Thotal
Gość
|
 |
« Odpowiedz #100 : Wrzesień 07, 2009, 00:58:15 » |
|
KaÂżdy czÂłowiek potrzebuje miÂłoÂści, a za tĂŞ chĂŞĂŚ czĂŞsto siĂŞ zatraca... Pozdrawiam - Thotal 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #101 : Wrzesień 07, 2009, 01:00:08 » |
|
JeÂśli siĂŞ samemu nie umie dawaĂŚ, to siĂŞ i czÂłowiek zatraca, ot i co! 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Thotal
Gość
|
 |
« Odpowiedz #102 : Wrzesień 07, 2009, 01:04:52 » |
|
Albo zatraciwszy siĂŞ zupeÂłnie, nie wie, Âże moÂże daĂŚ cokolwiek... Pozdrawiam - Thotal 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #103 : Wrzesień 07, 2009, 01:10:43 » |
|
I w ten o to sposób mamy najzwyklejsze uzale¿nienie, czyli "s³odk¹" dysfunkcjê rodz¹c¹ patologiê. I oczywiœcie jasne, ¿e wci¹¿ pozdrawiam, tylko ¿em w pisaniu leù! 
koliberek.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 07, 2009, 01:24:25 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kahuna
Gość
|
 |
« Odpowiedz #104 : Wrzesień 07, 2009, 01:58:46 » |
|
Thotal.Karabiny same nie zabijaja.,sa tylko narzedziem w rekach ludzi. To samo dzieje sie z pieniedzmi.Trudno jest obwiniac pieniadz za nasze ulomnosci i dlatego musimy sie wciaz doskonalic,aby wyeliminowac i karabiny i wzajemne zaleznosci. Pozdrawiam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
jeremiasz
Gość
|
 |
« Odpowiedz #105 : Wrzesień 08, 2009, 09:05:09 » |
|
PrzyglÂądam sie tej dyskusji i takie oto wyciÂągam wnioski.
Ci, którzy tak bardzo upieraj¹ siê przy formalnych zwi¹zkach jako argument czêsto powo³uj¹ siê na odpowiedzialnoœÌ, opiekê, zapewnienie warunków finansowych rodzinie, itp Chcia³bym zauwa¿yÌ jednak, ¿e odpowiedzialnoœÌ czy opieka nad rodzin¹ nie ma nic wspólnego z tym czy zwi¹zek jest formalny czy nie. Mo¿na bowiem wzi¹œÌ odpowiedzialnoœÌ za zwi¹zek nieformalny i uchylaÌ siê od odpowiedzialnoœci w zwi¹zku formalnym. Przyk³ady na to widoczne s¹ na ka¿dym kroku.
Kolejny argument za zwiÂązkiem formalnym - to tzw. deklaracja miÂłoÂści. Informowanie wszem i wobec, Âże od tej pory ta para na zawsze juÂż bĂŞdzie razem. W takim razie pytam - komu to jest potrzebne? Jest taki mechanizm, ktĂłry pomaga np. walczyĂŚ z naÂłogami. PowiedzieĂŚ o tym, ze np. postanawiam rzuciĂŚ palenie swojej rodzinie. Wtedy czujĂŞ wiĂŞkszÂą presjĂŞ na wytrwaniu w tym zobowiÂązaniu, wtedy niejako rodzina mnie "wspiera", a raczej wspiera mnie samego wstyd, ktory bĂŞdzie wiĂŞkszy jeÂżeli zÂłamiĂŞ publicznÂą obietnicĂŞ, publiczne zobowiÂązanie.
OczywiÂście, jest takÂże druga strona medalu. Czyli - jesteÂśmy szczĂŞÂśliwi i chcemy aby caÂły Âświat siĂŞ o tym dowiedziaÂł i cieszyÂł siĂŞ wraz z nami.
Czego jest wiĂŞcej, kaÂżdy moÂże sobie to oceniĂŚ.
PojawiÂł siĂŞ zarzut, Âże wytrwanie w zwiÂązku formalnym jest trudniejsze, a nieformalny tak Âłatwo zerwaĂŚ, itp. To mi przypomina takÂą sytuacjĂŞ, spotykajÂą siĂŞ dwie koleÂżanki. Jedna zamĂŞÂżna druga singielka. - zobacz, ja tutaj muszĂŞ w tym chÂłopem siedzieĂŚ, nic nie robi caÂły dzieĂą, pije, bije... a co u Ciebie? - no zerwaÂłam z MaĂŚkiem bo mnie okÂłamywaÂł, ale spotykam siĂŞ z JĂłzkiem - odpowiada singielka - no tak, ja to mam ciĂŞÂżkie Âżycie, nie to co ty - mĂłwi mĂŞÂżatka
Brutalnie powiem - je¿eli ktoœ jako argument ZA zwi¹zkiem formalnym podaje, ¿e jest to trudniejsza sprawa, ¿e trudniej siê rozejœÌ, itp to zachowuje siê jak ktoœ kto bierze 100kg wór na plecy i p³acze - "patrzcie jak mi ciê¿ko". Je¿eli komuœ imponuje zachowanie mêczennika to jego sprawa, ale niech nie robi z tego filozofii, niech nie szuka jakiœ dziwnych wyt³umaczeù, itp - tylko powie wprost - "cierpiê, bo lubiê".
Dyskutowaliœmy tak¿e o strachu. ¯e czêsto ludzie nie bior¹ œlubu ze strachu, ¿e ¿yj¹ sobie razem "na próbê" ¿eby sprawdziÌ czy siê uda. To œwietny przyk³ad strachu uœwiadomionego. Wiem czego siê bojê i staram siê unikaÌ takich sytuacji - bojê siê wydatków przy rozwodzie, bojê siê problemów, s¹dów, itp. No có¿. Ja tak¿e, ze strachu, nie dotykam przewodów pod napiêciem. Mam œwiadomoœÌ tego jakie mog¹ byÌ skutki.
Nieskoùczenie gorszy, jest NIEUŒWIADOMIONY strach. Strach przed odrzuceniem przez spo³eczeùstwo, rodzinê je¿eli zamieszka siê razem przed œlubem. Bo przecie¿ wszyscy porz¹dni ludzie bior¹ œlub a nie ¿yj¹ na koci¹ ³apê. Strach przed staroœci¹ w samotnoœci. Bo przecie¿ latka lec¹ a nie ma niczego lepszego na oku. Strach przed bied¹, ¿yciem w nêdzy. Przecie¿ on dobrze zarabia, a moja pensja to wystarczy jedynie na waciki... Itp, itp.. Ten strach, wprogramowany w nas. np przez rodziców kiedy jako dzieci przys³uchiwaliœmy siê ich rozmowom, to jakich okreœleù u¿ywali ("zdziwacza³a stara panna", "robili TO przed œlubem - kto to widzia³", itp, itp) ten strach siedzi w nas i popycha nas do robienia ró¿nych rzeczy.
Znajdujemy na to ró¿ne wyjaœnienia, staramy siê przekonaÌ innych ludzi o swoich racjach, wypieramy siê tej emocji. Dlaczego? Tak¿e ze strachu. Bo inaczej uœwiadomilibyœmy sobie wtedy jak nêdzne ¿ycie prowadziliœmy do tej pory. Spojrzelibyœmy prawdzie w oczy i ³kalibyœmy przez tydzieù, pierwszy raz rozumiej¹c co zrobiliœmy ze swoim prawdziwym kochaj¹cym i pragn¹cym mi³oœci JA.
Od tej pory nic juÂż nie bĂŞdzie takie samo. Czego wszystkim serdecznie ÂżyczĂŞ.
pozdrawiam
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 08, 2009, 09:07:27 wysłane przez jeremiasz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Thotal
Gość
|
 |
« Odpowiedz #106 : Wrzesień 08, 2009, 09:26:35 » |
|
KochajÂące wewnĂŞtrzne JA najbardziej ceni sobie wolnoœÌ. Bo MIÂŁOÂŚĂ = WOLNOÂŚĂWszystkie konflikty rodzinne polegajÂą na wkraczaniu na "cudze terytoria", zawÂłaszczaniu sobie praw nale¿¹cych do wspó³ma³¿onka, dzieci, rodzeĂąstwa itd. ÂŻaden "zniewalajÂący" dokument nie jest w stanie dopilnowaĂŚ kochajÂącego wewnĂŞtrznego JA przed buntem. Pozdrawiam - Thotal 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Val Dee
Gość
|
 |
« Odpowiedz #107 : Wrzesień 08, 2009, 11:22:59 » |
|
a mnie ciekawi jak wszyscy "single" tak maj¹ z³e komuœ za to, ¿e woli zwi¹zek formalny... ;P to jakiœ kompleks jest czy coœ? jeremiaszu fajnie ¿e mówisz o kochaj¹cym JA ale prawdziwa mi³oœÌ to dbanie przede wszystkim nie o JA ale o NI¥/NIEGO... ja w ma³¿eùstwie nie widzê naprawdê nic z³ego - s¹ to trwalsze zwi¹zki a kto bêdzie chcia³ z niego odejœÌ to odejdzie i tak ja nie rozumiem jak mo¿na baÌ siê rozwodów a nie baÌ siê œlubu - przecie¿ to znacznie wiêkszy stres... ale problem widzê w tym, ¿e tzw single nie zrozumiej¹ ¿onatych/mê¿atych - bo nigdy w ma³¿eùstwie nie byli ;P odwrotna sytuacja jest niemo¿liwa gdy¿ KA¯DY by³ kiedyœ w zwi¹zku nieformalnym - czêœÌ postanowi³a sobie jednak wyznaÌ mi³oœc przed œwiadkami, Bogiem czy USC (do wyboru - do koloru) tym samym podnosz¹c zwi¹zek o jeden szczebel 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #108 : Wrzesień 08, 2009, 11:31:01 » |
|
MILOSC rowna sie Wolnosc, - jakos mi to wszystko nie pasuje. Pierwsza milosc, wspolne mazenia, chec bycia z soba w kazdej minucie, oddychac soba, zamieszkac razem, chec mienia dziecka z tym kochajacym mezczyzna- kobieta, budowac razem przyszlosc i zestrzec sie razem. Jest to program majwiekszej milosci dwojga ludzi. Miedzy wierszami tego programu nie pisze jak to wszystko naprawde wyglada, wkradaja sie miedzy ten plan stare, niemodne przyzwyczajenia ktore czesto rozbrajaja ten przepiekny program naszej wymarzonej milosci, i to jest prawda ze zaden slub nie pomoze, jezeli lenistwo, naiwnosc, brak odpowiedzialnosci zajma miejsce w tym programie. Ja mysle ze jezeli ja kogos kocham i jestem przekonana ze to jest ta osoba z ktora chce cale zycie przezyc, to musze wiedziec jak to sie stanie: Dzisiaj wiemy wszyscy ze musimy pracowac, tak wiec oboje wychodza rano do pracy i pod wieczor wracaja razem do domu, tak wiec razyem zarabiali na utrzymanie tego wspolnego gniazda. Uwazam ze w dzisiejszych czasach nie moze istniec dawne przyzwyczajenie ze pan po powrocie do domu siada i czyta gazete, a kobieta po calym dniu pracy, idzie dalej do pracy gotuje obiad, podaje do stolu, potem pranie ,pracowanie, odkuzenie mieszkania, przygotowanie do pracy w nastepnym dniu- tak wiec nastepny etat ktory jest nigdy nie zaplacony. Tak wlasnie wkradaja sie nieporozumienia ktore niszcza ta wspaniala milosc. Czesto miedzy tym dwojga jedno jest masywnie wykozystywane , czy to jest sprawoedliwe i jak dlugo moze ciagnac ta osoba wykozystywana taka sytuacje. Zyjemy w czasach ze musimy razem pracowac, aby uzeczywistnic nasze marzenia, aby budowac nasze jutro razem i dzielic je razem. To jest recepta na przetrwanie wspolnego zycia . Czlowiek musi ciagle sie uczyc , kazdego dnia musi miec oczy otwarte i widziec co jest do zrobienia, jak mozna wypoczac, ale razem, pomyslec obopolnie o przyjemnosciach, a kiedy przychodzi jakis zyciowy problem byc blisko tek ukochanej osoby i podac reke, nie zostawiac na lodzie. Obojetnie czy to jest mezczyzna czy kobieta, oni ciagle powinni byc razem.
Ja mysle ze na milosc prawdziwa musi sie zlozyc duzo roznych zyciowych skladnikow, aby mogla rosnac i rozwijac sie zdrowo, napewno wolnosc , zaufanie powinno byc na pierwszym niejscu. Pozdrawiam Rafaela
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 08, 2009, 18:48:20 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
east
Gość
|
 |
« Odpowiedz #109 : Wrzesień 08, 2009, 18:25:19 » |
|
(..) czêœÌ postanowi³a sobie jednak wyznaÌ mi³oœc przed œwiadkami, Bogiem czy USC (do wyboru - do koloru) tym samym podnosz¹c zwi¹zek o jeden szczebel  Czyli, ¿e jak wyznam mi³oœÌ do kobiety przed kolegami-œwiadkami, albo we w³asnym sercu, przed Bogiem, który widzi wszystko , albo przed starszyzn¹ wioski, lub przed kapitanem na statku ( te¿ ma uprawnienia administracyjne ), to znaczy, ¿e podnios³em zwi¹zek ju¿ o szczebel wy¿ej ? Wed³ug mnie o tym kolejnym szczeblu œwiadczy raczej to, co napisa³a Rafeala o wspólnym ¿yciu , a nie to przed kim siê mi³oœÌ wyznaje. Nale¿a³oby osobno rozpatrywaÌ ma³¿eùstwo jako akt administracyjny i osobno jako akt mistyczny, a jeszcze inaczej jako deklaracja w³asna.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Thotal
Gość
|
 |
« Odpowiedz #110 : Wrzesień 08, 2009, 18:34:33 » |
|
Rafaello potwierdzasz moj¹ opiniê, ¿e mi³oœÌ to wolnoœÌ, cz³owiek wolny mo¿e wybieraÌ ka¿dego dnia mi³oœÌ do swojego wspó³ma³¿onka, czuj¹c siê kochany oddaje mi³oœÌ pomno¿on¹, anga¿uj¹c siê w ¿ycie rodzinne, pracê, poœwiêcenie, wyrozumia³oœÌ. Pozdrawiam - Thotal 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
jeremiasz
Gość
|
 |
« Odpowiedz #111 : Wrzesień 09, 2009, 08:27:13 » |
|
MILOSC rowna sie Wolnosc, - jakos mi to wszystko nie pasuje.
Mo¿e dlatego, ¿e pierwsze skojarzenie miêdzy zwi¹zek a wolnoœÌ czyli "wolny zwi¹zek" rozumiemy tak a nie inaczej. Powiedz mi, co jest ³atwiej zrobiÌ? Za³o¿yÌ komuœ obr¹czkê, przywi¹zaÌ go do siebie s³owami "nie mogê bez ciebie ¿yÌ", "od tej pory tylko my na zawsze", itp.. czy mo¿e powiedzieÌ: "je¿eli pasuje ci moje towarzystwo, to zapraszam, je¿eli nie - mo¿esz bez wyrzutów siê oddaliÌ" pomyœl teraz w drug¹ stronê, chcia³abyœ aby ktoœ Ciê uwi¹za³ do siebie, czy mo¿e aby Twoja obecnoœÌ przy nim by³a Twoim wyborem? pozdrawiam ===================================== jeremiaszu fajnie ¿e mówisz o kochaj¹cym JA ale prawdziwa mi³oœÌ to dbanie przede wszystkim nie o JA ale o NI¥/NIEGO...
Nieprawda. powinieneœ dbaÌ o SIEBIE, o swoje szczêœcie. Je¿eli sam z siebie bêdziesz szczêœliwy, to obdzielisz tym szczêœciem ca³y œwiat. Twój partner/partnerka tak¿e powinien dbaÌ o SIEBIE, o swoje szczêœci. On/Ona tak¿e wtedy potrafi obdzieliÌ szczêœciem ca³y œwiat. Je¿eli ka¿dy z partnerów jest sam z siebie szczêœliwy to przy po³¹czeniu dadz¹ jeszcze wiêksze szczêœcie. Ucz¹ nas w szko³ach, domach, ¿e powinniœmy dbaÌ o tê drug¹ stronê. I mo¿na siê zgodziÌ z tym tylko je¿eli chodzi o wsparcie, o pomoc przy wspólnych obowi¹zkach, o opiekê w czasie choroby - to jasne. Natomiast nie dotyczy siê to ogólnie przyjêtego "szczêœcia". Dam Ci przyk³ad: Jako kawaler facet lubi chodziÌ z kumplami na piwo - taki ma zwyczaj, sprawia mu to frajdê i nie ma w tym nic z³ego. Po œlubie ¿ona próbuje wywrzeÌ na nim presjê: - a mo¿e byœ wzi¹³ mnie ze sob¹, a po co masz tam iœÌ, przecie¿ ja jestem w domu, itp Zwykle facet w imiê "mi³oœci" postanawia zmieniÌ siê, postanawia zarzuÌ dawny zwyczaj, który dawa³ mu frajdê. Nie chodzi ju¿ z kolegami na piwo. - "Bo mi³oœÌ wymaga poœwiêceù". A ona "zadowolna". Zamiast przyznaÌ siê sama przed sob¹, ¿e boi siê tego co jej facet tam robi i przyjrzeÌ siê tej emocji, woli wp³yn¹Ì na faceta. I tylko odracza wyrok. Jego ulubionym ubiorem s¹ jeansy i swetr, ale id¹ na przyjêcie do znajomych. Zawsze chodzi³ w jeansach i swetrze do tych znajomych, ale teraz idzie pierwszy raz z ¿on¹. I ona mu gdera - mo¿e byœ ubra³ marynarkê, mo¿e ubra³ inne spodnie. I facet rezygnuje. "Bo mi³oœÌ wymaga poœwiêceù" Id¹ na imprezê, facet Ÿle siê czuje w garniturze. A ona "zadowolna". Znowu zamiast przyznaÌ sama przed sob¹, ¿e boi siê co powiedz¹ ludzie kiedy zobacz¹ ich ro¿nie ubranych (ona odstrzelona a on w starych jeansach) tylko odracza wyrok. Facet wieczorami lubi kleiÌ sobie samoloty. Ma³e, plastikowe. To jego hobby. Ale ¿ona - ¿e mo¿e by siê wzi¹³ do jakiejœ roboty, ¿e samolociki to klej¹ mali ch³opcy a nie starzy faceci, ¿e kto to widzia³. I facet rezyguje ze swojego hobby, rezygnuje ze swoich pasji. Bo to nie wypada, bo mo¿e ma racjê, bo "mi³oœÌ wymaga poœwiêceù" A potem pewnego dnia poznaje kobietê, która akceptuje jego wyskoki do baru, akceptuje jego jeansy i jego samolociki. I dopiero teraz zaczyna siê dramat. A wszystko dlatego, ¿e z mi³oœci do ¿ony zrezygnowa³ z samego siebie. Ku przestrodze. pozdrawiam ps. przyk³ad dotyczy³ faceta i jego "wrednej" ¿ony, ale równie czêsto jest dok³adnie odwrotnie. Scali³em posty Darek
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 09:00:48 wysłane przez Dariusz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Val Dee
Gość
|
 |
« Odpowiedz #112 : Wrzesień 09, 2009, 09:05:59 » |
|
no to teraz SPRAWDZAM!
napisaÌ mi tu kto jest ma³¿onkiem/¿on¹ ;P
a kto Âżyje w wolnym zwiÂązku ;P
tylko bez kÂłamstw i krĂŞtactw!
KAWA na ÂŁAWĂ!!! ;P
jeremiasz - a jak w domu jest ma³e dziecko i ¿ona chce aby m¹¿ pomóg³ i nieco j¹ odci¹¿y³ a on sobie woli iœÌ na piwo z kolegami to ¿ona go ogranicza czy po prostu stara siê mu daÌ do zrozumienia, ¿e powinien siê bardziej odpowiedzialnie zachowywaÌ? (to odnoœnie Twojego powy¿szego postu)
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 09:07:39 wysłane przez Val Dee »
|
Zapisane
|
|
|
|
jeremiasz
Gość
|
 |
« Odpowiedz #113 : Wrzesień 09, 2009, 09:55:34 » |
|
jeremiasz - a jak w domu jest ma³e dziecko i ¿ona chce aby m¹¿ pomóg³ i nieco j¹ odci¹¿y³ a on sobie woli iœÌ na piwo z kolegami to ¿ona go ogranicza czy po prostu stara siê mu daÌ do zrozumienia, ¿e powinien siê bardziej odpowiedzialnie zachowywaÌ? (to odnoœnie Twojego powy¿szego postu)
Je¿eli ¿ona chce aby m¹¿ pomóg³ bo jest ma³e dziecko to powinien pomóc ¿onie. Tutaj nie ma ¿adnej w¹tpliwoœci. Chodzi o wspóln¹ odpowiedzialnoœÌ za potomstwo. Zysk z tego, ¿e m¹¿ zostanie w domu jest taki, ¿e np. mog¹ siê podzieliÌ obowi¹zkami. Powiedz mi, co ¿ona traci³a albo zyskiwa³a kiedy m¹¿ poszed³ na piwo, kiedy ubra³ jeansy albo skleja³ samolot? Niczego nie traci³a ani niczego nie zyskiwa³a. Utwierdza³a siê tylko w swoim strachu. Inaczej mówi¹c: nikomu nic by siê nie sta³o, gdyby poszed³ na piwo albo ubra³ jeansy czy skleja³ samoloty. Kiedy zaœ trzeba siê opiekowaÌ dzieckiem, to piwo czy samolot idzie w odstawkê. Ale nie dlatego, ¿e ¿ona tego chce. Dlatego, ¿e opieka nad dzieckiem tego wymaga. pozdrawiam ps. ¿yjê w zalegalizowanym zwi¹zku
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 10:02:54 wysłane przez jeremiasz »
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #114 : Wrzesień 09, 2009, 11:59:28 » |
|
A propos tych jensów, samolocików etc... Twierdzisz zatem, ¿e wolny zwi¹zek automatycznie wyeliminowa³by te problemy i tak ¿yliby sobie wolni i szczêœliwi z wiêksz¹ szans¹ na przetrwanie, bo s¹ wolni? Mam za œcian¹ taki wolny zwi¹zek i tak siê wci¹¿ g³oœno k³óc¹, a raczej ¿r¹, ( choÌ bardzo fajni ludzie z osobna), ¿e jestem mimowolnym œwiadkiem tych przekraczaj¹cych daleko zdrowy rozs¹dek awantur, ¿e niejedno ma³¿eùstwo, a¿ tak nie ma. A te¿ s¹ za drug¹ œcian¹, u góry, na dole... A œciany cienkie! A wiêc wszêdzie i ró¿nie bywa. Jako rzek³em, nie w formie siê to zawiera, ale przede wszystkim w nas samych. Jak jesteœ g³upi, to nic ciê i nikt cz³ecze z tego nie wyzwoli, jeœli sam nie podejmiesz takiej decyzji. A jeœliœcie siê rzeczywiœcie niedobrali, a ty stoisz na wysokoœci zadania wci¹¿ i pracujesz ze sob¹ i nad sob¹, to osoba niepo¿¹dana, leniwa, g³upia, "z³a" "odpadnie" w taki sposób, ¿e ciê to nie zaboli i ona nie bêdzie siê czu³a zraniona. Niejako " samo i bezboleœnie" siê to wszystko dokona. A wiêc rwanie szat i granie roli cierpiêtnika na nic i nikomu siê nie zda. koliberek œwiêty  A propos pomagania ¿onie: to zna³em w przesz³oœci takie ma³¿eùstwo, w którym kiedyœ m¹¿ rzek³ do ¿ony: "Kochanie wytar³em ci kurz z fortepianu", a ona jemu na to: "Kochanie jeœli wytrzesz mi kurz z mojej trumny, to wtedy mi o tym powiedz, dobrze?". 
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 12:07:02 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #115 : Wrzesień 09, 2009, 12:07:55 » |
|
Piszac moja wiadomosc bralam pod uwage ludzi doroslych. Co ja teraz czytam, poprostu to co zawsze ma miejsce. Ona mowi to, ona kaze mi to, ona tu, ona tam, a ja biedny robie wszystko z milosci ze az mam tego dosyc.- A moze od pierwszego dnia rozpoczac inaczej zycie we dwoje. Kiedy idziecie razem do pracy i potem razem wracacie do domu, tak wiec razem nalezy myslec o pracach zwiazanych z domem i rodzina. Planowanie co najpierw , a co potem, a kiedy wszytko jest zalatwione , to mysle ze bez problemu on moze isc na piwo z kumplami, a ona do swojej mamy czy przyjaciolki. Zapomnialam ze powinni zachowac swoje hobby i zmiescic je w rodzinie. Drodzy panowie, wczesniej zalatwiala matka mase spraw, ze mogliscie robic na co mieliscie ochote. Teraz przyszedl czas ze ta zapracowana matka ma nareszcie czas dla siebie i niech biedaczka pozyje jeszcze pare lat w spokoju, niech spelni swoje marzenia, rozwinie swoje hobby i zobaczy jak wyglada swiat. Trzeba prawdzie w oczy spojzec, szukacie zawsze kogos do wykozystania, najpierw matka, potem zona, a potem ta trzecia- ale pamietajcie nie na dlugo. A tak naprawde, to nalezy sie wstydzic za takie pojmowanie doroslego zycia pasozytniczego.
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 12:08:12 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
jeremiasz
Gość
|
 |
« Odpowiedz #116 : Wrzesień 09, 2009, 12:41:32 » |
|
A propos tych jensĂłw, samolocikĂłw etc... Twierdzisz zatem, Âże wolny zwiÂązek automatycznie wyeliminowaÂłby te problemy i tak Âżyliby sobie wolni i szczĂŞÂśliwi z wiĂŞkszÂą szansÂą na przetrwanie, bo sÂą wolni?
Nic takiego nie twierdzê. Moja odpowiedŸ dotyczy³a tego czy nale¿y dbaÌ o siebie czy o partnera. Obojêtne czy w zwi¹zku formalnym czy nie. Mo¿e to nieporozumienie wynik³o z tego, ¿e w pierwszej czêœci by³a odpowiedŸ na pytanie o wolnoœÌ w zwi¹zku. pozdrawiam
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 12:44:04 wysłane przez jeremiasz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Rafaela
Gość
|
 |
« Odpowiedz #117 : Wrzesień 09, 2009, 12:45:01 » |
|
Moja odpowiedz jest jednoznaczna, jesli tworzy sie zwiazek , to nalezy dbac obopulnie, razem pracowac i razem wypoczywac, choc kazdy moze odpoczywac inaczej.
Jesli chodzi o wolnosc w zwiazku, to nalezy zapytac jaka wolnosc, takich wolnosci moze byc duzo. Jesli ktos chce zyc w wolnosci- to zwiazek obojetnie jaki to juz przeszkoda. WOLNOSC to WOLNOSC
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 12:47:51 wysłane przez Rafaela »
|
Zapisane
|
|
|
|
jeremiasz
Gość
|
 |
« Odpowiedz #118 : Wrzesień 09, 2009, 12:46:13 » |
|
Trzeba prawdzie w oczy spojzec, szukacie zawsze kogos do wykozystania, najpierw matka, potem zona, a potem ta trzecia- ale pamietajcie nie na dlugo. A tak naprawde, to nalezy sie wstydzic za takie pojmowanie doroslego zycia pasozytniczego.
Kobieto, jakich Ty facetĂłw spotykasz?  pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #119 : Wrzesień 09, 2009, 12:59:32 » |
|
z forum? :]
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #120 : Wrzesień 09, 2009, 13:02:26 » |
|
Zdaje siê, ¿e przedmówczyni Jeremiasza, to Rafaela. Jeœli siê chce jak¹œ kobietê zdyskredytowaÌ, upokorzyÌ, to siê mówi do niej w³aœnie per "kobieto". Dalej to ju¿ zmilczê sobie, bo bym siê znowu zanadto rozpisa³...  A w zwi¹zku dobrze jest, jeœli dba siê tak samo o siebie jak i o partnera, ( o jego, czy jej przestrzeù tak¿e). Czyli, jak to by³o? : "Mi³uj bliŸniego swego jak siebie samego"? "A z ¿on¹ swoj¹ jednym cia³em od tej chwili jesteœcie?" Tak to mi siê kojarzy, nie inaczej!
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 17:00:39 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
arteq
Gość
|
 |
« Odpowiedz #121 : Wrzesień 09, 2009, 13:03:31 » |
|
Zwrot "kobieto" upokarza? 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
koliberek33
Gość
|
 |
« Odpowiedz #122 : Wrzesień 09, 2009, 13:11:17 » |
|
Otó¿ i to! Kobiety, to subtelne istoty, mo¿e Ty byœ wola³, gdyby do Ciebie, zwracaÌ siê per mê¿czyzno, zamiast po imieniu. Chocia¿ mê¿czyŸni s¹ tak obecni zniewieœciali, ¿e potraktowaliby to jako najwy¿szy komplement. Jak zatem mog¹ poj¹Ì zwrot skierowany do kobiety. A "kobieta wszak to nie cz³owiek" i takie tam inne nierzadko króluj¹ce jeszcze stereotypy. Na szczêœcie, ju¿ coraz bardziej œladowo i w kawa³ach siê pojawiaj¹ce, ale jednak.... Bardzo uproœci³em, ale tak gor¹co i nie chce mi siê wiêcej uzasadniaÌ. Szkoda dnia! 
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 13:14:03 wysłane przez koliberek33 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Symeon
Gość
|
 |
« Odpowiedz #123 : Wrzesień 09, 2009, 13:19:13 » |
|
Zwrot "kobieto" wedÂług mnie jeszcze nie upokarza, gorsze jest powiedzenie o swej Âżonie "moja stara" 
|
|
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 09, 2009, 13:19:52 wysłane przez Symeon »
|
Zapisane
|
|
|
|
jeremiasz
Gość
|
 |
« Odpowiedz #124 : Wrzesień 09, 2009, 15:19:29 » |
|
Nie chciaÂłem nawet w najmniejszym stopniu dokuczyĂŚ Rafaeli, przykro mi jeÂżeli to tak zostaÂło odebrane. Przepraszam.
pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|