html...............................
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
greta
Gość
|
 |
« Odpowiedz #116 : Wrzesień 05, 2011, 19:52:53 » |
|
ÂŻydomasoĂąska rewolucja w KoÂściele Katolickim: Magiczno – syjonistyczna czapa Benedykta XVI 5 WrzesieĂą 2011 Dodaj komentarz Przeskoczenie do uwag http://mauricepinay.blogspot.com/2009/12/benedicts-magick-hat.htmlTÂłum. z jĂŞz. ang. GREGORIUS W czasie kanonizacji piĂŞciu ÂświĂŞtych dnia 11.10.2010 r. Benedykt nosiÂł mitrĂŞ z umieszczonymi na niej heksagramami i jedenastoma szlachetnymi kamieniami po kaÂżdej stronie. Od XVI w. heksagram11 i 22 sÂą wybitnie waÂżne w luriaĂąskiej kabale. Nie majÂą Âżadnego znaczenia w symbolice katolickiej, przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo. TakÂże jego paliusz nosi szeœÌ krzyÂży templariuszowskich. To samo w sobie jest dla mnie bardzo interesujÂące. Gdyby Benedykt byÂł ortodoksyjnym papieÂżem, mĂłgÂłbym zignorowaĂŚ tĂŞ podejrzanÂą mieszankĂŞ symboli. Ale spĂłjrzmy na owoce (dziaÂłalnoÂści) Benedykta. To on dopilnowaÂł aby sÂłusznie potĂŞpione dziedzictwo Templariuszy- niepohamowanego zgromadzenia syjonistyczno-miĂŞdzynarodowych bankierĂłw, praktykujÂącego okultystycznÂą religiĂŞ, byÂło zrehabilitowane. Benedykt byÂł g³ównym motorem w rehabilitacji sÂłusznie potĂŞpionego wizerunku syjonistycznego paĂąstwa, krĂłtko po zgotowanym przez niego nikczemnym, dwudziestodwudniowym piekle w Gazie. Benedykt jest, trzeba to uczciwie powiedzieĂŚ, nieugiĂŞtym zwolennikiem tzw.”dialogu”, rodzaju kabalistycznego czarnoksiĂŞstwa absolutnie obcego katolicyzmowi, ktĂłry to “dialog” jest takÂże promowany przez takich kabalistĂłw jak rabin Abraham Heschel i Martin Buber. Benedykt posun¹³ siĂŞ tak daleko w “dialogu” ze “starszymi braĂŚmi”Âże uczyniÂł z tego koniecznoœÌ. Jego akty aprobaty kabalistycznych rabinĂłw i ich tradycji sÂą zbyt liczne, Âżeby je tutaj wymieniaĂŚ. Posun¹³ siĂŞ nawet do tego, Âże podarowaÂł dzieÂło napisane przez kabalistĂŞ Jacoba ben Ashera pt. “Baal ha-Turim”(Mistrz filarĂłw) w czasie swej wizyty w nowojorskiej synagodze w wigiliĂŞ Paschy. Te i wiele,wiele innych paskudnych owocĂłw Benedykta XVI duÂżo bardziej mnie niepokoi niÂż symbole na jego szatach. Ale fakt, Âże czyni takie rzeczy a takÂże obnosi siĂŞ z takimi symbolami jest raczej, wedÂług mnie, bezczelnoÂściÂą. NajwyraÂźniej usiÂłuje uÂświĂŞciĂŚ te symbole umieszczajÂąc je na tak wybitnie eksponowanym miejscu jak mitra papieska w czasie kanonizacyjnej liturgii. Benedykt XVI w synagodze, z naczelnym rabinem Rzymu Ps. Spis artyku³ów chronologicznie od najstarszego do najnowszego – 1, Gregoriusa. Polecamy takÂże film nt. ÂżydomasoĂąskiej rewolucji w KoÂściele Katolickim pt: „Oto co straciliÂśmy… i droga do odzyskanie tego z powrotem”: http://www.pl.gloria.tv/?media=47774 Kto zabiÂł Jezusa? Hutton Gibson, tradycjonalistyczny pisarz katolicki oskarÂża Benedykta – Ratzingera o homoseksualizm Masoni w brazylijskiej katedrze katolickiej ÂŚDM – czy to juÂż marsz w kierunku sakralnego burdelu? Francuski biskup bierze udziaÂł w masoĂąskiej konferencji B’nai B’rith skÂłada hoÂłd Bendedyktowi XVI Heavy metalowy mnich odchodzi Same niebiosa grzmotnĂŞÂły Benedykta-Ratzingera na jego „Katolickim Woodstocku” A „Katolicki” Woodstock rozkwita MeksykaĂąska Âżydomasoneria opÂłakuje ÂśmierĂŚ „Jana XXIII” BENEDYKT ODDAJE CZEÂŚĂ ÂŻYDOWSKIM „ÂŚWIĂTYM” KSIĂGOM „PAPIEÂŻ WOJTYÂŁA NAGRODZONY PRZEZ ÂŻYDOMASONERIĂ” RATZINGER – HEROLD JUDAIZMU TĂŞczowe ornaty PRZEDSTAWICIELE RĂÂŻNYCH CHRZEÂŚCIJAĂSKICH KONFESJI KOĂCZÂĄ KURS JUDAIZMU ChÂłoptasie Benedykta GROZA I PRZERAÂŻENIE SAM SIĂ WYBRAÂŁ? RATZINGER – ÂŻYD WEDÂŁUG RELIGIJNEGO PRAWA ÂŻYDOWSKIEGO ÂŻYDOWSKI RODOWĂD RATZINGERA ========================================================== Objawienia, ktĂłrych baÂł siĂŞ KoÂśció³ 10 maja, 10:11 Piotr CielebiaÂś / Onet.pl Onet.pl Objawienia, ktĂłrych baÂł siĂŞ KoÂśció³ SpoÂśrĂłd kilkudziesiĂŞciu objawieĂą maryjnych, ktĂłre miaÂły miejsce w wieku XX KoÂśció³ pozytywnie rozpatrzyÂł zaledwie garstkĂŞ. Inne, niezwykle intrygujÂące i ciekawe, stanowczo potĂŞpiÂł lub umieÂściÂł na dÂługiej liÂście oczekiwania na oficjalnÂą aprobatĂŞ Stolicy Apostolskiej. Dlaczego nie uznano niektĂłrych z objawieĂą, mimo iÂż swÂą skalÂą byÂłyby one w stanie przekonaĂŚ niejednego ateistĂŞ o ingerencji boskich siÂł? Czy KoÂśció³ baÂł siĂŞ zawartych w nich „demonicznych” treÂści, ktĂłre inspirowane byÂły przez krĂŞgi piekielne? Szatan w ÂświĂŞtej skĂłrze Pewnego dnia w 1947 roku Madonna z sercem przebitym noÂżem ukazaÂła siĂŞ maÂłej Annie Federici we wsi Gimigliano na poÂłudniu WÂłoch. Rok póŸniej ludzie gromadzÂący siĂŞ wokó³ dziewczynki, ktĂłra jako jedyna rozmawiaÂła z MaryjÂą zaobserwowali rzekomy „cud wstajÂącego sÂłoĂąca”, ktĂłry byÂł wynagrodzeniem za ich caÂłonocnÂą modlitwĂŞ. KoÂśció³ jednak potĂŞpiÂł te objawienia. REKLAMA Jeszcze dziwniejsza rzecz miaÂła miejsce w 1949 roku w bawarskim Heroldsbach, gdzie siedem mÂłodych wizjonerek ujrzaÂło widniejÂący nad drzewem napis „IHS”, po ktĂłrym ukazaÂła siĂŞ modlÂąca Matka Boska. OprĂłcz niej na ÂświĂŞtej gĂłrze, gdzie dochodziÂło do objawieĂą, ukazywaÂły siĂŞ rzesze anio³ów i ÂświĂŞtych, a zebrani ludzie obserwowali cud sÂłoneczny przypominajÂący ten znany z Fatimy. KoÂśció³ z niewiadomych powodĂłw postanowiÂł jednak zatuszowaĂŚ caÂła sprawĂŞ, a gdy rodzice dziewczÂąt uparcie trwali na stanowisku, iÂż ich dzieci mĂłwiÂą prawdĂŞ, obÂłoÂżono ich ekskomunikÂą. Tylko dlaczego? Lista nierozstrzygniĂŞtych lub potĂŞpionych objawieĂą maryjnych jest niezwykle dÂługa. W samym XX wieku doszÂło do co najmniej kilkudziesiĂŞciu przypadkĂłw, w ktĂłrych KoÂśció³ wstrzymaÂł siĂŞ od oficjalnych komentarzy lub otwarcie potĂŞpiÂł wizjonerĂłw. WÂśrĂłd nich znajdujÂą siĂŞ takÂże jedne z najbardziej znanych cudĂłw ostatniego wieku, jak Garabandal czy Medjugorje, ktĂłre nadal czekajÂą na oficjalny werdykt. Inne, po negatywnym ustosunkowaniu siĂŞ wÂładz koÂścielnych, zostaÂły caÂłkowicie zapomniane. Dlaczego KoÂśció³ byÂł tak sceptyczny w stosunku do objawieĂą, ktĂłre miaÂły tak spektakularny charakter i mogÂły staĂŚ siĂŞ rĂłwnie sÂławne, co Fatima i Lourdes? W 1978 roku Kongregacja Nauki i Wiary wydaÂła specjalne rozporzÂądzenie dotyczÂące akceptacji cudĂłw, ktĂłre wymienia specjalne kryteria kwalifikacyjne. Zwykle z gruntu potĂŞpiane sÂą objawienia, ktĂłrych treœÌ przeczy nauce KoÂścioÂła albo takie, w ktĂłrych wizjoner popeÂłnia grzechy Âśmiertelne, jest osobÂą niezrĂłwnowaÂżonÂą psychicznie albo czerpie ze swych objawieĂą zyski. W rzeczywistoÂści jednak hierarchowie, od ktĂłrych zaleÂży akceptacja objawieĂą podchodzÂą niezwykle ostroÂżnie nawet do przypadkĂłw, w ktĂłrych interwencja siÂł nadprzyrodzonych zdawaÂła siĂŞ nie budziĂŚ wÂątpliwoÂści… Problematyczni biskupi i inne sprawy WÂśrĂłd XX-wiecznych objawieĂą maryjnych znajdujÂą siĂŞ takÂże takie przypadki, o ktĂłrych dziÂś juÂż maÂło kto pamiĂŞta, choĂŚ swÂą skalÂą i zakresem manifestacji cudownych zjawisk dorĂłwnywaÂły one sÂłynnym wydarzeniom fatimskim z 1917 roku. NajsÂłynniejsze z nich miaÂło miejsce w hiszpaĂąskiej wiosce Garabandal i obejmowaÂło szereg wizji czterech dziewczynek, ktĂłre w czasie pierwszego spotkania z MaryjÂą w 1960 roku… kradÂły jabÂłka. PoniewaÂż byÂł to grzech, wielu hierarchĂłw zdecydowaÂło siĂŞ zaprzeczyĂŚ prawdziwoÂści cudu. PojawiÂło siĂŞ takÂże wiele krytycznych uwag i komentarzy, stwierdzajÂących m.in. Âże dzieci przedstawiaÂły widziane postaci w karykaturalny sposĂłb, podajÂąc teÂż niekiedy sprzeczne relacje. NiektĂłrzy kapÂłani orzekali, Âże domniemany cud, ktĂłry swym przebiegiem przypominaÂł nieco wydarzenia z Fatimy, byÂł diabelskÂą prĂłbÂą jej skopiowania. Niemniej jednak historia Garabandal wypeÂłniona byÂła ró¿nego rodzaju cudownymi wydarzeniami, z ktĂłrych najbardziej znana jest materializacja hostii na jĂŞzyku jednej z wizjonerek (co udaÂło siĂŞ uchwyciĂŚ na fotografii). Watykan nie potĂŞpiÂł tych wydarzeĂą, ale rĂłwnieÂż oficjalnie ich nie skomentowaÂł, powoÂłujÂąc specjalnÂą komisjĂŞ do zbadania zjawiska dopiero w 2010 roku. Istnieje jednak caÂła masa innych przypadkĂłw, w ktĂłrych nie udaÂło siĂŞ dojœÌ do okreÂślonych wnioskĂłw. Najbardziej dziwaczny i problematyczny charakter miaÂła fala objawieĂą maryjnych, ktĂłra przetaczaÂła siĂŞ przez AfrykĂŞ w latach 80. i 90. W 1987 r. tÂłum ludzi miaÂł widzieĂŚ MaryjĂŞ we wsi Mulevala w Mozambiku. Negatywnie rozpatrzono przypadek, ktĂłry miaÂł miejsce rok wczeÂśniej, w kameruĂąskiej wsi Nsimalen. WedÂług relacji, w rocznicĂŞ pierwszego objawienia fatimskiego nad miejscowÂą kaplicÂą ukazaĂŚ miaÂła siĂŞ jasna zjawa Matki Boskiej, czego Âświadkami byÂło siedmioro dzieci spotykajÂących domniemanÂą MaryjĂŞ przez 9 dni. ChoĂŚ w Nsimalen doszÂło do dwĂłch rzekomo cudownych uzdrowieĂą, KoÂśció³ nie daÂł siĂŞ przekonaĂŚ co do ich wartoÂści. Na przeÂłomie maja i kwietnia 2011 roku donoszono z kolei o cudzie, ktĂłrego Âświadkiem byÂł tÂłum ludzi w AbidÂżanie – byÂłej stolicy WybrzeÂża KoÂści SÂłoniowej. WedÂług umieszczonych w Internecie relacji, pojawienie siĂŞ Âświetlistej postaci udaÂło siĂŞ zarejestrowaĂŚ przy pomocy kamer z telefonĂłw komĂłrkowych. Fatima, Medjugorie, Garabandal - czytaj w Strefie Tajemnic Autor: Piotr CielebiaÂś ÂŹrĂłdÂło: Onet.pl ScaliÂłem posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 06, 2011, 18:01:22 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #117 : Wrzesień 08, 2011, 20:01:45 » |
|
it / ms | EKAI | 15 Lipiec 2011 | Komentarze (1) EgzorcyÂści debatujÂą na Jasnej GĂłrze Na Jasnej GĂłrze trwa europejskie spotkanie egzorcystĂłw i osĂłb ich wspierajÂących, peÂłniÂących posÂługĂŞ uwalniania. Celem Konferencji jest wymiana doÂświadczeĂą i poznawanie nowych wyzwaĂą. WÂśrĂłd tematĂłw znalazÂły siĂŞ zagadnienia dotyczÂące wspó³czesnej mody na wampiryzm, schizofrenii i zaburzeĂą psychicznych, okultyzmu i spirytyzmu. W spotkaniu udziaÂł bierze ok. 300 osĂłb. - PosÂługa egzorcystĂłw w KoÂściele powinna byĂŚ normÂą duszpasterskÂą – powiedziaÂł o. prof. Aleksander Posacki, demonolog, przedstawiciel MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania. Do³¹cz do nas na Facebooku Zdaniem ks. Rufusa Pereiry z Indii, przewodniczÂącego MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania, w dzisiejszym Âświecie przybywa zagroÂżeĂą i atakĂłw zÂłego ducha, ktĂłry szuka ró¿nych sposobĂłw zniewalania ludzi. - DiabeÂł kr¹¿y jak lew ryczÂący, patrzÂąc kogo, by poÂżreĂŚ – przywoÂłaÂł sÂłowa Âśw. Piotra. ZaleÂży mu na zniszczeniu kaÂżdej osoby. Mamy tylko jednego wroga, to nie jest ani Hitler, ani Stalin, jest nim szatan” – podkreÂśliÂł ks. Pereira. Egzorcysta przypomina, Âże diabeÂł wykorzysta wszystkie metody i przywoÂłuje kilka z nich: doprowadza do uzaleÂżnienia czÂłowieka, Âżeby przej¹Ì kontrolĂŞ nad jego wolÂą, zdobywa umysÂł poprzez faÂłszywe ruchy religijne, posÂługuje siĂŞ emocjami by wejœÌ w danÂą osobĂŞ, moÂże posÂłuÂżyĂŚ siĂŞ teÂż chorobami ciaÂła, Âżeby jej zaszkodziĂŚ. ZauwaÂżyÂł, Âże dziÂś szczegĂłlnie chce zniszczyĂŚ relacje ma³¿eĂąskie i rodzinne, zaleÂży mu na tym, „by doprowadzaĂŚ do zjawiska pojedynczego rodzica i wykorzystywania seksualnego dzieci”. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw KapÂłan podkreÂśla, Âże opĂŞtanie czy zniewolenie przez zÂłego ducha jest diagnozowalne wtedy, gdy „lekarze mĂłwiÂą albo: nie wiemy, co ci jest", albo „nie moÂżemy ciĂŞ z tego wyleczyĂŚ”. NajczĂŞÂściej dana osoba trafia najpierw do psychologa czy psychiatry (chrzeÂścijaĂąskiego), ktĂłry dokonuje wstĂŞpnego rozpoznania, czy chodzi tu o dziaÂłanie „zÂłego” czy moÂże o jak¹œ chorobĂŞ psychicznÂą. O. Posacki zauwaÂżyÂł, Âże dziÂś obserwujemy rozwĂłj wspó³pracy lekarzy z kapÂłanami. – Ta wspó³praca jest konieczna, bo pewne zaburzenia sÂą z pogranicza medycyny i sfery ducha. Dopiero wspó³pracujÂąc moÂżemy uzyskaĂŚ peÂłny obraz spraw czÂłowieka, jego problemĂłw – podkreÂśliÂł jezuita. PrzypomniaÂł, Âże mieliÂśmy juÂż w Polsce okres, kiedy „zjawiska tego typu zostaÂły zredukowane do zjawisk materialnych, np. w psychiatrii eliminowany byÂł wymiar duchowy, teraz wracamy do tej syntezy, uczymy siĂŞ od siebie nawzajem, my od lekarzy, a oni od nas”. O. Posacki powiedziaÂł, Âże w skali Âświata widaĂŚ jak wielu ludzi potrzebuje dziÂś pomocy egzorcysty. - WidaĂŚ, Âże wiĂŞcej osĂłb zgÂłasza siĂŞ do nas i bĂŞdzie jeszcze gorzej. WidaĂŚ dziÂś pewnÂą fascynacjĂŞ zÂłem, wiĂŞc problem bĂŞdzie narastaÂł – ocenia egzorcysta. PodkreÂśla, Âże sporym utrudnieniem jest brak egzorcystĂłw w krajach np. Europy Zachodniej – Niemczech czy Francji, choĂŚ wrasta zainteresowanie tÂą formÂą posÂługi. – NiektĂłrzy przybywajÂą do Polski i tu szukajÂą pomocy, bo u nas kaÂżda diecezja ma egzorcystĂŞ, a w niektĂłrych jest ich nawet kilku – powiedziaÂł jezuita. Europejska Konferencja MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania potrwa na Jasnej GĂłrze do jutra. Tego typu spotkania odbywajÂą siĂŞ co dwa lata i gromadzÂą przedstawicieli ró¿nych krajĂłw przede wszystkim Starego Kontynentu, w tym roku sÂą rĂłwnieÂż goÂście z Indii, Korei i Afryki. MiĂŞdzynarodowe Stowarzyszenie ds. Uwalniania powstaÂło w 1995 r. w San Giovanni Rotondo we WÂłoszech. Jego celem jest pomoc egzorcystom i osobom ich wspierajÂących w tej posÂłudze duszpasterskiej KoÂścioÂła. EgzorcyÂści obradujÂą na Jasnej GĂłrze it / ms | EKAI | 12 Lipiec 2011 | Komentarze (6) EgzorcyÂści obradujÂą na Jasnej GĂłrze Egzorcyzmy, 1956 r. WÂłochy. Fot. Getty Images/FPM Trwa spotkanie egzorcystĂłw na Jasnej GĂłrze. Tym razem oprĂłcz specjalistĂłw z Europy obecni sÂą rĂłwnieÂż goÂście z Indii i Afryki. W ÂściÂśle zamkniĂŞtym, czterodniowym spotkaniu udziaÂł bierze ok. 300 osĂłb. Konferencje odbywajÂą siĂŞ co dwa lata i gromadzÂą przedstawicieli ró¿nych krajĂłw, przede wszystkim Starego Kontynentu. Celem Europejskiej Konferencji MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania jest wymiana doÂświadczeĂą i poznawanie nowych wyzwaĂą. WÂśrĂłd tematĂłw sÂą zagadnienia dotyczÂące wspó³czesnej mody na wampiryzm, schizofrenii i zaburzeĂą psychicznych, okultyzmu czy spirytyzmu. Do³¹cz do nas na Facebooku Jak powiedziaÂł ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta z archidiecezji warszawskiej, choĂŚ w Polsce raczej ustabilizowaÂła siĂŞ liczba osĂłb potrzebujÂących pomocy kapÂłana wypĂŞdzajÂącego zÂłego ducha, to zagroÂżeĂą przybywa. WÂśrĂłd nich dominujÂą dziaÂłania zwiÂązane z leczeniem ludzi. - Chodzi o takie leczenie, ktĂłre juÂż nie jest leczeniem, tylko szkodzeniem opartym na dziaÂłaniu zÂłego ducha. Mam na myÂśli ró¿ne formy bioenergoterapii – podkreÂśla kapÂłan. Dodaje, Âże dziÂś trzeba takÂże mĂłwiĂŚ o duÂżej czujnoÂści wobec psychologii i psychoterapii, „bo tu siĂŞ wkradajÂą teÂż ró¿ne formy seansĂłw, ktĂłre juÂż nie sÂą terapeutycznymi, ale wprost okultystycznymi”. Ks. Grefkowicz przestrzega przed ró¿nymi nowymi propozycjami i modami, jak Halloween, ktĂłre choĂŚ same w sobie nie majÂą zÂłego ducha, to jednak stwarzajÂą grunt dla rozwoju grup ewidentnie zwiÂązanych z szatanem. Egzorcysta przestrzega teÂż przed wschodnimi sztukami walki, popularnymi zwÂłaszcza wÂśrĂłd mÂłodych, ktĂłre mogÂą byĂŚ formÂą propagowania elementĂłw kultowych, zwiÂązanych z religiami Wschodu. – CzĂŞsto nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak powoli zaczynamy oddalaĂŚ siĂŞ od chrzeÂścijaĂąstwa. To jest juÂż apostazja, zwracanie siĂŞ w innym kierunku – zauwaÂża egzorcysta. PodkreÂśla, Âże najlepszÂą profilaktykÂą jest bliska wiĂŞÂź z Bogiem, ale i zdobywanie informacji, krytyczne myÂślenie, wielka czujnoœÌ i po prostu zdrowy rozsÂądek. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw W spotkaniu uczestniczÂą ksiĂŞÂża i Âświeccy, ktĂłrzy wspó³pracujÂą z egzorcystami albo podejmujÂą posÂługĂŞ uwalniania, ktĂłra nie zawsze jest ÂścisÂłym egzorcyzmem. PosÂługa uwalniania to modlitwa w sytuacjach, gdy nie ma opĂŞtania, lecz drĂŞczenie przez zÂłego ducha. Ks. Grefkowicz zauwaÂża, Âże grono osĂłb, ktĂłre towarzyszÂą egzorcystom, powiĂŞksza siĂŞ, za to stabilizuje siĂŞ liczba osĂłb, ktĂłre potrzebujÂą pomocy. Egzorcyzmy majÂą na celu wypĂŞdzenie zÂłych duchĂłw lub uwolnienie od ich demonicznego wpÂływu, mocÂą duchowej wÂładzy, jakÂą Jezus powierzyÂł KoÂścioÂłowi. - Egzorcyzm jest zwrĂłceniem siĂŞ wprost do zÂłego ducha w imieniu Jezusa Chrystusa, by ustÂąpiÂł – podkreÂśla warszawski kapÂłan. JeÂśli zÂłego stanu czÂłowieka, nie da siĂŞ wytÂłumaczyĂŚ skÂłonnoÂściami, obci¹¿eniami genetycznymi, uwarunkowaniami biologicznymi i nie ma poprawy po specjalistycznych dziaÂłaniach czy zabiegach medycznych, a poprawa nastĂŞpuje dziĂŞki dziaÂłaniu egzorcysty i modlitwie, uznaje siĂŞ je za skutek dziaÂłania zÂłego ducha. Tzw. sytuacje zniewolenia duchowego sÂą zawsze sytuacjami z pogranicza nauki i obszaru dziaÂłalnoÂści egzorcystĂłw. Dlatego dzisiejsi egzorcyÂści ÂściÂśle wspó³pracujÂą z psychiatrami i psychologami, by rozró¿niĂŚ, u kogo wystĂŞpuje choroba, a u kogo chodzi o wpÂływ zÂłych duchĂłw. SygnaÂłem mĂłwiÂącym o potrzebie dziaÂłania egzorcysty moÂże byĂŚ niewytÂłumaczalna niechĂŞĂŚ zniewolonej osoby do wszelkiego sacrum. KtoÂś taki nie chce wymĂłwiĂŚ imienia Jezusa i Maryi, nie przechodzi mu przez usta formuÂła, Âże wyrzeka siĂŞ szatana, nie chce wejœÌ do ÂświÂątyni, odrzuca ÂświĂŞconÂą wodĂŞ. Symptomem moÂże byĂŚ np. jasnowidzenie, nadzwyczajne siÂły i znajomoœÌ jĂŞzykĂłw nieuczonych. Europejska Konferencja MiĂŞdzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania potrwa do czwartku 14 lipca. Wtedy teÂż zaplanowano konferencjĂŞ prasowÂą. http://religia.onet.pl/kraj,19/egzorcysci-obraduja-na-jasnej-gorze,416,page1.html............................................. MaÂłgorzata Szewczyk | Przewodnik Katolicki | 21 Lipiec 2011 | Komentarze (29) Ze Âśw. Krzysztofem za kierownicÂą Podobno byÂł bardzo brzydki, odznaczaÂł siĂŞ wysokim wzrostem, potĂŞÂżnÂą posturÂą i nieksztaÂłtnÂą gÂłowÂą przypominajÂącÂą gÂłowĂŞ psa. Z tego powodu rodzice dali mu imiĂŞ Reprobus – OdraÂżajÂący. Mowa o ÂświĂŞtym Krzysztofie - patronie kierowcĂłw. Na nic ABS-y, poduszki bezpieczeĂąstwa, system wspomagania kierownicy, programy stabilizujÂące ESP, tempomaty. Na nic komputery pokÂładowe, immobilisery, halogeny ani GPS-y. Polscy kierowcy, pó³le¿¹cy w kubikowych fotelach i trzymajÂący kierownicĂŞ „na pizzĂŞ”, siejÂą powszechny strach. Polskie szosy natomiast przypominajÂą bardziej wielkie wykopalisko archeologiczne niÂż drogi ekspresowe i autostrady rodem z XXI w. Pod tym wzglĂŞdem bliÂżej nam do epoki FlinstonĂłw. Do³¹cz do nas na Facebooku Wspó³czesny samochĂłd naszpikowany jest elektronikÂą i wszelkiego rodzaju gadÂżetami upiĂŞkszajÂącymi jego wnĂŞtrze lub uÂłatwiajÂącymi trudnÂą sztukĂŞ poruszania siĂŞ, a moÂże lepiej, przebijania przez miejskie i podmiejskie korki. Dzisiaj krĂłlujÂą na desce rozdzielczej: wazoniki na kwiatki, poruszajÂące siĂŞ pod wpÂływem promieni sÂłonecznych plastikowe pamperki, podwieszane pod lusterkiem pÂłyty lub pluszaki, zapachowe choinki czy flakoniki z pachnÂącÂą cieczÂą, uchwyty na okulary... Persona non grata? KiedyÂś na kó³ku obok kluczyka kaÂżdego szanujÂącego siĂŞ kierowcy wisiaÂł breloczek ze Âśw. Krzysztofem dÂźwigajÂącym dziecko na ramieniu albo patron ten, o mniej lub bardziej udanej fizjonomii, pozÂłacany albo posrebrzany, sÂąsiadowaÂł z prymitywnym samochodowym nawiewem. A obecnie? Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Owszem, wizerunkĂłw opiekuna kierowcĂłw nie brakuje, zresztÂą nadal naleÂży on do najpopularniejszych ÂświĂŞtych, co do ktĂłrych nie mamy wÂątpliwoÂści, komu patronujÂą. Co roku przecieÂż 25 lipca ksiĂŞÂża bÂłogosÂławiÂą pojazdy, ale czy wsiadajÂąc do samochodu, przyzywamy jego opieki? W Âśredniowieczu Âśw. Krzysztof zaliczany byÂł do grona 14 wspomoÂżycieli, czyli do grupy szczegĂłlnych patronĂłw. Opiekuje siĂŞ podró¿nymi, pielgrzymami, przewodnikami, flisakami i marynarzami. Wspó³czeÂśnie uwaÂżany jest za patrona kierowcĂłw, ruchu i komunikacji. Wzywany jest takÂże w przypadku niespodziewanej Âśmierci, zarazy i dÂżumy, zagroÂżenia ogniem, wodÂą, suszÂą, niepogodÂą, w przypadku chorĂłb oczu, bĂłlu zĂŞbĂłw i ran. Ludzie nĂŞkani przez ró¿ne choroby, zarazy i wojny bali siĂŞ Âśmierci, a ze Âśw. Krzysztofem wiÂązali nadziejĂŞ, Âże pomoÂże im on pokonaĂŚ spotykajÂące ich trudnoÂści. Krzysztof szczegĂłlnÂą opiekÂą otacza Wilno, ktĂłre w swoim herbie umieÂściÂło wÂłaÂśnie jego wizerunek. O Âżyciu tego, ktĂłrego imiĂŞ w jĂŞzyku greckim oznacza „niosÂący Chrystusa”, nie ma wielu wiadomoÂści. MiaÂł siĂŞ urodziĂŚ pod koniec II w. w Kanaanie (byĂŚ moÂże w Licji – dziÂś Turcja), w rodzinie pogaĂąskiej, a ok. 250 r. poniĂłsÂł ÂśmierĂŚ mĂŞczeĂąskÂą za panowania cesarza Decjusza. Wobec braku szczegó³owych informacji jego historia obrosÂła w legendĂŞ. Podobno byÂł bardzo brzydki, odznaczaÂł siĂŞ wysokim wzrostem, potĂŞÂżnÂą posturÂą i nieksztaÂłtnÂą gÂłowÂą przypominajÂącÂą gÂłowĂŞ psa. Z tego powodu rodzice dali mu imiĂŞ Reprobus – OdraÂżajÂący. OdznaczaÂł siĂŞ rĂłwnieÂż ponadludzkÂą si³¹, ktĂłrÂą postanowiÂł wykorzystaĂŚ. ZaciÂągn¹³ siĂŞ na sÂłuÂżbĂŞ u wÂładcy swojej krainy, ktĂłry – jak siĂŞ okazaÂło – bardzo baÂł siĂŞ szatana. Potem okazaÂło siĂŞ, Âże szatan boi siĂŞ Chrystusa. Reprobus zainteresowaÂł siĂŞ wiĂŞc Mistrzem z Nazaretu, poznaÂł Jego naukĂŞ i przyj¹³ chrzest. OsiedliÂł siĂŞ nad Jordanem i w ramach pokuty postanowiÂł wykorzystaĂŚ swojÂą niespotykanÂą si³ê i sÂłuÂżyĂŚ ludziom, przenoszÂąc ich na swoich ramionach przez rzekĂŞ. Pewnej nocy usÂłyszaÂł dzieciĂŞcy gÂłos proszÂący go o tĂŞ przysÂługĂŞ. Wzi¹³ wiĂŞc dziecko na ramiona i zacz¹³ nieœÌ. Dziecko stawaÂło siĂŞ coraz ciĂŞÂższe, tak Âże Reprobus straciÂł rĂłwnowagĂŞ i groziÂło mu utoniĂŞcie. Gdy dotarÂł na drugi brzeg, zapytaÂł, kim ono jest. UsÂłyszaÂł: „Jam jest Jezus, twĂłj Zbawiciel. DÂźwigajÂąc Mnie, dÂźwigasz caÂły Âświat”. Na pamiÂątkĂŞ tego wydarzenia Reprobus otrzymaÂł greckie imiĂŞ Christophoros, co oznacza „niosÂący Chrystusa”, i zostaÂł mu przywrĂłcony normalny wyglÂąd. W Âśredniowieczu wizerunek Âśw. Krzysztofa zdobiÂł wiele koÂścio³ów, malowano go na wieÂżach obronnych, na bramach miejskich, feretronach i sztandarach, a takÂże na wielu kamienicach przy ruchliwych ulicach – takie kamienice nazywano Krzysztoforami. Spojrzenie na ten wizerunek miaÂło chroniĂŚ od niebezpieczeĂąstw w ciÂągu dnia. W ikonografii przedstawiany jest jako mÂłodzieniec niosÂący na barkach DzieciÂątko Jezus. MaÂło kto wie, Âże jednym z jego atrybutĂłw jest... ryba. Szukam ryby... na bagaÂżniku „Czy moÂże mi ktoÂś wytÂłumaczyĂŚ, co oznacza symbol ryby na samochodzie...”. Na takÂą proÂśbĂŞ natknĂŞÂłam siĂŞ na kilku forach internetowych. Ryba to jeden z najstarszych symboli chrzeÂścijaĂąstwa. Dla pierwszych wierzÂących w Chrystusa byÂła symbolem ZaÂłoÂżyciela KoÂścioÂła. IchthĂ˝s (gr. ryba) to jeden z najsÂłynniejszych akronimĂłw, czyli s³ów, z ktĂłrych liter moÂżna utworzyĂŚ ukryte w nich hasÂło – greckie: Iesous Christos Theu (H) Yios Soter – Jezus Chrystus Syn BoÂży Zbawiciel. Ryba wyobraÂżaÂła Chrystusa na niezliczonych ubiorach, wazach, rzeÂźbach, ornamentach, nagrobkach, zwÂłaszcza od poczÂątku II w. do poÂłowy IV w. O tym chrzeÂścijaĂąskim symbolu wspomina teÂż Henryk Sienkiewicz w Quo vadis. Grecki filozof Chilon Chilonides w rozmowie z Winicjuszem i Petroniuszem nazywa jÂą „godÂłem chrzeÂścijan”. Obecnie taki symbol-naklejkĂŞ moÂżna kupiĂŚ bodaj w kaÂżdej wielkoÂści i w kaÂżdym kolorze. JeÂśli ktoÂś ma ten znak umieszczony na samochodzie, to najprawdopodobniej jest chrzeÂścijaninem i moÂżna siĂŞ po nim spodziewaĂŚ takich zachowaĂą. Pokazuje tym samym, Âże jest osobÂą kierujÂącÂą siĂŞ zasadami wiary w Âżyciu. Zwyczaj naklejania rybki na bagaÂżniku samochodu przywĂŞdrowaÂł do nas z Zachodu, chociaÂż ostatnio coraz rzadziej jest on praktykowany. CaÂłoœÌ tekstu - czytaj w Przewodniku Katolickim http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ze-sw-krzysztofem-za-kierownica,446,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #118 : Wrzesień 08, 2011, 20:10:10 » |
|
Rachel Saslow | Washington Post | 16 Czerwiec 2011 | Komentarze (38) Ekologiczne pogrzeby Coraz wiĂŞcej zwolennikĂłw hybrydowych samochodĂłw, recyklingu i wegetariaĂąskiej diety chce opuÂściĂŚ ten Âświat w sposĂłb rĂłwnie przyjazny Âśrodowisku, wedÂług zasady: Âżyj w zgodzie z naturÂą i umieraj ekologicznie. To dla nich wymyÂślono „zielone” pochĂłwki. – Przedstawiciele pokolenia powojennego, ktĂłrzy okreÂślajÂą siebie jako obroĂący Âśrodowiska, nie chcÂą, aby ten ostatni akt wiÂązaÂł siĂŞ z zanieczyszczeniem przyrody – mĂłwi Joe Sehee, dyrektor Green Burial Council. – Dla wielu ludzi ÂświadomoœÌ, Âże wrĂłcÂą do ziemi w sposĂłb naturalny, jest kojÂąca – dodaje. IstniejÂą ró¿ne formy pochĂłwku, ktĂłre uznaje siĂŞ za ekologiczne. MoÂżna zrezygnowaĂŚ z balsamowania zwÂłok albo za¿¹daĂŚ uÂżycia nietoksycznych ÂśrodkĂłw. MoÂżna takÂże kupiĂŚ biodegradowalnÂą trumnĂŞ z ekologicznej wierzby, wikliny czy bambusa, czy nawet zamĂłwiĂŚ zwykÂły caÂłun. Pogrzeb moÂże siĂŞ odbyĂŚ na „naturalnym” cmentarzu, na terenie rezerwatu przyrody. Jedna z amerykaĂąskich firm pogrzebowych umieszcza skremowane prochy w sztucznych rafach, ktĂłre stajÂą siĂŞ naturalnym Âśrodowiskiem dla ryb i roÂślinnoÂści morskiej. Do³¹cz do nas na Facebooku Carol Fox z Mount Airy w stanie Maryland wybraÂła zielony pochĂłwek w morzu dla swojego syna Jamiego, ktĂłry zmarÂł w wieku 21 lat. Jamie studiowaÂł ekologiĂŞ i oceanografiĂŞ na Uniwersytecie w Salisbury. W 2002 roku uton¹³ w oceanie. – UwielbiaÂł nurkowanie. NaleÂżaÂł do tych osĂłb, ktĂłre chodzÂąc po plaÂży, zawsze podnoszÂą Âśmieci – wspomina matka. Jak oddaĂŚ grĂłb do reklamacji? Carol chciaÂła znaleŸÌ na prochy syna urnĂŞ z motywem delfina. W trakcie tych poszukiwaĂą natknĂŞÂła siĂŞ na stronĂŞ internetowÂą firmy Eternal Reefs. – PomyÂślaÂłam: „MĂłj BoÂże, to jest dokÂładnie to, czego by chciaÂł Jamie” – opowiada Carol. W 2004 roku Jamie zostaÂł pierwszym mieszkaĂącem Marylandu pochowanym w sztucznej rafie. Spocz¹³ w wodach przy Ocean City – miejscowoÂści, w ktĂłrej mieszkaÂł i ktĂłrÂą uwielbiaÂł. Ekologiczne pogrzeby Rachel Saslow | Washington Post | 16 Czerwiec 2011 | Komentarze (38) Ekologiczne pogrzeby Fot. Eternal Reefs Aby stworzyĂŚ sztucznÂą rafĂŞ, skremowane zwÂłoki miesza siĂŞ z betonem. NastĂŞpnie formuje siĂŞ z tego „per³ê” wielkoÂści piÂłki do koszykĂłwki, wa¿¹cÂą okoÂło 30 kilogramĂłw. PerÂła zostaje umieszczona w betonowej rafie w ksztaÂłcie ula. W podmorskim grobowcu, ktĂłry kosztuje od czterech do siedmiu tysiĂŞcy dolarĂłw, mogÂą siĂŞ znaleŸÌ prochy czterech czÂłonkĂłw rodziny. IstniejÂą takÂże rafy przeznaczone dla caÂłych wspĂłlnot. Pogrzeb w takiej zbiorowej mogile kosztuje trzy tysiÂące dolarĂłw za osobĂŞ. Firma Eternal Reefs umieÂściÂła juÂż w Zatoce Chesapeake okoÂło 60 sztucznych raf. Carol Fox zamierza zanurkowaĂŚ do grobu Jamiego w lipcu, w dniu jego 30 urodzin. Kobieta ma nadziejĂŞ, Âże miejsce pochĂłwku jej syna bĂŞdzie tĂŞtniÂło Âżyciem. – OsiemdziesiÂąt procent osĂłb zainteresowanych zielonym pochĂłwkiem poczÂątkowo planowaÂło kremacjĂŞ – mĂłwi Sehee. Wprawdzie palenie zwÂłok wi¹¿e siĂŞ z przedostawaniem siĂŞ do atmosfery szkodliwych substancji, takich jak podtlenek azotu czy rtĂŞĂŚ z plomb w zĂŞbach, jednak – jak twierdzi Sehee – zagroÂżenie zwiÂązane z tymi toksynami bywa wyolbrzymiane. WÂśrĂłd szkodliwych dla Âśrodowiska aspektĂłw chowania zmarÂłych na tradycyjnym cmentarzu wymienia siĂŞ miĂŞdzy innymi wykorzystanie wody i pestycydĂłw oraz kosiarek do trawy, ktĂłre zanieczyszczajÂą Âśrodowisko. Ponadto – jak wynika z badaĂą Narodowego Instytutu Raka – czĂŞsty kontakt z formaldehydem zawartym w Âśrodkach do balsamowania zwÂłok naraÂża personel zakÂładĂłw pogrzebowych na podwyÂższone ryzyko biaÂłaczki szpikowej. Do tego dochodzi zajmowanie na wieki skrawka ziemi, ktĂłrej zmarÂły raczej nie wzbogaca. Sehee szacuje, Âże Amerykanie kaÂżdego roku grzebiÂą w trumnach okoÂło miliona ton stali. Taka iloœÌ wystarczyÂłaby na wybudowanie drugiego mostu Golden Gate. IloœÌ betonu wykorzystywanego do budowy grobowcĂłw pozwoliÂłaby z kolei na zbudowanie dwupasmowej drogi z Nowego Jorku do Detroit. Trumny czĂŞsto wytwarzane sÂą za granicÂą i przywoÂżone do Ameryki, co dodatkowo powiĂŞksza Âślad wĂŞglowy zmarÂłego. PrzeciĂŞtny amerykaĂąski pogrzeb kosztowaÂł w 2009 roku 6560 dolarĂłw. PochĂłwki nale¿¹ do tych nielicznych usÂług, na ktĂłrych moÂżna zaoszczĂŞdziĂŚ, wybierajÂąc opcjĂŞ ekologicznÂą. Zielony pogrzeb to wydatek o poÂłowĂŞ mniejszy niÂż tradycyjna uroczystoœÌ. Rodziny nie muszÂą bowiem pÂłaciĂŚ za balsamowanie i przygotowanie zwÂłok, pÂłytĂŞ nagrobkowÂą czy drogÂą trumnĂŞ. – Wiele tradycyjnych praktyk pogrzebowych to sposĂłb na to, by ochroniĂŚ ciaÂło przed czynnikami zewnĂŞtrznymi, zamiast sprawiĂŚ, by staÂło siĂŞ ono czĂŞÂściÂą natury. Zielone pochĂłwki odwracajÂą ten sposĂłb myÂślenia – przekonuje Sehee http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ekologiczne-pogrzeby,347,page1.html............................ Historia BoÂżego CiaÂła jz, kg, tk, mkc//po | EKAI | 22 Czerwiec 2011 | Komentarze (387) Procesja w ÂświĂŞto BoÂżega CiaÂła, KrakĂłw 2010 r. Fot. MichaÂł ÂŁepecki / Agencja Gazeta 23 czerwca przypada uroczystoœÌ NajÂświĂŞtszego CiaÂła i Krwi Chrystusa - BoÂże CiaÂło. To jedno z g³ównych ÂświÂąt obchodzonych w KoÂściele katolickim. ChoĂŚ ÂświadomoœÌ niezwykÂłego cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w rzeczywiste CiaÂło i Krew Chrystusa towarzyszyÂła wiernym od poczÂątku chrzeÂścijaĂąstwa, jednak trzeba byÂło czekaĂŚ aÂż dziesiĂŞĂŚ stuleci zanim zewnĂŞtrzne przejawy tego kultu powstaÂły i zadomowiÂły siĂŞ w KoÂściele katolickim. Do³¹cz do nas na Facebooku UroczystoœÌ, ktĂłra wyrosÂła na podÂłoÂżu adoracyjnego kierunku poboÂżnoÂści eucharystycznej rozwijajÂącej siĂŞ na Zachodzie od przeÂłomu XI i XII w., przeÂżywana jest obecnie w czwartek po uroczystoÂści TrĂłjcy ÂŚwiĂŞtej. BezpoÂśredniÂą przyczynÂą ustanowienia uroczystoÂści NajÂświĂŞtszego CiaÂła i Krwi Chrystusa byÂły objawienia bÂł. Julianny z Cornillon. Pod ich wpÂływem bp Robert ustanowiÂł w 1246 r. ÂświĂŞto BoÂżego CiaÂła, poczÂątkowo dla diecezji Liege. W 1252 r. legat papieski rozszerzyÂł obchodzenie tego ÂświĂŞta na GermaniĂŞ, natomiast papieÂż Urban IV bullÂą "Transiturus" z 1264 r. ustanowiÂł BoÂże CiaÂło ÂświĂŞtem obowiÂązujÂącym w caÂłym KoÂściele jako "zadoœÌuczynienie za zniewaÂżanie Chrystusa w NajÂświĂŞtszym Sakramencie, b³êdy heretykĂłw oraz uczczenie pamiÂątki ustanowienia NajÂświĂŞtszego Sakramentu". ÂŚmierĂŚ Urbana IV przeszkodziÂła ogÂłoszeniu bulli. DokonaÂł tego papieÂż Jan XXII (w 1334 r.), natomiast papieÂż Bonifacy IX poleciÂł w 1391 r. wprowadziĂŚ ÂświĂŞto BoÂżego CiaÂła wszĂŞdzie tam, gdzie jeszcze nie byÂło ono obchodzone. W Polsce jako pierwszy wprowadziÂł to ÂświĂŞto bp Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej, natomiast w KoÂściele unickim - synod zamojski w 1720 r. W KoÂściele katolickim w Polsce pod koniec XIV w. ÂświĂŞto BoÂżego CiaÂła byÂło obchodzone juÂż we wszystkich diecezjach. ByÂło ono zawsze zaliczane do ÂświÂąt g³ównych. Od koĂąca XV w. przy okazji tego ÂświĂŞta udzielano bÂłogosÂławieĂąstwa NajÂświĂŞtszym Sakramentem. Prawdziwa obecnoœÌ Chrystusa w Eucharystii KoÂśció³ od samego poczÂątku gÂłosiÂł wiarĂŞ w realnÂą obecnoœÌ Chrystusa w NajÂświĂŞtszym Sakramencie. Chrystus ustanowiÂł NajÂświĂŞtszy Sakrament przy Ostatniej Wieczerzy. Opisali to trzej EwangeliÂści: Mateusz, Marek i ÂŁukasz oraz i Âśw. PaweÂł ApostoÂł. Prawdziwa i rzeczywista obecnoœÌ Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina opiera siĂŞ wedÂług nauki KoÂścioÂła na sÂłowie Jezusa: "To jest CiaÂło moje ... To jest krew moja" (Mk 14,22.24). Nowy Katechizm KoÂścioÂła Katolickiego mĂłwi, iÂż "sposĂłb obecnoÂści Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjÂątkowy... W NajÂświĂŞtszym Sakramencie Eucharystii sÂą zawarte prawdziwie, rzeczywiÂście i substancjalnie CiaÂło i Krew wraz z duszÂą i BĂłstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a wiĂŞc caÂły Chrystus." (KKK 1374). Kult NajÂświĂŞtszego Sakramentu Od XVI w. przyjĂŞÂła siĂŞ w KoÂściele praktyka 40-godzinnej adoracji NajÂświĂŞtszego Sakramentu. PraktykĂŞ tĂŞ wprowadziÂł do Mediolanu Âśw. Karol Boromeusz w 1520 r. Dzisiaj praktyka ta jest obecna w caÂłym KoÂściele. ZostaÂły zaÂłoÂżone nawet specjalne zakony, ktĂłrych g³ównym celem jest nieustanna adoracja Chrystusa w NajÂświĂŞtszym Sakramencie. W Polsce istniejÂą trzy zakony od wieczystej adoracji: benedyktynki-sakramentki, franciszkanki od NajÂświĂŞtszego Sakramentu i eucharystki. Procesje Procesje eucharystyczne w dniu BoÂżego CiaÂła wprowadzono póŸniej niÂż samo ÂświĂŞto. Pierwszym Âśladem ich istnienia jest wzmianka o uroczystej procesji przed sumÂą w Kolonii w latach 1265-75. Podczas procesji niesiono krzyÂż z NajÂświĂŞtszym Sakramentem. W ten sposĂłb nawiÂązywano do dawnego zwyczaju zabierania w podró¿ Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeĂąstwami. W XV w. procesje eucharystyczne odprawiano w caÂłych Niemczech, Anglii, Francji, pó³nocnych WÂłoszech i Polsce. W Niemczech procesjĂŞ w uroczystoœÌ BoÂżego CiaÂła ³¹czono z procesjÂą bÂłagalnÂą o odwrĂłcenie nieszczêœÌ i dobrÂą pogodĂŞ, dlatego przy czterech oÂłtarzach Âśpiewano poczÂątkowe teksty Ewangelii i udzielano uroczystego bÂłogosÂławieĂąstwa. W Polsce zwyczaj ten wszedÂł do "RytuaÂłu piotrkowskiego" z 1631 r. Rzymskie przepisy procesji zawarte w "Caeremoniale episcoporum" (1600 r.) i "Rituale romanum" (1614 r.) przewidywaÂły jedynie przejÂście z NajÂświĂŞtszym Sakramentem bez zatrzymywania siĂŞ i bÂłogosÂławieĂąstwo eucharystyczne na zakoĂączenie. ProcesjĂŞ odprawiano z wielkim przepychem od poczÂątku jej wprowadzenia. Od czasu zakwestionowania tych praktyk przez reformacjĂŞ, udziaÂł w procesji traktowano jako publiczne wyznanie wiary. W Polsce od czasĂłw rozbiorĂłw z udziaÂłem w procesji ³¹czyÂła siĂŞ w ÂświadomoÂści wiernych manifestacja przynaleÂżnoÂści narodowej. Po II wojnie Âświatowej procesje w czasie BoÂżego CiaÂła byÂły znakiem jednoÂści narodu i wiary. Z tej racji ateistyczne wÂładze paĂąstwowe niejednokrotnie zakazywaÂły procesji urzÂądzanych ulicami miast. Konferencja Episkopatu Polski zmodyfikowaÂła 17 lutego 1967 r. obrzĂŞdy procesji BoÂżego CiaÂła, wprowadzajÂąc w caÂłej Polsce nowe modlitwy przy kaÂżdym oÂłtarzu oraz czytania ewangelii tematycznie zwiÂązane z EucharystiÂą. Po 1989 r. w centralnej procesji BoÂżego CiaÂła w Warszawie prowadzonej przez prymasa Polski Kard. JĂłzefa Glempa brali udziaÂł przedstawiciele wÂładz paĂąstwowych i samorzÂądowych. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/historia-bozego-ciala,361,page1.html..................................
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #119 : Wrzesień 08, 2011, 20:13:40 » |
|
(Nie) warto rozmawiaĂŚ Tomasz PonikÂło | Tygodnik Powszechny | 7 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (1) Prof. Irena Borowik, socjolog: ÂŻeby spoÂłeczeĂąstwo trwaÂło w swojej funkcjonalnej strukturze, ÂświĂŞtych musi byĂŚ maÂło. Wybieramy to, co jest Âłatwe do zaakceptowania. Tomasz PonikÂło: W kraju, gdzie wiĂŞkszoœÌ z nas jest ochrzczona, przyznaje siĂŞ do religii, regularnie praktykuje – nie rozmawiamy o sprawach wiary. Ani w rodzinie, ani z przyjació³mi, ani w kontekÂście towarzyskim. Dlaczego? Prof. Irena Borowik: Jest tak, jak gdyby rytuaÂł nie wymagaÂł wiary. Przekazywanie wiary w rodzinie i we wspĂłlnotach koÂścielnych nastĂŞpuje poprzez praktykowanie, pilnowanie, a nawet kontrolĂŞ uczestnictwa w rytuaÂłach. ZobaczyÂłam to w wywiadach biograficznych z mÂłodzie¿¹: w domu nie ma rozmowy o wierze, jest wprowadzanie w formy religijnoÂści typu: „masz iœÌ na MszĂŞ”. W efekcie rodzi to rozdÂźwiĂŞk miĂŞdzy rzeczywistymi przekonaniami a tym, jakie powinny one byĂŚ, by pozostaĂŚ w zgodzie z wyznawanÂą religiÂą. To zaÂś, Âże „czyni siĂŞ”, a nie mĂłwi, na przekĂłr stanowi i si³ê, i sÂłaboœÌ. Si³ê, bo to model religijnoÂści praktykowanej, ale bezrefleksyjnej, ze sÂłabym powiÂązaniem sfer codziennoÂści, moralnoÂści i wiary. Ale daje poczucie stabilizacji i stanowi motor przekazu religijnego. Do³¹cz do nas na Facebooku WypeÂłniajÂąc formĂŞ docieramy do treÂści? Nie wiem, czy za praktykÂą stoi potrzeba docierania do treÂści. Dla wielu uczestniczenie we Mszy, wykonywanie gestĂłw, np. znaku krzyÂża czy pojednania – samo w sobie ma charakter uÂświĂŞcajÂący. Nie treœÌ, ale dziaÂłanie, jego powtarzalnoœÌ sÂą waÂżniejsze, przez nie uobecnia siĂŞ sacrum. Wiara staje siĂŞ rytuaÂłem, a rytuaÂł jest zamkniĂŞty w przestrzeni koÂścioÂła? Niekoniecznie, bo jest teÂż modlitwa indywidualna. Dzieci sÂą jej uczone, ale jako formy do wypowiadania. Nawet przy tej okazji nie zdarzajÂą siĂŞ rozmowy o treÂściach wiary. MÂłodzi przyznajÂą, Âże o tym siĂŞ milczy. Wiara jako temat dyskusji pojawiaÂła siĂŞ w opowieÂściach badanych przeze mnie osĂłb wy³¹cznie w przypadkach szczegĂłlnie pog³êbionej religijnej formacji i – konwersji. Bo wĂłwczas uzasadniĂŚ trzeba nie to, co jest, ale to, co siĂŞ zmieniÂło. Tymczasem to, co jest – oczywistoœÌ tego, Âże jest siĂŞ katolikiem, poza si³¹, stanowi teÂż sÂłaboœÌ. Bo o tej sile decyduje masowoœÌ... Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Ta siÂła wygasa? ReligijnoœÌ bezrefleksyjna dobrze realizuje siĂŞ w spoÂłeczeĂąstwie, ktĂłre zmienia siĂŞ powoli i gdzie religiĂŞ siĂŞ dziedziczy. DziÂś w miejsce powtarzalnoÂści mamy nieustanne zmiany. Np. po upÂływie dwĂłch dekad wyÂższe wyksztaÂłcenie posiada juÂż nie 8, ale 30 proc. ogó³u PolakĂłw. Wielu emigruje, po kilku latach wracajÂą, bĂŞdÂąc innymi ludÂźmi po konfrontacji z obcym spoÂłeczeĂąstwem. Wzrasta napiĂŞcie miĂŞdzy wiarÂą bezrefleksyjnÂą i tÂą, ktĂłra wymaga aktywnego myÂślenia o wÂłasnym Âżyciu. Wiara jest w tym Âżyciu punktem odniesienia? WyobraÂźmy sobie szerokÂą drogĂŞ, ktĂłra po bokach ma dwa chodniki. W Polsce jest ok. 3 proc. niewierzÂących, nieco mniej czÂłonkĂłw mniejszoÂści wyznaniowych, a ok. 95 proc. to zadeklarowani katolicy. SpoÂśrĂłd nich jednym chodnikiem idÂą ludzie indyferentni religijnie, drugim – mocno zaangaÂżowani. PoÂśrodku szerokim traktem sunie religijnoœÌ kulturowa, 60-70 proc. wierzÂących. To osoby przywiÂązane do rytua³ów, ktĂłre kultywujÂą na zasadzie oczywistoÂści. Nie drĂŞczy ich ani niepewnoœÌ wiary, ani nie przeÂżywajÂą ekscytacji niÂą. Nie majÂą teÂż potrzeby zastanawiania siĂŞ, dlaczego wÂłaÂściwie jest tak, jak jest. Wiara jest ÂżywÂą wartoÂściÂą dla 15-20 proc., ktĂłrzy intensywnie niÂą ÂżyjÂą – to naprawdĂŞ bardzo duÂżo. Ich wiara jest spĂłjna (w przeciwieĂąstwie do pozostaÂłych), sÂą skÂłonni jej broniĂŚ, zdarza siĂŞ, Âże cierpiÂą z powodu swoich przekonaĂą, bo na ich podstawie podejmujÂą niepopularne decyzje. W tej grupie ok. 4-5 proc. naleÂży do grup, w ktĂłrych sporo siĂŞ dyskutuje, czyta Pismo Âśw., stawia problemy. Trzecia grupa to ludzie zdystansowani do religii, ale kulturowo identyfikujÂący siĂŞ z katolicyzmem i okazjonalnie praktykujÂący, ktĂłrzy np. mimo niechĂŞci do nauk przedma³¿eĂąskich i niezgody na katolickÂą etykĂŞ seksualnÂą przystĂŞpujÂą do koÂścielnego Âślubu. I dokÂąd nas ta droga prowadzi? Nie wiadomo, bo to szeroki trakt, a chodniki siĂŞ rozchodzÂą. W polskiej specyfice istotna jest nie intensywnoœÌ, ale ciÂągÂłoœÌ zjawisk. Powoli, ale systematycznie spadajÂą praktyki religijne. W mÂłodym pokoleniu (19-29 lat) nastĂŞpuje to szybciej. NajwaÂżniejsze jest zaÂś to, Âże upodabnia siĂŞ model religijnoÂści dziewczÂąt i chÂłopcĂłw – zawsze to kobiety byÂły bardziej religijne i czĂŞÂściej praktykujÂące niÂż mĂŞÂżczyÂźni. To moÂże nieœÌ daleko idÂące zmiany w modelu przekazywania wiary, za ktĂłry wci¹¿ najbardziej odpowiedzialne sÂą kobiety. Ale nie zobaczymy Âżadnego spektakularnego zaÂłamania religijnoÂści, jak to miaÂło miejsce w Hiszpanii czy Irlandii. Szeroki trakt utrzyma siĂŞ, stopniowo tracÂąc nieco z tej szerokoÂści na rzecz osĂłb indyferentnych. W Polsce KoÂśció³ przez wieki peÂłniÂł istotne funkcje zastĂŞpcze dla spoÂłeczeĂąstwa – kulturowe, polityczne. ByÂł gwarantem rĂłwnowagi, mediatorem, mobilizatorem spoÂłeczeĂąstwa obywatelskiego. I teraz, w warunkach traumy transformacyjnej, jest tak samo funkcjonalny, jak byÂł w przeszÂłoÂści. A wiĂŞc Âżadne zmiany nie nastÂąpiÂą z dnia na dzieĂą. Czy jednak dla mÂłodych ludzi, sunÂących szerokim traktem, wiara nie jest „obciachowa”? Takie poczucie majÂą mÂłode osoby zaangaÂżowane religijnie, ludzie po konwersji i z mniejszoÂści wyznaniowych. W pewnym sensie spoÂłeczeĂąstwo nie chce, jak mĂłwiÂł Weber, wirtuozĂłw religijnych. Tak samo jak w kaÂżdej dziedzinie Âżycia spoÂłecznego, najbardziej po¿¹dane jest religijne przeciĂŞtniactwo. Religie rutynizujÂą siĂŞ i uspoÂłeczniajÂą. WyobraÂźmy sobie, Âże po Krakowie chodzi tuzin mesjaszĂłw, a na kaÂżdym rogu inny prorok wieszczy bliski koniec Âświata – gdyby choĂŚ czêœÌ z nas im uwierzyÂła, Âżycie spoÂłeczne byÂłoby zdezintegrowane, np. ludzie nie chcieliby chodziĂŚ do pracy, bo czekaliby na rzeczy ostateczne. Dlatego spoÂłecznie bezpieczna jest letnia religijnoœÌ; ÂżarliwoœÌ niesie zagroÂżenie. W pó³nocno-wschodniej Polsce, mieszkajÂąc z wyznawcami ró¿nych religii, badaÂłam wpÂływ wiary na codzienne Âżycie zielonoÂświÂątkowcĂłw, prawosÂławnych, katolikĂłw i mahometan. Wszyscy poza zielonoÂświÂątkowcami poddawali siĂŞ zwykÂłym sprawom: krowa chora, autobus siĂŞ spóŸniÂł, sÂąsiedzi pok³ócili. A zielonoÂświÂątkowcy pracujÂąc Âśpiewali religijne pieÂśni, modlili siĂŞ kilka razy w ciÂągu dnia, a ich bie¿¹ce komentarze miaÂły odniesienia religijne. Np. jedziemy po zboÂże, na drodze pijany rowerzysta: „PytajÂą, gdzie piekÂło. Tu piekÂło. Czy trzeba siarki gorejÂącej?”. Albo chmurzy siĂŞ, niedziela, a przez wieÂś toczÂą siĂŞ furmanki: „Boga siĂŞ nie bojÂą, w niedzielĂŞ pracujÂą. Jak siano zmoknie, to i wyschnie. Pan BĂłg za wszystko odpowiada”. Ale tak praktykujÂąc religiĂŞ caÂłkowicie siĂŞ izolowali od Âżycia wiejskiego i popadali w anachronizm: mleka do mleczarni nie nosili, bo tam oszukujÂą, nie moÂżna siĂŞ do tego przykÂładaĂŚ. Albo jak Âżniwa, to kombajnu nie wezmÂą, bo kierowca chciaÂłby za to wĂłdkĂŞ, a picie jest grzechem. W rezultacie nie mieli regularnych dochodĂłw. I takich wirtuozĂłw religijnych nie akceptujemy? Po prostu, Âżeby spoÂłeczeĂąstwo trwaÂło w swojej funkcjonalnej strukturze, ÂświĂŞtych musi byĂŚ maÂło. Wybieramy to, co jest Âłatwe do zaakceptowania. WyobraÂźmy sobie, kaÂżdy z nas, wÂłasne Âśrodowisko pracy, do ktĂłrego wkracza czÂłowiek o intensywnej religijnoÂści. Co siĂŞ dzieje? Dla wszystkich jest niewygodny ze wzglĂŞdu na swoje odwoÂływanie siĂŞ do wiary. W masie chcemy, Âżeby Âżycie toczyÂło siĂŞ gÂładko, czyli byÂło zbudowane na oczywistoÂściach. Kiedy pojawia siĂŞ osoba takie oczywistoÂści podwaÂżajÂąca – a przecieÂż nic nie jest oczywiste dla czÂłowieka, ktĂłry Âżyje tak, jakby miaÂł umrzeĂŚ za chwilĂŞ – wszystkim komplikuje sprawy. Albo w rodzinie: Âżona zwiÂązaÂła siĂŞ z grupÂą charyzmatycznÂą, a mĂŞÂżowi wystarcza niedzielna Msza. W swoim rozumieniu jest wystarczajÂąco religijny. Ale Âżona uwaÂża inaczej, codziennie idzie z dzieĂŚmi do koÂścioÂła, wprowadza wspĂłlne modlitwy przy posiÂłkach, wszystko komentuje jĂŞzykiem religijnym. To moÂże doprowadziĂŚ nawet do rozpadu Âżycia rodzinnego. Z oczywistoÂści wyznania powinna wynikaĂŚ oczywistoœÌ co do prawd wiary. JeÂśli tylko sprĂłbowaĂŚ je wspomnieĂŚ w towarzyskiej rozmowie, atmosfera zrobi siĂŞ gĂŞsta. Dlatego, Âże po prostu nie ma potrzeby takiej rozmowy. ByĂŚ katolikiem to dla wiĂŞkszoÂści tak, jak wzi¹Ì parasol, kiedy pada. Kto najczĂŞÂściej mĂłwi o religii? NiewierzÂący. Bo ró¿niÂą siĂŞ od wiĂŞkszoÂści i muszÂą przed sobÂą argumentowaĂŚ ten wybĂłr. A skoro dla wiĂŞkszoÂści wiara jest oczywistoÂściÂą, to znaczy teÂż tyle, Âże nie jest Âżadnym intrygujÂącym tematem do rozmowy. W wywiadzie mÂłoda dziewczyna na pytanie o ÂśmierĂŚ i wiarĂŞ powiedziaÂła: „Nie, na razie o tym nie rozmawiamy. Ale na emeryturze, z koleÂżankÂą przy herbacie, wtedy tak, bĂŞdziemy mĂłwiĂŚ o Bogu”. WÂątpiĂŞ, bo choĂŚ z wiekiem zaangaÂżowanie religijne wzrasta, to wcale ludzie starsi wiĂŞcej o wierze nie mĂłwiÂą; wiĂŞcej czytajÂą, ale nie dyskutujÂą. W Âłonie katolicyzmu w Polsce nie ma kultury dyskursu. CiĂŞÂżko zresztÂą oceniaĂŚ, co jest lepsze: rytuaÂł czy debata. Socjologowie zajmujÂący siĂŞ historiÂą religii podkreÂślajÂą, Âże o ile rytuaÂł ma moc jednoczÂącÂą, o tyle rozwĂłj doktryny niesie ze sobÂą rozÂłamy. PrzenoszÂąc to na doÂświadczenie spoÂłeczne: z obawy przed pĂŞkniĂŞciem ludzie bojÂą siĂŞ spornych tematĂłw. Poza tym, po ludzku patrzÂąc, np. mĂłwiĂŚ o zmartwychwstaniu to mĂłwiĂŚ o Âśmierci. A tego nie lubimy. Ale chĂŞtnie narzekamy na KoÂśció³ i na ksiĂŞÂży. Czy to nie paradoks, Âże jednoczeÂśnie nie zdarza siĂŞ nam choĂŚby trÂąciĂŚ spraw duchowych? SpoÂłeczny krytycyzm wobec ludzi KoÂścioÂła jest wysoki i paradoksalnie nie pociÂąga konsekwencji. Krytyka KoÂścioÂła przekÂłada siĂŞ na krytykĂŞ wiary tylko wÂśrĂłd tych, ktĂłrzy jÂą porzucajÂą. SÂą rozczarowani nie ksiĂŞÂżmi w ogĂłle, ale konkretnym kapÂłanem. Poza tym antyklerykalizm wci¹¿ jest silny w Âśrodowisku wiejskim, a nie k³óci siĂŞ z chodzeniem na MszĂŞ i dawaniem na tacĂŞ. W tym wszystkim tkwi paradoks. Np. mÂłodzieÂż licealna krytykuje katechezĂŞ, ale z niej nie wystĂŞpuje. Uzasadnienia sÂą pozamerytoryczne, to kwestia konformizmu: bo rodzice by siĂŞ awanturowali, bo byÂłoby trudniej zawrzeĂŚ Âślub koÂścielny itp. Krytyka KoÂścioÂła odsÂłania wiĂŞc z jednej strony konformizm, a z drugiej chĂŞĂŚ, by KoÂśció³ byÂł lepszy, niÂż jest. Narodzi siĂŞ wiĂŞc kultura debaty? W Polsce ani KoÂśció³, ani ksiĂŞÂża nie chcÂą debaty. To zresztÂą odbicie postawy takÂże wiĂŞkszoÂści wiernych. ZaÂłatwianie spornych lub draÂżliwych kwestii za zamkniĂŞtymi drzwiami lub w zupeÂłnej tajemnicy ma chroniĂŚ przed dezintegracjÂą i zapewniaĂŚ spĂłjnoœÌ. MoÂże wiĂŞc to nie przypadek, Âże ludzie nie chcÂą rozmawiaĂŚ o sprawach religijnych, bo tak samo nie rozmawia z nimi KoÂśció³, ale ich naucza. MoÂże wiĂŞc zmiany bĂŞdÂą nastĂŞpowaĂŚ w tych grupach rĂłwnolegle? PostĂŞpuje prywatyzacja wiary? CiĂŞÂżko o niej mĂłwiĂŚ, skoro byÂła od zawsze. Ludzie postrzegajÂą siĂŞ jako katolicy, ale uwaÂżajÂą np., Âże mogÂą wspó³¿yĂŚ seksualnie bez Âślubu, a rozwody sÂą dopuszczalne. Sfera moralnoÂści w znacznym stopniu nie podlega wpÂływom KoÂścioÂła. Prywatyzacja obejmuje teÂż prawdy wiary: BĂłg tak, ale jaki BĂłg? Tylko dla czĂŞÂści bĂŞdzie to BĂłg TrĂłjjedyny, a dla reszty absolut, siÂła kosmiczna, energia, BĂłg filozofĂłw. Podobnie z Chrystusem: dla czĂŞÂści to Syn BoÂży, dla innych reformator spoÂłeczny. Po co wiĂŞc wypeÂłniaĂŚ rytuaÂły, skoro nie oczekujĂŞ ostatecznej nagrody, bo np. nie wierzĂŞ w zmartwychwstanie? PoniewaÂż samo uczestnictwo w rytuale jest nagrodÂą – teraz szeroko dyskutowana jest rynkowa teoria religii, w ktĂłrej prawie wszystko jest kompensatÂą, czyli obietnicÂą nagrody nie do speÂłnienia na tym Âświecie. A jedyna rzeczywista nagroda to uczestnictwo we wspĂłlnocie wierzÂących, co buduje poczucie bezpieczeĂąstwa, zaÂś speÂłnianie rytua³ów nadaje Âżyciu Âład i jest ÂźrĂłdÂłem sensu mimo odsuwania myÂśli o Âśmierci i o tym, co po niej. Jest teÂż religia kotwicÂą na czas burzy. Zygmunt Bauman uÂżywa metafory zabaÂłaganionego placu zabaw, po ktĂłrym bez kierunku i kotwicy toczy siĂŞ Âżycie ludzkie. Ale tak nie jest: w Polsce moim zdaniem widzimy, Âże spoÂłeczeĂąstwo ma kotwicĂŞ – i jest niÂą religia. Ale w tej masie, ktĂłra pÂłynie g³ównym traktem, wspĂłlnota jest niemal wirtualna. Nie, poniewaÂż wci¹¿ 30 proc. spoÂłeczeĂąstwa Âżyje na wsi, gdzie w parafiach ludzie siĂŞ znajÂą i gdzie nastĂŞpuje silna integracja poprzez sakralizacjĂŞ toÂżsamoÂści: „my w parafii jesteÂśmy dobrymi ludÂźmi, wierzymy w Boga, dajemy temu przykÂłady: wyspowiadaliÂśmy siĂŞ, byliÂśmy do komunii”. SÂłuchajÂąc Radia Maryja widaĂŚ ten mechanizm w innej odsÂłonie. Jaka jest np. funkcja darmowego przekazywania sobie na antenie rzeczy? To demonstracja: „my, katolicy, jesteÂśmy szlachetni, za darmo dajemy: telewizor, ubrania dla dzieci, sadzonki floksĂłw”. ÂŻycie spoÂłeczne toczy siĂŞ na scenie i na scenie chcemy pokazaĂŚ dobrze samych siebie, co samo w sobie takÂże stanowi nagrodĂŞ. Czy wiĂŞc jest wiara w Polsce obciachem? PaweÂł Za³êcki prĂłbowaÂł odpowiedzieĂŚ na pytanie, czy pozycja czÂłowieka intensywnie religijnego oznacza przynaleÂżnoœÌ do grupy mniejszoÂściowej i spoÂłecznie przeÂśladowanej. PrzeprowadziÂł badania wÂśrĂłd biskupĂłw i liderĂłw Âśrodowisk katolickich – niektĂłrzy z nich byli przekonani, Âże odpowiedÂź jest twierdzÂąca. To z jednej strony. Ale z drugiej strony mamy przecieÂż ten szeroki trakt, ktĂłrym pÂłynie masa uznajÂąca siĂŞ za katolikĂłw. CiĂŞÂżko wiĂŞc, Âżeby coÂś tak powszechnego byÂło obciachem. Chodzi wiĂŞc raczej o barierĂŞ, na jakÂą natrafiajÂą ludzie intensywnie religijni ze strony tych, ktĂłrym zawsze wystarcza letnia herbata. ZresztÂą los wirtuozĂłw religijnych we wszystkich religiach Âświata jest podobny, toczy siĂŞ na boku. Prof. Irena Borowik jest religioznawcÂą i socjologiem religii na Uniwersytecie JagielloĂąskim. Autorka badaĂą i publikacji o religijnoÂści PolakĂłw, dotyczÂących m.in. wpÂływu wiary na Âżycie codzienne oraz zjawiska prywatyzacji wiary. Prezes zarzÂądu wydawnictwa NOMOS. http://religia.onet.pl/wywiady,8/nie-warto-rozmawiac,5172,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #120 : Wrzesień 10, 2011, 21:01:07 » |
|
KtĂłrĂŞdy do nieba? MaÂłgorzata Szewczyk | Przewodnik Katolicki | 7 Czerwiec 2011 | Komentarze (1) Do nieba nie idzie siĂŞ z laptopem czy azymutem w rĂŞku, wynajmujÂąc najlepszego maklera na gieÂłdzie, robiÂąc zimne kalkulacje: to mi siĂŞ opÂłaca, a to juÂż nie, w to zainwestujĂŞ, a w to nie, podejmĂŞ ten wysiÂłek, a z tego nic nie bĂŞdĂŞ miaÂł. Przeciwnie! Trzeba oddaĂŚ Bogu caÂłego siebie. Z pamiĂŞtnika szeÂściolatki, cz. 1 – A dokÂąd ty siĂŞ wybierasz? – zapytaÂła mnie mama, kiedy wyposaÂżona w plecak, zimowe buty (a byÂł to maj albo czerwiec) i pÂłaszcz przeciwdeszczowy typu przezroczysta folia stanĂŞÂłam w drzwiach naszego mieszkania. – Jak to dokÂąd? – zapytaÂłam szczerze zdziwiona. – IdĂŞ zobaczyĂŚ, jak jest w niebie. Jedna z moich pierwszych dzieciĂŞcych wypraw jak szybko siĂŞ rozpoczĂŞÂła, tak teÂż i zaraz siĂŞ skoĂączyÂła, choĂŚ zainspirowaÂła mnie do jej podjĂŞcia... lekcja religii. Siostra, ktĂłra uczyÂła nas katechezy, zadaÂła nastĂŞpujÂącÂą pracĂŞ domowÂą: „Jak wyobraÂżacie sobie niebo?”. No, jak ja sobie je wyobraÂżam? WÂłaÂśnie miaÂłam je obejrzeĂŚ, a mama udaremniÂła mojÂą ekspedycjĂŞ. – Mamo, a dlaczego niebo jest niebieskie, a chmury biaÂłe? Czy w niebie bĂŞdĂŞ musiaÂła rozwiÂązywaĂŚ zadania z matematyki? Czy bĂŞdÂą mnie tam gryzÂły komary? Czy bĂŞdĂŞ mogÂła jeœÌ codziennie czekoladĂŞ? Czy ja siĂŞ nie bĂŞdĂŞ tam nudziĂŚ? Kiedy juÂż miaÂłam otrzymaĂŚ odpowiedÂź, zadzwoniÂł telefon... „Na poczÂątku BĂłg stworzyÂł niebo i ziemiĂŞ...” (Rdz 1, 1) W naszym doskonaÂłym supermarketowym Âświecie kaÂżdego dnia przesuwamy granicĂŞ poznania, doÂświadczenia, czasu i przestrzeni, prĂłbujÂąc odnaleŸÌ szczĂŞÂście, dÂługowiecznoœÌ i speÂłnienie. Chodzimy z nosami przy ziemi, szukajÂąc radoÂści i wiecznej szczĂŞÂśliwoÂści tam, gdzie jej nie ma. Tylko od czasu do czasu zadzieramy gÂłowy, by spojrzeĂŚ w niebo i sprawdziĂŚ, czy przypadkiem... nie spadnie deszcz albo Âśnieg. A przecieÂż chrzeÂścijanin powinien delektowaĂŚ siĂŞ pojĂŞciem nieba, smakowaĂŚ je i raz na zawsze wpisaĂŚ w swĂłj GPS jako najwaÂżniejszy cel ziemskiej podró¿y! Nie chodzi mi tutaj bynajmniej o przestrzeĂą kosmicznÂą, w ktĂłrej kr¹¿¹ przeró¿ne gwiazdy, ale o niebo jako ÂźrĂłdÂło religijnego przeÂżycia i zachwytu. Niebo nie przemawia juÂż do nas jak rozpiĂŞty nad nami firmament, nie fascynuje. MoÂże za wiele juÂż powiedziano? NiegdyÂś objawiaÂło potĂŞgĂŞ i grozĂŞ Âświata i tajemniczÂą moc nim rzÂądzÂącÂą. Ró¿ne religie umieszczaÂły Boga w gĂłrze, zgodnie z symbolicznym wyobraÂżeniem miejsca wyjÂątkowego, przeznaczonego dla istoty wyÂższej. WyobraÂżenie to obecne jest i w Starym, i w Nowym Testamencie. OkreÂśla Âświat poÂłoÂżony „ponad ziemiÂą”, sferĂŞ prowadzÂącÂą do wÂłaÂściwej siedziby Boga. Jezus uczy nas s³ów: „Ojcze nasz, ktĂłryÂś jest w niebie”, a wstĂŞpujÂąc do nieba (Dz 1, 10), ³¹czy siĂŞ w chwale z Ojcem, by zasiadaĂŚ po Jego prawicy „w niebiosach”. Wszystko, co w gĂłrze, odnosi siĂŞ nie tylko do tego, co nad nami dominuje, ale do tego, co jest dobre. CzÂłowiek dawnych kultur potrafiÂł odczytaĂŚ pojawiajÂące siĂŞ na nieboskÂłonie znaki. Lazur czy czerwieĂą nieba, groÂźne, granatowe chmury, SÂłoĂące, fazy KsiĂŞÂżyca – wszystko to niosÂło ze sobÂą jak¹œ waÂżnÂą informacjĂŞ lub ostrzeÂżenie. Pokora wobec nieba – te sÂłowa chyba najczĂŞÂściej pojawiaÂły siĂŞ na ustach Ăłwczesnych ludzi. Blaise Pascal pisaÂł: „Cisza nieskoĂączonych przestrzeni przeraÂża mnie”, a pó³tora wieku po nim Immanuel Kant zwierzaÂł siĂŞ: „Dwie rzeczy napeÂłniajÂą moje serce wci¹¿ nowym i wci¹¿ rosnÂącym szacunkiem, im czĂŞÂściej i wytrwalej zastanawiam siĂŞ nad nimi: niebo gwiaÂździste nade mnÂą i prawo moralne we mnie”. CzÂłowiek, patrzÂąc w niebo, uzmysÂławiaÂł sobie swojÂą nicoœÌ i kruchoœÌ. UÂświadamiaÂł potĂŞgĂŞ Âświata i przypadkowoœÌ swojego bytu. A dzisiaj? Nasze wyobraÂżenia nieba po prostu nas nie poruszajÂą, bo sÂą nudne, banalne, mdÂłe i ckliwe. JesteÂśmy znudzeni i wypaleni. KilkadziesiÂąt lat temu radzieccy kosmonauci powrĂłcili na ZiemiĂŞ z wiadomoÂściÂą, Âże nie widzieli Boga, ani nawet anioÂła. Dzisiaj nadal z uporem maniaka bardziej szukamy planety, na ktĂłrej byÂłoby Âżycie, niÂż StwĂłrcy wszechÂświata... Wielu z nas, wspó³czesnych zatraciÂło to, co byÂło sensem i celem Âżycia czÂłowieka Âśredniowiecza. Dla Âśredniowiecznego chrzeÂścijaĂąstwa Âświat nadprzyrodzony nadawaÂł doczesnemu Âświatu decydujÂące znaczenie. „Ziemia byÂła Âłonem nieba, niebo byÂło sensem ziemi”, a czÂłowiek dzieckiem Ojca, ktĂłre wierzyÂło w ojcowskÂą obietnicĂŞ, Âże zabierze je do domu. We wczesnej fazie malarstwa gotyku niebo wyobraÂżano przez koÂśció³ gotycki albo bramĂŞ, u wrĂłt ktĂłrej staÂł niekiedy Âśw. Piotr witajÂący zbawionych. WszĂŞdzie i we wszystkim czÂłowiek Âśredniowiecza widziaÂł znaki niebiaĂąskiej chwaÂły. Obecnie Âśredniowieczne obrazowanie, ktĂłre nota bene niemal w caÂłoÂści jest obrazowaniem biblijnym, nie przemawia juÂż do nas. KtoÂś wyrzuciÂł do studni klucz do ksiĂŞgi Âśredniowiecznych obrazĂłw, stÂąd odczytanie ich w spoÂłeczeĂąstwie nowoczesnej technologii – paradoksalnie – nie jest juÂż moÂżliwe. Dzisiaj straciliÂśmy nadziejĂŞ na niebo, zatraciliÂśmy umiÂłowanie nieba. Z pamiĂŞtnika szeÂściolatki, cz. 2 No tak, telefon... i na pewno zaraz wyjdzie do sklepu i zapomni o mnie. BĂŞdĂŞ musiaÂła sobie sama poradziĂŚ. Mama zd¹¿yÂła mi tylko powiedzieĂŚ, Âże kiedyÂś wszyscy pĂłjdziemy do tego „SiĂłdmego nieba”. Tylko kiedy? ReligiĂŞ mam juÂż jutro. JuÂż wiem, narysujĂŞ niebo. WziĂŞÂłam blok rysunkowy, kredki i zabraÂłam siĂŞ do rysowania. Najpierw podzieliÂłam kartkĂŞ na ró¿nej wielkoÂści kwadraty i prostokÂąty. Pierwsze mieszkanie, drugie, trzecie... Dwa pokoje, cztery, salon, garaÂż, ukwiecony balkon... KaÂżde „wyposaÂżyÂłam” w najpotrzebniejsze meble i sprzĂŞty domowe. Drzwi opatrzyÂłam tabliczkami z nazwiskami ich gospodarzy, a u samej gĂłry kartki umieÂściÂłam mieszkanie Pana Boga, z ktĂłrym, za pomocÂą sieci korytarzy, po³¹czone byÂły pozostaÂłe mieszkania. W koĂącu sÂłyszaÂłam, jak ksiÂądz na Mszy Âśw. odprawianej w dniu pogrzebu prababci czytaÂł EwangeliĂŞ, Âże w domu Pana Boga jest wiele mieszkaĂą i Âże kaÂżdemu z nas jest ono przeznaczone, wiĂŞc moje wyobraÂżenie na pewno bĂŞdzie poprawne. Ciekawe tylko, jak jest w tym „SiĂłdmym niebie”? Wszystko i nic KiedyÂś sÂłyszaÂłam takÂą anegdotĂŞ: „Zdenerwowana stewardesa informuje podró¿nych: Samolot ma awariĂŞ, proszĂŞ wiĂŞc zapi¹Ì pasy, gdyÂż niewykluczone, Âże zamiast na ziemi, wylÂądujemy w niebie. O, nie daj BoÂże!, zawoÂłaÂł podró¿ujÂący tym samolotem... ksiÂądz”. Czarny humor? Ludzkie serce d¹¿y do tego, co w gĂłrze, a niebo wyraÂża to, co przekracza wszelkie granice. Kiedy juÂż siĂŞ tam znajdziemy, nasza niebiaĂąska wiedza bĂŞdzie nieskoĂączona. Zobaczymy tam peÂłnÂą prawdĂŞ. „SÂłudzy Pana bĂŞdÂą oglÂądaĂŚ Jego oblicze, a imiĂŞ Jego na ich czoÂłach. (...) A nie potrzeba im ÂświatÂła lampy i ÂświatÂła sÂłoĂąca, bo Pan BĂłg bĂŞdzie ÂświeciÂł nad nimi i bĂŞdÂą krĂłlowaĂŚ na wieki wiekĂłw” (Ap 22, 4–5). Niebo jest komuniÂą z Bogiem, jest teÂż komuniÂą ludzi miĂŞdzy sobÂą. Warto uÂświadomiĂŚ sobie, Âże juÂż teraz uczestniczymy w tym, co czyni Chrystus, ktĂłry ³¹czy niebo z ziemiÂą. On jest ciÂągle tak na ziemi, jak i w niebie. Droga do nieba jest jedna i jest niÂą tylko Jezus. Nierzadko ludzie mĂłwiÂą, Âże czujÂą obecnoœÌ umarÂłych i Âże ci nad nimi czuwajÂą. To prawda. Wierzymy bowiem w obcowanie ÂświĂŞtych, ktĂłre oznacza nie tylko ich obecnoœÌ w niebie, ale miÂłoœÌ i porozumienie miĂŞdzy KoÂścioÂłem na ziemi a KoÂścioÂłem triumfujÂącym w niebie. W niebie panuje jasnoœÌ, takie teÂż bĂŞdzie nasze odzienie po zmartwychwstaniu, o czym wspomina Pismo ÂŚwiĂŞte (Mt 17, 2; Ap 3, 5; 3, 18; 7, 9; 19,  . Nic co wartoÂściowe nie moÂże byĂŚ zagubione w niebie, wszystko tam jest zachowane i przemienione, ale trzeba pamiĂŞtaĂŚ teÂż o tym, Âże w niebie bĂŞdziemy posiadali wszystko i nic. ÂŻeby wejœÌ do nieba, musimy nauczyĂŚ siĂŞ oderwania od tego, do czego tutaj, na ziemi, jesteÂśmy przywiÂązani. Wspomina o tym Âśw. PaweÂł, mĂłwiÂąc, Âże moÂżna nic nie mieĂŚ, a jednak posiadaĂŚ wszystko (2 Kor 6, 10), bo kiedy BĂłg nas posiada, „wszystko jest wasze, wy zaÂś Chrystusa, a Chrystus Boga” (1 Kor 3, 22–23). Nieba nie moÂżna pojmowaĂŚ wedÂług rozmiarĂłw fizycznych, ale za pomocÂą jĂŞzyka symboli (Ap 11, 1). Jest ono na tyle wielkie, by nikt z miliardĂłw ludzi nie musiaÂł siĂŞ w nim tÂłoczyĂŚ, a kaÂżdy z nas ma przygotowane tam przez Boga wieczne mieszkanie dla siebie. PrzeczytaÂłam kiedyÂś, Âże nawet jeÂśli ktoÂś nie wejdzie do nieba, to jego mieszkanie pozostanie puste, nikt nie zajmie przeznaczonego dla niego miejsca. Niebo nie jest „miejscem do wynajĂŞcia”, na chwilĂŞ. Jest samÂą rzeczywistoÂściÂą, bo jak pisaÂł C.S. Levis: „Wszystko, co naprawdĂŞ realne, ma swoje miejsce w niebie. Wszystko, co chwiejne, zostanie zachwiane, a pozostanie tylko to, co siĂŞ nie zachwieje”. Gdzie jest niebo? AnalizujÂąc ten problem dosÂłownie, niebo jest ponad chmurami. Dlaczego wiĂŞc nie moÂżemy siĂŞ tam dostaĂŚ statkiem kosmicznym? Bo niebo jest tam, gdzie jest BĂłg, a On nie jest zdeterminowany przestrzeniÂą, przekracza jÂą i jest we wszystkich miejscach rĂłwnoczeÂśnie. Nasze ludzkie kryteria dotyczÂące tych, ktĂłrzy dostajÂą siĂŞ do nieba, sÂą zdecydowanie zbyt proste, ba, nawet zabobonne. Nie trzeba przygotowywaĂŚ Âżadnej skomplikowanej ankiety, by usÂłyszeĂŚ odpowiedÂź, Âże dobrzy ludzie dostajÂą siĂŞ do nieba, a Âźli do piekÂła. Miliony ludzi na caÂłym Âświecie czytaÂły Pismo ÂŚwiĂŞte, miliony sÂłuchaÂły homilii papieÂży i miliony uczestniczyÂły co niedzielĂŞ w naboÂżeĂąstwach, ale miliony nie pojĂŞÂły, o co tak naprawdĂŞ chodzi. Niby przyjmujemy prawdĂŞ o dobrej nowinie, Âże do koĂąca czasĂłw drzwi nieba sÂą otwarte, Âże potrzebne jest tylko przyjĂŞcie daru wiary, nadziei i miÂłoÂści, Âże tym darem jest Chrystus. Ale, niemal natychmiast, zapominamy o tym, Âże wszystkie inne nasze wÂłasne drogi niezaleÂżne od naszych intencji, zamiarĂłw, pragnieĂą i te „na skrĂłty” bez Niego sÂą Âślepe, prowadzÂą donikÂąd. „Beze Mnie nic nie moÂżecie uczyniĂŚ” (J 15, 5). Niebo nie jest miejscem, ale raczej stanem zjednoczenia czÂłowieka z Bogiem. Do nieba nie idzie siĂŞ z laptopem czy azymutem w rĂŞku, wynajmujÂąc najlepszego maklera na gieÂłdzie, robiÂąc zimne kalkulacje: to mi siĂŞ opÂłaca, a to juÂż nie, w to zainwestujĂŞ, a w to nie, podejmĂŞ ten wysiÂłek, a z tego nic nie bĂŞdĂŞ miaÂł. Przeciwnie! Trzeba oddaĂŚ Bogu caÂłego siebie. Tego On wymaga, bo miÂłoœÌ nie zadowala siĂŞ niczym innym. Jezus oczekuje caÂłego naszego Âżycia, a nie jednego, wybranego etapu. Jak zauwaÂża Bernard SesboßÊ SJ, „nie powinniÂśmy zapominaĂŚ, Âże niebo uwieczni wszystkie akty miÂłoÂści i sÂłuÂżby dokonane przez ludzi na ziemi. Zgodnie z BoÂżym zamysÂłem niebo bĂŞdzie po czĂŞÂści utworzone z tego, co uczyniliÂśmy”. Z pamiĂŞtnika szeÂściolatki, cz. 3 No nareszcie! Tata powiedziaÂł, Âże idziemy dzisiaj do „SiĂłdmego nieba”. SÂłyszaÂłam, jak mĂłwiÂł, Âże tam jest „prawdziwe niebo w gĂŞbie”. No jak to?! Jeszcze nie wyszliÂśmy z domu, a ja juÂż siĂŞ przestraszyÂłam: jak moÂżna mieĂŚ niebo w gĂŞbie? PrzecieÂż to jest niemoÂżliwe! IdÂąc z rodzicami, analizowaÂłam w myÂślach nazwĂŞ tego dziwnego przybytku. „SiĂłdme niebo”, hm... To musi byĂŚ jakieÂś wyjÂątkowe miejsce. Pewnie bĂŞdzie ogromne, kolorowe, Âśliczne i zachwycajÂące. W koĂącu to coÂś wiĂŞcej niÂż „zwykÂłe”, niebieskie niebo. Có¿, dobrze, Âże jednak sama siĂŞ tam nie wybraÂłam, bo po pierwsze: wydawaÂło mi siĂŞ, Âże jest to bliÂżej – a szliÂśmy bardzo dÂługo, po drugie: byÂła to zwykÂła, maÂła restauracja, niewyró¿niajÂąca siĂŞ niczym szczegĂłlnym, a po trzecie: na deser byÂły tylko lody malinowe, a ja lubiĂŞ czekoladowe. I co to byÂło za „siĂłdme niebo”? Dzisiaj z przymruÂżeniem oka wspominam moje dzieciĂŞce wyobraÂżenia o niebie, ale – choĂŚ minĂŞÂło wiele lat od przywoÂłanych przeze mnie „okoÂłoniebiaĂąskich” wydarzeĂą – nie udajĂŞ, Âże obecnie znam wszystkie odpowiedzi na nurtujÂące mnie pytania. „Pewna jestem tylko jednego: Niebo jest powrotem do domu”, bo tam jest nasza ojczyzna (por. Flp 3, 20). Dlaczego wiĂŞc je przywoÂłaÂłam? Argumentem przemawiajÂącym za tymi moÂże nieco nieporadnymi obrazami niech bĂŞdÂą sÂłowa Jezusa: „JeÂśli siĂŞ nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do krĂłlestwa niebieskiego” (Mt 18, 3). Niebo zaczyna siĂŞ juÂż teraz i jest wiecznoÂściÂą, w ktĂłrej my juÂż tutaj, na Ziemi, uczestniczymy. Dzisiaj juÂż wiem, Âże BĂłg stworzyÂł nas dla nieba, Âże nikt nie bĂŞdzie tam zbyteczny, Âże niebo bĂŞdzie wielkim szczĂŞÂściem, Âże w „GĂłrnej Krainie” – jeÂśli siĂŞ tam dostanĂŞ – spotkam wszystkie bliskie mi osoby, Âże zaspokojone bĂŞdÂą wszystkie moje pragnienia, Âże wszystko, czego oczekujĂŞ, bĂŞdzie niewymownie wspanialsze i doskonalsze, niÂż siĂŞ spodziewam. Bo, jak zaÂświadcza Âśw. PaweÂł: „Ani oko nie widziaÂło, ani ucho nie sÂłyszaÂło, ani serce czÂłowieka nie zdoÂłaÂło poj¹Ì, jak wielkie rzeczy przygotowaÂł BĂłg tym, ktĂłrzy Go miÂłujÂą” (1 Kor 2, 9). I zapewniam: nie bĂŞdziemy siĂŞ nudziĂŚ, bo bĂŞdziemy z Bogiem, a BĂłg jest nieskoĂączony. Co powiem, kiedy BĂłg zapyta, dlaczego miaÂłbym (-Âłabym) dostaĂŚ siĂŞ do nieba. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/ktoredy-do-nieba,331,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #121 : Wrzesień 11, 2011, 22:44:25 » |
|
ks. pd, tk / ms | EKAI | 14 Lipiec 2011 | Komentarze (0) Skarb pod koÂścioÂłem Nielegalne wykopaliska w zabytkowym koÂściele w Marczowie prowadziÂł 58-letni Kazimierz ÂŻ., kapÂłan ze zgromadzenia michalitĂłw oraz szeÂściu innych mĂŞÂżczyzn. Szukali skarbĂłw, ktĂłre – wedÂług miejscowej legendy – miaÂłyby byĂŚ ukryte pod koÂścioÂłem. Z przykroÂściÂą przyjĂŞliÂśmy fakt samowoli budowlanej – napisaÂł w przekazanym KAI oÂświadczeniu rzecznik legnickiej Kurii ks. Piotr Duda. Do³¹cz do nas na Facebooku Rzecznik legnickiej Kurii podkreÂśla, Âże proboszcz parafii PÂławna, ktĂłry opiekowaÂł siĂŞ takÂże jej filiÂą w Marczowie, nie zwracaÂł siĂŞ do Âżadnej instancji koÂścielnej ani do WojewĂłdzkiego Konserwatora Ochrony ZabytkĂłw o zgodĂŞ na prowadzenie jakichkolwiek prac. Po dziesiĂŞciu latach pracy w parafii PÂławna, proboszcz miaÂł zmieniĂŚ placĂłwkĂŞ. W ubiegÂła niedzielĂŞ odprawiÂł poÂżegnalnÂą MszĂŞ Âśw. i nic nie wskazywaÂło na to, by miaÂło siĂŞ coÂś jeszcze wydarzyĂŚ. Tymczasem nastĂŞpnego dnia w koÂściele rozkopana zostaÂła czêœÌ prezbiterium (oderwano deski podÂłogowe) i zaczĂŞto prowadziĂŚ prace eksploracyjne. RĂłwnieÂż na zewnÂątrz koÂścioÂła w jego otoczeniu zostaÂły prowadzone odwierty i wykopy. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Z informacji, jakie przekazaÂł KAI wikariusz parafii wynika, Âże obecnie w koÂściele wszystko zostaÂło uporzÂądkowane i nie ma Âśladu po wykonywanych robotach. UporzÂądkowano takÂże teren w otoczeniu koÂścioÂła, a doÂły zostaÂły zasypane i wyrĂłwnane. KAI nie udaÂło siĂŞ skontaktowaĂŚ z 58-letnim proboszczem – nie odpowiada na telefony. KsiĂŞdzu i jego wspó³pracownikom grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolnoÂści. Oto treœÌ oÂświadczenia: W zwiÂązku z prowadzonymi przez ProkuraturĂŞ RejonowÂą w LwĂłwku ÂŚlÂąskim czynnoÂściami procesowymi w sprawie uszkodzenia substancji obiektu zabytkowego – koÂścioÂła w Marczowie, pow. LwĂłwek ÂŚlÂąski, informujemy, Âże Referat ds. Sztuki KoÂścielnej Legnickiej Kurii Biskupiej nie posiada Âżadnego pisma od proboszcza z parafii PÂławna, filia MarczĂłw, ws. powadzenia prac w ww. obiekcie sakralnym oraz nie wydawaÂł zgody na prowadzenie prac. Z przykroÂściÂą przyjĂŞliÂśmy fakt samowoli budowlanej, tym bardziej Âże Referat ds. Sztuki KoÂścielnej dba o to, aby struktura obiektĂłw zabytkowych byÂła odnawiana zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej i zawsze w porozumieniu z konserwatorem zabytkĂłw z danego terenu, po uprzednim zatwierdzeniu wymaganej dokumentacji. KoÂśció³ w Marczowie zostaÂł wybudowany w XIII w., do dzisiaj zachowaÂło siĂŞ prezbiterium z tego okresu. Po rozbudowaniu zostaÂł oddany do uÂżytku w 1707 r. Kr¹¿¹ legendy, Âże pod koÂścioÂłem zostaÂły zÂłoÂżone jakieÂś skarby. OskarÂżonym: ks. proboszczowi i wspó³udziaÂłowcom zostaÂły postawione zarzuty uszkodzenia zabytku oraz usiÂłowania kradzieÂży. Ks. dr Piotr Duda Rzecznik prasowy Diecezji Legnickiej http://religia.onet.pl/kraj,19/skarb-pod-kosciolem,427.html................................................................................................ Monika SpÂławska-MurmyÂło | Liberte.pl | 30 SierpieĂą 2011 | Komentarze (18) Islamofobia wynika z niewiedzy Zorganizowany z okazji Dnia Kobiet protest przeciwko Âłamaniu praw kobiet w Âświecie muzuÂłmaĂąskim, WrocÂław 2010 r. Fot. Krzysztof Gutkowski / Agencja Gazeta Odsetek muzuÂłmanĂłw ÂżyjÂących w Polsce naleÂży do najniÂższych spoÂśrĂłd wszystkich paĂąstw europejskich, jednak paradoksalnie Polacy przodujÂą w Europie, jeÂśli chodzi o nastawienie antymuzuÂłmaĂąskie. WiĂŞkszÂą niechĂŞĂŚ wobec wyznawcĂłw islamu przejawiajÂą jedynie WÂłosi oraz Niemcy. Z dr. Mariuszem Turowskim, dyrektorem do spraw nauki w Instytucie StudiĂłw nad Islamem we WrocÂławiu rozmawia dr Monika SpÂławska – MurmyÂło. Dr Monika SpÂławska – MurmyÂło: Czy z punktu widzenia wrocÂławskich muzuÂłmanĂłw mamy do czynienia z dyskryminacjÂą wyznaniowÂą i etnicznÂą we WrocÂławiu? Dr Mariusz Turowski:Przypadki dyskryminacji wrocÂławskich i dolnoÂślÂąskich wyznawcĂłw islamu majÂą charakter incydentalny. Nie ma mowy o istnieniu regularnych praktyk tego rodzaju, ktĂłre sprawiaÂłyby, Âże muzuÂłmanie tu ÂżyjÂący musieliby czuĂŚ siĂŞ jak przeÂśladowana, stygmatyzowana czy „gettoizowana” wspĂłlnota. Z drugiej strony dajÂą siĂŞ zaobserwowaĂŚ – niestety, pojawiajÂące z coraz wiĂŞkszym nasileniem – mechanizmy, ktĂłre prawdopodobnie bĂŞdÂą przekÂładaĂŚ siĂŞ na wzrost czĂŞstotliwoÂści wystĂŞpowania tego rodzaju aktĂłw w przyszÂłoÂści. Mechanizmy te – zwiÂązane przede wszystkim z jakoÂściÂą debaty publicznej w naszym kraju – nie majÂą raczej charakteru regionalnego. WrocÂław jest tu wrĂŞcz chlubnym wyjÂątkiem z tak du¿¹ liczbÂą inicjatyw majÂących na celu ksztaÂłtowanie postaw dialogicznych, a nie konfrontacyjnych, jeÂśli chodzi o relacje miĂŞdzy poszczegĂłlnymi grupami spoÂłecznymi, kulturowymi, etnicznymi, wyznaniowymi itd. Do³¹cz do nas na Facebooku Kim sÂą osoby otwarcie dyskryminujÂące muzuÂłmanĂłw? Trudno jest mĂłwiĂŚ o cechach charakterologicznych czy spoÂłecznych osĂłb dokonujÂących „aktĂłw nienawiÂści” wobec muzuÂłmanĂłw. O fenomenie kuriozalnej antyislamskiej koalicji tradycjonalistĂłw i nacjonalistĂłw, czÂłonkĂłw jednego z odÂłamĂłw buddyzmu oraz przedstawicieli Âśrodowisk ateistycznych przy okazji protestĂłw przeciwko budowie OÂśrodka Kultury MuzuÂłmaĂąskiej w Warszawie pisaÂła swego czasu Joanna Rajkowska, ktĂłra rĂłwnieÂż, starajÂąc siĂŞ zrealizowaĂŚ w Poznaniu projekt artystyczny majÂący na celu przeksztaÂłcenie w „minaret” jednego ze starych fabrycznych kominĂłw, staÂła siĂŞ celem atakĂłw ze strony islamofobĂłw. MyÂślĂŞ, Âże podobnie w przypadku WrocÂławia moÂżna by wskazaĂŚ przykÂłady nastawienia dyskryminujÂącego wobec muzuÂłmanĂłw zarĂłwno wÂśrĂłd czÂłonkĂłw ugrupowaĂą nacjonalistycznych, jawnie rasistowskich, jak i w gronie profesorĂłw wyÂższych uczelni, tak wÂśrĂłd sÂłuchaczy Radia Maryja, jak i w przypadku racjonalistyczno-oÂświeceniowymi agnostykĂłw. Trudno okreÂśliĂŚ, ktĂłre z tych grup okazaÂłyby siĂŞ bardziej islamofobiczne, bo sama islamofobia moÂże przybieraĂŚ ró¿ny charakter – od irracjonalnego lĂŞku wobec odmiennoÂści przez bardziej lub mniej systematyczne wywody na temat wyÂższoÂści kultury europejskiej nad np. arabskÂą po atakowanie islamu jako religii w imiĂŞ ideologii sekularyzacji. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Czy akty dyskryminacji nasilajÂą siĂŞ w zaleÂżnoÂści od wydarzeĂą na Âświecie, takich jak atak na WTC lub zabicie Osamy ibn Ladena? Z pewnoÂściÂą istnieje tego rodzaju zaleÂżnoœÌ, jednak problemu nie upatrywaÂłbym w konkretnych aktach, przejawach antymuzuÂłmaĂąskiego rasizmu, a raczej w ogĂłlnej, obiektywnej strukturze „wytwarzania” tego rodzaju postaw. W reakcji na ataki z 11 wrzeÂśnia 2001 faktycznie, tak jak w wielu czĂŞÂściach Âświata, w Polsce doszÂło do kilku incydentĂłw wymierzonych przeciwko islamowi, na przykÂład obrzucenia kamieniami meczetu w GdaĂąsku czy zwiĂŞkszona liczba przypadkĂłw agresji sÂłownej wobec polskich muzuÂłmanĂłw. Po zamordowaniu przez talibĂłw w Pakistanie Piotra StaĂączaka rĂłwnieÂż mogliÂśmy zaobserwowaĂŚ przypÂływ agresji islamofobicznej. WaÂżniejsze byÂło jednak uaktywnienie siĂŞ przy tej okazji Âśrodowisk takich jak te zwiÂązane ze stowarzyszeniem Europa PrzyszÂłoÂści, wraz z jego portalem Euroislam.pl, czy pojawienie siĂŞ serii artyku³ów w wiodÂących mediach – praktycznie bez wzglĂŞdu na ich identyfikacjĂŞ polityczno-ÂświatopoglÂądowÂą – szkalujÂących islam i przedstawiajÂących jego zdeformowany obraz. MogÂłoby siĂŞ wydawaĂŚ, Âże aktywnoœÌ ta – realizowana w ramach niszowych przedsiĂŞwziĂŞĂŚ – dotyczy problemu o niewielkim znaczeniu. Odsetek muzuÂłmanĂłw ÂżyjÂących w Polsce naleÂży do najniÂższych spoÂśrĂłd wszystkich paĂąstw europejskich, jednak paradoksalnie Polacy przodujÂą w Europie, jeÂśli chodzi o nastawienie antymuzuÂłmaĂąskie. WiĂŞkszÂą niechĂŞĂŚ wobec wyznawcĂłw islamu przejawiajÂą jedynie WÂłosi oraz Niemcy. DziaÂłalnoœÌ komentatorĂłw, analitykĂłw, publicystĂłw zwiÂązanych ze wskazanymi powyÂżej inicjatywami naleÂży uznaĂŚ za wyjÂątkowo skutecznÂą. Czy wedÂług Pana wÂładze wrocÂławia w jakiÂś sposĂłb przyczyniajÂą siĂŞ do walki ze stereotypami krzywdzÂącymi muzuÂłmanĂłw? Cele tego rodzaju realizowane sÂą g³ównie z inspiracji samych muzuÂłmanĂłw w ramach dziaÂłalnoÂści np. MuzuÂłmaĂąskiego Centrum Kulturalno-OÂświatowego: prowadzenie lekcji muzealnych dla dzieci i mÂłodzieÂży oraz warsztatĂłw i praktyk wielokulturowych dla studentĂłw, oferta kursĂłw ksztaÂłceniowych dotyczÂących doktryny islamu, lekcje jĂŞzyka arabskiego i tureckiego oraz cieszÂące siĂŞ ogromnym zainteresowaniem wrocÂławian organizowane corocznie Dni Kultury MuzuÂłmaĂąskiej czy w zwiÂązku z inicjatywami takimi jak WrocÂławska Konwencja na Rzecz Dialogu MiĂŞdzyreligijnego. Praktycznie wszystkie te przedsiĂŞwziĂŞcia sÂą regularnie wspierane przez wÂładze lokalne. Tak jak stwierdziÂłem wczeÂśniej, WrocÂław moÂżna uznaĂŚ za chlubny przykÂład skutecznoÂści w walce z samÂą strukturÂą, obiektywnymi warunkami, przyczyniajÂącymi siĂŞ do wytwarzania poglÂądĂłw i postaw antymuzuÂłmaĂąskich, ktĂłre z kolei prowadzÂą do konkretnych aktĂłw dyskryminacji wobec wyznawcĂłw islamu. Jak wyglÂąda dziaÂłalnoœÌ ISNI jeÂśli chodzi o walkĂŞ ze stereotypowym postrzeganiem muzuÂłmanĂłw i dyskryminacjÂą? Z jednej strony ISNI nie jest instytucjÂą nastawionÂą na bezpoÂśrednie zwalczanie agresji czy uprzedzeĂą przeciwko muzuÂłmanom i islamowi. JednoczeÂśnie ca³¹ dziaÂłalnoœÌ Instytutu moÂżna uznaĂŚ za poÂświĂŞconÂą wy³¹cznie sprawie zmagania siĂŞ z problemem dyskryminacji i stereotypĂłw antymuzuÂłmaĂąskich czy wymierzonych przeciwko islamowi jako religii. Do problemu tego podchodzimy jednak nie przez pryzmat jego skutkĂłw, lecz zajmujemy siĂŞ raczej jego przyczynami. Staramy siĂŞ wypracowywaĂŚ narzĂŞdzia do walki z samymi ÂźrĂłdÂłami np. rasizmu antyarabskiego czy islamofobii, spoÂśrĂłd ktĂłrych za najwaÂżniejsze naleÂży uznaĂŚ ignorancjĂŞ. JeÂśli przyglÂądniemy siĂŞ debatom publicznym dotyczÂącym islamu, ktĂłre toczÂą siĂŞ w naszym kraju, publikacjom prasowym i ksi¹¿kom na ten temat, zwrĂłcimy uwagĂŞ – nie posiadajÂąc nawet specjalistycznej wiedzy – na ich zaskakujÂąco niski poziom. ZapoznajÂąc siĂŞ z tÂą „produkcjÂą intelektualnÂą” dojdziemy do wniosku, Âże problemy islamu jako religii i cywilizacji, jego dzieje, historia spoÂłeczeĂąstw muzuÂłmaĂąskich, wspó³czesna sytuacja polityczna i przemiany kulturowe, ktĂłra majÂą tam miejsce dzisiaj, dajÂą siĂŞ wyraziĂŚ za pomocÂą kilku prostych formuÂł o sÂłowach kluczowych takich jak „dÂżihad”, „burka”, „przeÂśladowanie chrzeÂścijan”, fanatyzm, ropa naftowa. ISNI stara siĂŞ popularyzowaĂŚ wiedzĂŞ na temat islamu poza murami uniwersytetĂłw, a jednoczeÂśnie nie skupia siĂŞ wy³¹cznie na sferze praktycznej, pozostawiajÂąc dziaÂłalnoœÌ w dziedzinie wymiany i dialogu miĂŞdzykulturowego innym instytucjom. Dr Monika SpÂławska-MurmyÂło, nauczyciel w ZS nr 14 we WrocÂławiu, absolwentka Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji SpoÂłecznej we WrocÂławiu, byÂła dziennikarka "Gazety Wyborczej WrocÂław". Mariusz Turowski Doktor, filozof polityki, adiunkt Instytutu Filozofii Uniwersytetu WrocÂławskiego. Publicysta i tÂłumacz wspó³pracujÂący miĂŞdzy innymi z LewÂą NogÂą, polskÂą edycjÂą miesiĂŞcznika Le Monde Diplomatique, oraz prowadzÂący serwis internetowy Forum filozofii politycznej i krytyki spoÂłecznej. Redaktor naczelny muzuÂłmaĂąskiego czasopisma kulturalno-spoÂłecznego As-Salam. Obecnie zajmuje siĂŞ badaniami dla celĂłw pracy habilitacyjnej, stanowiÂącej prĂłbĂŞ rekonstrukcji g³ównych zaÂłoÂżeĂą liberalizmu, takich jak rĂłwnoœÌ, wolnoœÌ, wÂłasnoœÌ, uprawnienia, jednostka – ze szczegĂłlnym uwzglĂŞdnieniem tezy o indywidualizmie posesywnym C.B. Macphersona. Wspó³redaktor ksi¹¿ek: Demokracja – konflikt – wykluczenie (2007), Widma Trzeciego ÂŚwiata (w druku). http://religia.onet.pl/wywiady,8/islamofobia-wynika-z-niewiedzy,5114,page1.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #122 : Wrzesień 12, 2011, 19:59:39 » |
|
Maciej StaĂączyk | Onet.pl | 12 WrzesieĂą 2011 | Komentarze (0) Kto ma prawo do terapii dusz? Monopol na odprawianie egzorcyzmĂłw naleÂży do KoÂścioÂła, ale na rynku funkcjonuje rzesza tzw. Âświeckich egzorcystĂłw, ktĂłrzy na wypĂŞdzaniu duchĂłw z opĂŞtanych dusz zwietrzyli dobry interes. Wystarczy e-mail, Âżeby pozbyĂŚ siĂŞ zÂłych mocy i odzyskaĂŚ wigor Âżycia. OczywiÂście trzeba za to zapÂłaciĂŚ. KsiĂŞÂża mĂłwiÂą krĂłtko: - To oszustwo. Bodaj najbardziej znanÂą ÂświeckÂą egzorcystkÂą w Polsce jest Wanda PrÂątnicka. Z wyksztaÂłcenia psycholog, egzorcyzmami zajmuje siĂŞ juÂż ponad trzydzieÂści lat. Jest autorkÂą trzech ksi¹¿ek o egzorcyzmach, pisze artykuÂły, chĂŞtnie udziela telewizyjnych wywiadĂłw. SwĂłj gabinet prowadzi w TrĂłjmieÂście, a przez te wszystkie lata, z jej pomocy skorzystaĂŚ miaÂło kilkadziesiÂąt tysiĂŞcy osĂłb z caÂłego Âświata. OsĂłb i duchĂłw, bo PrÂątnicka twierdzi, Âże jej terapia pomaga i jednym, i drugim. - I jedni i drudzy potrzebujÂą takiej samej troski, zrozumienia i takiej samej dozy miÂłoÂści – pisze na swojej stronie internetowej. Do³¹cz do nas na Facebooku Dalej pisze, Âże „to, czym siĂŞ zajmujĂŞ moÂże byĂŚ panaceum na bardzo wiele nieszczêœÌ naszego Âświata. Od wszelkich stanĂłw zaburzeĂą psychiki, dewiacji, uzaleÂżnieĂą, z ciĂŞÂżkimi chorobami psychicznymi wymagajÂącymi odizolowania w³¹cznie, po choroby chroniczne czy uznawane za nieuleczalne. Problematyka duchĂłw dotyczy rĂłwnieÂż ró¿nych sytuacji dnia codziennego, takich jak uci¹¿liwe zachowanie ktĂłregoÂś z domownikĂłw problemy z naukÂą, z najbliÂższymi, problemy w pracy czy w biznesie. CzĂŞsto prowadzÂą one do bezradnoÂści, samotnoÂści, wyizolowania lub do ciĂŞÂżkiej sytuacji finansowej, zdrowotnej, spoÂłecznej”. W rozmowie z naszym reporterem Wanda PrÂątnicka dodaje: - W kaÂżdym wieku moÂżna zostaĂŚ nawiedzonym przez duchy. One mogÂą siĂŞ pojawiĂŚ w kaÂżdym negatywnym momencie naszego Âżycia, kiedy to do koĂąca nie jesteÂśmy Âświadomi, kim jesteÂśmy. I przy alkoholu, i przy hazardzie – podaje przykÂłady. PomagaÂła dwu, trzyletnim dzieciom opĂŞtanym przez duchy. PomagaÂła niepeÂłnosprawnym, chorym psychicznie, takim na ktĂłrych medycyna postawiÂła juÂż krzyÂżyk. I jak mĂłwi, przywracaÂła ich do normalnego Âżycia. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw - Nie nawoÂłujĂŞ, Âżeby rezygnowaĂŚ z lekarzy, lekĂłw, szpitali, Âżeby jedno zastÂąpiĂŚ drugim. UÂświadamiam tylko, Âże istniejÂą jeszcze inne przyczyny naszych problemĂłw, o ktĂłrych do tej pory nie wiedzieliÂśmy. Warto wiĂŞc wzi¹Ì je pod uwagĂŞ i sprawdziĂŚ np. przed operacjÂą, czy guz faktycznie spowodowany jest przez raka, czy moÂże przez duchy – podpowiada na swojej witrynie. Wszystko sprawdziĂŚ moÂżna wÂłaÂściwie na odlegÂłoœÌ, bo Wanda PrÂątnicka nie potrzebuje spotkaĂą z opĂŞtanÂą osobÂą. Wystarczy rozmowa telefoniczna lub e-mail a w nim: imiĂŞ nazwisko, data urodzenia, dokÂładny adres zamieszkania, opis symptomĂłw. Tyle. ChoĂŚ jest jeszcze jeden waÂżny warunek, Âżeby w ogĂłle PrÂątnicka zdecydowaÂła siĂŞ pomĂłc – kandydat do procesu oczyszczenia obowiÂązkowo musi przeczytaĂŚ jej pierwszÂą ksi¹¿kĂŞ. - Po to, aby poddajÂący siĂŞ egzorcyzmom czÂłowiek rozumiaÂł przyczynĂŞ swojego problemu, co uÂłatwia proces odprowadzania duchĂłw oraz zapobiega ich powracaniu – mĂłwi nam PrÂątnicka. ÂŻyjemy w magicznych czasach. Z jednej strony ludzie odchodzÂą do koÂścioÂła, twierdzÂą, Âże wiara to Âśredniowiecze, a zaraz potem idÂą do wró¿ek, bioenergoterapeutĂłw, czy tzw. Âświeckich egzorcystĂłw i wierzÂą w gÂłoszone przez nich teorie, choĂŚby najmniej prawdopodobne – mĂłwi ks. Adam Siegieniewicz. Jak egzorcysta, to tylko duchowny KsiÂądz Adam jest egzorcystÂą. KapÂłanem mianowanym przez biskupa do peÂłnienia tej posÂługi. Zgodnie z naukÂą KoÂścioÂła katolickiego, tylko duchowny moÂże odprawiaĂŚ egzorcyzmy. KsiÂądz Adam swojÂą posÂługĂŞ sprawuje w BiaÂłymstoku, w tamtejszej parafii pod wezwaniem NajÂświĂŞtszej Maryi Panny z Guadalupe. - CzĂŞsto zdarza siĂŞ, Âże przychodzÂą do nas osoby, ktĂłre wczeÂśniej korzystaÂły z usÂług ró¿nego rodzaju uzdrawiaczy, znachorĂłw, czy wÂłaÂśnie tzw. Âświeckich egzorcystĂłw. I to paradoksalnie wÂłaÂśnie po tych seansach moÂże dojœÌ do opĂŞtania. To nie jest zabawa. KtoÂś kto nie ma za sobÂą modlitwy, kto nie prosi w imiĂŞ Jezusa, by opĂŞtana osoba byÂła wolna od zÂłego, to w czyim imieniu to robi – pyta ksiÂądz Siegieniewicz. Na retorycznie zadane pytanie przez biaÂłostockiego duchownego wprost odpowiada Katechizm KoÂścioÂła Katolickiego. Czytamy w nim, Âże o egzorcyzmach moÂżemy mĂłwiĂŚ wtedy, gdy „KoÂśció³ publicznie i na mocy swojej wÂładzy prosi w imiĂŞ Jezusa Chrystusa, by jakaÂś osoba lub przedmiot byÂły strzeÂżone od napaÂści ZÂłego i wolne od jego panowania”. KoÂśció³ gwarantujÂąc sobie monopol na odprawianie egzorcyzmĂłw, jednoczeÂśnie wysoko stawia poprzeczkĂŞ duchownym, ktĂłrzy majÂą „pracowaĂŚ” z opĂŞtanymi osobami. Kodeks Prawa Kanonicznego mĂłwi wyraÂźnie, Âże egzorcyzmĂłw nie moÂże odprawiaĂŚ kaÂżdy ksiÂądz, ale tylko ci kapÂłani, ktĂłrzy otrzymali specjalnÂą zgodĂŞ biskupa. MuszÂą przy tym wykazywaĂŚ siĂŞ „„poboÂżnoÂściÂą, wiedzÂą, roztropnoÂściÂą i nieskazitelnoÂściÂą Âżycia”. W Polsce egzorcyÂści dziaÂłajÂą w kaÂżdej diecezji, jest ich kilkudziesiĂŞciu. Wanda PrÂątnicka mĂłwi jednak, Âże kiedy ona zaczynaÂła swojÂą dziaÂłalnoœÌ egzorcystĂłw w Europie moÂżna byÂło policzyĂŚ na palcach jednej rĂŞki. - W Watykanie byÂł jeden ksiÂądz na caÂłe WÂłochy, w Europie zaledwie kilku. Teraz w Polsce jest ich okoÂło stu, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Gdyby egzorcystĂłw byÂło w Polsce nawet dziesiĂŞĂŚ tysiĂŞcy, to i tak mieliby co robiĂŚ. Ludzie staliby do nich w kolejce – mĂłwi PrÂątnicka. Renesans egzorcyzmĂłw Czy problem jest aÂż tak powaÂżny? ÂŻadnych liczb, choĂŚby szacunkowych, nie ma, ale duchowni mĂłwiÂą o renesansie tematu egzorcyzmĂłw. Ich zdaniem ma to zwiÂązek z modÂą na wszelkiego rodzaju praktyki okultystyczne, seanse spirytystyczne, niekonwencjonalne metody leczenia, korzystanie z usÂług wró¿bitĂłw i wszelkiej maÂści samozwaĂączych znachorĂłw. PrzybyÂło teÂż osĂłb, ktĂłre czujÂą na sobie piĂŞtno zÂłych mocy. To z jednej strony sprawiÂło, Âże koÂścielni egzorcyÂści mieli wiĂŞcej pracy, a z drugiej uruchomiÂło lawinĂŞ otwierania gabinetĂłw przez osoby, niezwiÂązane z KoÂścioÂłem, ktĂłre na wypĂŞdzaniu zÂłych duchĂłw zwyczajnie zwietrzyÂły interes. Dzisiaj w sieci bez problemu moÂżna znaleŸÌ oferty Âświeckich egzorcystĂłw, choĂŚ nikt dokÂładnie nie wie, ilu ich funkcjonuje na naszym rynku. Z reguÂły obok wypĂŞdzania zÂłych duchĂłw proponujÂą inne usÂługi - bioenergoterapii, parapsychologii, radiestezji, jasnowidztwa. Za sesje ka¿¹ sobie oczywiÂście sÂłono pÂłaciĂŚ, nawet po kilkaset zÂłotych. – Trzeba bardzo mocno podkreÂśliĂŚ, Âżeby ludzie nie chodzili do Âświeckich egzorcystĂłw, bo oni nie majÂą Âżadnego upowaÂżnienia ze strony KoÂścioÂła. To jest forma oszustwa, oni zarabiajÂą na biedzie i na naiwnoÂści ludzkiej – przestrzegaÂł przed kilkoma laty w wywiadzie dla „GoÂścia Niedzielnego” ks. Marian PiÂątkowski, rĂłwnieÂż egzorcysta. Swojego stanowiska KoÂśció³ nie zmieniÂł do dziÂś. Wanda PrÂątnicka rĂłwnieÂż byÂła bohaterka reportaÂży, w ktĂłrych dawna klientka i grupa lekarzy zarzucaÂła jej oszustwo. W 2007 roku sprawÂą zajmowaÂła siĂŞ nawet prokuratura. Sama PrÂątnicka kierowaÂła do sÂądu pozwy przeciw dziennikarzom opisujÂącym jej praktyki. Z odprawiania egzorcyzmĂłw nie zrezygnowaÂła. - ÂŻaden ksiÂądz egzorcysta nigdy nie wystÂąpiÂł przeciwko mnie. ÂŹle mĂłwiÂą tylko ci ksiĂŞÂża, ktĂłrzy nie zajmujÂą siĂŞ egzorcyzmami, albo nie wiedzÂą jak je odprawiaĂŚ – mĂłwi dzisiaj kobieta. ÂŚwiecki na pomoc To, Âże osoby Âświeckie nie majÂą prawa odprawiaĂŚ egzorcyzmĂłw, nie znaczy, Âże w ogĂłle nie ma dla nich miejsca w procesie wypĂŞdzania zÂłych mocy. KoÂścielne prawo dopuszcza tworzenie tzw. grup wspó³pracujÂących z egzorcystÂą. CzÂłonkowie takiej wspĂłlnoty odmawiajÂą tzw. modlitwy o uwolnienie opĂŞtanej duszy. Kanonem staÂły siĂŞ juÂż konsultacje duchownych z lekarzami ró¿nych profesji, g³ównie psychiatrami i psychologami, po to, Âżeby jeszcze przed odprawieniem egzorcyzmĂłw odpowiedzieĂŚ na pytanie czy to rzeczywiÂście opĂŞtanie, czy moÂże choroba psychiczna. - My wysyÂłamy ludzi na konsultacje do lekarzy, lekarze z kolei do nas zwracajÂą siĂŞ o pomoc. CzĂŞsto teÂż medycy obecni sÂą podczas odprawiania egzorcyzmĂłw – tÂłumaczy ksiÂądz Adam Siegieniewicz. O odprawianiu egzorcyzmĂłw przez telefon lub pocztĂŞ elektronicznÂą w koÂściele nie ma mowy. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/kto-ma-prawo-do-terapii-dusz,5194,page1.html .........................................................
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 12, 2011, 20:02:12 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #123 : Wrzesień 12, 2011, 21:55:06 » |
|
Zwykle z gruntu potêpiane s¹ objawienia, których treœÌ przeczy nauce Koœcio³a Nawet, jakby by³y prawdziwe. Bo prawdziwa mo¿e byÌ tylko nauka Koœcio³a- i nieomylna !! Zatem owieczki, do roboty i nie rozmyœlaÌ za du¿o. A nie zapomnieÌ z plonów swojej pracy oddaÌ procent na tacê !!!! I ¿adnych nie planowanych objawieù !!! 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #124 : Wrzesień 13, 2011, 13:30:35 » |
|
ZÂłoty Âśrodek Maciej MĂźller | Tygodnik Powszechny | 13 Lipiec 2011 | Komentarze (0) Benedyktyn w bramie klasztoru, WÂłochy. Fot. Getty Images/FPM O. Notker Wolf, opat-prymas benedyktynĂłw: RĂłwnowagĂŞ, do ktĂłrej zachĂŞca reguÂła Âśw. Benedykta, uzyskuje siĂŞ prostymi sposobami: on nie wymagaÂł nieludzkich wyrzeczeĂą, ale chciaÂł, Âżeby rezygnowaĂŚ po odrobinie ze wszystkiego, co sprawia przyjemnoœÌ. TrochĂŞ mniej spaĂŚ, mniej jeœÌ. I trochĂŞ wiĂŞcej siĂŞ modliĂŚ, ale nie za duÂżo. ÂŻadnej przesady. Maciej MĂźller: Da siĂŞ chwaliĂŚ Boga na gitarze elektrycznej? WedÂług niektĂłrych ksiĂŞÂży rock szkodzi Âżyciu duchowemu... O. Notker Wolf: JeÂśli ktoÂś tak mĂłwi, to znaczy, Âże nic z rocka nie rozumie. Pewnie, Âże istnieje nurt, ktĂłry brnie w kierunku satanizmu, a mÂłodzi ludzie przechodzÂą taki okres w Âżyciu, kiedy fascynujÂą siĂŞ magiÂą i eksperymentujÂą z podobnymi doÂświadczeniami – ale to nie jest od razu tragedia. Sam byÂłem na koncercie Iron Maiden, sÂłuchaÂłem „Number of the Beast” i nie sadzĂŞ, Âżeby mi to zaszkodziÂło... ÂŚwiat jest zbyt powaÂżny, Âżeby wszystkie rzeczy powaÂżnie traktowaĂŚ. Do³¹cz do nas na Facebooku To moÂże warto wprowadziĂŚ na Msze kapele rockowe, na wzĂłr np. takich naboÂżeĂąstw jak z filmu „Blues Brothers”? Bez przesady, wyobraÂżam sobie takie naboÂżeĂąstwo, ale nie zaadaptowaÂłbym rocka do Eucharystii. Wokalista i soliÂści zajmujÂą tu zbyt centralnÂą pozycjĂŞ, a podczas Mszy w centrum ma byĂŚ BĂłg. Kto pyta nie b³¹dzi - odpowiedz na pytania naszych uÂżytkownikĂłw Rock o tyle pasuje do chrzeÂścijaĂąstwa, Âże ma w sobie duÂży potencjaÂł protestu np. wobec wojny, kÂłamstwa rzÂądzÂącego Âświatem, przemocy, wykorzystywania kobiet czy niesprawiedliwego bogactwa. ChoĂŚ w te dwie ostatnie sprawy wpisujÂą siĂŞ niestety sami artyÂści: tacy Stonesi nale¿¹ do najbogatszych ludzi Âświata, a dla wielu rockmanĂłw kobieta to tyle co gruppie. Rock nie jest EwangeliÂą ani jej substytutem. To po prostu kawaÂłek radoÂści Âżycia. Ten entuzjazm, ekspresja, ktĂłrÂą czuje siĂŞ na scenie... Nie wydaje mi siĂŞ, Âżeby to pochwaliÂł PapieÂż. No tak, Benedykt XVI nie kocha specjalnie rocka. Ekspresja ciaÂła raczej nie leÂży w jego wraÂżliwoÂści... Jan PaweÂł II kiedyÂś na placu Âśw. Piotra przysÂłuchiwaÂł siĂŞ, mimo deszczu, prĂłbie muzykĂłw, w Bolonii sÂłuchaÂł Boba Dylana. InteresowaÂł siĂŞ Âświatem mÂłodych ludzi, bo wiele lat dzieliÂł z nimi Âżycie nie tylko w duszpasterstwie, ale i w sporcie, turystyce czy w teatrze. Obecny PapieÂż nie miaÂł takich doÂświadczeĂą, dlatego nie czuje rocka. OczywiÂście nie ma co go do tego zmuszaĂŚ; jest juÂż chyba na rocka za stary... Pisze Ojciec w swoich ksi¹¿kach, Âże Âświat byÂłby zdrowszy, gdyby wiara byÂła czymÂś bardziej oczywistym. ÂŁatwo utyskiwaĂŚ „dawniej byÂło lepiej”, ale co moÂżna z tym zrobiĂŚ? ÂŻona naszego perkusisty Christopha Hiebera zaszÂła w ci¹¿ê. ZadzwoniÂł do mnie i prosiÂł o modlitwĂŞ, bo jej matka i siostra przeszÂły kilka poronieĂą. PowiedziaÂłem, Âżeby siĂŞ nie martwili, Âże bĂŞdĂŞ codziennie powierzaÂł ich dziecko Bogu w modlitwie. I w ten sposĂłb towarzyszyÂłem im przez ca³¹ ci¹¿ê. TakÂże wtedy, gdy Âżona kolegi zaczĂŞÂła otrzymywaĂŚ Âśrodki na podtrzymanie ci¹¿y i kiedy w 28. tygodniu musiaÂła poÂłoÂżyĂŚ siĂŞ w szpitalu. W 33. tygodniu ci¹¿y, o pó³nocy otrzymaÂłem telefon, Âżeby siĂŞ modliĂŚ, bo ich dziecko ma juÂż przyjœÌ na Âświat. ByÂłem wtedy w hotelu, zostawiÂłem walizki w pokoju i pobiegÂłem do kaplicy. Kilka dni póŸniej odwiedziÂłem ich w szpitalu w Monachium i pamiĂŞtam, jak szczĂŞÂśliwa pani Hieber rzuciÂła mi siĂŞ na szyjĂŞ. Podobnie towarzyszyÂłem modlitwÂą rodzinie naszego basisty, kiedy jego dziecko urodziÂło siĂŞ z rozszczepieniem wargi, przez dwa lata przechodziÂło kolejne operacje, a pod koniec wszystkich badaĂą okazaÂło siĂŞ, Âże ma rĂłwnieÂż biaÂłaczkĂŞ. Ta rodzina nie jest specjalnie wierzÂąca, ale teÂż, zdruzgotani tÂą diagnozÂą, zadzwonili do mnie, a ja wsiadÂłem do samochodu i od razu do nich pojechaÂłem. Te historie opowiedziaÂłem kiedyÂś pewnej pani z ordynariatu Monachium, ktĂłra odbieraÂła mnie z lotniska. Ona na to: ja teÂż jestem w ci¹¿y i strasznie siĂŞ bojĂŞ porodu. PoÂłoÂżyÂłem jej rĂŞkĂŞ na ramieniu i obiecaÂłem pamiĂŞĂŚ w modlitwie w intencji jej dziecka. PóŸniej od jej znajomej dowiedziaÂłem siĂŞ, Âże od tego czasu przestaÂła siĂŞ baĂŚ. Opowiadam to dlatego, aby wyjaÂśniĂŚ, co tak naprawdĂŞ jest zadaniem dla chrzeÂścijan. MuszÂą mĂłwiĂŚ jĂŞzykiem, ktĂłry ludzie zrozumiejÂą, i chodzi nie tyle o mĂłwienie o Bogu, co o Âżycie z innymi. JeÂśli uda nam siĂŞ byĂŚ dla siebie nawzajem, wiara na nowo stanie siĂŞ czymÂś oczywistym, a nie tylko intelektualnym wyzwaniem. Wszyscy powinniÂśmy przekazywaĂŚ sobie nawzajem radosnÂą nowinĂŞ – w koĂącu tym wÂłaÂśnie jest Ewangelia. PrzesÂłanie Jezusa brzmi: „idÂźcie i uzdrawiajcie”. A wiĂŞc teÂż: czyĂącie ludzi bardziej szczĂŞÂśliwymi, radosnymi. Bez wzglĂŞdu na funkcjĂŞ, jakÂą siĂŞ wÂłaÂśnie sprawuje. Radzi Ojciec, Âżeby korzystaĂŚ w Âżyciu codziennym z porad ReguÂły Âśw. Benedykta. Ale czy da siĂŞ w ogĂłle osiÂągn¹Ì w Âżyciu rodzinnym takÂą harmoniĂŞ i stabilnoœÌ, jaka jest moÂżliwa w klasztorze? Tu nie chodzi o prosty schemat, w moim Âżyciu np. nie ma Âżadnej stabilnoÂści, jako przedstawiciel zakonu g³ównie latam samolotami po caÂłym Âświecie. Z kolei w Âśredniowieczu mnisi iroszkoccy Âświadomie porzucali Âżycie monastyczne i wyruszali w pielgrzymkĂŞ na kontynent, bo chcieli ÂżyĂŚ wedÂług nauki Jezusa, ktĂłry „nie ma miejsca, gdzie by gÂłowĂŞ mĂłgÂł oprzeĂŚ”. Chcieli doÂświadczyĂŚ bezdomnoÂści Jezusa, a nie stabilizacji w klasztorze. To, co w kaÂżdym Âżyciu da siĂŞ z ReguÂły Âśw. Benedykta urzeczywistniĂŚ, to pewna rozsÂądna rĂłwnowaga. U mnicha to: modlitwa, praca i studiowanie. RadziÂłbym wszystkim, Âżeby, bez wzglĂŞdu na sytuacjĂŞ ÂżyciowÂą, rano po przebudzeniu poÂświĂŞcili choĂŚby krĂłtki czas na rozmowĂŞ z Bogiem, samemu albo z ÂżonÂą i dzieĂŚmi. Podobnie wieczorem warto podsumowaĂŚ miniony dzieĂą, ofiarowaĂŚ go Bogu, byĂŚ moÂże poprosiĂŚ o wybaczenie, jeÂśli coÂś poszÂło nie tak, jak powinno. To daje wewnĂŞtrzny pokĂłj i jest najlepszym lekarstwem przeciwko syndromowi wypalenia. PoniewaÂż nadajĂŞ swojemu Âżyciu sens. Podobnie w dziedzinie pracy. DuÂżo piszĂŞ i wygÂłaszam sporo wykÂładĂłw o sztuce zarzÂądzania ludÂźmi. ÂŚw. Benedykt mĂłwi, Âże opat powinien wiedzieĂŚ, iÂż podj¹³ siĂŞ trudnego zadania prowadzenia ludzi i Âże musi w zwiÂązku z tym sÂłuÂżyĂŚ wielu najró¿niejszym charakterom. TakÂże w przedsiĂŞbiorstwie szef tak naprawdĂŞ powinien byĂŚ sÂługÂą. ZadbaĂŚ o to, Âżeby kaÂżdy pracownik zajmowaÂł stanowisko odpowiadajÂące jego moÂżliwoÂściom i potencjaÂłowi. Dalej: musi pracownikĂłw chwaliĂŚ za wykonane zadania, to duÂżo waÂżniejsze niÂż krytyka; najskuteczniejszÂą krytykÂą jest tak naprawdĂŞ wÂłaÂściwie wyraÂżona pochwaÂła. I jest jeszcze jedna zasada zaczerpniĂŞta z ReguÂły: przy trudnych kwestiach opat wzywa na radĂŞ wszystkich wspó³braci. Szef firmy i ojciec rodziny teÂż moÂże podobnie zrobiĂŚ. Powinien wszystkich wysÂłuchaĂŚ, bo BĂłg czasem przemawia przez najmÂłodszego. Szeregowy sprzedawca duÂżo lepiej widzi, jakie sÂą bie¿¹ce potrzeby rynku, niÂż menedÂżer wysokiego szczebla. Niestety, w firmach czĂŞsto obowiÂązuje zasada jednomyÂślnoÂści. Benedykt pisze, Âże opat powinien tak prowadziĂŚ sprawy klasztoru, Âżeby mocni znaleÂźli to, czego szukajÂą, a ci sÂłabsi nie uciekli. Podobnie szef nie powinien przeci¹¿aĂŚ swoich ludzi, bo pewnego dnia wszystko moÂże mu siĂŞ zawaliĂŚ. Nie moÂże teÂż byĂŚ perfekcjonistÂą, jak pisze Benedykt, ani szorowaĂŚ naczynia tak mocno, aÂż ono pĂŞknie. To kilka bardzo prostych zasad do zastosowania w Âżyciu kaÂżdego, bo wszystkie siĂŞ wywodzÂą po prostu z g³êbokiej miÂłoÂści do czÂłowieka i z szacunku do tego, Âże ten drugi teÂż jest stworzeniem BoÂżym. Brzmi aÂż nazbyt prosto... JakiÂś czas temu byÂłem w Korei Pó³nocnej i prowadziÂłem negocjacje w sprawie zaÂłoÂżenia szpitala z przedstawicielem partii, twardogÂłowym komunistÂą. CiĂŞÂżko szÂło, ale pomyÂślaÂłem w koĂącu: ten czÂłowiek jest tak samo stworzony przez Boga jak ja, a do tego tak samo przez Niego kochany. To bardzo zmieniÂło sytuacjĂŞ, bo po pewnym czasie on odczuÂł, Âże go szanujĂŞ. O to mi chodzi, kiedy mĂłwiĂŞ, Âże wiara moÂże zmieniĂŚ Âświat i Âże jest przede wszystkim sÂłuÂżbÂą ludziom. Chrystus mĂłwiÂł: nie przyszedÂłem do zdrowych, ale do tych, co siĂŞ Âźle majÂą. O tym niestety czĂŞsto zapominali ludzie KoÂścioÂła, ¿¹dajÂący pocaÂłunku w rĂŞkĂŞ. To sÂłuÂżba daje radoœÌ, a nie stanowisko. WróÌmy do tego, jak szukaĂŚ harmonii. ÂŻyjemy w czasach, kiedy gnamy do przodu i nie potrafimy siĂŞ zatrzymaĂŚ. Nie ma teÂż momentu w Âżyciu, by siĂŞ o coÂś powaÂżnie troskaĂŚ, np. o zdrowie i bezpieczeĂąstwo swoje i rodziny, stan konta, wyniki egzaminu. I tu ma wystarczyĂŚ modlitwa rano i wieczorem? Kiedy dom mi siĂŞ pali, muszĂŞ oczywiÂście biec. Ale kiedy dom juÂż siĂŞ spaliÂł, nie ma po co, bo inni juÂż tam sÂą i niczego wiĂŞcej nie zmieniĂŞ. WewnĂŞtrzny pokĂłj to nie kwestia zrealizowania jakiejÂś bardziej czy mniej skomplikowanej recepty. Pytanie zasadnicze brzmi: ile potrzebujĂŞ do Âżycia. A reguÂła znowu jest prosta: chodzi o dystans do rzeczy materialnych. Wielu menedÂżerĂłw jest uzaleÂżnionych od pieniĂŞdzy w takim stopniu jak alkoholicy od wĂłdki. MyÂślĂŞ czasem, czy nie potrzebujÂą terapii odstawienia... OczywiÂście z du¿¹ iloÂściÂą pieniĂŞdzy moÂżna zrobiĂŚ wiele dobra i sÂą tacy, ktĂłrym siĂŞ to udaje, majÂący dystans do sum, ktĂłrymi dysponujÂą. Ale decydujÂąca jest wewnĂŞtrzna prawoœÌ i wÂłaÂściwa miara. To dla naszej wolnoÂści wyzwanie: jak znaleŸÌ wÂłaÂściwÂą miarĂŞ, zastosowaĂŚ zÂłoty Âśrodek, o ktĂłrym pisze Âśw. Benedykt. To w przypadku kaÂżdego bĂŞdzie inna miara. Dlatego wÂłaÂśnie czÂłowiek otrzymaÂł rozum. ÂŚw. Benedykt nie wymagaÂł nieludzkich wyrzeczeĂą: chciaÂł np., Âżeby podczas postu mnisi rezygnowali po odrobinie ze wszystkiego, co sprawia przyjemnoœÌ: trochĂŞ mniej spaĂŚ, trochĂŞ mniej jeœÌ, trochĂŞ mniej piĂŚ, a to, co siĂŞ przy okazji zaoszczĂŞdzi, oddaĂŚ biednym. I trochĂŞ wiĂŞcej siĂŞ modliĂŚ, ale z kolei nie za duÂżo. ÂŻadnej przesady w kaÂżdej z dziedzin Âżycia. WewnĂŞtrzny pokĂłj polega takÂże na uÂświadomieniu sobie, Âże nikt nie jest doskonaÂły, dlatego ja teÂż nie muszĂŞ. I zaakceptowaniu wÂłasnych granic. ÂŚw. Benedykt np. dopuszczaÂł, Âżeby mnisi pili wino, bo, jak pisaÂł, w dzisiejszych czasach (VI wieku!) nie dadzÂą siĂŞ przekonaĂŚ, aby zupeÂłnie nie uÂżywaĂŚ alkoholu. Co wiĂŞcej, w upalnych dniach, kiedy muszÂą ciĂŞÂżko pracowaĂŚ, opat moÂże pozwoliĂŚ na wiĂŞcej. Niemniej, jeÂżeli ktoÂś potrafi siĂŞ alkoholu wyrzec, zasÂługuje na szczegĂłlnÂą pochwa³ê, a w tych miejscach, gdzie winoroÂśli siĂŞ nie uprawia, zakonnicy powinni dziĂŞkowaĂŚ za to Bogu... Tak, Benedykt nie chce budowaĂŚ kategorycznych sformuÂłowaĂą – takich, Âże ani kroku dalej. To reguÂła, a nie przepisy: do zastosowania jej potrzeba zrozumienia – common sense, jak powiedzieliby Anglicy. Chodzi wiĂŞc o dystans do pragnieĂą, do namiĂŞtnoÂści. O prĂłbĂŞ spojrzenia na siebie, tak jak wyobraÂżam sobie, Âże patrzy na ludzi BĂłg. Dla pokoju wewnĂŞtrznego ogromnie waÂżna jest teÂż umiejĂŞtnoœÌ wybaczania. Uraza w sercu nie pozwoli na rĂłwnowagĂŞ. JeÂśli nie wybaczĂŞ i nie odetnĂŞ siĂŞ od wyrzÂądzonego mi zÂła, ono bĂŞdzie mnie dalej pustoszyÂło. Do zasad ReguÂły, dziÂś zupeÂłnie w Âżyciu codziennym nieobecnych, na pewno naleÂży milczenie. ÂŻyjemy w kulturze gadulstwa i to jeden z symÂptomĂłw braku pokoju. Potrzebujemy haÂłasu i nieustannego mĂłwienia, rozmawiamy czasem tylko po to, Âżeby nie zapadÂła cisza, ktĂłrÂą okreÂślamy jako krĂŞpujÂącÂą. MĂłwimy za duÂżo, bo zbyt powaÂżnie siĂŞ traktujemy. A czegoÂś, co haÂłasu nie wywoÂłuje i nie krzyczy o swoje, nie dostrzegamy. Tymczasem do Âżycia wewnĂŞtrznego, do osiÂągniĂŞcia pokoju nie potrzebujemy nieustannych inspiracji z zewnÂątrz. Cisza jest potrzebna, Âżeby mĂłc siĂŞ rozwijaĂŚ. Inaczej nie wyjdziemy z puÂłapki zagonienia. Od drugiej strony patrzÂąc, pierwsze sÂłowo ReguÂły brzmi: „sÂłuchaj”. Tu znowu odwoÂłam siĂŞ do kwestii zarzÂądzania: prowadziĂŚ oznacza w pierwszym rzĂŞdzie wÂłaÂśnie sÂłuchaĂŚ. JeÂśli chcĂŞ osiÂągn¹Ì sukces, muszĂŞ wiedzieĂŚ, czego klient tak naprawdĂŞ oczekuje, wsÂłuchiwaĂŚ siĂŞ w jego potrzeby. I w firmie, i w Âżyciu rodzinnym czÂłowiekowi czĂŞsto siĂŞ wydaje, Âże wie wszystko pierwszy. JeÂśli ktoÂś przychodzi z problemem, jestem gotĂłw wyjÂąc mu pytanie z ust i odpowiedzieĂŚ natychmiast. Tymczasem gdy pozwolĂŞ mu siĂŞ wyraziĂŚ, moÂże siĂŞ okazaĂŚ, Âże sam znajdzie odpowiedÂź. I ona do niego trafi o wiele lepiej. SÂłuchanie to, uÂżywajÂąc nomenklatury chemicznej, katalizator. Ale ciÂągle Ojciec mĂłwi o sytuacji, kiedy czÂłowiek ma moÂżliwoœÌ posiadania w nadmiarze rzeczy czy pieniĂŞdzy. W jaki jednak sposĂłb pokĂłj wewnĂŞtrzny moÂże osiÂągn¹Ì osoba, ktĂłrej brak ÂśrodkĂłw na utrzymanie, ktĂłra Âżyje w permanentnym lĂŞku, np. przed utratÂą pracy? Tu zasada zabrzmi ponownie niezwykle prosto. Nie ma innego wyjÂścia, jak uznaĂŚ, Âże takie troski jak konkurencja na rynku pracy, zagroÂżenie bezrobociem czy choroby to rzeczy, ktĂłre po prostu sÂą czĂŞÂściÂą Âżycia. Trzeba to zaakceptowaĂŚ jako czêœÌ „kontraktu” na ludzkie Âżycie – i to bĂŞdzie ten pierwszy krok w kierunku pokoju. Kiedy w ten sposĂłb na siebie spojrzymy, uÂświadomimy sobie, Âże nie jesteÂśmy w tej sytuacji wyjÂątkowi. A jeÂśli byÂśmy tylko na tych problemach siĂŞ skupiali, przestaniemy dostrzegaĂŚ cokolwiek poza nimi. Wtedy tym trudniej siĂŞ uspokoiĂŚ i wyjœÌ im naprzeciw. Ja dystansu do problemĂłw szukam teÂż w muzyce. KiedyÂś w wywiadzie powiedziaÂłem, Âże kiedy gram, chcĂŞ wytupaĂŚ ze swojego ciaÂła frustracjĂŞ. DostaÂłem wtedy list od pewnej poboÂżnej starszej pani, ktĂłra mi radziÂła, Âżebym wiĂŞcej siĂŞ modliÂł. OdpisaÂłem, Âże staram siĂŞ, ale teÂż, Âże jej bym moich sposobĂłw na frustracjĂŞ nie doradzaÂł. WolĂŞ zdenerwowaĂŚ kogoÂś, niÂż Âżebym siĂŞ sam miaÂł denerwowaĂŚ... MĂłj przeor kiedyÂś mi powiedziaÂł: nie traktuj niczego na tym Âświecie zbyt powaÂżnie, a juÂż na pewno nie siebie samego. To najlepsza recepta na pokĂłj. O. Notker Wolf OSB (ur. 1940 r. w Niemczech) jest opatem-prymasem, czyli najwyÂższym reprezentantem zakonu benedyktynĂłw, liczÂącego na Âświecie ponad 800 klasztorĂłw. W 1961 r. wstÂąpiÂł do opactwa St. Ottilien w Bawarii. StudiowaÂł filozofiĂŞ, teologiĂŞ, zoologiĂŞ, chemiĂŞ i historiĂŞ astronomii. Od 1971 r. wykÂładaÂł filozofiĂŞ w rzymskim Anselmianum. W 1977 r. zostaÂł arcyopatem swojego klasztoru, w 2000 r. opatem-prymasem. NapisaÂł ksi¹¿ki „UczyĂŚ siĂŞ od mnichĂłw” (JednoœÌ 2009), zbiĂłr felietonĂłw „Z jasnego nieba” i wspĂłlnie z s. EnricÂą HosannÂą poradnik „Sztuka kierowania ludÂźmi” (Tyniec Wydawnictwo BenedyktynĂłw 2010-11). Jest zaangaÂżowany w dialog miĂŞdzyreligijny, a takÂże w dziaÂłalnoœÌ w Chinach i Korei Pó³nocnej, gdzie m.in. negocjowaÂł z wÂładzami komunistycznymi w sprawie budowy szpitali. http://religia.onet.pl/wywiady,8/zloty-srodek,422,page6.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|